Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

peceed

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1604
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    55

Zawartość dodana przez peceed

  1. W przypadku oprogramowania naturalnym stanem do którego dąży rynek jest monopol. Im więcej klientów ma firma tym większe możliwości na obniżenie ceny produktu ze jednej strony, a jednocześnie większa baza użytkowników zaznajomionych z programem ułatwia jego dalszą adaptację. Formaty plików ją wymuszają po przekroczeniu pewnego progu. Do tego dochodzi sprzedaż wiązana w postaci pakietów czy ekosystemów. Właściwie jedynym sensownym rozwiązaniem jest podatek antymonopolowy: im większy udział w rynku, tym większy podatek, w takich stawkach które istotnie obniżają rentowność i umożliwiają start konkurencji. A nawet zachęcają do podziału firm. Nie ma jednak pewności czy konsumenci na tym skorzystają: w sytuacji kiedy i tak brakuje programistów nie potrzeba nam chyba dodatkowego duplikowania zasobów. Konsumenci obronili się tworząc wolne oprogramowanie w sytuacjach, gdzie komercyjni dostawcy naprawdę jechali po bandzie. Jeszcze skrajniejszym przykładem są sieci społecznościowe. Tam zwycięzca bierze wszystko, tylko że użytkownicy nie są konsumentami. To sprzedawany towar. Jest jednak bardzo możliwe, że AI rozwiąże ten problem, tworząc wirtualną warstwę dostępu pomiędzy użytkownikiem a światem, filtrując i agregując treści według jego indywidualnych preferencji. Można też potraktować takie firmy prawem telekomunikacyjnym ograniczającym personalizację reklam (wiele patologii znikłoby na świecie po zakazie reklam, i agresywnej informacji która szuka ciebie a nie odwrotnie ), sprowadzając je do poziomu zwykłych firm niszowych. Przyjęliśmy, że większość dziedzin z naturalnymi monopolami może należeć do państwa, różnice w efektywności zarządzania są znikome (bo know-how jest znane a sytuacja rynkowa jest stabilna), a państwo nigdy nie zażąda tak wysokiej premii monopolistycznej jak prywatny właściciel (który zażąda maksimum). Być może taka sama przyszłość czeka sieci społecznościowe - staną się usługami publicznymi zarządzanymi przez Ministerstwo Kontroli Wspierania Wymiany Myśli.
  2. Zjadło mi posta. Edit: Już jest. Chyba był to problem wyświetlania zawartości, może jakiś lock po edycji z drugiego okna. Stara metoda wyłączenia i włączenia jeszcze raz zadziałała.
  3. Tylko wielkie. W teorii strun dodatkowe wymiary mogą mieć rozmiar stałej rzędu stałej Plancka. Tak że jedyna informacja jaką niosą te badania jest to, że dodatkowe wymiary nie są wielkie. To żaden problem dla teorii strun. Ani teoria strun ani ludzie którzy się nią zajmują na serio raczej tego nie zauważą Co do bycia mocnym zwolennikiem - po prostu nie ma nic innego i coraz bardziej precyzyjne dowody wskazują że nie może być inaczej. Tzn. wykonujemy pomiary (zdarzenia) które dostarczają nam informacji na podstawie których poprawiamy model rzeczywistości. Zgadza się, zatem fundamentalnie istnieje tylko pewna informacja o czymś i nic więcej. Właśnie tego trzeba oczekiwać po teorii ostatecznej - granicą poznania jest refleksywność. Jeśli jest coś "pod spodem", to i tak niepoznawalne. Wciąż musimy pamiętać, że jesteśmy strukturą wszechświata która chce badać sama siebie. Tego nie da się przeskoczyć. Dlatego nasza fizyka tylko tym, czym obiektom we wszechświecie może się wydawać że jest.
