Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37634
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Dwóch inżynierów postanowiło wykorzystać bezprzewodowy kontroler konsoli Wii do... sterowania robotem. Kontroler ten umożliwia prowadzenie rozgrywki np. w ten sposób, że grając na ekranie w tenisa wykonujemy ręką takie ruchy, jakbyśmy rzeczywiście odbijali piłkę rakietą. Inżynierowie połączyli więc możliwości kontrolera z możliwościami robota przemysłowego Kuka KR16. Najpierw zaprogramowali robota tak, by był w stanie wykonywać podstawowe ruchy, jakie wykonuje się podczas szermierki i gry w tenisa. Następnie, dzięki złamaniu oprogramowania kontrolera, zaprogramowali komputer sterujący robotem tak, by był w stanie rozpoznawać komendy wydawane przez sam kontroler. Polecenia trafiają więc najpierw do komputera, a stamtąd do ramienia robota. Efekty pracy obu panów widać na udostępnionym filmie.
  2. Kradzieże tożsamości i związane z nimi straty stają się coraz poważniejszym problemem. W przyszłym tygodniu podczas RSA Conference urzędnicy amerykańskiej Federalej Komisji Handlu (FTC) przedstawią zebrane na ten temat informacje. Zgromadzone one zostały bazie danych o nazwie Consumer Sentinel i pochodzą od samych klientów, którzy składali skargi. Surowe dane poznamy już wkrótce, a pełen raport, podobny do tego z 2003 roku, zostanie przygotowany w ciągu kilku miesięcy. Już teraz wiadomo, że informacje są przerażające dla przeciętnego internauty, a bardzo zachęcające dla cyberprzestępców. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że np. w 2005 roku do FTC złożono 650 000 skarg, a straty skarżących wyniosły około 680 milionów dolarów, to przestajemy się dziwić, że działające w Internecie gangi coraz chętniej budują botnety i dokonują ataków phishingowych. Specjaliści nie ustalili jeszcze metodologii badań nad kradzieżami tożsamości. Jeśli bowiem zastosować metodologię przyjętą w raporcie FTC w 2003 roku to, jak informuje firma Javelin Strategy & Research, należałoby przyznać, że w 2006 roku spadła liczba ataków phishingowych. Opierając się na tej metodologii Javeli uważa, że w minionym roku na całym świecie straty spowodowane kradzieżą tożsamości spadły o 12% i wyniosły 49,3 miliarda dolarów. W samych Stanach Zjednoczonych poszkodowanych zostało o 500 000 osób mniej, niż w roku 2005. Z wnioskami tymi nie zgadza sie Avivah Litan z firmy Gartner. Otrzymante przez Javelin wyniki są sprzeczne z obserwowanymi trendami – mówi Litan. Brytyjskie banki właśnie opublikowały raport, z którego wynika, że liczba defraudacji związanych z kradzieżą tożsamości wzrosła o 20 procent.
  3. Drugiego lutego w londyńskim Harrodsie rozpoczęła się największa na świecie wystawa gitar elektrycznych Born To Rock: The Life and Times of the Electric Guitar. Impreza potrwa do 3 marca. Wcześniej instrumenty odwiedziły dwie inne europejskie stolice: Paryż i Dublin. Powierzchnia wystawowa to ok. 3.800 mkw. Zwiedzający mogą podziwiać ponad 150 gitar. Są to bezcenne instrumenty sprzed kilkudziesięciu lat, egzemplarze designerskie (zaprojektowane dla znanych osób), gitary sławnych muzyków i ostatnie krzyki mody oraz technologii. Inspiracją dla pomysłodawców wydarzenia była kolekcja RockCoutureT, którą można by w skrócie nazwać "sławy sławom". Składa się na nią ponad 50 instrumentów, sygnowanych przez Bono, Jennifer Lopez, Bryana Adamsa czy Carlosa Santanę. Na odwiedzających czeka też prawdziwa gratka, pierwsza opatentowana w 1931 roku gitara elektryczna "Frying Pan" (Patelnia). Nazwę zawdzięcza swojemu kształtowi, a wynaleźli ją artysta wodewilowy George Beauchamp oraz kalifornijski inżynier i producent Adolph Rickenbacker. Wystawę uzupełniono też o inne ważne dla historii gitary elektrycznej modele, np. Gibson Les Paul. Osiemnastego lutego organizatorzy chcą pobić rekord Guinnessa w zakresie największej liczby muzyków grających ten sam utwór. Zamierzają zgromadzić 2 tys. rockmanów, którzy odtworzą Smoke on the Water Deep Purple. Wcześniejszy rekord ustanowiono w 1994 roku w Vancouver. Należy on do 1322 muzyków.
  4. Użytkownicy systemów Mac OS X oraz Linux, którzy chcą uruchamiać na maszynach wirtualnych Windows Vistę, powinni zaopatrzyć się w edycje Business lub Ultimate. W umowach licencyjnych domowych wersji microsoftowego OS-u (Home Basic, Home Premium) zapisano bowiem, że zakazuje się ich uruchamiania w wirtualnym (lub inaczej emulowanym) środowisku sprzętowym. Zapisu takiego nie ma w innych wersjach. Oznacza to, że domowych edycji Visty nie można legalnie uruchomić za pomocą programów takich jak Parallels czy VMWare. Te same obostrzenia obowiązują, oczywiście, również i osoby, które używają wyłącznie systemu Windows ale z jakichś powodów uruchamiają go na maszynach wirtualnych. Ben Rudolph, szef marketingu firmy Parallels uważa, że taki zapis spowoduje, iż Microsoft straci część klientów.
