Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37687
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    250

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Żabuti czarny (Geochelone carbonaria) to żółw, który na wolności prowadzi samotniczy tryb życia. Kiedy jednak w laboratorium spotyka swoich współplemieńców, podczas rozwiązywania problemów potrafi skorzystać ze wskazówek zebranych podczas obserwacji innych w działaniu – opowiada biolog poznawczy Anna Wilkinson z Uniwersytetu w Wiedniu. Austriaczka jako pierwsza zademonstrowała, że niespołeczne zwierzęta mogą oglądać sąsiada i rozwiązać zadanie, z którym nie poradziłyby sobie na własną rękę, a właściwie łapę. To również pierwsza demonstracja istnienia społecznego uczenia u gadów. W związku z tym na łamach pisma Biology Letters pani biolog przekonuje, że żabuti zadaje kłam twierdzeniu, że społeczne uczenie to adaptacja do społecznego stylu życia. Dotąd faktycznie podobne zachowania widywano u zwierząt stadnych, np. szympansów czy pszczół. Wg Wilkinson, dla pojętnego ucznia nie ma jednak tak naprawdę znaczenia, czy żyje w grupie, czy bardziej odpowiada mu przebywanie w pustelni... Behawioryści dywagują, że być może społeczne uczenie różni się jakoś u gatunków społecznych i niespołecznych, ale nie da się tego rozstrzygnąć bez dodatkowych badań. Wilkinson opowiada, że wpadła na pomysł swojego studium, gdy stwierdziła, że trzymane w niewoli G. carbonaria udają się w to samo miejsce, gdzie wcześniej widziały jakiegoś jedzącego osobnika. Austriacka biolog podkreśla, że społeczne uczenie badano u bardzo niewielu gatunków niespołecznych. Raport z 1992 r. wspominał np. o ośmiornicach, które mogły zwiększyć liczbę punktów zdobywanych w teście, zwyczajnie obserwując zwierzęta z większym doświadczeniem. By zbadać pod tym kątem żabuti, Wilkinson musiała wybrać odpowiednie zadanie. Ze względu na budowę ciała żółwie nie mogą przecież zbyt sprawnie manipulować obiektami. Nie zdecydowała się więc na eksperyment z wydobywaniem czegoś ze szczeliny, tuby czy wymagający posługiwania się dźwigniami. Zamiast tego gady musiały pokonać trasę wokół płotu z siatki. Na końcu czekała na nie miseczka truskawek lub inny smaczny kąsek. Czterem żółwiom nie udała się tak sztuka, mimo że naukowcy dawali im po jednej 2-minutowej próbie dziennie przez niemal 2 tygodnie (12 dni). W związku z tym Wilkinson wytresowała samicę o imieniu Wilhelmina. Po paru tygodniach treningu żółwica nauczyła się robić rundkę wokół parkanu. Gdy 4 osobniki z początku eksperymentu mogły obserwować poczynania Wilhelminy, łatwiej same zdobywały truskawki. Dwa żabuti pojęły, o co chodzi, już po pierwszej obserwacji tresowanej samicy. Dwóm pozostałym zajęło to nieco dłużej, bo 11-12 dni. Wilkinson podkreśla, że gady nie podążały ścieżką zapachową. Biolog przesuwała się bowiem wzdłuż drewnianej okleiny otaczającej wybieg, zanim pozwoliła niedoświadczonym żółwiom rozpocząć marsz do nagrody. Poza tym zauważyła, że niektórzy uczniowie robili okrążenie, idąc w lewo, podczas gdy Wilhelmina skręcało w prawo. W innym doświadczeniu żółwi adepci początkowo nie umieli dostać się do kąska ustawionego za siatką. Radzili sobie jednak z zadaniem, gdy Wilhelmina pokazała im, jak to zrobić. Testing, testing from Science News on Vimeo.
  2. Mimas, jeden z księżyców Saturna, od dawna znany jest z tego, że wyglądem przypomina filmową Gwiazdę Śmierci. Jakby tego było mało, dopatrzono się na nim... Pac-Mana. Gdyby nie to, że wiadomość podano przedwczoraj, a zdjęcia są dostępne na stronie NASA, uznalibyśmy to za primaaprilisowy żart. Kiedy uczeni przystępowali do badania rozkładu temperatur na powierzchni Mimasa przy pomocy spektrometru podczerwonego, nie spodziewali się niczego niezwykłego. Oczekiwano typowego rozkładu temperatury z najbardziej gorącą strefą w okolicy równika i łagodnymi przejściami. Tymczasem zdjęcia w wysokiej rozdzielczości ujawniły ich oczom widok przypominający Pac-Mana, postać z klasycznej gry lat osiemdziesiątych, uznawaną za jedną z ikon popkultury. Nie tylko najgorętsza strefa kształtem przypomina słynną mordkę, ale na dodatek krater Herschel - to właśnie ten, dzięki któremu księżyc przypomina nam Gwiazdę Śmierci - doskonale imituje zjadaną kropkę w jego paszczy - nie tylko znajduje się idealnie pośrodku, ale również jest nieco cieplejszy od otoczenia. Wyższa temperatura wielkiego krateru jest łatwa do wyjaśnienia - jego wysokie na pięć kilometrów ściany mogą utrzymywać ciepło słoneczne jak w pułapce. Trudniej jest wyjaśnić zagadkę cieplnego Pac-Mana. Stosunkowo duże różnice temperatur (minus 181° Celsjusza - minus 196° Celsjusza) można wyjaśnić odmiennymi właściwościami powierzchni i struktury pokrywającego ją lodu. Dlaczego jednak strefa przetrzymująca ciepło utrzymuje swoje właściwości mimo bombardowania meteorytami, skąd się wziął tak dziwny kształt i dlaczego jej granice są tak ostre - te pytania pozostają bez odpowiedzi. Inne księżyce też przyciągają naszą uwagę, ale Mimas jest jeszcze bardziej dziwny, niż się spodziewaliśmy - stwierdziła Linda Spilker z pasadeńskiego Laboratorium Napędów Odrzutowych NASA, członkini projektu Cassini. - Definitywnie obdarował nas nowymi zagadkami do rozwiązania. Na wyjaśnienie czekają też inne, nowo odkryte właściwości Mimasa, m. in. sposób, w jaki układa się materiał opadający na jego powierzchnię ze słynnych pierścieni Saturna.
