Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36799
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    211

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Time Warner Cable Inc. testuje usługę, która przypomina oferty dostępu do Internetu sprzed kilkunastu lat. W teksaskiej miejscowości Beaumont subskrybenci szerokopasmowej Sieci muszą płacić 1 dolara za każdy gigabajt transferu powyżej limitu przyznanego w ramach miesięcznego abonamentu. Rzecznik prasowy Time Warner poinformował, że eksperymentem objęto 5% użytkowników, którzy spędzają nieproporcjonalnie dużo czasu w sieci Time Warner. Zdaniem firmy, tak intensywne użytkowanie infrastruktury jest podobne do jej opodatkowania. Aby móc inwestować w sieć, musimy znaleźć sposób na sfinansowanie inwestycji - mówi przedstawiciel Time Warner Cable. W okolicach Beaumont zaoferowano użytkownikom kilka różnych modeli dostępu. Za 29,95 USD miesięcznie użytkownik otrzymuje 768-kilobitowe łącze i prawo do pobrania 5 gigabajtów danych. Jeśli zapłaci 54,90 dolarów, będzie mógł skorzystać z 15-megabitowego łącza i pobierze do 40 gigabajtów danych.
  2. Rumunia nie jest popularnym celem wycieczek Polaków, a jest tam co oglądać. I nie chodzi tu tylko o zamek Drakuli, za którego zwykło się uważać XV-wiecznego hospodara wołoskiego Włada IV, ale również o tzw. trowanty (skalne jaja), czyli rosnące kamienie. Występują one w górach Trascaul, a konkretnie w Feleacu koło Cluju. W porze suchej wyglądają jak zwykłe kamienie, po deszczu zaczynają jednak pączkować jak drożdże. Na ich powierzchni pojawiają się owalne i kuliste wypustki. Żyjące kamienie zadziwiają wszystkich, także miejscowych. Ich jądro jest twarde, ale zewnętrzną warstwę stanowi dość luźno związany piasek. Sporo egzemplarzy znajdowano właśnie w piaszczystych rejonach. Powstały miliony lat temu podczas diagenezy, a ich ciekawa forma to skutek nieregularnej cementacji. Z geologicznego punktu widzenia mamy do czynienia z piaskowcami. W 2006 roku w Costesti w rejonie Valcea powstało Muzeul Trovantilor (Muzeum Trowantów). W środku i na zewnątrz obiektu zgromadzono wiele ciekawych okazów żyjących kamieni. Mają różne kształty i rozmiary: od naprawdę niewielkich po 10-metrowe.
  3. Nowe cienkie błony wykonane z nanowłókien mogą zrewolucjonizować technologie oczyszczania wód gruntowych oraz usuwania wycieków ropy naftowej. Akademicy z MIT-u pracujący pod kierunkiem profesora Francesco Stellacciego, opracowali cienki, podobny do papieru materiał, który jest w stanie wchłonąć 20 razy więcej ropy naftowej, niż sam waży. Co istotne, materiał pozwala następnie na odzyskanie ropy i może być wielokrotnie używany. Nanowłókna profesora Stellaciego wykonano z materiału odpornego na działanie wysokiej temperatury, więc po zebraniu ropy, wystarczy go podgrzać, a ropę odparować i skroplić. Po takim zabiegu zarówno ropa jak i materiał do jej zbierania nadają się do ponownego użycia. Produkcja nowego materiału przypomina produkcję papieru. Jest prosta i tania, tym bardziej, że nanomateriał, jeśli ma wejść do praktycznego użytku, będzie produkowany w dużych ilościach.
  4. Wg wielu ludzi, poniedziałek to najgorszy dzień tygodnia. Powstały na ten temat nawet filmy, choćby komedia Tadeusza Chmielewskiego Nie lubię poniedziałków. Czy rzeczywiście poniedziałek wiąże się z najgorszym humorem, a piątek i sobota z najlepszym? Okazuje się, że nie... Charles S. Areni z Uniwersytetu w Sydney i Mitchell Burger z NTF Group przeprowadzili wywiady z 202 osobami, które miały określić swój typowy nastrój każdego dnia tygodnia. Rezultaty nie były zaskakujące. Ludzie sądzili, że najgorszy humor mają w poniedziałki rano i wieczorem. A najlepszy humor staje się ich udziałem w piątkowe oraz sobotnie wieczory i ranki. Areni i Burger nie czuli się usatysfakcjonowani wynikami, dlatego postanowili inaczej podejść do zagadnienia. Zwerbowali kolejne 351 osób, ale tym razem pytali o nastrój poniedziałkowy w poniedziałek, wtorkowy we wtorek itp. Dzięki temu psycholodzy odkryli, że humor ankietowanych pozostawał w przybliżeniu taki sam przez cały tydzień. Ani poniedziałek nie był tak depresyjny, ani piątki oraz soboty tak ekscytujące, jak im się wydawało. Średnio ludzie mieli najgorszy nastrój w środę, a najlepszy w niedzielę, ale różnice nie były duże. W rzeczywistości zmiany nastroju w ciągu tygodnia nie pokrywają się ze stereotypowym wzorcem, który zakłada ciągłe wzrosty od poniedziałku do piątku. Eksperyment ujawnił tendencyjność pamięci. Ponieważ stereotypowo poniedziałki są uznawane za najgorszy dzień tygodnia, ankietowani przypominali sobie najpaskudniejsze poniedziałki swojego życia. Piątki i soboty kojarzą się wszystkim z odpoczynkiem i relaksem, dlatego badani wykazywali skłonność do przypominania jak najlepszych weekendów. Artykuł Areniego i Burgera ukazał się w czasopiśmie Journal of Applied Social Psychology. Autorzy wykazali w nim, że pamięć działa bardziej tendencyjnie w odniesieniu do poniedziałków. Podczas gdy soboty bywają różne, poniedziałki zawsze są, wg ludzi, smutne...
  5. Naukowcy z amerykańskiego Narodowego Instytutu Standardów i Technologii (NIST) opracowali metodę, która upraszcza i czyni tańszą dystrybucję kluczy szyfrujących w kryptografii kwantowej. Dzięki ich pracom kwantowe metody kryptograficzne mogą szybciej się upowszechnić. Amerykańskim uczonym udało się zmniejszyć liczbę detektorów - najbardziej kosztownych elementów systemu kryptograficznego - z czterech do dwóch. W kryptografii kwantowej odbiorca wiadomości musi odebrać sekwencję fotonów i zmierzyć ich polaryzację by uwiarygodnić wiadomość. Najpowszechniej używany obecnie protokół, BB84, wymaga wykorzystania czterech detektorów, z których każdy kosztuje od 5000 do 20 000 dolarów. Jedna para detektorów mierzy polaryzację pionową i poziomą, a druga polaryzację +/- 45 stopni. Naukowcy pod przewodnictwem Xiao Tanga opracowali optyczny komponent, który powoduje rotację fotonów o 45 stopni i pozwala na ich zmierzenie za pomocą tego samego czujnika. Wystarczy więc użyć jednej pary detektorów - tej mierzącej polaryzację pionową i poziomą, a następnie wysłać do nich fotony ponownie i je obrócić. Zaleta jest oczywista - polaryzację można zmierzyć za pomocą dwóch czujników. Jednak nie ma róży bez kolców. Druga para fotonów przybywa później, niż w przypadku wykorzystywania czterech detektorów. Naukowcy mówią, że ich system spowalnia transmisję danych o połowę. Jednak, jak zapewniają, nadal pracuje ona z na tyle dużą prędkością, że można przesyłać w czasie rzeczywistym zaszyfrowany obraz wideo tworzony za pomocą kamery internetowej.