  5. Akty męskie są czymś powszechnym w sztuce starożytnych Greków. Do tej pory historycy sądzili, że to tylko sposób przedstawiania ludzkiego ciała, a sami mieszkańcy na co dzień chadzali w ubraniach. Ostatnie badania wykazały jednak, że sztuka mogła być dużo bliższa realiom życia niż wcześniej sądzono. Nagość pozwalała twórcom ukazać różne męskie role, heroizm, status społeczny czy przegraną. W starożytnej Grecji istniało wiele rodzajów nagości, które mogły oznaczać dużo różnych rzeczy — podkreśla Jeffrey Hurwit, historyk sztuki starożytnej z Uniwersytetu w Oregonie. Niekiedy pozostawały one ze sobą w sprzeczności. W swojej najnowszej publikacji Hurwit dowodzi, że mężczyźni dość często paradowali w stroju Adama. Zrzucali swoje togi w zaciszu własnej sypialni oraz podczas sympozjonu, czyli części uczty poświęconej rozrywkom, w tym dyskusji, jedzeniu, piciu i pieszczotom. Nago uprawiano też sporty. Ponieważ istnieje wiele malowideł przedstawiających igrzyska, spora część laików zaczęła uważać, że starożytni Grecy nigdy nie przywdziewali ubrań. Greccy mężczyźni, co do tego zgadzają się wszyscy, nie chodzili nago po mieście, nie jeździli w stroju Adama na koniu ani nie udawali się bez szat na wojnę. W większości sytuacji publicznych ubieranie się nie było nieobowiązkowe, a bitwa bez odpowiedniego ubrania to nic innego jak samobójstwo. Wojowników i bohaterów często, choć nie zawsze, przedstawiano nago. Artyści ukazywali w ten sposób ich fizyczne atuty, męstwo, jurność i sprawność, które przyczyniły się do odniesienia zwycięstwa nad wrogiem. Aby jednak rzeczywiście udać się na wojnę bez szat i oręża, trzeba być naprawdę superczłowiekiem. Herosi nie byli jedynymi ludźmi rzeźbionymi i malowanymi bez szat (American Journal of Archaeology). Odnaleziono podobne wizerunki pokonanych, umierających i zmarłych. W takich przypadkach nagość oznaczała słabość, bezbronność. Pospolici robotnicy także nie miewali na sobie ubrań. Widać było ich muskulaturę oraz perlący się na skórze pot. W ten sposób artysta przekazywał odbiorcy, że wykonywali ciężką pracę. Nagość bogów i przedstawicieli wyższych warstw społecznych nie pozostawiała żadnych wątpliwości co do ich miejsca na drabinie bytów.
  6. Przed dwoma miesiącami Broadcom pokazał układ scalony, który potrafi obsłużyć formaty HD DVD i Blu-ray, a niedawno analitycy ogłosili koniec wojny formatów. Miał on nadejść dzięki temu, że na rynku zaczną pojawiać się dwuformatowe czytniki HD DVD/ Blu-ray. Najnowsze badania wykazują jednak, że walka trwa nadal i zaczyna ją wygrywać Blu-ray. Okazuje się, że klienci kupują dwukrotnie więcej filmów na Blu-ray niż na HD DVD. Duże znaczenie może mieć tutaj fakt, że konsola PlayStation 3 została standardowo wyposażona w czytnik Blu-ray. Ponadto Sony do każdej konsoli dodaje płytę z filmem „Talladega Nights” i kupon, który upoważnia nabywcę do odebrania kolejnego darmowego tytułu. Konsoli tej sprzedano około 2 milionów sztuk, podczas gdy do 5 stycznia nabywców znalazło 175 000 odtwarzaczy HD DVD. Jak informuje firma analityczna Nielsen Ratings, w ciągu pierwszego tygodnia stycznia na każde 100 sprzedanych filmów Blu-ray przypadało 47,14 HD DVD. Tydzień później stosunek ten zmienił się jeszcze bardziej na korzyść Blu-ray wynosząc 100:38,36. W ciągu najbliższych tygodni zadebiutują dwuformatowe odtwarzacze, a posiadacze kuponów Sony zaczną odbierać filmy. Wówczas sytuacja powinna ulec zmianie.
  7. Po raz pierwszy naukowcy zdobyli solidne dowody na to, że oddech i uderzenia serca mogą się synchronizować. Badacze przez wiele lat studiowali wzorce aktywności serca i innych narządów oraz zapisy fal mózgowych. Wytropienie jakichkolwiek zależności może pomóc w wyznaczeniu początków choroby. Normalnie oddychanie i tętno przebiegają w zupełnie innym rytmie. Serce uderza przeciętnie 60-70 razy na minutę, a w tym samym czasie bierzemy tylko ok. 12-14 oddechów. Wcześniejsze studia wykazały, że oddech i uderzenia serca mogą się do siebie dostosowywać, ale tylko w niewielkich grupach wolontariuszy, składających się z ok. 12 osób. Zespołowi Jana Kantelhardta, fizyka teoretycznego i obliczeniowego z Uniwersytetu Marcina Lutra w Hall, udało się zdobyć twardy dowód na istnienie opisanego zjawiska (Physical Review Letters). Akademicy obserwowali 112 zdrowych osób w różnym wieku (zarówno kobiet, jak i mężczyzn) na różnych stadiach snu. Istnieją dwa stany snu: faza REM (od ang. rapid eye movements) i NREM (non rapid eye movement sleep). Faza NREM składa się z 4 stadiów, które wyraźnie różnią się głębokością snu. Zdrowy sen to nic innego jak seria 1-2-godzinnych etapów. Z lekkiego uśpienia przechodzimy do snu głębokiego i fazy REM z marzeniami sennymi. Potem sen znowu ulega spłyceniu. Kantelhardt zauważył, że podczas lekkiego i głębokiego snu oddech oraz uderzenia serca synchronizowały się dwa razy częściej niż w stanie czuwania, natomiast podczas fazy REM trzy razy rzadziej. Można więc przypuszczać, że faza REM generuje szumy w układzie nerwowym, które zakłócają synchronizację sercowo-oddechową. Dalsze badania nad zależnościami między tętnem a oddechem czy ciśnieniem krwi mogą pomóc w opracowaniu lepszych narzędzi diagnostycznych dla pacjentów z chorobami serca.