  3. Rozwój elektroniki przebiega od lat w niezwykłym tempie, ale tworzenie kolejnych generacji układów scalonych staje się coraz trudniejsze. Inżynierowie zajmują się przede wszystkim dwoma problemami: zmniejszaniem rozmiaru elementów i redukcją wytwarzanego przez nie ciepła. Tymczasem ilość tzw. odpadowego ciepła zależy od oporu elektrycznego, a ten wzrasta w miarę miniaturyzacji. Przy obecnej skali układów scalonych w ogóle niemożliwe jest użycie metalowych połączeń, bo nagrzewają się tak bardzo, że topią się, niszcząc jednocześnie układ. Niewykluczone, że będzie możliwe rozwiązanie obu tych problemów za jednym zamachem. Stworzenie nadprzewodzącego drutu o szerokości zaledwie jednego nanometra i długości czterech ogłosił prof. Saw-Wai Hla z Ohio University w Atenach (ale Atenach w amerykańskim Ohio). To najmniejszy obecnie stworzony nadprzewodnik, czyli materiał nie posiadający w ogóle oporu elektrycznego, stworzony z czterech par molekuł. Dotychczas sądzono, że efekt nadprzewodnictwa nie jest w ogóle możliwy w tak małej skali. Dokonano tego syntetyzując organiczną sól galu - (BETS)2-GaCl4 - i umieszczając ją na gładkiej, srebrnej powierzchni. Aby zbadać właściwości takiej struktury musiano się posłużyć mikroskopem tunelowym i ochłodzić badaną próbkę do temperatury zaledwie 10 kelvinów. Łańcuchy cząsteczek o długości krótszej niż 50 nanometrów stopniowo traciły właściwości, ale nadprzewodnictwo występowało jeszcze przy długości 3,5 nanometra. To przełom w dziedzinie nadprzewodnictwa, ale zarazem dopiero początek drogi. Prof. Hla zapowiada dalsze badania z udziałem innych soli organicznych, które mogłyby wykazywać podobne cechy w wyższych temperaturach. Odkrycie że nadprzewodnictwo w nanoskali jest w ogóle możliwe, otwiera wg autora badań, nowe horyzonty badań i zastosowań, aż do układów elektronicznych budowanych z pojedynczych organicznych molekuł. Profesor Saw-Wai Hla pracuje w Ohio University od 2001 roku, wraz ze swoim zespołem zajmuje się budową struktur atomowych i nanotechnologią, m.in. półprzewodnikami i manipulacją elementami organicznymi w nanoskali.
  4. Zgodnie z wynikami duńskiego studium, regularnie picie coli może zmniejszyć liczebność plemników w spermie aż o prawie 30%. Wygląda na to, że nie dzieje się tak za sprawą kofeiny, ponieważ kawa zawiera jej więcej i nie wywołuje podobnego efektu (American Journal of Epidemiology). Profesor Tina Kold Jensen z uniwersyteckiego Wydziału Wzrostu i Reprodukcji Rigshospitalet w Kopenhadze opowiada, że wyniki wcześniejszych studiów dot. wpływu kofeiny na męską płodność były niejasne. Najnowsze badanie objęło 2554 młodych mężczyzn, a jego autorzy chcieli sprawdzić, jak zwiększona konsumpcja napojów gazowanych z kofeiną oddziałuje na ich zdrowie reprodukcyjne. Uczestników studium werbowano w latach 2001-2005 podczas obowiązkowych badań lekarskich oceniających przydatność do służby wojskowej. Mężczyźni wypełniali kwestionariusz na temat stylu życia i diety, w tym spożycia kofeiny pod różnymi postaciami. Poza tym poborowi musieli dostarczyć próbkę nasienia. U osób z niskim-umiarkowanym ogólnym spożyciem kofeiny i coli (do 800 mg dziennie kofeiny i 14 półlitrowych butelek coli na tydzień) nie stwierdzono związku z jakością spermy, definiowaną w kategoriach koncentracji i liczby plemników. Jednak u panów konsumujących dużo kofeiny i/lub coli (ponad 800 mg dziennie i ponad 14 półlitrowych butelek coli tygodniowo) zidentyfikowano już zarówno zmniejszoną koncentrację, jak i liczebność komórek płciowych. Spadek był istotny statystycznie wyłącznie w przypadku coli. Panowie wypijający małe lub umiarkowane jej ilości (większość) mieli wyższą liczebność plemników – średnio 56 mln na mililitr. W przypadku 93 mężczyzn, którzy pochłaniali litr bądź więcej napoju na dobę, liczebność plemników była sporo mniejsza i wynosiła 35 mln na ml. Duńczycy nadmieniają, że nawet niższa z wymienionych wartości nadal mieści się w normie podawanej przez Światową Organizację Zdrowia, ale zredukowana liczebność gamet zwiększa ryzyko rozwoju niepłodności. Zespół Jensen nie wykrył związku między kofeiną z kawy czy herbaty a obniżoną liczbą plemników w ejakulacie. Oznacza to, że za efekt ten odpowiada inny składnik napojów gazowanych lub tryb życia. Naukowcy stwierdzili także, że osoby pijące colę jadły mniej warzyw i owoców oraz więcej fast foodu od mężczyzn, którzy za nią nie przepadali. Jak widać, trudno stwierdzić, co dokładnie zmniejszało jakość spermy.
  5. Po latach sądowej walki, licznych odwołaniach i kolejnych decyzjach sądu zapadł wyrok w sprawie SCO kontra Novell. Spór dotyczy tego, do kogo należą prawa intelektualne do uniksowego System V. Sprawa sądowa rozpoczęła się w 2003 roku, jednak jej początki sięgają roku 1995. Wówczas to Santa Cruz Operation i Novell podpisały umowę, na podstawie której niektóre prawa do systemów Unix i UnixWare zostały przetransferowane z Novella do Santa Cruz, a Santa Cruz miało w imieniu Novella zbierać niektóre opłaty licencyjne. Były wśród nich prawa do udzielania licencji do SVRX (System V Release X), ale mogły być one udzielane albo przejściowo albo za zgodą Novella. W roku 2000 firma Caldera nabyła od Santa Cruz Operation wydział odpowiedzialny za oprogramowanie i usługi serwerowe oraz technologie UnixWare i OpenServer. W 2002 roku Caldera zmieniła nazwę na SCO, a rok później firma pozwała IBM-a twierdząc, że ma prawa do Uniksa. Novell odpowiedział, że nigdy nie sprzedał praw do Uniksa firmie Santa Cruz Operation. Sądy muszą rozstrzygać spór przez kolejne siedem lat. Teraz sąd okręgowy w Utah orzekł, że właścicielem spornych praw jest Novell. Oznacza to, że SCO nie powinno podejmować żadnych kroków prawnych przeciwko IBM-owi czy społeczności Linuksowej, gdyż nie ma do tego podstaw prawnych. To jednak nie kończy sprawy. Sami przedstawiciele Novella mówią, że zawsze jest możliwość apelacji. Tym bardziej, że już wcześniej sądy przyznawały Novellowi rację. Na przykład w sierpniu 2007 roku sąd w Utah uznał, że prawa do Uniksa i UnixWare należą do Novella. W wyniku tego wyroku SCO złożyło wniosek o bankructwo. Jakby tego było mało rok później ten sam sąd nakazał SCO wypłacenie Novellowi 2,55 milionów dolarów, które SCO zgromadziło jako opłaty licencyjne pobrane m.in. od Suna i Microsoftu.
