-
Liczba zawartości
37670 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
250
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Leszek Kołakowski, wybitny polski filozof, zmarł w wieku 82 lat w Oksfordzie. Pytany o to, dlaczego został filozofem, odpowiedział, że chciał mieć fach w ręku. Profesor Kołakowski urodził się w Radomiu, 23 października 1927 roku. Studiował filozofię na Uniwersytetach Łódzkim i Warszawskim. Wśród jego wykładowców znajdowały się takie sławy jak Tadeusz Kotarbiński, Maria Ossowska czy Kazimierz Ajdukiewicz. Po obronie doktoratu objął katedrę marksizmu-leninizmu na UWr. W 1966 roku za krytykę władz PZPR i odchodzenie od kanonów marksizmu, został wyrzucony z partii. Wziął udział w wydarzeniach z marca 1968. Poparł protesty, za co odebrano mu prawo do prowadzenia wykładów i publikowania. Kołakowski zdecydował się na emigrację. Początkowo próbował propagować humanistyczną interpretację marksizmu, jednak szybko doszedł do wniosku, że stalinizm był logiczną konsekwencją wdrażania marksizmu, a nie jego aberracją. Filozofię na ten temat wyłożył w trzytomowym dziele "Główne nury marksizmu. Powstanie, rozwój, rozkład", napisanym w latach 1968-1976. W tym czasie zaczął już się interesować filozofią kultury i etyki. Zaowocowało to takimi dziełami jak "Husserl i poszukiwanie pewności", "Obecność mitu" czy "Kultura i fetysze". Wielki filozof był też autorem wielu lżejszych dzieł ("13 bajek z królestwa Lailonii dla dużych i małych", "Rozmowy z Diabłem", "Cztery bajki o identyczności"), w których w bardzo przystępnej i atrakcyjnej formie rozważa różne paradoksy filozoficzne i ukazuje punkty widzenia różnych szkół i doktryn filozoficznych. Przed kilkunastu laty Telewizja Polska nagrała serię 30 miniwykładów filozoficznych, które wydano następnie jako książkę "Mini wykłady o maksi sprawach". W 2004 roku rozpoczął serię telewizyjnych wykładów "O co nas pytają wielcy filozofowie". Był współpracownikiem wielu sławnych uczelni. Wykładał m.in. na Uniwersytetach Yale, Berkeley, ale na stałe związany był z Uniwersytetem Oksfordzkim. Otrzymał wiele wyjątkowych nagród i odznaczeń, jak Order Orła Białego, Nagroda Jerozolimska, czy medal biblioteki Kongresu USA.
-
James Bellingham, oceanograf z Monterey Bay Aquarium Research Institute, specjalizuje się w badaniu tajfunów. Ma do czynienia z milionami pofragmentowanych danych dostarczanych przez setki naukowców i tysiące urządzeń. Zebranie ich i zsyntetyzowanie w przydatną całość jest bardzo żmudnym i trudnym zadaniem, a musimy pamiętać, że z podobnymi problemami borykają się tysiące uczonych na całym świecie. Dlatego też Bellingham z zadowoleniem przyjął propozycję współpracy nad Project Trident: A Scientific Workflow Workbench, który jest rozwijany przez Microsoft Research. Razem ze swoimi kolegami, uczonymi z University of Washington i specjalistami z Microsoftu tworzy pod kierunkiem Rogera Bargi narzędzia, które zmienią sposób pracy naukowców. Głównym celem projektu jest ułatwienie współpracy olbrzymim międzynarodowym zespołom naukowców, umożliwienie wizualizacji każdego rodzaju danych naukowych i praca na olbrzymich zestawach informacji. Project Trident bazuje na technologii .NET Framework i jest rozszerzeniem Windows Workflow Foundation. Umożliwi nie tylko wizualizację, ale organizowanie danych, zarządzanie, weryfikację i dzielenie się nimi. Najistotniejszą częścią wspólnej pracy wielu naukowców wykorzystujących współczesne techniki telekomunikacji jest obieg informacji. Dzięki niemu z surowych danych początkowych otrzymamy oczekiwane wyniki. Jednak w międzyczasie należy wprowadzać i weryfikować dane, obrabiać je, przeprowadzać eksperymenty, wielokrotnie je powtarzać, konsultować wyniki itp. itd. Celem Projektu Trident jest ułatwienie tych prac. Pozwala on na rejestrowanie każdego działania naukowców, dzięki czemu inni uczeni mogą weryfikować wyniki i łatwo uzyskiwać dane czy też np. z łatwością powtórzyć eksperyment. Projekt przejdzie swoją pierwszą próbę ognia w ramach programu badań oceanograficznych. Narodowa Fundacja Nauki wyda 400 milionów dolarów na Ocean Observatories Institute (OOI - dawniej Projekt Neptun), w ramach którego w oceanach zostaną umieszczone tysiące czujników biologicznych, geologicznych i chemicznych na bieżąco dostarczające danych. Pierwsze Regional Cabled Observatory będzie zbudowane z długiego na ponad 1500 kilometrów światłowodu z przyczepionymi czujnikami. Bez przerwy będą one przesyłały zdobyte informacje, które muszą zostać odczytane, sklasyfikowane i obrobione. Pomysł na Project Trident powstał z zamiłowania do nauki. Roger Barga zawsze interesował się metodami organizacji badań naukowych. Dopiero zaczął pracę w Microsoft Research, gdy stwierdził, że chciałby współpracować z ludźmi z zewnątrz, najchętniej ze środowiskiem naukowym. Poprzez kolegów i przełożonych z Microsoftu skontaktował się z ludźmi pracującymi nad Projektem Neptun. Po zapoznaniu się z jego założeniami Barga i pomagający mu Jim Gray doszli do wniosku, że naukowcom przyda się narzędzie do obróbki, klasyfikowania i wizualizacji danych, które będzie dostępne z każdego miejsca na świecie. Wspólnie w ciągu trzech miesięcy na bazie Windows Workflow stworzyli prototypowe narzędzie, które zaczęło pomagać naukowcom pracującym nad Projektem Neptun. Szybko okazało się, że nowe narzędzie nie tylko można dostosować do potrzeb innych niż oceanografia dziedzin nauki, ale że istnieje zapotrzebowanie na tego typu rozwiązania. Grupy badawcze często bowiem zużywają dużo cennego czasu i zasobów na rozwijanie swoich własnych narzędzi, na czym cierpią same badania naukowe. Narzędziem Bargi i Graya zainteresowali się astronomowie z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, którzy wzbogacili nim swój własny Panoramic Survey Telescope and Rapid Response System (Pan-STARRS), służący do ostrzegania przed zbliżaniem się do Ziemi zagrażających jej obiektów. To był dowód, iż narzędzie przyda się też w innych dziedzinach nauki. Elastyczność stała się jednym z głównych założeń Project Trident. Pracującemu nad nim zespołowi zależy na tym, by nie było to ściśle wyspecjalizowane narzędzie, ale by w łatwy sposób można było przystosować je do różnych potrzeb. Microsoft rozpoczął prace nad Projektem Trident w momencie bardzo szczęśliwym dla University of Washington. Uczelnia prowadziła prace nad Collaborative Observatory Visualisation Environment (COVE), czyli środowiskiem wizualizacyjnym na potrzeby nauki. COVE zaczął akurat podupadać z braku funduszy.
