Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37638
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. To, jak mężczyzna pachnie dla kobiety, nie zależy od jego "prawdziwej" woni, ale od genów, w które natura wyposażyła partnerkę – uważają amerykańscy naukowcy. Za postrzeganie zapachu ciała ma ponoć odpowiadać pojedynczy gen. W zależności od tego, kto jest właścicielką nosa, androstenon może wywoływać wiele różnych reakcji. Dla niektórych kobiet pot mężczyzny będzie więc pachnieć słodko, podobnie jak kwiaty czy wanilia. Inne poczują odór przypominający mocz, a jeszcze inne nie wykryją żadnego zapachu. Akademikom z Uniwersytetu Rockefellera w Nowym Jorku udało się odnaleźć receptory androstenonu oraz zidentyfikować warianty genów, które wpływają na powonienie. Niewykluczone więc, że ten produkt rozkładu testosteronu również u ludzi jest feromonem (związkiem sygnałowym). Androstenon to najważniejszy feromon płciowy świń. Leslie Vosshall, neurobiolog, a zarazem szefowa zespołu badaczy, podkreśla, że jego zapach silnie pobudza maciory. Jeśli któraś z nich nie wyczuwa zapachu tego feromonu, podczas prób rozmnażania napotka na poważne kłopoty. Zespół Amerykanów zbadał reakcję 335 receptorów węchowych (uważa się, że stanowią one 85% kompletu wszystkich ludzkich receptorów węchowych) na 66 zapachów. Okazało się, że OR7D4 najsilniej reagował zarówno na androstenon, jak i jego pochodną androstadienon, nie uaktywniał się zaś w odpowiedzi na żadną z pozostałych 64 woni. W wyniku sekwencjonowania u 391 osób wyodrębniono 3 warianty genu OR7D4. Ludzie wyposażeni w dwie kopie najpopularniejszego wariantu silniej wyczuwali androstenon i opisywali jego zapach jako bardziej odrażający. Jeśli natura wyposażyła kogoś w jedną lub dwie kopie rzadszego wariantu, był on bardziej skłonny uznawać woń za ledwo wyczuwalną i słodką. Osoby z najrzadszą odmianą genu właściwie w ogóle nie wyczuwały feromonu. We wszystkich przypadkach percepcja innych zapachów pozostała niezaburzona. Zawsze sądziliśmy, że mechanizm będzie się opierał na różnicach w obrębie receptorów – mówi Gary Beauchamp, dyrektor Monell Chemical Senses Center w Filadelfii, który ponad 25 lat temu jako pierwszy rozpoczął badania androstenonu. Vosshall wspomina, że androstadienon wywoływał reakcję fizjologiczną u obu płci. Na razie nie zadecydowano, czy można go w takim razie uznać za ludzki feromon, ponieważ nie zidentyfikowano jeszcze sposobu jego działania.
  2. Sony prawdopodobnie zamierza sprzedać Toshibie swój oddział zajmujący się produkcją układów scalonych. Firma chce skupić się na swoim głównym rodzaju działalności gospodarczej – produkcji elektroniki użytkowej. Japońskie przedsiębiorstwo chciałoby uzyskać za swoje zakłady około 870 milionów dolarów. Odpowiednia umowa zostanie prawdopodobnie podpisana w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Jednocześnie Sony i Toshiba stworzą spółkę, która będzie zajmowała się produkcją chipów. Obecnie Sony Kyushu Semiconductor Corp. ma w ofercie układy wykonywane w technologiach 65, 90, 180, 250 i 350 nanometrów. Gdy w bieżącym roku Sony wycofało się ze współpracy nad nowymi układami z NEC-em i Toshibą, stało się jasne, iż firma chce w ogóle opuścić rynek układów scalonych. Na rynku tym do osiągnięcia zysków konieczne jest utrzymanie wysokiego poziomu sprzedaży. Tymczasem ani konsola PlayStation 3, ani odtwarzacze Blu-ray nie stały się takim przebojem rynkowym, by Sony opłacało się samodzielnie produkować podzespoły.
  3. Czy zdarza ci się, że słyszysz dzwonek albo czujesz wibracje swojego telefonu komórkowego, sięgasz po niego i okazuje się, że to tylko złudzenie? Jeśli tak, możesz cierpieć na tzw. fobię dzwonkową. Anglosasi ukuli już nawet termin na określenie tego zjawiska: ringxiety (od anxiety, czyli lęk). David Laramie, doktorant z Alliant International University w Los Angeles, postanowił zbadać fantomowe dzwonki telefoniczne. Zauważył, że im częściej ktoś korzysta z komórki, tym częściej zdarza mu się je słyszeć. Kiedy przeprowadzał sondaż, okazało się, że do fobii telefonicznej przyznaje się aż 67% dorosłych respondentów. Osoby te płacą wyższe rachunki, wykorzystują więcej abonamentowych minut i wysyłają większą liczbę SMS-ów. Są także bardziej impulsywne. Studium ujawniło ponadto, że dla wielu ludzi komórka jest narzędziem wykorzystywanym do regulowania nastroju czy podtrzymywania kontaktów społecznych. Badani, którzy wolą wysyłać SMS-y niż prowadzić rozmowy, są bardziej samotni, trapią ich lęki społeczne, mają też problem z korzystaniem z telefonu.
