-
Liczba zawartości
37670 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
250
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
"Wy nie wiecie, a ja wiem, jak rozmawiać trzeba z psem". Słowa tej piosenki jak ulał pasują już do 6-miesięcznych niemowląt, które nawet bez wcześniejszego kontaktu z psem wydają się bez większego problemu rozszyfrowywać znaczenie różnego rodzaju szczeknięć (Developmental Psychology). Badacze z Brigham Young University zauważyli, że dzieci, które wcześniej nie miały wiele do czynienia z psami, potrafią dopasować dźwięki gniewnego powarkiwania i przyjaznego szczekania do odpowiednich zdjęć czworonogów. Psycholodzy podkreślają, że najnowsze odkrycie zespołu pokrywa się z tym, co ustalono pod koniec zeszłego roku. Wtedy okazało się bowiem, że niemowlęta są w stanie wykryć zmiany nastroju w muzyce Beethovena. Na długo przed opanowaniem mowy maluchy reagują na ton głosu. Emocje są jedną z pierwszych rzeczy, jakie dzieci wychwytują w świecie społecznym – zaznacza profesor Ross Flom, który w ramach eksperymentu współpracował z dwojgiem studentów: Danem Hyde'em i Heather Whipple Stephenson. Wybraliśmy psy, ponieważ są one bardzo komunikatywnymi stworzeniami: zarówno pod względem postury, jak i natury szczekania. Na początku dzieci widziały 2 różne fotografie tego samego psa: z obnażonymi zębami i przyjaznego, z zabawnie przekrzywioną głową. Potem psycholodzy odtwarzali w losowej kolejności nagrania agresywnego i pozytywnie nastawionego zwierzęcia. Zdecydowaliśmy się na jedną tylko próbę, gdyż nie chcieliśmy, by się tego w lot nauczyły [...]. Podczas odtwarzania nagrań 6-miesięczne niemowlęta spędzały większość czasu, przyglądając się właściwemu zdjęciu. Starsze dzieci łączyły dźwięk z obrazem natychmiast, na pierwszy rzut oka.
-
Jeśli utrzyma się obecny trend, już wkrótce nóż odejdzie do lamusa i będzie używany jedynie przy specjalnych okazjach i podczas przygotowywania potraw. Coraz mniej osób jada bowiem przy stole, preferując raczej szybkie pochłanianie posiłków przed telewizorem. Wtedy posługiwanie się nożem i widelcem staje się zwyczajnie niewygodne. Łatwiej "wiosłować" samym widelcem bądź skubać palcami. Przedstawiciel brytyjskiej sieci supermarketów Debenhams zaznacza, że jeszcze 4 lata temu sprzedawano jednakową liczbę noży i widelców, lecz od kilku miesięcy na jeden nóż przypadają już w przybliżeniu dwa widelce. Specjaliści ds. etykiety obawiają się, że jak tak dalej pójdzie, noże staną się czymś wyjątkowym, wyciąganym z kredensu od wielkiego dzwonu. Trudno się wtedy spodziewać, że ludzie będą je choćby prawidłowo trzymać czy używać ich we właściwej kolejności. Nasze badania wskazują, że najważniejszą przyczyną odejścia od tradycyjnej etykiety jest rosnąca popularność fast foodów. Hamburgery rzadko wymagają użycia noża [chyba że są to rekordowe, ponad 1,5-kg bułki z pewnego baru w USA], a i gotowe dania są przyrządzane w wersji pokrojonej, z kawałkami wielkości jednego kęsa, które łatwo wchodzą na widelec – wyjaśnia Ed Watson, rzecznik Debenhamsa.
-
Jest rzeczą oczywistą, że osoby korzystające z protez z biegiem czasu radzą sobie z ich obsługą coraz lepiej. Dopiero teraz udało się jednak wyjaśnić, jak do tego dochodzi. Jak wykazali w eksperymencie na małpach badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego, długotrwałe sterowanie obiektem nienależącym do ciała wywołuje powstanie trwałej pamięci ruchowej wynikającej z utworzenia nowych połączeń pomiędzy neuronami. Autorzy studium stworzyli specjalne urządzenie, nazwane dekoderem, a następnie podłączyli je do mózgu makaka. Zadaniem tak skonstruowanego układu było "tłumaczenie" sygnałów wysyłanych przez neurony na ruchy kursora na ekranie komputera. Zwierzęta były trenowane tak, by wywoływały określone ruchy kursora zarówno za pomocą ruchów kończyny górnej (zwierzęta były wówczas podłączane do kontrolera działającego podobnie do dżojstika), jak i dzięki aktywności neuronów podłączonych do dekodera. Jak wykazali badacze, małpy potrzebowały zaledwie pięciu dni, by nauczyć się obsługi kursora wyłącznie za pomocą myśli. Zdolność do utrzymania wysokiej precyzji sygnałów wywoływanych przez ich komórki nerwowe utrzymywała się aż do końca eksperymentu, tzn. przez dwa tygodnie od momentu wyuczenia nowej umiejętności. Co więcej, analiza funkcji elektrycznej mózgu potwierdziła powstanie trwałego połączenia odpowiedzialnego za tę czynność. Badacze z Kalifornii twierdzą, że jako pierwsi na świecie wykazali, iż mózg jest w stanie wytworzyć trwałą pamięć motoryczną pozwalającą na kontrolowanie elementów nienależących do ciała danego osobnika. Dokładne zrozumienie mechanizmów rządzących tym zjawiskiem pozwoli na udoskonalenie zarówno konstrukcji samych protez, jak i metod treningu pozwalającego na opanowanie coraz bardziej skomplikowanych sztucznych organów.