-
Naukowcy z Pacific Northwest National Laboratory opracowali nową metodę pozyskiwania energii ze źródeł geotermalnych o niskich temperaturach. Pozwala ona na uzyskanie znacznie większej ilości energii niż dotychczas. Celem PNNL jest stworzenie ekonomicznie opłacalnego sposobu wytwarzania czystej ekologicznie energii. Do końca bieżącego roku ma zostać uruchomiona prototypowa instalacja badawcza. Analizy techniczne i ekonomiczne przeprowadzone przez MIT wykazały, że udoskonalone systemy geotermalne mogą do 2050 roku dostarczać 10% energii zużywanej w USA. Pomysł naukowców z PNNL polega na wykorzystaniu właściwości opracowanego przez nich specjalnego płynu dwufazowego (zawierającego fazy płynną i gazową). Płyn ten jest w stanie szybko kurczyć się i rozszerzać. W prototypowej instalacji będzie on podgrzewany za pomocą ciepła z wody krążącej wśród umiarkowanie gorących podziemnych skał. Ruch płynu napędzi turbinę generującą elektryczność. Efektywność całego systemu jest podobna do efektywności tradycyjnego systemu wytwarzania energii z turbiny napędzanej parą. Jest to możliwe dzięki wykorzystaniu najnowszych zdobyczy nanotechnologii, które pozwoliły na wyprodukowanie bardzo wydajnych metalowo-organicznych przekaźników energii (MOHC - metal-organic heat carrier) i umieszczenie ich w płynie dwufazowym, przez co znacząco poprawiono jego właściwości termodynamiczne.
- 6 odpowiedzi
-
- płyn dwufazowy
- energia geotermalna
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W chwilach przygnębienia wyliczanie swoich pozytywnych cech lepiej zastąpić liczeniem pieniędzy (Psychological Science). Kilkoro naukowców z różnych uniwersytetów postanowiło zbadać psychologiczny, fizyczny i społeczny wpływ pieniędzy. W tym celu poproszono ochotników, by przeliczyli osiemdziesiąt 100-dolarowych banknotów lub osiemdziesiąt kawałków papieru. Potem wszyscy angażowali się w komputerową grę Cyperball, polegającą na rzucaniu do siebie wirtualnej piłki. Psycholodzy przekonali wolontariuszy, że w zabawie bierze udział 3 ludzi, tymczasem za wszystko odpowiadała maszyna. Do niektórych piłka przylatywała tak samo często, jak do innych, pozostali zostali wykluczeni z rozgrywek i mogli się tylko przyglądać. Okazało się, że osoby, które wcześniej liczyły pieniądze, odczuwały w sytuacji wykluczenia mniejszy stres od ludzi przekładających papierki. W drugim eksperymencie ochotników poproszono o zanurzenie na pół minuty palców w gorącej wodzie. Wcześniej niektórzy rachowali banknoty, a reszta karteczki. Ci pierwsi uznawali wodę za chłodniejszą i odczuwali mniejszy ból fizyczny, w dodatku częściej doceniali swoje mocne strony, przez co czuli się pewniej. W 3. wersji eksperymentu połowa badanych spisywała wydatki z zeszłego miesiąca, a połowa pogodę w tym samym okresie. Potem wszyscy znowu wzięli udział w rozgrywkach Cyperballu i testach wrażliwości na ból. Osoby zajmujące się meteorologią wspominały o przeciętnym natężeniu bólu i dystresie w sytuacji odrzucenia. Ludzie zgłębiający szczegóły swojej gospodarki pieniężnej bardziej cierpieli w zetknięciu z gorącą wodą, czuli się też gorzej, nie biorąc udziału w akcjach gry komputerowej.
- 10 odpowiedzi
-
- ból
- psychologiczny
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Oregonu (OSU) opracowali jadalną powłokę ochronną do filetów rybnych, która nie tylko wydłuży ich okres przydatności do spożycia, ale także sprawi, że będą zdrowsze. Amerykanie pracowali z filetami z terpugi (Ophiodon elongatus). Miksturę wzbogacili rybim tłuszczem. Z taką powłoką można trzymać filety w ladzie chłodniczej o 2-3 dni dłużej – przekonuje profesor Yanyun Zhao. Płynna powłoka zawiera chitozan, czyli pochodną chityny, z której zbudowane są szkielety zewnętrzne stawonogów, w tym skorupiaków. Po zanurzeniu i wysuszeniu powstaje niewidoczna gołym okiem błona, "odstraszająca" bakterie i grzyby. Wydłuża się też okres przydatności do spożycia. Po potraktowaniu filetów utrwalaczem własnego pomysłu zespół z OSU przechowywał część przez 3 tygodnie w lodówce, a część zamroził na 3 miesiące. Po upływie tego czasu okazało się, że powłoka potroiła zawartość kwasów omega-3 w rybach, w porównaniu do filetów niepoddawanych dodatkowej obróbce. Kwasy typu omega-3 są korzystne dla zdrowia, zapobiegają np. chorobom serca. Obfitują w nie tłuste ryby, w tym łososie, makrele i sardynki, natomiast w gatunkach chudych, m.in. dorszu lub mieczniku, jest ich znacznie mniej. Do eksperymentów wybrano właśnie terpugę, gdyż często trafia ona na talerze Amerykanów, ale nie zawiera zbyt wiele tłuszczu. Naukowcy wykazali, że zanurzanie w ciekłej powłoce ma jeszcze jeden plus – zapobiega utlenianiu tłuszczów. W trzymanych w lodówce i zamrożonych próbkach znaleziono mniej zjełczałych fragmentów niż w filetach kontrolnych. Po rozmrożeniu ryby pokryte cienkim filmem były też wilgotniejsze. W przypadku filetów z lodówki błona spowalniała rozwój mikroorganizmów, a w przypadku mrożonych w ogóle do tego nie dopuszczała. W przyszłości Zhao planuje przeprowadzić testy smakowe konserwowanych w ten sposób ryb.
