Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'jad' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 16 wyników

  1. Wiele gatunków zwierząt jest jadowitych. Możliwość wytwarzania jadu pojawiła się wielokrotnie w trakcie ewolucji. U ssaków jest to jednak rzadkie zjawisko. Znamy m.in. dwa gatunki jadowitych ryjówek. Jeden z nich blarina krótkoogonowa zamieszkująca Amerykę Północną. Drugi, rzęsorek rzeczek, powszechnie występuje w Polsce i sądzono, że jest naszym jedynym jadowitym ssakiem. Teraz Krzysztof Kowalski z Uniwersytetu  Mikołaja Kopernika w Toruniu i Paweł Marciniak oraz Leszek Rychlik z Uniwersytetu Adama Mickiewicza zidentyfikowali drugi polski gatunek jadowitego ssaka. Zawarty w ślinie jad rzęsorka rzeczka ma silne właściwości paraliżujące, dzięki czemu zwierzę może unieruchamiać ofiarę i przechowywać ją w stanie śpiączki. Kowalski, Marciniak i Rychlik pobrali wyciąg ze ślinianek rzęsorka rzeczka oraz jednego z najpospolitszych polskich ssaków, ryjówki aksamitnej. Sprawdzili następnie, jak próbki te wpływają na erytrocyty z krwi żab z rodzaju Peophylax. Naukowcy postanowili w ten sposób sprawdzić prawdziwość sugestii sprzed 400 lat, jakoby ryjówka aksamitna była jadowita. Badania naukowe potwierdziły to, co wiedzieli nasi przodkowie. Uczeni zdobyli pierwsze eksperymentalne dowody na obecność jadu w ślinie ryjówki aksamitnej. Próbka ze ślinianek powodowała bowiem silną hemolizę, czyli przechodzenie hemoglobiny do osocza w wyniku zniszczenia erytrocytów. Uzyskane przez nas wyniki jasno pokazują, że jad ryjówek wywołuje hemolizę, pozwalając tym zwierzętom na polowanie na większą zdobycz. Wykazaliśmy, że jeden z członków licznego rodzaju Sorex jest jadowity. Jest więc prawdopodobne, że wytwarzanie jadu wśród ryjówkowatych i innych ssaków z rzędu owadożerów (Eulipotyphia), jest znacznie bardziej rozpowszechnione, niż się przypuszcza, czytamy w pracy opublikowanej na łamach Zoological Letters. « powrót do artykułu
  2. Naukowcy z Uniwersytetu w Edynburgu zbadali żywego ptasznika za pomocą rezonansu magnetycznego. Zależało im na obejrzeniu działającego przewodu pokarmowego i serca. Na nagraniach wideo widać krew przepływającą przez serce, okazało się też, że u pająka występuje unikatowy rodzaj skurczu mięśnia sercowego - tzw. podwójne uderzenie. Tyle trzeba, by narząd wprowadził krew do naczyń. Merrifield wierzy, że technologię tę można wykorzystać do bardzo wielu zbożnych celów, m.in. by uzyskać odpowiedzi na fundamentalne pytania biologiczne. Warto by się na przykład upewnić co do składu chemicznego jadu ptaszników. Jad ma zaś zastosowanie w rolnictwie jako [...] naturalny pestycyd. Z bardziej akademickich problemów: gdybyśmy dali radę zestawić skany uzyskane podczas rezonansu mózgu pająka z jego zachowaniem i połączyć to z podobnymi danymi od innych bezkręgowców, moglibyśmy sprecyzować, jak wyewoluowała inteligencja.