- 8 odpowiedzi
-
- pamięć motoryczna
- ruch
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Choć zadaniem antybiotyków jest zwalczanie infekcji, okazuje się, iż w pewnych warunkach mogą one... zwiększać ryzyko rozsiewu form zakaźnych mikroorganizmów odpowiedzialnych za zakażenie - udowadniają badacze z Wellcome Trust Sanger Institute. Na potrzeby doświadczenia badacze kierowani przez dr. Trevora Lawleya założyli "mysi szpital", czyli system klatek symulujący lecznicę przeznaczoną dla ludzi. Badacze umieścili w nim myszy, z których część była zdrowa, zaś pozostałe zakażono uprzednio Clostridium difficile - beztlenowymi bakteriami odpowiedzialnymi m.in. za gwałtowne biegunki. Po pewnym czasie rozpoczęto leczenie zakażonych myszy, a następnie obserwowano tempo rozprzestrzeniania się mikroorganizmów. Pierwszą obserwacją dokonaną przez badaczy było stwierdzenie zadziwiająco niskiej zdolności nosicieli C. difficile do rozsiewania form przetrwalnych patogenu i zakażania w ten sposób innych myszy. Co ciekawe jednak, tempo rozprzestrzeniania się mikroorganizmu drastycznie wzrastało podczas długotrwałej antybiotykoterapii i utrzymywało się nawet przez pewien czas po jej zakończeniu. Istotny jest przy tym fakt, iż zakażać mogły także osobniki, u których nie stwierdzono widocznych objawów infekcji. Dalsze badania wykazały, że przyczyną wzrostu zakaźności bakterii jest zaburzenie stanu flory bakteryjnej organizmu myszy poddanych terapii. Ponieważ C. difficile wykazuje wysoki poziom oporności na większość antybiotyków, ginęły one w tempie znacznie wolniejszym od pozostałych, nieszkodliwych bakterii. Efektem było powstanie "luki", którą mogły wypełnić patogenne mikroorganizmy, mogące na pewien czas gwałtownie zwiększyć swoją liczebność. To, co osiągamy dzięki temu studium, to lepsze zrozumienie interakcji pomiędzy C. difficile, mikroflorą jelitową oraz układem odpornościowym gospodarza - w tym wypadku myszy - w reakcji na leczenie antybiotykami, ale także w interakcji z gospodarzami o upośledzonej odporności, ocenia dr Fiona Cooke, niezwiązana z autorami eksperymentu badaczka z Addenbrooke's Hospital w Cambridge. Jej zdaniem, wiedza zdobyta dzięki zespołowi dr. Lawleya pozwoli na opracowanie lepszych metod pozwalających na utrzymanie równowagi mikroflory jelitowej nosicieli oraz walkę z zakażeniami.
-
Japońscy naukowcy z Centrum Badawczego Zaawansowanej Nauki i Technologii Uniwersytetu Tokijskiego chcą poznać mózgi owadów, by skonstruować sztuczny mózg, który będzie można programować do specyficznych zadań. Jeśli to się uda na ulicach mogą znaleźć się np. sztuczne muchy szukające laboratoriów produkujących narkotyki czy pszczoły-roboty, które w gruzach będą poszukiwały ofiar katastrof. Japoński zespół pracuje pod kierunkiem profesora Ryohei Kanzaki, który od 30 lat bada mózgi owadów i jest pionierem na polu badań hybryd owadów i robotów. Jego długoterminowym celem jest zrozumienie budowy mózgu człowieka, by można było odtwarzać uszkodzone neurony. Jednak, by to osiągnąć, musi najpierw poznać znacznie prostsze mózgi owadów. "Zakładając, że mózg to puzzle, możemy go skonstruować pod warunkiem, iż będziemy wiedzieli jak każdy z klocków jest zbudowany i gdzie powinien się znaleźć. W przyszłości możliwe będzie odtworzenie mózgu owada za pomocą obwodów elektronicznych. To z kolei da nam możliwość kontrolowania prawdziwego mózgu dzięki modyfikacji jego obwodów" - mówi profesor. Japończycy mają już na swoim koncie pierwsze poważne osiągnięcia. Prowadzili badania nad mózgami jedwabników. Samce tego gatunku z odległości ponad kilometra potrafią wyczuć feromony wydzielane przez samice. Zespół Kanzakiego tak zmienił połączenia pomiędzy neuronami, że mózgi reagowały na światło, a nie na feromony. Przeprowadzono też takie zmiany, wskutek których pojawiła się reakcja na feromony innych gatunków. Podczas jednego z eksperymentów jedwabnik... kierował samochodem. Owad został przymocowany do niewielkiego zdalnie sterowanego samochodu, a jego odnóża do swobodnie obracającej się kulki. Za pomocą feromonów skłaniano zwierzę, by skręcało w prawo lub w lewo. Naukowcy zauważyli, że owad błyskawicznie przystosowuje się do nowych warunków. Gdy kulkę skonfigurowano tak, by sterowanie nią dawało podobne uczucie, jak jazda samochodem z przedziurawioną oponą, owad szybko sobie poradził z nowymi warunkami i nauczył się prawidłowo skręcać. W bardziej zaawansowanym eksperymencie uczeni odcięli jedwabnikowi głowę i umieścili ją z przodu pojazdu. Połączyli mózg owada z układem sterującym pojazdem i stymulowali go feromonami. Mózg potrafił zakręcać w lewo i w prawo w czasie rzeczywistym. Dalsze badania wykazały, że naukowcom udało się jednocześnie uzyskiwać dane z 1200 neuronów. To jeden z najlepszych osiągniętych kiedykolwiek wyników. Profesor Kanzaki zauważa, że ludzie i owady wykazują duże zdolności adaptacyjne. Potrafimy maszerować z prędkością kilku kilometrów na godzinę, ale radzimy sobie też ze sterowaniem samochodem jadącym ponad 100 km/h. Dzieje się tak, gdyż mózg traktuje maszynę jak przedłużenie naszego ciała. Zdaniem Kanzakiego, owady również są zdolne do tego typu adaptacji. Stworzenie robaka-robota, który poruszałby się z prędkością prawdziwego robaka nie jest interesujące. Chcemy stworzyć maszynę, która będzie znacznie potężniejsza niż prawdziwy organizm - mówi profesor.
-
- ćma
- Ryohei Kanzaki
- (i 5 więcej)
-
Na University of Liverpool opracowano nowatorką metodę ochrony przed trzęsieniami ziemi. Polega ona na zmianie kierunku sejsmicznych fal powierzchniowych. Naukowcy wpadli na pomysł zakopania w ziemi koncentrycznych pierścieni z tworzyw sztucznych. Dzięki odpowiedniemu dobraniu ich elastyczności teoretycznie możliwe jest takie pokierowanie rozchodzeniem się fali, by ominęła ona chroniony obiekt. Sebastien Guenneau wyjaśnia: Jesteśmy w stanie dobrać barierę ochronną do częstotliwości fal, co oznacza, że możemy zmienić kierunek fali o wielu częstotliwościach. Dla każdego zakresu możemy zastosować parę pierścieni, które wykonają całą pracę, wyginając się w górę i w dół po dotarciu do nich fali. Wówczas fala zostanie pokierowana na zewnątrz bariery ochronnej i tam wróci do swej pierwotnej postaci. Bariera nie odbija fal, one ją omijają i wędrują dalej. Na tym etapie prac jesteśmy w stanie przesunąć ryzyko z jednego obszaru na inny, ale nie całkowicie je wyeliminować. Praca brytyjskich naukowców może przyczynić się do stworzenia barier ochronnych wokół gęsto zaludnionych obszarów na których często występują trzęsienia ziemi. Uczeni przygotowują się właśnie do przeprowadzenia eksperymentów na małą skalę.
