-
Liczba zawartości
37685 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
250
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Pod koniec czerwca bieżącego roku naukowcy z Turks and Caicos Islands Turtle Project przymocowali nadajnik satelitarny do pancerza samicy żółwia zielonego (Chelonia mydas). Okazało się, że przez 28 dni Suzie przepłynęła ponad 900 km! W sumie biolodzy planują oznakować 6 osobników, w tym skrajnie zagrożone żółwie szylkretowe (Eretmochelys imbricata). Mają nadzieję, że w ten sposób określą zakres występowania dwóch zagrożonych wyginięciem gatunków. W zeszłym tygodniu GPS przymocowano do karapaksów dwóch samców żółwia szylkretowego. Suzie otrzymała swój nadajnik GPS u wybrzeży Turks i Caicos. Przez dwa miesiące pływała w pobliżu wysp, potem rozpoczęła swoją wędrówkę. Sygnał jest wysyłany, gdy żółw wypływa na powierzchnię, by zaczerpnąć powietrza. Satelity go odbierają i ustalają pozycję każdego zwierzęcia. Biolodzy śledzą migracje za pomocą Internetu, a specjalny program wyrysowuje trasę, jaką żółw przebył danego dnia. Dzięki niemu dowiedziano się, że Suzie wypłynęła 1 września i pokonała 820 km do Brytyjskich Wysp Dziewiczych. Po tygodniu odpoczynku samica znów udała się w podróż, tym razem pokonała 120 km do Anguilli – wyspy na Morzu Karaibskim w archipelagu Wysp Podwietrznych. Wesley Clerveaux, dyrektor miejscowego Departamentu Środowiska i Zasobów Wybrzeża, opowiada, że Suzie została schwytana przez rybaków z południowego Caicos. Lokalna społeczność jest bardzo zainteresowana losami żółwicy i na bieżąco śledzi jej poczynania. Ludzie stale wypytują urzędników, gdzie Suzie aktualnie przebywa. W projekcie biorą także udział przedstawiciele School for Field Studies in Turks and Caicos, Marine Conservation Society (MCS) oraz Uniwersytetu w Exeter.
-
Nissan pokazał robota-zabawkę, który może przyczynić się do zmniejszenia liczby wypadków samochodowych. Robot Eporo może poruszać się w grupie 7 podobnych urządzeń i jest w stanie unikać zderzenia z innymi robotami. Każdy z nich używa laserów do pomiaru odległości pomiędzy przeszkodami, a informacje są na bieżąco wymieniane pomiędzy urządzeniami. Dzięki temu, gdy jedno z urządzeń gwałtownie zmieni kierunek, inne poruszają się tak, by uniknąć zderzenia z nim. Toshiyuki Andou z Nissana zdradza, że jego zespół wzorował się na ławicach ryb. Każde ze zwierząt ma tam zapewnioną pewną swobodę ruchu i poziom bezpieczeństwa, który gwarantuje, że przy gwałtownych zmianach kierunku poruszania się, nie wpadnie na inną rybę z ławicy. W przyszłości rozwiązania zastosowane w Eporo mogą zostać użyte w produkowanych seryjnie samochodach.
-
Uwzględnienie w menu zdrowej potrawy, np. sałatki lub surówki, sprawia, że ludzie zaczynają sobie pobłażać i jedzą bardziej niezdrowo. Co ciekawe, im bardziej poskładana i przestrzegająca zasad osoba, w tym większym stopniu doświadcza ona tego zjawiska (Journal of Consumer Research). Ludzie widzą sałatkę i mówią sami do siebie: "Hm, mógłbym ją zamówić. W rezultacie dają sobie prawo do złagodzenia zasad i zjadają najbardziej niezdrową pozycję z menu. Bez sałatki nie doszłoby do obniżenia standardów, więc byliby w stanie się powstrzymać – tłumaczy Keith Wilcox z City University of New York. Amerykanin badał grupę studentów college'u, którym przedstawiono dwie wersje menu. Na jeden z jadłospisów składały się frytki, kotleciki z kurczaka i pieczone ziemniaki z kwaśną śmietaną, drugi uzupełniono sałatką. Okazało się, że frytki, powszechnie uznawane za najmniej zdrową opcję, były 3-krotnie częściej wybierane w grupie zapoznającej się z menu uwzględniającym sałatkę. Prosty zabieg wpisania na listę sałatki spowodował, że frytki zamówiło 33% członków drugiej grupy, w porównaniu do 10% z pierwszej. Osoby o najsilniejszej samokontroli wybierały de facto gorzej od innych, decydując się na frytki częściej od reszty grupy. Wilcox uważa, że w grę wchodzi mechanizm zwany zastępczym wypełnianiem celów. Osoby z dużą samokontrolą wyznaczają sobie cele i ściśle się ich trzymają. Gdy mają się zdrowo odżywiać, kupują pieczywo pełnoziarniste, jedzą warzywa, rezygnują ze słodyczy itp. Kiedy jednak w zasięgu wzroku i działania pojawia się słuszna/moralna opcja, uznają, że zadanie zostało już wypełnione i można sobie pofolgować. Psycholog zaznacza, ze w grę może również wchodzić inne zjawisko – wyczerpanie samokontroli. Powstrzymanie się od czegoś raz utrudnia oparcie się kolejnej pokusie. Wilcox podkreśla, że wyniki eksperymentów jego zespołu nie oznaczają, że należy zrezygnować z wpisywania do menu zdrowych potraw. Zamiast tego warto uświadamiać ludziom, że niekiedy dają się sprowadzać na manowce swoim wirtualnym wyborom.
- 23 odpowiedzi
-
Grupa SAE International proponuje wprowadzenie nowego standardu oznaczania wydajności samochodów. Jej przedstawiciele chcą, by w obliczu rosnącej popularności pojazdów elektrycznych, wprowadzić oznaczenie "elektryczność na milę" obok używanej obenie "mil na galon". Nad podobnymi metodami pomiaru efektywności pracuje kilka organizacji. W przypadku pojazdów napędzanych ropą lub benzyną, określenie ilości paliwa potrzebnej do przejechania określonej odległości jest dość proste. Sprawa komplikuje się, gdy mamy do czynienia z pojazdami hybrydowymi. W zależności od zachowania się kierowcy różnice spalania mogą być znacznie większe, niż w przypadku pojazdów tradycyjnych. Różnice będą jeszcze większe, gdy hybrydę można doładowywać z gniazdka. Dlatego też SAE chce w ciągu najbliższych sześciu miesięcy zaproponować amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA) system oceny dla samochodów hybrydowych, z którego użytkownik dowie się ile pojazd spali paliwa płynnego oraz ile potrzebuje energii elektrycznej. System przyda się również do oceny kosztów eksploatacji samochodów elektrycznych ładowanych z gniazdka.