  6. Psycholodzy z Washington University w Saint Louis stwierdzili, że najprawdopodobniej istnieje związek między zmniejszaniem się objętości mózgu a typem osobowości. Analizując obrazy uzyskane podczas badania rezonansem magnetycznym 79 ochotników w wieku od 44 do 88 lat, akademicy zauważyli, że u osób z nasilonymi cechami neurotycznymi w płatach czołowym i skroniowym przyśrodkowym występowało mniej istoty szarej niż u ludzi z wyraźnie zaznaczoną sumiennością/solidnością. To pierwszy krok w kierunku określenia, jak osobowość może wpływać na starzenie mózgu. Nasze dane wyraźnie pokazały związek między osobowością a objętością mózgu, szczególnie w obszarach powiązanych z przetwarzaniem emocjonalnym i społecznym. Można to zinterpretować w taki sposób, że osobowość oddziałuje na tempo starzenia mózgu – opowiada dr Denise Head. Pani psycholog zaznacza jednocześnie, iż na tym etapie badań nie da się stwierdzić, czy w grę nie wchodzi przypadkiem odwrotna zależność i że to przebieg starzenia mózgu wpływa na osobowość. Amerykanie zamierzają to ustalić w przyszłości, monitorując zmiany strukturalne zachodzące w mózgach wolontariuszy. Jonathan Jackson, student będący głównym autorem artykułu opublikowanego na łamach pisma Neurobiology in Aging, wyjaśnia, że razem z Head i doktorem Davidem A. Balotą testował 3 hipotezy – że starzejące się osoby z wysokim neurotyzmem będą mieć mniejszą objętość mózgu, a ochotnicy z nasiloną sumiennością i ekstrawersją większą (udało się potwierdzić tylko dwie pierwsze). Wiele studiów na zwierzętach sugerowało, że chroniczny stres niekorzystnie wpływa na mózg i to nam pomogło w sformułowaniu hipotezy, że podobne efekty zobaczymy u starszych ludzi. Założyliśmy, że neurotyczność będzie ujemnie skorelowana ze strukturalną objętością. Skupiliśmy się na regionach czołowych i skroniowych przyśrodkowych, ponieważ to tutaj z wiekiem zachodzą największe zmiany, a stanowią one siedliska uwagi, emocji i pamięci. Stwierdziliśmy, że bardziej neurotyczne jednostki miały mniejszą objętość pewnych regionów w płacie czołowym i skroniowym przyśrodkowym niż osoby w lżejszym stopniu neurotyczne, a w przypadku nasilenia sumienności zaobserwowano odwrotny wzorzec [większa solidność oznaczała większą objętość]. Akademicy z Washington University byli zainteresowani zdrowymi starzejącymi się mózgami, gdyż odkrycia mogą posłużyć jako użyteczny marker przy późniejszej diagnozie demencji. Ochotników zwerbowano spośród przedstawicieli grupy kontrolnej, pracujących dla uniwersyteckiego Centrum Badań nad Chorobą Alzheimera (ADRC). Wyniki wielu instytucji wskazują, że na wczesnych etapach alzheimeryzmu zachodzą zmiany osobowości o określonym kierunku – ludzie stają się bardziej neurotyczni i mniej sumienni. Niewykluczone, że ich obserwacja ułatwi wskazanie osób z grupy podwyższonego ryzyka. Head dodaje jednak, że neurotyzm może też dorzucać swoje trzy grosze do patologicznego procesu, który już wcześniej zaczął drążyć mózg.
  7. W ofercie Intela znalazły się procesory z rodziny Intel Xeon 7500, które już zdążyły pobić wiele rekordów w testach wydajności. Chipy korzystają z architektury Nehalem i mogą pracować w konfiguracjach od dwóch do 256 procesorów na serwer. Układy przetestowano w systemach produkowanych przez SGI, IBM-a, Cisco, Della, NEC, Fujitsu za pomocą narzędzi takich jak VMark, TPC Benchmark E, SAP SD two-tier, SPECjEnterprise 2010, SPECfp_rate_base2006, SPECjbb 2005, SPECint_rate_base2006, SAP BI-Datamart czy SPECjAppServer 2004, które wykazały średnio trzykrotny wzrost wydajności w porównaniu z rodziną Xeon 7400. Kości Xeon 7500 są w stanie obsłużyć terabajt pamięci RAM w konfiguracji czteroprocesorowej. Zastosowano w nich m.in. Intel Virtualization Technology FlexMigration pozwalającą na migrację maszyn wirtualnych pomiędzy wszystkimi platformami z architekturą Core. Seria Intel Xeon 7500 oferuje do ośmiu zintegrowanych rdzeni i szesnastu wątków i skaluje się do 32 rdzeni oraz 64 wątków w platformach czteroukładowych albo do 62 rdzeni i 128 wątków w platformach ośmioukładowych. Osiąga częstotliwość taktowania 2,66 GHz i jest dostępna z 24 MB pamięci Intel® Smart Cache, czterema łączami Intel QPI oraz technologią Intel Turbo Boost. Współczynniki Thermal Design Point (TDP) wynoszą od 95 do 130 watów. Procesor Intel Xeon X7560 z ośmioma rdzeniami i 24 MB pamięci podręcznej zbudowano z myślą o najbardziej wymagających, krytycznych, równoległych obciążeniach roboczych, natomiast Intel Xeon X7542 to sześciordzeniowa wersja zoptymalizowana częstotliwościowo (z taktowaniem 2,66 GHz) przeznaczona do superwęzłów HPC w zastosowaniach naukowych i finansowych. Hurtowe (po 1000 sztuk) ceny nowych procesorów kształtują się od 856 do 3692 dolarów za układ.
  8. Chiny muszą się zmierzyć z epidemią cukrzycy. Tamtejsi naukowcy donoszą bowiem, że diabetykiem jest niemal 1 na 10 dorosłych mieszkańców Kraju Środka. W ramach najnowszych testów chorobę stwierdzono u 92,4 mln dorosłych obywateli, a u wielu kolejnych znajduje się ona na wczesnym etapie (148,2 mln) bądź w ogóle jej nie zdiagnozowano. Specjaliści, którzy opracowywali raport dla Narodowej Grupy Badawczej Cukrzycy i Zaburzeń Metabolicznych, obwiniają o zaistniały stan rzeczy szybko postępujące zmiany w trybie życia. Wzrost ekonomiczny i związana z nim urbanizacja doprowadziły do przekształcenia diety oraz rozpowszechnienia siedzącego trybu życia. Chiński rozwój ekonomiczny oznaczał przejście od biedy i braku pożywienia do obfitości pokarmu, dostępu do ciepłych ubrań i mniejszej aktywności fizycznej – powiedział w wywiadzie dla agencji AFP dr Yang Wenying ze Szpitala Przyjaźni Chińsko-Japońskiej. Choć odsetek cukrzyków wydaje się taki sam lub zbliżony do wyliczonego dla wielu krajów rozwiniętych, należy pamiętać, że Chiny są najludniejszym państwem świata. To dlatego mieszka tam największa na globie liczba chorych. Zespół lekarzy prowadził ogólnonarodowe badania od czerwca 2007 do maja 2008 roku. Za reprezentatywną dla Chin próbę uznano 46.239 dorosłych w wieku 20 lat i starszych. Po nocnym odpoczynku badani przechodzili na czczo doustny test tolerancji glukozy. Po dwóch godzinach mierzono poziom cukru we krwi (był to tzw. 2-godzinny test obciążenia glukozą). Naukowcom chodziło o wyłapanie osób ze stanem przedcukrzycowym i niezdiagnozowaną cukrzycą (stwierdzono by u nich nieprawidłową glikemię na czczo i/bądź upośledzoną tolerancję glukozy). Zarówno wśród chorych z cukrzycą, jak i stanem przedcukrzycowym znalazło się więcej mężczyzn niż kobiet – odpowiednio, 50,2 mln vs. 42,2 mln i 76,1 mln vs. 72,1 mln. Częstość występowania cukrzycy rosła z wagą i wiekiem (w grupie 20-39-latków odsetek chorych wyniósł 3,2%, w grupie 40-59-latków 11,5%, a w grupie od 60. r.ż. wzwyż aż 20,4%). Częściej chorowali mieszkańcy miast niż wsi.