  4. Sąd Europejski w Luksemburgu podtrzymał orzeczenie antymonopolowe Komisji Europejskiej. Tym samym oddalił wszelkie zastrzeżenia Microsoftu co do wyroku KE. Sąd uznał zatem, iż KE miała rację twierdząc, że Microsoft nadużył swojej dominującej pozycji w celu zaszkodzenia mniejszym rywalom. Amerykański koncern odniósł tylko jedno, niewielkie zwycięstwo. Sąd orzekł, iż nie musi poddawać się nadzorowi zewnętrznej firmy, która miałaby sprawdzać, jak firma Gatesa wypełnia postanowienia KE. To jednak nie zmienia faktu, iż w sądzie pierwszej instancji Microsoft przegrał na całej linii. Komisja stwierdziła, że Microsoft nieuczciwie wykorzystuje fakt, iż do firmy tej należy ponad 95% światwego rynku oprogramowania dla komputerów osobistych. Zdaniem zaś Microsoftu, KE ogranicza firmie swobodę rozwijania oprogramowania. W tej chwili stawką jest 685,4 miliona dolarów grzywny, które być może Microsoft będzie musiał zapłacić. Tak naprawdę walka jednak toczy się o to, jak dalece urzędnicy KE mogą regulować rynek. Spór pomiędzy Microsoftem, a KE dotyczy dwóch rzeczy. Pierwsza z nich to fakt, iż Microsoft wbudował w swój system operacyjny odtwarzacz multimedialny Windows Media Player. KE stwierdziła, że takie działanie jest czynem nieuczciwej konkurencji, gdyż konsumenci otrzymując odtwarzacz wraz z OS-em nie używają produktów innych firm. Działania Microsoftu szczególnie nie podobało się firmie RealNetworks, której odtwarzacz niegdyś dominował na rynku. KE ukarało Microsoft grzywną w wysokości 761 milionów dolarów i nakazało firmie przygotowanie systemu Windows bez odtwarzacza. System trafił na sklepowe półki, jednak nikt go nie chce kupić. Drugi aspekt sprawy dotyczy sporu o komunikację serwerów Microsoftu z produktami konkurencji. Dopóki koncern Gatesa nie oferował własnego systemu operacyjnego dla serwerów, producenci tego typu oprogramowania otrzymywali z Microsoftu pełną dokumentację opisującą, w jaki sposób powinni projektować serwery, by łączyły się one z maszynami używającymi systemu Windows. Gdy Microsoft zaczął oferować własne oprogramowanie serwerowe, konkurencja zaczęła się skarżyć, iż nie otrzymuje pełnej dokumentacji. KE uznała, iż działanie takie doprowadziło do zwiększenia udziałów Microsoftu w rynku serwerów i jest ono nieuczciwe. Nakazała firmie przekazywanie wszystkich niezbędnych informacji i nałożyła na nią grzywnę w wysokości 384,4 miliona dolarów. Microsoft informuje, że spełnienie żądań KE kosztowało go sporo pracy. Mimo to, urzędnicy uważają, że firma nie wykonała poleceń. Przedstawiciele Microsoftu twierdzą z kolei, że instrukcje KE są niejasne. Microsoft dodaje również: Powstaje pytanie, czy firmy mają prawo rozwijać swoje produkty, dodając do nich nowe funkcje oraz czy firma, tylko dlatego że odniosła rynkowy sukces, musi przekazywać konkurencji swoje wartości intelektualne. Microsoft ma teraz dwa miesiące na odwołanie się do sądu wyższej instancji.
  5. Piosenkarz Prince postanowił pozwać do sądu YouTube’a i eBay za to, że nielegalnie zarabiają na jego pracy. Artysta wynajął brytyjską firmę Web Sheriff, która specjalizuje się w zwalczaniu nielegalnej zawartości w Sieci. Planuje też rozpoczęcie procesów sądowych w USA i Wielkiej Brytanii oraz wynajął szwedzką firmę prawniczą, która ma wnieść pozew przeciwko The Pirate Bay. Prince najpierw rozmawiał z przedstawicielami Web Sheriff. Miała ona wyszukiwać w Internecie nielegalnych plików z muzyką piosenkarza i zwracać uwagę autorom witryn, na których były one przechowywane. Jednak okazało się, że jest to działanie nieskuteczne. W ciągu kilku tygodni doprowadziliśmy do tego, że z YouTube’a zniknęło około 2000 klipów Prince’a. Jednak następnego dnia było ich o 100 czy 200 więcej niż poprzednio. Ich model biznesowy zakłada zarabianie na cudzej pracy – mówi John Giacobbi, szef Web Sheriffa. Prince jest najbardziej znanym artystą, który zdecydował się na wystąpienie przeciwko Google’owi, właścicielowi YouTube’a. To ryzykowny krok, gdyż Google ma całe rzesze fanów, którzy uważają działania firmy za usprawiedliwione i mogą stwierdzić, iż piosenkarzem kieruje tylko i wyłącznie chciwość.