  8. Sony przyznaje, że możliwe jest obniżenie ceny konsoli PlayStation 3 na rynku amerykańskim. Gdy nadejdzie odpowiedni czas w ramach strategii marketingowej możemy przyjrzeć się cenom – mówi wiceprezes Sony Takao Yuhara. Analitycy z firmy Lazard Capital Markets uważają, że obniżki mogą nastąpić już w bieżącym roku, Decyzja o ich wprowadzeniu na pewno nie będzie łatwa. W trzecim kwartale ubiegłego roku zyski Sony spadły o 5,3% w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego. Dział odpowiedzialny za gry przyniósł w ciągu roku 455 milionów dolarów strat, podczas gdy rok wcześniej zarobił 556 milionów USD. Dla porównania Microsoft, firma znacznie bogatsza, straciła na swojej konsoli 289 milionów dolarów. Należy wziąć też pod uwagę fakt, że na każdej PS3 z 20-gigabajtowym dyskiem twardym japońska firma traci 307 dolarów, a na urządzeniu z 60-gigabajtowym "twardzielem” strata wynosi 241 USD. Dlatego też Sony promuje przede wszystkim 60-gigabajtową konsolę. Japońska firma zanim obniży ceny będzie zapewne chciała obniżyć też koszty produkcji. Temu ma służyć m.in. wykorzystywanie 65-nanometrowych procesorów, które wkrótce mają znaleźć się w konsolach PS3. Firma zastanawia się również nad zmniejszeniem liczby podzespołów wykorzystywanych do produkcji konsoli.
  9. Microsoft przyznaje, że teoretycznie możliwe jest zdalne wydanie systemowi Windows Vista poleceń głosowych za pomocą np. pliku audio umieszczonego na stronie WWW. Firma uspokaja jednak, że scenariusz taki jest mało prawdopodobny, a atak nie jest groźny. By do niego doszło opcja wydawania komend głosowych musiałaby najpierw zostać skonfigurowana i aktywowana przez użytkownika. Ponadto musiałyby być włączone głośniki i mikrofon. System mógłby zareagować na proste pojedyncze komendy, takie jak "kopiuj”, "usuń”, "zamknij system”. Microsoft twierdzi, że scenariusz taki jest mało prawdopodobny i nie niesie ze sobą zagrożenia, gdyż zastosowana technologia UAC (User Account Control) uniemożliwia wydawanie głosem komend, dostępnych administratorowi systemu. Ze zdaniem Microsoftu nie zgadza się Symantec. Przedsiębiorstwo to mówi, że jeden z uczestników listy mailingowej Daily Dave poinformował, że za pomocą komend głosowych udało mu się pobrać i uruchomić plik pochodzący z Internetu. Koncern z Redmond bada sprawę, nie informuje jednak kiedy i jak ma zamiar zabezpieczyć system.
  10. Microsoft udostępnił właśnie oprogramowanie do konwersji plików pomiędzy standardami wykorzystywanymi przez Microsoft Office a OpenDocument. Microsoftowy format Office Open XML (OOXML) jest domyślnym formatem w pakiecie MS Office 2007. Stanie się on więc kompatybilny z .ODF, rozwijanym m.in. przez IBM-a, Novella i Suna. Wtyczka, którą przygotował Microsoft, współpracuje z pakietami Office 2007, Office 2003 oraz Office XP. Po jej zainstalowaniu możliwe będzie otwieranie i zapisywanie z poziomu Worda plików w formacie .ODF. W tej chwili wtyczkę można pobrać z witryny SourceForge, a Microsoft obiecał, że wkrótce udostępni ją na własnym serwerze. Partnerzy Microsoftu, którzy przygotowali wspomniany plug-in rozpoczną teraz prace nad podobnym programem, który umożliwi konwersję pomiędzy plikami Excela i PowerPointa, a odpowiadającymi im plikami OpenDocument. Wtyczki mają być dostępne przed końcem bieżącego roku.
  11. Czego jak czego, ale kabli w mieszkaniu współczesnego człowieka nie brakuje. Ciągną się kilometrami i kłębią wokół szafek i biurek. Niekiedy trudno je okiełznać, a można się o nie nawet przewrócić. Problem ten próbowano rozwiązywać na różne sposoby, np. kładąc je pod podłogą czy przyczepiając wzdłuż listew. Niemiecka projektantka Britta Böhne wymyśliła jeszcze coś innego: dywan ze specjalnymi wyżłobieniami (Cable Carpet). Rowki tworzą fantazyjne esy-floresy, a całość wygląda całkiem elegancko. Aby kable nie wyskakiwały z zagłębień, w ich wnętrzu zamontowano małe uchwyty. Musiały być dyskretne, by nie zakłócać przebiegu linii i delikatne, aby dało się po nich wygodnie stąpać. Projekt dyplomowy zaprezentowano w październiku ubiegłego roku na Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie.