  4. Ale ja nie neguję istnienia metody naukowej jako pewnej listy procedur efektywnych w tworzeniu obrazu rzeczywistości (=poznawaniu świata). Tylko wskazuję, że można być znakomitym naukowcem bez uprzedniej znajomości tych procedur ani nawet ścisłego przestrzegania ich. Ważniejsza jest świadomość tego procesu. Tzn. nie tylko interesuje mnie świat i go badam, ale również analizuję sam proces badania rzeczywistości i staram się go doskonalić.
  5. Odpowiedzialny jest jedynie ten co ustala efektywne reguły - według których każdy gra dla siebie. Jeśli ktoś chce aby firmy ratowały różne znaleziska musi dostarczyć im zachętę finansową. Wtedy afery wyglądałyby "urzędnicy sprzedali tereny z cennymi znaleziskami o których doniosłości wiedziano wcześniej", ale nikt nie będzie czegokolwiek niszczył. Trzeba mieć świadomość że w świadomości tych "prezesów" teraz mają one taką samą wartość jak mrowisko w lesie.
  6. Ale to może obniżać odporność tylko jeśli już istniejące przeciwciała hamują powstawanie nowych potencjalnie bez tej wady.
  7. Ale przecież ja też wykonuję analogiczne czynności, tylko u mnie wynikają z własnego zdrowego rozsądku i własnego zrozumienia czym jest nauka. Naukowiec który rypie schematy w ramach "cult cargo science" też może mieć nadzieję, że osiągnie efekt. Przecież wszystko robi według "dekalogu"... Moje zrozumienie opiera się na innej parametryzacji nauki, nie jako worka z zasadami postępowania. Można stosować się do litery prawa albo do "ducha prawa". Ja stosuję się do "ducha" nauki, i mam bardzo głębokie zrozumienie czym jest nauka dochodzące do podstaw fizyki. Można sprowadzić to do tworzenia jak najlepszego modelu predykcyjnego rzeczywistości w sensie tworzenia modeli przyszłych zdarzeń na podstawie przeszłych. I to jest esencja nauki. Natomiast gdy taka czynność jest wykonywana przez wielu ludzi i model jest "rozproszony" to pojawia się problem protokołów komunikacji, memów (idei) itd. i nauka jest rozumiana jako pewne aspekty tego rozproszonego procesu poznawczego.
  8. Może wystarczy sobie zadać pytanie, czy można zbudować zegar działający w "drugą stronę". Bo mam potężne podejrzenie że odmierzanie czasu wymaga rosnącej entropii. Nasza percepcja czasu nieuchronnie bierze się z działania rozmaitych "zegarów". Wyodrębnienie termodynamicznej strzałki czasu ma taki sam charakter jak powstanie rzeczywistości klasycznej, mierzalny czas to wielkość klasyczna. W mikroskali może sobie fluktuować (ten czas "mierzalny").
  9. Ryzyko biznesowe jest wtedy jak działają czynniki które mogą "ukarać", a tutaj tego zabrakło. Ludzie będą działać jak ludzie. Zatem cena zakupu powinna być wyższa i państwo to musi ponosić ryzyko takich znalezisk, w końcu to ono reprezentuje "ludzkość" która ma jakieś tam korzyści ze znaleziska. Inaczej wszelkie oburzenie będzie przypominało żale że jak pada deszcz to jest mokro.
