Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37672
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    250

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Zeszłotygodniowe trzęsienie ziemi o sile 7,8 stopnia w skali Richtera o 30 cm przybliżyło południowy zachód Nowej Zelandii do Australii. Ponieważ wschodnia część Wyspy Południowej przemieściła się na zachód tylko o 1 cm, można de facto powiedzieć, że Nowa Zelandia się powiększyła. Ken Gledhill z GNS Science podkreśla, że zjawisko to potwierdza tylko ogrom sił działających podczas trzęsienia. O dziwo, największe trzęsienie ziemi w Nowej Zelandii od 78 lat spowodowało tylko niewielkie szkody w budynkach. Uderzyło w ubiegły czwartek, a epicentrum znajdowało się w regionie Fiordland Wyspy Południowej. Powstała niewielka fala tsunami. Wstrząsy dało się wyczuć na dużym obszarze, ale tylko w kilku rejonach były one naprawdę silne. Inspekcja prowadzona z powietrza ujawniła jedynie kilka osunięć gruntu do fiordów. Niewielkie zniszczenia to po części skutek kierunku rozchodzenia się energii generowanej przez subdukcję płyt pacyficznej i australijskiej. Większość skierowała się na zachód w stronę morza, a nie na ląd i pobliskie miasta. Poza tym trzęsienie ziemi tego rodzaju oznacza mniejszą częstotliwość drgań i jest odczuwane jako ruchy toczące, a nie gwałtowne szarpnięcia. Gledhill uważa, że niedawne wydarzenie może zwiększać prawdopodobieństwo jeszcze silniejszego trzęsienia ziemi w rejonie przybrzeżnej części uskoku alpejskiego.
  2. Picie mleka zmniejsza ryzyko zgonu z powodu choroby niedokrwiennej serca lub udaru aż o 15-20%. Jako że od jakiegoś czasu spożywanie mleka jest przedstawiane jako szkodliwe, badacze z Uniwersytetów w Reading, Cardiff i Bristolu postanowili sprawdzić, czy korzyści mogą przeważyć zagrożenia. Po raz pierwszy ryzyku zachorowania z powodu picia mleka przyglądano się w kontekście liczby zgonów na konkretną chorobę. Profesorowie Peter Elwood i Ian Givens analizowali wyniki 324 badań, w ramach których konsumpcję mleka traktowano jako ewentualne czynniki prognostyczne choroby niedokrwiennej serca, udaru i cukrzycy. Dane dotyczące związków mleka z nowotworami uzyskano z ostatniego raportu World Cancer Research Fund. Givens wyjaśnia, że spożycie mleka i nabiału nie tylko sprzyja zdrowiu kości, ale ma także związek z występowaniem i przebiegiem chronicznych chorób. Nasz przegląd pozwolił ocenić, czy nasilona konsumpcja mleka zwiększa szanse na przeżycie, czy też nie. Wierzymy, że zwiększa. Odkryliśmy, że kiedy weźmiemy pod uwagę liczbę zgonów z powodu choroby niedokrwiennej serca, udaru i nowotworu jelita grubego, istnieją mocne dowody na zmniejszenie ryzyka zgonu w wyniku konsumpcji mleka. Nie znaleźliśmy dowodów, że picie mleka może zwiększyć szanse rozwoju jakiejś choroby, z wyjątkiem nowotworu prostaty.
  3. Zespół pod kierunkiem Daniela Kohane, dyrektora Laboratorium biomateriałów i dostarczania leków w Children's Hospital Boston, opracował soczewki kontaktowe, które stopniowo uwalniają leki. Przydadzą się one osobom cierpiącym na takie schorzenia jak np. jaskra czy zespół suchego oka, wymagające częstego podawania leków do oka. Już wcześniej istniały podobne soczewki, jednak nikomu nie udało się skonstruować takich, które uwalniałyby leki w sposób ciągły. Zwykle dostarczały one w ciągu kilku godzin dużych dawek, a następnie uwalniały tak mało leku, że nie miało to znaczenia terapeutycznego. Joseph Ciolino z Massachusetts Eye and Ear Infirmary opracował, na zlecenie Kohane'a, dwuwarstwowe soczewki, w których warstwa bliżej oka zrobiona jest z biodegradowalnego polimeru PLGA i to w niej zamknięte jest lekarstwo. PLGA to materiał, który już wcześniej został dopuszczony przez Agencję Żywności i Leków do kontaktu z oczami. Podczas testów laboratoryjnych soczewki przez 30 dni były w stanie dostarczać antybiotyk o nazwie ciprofloxacin. Inne testy pokazały, że dawki wystarczające do zabicia patogenów uwalniane są nawet przez 100 dni.