  9. Firma Beyond Trust przeprowadziła analizę dziur załatanych przez Microsoft w 2009 roku oraz dziur znalezionych dotychczas w Windows 7 i stwierdziła na tej podstawie, że zdecydowanej większości zagrożeń można uniknąć, jeśli tylko odpowiednio skonfiguruje się prawa dostępu do komputera. W ubiegłym roku koncern z Redmond wydał niemal 75 biuletynów bezpieczeństwa, w których załatano około 200 luk. Z badań Beyond Trust wynika, że właściwe używanie uprawnień - a więc codzienna praca na koncie gościa i korzystanie z konta administratora tylko wówczas, gdy jest to konieczne - to najlepszy sposób na zabezpieczenie komputera. Aż 90% krytycznych błędów w Windows 7 nie można wykorzystać na komputerze, na którym zalogowany jest gość, a nie administrator. W przypadku pakietu MS Office okazało się, że 100% dziur załatanych w ubiegłym roku można było zaatakować tylko na koncie administratora. Korzystanie z konta gościa chroniło przez 94% luk we wszystkich wersjach Internet Explorera i przed 100 procentami dziur w IE8. Ogólnie rzecz ujmując, jeśli pracowaliśmy na koncie gościa, to niegroźne nam było 64% wszystkich błędów znalezionych w ubiegłym roku w produktach Microsoftu. Beyond Trust informuje, że 87% spośród dziur pozwalających na zdalne wykonanie szkodliwego kodu, było niegroźnych dla konta gościa. W przypadku dziur krytycznych odsetek ten wynosił 81%. W ubiegłym roku znaleziono 133 błędy we wszystkich wersjach Windows, z wyjątkiem Windows 7. Nieco ponad połowa (53%) była niegroźna dla osób korzystających z konta gościa. Najbezpieczniejszym z systemów był... Windows XP, w przypadku którego 62% dziur nie dotyczyło konta gościa. Najmniej bezpieczny to... Windows Server 2008, dla którego odsetek ten wyniósł 53%. Należy tutaj pamiętać, że same wartości procentowe to nie wszystko, gdyż Windows XP był systemem w którym, obok Windows Server 2003, odkryto najwięcej dziur. Najmniej było ich w Viście i Windows Server 2008. Windows 7 można było ochronić przed 90% krytycznych błędów poprzez niekorzystanie z konta administratora. Takie działanie zapobiegało też wykorzystaniu 57% z wszystkich dziur znalezionych w tym OS-ie.
  10. W Rzymie zawaliła się część sufitu pałacu cesarza Nerona. Zniszczeniu uległo około 60 metrów kwadratowych Domus Aurea co, jak mówi Antonello Vodret, jest jedną z największych katastrof, które spotkały tę budowlę w ciągu ostatnich 50 lat. Specjaliści sądzą, że przyczyną wypadku było działanie wody. Nad Domus Aurea znajdują się łaźnie wybudowane przez cesarza Hadriana. Zawaliła się część tunelu łaźni. Domus Aurea był zamknięty, gdyż prowadzone są w nim prace konserwacyjne, dlatego nikt nie ucierpiał podczas wypadku. Pałac otwarto dla zwiedzających w 1999 roku po 18-letnich pracach renowacyjnych. Został on zamknięty w 2001 roku po tym, jak zawaliła się część sufitu.
  11. Przy zwalczaniu lekoopornych bakterii szpitalnych olejki eteryczne mogą być tanią i skuteczną, a niekiedy również pięknie pachnącą alternatywą dla antybiotyków. Profesor Yiannis Samaras i dr Effimia Eriotou z Instytutu Edukacji Technologicznej Wysp Jońskich testowali aktywność mikrobiologiczną ośmiu roślinnych olejków eterycznych. Stwierdzili, że najskuteczniejszy był olejek tymiankowy, który w ciągu godziny eliminował niemal wszystkie bakterie. Olejki tymiankowy i cynamonowy okazały się najefektywniejszą bronią przeciwko gronkowcom (Staphylococcus). Bakterie te powszechnie występują na skórze i mogą wywoływać zakażenia u osób z upośledzoną odpornością. Szczególnie dużo problemów przysparzają metycylinooporne szczepy gronkowca złocistego (MRSA, ang. methicyllin-resistant Staphylococcus aureus). Olejki eteryczne nie tylko stanowią tanią i skuteczną opcję eliminowania szczepów antybiotykoopornych. Zmniejszone zużycie antybiotyków pozwoli bowiem dodatkowo zminimalizować ryzyko pojawienia się nowych antybiotykoopornych mikroorganizmów – podkreśla prof. Samaras. Olejki eteryczne są wykorzystywane w medycynie od setek lat. Nadal jednak niewiele wiadomo, na czym polega ich antyseptyczne działanie w organizmie człowieka. Badania wykazały, że olejki są dobrze tolerowane i działają na szerokie spektrum bakterii oraz grzybów. Sprawdzają się w terapii zarówno trądziku, jak i łupieżu, wszawicy czy zakażeń jamy ustnej. Grecy uważają, że olejki eteryczne, a właściwie ich aktywne składniki, będzie można łatwo dołączyć do składu przeciwbakteryjnych kremów i żeli do stosowania zewnętrznego. W przemyśle spożywczym sukcesem zakończyły się testy opakowań zaimpregnowanych właśnie olejkami. Warto też rozważyć zastąpienie nimi syntetycznych konserwantów żywności.
  12. Historyk i pisarka Jane Peyton twierdzi, że to kobiety stworzyły oraz przez wieki warzyły piwo, które obecnie jest reklamowane głównie pod kątem mężczyzn i kojarzone przede wszystkim z nimi. Brytyjka zaznacza, że jeszcze 200 lat temu piwo uznawano za pokarm, a zajmowanie się nim należało do obowiązków przedstawicielek płci pięknej. Prowadząc badania do swojej książki, Peyton ustaliła, że ok. 7 tys. lat temu w Mezopotamii i Sumerze do tego stopnia ceniono umiejętności kobiet, że tylko im wolno było warzyć piwo czy prowadzić tawerny. Co więcej, we wszystkich starożytnych społeczeństwach piwo było uznawane za dar bogini, a nie boga płci męskiej. Boginiami piwa były egipska Izdyda babilońsko-asyryjska Isztar oraz sumeryjska Ninkasi. Pisarka sugeruje też, że wikingowie podbijali Europę, pijąc nawarzony przez ich kobiety alkohol. U Skandynawów to panie miały bowiem wyłączność na paranie się warzelnictwem i to do nich, zgodnie z prawem, należało wykorzystywane w tej branży oprzyrządowanie. Starożytni Finowie także przypisywali stworzenie piwa trzem kobietom, ślinie niedźwiedzia i miodowi dzikich pszczół. W Anglii ale tradycyjnie przygotowywały w domach panie. Były znane jako żony piwne, a dochód ze sprzedaży trunku stanowił pokaźną część rodzinnego budżetu. Piwo szybko weszło w skład codziennej diety, również tej królewskiej. Elżbieta I Tudor, panująca w Anglii i Irlandii od 1558 do 1603 r., piła je. m.in. na śniadanie. Doceniała je także królowa Wiktoria. Podczas rewolucji przemysłowej opracowano nowe metody warzenia piwa, stąd spadek roli kobiet. Z czasem całkowicie zapomniano o ich wkładzie... Wiele osób nie zgadza się jednak z teoriami Peyton, wspominając chociażby o sławnych na cały świat piwach mnichów, nie mniszek, czy warzelniczej działalności niemieckich książąt. Wg krytyków, mężczyźni zawsze zajmowali się piwowarstwem na dużą skalę (dla miast, szlachty i na eksport), a kobiety trudniły się nim raczej w domowym zaciszu. Zarzucają też pisarce brak rzeczywistego doświadczenia stricte naukowego.
