Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'ssak' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 14 wyników

  1. Kanadyjsko-chiński zespół naukowy opisał niezwykłą skamieniałość sprzed 125 milionów lat przedstawiającą mięsożernego ssaka atakującego większego od siebie roślinożernego dinozaura. Oba zwierzęta znajdują się w śmiertelnym uścisku. To jeden z pierwszych dowodów pokazujących, że ssaki polowały na dinozaury, mówi doktor Jordan Mallon, paleobiolog z Kanadyjskiego Muzeum Natury i współautor badań opublikowanych na łamach Scientific Journal. Skamieniałość, która znajduje się w Muzeum Szkolnym Weihai Ziguang Shi Yan, to dowód, że ssaki stanowiły dla dinozaurów większe zagrożenie, niż się uważa. I to w czasach, gdy dinozaury dominowały na Ziemi. Zaatakowany dinozaur do psitakozaur wielkości dużego psa. Napastnikiem był zaś Repenomamus robustus. Jeden z największych ówczesnych ssaków, zwierzę wielkości borsuka. Przed odkryciem skamieniałości naukowcy wiedzieli, że Repenomamus pożywiał się na psitakozaurach, gdyż w żołądkach ssaków znajdowano kości tych dinozaurów. Nie było jednak jasne, czy na nie polował, czy żywił się padliną. Współistnienie obu gatunków nie jest niczym nowym, ale nowością jest uwieczniona w skamieniałości scena polowania, wyjaśnia Mallon. Skamieniałość, przedstawiająca niemal kompletne szkielety obu zwierząt, została znaleziona w 2012 roku w Liujitun w prowincji Liaoning, miejscu zwanym „Pompejami chińskich dinozaurów". Znajduje się tam olbrzymia liczba skamieniałości zwierząt, które zostały nagle pogrzebane w wyniku osunięcia się ziemi po co najmniej jednej erupcji wulkanicznej. Badacze wykluczają, byśmy widzieli tutaj scenę pożywiania się ssaka na martwym dinozaurze. Na kościach dinozaura nie widać bowiem żadnych śladów ugryzień, zwierzęta są ze sobą splątane, a Repenomamus znajduje się na górze. Mamy tutaj do czynienia z walką o życie. Naukowcy nie wykluczają, że ssak zaczął pożerać jeszcze żywego dinozaura, gdy oba zwierzęta zginęły przysypane lawiną błotną. « powrót do artykułu
  2. Ssaki to jedne z najbardziej znanych i rozpoznawalnych zwierząt. Niektóre ich gatunki stały się symbolami dzikiej przyrody i prób jej ochrony. Brak jest jednak ogólnie przyjętych zasad oceny ich łącznej biomasy. Zadania tego podjęli się eksperci z izraelskiego Instytutu Nauki Weizmanna, Uniwersytetu w Tel Awiwie oraz Uniwersytetu Ben-Guriona. Wyniki, uzyskane m.in. za pomocą algorytmu sztucznej inteligencji, mogą zaskakiwać. Izraelczycy oceniają, że łączna biomasa dzikich ssaków lądowych to zaledwie 22 miliony ton, a ssaków morskich to kolejne 40 milionów ton. Z obliczeń wynika, że większość masy dzikich ssaków stanowią parzystokopytne. Największą łączną masę – 2,7 miliona ton – ma jeleń wirginijski, którego populacja szacowana jest na 45 milionów osobników. Gatunkiem o drugiej największej masie (1,9 miliona ton) jest dzik ze światową populacją wynoszącą 30 milionów osobników. Następne pozycje na liście zajmują słoń afrykański (1,3 mln ton, 0,5 mln osobników), kangur olbrzymi (0,6 mln ton, 20 mln osobników) i mulak czarnoogonowy (0,5 mln ton, 7 milionów osobników). Na dalszych miejscach znajdziemy łosia, jelenia szlachetnego, sarnę europejską, kangura rudego i guźca zwyczajnego. Wymienione gatunki stanowią około 40% biomasy wszystkich ssaków lądowych na Ziemi. Autorzy badań podkreślają, że z powyższych szacunków usunęli trzy gatunki ssaków synantropijnych, czyli takich, które w dużej mierze wchodzą w interakcje z ludźmi i których zagęszczenie populacji jest znacznie większe w pobliżu siedzib ludzkich, niż poza nimi. Te usunięte gatunki to szczur śniady, szczur wędrowny oraz mysz domowa. Wielkość populacji tych zwierząt, ze względu na brak danych i ich rozpowszechnienie, jest