  4. Forrester Research informuje, że udział Windows Visty w rynku korporacyjnych desktopów wynosi obecnie 11,9%. Przed dziewięcioma miesiącami do tego systemu należało 7,3% rynku. Dane Forrestera wskazują, że rzeczywiście mimo złej opinii, biznes w Europie i Ameryce Północnej powoli zmienia zdanie na temat tego systemu. Ma na to wpływ również Windows 7, gdyż wiadomo, że maszyny korzystające z Visty będą w pełni kompatybilne z najnowszym OS-em Microsoftu. Ogólne udziały Windows na korporacyjnych desktopach wynoszą 96,2%, czyli o 0,6 punktu procentowego mniej niż w czerwcu 2008. Do Windows XP należy aż 86% rynku. Można się spodziewać, że leciwy system zachowa swoją mocną pozycję przez najbliższych kilkanaście miesięcy, kiedy to większość przedsiębiorstw będzie gotowa do przejścia na Windows 7. Warto też zwrócić uwagę na wzrost udziałów Apple'a. System Mac OS X jest obecny na 3,6% firmowych desktopów, podczas gdy przed dziewięcioma miesiącami jego udział wynosił 2,7%. Oznacza to wzrost aż o 30% - wynik tym bardziej imponujący, iż Apple nie prowadzi żadnych działań na rynku klientów korporacyjnych i nic nie wskazuje na to, by miało zamiar opracować strategię rozwoju na ten rynek. Zdaniem analityka Benjamina Graya, rzeczywisty udział Mac OS X-a może być wyższy, gdyż wiele firm uruchamia system Apple'a w środowisku wirtualizacyjnym działającym pod Windows XP. Gray uważa też, że obecnie biznes oczekuje przede wszystkim na premierę Windows 7 oraz, w mniejszym stopniu, na Mac OS X 10.6. Masowe przechodzenie firm na Windows 7 rozpocznie się na przełomie lat 2010 i 2011. Udziały Linuksa na rynku korporacyjnych desktopów spadły do 0,1%. Dane Forrestera pochodzą z kwartalnego badania 85 000 komputerów w 2500 firm.
  5. Wg mitologii hinduistycznej, każdym narządem ludzkiego ciała zarządza jedna z 9 planet/gwiazd. W przypadku serca jest to Słońce. To dlatego naukowcy z pewnego indyjskiego uniwersytetu realizują nietypowy, z zachodniego punktu widzenia, projekt: Astrologiczna diagnoza i terapia chorób serca. Akademicy z Banaras Hindu University (BHU) skoncentrowali się na kilkudziesięciu pacjentach. Realizacją 3-letniego przedsięwzięcia kieruje Shatrughan Tripathi. Akademicy dostali już parę miesięcy temu nagrodę, przyznano im także grant, co na pewno przyspieszy prace. Ich celem jest skonstruowanie modelu astrologicznego, który będzie działał jak alarm diagnostyczny dla ludzi i zarekomenduje stosowanie określonych procedur leczniczych (kamieni szlachetnych i mantr), przygotowanych w oparciu o księgi wedyjskie i reprezentujące system astrologii i astronomii dźjotisz. Po zbadaniu pacjenta przepiszemy 3-częściową terapię: litoterapię (leczenie kamieniami), mantry oraz zioła, które pasują do znaku zodiaku. Nasze studium bazowało na kundali [horoskopie urodzeniowym] 76 "sercowców"; niektórzy z nich już, niestety, zmarli. Potwierdzono wpływ planet/gwiazd na występowanie chorób serca u wszystkich badanych osób. Tripathi wyjaśnia, że w horoskopie kundali wyróżnia się 12 domów. Są one domami 9 planet. W zależności od momentu narodzin danej osoby, planety znajdują się w konkretnych domach. Planety niekoniecznie zajmują oddzielne domy. Czasem jest tak, że 2 lub 3 trafiają do jednego domu, przez co parę innych świeci pustkami. Planety zamieniają się miejscami w zależności od naksztary [czyli znaku indyjskiego zodiaku lunarnego]. U 70% pacjentów z chorobami serca - wszyscy są Bykami - Słońce, Saturn i Rahu [niewidoczna 8. planeta w astrologii wedyjskiej] zawsze znajdowały się w czwartym domu. Okazało się także, że u Byków mających Wenus w 4. domu i dominujące planety zdrowia w 6. i 12. występowały problemy z zastawkami, dusznica bolesna i poważne zaburzenia tętna. Lwy i Raki, u których ujawniła się dusznica, miały Rahu i Saturna w 4. i 5. domu horoskopu urodzeniowego, a Wodniki ze słabym sercem Słońce w 5. domu. Pracownicy uniwersyteckiego Sanskrit Vidya Dharma Vigyan rozpoczynają zbieranie danych od osób z wrodzonymi wadami serca, kobiet i ludzi powyżej 40. roku życia. Nietrudno się domyślić, że eksperci z medycznych ośrodków badawczych nie chcą się wypowiadać na temat wyników uzyskanych na BHU.