  6. W najbliższy poniedziałek, 17 września, Sąd Europejski w Luksemburgu wyda wyrok w sporze pomiędzy Microsoftem a Komisją Europejską. Wyrok, który ważny będzie nie tylko dla obu stron, ale określi również kształt całego rynku IT w Unii Europejskiej. Jeśli przegramy proces, będziemy w wielkich tarapatach. Zostaną zakwestionowane nasze uprawnienia dotyczące możliwości regulowania rynku IT – stwierdził jeden z przedstawicieli Komisji Europejskiej. Komisja twierdzi, że Microsoft nieuczciwie wykorzystuje fakt, iż do firmy tej należy ponad 95% światwego rynku oprogramowania dla komputerów osobistych. Zdaniem zaś Microsoftu KE ogranicza firmie swobodę rozwijania oprogramowania. W tej chwili stawką jest 685,4 miliona dolarów grzywny, które być może Microsoft będzie musiał zapłacić. Tak naprawdę walka jednak toczy się o to, jak dalece urzędnicy KE mogą regulować rynek. Spór pomiędzy Microsoftem, a KE dotyczy dwóch rzeczy. Pierwsza z nich to fakt, iż Microsoft wbudował w swój system operacyjny odtwarzacz multimedialny Windows Media Player. KE stwierdziła, że takie działanie jest czynem nieuczciwej konkurencji, gdyż konsumenci otrzymując odtwarzacz wraz z OS-em nie używają produktów innych firm. Działania Microsoftu szczególnie nie podobało się firmie RealNetworks, której odtwarzacz niegdyś dominował na rynku. KE ukarało Microsoft grzywną w wysokości 761 milionów dolarów i nakazało firmie przygotowanie systemu Windows bez odtwarzacza. System trafił na sklepowe półki, jednak nikt go nie chce kupić. Sąd Europejski może stwierdzić, że Microsoft nie ma obowiązku przygotowywania OS-u bez odtwarzacza. Oznaczałoby to częściowe zwycięstwo koncernu. Jednak sąd może również orzec, iż Komisja nie ma prawa wtrącać się w to, w jaki sposób projektowane jest oprogramowanie. Drugi aspekt sprawy dotyczy sporu o komunikację serwerów Microsoftu z produktami konkurencji. Dopóki koncern Gatesa nie oferował własnego systemu operacyjnego dla serwerów, producenci tego typu oprogramowania otrzymywali z Microsoftu pełną dokumentację opisującą, w jaki sposób powinni projektować serwery, by łączyły się one z maszynami używającymi systemu Windows. Gdy Microsoft zaczął oferować własne oprogramowanie serwerowe, konkurencja zaczęła się skarżyć, iż nie otrzymuje pełnej dokumentacji. KE uznała, iż działanie takie doprowadziło do zwiększenia udziałów Microsoftu w rynku serwerów i jest ono nieuczciwe. Nakazała firmie przekazywanie wszystkich niezbędnych informacji i nałożyła na nią grzywnę w wysokości 384,4 miliona dolarów. Microsoft informuje, że spełnienie żądań KE kosztowało go sporo pracy. Mimo to, urzędnicy uważają, że firma nie wykonała poleceń. Przedstawiciele Microsoftu twierdzą z kolei, że instrukcje KE są niejasne. Microsoft dodaje również: Powstaje pytanie, czy firmy mają prawo rozwijać swoje produkty, dodając do nich nowe funkcje oraz czy firma, tylko dlatego że odniosła rynkowy sukces, musi przekazywać konkurencji swoje wartości intelektualne.
  7. Amerykańska firma badawcza Novamante stworzyła oprogramowanie, które uczy się poprzez kontrolowania postaci w wirtualnych światach. Wkrótce światy takie, jak chociażby gra Second Life, będą wykorzystywane jako poligony treningowe dla sztucznej inteligencji (AI). Początkowo mechanizmy AI będą wbudowywane w wirtualne zwierzęta, które będą uczyły się od swoich wirtualnych właścicieli, którymi sterują ludzie. Na dalszym etapie prac Novamante chce stworzyć oprogramowanie, które pozwoli na samodzielny byt gadającej papudze, czy nawet dziecku. Firma opracowała odpowiedni „kognitywny engine”, który działa jak część myślącej sztucznej inteligencji. Engine posiada duże możliwości samouczenia się od innych awatarów, może podejmować własne decyzje, które pozwalają na osiągnięcie założonych celów. Doktor Ben Goertzel mówi, że gry podobne do Second Life są bardzo dobrym miejscem do rozwoju sztucznej inteligencji. Są również świetnym rynkiem. Wielu graczy z pewnością byłoby skłonnych zapłacić za inteligentnego psiaka. W tej chwili w Second Life jest wiele zwierząt domowych, ale nie są one zbyt mądre. W tej chwili mamy już nieźle funkcjonujący mózg zwierzęcy i rozpoczynamy wprowadzanie go do różnych wirtualnych światów. Jestem pewien, że możemy stworzyć interesujące inteligentne zwierzęta – mówi Goertzel.
  8. Profesor Steve Cole z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA) informuje, że samotność jest powiązana z gorzej funkcjonującym układem odpornościowym. Dlatego też osoby samotne są bardziej narażone na choroby i śmierć w młodszym wieku.Naukowiec badał DNA ludzi określających się jako ?chronicznie samotni? i odkrył, że aktywność ich kodu genetycznego różni się od tej, która występuje u ludzi niebędących samotnymi. Niemal zawsze różnica ta dotyczy tych części, które są odpowiedzialne za układ immunologiczny.Badania pokazują, że samotność ma wpływ na najbardziej podstawowe procesy naszego organizmu: na aktywność genów - mówi Cole. Od lata wiadomo, że istnieje korelacja pomiędzy liczebnością rodziny i przyjaciół a zdrowiem fizycznym. Wiele już badań wykazało, że osoby opisujące się jako samotne są bardziej narażone na przedwczesny zgon, choroby, nadciśnienie, bezsenność i nowotwory.Istnieją dwie teorie, wyjaśniające to zjawisko. Jedna twierdzi, że gdy człowiek zachoruje, ale ma wokół siebie rodzinę czy przyjaciół, prędzej wyzdrowieje, gdyż zadbają oni, by udał się do lekarza, brał lekarstwa, pomogą podczas choroby.Według drugiej z teorii w samotności jest coś, co bezpośrednio wpływa na nasze ciało.Zespół Cole?a postanowił zweryfikować tę drugą teorię.Wykorzystał wcześniejsze badania profesora psychologii Johna Cacioppo z University of Chicago. Cacioppo przez wiele lat badał relacje społeczne i zdrowie grupy ochodników.Cole i Cacioppo połączyli siły i wybrali do dalszych badań 14 ochotników. Sześciu z nich to osoby, które znajdowały się w górnych 15% skali samotności. To ludzie, którzy co najmniej od czterech lat nie byli z nikim blisko związani - mówi Cole. Pozostała ósemka to osoby najmniej samotne z grupy badanej przez Cacioppo.Uczeni przyjrzeli się 22 000 genów, sprawdzili jak wpływają one na pracę układu odpornościowego i okryli, że 209 genów u ludzi najbardziej samotnych zachowuje się dziwnie.Te 200 genów nie wykazywało przypadkowych zmian. Wyglądało to jakby zawiązały spisek. Duża część z nich wydawała się zaangażowana w podstawowe działanie systemu immunologicznego - wyjaśnia Cole.Wydaje się, że geny ?celowo? działały źle. Wygląda więc na to, że w organizmach ludzi samotnych, w związku z upośledzeniem systemu odpornościowego, istnieje niebezpiecznie dużo ognisk zapalnych, które mogą powodować m.in. choroby serca, artretyzm czy chorobę Alzheimera.Uczeni mają nadzieję, że skoro znaleźli biologiczny ślad samotności, to uda się opracować odpowiednie lekarstwo, tak by samotni nie chorowali.Nie wiadomo jedynie, co pojawia się pierwsze: samotność czy ?konspiracja? genów.