bardzo trudna do oszacowania. Gatunki te uwzględniono w kategorii zwierząt udomowionych, jednak miały one minimalny wpływ na te dane. Na przykład masę całej populacji myszy domowej oszacowano na 1 milion ton. Te 22 miliony ton ssaków lądowych i 40 milionów ton ssaków morskich to zaledwie niewielka część wszystkich ssaków na Ziemi. Łączna ich masa jest bowiem zdominowana przez masę ssaków udomowionych, którą autorzy badań wyliczają na ok. 630 milionów ton oraz masę ludzi, oszacowana na około 390 milionów ton. To pokazuje, w jak olbrzymim stopniu ludzie zdominowali dziką przyrodę. Dzikie ssaki stanową zaskakująco niewielką część zwierząt na Ziemi, szczególnie w porównaniu z ludźmi i zwierzętami udomowionymi. Masa samych tylko krów została oszacowana na 420 milionów ton, a masa psów jest mniej więcej taka sama, jak wszystkich dzikich ssaków lądowych. Z kolei masa kotów jest dwukrotnie większa niż masa słoni afrykańskich i czterokrotnie większa niż masa łosi. Masa gryzoni, bez przypisanych do zwierząt udomowionych szczurów i myszy, to 7% masy ssaków lądowych, a masa mięsożerców to 3%. Jeśli zaś chodzi o masę ssaków morskich to ponad połowę stanowi masa fiszbinowców. Najbardziej licznymi ssakami są zaś nietoperze. Co prawda stanowią one jedynie 7% ich masy, ale za to około 66% liczebności. Eksperci zauważają, że to jedynie zgrubne szacunki, ale stanowią bardzo dobry punkt wyjścia do kolejnych, bardziej dokładnych wyliczeń. Pokazują też one, jak złudne jest przekonanie, że świat dzikich zwierząt jest liczny i szeroko rozpowszechniony. « powrót do artykułu
  3. Ssaki spożywające mięso są bardziej narażone na nowotwory niż ssaki roślinożerne, wynika z badań przeprowadzonych na tysiącach zwierząt z ogrodów zoologicznych. Zrozumienie, dlaczego roślinożercy są mniej narażeni na nowotwory może pomóc w opracowaniu metod ochrony ludzi przed tymi chorobami. Orsolya Vincze i jej koledzy z węgierskiego Centrum Badań Ekologicznych przeanalizowali wyniki sekcji zwłok 110 148 zwierząt ze 191 gatunków ssaków, które padły w ogrodach zoologicznych. Naukowcy chcieli oszacować ryzyko zgonu z powodu nowotworów. Okazało się, że ssaki mięsożerne są bardziej narażone na nowotwory niż ssaki, które jedzą mięso rzadko lub nigdy. Najmniej narażoną grupą były parzystokopytne, do których należą owce czy krowy. Z kolei zwierzęciem najbardziej narażonym na zgon z powodu nowotworu był niewielki australijski kowari. W 16 na 28 badanych przypadków zgonów tych zwierząt przyczyną był nowotwór. Z kolei wśród padłych 196 antylop indyjskich i 213 mar patagońskich  nie stwierdzono żadnego przypadku nowotworu. Takie wyniki podważają powszechne przekonanie, że większe dłużej żyjące zwierzęta są bardziej narażone na nowotwory, gdyż mają więcej komórek, które mogą mutować i więcej czasu, by do tych mutacji doszło. Wydaje się, że ryzyko nowotworu jest w dużej mierze związane z dietą. Badacze zastrzegają jednak, że koniecznie jest zweryfikowanie, czy zjawisko zaobserwowane wśród zwierząt z ogrodach zoologicznych dotyczy również zwierząt dziko żyjących. Dlaczego jednak jedzenie mięsa miałoby być powiązane z większym ryzykiem rozwoju nowotworów? Vincze mówi, że jedną z przyczyn mogą być wirusy znajdujące się w mięsie. Niektóre z nich mogą powodować nowotwory. Wiadomo ma przykład, że u niektórych trzymanych w niewoli lwów nowotwory pojawiły się w z powodu papillomawirusów obecnych w spożywanym przez nie mięsie krów. Inną przyczyną mogą być zanieczyszczenia. W organizmach znajdujących się wyżej w łańcuchu pokarmowym zanieczyszczeń gromadzi się więcej, przypomina Beata Ujvari z Deakin University w Australii, która również brała udział w badaniach. Ponadto, zauważa uczona, zwierzęta mięsożerne spożywają więcej tłuszczu, mniej włókien i mają mniej