- 4 odpowiedzi
-
- kwasy omega-3
- tłuszcze
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Microsoft postanowił zachęcić programistów do tworzenia aplikacji dla systemu Windows 7 i ogłosił konkurs, w którym główną nagrodą jest 17 777 dolarów. W konkursie może wziąć każdy pełnoletnia osoba. Nie dopuszczono do niego jedynie obywateli Kuby, Iranu, Korei Północnej, Sudanu oraz... kanadyjskiej prowincji Quebec. Zadanie polega na napisaniu oryginalnej aplikacji korzystającej z technologii obecnych w Windows 7. Każdy ma prawo do zgłoszenia trzech projektów, jednak muszą być one osobnymi rozwiązaniami. Termin nadsyłania prac na Code 7 Contest upływa 10 października. Zgłaszane prace będą oceniane pod kątem wydajności, zgodności z określonymi kategoriami, przydatności biznesowej, innowacyjności oraz użycia technologii z Windows 7. Finaliści zostaną zaproszeni do zaprezentowania swojej aplikacji podczas Microsoft Partner Developer Conference 2009, która odbędzie się 17-20 listopada w Los Angeles. Autorzy programów mogą stawić się osobiście lub wysłać swojego przedstawiciela. Do zdobycia będzie kilka nagród. Pomiędzy autorów prac wysłanych do 10 października zostanie rozdzielonych 7 nagród Early Bird Prize (dyplom + 1000 USD), po 2 nagrody Runner-up na każdy z 7 regionów (dyplom + laptop wartości około 1000 USD) oraz po 1 nagrodzie Finalist Prize (dyplom, zaproszenie na PDC w Los Angeles, kopia Windows 7 Ultimate podpisana przez jednego z prezesów Microsoftu). Na PDC finaliści będą mogli zdobyć Runner-up Prize (7777 USD) oraz Grand Prize (17 777 USD, wystąpienie podczas PDC, umieszczenie prezentacji w MSDN Channel i jej promocja w serwisach Microsoftu, zaproszenie do Redmond i spotkanie z programistami pracującymi nad Windows 7). Warto zauważyć, że o ile wszystkim finalistom Microsoft zasponsoruje przelot do Los Angeles oraz 3-dniowy pobyt, to osoba, która wygra główną nagrodę będzie musiała wybrać się do Redmond już na własny koszt. Osoby zainteresowane udziałem w konkursie powinny odwiedzić witrynę www.code7contest.com.
-
Lyssa Rosenberg, trenerka zwierząt z Nowego Jorku, uczy swoją półterierkę wykonywania prostych poleceń zapisanych na kartce. Willow udaje martwą, gdy zobaczy komendę "bang", wyrzuca w górę łapę po odcyfrowaniu hasła "machaj" oraz przysiada w żebrzącej pozycji na polecenie "siad". Właścicielka, która szkoli psy do reklam i zdjęć, utrzymuje, że jej czworonóg potrafi wykonać aż 250 sztuczek. Kiedyś żartowałam, że nauczę ją nalewania mi martini. Potem założyłam się z przyjacielem, że mogłabym nauczyć Willow czytać. Obiecał mi podróż do Meksyku, jeśli się to uda. Po 6 tygodniach suka zaczęła rozpoznawać słowa i reagować na nie. Nie chodzi o działanie uruchamiane przez mój charakter pisma. Znajomi przygotowali wyrazy opanowane przez Willow w formie komputerowego wydruku i reagowała także na nie. Wygląda na to, że Rosenberg może już zacząć pakować walizki...
- 1 odpowiedź
-
- Lyssa Rosenberg
- terierka
- (i 5 więcej)
-
W Sieci pojawiły się pogłoski, jakoby Microsoft i Yahoo! doszły do porozumienia w sprawie współpracy. Anonimowe źródła informują, że w najbliższym czasie powinno dojść do formalnego podpisania umów. Współpraca miałaby polegać na przejęciu przez Microsoft wyszukiwarki Yahoo!. Microsoft zapłaciłby za to 3 miliardy dolarów, a obie firmy przez kilkanaście lat dzieliłyby się zyskami z wyszukiwarki. Z kolei Yahoo! zajmowałoby się sprzedażą najdroższych reklam w serwisach Microsoftu i Yahoo!. Zyski z tej działalności również byłyby dzielone. To już kolejne pogłoski o bliskim połączeniu sił przez Microsoft i Yahoo!, ale tym razem wydają się bardziej prawdopodobne niż wcześniej. Przed kilkoma tygodniami zadebiutowała bowiem microsoftowa wyszukiwarka Bing, która zbiera pozytywne recenzje i zdobywa coraz więcej rynku. Obecnie Bing bardziej zagraża pozycji Yahoo! niż Google'a, dlatego też Yahoo! ma być może ostatnią szansę na zawarcie korzystnej umowy z Microsoftem. Jeśli bowiem Bing zdobędzie w przyszłości kilka procent rynku kosztem Yahoo!, to pozycja negocjacyjna Yahoo! wyraźnie osłabnie. Pomiędzy majem a czerwcem Yahoo! straciło na rynku wyszukiwarek 0,5% udziałów, a w tym czasie Microsoft zyskał 0,4%. Jednak nie wszyscy analitycy zgadzają się z opinią, iż Bing może zagrozić Yahoo. Część z nich twierdzi, że tak naprawdę obie firmy - Microsoft i Yahoo! - potrzebują siebie nawzajem. Razem mają około 30% rynku, więc dopiero po połączeniu sił mogą myśleć o rzuceniu wyzwania Google'owi z jego 65-procentowymi udziałami.
-
Każdego roku miliony ważek porywają się na podróż z iście kolumbowskim rozmachem – pokonują przestrzeń nad Oceanem Indyjskim, przelatując między południowymi Indiami a wschodnią Afryką. Niezależny biolog Charles Andreson uważa, że udało mu się udokumentować najdłuższą owadzią trasę migracji (Journal of Tropical Ecology). Gdyby jego doniesienia się potwierdziły, ważki zdeklasowałyby monarchy (Danaus plexippus), wędrowne motyle z rodziny rusałkowatych, które pokonują między Amerykami zaledwie połowę dystansu przypisywanego ważkom różnoskrzydłym, czyli ok. 14-18 tys. km w obie strony. Anderson opowiada, że rokrocznie na Malediwach pojawiają się roje ważek. Kiedy jednak o to zapytać, nikt nie wie, skąd się biorą. To ciekawe, ponieważ na archipelag malediwski składa się ok. 1190 wysepek osadzonych na 26 koralowych atolach, a od stałego lądu (Indii) są one oddalone o 500-1000 km. Co więcej, niemal nigdzie nie ma powierzchniowych zbiorników słodkowodnych, w których lub w pobliżu których ważki składają jaja. Biolog po raz pierwszy zetknął się z ewenementem masowego przybywania ważek w 1983 roku. Systematyczną obserwacją zajął się w 1996 r., a teraz porównuje swoje dane ze spostrzeżeniami innych osób z Malediwów, Indii i łodzi pływających po morzu. Na podstawie dat ustalono, że ważki najpierw pojawiają się w południowych Indiach, następnie w stolicy Republiki Malediwów Malé, a potem na atolach wysuniętych jeszcze bardziej na południe. Owady przylatują falami, żadna nie zostaje na dłużej niż kilka dni. Po raz pierwszy ważki nawiedzają stolicę między 4 a 23 października. Szczyt liczebności przypada na przełom listopada i grudnia. Potem owady znikają. Dziewięćdziesiąt osiem procent wędrowców stanowią przedstawiciele gatunku Pantala flavescens. Reszta to Anax guttatus, husarze wędrowne (Anax ephippiger), Tholymis tillarga i Diplacodes trivialis. Ponieważ jest to podróż w dwie strony, między kwietniem a czerwcem następuje fala powrotów. Jak tak drobne owady radzą sobie z lotem nad otwartymi wodami, co bywa trudne nawet dla potężniejszych od nich ptaków? Dokładnie nie wiadomo. W październiku muszą walczyć z wiejącym w przeciwną stronę wiatrem. Na ich szczęście w listopadzie i grudniu następują korzystne zmiany w przesuwającej się na południe strefie konwergencji tropikalnej. Wiatry przed nią wieją w kierunku Indii, natomiast te znajdujące się nad nią i za nią wieją od Indii. Wygląda więc na to, że by dolecieć do Malediwów, ważki wykorzystują masy powietrza przemieszczające się na wysokości powyżej 1000 metrów. W listopadzie dużo ważek pojawia się na północnych Seszelach (2700 km od Indii), a w grudniu na południu Seszeli na Aldabrze (3800 km od Indii). W Ugandzie ważki pojawiają się dwa razy do roku (w marcu i kwietniu oraz we wrześniu), dolatują też do Mozambiku i Tanzanii. Wszystko pasuje do schematu zmian pogodowych w regionie. Ważki podążają za opadami w różnych częściach świata, np. monsunowymi w Indiach. Dzięki temu mogą się rozmnażać. Lecąc nad otwartym morzem, bazują na prądach powietrznych i żywią się innymi owadami. Podróż w tę i z powrotem to cena życia 4 pokoleń. Anderson utrzymuje, że trasy migracji wielu owadożernych ptaków, np. sokołów czy lelków, pokrywają się z trasami ważek.