  9. Sun Microsystems i Microsoft, wieloletni rywale, zostali partnerami. Na podstawie podpisanej umowy Sun zaoferuje na swoich serwerach system operacyjny koncernu Gatesa. Oczywiście, firma nie rezygnuje z rozprowadzania własnego OS-u, Solarisa. Klienci Suna będą mogli nabyć maszyny m.in. z takimi aplikacjami jak Microsoft Virtual Server, Microsoft SQL Server, Microsoft Exchange Server i Microsoft Internet Protocol Television Edition. Sun obiecał, że w ciągu 90 dni na rynek trafią pierwsze serwery Sun x64 z systemem Windows Server 2003. Maszyny zostaną wyposażone w mechanizmy wirtualizacji tak, że na jednym serwerze będzie można uruchomić zarówno Windows jak i Solaris. Sun i Microsoft będą też współpracowały nad rozwojem telewizji internetowej (IPTV), by w przyszłości zaoferować platformę Microsoft Mediaroom.
  10. The Inquirer donosi, iż w ramach IBM-owskiego programu badawczego Extreme Blue powstało oprogramowanie, które pozwoli niesłyszącym korzystać z telefonu komórkowego. Wypowiadane przez rozmówcę słowa są przekładane na język migowy i pokazywane na ekranie.Aplikacja jest w tej chwili całkowicie zależna od serwera. Przygotowuje on odpowiedni strumień wideo na którym cyfrowo generowana postać pokazuje poszczególne znaki.Uczeni mają nadzieją, że Sisi (od: say it, sign it) będzie można przygotować w formie aplikacji Java, która będzie instalowana w samych telefonach. Jeśli tak się stanie, osoby niesłyszące będą mogły bez przeszkód korzystać z ?komórek?.
  11. Naukowcy opracowali gumę do żucia, która nie przyklei się do butów, ubrania, włosów czy chodnika. Od tej pory można więc spokojnie siadać lub chodzić w miejscach, gdzie kiedyś wymagało to zręczności sapera na polu minowym. Czystą Gumę (Clean Gum) zaprezentowano wczoraj (13 września) na Festiwalu Nauki zorganizowanym na University of York. Wyniki wstępnych badań wskazują, że guma rozkłada się w wodzie. Clean Gum ma kilka plusów: wspaniale smakuje, łatwo ją usunąć [z powierzchni różnych materiałów] i jest przyjazna dla środowiska – powiedział Terence Cosgrove, badacz z Uniwersytetu w Bristolu, a zarazem specjalista pracujący dla producenta gumy, firmy Revolymer. Naukowcy przetestowali tradycyjną gumę i Clean Gum, przyklejając je do chodnika. Sprawdzali, którą z nich łatwiej usunąć. Zwykłą gumę udawało się odkleić tylko w 1 na cztery próby, podczas gdy Czysta Guma odchodziła od betonu sama w ciągu 24 godzin. Lepkość gumy zmniejszono, dodając polimer. Dzięki temu w mniejszym stopniu przylega ona do większości powierzchni. Revolymer zamierza rozpocząć sprzedaż Clean Gum już w przyszłym roku.
  12. Powstaje już pierwszy prywatny port kosmiczny, a wielu milionerów zastanawia się nad komercyjnym lotem w kosmos. Przyszedł więc czas na kolejną odsłonę komercyjnego wykorzystania przestrzeni kosmicznej. Google oferuje 20 milionów dolarów twórcom pierwszego prywatnego pojazdu, który wyląduje na Księżycu i wyśle stamtąd na Ziemię co najmniej gigabajt zdjęć i klipów wideo. Wyszukiwarkowy gigant został tym samym partnerem X Prize Foundation, która przyznała już 10 milionów dolarów twórcom pierwszego prywatnego statku kosmicznego. X Prize zachęca firmy z całego świata do fundowania nagród dla twórców nowatorskich technologii, a jej obszar zainteresowania nie ogranicza się tylko do kosmosu. Google jest kolejnym już partnerem organizacji. Wcześniej magnat hotelowy Robert Bigelow zaoferował 50 milionów dolarów temu amerykańskiemu zespołowi, który jako pierwszy wprowadzi na orbitę prywatny załogowy statek kosmiczny. Google również stawia wysokie wymagania. Co prawda na Księżycu nie muszą lądować ludzie, wystarczy, że wyląduje odpowiednio wyposażone urządzenie. Będzie ono jednak musiało zostać wyposażone w aparaty i kamery o wysokiej rozdzielczości, musi przebyć na powierzchni księżyca co najmniej 400 metrów, wykonać zdjęcia panoramiczne, sfotografować samo siebie i przekazać w czasie rzeczywistym obraz wideo. W konkursie Google’a można wziąć udział do końca 2012 roku. Jeśli nikt nie zdobędzie głównej nagrody, jej wysokość zostanie obniżona do 15 milionów USD, a konkurs będzie przedłużony do 2014 roku. Zespół, który zajmie drugie miejsce otrzyma 5 milionów USD, a kolejne 5 milionów zostaną rozdzielone pomiędzy te zespoły, które spełnią minimalne wymagania udziału w konkursie. W tej chwili do konkursu zgłosił się już znany specjalista od robotyki William Whittaker z Carnegie Mellon University. Ogłosił on, że stworzy zespół, który zbuduje odpowiedni pojazd. Prywatna firma Space X obiecała, że uczestnicy konkursu będą mogli skorzystać z jej rakiet.