zróżnicowany mikrobiom jelit niż roślinożercy. A wszystkie te czynniki są powiązane, przynajmniej u ludzi, z większym ryzykiem nowotworów. Ujvari dodaje, że obserwacje ze świata zwierząt niekoniecznie muszą odnosić się też do ludzi. Mamy inny styl życia i rzadko jemy surowe mięso. Przypomina jednak, że już wcześniej badania prowadzone wśród ludzi wykazały związek pomiędzy spożywaniem mięsa a nowotworami. Obecnie nie jest jasne, dlaczego – jak się wydaje – parzystokopytne są szczególnie odporne na rozwój nowotworów. Ale naukowców szczególnie interesują antylopa indyjska i mara patagońska. Jeśli dowiemy się, dlaczego u tych gatunków nowotwory występują tak rzadko, wykorzystamy tę wiedzę, by chronić samych siebie przed nowotworami. « powrót do artykułu
  4. Po porównaniu masy mózgów i ciał 1400 żyjących i wymarłych gatunków ssaków naukowcy doszli do wniosku, że mózgi ssaków nie powiększały się liniowo. Grupa 22 naukowców, w tym biologów, antropologów i statystyków ewolucyjnych, wykorzystała w swoich badaniach m.in. skamieniałości 107 ssaków, w tym najstarszej małpy Europy czy prehistorycznych waleni. Okazało się, że zwierzęta o dużych mózgach, jak słonie czy delfiny, powiększały ten organ w różny sposób. Na przykład w przypadku słoni w toku ewolucji dochodziło do zwiększania rozmiarów ciała, ale jeszcze szybciej zwiększały się rozmiary mózgu. Tymczasem delfiny zmniejszały swoje ciała, jednocześnie zwiększając mózg. U wielkich małp, wśród których widzimy bardzo duże zróżnicowanie stosunku wielkości mózgu do ciała, generalny trend ewolucyjny prowadził do zwiększania i rozmiarów ciała i rozmiarów mózgu. Jednak u homininów było inaczej. W przypadku naszych kuzynów widzimy relatywne zmniejszenie rozmiarów ciała i zwiększenie rozmiarów mózgu w porównaniu do wielkich małp. Autorzy badań uważają, że te złożone wzorce ewolucji mózgu wskazują na konieczność przemyślenia paradygmatu mówiącego, iż porównanie stosunku wielkości mózgu do wielkości ciała wskazuje na stopień rozwoju inteligencji. Wiele zwierząt o dużych mózgach, jak słonie, delfiny czy wielkie małpy mają wysoki stosunek wielkości mózgu do wielkości ciała. Ale nie zawsze wskazuje to na inteligencję. Na przykład uszanka kalifornijska ma dość niską masę mózgu w stosunku do masy ciała, a wykazuje się wysoką inteligencją, mówi biolog ewolucyjny Jaroen Smaers ze Stony Brook University. Jeśli weźmiemy pod uwagę historię ewolucyjną uszanki zauważymy, że w jej przypadku istniała silna presja na zwiększanie rozmiaru ciała, prawdopodobnie ze względu na zróżnicowanie morskich mięsożerców i przystosowanie do częściowego życia na lądzie. Zatem w przypadku uszanki niski stosunek masy mózgu do masy ciała wynika nie z presji na zmniejszanie rozmiarów mózgu, a na zwiększanie rozmiarów ciała. Obaliliśmy dogmat, że ze stosunek rozmiarów mózgu do reszty organizmu można wnioskować o inteligencji. Czasem duże mózgi to wynik stopniowego zmniejszania rozmiarów ciała, co miało pomóc w dostosowaniu się w nowego habitatu czy sposobu poruszania się. Nie ma to więc nic wspólnego z inteligencją. Jeśli chcemy wykorzystywać relatywnym rozmiar mózgu do wnioskowania o zdolnościach poznawczych, musimy przyjrzeć się też historii ewolucyjnej gatunku i sprawdzić, jak rozmiary mózgu i ciała zmieniały się w czasie", wyjaśnia Kamran Safi z Instytutu Zachowania Zwierząt im. Maxa Plancka. Autorzy badań wykazali też, że do największych zmian w mózgach ssaków doszło po dwóch wielkich kataklizmach – masowym wymieraniu sprzed ok. 66 milionów lat i zmianie klimatu sprzed 23–33 milionów lat. Gdy 66 milionów lat temu wyginęły dinozaury widoczna jest radykalna zmiana rozmiarów mózgu u takich ssaków jak gryzonie, nietoperze i mięsożercy, którzy wypełnili nisze po dinozaurach. Mniej więcej 30 milionów lat