  6. Trzydziestosześcioletnia Hilary Lister z Dunkirk w hrabstwie Kent cierpi na tetraplegię, czyli paraliż czterokończynowy. Jest pierwszą na świecie osobą z tego typu porażeniem, która w 2005 r. przepłynęła samotnie Kanał La Manche. Teraz przygotowuje się do opłynięcia Wielkiej Brytanii na 6-metrowym jachcie Artemis 20. Kobieta kontroluje łódź (żagle i sterownicę) za pomocą oddechu, używając do tego takiej samej "słomki", jak do kierowania wózkiem inwalidzkim. Jeśli wszystko ułoży się po jej myśli, wyruszy w podróż 9 czerwca z portu w Dover. Lister będzie płynąć w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. Rejs potrwa ok. 3-4 miesięcy. Z oczywistych względów sportsmenka będzie płynąć tylko w dzień. W lipcu zeszłego roku Lister opłynęła, także samotnie, Isle of Wight, wyspę należącą do archipelagu Wysp Brytyjskich. Była pierwszą kobietą z tetraplegią, której udało się tego dokonać. Jej stan to konsekwencja postępującej choroby neurodegeneracyjnej (zespołu odruchowej dystrofii współczulnej), która unieruchomiła ją przed 7 laty. Lister będzie płynąć samotnie, co nie oznacza, że nikt jej nie będzie zabezpieczał. Na wodzie towarzyszyć jej będzie ponton, a na lądzie dwa samochody kempingowe i Land Rover plus kilkuosobowa załoga. Ostatnim przygotowaniom towarzyszy atmosfera radosnego podniecenia. Żeglarka przećwiczyła różne procedury, w tym ratowniczą, podczas wypadów w okolicach wyspy Wight. W zeszłym roku podobny rejs zaplanował sparaliżowany od klatki piersiowej w dół Geoff Holt. Podróż zajęła mu 109 dni. Rejs Brytyjki przez Kanał La Manche trwał 6 godzin i 13 minut, a opłynięcie wyspy Wight to kwestia 11 godzin i 4 minut.
  7. Naukowcy z uniwersytetu w angielskim Leicester opracowali we współpracy z lokalną policją nową technikę, która może stanowić przełom w dziedzinie kryminalistyki. Badaczom udało się stworzyć nowy sposób odczytywania odcisków palców, który umożliwia poszukiwanie tego typu śladów z niespotykaną dotąd czułością. Opracowana metoda polega na wizualizacji niewidocznych gołym okiem zmian, które powstają pod wpływem dotyku na metalowych powierzchniach. Eksperci odkryli, że substancje wydzielane na opuszkach palców mają zdolność utleniania metali, czyli powodowania ich "rdzewienia". Oznacza to, że możliwe jest, w odróżnieniu od stosowanych obecnie metod, wykrycie odcisku nawet po całkowitym usunięciu wszelkich substancji, które przedostały się z dłoni na dotykaną powierzchnię. Co ciekawe, nowatorska technika pozwala uzyskać ślad o zadowalającej jakości nawet na podstawie analizy łuski naboju wystrzelonego zaraz po dotknięciu. Tradycyjne procedury kryminalistyczne byłyby w takiej sytuacji bezradne, gdyż wysoka temperatura, niezbędna do wystrzelenia pocisku, całkowicie spaliłaby jakikolwiek materiał przeniesiony na łuskę z dłoni. Sekret nowej techniki tkwi w użyciu prądu elektrycznego w połączeniu z zastosowaniem proszku podobnego do znanego powszechnie tonera do drukarek laserowych. W miejscach, w których palec dotykał metalowego przedmiotu, dochodzi do utlenienia materiału, przez co wykazuje on pod wpływem przepływającego prądu podwyższone powinowactwo do proszku. W ten sposób dochodzi do wizualizacji śladu, który zostałby pominięty przy wykorzystaniu tradycyjnych metod. Czułość metody jest tak wielka, że jedynym możliwym sposobem usunięcia pozostawionego tropu mogłoby być starcie najbardziej zewnętrznej warstwy metalu np. za pomocą papieru ściernego. Odkrycie Anglików może oznaczać ponowne otwarcie wielu dochodzeń, które wcześniej utkwiły w martwym punkcie z braku dowodów. Pozostawione odciski zostają utrwalone w metalu na bardzo długo, toteż ich wykrycie nie powinno od teraz stanowić dla policji żadnych problemów. Zachęceni swoim odkryciem, badacze postanowili uruchomić trzyletni projekt badawczy, którego celem ma być udoskonalenie metod wykrywania odcisków palców na różnych powierzchniach.
  8. Bezpieczeństwo nanomateriałów stało się jakiś czas temu obiektem intensywnych badań. Naukowcy od kilku lat starają się dowiedzieć, czy te mikroskopijne struktury, tworzone najczęściej z węgla, są bezpieczne dla ludzi oraz innych organizmów, a nawet dla całych ekosystemów. Tym razem badacze postanowili przebadać przepływ nanomateriałów pomiędzy kolejnymi organizmami w łańcuchu pokarmowym. Szczęśliwie, wyniki analizy są uspokajające. Celem eksperymentu było określenie wydajności wchłaniania oraz sposobów wydalania i ilości przekazywanych w łańcuchu pokarmowym nanostruktur. Jako przykładowy model nanomateriału posłużyły badaczom tzw. kropki kwantowe (ang. quantum dots) - drobne cząsteczki zdolne do intensywnej fluorescencji pod wpływem światła o określonej długości fali. Jako modelowy, znacznie uproszczony łańuch pokarmowy posłużyły dwa drobne organizmy wodne: pierwotniak Tetrahymena pyriformis oraz żywiący się nim wrotek z gatunku Brachionus calyciflorus. Badacze udowodnili, że T. pyriformis "chętnie" i intensywnie pobierał kropki kwantowe, co wykazano dzięki pomiarom światła wytwarzanego wewnątrz jego komórek. Co więcej, pochłonięte w ten sposób cząsteczki trafiały później do organizmu wrotka i utrzymywały w nim zdolność do fluorescencji, co oznacza, że nie są wrażliwe na trawienie. Z drugiej jednak strony, nie wykazywały one tendencji do akumulacji w organizmie drapieżnika, co oznacza najprawdopodobniej zdolność B. calyciflorus do skutecznego wydalania fluorescencyjnych cząsteczek. Prowadzący badania David Holbrook z amerykańskiego Narodowego Instytutu Standardów i Technologii (National Institute of Standards and Technology - NIST) zastrzega jednak, że należy być bardzo ostrożnym przy próbie zastosowania tych samych wniosków w odniesieniu do człowieka. Nasze badania pokazują, że choć transfer troficzny [czyli przekazywanie materii od ofiary do żywiciela - red.] kropek kwantowych miał w tym prostym łańcuchu pokarmowym miejsce, nie dochodziło do ich akumulacji w wyższym z tych dwóch organizmów, tłumaczy Holbrook. Badacz zaznacza jednak, że choć wstępne wyniki nie wskazują na istnienie ryzyka zachodzenia tego zjawiska, dla osiągnięcia pelnej wiedzy potrzebne jest przeprowadzenie bardziej złożonych ekspermentów i stworzenie dokładniejszych metod pomiaru ilości przenoszonych w łańcuchu pokarmowym nanomateriałów.