  13. Co robimy, kiedy nie możemy spać? Wielu z nas (1:7) zajmuje się tym samym, co w dzień, czyli surfowaniem po Sieci. Według Standard Life, brytyjskiej organizacji ubezpieczeniowo-finansowej, zamiast liczyć barany czy pić ciepłe mleko, wolimy wysyłać maile oraz przeglądać ulubione witryny. W sondażu przeprowadzonym za pośrednictwem ich ulubionego medium internauci ujawnili jednak coś niepokojącego. Okazuje się bowiem, że podczas bezsennych godzin użytkownicy poczty elektronicznej często wysyłają do spamerów dosadne maile. Eksperci ds. bezpieczeństwa załamują ręce, ponieważ postępując w ten sposób, informujemy tylko "przeciwnika", że dany adres jest aktywny i śmieciowa przesyłka dotarła do odbiorcy. Prowadząc nocną korespondencję, łatwo też wysłać list do niewłaściwego odbiorcy. Jeden z respondentów przyznał, że zamiast do przyjaciela wysłał maila z poradami małżeńskimi do jego żony. Przedstawiciele Standard Life badali również stosunek internautów do kupowania towarów on-line. Okazało się, że 75% respondentów nie czyta warunków umowy przed jej zaakceptowaniem. Taki rodzaj badań pozwala nam zrozumieć, jak zmieniają się postawy wobec e-handlu – wyjaśnia Mandy Blanks ze Standard Life Healthcare.
  14. Doktor Whippy to nietypowy automat do lodów włoskich. Maszyna umie odczytać nastrój klienta i dopasowuje do niego wielkość porcji. Zaprojektował ją Demitrios Kargotis. Przedsięwzięcie sfinansowano po części z funduszy Royal College of Art. Smakosz udziela odpowiedzi na zadane mu pytanie. Następnie przeprowadzana jest analiza jego głosu: Doktor Whippy poszukuje oznak ewentualnego stresu. Im bardziej jesteś smutny, tym większą porcję lodów dostaniesz. Premiera automatu miała miejsce na festiwalu Ars Electronica w Linzu. Mimo złej pogody, a może właśnie dlatego, ustawiła się do niego długa kolejka. Obserwatorzy i komentatorzy zgłosili kilka uwag do świetnego skądinąd pomysłu:przy takim sposobie poprawiania nastroju może się pojawić nowy problem: nadwaga. Niektórzy słusznie jednak zauważyli, że można się delektować lodami bez tłuszczu albo dla diabetyków.co zrobić w sytuacji, gdy depresja jest wynikiem nadmiernej wagi ciała? Kolejna porcja słodyczy nie pomoże, a wręcz pogorszy sprawę.jeśli ktoś zostanie uznany za szczęśliwą osobę i w konsekwencji otrzyma bardzo mało lodów, może już nie być taki zadowolony. Do budowy urządzenia wykorzystano metal, drewno, plastik i elementy elektroniczne.
  15. Posiadanie starszego rodzeństwa, zwłaszcza brata, może ograniczać wzrost młodszych dzieci. Według ekspertów, przyczyną jest "kondycja" macicy po pierwszej ciąży. Naukowcy z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego (UCL), którym szefował dr David Lawson, odkryli także, że dzieci z liczniejszych rodzin są niższe od swojego przeciętnego rówieśnika. Gdy mają 3 rodzeństwa, różnica wzrostu sięga 2,5 cm. Nie bez powodu epidemiolodzy skoncentrowali się na wzroście, ponieważ jest on dobrym wskaźnikiem ogólnego stanu zdrowia. Zasoby (czas, pieniądze czy uczucia), które rodzice mogą zaoferować swojemu potomstwu, są dalej takie same i im więcej dzieci się urodzi, tym mniejsza część przypadnie pojedynczemu maluchowi. Można powiedzieć, że ulegają one swego rodzaju rozcieńczeniu. Wyniki badania aż 14 tysięcy rodzin przedstawiono na BA Festival of Science w Yorku. Naukowcy śledzili rozwój dzieci urodzonych w latach 90. Ich dane uwzględniono w największych brytyjskich badaniach podłużnych maluchów i rodziców Avon Longitudinal Study of Parents and Children. Rokrocznie odnotowywano wzrost i inne parametry rozwojowe brzdąców. Zaobserwowano, że posiadanie starszego rodzeństwa obojga płci wpływa na wzrost młodszego rodzeństwa. Z dwojga "złego" lepiej jednak mieć siostrę, bo w mniejszym stopniu ogranicza ona wzrost kolejnych dzieci. W jaki sposób próbowano zinterpretować uzyskane wyniki? Jedno z wyjaśnień jest takie, że aby się dobrze rozwijać, synowie potrzebują większej części zasobów (pożywienia itp.) rodziców niż córki. Zwolennicy innej teorii, np. Marjo-Riitta Jarvelin, epidemiolog i ekspert ds. zdrowia publicznego, uważają, że liczniejsze ciąże często zwiększają wagę kobiety i obniżają poziom cukru w jej krwi. To wszystko zmienia warunki środowiskowe, w których dziecko przebywa przez 9 miesięcy. Trzecia hipoteza odwołuje się do czynników ekonomicznych. Mając większą liczbę dzieci, rodzice mogą nie być w stanie dostarczyć wszystkim odpowiednio dużo składników odżywczych. Dotyczy to zwłaszcza najmłodszych dzieci.