  10. Pomieszanie z popętleniem. Teoria strun nie przewiduje dyspersji światła, to było "przewidywanie" pętlowej grawitacji. Dodatkowych wymiarów raczej nigdy nie zaobserwujemy: w większości kompaktyfikacji są po prostu małe. Ale nie ma takiej potrzeby aby potwierdzić tę teorię w taki sposób. Potwierdza się obserwacyjne konsekwencje a nie wewnętrzną strukturę matematyczną. Generalnie niechęć do teorii strun to taka moda opierająca się na bezmyślnym powtarzaniu sloganów. Ależ to bez znaczenia, bo za jakość i "prawdziwość" teorii odpowiadają już istniejące pomiary. Formalnie teorii się nie potwierdza tylko obala, a teoria strun po prostu będzie się zgadzać z już znanymi pomiarami w skrajnie nietrywialny sposób odtwarzając strukturę i masy cząsteczek w MS i poza nim. To całkowicie wystarczy na "dowód", ale są znacznie lepsze. Że jak? Nie wiem co ma znaczyć inna matma, bo matematyka jest jedna. A wymiana struktur matematycznych logicznie niesie za sobą wymianę fizyki. Fal grawitacyjnych nie bada się w laboratorium, ich "znane" własności wynikają bezpośrednio z teorii. A czemu? Wielu ludzi bawi się w szukanie różnych zestawów aksjomatów odtwarzających teorie, również w przypadku fizyki. Niczego nie zmienia to w fakcie, że struktura teorii zostaje taka sama. Dlatego to podejście mogłoby mieć znaczenie gdyby ktoś w latach 20 odkrył dzięki niemu MK w sformułowaniu całek po trajektoriach. Obecnie takie "osiągnięcie" niczego nie wniesie, to jak wytyczenie kolejnego szlaku przez góry do miejscowości, w której działa lotnisko i port morski. Pole istnieje w głowie obserwatora więc pytanie może brzmieć czy jest ważne dla niego a nie odwrotnie
  11. Bo 'lepsze" sprowadzi się do "bardziej zgodne z rezultatami osiąganymi metodą naukową" ... jeśli ignoruje się pojęcie "rzeczywistości" i jak najdokładniejszego jej opisu co sprowadza się do uzyskania zdolności do jak najlepszego przewidywania zdarzeń.
  12. Praktycznie wszystkie przełomy to dzieła dedukcji i indukcji pojedynczych mózgów. Chętnie poznam też znaczenie słowa "lepsze" przy rezultaty: to jak jest zdefiniowana metryka?
  13. W wyniku dysocjacji straciłem umiejętność normalnego zasypiania i musiałem się nauczyć zasypiać w inny sposób, na początku po prostu musiałem leżeć do oporu aż się urwie film. Mam podejrzenie że sporo przypadków bezsenności to właśnie taki mechanizm. A skoro to umiejętność, to można nad nią pracować. Bo kluczem działania takiego "włącznika" jest chyba właśnie brak jakichkolwiek "starań". Mózg musi wiedzieć że jest bezpiecznie, nie ma nic do roboty itd. i trzeba mu to zasygnalizować. U mnie to była świadomość leżenia na boku i dotyku poduszki połączona z odprężeniem, mózg zrobił z tego dodatkowy bodziec "można zasypiać". Warto też pamiętać że to nie sam sen jest kluczowy ale odpoczynek w pozycji leżącej, nawet godzina snu na dobę wystarcza do przeżycia bez szkody dla zdrowia jeśli przeleży się w spokoju pozostałe 5 - taka świadomość może być pomocna w ekstremalnych sytuacjach 6h snu na dobę to ilość którą po prostu trzeba zapewnić. Aha, mózg przy problemach metabolicznych ma problemy z dobrym snem. Z doświadczenia wiem że zabójczy i częsty jest niedobór chromu bo wysiada synteza GTF, już jedna dawka 800 ug spowodowała u mnie 7 lat temu skrócenie snu z 10 h po których zdychałem do 6 w pełni regenerujących. Chrom wypłukuje się kawą dokładnie tak jak magnez, a prawie nikt go nie suplementuje, traktuje się go niesłusznie jako "odchudzacz". Niektórym pomaga szum, zwłaszcza różowy. Abo po prostu szum fal. Ja pijałem kakako z kawą rozpuszczalną, bo.... nie lubię kawy. W pracy traktowano mnie jak dziwaka do momentu, gdy współpracownik ze szwajcarii nie powiedział, że u nich nazywa się to "po amerykańsku" bo podobno tak piją w USA. Świetnie smakuje. A jako dodatek tłuszczu najlepszy jest olej kokosowy, nie przytyje się po nim. Bez cynku czy z parą gejów na opakowaniu?