później, podczas ochłodzenia klimatu w oligocenie doszło do jeszcze głębszych zmian w mózgach niedźwiedzi, waleni, fok i naczelnych. Olbrzymim zaskoczeniem było zauważenie, że do największych zmian w relatywnej wielkości mózgów dzisiejszych ssaków doszło w wyniku katastrofalnych wydarzeń, z którymi mieli do czynienia ich przodkowie, mówi Smaers. Mózgi delfinów, słoni i wielkich małp wyewoluowały do dużych rozmiarów względem rozmiarów ich ciał po przemianach klimatycznych sprzed 23–33 milionów lat. Stosunek rozmiarów mózgu do rozmiarów ciała nie jest bez związku z ewolucją inteligencji. Jednak często może w większym stopniu wskazywać na dostosowanie się do presji środowiskowej niż na sam rozwój inteligencji, mówi Smaers. Szczegóły badań opublikowano w artykule The evolution of mammalian brain size. « powrót do artykułu
  5. Homo sapiens, neandertalczyk i inne gatunki człowieka mogły doprowadzać do zagłady całych gatunków dużych ssaków co najmniej 90 000 lat wcześniej, niż dotychczas sądzono. Mamuty, leniwce wielkości słonia czy tygrysy szablozębne to tylko przykłady wielkich ssaków, które istniały na Ziemi pomiędzy 2,6 miliona a 12 000 lat temu. Dotychczasowe badania wskazywały, że przed 35 000 lat w Australii doszło do zanikania większych ssaków. Proces ten był znacznie szybszy niż w przypadku małych ssaków. Najnowsze badania pokazują jednak, że zagłada dużych ssaków rozpoczęła się już co najmniej 125 000 lat temu w Afryce. Już wówczas przeciętny ssak zamieszkujący ten kontynent był o 50% mniejszy od przeciętnego ssaka na innych kontynentach, mimo że zwykle na większych masach lądowych występują większe ssaki. W miarę, jak ludzie migrowali z Afryki, dochodzi do zagłady dużych ssaków na innych kontynentach, a zjawisko to jest skorelowane z kolejnymi falami ludzkiej migracji. Z czasem średnia wielkość ciała ssaków z innych kontynentów stała się znacznie mniejsza niż średnia wielkość ssaków afrykańskich. Te gatunki, które przetrwały były zaś – ogólnie rzecz biorąc – znacznie mniejsze o tych, które wyginęły. Badania przeprowadzone przez naukowców z University of New Mexico, University of Nebraska-Lincoln, Stanford University i University of California San Diego dowodzą, że ta oparta na rozmiarach ciała zagłada ssaków była największym wymieraniem gatunków od czasu zagłady dinozaurów. To czynnik ludzki spowodował, że wielkie ssaki stały się bardziej podatne na wymieranie niż ssaki mniejsze. Z danych archeologicznych wiemy, że Homo sapiens pojawił się jako gatunek przed około 200 000 lat. Do wymierania dużych ssaków doszło niedługo potem. Wydaje się, że mieliśmy z tym coś wspólnego, mówi Kate Lyons z University of Nebraska-Lincoln. To ma sens. Jeśli zabijesz królika, nakarmisz rodzinę przez jeden dzień, jeśli zaś zabijesz dużego ssaka, nakarmisz całą wioskę, dodaje. Naukowcy nie znaleźli też dowodów, by do zagłady dużych ssaków przyczyniły się zmiany klimatyczne. Zarówno duże jak i małe ssaki są na nie podatne, a mimo to widzimy wyraźnie, że wyginęły duże gatunki. Uczeni zadali sobie też pytanie, w jaki sposób zanik dużych ssaków wpłynął na bioróżnorodność. By to sprawdzić, przeprowadzili symulację, w której założono, że w ciągu najbliższych 200 lat wyginą wszystkie ssaki, które obecnie są zagrożone. Jak mówi Lyons, w takim scenariuszu, największym ssakiem na Ziemi będzie krowa, a średnia masa ciała ssaków zmniejszy się o mniej niż 3 kilogramy. Jeśli taki trend się utrzyma i wyginą wszystkie obecnie zagrożone ssaki, to dojdzie do całkowitego przebudowania systemu przepływu energii oraz układu taksonomicznego. Rozmiary ssaków powrócą do stanu sprzed około 40 milionów lat, mówi profesor Felisa Smith z University of New Mexico. Wyginięcie dużych ssaków miałoby olbrzymi wpływ na środowisko. Zwierzęta takie są zwykle roślinożercami, spożywają olbrzymią ilość roślin i rozprowadzają nasiona oraz substancje odżywcze na wielkich obszarach. Jeśli ich zabraknie pozostałe ssaki nie będą w stanie ich zastąpić. Znaczenie wielkich ssaków dla ekosystemu jest zupełnie inne niż małych ssaków. W przyszłości ekosystemy będą wyglądały zupełnie inaczej. Ostatni raz ssaki wyglądały tak i miały tak małe rozmiary wkrótce po zagładzie dinozaurów. To, co robimy jako gatunek, to wymazywanie w bardzo krótkim czasie 40-45 milionów lat ewolucji rozmiarów ciała ssaków. « powrót do artykułu
