Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37699
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    250

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Specjaliści z firmy NTT DoCoMo opracowali prototypowe słuchawki douszne, dzięki którym możliwe jest sterowanie za pomocą wzroku odtwarzaczem MP3 w telefonie komórkowym. Słuchawki wyposażono w elektrody mierzące zmiany w aktywności elektrycznej ciała, które zachodzą, gdy poruszamy gałkami ocznymi. Technologia sterowania za pomocą ruchów gałek ocznych jest rozwijana przez NTT od trzech lat. Naukowcy potrafią już wykorzystać zmiany pola elektrycznego do określenia, gdzie człowiek patrzy. Japończycy pokazali swój prototyp podczas odbywających się w Chinach targów Ceatec. Można się było podczas nich przekonać, że do sterowania konieczne jest wcześniejsze poinformowanie urządzenia, że mamy zamiar z niego skorzystać. Najpierw użytkownik musiał dwukrotnie szybko spojrzeć w prawo. Wówczas słuchawki włączały się w stan "nasłuchiwania" komend. Technologia jest już niemal gotowa do rynkowego debiutu. Największym wyzwaniem jest przygotowanie elektrod tak, by uwzględniały one osobnicze różnice w wielkości i kształcie uszu.
  2. Jeśli jesteśmy przekonani, że korzystamy z nowocześniejszego telewizora z technologią HD, naprawdę postrzegamy obraz jako ostrzejszy i wyraźniejszy. Tym bardziej gdy w zasięgu wzroku znajdują się utwierdzające nas w tym przekonaniu plakaty, ulotki itp. (Computers and Entertainment). Lidwien van de Wijngaert z University of Twente w Enschede i jej zespół z Uniwersytetu w Utrechcie badali 60 osób. Oglądały one ten sam klip na tym samym telewizorze. Połowie ochotników powiedziano jednak, że dzięki technologii HD powinni się spodziewać ostrego obrazu. Wrażenie miały pogłębiać plakaty oraz podłączony do ekranu gruby kabel, podobny do kabla HDMI. Resztę poinformowano, że zapoznają się ze zwykłą wersją DVD. Za pomocą kwestionariuszy wykazano, że ludzie spodziewający się jakości HD naprawdę widzieli ostrzejsze obrazy. Uczestnicy eksperymentu nie umieli prawidłowo odróżnić sygnałów cyfrowych i HD. Wg Van de Wijngaert, tempo upowszechniania się technologii HD jest na razie niewielkie, mimo oczywistych różnic w jakości obrazu oraz ewentualnych kosztów dokupienia w przyszłości specjalnej przystawki lub telewizora. Holenderka uważa, że dzieje się tak głównie za sprawą ludzkich oczekiwań wobec HD. Zauważa przy tym, że efekt kontekstu sytuacyjnego (framingu), nie będzie działał np. w sklepie, gdzie zobaczymy stojące obok siebie telewizory HD i wyświetlające obraz o niższej rozdzielczości. Tam różnice będą widoczne. Jeśli jednak pójdziemy do znajomego, który pochwalił się telewizorem HD, to będziemy przekonani, że obraz jest rzeczywiście wyższej jakości, nawet jeśli w rzeczywistości będzie taki sam, jak na naszym starym odbiorniku. Efekt framingu pogłębia się, kiedy staramy się uzasadnić swoje wybory. Gdy już zapłacimy za odbiornik HD, kupimy odpowiednią przystawkę do starego telewizora czy zdecydujemy się na abonament nowoczesnej platformy cyfrowej, będziemy przekonani, że oglądany obraz różni się jakością od tego, co widzieliśmy dotychczas. Bez względu na to, jakiej jakości sygnał będzie nadawany.
  3. Microsoft i Komisja Europejska zakończyły trwającą dekadę spór, podczas którego UE oskarżała firmę z Redmond o wykorzystywanie monopolistycznej pozycji. Dotyczył on przede wszystkim rynku przeglądarek i kompatybilności produktów konkurencji z programami Microsoftu. Tym razem rozwiązania zaproponowane przez Microsoft najwyraźniej zadowalają KE. Komisarz Neelie Kroes, odpowiedzialna za konkurencyjność na rynku UE, stwierdziła: Myślę, że zawieramy uczciwą umowę. Nie może być tutaj żadnych niejasności, gdyż jest ona wynikiem długich rozmów pomiędzy mną a Steve'em Ballmerem. W ramach ugody Microsoft zgodził się na wprowadzenie zmian w oknie wyboru przeglądarki, które ujrzymy instalując Windows. Będzie w nim prezentowanych maksymalnie 12 przeglądarek, które będą widoczne w taki sam sposób i wszystkie będą instalowane równie łatwo. Ponadto Microsoft powtórzył zapewnienia, że udostępni konkurencji wszelkich informacji, potrzebnych do zapewnienia pełnej kompatybilności ich produktów z systemem Windows. W najbliższy piątek Komisja Europejska roześle treść umowy pomiędzy nią a Microsoftem do wszystkich zainteresowanych stron. Odbiorcy będą mieli miesiąc na wyrażenie swojego stanowiska. Komisarz Kroes nie oczekuje, że wszyscy będą z niej zadowoleni. Zaznaczyła, że będzie brała pod uwagę głosy krytyki, ale umowa całkowicie ją satysfakcjonuje. "W końcu mamy to, czego oczekiwaliśmy" - stwierdziła. Brad Smith, główny prawnik Microsoftu, wyjaśnia szczegóły umowy. Daje ona pewność, że producenci komputerów ciągle będą mogli zainstalować w Windows dowolną przeglądarkę i uczynić ją domyślną. Na jej podstawie producenci komputerów i ich użytkownicy będą mogli włączyć i wyłączyć Internet Explorera. W końcu, przez najbliższe pięć lat użytkownicy w Europie, którzy korzystają z Internet Explorera, będą mieli dostęp do ekranu wyboru, z którego będzie można wybrać i zainstalować dowolną przeglądarkę. Ekran wyboru będzie prezentowany automatycznie. Na ekranie wyboru nie ujrzymy na pierwszym miejscu Internet Explorera. Przeglądarki mają być prezentowane alfabetycznie po nazwach producentów. Najpierw zostanie umieszczonych pięć najbardziej popularnych [w obecnej sytuacji rynkowej kolejność powinna być następująca: Safari, Chrome, Internet Explorer, Firefox, Opera - red.], a następnie będzie 7 kolejnych, również alfabetycznie. Po zainstalowaniu wybrana przeglądarka ma być prezentowana w systemie tak samo, jak Internet Explorer. Drugie postanowienie umowy zawiera publiczne zobowiązanie, które dotyczy kompatybilności z produktami Microsoftu - sposobu, w jaki nasze produkty współpracują z produktami konkurencji. Dotyczy to ważnych produktów Microsoftu - Windows, Windows Server, Office, Exchange i SharePoint - i jest największą w historii prawną umową promującą kompatybilność. Zaproponowane przez Microsoftu rozwiązania gwarantują, że wszyscy developerzy, w tym społeczność open source, będą mieli dostęp to dokumentacji technicznej pomocnej przy tworzeniu produktów, które dobrze współpracują z produktami Microsoftu. Microsoft będzie też zobowiązany do wspierania pewnych standardów w swoich produktach oraz tworzenia dokumentacji opisującej, w jaki sposób są one wspierane - czytamy w oświadczeniu Smitha.