  6. W przyszłym tygodniu, podczas hakerskiej konferencji Black Hat w Los Angeles, zostaną zaprezentowane zautomatyzowane narzędzia, pozwalające na dokonanie włamania do systemu bazodanowego Oracle'a. Narzędzia są tak proste, że wykorzystać je może nawet osoba nie mająca żadnej wiedzy o bazach danych. Powstały one w ramach znanego opensource'owego zestawu Metasploit, a ich ujawnienie zagrozi danym tysiącom firm. Oracle jest bowiem czołowym sprzedawcą systemów bazodanowych na świecie. Przedsiębiorstwo nie czekało na Black Hat i opublikowało już łaty do znanych dziur w swoim oprogramowaniu. Problem jednak w tym, że wiele firm nie stosuje poprawek na czas. W ramach zestawu Metasploit istnieją też narzędzia pozwalające na automatyczne dokonywanie włamań do systemu Windows czy przeglądarek Firefox i Internet Explorer. Teraz powstały pierwsze narzędzia atakujące produkt Oracle'a. Metasploit nie tylko pozwoli na włamywanie się do baz danych osobom z zewnątrz. Może on zostać wykorzystany też przez pracowników, którzy mogą włamać się do bazy swojej firmy i np. zwiększyć swoje wynagrodzenie czy ukraść dane dotyczące firmowych kart kredytowych.
  7. Udostępnienie przez Microsoft kodu na licencji GPL było sporą sensacją. Teraz okazuje się, że naruszał on licencję GPL i niewykluczone, że właśnie z tego powodu firma Ballmera zdecydowała się na jego publikację. Okazało się, że w linuksowych sterownikach dla Hyper-V Microsoft wykorzystał pewne opensource'owe komponenty, które zostały opublikowane wcześniej na GPL. Problem w tym, że koncern z Redmond powiązał je z zamkniętym kodem, czego licencja GPL nie dopuszcza. Zauważyli to dziennikarze, którzy skontaktowali się z Gregiem Kroahem-Hartmanem z Novella, z prośbą, by poinformował odpowiedzialne osoby w Microsofcie. Wygląda więc na to, że koncern z Redmond, chcąc nie chcąc, musiał udostępnić sterowniki lub też zdecydować się na rezygnację z fragmentów wykorzystywanego kodu.
  8. Północna i południowa zorza polarna nie zawsze są swoimi lustrzanymi odbiciami. Doktorzy Karl Laundal i Nikolai Østgaard z Uniwersytetu w Bergen dowodzą, że asymetryczne zorze to dowód istnienia nieobserwowanego dotąd zjawiska atmosferycznego (Nature). Zorza powstaje, gdy atomy i cząsteczki, przede wszystkim azotu i tlenu, emitują promieniowanie. Dochodzi do tego w wyniku zbombardowania przez elektrony i protony wysyłane podczas rozbłysków Słońca. Większość tych cząstek jest odbijana przez ziemską magnetosferę, lecz niektóre zostają przechwycone. Zaczynają się wtedy poruszać wzdłuż linii pola magnetycznego i wzbudzają cząsteczki w obszarach polarnych. Laundal i Østgaard wyjaśniają, że zakłada się, iż zorze północna i południowa będą swoimi lustrzanymi odbiciami, ponieważ protony i elektrony poruszają się wzdłuż symetrycznych linii pola magnetycznego. Norwegowie posłużyli się jednak zdjęciami satelitarnymi i odkryli asymetryczne zorze, których nie można wyjaśnić tylko i wyłącznie liniami pola magnetycznego. Naukowcy sądzą, że w grę wchodzą tzw. prądy międzypółkulowe, zjawisko opisane teoretycznie, lecz dotąd nieobserwowane. Prądy międzypółkulowe to przepływ elektronów generowany w jonosferze, zachodzący w różnych kierunkach na półkuli północnej i południowej.
  9. Biuro Badań Naukowych Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych (AFOSR) postanowiło przyznać grant doktorowi Chunlei Guo, o którego badaniach już wcześniej informowaliśmy. Guo używa femtosekundowego lasera do zmiany struktury powierzchni metali. Uzyskał już bardzo wydajną żarówkę i potrafi zmieniać kolor powierzhni metalu. Lotnictwo wojskowe jest jednak zainteresowane przede wszystkim stworzeniem urządzeń, które będą efektywnie chłodziły elektronikę najnowszych myśliwców. To właśnie dzięki zaawansowanym podzespołom elektronicznym USA dysponują najbardziej efektywnymi samolotami bojowymi. Jednak, jak w przypadku każdego urządzenia elektronicznego, podzespoły wydzielają sporo ciepła, które może prowadzić do ich zniszczenia. Jak łatwo się domyślić, awaria elektroniki w nowoczesnym myśliwcu w ogóle nie powinna się wydarzyć. Dlatego też wojskowi chcą, by Guo z jednej strony stworzył idealnie czarny metal absorbujący niemal 100% promieniowania cieplnego, a z drugiej - taką powierzchnię, która będzie oddziaływała z molekułami wody silniej, niż one oddziałują ze sobą. Jeśli się to uda, możliwe będzie stworzenie pasywnych systemów, w których ciecz chłodząca będzie samodzielnie przemieszczała się w wybranym kierunku, niezależnie od siły ciążenia. To z kolei pozwoli na bardziej efektywne chłodzenie i zmniejszy ryzyko wystąpienia awarii systemów elektronicznych. Femtosekundowe lasery coraz częściej udowadniają swoją przydatność. Nie tylko Guo je wykorzystuje. Khon-Thon Tsen z Arizona State University potrafi zabijać za ich pomocą wirusy, nie uszkadzając przy tym tkanki. Z kolei w ramach projektu Teramobile uczeni próbują wykorzystać terawatowy laser femtosekundowy do "sprowadzenia" błyskawic z chmur burzowych na ziemię i pozyskania z nich energii.