  12. Najnowszy system Microsoftu – Windows Vista – już tydzień przed premierą można było kupić na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia. Oryginał został najprawdopodobniej ukradziony w jednej z hurtowni lub w sklepie. Następnie go skopiowano i rozprowadzany jest w cenie 40 złotych. Przedstawiciele Microsoftu oraz BSA, organizacji zrzeszającej producentów oprogramowania, ostrzegają, że w takich nielegalnych kopiach cyberprzestępcy mogli ukryć szkodliwy kod. Oczywiście sam zakup kradzionego oprogramowania również jest nielegalne. Klienci piratów są świadomi, że popełniają przestępstwo, twierdzą jednak, że nie stać ich na zakup legalnej, 10-krotnie droższej, wersji systemu.
  13. Seagate oficjalnie ogłosiło powstanie technologii D.A.V.E (Digital Audio Video Experience), znanej poprzednio jako Crickett. Pozwala ono na bezprzewodowe podłączenie do urządzeń przenośnych miniaturowego dysku twardego o pojemności 10-20 gigabajtów. Dzięki pracom amerykańskiej firmy można więc połączyć niewielki dysk twardy z telefonem komórkowym, palmtopem czy innym urządzeniem. Na dysku takim można na przykład składować pliki audio czy wideo i odtwarzać je na urządzeniu. Pierwszy DAVE zadebiutuje w drugim kwartale bieżącego roku. Będzie to 1-calowy dysk o pojemności 10 gigabajtów. Technologia wykorzystuje złącza Bluetooth oraz WiFi. Urządzenie DAVE można więc nosić w kieszeni, torebce czy plecaku i bez najmniejszych przeszkód korzystać z jego możliwości. Jest ono w stanie komunikować się z telefonem czy PDA na odległość nieco ponad 9 metrów. Co więcej DAVE jest technologią opensource’ową, co oznacza, że producenci oprogramowania bez przeszkód będą mogli tworzyć aplikacje z nią zgodne. Urządzenie charakteryzuje się wymiarami 61x89x12 mm, waży 70 gramów, a załączony akumulator pozwala na 10-godzinną pracę lub 14 dni czuwania.
  14. W jaki sposób umysł radzi sobie z określaniem czasu zbyt krótkiego, by go zarejestrować? Naukowcy twierdzą, że odkryli mózgowy stoper, a zatem i klucz do wielu zaburzeń z dysleksją włącznie. Mózg ciągle ocenia interwały czasowe tak niewielkie, że musi to czynić na poziomie nieświadomym. Badaczy stale nurtowało pytanie: jak mu się to udaje... Gdy np. kogoś słuchamy, stale "obliczamy", kiedy kończy się jedno słowo, a zaczyna drugie. Podczas chodzenia natomiast nasza koordynacja bazuje na zdolności do ciągłego czasowania ruchu stóp. Niektórym badaczom nie podobał się pomysł, że w mózgu znajduje się wewnętrzny zegar, zbudowany z regularnie pulsujących komórek, który odmierza króciutkie interwały czasowe. Dean Buonomano z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles wyjaśnia, że gdyby naprawdę tak było, dysponowalibyśmy wysoce obiektywnym narzędziem pomiarowym. Kiedy jednak ktoś prosi nas o porównanie "mgnień oka" różnej długości, mamy z tym problem. Nie wiemy, ile to jest milisekunda. W swoim eksperymencie Buonomano i zespół wykazali, jak łatwo wpłynąć na ludzkie postrzeganie bardzo krótkich czasów. Zadaniem wolontariuszy była ocena czasu upływającego między dwoma dźwiękami. Zmieniała się ona w zależności od momentu wystąpienia poprzedzającego bodźca rozpraszającego. W trzech użytych zestawach bodziec ten prezentowano na 50, 150 lub 200 milisekund przed właściwą parą dźwięków. Według Buonomano, mózg nie dawałby się tak łatwo wprowadzić w błąd, gdyby mógł odnieść czasowanie tonów do wskazań wewnętrznego zegara. Zamiast tego sądzi, że opiera się on raczej na wskazówkach zewnętrznych. Ocenia czas potrzebny do przepływu sygnału przez nerwy z jednej swojej części do drugiej. Naukowiec porównuje to do wrzucania po sobie do jeziora dwóch kamyków i oceny upływającego czasu na postawie momentu, kiedy wytworzona podczas upadku fala osiągnie określony z góry punkt. Jeśli jednak w międzyczasie do wody wpadnie jeszcze jeden przedmiot, zakłóci to rozchodzenie się fal. Pojedynczy dźwięk generuje w mózgu serię impulsów. Buonomano uważa, że pierwszy dźwięk w 3-częściowej sekwencji zakłóca rozchodzenie się sygnałów wytworzonych przez następującą po nim właściwą parę. Nieświadome odmierzanie milisekund jest bardzo ważne dla wielu czynności, m.in. rozumienia języka. Jeśli proces ten nie przebiega prawidłowo, pojawiają się rozmaite zaburzenia, np. dysleksja, która dotyczy zarówno mowy, jak i pisania. Catalin Buhusi z Medical University of South Carolina w Charleston sądzi, że człowiek dysponuje wewnętrznym zegarem. Używa go jednak do oceny dłuższych okresów, np. minut czy godzin. Badacz wskazuje przy tym na grupy neuronów (np. w prążkowiu), które stale się aktywują, generując mniej więcej 5 impulsów na sekundę. Nasz mózg wyewoluował w taki sposób, by radzić sobie z czasem ujmowanym w różnych skalach.