  4. Kindle, oferowany przez Amazona czytnik książek elektronicznych, będzie oferowany mieszkańcom 100 krajów . Dotychczas urządzenie mogli zamówić tylko mieszkańcy USA, teraz kupić je będą mogli również Polacy. Kindle pozwala na zdalne kupowanie książek oraz gazet i pobieranie ich na urządzenie za pomocą sieci telefonii komórkowej. Obecnie w ofercie Amazona znajduje się ponad 350 000 tytułów anglojęzycznych książek oraz liczne gazety z różnych krajów, które można kupować i czytać na ekranie Kindle'a. Nowości oraz książki znajdujące się na liście bestsellerów New York Timesa zostały wycenione w większości na 11,99-13,99 USD. Jednak wiele dzieł można kupić znacznie taniej. Amazon oferuje ponad 70 000 książek w cenie poniżej 5,99 dolara. Amazon oferuje kilka pierwszych stron bezpłatnie, dzięki czemu możemy zdecydować, czy rzeczywiście chcemy nabyć daną książkę. Możliwe jest też przesyłanie na Kindle'a własnych dokumentów. Najpierw musimy wysłać dokument na swój adres klienta Kindle'a, tam zostanie przetworzony na format czytnika. Później możemy go pobrać, albo bezprzewodowo (płacąc Amazonowi 0,99 USD za każdy megabajt), albo za pomocą internetu na komputer, a stamtąd za pomocą kabla USB (ta opcja jest bezpłatna). Kindle objęty jest roczną gwarancją i jest dostarczany wraz z kablem micro-USB oraz zasilaczem pozwalającym podłączać go do sieci o napięciu od 100 do 240 woltów. Do sprzedaży międzynarodowej trafi wersja Kindle'a z wyświetlaczem o przekątnej 6 cali i wymiarach 20,3x13,5x0,9 cm. Urządzenie jest w stanie przechować w pamięci do 1500 książek. Wyceniono je na 279 dolarów. Kindle korzysta z papieru elektronicznego firmy E-Ink. Jego rozdzielczość jest taka, jak papieru gazetowego, czytanie nie męczy więc oczu w takim stopniu, jak czytanie z ekranu komputera. E-papier zapewnia 16 odcieni szarości, a jego olbrzymią zaletą jest fakt, iż do wyświetlania treści nie używa energii. Jest ona potrzebna tylko do "przewracania" kolejnych stron. Dzięki temu Kindle nie wymaga ładowania baterii przez wiele dni. Urządzenie wyposażono też w mechanizm konwersji tekstu do mowy, więc może ono głośno przeczytać użytkownikowi książkę czy gazetę. Kindle 2, który jest oferowany na rynku międzynarodowym, nie wspiera formatu .pdf. Jego obsługę zapewnia Kindle DX, który wyposażono w wyświetlacz o przekątnej 9,7 cala oraz pamięć zdolną pomieścić 3500 książek. Kindle DX jest sprzedawany tylko w USA w cenie 489 dolarów.
  5. Nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby o uszkadzającym działaniu wolnych rodników. Stąd popularność produktów, zarówno żywności, jak i kosmetyków, które je eliminują. Wiele wskazuje jednak na to, że dla własnego dobra nie powinniśmy się ich całkowicie pozbywać, ponieważ niskie stężenia tych molekuł, a zwłaszcza produktów rozpadu nadtlenku wodoru, zabezpieczają prawdopodobnie przed cukrzycą (Cell Metabolism). Nasze badania wskazują, że fizjologiczne stężenia ROS [reaktywnych form tlenu], zwiększają odpowiedź na insulinę i osłabiają insulinooporność na początkowych etapach rozwoju cukrzycy typu 2., zanim dojdzie do jawnej hiperglikemii i otyłości. Równowaga jest bardzo krucha, a to może oznaczać, że zbyt duże ilości skądinąd pozytywnego czynnika stają się niezdrowe - wyjaśnia Tony Tiganis z Monash University. Zespół Australijczyka wykazał, że u myszy, u których nie dochodziło do eliminowania fizjologicznego ROS, mimo wysokotłuszczowej diety nie rozwijała się insulinooporność. To korzystne zjawisko można ponoć przypisać sygnałom indukowanym przez insulinę oraz napływowi glukozy do mięśni. Kiedy gryzoniom podawano przeciwutleniacze, efekt zanikał, a u zwierząt pojawiało się więcej objawów cukrzycy. Tiganis sądzi, że to, czy przeciwutleniacze są dla ludzi dobre, zależy od ich stanu zdrowia. Nasze studium sugeruje, że w przypadku wczesnej cukrzycy typu 2. i początkowych faz rozwoju insulinooporności podanie antyutleniaczy byłoby błędem. Co więcej, w niektórych warunkach pomóc może zastosowanie leczenia zaprojektowanego w taki sposób, by selektywnie zwiększać poziom ROS w mięśniach. Akademik podkreśla, że wyznaczenie granicy, od której działanie ROS staje się ostatecznie negatywne, jest bardzo istotne. Wg niego, zależy to zapewne zarówno od stężenia, jak i od źródła reaktywnych form tlenu. Opisywane badanie nie jest pierwszym, które wskazywało na niekorzystne oddziaływania przeciwutleniaczy. Wcześniej naukowcy zauważyli, że skracają one życie nicieni, a także eliminują długoterminowe efekty ćwiczeń fizycznych, ponieważ zmniejszają aktywność genów odpowiadających za walkę z ROS.
  6. Po początkowych sukcesach wyszukiwarka Bing po raz pierwszy straciła rynek. Z danych Hitwise wynika, że jej udziały na rynku USA zmniejszyły się z 9,48% w sierpniu do 8,96% we wrześniu (spadek o 5%). Stratę zanotowała też wyszukiwarka Yahoo!, której udziały spadły z 16,96% do 16,38% (spadek o 3%). Swoją pozycję umocnił za to Google, zwiększając stan swojego posiadania do 71,08%. Czwarta na liście wyszukiwarka, Ask.com, zyskała 8%, a jej udziały wzrosły z 2,37% do 2,56%. To już kolejne dane, wskazujące na spadek udziału Binga. Przed kilkoma dniami firm Net Applications informowała, że globalne udziały wyszukiwarki Microsoftu zmniejszyły się z 3,52% w sierpniu do 3,39% we wrześniu. Udziały Google'a spadły w tym czasie z 83,33% do 83,13%.