  9. Podając leki immunosupresyjne pacjentom po przeszczepach, medycy stąpają po cienkiej linie. Z jednej stronie muszą osłabić układ odpornościowy na tyle, by organizm nie odrzucił nowego organu, z drugiej – nie mogą zaaplikować za wysokich dawek, by człowiek nie stał się zupełnie bezbronny i podatny na ataki mikroorganizmów. Badacze z Loyola University Medical Center opracowali nowy rodzaj badania krwi, które pomoże zachować niezbędną równowagę. Bazuje ono na ocenie poziomu energetycznego limfocytów. Amerykanie zaobserwowali bowiem, że u osób z wysokoenergetycznymi limfocytami nie dochodzi do rozwoju zakażeń. Pacjenci z niskoenergetycznymi limfocytami zapadali zaś na zapalenia płuc, dróg moczowych, skóry, miewali też opryszczkę. W sobotę (31 maja) dr Biljana Pavlovic-Surjancev przedstawiła wyniki badań zespołu na dorocznym Amerykańskim Kongresie Transplantologicznym. Do tej pory lekarze monitorowali stan układu odpornościowego, licząc komórki odpornościowe w próbce. Nowy test demonstruje ich aktywność, oceniając natężenie uwalniania cząsteczek adenozynotrifosforanu (ATP). Im więcej ATP, akumulatora energii, tym bardziej aktywna jest dana komórka. Zespół przeanalizował 37 próbek, które pobrano od 26 pacjentów po przeszczepach serca. Piętnastu chorych z infekcjami miało niższy poziom ATP od pozostałych 11 osób. Stwierdzono u nich również mniejszą liczbę komórek odpornościowych. W ramach niewielkiego studium zauważyliśmy, że infekcja jest związana z mniejszą aktywnością komórek układu odpornościowego. Potrzeba dalszych badań, by stwierdzić, czy test może pomóc w wykryciu osób z grupy ryzyka zakażeń, zanim jeszcze wystąpią.
  10. Znaczna część ludzi jest przyzwyczajona do biblioteki, czy to swojej własnej, domowej, czy to szkolnych lub publicznych. Dla dużej liczby z nich jest biblioteka po prostu miejscem, w którym udostępnia się książki innym. Oczywiście, zazwyczaj jest też wiadomym, że księgozbiór powstaje w skutek długiego, przynajmniej kilkuletniego, procesu. Naprawdę dobre biblioteki jednak tworzone są przez pokolenia, a zbiór zapoczątkowany przez pierwszych właścicieli powoli rozrasta się, również przez przyłączanie do niego innych kolekcji. Zazwyczaj jednak nie zastanawiamy się jakie właściwie były początki danej biblioteki. Nie myślimy również o jej założycielach, lub opiekunach, inaczej niż jako o ludziach pełnych szlachetności i mądrości, bo czyż ktoś stale obcujący z książkami i kochający je może być inny? Przekonanie o szlachetności bibliotekarza, lub względnie twórcy biblioteki, jest ściśle związane z celem istnienia księgozbioru. Co do tego zaś istnieją dwa przekonania – istnieje on by zapewniać (ugruntowywać) mądrość właściciela lub też spełniać tak określone zadanie z pożytkiem publicznym, czyli służyć jako narzędzia zdobywania wiedzy szerszej grupie ludzi i to najczęściej za darmo lub za niezbyt wygórowaną kwotę. Zbiór Prawda ma jednak mniej idealistyczne oblicze. W dodatku wychyla się zza niego okrutna bestia, która strzeże księgozbioru niczym smok swoich skarbów. W samym początku biblioteki jeszcze tej grozy nie znajdujemy. Widać tu jedynie niezmierną wielkość, która wynika z olbrzymiej wręcz złożoności ksiąg. Doskonale pokazuje to w swojej „Bibliotece Babel” Jorge Louis Borges, gdy opisuje bibliotekę nie tylko nieskończoną jako budowlę, ale w dodatku posiadającą niewyczerpalny księgozbiór. Tym bardziej monstrualny, że nieograniczony pod względami formalnymi. Mogą w nim bowiem znajdować się choćby książki, które spisane są w słowach jednego języka, ale już reguły gramatyczne pochodzą z innego. Nic dziwnego, że przy takich założeniach księgozbiór może bez większych przeszkód rozrastać się ku nieskończoności. O tej idealnej bibliotece nie można jednak powiedzieć, że zaczęła istnieć w jakimś dającym się ogarnąć momencie. Pod tym względem jej przeciwieństwem jest choćby Ossolineum (Zakład Narodowy im. Ossolińskich) i jego biblioteka. Fundacja zakładu została powołana do życia w 1817 r. przez Józefa Maksymiliana Ossolińskiego, a samą bibliotekę otworzono we Lwowie dekadę później. Według współczesnych fundator biblioteki zaczął jej tworzenie od … wizyty u krawca. Zlecił tam uszycie specjalnego płaszcza z dużą liczbą kieszeni wewnętrznych. Podobno służyły one do umieszczenia w nich książek ze zwiedzanych przez Józefa Maksymiliana bibliotek. Należy nadmienić, że książki wówczas wydawane były zazwyczaj formatu współczesnych notesów, mniejszych nawet niż A5. Takie postępowanie można uznać za wysoce naganne etycznie. Budowanie czegoś wartościowego opiera się tu bowiem na kradzieży. Istnieje wprawdzie bibliofilskie przysłowie, według którego psa, kwiat i książkę nie grzech ukraść, ale wielu miłośników książek nie obejmuje nim swoich własnych księgozbiorów. Wykazują się w tym przypadku swoistą moralnością Kalego. Dla pocieszenia można zastrzec, że opowieść o płaszczu twórcy jednej z najważniejszych polskich bibliotek jest bardziej legendą niż prawdą, a zdecydowana większość księgozbioru pochodzi czy to z zakupów własnych biblioteki, czy to z darowizn innych księgozbiorów na rzecz instytucji.
