Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Search the Community

Showing results for tags 'węże'.



More search options

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Found 9 results

  1. David Tate z Laceys Creek w Queensland znalazł po powrocie do domu 2 węże, które wpadły do środka przez dziurę w dachu; jeden pełzał tuż przy frontowych drzwiach, drugi po sypialni. Wydaje się, że dwa samce Morelia spilota mcdowelli walczyły o samicę (tej jednak nie znaleziono) i sufit nie wytrzymał ich ciężaru. Jak podkreśla Steven Brown, łapacz węży (Brisbane North Snake Catchers and Relocation), węże miały wyjątkowe rozmiary: mierzyły 2,8 i 2,5 m. Tate podkreślił, że widział wcześniej pytony wygrzewające się w słońcu na dachu. Gdy wróciłem do domu, na kuchennym stole leżał pokaźny fragment sufitu - powiedział Australijczyk w wywiadzie udzielonym The Courier-Mail. Zorientowawszy się w sytuacji, mężczyzna zadzwonił po łapacza węży. Nie chciałem ich, oczywiście, dotykać. Brown, który niezamierzenie zyskał międzynarodową sławę, zamieścił fotorelację z interwencji na swoim profilu na Facebooku. « powrót do artykułu
  2. Przy remizie strażackiej Farringddon w Sunderland w północno-wschodniej Anglii w odstępie 2 dni znajdowano wyrzucone w poszewkach na poduszki węże. W pierwszym przypadku ktoś pozbył się w ten sposób 13 pytonów królewskich. Następnym razem doliczono się aż 15 węży zbożowych i 1 samca pytona rombowego. Pierwszy "ładunek" znaleziono w czwartek (jeden z węży nie przeżył). Na drugi natknięto się w sobotę. Węże wrzucono w poszewkach do kosza na śmiecie. Uratowała je i zabrała na badania weterynaryjne inspektorka RSPCA (Royal Society for the Prevention of Cruelty to Animals) Heidi Cleaver. Nie mogłam uwierzyć, gdy przez telefon dowiedziałam się, że w tym samym miejscu mamy kolejne węże. Pozostawiono je w kuble, można więc mówić o ogromnym szczęściu, że nie zostały wywiezione na wysypisko. Przykro myśleć, że ktoś miał ok. 30 węży i zdecydował się je porzucić w ten okrutny, bezduszny sposób. Zwierzęta, które by przetrwać, potrzebują ciepła i światła, pozostawiono na dworze w samej poszewce, a szalał wtedy sztorm Dennis. Takie stłoczenie również musiało być dla nich bardzo stresujące. RSPCA apeluje, by zgłaszali się ludzie, którzy mogą udzielić o wężach jakichś informacji. « powrót do artykułu
  3. Warren Booth i Gordon W. Schuett z Uniwersytetu Stanowego Północnej Karoliny i Uniwersytetu Stanowego Georgii opisali pierwszy genetycznie potwierdzony przypadek długoterminowego przechowywania spermy (ang. long-term sperm storage, LTSS) u grzechotnika diamentowego. Samica urodziła 19 młodych, choć przez 60 miesięcy nie miała kontaktu z żadnym samcem. Wzmiankowana samica została schwytana w 2005 r. na Florydzie. Przez następne 5 lat stanowiła część prywatnej kolekcji i nie miała kontaktu z samcami. W 2010 r. niespodziewanie urodziła 19 młodych. Wtedy właśnie Booth pobrał próbki DNA od matki i jej potomstwa. U młodych występowały geny, których nie było u matki, nie ma więc mowy o fakultatywnym dzieworództwie (ang. facultative parthenogenesis, FP). Oznacza to, że samica musiała kopulować przed pojmaniem i przez 5 lat przechowywała plemniki partnera. Samica grzechotnika diamentowego była schwytana w bardzo młodym wieku. Na etapie, w którym odbyła stosunek, nie była jeszcze dojrzała płciowo. Później poradziła sobie jakoś z zadaniem utrzymywania plemników przy życiu i w