  16. Najnowsze obserwacje sugerują, że planety krążące blisko swojej gwiazdy nie muszą być skazane na zagładę. Dotychczas sądzono, że Słońce pochłonie Ziemię, gdy wejdzie w fazę czerwonego olbrzyma. Okazało się jednak, że nie musi to być prawda. W pobliżu gwiazdy V391 Pegasi odkryto planetę. Astronomów zdumiała jej obecność, gdyż gwiazda przeszła już fazę czerwonego olbrzyma i jest obecnie podkarłem typu B. Wydaje się, że pobliska planeta przetrwała okres, gdy V391 była olbrzymem. W gwiazdach podobnych do Słońca z czasem wypala się wodór zawarty w ich wnętrzu. Gwiazda zaczyna się kurczyć. W końcu do wnętrza wypełnionego gorącym helem zapadają się jej zewnętrzne warstwy, zawierające wodór. Dochodzi wówczas do gwałtownej reakcji, która rozgrzewa gwiazdę tak, jak nigdy wcześniej. Gorąca gwiazda gwałtownie się rozszerza osiągając średnicę nawet 100-krotnie większą niż dotychczas i zostaje czerwonym olbrzymem. Wszystko, co znajduje się na jej drodze, zmienia swój stan w gazowy i zostaje wchłonięte przez olbrzyma. Wielu specjalistów prognozowało, że za około 5 miliardów lat taki los spotka też Ziemię. Odkrycie Roberto Silvottiego z Narodowego Instytutu Astrofizyki w Neapolu zdaje się przeczyć tej teorii. Silvotti zauważył, że w odległości 1,7 jednostek astronomicznych (j.a. jest równa odległości Ziemi od Słońca) od V 391 Pegazi znajduje się planeta V 391 Peg b. Zgodnie z obecnym stanem wiedzy planeta, by przetrwać fazę czerwonego olbrzyma powinna znajdować się w odległości co najmniej 4 j.a. od swojej gwiazdy. Planeta okrąża V 391 Pegasi w ciągu 3,2 roku i jest jedną z najstarszych znanych nam planet. Czy odkrycie Silvottiego oznacza, że Ziemia przetrwa? Niekoniecznie. Co prawda za 5 miliardów lat będzie bardziej oddalona od Słońca niż obecnie, ale różni się ona chociażby masą od V 391 Peg b. Ponadto V 391 Pegasi i Słońce nie są identycznymi gwiazdami. Nasze Słońce skończy prawdopodobnie jako biały karzeł, a nie gorący podkarzeł. Jednym ze współautorów artykułu opisujących odkrycie jest Polak, doktor Stanisław Zoła z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
  17. Przeprowadzone niedawno symulacje wykazały, że cienkie warstewki lodu nie roztopią się w temperaturze 42°C, jeśli zostaną umieszczone na diamentach powleczonych kationami sodu. Takie diamentowo-lodowe filmy stanowią idealne pokrycie sztucznych zastawek serca czy odpornych na ścieranie protez. Alexander D. Wissner-Gross i Efthimios Kaxiras, dwaj fizycy z Uniwersytetu Harvarda, odkryli, że lód pozostaje w pewnych okolicznościach nietknięty nawet powyżej punktu wrzenia wody. Sztucznie uzyskiwane filmy diamentowe są niezwykle wytrzymałe. Ta i inne właściwości sprawiają, że bardzo poważnie rozważa się ich wykorzystanie nie tylko w medycznych implantach, ale także w ogniwach słonecznych. Dodanie lodu przetrzymującego wysokie temperatury zwiększa atrakcyjność diamentów dla przemysły medycznego. W ten sposób otrzymuje się bowiem materiał odporniejszy na zarysowanie i ograniczający nadbudowywanie się na nim białek. Amerykańscy fizycy sądzą, że dzięki ich odkryciu zwiększy się też wydajność baterii słonecznych. Krótki film nakręcony przez badaczy podczas symulacji znalazł się w finale tegorocznego Festiwalu Filmów nt. Badań Materiałoznawczych (2007 Materials Research Film Festival). Chętnych zapraszamy do jego obejrzenia.
  18. Randy Allen, wiceprezes ds. serwerów i stacji roboczych w AMD powiedział, że jeszcze w grudniu jego firma zaoferuje czterordzeniowego Opterona (Barcelonę), taktowanego zegarem o częstotliwości 2,5 GHz. AMD spełni więc obietnicę szybkiego debiutu CPU taktowanych wyższym zegarem. Firma była krytykowana za to, że przygotowała tylko układy, których częstotliwość pracy zegara nie przekracza 2 gigaherców. Zwiększenie taktowania zegara o 25 procent nie oznacza jednak analogicznego przyrostu mocy. Nowy procesor będzie o 15% bardziej wydajny niż jego 2-gigahercowy poprzednik. Również przed końcem bieżącego roku ma zadebiutować układ Phenom, czyli nowy procesor dla desktopów. AMD nie zdradza szczegółów na jego temat.