  11. Wojciech Mazurczyk i Krzysztof Szczypiorski z Instytutu Telekomunikacji Politechniki Warszawskiej opracowali system steganograficzny dla technologii VoIP. Steganografia to metoda ukrywania poufnych informacji w zwykłym z pozoru przekazie. Treść, którą chcemy ukryć, możemy zakodować np. w pliku graficznym. Przecięta osoba tego nie zauważy, ale odbiorca wiadomości, który będzie wiedział, że w danym pliku jest informacja, z łatwością ją odkoduje. Polscy naukowcy odkryli metodę ukrywania wiadomości w rozmowach telefonicznych prowadzonych za pośrednictwem internetu. Wojciech Mazurczyk wyjaśnia, że w VoIP można ukryć swój przekaz, gdyż technika ta wykorzystuje protokół UDP, a nie TCP. UDP nie gwarantuje, że pakiety z danymi przyjdą do odbiorcy w takiej kolejności w jakiej zostały wysłane i że przyjdą wszystkie. To przyspiesza komunikację, a właśnie prędkość jest bardzo ważna w rozmowach głosowych. Ale, jak zauważyli uczeni, fakt, iż rozmowę można toczyć bez przeszkód pomimo utraty pakietów oznacza, że część z nich można by podmienić i przekazać w ten sposób ukrytą treść. Specjalnie przetrzymaliśmy przez jakiś czas przed wysłaniem pakiety z poufną informacją. Dzięki temu, gdy zostały odebrane, nie były traktowane jak pakiety ze zwykłymi danymi, ale jak zbyt późno przybyłe zagubione pakiety - dodaje Mazurczyk. Naukowcy pracują teraz nad sposobem zredukowania liczby pakietów potrzebnych do przekazania tajnej informacji. Jest to o tyle istotne, że im więcej podmienimy pakietów, tym większe zakłócenia się pojawią. Tak więc ktoś podsłuchujący naszą rozmowę, podczas której będziemy starali się przekazać tajne treści, może po zakłóceniach właśnie zorientować się, że przesyłamy dodatkowy przekaz.
  12. W piątek (30 maja), w dzień po swoich 30. urodzinach, zmarł Lorenzo Odone, bohater słynnego filmu Olej Lorenza. Przyczyną zgonu było zachłystowe zapalenie płuc. Nie widział nas ani nie mógł z nami porozmawiać, ale ciągle byliśmy razem. Nie cierpiał, a to bardzo ważne – podkreśla ojciec chorego Augusto. Po skremowaniu Lorenzo zostanie pochowany w Nowym Jorku u boku matki, która zmarła w 2000 roku. W wieku 6 lat u Lorenza zdiagnozowano adrenoleukodystrofię sprzężoną z chromosomem X (XALD), zwaną także chorobą Siemerlinga i Creutzfeldta. Wiąże się ona z nieprawidłową budową i działaniem peroksysomów. Zaburzeniu ulega cykl beta-utleniania kwasów tłuszczowych o bardzo długich łańcuchach (ang. very long fatty acids, VLFA), przez co zaczynają się one gromadzić w narządach wewnętrznych, zwłaszcza układzie nerwowym i gruczołach dokrewnych. Istnieje kilka typów fenotypowych adrenoleukodystrofii. Odmienne uszkodzenia mózgu, rdzenia kręgowego i nerwów obwodowych dają różne zespoły objawów neurologicznych. Lekarze twierdzili, że z dużym prawdopodobieństwem Lorenzo nie dożyje wieku dorosłego i umrze w ciągu dwóch lat od postawienia diagnozy. Jego rodzice nie zamierzali się jednak poddać i rozpoczęli poszukiwania lekarstwa na własną rękę. Wypróbowywali różne mieszanki olejów, które miały obniżyć stężenie VLFA we krwi. W filmie wszystko skończyło się dobrze, ale w rzeczywistości dzieci chore na ALD nadal umierały, mimo że podawano im olej Lorenza. Po 10 latach badań okazało się, że chociaż specyfik nie działa na już chore osoby, pomaga tym, którzy z racji uwarunkowań genetycznych, a więc mutacji genu ABCD1, znajdują się w grupie ryzyka. Gen ABCD1 koduje integralne peroksysomalne białko błonowe ALDP, które należy do rodziny transporterów kasetowych wiążących ATP. Olej Lorenza powstaje z kwasów tłuszczowych oliwy oraz oleju rzepakowego. Pacjentom podaje się trójglicerydy kwasu oleinowego oraz kwas erukowy.
  13. Żyjemy w jednej z niezbyt wielu kultur, w których nie jada się owadów. Tymczasem, jak donosi The New Zealand Herald, ich spożywanie niesie ze sobą praktycznie same korzyści. Insekty są bogate w białko i substancje odżywcze, ich jedzenie jest dobrym sposobem na walkę ze szkodnikami roślin i znacznie mniej zanieczyszcza planetę, niż żywienie się mięsem zwierząt hodowlanych. Naukowcy już dawno zauważyli liczne korzyści płynące z jedzenia owadów. Jednak przekonanie do takiej diety kogoś, wychowanego w naszym kręgu cywilizacyjnym, jest niemal niemożliwe. Tymczasem, jak mówi ekolog David George Gordon: insekty to najbardziej wartościowe spośród wszystkich nieużywanych przez nas stworzeń na świecie. Naukowcy z Universidad Nacional Autónoma de México skatalogowali 1700 różnych gatunków owadów, które są spożywane w co najmniej 113 krajach świata. I nie chodzi tutaj tylko o kraje Afryki czy Ameryki Południowej. Ponoć ulubionym daniem cesarza Japonii Hirohito były osy z ryżem. O tym, że owady są bogate w białko, można usłyszeć od dawna. Naukowcy zwracają jednak uwagę na to, że są one też "produktem" ekologicznym. Nie wymagają zamieniania lasów w pola uprawne, które - paradoksalnie - są chronione za pomocą toksycznych pestycydów, tylko po to, by zabić owady, mające większe wartości odżywcze niż rośliny, które usiłujemy przed nimi chronić. Badania wykazały, że insekty to nie tylko białko, ale też mniej cholesterolu i więcej nienasyconych kwasów tłuszczowych. Przeciętny Europejczyk skrzywi się z niesmakiem na myśl o tym, że mógłby jeść robaki. Jednocześnie ślinka cieknie mu na myśl o takich luksusach jak kraby, krewetki czy homary. Tymczasem, jak zauważa profesor Gene DeFoliart z University of Wisconsin-Madison, wymienione owoce morza to padlinożercy, a większość spożywanych przez ludzi owadów żywi się tylko i wyłącznie roślinami.