  13. Naukowcy z Instytutu Ornitologii Maxa Plancka ustalili, że nocki duże (Myotis myotis) orientują się w ciemnościach dzięki ziemskiemu polu magnetycznemu i choć są aktywne głównie nocą, kalibrują swój kompas na podstawie położenia słońca podczas zachodu. Od lat 40. ubiegłego wieku wiedziano, że odtwarzając topografię najbliższego otoczenia, nietoperze posługują się echolokacją. Niektóre jednak wypuszczają się podczas polowań na odległość 20 km od swoich kryjówek. Ponadto często letnie i zimowe noclegownie są oddalone o ponad 50 km, a pewne znane chiropterologom gatunki migrują każdego roku na terenie Europy, pokonując nawet do 1000 km (!). Najnowsze badania ujawniły, że podczas dłuższych podróży nietoperze wykorzystują pole magnetyczne naszej planety. Naukowcy z Instytutu Ornitologii Maxa Plancka potwierdzili to na nockach. Oceniali ich zdolność odnalezienia drogi do domu, manipulując polem magnetycznym o zachodzie słońca. Richard Holland, Ivailo Borissov i Björn Siemers sprawdzali, czy nietoperze potrafią się zorientować w nieznanym terenie. Wyłapywali zatem latające ssaki i wypuszczali je 25 km od macierzystej jaskini. Śledzili trasę ich lotu za pomocą miniaturowych nadajników radiowych. Okazało się, że już po 1-3 km większość nietoperzy kierowała się w stronę miejsca zamieszkania. Byłem dość sceptyczny, że pierwsza część eksperymentu się powiedzie. Dlatego zrobiło na mnie duże wrażenie, że najszybsze nietoperze dotarły do jaskini zaledwie dwie godziny po wypuszczeniu – wyjawia Siemers. Na tym etapie badaczy najbardziej interesowała kwestia, czy nawigacja po nieznanej okolicy ma jakiś związek z polem magnetycznym, a jeśli tak, to czy – jak u migrujących ptaków – kalibracja kompasu zachodzi dzięki słońcu. Posługując się cewką Helmholtza, w przypadku połowy nietoperzy Niemcy zmienili o zachodzie słońca kierunki pola magnetycznego – w ten sposób północ stała się wschodem. W odróżnieniu od grupy kontrolnej, osobniki te skręcały o mniej więcej 90 stopni na wschód, zamiast lecieć na południe do jaskini. Na samym końcu naukowcy powtórzyli eksperyment nocą. Znów u połowy ssaków zamieniono kierunki pola magnetycznego, ale zrobiono to dopiero wtedy, gdy z nieba znikły jakiekolwiek ślady zachodu słońca. W takich warunkach wszystkie zwierzęta – zarówno z grupy eksperymentalnej, jak i kontrolnej – przemieszczały się w stronę jaskini. Nocki duże wykorzystują pozycję naszej gwiazdy jako najpewniejszy wskaźnik kierunku i kalibrują z nim pole magnetyczne, by posługiwać się tym później w nocy jak kompasem – tłumaczy Holland. Dla nietoperzy zachód jest tam, gdzie chowa się słońce, nieważne, co "mówi" pole magnetyczne. W danej lokalizacji złoża żelaza w skorupie ziemskiej mogą zaburzać pole magnetyczne, lepiej więc wybrać coś pewniejszego, nawet jeśli miałaby to być jedynie lekka poświata na widnokręgu...
  14. Pomimo wielu badań dowodzących, że rozmawianie w czasie jazdy przez telefon komórkowy jest równie niebezpieczna jak jazda pod wpływem alkoholu, liczba osób jednocześnie prowadzących pojazd i korzystających z komórki nie maleje. Przyczyną jest zapewne fakt, że olbrzymia część z tych osób uważa, iż radzi sobie z takimi zadaniami. Dlatego też podczas najnowszych badań, których wyniki opublikowano właśnie na łamach Psychonomic Bulletin and Review, postanowiono sprawdzić, jaki odsetek ludzi rzeczywiście potrafi rozmawiać przez komórkę i bezpiecznie prowadzić samochód. Dotychczasowe eksperymenty skupiały się bowiem na stwierdzeniu, jak bardzo telefon ogranicza zdolności kierowcy i traktowały badanych jako całą grupę. Podczas najnowszych badań użyto narzędzia o nazwie PatrolSim, które symuluje 48-kilometrowy odcinek wielopasmowej autostrady. Zadaniem badanych było podążanie za samochodem, który od czasu do czasu używał hamulców. Czasy odpowiedzi kierowców pozwalały stwierdzić, jak bardzo są uważni. W międzyczasie badani byli poddawani testowi OSPAN. Polega on na rozwiązywaniu serii prostych zadań matematycznych, na które należy odpowiedzieć "tak" lub "nie" (np. czy 2x2 + 1 = 5). Pomiędzy zadaniami prezentowane są wyrazy, które należy przypomnieć sobie po rozwiązaniu kilku problemów matematycznych. Jak można się było tego spodziewać, gdy badani jednocześnie prowadzili symulowany samochód i rozwiązywali test, ich wyniki były znacznie gorsze. Czas reakcji ulegał wydłużeniu, skracał się dystans, który przejechali bezkolizyjnie. Jednocześnie badani uzyskiwali gorsze wyniki, niż wówczas, gdy mieli tylko jedno zadanie (test lub prowadzenie pojazdu). Okazało się jednak, że 5 spośród 200 testowanych osób (trzech mężczyzn i dwie kobiety) wypadło lepiej niż reszta. Zarówno w badaniach z pojedynczym zadaniem, jak i z dwoma jednocześnie piątka ta wypadła lepiej, niż średnia w grupie. Co więcej, czworo z nich miało lepsze wyniki OSPAN wówczas, gdy prowadzili samochód, niż wtedy gdy go nie prowadzili. Naukowcy, chcieli jednak sprawdzić, czy 2,5-procentowa grupa "superwielozadaniowców" nie jest po prostu błędem statystycznym. W tym celu z ogólnych osiągnięć całej piątki wyodrębniono cztery badane współczynniki (pamięć, obliczenia matematyczne, drogę hamowania i czas reakcji) i użyli metody Monte Carlo do przeprowadzenia optymalizacji statystycznej. Wykazała ona, że "superwielozadaniowcy" stanowią jedynie 0,16% populacji. Innymi słowy tylko 16 na 10 000 kierujących jest w stanie rozmawiać przez telefon komórkowy i prowadzić samochód bez zwiększania zagrożenia na drodze. Uczeni próbują też wyjaśnić, dlaczego tak pożyteczna cecha jak wielozadaniowość nie wykształciła się w drodze ewolucji. Ich zdaniem mogło się tak stać z jednej z dwóch przyczyn. Pierwsza to pojawienie się zapotrzebowania na wielozadaniowość dopiero w ostatnich latach, przez co procesy ewolucyjne jeszcze nie zadziałały. Drugie wyjaśnienie nie wyklucza, że rozwinięcie wielozadaniowości wymaga tak wielkich nakładów ze strony systemu nerowowego, iż odbywa się to kosztem innych, bardziej przydatnych umiejętności.
