Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Search the Community

Showing results for tags 'macica'.



More search options

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Found 9 results

  1. Macica nie jest wyłącznie narządem rozrodczym, w którym podczas ciąży rozwija się płód. Okazuje się, że odgrywa ona także ważną rolę w pamięci krótkotrwałej. Zespół dr Heather Bimonte-Nelson z Uniwersytetu Stanowego Arizony w Tempe badała szczurzyce. Niektóre przeszły histerektomię całkowitą (usunięto im macicę), innym wycięto jajniki (poddano owariektomii), a w jeszcze innej grupie usunięto macicę z jajnikami. Amerykanie utworzyli też grupę kontrolną samic nieprzechodzących operacji. Okazało się, że 6 tygodni później podczas testów z labiryntem wodnym Morrisa szczurzyce, którym usunięto tylko macicę, w miarę wzrostu trudności zadania gorzej zapamiętywały położenie platformy. To sugeruje, że sygnały wysyłane z macicy do mózgu wpływają jakoś na proces zapamiętywania. Co ciekawe, mimo że samice nadal miały wytwarzające hormony jajniki, występowały u nich różnice hormonalne; 2 miesiące po operacji w surowicy stwierdzono zmienione profile hormonów jajnikowych i gonadotropiny. Nasze nowe wyniki pokazują, że nieciężarna macica nie jest narządem uśpionym i że w rzeczywistości ma wpływ na działanie mózgu - podkreśla Bimonte-Nelson. Ponieważ usunięcie jajników razem z macicą nie skutkowało upośledzeniem pamięci, sugeruje to, że macica i jajniki są odrębnymi częściami systemu komunikującego się z mózgiem. Naukowcy podkreślają, że jest zbyt wcześnie, by zmieniać praktykę kliniczną (histerektormię wykonuje się u kobiet z nowotworami, endometriozą, nieprawidłowymi krwawieniami czy wypadaniem macicy). Rezultaty są jednak bardziej niż interesujące. Komentatorzy publikacji z pisma Endocrinology dodają także, że eksperymenty prowadzono na szczurzycach, które nigdy nie były w ciąży, trudno więc powiedzieć, czy wyniki zespołu mogą się przekładać np. na kobiety, które rodziły. « powrót do artykułu
  2. Sukces reprodukcyjny samicy świstaka alpejskiego zależy od tego, czy w łonie matki przebywała w pobliżu swoich braci. Jeśli samiczka ułożyła się między braćmi, mógł na nią wpływać przenikający do wód płodowy testosteron. Hormon określa stopień agresji przejawianej w dorosłym życiu, a bardziej agresywne samice mają szansę spłodzić więcej potomstwa (Mammal Review). Walter Arnold z Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej w Wiedniu oraz Klaus Hackländer z Universität für Bodenkultur Wien przez 14 lat zajmowali się sukcesem reprodukcyjnym samic świstaków z 3 populacji żyjących na terenie Parku Narodowego Berchtesgaden. Zespół dodaje, że by lepiej zrozumieć sytuację, należy pamiętać, że Marmota marmota żyją w dużych grupach rodzinnych, które liczą do 20 osobników. Składają się one z dominującej, terytorialnej pary i podporządkowanych osobników, najczęściej potomków dominującej samicy i samca. Wyniki Austriaków pokazały, że męskie odchylenie w miocie sprzyjało generowaniu bardziej agresywnego żeńskiego fenotypu. To ważne, skoro rozmnożyć się może tylko dominująca samica, a szanse na zostanie nią rosną wraz z poziomem agresji. Aby oznaczyć położenie samic w macicy, Hackländer i Arnold znakowali świstaki. Rocznie tagowali i wypuszczali średnio 141 osobników. Umożliwiało to zbadanie składu grupy, wyników reprodukcyjnych samic oraz pokrewieństwa między członkami grupy. Określając stosunek płci w miocie, biolodzy byli w stanie wyliczyć prawdopodobieństwo, z jakim samice znajdowały się w łonie matki obok samca. Nietrudno się domyślić, że w miocie z odchyleniem męskim szansa na to, że samiczka ułoży się między dwoma braćmi, jest dużo większa. Wcześniejsze badania nad innymi gatunkami zademonstrowały, że pozycja w macicy wpływa na późniejszy rozwój. U myszy domowej ułożenie między dwoma samcami sprawia, że samica staje się bardziej agresywna, ale jednocześnie ma mniej młodych. U świstaków występuje odwrotny efekt: im większe męskie odchylenie w miocie, tym większa szansa na dominującą pozycję w hierarchii i rozmnożenie się.