  14. Widok pięknych kobiet i dotykanie bielizny skłaniają wielu mężczyzn do jak najszybszego sięgnięcia po znajdującą się pod ręką nagrodę. Belgijscy badacze z Uniwersytetu Katolickiego w Leuven ostrzegają, że stanowi to zagrożenie zarówno dla ich portfeli, jak i szczupłej sylwetki (Journal of Consumer Research). Bram Van den Bergh, Siegfried DeWitte i Luk Warlop zauważyli, że ochota na bliską w czasie nagrodę wzrastała po dotykaniu biustonosza, przyglądaniu się fotografiom pięknych pań i obejrzeniu krótkich filmów, na których uwieczniono dziewczyny biegające po parku w bikini. Po dotknięciu stanika mężczyźni z większym prawdopodobieństwem zadowalali się natychmiastową, lecz niższą nagrodą pieniężną. Natomiast uprzedni kontakt z bodźcami seksualnymi [w postaci klipu czy zdjęć] mógł wpłynąć na to, co delikwent zjadał na deser: owoc czy ciasto czekoladowe – podsumowuje van den Bergh. Wg Belgów, uaktywnienie pożądania seksualnego wpływało na inne zachowania związane z poszukiwaniem przyjemności, nawet na racjonalny zazwyczaj stosunek do pieniędzy. Naukowcy tłumaczą, że zastosowane przez nich bodźce zmieniały perspektywę czasową, w której funkcjonowali mężczyźni. Zamiast na odleglejszej przyszłości zaczynali się koncentrować na "tu i teraz", szukając szybkiej gratyfikacji. Zastosowanie podobnych wybiegów w reklamie może wpływać na męskie inwestycje, zakupy i dietę. Ważne więc, by mieć to na uwadze podczas następnej wizyty w banku czy restauracji...
  15. Amerykańska Federalna Komisja Handlu (FTC) zakończyła postępowanie antymonopolowe i ogłosiła listę zaakceptowanych przez siebie transakcji giełdowych. Amerykańscy urzędnicy zgodzili się, by inwestor Carl Icahn zakupił kolejny pakiet akcji Yahoo!. Obecnie do Icahna należy 4,3% internetowego giganta. Może on dokupić akcji za kolejne 1,5 miliarda USD. Decyzja FTC może zaważyć na przyszłości Yahoo!. Icahn, o czym informowaliśmy wcześniej, przewodzi grupie "zbuntowanych" akcjonariuszy, którzy chcą, by Microsoft przejął Yahoo!. Miliarder ma zamiar doprowadzić do wymiany zarządu portalu. Doroczne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy, na którym dojdzie do próby wymiany, odbędzie się w lipcu. Nie wiadomo jednak, czy możliwy jest powrót do negocjacji nt. przejęcia Yahoo!. Przedstawiciele Microsoftu już wcześniej informowali, że zrezygnowali z zakupu całego portalu. Oczywiście nie jest wykluczone, że zmienią zdanie.
  16. Podczas niedawnej konferencji Google I/O, Marissa Mayer, wiceprezes Google'a ds. wyszukiwania zapowiedziała spore zmiany w mechanizmach wyszukiwawczych serwisu. Obiecała, że w przyszłości będziemy mogli wyszukiwać pliki wideo, obrazki i grafiki. Wspominała o personalizacji, która miałaby polegać na uwzględnianiu miejsca pobytu internauty oraz historii jego wcześniejszych wyszukiwań. Pani Mayer zapowiedziała też nowe usługi, wśród nich Google Translate - automatyczny serwis tłumaczących. Google pracuje też ciągle nad Book Search, kontrowersyjnym projektem skanowania całych księgozbiorów. Firmie będzie o tyle łatwiej, że z podobnego projektu właśnie wycofał się Microsoft. Warto wspomnieć też o Google Health, miejscu, w którym będą przechowywane informacje na temat zdrowia internautów czy Goog-411, biznesowej wyszukiwarce dla urządzeń przenośnych. Google chce wzbogacić swoją platformę o technologie rozpoznawania głosu oraz zamieniania mowy w tekst. Kolejną interesującą inicjatywą ma być oprogramowanie Gadgets, które pozwoli na wzbogacenie treści witryn WWW. Umożliwi ono, np. zaprezentowanie na własnej witrynie krzyżówki umieszczonej na stronie New York Timesa.
  17. Chińscy i amerykańscy naukowcy zauważyli, że w sytuacji kryzysu zagrażającego zewnętrznemu wizerunkowi firmy reakcja opinii publicznej zależy od kształtu twarzy dyrektora wykonawczego (Journal of Consumer Research). Gerald J. Gorn i Yuwei Jiang z Uniwersytetu w Hongkongu oraz Gita V. Johar z Columbia University w Nowym Jorku podkreślają, że podczas kryzysu media na całym świecie publikują zdjęcia szefostwa firmy, co prowokuje czytelników i widzów do formułowania sądów dotyczących zarówno osób, jak i samej sytuacji. W ramach eksperymentu międzynarodowy zespół naukowców badał reakcje wolontariuszy na doniesienia prasowe o fikcyjnym kryzysie jakiejś korporacji. Okazało się, że w sytuacji niezbyt poważnego zagrożenia wizerunku najlepiej sprawdzali się dyrektorzy o dziecięcych (z dużymi oczami, małymi nosami, wysokim czołem i drobnym podbródkiem) niż dorosłych rysach twarzy. Badani postrzegali ich jako osoby uczciwsze. Gdy jednak kryzys był poważny, zwłaszcza gdy wiązał się z zakwestionowaniem czyjejś kompetencji (np. nie zauważono istotnej wady produktu), schemat dziecięcości już nie pomagał, a nawet szkodził. W kontekście, w którym niewinność przywodzi na myśl naiwność, dojrzalsza twarz jest oceniana korzystniej.
