Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Search the Community

Showing results for tags 'słowa'.



More search options

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Found 9 results

  1. Analiza komputerowa języka psychopatycznych morderców ujawnia, w jaki sposób postrzegają siebie, świat i swoje ofiary. Efekty współpracy psychologów z Uniwersytetu Cornella i Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej będzie można wykorzystać jako narzędzie diagnostyczne, służące do oceny postępów w trakcie terapii czy tropienia podejrzanych w Internecie. Prof. Jeff Hancock potwierdza, że słowa wykorzystywane przez psychopatów pasują do podstawowych cech osobowościowych i świadczą o egoizmie, płaskości emocjonalnej oraz odłączeniu moralnym od popełnionych przestępstw. Zespół przeanalizował historie opowiedziane przez 14 psychopatycznych morderców przebywających w kanadyjskich więzieniach. Porównano je z wypowiedziami 38 morderców, u których nie rozpoznano psychopatii. Każdego mężczyznę proszono o opowiedzenie ze szczegółami popełnionej zbrodni. Po transkrypcji nagrania poddano analizie komputerowej. Okazało się, że psychopaci częściej używali słów "ponieważ", "więc/dlatego", co sugerowało, że popełnienie przestępstwa "było konieczne" do osiągnięcia konkretnego celu. Hancock i inni zauważyli, że w wypowiedziach psychopatów pojawiało się 2-krotnie więcej słów odnoszących się do potrzeb fizycznych, np. jedzenia czy seksu (w opisie niejednokrotnie występowały detale związane z posiłkami spożywanymi w dniu zbrodni). U niepsychopatycznych morderców wykryto więcej wyrazów oznaczających potrzeby społeczne, np. dotyczących rodziny, religii czy duchowości. Psychopaci charakteryzowali się również mniejszą fluencją słowną (zdolnością do wydobywania z zasobów umysłowych różnych wyrazów): w ich wypowiedziach częściej pojawiały się przerywniki/wypełniacze w rodzaju "yyy", "hmm". Psycholodzy przypuszczają, że może to być skutkiem większej chęci wywarcia na rozmówcy pozytywnego wrażenia. Dobór wyrazów pochłania większość zasobów poznawczych, zaburzając płynność mowy.
  2. Pytanie za sto punktów: gdzie i kiedy powstał rap? Większość ludzi stwierdzi zapewne, że w latach 70. ubiegłego wieku w Nowym Jorku, profesor Ferenc Szasz z Uniwersytetu Nowego Meksyku na pewno się z tym jednak nie zgodzi, gdyż z jego badań wynika, iż ten gatunek muzyczny zawdzięczamy... średniowiecznym Szkotom. Wg niego, walki na rymy w wykonaniu raperów wywodzą się od kaledońskiego flytingu (flitingu). Był to pojedynek na wyzwiska, często rymowane, a samo określenie zostało zapożyczone przez historyków społecznych z XV-XVI-wiecznych źródeł, wspominających o pojedynków makarów. Termin ukuli językoznawcy amerykańscy, którzy wskazują na rozpowszechnienie tego zjawiska w społecznościach oralnych całego świata. Jest to swego rodzaju zastępnik walki wręcz, tzw. chłostanie słowem. Szkoccy właściciele niewolników przenieśli tradycję swoich przodków do USA. Tam została ona przyswojona i rozwinięta przez Afroamerykanów. Po wielu latach ukrytej ewolucji wypłynęła ona jako rap. Zarówno średniowieczni Szkoci, jak i młodzi czarni Amerykanie wyspecjalizowali się w doprowadzaniu satyry do granic akceptowalności. Jeszcze chwila, jedno słowo za dużo, a werbalne współzawodnictwo przeobrazi się w przyziemne mordobicie. Profesor Szasz zajmuje się kulturami Szkocji i USA. Na trop powiązań i korzeni rapu wpadł przez przypadek, badając kontekst historyczny działalności najsłynniejszego szkockiego barda Roberta Burna. Naukowiec zacytował też pierwszy amerykański przykład walki na słowa, który wydrukowano w magazynie Vanity Fair 9 listopada 1861 r. Niektórzy eksperci uznają, że korzeni muzycznej części kultury hip-hopu należy rzeczywiście poszukiwać poza Stanami - w zachodniej Afryce. Kilkaset lat temu tamtejsi czarownicy "uskuteczniali" rytmiczne recytacje, wybijające się ponad warkot bębnów i odzywające się z rzadka inne instrumenty.
  3. Gary Peach, 73-letni obecnie brytyjski naukowiec, twierdzi, że jest autorem słów wypowiedzianych przez Neila Armstronga po wylądowaniu na Księżycu: To jeden mały krok dla człowieka, lecz wielki skok dla ludzkości. Myślałem, że będąc Amerykanami, mogą w kluczowym momencie powiedzieć coś w stylu "o kur.." lub "patrz na ten cholerny kurz". Czułem, że to się nie będzie nadawało do cytowania po wieczność w podręcznikach do historii. Podczas przygotowań do startu sławnej misji Brytyjczyk przebywał w Canberra Deep Space Communication Complex, stacji śledzącej ruchy sztucznych satelitów. Podobno poproszono go o opinię, co mogłaby powiedzieć pierwsza osoba spacerująca po Księżycu. Peach zasugerował to, co usłyszeliśmy w 1969 r. Scenariusz został zrealizowany, ponieważ Amerykanin stacjonujący w tej samej bazie przekazał jego pomysł kontroli lotów NASA.
  4. Słyszenie wyrazu zazwyczaj wywołuje obraz oznaczanego przedmiotu. Istnieją jednak ludzie, którzy zaczynają czuć smak słowa, zanim jeszcze zostanie wypowiedziane. U tych osób mamy do czynienia z rzadką postacią synestezji ("skrzyżowania" wrażeń zmysłowych), kiedy smak słowa jest wyzwalany przez jego znaczenie. Słyszenie, wypowiadanie lub czytanie wyrazów uruchamia w ustach złożone wrażenia smakowe — tłumaczy Julia Simner z Uniwersytetu w Edynburgu. Synestezja jest zazwyczaj rodzinnie przekazywana z pokolenia na pokolenie. Mniej więcej jedna osoba na dwadzieścia trzy ma na swoim koncie jakąś postać doświadczeń "międzyzmysłowych", ale w większości przypadków jest to odczuwanie kolorów cyfr lub liter. Synestezja jako smakowanie słów jest tak niezwykła, że nie mieliśmy pojęcia, jak często występuje — wyznaje Simner. Podróżując między Anglią a Szkocją i po Stanach Zjednoczonych, musiała ona przebyć ponad 8 tys. kilometrów, aby znaleźć 6 osób obdarzonych takimi zdolnościami. Synestezja jest zjawiskiem naturalnym i automatycznym. Dało się to stwierdzić za pomocą zaawansowanych metod obrazowania mózgu. Gdy Simner i jej współpracownik Jamie Ward pokazywali badanym niezwykłe obiekty, odkryli, że smak był aktywowany przez znaczenie, a nie przez brzmienie słowa (Nature). Posmak wyrazu był wyczuwalny, zanim zaczęto wypowiadać wyraz. Jest to wyzwalane przez obszar mózgu odpowiedzialny za kodowanie znaczenia słów, a nie przez rejon przechowujący pamięć brzmienia wyrazów. Simner tłumaczy, że synestezja jest efektem aktywowania połączenia pomiędzy obszarami, które normalnie się ze sobą nie komunikują. Takie samo połączenie występuje u wszystkich ludzi, lecz u większości osób jest ono hamowane i nie dochodzi do przepływu informacji.
  5. Od lat powtarza się, że mężczyźni wypowiadają dziennie o wiele mniej słów niż kobiety. Wg naukowców, kiedy panowie mieli wyczerpywać swój 7-tysięczny limit, przeciętnej przedstawicielce płci pięknej potrzeba było jeszcze 13 tys. słów, by wyrazić siebie i świat. Tymczasem okazuje się, że prawdopodobnie obie płcie mówią tyle samo: około 16 tysięcy wyrazów każdego dnia. Psycholodzy z University of Texas w Austin opublikowali swoje spostrzeżenie na ten temat w artykule pt. "Czy kobiety rzeczywiście są bardziej gadatliwe od mężczyzn?". Ukazał się on w lipcowym numerze pisma Science. Współautor studium, James W. Pennebaker, podkreśla, że o stereotypach stale tokującej kobiety i milczącego mężczyzny napisano i powiedziano bardzo wiele, nigdy jednak nie przeprowadzono systematycznych badań, które polegałyby na nagrywaniu przez dłuższy czas naturalnych rozmów dużych grup ludzi. Z tego powodu akademicy z University of Texas przez 8 lat rozwijali metodę, która by to umożliwiała. Zastosowali przy tym elektroniczne uruchamiane nagrywanie (electronically activated recorder, EAR). Dyskretne urządzenie pozwalało na utrwalanie ludzkich kontaktów, w tym konwersacji. Naukowcy przeanalizowali transkrypcje interakcji niemal 400 studentów z USA i Meksyku. Ich dzienną aktywność społeczną śledzono w latach 1998-2004. Uczestnicy eksperymentu nie mogli kontrolować działania EAR, który automatycznie co 12,5 minuty nagrywał 30 sekund "akcji". Co więcej, nie wiedzieli nawet, kiedy urządzenie było włączone.
  6. Holenderscy naukowcy opracowali elektroniczną zabawkę, która wspiera rozwój językowy, a zwłaszcza naukę nowych słów, u dzieci autystycznych. W ramach pracy dyplomowej Helma van Rijn z Politechniki w Delft testowała prototyp urządzenia LINKX na serii spotkań z trojgiem chorych maluchów. Robbert, Beer i Jacob mają od 3 do 5 lat. Osoby z autyzmem nie potrafią uchwycić znaczenia słów, dlatego van Rijn uznała, że najlepiej uczyć dzieci nazw obiektów z bezpośredniego otoczenia. Dla takich brzdąców powtarzanie, sprzężenie zwrotne i nagrody mają bardzo duże znaczenie. Często dysponują one doskonałą pamięcią i lubią zabawki, które można w jakiś sposób zorganizować. LINKX składa się z dosyć dużych klocków, które należy dopasować do konkretnego przedmiotu. Obiekty, np. stół, akwarium czy drzwi, wyposażono w niewielką kolorową diodę i coś w rodzaju wtyczki. Jeśli dziecko przyłoży do przedmiotu właściwy klocek, zaczyna się on jarzyć w tym samym kolorze, co światełko przy obiekcie. W tym samym czasie może usłyszeć odpowiednią nazwę, wypowiadaną przez swojego rodzica (nazwy przedmiotów nagrano oczywiście wcześniej). Van Rijn tłumaczy, że posłużyła się "mowogramami", czyli piktogramami połączonymi z dźwiękiem. Po wielu powtórzeniach dzieci wypowiadały właściwe nazwy, wyprzedzając elektronicznego pomocnika. Duże znaczenie miała tu jednoczesna stymulacja wielu zmysłów oraz wzmacnianie poczucia kontroli nad otoczeniem (sprawstwa). Kiedy do obiektu przykłada się zły klocek, "rodzic" nie wypowiada żadnego słowa. Bloczki można grupować po 3 (układać pociąg). Wtedy środkowy klocek zapala się i słychać dźwięk oznaczający dany przedmiot. I dzieci, i rodzice bardzo pozytywnie zareagowali na zabawkę. Wydaje się, że maluchy naprawdę nauczyły się kilku nowych słów, trzeba to jednak będzie sprawdzić. LINKX bazuje na technikach mapowania kontekstu. Oznacza to, że naukowcy zaznajomili się z problemem, spotkali z dziećmi i ściśle dopasowali zabawkę do ich możliwości oraz potrzeb. Niezwykle istotne są tu okoliczności, w jakich urządzenie będzie wykorzystywane.
  7. Najbardziej "wygadany" ptak świata to afrykańska papuga popielata o imieniu N'kisi. Mieszka razem ze swoją panią w Nowym Jorku i zna aż 950 słów. Można u niej także dostrzec przejawy poczucia humoru. Wymyśla własne wyrazy, a nawet krótkie zdania. W ten sposób radzi sobie z nowymi sytuacjami, kiedy nie może wykorzystać opanowanego wcześniej repertuaru zachowań. Zachowuje się więc jak dziecko naszego własnego gatunku. N'kisi uznaje się za najbardziej zaawansowanego zwierzęcego użytkownika ludzkiego języka. Aby zrozumieć połowę napisanego po angielsku tekstu, trzeba znać 100 słów. Nasza żako, gdyby umiała czytać, radziłaby więc sobie doskonale. Ptaszysko używa wszystkich czasów i jak dziecko uczące się języka, tworzy regularne formy tam, gdzie nie powinno ich stosować. Zamiast flew (od czasownika fly, czyli latać) mówi np. flied. Jej radosne słowotwórstwo nazwano n'kisizmami. Papuga komentuje to, co robi właścicielka. Opisując jej kolejny olejek do aromaterapii, powiedziała: O, nowe ładnie pachnące lekarstwo. Kiedy samiec po raz pierwszy spotkał dr Jane Goodall, światowej sławy specjalistkę zajmującą się małpami, którą widział wcześniej na zdjęciu, zawołał: Masz szympansa? (Got a chimp?). Ptak postrzega siebie jako wesołka. Kiedy zobaczył inną papugę zwieszającą się głową w dół z żerdzi, skomentował: Powinniście go sfilmować. Podczas eksperymentu żako i właścicielkę umieszczono w dwóch różnych pokojach. Ptakowi pokazywano karty z obrazkami, wyciągane z losowo wybranych kopert. Całą sytuację nagrano. Analiza wykazała, że papuga 3 razy częściej podawała właściwe nazwy, niż działoby się, gdyby trafiała przez przypadek. Trzeba też dodać, że badacze wyeliminowali odpowiedzi wskazujące na zrozumienie, jeśli ptak nie wypowiadał żądanego słowa (np. gdy widząc obejmującą się parę, mówił: Czy mogę cię objąć?). Goodall uważa, że N'kisi to wspaniały przykład komunikacji międzygatunkowej.
  8. Priscilla Dunstan uważa, że odkryła 5 używanych przez płaczące niemowlęta "słów". Za ich pomocą maluchy mają się porozumiewać ze swoimi rodzicami. Kiedy dziecko jest głodne, płacząc, wydaje dźwięk "ne". Pozostałe komunikaty, to: ou, ech, erch oraz heh. Oto, w kolejności wymieniania, wolne tłumaczenie ich znaczenia: 1) jestem zmęczony, 2) zrób coś, żeby mi się odbiło, 3) mam gazy i boli mnie brzuch, 4) jestem niespokojny. Dunstan przez 8 lat badała płacz niemowląt i jego znaczenie. Powód był prozaiczny, nie umiała sobie poradzić z nieustannym kwileniem własnego syna Toma. Teraz pani Dunstan przekazuje swoją wiedzę na temat dziecięcego języka innym. Moim celem jest, by rodzice mogli doświadczyć produktywnego i radosnego rodzicielstwa, a dzieci rosły zadowolone, spały długo i mniej płakały. Dunstan jest Australijką. Uważa, że w badaniach pomogła jej tzw. pamięć ejdetyczna (czyli fotograficzna). Godzinami wsłuchiwała się w dźwięki wydawane przez syna i inne maluchy, aby wyizolować określone "słowa", zanim niemowlęta nie zaczną się zanosić histerycznym płaczem. Dzielna mama twierdzi, że dźwięk jest wyzwalany przez odruch powiązany z daną potrzebą fizjologiczną. Sylaba "ne" tworzy się na przykład wtedy, gdy niemowlę płacze "poprzez" odruch ssania, kiedy to język jest oparty na podniebieniu. Określony układ aparatu mowy działa jak filtr nałożony na wydawane dźwięki. Specjaliści odnoszą się jednak sceptycznie do rewelacji Priscilli Dunstan. Profesor Simon Garrod, psycholingwista z Uniwersytetu w Glasgow, uważa, że wczesne wzorce wokalizacyjne są rzeczywiście uniwersalne i nazywa się je etapem przedjęzykowym lub gaworzeniem, ale mają więcej wspólnego z ćwiczeniem strun głosowych niż z czymkolwiek innym. Według niego, matki przypisują dzieciom zdolności, których w rzeczywistości nie mają, tak jak właściciele psów sądzący, że zwierzęta umieją mówić.
  9. Naukowcy z Leeds Memory Group sądzą, że znaleźli sposób na zbadanie zjawiska déjà vu, czyli poczucia, że coś się już wcześniej widziało. Za pomocą hipnozy udało im się odtworzyć déjà vu w laboratorium. Magazyn New Scientist donosi, iż badacze mają nadzieję, że ich prace rzucą nieco światła na podstawowe mechanizmy, jakimi rządzi się ludzka pamięć. Szacuje się, że déjà vu doświadczało ok. 97% ludzi. W niektórych ciężkich przypadkach uczucie to może być tak stresujące i nieprzyjemne, że wywołuje depresję. Chorym przepisuje się leki antypsychotyczne. Większość ludzi nie ma jednak, według ekspertów, potrzeby rozmawiania z lekarzem o tego typu doświadczeniach. Gdy ktoś rozpoznaje znaną scenę czy obiekt, zachodzą dwa procesy. Na początku mózg przeszukuje pamięć, sprawdzając, czy widział już wcześniej coś, co jest w danym momencie postrzegane. Jeśli tak, określona część mózgu identyfikuje obiekt jako coś znajomego. W déjà vu ten drugi proces może się pomyłkowo uruchamiać, dlatego pojawia się uczucie znajomości czegoś zupełnie nowego. Ekipa Leeds Memory posłużyła się hipnozą, by "włączyć" tylko drugą część procesu rozpoznawania. Badacze pokazali wolontariuszom 24 pospolite słowa, a następnie ich zahipnotyzowali. Powiedzieli im wtedy, że kiedy następnym razem zobaczą słowa w czerwonej ramce, będą czuli, że są znajome, ale nie będą wiedzieli, kiedy je ostatnio widzieli. Słowa w zielonej ramce miały być postrzegane jako słowa z pierwotnej 24-wyrazowej listy. Po wybudzeniu z hipnozy badanym prezentowano serię słów w różnokolorowych ramkach, łącznie z takimi, których nie było w pierwotnym zestawie, a obramowanymi na zielono lub czerwono. Z 18 osób biorących udział w eksperymencie 10 donosiło o szczególnym odczuciu w momencie patrzenia na nowe słowa w czerwonych ramkach (5 stwierdziło jednoznacznie, że to déjà vu). Akira O'Connor zaprezentował odkrycia swojego zespołu badawczego na Międzynarodowej Konferencji Pamięci (International Conference on Memory) w Sydney. Powiedział on New Scientist: To pokazało nam, że możliwe jest eksperymentalne oddzielenie tych dwóch procesów, a to bardzo ważne dla ustalenia, że rzeczywiście są od siebie niezależne. Niektórzy ludzie z padaczką skroniową często mówią o déjà vu. Wcześniejsze badania francuskie wykazały, że poprzez elektryczną stymulację części płatów skroniowych można wywołać uczucie znajomości wszystkiego, z osobami włącznie. Profesor Alan Brown, ekspert w dziedzinie déjà vu z South Methodist University w Dallas, zauważa: Posłużenie się hipnozą, by stymulować lub symulować doświadczanie déjà vu, może być potencjalnie bardzo użytecznym sposobem badania tego fenomenu.
×
×
  • Create New...