Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Forum

  1. Nasza społeczność

    1. Sprawy administracyjne i inne

      Uwagi odnośnie funkcjonowania serwisu i forum.

      2045
      odpowiedzi
    2. Luźne gatki

      O wszystkim i nie na temat.

      12327
      odpowiedzi
  2. Komentarze do wiadomości

    1. 18622
      odpowiedzi
    2. 40985
      odpowiedzi
    3. 13034
      odpowiedzi
    4. 5990
      odpowiedzi
    5. 2687
      odpowiedzi
    6. 21072
      odpowiedzi
    7. 14344
      odpowiedzi
    8. 6313
      odpowiedzi
    9. 25140
      odpowiedzi
  3. Artykuły

    1. Artykuły

      Artykuły sponsorowane.

      1050
      odpowiedzi
  4. Inne

    1. 205
      odpowiedzi
    2. 275
      odpowiedzi
  • Kto jest online? (Zobacz pełną listę)

    Brak zarejestrowanych użytkowników online

  • Najnowsze komentarze

    • Niejednokrotnie słyszeliśmy o badaniach, z których wynikało, że umiarkowane spożycie alkoholu – szczególnie czerwonego wina – jest korzystne dla zdrowia. Z badań tych wynikało, że osoby pijące regularnie niewielkie ilości alkoholu żyją dłużej, rzadziej cierpią na choroby układu krążenia i inne schorzenia chroniczne. Jak jednak informują autorzy artykułu opublikowanego w Journal of Studies on Alcohol and Drugs, badania, które dawały takie wyniki, były źle przeprowadzone. Dlatego też wyciągano z nich niewłaściwe wnioski. Główny autor analizy, doktor Tim Stockwell z Canadian Institute for Substance Use Research na University of Victoria mówi, że badania takie koncentrowały się na starszych osobach i nie brały pod uwagę ich zwyczajów związanych ze spożywaniem alkoholu w ciągu całego życia. W badaniach tych starsze osoby pijące umiarkowane ilości alkoholu porównywano ze starszymi osobami, które piły rzadko lub wcale. Problem w tym, że w grupach wykorzystanych do porównania znajdowały się osoby, które rzuciły alkohol lub ograniczyły jego spożycie ze względów zdrowotnych. To zaś powodowało, że grupa osób spożywających umiarkowane ilości alkoholu wyglądała na zdrowszą na tle tych grup, stwierdza Stockwell. Uczony i jego zespół przeanalizowali 107 badań, w ramach których śledzono losy ludzi przez pewien czas i szukano związków pomiędzy spożyciem alkoholu a długością życia. Kanadyjscy badacze zbiorczo przeanalizowali dane z tych badań i okazało się, że ryzyko zgonów osób spożywających umiarkowane ilości alkoholu – od 1 drinka tygodniowo po 2 drinki dziennie – było w badanych okresach o 14% niższe niż ryzyko zgonów wśród abstynentów. Jednak bardziej szczegółowe analizy zmieniały ten obraz. Wśród analizowanych badań była niewielka grupa takich o wyższej jakości, w których pod uwagę wzięto osoby młodsze – były to badania, gdzie średnia wieku była niższa niż 55 lat – i w których byli pijący lub pijacy okazjonalnie nie zostali uznani za abstynentów. Okazało się, że w takich badaniach nie było widać związku pomiędzy umiarkowanym piciem a większą długością życia. Innymi słowy, związek pomiędzy umiarkowanym piciem a dłuższym życiem było widać tylko w badaniach, w których pod uwagę brano starsze osoby i nie rozróżniano pomiędzy osobami, które piły alkohol, ale go rzuciły, a osobami, które nigdy nie piły. Korzyści ze spożywania alkoholu widać tylko w najgorzej przeprowadzonych badaniach, mówi Stockwell. Uczony zwraca uwagę, że przekonanie o korzystnym wpływie niewielkich ilości alkoholu jest szeroko rozpowszechnione od dziesięcioleci. Przypomina o rozpowszechnionym w latach 90. XX wieku tzw. „francuskim paradoksie”, zgodnie z którym Francuzi rzadziej niż inne narody cierpią na choroby serca, gdyż spożywają czerwone wino. Stockwell stwierdza, że alkohol prawdopodobnie nie przedłuża życia, a niesie ze sobą liczne zagrożenia, w tym niebezpieczeństwo rozwoju różnych nowotworów. Dlatego też, jak podkreśla, żadna poważana instytucja zajmująca się zdrowiem publicznym, nie wyznaczyła bezpiecznej dla zdrowia ilości alkoholu. Nie ma czegoś takiego, jak całkowicie bezpieczny poziom spożycia alkoholu, mówi. « powrót do artykułu
    • Zagrożone nielotne ptaki Nowej Zelandii wycofują się do refugiów, z których korzystały moa przed wyginięciem. O zjawisku takim poinformował międzynarodowy zespół pracujący pod kierunkiem naukowców z Uniwersytetu w Adelajdzie. Udało się nam pokonać przeszkody, które wcześniej uniemożliwiały badanie dynamiki sześciu wymarłych gatunków moa z tak dużą rozdzielczością, mówi jeden z głównych autorów badań, profesor Damien Fordham. Dokonaliśmy tego dzięki złożonym modelom komputerowym połączonym z bogatymi danymi o skamieniałościach, informacjami o paleoklimacie i rekonstrukcji kolonizowania Nowej Zelandii przez ludzi, dodaje. Z badan wynika, że mimo olbrzymich różnic w ekologii, demografii i czasie wyginięcia poszczególnych gatunków moa, do ostatecznej zagłady ich wszystkich doszło na konkretnych obszarach Wyspy Północnej i Południowej. Autorzy badań zauważyli, że są to te same izolowane górskie chłodne regiony, w jakie obecnie wycofują się najbardziej zagrożone gatunki nielotów. To między innymi Mount Aspiring na Wyspie Południowej i Ruahine Range na Wyspie Północnej. Moa najprawdopodobniej wyginęły najpierw na najlepszych nizinnych siedliskach, z których zostały wyparte przez ludzi. Im bardziej rozprzestrzeniał się H. sapiens, tym bardziej niekorzystne regiony pozostawały dla zwierząt i tym bardziej spadała ich liczebność. Określiliśmy ostatnie miejsca, w których przeżyły moa i zauważyliśmy, że są to te same miejsca, w których obecnie występują takie zagrożone nieloty jak kakapo, takahe południowy, weka oraz kiwi plamisty – stwierdzają badacze. Mimo tego, że przyczyny wyginięcia moa i obecnego znikania nielotnych ptaków Nowej Zelandii są różne – moa zostały wytępione przez polujących na nie Maorysów, obecnie nieloty Nowej Zelandii giną głównie z powodu działania inwazyjnych gatunków zawleczonych przez kolonistów – to dynamika znikania gatunków jest podobna. Tym, co łączy te ostoje jest fakt, że nie są one optymalnymi habitatami dla nielotnych ptaków. Jednak były i są one miejscami najmniej dotkniętymi działalnością człowieka, mówi doktor Jamie Wood. Jak Polinezyjczycy, którzy wypędzili moa z najlepszych siedlisk do miejsc, w których zwierzętom trudno było przetrwać i w końcu je wytępili, tak też postąpili i postępują Europejczycy i przywiezione przez nich inwazyjne zwierzęta z obecnymi gatunkami nowozelandzkich nielotów. « powrót do artykułu
    • Zęby waranów z Komodo są pokryte żelazem, donoszą naukowcy z King's College London. Odkrycie może wyjaśniać, jak to się dzieje, że zęby waranów wciąż pozostają ostre oraz mogą dostarczyć informacji o tym, w jaki sposób drapieżne dinozaury zabijały i pożerały swoje ofiary. Warany z Komodo to największe żyjące obecnie jaszczurki. Średnia masa dorosłych osobników sięga 80 kilogramów. Są bardzo skutecznymi drapieżnikami o zakrzywionych zębach, podobnych do zębów wielu mięsożernych dinozaurów. Żelazo występuje w zębach wielu gatunków gadów. Jednak u waranów z Komodo jest ono skoncentrowane na czubki i krawędziach tnących. Jest go tak dużo, że te części zębów są zabarwione na pomarańczowo. Dla porównania, u krokodyli i innych jaszczurek z rodzaju Varanus żelazo nie występuje w zębach w tak dużych stężeniach, by prowadziło do zmiany ich barwi. Uczeni przeprowadzili analizy obrazowe i chemiczne zębów waranów i zauważyli, że żelazo jest zgromadzone jest na czubku zębów i ich ząbkowaniu. Chroni ono te regiony przez stępieniem, dzięki czemu zęby są zawsze ostre. Warany z Komodo mają zakrzywione, ząbkowane zęby, którymi rozszarpują ofiarę. Są one podobne do zębów