  18. Od kilkudziesięciu lat wiadomo, że wzrost raka prostaty jest w większości przypadków stymulowany przez krążący we krwi testosteron. W związku z tym, jedną ze stosowanych metod leczenia zaawansowanej postaci tego nowotworu było obniżanie poziomu tego hormonu przez kastrację lub podawanie leków. Niestety, tego typu terapia pozwalała jedynie spowolnić rozwój choroby, lecz nie dawała efektu w postaci jej wyleczenia - prędzej czy później, nowotwór nabierał oporności na leczenie i przypuszczał kolejny, tym razem śmiertelny atak. Dopiero wykonane niedawno badania wyjaśniły mechanizm, który umożliwia guzowi rozwój pomimo braku produkcji testosteronu przez jądra. Badania, które wyjaśniły zagadkowe zjawisko, przeprowadzili lekarze z trzech amerykańskich instytucji: Fred Hutchinson Cancer Research Center, Oregon Health Sciences University oraz University of Washington School of Medicine. Odkryli oni, że komórki raka samodzielnie produkują testosteron oraz inne androgeny (męskie hormony płciowe) w ilościach wystarczających do utrzymania wzrostu guza. Ponieważ działa on już w miejscu wytworzenia, nie musi być wydzielany do krwiobiegu - w efekcie żadna ze znanych metod obniżania stężenia hormonu we krwi nie zapobiega skutecznie wzrostowi nowotworu. Odkryliśmy, że pomimo obniżenia poziomu krążącego we krwi tetosteronu do poziomu odpowiadającemu stanowi po kastracji, przerzutujące nowotwory prostaty są w stanie samodzielnie utrzymać znaczący poziom testosteronu, co napędza ich wzrost, mówi dr Elahe Mostaghel, jeden z autorów badań. "Znaczący poziom" oznacza w tym przypadku wartość aż czterokrotnie wyższą, niż u mężczyzn cierpiących na łagodną postać raka, którym nie usunięto jąder. Odkrycie to potwierdzono równolegle na poziomie genetycznym, wykazano bowiem podwyższoną aktywność genów odpowiedzialnych za syntezę najważniejszego męskiego hormonu płciowego. Dr Mostaghel zaznacza, że zebrane informacje powinny wpłynąć na zmianę kierunku prowadzonych badań. Według niego, obniżanie poziomu krążącego we krwi testosteronu nie wystarcza, by zablokować sygnały stymulujące rozwój guza. Aby skutecznie walczyć z chorobą, potrzebna jest, zdaniem badacza, skuteczna walka z produkcją androgenów w obrębie przerzutów. Metodą, która zdaniem badaczy ma szansę wpłynąć na tempo rozwoju choroby, jest walka z podwyższonym poziomem testosteronu już na etapie jego produkcji. Założenie to powinny spełnić leki wpływające bezpośrednio na enzymy odpowiedzialne za syntezę androgenów. Naukowcy przeprowadzili jeszcze jeden interesujący eksperyment, polegający na przeszczepieniu ludzkich komórek nowotworowych do organizmów wykastrowanych samców myszy. Zwierzęta te, pozbawione naturalnego mechanizmu odrzucania transplantacji od niespokrewnionych dawców, zachorowały na ludzki nowotwór i stały się obiektem badań nad aktywnością hormonalną przeszczepu. Dzięki badaniu odkryto, że poziom krążących we krwi androgenów był u tych zwierząt średnio dwukrotnie wyższy, niż w kontrolnej grupie zdrowych osobników, które nie zostały pozbawione jąder. Rak prostaty zajmuje trzecie miejsce na niechlubnej liście najbardziej śmiertelnych nowotworów u mężczyzn w Polsce. Według badań, aż dziesięć procent mężczyzn w wieku 50 lat jest bezpośrednio zagrożonych rozwojem tej choroby, której największym "sprzymierzeńcem" jest, niestety, brak świadomości oraz wstyd związany z wizytą u lekarza urologa. Tymczasem proste badanie u specjalisty oraz pomiar poziomu białka, zwanego PSA (antygenu swoistego dla prostaty - ang. Prostate-Specific Antigen), wystarczyłyby do wykrycia ogromnej ilości przypadków raka na bardzo wczesnym, w pełni uleczalnym etapie jego rozwoju. Wyniki badań zespołu dr. Mostaghela zostaną opublikowane w najnowszym numerze czasopisma Cancer Research.
  19. Powstawanie złogów substancji zwanej amyloidem jest związane z powstawaniem wielu schorzeń, takich jak choroby Alzheimera i Parkinsona, cukrzyca typu II czy choroby prionowe. Okazuje się jednak, że tego typu struktury mogą także posłużyć do syntezy nanomateriałów. Potencjalne zastosowanie tych ponadcząsteczkowych tworów może być szersze, niż dla syntetycznych polimerów, twierdzą Ehud Gazit oraz Izhack Cherny, badacze z Uniwersytetu w Tel Awiwie. Ich zdaniem, przewaga złogów o charakterze amyloidalnym nad większością innych polimerów wynika z faktu, że oprócz znakomitych właściwości mechanicznych, mogą one także pełnić funkcje biologiczne dzięki cechomom cząsteczek białka wchodzącego w ich skład. Warto zaznaczyć, że nazwa "amyloid" nie jest zarezerwowana dla określonego związku, a raczej dla specyficznego typu struktury. Składa się ona z nieprawidłowo uformowanych i zdeponowanych w nadmiarze molekuł białka, które nie zostało strawione i usunięte przez otaczające komórki. Powstawanie amyloidu jest dla wielu organizmów naturalnym i potrzebnym procesem - od jego syntezy zależne jest np. powstawanie otoczek wokół jaj niektórych owadów i ryb, a także tzw. biofilmów, czyli kolonii bakteryjnych rozwijających się na płaskich powierzchniach. Ze względu na różnorodność form oraz ról, jakie mogą pełnić tego typu struktury, trwają badania nad ich ewentualnym wykorzystaniem w nanotechnologii. Naturalną formą przyjmowaną przez polimery białka tworzącego amyloid jest kształt wstążki, pustej w środku rurki lub drabinki. Powstające w ten sposób włókna mogą mieć długość nawet do kilku mikrometrów, co odpowiada średnicy pojedynczej czerwonej krwinki. Twory takie posiadają zadziwiające właściwości mechaniczne - osiągają wytrzymałość znacznie większą od stali przy jednoczesnym zachowaniu niezwykłej rozciągliwości, co czyni je niedoścignionym wzorem dla naukowców zajmujących się tworzeniem sztucznych polimerów. Kolejną zaletą złogów amyloidalnych jest ich samorzutne powstawanie bez potrzeby intensywnego oddziaływania z zewnątrz - do powstania włókna wystarczy odpowiednio duża produkcja białka i jednoczesne zablokowanie czynników odpowiedzialnych za rozkład jego cząsteczek. Zdaniem izraelskich badaczy, niezwykłe białkowe struktury mogą być wykorzystane m.in. do powlekania powierzchni i jednoczesnego nadawania im pożądanych właściwości. Zastosowanie do produkcji amyloidu odpowiednio dobranych protein może także nadać im właściwość zwaną biokompatybilnością, czyli "zgodność" z mechanizmami działającymi wewnątrz organizmu oraz wysokie prawdopodobieństwo "zamaskowania" ciała obcego przed działaniem układu odpornościowego. Tego typu implant mógłby jednocześnie, dzięki porowatej strukturze, stopniowo uwalniać uwięziony w obrębie jego struktury lek. Inne możliwości obejmują np. tworzenie amyloidów o właściwościach katalitycznych (gdyby włókno było zbudowane z cząsteczek enzymu) lub funkcjonujących jako trójwymiarowe "rusztowania", symulujące naturalną strukturę tkanki. W swojej pracy badacze donoszą także o stworzeniu koncentrycznego przewodu zdolnego do przewodzenia prądu elektrycznego. Uzyskano go dzięki wypełnieniu wnętrza białkowej rurki srebrem i powleczeniu jej od zewnątrz warstwą złota. Podobne nanokable mogą posłużyć w przyszłości do zasilania oraz przesyłania informacji w nanomaszynach. Czy wizja naukowców z Izraela spełni się, dowiemy się najprawdopodobniej w najbliższych latach.
