Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

peceed

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1863
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    65

Zawartość dodana przez peceed

  1. Zwłaszcza jak organizm krówki przystawia pistolet do głowy: witaminy albo biegunka.
  2. Dlatego nazywa się "zero point energy", a nie "zero energy". Tego właśnie się obawiam, że gdzieś we wszechświecie jakiemuś głupkowi pracującemu nad perpetuum mobile się udało, a radosna nowina pędzi ku nas z prędkością światła
  3. Zero point energy ma tę nazwę nieprzypadkowo: nie da się uzyskać stanu o mniejszej energii, zatem nie da się uzyskać z niego energii. Nie ma żadnej nadziei
  4. To wciąż są publikacje Nauka ma to do siebie, że każdy musi ustalać samemu co jest prawdziwe a co nie. Tym bardziej należy doceniać osoby obdarzone nadzwyczajnym darem pozwalającym na oddzielanie śmieci od pozycji wartościowych
  5. To zaleta naukowego scamu - badania naukowe są ryzykowne i nie dają gwarancji sukcesu, do tego publikować można wszystko, nie ma naczelnego organu który ustala co jest "prawdziwe". Do tego dochodzi się do "nieśmiertelnego" motywu w którym "potrzebne są dalsze badania" Jakie ma to znaczenie kiedy w naszym Wszechświecie elektrony mają spin a doświadczenia nie potwierdzają istnienia hydrin? To nie są prawdy o świecie, które są możliwe do odkrycia w XXI wieku, znalibyśmy je od lat trzydziestych gdyby były prawdziwe.
  6. Ależ do zdania "jakie jest znaczenie" w ogóle bym się nie przyczepił, za to "jaka jest rola" jest echem kreacjonistycznego pojmowania świata, w którym stwórca każdemu stworzeniu nadał rolę do odegrania. W mikrobiomie każdy organizm myśli o sobie, zdrowie krówki to efekt uboczny. Co ciekawe - pleśnie są w stanie celowo zabić nosiciela gdy oczekiwany czas jego życia będzie niski, wyłącznie po to aby zwyciężyć w wyścigu po truchło.
  7. Anglicy dość długo nie liczyli się w biznesie kolonialnym. Hiszpania, Portugalia i Francja były krajami katolickimi i to one zajęły większość obu Ameryk. Teza o znaczeniu protestantyzmu w podboju Nowego Świata nie daje się obronić w żaden sposób. To tautologia bez znaczenia.
  8. Jasne, Kolumb tak się przejął obrazem Lutra za 30 lat w swojej szklanej kuli, że z wrażenia odkrył Amerykę
  9. To właśnie jest cult cargo science. Z faktu że coś nazwiemy chorobą nie znaczy, że do zrozumienia zjawiska najbardziej będzie się nadawał lekarz. Tutaj wkroczyli na grunt który wymaga myślenia abstrakcyjnego i paradygmaty medycyny nie działają (ale pozwalają funkcjonować i zarabiać). Równie dobrze można by do uprawiania fizyki zatrudnić poetów. Analogia tanie jest wcale odległa
  10. Niewiarygodnie bawią mnie wszystkie badania odnoszące się do schizofrenii w sytuacji kiedy psychiatrzy również ci udający naukowców nie mają pojęcia czym schizofrenia (jak i reszta chorób psychicznych) tak naprawdę jest.
  11. Jasne, podobnie jak węża boa ze świeżo połkniętą antylopą w środku
  12. Oczywiście że jeśli nie umie się stosować MK to może ona nie stanowić idealnego opisu rzeczywistości. Nie ma niczego kontrowersyjnego w hydrinach, to zwykły naukowy scam o wartosci 50 mln. USD. Nie ten Wszechświat. Relatywistycznym równaniem elektronu jest równanie Diraca.
  13. Tylko że największym zrozumieniem klasycznych pół EM okazało się potraktowanie ich jako granicy klasycznej pól kwantowych - taka jest esencja fizycznego zrozumienia. Zabawy w modelowanie elektronów jako konfiguracji pól EM są niefizyczne, to matematyka fizyka rekreacyjna! Chodzi o zrozumienie Mechaniki kwantowej nie da się modelować teoriami klasycznymi. To że pewne zjawiska "wyglądają podobnie" w żadnym wypadku nie daje podstaw do choćby nadzieii! Te wszystkie zabawy w droplety itp są absolutnie szkodliwe i są dokładnym analogiem próby budowania perpetuum mobile przez inżynierów/wynalazców nie rozumiejących znaczenia twierdzeń które tego uniemożliwiają.