  15. Jim Allchin, jeden z najbardziej znanych menedżerów Microsoftu, przeszedł na emeryturę. Obecnie 56-letni były już prezes ds. platform i serwisów przepracował w koncernie 17 lat. Wcześniej, na początku lat 80. obronił doktorat z IT, pracował w Texas Instruments nad rozwojem systemów operacyjnych z rodziny DX oraz był głównym deweloperem systemu operacyjnego Clouds. Studiował na Uniwersytecie Stanowym Florydy, Uniwersytecie Stanforda i Politechnice w Georgii. Allchin od 2005 roku był odpowiedzialny, wraz z Kevinem Johnsonem, za prace nad systemami z rodziny Windows oraz za dział serwerów. Podlegały im Windows and Windows Live Group, Windows Live Platform Group, Online Business Group, Market Expansion Group, Core Operating System Division, Windows Client Marketing Group, Developer and Platform Group oraz Server and Tools Business Group. To właśnie on wprowadzał Microsoft na rynek serwerów dla biznesu. Koncern zawdzięcza mu powstanie wielu znanych produktów, jak .NET czy Windows Live. Jima Allchina zastąpi inny znany menedżer – Steve Sinofsky. Dotychczas był on odpowiedzialny za rozwój pakietu Office. Dzięki jego pracy oddział odpowiedzialny za pakiet biurowy stał się tym działem, któremu klienci najbardziej ufają. Potrafił tak zorganizować jego pracę, że klienci zawsze otrzymywali zapowiadane produkty i usługi na czas. Nominacja Sinofsky’ego to widoczny sygnał, że Microsoft chciałby zmienić sytuację, w której premiery systemów operacyjnych są ciągle przesuwane. Tym bardziej, że koncern ogłosił, iż na jego kolejne systemy operacyjne nie trzeba będzie czekać aż pięciu lat, a Sinofsky’emu dotrzymanie tej obietnicy powinno się udać.
  16. Zwiększa się liczba reakcji alergicznych na farby do włosów, ostrzegają badacze. Zjawisko narasta zwłaszcza wśród młodych ludzi, którzy często eksperymentują z wyglądem. Na łamach British Medical Journal (BMJ) naukowcy z St John's Institute of Dermatology w Londynie wspominają, że może to prowadzić do zapalenia skóry głowy, a w skrajnych przypadkach nawet do opuchlizny. Parafenylenodiamina (PPD) i inne związki, które mogą wywoływać alergie, znajdują w ponad 2/3 farb do włosów. Reakcje wywoływane przez PPD stały się tak poważnym problemem, że w kilku krajach europejskich, m.in. Szwecji, Francji i Niemczech, zabroniono jego używania. Obecne unijne uregulowania prawne zezwalają na 6-proc. zawartość parafenylenodiaminy w produktach do koloryzacji. Badacze zwracają uwagę, że nie ma zbyt wielu satysfakcjonujących lub szeroko akceptowanych zamienników dla PPD, które można by wykorzystać w farbach. W londyńskich klinikach dla dorosłych odnotowano w ciągu 6 lat podwojenie liczby pacjentów z zapaleniem skóry głowy. Odsetek chorych z takim rozpoznaniem wzrósł do 7,1%. Te same szpitale diagnozowały w latach 1965-1975 od 5 do 11 przypadków alergii na PPD rocznie (obecnie 40). Podobny trend zaobserwowano w innych państwach. Badania rynku wykazały, że coraz więcej osób farbuje włosy i to w coraz młodszym wieku. Sondaż przeprowadzony w 1992 roku przez Japan Soap and Detergent Association wykazał, że włosy farbuje 13% nastolatków (uczniów liceum) oraz 6% dwudziestokilkuletnich kobiet i 2% mężczyzn w podobnym wieku. Teraz odsetek wzrósł w wymienionych grupach, odpowiednio, do 41, 85 i 33%. Okazuje się, że zmywające się tatuaże z henny wywołują podobne reakcje alergiczne. Poważne objawy uboczne farb obserwowano także o dzieci. Naukowcy uważają, że potrzebna jest debata na temat bezpieczeństwa i składu chemicznego preparatów do koloryzacji. Za zaobserwowane zjawisko przymusu farbowania obwiniają częściowo kult młodości. Niektórzy ludzie są tak uzależnieni od farb, że nie przestają ich używać nawet wtedy, gdy wiedzą, że są na nie uczuleni i poważnie ryzykują. Dr John McFadden tłumaczy, że objawy mogą być łagodne, ale mogą również przyjąć zatrważającą postać. [...] W łagodnych przypadkach po farbowaniu pojawi się np. mrowienie albo dyskomfort dotyczący skóry głowy. W skrajnej postaci dochodzi do zaczerwienienia i opuchnięcia czoła, uszu, szyi oraz powiek. Niektórzy ludzie muszą być z tego powodu hospitalizowani. Problem polega też na tym, że wiele osób nie stosuje się do wskazówek podanych na opakowaniu, by przed nałożeniem farby na włosy sprawdzić na małym fragmencie skóry, czy nie wystąpi reakcja alergiczna.