  15. Sony planuje tak zaktualizować firmware konsoli PlayStation 3 by użytkownicy nie mogli zainstalować na niej własnego systemu operacyjnego. W praktyce Sony uniemożliwi instalowanie Linuksa na PS3. Obecnie w konsoli - z wyjątkiem wersji Slim - możemy znaleźć opcję "Other OS", która pozwalała użytkownikowi na zainstalowanie systemu operacyjnego. Japończycy wkrótce udostępnią firmware 3.21, w którym opcja ta została usunięta. Sony informuje, że jest to podyktowane obawą o bezpieczeństwo. Możliwość zainstalowania innego systemu operacyjnego czyniła z PS3 wydajny komputer. Osoby, które tak zrobiły, a teraz zaktualizują firmware, stracą nie tylko dostęp do systemu, ale również do wszystkich danych. Powinny zatem wykonać ich kopię zapasową. Aktualizacja firmware'u nie będzie jednak obowiązkowa. Jednak użytkownicy, którzy tego nie zrobią, stracą dostęp do PlayStation Network, nie będą mogli używać gier i filmów wymagających do pracy nowego oprogramowania oraz nie uruchomią pobieranej z serwerów chronionych treści multimedialnych.
  16. Kiedy oceniamy pod względem moralnym czyjeś zachowanie, by wnioskować o jego intencjach, musimy się posłużyć teorią umysłu. Naukowcy z MIT wykazali właśnie, że można wpłynąć na taki osąd, zaburzając działanie prawej okolicy zbiegu płatów skroniowego i ciemieniowego (ang. temporoparietal junction, TPJ). Badacze zakłócili aktywność TPJ za pomocą pola magnetycznego przyłożonego do skóry głowy. Doprowadziło to do przepływu prądu przez mózg. Okazało się, że zdolność ochotników do moralnej oceny czyjegoś zachowania (np. nieudanej próby morderstwa), kiedy należało wziąć pod uwagę intencje, ulegała znacznemu upośledzeniu. Jak uważa Liane Young, studium dowodzi z uderzającą precyzją, że TPJ jest obszarem krytycznym dla osądu moralnego. Myślimy o moralności jak o zachowaniu z wysokiej półki. [Dlatego] możliwość przyłożenia pola magnetycznego do specyficznego rejonu mózgu i zmiana sądów moralnych jest naprawdę zdumiewająca. Prof. Rebecca Saxe, szefowa zespołu, już 10 lat temu odkryła, jaką rolę spełnia prawa okolica zbiegu płatów skroniowego i ciemieniowego w teorii umysłu. Wcześniej badano działanie prawego TPJ za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego, w najnowszym studium naukowcy postanowili posunąć się o krok dalej i zamiast wyłącznie obserwować, zakłócić aktywność tego obszaru. Amerykanie posłużyli się przezczaszkową stymulacją magnetyczną (ang. transcranial magnetic stimulation, TMS). Pole magnetyczne przyłożone do niewielkiego obszaru czaszki generuje słaby prąd, który uniemożliwia pobliskim neuronom prawidłowe wyładowywanie się. Efekt ten jest czasowy. W jednym z eksperymentów ochotnicy byli przez 25 minut poddawani działaniu pola magnetycznego. Potem zapoznawali się z serią historyjek, które należało ocenić pod kątem moralności postępowania bohatera na skali od 1 (całkowicie zabronione) do 7 (całkowicie dopuszczalne). W drugim eksperymencie badanym aplikowano krótkotrwałe, bo trwające 500 milisekund pulsy. Miały one miejsce dokładnie wtedy, kiedy proszono ich o wydanie osądu moralnego. Pytano m.in., do jakiego stopnia dopuszczalne jest, by mężczyzna pozwalał swojej dziewczynie pokonywać most, o którym bardzo dobrze wie, że jest uszkodzony (nawet jeśli wszystko kończy się dobrze). Ocena wyłącznie w oparciu o wynik zapewne prowadziłaby do orzeczenia o niewinności, mimo że w grę wchodziła wyraźna chęć wyrządzenia krzywdy czy działania na czyjąś szkodę. I w jednej, i w drugiej wersji eksperymentu akademicy z MIT stwierdzili, iż po zaburzeniu aktywności prawej okolicy zbiegu płatów skroniowego i ciemieniowego ochotnicy byli bardziej skłonni uznawać nieudaną próbę wyrządzenia krzywdy za moralnie dopuszczalną. Stąd wniosek, że TMS interferowało z jednostkową zdolnością interpretowania cudzych intencji, zmuszając do polegania wyłącznie na wyniku działania. To nie odwraca całkowicie ludzkich osądów moralnych, tylko je zniekształca – podsumowuje Saxe. Gdy przezczaszkowej stymulacji magnetycznej poddawano rejony zlokalizowane tuż obok prawego TPJ, osądy były niemal takie same jak u osób w ogóle niepoddawanych temu zabiegowi. Saxe podkreśla, że w ramach badania zaburzono tylko jeden z wielu procesów składających się na moralność. Obecnie zespół zajmuje się badaniem sytuacji, gdy zamierzona krzywda nie ma natury fizycznej oraz zgłębianiem zagadnienia moralnego szczęściarza i pechowca. Pierwszym może być np. pijany kierowca, który wraca do domu bez przeszkód. Drugim zaś równie pijany człowiek doprowadzający do śmiertelnego wypadku.
  17. Dzisiaj w Wielkim Zderzaczu Hadronów (LHC) zostanie przeprowadzone próbne zderzenie dwóch wiązek o energii 3,5 TeV każda. Energia kolizji wyniesie zatem rekordowe 7 TeV. Eksperyment zostanie przeprowadzony 2 godziny później, niż pierwotnie przewidywano, gdyż wystąpiły pewne problemy z jednym z ponad 9000 nadprzewodzących magnesów. Dzisiejszy eksperyment będzie najpotężniejszym kontrolowanym zderzeniem cząstek dokonanym przez człowieka. Jednak w ciągu najbliższych miesięcy i ten rekord zostanie pobity. LHC może bowiem rozpędzić cząstki do energii 7 TeV, a więc najwyższa możliwa do uzyskania energia kolizji wyniesie 14 TeV. Eksperyment można będzie obserwować na żywo na stronach CERN-u. Zapraszamy też do zapoznania się z artykułem o budowie i możliwościach LHC.
  18. Wielu kierowców narzeka na współczesne samochody twierdząc, że są bardzo awaryjne w porównaniu z modelami sprzed lat. Historia pojazdu, który wkrótce trafi na aukcję, wydaje się potwierdzać tę opinię. Gdy w roku 2008 Roger Bulled wszedł do garażu zmarłego niedawno ojca, znalazł tam prawdziwy skarb - rzadki okaz modelu Austin 12/4 z 1929 roku. Bulled pamiętał samochód z dzieciństwa, gdy podróżowali nim wraz z rodziną. Pojazd ostatni raz jeździł po drogach w 1961 roku. Przez 50 lat stał w garażu. "Ojciec mówił, że na emeryturze odrestauruje samochód, ale nigdy się tym nie zajął" - wspomina Bulled. Austin 12/4 był produkowany od 1921 roku. Część nadwozia samochodu Bulleda wykonana jest z tkaniny, której wykorzystywanie zarzucono w roku 1931. Odkrywca pojazdu mówi, że napompował koła i powietrze z nich nie uchodzi. "Opony są zniszczone, ale dętki najwyraźniej całe" - stwierdził. Jednak najbardziej zadziwiające jest, że zapłon działa. Wystarczyło przekręcić kluczyk, by po 50 latach rozległ się charakterystycznych dźwięk. Pan Bulled, w obawie o uszkodzenie, nie uruchomił jednak silnika. Ma jednak nadzieję, że na aukcji kupi go ktoś, kogo będzie stać na odrestaurowanie pojazdu i samochód znowu pojawi się na drogach Wielkiej Brytanii. Znawcy tematu są pewni, że aukcja, która odbędzie się 5 kwietnia w Unique Auctions w Lincoln, przyciągnie spore zainteresowanie. "Same koła są warte po 100 funtów każde. Odnowienie tego samochodu będzie kosztowało fortunę" - mówi Terry Woodcock, który poprowadzi aukcję.