  10. Od dawna wiadomo, że zanieczyszczenie powietrza może szkodzić embrionom. Amerykańscy naukowcy potwierdzili także wpływ smogu na mózg nienarodzonego dziecka oraz istnienie związku pomiędzy zanieczyszczonym powietrzem a niskim ilorazem inteligencji w dzieciństwie. Podczas badań obserwowano 249 dzieci, których matki mieszkały w Nowym Jorku. Kobiety w ostatnich miesiącach ciąży nosiły przez 48 godzin mierniki czystości powietrza. Matki 56 procent badanych dzieci mieszkały przy bardzo ruchliwych ulicach bądź np. w pobliżu dworców autobusowych. Do czynników wpływających na niski iloraz inteligencji u dzieci należy również doliczyć bierne palenie, kontakt ze smogiem po narodzinach oraz zainteresowanie nauką wśród pozostałych domowników. Kolejnym krokiem eksperymentu było poddanie dzieci w wieku pięciu lat testowi badającemu ich poziom inteligencji. Okazało się, że te, które przed urodzeniem przebywały w bardziej zanieczyszczonych miejscach, otrzymywały od czterech do pięciu punktów mniej niż pozostałe dzieci. Federica Perera, doktor prowadząca badania, twierdzi, że różnice te da się później zauważyć w szkolnych osiągnięciach maluchów.
  11. Badania prowadzone nad wpływem nieobecności ojca ujawniły, że dziewczynki z niepełnych rodzin wcześniej dojrzewają, prędzej stają się aktywne seksualnie i z większym prawdopodobieństwem zachodzą w ciążę jako nastolatki. Chłopcy mają z kolei niższą samoocenę i unikają intymności. Zespół z Centrum Medycznego Mc Gill University postanowił odnaleźć biologiczne podstawy zaobserwowanych różnic. Gabriella Gobbi i inni skupili się na myszakach kalifornijskich (Peromyscus californicus), które podobnie jak ludzie, są monogamiczne i wspólnie wychowują potomstwo. Kanadyjczycy odseparowali od części młodych ojców, ale nie matki. Samce zniknęły z otoczenia swojego potomstwa 3 dni po narodzinach i pojawiły się ponownie w okresie odstawiania od piersi w wieku 30-40 dni. Naukowcy przyglądali się aktywności kory przedczołowej, czyli rejonu związanego z kontaktami społecznymi i wyrażaniem osobowości, w odpowiedzi na oksytocynę i inne neuroprzekaźniki, np. serotoninę, dopaminę i NMDA (kwas metyloasparginowy). Okazało się, że neurony młodych pozbawionych ojców słabiej reagowały na oksytocynę (hormon przywiązania), odpowiadały za to silniej na NMDA, substancję zaangażowaną w funkcjonowanie pamięci. Myszaki, które nie znały swoich ojców, były też mniej zainteresowane spotkaniami z innymi gryzoniami. Zwykle kiedy w klatce umieści się dwa osobniki, zaczynają się badać i wzajemnie dotykać. Gdy jednak "padało" na okazy wychowane bez ojca, kompletnie się ignorowały – opowiada Gobbi. Na razie nie wiadomo, czy istnieją jakieś biochemiczne różnice w funkcjonowaniu mózgów dzieci wychowujących się bez ojców. Michael Meaney, również z McGill University, zastrzega, że u myszaków kalifornijskich to głównie samiec zajmuje się wylizywaniem młodych, a ponieważ tego typu zabiegi wpływają na rozwój, to ich wyeliminowanie, a nie sam brak ojca, powoduje zmiany w działaniu mózgu.
  12. Naukowcom z uniwersytetu w Genewie udało się przeprowadzić badania aktywności mózgu człowieka w stanie hipnozy. Aby zaprezentować pracę komórek nerwowych Patrik Vuilleumier i Yann Cojan użyli tomografii magnetyczno-rezonansowej. W czasie eksperymentu części z badanych osób zasugerowano paraliż lewej ręki. Jednocześnie wszyscy pozostali uczestnicy, również ci nie znajdujący się w stanie hipnozy, na określony sygnał dźwiękowy mieli poruszyć lewym ramieniam. Naukowcy śledzili zaś w tym czasie aktywność ich mózgów. Okazało się, iż komórki nerwowe odpowiedzialne za poruszanie ręką zarówno u osób zahipnotyzowanych jak i pozostałych, są jednakowo aktywne. Pozwala to stwierdzić, że paraliż, który pojawia się u zahipnotyzowanego, nie jest związany z blokadą neuronów, tylko raczej z komunikacją komórek nerwowych, odpowiedzialnych za wydawanie poleceń oraz za ich wykonywanie, która podczas hipnozy zostaje zerwana. Jednocześnie naukowcy zaobserwowali, że podczas odpoczynku mózgu szczególną aktywność wykazuje przedklinek. Tym samym okazało się, że sen nie ma nic wspólnego z hipnozą, gdyż podczas snu w przedklinku nie zauważono prawie żadnej aktywności, a tym samym neurony odpowiedzialne za ruch mięśni są znacznie mniej czynne niż w stanie czuwania.