- 30 odpowiedzi
-
- tworzywo szuczne
- pierścień
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
A.H. to 10-letnia Niemka, która urodziła się bez prawej półkuli mózgu. Jedno jej oko obejmuje całe pole widzenia. Wygląda na to, że mózg dziecka przeorganizował się jeszcze podczas życia płodowego. Naukowcy z Uniwersytetu w Glasgow zorientowali się w budowie mózgu dziewczynki, gdy jako 3-latka zaczęła cierpieć na napady drgawek, które dotyczyły lewej strony ciała. Wykonano wtedy rezonans magnetyczny. Padaczkę udało się wyleczyć, a poza tym A.H. wydaje się całkowicie zdrowa. Chodzi do szkoły, jeździ na rowerze i rolkach. Dostrzec można jedynie lekkie osłabienie lewej połowy ciała. Gdyby w ramach leczenia ciężkiej epilepsji usunąć półkulę, w której znajduje się ognisko padaczkowe, pacjent utraciłby jedną część pola widzenia w obojgu oczach. Zachowałaby się albo tylko lewa, albo tylko prawa część pola widzenia i mielibyśmy do czynienia z niedowidzeniem połowiczym jednoimiennym. Tymczasem jedno z oczu A.H. dysponuje niemal idealnym widzeniem bez ubytków. Pole widzenia każdego z oczu składa się z dwóch części. Fragment siatkówki znajdujący się bliżej skroni odpowiada za widzenie pola w okolicach nosa. Włókna z siatkówki przyskroniowej łączą się z mózgiem bez krzyżowania, a więc z prawego oka idą do prawej półkuli, a z lewego do lewej. Natomiast fragmenty siatkówki znajdujące się bliżej nosa rejestrują bodźce z boku głowy (okolic skroni), a nerwy się krzyżują i wędrują z prawego oka do lewej półkuli i z lewego do prawej. Oznacza to, że prawa półkula odpowiada za rejestrowanie lewych ćwiartek pola widzenia, a lewa – za rejestrowanie prawych. Skany ujawniły, że część włókien nerwu wzrokowego, która w normalnych okolicznościach skierowałaby się do prawej półkuli, "podłączyła się" do półkuli lewej. Mózg jest obdarzony niezwykłą plastycznością, ale byliśmy bardzo zaskoczeni, widząc, jak dobrze pojedyncza półkula tej dziewczynki zaadaptowała się do sytuacji. Mimo braku połowy mózgu, funkcjonowanie psychologiczne pacjentki jest całkowicie prawidłowe, [...] a ona sama urzeka dowcipem, urokiem i inteligencją – opowiada dr Lars Muckli z uniwersyteckiego Centrum Neuroobrazowania Kognitywnego, który współpracował ze specjalistami z Frankfurtu. W przypadku A.H. sprawa z widzeniem była dodatkowo skomplikowana przez fakt, że jej prawe oko nigdy się nie wykształciło. Oznacza to, że powinna dysponować danymi wzrokowymi tylko z jednej połówki lewego oka. Badanie obrazowe wykazało, czemu do tego nie doszło. Włókna z lewej siatkówki, które za skrzyżowaniem wzrokowym powinny się skierować do prawej półkuli, podłączyły się do lewego wzgórza i kory wzrokowej. Niektóre włókna nerwowe wykształciły się w taki sposób, jakby podążały za wskazówkami molekularnymi sterującymi tworzeniem się prawego nerwu wzrokowego. Większość jednak przynależy do neuronów odpowiadających za lewą część pola widzenia. Taki typ organizacji pozwala A.H. niezależnie przetwarzać informacje dotyczące lewej i prawej połowy pola widzenia.
- 4 odpowiedzi
-
- A.H.
- pole widzenia
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Walka o rynek skłania nawet największych do podejmowania zaskakujących decyzji. Microsoft opublikował właśnie linuksowe sterowniki dla Hyper-V na licencji GPL. Dzięki temu uruchamiane w windowsowym środowisku Hyper-V wirtualne maszyny z systemem Linux będą znacznie bardziej wydajne niż dotychczas. W sumie Microsoft udostępnił 20 000 linii kodu, które być może wejdą w skład jądra Linuksa. Kod ten pozwoli maszynie wirtualnej na bezpośrednie porozumiewanie się z uruchamianymi aplikacjami. Na ruch Microsoftu należy spojrzeć dwojako. Z jednej strony firma ma zapewne nadzieję, że dzięki zwiększeniu wydajności pracy wirtualnych środowisk opensource'owych umocni swoją pozycję na rynku wirtualizacji i będzie mogła skuteczniej konkurować z VMware. Z drugiej strony decyzja taka oznacza, że Microsoft uznał rosnące znaczenie Linuksa w centrach bazodanowych i w związku z tym chce, by Windows był atrakcyjną platformą dla tych, którzy chcą uruchamiać linuksowe maszyny w środowisku wirtualnym. Warto tutaj zwrócić uwagę na samą licencję. Microsoft już wcześniej udostępniał swój kod na zasadach opensource, ale korzystał przy tym z innych licencji. Teraz zdecydowano się na licencję GPL, co otwiera kodowi drogę do jądra Linuksa. To wyraźny sygnał, iż koncern z Redmond chce, by kod ten stał się częścią opensource'owego systemu. Prowadzona przez Ballmera firma coraz częściej szuka możliwości współpracy z Linuksem. Prawnicy koncernu starają się namawiać opensource'owe firmy do podpisywania umów chroniących je przed pozwami o naruszenie patentów, a pod koniec ubiegłego roku ogłoszono, że online'owa wersja MS Office 2010 będzie pracowała pod Firefoksem i Safari, co oznacza, iż po raz pierwszy z pakietu biurowego Microsoftu skorzystają użytkownicy Linuksa. Z jednej więc strony koncern z Redmond konkuruje z systemem spod znaku pingwina, a z drugiej dostrzega, iż wiele przedsiębiorstw używa jednocześnie Windows oraz Linuksa i stara się to wykorzystać.
-
O szkodliwości herbicydów powiedziano i napisano wiele, dlatego mało kto spodziewałby się tego, co ogłosili ostatnio badacze z University of Tennessee. Wg nich, jeden z odchwaszczaczy – mezotrion - sprawia, że kukurydza staje się bogatsza w składniki odżywcze. Amerykanie przyglądali się wpływowi herbicydów na właściwości prozdrowotne upraw. To pierwsze tego typu studium. Z pewnością nie wszystkie chemikalia będą wpływać korzystnie na jakość plonów, ale naukowcy z Knoxville mają nadzieję, że uda im się zidentyfikować więcej takich przypadków jak kukurydza. Podkreślają, że choć herbicydy są stosowane już od dłuższego czasu, dotąd nikt nie sprawdzał, jak oddziałują na odżywczość roślin. Mezotrion to syntetyczny herbicyd trójketonowy. Rolnicy stosują go na uprawach różnych odmian kukurydzy, w tym cukrowej. Związek ten oddziałuje na zdolność chwastów dwu- i niektórych jednoliściennych do wytwarzania karotenoidów – barwników, które m.in. umożliwiają absorbowanie promieniowania świetlnego, chronią przed szkodliwym wpływem słońca i są przeciwutleniaczami (to właściwość szczególnie cenna przy zapobieganiu nowotworom lub chorobom serca, czyli dla osób raczących się w tym celu marchwią lub szpinakiem). Gdy rośliny potraktuje się mezotrionem, tracą karotenoidy i chlorofil, stają się białe i umierają. Giną z powodu śmiertelnego wysmażenia – podsumowuje Dean Kopsell. Naukowcy z University of Tennessee przetestowali wpływ mezotrionu na 3 odmiany kukurydzy cukrowej: 1) taką, która dobrze znosi oprysk, 2) ginącą razem z chwastami i 3) ulegającą lekkiemu zbieleniu po zastosowaniu herbicydu, ale odzyskującą ostatecznie dobrą formę. Po 45 dniach zebrano dojrzałe kolby i zbadano ziarno. Ku zaskoczeniu Amerykanów w spryskanej kukurydzy występowało o 15% więcej karotenoidów niż w roślinach kontrolnych. W największym stopniu wzrosła zawartość zeaksantyny (C40H56O2), która występuje w siatkówce ludzkiego oka i chroni przed zaćmą i zwyrodnieniem plamki żółtej. Kopsell uważa, że zaobserwowane zjawisko można wyjaśnić stresem. Zaatakowane mezotrionem, kukurydze wytwarzają dodatkowe karotenoidy, przez co stają się zdrowsze. Co ważne, w ziarnie nie wykryto pozostałości herbicydu. Badacz nadmienia, że również z powodu stresu uprawy ekologiczne mogą być zdrowsze od prowadzonych z użyciem środków chemicznych. Te pierwsze muszą przecież samodzielnie walczyć o przetrwanie.