dobrej kondycji. Na końcu zadziałał jakiś mechanizm, który zadecydował o zapłodnieniu. W rezultacie po paru miesiącach na świat przyszły zdrowe młode. Duet naukowców podejrzewa, że część macicy przekształciła się w pojemnik do magazynowania ejakulatu (przechowywano w nim plemniki, zapobiegając także przedwczesnemu zapłodnieniu). Długoterminowe przechowywanie spermy przez łuskonośne uznaje się za alternatywę dla fakultatywnej partenogenezy. Kiedy jednak Booth i Schuett przejrzeli literaturę przedmiotu pod kątem pewnych przypadków LTSS u węży, znaleźli zamiast tego wiele przekonujących dowodów na dzieworództwo. Jak można się domyślić, postawiło to pod znakiem zapytania rozpowszechnienie LTSS. Biolodzy, których artykuł na ten temat ukazał się w piśmie Biological Journal of the Linnean Society, uważają, że aby rozróżnić LTSS i FB, zwłaszcza w warunkach naturalnych, konieczne są testy genetyczne. Booth sądzi, że inne gady mogą przechowywać spermę dłużej od samic grzechotnika diamentowego. Póki nie przeprowadzono odpowiednich eksperymentów, nie wiadomo, oczywiście, jak długo.
  4. Wbrew powtarzanemu od dawna twierdzeniu, że człowiek ma wrodzony lęk przed wężami i/lub pająkami, psycholodzy udowadniają, że strachu przed tymi zwierzętami uczymy się w rzeczywistości w niemowlęctwie. Vanessa LoBue z Rutgers University i David H. Rakison z Carnegie Mellon University oraz Judy S. DeLoache z University of Virginia przeanalizowali badania na ten temat. W swoim artykule naukowcy przypomnieli, że jedna z teorii wyjaśniająca, czemu boimy się pająków i węży, utrzymuje, że dzieje się tak, gdyż wiele z nich jest jadowitych. Z tego powodu dobór naturalny miał faworyzować ludzi, którzy trzymali się od tych zwierząt z daleka. W przeszłości Arne Öhman z Karolinska Institutet wykazał np., że można nauczyć ludzi kojarzenia z porażeniem prądem albo zdjęć węży i pająków, albo kwiatów i grzybów, ale efekt będzie się utrzymywać dłużej dla zestawu pajęczo-wężowego, czyli czegoś istotnego z ewolucyjnego punktu widzenia. Susan Mineka z Northwestern University zademonstrowała zaś, że co prawda małpy wychowane w laboratorium nie bały się węży, ale uczyły się go dużo szybciej niż lęku przed kwiatami czy królikami. Trio psychologów postanowiło sprawdzić, jak reagują na przerażające obiekty niemowlęta i nieco starsze dzieci. W jednej serii eksperymentów 7-miesięcznym niemowlętom tuż obok siebie wyświetlano dwa nagrania wideo: jedno węża, a drugie czegoś bezpiecznego, np. słonia. W tym samym czasie badacze odtwarzali albo przerażony, albo zadowolony głos. Okazało się, że maluchy spędzały więcej czasu, spoglądając na węża, kiedy słyszały przestraszony głos, ale same z siebie nie wykazywały oznak lęku. W ramach kolejnego studium 3-latkom wyświetlano na ekranie dziewięć fotografii i proszono o wybranie pewnego docelowego obiektu. Dzieci identyfikowały węże szybciej niż kwiaty i prędzej od innych zwierząt przypominających węże, np. żab i gąsienic. Dzieci, które bały się węży, wskazywały je tak samo szybko jak maluchy, u których nie rozwinął się taki lęk. Wszystko sugeruje więc, że tak jak demonstrowali Öhman i Mineka w badaniach na małpach i dorosłych, rzeczywiście szybko wykrywamy węże i pająki oraz kojarzymy je z dźwiękami wskazującymi na obrzydzenie czy przestrach, ale arachno- i ofidiofobii się uczymy, a nie rodzimy się z nimi, bo niektóre dzieci reagują co prawda błyskawicznie, lecz wcale nie wykazują lęku.