  14. Jeszcze wystarczy udowodnić to stwierdzenie i Nagroda Nobla murowana. Jak na razie wszystko wskazuje na to, że jednak są. To się robi na pierwszym roku fizyki... Wiosek jest taki, że "stara fizyka" jest tylko przybliżonym opisem rzeczywistości i nie jest wewnętrznie konsystentną. Dlatego Werner Heisenberg wymyślił "nową fizykę". Ale tutaj wpadamy w pętlę déjà vu. Liczyłem że etap kwestionowania mechaniki kwantowej ma kolega za sobą
  15. Ten problem rozwiązał już Dirac: bo gdzieś istnieją monopole magnetyczne. Do tego przyjęcie że to ładunek generuje pole, a nie pole syntetyzuje ładunek bardzo pomaga w półklasycznych rozważaniach koncepcyjnych
  16. Jasne. To co mnie uprzedziło to uprawiana przez niektórych propaganda, że skyrmiony zastąpią teorię strun a może i nawet mechanikę kwantową Gdzie Rzym a gdzie Krym... Postawienie sprawy jasno, że szukamy prostszych teorii efektywnych o mniejszej złożoności obliczeniowej wyglądałoby zupełnie inaczej i znacznie poważniej. Na razie jednak i tak tego nie widzę, bo wyniki na poziomie "kilkudziesięciu procent" zamiast "kilku miejsc po przecinku" mnie nie przekonują. Znacznie bardziej podoba mi się podejście w którym chce się wykorzystać uczenie maszynowe.
  17. Pisałem w kontekście jąder atomowych, przy czym napisałem "QCD" w sensie (QCD + EW). Modelujemy zjawiska fizyczne, cząstki są elementami/aspektami tego modelu. Jeśli aspekt cząstkowy zjawisk może być nieźle modelowany przez punkt albo kulkę, to raczej nie ma niczego dziwnego w fakcie, że solitony sprawują się równie dobrze albo lepiej, jeśli z daleka przypominają fale EM z kulką albo punktem. Tak samo przybliżenie jądra kształtem czajniczka może niejednokrotnie dać lepsze rezultaty niż użycie kulki (* dla odpowiedniego czajniczka :P). Jest to równie doniosłe i zadziwiające jak możliwość przedstawiania obrazów w postaci zbiorów kwadratowych pikseli. Matematyka jest dla nas dosyć łaskawa. To jest znakomite pytanie, i powiedziałbym że kluczowe dla tej dyscypliny. Przy czym ważniejsze może być "kiedy, w jakich okolicznościach i jak dokładnie". Spodziewam się że odpowiedź będzie miała charakter matematycznej koincydencji, bez fundamentalnego znaczenia dla fizyki. Na razie wiadomo, że pewne rozwiązania pól w fizyce fazy skondensowanej miewają skyrmionowy charakter. Dla jąder z tego co sprawdziłem na szybko to tworzy się prostsze niskoenergetyczne teorie efektywne w których skrymiony pojawiają się jako naturalne rozwiązania. To nie jest żadna "nowa fizyka", tylko postęp w fizyce matematycznej. Są ciekawsze, ważniejsze i trudniejsze rzeczy do roboty, ale ludzie mogą mieć własne predyspozycje. Co mnie odrzuca w tej tematyce? Brak znaczenia dla prawdziwych postępów w fizyce jak i znikome znaczenie praktyczne. Życzę wszystkiego najlepszego, ale wygląda to na miejsce które zmarnuje masę zasobów. https://arxiv.org/abs/1903.04951 - przykład znacznie ciekawszej tematyki. Nie. Ciekłe kryształy to całkiem nowa jakość jeśli chodzi o zjawisko. Nadciekłość nie ma z tymi zagadnieniami niczego wspólnego, a jest nawet czymś całkowicie przeciwnym do kryształu: mianowicie fundamentalnym brakiem jakiejkolwiek wewnętrznej struktury.
  18. Co mnie obchodzi co ktoś może uważać? Natomiast wywód jest logicznie niepoprawny. Formalnie wszechświat to tylko model naszych doświadczeń i jedyne miejsce gdzie istnieje "naprawdę" to nasza głowa Brak naszej egzystencji będzie dla pojawienia się "niczego w naszym rozumieniu" wystarczający.
  19. Mogą być nieuniknione z powodów logicznych. To zabawne, że kiedyś w liceum doszedłem do tej samej kwestii: dlaczego w ogóle coś istnieje, a nie nic. Teraz mogę sobie na nie odpowiedzieć: bo istnieję. Jak przestanę istnieć, będzie nic. A sklep monopolowy jest bogaty, wniosek? Trzeba umieć to sobie "zortogonalizować". Fundamentalnie lewicowość nie ma nic wspólnego z ateizmem, to jedynie uwarunkowany historycznie zbiór przekonań, zmienny zarówno w czasie jak i treści. Jak każda ideologia lewicowość ma wiele wspólnego z religią, walka z religią była bardzo podobna do walki jednej religii z innymi. Komunizm miał świętych, męczenników, żywych bogów itd. Niestety dla siebie obiecywał cuda na ziemi przez co został po kilkudziesięciu latach od wprowadzenia sfalsyfikowany. Wolna wola jest kiepsko zdefiniowana. W mechanize kwantowej sprowadza się ona do tego, że każdy układ losuje się niezależnie od innych. W praktyce moja wolna wola oznacza samodzielne podejmowanie decyzji, tzn. używam własnego mózgu do rozwiązania jakieś problemu i wyboru działania, bez odczuwalnego konfliktu z wolą innych ludzi. (albo szerzej - agentów w środowisku, do których należą również "bogowie"). W pewnym sensie to prawda, ale ta materia tworzy nadzwyczajnie ciekawe struktury. Jeśli na słowo materia komuś w głowie pojawia się galaretka albo beton, może mieć dysonans wobec bogactwa odczuwanego świata.
  20. Nic. Tylko nigdy nie wolno zapomnieć, że są one aproksymatorami chromodynamiki kwantowej. Jak ktoś o tym zapomina to wtedy robi się dziwnie...
  21. Ale ateizm nie ma doktryny, każdy ateista po kontakcie z osobami dowolnej religii może "coś" sobie pomyśleć, ale robi to na własną rękę. Ateizm nie odnosi się do sensu wiary, bo nie do końca wiadomo czym miałby być uniwersalny "sens". "Dla ludu religia jest prawdą, dla mędrców fałszem, a dla władców jest po prostu użyteczna" (nie, to nie jest opis polskiej polityki A.D. 2020). Ateizm stwierdza, że opis świata, w tym takiego z wieloma religiami, nie wymaga istnienia bogów zatem nie korzysta z tego pojęcia w rozumieniu człowieka wierzącego. Dla ateistów boga nie ma dokładnie tak samo, jak nie ma sierotki Marysi. Cała reszta wynika z tego w prosty sposób. Co do teorii replikatorów to jest to teoria matematyczna, opisuje (albo raczej stanowi ramy do zrozumienia) zarówno ewolucję biologiczną jak i kulturową, w tym powstawanie religii. Ateizm nie ma listy lektur, do ateizmu prowadzi wiele dróg. Na przykład jako małe dziecko dowiedziałem się że Święty Mikołaj nie istnieje znajdujac schowany strój Prawdziwym wstrząsem nie było dla mnie tylko to, że byłem bezczelnie okłamywany, ale nieunikniona możliwość logiczna sprowadzająca się do tego, że cała koncepcja Boga może być niczym więcej niż Świętym Mikołajem o którym zapomniano, że nie istnieje. Zrozumiałem, że nie tylko wiara (w sensie przekonania) moja i innych ludzi nie musi być zgodna z rzeczywistością, ale też zobaczyłem możliwość propagacji takich fałszywych przekonań z pokolenia na pokolenie. Czy stałem się ateistą w tym momencie? - nie, dalej dopuszczałem istnienie boga. Ale musiałem po drodze dokonywać wielu filozoficznych decyzji. Na przykład wbrew temu co twierdzili księża, nie zgodziłem się że to co jest napisane w Biblii ma być pewniejszym źródłem wiedzy niż to co widzę własnymi oczyma (gdzie "widzenie" oznaczało dla mnie również "osąd"), z bardzo prostego powodu: Biblię również poznawałem własnymi oczami. Mój osąd był logicznie nieusuwalny na torze do prawdy Jak widzę z wypowiedzi wielu ludzi wierzących takie selektywne wyłączanie własnego mózgu gdy rezultaty jego pracy nie są zgodne z linią nauczania musi być jednak dość powszechne. Obiektywizm to w ogóle nie jest istotne pojęcie dla osób myślących w kategoriach ścisłych, liczy się prawda lub fałsz, a kryterium jest zgodność z duchem metody naukowej. Czyli jedyne co jest istotne to mierzalne konsekwencje i kompaktowość opisu. Oczywiście że można, z tym że prawa logiki i świata przykładamy do "wyznawców transcendencji". Cała zabawa polega na tym, że matematycznie mózg jest uniwersalną strukturą aproksymującą. Oznacza to że jest w stanie uwierzyć we wszystko, przy odrobinie "szczęścia". Zwierzęta są przed tym zabezpieczone, ale mózg człowieka tworzy obraz świata za pomocą przekazów abstrakcyjnych które mogą być fałszywe (nie będące opisem rzeczywistosci). I niczym nie będzie się różnił od takiego, w którego świecie te same przekazy były prawdziwe. Wewnętrzne przekonania nie są w stanie stanowić kryterium prawdziwości. Dopiero nauka stworzyła system który usuwa przekazy fałszywe pozostawiając prawdę, efekt widzimy w rozwoju osiągniętym w ciągu ostatnich 200 lat. Nie ma żadnego transcendentnego mechanizmu który ustalałby które ze zbioru wzajemnie sprzecznych transcendentnych opisów jest właściwszy, poza całkowicie rzeczywistą metodą ognia i miecza - bogowie zazwyczaj sprzyjają silniejszym (na poziomie indywidualnym był to tzw. sąd boży). Transcendencja nie jest niczym innym jak utratą kontaktu z rzeczywistościa przez mózgi ludzi Czyli osoba dysktująca z ateistami traktuje istnienie ateizmu jako sprzeczne. Jakoś mnie to nie dziwi, a nawet bawi. Domyślając się jednak, że chodziło o "prawdziwość" ateizmu wobec "prawdziwości" transcendencji: Sprawa rozbija się o definicje "prawdziwości". Dla osób najwyraźniej wierzących "prawdziwość" oznacza wewnętrzne przekonanie mózgu że coś jest prawdziwe. Dla mnie "prawdziwość" to mierzalne konsekwencje i konsystencja logiczna.Naturalnym mechanizmem który pomaga nam odnaleźć prawdę jest identyfikacja szeroko rozumianych symetrii najróżniejszego rodzaju (żyjemy w świecie (nasze bezpośrednie otoczenie) o niskiej entropii). To jedyna wewnętrzna argumentacja zachaczająca o poczucie estetyki, a może nawet punkt styczny pomiędzy domenami logiki i sztuki, zwiększający nasze szanse w odnajdywaniu prawdy. Zwierzęta mają prawdziwy obraz świata, bo utworzony własymi zmysłami. Ludzie mogą wykorzystywać informacje pozyskane od innych ludzi, to dało nam gigantyczną przewagę dając informacje o sytuacjach których nie doświadczyliśmy, ale otworzyo drogę do pojawiania się błędów na wysokim poziomie abstrakcji. Zwierze może zobaczyć cien którego się przestraszy, to bardzo "niskopoziomowy" problem, albo przypadkiem pochoruje się po zjedzeniu nieszkodliwego pokarmu dostając na niego fobię. Może ostrzec inne przed zagrożeniami, ale ilość informacji które można przekazać w ten sposób jest znikoma. U ludzi błędy w bardzo rozbudowanym przekazie mogą być kopiowane. I to wystarcza aby spełnić warunki formalne do działania teorii replikatorów. To plus pewne mechanizmy biologiczne wystarcza do stworzenia religii.
  22. Nie. Poziom nauki podniósł się za bardzo, nie ma też tylu tak uzdolnionych osób, które nie zostały wychwycone przez system. Do tego najpierw trzeba by zlikwidować tanią i powszechną rozrywkę: Ludzie osadzeni na tych "parafiach" przede wszystkim nudzili się! Nowoczesna nauka wystartowała jako rozrywka intelektualna dla wyższych warstw społecznych. Stała się chwilowo modna. Chyba nie należy wrzucać wszystkich ateistów do jednego worka. Rysunek też jest mocno tendencyjny, bo podane postacie pochodzą z czasów, kiedy nie było swobody religijnej i tak naprawdę nie znamy ich prywatnych poglądów. Ciężko nazwać ateistów sekciarzami - podobieństwo poglądów nie wynika z przekazów, tylko z własności obserwowanego świata. Dawniej ideologie mogły być ateistyczne (jak komunizm), ale były one de-facto religiami bez bytów nadnaturalnych. Kluczowe jest samo wyjaśnienie religii jako zjawiska naturalnego. Czyni to teoria replikatorów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...