  3. Amerykańscy badacze ustalili po latach dociekań, na czym polega funkcja czynnika przedimplantacyjnego (ang. Preimplantation Factor, PIF). Peptyd złożony z 15 reszt aminokwasowych jest wydzielany przez zdrowe zarodki i zawiaduje zagnieżdżeniem zygoty oraz pomaga organizmowi matki przystosować się do ciąży (American Journal of Obstetrics and Gynecology). Jak wyjaśnia zespół ze Szkoły Medycznej Yale University i Stowarzyszenia na rzecz Badania Wczesnej Ciąży, PIF moduluje działanie matczynego układu odpornościowego, sprzyja implantacji zarodka i oddziałuje na remodelowanie komórek macicy. Czynnik przedimplantacyjny wydaje się niezbędny do dalszych postępów ciąży. Przez kilka dekad naukowcy próbowali wyizolować składnik absolutnie konieczny dla zaistnienia ciąży. Wierzymy, że to PIF jest właśnie tym związkiem – podkreśla dr Michael J. Paidas z Yale. Zespół przeprowadził badanie genów i białek komórek zrębu ciężarnej i nieciężarnej macicy, które naturalnie znajdują się pod nabłonkiem. Kiedy hodowle tych komórek wystawiono na oddziaływanie czynnika przedimplantacyjnego, zmianie uległa aktywność ponad 500 genów i kilku białek. Jak podaje Paidas, najsilniejszej modyfikacji uległy ścieżki molekularne krytyczne dla zagnieżdżenia. Czynnik przedimplantacyjny odkrył współautor studium dr Eytan R. Barnea, będący zarazem założycielem Stowarzyszenia na rzecz Badania Wczesnej Ciąży. Ostatecznie udało mu się też zsyntetyzować PIF (związek miał budowę identyczną jak pierwotny peptyd). Obecnie podejmowane są próby wykorzystania PIF w testach na żywotność ciąży zarówno u ludzi, jak i u zwierząt. Wydaje się bowiem, że czynnik przedimplantacyjny występuje u wszystkich ssaków. Paidas wspomina również o zastosowaniach terapeutycznych PIF, m.in. w transplantologii i leczeniu chorób autoimmunologicznych.
  4. Macica nie jest tylko pojemnikiem na dziecko. Co więcej, to ona w dużej mierze decyduje, które zarodki ulegną zagnieżdżeniu. Okazuje się, że kobiety z większą gotowością macicy łatwiej zachodzą w ciążę, ale i częściej dochodzi u nich do poronień (PLoS One). Jan Brosens z Imperial College London zauważył, że wiele kobiet, u których występowały wielokrotne poronienia, zachodziło w ciążę niezwykle szybko, tj. po 1-2 miesiącach prób. Brytyjczyk dodaje też, iż wyniki niektórych badań sugerowały, że zarodki zaimplantowane poza normalnym okresem receptywności macicy częściej ulegają poronieniu. Zespół pobrał komórki z macic kobiet, które poroniły i kobiet, u których nigdy do tego nie doszło. Naukowcy chcieli określić ekspresję regulującej gotowość macicy prokinetycyny-1 (PROK1; zwanej także endokrynnym czynnikiem wzrostu śródbłonka naczyń, ang. endocrine gland-derived VEGF) oraz poziom prolaktyny – hormonu stanowiącego marker tzw. decydualizacji, obejmującej wzrost nowych naczyń krwionośnych i pogrubienie ściany macicy. Okazało się, że ekspresja PROK1 była wyższa u kobiet, które poroniły, poza tym utrzymywała się ona dłużej, co sugeruje, że okienko implantacyjne ulegało w ich przypadku rozciągnięciu w czasie. Brytyjczycy ustalili także, że panie te wytwarzały mniej prolaktyny. Pogłębione badania wykazały, że nieprawidłowa decydualizacja negatywnie oddziaływała na sygnalizację między embrionem a macicą w okresie zagnieżdżania. Niewykluczone też, iż zaburzała proces tworzenia się łożyska. Wg Brosensa, macice kobiet, u których zachodzi opisywane zjawisko, są mniej wybiórcze, jeśli chodzi o zarodki i pozwalają na implantację nawet tych wadliwych. Później jednak i tak dochodzi do spontanicznego poronienia. Dotąd naukowcy i lekarze uważali, że poronienia są skutkiem defektów płodów, reakcji immunologicznej lub nieprawidłowego (nadmiernego) krzepnięcia u matki.