  20. Naukowcy z Uniwersytetu Yale, prowadzący badania nad chorobą Alzheimera, celowo wywołali zaburzenia funkcjonowania jednego ze szlaków sygnalizacji w obrębie układu immunologicznego. Ku ich zaskoczeniu okazało się, że... przypadkowo odkryli metodę, która pozwala na bardzo wydajne usuwanie z mózgu złogów odpowiedzialnych za rozwój tego wyniszczającego schorzenia. O swoim odkryciu donoszą na łamach najnowszego numeru czasopisma Nature Medicine. Badacze odkryli, że manipulowanie wymianą informacji pomiędzy komórkami pozwala na "przywołanie" (chemotaksję) komórek układu odpornościowego, zwanych makrofagami, do mózgu. W normalnych warunkach tego typu ruch jest utrudniony ze względu na naturalną barierę, oddzielającą ogólnoustrojowy przepływ krwi od jej cyrkulacji w obrębie mózgowia. Z tego powodu powstawanie złogów substancji zwanej amyloidem, odpowiedzialnej za rozwój objawów choroby Alzheimera, jest znacznie ułatwiony. [Dotychczasowe] próby stworzenia terapii leczących chorobę Alzhimera były utrudnione, gdyż większość z nich opierała się na dostarczaniu cząsteczek lub przeciwciał w poprzek bariery krew-mózg. Jeżeli wyniki naszych badań na myszach, skierowanych na wyleczenie objawów demencji podobnej do tej powstającej w chorobie Alzheimera, zostaną potwierdzone w testach na ludziach, możemy uzyskać możliwość wytworzenia leku, który byłby podawany do krwi obwodowej i powodowałby atak komórek układu odpornościowego na złogi amyloidu, tłumaczy dr Terrence Town, główny autor badań. Amyloid, złozony głównie z białka zwanego amyloidem-b, jest uważany za przyczynę uszkodzenia neuronów oraz stymulacji lokalnego stanu zapalnego. Oba te zjawiska powodują stopniowe pogorszenie funkcji mózgu, które objawia się pod postacią choroby Alzheimera. Zakłada się, że powstrzymanie wspomnianego procesu powinno zablokować proces rozwoju tego schorzenia, obecnie uznawanego za nieuleczalne. Odkrycie badaczy z Yale było możliwe dzięki... przypadkowi. Wcześniejsze badania wykazywały, że w mózgach osób (a także odpowiednio dobranych myszy, które służą jako organizm modelowy) cierpiących z powodu choroby Alzheimera podnosi sie poziom cząsteczki zwanej transformującym czynnikiem wzrostowym beta (TGF-b, od ang. Transforming Growth Factor beta), jednej z najważniejszych molekuł wyciszających odpowiedź immunologiczną. Na tej podstawie przypuszczano, że jego produkcja jest formą reakcji organizmu na wymykające się spod kontroli zapalenie. Powstał dzięki temu pomysł, aby wyciszyć produkcję TGF-b z zamiarem celowego pogorszenia objawów choroby (działanie takie powinno spowodować dalszy rozwój stanu zapalnego i nasilenie objawów u mysiego "pacjenta"). Wyniki eksperymentu całkowicie zaskoczyły zespół dr. Towna. Okazało się, że badane zwierzęta nie tylko osiągały lepsze wyniki testów badających funkcje poznawcze, ale dodatkowo złogi w ich mózgach zmniejszyły się aż o 90 procent. Dalsze badania potwierdziły, że zmniejszenie produkcji TGF-b umożliwia makrofagom,wyspecjalizowanym w usuwaniu ciał obcych, przenikanie przez barierę krew-mózg i niszczenie zgromadzonego amyloidu. Dodatkowo udowodniono, że aktywność żerna makrofagów, które przeniknęły do objętego zapaleniem mózgu, znacznie wzrosła dzięki zablokowaniu działania transformującego czynnika wzrostu. Obecnie badacze skupiają się na dokładnym wyjaśnieniu przyczyn zaobserwowanego zjawiska. Dokonane odkrycie może okazać się ważnym krokiem na drodze do stworzenia skutecznego leku na tę niezwykle ciężką chorobę.
  21. Typowy model dziedziczenia przedstawia przekazanie zestawu genów od rodziców do potomstwa. Okazuje się jednak, że schemat ten nie zawsze jest taki prosty. Badacze z Marine Biological Laboratory (MBL) ulokowanego w amerykańskiej miejscowości Woods Hole donoszą o niezwykłej klasie zwierząt, zwanych Bdelloidea, których genom wykazuje obecność niezwykle licznych sekwencji DNA, znanych dotąd z występowania u innych organizmów. Wśród „dawców” materiału genetycznego zidentyfikowano m.in. bakterie, grzyby, a nawet rośliny. Naukowcy nie ukrywają zaskoczenia skalą odkrytego transferu genów. To zadziwiające, że przedstawiciele Bdelloidea są zdolni do przyjęcia tak wielu genów, które zostały przeniesione z wielu różnorodnych źródeł, i utrzymania ich funkcji u nowego gospodarza, mówi pracująca w MBL dr Irina Arkhipova. Badaczka tłumaczy, że zdolność „uruchomienia” tak wielu genów, pierwotnie obcych, we własnych komórkach, może dawać ogromną korzyść z punktu widzenia dostosowania do warunków środowiska. Ta unikalna cecha może także przyspieszać specjację, czyli proces powstawania nowych gatunków. Niezwykła klasa wrotków posiada jeszcze jedną nietypową cechę: w ciągu 40 milionów lat ewolucji rozwinęło się w jej obrębie aż 360 gatunków, choć przez cały ten czas... nie były zdolne do rozmnażania płciowego. Odkrycie dokonane przez specjalistów z Woods Hole rzuca nowe światło na pozorną sprzeczność pomiędzy korzystaniem wyłącznie z rozmnażania bezpłciowego i zdolnością do wytworzenia tak wielkiej różnorodności genetycznej. Badacze sugerują, że oprócz przyjmowania sekwencji DNA z genomów niespokrewnionych organizmów, Bdelloidea mogły równie łatwo „dzielić się” genami w obrębie klasy. Ten nietypowy sposób transferu genów byłby, przynajmniej teoretycznie, niemal tak samo korzystny, jak rozmnażanie płciowe. Nadal nie jest znana odpowiedź na pytanie, jaki czynnik umożliwił wrotkom włączenie tak dużej ilości obcego materiału genetycznego do własnego genomu. Warto bowiem pamiętać, że większość przedstawicieli królestwa zwierząt „broni się” przed przyjęciem do własnych komórek obcego DNA – służy do tego przede wszystkim układ odpornościowy. Zdaniem badaczy, łatwość przenikania obcej informacji genetycznej do genomu Bdelloidea może być związana z ich wyjątkową wytrzymałością na wysuszenie oraz czynniki szkodliwe dla DNA. Zwierzęta te zdolne są do przejścia w stan podobny do hibernacji w odpowiedzi na spadek ilości wody w otoczeniu – nie wykazują wówczas niemal żadnych funkcji życiowych przez okres wielu miesięcy, a nawet lat. Oznacza to, że ich komórki są wówczas podatne na uszkodzenia, a mechanizmy odporności są nieaktywne. Umożliwia to, przynajmniej hipotetycznie, wnikanie obcego DNA do komórek. Gdyby w momencie zapadnięcia w stan uśpienia wrotek miał w swoim nieskomplikowanym układzie trawiennym resztki pożywienia, możliwe byłoby, przynajmniej hipotetycznie, przeniknięcie sekwencji DNA z pokarmu do komórek zwierzęcia. Szczegóły odkrycia zespółu dr Arkhipovej opublikował presiżowy magazyn Science.