- 13 odpowiedzi
-
- efektywność
- paliwo
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jeśli mamy chcą, by ich dziecko dobrze przespało noc, powinny je karmić piersią, a nie ściągniętym wcześniej mlekiem. Naukowcy wykazali bowiem, że powodujące senność nukleotydy, znane lepiej jako cegiełki budulcowe kwasów nukleinowych, występują w najwyższych stężeniach w mleku wytwarzanym właśnie wieczorem i nocą (Nutritional Neuroscience). Jakiś czas temu zauważono, że nukleotydy występują w ludzkim mleku. Ponieważ ich stężenia rosną w ciągu kilku tygodni po porodzie, naukowcy przypuszczali, że spełniają one ważną rolę w rozwoju tkanek. Na tym jednak nie koniec. Zespół Cristiny Sánchez z Uniwersytetu Estremadury w Badajoz określał mleczne stężenie 3 nukleotydów o udowodnionym najsilniejszym działaniu nasennym i znieczulającym: 1) urydynomonofosforanu (UMP), 2) adenozynomonofosforanu (AMP) i 3) guanozynomonofosforanu (GMP). Specjaliści badali mleko 30 zdrowych kobiet, które karmiły przez co najmniej 3 miesiące. Próbki pobierano przed każdym przystawieniem do piersi, co oznacza, że w ciągu doby od jednej osoby uzyskiwano od 6 do 8 próbek. Okazało się, że stężenie AMP było najwyższe na początku nocy, natomiast poziomy GMP i UMP rosły w ciągu nocy. Stężenia wszystkich badanych związków były niższe w ciągu dnia. Sánchez sądzi, że AMP prowokuje wydzielanie wywołującego sen neuroprzekaźnika GABA (kwasu γ-aminomasłowego). GMP można z kolei powiązać z sekrecją melatoniny, a UMP zwiększa długość faz snu REM i NREM (snu głębokiego). W ramach oddzielnego studium Sánchez i jej współpracownik Javier Cubero przygotowali tzw. mleko nocne, uzupełniając formuły dostępne w sklepach AMP i UMP. Hiszpanie zauważyli, że niemowlęta karmione pomiędzy 18 a 6 specjalną odżywką, a w ciągu dnia zwykłym mlekiem zasypiały szybciej i spały dłużej niż maluchy spożywające przez cały czas standardową odżywkę.
- 2 odpowiedzi
-
- niemowlęta
- karmić
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mozilla Foundation uruchomiła interesującą, przydatną usługę, którą powinni zainteresować się użytkownicy Firefoksa. Plug-in Finder Service sprawdza zainstalowane wtyczki, by upewnić się, że korzystamy z ich najnowszych wersji. Jeśli znajdzie wersję mniej aktualną, powiadomi nas o tym i da możliwość pobrania najnowszej edycji za pomocą jednego kliknięcia. Usługa ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa internautów i uchronienie ich przed znanymi dziurami występującymi we wtyczkach. Plug-in Finder Service to rozszerzenia wcześniejszej usługi umożliwiającej sprawdzenie wtyczki do obsługi flasha. Teraz można przekonać się, czy posiadamy najnowsze wersje wielu innych popularnych rozszerzeń.
- 10 odpowiedzi
-
O zastosowaniach nanorurek węglowych mówi się i pisze bardzo dużo. Teraz do i tak już długiej listy można dopisać kolejną pozycję – nawożenie. Okazuje się bowiem, że nasiona pomidorów kiełkują i rosną szybciej w podłożu hodowlanym zawierającym te struktury (ACS Nano). Biolog Mariya Khodakovskaya i nanotechnolog Alexandru Biris z University of Arkansas porównywali kiełkowanie i wzrost siewek pomidorów w zwykłym podłożu i glebie wzbogaconej nanorurkami. Choć już wcześniej inni naukowcy wspominali, że tego typu zabieg przyspiesza wegetację, dopiero teraz udało się zaproponować jakieś wyjaśnienie. Akademicy z Little Rock zauważyli bowiem, że nanorurki przebijają grubą łupinę nasienia, co pozwala wodzie szybciej dotrzeć do jego wnętrza.
- 29 odpowiedzi
-
Królewskie Stowarzyszenie Chemiczne (Royal Society of Chemistry, RSC) oferuje 300 funtów każdemu, kto znajdzie naukowe dowody potwierdzające pewną ludową mądrość. Chodzi o twierdzenie, że pająki boją się kasztanów i wystarczy położyć kilka nasion przy oknie lub drzwiach, by nie dostały się do domu. Jak łatwo się domyślić, chętnych do rozwiązania zagadki nie brakuje. Propozycje wyjaśnienia można wysyłać w postaci zdjęć czy nagrań wideo (dodatkowy opis czy komentarz mile widziany). RSC skierowało pytanie nie tylko do amatorów, lecz również do biologów czy arachnologów. Jedna z rozważanych teorii jest taka, że w kasztanach występują związki chemiczne odstraszające pająki. Prawdopodobnie muszą być dość świeże, by zachować swój odstraszający wpływ. W Sieci, przepraszam za grę słów, pojawiają się jednak twierdzenia, że pająki nie lubią ich w żadnej postaci i zawsze trzymają się od tych nasion z daleka, co z pewnością ucieszy wszystkich arachnofobów – opowiada John Edwards z RSC. Jak podchodzą do tego zagadnienia specjaliści? Z przymrużeniem oka i nie doszukują się skomplikowanych wyjaśnień. Stuart Hine z Muzeum Historii Naturalnej sądzi np., że dla wielu stawonogów kasztany mogą być po prostu mniej smaczne od żołędzi. Kasztanowce zwyczajne pochodzą z Półwyspu Bałkańskiego, dlatego wiele owadów i pajęczaków z Polski czy Wielkiej Brytanii nie przepada np. za ich smakiem.
-
Zespół kierowany przez naukowców z University of Toronto opublikował na łamach czasopisma PLoS ONE pracę wyjaśniającą prawdopodobne pochodzenie tzw. białka prionowego. Dokonane odkrycie ułatwi pracę badaczom poszukującym terapii przeciwko chorobom powodowanym przez ten niezwykły czynnik zakaźny. Priony to bez wątpienia twory niezwykłe. Są jedyną znaną grupą czynników zakaźnych, które do replikacji nie potrzebują kwasów nukleinowych (DNA lub RNA); jedynym nośnikiem potrzebnym do ich namnażania jest jedyny element prionu, czyli nieprawidłowo uformowana (lub, jak mawiają specjaliści, złożona) cząsteczka białka o nazwie PrP. Co jest jeszcze ciekawsze, prawidłowy wariant tej samej proteiny jest elementem niezbędnym do prawidłowego funkcjonowania mózgu, lecz jego kontakt z prionem kończy się zaburzeniem kształtu cząsteczki i przyjęciem przez nią właściwości patogennych i zakaźnych. Choć od odkrycia prionów minęło ponad 20 lat, dotychczas nie było wiadomo, jakie jest ewolucyjne pochodzenie białka PrP. Dane na ten temat udało się zebrać badaczom kierowanym przez dr. Gerolda Schmitta-Ulmsa z University of Toronto. Dzięki analizie sekwencji DNA kodującej to białko udało się ustalić, że wywodzi się ono od rodziny białek ZIP, pełniących rolę transporterów jonów metali. Proteiny te są wytwarzane przez wiele tkanek, lecz miejscem ich wyjątkowo intensywnej syntezy jest, podobnie jak w przypadku PrP, mózg. Do rozdzielenia szlaków ewolucji białek ZIP oraz PrP doszło najprawdopodobniej jeszcze przed wyodrębnieniem się linii rozwojowej kręgowców, o czym ma świadczyć odmienny charakter tych protein nawet u wielu prostych przedstawicieli kręgowców. Autorzy odkrycia liczą, że wiedza zdobyta dzięki ich badaniom pozwoli na lepsze zrozumienie podłoża chorób prionowych, do których zaliczamy m.in. chorobę Creutzfeldta-Jakoba u ludzi, scrappie u owiec oraz gąbczaste zwyrodnienie mózgu (BSE) u bydła. Obecnie schorzenia te uznawane są za nieuleczalne i są śmiertelne w 100% przypadków.
