Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37638
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Pamela Keel, profesor psychologii z University of Iowa, opisała nową postać zaburzeń odżywiania. Roboczo nazwała ją zespołem oczyszczania (ang. purging disorder). Przypomina on bulimię, ponieważ po akcie jedzenia następują próby zrekompensowania tego, co się zrobiło. Różnica kryje się w ilości zjadanego pokarmu i w tym, jak usuwa się kalorie z organizmu. Kobiety z zespołem oczyszczania jedzą normalne, a nawet małe porcje, a następnie oczyszczają się, często przez wywoływanie wymiotów. Bulimiczki jedzą bardzo dużo (niekontrolowane epizody objadania się), później zaś zażywają środki przeczyszczające, wymiotują, głodzą się lub intensywnie ćwiczą (Archives of General Psychiatry). Zespół oczyszczania nie był oficjalnie uznawany w klasyfikacjach chorób za samodzielne zaburzenie odżywiania. W tym sensie jest to coś nowego. Ale nie jest to nowy problem. Kobiety zmagały się z nim na długo przed tym, zanim zaczęliśmy go badać. Keel podzieliła uczestniczki studium na 3 grupy: 1) kobiet zdrowych (nieprzejawiających zaburzeń odżywiania), 2) przeczyszczających się po epizodach objadania i 3) pań z zespołem oczyszczania, które przeczyszczają się, aby kontrolować wagę, ale nie jedzą za dużo. Masa ciała wszystkich wolontariuszek mieściła się w granicach normy. Wypełniły one samoopisowe kwestionariusze, psycholodzy przeprowadzili z nimi wywiady. Potem panie spożyły płynny posiłek testowy. Pytano je o towarzyszące temu uczucia, m.in. wrażenia sytości/głodu, smutku i napięcia. Pani profesor odkryła, że kobiety z zespołem oczyszczania są pod wieloma względami bardzo podobne do bulimiczek: i jedne, i drugie są bardziej depresyjne, lękowe, częściej stosują diety i cierpią na zaburzenia ciała niż "zwykłe" kobiety. Badane z zespołem oczyszczania czuły się bardziej najedzone i wspominały o większym dyskomforcie w okolicach żołądka niż wolontariuszki z bulimią i pozostałe kobiety. Kell szuka pań do dalszych badań. Tym razem chce sprawdzić, czemu ktoś chce się przeczyszczać po zjedzeniu ilości pożywienia, którą inni postrzegają jako normalną albo wręcz małą. Pozwoliłoby to opracować skuteczne metody interwencji terapeutycznej.
  2. Wbrew naszym wcześniejszym informacjom ISO nie uznało OOXML za międzynarodowy standard. Propozycja Microsoftu nie zyskała wystarczającej liczby głosów - poinformowało ISO.Przegrana nie oznacza jeszcze, że OOXML nie zostanie standardem. Ci, którzy głosowali przeciwko OOXML, musieli uzasadnić swoją decyzję. Teraz Microsoft ma czas na wprowadzenie sugerowanych przez nich zmian w swoim formacie, a następnie ponownie będzie mógł złożyć wniosek o uznanie OOXML za międzynarodowy standard. Według specjalistów procedura ponownego głosowania rozpocznie się w lutym przyszłego roku.Jeśli i ta propozycja zostałaby odrzucona oznaczałoby to zamknięcie przed firmą z Redmond szybkiej ścieżki legislacyjnej w ISO. Można więc przypuszczać, że i wówczas koncern mógłby wnioskować o uznanie OOXML-a za standard, jednak tym razem procedura potrwałaby znacznie dłużej niż obecnie.Przypomnijmy, że przegrane przez Microsoft głosowanie rozpoczęło się w kwietniu, a zakończyło 2 września.http://kopalniawiedzy.pl/wiadomosc_4099.html
  3. Włoscy specjaliści ds. żywienia z Uniwersytetu Katolickiego w Piacenzie twierdzą, że opracowali lody, które idealnie wpasowują się w zdrową dietę śródziemnomorską. Zespół Attilia Del Re pracował nad nim aż pół roku. Wyprodukowaliśmy idealną, odżywczą i zbilansowaną, mieszankę, która odpowiada zaleceniom diety śródziemnomorskiej. Zanim naukowcy uzyskali to, na czym im zależało, przez 6 miesięcy prześwietlali różne wersje lodów promieniami rentgenowskim i przeprowadzali analizy pod mikroskopem elektronowym. Oczywiście, poza kwestiami technicznymi, supergelato musiały po prostu odpowiadać gustom smakowym Włochów. Optymalna mikstura zawiera tradycyjne składniki, takie jak mleko, jajka czy cukier, kosztem tłuszczów podwyższono jednak zawartość białek. Lody składające się w 30% z tłuszczu, 15% z białek i 55% z cukru są na tyle zdrowe, że mogą być jedzone codziennie zamiast posiłku – utrzymuje Del Re. Wynalazcy nowych lodów złożyli już wniosek w urzędzie patentowym, a teraz szukają międzynarodowego dystrybutora.