  14. ...aby mogło zostać nazwane nauką. Masło maślane. Mam lepsze: Ludzie uprawiali "naukę" od bardzo dawna rozproszoną w wielu różnych dyscyplinach. Metoda naukowa powstała, gdy zaczęto badać samo zjawisko badania, zbadano czym jest i można powiedzieć że to właśnie wtedy nauka uzyskała samoświadomość Wtedy dostała też samodzielny memplex. Badam więc jestem naukowcem (Cogito ergo sum).
  15. Z zasady nie wchodzę w jałowe spory o definicje bo mam świadomość że rozumienie pojęć nie wynika z definicji, widziałem wiele katastrof w których całkiem inteligentni ludzie polegli "bo przecież coś spełniało definicję na X a okazało się że wszystko się spieprzyło, bo przekroczyliśmy granicę stosowalności". Zazwyczaj jest tak, że w języku naturalnym pewnemu terminowi odpowiada pewne "halo definicji", a definicja ma "halo znaczeń", a stosowana logika jest dosyć mocno rozmyta. Doprecyzowanie terminu wymaga wielu coraz bardziej rozbudowanych definicji, doprecyzowanie zrozumienia definicji wymaga podania wielkiej ilości znaczeń/desygnatów (taka nieoznaczoność w akcji). Mogę wymyślać własne tricki/algorytmy. Metoda naukowa to pojęcie z gruntu socjologiczne i wielu swoich akolitów doprowadziła na manowce (tych co odmawiali samodzielnego myślenia). Sprowadza się ona do tego, że ludzie małpowali sposoby postępowania osób najbardziej inteligentnych, odnoszących największe sukcesy, co do pewnego stopnia działa. A potem przestaje i mamy Feynmanowski "cult kargo science". Na poziomie państw było kopiowanie struktur organizacyjnych nauki , bo szybko dostrzeżono że pozwala ona osiągać sukcesy (czyli mieliśmy system ewolucji w którym ostateczne fitnes było wyznaczane przez to, kto może zrobić większe "bum"). A potem były inne procesy również opisywane ewolucją które doprowadziły do zdominowania nauki przez "pasożyty stosujące mimikrę". Dla mnie dla postępu ważniejsze jednak są, inteligentne, ciekawe i uczciwe jednostki. Metodę naukową można rozumieć jako nakierowanie procesów poznawczych na "realny świat", czyli wielkości mierzalne. Zwierzęta są naukowcami, muszą być albo zginą. W przypadku ludzi mamy sytuację w której memy pozwoliły na kształtowanie pewnej infosfery z masą bytów urojonych, i to co osiągnęła nauka to wprowadzenie metryk które pozwoliły na ocenę stopnia "kontaktu idei z rzeczywistością". Z chwilą kiedy zrozumie się, że o to chodzi w nauce, nie trzeba znać "rytuałów".
  16. Nie do końca, wciąż najsilniejsze AI jakie możemy mieć to szympans pomalowany srebrną farbą Niech każdy mózg mówi za siebie Moja perspektywa jest taka, że to nauka i metoda naukowa to protokół który stara się spiąć różne mózgi w jeden wirtualny. Nauka nie jest bardziej obiektywna niż zdrowy i uczciwy mózg. Zresztą sama obiektywność to nic nie znaczące słowo, jedyne co się liczy to jakość tworzonych modeli rozumianych jako zdolność rozumienia rzeczywistości. Oczywiście że jest. Każdy mózg (w sprawnym ciele) może sobie weryfikować i powtarzać wyniki. Tak naprawdę cała model rzeczywistości jaki tworzy mózg to właśnie efekt tej powtarzalności pewnych coraz bardziej abstrakcyjnych wzorców. To metoda naukowa kopiuje wzorce biologiczne. W pewnym sensie to filtr który ogranicza wytwarzanie i rozpowszechnianie memów do takich, które co do zasady mogłyby być wytworzone same przez kompetentny mózg.