-
- monarchy
- Afryka Wschodnia
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Google okazało się odporne na recesję gospodarczą. Firma złożyła raport finansowy za drugi kwartał bieżącego roku. Jej przychody zamknęły się kwotą 5,52 miliarda dolarów, czyli są o 3% większe, niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Zysk Googla wyniósł 1,48 miliarda USD, podczas gdy przed rokiem było to 1,25 mld. Pozbycie się 200 pracowników z działów sprzedaży i marketingu oraz zamknięcie wydziałów zajmujących się sprzedaż reklam do radia i prasy drukowanej spowodowało, że koszty operacyjne firmy zmniejszyły się o około 120 milionów dolarów. Eric Schmidt, prezes Google'a, informuje, że w przyszłości firma będzie rozwijała się dzięki inwestowaniu w innowacyjne projekty, takie jak Chrome OS. "Historia pokazuje, że ci, którzy w czasach kryzysu inwestują, wychodzą z niego silniejsi niż konkurencja skupiająca się wyłącznie na cięciu kosztów" - mówił Schmidt.
-
- Eric Schmidt
- wyniki finansowe
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Firma Global Gaming Factory, nowy właściciel The Pirate Bay, wynajęła Wayne'a Rosso, byłego szefa Grokstera i założyciela Mashboxksa na stanowisko prezesa Zatoki Piratów. W wywiadzie dla serwisu CNET Rosso zdradził kilka szczegółów dotyczących przyszłości The Pirate Bay. Dowiadujemy się zatem, że nowy prezes Zatoki przebywał przez kilka dni w Londynie, gdzie prowadził rozmowy z przedstawicielami Universal Music Group i Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego. W najbliższej przyszłości chce spotkać się też z przedstawicielami innych firm fonograficznych czy studiów filmowych. Rosso zdradził też przyszły model biznesowy The Pirate Bay. Serwis ma być płatny, a jego użytkownicy w zamian za niewielką miesięczną opłatę będą mogli pobrać dowolną liczbę plików. Niewykluczone, że opłatę tę będzie można znacznie zmniejszyć. Osoby, które na potrzeby The Pirate Bay zaoferują określoną ilość miejsca na swoim dysku twardym, zapłacą znacznie niższy abonament. Im więcej dadzą serwisowi, tym mniejszy abonament zostanie im naliczony. Dzięki licznym komputerom podłączonym do sieci The Pirate Bay serwis w przyszłości chce zaistnieć na rynku chmur obliczeniowych. Chcemy wprowadzić nową technologię BitTorrent, która zoptymalizuje ruch na łączach ISP - mówi Rosso.
- 10 odpowiedzi
-
- Wayne Rosso
- BitTorrent
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Stracić wzrok z powodu zaćmy mogą nie tylko ludzie. Z podobnym problemem borykają się też konie, psy, żyrafy, króliki, sowy czy lwy. Teraz można temu zaradzić dzięki szkłom kontaktowym, produkowanym przez pewną firmę ze wschodnich Niemiec. S & V Technologies oferuje akrylowe soczewki, które wszczepia się do gałki ocznej, gdy zmętnienie soczewki prowadzi niemal do całkowitej ślepoty. Dopasowuje się je do wymogów (i gabarytów) różnych gatunków: od kotów po nosorożce. Ponieważ życie zwierząt jest krótsze, [utrata wzroku] prowadzi do pogorszenia jakości znacznej jego części – wyjaśnia Ingeborg Fromberg, szefowa działu weterynaryjnego firmy. Od wprowadzenia szkieł dla zwierząt w zeszłym roku z nietypowej oferty skorzystało kilka ogrodów zoologicznych. Zoo z Rumunii chciało wyleczyć lwa, Sea World z San Diego też lwa, tyle że morskiego (nie mógł on już wykonywać sztuczek z powodu kłopotów ze wzrokiem), a park narodowy z Australii kangura. Poza tym soczewki uratowały wiele zwierząt domowych, cyrkowych, koni wyścigowych, psów przewodników, a także dzikich mieszkańców rezerwatów. Operacja i kontrole lekarskie pochłaniają tysiące dolarów (lub euro), ale właściciele uważają, że gra jest warta świeczki. Kiedy coś niepokoi zwierzę, gdy nie czuje ono swego otoczenia, może stać się agresywne, nieprzewidywalne lub wycofane – przekonuje Fromberg. To ogromna strata, zwłaszcza w przypadku długo (i za duże pieniądze) szkolonych zwierząt, np. koni wyścigowych czy psów pracujących dla ociemniałych. Zwierzęta pozbawione wzroku doświadczają też często zaniku libido. To dlatego WWF kupił soczewki dla niedźwiedzi brunatnych z chińskiego rezerwatu. Prawdziwe wyzwanie podczas operowania dużych zwierząt, np. słoni i nosorożców, stanowi znieczulenie. Gdy leżą za długo na jednym boku, serce jest za mocno uciskane [...]. U żyrafy szyja nie może się nigdy znajdować niżej niż serce. Każdy gatunek ma jakieś osobliwości, z którymi trzeba się zmierzyć. Właścicielką S & V Technologies jest 64-letnia chemiczka Christine Kreiner. Jej firma świetnie się rozwija, jedyne ograniczenie to brak odpowiednio wykwalifikowanych weterynarzy. Z tego powodu przedsiębiorcza Niemka zdecydowała się na organizowanie weekendowych szkoleń dla chętnych z całego świata, w tym z Brazylii, Japonii i Tajwanu.