  4. Wszystko wskazuje na to, że microsoftowy format OOXML zostanie uznany przez ISO za standard. Takiego zdania jest nawet przedstawiciel Foundation for a Free Information Structure (FFII). Pieter Hintjens, prezes FFII, organizacji która stała na czele przeciwników OOXML, stwierdził: Myślę, że standard Microsoftu, wsparty intensywnymi działaniami lobbystycznymi, zyska wystarczającą liczbę głosów. Microsoftowi zależy na uznaniu OOXML przez ISO, gdyż wzmocni to rynkową pozycję jego produktów. Coraz częściej rządy zarówno na szczeblu lokalnym jak i ogólnokrajowym wymagają, by urzędowe dokumenty były tworzone z wykorzystaniem otwartego standardu. Otwartego, czyli takiego, który pozwala developerom na tworzenie oprogramowania wykorzystującego ten standard i jednocześnie zwalnia ich z obowiązku wnoszenia opłat na rzecz firmy czy osoby, do której format należy. Pierwszym otwartym formatem uznanym za międzynarodowy standard jest ODF. Opracowany przez grupę, na której czele stał IBM, zyskał akceptację ISO w maju ubiegłego roku. O podobny status dla OOXML stara się obecnie Microsoft. Od kwietnia trwa głosowanie wśród członków ISO i IEC (International Electrotechnical Commision). Przeciwnicy OOXML twierdzą, że głosowania w ogóle nie powinno być, gdyż nie można uznać za standard produktu jednej firmy. Inni z kolei argumentują, że standardy powinny odzwierciedlać rzeczywistość. Obecnie ponad 90% dokumentów tworzonych jest w formatach Microsoftu. Głosowanie w ISO zakończyło się 2 września. Rzecznik prasowy ISO, Roger Frost, poinformował, że oficjalne wyniki poznamy we wtorek (4 września) lub w środę (5 września). Już wcześniej, bo w grudniu ubiegłego roku, OOXML zostało uznane za standard przez ECMA (European Computer Manufacturers Association). OOXML by zostać uznanym za międzynarodowy standard musi zyskać poparcie co najmniej 66% spośród 41 członków grupy technologicznej Joint Technical Committee 1 (utworzonej wspólnie przez ISO i IEC) i nie może mieć więcej przeciwników niż 25% spośród krajów, które od kwietnia przekazywały swoje głosy. Liczba członków JTC 1 gwałtownie rośnie. Jeszcze w kwietniu w pracach komitetu brało udział 30 krajów. Teraz, przed decydującym o losach OOXML głosowaniem, uaktywniają się kolejne kraje. Przeciwnicy wspomnianego formatu twierdzą, że wzrost ich aktywności to efekt lobbingu prowadzonego przez Microsoft.
  5. Australijska reprezentacja rugby, mimo iż zwykle nie potrzebuje żadnej pomocy by udowodnić, że jest najlepsza na świecie, zyska nową broń w walce o mistrzowski tytuł. Będą nią... koszulki. Nie są to jednak zwykłe t-shirty. Stroje piłkarzy zawodników wykonano z materiału znanego jako Ionised Energy Fabric. Jego autorem jest firma z Canterbury, która twierdzi, że nowy materiał zapewnia dostarczenie większych ilości tlenu do mięśni, przyspiesza ich regenerację i zwiększa wydolność. Jeden z australijskich zawodników, Stephen Larkham, mówi, że on i jego koledzy używali po treningu masek tlenowych, dzięki którym mięśnie szybciej odpoczywały. Teraz to samo mają zapewnić im koszulki. Larkham jest jednak ostrożny. Pytany o to, czy koszulki wystarczą by wygrać Puchar Świata, stwierdził: Będziemy wiedzieli więcej po kluczowym meczu z Walią.
  6. Gwiazdy rocka naprawdę żyją szybko i umierają młodo. Potwierdzają to badania statystyczne. Zespół profesora Marka Bellisa z Liverpool John Moores University uwzględnił ponad tysiąc artystów z Wielkiej Brytanii i Ameryki Północnej, w tym Elvisa Presleya i rapera Eminema. Okazało się, że sławnym 3-krotnie częściej zdarza się umrzeć w młodym wieku niż przeciętnemu człowiekowi z tłumu. Ponad jedna czwarta zgonów to skutek nadużywania alkoholu i leków (Journal of Epidemiology and Community Health). Między 1956 a 2005 rokiem zmarło sto gwiazd, m.in. Janis Joplin, Jimi Hendrix, Jim Morrison czy Kurt Cobain. Wskaźnik umieralności wśród kobiet wynosił 7,3%, a wśród mężczyzn 9,6. Na przestrzeni 25 lat upływających od momentu zaliczenia do panteonu gwiazd ryzyko przedwczesnego zgonu sięgało 70% (w porównaniu do populacji generalnej). Największe niebezpieczeństwo czyhało na celebrytów w ciągu pierwszych 5 lat kariery. Ryzyko zgonu wynosiło wtedy aż 240%! W przypadku osób zdobywających sławę w latach 60. i 70. było ono jeszcze wyższe. Sięgało niebotycznych 350%. Szanse na przeżycie były w przypadku Europejczyków wyższe niż u ich kolegów po fachu z Ameryki Północnej. Jeśli jednak umierali, miało to miejsce w młodszym wieku, średnio w 35. roku życia. Amerykanom i Kanadyjczykom przydarzało się to tuż po przekroczeniu czterdziestki (ok. 42. roku życia). Gdy wzięto pod uwagę pokolenie nieco starszych rockmanów, okazało się, że mieszkańcy Nowego Świata umierają 2-krotnie częściej. Bellis spekuluje, że przyczynia się do tego ich styl życia, który zwiększa podatność na chroniczne choroby serca. Z tego powodu brytyjski badacz uważa, że gwiazdy niezbyt się nadają na bohaterów kampanii społecznych, np. antyalkoholowych.
  7. Naukowcy z Princeton University poinformowali, że tworzenie żłobień na powierzchni układów scalonych – kluczowa czynność konieczna do wyprodukowania takich układów – może być wykonane niezwykle szybko i tanio. Nowa technologia jest tak prosta jak zrobienie kanapki. Dzięki pracom akademików regularne żłobienia, które dzieli od siebie zaledwie 60 nanometrów, tworzą się same. Technologia jest zadziwiająco prosta. Najpierw na sztywne podłoże, na przykład krzemowy plaster, nakłada się cienką warstwę polimeru, która z wierzchu zostaje przykryta kolejnym plastrem. Tak utworzona „kanapka” jest następnie zgrzewana. Polimer znajdujący się pomiędzy dwoma kawałkami krzemu zaczyna pękać tworząc regularny wzór. Odległości pomiędzy pęknięciami są czterokrotnie mniejsze niż grubość warstwy polimeru. Obecnie do wykonywania żłobień w formie kratownicy wykorzystuje się strumień elektronów, jonów lub też dokonuje się mechanicznych nacięć. Nacięcia wykonywane są jednak niezwykle powoli, dlatego też wykorzystuje się je na powierzchniach wielkości 1 milimetra kwadratowego lub mniejszych. Dzięki nowej technologii żłobienia tworzą się bardzo szybko. Uczeni z Princeton już wykorzystali ją na powierzchni kilku centymetrów kwadratowych, a w przyszłości będzie można tę powierzchnię zwiększyć. Akademicy złożyli już wniosek patentowy na swoją technologię, a w najbliższej przyszłości chcą zbadać, jakie siły powodują powstawanie tak niewielkich regularnych pęknięć.