mięsożernych dinozaurów. Chcieliśmy wykorzystać to podobieństwo, by dowiedzieć się, jak odżywiały się dinozaury i czy używały żelaza w zębach tak, jak warany z Komodo. Niestety, dzisiejsza technologia nie pozwala zbadać, czy w zębach dinozaurów znajdowała się duża koncentracja żelaza czy tez nie. Sądzimy, że procesy chemiczne, które zachodziły podczas fosylizacji, przesłaniają nam obraz i nie pozwalają stwierdzić, jak dużo żelaza znajdowało się w zębach, mówi główny autor badań, doktor Aaron LeBlanc. Odkryliśmy jednak, że duże mięsożerne dinozaury, jak tyranozaur, miały zmienioną strukturę szkliwa na krawędziach tnących, dodaje. Uczeni mają nadzieję, że dzięki kolejnym analizom zębów waranów odkryją markery żelaza, które nie uległy zmianie w czasie fosylizacji. Jeśli tak się stanie, to zauważenie tych samych markerów u dinozaurów byłoby dowodem, że i ich zęby były wzmocnione żelazem. « powrót do artykułu
    • Jak dla mnie mechanika kwantowa jest jak obserwacja pomiaru odległości i prędkości do samolotu przez pojazd, który nie wie, że porusza się po pagórkowatym terenie. Z nieznanych powodów, ten samolot skacze góra-dół i prawo-lewo, a przy okazji z równie nieznanych powodów raz przyśpiesza, a raz zwalnia. Ale bardzo chcemy obliczyć jego położenie i prędkość więc nakładamy na niego więzy niepewności, które raczej niewiele mówią o faktycznej prędkości i położeniu samolotu, za to wiele o geometrii terenu po którym porusza się pojazd. A teraz powiedzmy, że ten samolot to inny pojazd poruszający się po równie ciekawym terenie, a co gorsza - nośniki informacji pomiędzy pojazdami też się przemieszczają po takim pofałdowanym terenie. I mamy wtedy, że tak naprawdę nie badamy pojazdów, ale stan przestrzeni. po której się poruszają oraz stan przestrzeni pomiędzy nimi. Do tej pory zakładaliśmy, że czasoprzestrzeń jest nieruchomą i niezmienną areną, na której działają cząstki. Od momentu wykrycia fal grawitacyjnych jednak wiemy, że czasoprzestrzeń jest bardzo dynamicznym zjawiskiem, a w zasadzie cała QFT to opisanie tej czasoprzestrzennej dynamiki na bardzo różne sposoby. Myk jednak, że nie potrafimy przejść między QFT i OTW w inny sposób niż przez dziedzinę klasycznej mechaniki newtonowskiej, gdzie jedne cechy znikają, a dochodzą inne.
    • QFT traktuje się also przybliżeniem perturbacyjnym: zespoły Feynmanowskie po scenariuszach - diagramach Feynmana ... albo nieperturbacyjnie: zespoły Feynmanowskie po konfiguracjach pól, np. lattice QCD m.in. dla zrozumienia struktury protonu ... a ja się pytam o pośrednie szczegóły: konfiguracje pól za poszczególnymi cząstkami w diagramach Feynmana. https://en.wikipedia.org/wiki/Heisenberg_picture jest tylko jednym z 3 sposobów transformowania Hamiltonianem: Jak wspomniałem, są setki analogów hydrodynamicznych - też dla QCD, szczególnie plazmy kwarkowo-gluonowej: https://www.sciencedaily.com/releases/2017/08/170802134720.htm : "'Perfect liquid' quark-gluon plasma is the most vortical fluid" W każdym razie nikt się tutaj nie pyta o interpretacje mechaniki kwantowej - czysta matematyka, próba zrozumienia konfiguracji i ewolucji pól - co proponuję rozszerzyć do wszystkich cząstek.
    • Ale przecież Model Standardowy można przedstawić w ramach innych formalizmów, na przykład wektorów stanu Heisenberga. W każdym jest jedynie "przestrzeń możliwości", z inaczej ułożonymi ograniczeniami (czyli naszą wiedzą). Subiektywizm w przypadku QTF nie znika, po prostu wylicza się wyłącznie wielkości średnie z powtarzalnych sytuacji.     
  • Ostatnio aktywne tematy

  • Statystyki forum

    • Tematów
      37785
    • Odpowiedzi
      164390
  • Statystyki użytkowników

    • Użytkowników
      5889
    • Najwięcej online
      1794

    Najnowszy użytkownik
    Kamil k
    Rejestracja
×
×
  • Dodaj nową pozycję...