  7. Wg jednego z brytyjskich lekarzy, jazda kabrioletem jest tyleż przyjemna, co niebezpieczna dla zdrowia. Przebywanie w pojeździe z opuszczonym dachem, który sunie po drodze z prędkością 80 kilometrów na godzinę, grozi trwałym uszkodzeniem słuchu. Dr Philip Michael z Worcestershire Royal Hospital zmierzył poziom hałasu w 7 najpopularniejszych na Wyspach modelach kabrioletów, kosztujących od 14 do 150 tys. funtów. Pomiary przeprowadzał przy 3 prędkościach: 1) 50 mil/h (ok. 80,5 km/h), 2) 60 mil/h (ok. 96,5 km/h) i 3) 70 mil/h (ok. 112,6 km/h). Odkrył, że kierowcy są stale narażeni na hałas o natężeniu 88-90 decybeli, a maksymalnie nawet 99 decybeli, co odpowiada wrażeniom z dyskoteki. Brytyjczyk podkreśla, że długa lub powtarzająca się ekspozycja na dźwięki o natężeniu powyżej 85 decybeli grozi trwałym uszkodzeniem słuchu. Do testów pan Michael wybrał drogę z Machesteru do Birmingham. Przyznał, że na "głośność" samochodu wpływało kilka czynników, w tym rodzaj nawierzchni, natężenie ruchu, prędkość rozwijana przez kierowcę oraz głośność wiatru. Lekarz przyznaje, że miłośnicy kabrioletów mogą chronić swój słuch na kilka sposobów. Wystarczy nie opuszczać okien czy skorzystać z zatyczek do uszu, które odkryli już motocykliści.
  8. NASA odkryła niemal niewidoczny gigantyczny pierścień wokół Saturna. Jest on tak wielki, że zmieściłoby się w nim miliard planet wielkości Ziemi. Pierścień odchylony jest o 27 stopni od głównych pierścieni planety. Znaleziono go w odległości 6 milionów kilometrów od Saturna, a z drugiej strony planety jest od oddalony od niej o 12 milionów kilometrów. Jego średnica jest 300-krotnie większa od średnicy Saturna. Pierścienia nie zauważono dotychczas, gdyż składa się on z cząstek kurzu i lodu, które są bardzo od siebie oddalone. Odbijają one ponadto niewiele światła. Zauważono go dopiero dzięki teleskopowi Spitzer, który dostrzegł go dzięki temu, iż temperatura pierścienia wynosi 80 kelwinów (-193,15 stopnia Celsjusza), a więc jest on cieplejszy od otoczenia. Uczeni spekulują, że nowo odkryty pierścień został utworzony przez resztki komet, które uderzają w księżyc Saturna, Febe, orbitujący wewnątrz pierścienia. Istnienie pierścienia może za to wyjaśnić tajemnicę innego księżyca - Japeta. Odkryty w 1671 roku od razu zwrócił uwagę astronomów swoją niezwykłą cechą. Jedna z jego półkul jest bowiem wyraźnie ciemniejsza od drugiej. Astronomowie dotychczas nie byli zgodni, dlaczego się tak dzieje. Teraz naukowcy mówią, że być może pył z gigantycznego pierścienia, który orbituje w kierunku przeciwnym do Japeta, opada na połowę księżyca, gdy ten się do niego zbliża.
  9. Związek wytwarzany przez bakterie glebowe Streptomyces może uszkadzać neurony produkujące dopaminę. Badacze z University of Alabama uważają, że ich działaniem można by wytłumaczyć przypadki choroby Parkinsona, w których nie da się wyróżnić czynnika genetycznego (PLoS ONE). Amerykanie sądzą, że w grę wchodzi związek nieznany jeszcze nauce, będący wtórnym metabolitem bakteryjnym. Eksperymenty laboratoryjne prowadzono na modelu zwierzęcym, a konkretnie z udziałem nicieni z gatunku Caenorhabditis elegans. Gdy wystawiano je na oddziaływanie wybranych szczepów bakteryjnych, zaczynały umierać ich neurony dopaminoergiczne. Generalnie nicienie miały się dobrze, lecz dochodziło do gwałtownego wymierania neuronów wydzielających jako neuroprzekaźnik dopaminę – tłumaczy dr Guy Caldwell z University of Alabama. Dalsze testy tajemniczego związku, prowadzone przy pomocy naukowców z Birmingham, wykazały, że na ludzkie komórki nerwowe działa on tak samo, jak na neurony C. elegans. Nicienie stanowią doskonały model wielu chorób, ponieważ są prostymi organizmami i łatwo je hodować, a jednocześnie występują u nich podstawowe neuroprzekaźniki, np. dopamina. Wyniki badań są na razie wstępne. Nie dysponując oczyszczonym związkiem, nie wiemy, czy jego ilość, z jaką ludzie stykają się ciągu całego życia, wystarczy do wywołania problemów [zdrowotnych] – zaznacza dr Julie Olson, współautorka studium. Biolodzy sądzą, że badana substancja bakteryjna zaburza działanie układu ATP-ubikwityna-proteasomy (ang. ubiquitin proteasome system, UPS). Mamy dowody komórkowe, że ten mechanizm może być zaburzony. W zwykłych okolicznościach pozbywa się on białek o nieprawidłowej budowie lub działaniu; w ramach wcześniejszych badań połączono go z rzadkimi postaciami genetycznymi parkinsonizmu. Pozostawione same sobie nieprawidłowe cząsteczki białek łączą się z innymi, tworząc ostatecznie rozbudowane kompleksy. Wiąże się to z uszkodzeniem neuronów i ich obumieraniem. Podczas eksperymentów biolodzy posłużyli się bakteriami glebowymi S. venezuelae. Wytwarzany przez nie metabolit zaburzał działanie UPS i powodował postępującą degenerację wszystkich uzwględnionych rodzajów neuronów, lecz najbardziej podatne na uszkodzenia wydawały się komórki nerwowe istoty czarnej (łac. substantia nigra). Analizy wykazały, że cząsteczki badanego związku są stabilne, lipofilne (wykazują powinowactwo do tłuszczów) i niewielkie.