  19. Intel poinformował, że pod koniec października rozpocznie wytwarzanie CPU w 45-nanometrowym procesie produkcyjnym. Nowe układy zostaną pokazane w połowie listopada. Kości będą powstawały w Fab 32 w Arizonie. Do ich produkcji Intel wykorzysta hafn, materiał o wysokiej stałej dielektrycznej, oraz nowe metale, z których powstanie bramka tranzystora. Konstrukcja ma charakteryzować się zmniejszonymi upływami prądu przez izolację tranzystora i przyczyni się do zwiększenia mocy obliczeniowej samego CPU. Niewykluczone też, że jeszcze w bieżącym roku będziemy świadkami rynkowego debiutu nowych 45-nanometrowych procesorów o nazwie kodowej Penryn. Każdy z dwurdzeniowych Penrynów będzie korzystał z 410 milionów tranzystorów. Mimo, iż to sporo więcej niż 295 milionów w 2-rdzeniowych układach Conroe (obecnie sprzedawane Core 2 Duo), to wielkość procesora, właśnie dzięki wdrożeniu 45-nanometrowego procesu produkcyjnego, wyniesie 107 milimetrów kwadratowych. Powierzchnia Conroe’a to 155 milimetrów kwadratowych. Czytaj więcej: Kolejne szczegóły nt. Penryna Intel o Penrynie i Nehalem
  20. Zmniejsza się waga wzorca kilograma, przechowywanego w Międzynarodowym Biurze Miar w Sèvres pod Paryżem. Walec wykonany w 1889 roku ze stopu dwóch metali (90% stanowi platyna, 10% iryd) waży o 50 mikrogramów mniej niż kopie oryginału. Tajemnica kryje się w tym, że wszystkie są wykonane z tego samego materiału, a wiele wyprodukowano w tym samym czasie i przechowywano w tych samych warunkach. Do tej pory dzieląca je różnica wagi zmieniała się powoli – wyjaśnia Richard Davis z Bureau International des Poids et Mesures. Michael Borys z niemieckiego instytutu miar i wag dodaje, że nie wiadomo, czy to prototyp staje się lżejszy, czy raczej narodowe wzorce zyskują na wadze. Z definicji jednak tylko oryginał wyznacza dokładny kilogram.
  21. NASA stworzyła wyjątkowo wytrzymały układ scalony. Może on nieprzerwanie pracować przez 1700 godzin w temperaturze 500 stopni Celsjusza. Wszystkie używane obecnie układy scalone wymagają chłodzenia. Te, które pracują najbardziej intensywnie i są najbardziej wydajne – procesory i układy graficzne – mają do dyspozycji własne, często bardzo skomplikowane zestawy chłodzące. Tymczasem naukowcy z NASA postanowili stworzyć chip, który byłby w stanie przez długi czas pracować w bardzo niekorzystnych warunkach. Do wyprodukowania układu wykorzystano węglik krzemu, który jest bardzo odporny na wysokie temperatury. NASA zauważa, że opracowanie chipa to ważny krok w kierunku stworzenie elektroniki odpornej na ekstremalne warunki, które można napotkać podczas eksploracji kosmosu. Co więcej, nie trzeba go chłodzić, więc projektowanie urządzeń na potrzeby badań będzie znacznie prostsze. Chip może kontrolować reakcje spalania w silnikach rakietowych czy sterować robotami na powierzchni takich planet jak np. Wenus. Nowy układ znajdzie również zastosowanie na naszej planecie. Będzie można go wykorzystać np. do sterowania wiertłami za pomocą których poszukiwana jest ropa czy gaz, uczeni z NASA wspominają też o zamontowaniu go w silnikach samochodowych.
  22. Które włosy bardziej się plączą: proste czy kręcone? Francuscy fizycy i fryzjerzy nawiązali współpracę, by znaleźć odpowiedź na to pytanie. Jak stwierdza Jean-Baptiste Masson z Ecole Polytechnique w Palaiseau, mamy na głowie ok. 150 tysięcy włosów, ale stanowią one twór słabo poznany na gruncie fizyki. Z tego powodu naukowiec postanowił przeprowadzić prosty eksperyment. Poprosił kilku fryzjerów o zliczanie późnym popołudniem kołtunów we włosach odwiedzających salon klientów. Wybrano tę właśnie porę dnia, by włosy zdążyły się poplątać. W efekcie przez 3 tygodnie styliści przeegzaminowali włosy 123 osób z prostymi i 89 z kręconymi włosami. Fizycy twierdzą, że uzyskano jednoznaczne i nieco zaskakujące wyniki. Jak łatwo się domyślić, wykazano, że w prostych włosach ulokowało się niemal dwa razy więcej "kudłów" niż we włosach falowanych. Średnia liczba kołtunów we włosach prostych to 5,3, a w falistych tylko 2,9 (American Journal of Physics). Masson postanowił sprawdzić, dlaczego się tak dzieje, opracował więc matematyczny model, który obrazuje wzajemne oddziaływania pojedynczych włosów. Naukowca zainspirowała dynamika polimerów. Model uwzględnia dwa istotne parametry: 1) prawdopodobieństwo, że dwa włosy się ze sobą zetkną i 2) kąt, pod jakim się stykają. Dla formowania się kołtunów, zdefiniowanych jako niedająca się rozczesać plątanina włosów, kluczowy okazał się drugi z wymienionych czynników.