-
Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley (University of California, Berkeley) opublikowali wyniki badań nad znalezionym przed 15 laty szkieletem hominida. Niewykluczone, że mamy do czynienia z najstarszym znanym nam przodkiem człowieka. Odkryty szkielet należał do kobiety z gatunku Adripithecus ramidus i liczy sobie 4,4 miliona lat. Dotychczas najstarszymi znanymi nam szczątkami przodka człowieka był szkielet Lucy, której wiek oceniono na 3,2 miliona lat. Ardi, bo tak nazwano "właścicielkę" szkieletu, żyła na terenie dzisiejszej Etiopii. Mierzyła około 1,20 metra wzrostu i poruszała się na dwóch nogach. Jej stopy były płaskie i prawdopodobnie nie mogła przebyć długiego dystansu w postaci wyprostowanej. Żyła również na drzewach, na co wskazuje przeciwstawny palec, jednak nie poruszała się po nich tak zręcznie jak szympansy. W przeciwieństwie jednak do nich, mogła, wędrując na dwóch nogach, przenosić ciężary i lepiej manipulowała przedmiotami bardziej sprawnie, niż szympansy. Jak wyjaśnia Tim White, dyrektor Human Evolution Research Center, Ardi nie była szympansem, ale nie była też człowiekiem. Gdy wędrowała na czterech kończynach nie podpierała się kostkami kończyn górnych, jak szympansy czy goryle, ale całymi dłońmi. Żadne współczesne małpy tego nie robią. Z kolei wspomniana na początku Lucy była lepiej przystosowana do chodzenia po ziemi, co sugeruje, że hominidy stały się zwierzętami poruszającymi się głównie po ziemi dopiero od czasów Australopiteków. Badania zębów Ardi sugerują, że samce jej gatunku żyły w większej zgodzie, niż samce współczesnych małp. Brakowało im potężnych kłów, którymi mogłyby się straszyć, niewykluczone więc, że żyły w stadach składających się z par osobników różniej płci. Być może samce były nawet zaangażowane w zbieranie pożywienia dla stada. Pierwsze szczątki przedstawicieli rodzaju Ardipithecus odnaleziono w 1992 roku w depresji Afar, tej samej, w której w 1974 odkryto Lucy. Na ich pierwszy ślad trafił Gen Suwa, który w okolicy wioski Aramis, położonej w odległości 225 kilometrów na północny wschód od Addis Abeby, odkrył ząb. Dalsze poszukiwania pozwoliły dotrzeć do kolejnych skamielin. Samą Ardi znaleziono w 1994 roku. Początkowo sądzono, że mamy do czynienia z Australopitekami, szybko jednak okazało się, że to nowy gatunek, który nazwano Ardipithecus ramidus. Dalsze wykopaliska ujawniły aż 125 fragmentów szkieletu Ardi. Znaleziono też 110 innych fragmentów, które należą do co najmniej 35 innych przedstawicieli Ardipithecus. Specjaliści z University of Tokyo przeprowadzili za pomocą tomografu komputerowego szczegółowe badania czaszki Ardi, które pozwoliły odtworzyć wygląd jej głowy. Wczoraj, 2 października, 47 naukowców z 10 krajów opublikowało artykuły szczegółowo analizujące poszczególne fragmenty jej ciała oraz środowisko biologiczne i geologiczne, w którym żyła. W dwóch artykułach przeanalizowano 150 000 skamieniałości roślin i zwierząt, w tym 6000 skamieniałości kręgowców. Uczeni wykonali więc tytaniczną pracę, która poszerza naszą wiedzę na temat ewolucji człowieka. Dzięki nim wiemy na przykład, że Ardi była wszystkożerna, a jej dieta różniła się od współcześnie żyjących małp afrykańskich. Artipithecus spędzał na ziemi sporo czasu, szukając roślin, grzybów, bezkręgowców i, niewykluczone, małych kręgowców. Z czasem narodziła się Lucy i hominidy zaczęły rozprzestrzeniać się po sawannach. Wykształciły większe zęby trzonowe i przedtrzonowe, co umożliwiło im jedzenie twardych roślin i nasion, a któryś z nich wpadł na pomysł wykorzystania kamiennych narzędzi do zabijania dużych ssaków na mięso. O samej Ardi możemy powiedzieć jeszcze tyle, że ważyła około 50 kilogramów, a jej mózg był pięciokrotnie mniejszy od naszego. Był zatem wielkości mózgu współczesnych szympansów. Uczeni zauważają, że mimo iż kości Ardi znaleziono w warstwie o 80 metrów głębszej niż kości Lucy, to jednak może być ona bezpośrednim przodkiem Lucy, a Lucy - naszym przodkiem. Jednak rozstrzygnięcie tej hipotezy będzie wymagało dalszych znalezisk i natrafienia na szkielety liczące sobie 3-5 milionów lat.
- 9 odpowiedzi
-
Nowy materiał wynaleziony na Georgia Tech może pomóc w rozpowszechnieniu się ogniw paliwowych ze stałym tlenkiem (SOFC). Urządzenia takie są w stanie produkować energię elektryczną z niemal wszystkich płynnych i gazowych substancji, jednak ich poważną wadą jest wysoka temperatura pracy, sięgająca 1000 stopni Celsjusza. Dzięki wysokim temperaturom pracy ogniwa są wydajne i nie wymagają użycia drogiego platynowego katalizatora. Wysokie temperatury zapobiegają też gromadzeniu się na anodzie siarki i węgla z "brudnego" paliwa. W SOFC wykorzystuje się anodę z tlenku cyrkonu stabilizowanego itrem (YSZ) połączonego z metalicznym niklem, a elektrolitem jest również YSZ. Taka budowa ma trzy podstawowe wady. Pierwsza, to olbrzymia wrażliwość na siarkę, która powoduje znaczny spadek wydajności ogniwa, po drugie, osadzający się węgiel z paliw węglowodorowych zaburza prawidłową pracę anody, a trzecia wada to ograniczone przewodnictwo w niskich temperaturach. Wszystko to znacząco podnosi koszty budowy SOFC. Paliwo musi zostać oczyszczone z siarki i konieczne jest przeprowadzenie reformingu parowego, który zamienia węglowodory w tlenek węgla i wodór. Ponadto wysokie temperatury pracy wymagają użycia drogich materiałów. Nowy ceramiczny materiał, z którego zbudowano anodę, został opracowany przez zespół Meilina Liu. Umożliwia pracę SOFC przy znacznie niższych temperaturach bez utraty wydajności i odkładania się siarki oraz węgla. BZCYYb (bar-cyrkon-cer-itr-tlenek iterbu), bo o nim mowa, może być używany w bardzo różny sposób. Można nim pokryć tradycyjną anodę Ni-YSZ, zastąpić nim YSZ w anodzie lub też w elektrolicie. Zdaniem profesora Liu, najbardziej opłacalne są dwa pierwsze rozwiązania. Dotychczasowe testy trwały 1000 godzin i wykazały, że BZCYYb zapewnia stałą, wysoką wydajność ogniwa. Konieczne jest jednak udowodnienie, że nowy materiał może bez przeszkód pracować przez pięć lat. Na tyle bowiem oblicza się żywotność obecnych ogniw SOFC. Co więcej, profesor Liu mówi, że z jego produkcją i jej skalowaniem nie powinno być najmniejszych kłopotów. BZCYYb powstaje podczas standardowych reakcji, a sposób jego tworzenia się jest w pełni zrozumiały. Uczeni nie wiedzą za to, dlaczego nowemu materiałowi nie szkodzą siarka i węgiel. Spekulują, że reakcja katalityczna jest w jego przypadku bardziej intensywna i dochodzi podczas niej zarówno do utlenienia siarki jak i do krakowania i reformowania węglowodorów. Nowy materiał charakteryzuje również dobre przewodnictwo w niskich temperaturach. Jeśli będziemy mogli obniżyć temperatury pracy do 500-600 stopni Celsjusza, moglibyśmy użyć tańszych metali do wykonania połączeń. Obniżenie temperatury do 300-400 stopni umożliwiłoby wykorzystanie znacznie tańszych materiałów na obudowy, co znacząco obniżyłoby koszty samych ogniw - mówi profesor Liu. Obecnie badania nad ogniwami SOFC są znacznie mniej zaawansowane niż nad innymi typami ogniw. Profesor Liu uważa jednak, że to właśnie SOFC podbiją rynek. Nie wymagają one bowiem wykorzystania metali szlachetnych i, po wyposażeniu w systemy odzyskiwania ciepła odpadowego, mogą osiągać wydajność nawet 80%.