-
- zeaksantyna
- karotenoidy
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Przeprojektowanie autobusów komunikacji publicznej poprawi komfort jazdy pasażerów mieszkających w gorącym i suchym klimacie, bez konieczności uruchamiania zużywającej dodatkowe paliwo klimatyzacji (International Journal of Heavy Vehicle Systems). Sunil Kale z Wydziału Inżynierii Mechanicznej z Indian Institute of Technology Delhi zaznacza, że na całym świecie autobusy są podstawowymi środkami lokomocji pomiędzy miastami. Ze względu na koszty, zwłaszcza w krajach rozwijających się, tylko niewielki odsetek autobusów dalekobieżnych (mniej niż 5%) wyposaża się w klimatyzację, która nie stanowi ani komercyjnie, ani ekologicznie wartościowej alternatywy dla zwykłego otwierania okien czy drzwi. Otwieranie bocznych okien ma polepszyć przepływ powietrza podczas jazdy. W najgorętszych krajach to jednak nie wystarczy, by podróżni poczuli się dobrze w zatłoczonych pojazdach. Chcąc im jakoś ulżyć, zespół Kale przeprowadził testy aerodynamiczne w modelu skonstruowanym w skali 1:25. Okazało się, że należy tylko nieznacznie przebudować pojazd, a to praktycznie żaden koszt. Gwałtowny napływ powietrza do wnętrza standardowej wersji sprawia, że nie wszędzie ono dociera. Pasażerowie siedzący lub stojący blisko przejścia nie są prawie w ogóle wentylowani, a ludzie z przednich siedzeń są zawiewani od tyłu. Hindusi zauważyli, że szerokie otwory wentylacyjne zlokalizowane z przodu i tyłu autobusu w większym stopniu przewietrzą cały pojazd niż okna boczne. Taką samą poprawę można by uzyskać za pomocą regulowanych szyberdachów. Po tych modyfikacjach wielkość strefy komfortu we wnętrzu autobusu powinna się powiększyć z 11 do ponad 50%. Zamontowanie filtrów nie dopuści do zasysania owadów i kurzu. Opcjonalnie w otworach wentylacyjnych można by instalować pasywny system chłodzenia wyparnego/ewaporacyjnego (ang. evaporative cooling system).
-
Scynk aptekarski (Scincus scincus), zwany także rybą piaskową, jest zwierzęciem prawdziwie niezwykłym. Choć swoje życie spędza na lądzie, śmiało można o nim powiedzieć, że pływa, tyle że... w piasku. Badacze z Georgia Institute of Technology odkryli interesujące fakty na temat tego niezwykłego sposobu lokomocji. Już wcześniejsze badania nad scynkiem aptekarskim wskazywały, że zwierzę to potrafi nurkować w piasku i poruszać się w nim w sposób przypominający do złudzenia pływanie w naczyniu z cieczą. Dotychczas wydawało się jednak, że ta drobna jaszczurka używa w tym celu swoich odnóży, lecz najnowsze badania wskazują, że podczas swoich eskapad korzysta ona raczej z ruchów tułowia. Kończyny pozostają przy tym podwinięte, by ułatwiać prześlizgiwanie się w sypkim podłożu. Obserwacji dokonano w kontrolowanych warunkach uczelnianego laboratorium. Badacze przygotowali naczynie wypełnione drobnymi szklanymi kulkami, a następnie umieścili je pod aparatem rentgenowskim. Wybór podłoża, w którym poruszało się zwierzę, nie był przypadkowy. Uznano bowiem, że dobierając rozmiar kulek oraz stopień ich ubicia będzie można z łatwością zmieniać warunki eksperymentu. Jak wykazali autorzy studium, scynki zaraz po zanurkowaniu układają kończyny wzdłuż ciała. To ważne odkrycie, bowiem wcześniej uważano, że odnóża są zwierzętom potrzebne do "pływania". Okazało się jednak, że poruszanie się tych jaszczurek przypomina raczej lokomocję węży, tzn. opiera się na regularnym wykonywaniu ruchów tułowiem na boki. Co ciekawe, szybkość przemieszczania się w podłożu nie zależała od stopnia jego ubicia (oczywiście, dotyczy to tylko zagęszczenia odpowiadającego warunkom występującym w piaskach pustyni). Zwierzę mogło za to skutecznie kontrolować własną prędkość dzięki zmianie częstotliwości ruchów własnego tułowia. Zdaniem autorów studium, jego wyniki, oprócz znaczenia czysto poznawczego, mogą być istotne dla konstruktorów maszyn. Dokładne zrozumienie zasad rządzących poruszaniem się w cieczach oraz podłożach sypkich pozwoli według nich na opracowanie robotów zdolnych do poruszania się w trudnym terenie. Nie od dziś wiadomo przecież, że inspiracją dla wielu inżynierów jest właśnie podglądanie natury.
