Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

peceed

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1604
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    55

Zawartość dodana przez peceed

  1. Parafrazując, jak nie wiesz co napisać, pisz prawdę Że komunikacja laserowa zapewnia możliwość stosowania bardziej skupionych wiązek, co powoduje, że znika problem wzajemnych zakłóceń (to najważniejsze), a do tego pozwala na zmniejszenie mocy nadajników. Użyte sformułowanie sugeruje inne właściwości światła w interakcji z przestrzenią międzyplanetarną. W praktyce jest to zawsze funkcja odwrotnie kwadratowa, tylko że odległość może być przeciągnięta za nadajnik, na przykład w laserze: 1/(r0+r)^2. Przy dostatecznie dużej odległości można pominąć r0. Tylko jedno? Na świecie widuje się po kilkadziesiąt rozwiązań paradoksu Fermiego rocznie!
  2. A to nowość. Bo u nas w Polsce to każdy sygnał maleje z kwadratem odległości, pewnie nie wdrożyliśmy jeszcze jakiejś unijnej dyrektywy.
  3. Jasne, wróćmy do przedszkola gdzie liczby mają kolory. Orbital jest wszędzie. Sięga i za Plutona i Andromedę (odpowiednio stary)
  4. Nie chcę żeby to zabrzmiało obcesowo i nieuprzejmie, ale to jest wyłącznie ułomność pytającego. Bo aby pytania miały sens muszą być zadawane w jakimś modelu.Odpowiedź jakiego koloru jest liczba 4 nie ma sensu, wbrew naiwnym intuicjom nabytym w przedszkolu, że każda cyferka miała swój kolor. Pytanie co jest pomiędzy 2 i 3 ma jasną odpowiedź w zależności od przyjętego modelu liczb, i w pierwszym przez nas poznanym brzmi "nic". Potem można się łudzić, że jednak pytanie ma to sens, bo liczby wymierne i rzeczywiste wyrywają się do odpowiedzi na tak. Gdy dochodzimy do liczb zespolonych, pojęcie "pomiędzy" traci swój sens, bo można odpowiedzieć "wszystko". I pytanie traci swój sens. Pytania co się dzieje pomiędzy obserwacjami nigdy nie mają sensu, można się pytać "co mogło się dziać". Dokładnie w taki sam sposób jak liczby zespolone nie mają pojęcia pomiędzy. Aby się pytać o takie rzeczy trzeba zaprezentować model matematyczny który może dać odpowiedzi na te pytania i jest zgodny z rzeczywistością. Problemem jest to, że rzeczywistość najwyraźniej chce być zgodna z modelem, w którym pytania o konkretne trajektorie i pewne detale nie mają sensu logicznego, a nie po prostu odpowiedzi. Fizyka nie jest od tego, aby odpowiadać na wszystkie pytania jakie mogą sformułować przedszkolaki w swoim ojczystym języku.
  5. Weźmy 2 linijki metrowe. Przy odpowiedniej prędkości względnej, pierwsza mierzy długość drugiej i wychodzi jej 0.5 m. Gdy druga mierzy pierwszą, to też wychodzi jej, że pierwsza ma 0.5 m względem drugiej. To nie działa w ten sposób, że druga mierząc pierwszą dostanie 2 m
  6. Kontrakcja dotyczy obiektów o różnicy prędkości i jest symetryczna względem układów odniesienia. Nie wiem co ma zmieniać słowo "fizyczna". Wysyłając foton gamma tuż po fotonie optycznym celem odnalezienia statystyki nie dostanie się niczego innego niż "zespolone" przejście pomiędzy jednym a drugim stanem kwantowym. Zakładając że dobrze odcyfrowałem komunikat.
  7. Wynik - wynik to prędkość światła jest taka sama we wszystkich kierunkach. To ubija tylko najprostszy model eteru. Usunięcie innych możliwości wymagało wielu innych doświadczeń. Ale w końcu dochodzi się do wniosku, że prędkość światła jest taka sama we wszystkich inercjalnych układach odniesienia. Jedyny model eteru który przetrwał to kwantowy model Diraca. Ma on inne własności niż ten używany w pracach dyrektora telefonów. Nie została odrzucona, tylko się ją obserwuje. Kontrakcja odległości to fizyczne zjawisko. I każdy obiekt jej ulega.