  17. Informacja "jest" korelacją, a na poziomie kwantowym taką korelację nazywamy splątaniem. Problem może brać się stad, że na podstawie tych bytów fizycznych tworzymy pewną abstrakcję którą nazywamy informacją. Tak jak na przykład liczba w sumie nie jest "czymkolwiek" w fizyce, ale wciąż używamy koncepcji liczby do opisu świata, liczby możemy kodować w układach fizycznych itd. Tak samo jest z pojęciem "informacja". Tak jak mamy różne typy i rodzaje liczb, tak samo mamy różne typy i rodzaje informacji. Rozpatrzmy na przykład film na taśmie filmowej (albo innej reprezentacji). Informacja zawarta na filmie wyraża korelację pewnych cech światła które miały miejsce przy kręceniu kamerą i przy odtwarzaniu. To informacja na filmie powoduje, że przy kolejnych odtwarzaniach wciąż mamy tę samą korelację. Jeśli ktoś (Ufol) będzie analizował korelacje światła to w końcu je odnajdzie pomiędzy kolejnymi seansami tego samego filmu. I to jest świadectwo istnienia informacji albo nadzwyczajnego fuksa. Reprezentacja tej informacji w przypadku taśmy filmowej jest trywialna, ale możemy rozpatrzyć dvd. Są to układy scalone i lasery, ogólnie bardzo skomplikowany układ fizyczny który jest w stanie odtwarzać tę samą informację pomimo całkowicie innej reprezentacji. Nie da się zatem uciec wniosku, że informacja na poziomie ludzkim jest klasą równoważności pewnych układów i procesów fizycznych. Jak to spiąć ze sobą? Nie da się tutaj uciec od refleksywności. Mamy pewien nieznany nam schemat ciała który przez nerwy i pierwotną strukturę mózgu tworzy pewien model przetwarzania informacji , na podstawie bodźców tworzymy w tym modelu model rzeczywistości w którym identyfikujemy pojęcie informacji. Potem możemy częściowo rozumieć swoją strukturę (ale nie 1:1) i rozumiemy, że informacje które wpływają przez nasze narządy zmysłów są tym samym co informacje identyfikowane w modelu. W przypadku MK jesteśmy pierwotnym i jedynym prawdziwym obserwatorem, każdy przepływ informacji, bodziec to pomiar. Wiemy, że w rozpatrywanych przez nas układach fizycznych możemy dowolnie umieszczać obserwatorów (tzn. podział obserwator, obiekt obserwowany, przyrząd, otoczenie jest całkiem dowolny, tylko w praktyce robimy tak aby było wygodnie), w mocno oczywistych sytuacjach dokonanie pomiaru to nawiązanie korelacji pomiędzy obserwatorem i obiektem, natomiast my, "jedyny prawdziwy obserwator", redukujemy funkcję stanu. Tutaj dokonujemy analogicznej abstrakcyjnej identyfikacji procesu naszej redukcji z nawiązaniem korelacji u obserwatorów przez nas modelowanych. Dlatego dokonujemy mentalnej ekstrapolacji i wierzymy, że te inne modelowane byty też mają swoje subiektywne odczucia (co najmniej te bardzo podobne do nas) i subiektywnie opisują swoją rzeczywistość w taki sam sposób jak my, czyli też doświadczają redukcji (i zapominamy o sobie). Taka redukcja to proces przyjmowania informacji widoczny od środka. To co matematycznie nam to umożliwia to "założenie że istniejemy realistycznie", dla nas jest ono bezwarunkowo spełnione. Dlatego też możemy modelować sobie rzeczywistość (to też pewna rekursywność) w tej postaci, że zakładamy realistyczne istnienie pewnych obiektów i działanie praw MK z ich punktu widzenia dokładnie tak jak u nas. Trochę to poplątane ale dokładnie pokazuje relację między informacją "ludzką" a informacją "w fizyce". Widać też problem "cyklów" w próbie wyjaśnienia definicyjnego. Fizyka to ostateczny model rzeczywistości jaki może zbudować obserwator, ale chcemy aby obserwator również był wyrażalny w postaci tych zasad tego modelu (nawet jeśli sobie samemu nieznany). Więc może bardziej fizyka to tylko pewna abstrakcja która może być współdzielona pomiędzy różnymi obserwatorami/systemami kognitywnymi, granica poznania systemów