  5. Kobiety po histerektomii (chirurgicznym usunięciu macicy) nie przybierają na wadze. Nie da się jednak zaprzeczyć, że istnieje odwrotna zależność – panie z nadwagą częściej przechodzą ten zabieg (Menopause: The Journal of the North American Menopause Society). Ponieważ twierdzenie o wzroście wagi po histerektomii jest powtarzane dość często, lecz do tej pory naukowcy uzyskiwali niejednoznaczne wyniki, zespół Davida Fitzgeralda z Uniwersytetu w Queensland postanowił skorzystać z bazy danych zebranych w ramach Australijskiego Podłużnego Studium dot. Zdrowia Kobiet. Trwa ono od 12 lat i obejmuje także kobiety, które przeszły histerektomię. Badacze śledzili ewentualne zmiany wagi u ok. zoperowanych 1000 pań, urodzonych w latach 1946-1951. Dysponowaliśmy zarówno odczytami wagi przed, jak i bezpośrednio po zabiegu. Mieliśmy też dane grupy kontrolnej, znajdującej się w podobnej sytuacji, ale bez przebytej histerektomii. Okazało się, że u pacjentek w wieku 40-50 lat histerektomia nie prowadziła do większego wzrostu wagi, lecz jeśli dana osoba miała nadwagę (wskaźnik masy ciała wynosił od 25 do 30), wzrastało prawdopodobieństwo, że zostanie poddana chirurgicznemu usunięciu macicy. Oznacza to, że nadmierna waga stanowi w tym przypadku czynnik ryzyka. Fitzgerald podkreśla, że może to mieć związek z silniejszym uciskiem na macicę. Na podstawie dostępnych danych Australijczycy wywnioskowali również, że kobiety zamieszkujące obszary rolnicze częściej podlegają histerektomiom. Naukowcy przypuszczają, że może to mieć m.in. związek z gorszym dostępem do opieki zdrowotnej i nieregularnymi wizytami u ginekologa.
  6. Mifepriston, lek znany przede wszystkim jako główny składnik wczesnoporonnej pigułki RU-486, doskonale leczy włókniaki macicy. Co więcej, odpowiednio dobrana dawka tego środka nie wywołuje niemal żadnych objawów niepożądanych. Od momentu rejestracji RU-486 w roku 2000, preparat ten stał się obiektem ogromnych kontrowersji. Moralna ocena wywołanej w ten sposób aborcji jest, oczywiście, kwestią indywidualną, lecz najnowsze badania pokazują, że ponadstukrotne zmniejszenie dawkowania leku (tzn. podawanie go w dawce 5 mg zamiast 600 mg) pozwala na skuteczne zmniejszenie włókniaków macicy oraz uśmierzenie towarzyszących mu symptomów. Co więcej, można w ten sposób znacznie obniżyć ryzyko hiperplazji błony śluzowej macicy, czyli jej nadmiernemu pogrubieniu. Zaburzenie to jest uznawane za stan przedowotworowy. Badania nad terapeutycznymi zdolnościami mifepristonu przeprowadził zespół badaczy z Clinica Mediterrania Medica w Walencji pod przewodnictwem dr. Josepa Lluisa Carbonell Esteve'a. Naukowcy przebadali sto kobiet cierpiących na włókniaki macicy. Podzielono je na dwie grupy, w których pacjentki przyjmowały, odpowiednio, 5 lub 10 miligramów leku. Po trzech miesiącach terapii okazało się, że u pań przyjmujących mniejszą ilość preparatu stwierdzono zmniejszenie objętości patologicznej tkanki o 57%, zaś w drugiej grupie parametr ten