  5. Psycholodzy z University of Queensland dotarli do źródeł ludzkiego strachu przed pająkami i wężami. Wcześniej sądzono, że to ewolucja wyposażyła nas w taki lęk, by pomóc w uniknięciu niebezpieczeństw. Australijczycy podają jednak alternatywne wytłumaczenie. Wcześniejsze badania wykazały, że na pająki i węże reagujemy zupełnie inaczej niż na pozostałe bodźce, takie jak kwiaty czy grzyby. Reagujemy nawet odmiennie niż na inne groźne zwierzęta czy samochody i broń, które są o wiele bardziej niebezpieczne. Tłumaczono to tym, w toku ewolucji miała się wytworzyć predyspozycja do reagowania lękiem na te zwierzęta, które mogły być zagrożeniem dla ludzkich przodków - tłumaczy dr Helena Purkis. Wg zespołu z Queensland, powszechny strach przed pająkami i wężami to skutek ciągłego kontaktu z negatywnymi informacjami na temat tych zwierząt. Twierdzimy, że to właśnie zwiększa prawdopodobieństwo, że staną się obiektem fobii. W ramach eksperymentu naukowcy porównywali reakcje na węże i pająki dwóch grup ludzi: 1) osób, które nie mają specjalnego doświadczenia w kontaktach z nimi i 2) ekspertów ds. tych zwierząt, czyli arachnologów i ofiologów. Autorzy uprzednich badań twierdzili, że pająki i węże bardzo szybko ściągają na siebie uwagę i na wczesnych etapach przetwarzania informacji generowania jest negatywna reakcja w postaci strachu. My wykazaliśmy, że chociaż każdy preferencyjnie spostrzegał te zwierzęta w otoczeniu jako potencjalne niebezpieczeństwo, negatywna reakcja występowała tylko u niedoświadczonych wolontariuszy. Dr Purkis podkreśla, że odkrycia jej zespołu pozwalają lepiej zrozumieć pojawienie się i podtrzymywanie lęku przed określonymi obiektami. Jeśli zrozumiemy związek między preferencyjną uwagą i emocjami, to pomoże nam wyjaśnić, jak zachodzi proces przejścia od postrzegania bodźca jako potencjalnego niebezpieczeństwa do wyśrubowania reakcji emocjonalnej i wytworzenia się fobii. W ten sposób uzyskamy informacje na temat sposobu, jak ludzie powinni obcować z wężami i pająkami, by zminimalizować negatywne reakcje emocjonalne. Teraz badacze planują kolejne badania, podczas których zamierzają przetestować hipotezę, że miłość i strach (a więc i fobia) angażują ten sam podstawowy mechanizm uwagi. W eksperymencie wezmą udział miłośnicy zwierząt, np. hodowcy psów, którym będą prezentowane bodźce powiązane z ich ulubieńcami. Psycholodzy sprawdzą, czy bodźce te również mają dostęp do preferencyjnej uwagi.