  8. Intel został pozwany przed sąd w San Jose. Powodem jest firma DualCor, która twierdzi, że Intel, produkując procesory oznaczane jako Dual Core, narusza jej znak firmowy. DualCor powstała w grudniu 2000 roku jako GCVI, a trzy lata później zmieniła nazwę na DualCor Technologies. Firma produkuje technologie, które poprawiają wydajność komputerów poprzez łączenie kilku współpracujących razem procesorów. Nazwa DualCor została zarejestrowana jako znak handlowy 14 maja 2004 roku. Firma twierdzi, że Intel wiedział o istnieniu DualCor w grudniu 2003. W pozwie napisano, że wykorzystywanie przez Intela marki Dual Core prowadzi do nieporozumień wśród klientów. DualCor domaga się miliona dolarów odszkodowania.
  9. Robin Abrahams, psycholog z Harvardzkiej Szkoły Biznesu, a zarazem specjalistka ds. etykiety, obwinia e-maile, SMS-y i iPody za światową epidemię nieśmiałości. W przeszłości tylko ok. 40% ludzi wspominało o byciu nieśmiałym w sytuacjach społecznych. Teraz problem staje się poważniejszy i dotyczy mniej więcej połowy populacji. W ramach Narodowego Tygodnia Nauki Abrahams odwiedziła niedawno Uniwersytet Tasmański. Powiedziała wtedy, że wg wyników jej badań, najbardziej nieśmiali są Japończycy, a najmniej Izraelczycy. Społeczeństwo zmienia się tak szybko, że trudno się po nim poruszać. Nie istnieje już coś takiego, jak zestaw odpowiednich zachowań. Jednocześnie technologia umożliwia nam wycofywanie się z trudnych sytuacji, co doprowadza do zaskorupienia. Ludzie robią zakupy w Sieci i słuchają raczej swoich iPodów niż radia, piszą e-maile i SMS-y, zamiast rozmawiać ze sobą twarzą w twarz. Mamy do czynienia ze wzrostem złożoności środowiska społecznego, połączonym z mniejszą liczbą okazji do ćwiczenia swoich umiejętności. Brak praktyki to skutek zbytniego zawierzenia technice. Abrahams podkreśla, że lęk i nieśmiałość coraz częściej uznaje się za problem stricte medyczny. To duży błąd, ponieważ medycyna nie nauczy cię umiejętności społecznych. Psycholog uważa, że zamiast tego należy zacząć uczyć ludzi podstawowych strategii postępowania w kontaktach z innymi ludźmi. Porównuje to do gry w szachy. Nie ma sensu wkuwanie: w tej sytuacji należy się zachowywać tak a tak, gdyż potencjalnych sytuacji jest zbyt wiele, a wielokulturowe społeczeństwo ciągle się zmienia. Abrahams zaleca, by zawsze pytać ludzi o ich oczekiwania i ćwiczyć, ćwiczyć...
  10. Włoscy naukowcy opracowali genialną metodę czyszczenia i konserwacji cennych obrazów olejnych czy marmurowych rzeźb. W artykule opublikowanym w periodyku Langmuir Piero Baglioni i zespół z Uniwersytetu we Florencji opisali proces tworzenia i testowania "nanomagnetycznych gąbeczek", które można zastosować także w kosmetologii czy biotechnologii. Włosi wyjaśniają, że obecnie konserwatorzy często używają środków czyszczących w postaci żelu. Niekiedy ma on konsystencję zbliżoną do żelatyny spożywczej. W porównaniu do cieczy, żele wykazują mniejszą tendencję do wsiąkania głębiej w dzieła sztuki. W ten sposób udaje się uniknąć ich zniszczenia. Żele trudno jednak usunąć z pomalowanych powierzchni i pozostawiają one po sobie niechciane resztki. Nanomagnetyczne gąbeczki, wykonane z nanocząsteczek tak małych, że trzeba ich aż 10 tysięcy, by pokryć średnicę ludzkiego włosa, pozwolą rozwiązać ten problem. Można je nasączyć środkami czyszczącymi i przyciąć nożyczkami albo nożem do pożądanego kształtu, który pozwoli na wyczyszczenie wybranego fragmentu obrazu. Po zakończeniu prac konserwator usunie po prostu żel magnesem. Nanomagnetyczny żel to najbardziej zaawansowany i wszechstronny system czyszczenia, który będzie miał ogromny wpływ na konwencjonalne metody stosowane w konserwacji dzieł sztuki i w innych dziedzinach nauki, gdzie konieczne jest ścisłe kontrolowanie wydzielanego lub absorbowanego materiału.