  6. W osadach piaskowca w Argentynie odkryto dwie czaszki niewielkiego zwierzęcia wielkości ryjówki, które pozwalają rozpocząć wypełnianie obejmującej 60 mln lat luki w ewolucji południowoamerykańskich ssaków. Żyjąc ok. 100 mln lat temu na początku późnej kredy, Cronopio dentiacutus dzielił Ziemię z dinozaurami. Należał do Dryolestoidea - wymarłego kladu mezozoicznych ssaków, daleko spokrewnionego z torbaczami i łożyskowcami. Artykuł doktora Guillerma Rougiera z University of Louisville i jego zespołu ukazał się w piśmie Nature. C. dentiacutus mierzył od 10 do 15 cm i był owadożerny. Miał pokaźne kły, wąski pysk oraz krótką, zaokrągloną czaszkę. Rougier twierdzi, że wyglądał całkiem jak Scrat, czyli fikcyjna wiewiórka szablozębna z "Epoki lodowcowej". To pierwsza (w dodatku kompletna) czaszka dryolestoida. Rougier, Sebastián Apesteguía z Universidad Maimónides i Leandro C. Gaetano zlokalizowali skamieniałości w 2006 r. Bardzo szybko zdali sobie sprawę z wagi patagońskiego odkrycia, ponieważ czaszki ssaków są bardzo kruche, małe i rzadko znajdowane. Wydobywanie tych dwóch egzemplarzy ze skały zajęło parę lat. W oparciu o wiek skał i dlatego, że mieliśmy czaszki, wiedzieliśmy, że to coś istotnego. Zazwyczaj znajdujemy zęby lub fragmenty kości z tego okresu. Większość informacji o wczesnych ssakach zgromadziliśmy dzięki szkliwu, ponieważ to najtwardsza substancja w naszym ciele, która dobrze znosi upływ czasu - wyjaśnia Rougier. Dzięki zębom i fragmentom szczęk już od jakiegoś czasu wiadomo było, że na południowych kontynentach żyły endemiczne grupy ssaków. Dzięki skamieniałościom z Patagonii będzie można zrozumieć genealogię wczesnych ssaków południowoamerykańskich oraz ich ewentualne pokrewieństwo ze ssakami z północy.
  7. Grzywak (Lophiomys imhausi), żyjący we wschodniej Afryce gryzoń z rodziny chomikowatych, wykorzystuje toksynę z kory i korzeni rosnącego w tych samych rejonach drzewa Acokanthera schimperi, by odstraszyć atakujące go drapieżniki. Jak tłumaczą członkowie brytyjsko-kenijsko-amerykańskiego zespołu Jonathana Kingdona z Uniwersytetu Oksfordzkiego, "niejadalność przez przywłaszczenie" jest wykorzystywana przez wiele bezkręgowców i przez kilka grup kręgowców. Dotąd podobnego mechanizmu obronnego nie opisano u żadnego ssaka łożyskowego. Grzywakowi należy się więc palma pierwszeństwa. Zwierzę miażdży i żuje korzenie oraz korę A. schimperi, a następnie zaczyna się ślinić na wyspecjalizowane włosy, które nasiąkają toksyną na wypadek ugryzienia przez napastnika. Gryzoń wykorzystuje właściwości kardenolidu blisko spokrewnionego ze strofantyną, czyli związkiem chemicznym stosowanym przez Masajów do zatruwania strzał. Naukowcy nadal nie mogą wyjść z podziwu, że żując toksyczną roślinę, grzywak sam się nie zatruwa, ponieważ od dawna podkreśla się, że występujące w A. schimperi związki pozwalają zabić dużo większego od gryzonia słonia. Przed publikacją artykułu ekipy prof. Kingdona pojawiały się doniesienia o psach, które padały martwe po ugryzieniu grzywaka. Wcześniej nikt nie miał jednak pojęcia, że gryzoń wspomaga się trującą rośliną. Spokojny grzywak wygląda jak skrzyżowanie skunksa ze szczurem i jeżem. Gdy zaatakują go szakal czy lampart, nie