  17. Google przegrał sądową batalię o zarejestrowanie w Europie nazwy Gmail. Sąd uznał, że prawa do tej nazwy należą do niemieckiego biznesmena Daniela Gierscha. W 2001 roku zarejestrował on domenę Gmail.de, a w 2004 został podany do sądu przez Google’a, który prowadzi serwis pocztowy Gmail. Giersch twierdzi, że Google oferowało mu 250 000 dolarów za rezygnację z nazwy i okarża firmę, iż była przy tym agresywna i posługiwała się groźbami. Obecnie biznesmen uwikłany jest w podobne spory sądowe w Monako, Szwajcarii i Norwegii. Rzecznik prasowa Google’a oświadczyła, że orzeczenie sądu nie wpłynie na używanie przez koncern nazwy Gmail na terenie Europy. Google’owski Gmail zyska inną nazwę – Google Mail – jedynie w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Nazwa w Wielkiej Brytanii została zmieniona po tym, jak Google przegrał sądową batalię z firmą IIIR.
  18. Morze czy ocean kojarzą nam się z wypoczynkiem, piaskiem pod stopami, szumem fal i charakterystycznym zapachem. Do tej pory naukowcy nie wiedzieli, co jest jego źródłem. Okazało się, że za trudną do opisania woń wodorostów, soli i czegoś jeszcze odpowiadają wytwarzane przez bakterie gazy. Biorą one m.in. udział w formowaniu się chmur, które naprowadzają zwierzęta na ślad pożywienia. Od dawna badacze wiedzieli, że bakterie mogą się odżywiać "odpadkami", czyli szczątkami organicznymi w postaci planktonu lub martwych wodorostów, i wydalać siarczek dimetylu (DMS). To właśnie ten gaz jest kluczem do morskiego zapachu — uważa Andrew Johnston z Uniwersytetu Wschodniej Anglii. Podczas gdy wszyscy wiedzieli, że tak się dzieje, nikt nie wpadł na pomysł, by zapytać w jaki sposób. I tym właśnie zajął się jego zespół. Ekipa pobierała próbki błota z mad morskich wzdłuż wybrzeży Wielkiej Brytanii. Wyodrębniono z nich nieznany gatunek bakterii. Po zakończeniu sekwencjonowania genomu nowego mikroorganizmu porównano go z zestawem genów wcześniej odkrytych i opisanych bakterii. Wszystko po to, by zidentyfikować geny zaangażowane w proces przekształcania martwej materii organicznej (DMSP) w DMS. Odkrycie wszystkich zaskoczyło (Science). Mechanizm okazał się bardziej skomplikowany niż wcześniej sądzono. Na początku naukowcy przypuszczali, że DMSP przekształca w siarczek dimetylu tylko jeden enzym. Martwa materia jest jednak trudniejsza do rozłożenia i nic by z tego nie wyszło. Bakterie nie interesują się zakwitem glonów, dopóki te spokojnie unoszą się w wodzie. Kiedy jednak zostaną zaatakowane przez wirusy, bakterie szybko dołączają do nich, by uszczknąć coś dla siebie. Bakterie włączają geny odpowiedzialne za rozłożenie DMSP do DMS tylko wtedy, gdy DMSP jest dostępne — tłumaczy Johnston. Zespół Johnstona potrafił sklonować gen i wszczepić go bakteriom, u których normalnie on nie występuje, np. E. coli. Wtedy potrafiły produkować siarczek dimetylu. Opisany mechanizm nie jest jedynym ani dominującym sposobem rozkładania przez bakterie ok. 1 mld ton martwej materii organicznej w oceanie. Nie można jednak o nim nie wspomnieć, ponieważ poprzez wpływ na tworzenie się chmur oddziałuje na klimat globalny. Niektóre ptaki morskie polegają na woni siarczku dimetylu, szukając pożywienia.
  19. Jeśli uwielbiasz słone potrawy, być może jesteś wcześniakiem urodzonym z niedoborem sodu. Według najnowszych badań, zwiększa to ryzyko wystąpienia problemów z nadmierną wagą. Naukowcy z Izraela zbadali 41 wcześniaków i zauważyli, że z im niższym stężeniem sodu we krwi przyszły na świat, tym więcej go zjadały między 8. a 15. rokiem życia. W dodatku we wczesnym dzieciństwie i okresie dojrzewania ważyły o ok. 30% więcej niż rówieśnicy. Opisane odkrycie sugeruje, że niski poziom Na u wcześniaków i dzieci urodzonych w terminie wpływa na zwiększoną długoterminowo podaż tego pierwiastka. Stanowi także czynnik ryzyka otyłości. Istnieje ok. 8 badań, które wykazały, że różne formy utraty lub niedoboru sodu (przed lub po urodzeniu) są związane ze zwiększonym apetytem na sól w dzieciństwie czy dorosłości — tłumaczy Micah Leshem, badacz z Wydziału Psychologii Uniwersytetu w Hajfie. Nasze odkrycia są spójne z wynikami eksperymentów na szczurach laboratoryjnych, podczas których sztucznie wywoływano niedobór sodu przed lub po porodzie. Skutkowało to większą podażą soli w dorosłości. Wolontariusze, którzy przyszli na świat z najniższym poziomem sodu, dziennie zjadali o ok. 1700 mg Na więcej od osób urodzonych z prawidłowym stężeniem pierwiastka. Apetyt każdego dziecka na sód analizowano w wieku od 8 do 15 lat. Sprawdzano, czy maluchy lubią słone zupy i słodkie herbaty. Pozwalano im zjadać bez ograniczeń wystawione na stole słodkie i słone przekąski. Dzieci z najniższym poziomem sodu przy urodzeniu zjadały dwukrotnie więcej słonych przysmaków (American Journal of Physiology — Regulatory, Integrative, and Comparative Physiology). Naukowcy sądzą, że najadając się na zapas, organizm chroni się przed przyszłymi kłopotami. Ewolucja wyposażyła nas w zdolność reagowania na utratę sodu poprzez zwiększenie apetytu na niego. Connie Diekman, specjalistka ds. dietetyki z Washington University w St. Louis, uważa, że badania izraelskie są interesujące, ale mają też pewne ograniczenia. Spożycie soli oceniono bowiem na podstawie kwestionariusza, nie mierząc go w inny sposób. Wyniki uzyskano od wcześniaków, dlatego w przyszłości warto by się zająć dziećmi z normalną wagą urodzeniową.