  10. Rząd Malediwów planuje podwodne posiedzenie, podczas którego zostanie podpisany dokument dotyczący zmniejszenia emisji dwutlenku węgla. Prezydent Mohamed Nasheed i jego gabinet zanurkują 17 października. Doradca prezydenta powiedział BBC, że forma działania jest może dosyć rozrywkowa, ale przesłanie jak najbardziej poważne. Rosnący poziom mórz stanowi zagrożenie dla ok. 1200 nizinnych koralowych wysp, które gdy obecny trend się utrzyma, znikną pod wodą. Mniej więcej 80% archipelagu Malediwów znajduje się mniej niż metr nad poziomem morza, dlatego obawy mieszkańców nie są bynajmniej nieuzasadnione. Uważają oni, że gdy ich kraj w pełni odczuje skutki topnienia czap lodowych na biegunach, dla innych nacji także już będzie za późno. Podczas posiedzenia ministrowie będą się porozumiewać za pomocą gestów oraz wodoodpornych pisaków i tablic. Repertuar sygnałów dostępnych dla nurków jest ograniczony, dlatego liczba poruszanych zagadnień również będzie zawężona. Urzędnicy zaapelują jednak do wszystkich narodów – tych biednych i tych bogatych – by traktowały zmianę klimatu poważnie. Trening odbyli już wszyscy ministrowie poza jednym, który ze względu na chorobę wykluczającą nurkowanie nie mógł towarzyszyć im podczas prób w bazie wojskowej. W dniu zero prezydent Nasheed, będący licencjonowanym nurkiem, weźmie udział w podwodnej konferencji prasowej. Malediwscy urzędnicy podpiszą dokument, który trafi na wokandę podczas grudniowej konferencji ONZ-etu w Kopenhadze. Nowe porozumienie ma zastąpić Protokół z Kioto, wygasający już za 3 lata, bo w 2012 r.
  11. Rosnąca liczba przypadków alergii i innych chorób związanych z nadwrażliwością układu immunologicznego skłania lekarzy do poszukiwania metod zapobiegania tym schorzeniom. Jedną z najbardziej kompleksowych prac na ten temat opublikował ostatnio zespół dr Cathleen Muche-Borowski z Universitätsklinikum Schleswig-Holstein. Zaprezentowany artykuł ma charakter zespołu zaleceń dla lekarzy. Naukowcy prezentują w nim wyniki aż 217 prac nad różnymi metodami prewencji astmy, alergii, egzemy i innych chorób wynikających z zaburzenia równowagi układu odpornościowego. Czego dowiadujemy się z publikacji autorstwa niemieckich badaczy? Przede wszystkim warto wspomnieć o tym, co nie chroni przed zaburzeniami wynikającymi z nadmiernej aktywności układu odpornościowego. Na częstotliwość alergii nie wpływa więc m.in. późne wprowadzenie pokarmów stałych do diety niemowląt ani stosowanie pokarmów zawierających soję lub inne pokarmy alergenne. W ostatnim przypadku naukowcy ostrzegają jednak, że fitoestrogeny zawarte w nasionach soi mogą wpływać na układ hormonalny dzieci. Jako zachowania zapobiegające astmie i innym chorobom związanym z nadaktywnością układu immunologicznego niemieccy badacze wymieniają przede wszystkim jedzenie ryb przez matkę w czasie ciąży oraz przez jej dziecko (oczywiście dopiero wtedy, gdy nadejdzie dla niego czas na włączenie ryb do diety). Obserwację taką potwierdzono w co najmniej kilku niezależnych od siebie badaniach. Innym czynnikiem wyraźnie sprzyjającym dzieciństwu bez alergii jest m.in. przyjmowanie szczepień ochronnych, karmienie piersią przez co najmniej 4 miesiące oraz unikanie ekspozycji na dym tytoniowy. Pełna wersja pracy niemieckich badaczy została opublikowana w czasopiśmie Deutsches Ärzteblatt International.
  12. Komercyjne systemy pozwalające na precyzyjną regulację aktywności (ekspresji) genów są zwykle niezwykle drogie. Istnieją jednak znacznie prostsze rozwiązania, o czym świadczy wynalazek opracowany na University of California. Prototyp ten nie tylko radzi sobie doskonale z kontrolowaniem aktywności metabolizmu bakterii w zależności od ich położenia na płytce hodowlanej, lecz także, co najważniejsze, oparty jest o... drukarkę wartą ok. 100 dolarów. Nowatorską maszynę opisali na łamach czasopisma PLoS ONE Daniel Cohen oraz Michel Maharbiz. Sercem urządzenia jest popularna drukarka atramentowa Epson R280, zaś organizmem modyfikowanym z jej wykorzystaniem były pospolite bakterie Escherichia coli. Metabolizm bakterii modyfikowano z wykorzystaniem tzw. operonu laktozowego. Jest to układ kilku ściśle współpracujących ze sobą genów, pozwalających bakterii na dostosowanie ilości wytwarzanych enzymów do stężenia dwóch ważnych cukrów, glukozy oraz laktozy, w otoczeniu. Operon laktozowy reaguje osobno na stężenie obu węglowodanów. Preferowanym pokarmem jest glukoza - enzymy potrzebne do jej wykorzystania wytwarzane są zawsze wtedy, gdy cukier ten znajduje się w otoczeniu bakterii. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy pożywka zawiera oba cukry jednocześnie, obecność glukozy powoduje bowiem zablokowanie produkcji białek rozkładających cukier mleczny. Jeżeli jednak laktoza jest dostępna, a dostęp do glukozy jest ograniczony, bakteria "przestawia się" na konsumpcję laktozy, zaś enzymy odpowiedzialne za przetwarzanie glukozy nie są syntetyzowane. Operon może też zostać całkowicie wyłączony - dzieje się tak w przypadku braku obu cukrów w środowisku. Aby wpływać na działanie operonu laktozowego, Cohen i Maharbiz zmodyfikowali drukarkę i dostosowali ją do "plucia" roztworami obu badanych cukrów. Aby wytworzyć dwuwymiarową mapę rozkładu tych substancji na płytce hodowlanej, badacze użyli kolejnego popularnego narzędzia - programu Adobe Photoshop (oczywiście możliwe byłoby też wykorzystanie prostszych aplikacji). Po 15 godzinach od "drukowania" bakterie poddano obserwacji. Jak się okazało, badaczom udało się wytworzyć na płytce oddzielne strefy, w których bakterie dostosowywały swój metabolizm do rodzaju nałożonego w danym miejscu pokarmu. Jednocześnie na granicach pomiędzy poszczególnymi sektorami zaobserwowano interesujące, dynamicznie zmieniające się zachowanie bakterii, świadczące o mieszaniu się roztworów obu węglowodanów. Eksperyment zaprojektowany przez Cohena i Maharbiza to tylko skromny przykład możliwości opracowanego przez nich systemu. Bardzo podobne rozwiązania mogą już niedługo posłużyć np. do precyzyjnej kontroli ekspresji genów w hodowlach komórek ssaków. Można by w ten sposób dokładnie sterować genetycznym programem rozwoju pojedynczych komórek rozwijającej się tkanki. Możliwe zastosowania takiej metody byłyby wprost nieograniczone.