  8. Gramatyka trzyma poziom semantyki. Ta "teoria" jest martwa, a o martwych mówi się dobrze albo wcale. Z rzeczy dobrych: Bardzo dogodne jest podanie w pracy wykorzystanej gęstości eteru. To naprawdę wielka oszczędność czasu, przynajmniej czlowiek nie musi szukać po tablicach fizycznych .
  9. A jednak da się. Lee Smolin jest za słaby na bycie fizykiem teoretycznym, pracuje jako celebryta. Jego wkład w rozwój teorii strun jest zerowy albo wręcz ujemny. W 5 minut da się ogarnąć, że nie jest poprawna. Zresztą statystycznie nie ma dobrych prac fizycznych pisanych z użyciem MS Word (dla fizyków powinien być MS World ) Po normalnej dyspersji jest anormalna. Przy 100 eV to już dawno idzie w drugą stronę, ale tak, zagapiłem się
  10. https://www.youtube.com/watch?v=igwtfSpWjVU P.S. Zaczęło się niewinnie, potem pojawił się pinopa i już wiesz, że coś się dzieje. Ale w szkle nie ma miejsca na coś "pomiędzy atomami", myślenie o szkle jako o zlepku atomów jest niepoprawne. Istnieje pewna amorficzna konfiguracja całkiem nieźle zlokalizowanych jąder atomowych pomiędzy którymy znajdują się zdelokalizowane elektrony. Światło nie zwalnia "od materii", tylko przez to że jego fotony są pochłaniane przez strukturę szkła (pewne elektrony zmieniają swoj stan energetyczny) i zaraz ptem reemitowane (tak jak w laserze, tylko bez wzmocnienia). Co ważniejsze, im krótsza długość fali, tym mniejsze szanse na absorpcję i emisję, co objawia się tym, że takie światło zwalnia mniej (to powoduje zjawisko dyspersji światła, objawiające się na przykład abberacją chromatyczną w soczewkach). Dla światła o energii 100 eV spowolnienie praktycznie nie istnieje. W przypadku pojedynczej molekuły H2 zjawisko spowolnienia nie zachodzi, to wybicie elektronów samo w sobie jest właśnie tym zjawiskiem które jest pokrewne do wirtualnej absorpcji i emisji w dużych skalach widzianych jako spowolnienie. W 5 min można ogarnąć 15 stron A4 (nie dotyczy dowodów matematycznych). Styka na 1 artykuł i przejechanie po drugim. Natomiast trzeba mieć świadomość, że ludzie którzy się na tym znają ogarniają to w ciągu 5-9 lat studiów, więc wystarczy im znaleźć pierwsze kilka bzdur, a nie pełen ich wykaz, aby wyrobić sobie opinię.
  11. Ja liczyłem, że covid u swoich ofiar zmniejsza średnio oczekiwany czas życia o maksymalnie ok. 3 lata. W połączeniu ze śmiertelnością dało to 2 tygodnie krótsze życie dla każdego z powodu epidemi. Oba te wskaźniki były pesymistyczne, w tym momencie Szwecja pokazała że są to ok. 3 dni. Zabiera się ludziom kilka miesięcy życia po to, aby przedłużyć im je o 3 dni. Brawo.