  6. Niewielka firma biotechnologiczna ze stanu Colorado rozpoczęła prace nad poszukiwaniem nowych leków zapobiegających chorobom serca. Ma w tym pomóc analiza fizjologii pytonów - zwierząt posiadających niezwykłe zdolności regulowania pracy tego niezwykle ważnego mięśnia. Badania prowadzi firma Hiberna Corporation zlokalizowana w mieście Boulder. Jej przedstawiciele podpisali właśnie kontrakt z Biurem Transferu Technologii Uniwersytetu Colorado, na mocy którego uczelnia pomoże finansować badania nad niezwykłymi właściwościami pytonów. Węże te, podobnie jak wiele innych dusicieli, jest w stanie drastycznie "przestawić" swój metabolizm na czas trawienia pokarmu. Naukowcy zaobserwowali, że te niezwykłe gady potrafią po posiłku powiększyć własne serce w ciągu zaledwie kilku dni aż o 60 procent i zwiększyć tempo metabolizmu aż czterdziestokrotnie, a następnie, po zakończeniu procesu trawienia, przywrócić oba te parametry do stanu wyjściowego. Jak tłumaczy badająca pytony prof. Leslie Leinwand z Uniwersytetu Colorado, umiejętne naśladowanie ich fizjologii mogłoby pomóc ludziom walczyć z chorobami układu krążenia. Chodzi tu głównie o zapobieganie przerostowi serca, czyli powiększeniu jego komórek oraz pogrubieniu ścian. Zmiana ta jest naturalną adaptacją do zwiększonego obciążenia układu krwionośnego, lecz jeśli posunie się zbyt daleko (ma to miejsce np. w przypadku nadciśnienia tętniczego), powoduje pomniejszenie objętości komór i przedsionków serca oraz związane z tym upośledzenie jego pracy. W swoich badaniach prof. Leinwand skupiła się na chorobie genetycznej zwanej kardiomiopatią przerostową (ang. hypertrophic cardiomyopathy - HCM). Choroba ta, dotykająca około jednej na pięćset osób dorosłych, objawia się pogrubieniem włókien mięśniowych i wywołaną przez to zmianą kształtu całego serca. Efektem zaburzenia jest osłabienie kurczliwości mięśnia sercowego i w efekcie - upośledzenie krążenia krwi. Warto wspomnieć, że HCM jest najczęstszą przyczyną nagłej śmierci wśród młodych sportowców. W 2006 roku prof. Leinwand otrzymała grant badawczy w wysokości miliona dolarów na prowadzenie swoich badań nad pytonami birmańskimi. Celem analiz było zidentyfikowanie genów odpowiedzialnych za niezwykłe zdolności adaptacyjne gadów. Trzeba przyznać, że opisywane przez badaczkę cechy zwierzęcia robią wrażenie: pytony są w stanie zjeść pokarm ważący tyle samo, co one same, za jednym razem. W związku z tym ich metabolizm musi być zdolny do gwałtownych reakcji. Po posiłku stężenie insuliny we krwi u węża wzrasta czterdziestokrotnie, zaś trójglicerydów - aż stukrotnie. Tak radykalne zmiany z łatwością pozbawiłyby człowieka życia. Co więcej, podczas odpoczynku ich mięśnie (nie licząc mięśnia sercowego, który wraca do pierwotnego rozmiaru w ciągu zaledwie paru dni) niemal nie tracą na masie, co również jest rzadkością w świecie ożywionym. Odkrycie procesów odpowiedzialnych za to zjawisko mogłoby znacznie pomóc w prewencji wyniszczenia związanego z wieloma chorobami, takimi jak AIDS czy nowotwory. Hiberna Corporation otrzymała wsparcie finansowe w wysokości stu tysięcy dolarów na prowadzenie swoich badań. Firma realizuje obecnie projekt sekwencjonowania genomu pytona birmańskiego. Wcześniej przedstawiciele przedsiębiorstwa badali inne zwierzęta, m.in. arktyczne wiewiórki ziemne, również charakteryzujące się niezwykłymi zdolnościami manipulacji pracą własnego serca. W czasie hibernacji ich serce, bijące normalnie z częstotliwością dwustu uderzeń na minutę, spowalnia do zaledwie dwóch uderzeń na minutę. Niestety do dziś nie powstał żaden lek oparty bezpośrednio o wyniki opisywanych badań. Miejmy nadzieję, że tym razem badacze będą mieli więcej szczęścia.
  7. Pięćdziesięciosześcioletnia Satya Devi jest prawdziwą rekordzistką, jeśli chodzi o liczbę przeżytych ukąszeń węża. Przez niemal trzy dekady została ugryziona aż 80 (!) razy. Kobieta mieszka w Shimli, stolicy indyjskiego stanu Himachal Pradesh. Pierwsze ukąszenie przeżyła w wieku 28 lat. Pracowała wtedy w polu, gdy znikąd pojawił się wąż i wbił zęby w jej ramię. Fenomenu pani Davi nie pojmują nawet lekarze. Nauki medyczne nie wspominają o takich przypadkach. Nie mam pojęcia, czemu ona tak przyciąga węże – zastanawia się dr Bhupender Bhardwaj. Kobieta powoli umiera, ponieważ w jej organizmie nagromadziło się dużo toksyn. Potrzebuje natychmiastowej interwencji medycznej, ale jej rodzina jest zbyt biedna, by sfinansować leczenie. Władze stanowe i minister ds. rodziny dr Rajeev Bindal deklarują jednak pomoc w uregulowaniu rachunków. Pechowa kobieta nie potrafi zliczyć, ile razy została ugryziona. Osiemdziesiąt to tylko liczba orientacyjna. Były czarne, brązowe i zielone. Zostałam nawet ugryziona, gdy spałam w domu. Moje dzieci spały wtedy ze mną, ale ani one, ani nikt z mojej rodziny nigdy nie ucierpiał. Węże wydawały się podążać za mną i gryzły mnie, kiedy tylko chciały. W ciągu ostatnich 4 lat nie ugryzł jej żaden wąż, zaczęła więc mieć nadzieję, że pech się wreszcie skończył. Niestety, 2 lipca w jej prawą stopę znów wbiły się zęby jadowe żmii. Od 18 dni Devi leży w łóżku. Nie może ruszać nogami i wstaje tylko przy pomocy rodziny. Ma mdłości i nie jest w stanie poprawnie mówić.
  8. Skład jadu węży tego samego gatunku, które zamieszkują różne rejony, nie jest taki sam. Trzeba to wziąć pod uwagę podczas przygotowywania odtrutek (antidotum). Naukowcy wiedzieli od dziesięcioleci, że skład jadu zmienia się geograficznie. To dlatego u ofiar pogryzień występują różne objawy. Zagadnieniem symptomów zajmowano się dość intensywnie, poświęcając jednocześnie niewiele uwagi analizie chemicznej samego jadu. W ramach najnowszego studium, sfinansowanego przez Uniwersytet Kostarykański i hiszpańskie Ministerstwo Edukacji, porównano skład białkowy toksyny dwóch populacji Bothrops asper. Badano odizolowane populacje z karaibskiego (północny wschód) i pacyficznego (południowy zachód) rejonu Kostaryki. Odkryto duże różnice w składzie chemicznym. Poza tym zauważono, że w jadzie nowo narodzonych i dorosłych węży również występują inne proteiny. Wskazuje to, iż wraz z wielkością i wiekiem węża może się zmieniać skład jadu, potrzebny do sparaliżowania i wstępnego trawienia ofiary. Odtrutki są często bardzo kosztowne i dostępne jedynie w wybranych szpitalach. W dodatku nie zawsze działają. Autorzy studium sugerują, że aby zwiększyć ich skuteczność, trzeba pamiętać o dystrybucji wiekowej i geograficznej węży (Journal of Proteome Research).
  9. Chiny opracowały system ostrzegania przed trzęsieniami ziemi, który opiera się na monitorowaniu zachowania węży — poinformowała gazeta China Daily w dwa dni po katastrofie na Tajwanie. Biuro ds. trzęsień ziemi w Nanning (stolicy autonomicznego regionu Guangxi/Kuangsi w południowych Chinach) rozwinęło system będący połączeniem nowoczesnych technologii z występującymi w naturze instynktami. Tamtejsi eksperci monitorowali zachowanie gadów z farmy za pośrednictwem kamer wideo. Urządzenia podłączone do Internetu działały przez całą dobę. Ze wszystkich stworzeń żyjących na naszej planecie węże są chyba najbardziej wrażliwe na trzęsienia ziemi — powiedział dyrektor biura Jiang Weisong. Węże, chętnie zjadane na południu w czasie zimowych miesięcy, wyczuwają drgania z odległości 120 km na 3 do 5 dni przed wystąpieniem trzęsienia. Reagują na nie nietypowym zachowaniem. Gdy zbliża się katastrofa, węże opuszczają swoje gniazdo, nawet jeśli jest mroźna zima. Jeśli nadchodzi wyjątkowo silne trzęsienie, gady, próbując uciec, rozbijają się o ściany. Chiny są często nawiedzane przez trzęsienia ziemi, większość niszczy obszary rolne.
×
×
  • Create New...