ucieka, tylko zastyga w bezruchu i eksponuje biegnący po boku czarno-biały pas. To tutaj znajdują się włosy z toksyną. Toksyna jest związkiem organicznym [glikozydem nasercowym]. Wszyscy mamy jej trochę w organizmie, gdzie kontroluje siłę tętna, lecz jeśli ilość jest za duża, serce pracuje tak intensywnie, że może dojść do zawału. Szczegółowe badania pod mikroskopem ujawniły, że włosy na boku mają nietypową budowę. Pobierają toksynę podobnie jak knot świecy roztopiony wosk, dzięki czemu każdy włosek jest wysycony maksymalną dawką trucizny. Nikt z nas nie widział włosów tak złożonych jak te: z ukośnym splotem [kratownicą] w rejonie ściany i pęczkiem delikatnych włókien w rdzeniu. Byliśmy zaskoczeni skutecznością podsiąkania cieczami oraz ich magazynowania - podkreśla prof. Fritz Vollrath. Poza czarno-białym pasem na boku, reszta włosów grzywaka ma typową budowę włosów ssaczych. Biolodzy są przekonani, że "sugestywne" ubarwienie z flanki skłania drapieżców do kąsania jedynej toksycznej części L. imhausi. Jeśli napastnik nie umrze w wyniku zatrucia, w przyszłości na pewno nie będzie już chciał polować na grzywaka. Obserwowaliśmy grzywaka, który obrywał trującą korę prosto z drzewa, przeżuwał ją, a następnie celowo rozprowadzał na bokach powstałą w ten sposób papkę. Znajdujące się tam włosy są tak pomyślane, by działając jak knot, szybko wchłonęły toksyczną miksturę - opowiada Kingdon. Profesor dodaje, że jeże czasem wgryzają się w gruczoły jadowe ropuch i rozprowadzają toksynę po kolcach, ale taktyka ta nie może raczej doprowadzić do niczyjego zgonu i wywołuje zwykły dyskomfort.
  8. Za pomocą miniaturowego aspiratora, który otwiera się i zamyka w ciągu tysięcznych sekundy, pływacze, wodne lub błotne rośliny z rodziny pływaczowatych, zasysają wodę z przepływającą obok ofiarą. Eksperci uważają, że na ich wzór można by produkować miniaturowe urządzenia medyczne, np. "laboratoria na szkiełku" (ang. lab-on-a-chip). Zespół doktora Philippe'a Marmottanta z Uniwersytetu w Grenoble posłużył się tzw. szybką kamerą i symulacjami komputerowymi. Ssak tworzy niezwykłe wrota, które działają jak elastyczna zastawka – tłumaczy Francuz. Aspirator jest utworzony przez nieustannie wypompowujące wodę gruczoły. Dzięki temu niewielka workowata struktura zapada się do wewnątrz. Gdy przepływające obok zwierzę podrażni włoski czuciowe, zastawka odgina się do środka, co umożliwia zassanie wody wraz z pokarmem. Przyspieszenie sięga wtedy 600g. Podczas kilkugodzinnego trawienia woda ponownie spłaszcza pułapkę. Ta sama pułapka może zadziałać setki razy. To niesamowity twór mechaniczny – podsumowuje dr Marmottant. http://www.youtube.com/watch?v=Zb_SLZFsMyQ
  9. Salanoia durrelli to nowy mięsożerny ssak z Madagaskaru. Choć dopiero go wyodrębniono i opisano na łamach pisma Systematics and Biodiversity, już trafił do grona najbardziej zagrożonych gatunków ssaków na świecie. Wielkością przypomina kota i występuje wyłącznie na mokradłach wokół jeziora Alaotra. Biolodzy wiedzą tylko o 2 żyjących na wolności osobnikach. Niestety, habitatowi ssaka nazwanego na cześć zmarłego w 1995 r. brytyjskiego zoologa Geralda Durrella zagrażają gatunki inwazyjne i zanieczyszczenia. Zespół z Durrell Wildlife Conservation Trust po raz pierwszy widział zwierzę pływające w jeziorze podczas wyprawy w 2004 r. Podejrzewając, że może to być nowy gatunek, naukowcy zrobili fotografie, by zoolodzy przyjrzeli się "obiektowi". Rok później badacze wrócili na to miejsce i schwytali żywego osobnika. Zmierzono go i pobrano próbki krwi oraz innych tkanek. Znaleziony martwy egzemplarz został wysłany do Muzeum Historii Naturalnej w Londynie. Tam porównano go z najbliższym genetycznie krewnym salano (Salanoia concolor). Członkini ekipy doktor Paula Jenkins podkreśla, że