-
- wszczepiać
- S & V Technologies
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pojedyncza rybka pływająca w akwarium w kształcie kuli może i ładnie wygląda, ale na pewno nie jest szczęśliwa. Dla ryb, które trzymamy dla ozdoby w domach, życie w zbyt małych grupach jest stresujące. Takie zwierzęta częściej ze sobą walczą i wydają się nie być sobą. Katherine Sloman, ichtiolog z University of Plymouth, zaznacza, że jesteśmy rybom winni coś więcej niż dbanie, by śnięte, nie zaczęły pływać brzuchem do góry. Musimy im dać szansę na przejawianie zachowań typowych dla dzikich osobników. Brytyjka jako pierwsza zajęła się kwestią optymalnych warunków hodowli ryb akwariowych. Trzeba zaznaczyć, że chodziło jej o osiągnięcie dobrostanu psychologicznego. Pani doktor zajęła się dwoma popularnymi gatunkami: kardynałkiem chińskim (Tanichthys albonubes) oraz bystrzykiem neonowym (Paracheirodon innesi). Jej zespół umieszczał zwierzęta w 10-litrowym akwarium. Ryba mogła pływać sama, mieć tylko jednego towarzysza lub trafić do grupy złożonej z 5 czy 10 osobników. Do każdego wariantu eksperymentu przypisano po 6 akwariów (w sumie urządzono 24). Obserwowano i nagrywano zachowanie zwierząt, poszukując charakterystycznych zachowań, np. pogoni za innymi rybami. W grupach złożonych z 10 ryb odnotowywano najmniej agresji. Kardynałki i bystrzyki zachowywały się w naturalny sposób i tworzyły coś w rodzaju szkółek. Wygląda więc na to, że ryby również są zwierzętami społecznymi, choć za takie zwykliśmy uważać raczej psowate, słonie czy małpy. Jak wyjaśnia fizjolog ryb Tony Farrell z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej, by rozładować narastającą w akwarium agresję, trzeba zwiększyć zarybienie. U nas, ludzi, zatłoczenie pogorszyłoby sprawę, ale ryby są inne. W naturze często żyją w dużych stadach i silnie się do siebie przywiązują. W przyszłości Sloman chce zbadać gatunki inne niż kardynałki i bystrzyki oraz akwaria zamieszkiwane przez "mieszane" towarzystwo.
-
Na łamach czasopisma American Naturalist opublikowano interesujące doniesienie o odkryciu dwóch populacji ptaków, u których drobna różnica w jednym z genów może w najbliższym czasie doprowadzić do rozdziału na dwa osobne gatunki. Odkrycia dokonali badacze z Syracuse University. Uchwycenie "w biegu" procesu specjacji, czyli powstawania nowych gatunków, to prawdziwa rzadkość. Tym razem jednak udało się nie tylko odkryć dwie populacje należące (jeszcze) do tego samego gatunku, które najwyraźniej unikają krzyżowania się ze sobą, lecz także ustalono dokładną przyczynę tego zjawiska. Do odkrycia doszło poczas obserwacji jednego z gatunków ptaków należących do rodziny monarkowatych (Monarchidae). Jak zaobserwowali autorzy studium, osobniki z poszczególnych grup znacząco różniły się wyglądem - część z nich była upierzona całkowicie na czarno, druga zaś posiadała brzuchy w kolorze orzechowym. Różnica ta, z pozoru błaha, może już niedługo doprowadzić do pełnego rozdzielenia się linii rozwojowych obu populacji. Pierwszą wskazówką sugerującą, że wśród monarkowatych może dojść do specjacji, był brak zaobserwowanych przypadków kopulacji pomiędzy ptakami z poszczególnych grup. Taki dowód (a raczej poszlaka) był jednak zbyt słaby, aby potwierdzić postawioną hipotezę. Uznano w związku z tym, że lepszą wskazówką będzie ustalenie, czy samce z obu populacji postrzegają się wzajemnie jako konkurentów. Na terenie zamieszkiwanym przez ptaki rozstawiono modele osobników należacych do poszczególnych populacji. Założenie eksperymentu było proste: jeżeli samce będą atakowały "przybyszów" ubarwionych inaczej niż one same, będzie to oznaczało, że interpretowały ich obecność jako naruszenie własnego terytorium i przejaw próby rywalizowania o możliwość rozrodu. Brak agresji miałby z kolei oznaczać, że "obce" figurki nie są postrzegane jako zagrożenie. Wyniki eksperymentu pokazały, że samce atakowały wyłącznie modele imitujące osobniki z ich własnej populacji. Zdaniem autorów oznacza to, że różnice w ubarwieniu są na tyle duże, że samice z jednej populacji nie są atrakcyjne dla samców z drugiej. To z kolei oznacza, że najprawdopodobniej nie dochodzi między nimi do krzyżowania, a to może z kolei oznaczać dalsze pogłębianie się różnic i zbliżającą się specjację. Na podstawie dalszych badań stwierdzono, że cechą odpowiedzialną za różnicę w wyglądzie ptaków jest mutacja w genie kodującym receptor melanokortyny, czyli hormonu stymulującego produkcję melaniny - ciemnego pigmentu odpowiedzialnego za ciemne zabarwienie piór. Zmiana ta była niezwykle drobna i obejmowała zaledwie jeden aminokwas w cząsteczce receptora, lecz wystarczyła do upośledzenia funkcjonowania tej proteiny. Odkrycie dokonane przez badaczy z Syracuse University jest kolejnym dowodem na potwierdzenie prawdziwości teorii ewolucji. Wyniki przeprowadzonego eksperymentu pokazują dobitnie, że przyczyną specjacji mogą być błahe z pozoru mutacje, dostatecznie drobne, by doszło do nich w czasie życia jednego pokolenia. Trudno o bardziej przekonujący dowód na poparcie teorii Darwina...