  13. Zdenerwowany? Powąchaj cytrynę, mango lub lawendę. Japońscy naukowcy jako pierwsi wykazali, że inhalowanie określonych zapachów zmienia aktywność genów i oddziałuje na biochemię krwi w taki sposób, iż zmniejsza to stres (Journal of Agricultural and Food Chemistry). Akio Nakamura i zespół podkreślają, że ludzie od wieków posługują się pewnymi zapachami, by się uspokoić, zasnąć oraz zwalczyć stan zapalny czy depresję. Nic dziwnego, że i dziś aromaterapia cieszy się dużą popularnością. Jedną z najczęściej używanych substancji jest linalol (3,7-dimetylooktadi-1,6-en-3-ol), który należy do terpenów i roztacza intensywną woń konwalii. Ma on usuwać stres, ale dotąd nikt nie wiedział, jak dokładnie wpływa na organizm. Chcąc to wyjaśnić, Japończycy denerwowali laboratoryjne szczury, które albo wdychały linalol, albo zwykłe powietrze. Okazało się, że linalol sprowadzał podwyższony przez stres poziom neutrofili i limfocytów w pobliże normy. Poza tym zmniejszał aktywność ponad 100 genów, które "rozbuchały się" ponad miarę pod wpływem odczuwanego napięcia. Dr Nakamura ma nadzieję, że dzięki opisanemu odkryciu uda się opracować testy krwi, pozwalające zidentyfikować uspokajające zapachy.
  14. Reklamując jedzenie, warto odwoływać się nie tylko do smaku, ale do wszystkich zmysłów. Spot będzie wtedy skuteczniejszy, a i sam produkt zyska przychylniejsze oceny (Journal of Consumer Research). Ryan S. Elder i Aradhna Krishna z University of Michigan zademonstrowali, że posłużenie się innymi zmysłami nasila wrażenia smakowe. Ponieważ smak jest efektem współpracy wielu zmysłów – zapachu, tekstury, wzroku i dźwięku – reklamy powołujące się na nie silniej wpłyną na smak niż reklamy wspominające wyłącznie o smaku. W ramach eksperymentu ochotników losowo przydzielono do jednej z dwóch grup. Każda oglądała inny spot. Jeden "zaprzęgał" do pracy wiele zmysłów, dlatego gumę do żucia zachwalano następującym hasłem: "pobudza twoje zmysły". Drugi polegał jedynie na smaku, stąd slogan "długo utrzymujący się smak". Po spróbowaniu gumy badani spisywali skojarzenia, które im przyszły do głowy i oceniali smak. Reklama multisensoryczna prowadziła do bardziej pozytywnych skojarzeń zmysłowych, co z kolei w większym stopniu wzmagało wrażenia smakowe niż spot angażujący jeden kanał zmysłowy. Różnice w obrębie skojarzeń pociągały za sobą różnice w smaku. Wyniki powtórzyły się w przypadku chipsów ziemniaczanych i popcornu. Amerykanie podkreślają, że ich obserwacje są istotne zarówno dla reklamodawców oraz domów mediowych, jak i dla restauratorów. Odpowiednie skonstruowanie karty dań może bowiem znacznie zmienić doznania klientów. Co więcej, projektanci opakowań na żywność również mogą dorzucić swoje trzy grosze. Umieszczając na nich więcej danych odwołujących się do różnych zmysłów, wpłyną na postrzeganie produktu.
  15. Intensywna przebudowa genomu, polegająca na wyrzucaniu z niego znacznych fragmentów DNA, to nie tylko domena prostych zwierząt, takich jak nicienie - udowadniają naukowcy z Uniwersytetu Waszyngtońskiego. Z przeprowadzonych przez nich badań wynika, że podobny proces zachodzi u minogów morskich - organizmów znacznie bardziej złożonych, należących, podobnie jak ludzie, do strunowców. Do odkrycia doszło przypadkowo podczas badań nad ewolucją systemu immunologicznego u zarodków minogów. Ku zaskoczeniu badaczy okazało się, że dochodzi w nich nie tylko do przetasowań w genomie komórek mających stać się w przyszłości elementami układu odpornościowego, lecz także w znacznych partiach materiału genetycznego innych komórek rozwijającego się embrionu. Dalsze badania wykazały, że wycięciu ulega aż do 20% informacji genetycznej komórek. Większość usuwanych odcinków była zlokalizowana poza genami, lecz odkryto także przypadki przemodelowania samych genów. Jak zaobserwowano, efektem tych zmian było znaczne przybliżenie tzw. sekwencji regulatorowych, czyli odcinków DNA odpowiedzialnych za kontrolowanie aktywności genów, do sekwencji kodujących cząsteczki ważne dla rozwoju wzrastającego organizmu. Dotychczas nie ustalono, jak dokładnie zachodzi opisywany proces. Wiadomo jedynie, że jest on uruchamiany po powstaniu kilku pierwszych komórek zarodkowych i zachodzi wieloetapowo w stosunkowo długim czasie. Nie prowadzi on jednak do zmiany materiału genetycznego komórek, z których w dojrzałym organizmie mają powstać komórki rozrodcze. Zapewnia to ciągłość linii rozwojowej i wysoki stopień podobieństwa pomiędzy komórkami rozrodczymi wytwarzanymi przez kolejne pokolenia minogów. Badacze z Waszyngtonu nie wiedzą także, czemu dokładnie służy tak radykalna przebudowa genomu. Wiele wskazuje jednak na to, że zmiana położenia sekwencji regulatorowych względem genów ma za zadanie aktywację genów odpowiedzialnych za nabieranie przez poszczególne populacje komórek cech pozwalających im na funkcjonowanie we wzrastającym organizmie. Autorzy odkrycia utrzymują, że jest to pierwsza obserwacja tak głębokich zmian w genomie strunowca. Ich zdaniem dokładne poznanie zasad rządzących tym procesem pozwoli na lepsze zrozumienie mechanizmów chroniących genom przed uszkodzeniami oraz dostarczy istotnych informacji na temat molekularnych podstaw ewolucji.