przedstawiciele rodzaju Salanoia różnią się cechami morfologicznymi. Są zupełnie inaczej umaszczeni, dodatkowo odkryliśmy oczywiste odmienności w budowie czaszki i zębów. Rozmiary i kształty poduszek łap S. durrelli bezsprzecznie nie przypominają swoich odpowiedników u żyjącego w lasach wschodniego Madagaskaru salano. Był to rzeczywiście nowy gatunek i okaz przechowywany w muzeum jest obecnie uznawany za holotyp [wskazany przez autora nazwy taksonu okaz wzorcowy], dostępny dla innych naukowców planujących przyszłe badania. Odkrycie nowego ssaka, a tym bardziej nowego ssaka mięsożernego jest czymś "bardzo niezwykłym", podkreśla Jenkins. Ostatnim odnalezionym na Madagaskarze mięsożercą był Galidictis grandidieri. Opisano go w 1986 r. Z oczywistych względów biologia S. durrelli pozostaje w dużej mierze owiana tajemnicą. Naukowcy domyślają się, że zwierzę musiało się przystosować do wodnego lub półwodnego trybu życia. Najprawdopodobniej odżywia się ono rybami i małymi ssakami. Specjaliści z Durrell Wildlife Conservation Trust chcą oznakować schwytane osobniki, by sprawdzić, czy rzeczywiście obszar występowania ogranicza się wyłącznie do jeziora Alaotra.
  10. Dzbanecznik Nepenthes lowii jest jedyną rośliną na świecie, która zbiera odchody zwierząt, a następnie wykorzystuje je do wytwarzania spijanej przez gości słodkiej substancji. Botanik i taksonom Ch'ien C. Lee jako pierwszy sfotografował ostatnio wiewiórecznika górskiego (Tupaia montana), który zasiadł na dzbanku jak na toalecie. N. lowii, gatunek endemiczny dla Borneo, polega na odchodach wiewióreczników oraz licznych ptaków. Soki rośliny mają niezbyt przyjemny zapach, ale słodki smak i tak przyciąga ssaki z rodziny tupajowatych. Jako że wieczko jest stale otwarte, zwierzęta mogą, a nawet muszą wygodnie przycupnąć, by skosztować smakołyku. N. lowii rozpoczynają życie jako rośliny drapieżne, ale z czasem niemal całkowicie przestawiają się na rycykling odchodów. W ten sposób gatunek potrafi przeżyć w środowisku ubogim w składniki odżywcze. Dzbanecznik ma wszystko, czego pragną wiewióreczniki. Wystarczy więc, że po prostu jest, a i jego potrzeby zostaną zaspokojone.
  11. Podczas niedawnej ekspedycji na Filipinach naukowcy zdobyli dowód, że jeleń Alfreda (Rusa alfredi), najrzadszy jeleniowaty i jeden z najrzadszych ssaków na świecie, wciąż jeszcze żyje na wolności. Jeleń Alfreda to jeden z trzech jeleni występujących endemicznie na Filipinach. Już w roku 1991, gdy po raz ostatni przeprowadzano poszukiwania przedstawicieli tego gatunku na wolności, okazało się, że występuje on jedynie na 5% wcześniej zajmowanych terenów. Craig Turner i James Sawyer przez pięć lat przygotowywali się do ekspedycji na tereny leśne North Negros Natural Park (NNNP) na wyspie Negros. Park to bardzo istotny obszar dla bioróżnorodności. Jednak znajdujący się w nim ekosystem jest bardzo delikatny. Na 80 000 hektarach parku las tropikalny zajmuje jedynie 16 500 hektarów i należy do najsłabiej zbadanych lasów na Ziemi. Głównym celem ekspedycji było poszukiwanie jelenia Alfreda oraz zbadanie samego lasu i występujących w nim roślin oraz zwierząt. Po trzech dniach znaleziono ślady jelenia, a po kolejnych trzech - następne. Odległość pomiędzy nimi sugeruje, że mamy do czynienia z dwoma różnymi stadami. Wkrótce naukowcy natrafili na odchody zwierzęcia. Dzięki temu odkryciu wiemy, że jeleń Alfreda wciąż zamieszkuje dwie (z siedmiu poprzednio zamieszkiwanych) wysp: Negros i Panay. Nie wiadomo jednak, ile osobników żyje na wolności i czy gatunek ma jakiekolwiek szanse przetrwania. Największym zagrożeniem dla tych zwierząt są kłusownicy oraz wycinanie lasów. Podczas ekspedycji natrafiono też na niezwykłe orchidee, liczne gatunki ptaków i żab. Uczeni chcą zbadać je w przyszłości.