  19. Niemieccy uczeni z Uniwersytetu Goethego i Instytutu Technologicznego w Karlsruhe ustanowili nowy rekord energooszczędnego sortowania danych. W swoim doświadczeniu używali procesora dla netbooków i dysku SSD. Sort Benchmark, opracowany przez zaginionego w 2007 roku pioniera systemów bazodanowych Jima Graya, który mierzy energię potrzebną do posortowania 10, 100 lub 1000 gigabajtów danych. Dotychczasowy rekord należał do zespołu z University of Melbourne, którzy pracowali na 100 gigabajtach danych. Za pomocą komputera wyposażonego w 2,6-gigahercowy procesor AMD, 4 GB RAM i siedem 160-gigabajtowych dysków SATA posortowali dane zużywając średnio 1 dżul energii na 11600 rekordów. Niemcy wykorzystali obecnie procesor Atom 330, 4 gigabajty RAM oraz cztery 256-gigabajtowe dyski SSD Super Talent. Dzięki takiej konfiguracji uzyskali wynik 36400 rekordów na 1 dżul energii.
  20. Chichot hieny przekazuje ważne informacje na temat danego osobnika. Wysokość dźwięku wskazuje na jego wiek, a zmienność częstotliwości na zajmowaną w stadzie pozycję. Profesorzy Frederic Theunissen z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley i Nicolas Mathevon z Université de Saint-Étienne wraz zespołem badali 26 hien cętkowanych, trzymanych w niewoli w stacji w Berkeley. Nagrywali zawołania zwierząt, które pojawiały się w wielu różnych sytuacjach, np. podczas sprzeczek o pożywienie. Udało im się ustalić, jakim czynnikom odpowiadają poszczególne charakterystyki wokalizacji. Już w zeszłym roku międzynarodowa ekipa opublikowała wstępne wyniki studium. Ich pełniejsza wersja ukazała się właśnie w piśmie BMC Ecology. Chichot hieny zapewnia odbiorcy wskazówki pomocne przy ocenie statusu. Umożliwia to ustalenie praw do żerowania i organizuje działania zmierzające do zdobycia pokarmu – tłumaczy Theunissen. Hieny cętkowane są zwierzętami głównie nocnymi i żyją w matriarchalnych klanach liczących od 10 do 90 osobników. Często polują razem, ale na końcu walczą o zdobycz i to wtedy zazwyczaj się "śmieją". Kiedyś chichot uznawano za przejaw poddania, ale najnowsze studium pozwoliło naukowcom jednoznacznie zidentyfikować zwierzę emitujące dźwięki i okoliczności, w jakich były one generowane, co zasugerowało inną ich funkcję. Dane przekazywane przez chichot mogą być szczególnie istotne dla nowych samców w klanie, bo to one znajdują się na samym dnie hierarchii. Wiedząc, kto jest kim, samce te mogą szybciej poprawić swoją pozycję w stadzie. Theunissen i Mathevon uważają też, że wydając charakterystyczne zawołania, hieny przywołują posiłki, kiedy walczą np. z przeważającymi siłami lwów o posiłek.
  21. Badacze z The Scripps Research Institute odkryli, że za uzależnieniem od narkotyków i przymusem przejadania się stoi ten sam mechanizm molekularny (Nature Neuroscience). Pracami zespołu kierowali profesor Paul J. Kenny oraz student Paul M. Johnson. Wstępne wyniki studium zaprezentowano w październiku zeszłego roku na konferencji Stowarzyszenia Neuronauk w Chicago. Na modelu szczurzym zademonstrowano, że rozwojowi otyłości towarzyszy stopniowe zachwianie równowagi chemicznej w mózgowych ośrodkach nagrody. W miarę jak centra reagowały w coraz mniejszym stopniu, gryzonie szybko zaczynały się kompulsywnie przejadać, spożywając więcej wysokokalorycznych i wysokotłuszczowych produktów (tzw. śmieciowego jedzenia). Podobne zmiany zachodzą w mózgach zwierząt uzależniających się od kokainy lub heroiny. Nowe studium [...] wyjaśnia, co dzieje się w mózgach tych zwierząt, kiedy mają łatwy dostęp do wysokokalorycznego, obfitującego w tłuszcz jedzenia. Dostarcza najpełniejszych i najbardziej przekonujących dowodów, że u podłoża uzależnienia od narkotyków i otyłości leżą te same mechanizmy neurobiologiczne. Podczas eksperymentu zwierzęta zupełnie utraciły kontrolę nad odżywianiem, a to podstawowa cecha uzależnienia. Nawet jeśli przewidywały porażenie prądem, nadal się przejadały, co uświadamia, do jakiego stopnia były zmotywowane, by raczyć się smacznym jedzeniem. Amerykanie karmili zwierzęta, wzorując się na cechach diety prowadzącej do ludzkiej otyłości. Szczury szybko zaczynały przybierać na wadze. Jak podkreśla Kenny, zawsze ciągnęło je do jedzenia najgorszego rodzaju. W rezultacie spożywały dwukrotnie więcej kalorii od gryzoni z grupy kontrolnej. Gdy zabrano im fast food i próbowano "przestawić" na pokarm dietetyczny (naukowcy wspominali przy tej okazji o opcji baru sałatkowego), zwyczajnie przestawały jeść. Zmiana w preferencjach była tak silnie zaznaczona, że głodziły się przez 2 tygodnie (!), zanim nie odzyskały swojego śmieciowego jedzenia. Największe przemiany w preferencjach zaobserwowano u gryzoni zmagających się z niewydolnością ośrodków nagrody – to one najbardziej rozsmakowały się w niezdrowych pokarmach i podczas żerowania niestraszne im były nawet szoki elektryczne. Kenny wyjaśnia, że przy uzależnieniu, wszystko jedno jakim, układ nagrody jest w takim stopniu przebodźcowany, że sam się wyłącza. Ciało świetnie przystosowuje się do zmiany i w tym problem. Kiedy zwierzę nadmiernie stymuluje ośrodki nagrody wyjątkowo smacznym jedzeniem, system adaptuje się, obniżając swoją aktywność. Teraz, by uniknąć permanentnego stanu kary, szczur wymaga stałego pobudzania przysmakami. Wiedząc, że gryzonie szukają jedzenia jak narkomani, Kenny i Johnson postanowili poszukać przyczyny. Skupili się na receptorach odgrywających ważną rolę w rozwoju uzależnień i otyłości – receptorach dopaminowych D2. Przy uzależnieniu od kokainy narkotyk blokuje wychwyt nueroprzekaźnika. Wskutek tego receptory są nadmiernie stymulowane, co ostatecznie prowadzi do fizycznych zmian w odpowiedzi mózgu na substancję psychoaktywną. Bardzo podobne zjawisko zachodzi podczas uzależniania się od jedzenia. Tak jak u narkomanów, w mózgach otyłych zwierząt spadała liczba receptorów D2. Kiedy naukowcy eliminowali receptory za pomocą specjalnego wirusa, tempo pojawiania się uzależnienia od jedzenia wzrastało - rozwijało się ono niemal natychmiast. Stan widywany normalnie u zwierząt po kilkutygodniowym przejadaniu rozwijał się następnego dnia tuż po dostarczeniu smacznego pokarmu. Jedzenie właściwie od razu stawało się też przymusem (kompulsją).