  22. Kanadyjska firma Sunsoul zaprezentowała nową linię ubiorów codziennych i sportowych, które leczą trądzik, odmładzają starzejącą się skórę i działają jak filtr chroniący przed promieniowaniem ultrafioletowym. Niebieskie i żółte ubrania powstały w oparciu o opatentowaną technologię. Mikrowłókna tkaniny są wysycone fluorescencyjną substancją. Umożliwia to przekształcenie szkodliwych promieni UV i szerokiego zakresu światła słonecznego we wzmocnione spektrum światła, które korzystnie oddziałuje na człowieka. Błękitna odzież jest przeznaczona dla osób z trądzikiem. Generuje niebieski zakres promieniowania, a podczas badań dermatologicznych wykazano, że skutecznie eliminuje ono bakterie wywołujące tę chorobę skóry. Linia żółta powstała z myślą o osobach, które walczą z upływem czasu. Garderoba tworzy bowiem promienie z tego samego zakresu, co lasery używane przez lekarzy do odmłodzenia skóry. Zarówno linia niebieska, jak i żółta zapewniają ochronę przed promieniami UV (faktor UPF 50). Ceny są bardzo różne. Za daszek lub czapkę bejsbolówkę trzeba zapłacić 70 dol., ale bluzka z długim rękawem kosztuje już dwukrotnie więcej.
  23. Synsepal słodki (synsepalum dulcificum) to roślina pochodząca z zachodniej Afryki, znana Europejczykom od XVIII wieku. Jednak dopiero teraz ma ona szansę stać się wielkim przebojem gastronomicznym. Posiada ona bowiem niezwykłe właściwości całkowitego zmieniania smaku potraw. Przed kilkoma dniami w Nowym Jorku odbyło się przyjęcie, którego goście mogli doświadczyć działania owoców wspomnianej rośliny. Jedna z obecnych na nim pań dolała do szklanki piwa Guiness dużą ilość soku cytrynowego i po wypiciu stwierdziła, że całość smakowała jak napój czekoladowy. Inny z gości wylał sobie na język kilka kropli sosu Tabasco, którego smak był wyraźnie orzechowy, ostry orzechowy. Każdy z gości przed rozpoczęciem degustowania potraw otrzymał od gospodarza mały owoc, który miał dokładnie rozgryźć, rozsmarować językiem wewnątrz ust i przytrzymać przez około minutę. Później można było owoc połknąć. Niezwykłe wrażenia utrzymują się przez godzinę. Doktor Linda Bartoshuk, z Centrum Smaku i Zapachu University of Florida, która badała Synsepalum dulcificum mówi, że za zmianę smaku odpowiada białko zwane mirakuliną. Wiąże się ono z kubkami smakowymi i przy zetknięciu z kwasami działa jak wyzwalacz słodkiego smaku. Co ważne, doktor Bartoshuk mówi, że spożywanie owocu nie niesie ze sobą żadnego ryzyka. Zresztą już w latach 70. ubiegłego wieku FDA stwierdziło, że wyciąg z "cudownego owocu" może być używany jako substytut cukru. Co ciekawe, owoc powoduje niezwykłe doznania smakowe, jednak sam nie smakuje szczególnie. Jak mówią osoby, które go próbowały, to nie jest coś, co chciałoby się jeść.
  24. Naukowcom z izraelskiego Instytutu Weizmanna udało się osiągnąć niespotykany dotychczas stopień uporządkowania węglowych nanorurek. Jak wiadomo, nanorurki mają wiele bardzo pożytecznych właściwości i z ich wykorzystaniem wiąże się olbrzymie nadzieje. Pracują nad nimi zarówno onkolodzy, jak i elektronicy. Ci drudzy napotykają jednak na poważne przeszkody. Nanorurki są niezwykle małe i wykazują tendencję do samodzielnego chaotycznego łączenia się grupy. Z tego też powodu nie udało się dotychczas stworzyć większego, kompleksowego urządzenia elektronicznego. Specjaliści zaprezentowali na razie dość proste struktury. Doktor Ernesto Joselevich wraz z Arielem Ismachem oraz Noamem Geblingerem opracowali technologię za pomocą której zmusili nanorurki do samodzielnego łączenia się w uporządkowany sposób. Swoją technikę nazwali "porządek poprzez chaos". Joselevich tak mówi o badaniach: Próba stworzenia porządku poprzez chaos może wydawać się paradoksem, ale to często spotykane zjawisko w mikroświecie. Systemy znajdujące się pod wpływem skrajnych sił, mają większą tendencję do samoorganizowania się w bardziej zorganizowane struktury niż systemy, na które aż tak skrajne siły nie oddziałują. Zastosowaliśmy ten mechanizm w nanoskali by sprawdzić, czy zadziała. Udało się. W wyniku eksperymentu nanorurki uporządkowały się struktury o kształcie serpentyn. Taki kształt jest powszechny w geometrii wielu już działających urządzeń: w antenach, odbiornikach ciepła czy mechanizmach chłodzących. Poniższa animacja obrazuje "mechanizm spadającego spaghetti" zastosowany do uformowania pożądanego kształtu z nanorurek.
  25. Xerox zaprezentował prototypowy atrament z suchego żelu. Jest on przeznaczony do drukarek cyfrowych i pozwala nanosić wydruki praktycznie na każdą powierzchnię. Nowa technologia ma w przyszłości zrewolucjonizować druk atramentowy. Jak mówi Steve Hoover, dyrektor Xerox Research Center Webster: Dzisiejsze systemy dobrze sprawdzają się w wielu zastosowaniach, a drukarki offsetowe wybierane są do innych zadań. Możliwość drukowania niemal na każdej powierzchni powoduje, że drukarki cyfrowe również mogą być używane wszędzie. Atrament z suchego żelu ma zalety obu systemów - pozwala na tworzenie szybkich, tanich wydruków jak drukarki offsetowe oraz na personalizację wydruku, jak w drukarkach cyfrowych. Nowy atrament zachowuje nadany mu kształt na niemal każdej powierzchni, ponieważ jego bazy, w przeciwieństwie do innych atramentów, nie stanowi woda. Suchy żel ma konsystencję masła orzechowego. Jest podgrzewany przez głowice drukarki i staje się płynny. Następnie dysze wystrzeliwują żel, który natychmiast jest utwardzany na wydruku za pomocą światła ultrafioletowego. Żel nie spływa z drukowanej powierzchni, nie wymaga suszenia, ani systemów odprowadzających parę. Proces wydruku przebiega więc bardzo szybko. Na potrzeby żelu Xerox opracował też nowe głowice drukujące. Są one 10-krotnie bardziej wytrzymałe od współcześnie używanych głowic. Ponadto jedna głowica w ciągu sekundy jest w stanie nanieść 40 milionów kropli atramentu. Co więcej poszczególne głowice można łączyć, tworząc długie listwy drukujące. Hoover zastrzega jednak, że nowa technologia wciąż znajduje się w fazie badań. Zauważa przy tym, że już teraz wiadomo, iż pozwoli ona na zastosowanie drukarek atramentowych tam, gdzie dzisiaj są one nieobecne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...