- 13 odpowiedzi
-
- nurkowanie
- pływanie
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Marzenia o lataniu towarzyszą ludzkości od zarania. Pomysły na ich realizację były przeróżne. Leonardo da Vinci projektował maszyny do latania i sporządzał pierwsze mapy lotnicze, a po dwóch wiekach - w latach 40. XVII wieku - brytyjski wynalazca John Wilkins narysował plany poprzednika wahadłowców. Dzięki rydwanowi napędzanemu prochem strzelniczym, skrzydłami z ptasich piór i sprężynami załoga miała się dostać na Księżyc, by tam odwiedzić rasę Selenitów i nawiązać z nimi kontakty handlowe. Wilkins, szwagier Oliviera Cromwella, anglikański duchowny, eksperymentował z latającymi maszynami w ogrodach Wadham College w Oksfordzie. Allan Chapman z tej samej uczelni uważa, że badacz sprzed niemal 400 lat rozpoczął coś w rodzaju programu kosmicznego z okresu wpływów Jakuba I Stuarta. Jego pomysłowość nie miała granic. Wyobrażał sobie swój latający rydwan jako kosmiczną wersję okrętów Drake'a, Raleigha i Magellana. Ponieważ w 1645 r. nie wiedziano jeszcze o istnieniu próżni, wizja lotu na Srebrny Glob miała raczej charakter wyczynu na miarę mitologicznych herosów. Swoją teorię Wilkins wyłożył w dziele pt. Świat na Księżycu. Początkowo Wilkins przyznawał, że z biegiem czasu myśl, że naturalny satelita Ziemi może być zamieszkany, zaczęła mu się wydawać śmieszna. Potem jednak zapoznał się z dziełami wielkich autorytetów (Plutarcha, Galileusza czy Keplera), którzy wydawali się potwierdzać jego własne założenia. Ośmielony, zaproponował więc wiele hipotez na temat Księżyca. Uznał np., że nie emituje on własnego światła, tylko odbija promieniowanie Słońca, ma własną atmosferę i morza. Do 1670 r. dokonano jednak tylu odkryć w dziedzinie fizyki i astronomii, że naukowcy już wiedzieli, że lot na Księżyc znajduje się poza ich zasięgiem.
- 5 odpowiedzi
-
- pióra
- latający rydwan
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z Iowa State University opracowali skuteczną metodę precyzyjnej modyfikacji materiału genetycznego komórek roślinnych. Ich pomysł opiera się na celowym wywołaniu uszkodzeń w DNA komórek docelowych i wstawieniu w ich miejsce specjalnie przygotowanej nici DNA zawierającej gen odpowiedzialny za nową cechę organizmu. Rozwiązanie zaproponowane przez zespół kierowany przez Davida Wrighta oraz Jeffery'ego Townsenda opiera się na wykorzystaniu tzw. nukleaz z motywem palca cynkowego. Te syntetyczne enzymy, stworzone dzięki połączeniu fragmentów genów kodujących dwie inne proteiny, posiadają zdolność do rozcinania nici DNA w ściśle określonych miejscach. Dzięki ich aktywności w cząsteczce DNA powstaje luka, w którą może wkomponować się DNA zawierające gen będący obiektem modyfikacji. Dzięki zaplanowaniu miejsca rozcięcia nici DNA możliwe jest zajście procesu tzw. rekombinacji homologicznej. Polega on polega na dopasowaniu do siebie sekwencji rozcinanego DNA komórkowego oraz fragmentu DNA zawierającego obcy gen w sposób umożliwiający zajście integracji w sposób spontaniczny, tzn. korzystny z punktu widzenia termodynamiki. To ogromny krok naprzód w porównaniu do większości metod stosowanych dotychczas, w których integracja zachodzi w sposób przypadkowy. Największą zaletą metody opracowanej na Iowa State University jest jej wydajność. Jak obliczyli autorzy eksperymentu, do integracji homologicznej dochodzi aż w 2% komórek. To ogromny krok naprzód, ponieważ dotychczasowe techniki "celowanej" modyfikacji genetycznej pozwalały na osiągnięcie skuteczności na poziomie jednej komórki na dziesięć milionów. Autorzy nowej techniki liczą, że jej zwiększona precyzja pozwoli na zwiększenie poziomu akceptacji urzędników dla tworzenia GMO. Dotychczas procedury tego typu były uznawane za potencjalnie niebezpieczne, przez co konieczne było wykonywane wielu czasochłonnych i drogich testów potwierdzających ich bezpieczeństwo. Teraz, gdy modyfikację genetyczną można ściśle zaplanować, można liczyć, że dopuszczenie nowych odmian zmodyfikowanych genetycznie roślin do stosowania w rolnictwie będzie nieco prostsze.
-
- palec cynkowy
- nukleazy z motywem palca cynkowego
- (i 4 więcej)
-
Wybór koloru samochodu to nie tylko kwestia gustu, ale i czynników kulturowych. Firma DuPont skonsultowała się w tej sprawie z prof. Peterem Weilem z University of Delaware, który wyjawił sporo interesujących szczegółów. Dopiero od 35 lat wiemy, że wszyscy tak samo przetwarzają kolory. W wielu tradycyjnych, nieprzemysłowych społecznościach ludzie kulturowo nabywają świadomość tylko 4 podstawowych zakresów barw: czerwonego, niebieskiego, czarnego oraz białego. W społeczeństwach industrialnych jesteśmy uwarunkowani na postrzeganie szerokiego wachlarza kolorów. Dzieje się tak za sprawą globalizacji, marketingu i innych czynników. Weil zaznacza, że to bardzo ważne, jakie barwy są w danym społeczeństwie uświadamiane, ponieważ przypisuje się im określone wartości. Niektóre kolory oznaczają, że dana osoba dobrze sobie radzi. Srebrny jest np. kojarzony z wysoką pozycją, zwłaszcza w ramach ekonomicznego boomu, który nastąpił po 11 września. Popularność srebrnego zaczęła jednak spadać jakieś dwa lata temu. Kolor ten był numerem jeden rankingów DuPont Global Automotive Color Popularity Reports od 2000 do 2006 r. Zmiana zwycięzcy na biel zbiega się, wg Weila i wielu ekonomistów, w czasie z początkiem obecnego kryzysu. Biały kojarzy się z przejściem, przemianą. Interesujące jest jednak to, że ludzie przerzucili się na biel z efektami specjalnymi, np. perłową. Wydaje się ona bardziej luksusowa i trwała niż czysta biel – bez wyrazu i instytucjonalna. Tradycyjna paleta kolorów to pokłosie dostępności barwników w społeczeństwach pierwotnych. Potem człowiek zaczął jednak intensywnie podróżować. Przywoził do domu ubrania i prezenty w nieznanych kolorach. Jeśli się komuś podobały, tradycja szła w odstawkę. Wybór barwy może być także powiązany z podejściem do bezpieczeństwa/ryzyka. W Europie Zachodniej samochody czarne i szare są uznawane za drogie, czyli bezpieczne, i wskazują na niechęć właściciela do podejmowania ryzyka. Ludzie młodzi, którzy częściej ryzykują, wybierają za to auta mniejsze (tańsze), ale w bardziej jaskrawej, zwracającej uwagę kolorystyce. Przedstawiciele DuPonta skontaktowali się nie tylko z Weilem, ale także z doktor Kayte Gajdos, psycholog z Pensylwanii, która podczas pracy z pacjentami posługuje się koloroterapią. Specjalistka tłumaczy, że preferencja barw samochodu może być związana z dominacją jednej z półkul. Osoby lewopółkulowe są logiczne, myślą analitycznie i podejmują obiektywne decyzje. Oznacza to, że w ich przypadku względy praktyczne wezmą górę nad estetycznymi. Auto idealne musi więc mieć taki kolor, by nie było na nim znać brudu i by było dobrze widoczne po ciemku. Dla odmiany osoby prawopółkulowe polegają na intuicji. Preferują postrzeganie całościowe (holistyczne). W większym stopniu wpływają na nie czynniki czysto subiektywne niż argumenty logiczne. Oznacza to, że w ich przypadku wybór koloru będzie raczej spontaniczny. Gajdos dodaje też, iż zwłaszcza w trudnych czasach [recesji], ludzie potrzebują w życiu więcej koloru, by poczuć się lepiej. A oto przygotowana przez doktora Stevena R. Vazqueza, autora terapii emocjonalnej transformacji, lista kolorystycznych znaczeń: biel – czystość, czarny – pewność siebie, siła, czerwony lub pastelowy fiolet – namiętność, ciemna czerwień – bezpieczeństwo, niebieskozielony – zupełność, całościowość, niebieski – komunikacja, pomarańczowy – samoocena, pewność siebie, żółtozielony – asertywność, indygo – zrozumienie.