  12. Nie ma takiej opcji. W tym sensie, że "naładowane punkty w sumie po wszystkich historiach" to są jedynie obiekty matematyczne do obliczeń. Rozpatrywanie klasycznych konfiguracji pola em wokół tych punktów nie ma żadnego sensu, bo cząsteczka porusza się po trajektoriach nieróżniczkowalnych i nieprzyczynowych a pole EM musi spełniać równania pola! Mechanika kwantowa to nie jest superpozycja klasycznych obrazów fizycznych, to błędna intuicja wynikła z zabawy komputerami kwantowymi. Nie zmienia to faktu, że obraz wielu sytuacji fizycznych może być tak właśnie przybliżany (jak kot Schroedingera), ale to opcja a nie konieczność. Musi kolega się zastanowić, gdzie w obrazie mentalnym następuje rezygnacja z operatorów i zaczyna bezpośrednie mówienie o wielkościach aktualnych. To właśnie ten moment kiedy kończy się "fizyka". Z zasady (a nie w szczegółach) to prawda: takie eksperymenty zwyczajnie badają konsystencje fizyki w małych skalach, pozwalając wyjaśnić obserwacje modelem, w którym występują 2 zdarzenia w krótkich odstępach czasowych, co jest zgodne z inną cechą tego modelu jak odległość pomiędzy "atomami" (skrót myślowy) . Tak że otrzymano wynik, którego każdy się spodziewał, bo prawa fizyki działają. Ale jakby ktoś z praw fizyki zasymulował sobie wielką pardubicką też byśmy mówili, że stoper zmierzył dokładnie to czego spodziwano się po koniach i co już było wiadomo Prawdziwa jazda zaczyna się, kiedy widzi się sformułowania, że interferowały ze sobą 2 fotony wysłane z różnych miejsc. Otóż nie. Interferowały zawsze dwie możliwości każdego z tych elektronów z osobna. Elektron nie do końca wie czy został uderzony jako pierwszy lub drugi, mamy superpozycję tych dwóch możliwości! (i już tutaj realistyczny obraz kolegi Jarka się rozpada całkowicie). Za to bardzo szczęśliwie 2 elektron z pary jest w dokładnie symetrycznej sytuacji, co pozwala zwulgaryzować opis i twierdzić, że 2 fotony interferowały ze sobą. To strasznie nędzny skrót myślowy. Molekuła wodoru to pojedynczy obiekt kwantowy który nie da się zrozumieć zlepieniem 2 atomów, więc światło nie dolatywało z jednego atomu do drugiego, a tyle wynosi odległość pomiędzy centrami zagęszczeń powłok.
  13. Szwecja już praktycznie nie ma przypadków śmierci z powodu koronawirusa - wszyscy poddatni umarli. Co z tego jeśli nie da się ich wykryć dostępnymi testami.
  14. Wyidealizowany. Pewnie nie zastanawiał się kolega jak nieoznaczoność położenia np. jądra wpływa na nieoznaczoność potencjału? Tak jest najwygodniej, gdy się da. Ale te modele klasyczne nie są fundamentalne, one się pojawiają tylko jako granice MK. Całki po trajektoriach to najgorsze sformułowanie do zrozumienia istoty mechaniki kwantowej, bardzo łatwo zignorować przestrzeń konieczną do opisu układów wielocząsteczkowych. Pięknie się to wszystko wyobraża dla 1 cząsteczki, ale układy złożone wyglądają całkowicie inaczej niż się to naiwnie wydaje, w tym sensie że ciężko zbudować dobre intuicje. Biorąc pod uwagę, że trajektorie są całkiem niefizyczne nie ma szans aby istniała klasyczna konfiguracja EM którą można stowarzyszyć z ruchem cząsteczek po tej trajektorii. To raczej nie ma sensu.
  15. No właśnie. Tylko że astronomowie nigdy się nie upierali, że słońce musi być rozgrzaną kulą żelaza. A kolega wciąż się upiera przy mechanice klasycznej. Kluczową cechą jest wewnętrzna spójność, tę zapewnia tylko mechanika kwantowa. Ja się boję, że kolega w ogóle sobie tego nie uświadamia, tej fiksacji klasycznej, bo utożsamia ją na jakimś poziomie z rzeczywistością, a mechanikę kwantową uznaje za abstrakcję problemów technicznych w poznawaniu tej rzeczywistości. Przykro mi, ale pole elektromagnetyczne nie istnieje w mechanice kwantowej. Tzn. nie w sensie klasyczne pole elektromagnetyczne. A wszędzie tak gdzie się wydaje że się je umieszcza, jest to jedynie tzw. "trick obliczeniowy" ( tutaj bardzo chciałbym aby kolega wyobraził sobie to sformułowanie wypowiadane przez Michała Wójcika z kabaretu Ani Mru Mru - może lepiej wejdzie ), gdy efektywnie godzimy się zapomnieć o detalach pola kwantowego. Klasyczne pole elektromagnetyczne to jedynie przybliżenie nie nadające się do opisu rzeczywistości w małych skalach. Można sobie robić w głowie konfiguracje, stawiać przy nich angstremowe podziałki, ale nie mają one nic wspólnego z rzeczywistością. To jest wyłącznie ekstrapolacja opisu granicznego (będącego przybliżeniem) poza ogólny zakres stosowalności. O polu EM (klasycznym) to można mówić w kontekście "mnóstwa" fotonów. To taka filozofia w której mechanika kwantowa ma być opisem efektywnym bardzo skomplikowanych konfiguracji pól klasycznych, często z magicznymi właściwościami. Niestety to nie działa, mechanika kwantowa daje przewidywania których nie da się odtworzyć z mechaniki klasycznej, a te przewidywania nieszczęśliwie odnoszą się do weryfikowalnych eksperymentalnie własności.
  16. Są bardzo dobre powody, z których powodu fizycy eksperymentalni nie są fizykami teoretycznymi, i absolutnie nie chodzi o wybitną sprawność manualną Naprawdę dał się kolega nabrać, że średnie czasy mówią wiele o detalach konkretnych procesów albo że uzykane wyniki są fundamentalnie nie do policzenia przy pomocy mechaniki kwantowej? Przynajmniej obcowanie z tematyką komputerów kwantowych powinno dać koledze do myślenia: powód dla którego chcemy je wykorzystać do rozwiązywania problemów "klasycznych" jest dokładnie tym samym dla którego nie jesteśmy w stanie efektywnie symulować ich pracy. Układy kwantowe są ciężkie do liczenia.
  17. oznacza on tyle, że czas produkcji jest nieoznaczony w takim stopniu, jak nieoznaczone jest położenie! No nie róbmy sobie jaj. Takie fale to w naszym wszechświecie nie istnieją. A żeby uzyskać choćby zbliżone to musimy mieć wysoką nieoznaczoność położenia atomów które je emitują (a więc i czasów emisji). Rozumie kolega dowcip? Zastanawia się kolega nad mechanizmami fotoemisji w sytuacji, kiedy w laserze nie wiadomo nawet, które atomy dokonały tej fotoemisji, i ta niewiedza jest kluczowa dla uzyskania sinusoidalnej fali i ustalonej energii. Myślę że laser to bardzo dobry układ żeby kolega sobie potrenował działanie mechaniki kwantowej. Jak to się dzieje, że te konretne emisje o wielkiej nieoznaczoności energii dają "za szybką" pięknie określone energie. Wtedy zrozumie też kolega, dlaczego fizycy nie pytają o detale "który atom w laserze argonowym wyemitował elektron". To jest jakościowo identyczny powód dla którego praktycznie nikogo nie interesują detale fotoemisji w rozumieniu klasycznym, dlaczego są całkowicie pomijalne. Ja się tutaj bardzo wiele uczę, i to interdyscyplinarnie, ale raczej z antropologii, socjologii i psychologii. A może i psychiatrii. Mam nadzieję, że nie dojdziemy do medycyny sądowej Tak, świat klasyczny w skali atomowej nie ma sensu. Ma sens mechanika kwantowa, ale trzeba jeszcze rozumieć znaczenie pojęcia "ma sens".
  18. Ale ważne że nastąpił "match" chwytliwych słów użytych w tytułach Nawet poszukałem sobie otwarte dostępy do tych artykułów i tam nie ma niczego coby wstrząsało mechaniką kwantową. Po prostu oddziaływania wieloelektronowe są cholernie skomplikowane obliczeniowo. No i co w tym dziwnego, że po uśrednieniu iluśtam pomiarów dostajemy "zdjęcia" orbitali? Nie ma takiego prawa. Fala elektromagnetyczna nie musi mieć nawet okresu. To już przerabialiśmy kilka miesięcy temu, nie ma czegoś takiego jak średnia trajektoria fotonu w lepszym sensie niż sama fala EM. Jakby to powiedzieć, już to zdanie określa wartość merytoryczną artykułu. Albowiem dla jakiegokolwiek kompetentnego fizyka nie ma niczego "surprising" w prostych eksperymentach. Stopień "suprajsing" jest bezpośrednio skorelowany ze stopniem niekompetencji teoretycznej eksperymentatorów.