  22. Stany Zjednoczone wyraziły obawy dotyczące australijskich planów filtrowania treści w internecie. Władze w Canberrze chcą wprowadzić jedne z najbardziej restrykcyjnych wśród państw demokratycznych przepisów ograniczających zawartość Sieci. Teraz do licznych głosów sprzeciwu dołączyły też uwagi przekazane Australijczykom przez amerykański Departament Stanu (DoS). Nasze główne przesłanie brzmiało, że jesteśmy zwolennikami zwiększania swobody przepływu informacji, co postrzegamy jako niezbędne dla budowania dobrobytu i zachowania otwartego społeczeństwa - powiedział dziennikarzom Michael Tran, rzecznik prasowy DoS. Odmówił jednak podania szczegółów rozmów. Nie chciał też powiedzieć, na jakim szczeblu były toczone. Australijski rząd chce blokować dziecięcą pornografię, treści z przemocą seksualną oraz szczegółowe informacje dotyczące popełniania przestępstw i używania narkotyków. W bieżącym roku nad nowymi przepisami ma dyskutować parlament. Australijczycy nie chcieli komentować zastrzeżeń USA.
  23. Kontrolowanie rozprzestrzeniania się cieczy po powierzchniach jest niezwykle ważne zarówno podczas tworzenia mikromacierzy DNA, w drukarkach atramentowych czy systemach lab-on-chip. Dotychczas jednak uczeni potrafili kontrolować ilość rozprzestrzeniającej się cieczy, ale nie kierunek jej wędrówki. Badacze z MIT-u (Massachusetts Institute of Technology) zaproponowali nową technikę, dzięki której możliwe jest zmuszenie kropli, by przesuwała się tylko w określonym kierunku. Okazało się, że utworzenie miniaturowych struktur na powierzchni, wymusza na kroplach ruch w określonym kierunku. System opracowany przez profesor Evelyn N. Wang i studentów Kuang-Han Chu i Rong Xiao jest całkowicie pasywny. Miniaturowe struktury na powierzchni powodują, że kropla może poruszać się tylko w jednym kierunku. Wystarczy umieścić ją na odpowiednio przygotowanej powierzchni, by rozpoczęła wędrówkę. Uczeni z MIT-u umieścili na krzemie małe krzemowe włókna, które z jednej strony pokryto złotem, by zgięły się w konkretnym kierunku. Naukowcy, chcąc udowodnić, że ruch kropli jest wywołany tylko i wyłącznie odpowiednim ukształtowaniem powierzchni, a nie jakąś reakcją chemiczną zachodzącą pomiędzy złotem a krzemem, użyli polimeru do pokrycia testowanej powierzchni, dzięki czemu woda miała kontakt tylko z jednym rodzajem materiału. Także i wówczas kropla poruszała się w określonym kierunku. Profesor Wang zauważa, że co prawda badania jej zespołu znajdują się w bardzo wczesnym stadium, ale znajdą zastosowanie zarówno w mikrobiologii, systemach testujących, urządzeniach odsalających wodę czy chłodzących układy scalone.
  24. Jak wynika z najnowszych badań, tradycyjna medycyna i rytuały stanowią zagrożenie dla co najmniej 101 gatunków naczelnych. Czepiaki z rodzaju Ateles zjada się np., by zwalczyć reumatyzm, a części ciała goryli aplikuje się ciężarnym (Mammal Review). Z 390 wziętych pod uwagę aż 101 gatunków nadal wybija się dla różnych części ich ciała: 47 znajduje zastosowanie w medycynie, 34 wykorzystuje się w czasie obrzędów magicznych bądź religijnych, a 20 służy do obu wymienionych celów. Wg klasyfikacji Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody i Jej Zasobów, 12 gatunków należy zaliczyć do grupy zwierząt skrajnie zagrożonych, 23 są zagrożone, a 22 narażone, czyli podatne na wyginięcie. I tak już często przetrzebione naczelne należą do 38 rodzajów i 10 różnych rodzin. Znajdują się wśród nich zarówno goryle, jak i lori. Mimo uregulowań prawnych wykorzystanie i handel tymi gatunkami dla celów medycznych nadal kwitnie – twierdzi prof. Romulo Alves z Universidade Federal da Paraíba. Ponad 30% znanych ludowej medycynie naczelnych poleca się przy leczeniu więcej niż jednej dolegliwości. Czepiak czarny peruwiański (Ateles chamek) i kapucynka czubata (Cebus apella) znajdują zastosowanie w terapii ponad 6 różnych dolegliwości każde. W Boliwii ten pierwszy pomaga przy ukąszeniach węży i pająków, gorączce, kaszlu, przeziębieniach, bólu ramienia, problemach ze snem i leiszmaniozie. W Indiach powszechnie wierzy się, że zjedzenie krwi makaków brodatych (Macaca assamensis) i rezusów (Macaca mulatta) przynosi ulgę w astmie. Kości, w tym czaszki, innych małp i lori mieli się np. na wsypywany do herbaty proszek. Nie marnują się też woreczki żółciowe ani tłuszcz... W Sierra Leone fragmenty szympansich kości przywiązuje się dzieciom u pasa bądź na nadgarstku. Ma im to dać siłę do wzrostu i rozwoju. W Indiach oko hulmana nosi się czasem jako dodający odwagi amulet. Ludowa medycyna nie zawsze stanowi dla naczelnych zagrożenie. Określone wierzenia czy religie sprzyjają też przetrwaniu różnych gatunków. I tak na Bali hinduizm chroni makaki jawajskie (Macaca fascicularis), a w wiosce Bossou w Gwinei plemię Manon uznaje świętość szympansów.
  25. Profesor Paul Frampton z University of North Carolina uważa, że ciągle nieodnaleziona ciemna materia tworzy średniej wielkości czarne dziury. Są one na tyle małe, że nie możemy ich dostrzec, a na tyle duże, iż nie wyparowują. Frampton zauważa, że żadna z cząsteczek Modelu Standardowego nie ma właściwości ciemnej materii. Dlatego też proponuje inne podejście do problemu. Najpierw stwierdził, jaka powinna być entropia wszechświata. Obliczył też entropię wszystkich znanych czarnych dziur. Przyjął też, że w centrum każdej galaktyki znajduje się olbrzymia czarna dziura. Z obliczeń wynika, że "we wszechświecie nie ma wystarczająco dużo widzialnej materii, a więc różnica w entropii musi brać się z entropii ciemnej materii". stwierdził Frampton. Jego zdaniem należy jej poszukiwać w średniej wielkości czarnych dziurach. Tutaj powstaje pytanie, w jaki sposób mogło uformować się tak dużo niewielkich czarnych dziur. Tego nie wyjaśniają współczesne teorie formowania się wszechświata. Frampton uważa, że mogły być dwa, a nie jeden, etapy rozszerzania się kosmosu. "Podczas pierwszego doszło do powstania olbrzymiej struktury wszechświata, jaką dzisiaj widzimy. Podczas drugiego - do łączenia się materii i powstawania dodatkowych czarnych dziur" - powiedział profesor. Z jego zdaniem nie zgadza się profesor Warwick Couch z Swinburne University. Zauważa jednak, że "jeśli obliczenia Framptona są prawidłowe, widać wyraźnie niezgodność pomiędzy liczbą znanych nam czarnych dziur, a liczbą, jaka powinna być, gdybyśmy bazowali na entropii". Dodaje przy tym, że zwykle kosmolodzy nie postrzegają wszechświata przez pryzmat entropii, jednak tego typu podejście może być bardzo dobrą metodą jego badania.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...