  11. Uczeni znaleźli pierwszy gen odpowiedzialny za wzrost człowieka. Jego odkrywcy mówią, że pomoże on zrozumieć związki pomiędzy wzrostem a niektórymi chorobami.Za to, jacy wysocy jesteśmy, odpowiada w pewnej mierze gen HMGA2. Osoby, które posiadają jego dwie ?wysokie? kopie są o 1 centymetr wyższe, niż posiadacze dwóch ?niskich? kopii?.Odkrycie jest bardzo istotne, jednak, jak widać chociażby z zaledwie 1-centymetrowej różnicy, o wzroście z pewnością decydują jeszcze inne geny.Naukowcy od dawna podejrzewali, że genetyka ma wpływ na wzrost, jednak dotychczas nie odnaleziono żadnych genów odpowiedzialnych za to, jak wysocy jesteśmy. Ostatnie odkrycie to efekt współpracy akademików z Uniwersytetu Harvarda, Oxfordu, Peninsula Medical School w Exeter orz Children?s Hospital Boston.Uczeni najpierw zauważyli, że niewielkie zmiany w genie HMGA2 mają wpływ na wzrost, a następnie potwierdzili swoją obserwację badając 30 000 osób. Każdy z genów HMGA2 może dodać nam 0,5 centymetra wzrostu. Dzięki parze jesteśmy o 1 centymetr wyżsi.Doktor Tim Frayling z Peninsula Medical Chool mówi: Wzrost to typowa cecha poligenetyczna, co oznacza, że wiele genów decyduje o tym, czy jesteśmy wyżsi czy niżsi. Oczywiście, nasze odkrycie nie tłumaczy, dlaczego jedni ludzie mają 192 centymetry wzrostu, a inni 145 centymetrów. To pierwsze z wielu genów, prawdopodobnie z setek, których badania wykażą, że wpływają na wzrost.Badania nad genami wzrostu pomogą zrozumieć różne choroby. Wyższe osoby są bardziej narażone np. na nowotwory prostaty, płuc i pęcherza moczowego. Można z tego wnioskować, że geny odpowiedzialne za wzrost komórek mają też swój udział w ich niekontrolowanym rozroście prowadzącym do nowotworów.Z drugiej strony niższe osoby są bardziej podatne na choroby serca.
  12. Dwoje węgierskich naukowców z Budapesztu, Laszlo Laufer i Bottyan Nemeth, opracowali technologię, która na 2 sekundy przed naciśnięciem przez gracza klawisza myszki, pozwala przewidzieć jego ruch. Odbywa się to dzięki pomiarowi przewodnictwa skóry. Z jednej strony odkrycie Węgrów może doprowadzić to stworzenia urządzeń, które przyspieszą reakcje graczy, z drugiej pozwala na opracowanie najbardziej frustrującej gry na świecie – takiej, która będzie „wiedziała”, co i kiedy ma zamiar zrobić gracz. Laufer i Bottyan badali ochotników grających w YetiSports JungleSwing. Podczas rozgrywki mierzono ich puls, przewodnictwo skóry i aktywność mózgu. Następnie zebrane dane poddano analizie by sprawdzić, czy znajduje się w nich wskazówka dotycząca momentu, w którym gracz chciał nacisnąć klawisz myszy. Ku zaskoczeniu naukowców okazało się, że nawet 2 sekundy przed kliknięciem myszką, pojawiły się zmiany w przewodnictwie skóry. Praca budapesztańskich uczonych wykracza poza zastosowania w wirtualnej rozrywce. Teoretycznie możliwe byłoby wykorzystanie ich odkrycia np. do skonstruowania systemu, który pozwoli pilotom myśliwców sterowanie uzbrojeniem za pomocą myśli. Wcześniejsze badania skupiały się nad zaprzęgnięciem fal mózgowych i EEG do podobnych zadań. Trzeba przyznać, że odkrycie Węgrów pozwala na budowę znacznie prostszych i tańszych urządzeń spełniających podobne funkcje.
  13. Media coraz częściej informują o planowanej ponoć przez Nvidię premierze nowego procesora graficznego o nazwie kodowej G92. Kość, która ma zadebiutować 12 października, nie zastąpi jednak układu G80 (GeForce 8800), który jest flagowym produktem Nvidii. Ponoć G92 ma być przeznaczony dla przeciętnego użytkownika wymagającego wydajnego układu. Nie będzie pozycjonowany na rynek najbardziej wydajnych domowych GPU. W nowej kości znajdzie się ulepszona tachnologia PureVideo HD, kość będzie współpracowała z szyną PCI Express 2.0 oraz z DVI, DisplayPort i HDMI. Jeszcze nie wiadomo, czy będzie wykorzystywała biblioteki DirecX 10.1. Ma być podobno wykonana w technologii 65 nanometrów, a jej produkcją zajmie się TSMC. Jeśli doniesienia mediów o pozycjonowaniu G92 na mainstreamowy rynek są prawdziwe, może to oznaczać, że albo Nvidia zmieniła taktykę, albo też wkrótce zaprezentuje wysokowydajny GPU, który może nosić nazwę kodową G90. Przed kilkoma miesiącami Michael Hara, wiceprezes Nvidii ds. relacji z inwestorami, zapowiedział, że przyszły okręt flagowy jego firmy, który zastąpi procesory G80 sprzedawane jako GeForce 8800 GTS, GTX i Ultra, będzie charakteryzował się wydajnością rzędu 1 teraflopsa. To dwukrotnie więcej, niż G80. Jednocześnie należy pamiętać, że Nvidia dotychczas najpierw pokazywała bardziej wydajne i droższe układy, a kilka miesięcy później wypuszczała na rynek tańsze i mniej wydajne wersje tych samych kości. Sama Nvidia nie komentuje powyższych doniesień, nadal więc są one jedynie spekulacjami.
  14. AMD poinformowało o stworzeniu nowego zestawu instrukcji dla procesorów – SSE5. Zadaniem SSE5 jest zwiększenie wydajności podczas przetwarzania multimediów, wykonywaniu zadań typowych dla środowiska HPC (High Performance Computing) oraz lepsza obsługa aplikacji zabezpieczających. Z SSE5 już teraz mogą zapoznać się developerzy, jednak nie korzystają z niej jeszcze procesory. Nowy zestaw zostanie zaimplementowany w CPU AMD korzystających z architektury Fusion (rdzeń Bulldozer), tak więc trafi on na rynek w 2009 roku. Najważniejszą zmianą, która zaszła w SSE5 jest zwiększenie liczby operand z 2 do 3, dzięki czemu możliwe będzie łączenie 3 prostych instrukcji w jedną bardziej złożoną, co wpłynie na wydajność procesora w najbardziej wymagających aplikacjach. W chwili obecnej 3-operandowe instrukcje potrafią wykorzystywać tylko niektóre procesory RISC. W tej chwili Intel nie komentuje pojawienia się nowego zestawu. Pamiętać jednak należy, że AMD i Intel podpisały umowę o wymianie instrukcji. Tak więc wcześniej czy później należy spodziewać się, że Intel zastosuje SSE5 podobnie jak AMD zastosowało w procesorze Barcelona podstawy intelowskiego zestawu SSE4, określane mianem SSE4a.