- 5 odpowiedzi
-
- YSZ
- ogniwo paliwowe z tlenkiem stałym
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W stanie Tamil Nadu w południowych Indiach znaleziono setki skamieniałych dinozaurzych jaj. Zespół geologów z Periyar University natrafił na nie przypadkiem 12 września. Naukowcy szukali wtedy miejsca do rozpoczęcia wykopalisk w basenie rzeki Kaweri. Odpoczywając przy strumieniu w pobliżu wioski Ariyalur, zobaczyli zakopane w dnie sferyczne obiekty. Mogli się domyślać, z czym mają do czynienia, biorąc pod uwagę fakt, że obszar ten słynie ze skamielin dinozaurów już od XIX wieku (1843 r.), gdy pierwszy raz ukazały się one oczom pary Brytyjczyków. Wkrótce natknęliśmy się na kilka ich skupisk i zdaliśmy sobie sprawę, że to prawdopodobnie gniazda. Geolodzy zrobili zdjęcia, a następnie wysłali je do ekspertyzy do ośrodka w Pudiyarturiyal i doktora Kelmera z Międzynarodowego Centrum Badań nad Dinozaurami, gdzie potwierdzono, że to rzeczywiście jaja prehistorycznych gadów. Należały one do karnozaurów (Carnosauria) i zauropodów (Sauropoda). Dalsze badania są prowadzone przy współpracy specjalistów z Niemiec, Szwajcarii i USA. Szef indyjskiej ekipy, dr Ramkumar, opowiada, że jaja miały od 13 do 20 cm średnicy i leżały w kupkach po 7-8 w piaskowych gniazdach o przekroju 1,25 m, rozproszonych na powierzchni ok. 2 kilometrów kwadratowych (na brzegach i w dnie cieków). Znaleziono je w kilku warstwach gleby. Oznacza to, że dinozaury wracały tu przez wiele lat. Jaja pokrywała warstwa pyłu wulkanicznego, co wg geologa, tłumaczy, czemu pozostały one niezapłodnione, nic się z nich nie wylęgło, a dinozaury ostatecznie wyginęły. Przypomnijmy, że jedna z teorii wyginięcia dinozaurów jest taka, że zabiła je seria wybuchów wulkanicznych na dzisiejszym płaskowyżu Dekan w Indiach. Po raz pierwszy jaja dinozaurów znaleziono we Francji w 1859 r. Potem natrafiano na nie w ponad 200 miejscach na całym świecie, często właśnie w Azji. Zespół doktora Ramkumara zaapelował do rządów centralnego i stanowego o ochronę "jurajskiego skarbu". Obszar wykopalisk ogrodzono. Wiele wskazuje na to, że to największy obszar lęgowy w tej okolicy, a może nawet w Indiach. Ramkumar i jego studenci pojechali do Ariyaluru, by przeszukiwać tutejsze skały i osady w ramach studium finansowanego przez indyjskie i niemieckie instytucje naukowe. Oprócz jaj, w ich ręce wpadły skamieniałe kości, odchody, a także odciski jaj.
-
- dr Ramkumar
- Ariyalur
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Red Hat, wielki gracz na rynku oprogramowania Open Source, wyraził w opinii dla amerykańskiego Sądu Najwyższego, sprzeciw wobec możliwości patentowania oprogramowania. Firma ma zatem na ten temat inne zdanie niż IBM. Opinia została przygotowana na potrzeby sprawy Bilski, Warsaw przeciwko Biuru Patentowemu. Red Hat wezwał Sąd Najwyższy do postąpienia podobnie jak sąd niższej instancji i zastosowanie testu "machine-or-transformation". Test ten to pojęcie z amerykańskiego prawa patentowego i jest używany od XIX wieku. Pozwala on stwierdzić, czy dany proces kwalifikuje się do przyznania patentu. Musi on bowiem spełniać jeden z dwóch warunków. Albo być zaimplementowany w konkretnej maszynie, przeznaczonej do wykonywania tego procesu, który jednocześnie nie jest konwencjonalny i trywialny lub też musi być procesem zmieniającym produkt z jednego przedmiotu lub stanu, w inny. Specjaliści nie są jednomyślni co do tego, czy test "machine-or-transformation" może być używany samodzielnie do oceny możliwości patentowania. Można bowiem wymyślić hipotetyczny wniosek patentowy (np. na pranie w rzece), który nie przejdzie tego testu, jednak jest jak najbardziej zgodny z prawem patentowym i jako taki powinien zostać przyjęty. Istnieją też rozbieżności, czym jest "konkretna maszyna" i czy może być nią np. kij, którym będziemy uderzać tkaninę praną w rzece. Red Hat uważa, że test "machine-or-transformation" wyklucza z patentowania całe oprogramowanie. Firma argumentuje, że co prawda system patentowy ma za zadanie promować innowacyjność, jednak w przypadku oprogramowania działa wręcz przeciwnie. Program może bowiem zawierać tysiące komponentów, które mogą być opatentowane, a to naraża jego twórcę na ryzyko nieświadomego naruszenia praw innej osoby. Dlatego też Red Hat popiera opinię sądu niższej instancji, że oprogramowanie można opatentować jedynie wówczas, gdy jest ono powiązane z konkretną maszyną lub też, gdy "zmienia produkt z jednego przedmiotu lub stanu w inny". Tymczasem zdecydowana większość oprogramowania nie ma związku z konkretną rzeczą i jest czymś zbyt abstrakcyjnym, by podlegała patentowaniu.
- 4 odpowiedzi
-
- Sąd Najwyższy
- patent
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Fale mózgowe mogą bezpośrednio wpływać na zachowanie, badacze odkryli bowiem, że wzmacniając natężenie określonego ich rodzaju, są w stanie spowodować, by ludzie wykonywali wolne ruchy (Current Biology). Peter Brown z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego i zespół przyłożyli do skóry głowy 14 badanych prąd o niewielkim natężeniu. W tym czasie ochotnicy manipulowali położeniem punktu na ekranie komputera za pomocą dżojstika. Mieli to robić najszybciej, jak się da. Prąd zwiększał natężenie fal beta, które w ramach wcześniejszych badań połączono z podtrzymywaniem aktywności mięśni, np. dzierżeniem książki. Aktywność beta słabnie, nim człowiek wykona ruch. W odróżnieniu od innych autorów tego typu badań, Brytyjczycy nie stosowali stałej stymulacji mózgu. Oparli się na schemacie oscylacyjnym, naśladującym normalną aktywność mózgu. W rezultacie najlepsze czasy wolontariuszy pogorszyły się o 10%. Naukowców zaskoczyły uzyskane rezultaty, tym bardziej że prąd był tak słaby, iż badani niczego nawet nie poczuli. Przyczyniają się one do zrozumienia prawidłowego działania mózgu, mogą też pomóc w leczeniu chorób przejawiających się niekontrolowanymi bądź nadmiernymi ruchami, np. dystonii czy parkinsonizmu.