  13. Globalfoundries, spółka założona przez AMD i ATIC, staje się coraz poważniejszym graczem na rynku produkcji układów scalonych. Firma zdobyła właśnie niezwykle ważnego klienta - ARM. To jeden z największych producentów energooszczędnych procesorów, które znajdziemy w olbrzymiej liczbie urządzeń. ARM właśnie ogłosił, że na podstawie umowy podpisanej z GF, będzie projektował kości według zaleceń Globalfoundries tak, by mogły być one produkowane w fabrykach tej firmy. Pierwszym układem ARM-a, który powstanie w fabrykach GF będzie kość SoC Cortex-A9, wykonany w technologii 28 nanometrów. Do jej stworzenia wykorzystana będzie technologia HKMG, wykorzystująca materiały o wysokiej stałej dielektrycznej (high-k) i metalowe bramki (metal gate). Umowa pomiędzy obiema firmami nie oznacza, że ARM będzie samodzielnie zlecał produkcję Globalfoundries. Umożliwi ona firmom licencjonującym architekturę ARM składanie zamówień w GF.
  14. Komunikacja z łodziami podwodnymi to poważne wyzwanie technologiczne i wojskowe. Patrick Huber, fizyk z Virginia Tech uważa, że problem uda się rozwiązać, wykorzystując do przesyłania informacji... neutrino. Nowoczesne okręty podwodne mogą całymi tygodniami przebywać w ukryciu na głębokości poniżej 200 metrów. Mają jednak bardzo poważną wadę. Komunikacja z nimi możliwa jest tylko wówczas, gdy znajdują się blisko powierzchni. To naraża okręt na wykrycie i atak wroga. Problemem jest przesyłanie fal radiowych, które w wodzie rozchodzą się bardzo słabo. Tylko fale o ekstremalnie niskiej częstotliwości (ELF), wynoszącej poniżej 100 herców mogą przebyć większe odległości. Jednak przesyłanie danych z ich wykorzystaniem odbywa się niezwykle powoli, z prędkością zaledwie 1 bita na minutę. Okręty podwodne wykorzystują fale o bardzo niskiej częstotliwości (VLF), dochodzącej do kilku kilkoherców. Informacje można wówczas wysłać z prędkością nawet 50 bitów na sekundę, jednak odległość, jaką są w stanie przebyć fale jest mocno niezadowalająca. Bardzo interesującą propozycją jest wykorzystanie neutrino, problem jednak w tym, że przenikają one dosłownie przez wszystko, a więc ich wykrycie jest niemal niemożliwe. Jednak Peter Huber twierdzi, że gdyby udało się z nich skorzystać, prędkość przesyłania danych można by zwiększyć do 100 bitów na sekundę, informacje przebywałyby duże odległości i można by je wysyłać i odbierać nawet w maksymalnym zanurzeniu. Huber teoretyzuje, że do wysyłania neutrino można wykorzystać już istniejące techniki. W laboratoriach neutrino są tworzone poprzez przyspieszanie mionów do wysokich energii. Gdy miony ulegają rozpadowi, powstają neutrino. Wykrywa się je w procesie odwrotnym, czyli gdy neutrino reagują z materią, powstają miony, które można łatwo wykryć. Problem w tym, że tego typu eksperymenty można przeprowadzać w specjalnych laboratoriach. Na przykład w Fermi National Accelerator Laboratory przeprowadza się eksperymenty, podczas których wysyła się strumień neutrino do położonego 700 kilometrów dalej kolosalnego wykrywacza mionów nieczynnej kopalni w Minnesocie. Detektor waży 5000 ton i w ciągu dwóch lat pracy wykrył jedynie 730 mionów. Huber uważa, że przyszłe generacje akceleratorów będą wielokrotnie mniejsze i bardziej poręczne w użyciu. Da się je zatem zastosować np. w bazach wojskowych czy zwykłych budynkach. Uczony jest bardziej kreatywny, jeśli chodzi o same metody wykrywania mionów. Jego zdaniem można pokryć łódź podwodną rodzajem tapety, działającej jak wykrywacz mionów. W ten sposób uzyskamy duży, cylindryczny detektor mionów o średnicy około 10 i długości 100 metrów. Miony będą wpadały do łodzi z jednej strony i wychodziły z drugiej. Pomiary po obu stronach pozwolą na precyzyjne wykrywanie neutrino. Naukowiec uważa też, że można wykorzystać promieniowanie Czerenkowa, czyli zjawisko świecenia w materii szybko poruszających się naładowanych cząstek. Takimi cząstkami byłyby miony wędrujące przez wodę w kierunku łodzi podwodnej. Wystarczyłoby "tylko" odfiltrować zakłócenia wywoływane luminescencją organizmów żywych czy światłem słonecznym. Zdaniem Hubnera, w przyszłości nie będzie z tym więĸszych problemów. Warto tutaj zauważyć, że, o ile pomysły uczonego są warte rozważenia, to zapewniają one jedynie wysyłanie wiadomości do łodzi podwodnej. Komunikacja w drugą stronę wciąż stanowi poważny problem.