kognitywnych. Fizyka to model, opisywany przy pomocy pojęcia... informacji Każdy system logiczny wymaga aksjomatów i pojęć pierwotnych. Istnieje pewna dowolność w ich tworzeniu (zwłaszcza gry różne pojęcia wzajemnie się definiują), ale tworzą one zawsze ścisłą strukturę którą możemy poznać. Informacja jest pojęciem pierwotnym i powiedzenie że "informacja fizycznie jest korelacją" wiele wyjaśnia ale nie rozwiązuje sprawy bo wciąż wyjaśniając pojęcie z fizyki wracamy do pojęcia informacji. Czy brak nierekursywnej ogólnej definicji informacji jest jakimś problemem w sytuacji, kiedy rozumiemy strukturę zależności pomiędzy pojęciami? W praktyce definiujemy wiele bardziej szczegółowych i precyzyjnych pojęć, "rodzajów" informacji zgodnych z naszym intuicyjnym rozumieniem tego pojęcia użytecznych w różnych sytuacjach. W matematyce mamy podobną sytuację w przypadku rozmaitości, kiedy wiele z nich nie posiada map pozwalających opisać całość. Tworzymy atlasy które ze zszywanymi atlasami i zgodnymi współrzędnymi. Dokładnie w analogiczny sposób dopasowujemy zgodnie różne rodzaje informacji (z różnych definicji) pomiędzy sobą w różnych opisach procesów fizycznych. "Rzeczywistość" to taka badana rozmaitość, różne systemy formalne korzystające z różnych pojęć to odpowiedniki map a aksjomaty to odpowiedniki arbitralnie przyjętych wektorów bazowych dzięki którym można tworzyć struktury pojęciowe (modele logiczne) do opisu fragmentów rzeczywistości. Sama ogólna koncepcja informacji może w takim wypadku być zwykłym neuronalnym artefaktem poznawczym, złudzeniem, koncepcją którą nasze mózgi w naturalny sposób chcą wyabstraktować z różnych modeli i łączą z obwodami językowymi (i słowem "informacja") ale skuteczność tych mechanizmów załamuje się w obliczu skomplikowania rzeczywistości i czegoś takiego jak "informacja" w innym sensie (niż neuronalna iluzja podpinana do słowa "informacja") po prostu nie ma! Musimy sobie zdawać że jesteśmy tylko i wyłącznie sieciami neuronowymi które mają swoje fundamentalne ograniczenia. Być może przy próbach opisu rzeczywistości trzeba jawnie zaakceptować ten fakt i zidentyfikować powstałe z tego powodu "artefakty" (kolejna rekursywność). Dostrzeżenie pętli w pewnych definicjach to chyba lepsza sytuacja niż gdyby struktura wyjaśnień była nieskończona, my przynajmniej widzimy że dochodzimy do końca i "głębiej" nie istnieje. Ponieważ MK zahacza o podstawowe terminy kognistyczne , odtwarza pojęcia informacji oraz na oko i w wielu kolejnych przybliżeniach zachowuje się jak doskonała granica kognitywnych modeli poznawczych jest to potężna przesłanka za tym, że szukanie "czegoś innego, klasycznego głębiej" jest skazane na niepowodzenie. Bo sytuacja w której nieskończona ilość struktur matematycznych "z myślącymi obserwatorami" odtwarza MK jako modelem ich wiedzy wciąż jest możliwa. Fizyka nie jest informacją (hehe) na temat "prawdziwej natury wszechświata" a granicą refleksywnego poznania wszechświata (a przynajmniej jego fragmentów zwanych obserwatorami). Jest jeszcze ciekawa kwestia "klasyczności matematyki". Otóż uprawianie matematyki wymaga klasycznej informacji i klasycznych obliczeń. Wzór to wzór: nie jest superpozycja innych wzorów. Wzory są skończone, ich odczytanie ich nie zmienia Nie ma problemu ze stwierdzeniem równoważności 2 wzorów (w sensie identyczności napisów). Wzory można w nieskończoność kopiować. Wszystkie zbiory od {} po V są klasyczne. Dlatego przyjęcie wizji matematyczności wszechświata bardzo skłania do szukania klasycznych modeli rzeczywistości co dobrze tłumaczyłoby problemy pewnych matematyków z akceptacją MK,. P.S. Nie jestem pijany, po prostu mam uszkodzony Musk Nie wymyślam niczego nowego, tylko zbieram i sklejam okruchy tego co rozumiałem dawniej.
  18. To chyba oczywiste, chcę mieć możliwość poprawienia błędów: nie proszę o dodatkową funkcjonalność tylko pokazuje częsty przypadek kiedy stara nie jest dostarczana, czyli możliwość edycji wypowiedzi w pewnym czasie po jej napisaniu. Zawsze powinno się cytować w odpowiedziach, bo nie ma gwarancji zachowania kolejności postów a i czytelność bez niej spada. Sugerowane czasy 2 i 1h nic w praktyce nie zmieniają na niekorzyść. Innym, jeszcze lepszym rozwiązaniem jest zerowanie licznika czasu modyfikacji postów po agregacji.
  19. Wina wybitnie po stronie urzędników i prawa. Koncern miał własne interesy a teraz to zagrywka w stylu: "Ci ludzie już u nas nie pracują". W ciemno mogę zakładać że państwo spycha ryzyko ekonomiczne tego typu odkryć na biznes w sytuacji kiedy jest jedyną stroną która może i powinna realnie "ubezpieczać" od tego typu "nieszczęść".
  20. Od kiedy informowanie o faktach (skoro istnieją nawet operatory które zwracają te wielkości ) jest "oceną"? W obecnym klimacie politycznym na zachodzie może być to uznane za nadzwyczaj odważną, wręcz reakcyjną, tezę. Dla typowego wzrostu 15 cm przesunięcia miarki to ok 0.5 cm. Efekt ma znaczenie.
  21. Takie publikacje wyrządzają wielką szkodę dla fizyki. Straszne gówno. Nic tam nie ma sensu, to bezmyślna żonglerka terminologią. Stwierdzenia którym można nadać wartość logiczną są zazwyczaj nieprawdziwe. Autor to filozof i to wszystko wyjaśnia.
  22. Serio? ... oprócz polityków, ci mijają się z prawdą Serio? Czy autor(zy) zna(ją) definicję słowa kłamstwo? Może być mowa tylko i wyłącznie o niedokładności podawanych danych. Jeśli weźmie się pod uwagę, że w USA podaje się wzrost w calach, to jestem wręcz zaskoczony dokładnością. Jest raczej oczywiste, że ludzie będą zaokrąglać do góry a nie w dół. W przypadku wagi to raczej dowcip, rzadko kto zna swoją z dużą dokładnością, dodatkowo ona fluktuuje.
  23. Jakby to powiedzieć... Te(n) pomysł(y) (nie)wypalił(y) wcześniej Feynmanowi. KTP wita. A teoria strun (która jest KTP) jako bonus dodaje OTW i działa w sytuacjach z punktu widzenia zwykłej fizyki absolutnie ekstremalnych, z opisem początku wszechświata i ekspansją wymiarów przestrzennych (blobik o rozmiarze plancka wypełniony gazem strunowym jest przez niego nadymany). W jaki sposób? W pewnych aspektach jest. Przy odpowiedniej definicji każde może być "wyjątkowe". Najważniejszą cechą jest to, że jest to najsłabsze oddziaływanie. Tak, dokładniej chodziło mi o "zdarzenia" z fotonami w roli głównej, mamy emisję fotonu i absorpcję fotonów w detektorach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...