  20. W Rosji rozpoczną się testy nowego sposobu leczenia cukrzycy typu 1., w którym wykorzystuje się świńskie komórki. Naukowcy uważają, że może być to znacznie tańsza alternatywa wobec niezwykle drogich transplantacji komórek od ludzkich dawców. W cukrzycy typu 1. komórki beta wysepek Langerhansa trzustki nie produkują wystarczającej ilości insuliny, która reguluje poziom cukru we krwi. Konieczne jest więc stosowanie zastrzyków z insuliny. Możliwe jest obecnie przeszczepienie choremu ludzkich komórek jednak wciąż jest zbyt mało dawców, a koszty takiego zabiegu są ogromne – wynoszą 300 000 dolarów. Ponadto pacjenci muszą przez całe życie przyjmować leki zapobiegające odrzuceniu przeszczepu. Nowozelandzka firma Living Cell Technologies (LCT) pobiera komórki od nowo urodzonych prosiąt, których hodowla przebiega tak, by były wolne od wirusów, bakterii i pasożytów. Następnie komórki te pokrywane są alginianem (sól kwasu alginowego) pochodzącym z wodorostów. Związek ten jest przenikalny dla glukozy, insuliny i tlenu, ale dla przeciwciał stanowi barierę nie do pokonania. Dzięki niemu, teoretycznie, system obronny organizmu nie wykryje, że wszczepione zostały obce komórki, a więc zbędne staje się stosowanie leków immunosupresyjnych. Paul Tan, szef LCT stwierdził, że koszty takiej metody leczenia wynoszą około 25 000 dolarów. To bardzo logiczny tok rozumowania – stwierdził Maarten Kamp, diabetolog z Gold Coast Hospital w Australii. Nigdy nie będziemy bowiem mieli odpowiedniej liczby ludzkich dawców. W rosyjskim Instytucie Badań Biomedycznych w Moskwie testom poddanych zostanie sześciu pacjentów. Badania, które rozpoczną się w ciągu najbliższych miesięcy i potrwają przez rok, będą prowadzone zgodnie ze standardami amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków (FDA). Sama Agencja będzie nadzorowała badania i oceni ich efekty. Świńskie komórki będą odpowiedzialne za uwalnianie insuliny w odpowiedzi na poziom cukru we krwi. W ciele pacjentów, w brzuchu, okolicach wątroby i śledziony, zostaną umieszczone niewielkie kapsułki z komórkami. LCT chce jeszcze w bieżącym roku rozpocząć podobne testy w Nowej Zelandii, a jeśli dadzą one dobre wyniki to postara się o zgodę na ich przeprowadzenie w USA. Nie będzie to jednak łatwe. Bardzo trudno jest zapewnić świniom takie warunki hodowlane, by spełniały one kryteria FDA – stwierdził Tan. LCT ma jednak konkurencję. Podobnych technik próbowała już firma Microislet z San Diego, która ostatecznie postanowiła skupić się na zamkniętych w kapsułkach ludzkich komórkach. Dodatkową przeszkodą jest fakt, że w niektórych krajach obowiązuje zakaz przeszczepiania ludziom komórek pochodzących od innych gatunków. Wcześniejsze badania wykazały, że po wszczepieniu świniom ludzkich komórek dochodziło do mieszania się materiału genetycznego. LCT prowadzi też badania nad śmiertelną pląsawicą Huntingtona, próbując zaprzęgnąć do jej leczenia zamknięte w kapsułach komórki świńskich mózgów.
  21. Telekomunikacja Polska rozpoczęła zwiększanie do 256 kb/s prędkości transmisji danych klientom, którzy korzystają obecnie z Neostrady 128. Zlikwidowane zostaną również limity transferu obowiązujące we wszystkich opcjach Neostrady. Zarówno zwiększenie prędkości, jak i zniesienie limitów jest bezpłatne i nie wiąże się z żadnymi dodatkowymi formalnościami. Z szybszego Internetu skorzysta około 360 000 osób. Całe przedsięwzięcie, ze względu na jego skalę, potrwa około miesiąca. Jako pierwsi na prędkość 256 kb/s zostaną przełączeni ci, którym do końca umów terminowych pozostało najmniej czasu.