  15. Siedząc prosto, możemy zadbać nie tylko o swój kręgosłup, ale także o pewność w zakresie formułowanych myśli. Naukowcy dowiedli bowiem, że ludzie, którym kazano siedzieć wyprostowanym jak struna, bardziej wierzyli w stwierdzenia dotyczące swoich kwalifikacji zawodowych niż ci, którzy robili to samo, garbiąc się nad stołem (European Journal of Social Psychology). Profesor Richard Petty z Uniwersytetu Stanowego Ohio zaznacza, że uzyskane wyniki wyraźnie wskazują, że postawa ciała wpływa nie tylko na to, co myślą o nas inni, ale również my sami. Studium Petty'ego i doktora Pabla Briñola objęło 71 studentów. Kiedy ochotnicy wchodzili do laboratorium, mówiono im, że wezmą udział w dwóch oddzielnych badaniach naraz, jednym organizowanym przez szkołę biznesu i drugim prowadzonym przez szkołę artystyczną. Eksperyment tej ostatniej miał dotyczyć umiejętności ludzi w zakresie utrzymywania zadanej postawy ciała podczas wykonywania innej czynności. Ludzi sadzano więc przy terminalu komputerowym i instruowano, by się wyprostowali i wypięli klatkę piersiową do przodu lub pochylili, wpatrując się w kolana. Następnie studenci brali udział w eksperymencie biznesowym. Jego autorów interesowały ponoć czynniki wpływające na satysfakcję z pracy i wyniki osiągane w życiu zawodowym. Siedząc prosto lub garbiąc się, badani mieli wymienić swoje 3 pozytywne lub 3 negatywne cechy, odnoszące się do przyszłych osiągnięć zawodowych. Po ukończeniu tego zadania studentów proszono o ocenienie, jak poradzą sobie kiedyś w pracy. Okazało się, że to, jak ludzie oceniali sami siebie, zależało od pozycji przyjętej podczas spisywania pozytywnych bądź negatywnych cech. Osoby siedzące wtedy prosto z większym prawdopodobieństwem opisywały się w zgodzie z wymienionymi cechami (bez względu na to, czy były to pozytywy, czy negatywy). Ochotnicy, którzy podczas sporządzania listy się garbili, nie wydawali się przekonani przez swoje własne myśli – ich oceny nie różniły się zbytnio, niezależnie od tego, co o sobie wcześniej napisali. Petty podkreśla, że podczas podawania studentom instrukcji, jak mają siedzieć, eksperymentatorzy nie używali słów "pewny siebie" lub "wątpiący" ani nie sugerowali, jak ktoś powinien się czuć w zależności od przyjętej postawy. W oddzielnym eksperymencie psycholodzy powtórzyli opisany wyżej scenariusz. Dodatkowo zapytali jednak uczestników o samopoczucie podczas badania. Badani nie czuli się bardziej pewni siebie, siedząc prosto, chociaż byli bardziej przekonani co do prawdziwości formułowanych wtedy stwierdzeń. Amerykanie sądzą, że postawa ciała oddziałuje zatem na samoocenę, choć ludzie nie zdają sobie z tego sprawy. Zakładają oni, że myśli pochodzą od nich samych. Nie mają świadomości, że postawa wpływa na to, jak bardzo w nie wierzą. Gdyby to wiedzieli, efekt układu ciała znacznie by się zmniejszył. Sześć lat temu Petty i Briñol przeprowadzili podobny eksperyment, w ramach którego ludzie kiwali głową w dół i w górę (potakiwali) bądź w lewo i prawo (przeczyli). Wtedy bardziej wierzyli w zdania formułowane podczas potakiwania. Psycholodzy zaznaczają, że w życiu codziennym pozycja ciała jest czymś trwalszym i bardziej statycznym od podtrzymywanych gestów czy mimiki, dlatego może wpływać na nasze zachowanie w wielu sytuacjach, np. podczas rozwiązywania testów wielokrotnego wyboru.
  16. Prawnicy organizacji zarządzających prawami autorskimi nie poddają się i grożą sądem kolejnym firmom, które zapewniają łącza The Pirate Bay. Tym razem TPB zniknęło z holenderskiego Internetu. Firma NForce dostosowała się do żądań organizacji Brein i przestała świadczyć usługi TPB. Można przypuszczać, że Brein poparł swoje żądanie wyrokiem holenderskiego sądu, o którym niedawno informowaliśmy. To już kolejny ISP, który z powodu umowy z The Pirate Bay naraził się prawu. Wcześniej w Szwecji sąd nakazał firmie Black Internet odcięcie pirackiego trackera od sieci. Wiadomo też, że ukraiński ISP, na którego usługi zdecydowało się TPB również otrzymał ostrzeżenie, iż może zostać pozwany.
  17. Poszukiwanie złóż metali czy minerałów często bywa czasochłonnym i kosztownym zadaniem. Odkrywanie złota stanie się jednak łatwiejsze dzięki zmodyfikowanym genetycznie bakteriom Cupriavidus metallidurans, dla których pierwiastek ten jest szkodliwy, dlatego wydzielają go w czystej metalicznej postaci (Proceedings of the National Academy of Sciences). Frank Reith z Uniwersytetu w Adelajdzie zauważył, że złoto w formie rozpuszczonej (kationów) jest dla C. metallidurans toksyczne. Kiedy zostanie pobrane ze środowiska, tworzy związki zawierające siarkę, które blokują działanie enzymów bakteryjnych. W takiej sytuacji mikroorganizm jest zmuszony do uruchomienia genów odtruwających. Odpowiadają one za wytworzenie enzymów przekształcających złoto rozpuszczone w nieszkodliwe cząsteczki metalicznego złota. Australijczyk i jego amerykański współpracownik Gregor Grass z University of Nebraska uzyskali zmodyfikowaną genetycznie wersję C. metallidurans. Kiedy mikroby te wchodzą w kontakt ze złotem, emitują błyski światła, które można wykryć za pomocą przenośnego fotometru – tłumaczy Grass. By sprawdzić, czy w danym rejonie występuje złoto, wystarczy po prostu pobrać próbkę gleby i zmieszać ją z bakteriami.
  18. Włoscy specjaliści skupieni w organizacji zajmującej się weryfikacją zjawisk paranormalnych, ogłosili, że udało im się odtworzyć sposób, w jaki mógł powstać Całun Turyński. Ma być to mocny dowód na to, iż został on w całości wykonany przez ludzi. Już w 1988 roku badania radiowęglowe wykazały, że Całun został wykonany w XIII lub XIV wieku. Dotychczas jednak naukowcy nie potrafili wyjaśnić, w jaki sposób stworzono widoczny na nim obraz ukrzyżowanego mężczyzny. Luigi Garlaschelli, profesor chemii z Uniwersytetu w Pawii, poinformował, że jego zespół wykonał lnianą tkaninę w ten sam sposób, w jaki była ona produkowana przed wiekami. Tkaninę następnie sztucznie postarzono poddając ją działaniu wysokich temperatur i wody. Później kładziono ją na ochotniku, który nosił maskę, i wykonano rysunek ochrą. Cały proces trwał około tygodnia. Wszelkie materiały i techniki, których użyto, były dostępne w średniowieczu. Pierwsze wzmianki o Całunie pochodzą z połowy XIV wieku. Tak późne pojawienie się ważnej relikwii od dawna budziło podejrzenia, że mamy do czynienia z fałszywką. Obecnie jest on przechowywany w katedrze w Turynie i rzadko wystawiany na widok publiczny. Kościół katolicki nie utrzymuje, że jest to autentyczna tkanina, w którą owinięto ciało Chrystusa. Podkreśla jednak olbrzymie znacznie Całunu. Badania, sfinansowane m.in. przez organizacje ateistów, z pewnością nie zakończą kontrowersji wokół Całunu, Tkanina wciąż pozostaje zagadką. część naukowców twierdzi, że datowanie metodą C14 było błędne, gdyż Całun przetrwał m.in. pożary, po nich był w średniowieczu naprawiany, a to mogło zafałszować dane. Jakby tego było mało przeprowadzone na Uniwersytecie Hebrajskim badania pyłków obecnych w tkaninie wykazały, że pochodzi ona sprzed VIII wieku.