  15. Jeśli jesteś mężczyzną i nienawidzisz robienia zakupów, naukowcy przyszli ci właśnie z pomocą. Okazuje się bowiem, że kobiety są w tym po prostu lepsze. Co więcej, dzięki tysiącom lat ewolucji potrafią upolować najbardziej sycące pokarmy. Zespół badaczy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara i Yale University stwierdził, że panie potrafią nawigować równie dobrze jak panowie. Jedyna różnica polega na tym, że szukając czegoś, kobiety polegają na tzw. mentalnych mapach. Co ciekawe, im bardziej kaloryczny jest dany produkt, tym trafniej potrafią go zlokalizować. Od lat powtarza się, że przeciętny mężczyzna ma silniej rozwinięte zdolności przestrzenne niż przeciętna kobieta. Dlatego np. lepiej czyta mapy czy trafia do celu. Naukowcy sądzą, że to skutki myśliwsko-zbieraczej przeszłości naszego gatunku. To panowie zajmowali się wtedy polowaniem i ściganiem zdobyczy. Skoro jednak przedstawicielki płci pięknej zbierały rośliny, praktycznie samo nasunęło się kolejne pytanie: czy kobiety są dokładniejsze w zapamiętywaniu lokalizacji pokarmów roślinnych niż mężczyźni? Max Krasnow opowiada, że po eksperymentach przeprowadzonych w 6 spożywczych hipermarketach okazało się, że tak jest w rzeczywistości. Wzięło w nich udział 86 osób: 45 mężczyzn i 41 kobiet (Proceedings of the Royal Society: Biological Sciences). Naukowcy poprosili wolontariuszy o wskazanie kierunku, gdzie znajduje się półka, na której znaleźli określone produkty, takie jak truskawki czy pomidory. Mieli to zrobić, korzystając z kompasu. Błąd wynoszący zero stopni oznaczał, że dany człowiek trafił w dziesiątkę, 90 stopni – kompletną porażkę. Błąd mężczyzn mieścił się w granicach 33 stopni, kobiet około 25. Panie były także lepsze w wyszukiwaniu pokarmów wysokokalorycznych, np. pączków, niż dietetycznych, m.in. selera naciowego. Trafność zapamiętywania była w przypadku pokarmów wysokokalorycznych, takich jak miód lub awokado, 4-krotnie lepsza niż w przypadku produktów niskokalorycznych, takich jak sałata czy ogórek. Krasnow podkreśla, że kobiety umieją się poruszać w przestrzeni równie dobrze jak mężczyźni. Aby dostać się do celu, muszą mieć tylko odpowiednią motywację, np. zachęcającą wizję zjedzenia ptysia. Wygląda na to, że ten sam mechanizm jest u mężczyzn stale aktywowany, podczas gdy u kobiet dzieje się tak tylko w specyficznych sytuacjach. Przeszłe eksperymenty nie polegały zaś, niestety, na poszukiwaniu czekoladek, dlatego panie zawsze wypadały w nich blado.
  16. Firma Neal Nelson & Associates przeprowadziła badania z których wynika, że serwerowe procesory AMD są bardziej energooszczędne, niż odpowiadające im układny Intela. AMD wygrało w 36 na 57 testów badających zużycie energii serwerów korzystających z Opteronów i Xeonów. Testy przeprowadzono na maszynach wyposażonych w 2, 4, 6 i 8 gigabajtów pamięci. Okazało się, że w niektórych zastosowaniach układy Intela są o 2,4-11,7 procent bardziej energooszczędne, ale w większości przeważają układy AMD z wynikiem lepszym od 9,2 do 23,1 procenta. Najważniejszym jednak wynikiem jest stwierdzenie, że gdy procesor oczekuje na instrukcje i nie wykonuje żadnej pracy, to kości AMD zużywają o 30,4-53,1 procenta energii mniej, niż CPU Intela. To o tyle ważne, że w olbrzymia część serwerów przez większość czasu czeka na przydzielenie im zadań. Okazało się również, że wraz ze wzrostem pamięci operacyjnej procesory Intela zużywają więcej energii, a procesory AMD – mniej. Intel nie zgadza się z takimi wynikami. Nie testowano naszych najnowszych układów serwerowych. Mamy w ofercie 2-gigahercowe czterordzeniowce, które potrzebują 50 watów, co oznacza, że na każdy rdzeń zużywają jedynie 12,5 W. Podczas testów nie brano też pod uwagę wydajności procesorów. Układy Intela są bardziej wydajne, a więc potrzeba ich mniej do wykonania tej samej pracy, wskutek czego potrzeba jest mniej energii – napisał w mailu Nick Knupffer z Intela. Nadal podtrzymujemy nasze stwierdzenia, iż procesory Intela są bardziej energooszczędne. Tym menedżerom IT, którzy nie przeprowadzają własnych testów, polecamy, by zapoznali się z setkami bardziej wiarygodnych badań, które dotychczas zostały przeprowadzone – dodał.
  17. Naukowcy z University of Illinois opracowali metodę hodowli ssaczych neuronów w komorach niewiele większych od nich samych. Nowe podejście wydłuża życie komórek nerwowych w warunkach zmniejszonej gęstości ich występowania. Dzięki temu w przyszłości będzie można badać wzrost i zachowanie pojedynczych komórek mózgu (Lab on a Chip). Jak podkreśla Martha Gillette, neurony polegają na stałych dostawach białek i innych czynników troficznych, czyli odżywczych. Są one wydzielane przez same neurony i przez komórki pomocnicze, takie jak glej. To dlatego komórki nerwowe mają się najlepiej, gdy wzrastają w warunkach dużego zagęszczenia i w obecności innych neuronów. Upakowanie dużej liczby komórek na małej powierzchni nie ułatwia jednak zadania biologom, którzy chcieliby opisać zachowanie pojedynczych komórek. Jedną z technik podtrzymywania kultur neuronów przy życiu jest trzymanie ich w medium z osocza. To zwiększa żywotność komórek nerwowych, ale, z drugiej strony, doprowadza do swego rodzaju skażenia. Trudno jest wtedy określić, które substancje zostały wyprodukowane przez neurony, a które pochodzą z osocza. Chcąc wytropić komórkowe źródło czynników troficznych, naukowcy zmniejszyli wypełnione fluidem komory, w których hodowano neurony. Matthew Stewart wykonał minipojemniczki z żelu polidimetylosiloksanowego (ang. polydimethylsiloxane, PDMS). Jonathan Sweedler, szef zespołu naukowców, tłumaczy, że zminiaturyzowanie komory pozwoliło też zmniejszyć ilość płynu otaczającego komórki. Wskutek tego łatwiej jest zidentyfikować i pomierzyć substancje wydzielane przez neurony, ponieważ są one w mniejszym stopniu rozcieńczone. Na tym jednak nie wyczerpały się pomysły ekipy z University of Illinois. Naukowcy oczyścili materiał wykorzystywany do konstruowania ścian komory. Larry Millet kilkakrotnie zanurzał PDMS w kąpieli chemicznej, by wypłukać z polidimetylosiloksanu zanieczyszczenia, które mogłyby zaszkodzić, a nawet zabić komórki. Millet opracował także technikę stopniowego perfundowania (przecedzania) płynu otaczającego neurony. Umożliwia to uzupełnienie zapasów składników odżywczych i wypłukanie produktów przemiany materii. Biolodzy zyskują przy tym cenny materiał do analiz: wszelkie związki chemiczne wydzielane przez pojedyncze neurony. Dzięki wszystkim opisanym zabiegom udało się przez 11 dni hodować neurony z hipokampa szczurów. Do tej pory w aparaturze wykonanej z PDMS komórki nerwowe zachowywały żywotność przez góra 2 dni. Nie tylko zwiększyliśmy żywotność komórek, ale także ich zdolność różnicowania się, by mogły bardziej przypominać dojrzałe neurony – cieszy się Sweedler.
  18. Psycholodzy ewolucyjni z Uniwersytetu w Albany zauważyli, że pocałunek to pocałunek, ale nie tylko. W każdym całusie jest bowiem ukryte drugie dno. Te dodatkowe informacje mogą wpłynąć na przebieg romantycznego związku, a nawet doprowadzić do zerwania. Susan M. Hughes, Marissa A. Harrison i Gordon G. Gallup junior wykazali, że wielu studentów college'u odczuwało do danej osoby duży pociąg, by po pierwszym pocałunku stwierdzić, że cała chemia gdzieś się ulotniła. Podczas gdy ileś sił popychało dwoje ludzi do rozpoczęcia romantycznego związku, pocałunek, zwłaszcza pierwszy, potrafił przeciąć zawiązaną nić porozumienia. Amerykanie zidentyfikowali też niebagatelne różnice międzypłciowe. Dotyczyły one istotności i celów całowania. Mężczyźni całują "aż do końca", tzn. dążą do stosunku albo do pojednania. Kobiety chcą w ten sposób ukonstytuować związek i monitorować jego status. Co pewien czas oceniają, co w relacji piszczy i podgrzewają atmosferę, starając się zwiększyć stopień zaangażowania partnera. W próbce 1041 studentów znalazło się tylko 5 osób, które nigdy się nie całowały. Ponad 200 całowało się za to z ponad 20 partnerami. Amerykanie szacują, że całowanie występuje w ponad 90% wszystkich kultur. Przypominające je czynności można też zaobserwować u zwierząt, m.in. szympansów zwyczajnych i bonobo. Mimo że całowanie to bardzo rozpowszechnione zjawisko, rzadko badano jego funkcje adaptacyjne. Całowanie wyewoluowało jako element rytuału zalotów. Kiedy dwoje ludzi się całuje, zachodzi wymiana wielu informacji, w tym chemicznych, dotykowych oraz posturalnych. Wskazówki te mogą z kolei uruchamiać mechanizmy zapobiegające parzeniu się i reprodukcji osobników genetycznie niekompatybilnych/niedopasowanych – tłumaczy Gallup. Wg badaczy, nie tylko kobiety przykładają dużą wagę do całowania, ale większość pań nie zaczęłaby uprawiać seksu bez stanowiących część gry wstępnej pocałunków. Przedstawicielki płci pięknej częściej nalegają na całowanie przed, w czasie i po stosunku. Dla porównania: mężczyźni twierdzili, że byliby szczęśliwi, kochając się bez całowania i częściej niż kobiety wyrażali wolę nawiązania kontaktów seksualnych z kimś, kto nie umie dobrze całować. Mimo powyższych deklaracji, to panowie częściej inicjowali pocałunki z otwartymi ustami, w tym pocałunki francuskie. Psycholodzy spekulują, czy zachodząca wtedy wymiana śliny nie pełni jakiejś funkcji biologicznej. Ślina mężczyzny zawiera pewne ilości testosteronu, co mogłoby wpływać na libido kobiety. Ostatecznie stwierdzono, że całowanie pozwala ocenić potencjalnego partnera, inicjuje podniecenie i wrażliwość erotyczną, a także cementuje już nawiązaną relację (Evolutionary Psychology).