  22. Specjaliści informują o olbrzymim wzroście liczby wirusów. Według firmy Postini obecnie zauważyć można 20-krotnie większą niż zwykle aktywność szkodliwego kodu. W ostatnim czasie pojawiły się liczne e-maile, których autorzy próbowali zachęcić odbiorców do uruchomienia załączonego pliku, w którym rzekomo miał się znajdować film obrazujący zniszczenia, dokonane w Europie przez ostatnie burze. W rzeczywistości znajdował się tam szkodliwy kod, który dołączał zainfekowany komputer do botnetu (sieci komputerów-zombie). Problem stał się na tyle duży, że Vint Cerf, jeden z twórców Internetu, stwierdził, że obecnie aż 25% podłączonych do Sieci komputerów jest częścią jakiegoś botnetu. Specjaliści są zdzania, że gwałtownie rosnąca liczba botnetów zagraża Internetowi jako całości. Takie sieci wykorzystywane są do przeprowadzania ataków DDoS, rozsyłania spamu i szkodliwego kodu. Ponadto obserwowane są niespotykane dotąd zjawiska. W poprzednich latach zauważano w okolicach świąt Bożego Narodzenia wzrost liczby ataków na osoby prywatne, sklepy i instytucje finansowe. Cyberprzestępcy usiłowali kraść dane osobowe i finansowe internautów. Po nowym roku mieliśmy jednak zawsze do czynienia ze spadkiem ich aktywności. Tym razem jest inaczej. Zagrożenie utrzymuje się na niezwykle wysokim poziomie i w najbliższym czasie nie należy spodziewać się spadku – zbliżają się bowiem Walentynki. A te są dla przestępców kolejną okazją do rozsyłania setek milionów e-maili zawierających niechciane reklamy czy szkodliwy kod. Niestety, użytkownicy Internetu wciąż są bardzo nieostrożni. Wielu z nich nie używa nawet oprogramowania antywirusowego i firewalla, a liczni otwierają większość załączników, jakie przychodzą do nich pocztą elektroniczną.
  23. Opinie, często krytyczne, o Windows Vista słychać z różnych źródeł. Tym razem jednak krytyka przyszła z nieoczekiwanej strony. Najnowszy system Microsoftu został zaatakowany przez brytyjską Partię Zielonych. Organizacja uważa, że system zmusza użytkowników do zakupu drogich i szkodliwych dla środowiska podzespołów oraz narusza prawa konsumentów. Sian Berry, rzecznik prasowa partii stwierdziła, że w przyszłości archeolodzy trafią na Warstwę Visty, gdy zaczną kopać w ziemi. Będzie się ona składała z tysięcy ton monitorów, kart graficznych i całych komputerów, które są w stanie współpracować z Vistą, ale brakuje im paranoicznych zabezpieczeń, których system ten wymaga. Berry odniosła się w ten sposób do mechanizmów DRM, które mają chronić prawa autorskie twórców cyfrowych materiałów. Partia Zielonych zachęca użytkowników do przechodzenia na oprogramowanie opensource’owe, które nie wymaga tak mocnego sprzętu jak Vista i nie zawiera mechanizmów DRM.
  24. Amerykański Urząd Badań Atmosfery i Oceanów (National Oceanic & Atmospheric Administration) poinformował o uruchomieniu swoich dwóch najnowszych superkomputerów. Maszyny zbudowano w ubiegłym roku i znalazły się na 36. oraz 37. miejscu listy TOP500, prezentującej 500 najpotężniejszych superkomputerów na świecie. Każda z maszyn NOAA jest w stanie wykonać 14 bilionów operacji zmiennoprzecinkowych w ciągu sekundy (14 teraflopsów), natomiast ich najwyższa zmierzona wydajność to 18 bilionów operacji na sekundę (18 TFlops). Każdego dnia obie maszyny przetworzą dane z 240 milionów obserwacji pogodowych pochodzących z całego globu. Zbierają też informacje pochodzące z Constellation Observing System for Meteorology, Ionosphere and Climate (COSMIC) – sieci 6 satelitów pogodowych wystrzelonych przez NOAA w ubiegłym roku. Każdy z superkomputerów składa się ze 160 serwerów System p575 firmy IBM, z których każdy wykorzystuje 16 procesorów Power5+ pracujących z częstotliwością 1,9 GHz. Tak więc oba komputery używają w sumie 5120 procesorów. Każdy z nich ma też do dyspozycji macierz dyskową DS4800 o pojemności 160 terabajtów.
  25. Według francuskich badaczy, picie soku winogronowego wydaje się tak samo zabezpieczać przed chorobami serca, jak picie wina. Naukowcy z Uniwersytetu Ludwika Pasteura w Strasburgu zajmowali się wpływem na serce soku ze szczepu winnego concord. Szefowa badań, dr Valerie Schini-Kerth, uważa, że to bardzo ważne, iż udało się zaobserwować podobny efekt przy braku alkoholu (Cardiovascular Research). Czerwone wino i określone rodzaje soku winogronowego zawierają duże ilości polifenoli, czyli związków, które blokują wytwarzanie białek charakterystycznych dla chorób sercowo-naczyniowych. Zaburzenia w pracy serca i naczyń są wynikiem nieprawidłowego działania komórek śródbłonka. Schini-Kerth i zespół odkryli, że polifenole z winogron concord pobudzają wspomniane komórki do wytwarzania tlenku azotu (pomaga on m.in. podtrzymać prawidłowe ciśnienie tętnicze). Nie każdy sok winogronowy wykazuje takie właściwości prozdrowotne. Kluczem jest wysokie stężenie polifenoli. Ich zawartość w winie i soku zależy od szczepu winnego, z którego zostały wyprodukowane. Naukowcy dysponowali danymi nt. ilości polifenoli w ponad 100 winach. Schini-Kerth przyznała jednak, że niewiele jest podobnych informacji w odniesieniu do soków. Jej ekipa eksperymentowała na świńskich komórkach, które stanowią dobry model funkcjonowania ludzkiego odpowiednika. Na razie akademicy skupili się na zdrowych naczyniach krwionośnych, w przyszłości chcą jednak zbadać wpływ soku winogronowego na układ sercowo-naczyniowy osób chorych.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...