  19. Psycholodzy z Tajwanu zidentyfikowali zaburzenia psychiczne, które zwiększają prawdopodobieństwo, że dziecko uzależni się od Internetu (Archives of Pediatrics & Adolescent Medicine). Zespół Chih-Hung Ko z Kaohsiung Medical University Hospital (KMUH) przez dwa lata śledził wzorce korzystania z Sieci 2300 jedenastolatków. Co pół roku dzieci wypełniały kwestionariusze dotyczące czasu spędzanego online. U ok. 11% rozwinęły się objawy uzależnienia od Internetu. Tajwańczycy stwierdzili, że u obu płci depresja, ADHD, socjofobia oraz uczucie wrogości były czynnikami pozwalającymi przewidzieć, które dziecko jako nastolatek nie będzie się umiało obejść bez dostępu do Sieci. W przypadku dziewczynek najsilniejszymi prognostykami były depresja i socjofobia. Oznacza to, że podczas opracowywania metod zapobiegania i leczenia uzależnienia od Internetu należy brać pod uwagę różnice międzypłciowe. Psycholodzy zaznaczają, że nie wiadomo, ile dokładnie dzieci uzależnia się od tego nowoczesnego medium. Poszczególne źródła szacują, że problem ten dotyczy od 1,4 do 18% młodej populacji.
  20. Doing It For The Kids to wystawa zorganizowana przez londyńską grupę artystyczno-projektową [re]design. W październiku i listopadzie z eksponatami będzie się można zapoznawać w Newcastle i Birmingham. Pomysłodawcy przedsięwzięcia chcieli zilustrować rodzaje zabawy, jej rolę w rozwoju dziecka i kształtowaniu jego wartości, a także wpływ zabawek na środowisko. Wśród wielu różnych ekopomysłów z całego świata znalazł się m.in. miś z łożyska Alexa Greena. Niektóre kobiety, zwłaszcza te rodzące w domu, zjadają swoje łożysko. Utrzymują, że narząd ten zawiera sporo witamin i składników odżywczych, a jego skonsumowanie zapobiega depresji poporodowej czy sprzyja produkcji mleka. Miś z łożyska nie może być i nie jest zwykłą przytulanką. Zszyty grubymi nićmi, które notabene przypominają szwy, spoczywa w szklanym słoju. Taka zabawka ma raczej znaczenie symboliczne, w końcu łożysko łączy zarodek ze ścianą macicy. Twin Teddy Kit Greena przywodzi na myśl jedność matki, dziecka i łożyska. By uszyć misia, trzeba je przeciąć – osobiście! - na pół i natrzeć solą morską. Po wysuszeniu przychodzi kolej na potraktowanie nietypowego materiału kaletniczego emulsją żółtka jaja i tanin. Dzięki temu zabiegowi łożysko staje się delikatne i miękkie, a więc podatne na formowanie. Na wystawę trafiły też bardziej konwencjonalne zabawki, m.in. drewniane wózki dla lalek lub filcowe przytulanki do samodzielnego złożenia. Te ostatnie zawierają proste elementy elektroniczne, np. LED-y, co pozwala łączyć przyjemność z nauką. Zabawki 48 projektantów mają zainspirować rodziców i nauczycieli, a także sprawić, by byli bardziej krytyczni podczas ich doboru.
  21. Samice magotów (Macaca sylvanus) ssą niekiedy swoje własne mleko. Zachowanie to nasila się pod wpływem żałoby po stracie dziecka. Naukowcy spekulują, że picie swojego mleka może łagodzić stres lub zwiększać odporność. Uważają oni, że jest to działanie wyuczone (American Journal of Physical Anthropology). Profesor Bonaventura Majolo i jego doktorant Richard McFarland z University of Lincoln ujrzeli ssące się samice podczas obserwacji "Płaskich twarzy" i "Dużych"- dwóch grup dzikich magotów z gór Atlas w Maroku. Majolo podkreśla, że zachowanie wypatrzono przypadkowo, podczas zbierania danych na potrzeby innych projektów naukowych. Po raz pierwszy spożywanie własnego mleka pojawiło się u 4 samic z grupy "Płaskich twarzy". Wtedy ich niemowlęta jeszcze żyły. Podczas karmienia młodego jedną piersią zwierzęta mogły na sekundę lub dwie umieścić drugą brodawkę w swoim pyszczku. Potem przystawiały dziecko do tej właśnie brodawki. Biolodzy przypuszczali, że takie wstępne "pociąganie" stymuluje lub poprawia wypływ mleka, lecz wkrótce młode tych czterech samic zmarły. Trzy małpy zniknęły, podczas gdy czwarta, Jessica, jeszcze przez 6 godzin nosiła przy sobie martwe dziecko. Po zgonie młodych samice zaczęły dłużej ssać, a pojedyncze epizody trwały nawet do dwóch minut. Jessica, samica najbardziej przeżywająca śmierć młodego, kontynuowała ten "proceder" przez 106 dni. Ssanie siebie jest niezwykle rzadkim zjawiskiem w świecie zwierząt. Dotąd obserwowano je m.in. u szympansów. W ramach żadnego studium nie występowało ono tak często, jak w naszym ani nie było powiązane ze śmiercią dziecka – zaznacza profesor Majolo. Skąd wniosek, że zachowanie ma podłoże kulturowe? Ponieważ pojawiało się wyłącznie wśród "Płaskich twarzy". Biolodzy domyślają się, że w ten sposób samice odzyskują energię zainwestowaną w produkcję mleka bądź radzą sobie z nadmiarem pokarmu. Dla profesora najbardziej interesujące jest wyjaśnienie biorące pod uwagę emocjonalne konsekwencje utraty młodego. U ludzi i innych gatunków karmienie piersią zmniejsza stres w wyniku wydzielania prolaktyny, czemu więc nie pomóc sobie samej...
  22. Federalna Komisja Handlu (FTC) żąda, by niezależni blogerzy, którzy otrzymują pieniądze lub upominki za pisanie opinii na temat produktów różnych firm, ujawniali fakt pobierania wynagrodzenia. To pierwsza od 1980 roku zmiana w przepisach dotyczących publikowania recenzji. Jak zauważa FTC, nowe przepisy podkreślają, jak ważne jest przestrzeganie zasady mówiącej o konieczności ujawniania informacji o "materialnych zależnościach" pomiędzy reklamodawcami i recenzentami. Amerykańskie prawo przewiduje, że jeśli takie zależności istnieją, a konsumenci nie mogą ich istnienia podejrzewać, to należy o nich publicznie informować. Bloger, który od producenta czy sprzedawcy otrzyma pieniądze lub wynagrodzenie w naturze w zamian za recenzję produktu, ma obowiązek o tym poinformować. Podobne zasady zostały nałożone na celebrytów, o ile recenzują produkt w innym kontekście niż ewidentna reklama. Jeśli zatem znana osoba będzie na swoim blogu lub w programie telewizyjnym recenzowała swój samochód i nie wspomni o tym, iż jest to prezent od producenta, może podlegać karze. Nowe przepisy wejdą w życie od początku grudnia. Za ich nieprzestrzeganie grozi kara do 11 000 dolarów.