  12. W 2005 roku w lasach Tanzanii włoski naukowiec Francesco Rovero sfilmował dziwne zwierzę. Ma ono nos w kształcie trąby, czarny zad i jest pokryte futrem. Film pokazano innym uczonym, którzy przez kolejne lata nie wiedzieli, jak zakwalifikować stworzenie. Rovero wybrał się na jego poszukiwanie i ponownie sfilmował zwierzę wielkości kota w marcu 2006 roku w tanzańskim lesie Ndundulu. Obecnie, po badaniach, wiadomo, że to nowy gatunek gigantycznego ryjkonosa. Zwierzę waży około 0,7 kilograma, a jego nos jest o 25 do 50 procent bardziej masywny, niż nos jego najbliższych krewniaków. Długość ciała wynosi około 70 centymetrów. Ryjkonosy bardzo przypominają ryjówki, jednak, jak wykazały najnowsze badania, są bliżej spokrewnione z wielkimi słoniami, niż z małymi gryzoniami. Obecnie znanych jest 16 gatunków ryjkonosów, w tym 4 duże gatunki.
  13. Rodzice na całym świecie zastanawiają się nad płcią dziecka: czy urodzi się chłopczyk, czy dziewczynka. Czesi odkryli natomiast ostatnio, że obecność w tkankach ciężarnej pierwotniaka Toxoplasma gondii zwiększa prawdopodobieństwo przyjścia na świat syna. Zakażone kobiety z utajoną/latentną toksoplazmozą częściej rodzą chłopców niż panie seronegatywne (które nie mają ani przeciwciał IgG, ani IgM) — tłumaczą S. Kankova i zespół z Wydziału Parazytologii, Mikrobiologii i Zoologii Uniwersytetu Karola, Centrum Medycyny Reprodukcyjnej oraz GynCentrum. To pierwsze badanie, które wykazało, że zakażenie pasożytami może mieć wpływ na płeć dziecka (Naturwissenschaften). Czesi analizowali dane 1800 dzieci, które urodziły się w latach 1996-2004 w prywatnej klinice położniczej. Zapiski medyczne obejmowały wiek matki, poziom przeciwciał przeciwko pierwotniakowi we krwi kobiety, informacje o wcześniejszych porodach i aborcjach oraz płeć dziecka. Autorzy studium podkreślają, że miało ono charakter obserwacyjny i nie można na razie mówić o związku przyczynowo-skutkowym. Aby potwierdzić ich konkluzje, trzeba by celowo zakażać ciężarne ssaki Toxoplasma gondii.
  14. Gdy przed 200 milionami lat na Ziemi pojawiły się pierwsze ssaki, planetą niepodzielnie rządziły dinozaury. Do niedawna jeszcze naukowcy przypuszczali, że ssakom udało się przetrwać tylko dzięki temu, że były małymi niewyspecjalizowanymi nocnymi stworzeniami. Dopiero po wyginięciu dinozaurów 65 milionów lat temu, ssaki mogły swobodnie się rozwijać. W ciągu ostatnich lat naukowcy znaleźli jednak wiele dowodów na to, że ssaki wyspecjalizowały się wcześniej, niż dotychczas sądzono i przeżyły nie tylko dzięki temu, iż dinozaury niezbyt się nimi interesowały. Wśród takich wyspecjalizowanych ssaków można wymienić żywiące się insektami stworzenie przystosowane do kopania, czy też podobne do bobra zwierzę, które polowało na ryby. Ostatnim odkryciem jest nieco podobna do polatuchy (latającej wiewiórki) Volitcotheria antiquus, 14-centymetrowe zwierzę, którego szczątki znaleziono w Mongolii Wewnętrznej. Najciekawsze w nim jest to, iż zwierzę posiadało płat skórny pomiędzy tylnymi a przednimi konczynami. To była wielka niespodzianka – mówi paleontolog Jin Meng z Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku. Płat skóry służył zwierzęciu do lotu ślizgowego. Potrafiło ono wchodzić na drzewa i, dzięki płatowi, przeskakiwać pomiędzy nimi. Meng uważa, że taka budowa ciała była też pomocna w ucieczce przed drapieżnikami, jak chociażby latające pterozaury. Volitcotheria żyła w okresie od 164 do 130 milionów lat temu. Jest więc najstarszym znanym nam ssakiem przystosowanym do poruszania się w powietrzu. Dotychczas naukowcy uważali, że najstarszy jest nietoperz, którego odkryte w Wyoming szczątki oszacowano na 51 milionów lat.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...