  3. Biolodzy z kilku krajów jako pierwsi zebrali próbki jadu ośmiornic z Antarktydy, odkrywając przy okazji 4 nowe gatunki tych zwierząt. Dzięki badaniom właściwości trucizn być może uda się w przyszłości opracować nowe leki, zwłaszcza że jady są nadal skuteczne przy temperaturach poniżej zera, gdy większość tego typu substancji traci swoje właściwości. W projekcie wzięli udział specjaliści z Uniwersytetów w Melbourne i Hamburgu oraz Norweskiego Uniwersytetu Technologii i Nauki. Ich uwagę przyciągnęły jady głowonogów, m.in. ośmiornic, mątw i kałamarnic. Szefem zespołu był doktor Bryan Fry z Bio21 Institute. Podkreśla on, że nadal pozostaje tajemnicą, jak jadowite zwierzęta przystosowały swoją broń do działania przy ujemnych temperaturach. Powinno się to wyjaśnić w następnej fazie eksperymentu, kiedy biolodzy będą rozpracowywać biochemiczne sztuczki ośmiornic. Analizy ujawniły, że w jadach antarktycznych ośmiornic znajduje szereg toksyn, z których dwóch w ogóle wcześniej nie znano. Odkryliśmy dwa niewielkie białka o bardzo intrygujących właściwościach, potencjalnie użytecznych przy projektowaniu leków, ale trzeba poczekać na kolejne wyniki. Opisywane studium to pokłosie zeszłorocznego odkrycia Fry'ego, że wszystkie ośmiornice z Antarktydy są jadowite. Zrozumienie budowy i sposobu działania jadów ośmiornic może pomóc w uzyskaniu leków na rozmaite dolegliwości, np. przeciwbólowych, antyalergicznych i onkologicznych. Dzięki finansowaniu z Departamentu ds. Antarktydy przy Ministerstwie Ochrony Środowiska (Australian Antarctic Division, AAD) naukowcy złapali 203 ośmiornice. Następnie sporządzili profile genetyczne wszystkich osobników, ustalając ich przynależność gatunkową i zebrali próbki jadów, by je przeanalizować w laboratorium.
  4. Choć jad skorpionów może niekiedy zabić człowieka, już niedługo jego składniki mogą posłużyć do produkcji skutecznego i bezpiecznego pestycydu. Wszystko dzięki dokładnej analizie białek zawartych w wydzielinie tych pajęczaków. Autorem pomysłu jest prof. Michael Gurevitz, badacz z Uniwersytetu w Tel Awiwie zajmujący się badaniem jadu skorpionów od dwudziestu lat. Efektem prac prowadzonych przez jego zespół w ostatnim czasie jest pełna lista białek zawartych w trującej wydzielinie skorpiona Leiurus quinquestriatus,a także ustalenie zakresu ich toksyczności oraz sekwencji kodujących je genów. Aby ułatwić sobie analizę toksyn, badacze przenieśli kodujące je geny do genomu bakterii, dzięki czemu możliwa stała się synteza tych protein w niemal dowolnej ilości. Tak pozyskane białka poddawano następnie testom na wielu gatunkach zwierząt. Po przeprowadzeniu serii eksperymentów naukowcy z Izraela zidentyfikowali kilka białek wykazujących wysoką szkodliwość dla owadów uznawanych za szkodniki, takich jak szarańcze, żywiące się liśćmi ćmy czy chrząszcze. Niektóre z nich okazały się jednocześnie całkowicie nieszkodliwe dla ssaków oraz owadów pożytecznych, takich jak pszczoły. Największym wyzwaniem, z jaki musi poradzić sobie teraz zespół prof. Gurevitza, jest opracowanie odpowiedniej postaci innowacyjnego pestycydu. Owad nie zatruje się nim bowiem przez połknięcie go, gdyż trujące białka podlegają rozkładowi przez enzymy trawienne. Konieczne jest więc stworzenie takiej formy środka, która będzie w stanie dotrzeć do krwiobiegu owadów i zaatakować układ nerwowy - główny cel toksyn zawartych w jadzie L. quinquestriatus.