- 11 odpowiedzi
-
- Monarchidae
- monarkowate
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Brytyjscy lekarze donoszą o niezwykłych perypetiach pacjentki, której najpierw wszczepiono dodatkowe serce, a następnie po tym, jak konieczne było jego usunięcie, udało się przeżyć dzięki czynności własnego organu. Niezwykłą historię opisuje czasopismo Lancet. Problemy szesnastoletniej dziś Hannah Clark zaczęły się już w dzieciństwie. Gdy miała dwa lata, stwierdzono u niej kardiomiopatię przerostową - chorobę polegającą na powiększeniu serca do stopnia zagrażającego niewydolnością. Aby uratować życie pacjentki, wszczepiono jej drugie serce bez usuwania własnego organu. Dziewczyna przeżyła w ten sposób 10 lat, lecz nie był to koniec jej problemów ze zdrowiem... W związku z przeszczepem Hannah musiała przyjmować leki z grupy immunosupresantów, ograniczające reakcję układu immunologicznego przeciwko obcej tkance. Niestety, po pewnym czasie doszło do jednego z najgroźniejszych objawów ubocznych tego typu terapii - u Hannah wykryto nowotwór. Nowa choroba oznaczała konieczność wdrożenia chemioterapii oraz zmniejszenia dawki immunosupresantów. Niestety, już po krótkim czasie doprowadziło to do pojawienia się objawów odrzucenia przeszczepionego dziesięć lat wcześniej serca. Jedynym ratunkiem dla Hannah było usunięcie obcej tkanki w celu uniknięcia gwałtownej reakcji układu odpornościowego. Szesnastoletnia dziś dziewczyna może mówić o niezwykłym szczęściu. Po odłączeniu serca przeszczepionego wcześniej od drugiego człowieka okazało się, że jej własny organ zaczął funkcjonować dostatecznie dobrze, by utrzymać krążenie krwi. Mało tego - po wyleczeniu nowotworu oraz usunięciu obcej tkanki pacjentka może teraz żyć bez regularnego przyjmowania jakichkolwiek leków. Co ciekawe, złagodzeniu uległa także astma, na którą cierpiała do niedawna Hannah. Sir Magdi Yacoub, jeden z lekarzy opiekujących się Hannah, opisuje jej historię tylko jednym słowem: "magia". Nie oczekiwaliśmy, że jej serce dojdzie do siebie, ale gdy zauważyliśmy, że tak się dzieje, byliśmy absolutnie zachwyceni - opowiada. Historia nastoletniej Brytyjki to nie tylko medyczna ciekawostka. Jej przykład pokazuje, że serce obarczone kardiomiopatią może powrócić do prawidłowego funkcjonowania, jeżeli tylko na jakiś czas zmniejszy się jego obciążenie. W przypadku Hannah rolę taką spełniło dodatkowe serce, lecz już teraz coraz częściej stosuje się serca mechaniczne. Tymczasowe wszczepianie mechanicznej pompy zastępującej serce pozwoliłoby nie tylko na eliminację problemów z doborem odpowiedniego dawcy, lecz także na rezygnację ze stosowania immunosupresantów. Wiele wskazuje na to, że taka forma leczenia nie tylko doraźnie usuwa objawy kardiomiopatii, lecz także autentycznie ją leczy.
- 5 odpowiedzi
-
- transplantacja
- przeszczep
- (i 7 więcej)
-
Jak pamiętamy na słynną kampanię Apple'a "I'm Mac", Microsoft odpowiedział nie mniej znaną "Laptop Hunters". Jednak, jak się okazuje, walka pomiędzy oboma koncernami na tym się nie kończy. Podczas Microsoft's Worldwide Partner Conferencje dyrektor wykonawczy Microsoftu Kevin Turner, powiedział, że prawnicy Apple'a domagali się, by jego firma wycofała swoje reklamy. Dwa tygodnie temu zadzwonili do nas ludzie z wydziału prawnego Apple'a i powiedzieli, że musimy wycofać reklamy, bo oni obniżyli cenę - mówił Turner. Nerwowej reakcji Apple'a nie ma się co dziwić. Kampania Microsoftu okazuje się bardzo skuteczna. Od czasu, gdy w marcu bieżącego roku pojawiały się pierwsze reklamy z serii "Laptop Hunters", powoli zmienia się postrzeganie wartości komputerów Mac i pecetów. Ponadto zauważono wzrost pozytywnych ocen marki Microsoft i spadek marki Apple. Koncern z Redmond nie ma zamiaru poprzestać na działaniach marketingowych. Turner poinformował, że jesienią bieżącego roku powstaną pierwsze sklepy Microsoftu, a część z nich zostanie zlokalizowana prawdopodobnie niedaleko sklepów Apple'a.
- 1 odpowiedź
-
- Laptop Hunters
- Im Mac
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na Virginia Tech College of Engineering powstał prototyp samochodu dla... niewidomych kierowców. Nie jest to, jak można by się spodziewać, pojazd autonomiczny, ale urządzenie, które w założeniu ma dać niewidomemu taką samą kontrolę nad pojazdem, jaką mają osoby widzące. Samochód, stworzony w ramach programu Blind Driver Challenge, korzysta z laserowych czujników, systemu komend i informacji głosowych oraz całej gamy najnowocześniejszych technologii. Pierwszym niewidomym kierowcą, który wypróbował pojazd był Wes Majerus, specjalista ds. wprowadzania nowych technologii w National Federation of the Blind's Jernigan Institute. Celem tej placówki badawczej jest opracowywanie i wdrażanie technologii ułatwiających życie niewidomym. Majerus zauważa, że skomputeryzowany pojazd wydaje znacznie bardziej precyzyjne polecenia, niż robi to siedzący obok człowiek. Potrafi precyzyjnie poinformować np. jak bardzo należy skręcić, by utrzymać prawidłowy tor jazdy. Oprócz informacji głosowych kierowca otrzymuje też dane za pomocą systemów podobnych do stosowanej w konsolach do gier technologii force feedback, która wywołuje drżenie zakładanej przez kierującego kamizelki. Pomysł zbudowania samochodu dla niewidomych narodził się w Jernigan Institute. W 2004 roku ogłoszono konkurs na stworzenie takiego pojazdu. Virginia Institute of Technology była jedyną uczelnią, która podjęła się tego zadania i w 2006 roku rozpoczęto prace nad pojazdem. Naukowcy z Virginia Tech otrzymali od Narodowej Federacji Niewidomych grant w wysokości 3000 dolarów. Pojazd powstał na bazie samochodów, które budowane są na potrzeby Urban Challenge, czyli organizowanego przez DARPA rajdu autonomicznych pojazdów. Największym wyzwaniem było wyposażenie go w systemy, które szybko i precyzyjnie przekażą kierującemu na tyle dokładne informacje, by nie stanowił on zagrożenia na drodze. Na potrzeby niewidomych powstała więc wibrująca kamizelka, system komend głosowych, dotykowa mapa, która wykorzystuje sprężone powietrze do informowania kierującego o drodze i przeszkodach znajdujących się na niej czy kierownica, umożliwiająca wykonywanie bardzo precyzyjnych manewrów, wspomaganych komendami głosowymi. Osoby zaangażowane w budowę samochodu dla niewidomych nie martwią się jednak przeszkodami natury technicznej, gdyż te da się pokonać. Największym problemem będzie, ich zdaniem, doprowadzenie do takiej zmiany przepisów, by niewidzący mogli zdobywać prawo jazdy. Niezwykły samochód zostanie zaprezentowany szerszej publiczności podczas corocznego letniego obozu młodzieży niewidomej. Młodzi ludzie, którzy nie mogą zrobić prawa jazdy z powodu swej ułomności, będą mogli pierwszy raz w życiu usiąść za kierownicą.