  23. Bioinżynierowie już jakiś czas temu doszli do logicznego wniosku, że organizmy jednokomórkowe, badane przez nich w ramach eksperymentów nad tworzeniem "obwodów" przydatnych do tworzenia białek czy związków chemicznych, pod wpływem takiego samego bodźca będą reagowały w taki sam sposób. Przekonanie to obalił właśnie Lingchond You z Duke University. Podczas serii eksperymentów zauważył, że bakterie wykazują bistabilność, czyli zdolność do istnienia w dwóch różnych stanach stacjonarnych. To umożliwia ich przeprogramowywanie, co może mieć olbrzymie znaczenie w obwodach używanych do produkcji białek, enzymów czy związków chemicznych. Niewykluczone też, że właściwość tę uda się wykorzystać do podawania różnych lekarstw bądź selektywnego zabijania komórek rakowych. Odkryliśmy, że w populacji identycznych komórek,niektóre mogą reagować w jeden sposób, a inne w drugi. Wydaje się, że jest to proces przewidywalny, a więc możemy go brać pod uwagę przy tworzeniu obwodów - napisali w Nature Chemical Biology You i jego student Cheemeng Tan. Bistabilność komórek przypomina zatem to, co dzieje się z przełącznikami w obwodach elektrycznych - mogą przyjmować dwa stany, a więc można wykorzystać je do dokonywania obliczeń. Naukowcy zauważają, że wcześniej nie doceniano złożoności układów, w których wykorzystano komórki. Sądzono, że zmiany genetyczne nie doprowadzą do zmian w samym działaniu komórek, traktowano je więc jak elementy pasywne obwodu. Teraz wiemy, że gdy układ jest aktywowany, wpływa na komórkę, która w odpowiedzi daje dodatkowe informacje do układu. Dotychczas na ten temat jedynie teoretyzowano, ale nie udowodniono takiej możliwości eksperymentalnie - mówi Tan. Podczas swoich eksperymentów naukowcy wykorzystali kolonię genetycznie zmodyfikowanych E.coli, tworzących obwód. Po zewnętrznej stymulacji część komórek "przełączyła się" w pozycję "on" i rosły one wolniej, a reszta była w stanie "off" i rosła szybciej.
  24. Choć grypa hiszpanka była jedną z najbardziej zabójczych chorób zakaźnych w historii, przyczyny jej niezwykle wysokiej śmiertelności wciąż nie są jasne. Kolejnej próby wytłumaczenia przyczyn tragicznych efektów epidemii z lat 1918-1919 podjęła się dr Karen Starko, niezależna badaczka z Kalifornii. Jej zdaniem jednym z powodów wyjątkowo dużej liczby zgonów spowodowanych przez grypę było... nadużywanie aspiryny. Zaskakującą hipotezę opublikowało czasopismo Clinical Infectious Diseases. W swojej pracy dr Starko opisuje niedostrzeganą wcześniej zbieżność pomiędzy wynikami autopsji przeprowadzanych na zwłokach ofiar hiszpanki, działaniami niepożądanymi stosowania salicylanów (grupy leków, z których najbardiej powszechnym jest aspiryna, czyli kwas acetylosalicylowy) oraz popularnością tej grupy środków w czasach ataku zabójczej grypy. Jak tłumaczy autorka publikacji, po koniec 2. dekady XX wieku dokładne mechanizmy działania aspiryny nie były znane, lecz nie przeszkadzało to lekarzom w jej przepisywaniu. Efektem było przyjmowanie przez pacjentów gigantycznych dawek leku, sięgających niekiedy 31 g dziennie (maksymalna dawka zalecana obecnie to 4 g). Stosowanie tak znacznych ilości salicylanów wiąże się z licznymi efektami ubocznymi, takimi jak hiperwentylacja, gromadzenie się płynu w płucach czy ogólne zatrucie organizmu. Zjawiska te w oczywisty sposób osłabiają ustrój, zwiększając jego podatność na efekty zakażenia zarówno wirusem grypy, jak i bakteriami, które w wielu przypadkach były ostateczną przyczyną śmierci pacjentów. Powodem stosowania ogromnych dawek aspiryny była najprawdopodobniej desperacja. Chorzy na hiszpankę decydowali się na każdą formę leczenia, która mogła im pomóc. Zrozumienie tych naturalnych sił jest ważne z punktu widzenia dokonywania wyborów w przyszłości, ocenia badaczka i zaznacza: leki mogą ratować i nasze życie i poprawiać [jego jakość]. Zawsze musimy jednak pamiętać o tym, jak ważna jest dawka.
  25. Doktorant z Southern Illinois University odkrył w prastarym bursztynie substancje, które - zgodnie z dotychczasową wiedzą - powinny się pojawić dopiero w materiale młodszym o ok. 200 milionów lat. Dokonana obserwacja dostarcza nam istotnych informacji na temat ewolucji roślin okrytonasiennych. Autor odkrycia, Sargent Bray, natknął się na niespodziewane znalezisko podczas badania bursztynów. Przeprowadzona analiza chemiczna wykazała, że powierzony mu materiał zawierał związki z grupy politerpenów wytwarzane w dzisiejszych czasach wyłącznie przez rośliny okrytonasienne. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż bursztyny badane przez Braya powstały aż 320 milionów lat temu, a więc niemal o 200 milionów lat starsze od najstarszych odkrytych fragmentów roślin okrytonasiennych. Obserwacja dokonana przez Braya to nie tylko biologiczna ciekawostka. Każdy bursztyn jest bowiem istną "kapsułą czasu", zawierającą w swoim wnętrzu mieszaninę związków występujących na Ziemi w momencie jego powstawania. Odkrycie politerpenów wytworzonych ponad 300 milionów lat temu oznacza więc, że metaboliczne szlaki syntezy tych substancji powstały w toku ewolucji znacznie wcześniej, niż dotychczas sądzono. Dla naukowców badających historię życia na Ziemi jest to ważna informacja, ułatwiająca usystematyzowanie organizmów żywych w spójne i logiczne drzewa rozwojowe.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...