- 5 odpowiedzi
-
- Kayte Gajdos
- Peter Weil
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Od 2005 roku specjaliści spekulowali na temat istnienia w świetle sił odpychania i przyciągania. Już jakiś czas temu naukowcy z Yale University udowodnili istnienie siły przyciągania, a teraz odkryli siłę odpychania. Dzięki ich pracom w przyszłości przełącznikami w układach scalonych będzie można sterować tylko i wyłącznie za pomocą światła, bez pośrednictwa elektryczności. To uzupełnia obraz. Udowodniliśmy, że w świetle istnieje dwubiegunowa siła, w skład której wchodzą siły przyciągania i odpychania - mówi Hong Tang, szef zespołu badawczego. Już wcześniej naukowcy pracujący pod jego kierunkiem pokazali, że za pomocą światła można poruszyć nanoprzełącznik, przyciągając go w kierunku źródła światła. Nie byli jednak w stanie odepchnąć go, by powrócił do pierwotnej pozycji, Teraz stało się to możliwe. Trzeba przy tym podkreślić, że odkryte przez zespół Tanga siły są czym innym, niż znane ciśnienie promieniowania światła, które pozwala popychać przedmioty. W celu uzyskania siły odpychającej, naukowcy rozdzielili promień światła podczerwonego na dwa osobne promienie i wymusili na nich przebycie różnej długości drogi w falowodzie. W ten sposób fazy fali obu promieni przestały się ze sobą zgadzać i wytworzyła się siła odpychania. Uczeni są w stanie kontrolować tę siłę - im większa różnica pomiędzy fazami, tym mocniejsze odpychanie. Możemy kontrolować interakcję pomiędzy promieniami. To nie jest możliwe w otwartej przestrzeni. Można to osiągnąć tylko w falowodach w skali nano, które umieszczone są blisko siebie na chipie - mówi Mo Li, jeden z autorów projektu. Działające siły są bardzo ciekawe, gdyż działają inaczej niż siły pomiędzy naładowanymi obiektami. Obiekty o przeciwnym ładunku przyciągają się, tymczasem promienie światła o różnej fazie odpychają się - dodał Wolfram Pernice. Zastosowanie światła w miejsce elektryczności przyniesie ze sobą liczne korzyści. Urządzenia telekomunikacyjne będą działały szybciej, a jednocześnie zużyją mniej prądu. Ponadto w świetlnym układzie scalonym niemal nie będą występowały interferencje.
- 2 odpowiedzi
-
- odpychanie
- przyciąganie
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wśród developerów Linuksa rozgorzała dyskusja na temat błędu w nowych jądrach opensource'owego systemu. Największym zagrożeniem jest fakt, że ataki można przeprowadzać nawet na w pełni zabezpieczone maszyny, a luka w jądrze jest niemal niemożliwa do wykrycia. Po raz pierwszy o problemie poinformował Brad Spengler, który w ostatni piątek opublikował kod umożliwiający zaatakowanie Linuksa. Specjalistów martwi to o tyle, że problem dotyczy najnowszego jądra, które dopiero ma zostać rozpowszechnione. Błąd dereferencji pustego wskaźnika (null pointer dereference) występuje w kilku miejscach jądra, w tym w interfejsie Tun jądra 2.6.18 oraz 2.6.30. Sprawdzanie kodu nie wykazuje żadnych błędów, jednak jeśli do kompilacji jądra użyto GCC z włączonymi funkcjami optymalizacyjnymi, to usunie on kilka linijek kodu chroniących przed wystąpieniem błędu. W efekcie jądro w pewnych przypadkach może próbować uzyskać dostęp do zwykle niedostępnych obszarów pamięci, co atakujący może wykorzystać do uzyskania uprawnień administratora systemu. Błąd występuje tylko wówczas, gdy użytkownik systemu korzysta z rozszerzenia SELinux i gdy zainstalowane jest PulseAudio. Luka jest najprawdopodobniej rodzajem błędu w samych założeniach projektowych, które Linux odziedziczył po Uniksie. Trwa dyskusja, w jaki sposób można zabezpieczyć użytkowników na przyszłość.
-
Naukowcy odkryli, czemu nigdy nie zapominamy, jak jeździ się na rowerze czy je pałeczkami. Zawdzięczamy to "bramkowym" neuronom z móżdżku, które kontrolują tworzenie się wspomnień dotyczących umiejętności ruchowych (Nature Neuroscience). Zespół z Uniwersytetów w Aberdeen, Rotterdamie, Londynie, Turynie i Nowym Jorku przyglądał się układowi połączeń pomiędzy neuronami móżdżku. Akademicy odkryli, że pewien typ komórek nerwowych – interneurony warstwy drobinowej (neurony koszyczkowe i gwiaździste) – zachowuje się jak portier. Kontroluje sygnały elektryczne opuszczające móżdżek, dzięki czemu są one przekładane na język wspomnień przechowywanych w innych częściach mózgu. Zauważyliśmy, że istnieją komórki strukturujące sygnał wychodzący z móżdżku i nadające mu postać szczególnego kodu, który jest potem przechowywany w postaci wspomnień nowo nabytych umiejętności ruchowych – opowiada profesor Peer Wulff z Uniwersytetu w Aberdeen. Zrozumienie, jak mózg prawidłowo pracuje i przetwarza dane, pozwoli opracować interfejsy mózg-komputer, które będą działać na zasadzie protez. Ich zadanie można opisać jako naśladowanie funkcji naturalnych struktur, utraconych np. wskutek udaru lub stwardnienia rozsianego.