  19. Cyfrowy obraz głowy żarłacza białego, zwanego też rekinem ludojadem, po raz pierwszy pozwolił ocenić sposób pracy szczęk tego rekina. Żarłacz jest powszechnie uznawany za bardzo niebezpieczne zwierzę, chociaż ataki na ludzi zdarzają się niezwykle rzadko, spowodowana są pomyłką zwierzęcia, a większość ofiar uchodzi z nich z życiem. Grozę budzą jednak rozmiary rekina i jego potężne szczęki. Okazuje się jednak, że ich nacisk nie jest tak wielki, jak można by się spodziewać. Zdolność do przegryzienia ofiary spowodowana jest nie siłą ucisku, ale budową zębów i sposobem gryzienia. Zęby rekina przypominają zęby piły, a zwierzę, trzymając zdobycz w pysku, rzuca nią na wszystkie strony właśnie po to, by przepiłować ofiarę. Daniel Huber, biolog z University of Tampa na Florydzie, zbadał dokładnie 2,4-metrowego żarłacza, który zginął zaplątawszy się w sieci u wybrzeży Australii. Wraz z kolegami odciął jego głowę i dokonał licznych pomiarów, określając m.in. rozkład i wielkość mięśni szczęk. Później, na podstawie uzyskanych danych naukowcy stworzyli trójwymiarowy komputerowy model rekina. Porównali siłę, z jaką gryzie żarłacz biały z siłą ugryzienia trygrysa i rekina byczego. Żarłacz biały ma najwęższą głowę z tych trzech zwierząt, więc ma najmniej miejsca na mięśnie. Uznaliśmy, że w stosunku do swojej masy będzie miał on najsłabszy ucisk szczęk. Okazało się, że rany, które są wywoływane przez ugryzienie tego rekina, mają mniej wspólnego z siłą szczęk, a więcej z budową zębów – mówi Hubner.
  20. Jak malował da Vinci? Włoskim ekspertom udało się odtworzyć jego czynności krok po kroku, jak gdyby obserwowali go podczas pracy, stojąc obok. Wykazali, że w odróżnieniu od swoich współczesnych, renesansowy geniusz nie używał palety i mieszał farby bezpośrednio na płótnie. Zamiast tego nakładał na siebie cienkie warstwy poszczególnych barw, uzyskując przy tym ciekawą fakturę. Badacze z Uniwersytetu we Florencji doszli do takiego wniosku, analizując obraz Madonna z kądzielą. Cecilia Frosinini podkreśla, że o swojej technice pracy da Vinci wspominał w traktatach. Nowość badań jej zespołu polega na szczegółowym zrekonstruowaniu postępowania artysty. Udało nam się zrozumieć, jakich materiałów malarskich używał, jak wiele warstw koloru na siebie nakładał, w jakiej kolejności i jaką miały grubość. Wzięty pod lupę obraz rezyduje na co dzień w Nowym Jorku. Madonna z kądzielą doczekała się wielu kopii, ale tylko ta jedna jest przypisywana samemu mistrzowi. Włosi wykorzystali do badań tzw. akcelelator nuklearny.
  21. AMD potwierdziło rozpoczęcie sprzedaży czterordzeniowego Opterona o nazwie kodowej Barcelona. Tym samym po sześciomiesięcznym opóźnieniu spowodowanym problemami technicznymi, długo oczekiwany procesor trafił na rynek. Barcelona jest pierwszym w historii typowym czterodzeniowym CPU x86. Oferowane przez Intela procesory wyposażone w cztery rdzenie to zamknięte w jednej obudowie dwa dwurdzeniowce. Taka architektura daje producentowi większe możliwości, odbywa się to jednak kosztem nieznacznego zmniejszenia wydajności układu. Przedstawiciele AMD nie zdradzają obecnie dokładnej specyfikacji sprzedawanych układów Barcelona. Nie chcą też mówić o liczbie produkowanych układów ani o popycie na nie. Nowy Opteron wykonany jest w technologii 65 nanometrów. Korzysta on m.in. z 2-megabajtowej współdzielonej przestrzeni pamięci podręcznej poziomu trzeciego, 128-bitowej jednostki zmiennoprzecinkowej, zestawu instrukcji SSE4A oraz posiada wbudowaną obsługę pamięci DDR2. Oficjalna premiera Barcelony odbędzie się 10 września.
  22. W Brighton w Wielkiej Brytanii rozpoczęły się Światowe Mistrzostwa Brody i Wąsów. Biorą w nich udział zawodnicy z wielu krajów, w tym z USA i Niemiec. Tegoroczna impreza jest organizowana przez The Handlebar Club, który powstał dokładnie 60 lat temu w jednym z londyńskich teatrów. Wąsacze rywalizują w 6 kategoriach: wąsów naturalnych, w stylu angielskim, imperialnym, węgierskim, Salvadora Dali oraz freestyle. Kategorie dotyczące brody podzielono w zależności od tego, czy zarost pokrywa część, czy całą dolną połowę twarzy. Wśród bród fragmentarycznych wyodrębniono: naturalną kozią, chińską, w stylu muszkieterów, cesarską oraz w stylu dowolnym (osobną kategorią jest freestyle bokobrodów). Brody pełne nazywają się nie mniej atrakcyjnie. Można je zapuszczać na Verdiego czy Garibaldiego. Mogą być też naturalne lub naturalne ze stylizowanymi wąsami. Niektórzy zawodnicy wykazują się niezwykłą kreatywnością. Zwycięzca kategorii freestyle ubiegłorocznych zawodów w Berlinie przekształcił swoją brodę w Bramę Brandenburską. Zadbał o wszystkie detale, w tym o 4 konie i rydwan. Jaki zamiar przyświeca gospodarzom tak nietypowego konkursu? Zgodnie z oficjalnym stanowiskiem, jest nim „propagowanie doskonałości w pielęgnowaniu, projektowaniu i prezentowaniu owłosienia twarzy” oraz „wywoływanie uśmiechu na twarzach widzów”. Zyski z tegorocznej imprezy zostaną przekazane m.in. Royal Alexandra Children’s Hospital w Brighton. Konkurs odbywał się już w Norwegii, Szwecji i USA. W przyszłym roku jego uczestnicy znowu zgromadzą się w Ameryce, tym razem na Alasce.