- 3 odpowiedzi
-
- kierowca
- prawo jazdy
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Najstarsze tatuaże wykonywano za pomocą sadzy. Maria Anna Pabst z Uniwersytetu Medycznego w Grazu podaje za przykład prehistorycznego Tyrolczyka – Ötzi. Wg niej, wzory na skórze sprzed kilku tysięcy lat mogły nie być ozdobą, lecz służyły do celów medycznych (Journal of Archaeological Science). Pabst badała zachowane próbki tkanek pod mikroskopem optycznym i elektronowym. O dziwo większość tatuaży ukrywała się pod ubraniami (co uprawomocnia wniosek, że nie chodziło o upiększanie). Miały one postać krzyży bądź grup równoległych odcinków. Część wzorów znaleziono w pobliżu punktów akupunkturowych. Chcąc stwierdzić, jakiego barwnika użyto, by wytatuować Ötzi, austriacki zespół oglądał pod mikroskopem elektronowym niezwykle małe fragmenty kilku wzorów oraz niepokolorowane kawałki tkanki z wnętrza uda. W wytatuowanej skórze dostrzeżono liczne drobinki jakiejś substancji, poprzetykane wydłużonymi kryształami. Analiza chemiczna ujawniła, że jest to sadza wymieszana z krzemianami. W niewytatuowanej tkance nie było sadzy. Pabst uważa, że barwnik uzyskiwano, zdrapując go z krzemianowych skał otaczających palenisko. Nie wiadomo, jak dokładnie wykonano tatuaż. Niewykluczone, że skórę nakłuwano rogami, a do otworów wprowadzano sadzę.
- 2 odpowiedzi
-
- Maria Anna Pabst
- cele medyczne
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Google'owski Android miał być systemem dla smartfone'ów, jednak po jakimś czasie zwrócił na siebie uwagę producentów netbooków. Teraz Google pokazał Androida dla pecetów. System można pobrać w postaci obrazu dysku LiveAndroid. Powinien on działać na każdym komputerze z procesorem x86. Android został przygotowany jako Live CD, a więc można z niego korzystać, bez konieczności instalowania systemu na dysku twardym. System jest rozpowszechniany bezpłatnie. Został udostępniony na witrynie Google'a. Koncern przygotował też przewodnik po swoim systemie.
- 5 odpowiedzi
-
- Chrome OS
- system operacyjny
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ludzka pamięć zaczyna działać podczas życia płodowego. Dotąd nie wiedziano jednak, jak długo się utrzymuje. Badacze z Holandii jako pierwsi wykazali, że pamięć krótkotrwała funkcjonuje u już 30-tygodniowych płodów, a ich wspomnienia "żyją" przez jakieś 10 minut (Child Development). Naukowcy z Centrum Medycznego Maastricht University i Radboud University Nijmegen Medical Centre pracowali z ok. 100 ciężarnymi kobietami. Sprawdzali, jak ich dzieci reagują na powtarzającą się stymulację. Po pewnej liczbie powtórzeń płód przestawał odpowiadać, co było doskonale widać na usg. Następowała tzw. habituacja, a sam bodziec zostawał uznany za bezpieczny. Podczas drugiej sesji dzieci pamiętały uprzednią stymulację i przywykały po znacznie mniejszej liczbie powtórzeń. Na tej podstawie akademicy stwierdzili, że pamięć krótkotrwała utrzymuje się u 30-tyg. płodów przez 10 minut. Trzydziestoczterotygodniowe dzieci potrafią przechowywać potrzebne informacje przez dużo dłuższy czas, bo przez miesiąc. Płody poddawano testom w wieku 30, 32, 34 i 36 tygodni, a następnie znowu w wieku 38 tygodni. Okazało się, że 34- i 36-tygodniowe dzieci przywykały o wiele szybciej niż płody 38-tygodniowe, które nie były wcześniej trenowane. Oznacza to, że u embrionu pamięć funkcjonuje co najmniej przez 4 tyg. – czyli w okresie upływającym pomiędzy testem w 34. a badaniem w 38. tygodniu.
- 2 odpowiedzi
-
Wyniki uzyskane przez mobilny procesor Moorestown, który w 2010 roku ma zastąpić Atoma, zaskoczyły nawet jego twórców. Anand Chandrasekher, wiceprezes intelowskiej Ultra Mobility Group, potwierdził pojawiające się pogłoski, jakoby Moorestown był 50-krotnie bardziej energooszczędny od swoich poprzedników. Początkowo Intel obiecywał, że kość będzie charakteryzowała się 10-krotnie lepszym stosunkiem poboru mocy do wydajności. Chandrasekher poinformował, że tak dobre wyniki osiągnięto dzięki ograniczeniu poboru mocy w czasie przetwarzania danych wideo, audio oraz w czasie uśpienia. Kolejnym osiągnięciem, którym pochwalił się Intel, jest wykorzystywanie modułowej architektury, dzięki której ten sam kod może działać zarówno na Atomie, jak i na serwerowych Xeonach, bez konieczności wcześniejszej rekompilacji.
- 1 odpowiedź
-
- Moorestown
- Atom
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Robert Buelteman fotografuje rośliny, ale w bardzo nietypowy sposób. Utrwala je po przyłożeniu bardzo wysokiego napięcia - 80 tysięcy woltów. Niektórzy mogliby powiedzieć, że to tylko wariant fotografii kirlianowskiej, czyli metody rejestracji wyładowań elektrycznych, dla niego to jednak sposób na wyrażanie siebie i poznawanie życia. Coś jak japońska kaligrafia lub jazzowa improwizacja. Zdjęcia Amerykanina są elektryzujące – dosłownie i w przenośni. Powstawały przez 10 lat, od marca 1999 roku. Pięćdziesięciopięcioletni obecnie artysta wykonał w ciągu dekady zaledwie, a może aż 80 fotografii. Pracuje w zupełnych ciemnościach, przez co kojarzy się z widowiskowymi eksperymentami Tesli. Jego "roboczotydzień" to 60 godzin, jeśli więc pomnożyć to przez 520 (liczbę tygodni w ciągu 10 lat), okaże się, że na żmudnych próbach spełzło mu 41600 godz. Wybiera roślinę, obrabia ją skalpelem, a następnie umieszcza na metalowej płytce. Ta ostatnia unosi się w płynnym silikonie pomiędzy dwiema warstwami pleksi. Przypomina to układanie preparatu mikroskopowego pod okularem. Potem włącza prąd. Jest w stanie wytypować obszar, gdzie powinny się skoncentrować ładunki elektryczne. Do tego celu wykorzystuje pręt i akumulator. Roślina emituje promieniowanie niewidoczne dla ludzkiego oka. W tym czasie Buelteman wodzi nad nią przewodem światłowodowym. Gdy wiązka białego światła o grubości ludzkiego włosa czegoś "dotknie", element ten zostaje utrwalony. Niebieskie ogniki widoczne np. na obrzeżach liści to zjonizowany gaz, czyli wyładowania koronowe. Sam artysta porównuje aluminiową płytkę do kanwy, a poruszanie światłowodem do pociągnięć pędzla. Reszta jest taka sama jak przy zwykłej fotografii, tyle że to ja ręcznie kontroluję czas ekspozycji. By nie dopuścić do porażenia się prądem, Amerykanin obudował eksperymentalną "sztalugę" drewnem. Ostrożeń lancetowaty (Cirsium vulgare), alstremeria, złocień koronowy (Chrysanthemum coronarium), owies głuchy (Avena fatua), szczwół plamisty (Conium maculatum), trawa pampasowa (Cortaderia selloana), cyklamen perski (Cyclamen persicum), karczoch zwyczajny (Cynara scolymus), kosaciec Douglasa (Iris douglasiana) czy słonecznik ozdobny (Helianthus annuus) to tylko część towarzystwa, które trafiło pod nóż i do ciemni artysty. Poza tym eksperymentował on także z konopiami, różami, łubinem, makami i petuniami. Buelteman opisał swój projekt i technikę w książce pt. "Znaki życia" (Signs of Life).