  23. Jedzenie zbyt dużych ilości papryczki peperoncino zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwór prostaty – ostrzegają lekarze z Włoskiego Stowarzyszenia Urologii. Peperoncino jest nadal wykorzystywana jako rodzaj viagry dla biednych mężczyzn. Jeśli chcesz jednak uniknąć problemów z prostatą, lepiej nie jedz jej za dużo – zwraca uwagę prezes organizacji Vincenzo Mirone. Brak umiaru prowadzi do podrażnienia i stanu zapalnego gruczołu krokowego. Wcześniejsze badania wykazały zaś, że zwiększa to ryzyko zachorowania na nowotwór. Mirone zasabotował antypapryczkowe dążenia stowarzyszenia, stwierdzając na wstępie swojego odczytu na obchodach Europejskiego Dnia Dbałości o Prostatę, że peperoncino zwiększa męskie pożądanie.
  24. Bez względu na to, jak duże piersi ma dana kobieta, zwykły stanik nie spełnia dobrze swojego zadania, gdy zaczyna się ona przemieszczać. Podczas ćwiczeń piersi poruszają się w dużo większym stopniu niż do tej pory sądzono. Zespół z Uniwersytetu w Portsmouth, który pracował pod kierunkiem Joanny Scurr, ocenia, że podczas ćwiczeń na bieżni piersi podskakują w pionie na odcinku ok. 21, a nie jak to zmierzono wcześniej, 16 centymetrów. Biorąc pod uwagę fakt, że piersi ważą czasem ponad 10 kg, może to być bolesne doświadczenie. Niekiedy nadwyrężenie prowadzi do uszkodzenia układu podtrzymującego gruczoły sutkowe na miejscu. Biustonosz jako część garderoby przeszedł wiele przeobrażeń. Wg profesor biomechaniki Joanny Scurr, jednak dopiero niedawno nauka dorzuciła do jego budowy swoje trzy grosze. Nie było badań dotyczących tego zagadnienia. To jak projektowanie samochodu lub kuchni bez wcześniejszego określenia ich przeznaczenia. Anglicy zebrali grupę 70 kobiet, również studentek i pracownic uniwersytetu. Uwzględniono bardzo różne rozmiary miseczek: od A do bardzo dużych (z DD, E, FF, G, H, HH, J I JJ włącznie). Każda pani chodziła, truchtała i biegała w stanikach rozmaitej konstrukcji. Podczas tych ćwiczeń dokonywano pomiarów ruchu piersi w 3 wymiarach: 1) w górę i w dół, 2) na boki oraz 3) do i od klatki piersiowej. W czasie chodzenia piersi poruszały się we wszystkich tych kierunkach w podobnym zakresie. Gdy kobiety przyspieszały do truchtu czy biegu, proporcje między ruchami w poszczególnych płaszczyznach zdecydowanie się zmieniały. Ponad 50% wszystkich ruchów przypadało na kierunek góra-dół, 22% to wahnięcia na boki, a 27 – do i od klatki piersiowej. Zespół prof. Scurr stwierdził, że biustonosze są zaprojektowane w taki sposób, by ograniczać głównie ruchy do góry i w dół. O pozostałych dwóch kierunkach właściwie w ogóle nie pomyślano.
  25. Naukowcy z Massachusetts Institute of Technology (MIT) opracowali nową i bezpieczną, jak twierdzą, technikę terapii genowej. Zamiast wykorzystywanych dotychczas wirusów użyli polimerów. Terapia genowa polega na wprowadzeniu do DNA chorych komórek genu, który je naprawia. Problemem jest dostarczenie genu w odpowiednie miejsce. Dotychczas najbardziej skuteczną metodą było wykorzystanie wirusów, jako nośników genów. Wirusy wstrzykuje się do ciała pacjenta i czeka na efekty. Niestety, okazało się, że taki sposób leczenia może być niebezpieczny. Zanotowano nawet przypadki śmierci pacjentów, gdy wprowadzony wirus spotkał się z ostrą reakcją układu odpornościowego. Jakby tego było mało, jeden z rodzajów wirusów wykorzystywanych w terapii genowej może wywoływać białaczkę. Dlatego też, mimo iż prowadzone są badania nad różnymi metodami terapii genowej wykorzystującej wirusy, żadna z tych technik nie została dopuszczona do użytku przez FDA (Food and Drug Administration – Urząd ds. Żywności i Leków). Problemy z wirusami spowodowały, że uczeni zaczęli rozglądać się za czymś co mogłoby je zastąpić. Naukowcy z MIT-u postanowili wykorzystać polimery, gdyż, jak zauważył Robert Langer, profesor chemii i pionier badań nad biomateriałami: Od lat wiadomo, że polimery są bezpieczne dla ludzi. Akademicy z MIT pracują obecnie nad polimerami, które są dość tanie w produkcji i rozpadają się w ciele na nieszkodliwe związki. Przeprowadzone testy wykazały, że skutecznie dostarczają one geny na wskazane miejsce. Eksperymenty na myszach z rakiem jajników zakończyły się sukcesem. Uczeni wierzą, że uda im się zmodyfikować polimer tak, iż będzie on w stanie dotrzeć do każdej wskazanej komórki w ciele. Wiadomo już, że takie modyfikacje są możliwe. Poprzednio polimer dostarczał geny do komórek u myszy chorujących na raka prostaty. Niewielka chemiczna modyfikacja końcówek polimeru spowodowała, że ten sam materiał wykorzystano u myszy z rakiem jajników. Okazało się również, że polimery są skuteczniejsze od wirusów. Szybciej bowiem dostarczają geny na miejsce. W przyszłości, jeśli dalsze badania wykażą, że metoda jest skuteczna i bezpieczna, zostanie ona przetestowana na ludziach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...