- 15 odpowiedzi
-
- bezpośredni wpływ
- ruch
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pojawiły się pierwsze poważne głosy krytykujące ostatnie porozumienie pomiędzy ICANN a Departamentem Handlu. Przypomnijmy, że osłabia ono pozycję rządu USA i daje większą kontrolę nad ICANN rządom innych państw. Zdaniem Brendena Kuebrisa, szefa Internet Governance Project, organizacji założonej przez grupę naukowców specjalizujących się w problemach zarządzania Internetem, nowa umowa powoduje znaczące osłabienie nadzoru nad działaniami ICANN. Jednym z jej najważniejszych zapisów są nowe zasady kontrolowania organizacji. Wcześniej co roku musiała ona składać raporty Departamentowi Handlu (DoC). Teraz będzie raportowała co trzy lata nowemu ciału złożonemu z ochotników, niezależnych ekspertów, przedstawicieli zarządu ICANN oraz urzędników DoC. Problem w tym, że ostanie słowo na temat składu ciała nadzorującego ICANN będzie należało do... szefostwa ICANN. Ciało kontrolne nie będzie zewnętrzne względem ICANN. Jego skład będzie ustalany przez ludzi, którzy są odpowiedzialni za działania ICANN - mówi Kuerbis. Jego zdaniem poważnym problemem brak jasnych zasad działania organizacji i mechanizmów sprawdzania, jak wywiązuje się ze swoich obowiązków. Kontrola ze strony organu rządowego USA dawała gwarancję niezależnego nadzoru. W obecnej sytuacji nadzór może stać się fikcją i okazją dla różnych państw oraz organizacji do forsowania własnych interesów. Ze zdaniem naukowców nie zgadza się wiceprezes ICANN Paul Levins. Mówi, że członkowie organu kontrolnego będą wybierani w publicznej dyskusji, a GAC (Governmental Affairs Commitee), w skład którego wchodzą przedstawiciele państw członkowskich ICANN, a który ma ważny głos w wyborze członków zespołu kontrolnego, jest od ICANN niezależny. Krytycy nowego porozumienia zauważyli też, że miało ono spowodować, że ICANN stanie się bardziej przejrzysty, a tymczasem samo porozumienie zostało wynegocjowane z Departamentem Handlu w tajemnicy. Porozumienie zostało jednak poparte przez wiele znanych osób, w tym Vinta Cerfa, oraz przez Henry'ego Waxmana, przewodniczącego Komitetu Izby Reprezentantów ds. Handlu i Energii.
- 2 odpowiedzi
-
- Internet Governance Project
- Departament Handlu
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Amerykańscy naukowcy znaleźli w mózgu obwody neuronalne oddziałujące na sposób, w jaki samce myszy bronią swojego terytorium i o dziwo, są one kontrolowane przez żeńskie hormony płciowe – estrogeny (Cell). Wg ekspertów z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco, kluczową rolę w zachowaniu terytorialnym odgrywają estrogeny i enzym aromataza, który uczestniczy w procesie konwersji androgenów w estrogeny. Dr Nirao Shah z Wydziału Anatomii wyjaśnia, że rola estrogenów w łączeniu się w pary tych samych myszy nie była już tak jasna, co sugeruje, że zachowania terytorialne i seksualne regulują inne sieci połączeń neuronalnych. To, co wcześniej uznawaliśmy za pojedynczy blok zachowań związanych z płcią, postrzegamy obecnie jako zbiór oddzielnych zachowań, kontrolowanych przez odrębne szlaki nerwowe. Amerykanin wyjaśnia, że u wszystkich rozmnażających się płciowo zwierząt występują zachowania charakterystyczne dla płci. Dotyczą one nie tylko znakowania i obrony terytorium, lecz również agresji, opieki rodzicielskiej czy seksu. Za rozwój kontrolujących je szlaków odpowiadają estrogeny i testosteron. Dotąd jednak dokładny mechanizm wpływu hormonów płciowych nie był znany, poza tym biochemicy nie mieli pojęcia, jak mogą one oddziaływać na geny, by regulować różne zachowania. Shah sądzi, że jego zespołowi udało się znaleźć odpowiedź na przynajmniej jedno z postawionych pytań. Konwersja testosteronu w estrogeny przez aromatazę jest konieczna do rozwoju i aktywacji obwodów kontrolujących obronę terytorium. Wykazaliśmy, że neonatalna ekspozycja na oddziaływanie estrogenu może zmienić u myszy zachowania typowe dla płci. Wczesne wystawienie na wpływ estrogenów maskulinizowało młode samce. Akademicy z San Francisco zauważyli, że osobniki z najwyższym stężeniem tych hormonów częściej uczestniczyły w walkach i znaczyły swoje terytorium moczem. Ponieważ u kobiet występują niewielkie ilości testosteronu, a u mężczyzn estrogenów, naukowcy od dawna przypuszczali, że stanowią one "dwie strony tego samego medalu". U obu płci to estrogeny decydują, kiedy kości przestają rosnąć, co więcej, odgrywają one ważną rolę w męskiej płodności. Zmodyfikowane genetycznie myszy, u których nie występowały receptory estrogenowe, były bezpłodne. Eksperci z zespołu Shaha znaleźli więcej "aromatazopozytywnych" neuronów w dwóch rejonach mózgu, które regulują zachowania seksualne i terytorialne. Kiedy samicom podawano w okresie noworodkowym suplementy estrogenowe, wykształcały się u nich identyczne układy neuronów z aromatazą jak u samców. Stawały się one bardzo terytorialne i atakowały intruzów; dla porównania: samice niezażywające dodatkowo estrogenów wyjątkowo rzadko wdawały się w bójki z samcami. Podanie suplementów estrogenowych nie wpływało na zachowania seksualne. Samice po takiej "farmakoterapii" nie spółkowały wcale częściej od pozostałych samic z samicami znajdującymi się w okresie płodnym. Jedno się jednak zmieniało - rzadziej kopulowały z samcami, a niekiedy nawet je odganiały. Melody Wu przez 5 lat prowadziła badania w laboratorium Shaha. To właśnie wtedy zauważyła coś ciekawego, co naprowadziło uczonych na trop opisywanego odkrycia. W zwykłych okolicznościach testosteron aktywuje bowiem receptory androgenowe, a pozbawione ich samce myszy nie przejawiają ani zachowań seksualnych, ani agresji. W ramach studium odkryto jednak, że u osobników ze zmutowanym receptorem androgenowym nadal występowały typowe dla normalnego męskiego mózgu układy komórek aromatazopozytywnych. Oznacza to, że testosteron w jakiś sposób doprowadził do ich powstania, nie używając przy tym receptorów z defektem. Chcąc rozszyfrować tę zagadkę, Kalifornijczycy zastosowali pewną konstrukcję genową (geny reporterowe), pozwalającą na śledzenie ekspresji genu dla aromatazy na podstawie analizy preparatów histologicznych.
-
Prezydent Obama wydał rozporządzenie, które może być pierwszym krokiem do wprowadzenia w USA zakazu pisania SMS-ów podczas prowadzenia samochodu. Obama zabronił pracownikom federalnym SMS-owania w czasie jazdy służbowym samochodem. Nie będą mogli też pisać informacji w prywatnych samochodach, jeśli wykorzystują przy tym służbowy telefon. Prezydenccy urzędnicy mają nadzieję, że inicjatywa Obamy spowoduje, iż firmy prowadzące interesy z rządem wydadzą swoim pracownikom podobne zakazy. Działania prezydenta wskazują, że Biały Dom będzie próbował wprowadzić podobne przepisy na poziomie federalnym. Na razie trudno stwierdzić, czy zakaz może obejmować wszystkich obywateli. Sekretarz ds. Transportu ma uprawnienia do wydania zarządzenia obowiązującego kierowców autobusów, maszynistów czy innych osób zajmujących się zawodowo przewożeniem pasażerów. Jednak próba wprowadzenia takich ograniczeń dla wszystkich może spotkać się ze zdecydowanym sprzeciwem władz stanowych, które bardzo dbają o to, by rząd federalny nie ingerował w ich kompetencje. Dotychczas zakazy obowiązujące wszystkich obywateli wprowadzono w 18 stanach oraz stolicy kraju.
-
Oleokantal, związek występujący naturalnie w oliwie z oliwek, zmienia budowę neurotoksycznych białek przyczyniających się do wystąpienia choroby Alzheimera. Zmiana strukturalna uniemożliwia im uszkadzanie neuronów (Applied Pharmacology). Rozpuszczalne ligandy pochodzące z beta-amyloidów (ang. amyloid-beta derived diffusible ligands, ADDLs) wiążą się z synapsami i zaburzają przewodzenie impulsów pomiędzy neuronami. Prowadzi to do utraty pamięci, śmierci komórek i globalnej dezorganizacji działania mózgu. Łączenie ADDLs z synapsami wydaje się kluczowym krokiem w zainicjowaniu choroby Alzheimera. Oleokantal zmienia strukturę ADDLs w taki sposób, że ligandy nie mają się jak związać z synapsami – wyjaśnia dr William L. Klein z Northwestern University, który współpracował z Paulem Breslinem, szefem projektu z Monell Center. Podkreśla on jednak, że trzeba jeszcze przełożyć to odkrycie na konkretne metody interwencji klinicznej. Zespół przeprowadził szereg testów in vitro. Zauważono, że inkubacja z oleokantalem zmieniała budowę ADDLs przez zwiększenie rozmiarów białka. Wiedząc, że się tak dzieje, międzyuczelniana ekipa sprawdzała, czy wpływa to na zdolność przyłączenia się ligandów do synaps w obrębie hodowli neuronów hipokampa. Jako struktura odpowiadająca za uczenie i pamięć, hipokamp jest jednym z pierwszych rejonów niszczonych przez chorobę Alzheimera. Mierząc wiązanie ADDLs z i bez oleokantalu, Amerykanie stwierdzili, że niewielkie ilości składnika oliwy skutecznie zmniejszały zdolność ligandów do przyłączania. Dalsze badania ujawniły, że oleokantal chroni synapsy przed powodowanymi przez ADDLs uszkodzeniami strukturalnymi. Co ważne, udowodniono, że przez potraktowanie oleokantalem rozpuszczalne ligandy pochodzące z beta-amyloidów znajdowały się pod silniejszym "obstrzałem" przeciwciał. Jako cel stawały się dla nich bardziej widoczne. Jeśli efekt leczenia alzheimeryzmu przeciwciałami jest wzmacniany przez oleokantal, łączne działanie antytoksyczne i odpornościowe owej substancji może doprowadzić do wynalezienia skutecznej metody leczenia tej choroby – zaznacza Breslin. W przyszłości zespół zamierza rozszyfrować dokładny mechanizm działania oleokantalu.
- 2 odpowiedzi
-
- William L. Klein
- ligandy
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Niezależna renomowana organizacja AV-Test.org przeprowadziła badania Security Essentials, bezpłatnego oprogramowania Microsoftu, które ma zastąpić dotychczasowy OneCare. Program został przetestowany na komputerach z systemami Windows XP SP3, Vista SP2 oraz Windows 7. Podczas pierwszego testu wykorzystano ponad 3700 wirusów, robaków i koni trojańskich, znajdujących się na najnowszej WildList, czyli spisie aktywnego szkodliwego kodu obecnego w Sieci. Security Essentials wykrył i zablokował cały szkodliwy kod. W czasie drugiego z testów sprawdzano, jak oprogramowanie Microsoftu poradzi sobie z 545 344 różnymi fragmentami szkodliwego kodu. Program wykrył 536 535 fragmentów, czyli 98,4%. Przedstawiciele AV-Test stwierdzili, że jest to bardzo dobry wynik. Eksperci zbadali też działania skanera anty-spyware'owego obecnego w Security Essentials. Z 14 222 próbek spyware'u program wykrył 12 935, czyli 90,9%, co również jest dobrym wynikiem. Nowy software z Redmond był też w stanie wykryć i usunąć wszystkie 25 testowanych rootkitów. AV-Test zwraca uwagę na słabości oprogramowania. Najpoważniejszą z nich jest brak skanera heurystycznego, który wykrywałby szkodliwy kod na podstawie jego zachowania, a nie wpisów w bazie danych. Ponadto Security Essentials nie zawsze potrafi całkowicie wyczyścić komputer. Co prawda usuwał szkodliwy kod, ale w wielu przypadkach nie do końca czyścił wpisy w Rejestrze czy plikach hosts. Nie potrafił też ponownie włączyć windowsowego firewalla po celowym wyłączeniu go przez szkodliwe oprogramowanie. Wyniki uzyskane przez AV-Test nie spodobały się przedstawicielom Symanteka, największego producenta oprogramowania antywirusowego na świecie. Już wcześniej Symantec krytykował Security Essentials twierdząc, że program słabo sobie radzi z wykrywaniem zagrożeń. Do takich wniosków firma doszła po zleceniu jednemu z brytyjskich laboratoriów testów, podczas których Security Essentials stanął w szranki z Norton AntiVirus 2009. Oba programy miały zmierzyć się z 50 fragmentami szkodliwego kodu. Security Essentials poradził sobie z 37 z nich, a Norton z 45. Prowadzący test przyznali programowi Microsoftu 44 punkty, a Symanteka - 80 punktów. Teraz, po zapoznaniu się z testami AV-Test przedstawiciele firmy antywirusowej stwierdzili, że kod z WildList nie jest najlepszym punktem wyjścia do testów, gdyż na WildList nie znajdziemy zagrożeń, które dopiero pojawiły się w Sieci.
- 3 odpowiedzi
-
- Windows XP
- Windows Vista
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Starsze kobiety śpią dłużej i lepiej niż mężczyźni, a i tak stale czują się bardziej niewyspane (Sleep). Podawane przez panie miary jakości i ilości snu były systematycznie gorsze od danych przedstawianych przez panów. Trend ten zaobserwowano w odniesieniu do subiektywnej oceny ogólnego czasu uśpienia, latencji snu oraz efektywności snu. Kobiety obniżały je, odpowiednio, o 13,2 min, 10,1 min oraz 4,2%. Kiedy jednak zespół dr. Henninga Tiemeiera, specjalisty ds. epidemiologii psychiatrycznej z Centrum Medycznego Erazmusa w Rotterdamie, przyjrzał się miarom obiektywnym, okazało się, że w rzeczywistości przedstawicielki płci pięknej spały o 16 min dłużej niż mężczyźni, mogły się pochwalić lepszą o 1,2% wydajnością nocnego odpoczynku, a także mniej pofragmentowanym snem. Analiza statystyczna wykazała, że za zaistniałe rozbieżności odpowiadają prawdopodobnie czynniki wpływające na długość snu, takie jak zażywanie tabletek nasennych lub picie alkoholu. Tiemeier był zaskoczony faktem, że mimo wszystko kobiety i tak trafniej oceniały długość snu niż mężczyźni. Różnica między subiektywnymi a obiektywnymi miarami jakości snu narosła nie dlatego, że panie są większymi malkontentkami, ale dlatego, że panowie silnie przeszacowują długość snu. W studium uwzględniono 956 osób w wieku od 59 do 79 lat; ponad połowę (52,3%) stanowiły kobiety. Przez 6 kolejnych nocy ochotnicy nosili aktygraf. Jest to urządzenie wielkości zegarka, które pozwala zmierzyć nasilenie aktywności ruchowej pacjenta. Jak tłumaczą specjaliści, umożliwia obiektywizację zgłaszanych przez chorego zaburzeń snu. Subiektywną ocenę jakości snu określano dzięki dzienniczkowi i kwestionariuszowi jakości snu Pittsburgh (ang. Pittsburgh Sleep Quality Index, PSQI). Średnia różnica między dzienniczkowym a aktygraficznym snem całkowitym była większa u mężczyzn (7,01 godz. vs. 6,40) niż u kobiet (6,79 h vs. 6,65 h). W przypadku tych drugich zastosowanie leków nasennych i objawy depresyjne skutkowały znacznym zaniżeniem subiektywnej długości snu. Wg Holendrów, zaobserwowane różnice mogą wynikać z tego, że kobiety potrzebują więcej snu od mężczyzn, przez co ta sama ilość snu nie jest dla nich satysfakcjonująca.
-
Odpowiednio długi sen może ograniczyć tempo rozwoju choroby Alzheimera u myszy - udowodnili badacze z Washington University. Czy oznacza to, że regularne niedosypianie może zwiększać ryzyko zachorowania u ludzi? Tego jeszcze nie wiadomo, lecz nie można tego wykluczyć. Bezpośrednią przyczyną choroby Alzheimera jest powstawanie w mózgu amyloidu beta - złogów białkowych o właściwościach toksycznych dla neuronów. Co prawda organizm człowieka jest w stanie je rozkładać, lecz mechanizmy sterujące tym procesem nie były zbyt dobrze znane. Dziś wiemy, że zarówno u myszy, jak i u ludzi jednym z czynników regulujących usuwanie amyloidu beta jest długość snu. Aby ocenić wpływ braku snu na rozwój alzheimeryzmu, badacze kierowani przez dr. Davida Holtzmana pozwalali myszom spać przez zaledwie 4 godziny na dobę. Aby to osiągnąć, zwierzęta zamykano w boksach wypełnionych wodą, w których jedynym punktem znajdującym się ponad lustrem cieczy była niewielka platforma. Założenie eksperymentu było proste: zwierzęta musiały bronić się przed snem, gdyż zaśnięcie choćby na moment groziło utonięciem. Jak się okazało, zwierzęta pozbawiane snu już po trzech tygodniach wykazywały znacznie zwiększoną akumulację amyloidu beta w porównaniu do myszy śpiących normalnie. Sytuacja zmieniała się jednak diametralnie, gdy gryzoniom podawano środek blokujący działanie oreksyny - hormonu ograniczającego senność. Jak się okazało, wstrzykiwanie dawek tego środka znacznie ograniczało narastanie złogów amyloidu beta. Co więcej, u zwierząt, którym pozwalano spać do woli, złogi amyloidu stopniowo powiększały się za dnia, zaś nocą wyraźnie malały. Równie ważne jest zaobserwowanie analogicznego zjawiska u ludzi, co pozwala przypuszczać, że przewlekłe niedosypianie może skończyć się rozwojem alzheimeryzmu. Obecnie zespół dr. Holtzmana planuje przeprowadzenie analizy statystycznej, której celem będzie porównanie częstotliwości występowanie choroby Alzheimera wśród pacjentów leczonych z powodu zaburzeń snu i u osób z populacji ogólnej. Nikt tego nigdy nie badał, podkreśla badacz. Nam pozostaje życzyć powodzenia - w końcu lepiej późno, niż wcale.
- 4 odpowiedzi
-
- oreksyna
- bezsenność
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Lektura biografii Vincenta van Gogha doprowadza wielu czytelników do wniosku, że sztuka może doprowadzić człowieka do szaleństwa. Z najnowszych badań wynika jednak, że skłonność do niektórych chorób psychicznych jest nie konsekwencją kreatywności, lecz współistniejącym z nią objawem świaczącym o występowaniu określonego wariantu jednego z genów. Zainteresowanie naukowców wzbudziła neuregulina-1, białko zaangażowane m.in. w proces rozwoju neuronów oraz budowania połączeń pomiędzy nimi. Już wcześniej wykazano związek pomiędzy występowaniem różnych wariantów genu kodującego tę proteinę a niektórymi chorobami psychicznymi. Tym razem autorzy studium chcieli sprawdzić, czy jest ona powiązana także z posiadaniem "artystycznego", kreatywnego umysłu. Do udziału w studium zaproszono osoby uważające siebie za twórcze i oryginalne. Autor badania, Szabolcs Kéri z węgierskiego Uniwersytetu Semmelweis, zadał uczestnikom serię pytań, które miały za zadanie sprawdzić ich kreatywność, a także zebrał informacje na temat ewentualnych osiągnięć w dyscyplinach wymagających tej cechy. Po wyselekcjonowaniu osób o najbardziej oryginalnym sposobie myślenia badacz przystąpił do testów genetycznych. Jak się okazało, u wielu uczestników studium gen kodujący neuregulinę-1 zawierał charakterystyczny wariant promotora, czyli sekwencji towarzyszącej odcinkowi DNA kodującemu samo białko, odpowiedzialnej m.in. za regulację aktywności całego genu i intensywności syntezy kodowanego przezeń białka. Częstotliwość występowania nietypowej wersji promotora znacznie przekraczała wartości typowe dla populacji ogólnej. Co jest jednak jeszcze ciekawsze, ta sama zmiana pojawia się bardzo często także u osób chorujących na niektóre choroby psychiczne, takie jak zaburzenie afektywne dwubiegunowe czy schizofrenia. Dotychczas nie udało się ustalić dokładnego mechanizmu łączącego występowanie chorób oraz podwyższonego stopnia kreatywności umysłu. Nietrudno jednak nie zauważyć, że wyjątkowo wydajna praca mózgu ma także swoje wady. Jest to przekonująca przesłanka na rzecz hipotezy, zgodnie z którą choroby takie jak schizofrenia są "efektem ubocznym" gwałtownej ewolucji mózgu u ludzi.