  19. Nie. Konkrety pomiędzy pomiarami nigdy nie zaczynają istnieć. Warto pamiętać że każdy pomiar oddziałuje, więc nigdy nie można powiedzieć że zmierzona wielkość była taka przed pomiarem i my tylko uzyskaliśmy wiedzę na jej temat, tylko zmieniliśmy stan układu, w fundamentalnie przypadkowy sposób, na taki, w którym możemy znać pewną mierzoną wielkość. Nigdy w życiu. Można jedynie zastanawiać się, co może się dziać. I to pomijając fakt, że "foton leci" w praktyce nigdy nie oznacza zasuwającego w przestrzeni punkciku, o fotonie dowiadujemy się że gdzieś był jak go złapiemy. Zatem rozpatrywanie "foton leci tutaj" ma sens tylko jako jedna z "zespolonych alternatyw". Każdy konkret między pomiarami to tylko "element domysłu odnośnie możliwości", abstrakcja która może być rozumiana jako parametryzacja przestrzeni możliwości. bla bla bla gul gul? Że co, pytanie nie miało fizycznego sensu? No właśnie. Tylko że ten sens nie pojawia się w momencie kiedy używamy słów występujących w fizyce z użyciem poprawnej gramatyki, to nie wystarcza. Potrzebny jest matematyczny model w którym pytania mają precyzyjną formę. Matematyczny model opisujący rzeczywistość musi perfekcyjnie opisywać wyniki eksperymentów i nic ponadto, na pewno nie musi dawać odpowiedzi na pytania nie należące do tego modelu! Mechanika kwantowa nie jest od tego mówić o pytaniach mających sens wyłącznie w mechanice klasycznej. To już trąci trollowaniem. Właściwa religijna analogia to taka, w których teolog hibernatus męczy ludzi na wydziale fizyki pytaniem ile diabłów mieści się na łebku szpilki. Wielce zdziwiony, że każą mu zmienić pytanie. Żeby był w stanie zadawać właściwe pytania musi przyswoić odpowiedni system pojęciowy. "Przyswoić" to piękne słowo trafiające w sedno. "Poznać" to trochę za mało. Musi kolega przyswoić sobie mechanikę kwantową. Skąd w ogóle pomysł, że mechanika kwantowa miałaby dawać inne przewidywania wyników eksperymentów? Słowo "mechanika" nie jest przypadkiem, oznacza to że można sobie budować przybliżenia. Proste modele atomów nie przejmują się detalami i nie ma w tym niczego złego! Pozycja elektronu w orbitalu to zagadnienie o którym wszystko co istotne odpowiedział Max Born.
  20. Czuję się trolowany, bo kolega najwyraźniej nawet nie stara się czytać odpowiedzi ze zrozumieniem. Zero polemiki, odniesienia się do wypunktowanych argumentów itd. Tutaj odpowiedzią jest: I tyle w temacie. "Konkrety" nie istnieją. Powód jest dokładnie taki sam jak ten, z powodu którego elektron nie ma smaku, faktury ani koloru. Takie pytania (o konkrety) nie mają sensu logicznego. I wciąż polecam poczytać Feynmanna piszącego o swoim ojcu, który zadawał dokładnie takie same pytania! To powinno zapalić koledze lampkę ostrzegawczą. To nie jest tak, że "nic nie wiemy o tych pytaniach". Wiemy o nich bardzo wiele, określając rzecz w potocznym języku: są one po prostu głupie. Fizyka narzuca wiele ograniczeń na to jakie pytania mają sens a jakie nie, i sama poprawność gramatyczna zdań zakończonych pytajnikiem po prostu nie wystarcza:
  21. 1) Czas przejścia pomiędzy poziomami energetycznymi w atomie nie jest czasem kolapsu kwantowego, z niewyjaśnionych powodów błędnie utożsamia kolega te 2 "zjawiska". Jest to tym dziwniejsze, że prawidłowo (wy)tłumaczono to koledze wiele lat temu na Physics Stack Exchange. 2) Jeśli chce kolega sobie policzyć ile trwa dla niego praktyczny kolaps funkcji falowej, to musi sobie policzyć dla przykładu czas dekoherencji 1 kg wody w powietrzu w temperaturze pokojowej. Ok, nie będę złośliwy: niech będzie to czas dekoherencji 1.5 kg gluta białkowo-tłuszczowo-wodnego (nie żeby wynik różnił się istotnie) Co ważne, pomimo praktycznemu 0 i tak nie ma on żadnego znaczenia dla skal czasowych procesów które da się badać, dokładnie z tych samych powodów, dla których można pozwolić sobie na bardzo długi czas odczytywania wyniku zmierzonego na stoperze. 3) Nie ma "zakazu pytania się o szczegóły" Pytania dla mechaniki kwantowej zadaje się za pomocą operatorów, muszą one odpowiadać możliwym do przeprowadzenia eksperymentom. Jak uda się koledze sformułować coś ciekawego w tym języku, to mechanika kwantowa grzecznie odpowie za pomocą prawdopodobieństw, albo wartości średnich. Problemy kolegi są logicznie równoważne do "no ale którą szczelinę wybrał foton tworząc fragment obrazu interferencyjnego". Nie ma fundamentalnej odpowiedzi. Tak rozumiane detale tego co się dzieje w atomie to są jedynie superpozycje nieskończonej ilości możliwości ograniczonych przez wyniki obserwacji. Sam sferyczny potencjał jądra to jedynie średnie przybliżenie, można by liczyć oddziaływanie elektronów z "chmurą kwarkowo-gluonową", aby poznać "detale". Czy muszę tłumaczyć dlaczego nikt tego nie robi w praktyce, i dlaczego nie ma to najmniejszego praktycznego sensu? I dalej, można liczyć struny. Na chwilę obecną to dopiero są ostateczne detale! 4) Może po prostu czas zacząć liczyć? Bo zajmuje się kolega "filozoficznymi" aspektami teorii którą bardzo słabo operuje na poziomie technicznym. 5) Wszystkiemu winni są kwantowcy, masoni i cykliści.
  22. peceed

    Ateizm to samo zdrowie

    A jak liczą średnie BMI? Średnią wagę przez kwadrat średniego wzrostu w metrach czy bezpośrednio? I jakich średnich używają?
  23. Jeszcze większe wrażenie wywołuje porównanie z drożdżami Takie zachwyty nie mają sensu, u ich podstaw leży ogromne niedocenianie możliwości zwierząt i skomplikowania procesów biologicznych. Można sobie wyhodować populację idiotów za pomocą punktowej mutacji (doświadczenie myślowe)i potem zachwycać się jak różnica 10^-8% mogła wnieść tak wiele. Proste obliczenia "genetycznej mocy obliczeniowej" pokazują, że organizmy złożone nie są w stanie wymyśleć zbyt wiele nowego DNA, większość "ewolucji" to ledwo korekcja błędów (W pierwszym przybliżeniu ilość bitów dostarczanych na pokolenie przez parę to logarytm z ilości potomstwa). Sytuację mocno ratuje okoliczność, że pożądane rozwiązania są dosyć "gęste", nie szuka się najlepszych unikalnych, a jedynie wybiera przypadkowe z ogromnej rodziny "wystarczająco dobrych", a korekcję błędów bardzo usprawnia dobór płciowy.
  24. Nie ma w tym sprzeczności. Każde zwierze w przyrodzie umrze i zostanie zjedzone, zazwyczaj w wyjątkowo brutalny sposób, praktycznie żywcem, prędzej czy później. Bez tych klientów na mięso czy futerka krówki i powiedzmy nutrie w ogóle by się nie narodziły. Praktyczny wybór jaki mają to a) narodzić się i skończyć równie typowo jak inne zwierzęta b) nie narodzić się wcale Rolnicy głosują w imieniu tych zwierząt na a). "Obrońcy zwierząt" głosują w imieniu tych zwierząt b). Serio? Pomoc zwierzętom doprowadzająca do wybijania całych stad? Butelkowana woda służy do nabijania w butelkę klientów, jakby ktoś nie wiedział. Trzeba się przemóc, uruchomić mózg i zacząć pić wodę z kranu - bez gotowania. Aczkolwiek zdarzają się smakosze wody, co po układzie fusów w kawie rozpoznają dzielnicę miasta i producenta wody butelkowanej Najwidoczniej jest luka rynkowa na szlachetną wodą mineralną w mikrodrażetkach. Wystarczy rozpuścić
×
×
  • Dodaj nową pozycję...