obniżył się o 45%. Działania uboczne terapii można uznać za mało poważne. U jednej z pacjentek przyjmującej 10 mg leku stwierdzono rozwój hiperplazji śluzówki macicy, lecz stanu tego nie stwierdzono u żadnej z kobiet przyjmujących niższą dawkę substancji. Zmniejszenie ilości podawanej substancji zmniejszała także liczbę stwierdzonych przypadków innych niepożądanych objawów, takich jak uderzenia gorąca czy nudności. Włókniaki macicy grożą nie tylko nowotworami. Mogą powodować także nadmierne krwawienie miesięczne, ból w obrębie miednicy oraz zwiększoną częstotliwość oddawania moczu. Szacuje się, że co czwarty zabieg usunięcia całej macicy spowodowany właśnie tą patologią. Obserwacje dokonne przez zespół dr. Esteve'a pozwalają przypuszczać, że podawanie RU-486 w dawce obniżonej do 5 mg pozwoli na znaczne ograniczenie przykrych dolegliwości związanych z tym schorzeniem.
  7. Szczepionka Silgard, skierowana przeciwko wirusowi HPV, chroni przed rakiem pochwy i sromu. Odkrycie skłoniło amerykańskie władze do wpisania obu nowotworów na listę chorób, przed którymi chroni wspomniany lek. Silgard, sprzedawany w niektórych krajach pod nazwą Gardasil, został dopuszczony do użytku w Unii Europejskiej i w Stanach Zjednoczonych w 2006 roku. Jego pierwotnym przeznaczeniem miała być ochrona dziewcząt w wieku od 9 do 26 lat przed infekcją wywołaną przez wirusa brodawczaka ludzkiego (ang. Human Papilloma Virus - HPV). Liczne badania wykazały, że jest on odpowiedzialny za rozwój zmian przednowotworowych, zwanych kłykcinami kończystymi, oraz raka szyjki macicy. Według różnych szacunków mikroorganizm ten jest odpowiedzialny za 70%, a nawet niemal 100% przypadków obu tych schorzeń. Po zarejestrowaniu leku typową praktyką jest zbieranie dodatkowych informacji na temat jego skuteczności, bezpieczeństwa itp. Obserwacje te należą do tzw. czwartej fazy testów klinicznych. Analiza danych na temat Gardasilu zebranych w Stanach Zjednoczonych dostarcza silnych dowodów potwierdzających, że pomaga on także zapobiegać znacznej liczbie przypadków raka sromu i pochwy. Dopisanie nowych zastosowań dla szczepionki było możliwe dzięki trwającym dwa lata badaniom. Przeprowadzono je na piętnastu tysiącach kobiet podzielonych na dwie grupy, skupiające odpowiednio kobiety szczepione i nieszczepione. W grupie kobiet, które nie otrzymały Gardasilu, u dziesięciu pań pojawiły się w czasie trwania eksperymentu przednowotworowe zmiany sromu, a u dziewięciu - podobne zmiany w pochwie. W drugiej grupie nie stwierdzono ani jednego przypadku podobnych zaburzeń. Zebrane informacje pokazują, że lek, produkowany przez firmę Merck & Co., jest skuteczną formą zabezpieczenia nie tylko przed rakiem szyjki macicy, lecz także przed innymi nowotworami układu rodnego. Istnieje dzięki temu szansa na uratowanie kilku tysięcy kobiet rocznie w samej Polsce. Niestety barierą dla upowszechnienia szczepionki może byc jej wysoka cena, wynosząca około 1350 zł za kompletną serię trzech szczepień.
  8. Kobiety, które codziennie jedzą frytki czy chipsy, ryzykują nowotworami jajników i macicy. Za zwiększoną zachorowalność może odpowiadać akrylamid, tworzący się podczas smażenia, pieczenia i grillowania. Holenderscy naukowcy z Uniwersytetu w Maastricht badali nawyki żywieniowe 120 tysięcy osób, w tym 62 tys. kobiet. To wtedy odkryli, że panie spożywające więcej akrylamidu są bardziej zagrożone nowotworami narządów rodnych. Inni eksperci uspokajają, że w grę wchodzą też zapewne inne czynniki (Cancer Epidemiology, Biomarkers and Prevention). Na akrylamid jako potencjalne zagrożenie rakotwórcze wskazywano już pięć lat temu. Teraz jednak po raz pierwszy wykazano związek między jego obecnością w czyjejś diecie a zwiększonym ryzykiem zachorowania na nowotwór. Technolodzy żywienia podkreślają, że całkowite wyeliminowanie akrylamidu z menu jest niemożliwe. Z większym prawdopodobieństwem występuje on w pokarmach, które podczas obróbki cieplnej zostały mocno przyrumienione lub wręcz zbrązowione. Należy zatem unikać przegotowywania produktów z dużą zawartością węglowodanów, np. ziemniaków. Studium holenderskie trwało aż 11 lat. W tym czasie u 327 kobiet zdiagnozowano nowotwór endometrium, a u 300 nowotwór jajników. Szczegółowe analizy ujawniły, że panie zjadające dziennie 40 mikrogramów akrylamidu (czyli odpowiednik połowy paczki ciastek czy jednej porcji frytek) chorowały 2-krotnie częściej od kobiet spożywających mniej tego związku. Mimo dużej próby wyniki badań powinny być, wg ekspertów, potwierdzone w innym studium. Trudno bowiem wykazać, zwiększona zachorowalność na nowotwory była skutkiem oddziaływania akrylamidu, a nie innych niezdrowych nawyków żywieniowych.
  9. Posiadanie starszego rodzeństwa, zwłaszcza brata, może ograniczać wzrost młodszych dzieci. Według ekspertów, przyczyną jest "kondycja" macicy po pierwszej ciąży. Naukowcy z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego (UCL), którym szefował dr David Lawson, odkryli także, że dzieci z liczniejszych rodzin są niższe od swojego przeciętnego rówieśnika. Gdy mają 3 rodzeństwa, różnica wzrostu sięga 2,5 cm. Nie bez powodu epidemiolodzy skoncentrowali się na wzroście, ponieważ jest on dobrym wskaźnikiem ogólnego stanu zdrowia. Zasoby (czas, pieniądze czy uczucia), które rodzice mogą zaoferować swojemu potomstwu, są dalej takie same i im więcej dzieci się urodzi, tym mniejsza część przypadnie pojedynczemu maluchowi. Można powiedzieć, że ulegają one swego rodzaju rozcieńczeniu. Wyniki badania aż 14 tysięcy rodzin przedstawiono na BA Festival of Science w Yorku. Naukowcy śledzili rozwój dzieci urodzonych w latach 90. Ich dane uwzględniono w największych brytyjskich badaniach podłużnych maluchów i rodziców Avon Longitudinal Study of Parents and Children. Rokrocznie odnotowywano wzrost i inne parametry rozwojowe brzdąców. Zaobserwowano, że posiadanie starszego rodzeństwa obojga płci wpływa na wzrost młodszego rodzeństwa. Z dwojga "złego" lepiej jednak mieć siostrę, bo w mniejszym stopniu ogranicza ona wzrost kolejnych dzieci. W jaki sposób próbowano zinterpretować uzyskane wyniki? Jedno z wyjaśnień jest takie, że aby się dobrze rozwijać, synowie potrzebują większej części zasobów (pożywienia itp.) rodziców niż córki. Zwolennicy innej teorii, np. Marjo-Riitta Jarvelin, epidemiolog i ekspert ds. zdrowia publicznego, uważają, że liczniejsze ciąże często zwiększają wagę kobiety i obniżają poziom cukru w jej krwi. To wszystko zmienia warunki środowiskowe, w których dziecko przebywa przez 9 miesięcy. Trzecia hipoteza odwołuje się do czynników ekonomicznych. Mając większą liczbę dzieci, rodzice mogą nie być w stanie dostarczyć wszystkim odpowiednio dużo składników odżywczych. Dotyczy to zwłaszcza najmłodszych dzieci.
×
×
  • Create New...