  16. Naukowcy z firmy Probe Scientific otrzymali oficjalną zgodę na wprowadzenie do obiegu na terenie Unii Europejskiej swojego najnowszego wynalazku, nazwanego MicroEye. Zadaniem urządzenia jest monitorowanie w czasie rzeczywistym licznych wskaźników diagnostycznych możliwych do odczytania na podstawie badania krwi. Sercem wynalazku jest próbnik umieszczany w żyle pacjenta za pośrednictwem tradycyjnego wenflonu. Jego zadaniem jest przeprowadzenie prostego procesu oczyszczania krwi i wykonanie potrzebnych testów na przygotowanej w ten sposób próbce. Co ważne, procedura ta nie wymaga stosowania strzykawek, choć w razie potrzeby istnieje możliwość przekazania próbek do analiz w innych aparatach. Zdaniem producenta MicroEye, największą zaletą wynalazku jest możliwość wykonywania testów niemal w czasie rzeczywistym. System jest także bezpieczny zarówno dla personelu, jak i dla pacjenta, ponieważ nie wymaga częstego wkłuwania się do żyły. Nie oznacza to co prawda, że urządzenie jest bezobsługowe (próbnik należy wymieniać co najmniej raz na 48 godzin, a do tego należy doliczyć wymianę wenflonów), lecz liczba wykonywanych wkłuć zostaje znacznie zmniejszona. Jak chwalą się na swojej stronie internetowej przedstawiciele Probe Scientific, ich wynalazek umożliwia wykonanie pomiaru praktycznie wszystkich parametrów badanych przez tradycyjne laboratoria szpitalne. Mówiąc prościej, oznacza to możliwość zainstalowania przy łóżku pacjenta miniaturowej (choć pełnowartościowej) pracowni diagnostycznej, dostępnej na jego wyłączny użytek. MicroEye przeszedł w ostatnim czasie testy kliniczne, które potwierdziły jego skuteczność i bezpieczeństwo stosowania. Pozwoliło to na udzielenie firmie Probe Scientific zezwolenia na rozpowszechnianie wynalazku na rynku Unii Europejskiej. Niestety, ceny urządzenia nie podano do publicznej wiadomości.
  17. Sprzedano prawdopodobnie najdroższy procesor dla desktopów. Za jeden z dwóch dostępnych na rynku układów AMD Phenom II X4 42 TWKR nabywca zapłacił na aukcji eBay 11 600 dolarów. Kość Phenom II X4 42 TWKR powstała z myślą o entuzjastach podkręcania CPU. Do sprzedaży trafiły tylko 2 takie układy, a w sumie ma ich pojawić się 100. Nominalna częstotliwość taktowania układu wynosi 2,0 GHz przy napięciu 1,44 V. Jednak, jak wspomniano, kości mają trafić w ręce specjalistów od podkręcania, więc z pewnością wartości będą wyższe. Samo AMD spodziewa się, że układ TWKR uda się taktować zegarem jedynie o 100 do 200 MHz szybszym, niż wynosi rekord podkręcenia dla Phenoma II X4 955 Black Edition. Procesor ten kosztuje 245 dolarów, jego nominalna prędkość pracy wynosi 3,20 GHz, a udało się go podkręcić do około 7,0 GHz. W serwisie eBay wciąż można kupić drugi z Phenomów II X4 42 TWKR. Obecnie jest on wyceniany na 1100 dolarów. Do zakończenia aukcji pozostało jeszcze nieco ponad 30 godzin.
  18. Po raz drugi w ciągu ostatnich dni Microsoft udostępnił kod na licencji GPL. Tym razem koncern dał wgląd do Live Services Plug-in dla Moodle. To wtyczka ułatwiająca korzystanie z usług Live@edu, takich jak poczta, kalendarz, komunikator czy wyszukiwanie w Moodle, opensource'owym pakiecie przeznaczonym do tworzenia kursów prowadzonych przez Sieć. Z platformy Moodle korzysta 30 milionów użytkowników z 207 krajów świata. Jak informuje Microsoft, Live Services Plug-in dla Moodle to pierwszy z zestawu programów, który zostanie udostępniony na firmowej witrynie Education Labs. W ostatni poniedziałek (20 lipca) Microsoft po raz pierwszy udostępnił swój kod na licencji GPL. To wyraźny dowód na zacieśnianie współpracy pomiędzy oprogramowaniem o zamkniętym i otwartym kodzie. Coraz więcej przedsiębiorstw i osób indywidualnych wykorzystuje jednocześnie oba środowiska, tak więc rozszerzanie współpracy staje się koniecznością.
  19. Jeden z hakerów poinformował w serwisie milw0rm o odkryciu krytycznego błędu w opensource'owym firmware dla bezprzewodowych ruterów. Błędy występują w ponad 200 modelach urządzeń różnych producentów. Luka jest obecna w najnowszej wersji oprogramowania DD-WRT, które rozszerza domyślne funkcje rutera. Umożliwia ona atakującemu uzyskanie dostępu do urządzenia na prawach administratora, bez konieczności przechodzenia procesu uwierzytelniania. Wystarczy nakłonić kogoś z sieci lokalnej do odwiedzenia odpowiednio spreparowanej witryny. Błąd występuje w demonie httpd, który domyślnie działa w DD-WRT na prawach roota. Jest on podatny na atak typu CSRF, atakujący może więc zdalnie wprowadzać dowolne komendy. Twórcy DD-WRT właśnie opublikowali listę poprawek. Przed kilkoma miesiącami informowaliśmy o odkryciu botnetu na modemach i ruterach. Wszystko wskazuje na to, że urządzenia peryferyjne łączące nas z Internetem będą coraz częściej padały ofiarami podobnych ataków.
  20. Amerykańska organizacja Center for Auto Safety oskarżyła Narodową Administrację Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA) o ukrywanie wyników badań dotyczących wpływu telefonów komórkowych na bezpieczeństwo. Okazuje się, że w 2003 roku rozpoczęto szeroko zakrojone badania na 10 000 kierowców. Gdy zaczęły one dawać niepokojące wyniki, badania przerwano, a dokumenty utajniono. Okazało się bowiem, że wykorzystywanie telefonów komórkowych podczas jazdy jest powodem olbrzymiej liczby wypadków. NHTSA oceniła, że w 2002 roku osoby rozmawiające przez komórkę i prowadzące samochód spowodowały 240 000 wypadków, w których zginęło 955 osób. Do wypadków dochodzi niezależnie od tego, czy osoba rozmawiająca używa zestawu głośnomówiącego, czy też trzyma aparat w ręku. "Rząd wiedział, że rozmawianie i prowadzenie pojazdu jest podobnie niebezpieczne, jak picie alkoholu i prowadzenie" - mówi Clarence Ditlow z Center for Auto Safety. Podczas badań prowadzonych przez NHTSA w samochodach 100 osób umieszczono kamery, które monitorowały zachowanie kierowców. Pozwoliło to ocenić, że ryzyko spowodowania wypadku przez osobę rozmawiającą przez telefon komórkowy rośnie 130%. Podczas wybierania numeru rozmówcy wzrasta ono aż o 300%. Gdy pracownicy Agencji zaczęli domagać się przeprowadzenia badań na większej liczbie kierowców, szefostwo NHTSA zdało sobie sprawę, że wyniki mogą sprowadzić na Agencję niebezpieczeństwo. Zapewne nie spodobałyby się one Kongresowi, nałożyłyby na NHTSA obowiązek naciskania na poszczególne stany w celu wprowadzenia zmian w prawie, wywołałyby niechęć kierowców i producentów telefonów komórkowych. Te wszystkie czynniki mogłyby doprowadzić do zmniejszenia funduszy na działalność Agencji. Dlatego też zdecydowano się na ukrycie wyników badań.
  21. Al Nassma to pierwsza na świecie firma, która produkuje czekoladę z mleka wielbłądów. Działa w Dubaju. Powstała w październiku zeszłego roku, a już planuje ekspansję na nowe rynki. Wkrótce wyjątkowy produkt ma się pojawić w Europie, Japonii, USA i w różnych krajach arabskich. Martin Van Almsick, główny menedżer, wyjaśnia, że najpierw czekolada trafi do Arabii Saudyjskiej, a w ciągu kilku kolejnych miesięcy do Bahrajnu, Kataru, Kuwejtu i Stanów Zjednoczonych. Pierwsza tona delikatesu dotrze do Arabii już wkrótce. Obecnie trwają rozmowy z brytyjskim Harrodsem i firmą Chocolate Covered z San Francisco. Na kontrolowanej przez rząd farmie Al Nassamy zgromadzono aż 3 tys. wielbłądów. Czekolady powstają dzięki współpracy z austriackim wytwórcą Mannerem. Słodycze są sprzedawane w sklepiku przy hodowli, a także w luksusowych hotelach i przez prywatne linie lotnicze. Na dniach rozpocznie się rozprowadzanie czekolady za pośrednictwem Internetu. Van Almsick zaznacza, że jako towar luksusowy czekolady z wielbłądziego mleka nigdy nie będą sprzedawane w supermarketach. Nie zawierają one dodatków chemicznych ani konserwantów. Ze względu na egzotyczny smak, który zawdzięczają m.in. lokalnym przyprawom, orzechom, w tym makadamii, pomarańczom czy daktylom, działają na turystów jak wabik. Praliny wypełnia się delikatnym nadzieniem z pistacji, nugatu lub kremu kawowego. Oprócz czekolady mlecznej można też nabyć gorzką (z 70% zawartością kakao). Za klejnot w koronie uznaje się owijane w złotą folię wielbłądy. Wydrążone w środku, ważą 130 lub 730 gramów. Chętni mogą się też zaopatrzyć w zapakowaną w gustowne pudełko karawanę.
  22. Po raz pierwszy od 15 miesięcy Yahoo! zanotowało wzrost dochodu. Nie przeszkodził w tym spadek przychodów. W drugim kwartale firma zanotowała przychody rzędu 1,57 miliarda USD, czyli o 13% mniejsze niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Jednak dzięki temu, że w ostatnim czasie zrezygnowano z prowadzenia wielu projektów i zwolniono 1300 osób, dochód firmy wzrósł ze 131 do 141 milionów dolarów. Znacznie gorzej radzi sobie za to AMD. Koncern zanotował 11. z rzędu kwartalną stratę. Tym razem wyniosła ona 335 milionów dolarów. To i tak znacznie lepszy wynik od tego sprzed roku, gdy w drugim kwartale zanotowano stratę 1,92 miliarda USD. Oszczędności udało się uzyskać dzięki zwolnieniu 3300 osób i zmniejszeniu pensji pozostałych pracowników. Cięcia wynagrodzenia objęły też prezesów, na których konta wpływa obecnie o 20% mniej pieniędzy. AMD ma zamiar nadal się restrukturyzować. Wkrótce firma chce sprzedać Qualcommowi swój wydział zajmujący się produkcją układów dla urządzeń przenośnych, a Broadcom jest zainteresowany nabyciem produkcji chipów dla telewizji cyfrowej. Wartość obu transakcji przekroczy 250 milionów dolarów. Przychody firmy spadły o 13%, z 1,36 do 1,18 miliarda USD. Prezes Meyer ma jednak nadzieję, że już w drugiej połowie bieżącego roku firma wyjdzie na prostą.
  23. Firma Global Gaming Factory zasugerowała, że może jednak nie kupić serwisu The Pirate Bay. Przedsiębiorstwo zostało już wmieszane w sprawę o naruszenie praw autorskich przez TPB. Prowadzący ją sędzia chce bowiem wiedzieć, czy firma kupi serwis. Jej prawnik, Ricardo Dijkstra zauważył w odpowiedzi, że do transakcji dojdzie tylko wówczas, jeśli zasobów TPB uda się użyć zgodnie z prawem. Początkowo Global Gaming Factory twierdziło, że transakcja zostanie zakończona w sierpniu. Teraz nie wiadomo, czy dojdzie ona do skutku. Niewykluczone, że najpierw GGF będzie chciało upewnić się, że firmowe plany związane z płatnym udostępnianiem legalnych materiałów będą mogły zostać zrealizowane i w zależności od tego zdecyduje, czy kupi piracki serwis.
  24. NASA potwierdziła doniesienia australijskiego astronoma-amatora Anthony'ego Wesleya, który zauważył w atmosferze Jowisza "bliznę" wielkości Ziemi. Zdaniem specjalistów oznacza to, że w ciągu kilku ostatnich dni w planetę uderzył jakiś obiekt, najprawdopodobniej kometa. Do zderzenia doszło niemal równo 15 lat po ostatnim zaobserwowanym wypadku tego typu - kolizji komety Shoemakera-Levyeg 9 z Jowiszem. Wesley jest programistą, a kosmosem interesuje się od dzieciństwa. Ma sporą wiedzę na jego temat, co pozwoliło mu zauważyć niezwykłą plamę w atmosferze Jowisza. Obecnie sprzęt astronomiczny jest tak tani, że amatorzy coraz częściej wspomagają w pracy zawodowych astronomów. Sam Wesley posługuje się sprzętem, którego wartość nie przekracza 10 000 dolarów.
  25. Gary Peach, 73-letni obecnie brytyjski naukowiec, twierdzi, że jest autorem słów wypowiedzianych przez Neila Armstronga po wylądowaniu na Księżycu: To jeden mały krok dla człowieka, lecz wielki skok dla ludzkości. Myślałem, że będąc Amerykanami, mogą w kluczowym momencie powiedzieć coś w stylu "o kur.." lub "patrz na ten cholerny kurz". Czułem, że to się nie będzie nadawało do cytowania po wieczność w podręcznikach do historii. Podczas przygotowań do startu sławnej misji Brytyjczyk przebywał w Canberra Deep Space Communication Complex, stacji śledzącej ruchy sztucznych satelitów. Podobno poproszono go o opinię, co mogłaby powiedzieć pierwsza osoba spacerująca po Księżycu. Peach zasugerował to, co usłyszeliśmy w 1969 r. Scenariusz został zrealizowany, ponieważ Amerykanin stacjonujący w tej samej bazie przekazał jego pomysł kontroli lotów NASA.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...