- 7 odpowiedzi
-
- fotografia kirlianowska
- Robert Buelteman
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Drilolerius americanus, dżdżownica olbrzymia, odkryta dopiero w roku 1897 w stanie Waszyngton, jeszcze przed 20 laty uznawana była za gatunek wymarły. Od tamtej pory trzykrotnie zaobserwowo to zwierzę, którego długość ciała dochodzi do jednego metra. Niektórzy przypuszczają, że zwierzęta wciąż mogą przebywać prawie pięć metrów pod powierzchnią ziemi w regionie Palouse, który znajduje się na granicy stanów Waszyngton i Idaho. Ze względu na intensywne wykorzystywanie tego terenu w celach gospodarczych występujący tam ekosystem, a wraz z nim olbrzymie robaki, może być zagrożony. Obrońcy przyrody chcą szukać jeszcze żyjących egzemplarzy dżdżownic, by w ten sposób ratować te rzadkie zwierzęta i objąć ochroną ekosystem na zamieszkałym przez nie terenie. Profesor Jodi Johnson - Maynard z uniwersytetu w Idaho jest pewien, że w regionie Palouse nadal znajdują się żywe egzemplarze olbrzymich dżdżownic. Powołuje się przy tym na egzemplarz znaleziony w 2005 roku. Prace poszukiwawcze mają się zacząć latem bieżącego roku na terenie ostatnich obserwacji. Swoją nazwę „amerykański lilia - robak" zawdzięcza stosowanemu systemowi obronnemu. W razie niebezpieczeństwa Drilolerius americanus uwalnia wydzielinę o zapachu lilii i odstrasza nią wrogów.
- 3 odpowiedzi
-
- dżdżownica
- amerykańska lilia - robak
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czy kule armatnie używane na początku XIX wieku naprawdę mogły zatapiać statki wojenne? Badacze z Izraela przeprowadzili eksperymenty i stwierdzili, że jak najbardziej tak. W 1966 roku znaleziono drewnianą łódź, która zatonęła w pobliżu portu Akka. Na pierwszy rzut oka jej kadłub wydawał się mocny. Szkutnicy zdecydowali się bowiem na wykonanie niezwykle grubego poszycia z dębiny. Choć podwodnego odkrycia dokonano tyle lat temu, dopiero w 2006 r. akademicy z Uniwersytetu w Hajfie zaczęli zgłębiać tajemnice jednostki. Po pierwsze, należało rozstrzygnąć, skąd pochodziła oraz kiedy i dlaczego zatonęła. Mapa narysowana przez brytyjskiego oficera w 1799 r. podczas oblężenia Akki (rozpoczęło się ono 20 marca) sugerowała, że statek został zatopiony właśnie przez Brytyjczyków, by uniemożliwić Francuzom wejście do portu. Dr Yaacov Kahanov, szef połączonego zespołu badawczego z Uniwersytetu i Rafael Advanced Defense Systems Ltd., opowiada, że potem naukowcy zabrali się za problem numer dwa: czy kula armatnia może przebić gruby kadłub z drewna dębowego. Co prawda prowadzono próby miotania pocisków w kierunku replik statków, ale ponieważ było to przedsięwzięcie złożone i kosztowne, eksperymentów zrealizowano niewiele i nie zawsze uzyskiwano naukowe dane. Trudno więc powiedzieć, czy kule znalezione we wraku mogły spowodować, że ta konkretna łódź poszła na dno. Akademicy z Instytutu Badań Morskich połączyli więc siły z inżynierami z Rafaela i opracowali jedyny w swoim rodzaju model. Dzięki niemu dało się zredukować skalę eksperymentu, obniżając w ten sposób koszty i zwiększając szanse na kontrolowanie przebiegu ostrzału czy na dokonanie pomiarów. Naukowcy z Hajfy wykonali w sumie 5 replik kadłuba w skali 1:2. W tym samym czasie pracownicy Rafael Advanced Defense Systems skonstruowali broń strzelającą stalowymi kulami. Wszystko dokładnie mierzono, by upewnić się, że uda się osiągnąć typową dla tamtych czasów prędkość, z jaką pocisk opuszczał lufę armaty. Chodziło o wartości w granicach 100-500 metrów na sekundę. Koniec końców okazało się, że choć grubość dębiny była imponująca, nie mogła ona wytrzymać naporu kul nawet przy najmniejszych szybkościach. Co więcej, im mniejsza prędkość, tym większą energię poszycie absorbowało, a to oznacza większe zniszczenia i rozprysk drewna. Podczas bitew morskich końca XVIII i początku XIX wieku załoga była więc narażona na duże niebezpieczeństwo.
- 18 odpowiedzi
-
Uczeni donoszą, iż w przypadku osób zarażonych wirusem HIV, AIDS rozwija się szybciej u kobiet niż u mężczyzn. Naukowcy skupieni wokół Marcusa Altfeld z Ragon Institute of Massachusetts General Hospital w Bostonie, zidentyfikowali mechanizm systemu immunologicznego, który może wywołać reakcje o różnym stopniu nasilenia. Dodatkowo białko receptorowe u obu płci działa na wirus HIV w inny sposób. Mowa tutaj genie TLR7, który pomaga komórkom immunologicznym organizmu najpierw rozpoznać wirusa HIV, a następnie wywołać wstępną reakcję immunologiczną. Komórki produkują wtedy pobudzającą system immunologiczny cząsteczkę interferon alfa, która aktywuje limfocyty T, by w ten sposób walczyć z wirusem. Badania laboratoryjne, przeprowadzone na kobietach i mężczyznach o takim samym stopniu zakażenia wirusem HIV, wykazały, iż wirus aktywuje u kobiet więcej komórek immunologicznych niż u mężczyzn. Tym samym zarażone kobiety posiadają we krwi większą liczbę aktywnych limfocytów T. Naukowcy przypuszczają, ze także hormony seksu odgrywają tutaj decydującą rolę, gdyż dopiero po menopauzie kobiety wykazują podobną reakcję immunologiczną jak mężczyźni. Naukowcy stawiają sobie za zadanie wyjaśnienie, w jaki sposób hormony seksu wpływają na odpowiedź immunologiczną na wirus HIV. Czy przyczyny należy szukać w wyższym poziomie progesteronu u kobiet przed menopauzą? Być może pewnego dnia lekarstwa zahamują działanie TLR7 i zredukują w ten sposób aktywność komórek odpornościowych u kobiet.