-
- neurony koszyczkowe
- bramkowe
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
WWF informuje o drastycznym spadku liczby wolno żyjących tygrysów. W roku 2000 liczba tych dzikich kotów wynosiła 5000 do 6000, w tym roku zaś waha się ona w granicach 3500 do 5000. Według najnowszych badań na skraju wyginięcia znajduje się tygrys z Sumatry. Do zagrożonych podgatunków zaliczyć należy również tygrysa amurskiego, bengalskiego, indochińskiego oraz malezyjskiego. Jak donosi Volker Homes, członek WWF, przedstawicieli tygrysa południowochińskiego możemy już nie spotkać. Jeszcze dziesięć lat temu żyło około 20-30 sztuk. Przyczyną wymierania tygrysa jest ograniczanie przestrzeni życiowej tych zwierząt oraz nielegalny handel ich kościami, zębami oraz sierścią. W raporcie „Przyszłość tygrysów" oceniono wysiłki 13 państw na rzecz zwalczania kłusownictwa i nielegalnego handlu. Jako „absolutnie niewystarczające" okazały się działania takich krajów jak Indonezja, Tajlandia, Wietnam, Laos, Malezja i Birma. Z kolei Kambodża, Chiny, Nepal, Rosja oraz Indie prowadzą ochronę tygrysów w stopniu „wystarczającym bądź dobrym". To jednak za mało, by uchronić te piękne dzikie koty przed wyginięciem. Pomimo międzynarodowych zakazów wprowadzonych w 1975 roku, są one zabijane w całej Azji.
- 5 odpowiedzi
-
- wymieranie
- Azja
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Niemiecko-amerykańska grupa naukowców odkryła feromon, który samce muszek owocówek przenoszą podczas aktu seksualnego na swoje partnerki. Jego zadaniem jest odstraszenie od niej pozostałych konkurentów. Naukowcy z uniwersytetów w Harvardzie i Münster wyjaśniają, że feromon ten powoduje nieatrakcyjność seksualną samiczek dla kolejnych potencjalnych partnerów. Odkrycie to wyjaśnia zatem abstynencję zwierząt po akcie seksualnym. Muszki owocówki wyposażone są w receptory znajdujące się na ich odnóżach. Działają one podobnie jak kubki smakowe na języku człowieka. Feromon CH503 sprawia, iż samiczka staje się po prostu „nieapetyczna". Klaus Dreisewerd z Instytutu Fizyki Medycznej i Biofizyki Uniwersytetu w Münster wyjaśnia, że dla samca stanowi to gwarancję zapłodnienia jaj tylko przez niego. Ponieważ feromon pozostaje na ciele muszki przez 10 dni, a składanie jaj następuje po 3,4 dniach, może być pewny sukcesu. Wyniki badań mogą zostać wykorzystane w przyszłości w ograniczeniu populacji komarów, gdyż owady te przenoszą niebezpieczne dla człowieka choroby, m.in. malarię. Naukowcy wychodzą z założenia, że również inne insekty wydzielają podobne feromony. W trakcie dalszych badań mogłyby być one sztucznie wytwarzane, a następnie wykorzystywane jako antyafrodyzjaki.
- 2 odpowiedzi
-
- abstynencja
- feromon
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Branża oprogramowania komputerowego, w szczególności oprogramowania antywirusowego jest jedną z najbardziej dynamicznych jakie funkcjonują na rynku. Bardzo szybki rozwój nowoczesnych technologii powoduje, że firmy na ogół zazdrośnie strzegą swoich rozwiązań oraz bazy wiedzy. Okazuje się jednak, że w dziedzinie oprogramowania antywirusowego możliwa jest współpraca. Polska firma ArcaBit, producent marki ArcaVir, nawiązała współprace z międzynarodowymi firmami: AVG, Sophos i Symantec. Ma ona polegać na wymianie próbek szkodliwych obiektów, którą ArcaBit będzie prowadził z każdą z wymienionych firm. Pozwoli to na rozszerzenie baz wirusów. W dłuższym okresie współpracy przełoży się to na ulepszenie proponowanych przez producentów programów, czyli na większe bezpieczeństwo komputerów ich użytkowników. Działania ArcaBitu pokazują, że można połączyć wspólne wysiłki dla wzajemnych korzyści zarówno producentów jak i klientów. Istniejąca od 2004 roku rodzina programów ArcaVir od początku była nastawiona na rozwój i podążanie za najbardziej aktualnymi rozwiązaniami. Świadczy o tym chociażby fakt, że firma jako druga na świecie ogłosiła kompatybilność programu ArcaVir z Windows7.
-
Na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (MSK), która jest teraz domem dla 13 astronautów, zepsuła się główna toaleta. Jeśli nie uda się jej naprawić, NASA zapowiada powrót do rozwiązania z czasów Apolla – woreczków na mocz... Obecnie na drzwiach strategicznego pomieszczenia wisi karteczka z napisem "Uwaga, nieczynne". Załoga Endeavoura korzysta z WC na pokładzie swojego promu, a starzy pracownicy z zapasowej toalety, zlokalizowanej w rosyjskiej części MSK. Na razie nie wiemy, jaka jest skala problemu – poinformował przedstawicieli mediów dyrektor lotów Brian Smith. Główna toaleta to wielomilionowa inwestycja. Odpowiednia podjednostka została skonstruowana w Rosji i zainstalowana po amerykańskiej stronie stacji w zeszłym roku. Dość szybko się zepsuła, bo już w 2008 r. wymagała natychmiastowej wymiany pompy. Dostarczył ją wahadłowiec Discovery. Pod koniec marca bieżącego roku doszło do związanych z higieną międzynarodowych niesnasek. Rosyjski kosmonauta narzekał, że z powodu wysokich kosztów nie wolno mu już korzystać z amerykańskiej toalety. Podział dotyczył zresztą nie tylko tego, zakazem objęto także rowerek treningowy. Giennadij Iwanowicz Padałka podkreślał wtedy, że niedzielenie się obniża morale ekipy. Za taki stan rzeczy obwiniał komercjalizację działań stacji.
-
W biologii już nieraz zdarzało się tak, że gatunek opisany początkowo jako nowy okazał się nową populacją gatunku znanego od dawna. Tym razem stało się podobnie, lecz wiele wskazuje na to, że istnienie dwóch oddzielnych grup pozwoliło całemu gatunkowi na przetrwanie okresu masowego wymierania. Bohaterem tej nietypowej historii jest Streptochilus globigerus - gatunek otwornic należący do planktonu, czyli drobnych organizmów unoszących się biernie w wodzie. Naukowcy z University of Nottingham, kierowani przez dr. Chrisa Wade'a, zaobserwowali jednak, że te drobne stworzenia są w rzeczywistości tylko inną populacją gatunku Bolivina variabilis, żyjącego w osadach dennych, zwanych bentosem. Odkrycie dokonane przez badaczy z Nottingham jest nie tylko kolejnym dowodem na ekologiczną "elastyczność" otwornic. Znacznie ważniejszy jest fakt, że zdolność B. variabilis do przeżycia w bentosie najprawdopodobniej pozwoliła temu gatunkowi na przetrwanie masowego wymierania gatunków, do którego doszło 65 milionów lat temu. Wszystko wskazuje na to, że zdolność do przeżycia w warunkach panujących na dnie oceanu uchroniła drobne otwornice przed ogromnymi zmianami klimatu i składu chemicznego wody, do których dochodziło w tym samym czasie na powierzchni. Gdy okres wielkich zmian zakończył się, przedstawiciele gatunku mogli ponownie wypłynąć na powierzchnię i rozpocząć życie w oceanicznej toni. O swoim odkryciu zespół dr. Wade'a poinformował za pośrednictwem czasopisma Proceedings of the National Academy of Sciences.