  23. Niemiecki artysta Frank Bölter postanowił przepłynąć papierowym statkiem przez łączący Lauenburg z Lubeką kanał na Łabie. Mierzący dziewięć metrów i ważący 25 kilogramów statek został wykonany techniką origami. Do jego budowy wykorzystano 175 metrów kwadratowych tetrapaku, z którego zwykle produkuje się kartony na mleko czy soki.Do złożenia statku potrzeba było wielu rąk, ponieważ origami na tak dużą skalę nie jest już dziecinnie proste. Projekt Böltera nosił nazwę ?Na koniec świata?. Rejs statkiem miał być poetyckim gestem, a zarazem spełnieniem marzeń z dzieciństwa.Pomysł Böltera zainteresował ekspertów od budowy statków z Uniwersytetu w Rostoku. Na tej właśnie uczelni już po raz jedenasty zorganizowano w kwietniu tego roku zawody papierowych statków. Konkurencja polega na tym, żeby wykonać ważącą nie więcej niż 10 gramów papierową łódkę, która nie zatonie po załadowaniu na jej pokład jak największej liczby ołowianych kulek. Zawody te przyciągają wielu uczniów i studentów, którzy tajniki budowania papierowych konstrukcji mają już w małym paluszku.Jeden z organizatorów tej imprezy, profesor Pentscho Pentschew, krytykuje co prawda pławność i stabilność statku Böltera, docenia za to wybór materiału. Najciekawszą dla fachowca kwestią jest jednak wybór miejsca dla pasażera. Szacuje on, że osoba, która płynie papierowym stateczkiem o klasycznej konstrukcji, powinna siedzieć okrakiem na samym jego środku, w przeciwnym bowiem razie statek się przechyli. Nie jest to jednak komfortowa pozycja. Na szczęście można się jeszcze bezpiecznie usadowić na rufie i wtedy statek również nie powinien się przewrócić.Tę właśnie pozycję intuicyjnie przyjął Bölter, gdy 23 sierpnia odbyło się wodowanie statku w Lauenburg. Po pomyślnie przebytej próbie, nazajutrz artysta miał odbyć swoją podróż, holowany w dół rzeki. Niestety, niemiecki odpowiednik urzędu żeglugi śródlądowej nie wyraził zgody na rejs Łabą bez ważnego pozwolenia, które, jak się okazuje, kosztuje niebagatelną sumę 30.000 euro. Obecnie papierowy statek Böltera jest wystawiony na sprzedaż na internetowym serwisie aukcyjnym eBay.Przed zakupem zdjęcia łódki można też obejrzeć w Spieglu. Naprawdę pływa...
  24. Akademicy z Korei Południowej twierdzą, że zdobyli dowody na to, że mówienie do roślin i włączanie im magnetofonu nie jest fanaberią czy dziwactwem, ale ma swoje podstawy naukowe. Odkryli ponoć zestaw genów reagujących na dźwięki. Dr Mi-Jeong Jeong wyjaśnia, skąd pomysł na hipotezę badawczą: skoro rośliny reagują na światło, temperaturę, dotyk i wibracje, dlaczego nie miałyby tego robić w odpowiedzi na dźwięk? Kiedy ryżowi odtwarzano muzykę klasyczną (Sonatę księżycową Beethovena, Clair de lune Debussy'ego i Zimę z Czterech pór roku Vivaldiego), zieloni delikwenci ani drgnęli. Gdy jednak odgrywano pojedyncze nuty, pojawiła się reakcja w dwóch genach reagujących na światło. Była silniejsza przy wyższych dźwiękach i słabła wraz z obniżeniem tonacji. Chociaż istnieje sporo badań dotyczących reaktywności na dźwięk na poziomie fizjologicznym, niewiele eksperymentów poświęcono jego wpływowi na geny – napisali biolodzy w artykule opublikowanym w periodyku Molecular Breeding. Koreańczycy wierzą, że można będzie wykorzystać „słuch” roślin do manipulowania ich wzrostem, a więc przyda się w rolnictwie. Być może uda się zmodyfikować rośliny tak, by kwitły w określonym momencie, gdy „usłyszą” daną nutę. Doktor Philip Wigge z John Innes Centre, jednego z najlepszych światowych centrów botaniki i mikrobiologii pozostaje sceptyczny wobec rewelacji Koreańczyków, chociaż nie odrzuca ich całkowicie. Byłbym zdumiony, gdyby rośliny potrafiły odróżniać dźwięki. Ale nigdy nie wiadomo – mówi. To byłaby wielka szansa dla rolnictwa, jednak stwierdzenia takie mogą być czynione na wyrost – dodaje. Jego zdaniem wibracje powodowane przez fale dźwiękowe mogły wpłynąć na geny, jednak, jak zauważa, reakcja była tak słaba, że może być to naturalna wariacja w genach. Wiemy, że rośliny odpowiadają na wiatr i dotyk. Może to mieć z tym co wspólnego – mówi. Dodał, że ludzie od dziesiątków lat szukają u roślin jakichś nowych reakcji i niczego takiego nie znaleźli.
  25. Serwis VaGla.pl donosi, że Komitet Techniczny nr 182 przy Polskim Komitecie Normalizacyjnym opowiedział się za uznaniem microsoftowego OOXML za standard ISO. Stanowisko KT 182 brzmi „Tak, z komentarzami”. Co prawda wcześniej KT 171 był przeciwko OOXML, jednak, jak wynika z wpisu w VaGla, to właśnie stanowisko KT 182 jest oficjalnym polskim głosem, który zostanie przedstawiony ISO. Siedemnastu spośród członków KT 182 było za OOXML, a trzech wstrzymało się od głosu. Nikt nie był przeciwny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...