  5. Skąd w przyrodzie wzięły się jady? Najprawdopodobniej istnieje na ten temat pojedyncza odpowiedź, lecz ewolucja genów odpowiedzialnych za syntezę toksyn wytwarzanych przez jeden z gatunków ryjówek i pewną jaszczurkę jest co najmniej interesująca. Okazuje się, że sekwencje te powstały w toku niemal identycznych zmian w DNA i są znacznie zmodyfikowanymi wersjami... nieszkodliwego enzymu regulującego krzepliwość krwi. Odkrycia dokonano podczas badań nad enzymem BLTX, wytwarzanym przez ryjówkę krótkoogoniastą (Blarina brevicauda). Jak wykazały badania genu kodującego to białko, wykazuje on wysoki stopień zgodności z genem kodującym kalikreinę-1 - enzym wytwarzany głównie przez gruczoły ślinowe, biorący udział w regulacji krzepliwości krwi. Z przeprowadzonych analiz wynika, że w toku ewolucji sekwencja kodująca kalikreinę-1 przeszła serię przemian, których efektem było znaczne zwiększenie jej aktywności. Zmodyfikowana wersja enzymu działa tak silnie, że po ugryzieniu przez ryjówkę i przedostaniu się do organizmu ofiary powoduje ona zaburzenia krzepliwości krwi, paraliż i śmierć zaatakowanego zwierzęcia. Prawdopoobnie najciekawsze były jednak wyniki badania innej toksyny podobnej do kalikreiny-1, wytwarzanej przez meksykańską jaszczurkę Heloderma horridum. Białko to, noszące nazwę GTX, nie tylko rozwinęło się w toku ewolucji jako pochodna kalikreiny-1, lecz dodatkowo proces ten zaszedł w wyniku pojawieniu się niemal identycznych zmian w DNA kodującego je genu. Konsekwencją modyfikacji było pojawienie się w cząsteczce proteiny dodatkowych pętli łańcucha aminokwasowego, które powodowały szersze "otwarcie" tzw. centrum aktywnego. Ostatecznym efektem było wspomniane zwiększenie aktywności enzymatycznej. Zdaniem głównej autorki odkrycia, Hopi Hoekstry z Harvard University, mechanizmy podobne do zaobserwowanych mogły zajść w historii ewolucji wielokrotnie. Doskonale tłumaczyłyby one, w jaki sposób nieszkodliwe enzymy pełniące różnorakie funkcje fizjologiczne mogły stać się niebezpieczną bronią zdolną do zabijania innych zwierząt.
  6. Co łączy zaburzenia erekcji i pająki? Wbrew pozorom, nie tylko to, że i jedno, i drugie, może solidnie przestraszyć nawet dorosłego mężczyznę. Jak donoszą naukowcy z Brazylii i Stanów Zjednoczonych, jad jednego z pająków żyjących w Ameryce Środkowej i Południowej może już niedługo stać się skutecznym lekiem na męską niemoc w łóżkowych sprawach. Innowacyjny preparat stworzono na bazie toksyny wydzielanej przez brazylijskiego pająka wędrownego (Phoneutria nigriventer), uznawanego za jeden z najbardziej jadowitych gatunków na Ziemi. Badacze z Medical College of Georgia zainteresowali się jej właściwościami, ponieważ jednym z objawów ukąszenia jest priapizm - uporczywa, bolesna i trwająca kilka godzin erekcja penisa. Uznano w związku z tym, że odpowiednio dobrana i podana dawka trucizny powinna ułatwić pokonanie impotencji. Autorzy studium pobrali jad od przedstawicieli P. nigriventer, a następnie wyizolowali z niego składnik odpowiedzialny za szkodliwe działanie. Po odpowiednim rozcieńczeniu lek podawano szczurom i myszom. Jak wykazały eksperymenty na zwierzętach, pajęcza wydzielina skutecznie pobudzała dopływ krwi do penisa i ułatwiała osiągnięcie erekcji. Oznacza to, że jeżeli dalsze testy potwierdzą jej bezpieczeństwo, możliwe będzie rozpoczęcie badań na ludziach. O wynikach testów nowego leku poinformowano na konferencji prowadzonej pod patronatem Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego (AHA) w Chicago.
  7. Chińskie władze medyczne wprowadziły zakaz serwowania w restauracjach dania z kur uśmiercanych jadem węży. Potrawa ta widnieje w menu nielicznych lokali w Guangdong oraz Chongqing i przypisuje się jej właściwości oczyszczające organizm. Wzbudziła jednak spore kontrowersje, gdy do Sieci trafiło pewne nagranie. Można na nim zobaczyć kucharza, który trzyma węża i zmusza go do ukąszenia ptaka. Prawie wszyscy internauci uznali, że jest to okrucieństwo, ale i tak znaleźli się tacy, którzy wspominali o wyjątkowym smaku dania. Urzędy wspominają, że jak dotąd nikt się nie zatruł i nie jest to, na szczęście, standardowa metoda pozbawiania kur życia. Wg Reutera, zakaz wprowadzono najpierw w Guangdong, a potem w ślady prowincji poszły władze Chongqing.
  8. Niczym rewolwerowiec wyzwany na pojedynek, niektóre kobry mają tylko jedną szansę na wystrzelenie porcji jadu, którym mogą obezwładnić swojego przeciwnika. Jak się okazuje, ewolucja wyposażyła te węże w wyspecjalizowany mechanizm zwiększający prawdopodobieństwo trafienia. Większość węży używa swoich zębów jadowych do kąsania, lecz niektóre z nich, należące do rodzaju Naja, mogą "strzelać" wytwarzaną przez siebie toksyną na odległość sięgającą dwóch metrów. O ile jednak mięśnie odpowiedzialne za samo wysyłanie jadu na odległość zostały już dość dobrze poznane, sposób celowania trującą cieczą pozostawał dotychczas tajemnicą. Aby atak kobry był skuteczny, użyty jad musi trafić w oczy napastnika, przed którym chce się ona obronić (wbrew powszechnemu przekonaniu, trucizna służy tym wężom głównie do samoobrony). Gdy się tam dostanie, zawarte w nim neurotoksyny powodują ogromny ból, a nierzadko nawet utratę wzroku. Jak to się dzieje, że zwierzę trafia w tak nieduży, ruchomy cel? Zagadkę postanowili rozwikłać badacze z Uniwersytetu Massachusetts kierowani przez dr. Bruce'a Younga. Wykorzystali w tym celu "szybkie" aparaty fotograficzne oraz elektromiografy - urządzenia analizujące aktywność elektryczną mięśni. Jak się okazuje, sposób poruszania się zwierzęcia podczas aktu samoobrony jest ściśle określony, a nie przypadkowy, jak dotychczas sądzono. Wykonane pomiary sugerują, że zaraz przed "wystrzeleniem" jadu kobra wykonuje krótki, lecz gwałtowny skurcz mięśni głowy i szyi, powodujący jej obrót oraz pochylenie na bok. Chwilę później następuje napięcie mięśni tłoczących truciznę przez kanały jadowe zlokalizowane w charakterystycznych, wydłużonych zębach zwierzęcia. Od tego momentu dochodzi do cyklicznego kurczenia się różnych partii mięśni, pozwalających na pokrycie znacznej części ciała napastnika, co znacznie zwiększa prawdopodobieństwo trafienia w oko i uniknięcia ataku. Szacunkowe obliczenia wskazują, że węże z rodzaju Naja osiągają niemal stuprocentową celność przy "strzałach" na odległość 60 centymetrów. Co ciekawe, sposób poruszania się głowy zwierząt jest ściśle określony i nie ulega istotnym zmianom podczas kolejnych prób samoobrony. O swoim odkryciu badacze z Massachusetts poinformowali za pośrednictwem czasopisma Physiological and Biochemical Zoology.
  9. Radioaktywny jad skorpiona przechodzi właśnie testy kliniczne w roli lekarstwa na nowotwory, w tym złośliwe guzy mózgu. Naukowcy z firmy TransMolecular zauważyli, że po wstrzyknięciu do organizmu nietoksyczny ekstrakt z jadu wyszukuje wadliwe komórki i się z nimi wiąże. Wcześniejsze napromieniowanie cząsteczek powoduje, że radioterapia prowadzona jest od środka, a nie z zewnątrz przez naświetlanie, w dodatku obejmuje wyłącznie chore komórki. Związkiem ekstrahowanym z jadu skorpiona Leiurus quinquestriatus jest białko. Odrzuca się zaś neurotoksyny, przez które zwierzę zostało owiane atmosferą złej sławy. Sprawiają one bowiem, że mieszkaniec Bliskiego Wschodu dysponuje drugim pod względem siły działania jadem wśród skorpionów. Podczas eksperymentów laboratoryjnych peptyd skutecznie niszczył komórki nowotworów piersi, skóry, mózgu i płuc, nie uszkadzając przy tym zdrowej tkanki. Wygląda to tak, jakby guzy zbierały szkodliwą dla nich substancję – wyjaśnia Michael Egan. Na początku nie było wiadomo, czy białko będzie w stanie dostarczyć do guza odpowiednią dawkę promieniotwórczego pierwiastka. By się o tym przekonać, zespół badaczy związał je z izotopami jodu. W zeszłym roku onkolodzy wstrzyknęli taki "koktajl" 59 osobom z nieoperowalnymi guzami mózgu. Do teraz wszyscy zmarli, ale pacjenci z najwyższą dawką żyli średnio o 3 miesiące dłużej. Niedawno eksperci z Uniwersytetu w Chicago zaczęli wprowadzać białko do krwioobiegu chorych z różnymi typami złośliwych nowotworów mózgu. W ten sposób Amerykanie będą mogli sprawdzić, czy testowana substancja zabije zarówno pierwotne ogniska, jak i przerzuty.
  10. Czeski podróżnik Ivan Mackerle ostrożnie przemierza piaski pustyni Gobi w poszukiwaniu jej niebezpiecznego mieszkańca. Legendarny stwór, na którego poluje, to mongolski robak śmierci. Jest tak tajemniczy, że nie udało mu się zrobić fotografii, a zgodnie z mongolskimi legendami, strzyka w twarz zabójczym jadem. Miejscowi wiedzą jednak swoje i twierdzą, że istota ta mierzy od 60 cm do 1,5 m. Ile dokładnie, tego nie wie nikt. Jego żywoczerwony kolor rzuca się w oczy, niestety, przeważnie za późno. Wg Mongołów, robak przypomina krowie jelita. Atakuje nieostrożnego intruza żółtą wydzieliną o właściwościach kwasu. Gdy w swej beztrosce podejdzie on na tyle blisko, by stwór mógł go dotknąć, zostaje porażony prądem, podobnie jak podczas spotkania z węgorzem elektrycznym. Ponoć napięcie jest na tyle duże, że jest w stanie zabić wielbłąda oraz, oczywiście, człowieka. Mongolski robak śmierci (po łacinie Allghoi khorkhoi) został po raz pierwszy wymieniony przez amerykańskiego paleontologa profesora Roya Chapmana Andrewsa. Adnotacja znalazła się w jego książce pt. Na tropie starożytnego człowieka (1926), ale nawet sam naukowiec nie był do końca przekonany, czy robak naprawdę istnieje. Choć nigdy go nie widzieli, miejscowi byli za to na 100% przekonani o jego realności i ze szczegółami opisywali zarówno jego wygląd, jak i przeprowadzane ataki. Po Andrewsie pojawili się kolejni badacze mitu. Nie dalej jak 3 lata temu grupa brytyjskich kryptozoologów przez miesiąc przekopywała piachy Gobi. Mongołowie opowiadali niestworzone historie o robaku, ale nie udało się dotrzeć do nikogo, kto widziałby ten cud na własne oczy. Członkowie zespołu się jednak nie zrazili, wręcz przeciwnie. Uznali, że relacje paraświadków były na tyle spójne, że Allghoi khorkhoi musi być prawdą. Wszyscy jak jeden mąż opowiadali o brązowo-czerwonym stworze o grubości ok. 5 cm, bez wyraźnie wyodrębnionej głowy czy ogona. Upłynęły 3 lata i w te same rejony zawędrował Ivan Mackerle, który poszukuje legendarnych istot na całym świecie. Miał już na muszce szkockiego potwora z Loch Ness, teraz przyszła kolej na mongolskiego robaka śmierci. Naczytał się o nim już jako dziecko, pochłaniając historie rosyjskiego paleontologa Jefremowa, który wspominał o robaku przypominającym krwawe wnętrzności. Miał on osiągać rozmiary niskiego człowieka i zabijać na odległość w tajemniczy sposób (trucizną lub rażąc prądem). Czekamy zatem na wyniki poszukiwań. Może niedługo coś na ten temat usłyszymy!
  11. Skład jadu węży tego samego gatunku, które zamieszkują różne rejony, nie jest taki sam. Trzeba to wziąć pod uwagę podczas przygotowywania odtrutek (antidotum). Naukowcy wiedzieli od dziesięcioleci, że skład jadu zmienia się geograficznie. To dlatego u ofiar pogryzień występują różne objawy. Zagadnieniem symptomów zajmowano się dość intensywnie, poświęcając jednocześnie niewiele uwagi analizie chemicznej samego jadu. W ramach najnowszego studium, sfinansowanego przez Uniwersytet Kostarykański i hiszpańskie Ministerstwo Edukacji, porównano skład białkowy toksyny dwóch populacji Bothrops asper. Badano odizolowane populacje z karaibskiego (północny wschód) i pacyficznego (południowy zachód) rejonu Kostaryki. Odkryto duże różnice w składzie chemicznym. Poza tym zauważono, że w jadzie nowo narodzonych i dorosłych węży również występują inne proteiny. Wskazuje to, iż wraz z wielkością i wiekiem węża może się zmieniać skład jadu, potrzebny do sparaliżowania i wstępnego trawienia ofiary. Odtrutki są często bardzo kosztowne i dostępne jedynie w wybranych szpitalach. W dodatku nie zawsze działają. Autorzy studium sugerują, że aby zwiększyć ich skuteczność, trzeba pamiętać o dystrybucji wiekowej i geograficznej węży (Journal of Proteome Research).
  12. Jad dziobaka (Ornithorhynchus anatinus), jednego z nielicznych jadowitych ssaków, znalazł nowe zastosowanie. Będzie używany w formie antybiotyku oraz jako środek przynoszący ulgę przy wyjątkowo silnych bólach przewlekłych (Nature). Studia nad nowym lekiem przeciwbólowym są częścią Projektu [badania] Genomu Dziobaka. Odkrycie to wspólne dzieło 3 naukowców z Uniwersytetu w Sydney oraz 89 specjalistów z całego świata. Wzięli oni pod lupę jad dziobaka oraz geny odpornościowe. Nasza dzika przyroda to nienapoczęte źródło odkryć biomedycznych. Cząsteczki dziobakopochodne mogą zostać przekształcone w nowe lekarstwa o dużej mocy – cieszy się szefowa zespołu Kathy Belov. Odkryliśmy geny, które kodują najważniejsze składniki jadu dziobaka. U ssaków jad jest czymś nietypowym, dlatego chcieliśmy sprawdzić, skąd pochodzą te geny i czy są powiązane z genami odpowiedzialnymi za produkcję toksyn u węży i jaszczurek. Badania nad przeciwbólowymi środkami na bazie jadu dziobaka jeszcze się nie skończyły. Ich działanie jest podobne do preparatów powstających w oparciu o jad węży. Ostrogi jadowe występują wyłącznie u samców. U samic pojawiają się jedynie szczątkowe zawiązki, które odpadają, zanim zwierzę skończy rok. Obecność tego narządu to efekt działania genów, które po raz pierwszy ujrzały światło dzienne co najmniej 50 mln lat temu. Oznacza to, że wspólny przodek dziobaków i kolczatek również był najprawdopodobniej jadowity.
  13. Okazuje się, że zombie wcale nie jest wynalazkiem kultu voodoo. Taktykę "pozbawiania woli" swoich ofiar opanował bowiem pewien gatunek os (Ampulex compressa), znany także ze swojego zwyczaju składania pasożytniczych larw na ciałach karaluchów. Po bliższej obserwacji okazało się jednak, że osy potrafią znacznie więcej, niż początkowo sądzono. Podczas ataku, owady te aplikują swoim ofiarom dwa użądlenia: pierwsze ma wstępnie podporządkować karalucha, a drugie, podane wprost do mózgu, odbiera mu "wolę" – ale nie zdolność – do wykonywania jakichkolwiek ruchów. To zasługa zablokowania przez jad oktopaminy – neuroprzekaźnika niezbędnego podczas przygotowań do bardziej złożonych sekwencji ruchów i wpływającego na poruszanie nogami także u ludzi. Po przemianie karalucha w zombie, osa chwyta go za czułek i prowadzi do swojego gniazda. Niedawno naukowcy z izraelskiego uniwersytetu Ben-Gurion w Be'er Shewie potwierdzili opisany mechanizm, podając bezwolnemu już owadowi antidotum odblokowujące receptory oktopaminy. Karaluch powrócił do świata żywych, ale niestety nie na długo. Wkrótce naukowcy wstrzyknęli mu swoją wersję jadu, by sprawdzić, czy na pewno efekt zombie to zasługa wyłączenia wspomnianego neuroprzekaźnika.
  14. Grupa hiszpańskich lekarzy twierdzi, że jad osy znajdujący się w winie lub soku winogronowym może u niektórych ludzi powodować silne reakcje alergiczne. Podejrzewają oni, że jad dostaje się do napojów, kiedy jakich zabłąkany owad zostanie zmiażdżony razem z owocami na pierwszych etapach produkcji. Alicia Armentia i zespół ze szpitala Rio Hortega w Valladolid leczyli 5 ludzi, u których po wypiciu wina lub soku winogronowego wystąpiła silna reakcja alergiczna. U trojga pacjentów odnotowano zaczerwienienie twarzy oraz opuchliznę ust, u czwartej osoby objawy astmopodobne, a u piątej szok anafilaktyczny, który może prowadzić nawet do śmierci. Wszystkich pacjentów udało się wyleczyć, nie wiedziano jednak, na co są uczuleni. Po przeprowadzeniu całej baterii testów wytypowano najprawdopodobniejszych podejrzanych, w tym białko jaja, które jest niekiedy dodawane do wina, by je sklarować i zmniejszyć cierpkość, oraz ekstrakt z winogron. Bardziej zaawansowane badania krwi ujawniły obecność przeciwciał wskazujących na niedawne ukąszenie przez pszczołę lub osę. Żaden z chorych nie wspominał natomiast o tym. Lekarze zaczęli obserwować reakcje alergiczne na sok winogronowy z czerwonej i białej odmiany owoców, a także na młode i 3-letnie wino (z różnych winnic). Po pobraniu krwi okazało się, że wywoływały je oba rodzaje soku i świeżo zrobione wino. W napojach natrafiono też na jad osy dachowej. Możliwe, że owady wpadły do soku winogronowego podczas wyciskania – dywaguje Armentia. Późnym latem na winogronach jest dużo os. Ciągną do wszystkiego, co przejrzałe, ponieważ o tej porze roku szukają pożywienia – wyjaśnia Lee Townsend, entomolog z University of Kentucky w Lexington. Medycy sądzą, że starsze wina nie wywołują reakcji alergicznej, ponieważ białka jadu ulegają rozkładowi podczas dojrzewania. Nawet kilka tygodni leżakowania wystarczy, aby zmniejszyć ryzyko, ale osoby z alergią na jad pszczół i os powinny dla bezpieczeństwa unikać młodych win.
  15. Trująca przekąska? Czemu nie... Według naukowców z Old Dominion University, jeden z azjatyckich węży, zaskroniec tygrysi (Rhabdophis tigrinus), zjada jadowite ropuchy, a wytwarzaną przez nie truciznę zatrzymuje dla siebie. Podczas gdy inne węże po prostu tolerują toksyny wydzielane przez swoje ofiary, tutaj mamy do czynienia z jedynym wężem, znanym z wykorzystywania spożytych trucizn do własnej obrony — tłumaczy Deborah Hutchinson. Dieta węży obfituje w wiele różnych zwierząt. Często ich ofiarami stają się ropuchy, które odstraszają napastnika bufadienolidami. Kiedy węże odżywiają się takimi ropuchami, w niedługim czasie ich gruczoły jadowe wypełniają się jadem o niemal identycznym składzie chemicznym. Zespół Hutchinson nie wie, w jaki sposób gady oddzielają truciznę i transportują ją bez strawienia do gruczołów jadowych. Nie wiadomo również do końca, jak przebiega proces modyfikowania jadu i która jego wersja jest bardziej skuteczna.
  16. W Wielkiej Brytanii wprowadzono na rynek lek przeciwbólowy, bazujący na jadzie morskiego ślimaka. Daje to nadzieję osobom cierpiącym z powodu chronicznego bólu, które nie reagują albo nie tolerują innych rodzajów leczenia, np. morfinoterapii. Japońska firma farmaceutyczna Eisai nabyła prawa do sprzedaży medykamentu w Europie od irlandzkiego Elanu. Anglia jest pierwszym krajem Starego Kontynentu, gdzie rozpoczęła się sprzedaż leku. Jest on syntetycznym odpowiednikiem substancji (konotoksyny) produkowanej przez żyjącego w filipińskich wodach ślimaka Conus magus. Mięczak posługuje się jadem, by sparaliżować swoje ofiary. U ludzi neurotoksyna blokuje przewodzenie sygnałów do mózgu, przez co przestaje się odczuwać ból. Potencjalnie lek daje duże możliwości, ale może również wywoływać różne skutki uboczne, m.in.: zawroty głowy, nudności oraz zaburzenia widzenia (zamazany obraz). Opracowano go z myślą o niewielkiej grupie pacjentów z nowotworami i innymi poważnymi chorobami, związanymi z odczuwaniem bardzo silnego bólu. Jest on dozowany przez malutką pompę i podawany bezpośrednio do płynu rdzeniowego. W lutym Eisai zgodziło się zapłacić Elanowi 100 mln dol. za europejskie prawa do Prialtu, który jest przez analityków uznawany za lek niszowy, ze skromnymi perspektywami sprzedażowymi. W Wielkiej Brytanii za opakowanie zawierające 100 mikrogramów leku trzeba będzie zapłacić 499,7 dol. Średnia dzienna dawka wśród osób biorących udział w próbach klinicznych wynosiła 7,2 mikrograma.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...