-
- Bolivina variabilis
- Streptochilus globigerus
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Substancja dostępna w każdym sklepie spożywczym może skutecznie spowolnić rozwój przewlekłej niewydolności nerek - twierdzą badacze z Royal London Hospital. Tym niezwykle skutecznym lekiem okazała się być... zwyczajna soda oczyszczona, czyli wodorowęglan sodu. Jak udowadnia zespół dr. Magdi Yaqooba, podawanie sody oczyszczonej (NaHCO3) w połączeniu ze standardowymi lekami skutecznie pomaga pacjentom, u których przewlekła niewydolność nerek doprowadziła do kwasicy metabolicznej, czyli stanu, w którym organizm nie jest w stanie usunąć nadmiaru jonów wodorowych, czego efektem jest spadek pH płynów ustrojowych. W studium przeprowadzonym przez badaczy z Royal London Hospital wzięło udział 134 pacjentów. Oprócz typowych leków stosowanych w leczeniu ich choroby, część z nich przyjmowała także tabletki zawierające wodorowęglan sodu. Zgodnie z założeniami eksperymentu, ten prosty środek miał za zadanie wyrównywać nadmiar jonów wodorowych i ułatwiać przywrócenie prawidłowego pH organizmu. Jak wykazali autorzy eksperymentu, tempo pogarszania się funkcji nerek u pacjentów przyjmujących NaHCO3 spadło aż o 2/3 w porównaniu z grupą przyjmującą placebo. Co więcej, gwałtowne zaostrzenie niewydolności przydarzyło się u zaledwie 9% chorych przyjmujących sodę oczyszczoną. W grupie kontrolnej do podobnego zdarzenia doszło aż u 45% pacjentów. W rzeczywistości u pacjentów przyjmujących wodorowęglan sodu tempo pogarszania się funkcji nerek było podobne do typowego osłabienia związanego z wiekiem, cieszy się dr Yaqoob. Lekarz wspomina także, że podawanie sody oczyszczonej znacznie ograniczało ryzyko konieczności przeprowadzenia hemodializy, a także poprawiało podstawowe parametry świadczące o stanie odżywienia organizmu chorych. Nie stwierdzono także, pomimo zwiększonej podaży sodu, wzrostu ciśnienia tętniczego, które mogłoby prowadzić do pogorszenia funkcji nerek.
- 4 odpowiedzi
-
- kwasica
- kwasica metaboliczna
- (i 5 więcej)
-
Grupa studentów z University of Alabama otrzymała grant w wysokości 50 tys. dolarów na opracowanie programu pozwalającego na wykorzystanie bezprzewodowego kontrolera od konsoli Wii w celu... nauki resuscytacji krążeniowo-oddechowej (RKO). Zdaniem wynalazców i sponsorów projektu, system taki pozwoli na popularyzację wiedzy na temat prawidłowego przeprowadzania tej procedury. Studencki wynalazek działa w oparciu o Wii Remote, podstawowy kontroler konsoli produkowanej przez japońską firmę Nintendo. O jego wyborze zadecydowała m.in. obecność akcelerometru (miernika przyśpieszeń) oraz wbudowanego łącza Bluetooth, pozwalającego na podłączenie kontrolera do dowolnego urządzenia obsługującego ten standard. Konsolowy kontroler jest stosowany razem ze standardowym manekinem do nauki pierwszej pomocy. Podczas symulacji RKO przesyła on dane na temat własnego ruchu do komputera, a specjalnie przygotowany program analizuje uzyskane informacje i ocenia, czy uciski klatki piersiowej są wykonywane z odpowiednią siłą i częstotliwością. Projekt urządzenia powstawał początkowo w ramach kursu o nazwie "Projektowanie w inżynierii biomedycznej", czyli serii zajęć, których celem było stworzenie prototypu aparatu mogącego znaleźć szeroko rozumiane zastosowanie w medycynie. W maju bieżącego roku, po udanej prezentacji wynalazku, przedstawiciele American Heart Association, najważniejszego na świecie stowarzyszenia kardiologów, zgodzili się na przyznanie studentom grantu w wysokości 50 tysięcy dolarów na dalsze prace nad projektem. Pierwsza w pełni sprawna wersja oprogramowania stworzonego przez studentów University of Alabama ma zostać opublikowana na stronach uczelni. Od tego momentu każdy internauta będzie miał możliwość pobrania jego kopii oraz wprowadzenia w nim zmian, bowiem program ma być udostępniony w oparciu o jedną z "otwartoźródłowych" licencji. Jak zapowiadają autorzy projektu, ich dzieło ma trafić do Internetu jesienią.
- 3 odpowiedzi
-
- resuscytacja krążeniowo-oddechowa
- pierwsza pomoc
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bakteryjne biofilmy, czyli wielowarstwowe kolonie ściśle przylegające do różnego rodzaju powierzchni, charakteryzują się m.in. specjalizacją poszczególnych komórek do pełnienia różnych funkcji. Dzięki badaczom ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Harvarda udało się ustalić mechanizm regulujący ten proces u jednego z gatunków mikroorganizmów. Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda studiowali fizjologię pospolitych bakterii Bacillus subtilis. Celem studium było ustalenie dokładnego mechanizmu działania surfaktyny, czyli cząsteczki sygnałowej znanej już od pewnego czasu ze swojego udziału w tworzeniu biofilmów. Jak wykazał zespół kierowany przez dr. Roberto Koltera, zdolność do produkcji surfaktyny posiadają tylko niektóre komórki w biofilmie. Paradoksalnie, są one niezdolne do wykrywania tej samej substancji. Jakby tego było mało, druga populacja żyjąca w tym samym biofilmie jest w stanie wykrywać surfaktynę i reagować na jej obecność, lecz nie potrafi jej syntetyzować. Efektem odkrytego zjawiska jest powstanie dwóch wyraźnie odmiennych grup komórek. Choć dotychczas nie ustalono precyzyjnie funkcji każdej z nich, można przypuszczać, że podobny mechanizm może decydować o specjalizacji komórek w biofilmach tworzonych przez wiele rodzajów bakterii. Zrozumienie procesu powstawania biofilmów oraz ich wewnętrznej struktury ma niebagatelne znaczenie. Dla wielu chorobotwórczych mikroorganizmów jest to bowiem doskonały sposób na ochronę przed antybiotykami i atakami układu immunologicznego. Umiejętne manipulowanie zachowaniem takiej kolonii mogłoby w związku z tym znacząco ułatwić terapię licznych chorób wywołanych przez bakterie.
-
- surfaktyna
- Bacillus subtilis
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: