Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Eksperci z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis uważają, że rutynowe sprawdzanie, czy roczne dziecko reaguje na swoje imię, pozwoli wykrywać autyzm wcześniej niż inne testy. Zaburzenie nie jest zazwyczaj diagnozowane wcześniej niż w 3.-4. roku życia, ponieważ wcześniej objawy są zmienne (Archives of Pediatrics and Adolescent Medicine). Naukowcy badali dwie grupy niemowląt: 1) zdrową grupę kontrolną i 2) dzieci z grupy ryzyka (jedno z rodzeństwa chore na autyzm). W wieku 12 miesięcy wszystkie maluchy z pierwszej grupy (46) zaliczyły próbę, gdyż zareagowały na pierwsze lub drugie przywołanie swojego imienia. W grupie zagrożonej (101) udało się to 86% dzieci. Amerykanie śledzili losy dzieci, 46 z rodzin z autyzmem i 25 z grupy kontrolnej, do ukończenia drugiego roku życia. Odkryto, że ¾ maluchów z oblanym testem imiennym przejawiało w wieku 2 lat zaburzenia rozwojowe. Wśród dzieci, u których zdiagnozowano potem autyzm, połowa nie zaliczyła próby z imieniem. W grupie maluchów z opóźnieniami w rozwoju podobne niepowodzenie odnotowano u 39%. Zespół Aparny Nadig próbował powtórzyć badania z udziałem półrocznych niemowląt. Okazały się jednak zbyt małe, aby móc wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. Akademicy podkreślają, że test imienny sam w sobie nie może być podstawą do zdiagnozowania autyzmu, stanowi tylko pewnego rodzaju wskazówkę, rodzaj badania przesiewowego. Dziecko, które nie zaliczy próby, wcale nie musi cierpieć na autyzm. Jeśli jednak maluch nie będzie reagował na swoje imię w powtarzanych co jakiś czas próbach, warto na to zwrócić uwagę.
  2. Agenci FBI na zaproszenie firmy Linden Lab odwiedzili wirtualne kasyno w grze Second Life. Rząd USA na razie nie zdecydował, jak traktować wirtualny hazard. Kilkukrotnie zapraszaliśmy FBI do odwiedzenia Second Life i zgłoszenia swoich uwag. Wiemy, że agenci federalni w końcu odwiedzili kasyno – mówi Ginsu Yoon, wiceprezes firmy Linden Lab, twórcy niezwykle popularnej gry. Second Life to wirtualny świat, który ma miliony prawdziwych użytkowników, własną ekonomię oraz walutę, dolara Linden. Wirtualne pieniądze można wymieniać na ich prawdziwe odpowiedniki. Yoon mówi, że jego firma zwracała się do agend rządowych z prośbą o wydanie opinii na temat aspektów prawnych gry, ale nie otrzymała jeszcze odpowiedzi. W Second Life istnieją setki wirtualnych kasyn. Ich obroty nie są znane, jednak trzy największe kasyna przynoszą swoim właścicielom około 1500 dolarów amerykańskich miesięcznie. Zarobek ten pochodzi więc z hazardu i nie wiadomo, jak władze ustosunkują się do tego faktu. Większość prawników jest jednak zdania, że takie działanie łamie prawo obowiązujące na terenie USA. Brent Britton, prawnik w firmie Squire, Sanders & Dempsey, który specjalizuje się w nowoczesnych technologiach mówi, że Linden Lab mogą zostać oskarżone na podstawie przepisów ustawy o nielegalnym hazardzie z roku 1970 lub o nielegalnym hazardzie w Internecie z 2006 roku. Przewiduje ona kary dla wystawców kart płatniczych i firm biorących udział w transferze funduszy związanych z hazardem. Ustawy przewidują, że przetwarzanie płatności związanych z online’owym hazardem jest przestępstwem. Linden może zostać uznany za firmę, która je przetwarza. Jeśli natomiast kupujesz pieniądze na giełdzie Lindex (wirtualna giełda papierów wartościowych w Second Life) i wykorzystujesz je do hazardu, to odpowiedzialność Lindena się zwiększa – mówi Sean Kane, prawnik z biura Drakeford & Kane. Ginsu Yoon stwierdził: Nie zawsze jest jasne, czy trójwymiarowa symulacja kasyna jest tym samym, co prawdziwe kasyno. Do końca nie wiedzą tego nawet przedstawiciele organów ścigania, których pytaliśmy.
  3. Szwedzka para Michael i Karolina Tomaro walczą z lokalnymi władzami, które nie chcą zaakceptować imienia, jakie rodzice wybrali dla swojej 6-miesięcznej córeczki. Dziecko miałoby się nazywać jak znany zespół rockowy: Metallica. To do niej pasuje — oponuje Karolina. Jest stanowcza i wie, czego chce. Mimo że dziewczynka została już ochrzczona, Szwedzki Narodowy Urząd Podatkowy (Swedish National Tax Board) odmówił zarejestrowania imienia, ponieważ kojarzy się zarówno z zespołem muzycznym, jak i wyrazem "metal". Rodzice wspominają, że urzędnicy uznali imię za ohydne. Z małżonkami zgodził się Okręgowy Sąd Administracyjny w Göteborgu, który orzekł 13 marca, że nie było podstaw, by odmówić rejestracji imienia. W uzasadnieniu wspomniano także, że w Szwecji mieszka kobieta, której drugie imię to właśnie Metallica. Urząd Podatkowy złożył apelację do sądu wyższej instancji, dlatego państwo Tomaro nadal nie posiadają paszportu z zaakceptowanym imieniem i nie mogą się udać w planowaną od dawna podróż.
  4. Alexander Sotirov, ekspert ds. bezpieczeństwa firmy Determina, który odkrył krytyczną lukę w animowanych kursorach systemu Windows, mówi, że nie tylko Internet Explorer, ale również Firefox jest podatny na atak. Skrajnie krytyczna dziura w plikach .ANI została odkryta w grudniu. Sotirov poinformował o niej Microsoft, którego specjaliści rozpoczęli prace nad łatą. Przed kilkoma dniami informacja o luce przedostała się do publicznej wiadomości i Microsoft postanowił nie czekać z gotową już łatą na comiesięczny termin publikacji poprawek. Wczoraj na stronach koncernu udostępniono łatę. Dotychczas jednak mówiono, że na atak narażeni są jedynie użytkownicy Internet Explorera. Sotirov mówi, że można go przeprowadzić również za pomocą Firefoksa 2.0. Co więcej, w przypadku Windows Visty użytkownicy Firefoksa są bardziej narażeni, niż użytkownicy IE7. Obie przeglądarki dają co prawda dostęp do wszystkich plików, jednak IE7 działa w Viście w tzw. "trybie chronionym”, w którym może zapisywać dane tylko i wyłącznie do folderu plików tymczasowych. Firefox nie korzysta z tego trybu i pozwala potencjalnemu cyberprzestępcy na nadpisywanie wszystkich plików na dysku twardym. Sotirov odniósł się też do stwierdzeń firm (np. Symanteca), które, opisując błędy w .ANI, stwierdziły, że Firefox nie jest narażony na atak. To nie tak. Przyczyną zamieszania jest fakt, że informacja o możliwości przeprowadzenia ataku za pomocą Firefoksa po prostu nie została upubliczniona. Nie wiedzą o tym ani specjaliści, ani przestępcy, więc dotychczas nie było żadnych ataków. Użytkownicy powinni jednak wiedzieć, że cyberprzestępcy mogą zaatakować także za pomocą Firefoksa.
  5. U osób z zapaleniem przyzębia, które są narażone na bierne palenie, zwiększa się możliwość zaniku kości i utraty zębów (Journal of Periodontology). Badacze wywoływali u szczurów paradontozę. Następnie podzielili je na 3 grupy: 1) niestykającą się z papierosami, 2) inhalowaną dymem ze zwykłych papierosów (zawierającym wyższe dawki substancji smolistych, nikotyny oraz tlenku węgla), 3) wystawioną na działanie dymu z papierosów light (niższe stężenia ww. związków). Okazało się, że zanik kości był bardziej zauważalny w grupach zwierząt stykających się z dymem papierosowym, bez względu na to, czy chodziło o produkty typu light, czy zwykłe. Wcześniejsze badania kliniczne dowiodły, że istnieje silny pozytywny związek między paleniem a chorobami dziąseł. To studium jest jedyne w swoim rodzaju, ponieważ ocenia wpływ biernego palenia na zapalenie przyzębia — chwali się Getulio da R. Nogueira-Filho.
  6. Specjaliści ds. bezpieczeństwa uważają, że za ogromną liczbę infekcji komputerów winę ponoszą sami użytkownicy. Najlepiej widać to na przykładzie starszych robaków takich jak Netsky czy Mytob, które wciąż zarażają kolejne komputery, mimo iż od dawna producenci oprogramowania udostępnili odpowiednie poprawki, a programy antywirusowe potrafią je wykrywać. Autorzy wirusów bardzo rzadko wysyłają szkodliwy kod za pomocą poczty. Zainfekowane e-maile są bowiem najczęściej wyłapywane. Zamiast tego rozsyłają spam, w którym zachęcają do kliknięcia na odnośniki, prowadzące do stron na których następuje zarażenie. Fakt, że Mytob i Netsky wciąż znajdują nowe ofiary i wciąż podłączają nowe komputery do sieci botnetów (sieci komputerów-zombie) świadczy o tym, iż użytkownicy są wyjątkowo nieostrożni. Klikają na odnośniki w mailach pochodzących z nieznanych źródeł, nie aktualizują swojego oprogramowania i nie stosują ani firewalli, ani programów antywirusowych lub stosują ich stare, nieaktualne wersje. W ten sposób narażają na niebezpieczeństwo nie tylko siebie, ale i innych użytkowników komputerów, gdyż ich maszyna po zainfekowaniu zaczyna wysyłać szkodliwy spam do wielu innych osób.
  7. Blake Harahush, doktorantka na University of Queensland (UQ), przez 3 lata badała rozwój rekinów bambusowych Chiloscyllium punctatum. Odkryła, że rosną wolno, ale widzą już na miesiąc przed wykluciem się z jaja. Oczy są wtedy w pełni wykształcone. Dlaczego? To ciągle pozostaje tajemnicą. Australijka obserwowała wzrost ponad 13 płodów. Zawiązki płetw pojawiały się ok. 53. dnia inkubacji. Cały okres wylęgania to mniej więcej 153 dni. Dokładny czas opuszczenia jaja zmieniał się w zależności od temperatury otoczenia. Wyższa temperatura przyspieszała wzrost, dlatego jedno z młodych urodziło się już po 101 dniach. Na początku płodom rosły dwie długie płetwy, które, wg Harahush, mają podtrzymywać dopływ świeżej wody i tlenu i wymywać z jaja produkty przemiany materii. Potem ulegają one przekształceniu w "normalne" płetwy (grzbietową, brzuszną, piersiową i ogonową). Nie potrafię powiedzieć, czy narządy wewnętrzne są dojrzałe, ale zewnętrznie rozwijający się rekin wygląda jak w momencie wyklucia już po ok. 115 dniach. Studium Harahush jest uważane za drugie z badań porównawczych, które pozwoliło na tak kompleksowy opis rozwoju rekinów od okresu płodowego do dorosłości. Jego wyniki ukażą się w piśmie Journal of Fish Biology. Zwierzęta mieszkają w Underwater World w Mooloolabie.
  8. Amerykańska Federalna Komisja Komunikacji (FCC) nie zgodziła się na używanie telefonów komórkowych na pokładach samolotów. W grudniu 2004 roku Komisja rozpoczęła prace, które miały doprowadzić do wydania opinii na temat komórek w samolotach. Od tamtej pory FCC zebrała wiele głosów na temat mobilnych telefonów. Pasażerowie byli generalnie przeciwko nim. Wielu mówiło, że nie ma zamiaru wysłuchiwać rozmów prowadzonych przez innych podróżnych. Pomysł krytykowali też niektórzy operatorzy sieci komórkowych twierdząc, że rozmowy prowadzone na pokładach samolotów spowodują zakłócenia w sieci naziemnej. Towarzystwa lotnicze również nie były jednomyślne w kwestii dopuszczenia użycia telefonów. FCC nie zamknęła jednak ostatecznie drzwi samolotów przed telefonami komórkowymi. Firmy lotnicze i wytwórcy sprzętu wciąż szukają technologii, które pozwolą na używanie urządzeń bezprzewodowych tak, by nie zachodziło niebezpieczeństwo interferencji pomiędzy nimi a elektroniką samolotu. Dlatego też Komisja orzekła, że wszelkie ostateczne rozstrzygnięcia byłyby przedwczesne. FCC zapowiada, że jeśli w przyszłości pojawią się odpowiednie dane techniczne to ponownie rozważy kwestię używania telefonów komórkowych w samolotach.
  9. Normalna mysz lub szczur boją się kotów i gdy tylko poczują zapach ich moczu, biorą nogi za pas. Jeśli jednak zarażą się pierwotniakiem Toxoplasma gondii, wrodzony strach zanika. Cykl życia pasożyta może się dopełnić tylko wtedy, gdy gryzoń zostanie zjedzony przez żywiciela ostatecznego, czyli kota, dlatego też za wszelką cenę stara się do tego doprowadzić. Zespół Ajai Vyasa z Uniwersytetu Stanforda zauważył, że pierwotniak zaciekle atakuje szczególny obszar mózgu, a mianowicie jądro migdałowate. Nic dziwnego, ponieważ to ono odpowiada za reakcję na zagrożenie, odczuwanie strachu. Obserwując rozkład trofozoitów w mózgu gryzoni, Amerykanie stwierdzili, że w amygdala występuje ich niemal dwukrotnie więcej niż gdzie indziej. Wpływa to także na pozostałe neurologiczne mechanizmy uczenia się unikania zagrożenia. Myszy i szczury reagują więc poprawnie na wszystkie z nich, jest jednak jeden wyjątek: koty (Proceedings of the National Academy of Sciences).
  10. Gary McKinnon, 40-letni obywatel Wielkiej Brytanii, który włamał się do komputerów Pentagonu i NASA, przegrał rozprawę ekstradycyjną. Sąd Najwyższy zgodził się na ekstradycję mężczyzny do USA. Tam, jeśli amerykański sąd uzna go winnym zarzucanych mu czynów, Brytyjczykowi grozi do 60 lat więzienia. Prawnik McKinnona twierdzi, że jego klient był zastraszany, a ekstradycja łamie prawa człowieka. McKinnon włamał się do wspomnianych sieci w 2001 roku. Szukał tam, jak twierdzi, informacji na temat UFO. Zdaniem Amerykanów było to największe włamanie do ich systemów wojskowych. Brytyjczyk został też oskarżony o to, że jego działanie przyniosło straty szacowane na 700 000 dolarów.
  11. Francuski TGV pobił rekord w prędkości jazdy po szynach. Ku uciesze pasażerów i obserwatorów, skład rozpędził się do 574,8 km/h. Próby przeprowadzono, oczywiście, w szczerym polu. Do trzech piętrowych wagonów po obu stronach doczepiono lokomotywy, z których każda była wyposażona w silnik o mocy 25 tysięcy koni mechanicznych i specjalne koła. Czarno-srebrzysty V150 huczał jak odrzutowiec, koła krzesały iskry, a za pociągiem ciągnęła się długa chmura kurzu. Wcześniejsze rekordy należały również do V150 (515,3 km/h w 1990 r.) oraz do lewitującego nad torem japońskiego pociągu magnetycznego (580,9 km/h w 2003 r.). Rekord pobito w odległości ok. 200 km na wschód od Paryża, na nowej linii łączącej stolicę ze Strasburgiem. Wrażania towarzyszące jeździe z taką prędkością można ponoć porównać tylko ze startem samolotu. Francuskie władze chciały nie tylko wypróbować nową technologię, ale także w nietypowy sposób zachęcić wielomiliardowe zamorskie rynki do jej zakupu. Maszynistą, który dostąpił zaszczytu prowadzenia TGV, był Eric Pieczac.
  12. Brytyjska firma cukiernicza Thorntons zaprosiła przechodniów do konsumpcji olbrzymiego czekoladowego billboardu. Do jego wyprodukowania zużyto 390 kg wynalazku Azteków. Postawiony w Covent Garden znak zniknął w ciągu 3 godzin. A był naprawdę spory, bo jego wymiary wynosiły 4,4 na 2,9 m. Pierwsza tego typu dekoracja wielkanocna na świecie składała się z 10 białych i czarnych zajęcy, 72 olbrzymich zdobionych pisanek i 128 czekoladowych tabliczek, z których każda ważyła 2 kg. Pośrodku umieszczono logo firmy. Billboard projektowano przez 3 miesiące, a ekipa złożona z 10 osób budowała go przez 300 godzin. Każdy mógł tam znaleźć coś dla siebie; olbrzymiego zająca albo jajko z orzechami laskowymi — emocjonował się mistrz czekolady, a zarazem pomysłodawca reklamy Barry Colenso. Musiałem to dobrze przemyśleć. Do wyprodukowania grubszych niż zwykle jaj trzeba było specjalnych form. Podczas montażu jedna z tabliczek upadła i po pięciu zającach została tylko słodka miazga. Na szczęście budowniczy dysponowali częściami zapasowymi. Martwiliśmy się, żeby nie było zbyt gorąco, zbyt zimno albo żeby nie padało. Ostatecznie było tylko troszkę chłodno.
  13. Władze Egiptu wysłały do Francji grupę archeologów, którzy mają odzyskać 3.200-letni kosmyk włosów ukradzionych z mumii faraona Ramzesa II. To, że włosy w ogóle istnieją, odkryto niedawno, kiedy próbowano je sprzedać na aukcji internetowej za 2-2,5 tys. euro. Oprócz kosmyka oferowano także kawałek żywicy oraz fragment zabalsamowanej królewskiej szaty. Sprzedający twierdził, że odziedziczył je po ojcu, który w latach 70. ubiegłego wieku pracował w laboratorium analizującym szczątki Ramzesa II. Zapewniał potencjalnych klientów, że dysponuje certyfikatami potwierdzającymi autentyczność artefaktów. Wydarzenie zgorszyło francuskich naukowców. W listopadzie ubiegłego roku aresztowano podejrzanego handlarza, z czego bardzo ucieszył się Zahi Hawass, sekretarz generalny Egipskiej Służby Starożytności (SCA). Kradzież włosów mumii była wysoce niewłaściwym zachowaniem — powiedział agencji informacyjnej MENA. Mumię Ramzesa II odkryto w 1881 roku. Krótko po tym przeniesiono ją do Muzeum Egipskiego w Kairze. W latach 70. XX wieku zauważono, że stan ciała pogarsza się i przeniesiono je do Paryża, by tam zwalczyć panoszące się grzyby. Ramzes II, zwany także Ramzesem Wielkim, był synem Setiego I. Nie wiadomo, kiedy się urodził, zmarł natomiast w 1213 roku p.n.e. Na czasy jego panowania przypadają lata świetności militarnej Egiptu. Faraon przewodził licznym wyprawom do Syrii, walczył także z Hetytami. To dzięki niemu ok. 1258 roku podpisano traktat pokojowy, który zapewnił krajowi stabilizację. Uznaje się, że wzmianka o Ramzesie II pojawiła się w biblijnej przypowieści o Mojżeszu.
  14. Uczeni uważają, że globalne ocieplenie sprawi, iż przed rokiem 2100 powstaną nowe strefy klimatyczne. Znikną niektóre strefy polarne i górskie, a w tropikach pojawią się nowe, jeszcze nieznane. Jack Williams, geograf z University of Wisconsin-Madison, główny autor badań uważa, że rośliny i zwierzęta żyjące w zanikających strefach klimatycznych będą narażone na wyginięcie. Wykazaliśmy, że strefy klimatyczne zanikają, nie tylko regionalnie, ale na skalę globalną, a gatunki, które w nich żyją, nie mają się gdzie podziać – mówi Williams. Dotychczasowe badania wskazywały, że zagrożone są gatunki w poszczególnych regionach, np. w lasach deszczowych Kostaryki czy w RPA. Obecnie wykazano, że to problem na skalę całej planety. Do 2100 roku na niektórych szerokościach geograficznych temperatura może wzrosnąć o 8 stopni Celsjusza. Oznacza to, iż strefy gorące się rozszerzą kosztem stref polarnych. Zagrożone wyginięciem będą niedźwiedzie polarne i foki. Największe zmiany temperatury zajdą na biegunach. Wraz z topnieniem lodów będą one odbijały mniej promieniowania słonecznego, co przyspieszy ich ogrzewanie się. Z drugiej strony mocno mogą ucierpieć rejony równikowe. Normalnie temperatury i opady są tam bardzo stabilne, więc wszelkie zmiany będą bardzo odczuwalne.
  15. Ethan Allen, właściciel bloga Hotfix poświęconego łatom do programów, twierdzi, że zna szczegóły dotyczące Service Packa 1 dla Windows Visty. Na swoim blogu opublikował listę ponad 100 poprawek, które mają znaleźć się w SP1. O szczegółach poinformował go ponoć ktoś, kto ma wgląd w prace Microsoftu. Microsoft potwierdza, że trwają prace nad pierwszym wielkim zestawem poprawek, który zostanie opublikowany w drugiej połowie bieżącego roku. Firma nie chce jednak zdradzić, jakie konkretnie łaty znajdą się w SP1. Allen twierdzi, że uwzględniono wśród nich wiele sterowników oraz programów zapewniających kompatybilność pomiędzy Vistą a różnymi urządzeniami. Po zainstalowaniu SP1 mają ponoć lepiej działać przede wszystkim urządzenia USB firm trzecich oraz sprzęt korzystający z łączy FireWire. Chodzi tutaj na przykład o aparaty cyfrowe firmy Sony, których właściciele doświadczają licznych problemów podczas prób połączenia ich z Vistą. Inne łaty poprawią odtwarzanie telewizji i poszerzą właściwości multimedialne Visty. Ulepszone zostaną też technologie oszczędzania energii w Viście. Co jednak najbardziej, zdaniem Allena, zaskakujące, w SP1 nie znajdą się żadne poprawki dotyczące bezpieczeństwa Visty. Microsoft wypuszcza pierwszy duży zestaw poprawek po mniej więcej roku od premiery oprogramowania. SP1 dla Visty należy się więc spodziewać w listopadzie lub grudniu.
  16. Burmistrz Mexico City, Marcelo Ebrard zapowiedział, że do roku 2008 na terenie całego miast będzie można korzystać z łączy bezprzewodowych. Miasto podpisało odpowiednią umowę z chińskimi firmami telekomunikacyjnymi oraz internetowym gigantem ZTE. Pomysł uczynienia z miast olbrzymiego hotspotu narodził się, gdy postanowiono zainstalować w nim 4000 kamer monitorujących. Urzędnicy postanowili połączyć je bezprzewodowo. Jeśli mamy rozmieścić 4000 kamer bezpieczeństwa, to chcę, by wykorzystywały one łącza Wi-Fi – mówi burmistrz Ebrard.
  17. John Forth, inżynier z Uniwersytetu w Leeds, wynalazł bloczki budowlane, które składają się w całości ze śmieci. Bitublocks (bitubloki) produkuje się z odzyskiwanego szkła, osadów ściekowych, popiołów pozostających po spalaniu odpadów oraz zbieranych z elektrowni, a także produktów ubocznych oczyszczania metali. Forth ma nadzieję, że jego wynalazek zrewolucjonizuje przemysł budowlany. Do wyprodukowania bitubloków zużywa się mniej energii niż do uzyskania tradycyjnych bloczków betonowych, a są one ok. 6 razy bardziej wytrzymałe [...]. Substancją wiążącą odpady w bloczkach jest bitumin (używany skądinąd do utwardzania nawierzchni dróg). Powstająca w ten sposób masa jest umieszczana w formach, a podczas podgrzania bitumin zastyga podobnie jak beton. Zastosowanie bituminu, a nie cementu czy gliny, pozwala zwiększyć proporcję zużywanych do produkcji śmieci. Forth zamierza w przyszłości popracować nad materiałem budowlanym ze zużytego oleju roślinnego, czyli tzw. wegebloczkami (Vegeblocks).
  18. W Portugalii powstała jedna z największych na świecie elektrowni słonecznych. Siłownia o mocy 11 megawatów znajduje się w miejscowości Serpa w rejonie Alentejo. Zajmuje ona powierzchnię 0,6 kilometra kwadratowego i jest w stanie zasilić 8000 gospodarstw domowych. Do jej budowy wykorzystano 52 000 modułów fotowoltanicznych produkcji Sanyo, Sharpa, SunPowera i Suntecha. Dzięki elektrowni do atmosfery trafi w ciągu roku o 13 000 ton mniej dwutlenku węgla. Zgodnie z planami Unii Europejskiej do 2020 roku z odnawialnych źródeł ma pochodzić 20% energii zużywanych na jej terenie. Obecnie pochodzi z nich 6,5%. Portugalia ma znacznie bardziej ambitne plany. Premier Jose Socrates zapowiedział, że w ciągu najbliższych 3 lat aż 45% portugalskiej energii pochodzić będzie ze źródeł odnawialnych.
  19. Kiedy w przyszłości ludzie trafią do szpitala i okaże się, że konieczna jest transfuzja, grupa krwi nie będzie miała znaczenia. Naukowcy wykorzystali bowiem dwa enzymy, usuwające antygeny z powierzchni erytrocytów. W ten sposób powstaje grupa krwi 0, którą można podać niemal każdemu. To przełomowe odkrycie, ponieważ lekarze muszą się ciągle zmagać z niedoborami w bankach krwi. Antygeny to wielocukry. U jednych osób występują (czasami nawet oba, wtedy mówimy o grupie krwi AB), u innych nie (grupa krwi 0). Jeśli komuś przetoczy się krew z niewłaściwymi antygenami, zostaje uruchomiona reakcja obronna organizmu. Po pewnym czasie następuje zgon. Tego rodzaju błędy zdarzają się średnio w 1 transfuzji na 15 tysięcy. W latach 80. badacze z Nowego Jorku wykazali, że enzym uzyskiwany z zielonych ziaren kawy może usuwać z erytrocytów antygen B. Niestety, pomysł okazał się niepraktyczny. Henrik Clausen i zespół z Uniwersytetu Kopenhaskiego postanowili przyjrzeć się enzymom bakteryjnym i otrzymywanym z grzybów. Zróżnicowanie w królestwie grzybów jest dużo większe — tłumaczy Duńczyk. Ostatecznie skupiono się na dwóch enzymach. Jeden, pochodzący od bakterii jelitowych Bacteroides fragilis, usuwa antygeny B. Drugi, z Elizabethkingia meningosepticum, "odcina" antygeny A. E. meningosepticum to drobnoustroje oportunistyczne, atakujące osłabiony ustrój. Oczyszczone enzymy wykazały się ponoć dużą efektywnością. Enzym z B. fragilis jest np. używany w 1/1000 stężenia koniecznego w przypadku enzymu z zielonych ziaren kawy. Duńczycy współpracują z amerykańską firmą ZymeQuest. W niedalekiej przyszłości mają się rozpocząć testy kliniczne skuteczności i bezpieczeństwa pozbawionej antygenów krwi.
  20. Chińscy naukowcy pracują nad księżycowym łazikiem z napędem atomowym. Pojazd ma zostać wykorzystany podczas pierwszej chińskiej bezzałogowej misji na Księżyc, która planowana jest na rok 2012. Nad sześciokołowym pojazdem od czterech lat pracuje Szanghajski Instytut Inżynieryjnych Systemów Kosmicznych. Pojazd ma 1,5 metra wysokości i waży 200 kilogramów. Będzie zdolny do przeprowadzenia transmisji wideo na żywo, kopania i analizowania wydobytych próbek oraz tworzenia trójwymiarowego modelu powierzchni Księżyca. Na zaprezentowanych fotografiach chiński pojazd przypomina amerykańskie łaziki. Nie będzie jednak korzystał z baterii słonecznych, a stały dopływ energii zapewni mu reaktor jądrowy. Pojazd będzie poruszał się z prędkością 100 metrów na godzinę. Pozwoli mu to wspinać się po nierównościach terenu, a specjalne czujniki uchronią go przed zderzeniem. Chińscy naukowcy udoskonalają w tej chwili pojazd, by dobrze dawał sobie radę w warunkach słabej grawitacji, olbrzymich różnic temperatur i promieniowania kosmicznego. Rozważają nawet budowę laboratorium, w którym będą symulowali warunki panujące na Księżycu. ChRL chce jeszcze w bieżącym roku wysłać bezzałogowy statek, który będzie orbitował wokół satelity Ziemi. W 2012 ma mieć miejsce lądowanie, a misja załogowa planowana jest nie wcześniej niż w 2017 roku.
  21. Tajwańska firma Quanta Computer ogłosiła, że będzie produkowała notebooki, które powstały w oparciu o projekt One Laptop per Child (OLPC) i ma zamiar sprzedawać je na rynkach krajów rozwiniętych w cenie 200 dolarów. Projekt OLPC autorstwa Nicholasa Negroponte z MIT zakłada produkcję tanich laptopów edukacyjnych przeznaczonych dla dzieci z ubogich krajów. Quanta już produkuje takie maszyny. Jeszcze w bieżącym roku mają one trafić do krajów rozwijających się, a ich cenę ustalono na 150 dolarów. Michael Wang, prezes Quanty, zapowiedział, że projekt OLPC zostanie wykorzystany do produkcji komercyjnej wersji notebooków, które będą sprzedawane na rozwiniętych rynkach. Quanta nie informuje o specyfikacji nowej maszyny. Wiadomo jednak, jakie założenia przyjęli pomysłodawcy projektu OLPC. Mózgiem notebooka XO, bo tak nazywa się edykacyjny komputer, został procesor Geode LX-500 firmy AMD. Jest on taktowany 433-megahercowym zegarem, a do pracy potrzebuje jedynie 0,8 wata mocy. W Geode wbudowano układ graficzny, który pokazuje obraz na 7,5-calowym wyświetlaczu o rozdzielczości 1200x900 pikseli. XO korzysta z 256 megabajtów RAM w kościach DDR266, które współracują ze 133-megahercowym zegarem. Komputera nie wyposażono w dysk twardy. Zamiast tego wykorzystuje on 1024 megabajty pamięci flash. W komputerze zastosowano też specjalną klawiaturę o małym skoku klawiszy, układ audio, głośniki, mikrofon, sieć bezprzewodową w standardzie 802.11 b/g oraz kamerę o rozdzielczości 640x480, która rejestruje obraz z szybkością 30 klatek na sekundę. Całość skonstruowano tak, by notebook był odporny na działanie wilgoci i kurzu. Projektanci XO założyli, że stosunek czasu ładowania baterii do czasu pracy ma wynosić nie więcej niż 1:10. Oznacza to, że niezależnie od tego, czy komputer będzie ładowany za pomocą ogniw słonecznych, energii wiatru czy korbki, minuta ładowania ma wystarczyć na 10 minut pracy.
  22. Czujesz się przygnębiony, masz depresję? Popracuj w ogródku albo przynajmniej zabierz się za wiosenne przesadzanie kwiatów doniczkowych. Brytyjscy naukowcy wykazali bowiem, że bakterie glebowe poprawiają nastrój, aktywując grupę neuronów wytwarzających serotoninę. Naukowcy z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego i Uniwersytetu Bristolskiego odkryli, że myszy potraktowane wspomnianymi bakteriami zaczynały się zachowywać jak po podaniu leków antydepresyjnych (Neuroscience). Te badania pomagają nam zrozumieć, jak ciało komunikuje się z mózgiem i dlaczego zdrowy układ odpornościowy jest tak ważny dla podtrzymywania zdrowia psychicznego. Pozostawiają nas także z otwartym pytaniem, czy nie powinniśmy wszyscy spędzać więcej czasu na zajęciach związanych z brudzeniem — opowiada Chris Lowry z Uniwersytetu Bristolskiego. Jak widać, zakłócenia równowagi immunologicznej zwiększają podatność pewnych osób na zaburzenia nastroju, np. depresję. Zainteresowanie projektem Brytyjczyków wzrosło, gdy okazało się, że jakość życia pacjentów onkologicznych poprawiła się po podaniu bakterii Mycobacterium vaccae. Zespół Lowry'ego wyjaśnił to właśnie aktywacją neuronów serotoninergicznych. W przyszłości mają być prowadzone dalsze badania, by określić, czy Mycobacterium vaccae, inne bakterie oraz farmaceutyki rzeczywiście wykazują działanie antydepresyjne, korzystnie oddziałując na komórki nerwowe.
  23. Podczas przeprowadzonego przez Departament Energii audytu okazało się, że z Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Nuklearnego (NNSA – National Nuclear Security Administration) zginęło 20 komputerów. NNSA jest odpowiedzialna za bezpieczeństwo informacji dotyczących broni atomowej. Na 14 z zaginionych maszyn znajdowały się tajne informacje. Śledztwo wykazało też, że w NNSA używano komputerów, które nie były inwentaryzowane, a jeden z wciąż wykorzystywanych pecetów był, jak wynikało z dokumentów, oficjalnie zniszczony. W ciągu ostatnich 4 lat w Agencji przeprowadzono już 13 audytów, które wykazały, że jej pracownicy nieprawidłowo zarządzają komputerami.
  24. Firma Nielsen Media Research zleciła niedawno badania, w wyniku których udało się stwierdzić, kto wybiera jaką markę telefonu komórkowego. Można by nawet ukuć nową wersję przysłowia: "Pokaż mi swój telefon, a powiem ci, kim jesteś". Zastępca dyrektora NMR Jody Loughlin tłumaczy, że określone grupy użytkowników komórek są silniej przyciągane przez określone marki. Każdy z operatorów oferuje podobne usługi, a klienci są nimi w podobny sposób usatysfakcjonowani, dlatego też wybór danego telefonu, np. Nokii czy Motoroli, przez grupę prowadzącą określony tryb życia powinien stanowić cenną wskazówkę dla uczestników coraz bardziej konkurencyjnego rynku. [...] Obraz różnych marek telefonów komórkowych, które operator decyduje się oferować ze swoimi usługami, może być podczas zdobywania udziałów w rynku ważniejszy niż do tej pory sądzono. W tym roku rywalizacja zapewne się jeszcze nasili, ponieważ pojawi się od dawna oczekiwany iPhone Apple'a. Na rynku nadal dominuje Nokia (56,9% wszystkich sprzedawanych zestawów), ale pozostali producenci nie pozostają daleko w tyle. W ciągu roku, do grudnia 2006, udziały Motoroli wzrosły do 12,2%, Sony Ericssona z 2,4 do 8,4%, LG do 7,1%, a Samsunga do 6%. Zeszły rok to drugi rok strat Nokii z rzędu (7,7 punktu procentowego). Dla wielu komórka jest elementem stroju, może być modna lub niemodna. A oto co twój telefon mówi o tobie... Marka telefonu Cechy przeciętnego właściciela Nokia skoncentrowany na rodzinie, menedżer w średnim wieku, szuka równowagi, uświadomiony zdrowotnie Motorola świadomy trendów w modzie, poniżej 24. roku życia, poszukuje przyjemności, indywidualista LG użytkownicy tej marki to matki, niepracujący rodzice, osoby ukierunkowane na sukces i poszukujące harmonii Sony Ericssonambitny młody mężczyzna, profesjonalista, indywidualista, ukierunkowany na sukces Samsung młoda kobieta, "zabawowa", ukierunkowana na sukces, skoncentrowana na karierze
  25. EMI Group ogłosiła, że rozpocznie online’ową sprzedaż plików muzycznych, które nie będą zabezpieczane technologią DRM. Pliki będą rozprowadzane przez należący do Apple’a sklep iTunes. Wśród oferowanych utworów nie będzie piosenek zespołu The Beatles. Pojedynczy plik wyceniono na 1,29 USD. To o 30 centów więcej niż wersje chronione DRM. Za wyższą cenę użytkownik otrzyma jednak lepszej jakości nagranie. Eric Nicoli, szef EMI, powiedział, że jego firma pracuje na tym, by zaoferować również utwory Beatlesów. DRM (Digital Rights Management) to technologia ochrony utworów przed nielegalnym kopiowaniem. Bardzo często przeszkadza ona nie tyle piratom, co nabywcom legalnych plików, gdyż nie mogą zakupionej muzyki słuchać na tym urządzeniu, na którym by chcieli. Na przykład pliki oferowane dotychczas przez iTunes można było odtworzyć jedynie za pomocą iPoda. Analitycy uważają, że sprzedaż plików bez systemów DRM przyczyni się do wzrost obrotów internetowych sklepów muzycznych.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...