- 27 odpowiedzi
-
- neuregulina-1
- zaburzenie afektywne dwubiegunowe
- (i 6 więcej)
-
Nvidia zaprezentowała nową architekturę procesorów graficznych. Fermi ma być nie tylko następcą obecnie wykorzystywanej architektury G80. To także pierwszy procesor graficzny ogólnego przeznaczenia. Jen-Hsun Huang podczas wstępnej prezentacji nowej architektury przedstawił ją jako architekturę GPU, jednak Fermi to coś więcej niż procesor graficzny. Dlatego też Nvidia pozycjonuje go bardzo ostrożnie, wskazując na jego przydatność we współpracy z CUDA. Procesory wykonane w architekturze Fermi będą zawierały 512 rdzeni CUDA, czyli dwukrotnie więcej niż obecne GPU Nvidii, oraz 3 miliardy tranzystorów. Firma zapewnia, że udało się jej ośmiokrotnie zwiększyć szybkość wykonywania operacji zmiennoprzecinkowych podwójnej precyzji. Kość składa się z 16 multiprocesorów strumieniowych (SM), na które przypadają po 32 rdzenie. Każdy z nich ma do dyspozycji 64 kilobajty przestrzeni pamięci L1, którą można skonfigurować albo jako 48 kB pamięci współdzielonej + 16 kB cache L1 lub też 16 kB współdzielone + 48 kB L1. Na każdy SM przypada również 768 kilobajtów współdzielonej pamięci L2. Nvidia zastosowała też zunifikowaną przestrzeń adresową, dzięki czemu Fermi w pełni wspiera oprogramowanie napisane nie tylko w C, ale również w C++. Usprawnieniu operacji i lepszemu wykorzystaniu C i C++ służy też zaimplementowanie technologii Nvidia Parallel DataCache, dzięki której oba rodzaje pamięci cache obsługują wszystkie przeprowadzane operacje, które są dokonywane w ściśle określonym porządku. Dzięki wykorzystaniu pamięci L1 do przechowywania danych rejestru (wcześniej były one przechowywane bezpośrednio w pamięci RAM) uzyskano znaczne skrócenie czasu dostępu do danych. Natomiast współdzielona pamięć L2 umożliwia błyskawiczną wymianę danych pomiędzy poszczególnymi SM. Fermi to pierwszy układ graficzny, w którym zaimplementowano obsługę ECC (Error Correcting Code), chroniącą dane przed błędami powodowanymi przez wpływ promieniowania kosmicznego. Jedną z ważnych technologii wykorzystanych w Fermim jest Nvidia GigaThread Engine. Pozwala on na jednoczesne wykonywanie różnych obliczeń w kontekście tej samej aplikacji. Dzięki temu programy wykorzystujące liczne mikrojądra mają do dyspozycji całą dostępną moc obliczeniową. W przypadku tradycyjnego, sekwencyjnego przetwarzania mikrojąder, wykorzystuje się tylko część dostępnej mocy. Fermi współpracuje z 384-bitowymi kośćmi GDDR5 i jest w stanie obsłużyć do terabajta pamięci. Obsługuje technologie DirectX 11, OpenGL 3.2 oraz OpenCL. Przy okazji prezentacji architektury Fermi poinformowano, że Nvidia i Microsoft stworzyły środowisko programistyczne Nexus. Zostało ono opracowane na potrzeby masowych obliczeń równoległych i jest zintegrowane z Microsoft Visual Studio. Nexus będzie, oczywiście, korzystał z możliwości Fermiego. Producent Fermiego podkreśla jego przydatność w obliczeniach naukowych i związek z CUDA, jednak z drugiej strony porównuje go do G80. Fermi może więc być układem wykorzystywanym zarówno superkomputerach jak i pecetach miłośników gier komputerowych.
- 10 odpowiedzi
-
- CUDA
- procesor graficzny
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Specjaliści z National ICT Australia (NICTA) i singapurskiego A*STAR Institute for Infocomm Research (I2R) pracują nad technologią umożliwiającą tworzenie ad hoc sieci telefonii komórkowej, która umożliwi urządzeniom wymianę danych, w tym wideo wysokiej jakości. Sieci takie działałyby w oparciu o technologię Bluetooth lub WiFi. Można by je tworzyć np. na potrzeby konferencji czy widowisk sportowych, a ich działanie byłoby niezależne od infrastruktury operatorów telefonii komórkowej. Jedną z głównych zalet takiej technologii byłaby możliwość darmowej wymiany danych. Uczestnicy np. konferencji mogliby przesłać sobie prezentację wideo nie korzystając przy tym z infrastruktury operatorów. NICTA oraz I2R chcą w ciągu dwóch najbliższych lat zaprezentować konkretne działające rozwiązania. To wczesne stadium naszego projektu badawczego. Sprawdzamy jak szybko można stworzyć taką sieć, jak urządzenia mogą się wykrywać i przesyłać dane - mówi doktor Roksana Boreli, szefowa projektu. Tego typu sieci będą pomocne na przykład podczas katastrof, gdy sieć operatora ulegnie uszkodzeniu lub będzie przeciążona. Stworzenie sieci ad hoc pozwoli na wymianę informacji, zdjęć, filmów, wezwanie pomocy czy lokalizację krewnych i znajomych. W zupełnie innej sytuacji, gdy będziemy np. na turnieju tenisowym, organizator może zachęcać widzów do stworzenia sieci, dzięki której każdy chętny na wyświetlaczu swojego telefonu będzie miał podgląd tego, co dzieje się na innych kortach.
- 7 odpowiedzi
-
- NICTA
- wymiana danych
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wydawać by się mogło, że podzielony mózg z wyspecjalizowanymi płatami i lateralizacją funkcji, czyli prawą i lewą półkulą, które "realizują się" w różnych zadaniach, to czysty ideał. Okazuje się jednak, że jak wszystko, także i to musi mieć jakieś minusy. U ryb skutkuje np. podejmowaniem złych decyzji (Proceedings of the Royal Society B). Do pewnego momentu naukowcy sądzili, że stronność funkcji występuje wyłącznie u ludzi. Potem eksperymenty z naczelnymi, ptakami i rybami ujawniły, że jest to najprawdopodobniej cecha wspólna wszystkich kręgowców, a zlateralizowany mózg działa po prostu wydajniej. U ptaków i ryb można zaobserwować całą gamę różnych stopni stronności, niektórzy przedstawiciele tych grup zwierząt mają niemal całkowicie symetryczne mózgi. To musiało zrodzić pytanie, czy lateralizacja ma jakieś minusy. Marco Dadda, psychobiolog z Uniwersytetu w Padwie, i jego zespół zajmowali się żyrardynkami żółtymi (Girardinus falcatus). Gatunek ten ma zlateralizowany mózg. Przez 4 lata Włosi krzyżowali ze sobą trzy grupy żyrardynek, aby uzyskać różne warianty półkuli dominującej. Wskazywali ją, obserwując, w którą stronę ryba skręcała, unikając drapieżnika. Osiemdziesiąt procent skrętów w prawo oznaczało, że dominujące jest prawe oko, a zatem lewa półkula. Brak preferencji to wskaźnik niezlateralizowanego mózgu. Ryby wykonywały różne zadania. Musiały np. wybierać między dwiema ławicami. Jedną widzialną tylko dla lewego, a drugą tylko dla prawego oka. Jako że żyrardynki preferują stada z wieloma znajomymi rybami bądź z osobnikami o rozmiarach podobnych do własnych, by nie wyróżniać się z tłumu dla drapieżników, biolodzy przetestowali wpływ tego typu parametrów w dwóch odrębnych próbach. Sześćdziesiąt procent niezlateralizowanych ryb za każdym razem wybierało ławicę o optymalnych cechach, ta sama sztuka udawała się tylko 34% Girardinus falcatus z dominacją którejkolwiek z półkul. Dadda sądzi, że dla ryb z symetrycznym mózgiem informacje z poszczególnych połówek pola widzenia są jednakowo ważne, co pozwala podjąć sensowniejszą w danych okolicznościach decyzję. U ludzi problem częściowo zanika, ponieważ połówki pola widzenia w dużej mierze się nakładają.
- 1 odpowiedź
-
- Marco Dadda
- Girardinus falcatus
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami: