Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. W fabryce Seata w Martorell zainstalowany zostanie jeden z najbardziej ambitnych projektów ekologicznych. Na dachu fabryki zamontowany zostanie gigantyczny panel słoneczny generujący „czystą" energię elektryczną. Dzięki temu w Martorell uniknie się emisji ponad 11 700 ton dwutlenku węgla. Po zainstalowaniu 8,5-megawatowych paneli system będzie w stanie wygenerować rocznie 11,2 GWh energii elektrycznej - stanie się to już pod koniec tego roku. Aby w pełni wykorzystać nasłonecznienie (a nie brakuje go w rejonie Martorell), Seat planuje pokryć panelami słonecznymi obszar ponad 66 tysięcy metrów kwadratowych (hale dystrybucyjne). Następny etap zakłada „obłożenie" panelami budynków produkcyjnych (o numerach 8, 9, 10 i 11), co poszerzy powierzchnię o dodatkowych 139 tysięcy metrów kwadratowych.
  2. W średniowieczu to najczęściej mnisi przepisywali księgi. Teraz nikt już tego nie robi. No, może z wyjątkiem robotów. W Karlsruhe maszyna nazwana Bios zakończyła po siedmiu miesiącach przepisywanie Biblii. Robot pracował dzień i noc. W czerwcu 2007 roku do jego pamięci załadowano 66 ksiąg, informacje o każdej literze alfabetu i o tym, jak ją wykaligrafować. Do ręki, o przepraszam, ramienia, dano mu pióro, a pod nie podłożono początek 900-metrowej rolki papieru. Eksperyment prowadzono w Centrum Sztuki i Mediów. Biblię przepisano, oczywiście, w języku niemieckim. Bios zużył 700 ml atramentu, postawił 3,5 mln liter i popełnił 2 błędy ortograficzne. Przed ośmioma laty troje artystów, Martina Haitz, Matthias Gommel i Jan Zappe, rozpoczęło projekt Robotlab. Chcieli programować roboty, które parałyby się sztuką. W fabrykach na całym świecie pracuje ponad milion robotów. Chcieliśmy zbadać ich potencjał artystyczny. Na pytanie, dlaczego wybrali akurat Biblię, Zappe odpowiada, że to jedna z najważniejszych dla ludzkości ksiąg, ponadto zawiera dużą ilość danych. Olbrzymi rulon papieru został pocięty na strony i trafił na wystawę wraz z Biosem. Jak widać, precyzja współczesnych robotów typu Kuke jest naprawdę godna podziwu. Bios posługiwał się XV-wieczną czcionką szwabachą. Artyści z Robotlab chcą stworzyć forum, na którym ludzie mogliby się spotkać z robotem twarzą w "twarz". W normalnych okolicznościach nie ma do tego okazji. Wcześniej Niemcy programowali inne roboty, które malowały portrety albo profile pojedynczych osób. Potrzebne dane uzyskiwały z kamer wideo. W ramach projektu Empathizer maszyny poruszały się w odpowiedzi na impulsy elektryczne generowane przez ludzki mózg. Na witrynie Robotlab można obejrzeć trwające nieco ponad dwie minuty nagranie pracy Biosa.
  3. Uczeni z King’s College London przestrzegają, że siedzący tryb życia powoduje, iż nasze DNA przedwcześnie się starzeje. Badania na bliźniętach wykazały, że to z nich, które aktywnie spędza wolny czas, jest biologicznie młodsze od bliźniaka lubiącego posiedzieć w fotelu. Okazało się, że u osób mniej aktywnych fizycznie skracanie się telomerów przebiega szybciej niż u osób aktywnych. To z kolei prowadzi do szybszego starzenia się komórek. Nie od dzisiaj wiadomo, że brak aktywności fizycznej sprzyja chorobom układu krążenia, nowotworom i cukrzycy typu 2. Teraz uczeni dowiedzieli się, że powoduje przedwczesne starzenie się. Zespół z King’s College London przebadał 2401 par bliźniąt, prosząc o opisanie swojej aktywności fizycznej. Odpowiadającym pobrano krew, z której wyekstrahowano DNA. Naukowcy skupili się na badaniu telomerów, które są wskaźnikiem starzenia się, gdyż wraz z wiekiem ulegają skróceniu, przez co komórki stają się bardziej podatne na uszkodzenia i śmierć. Badania białych ciałek krwi wykazały, że telomery tracą każdego roku średnio 21 par nukleotydów. U osób mniej aktywnych fizycznie zauważono, że były one krótsze niż u aktywnych. Naukowcy dość precyzyjnie wyliczyli, o ile uległy one skróceniu. Okazało się, że osoby najmniej aktywne, które na ćwiczeniach spędzały tygodniowo około 16 minut, miały o 200 par nukleotydów krótsze telomery od osób, które ćwiczyły tygodniowo co najmniej 199 minut. Innymi słowy, DNA osób najbardziej aktywnych było o 10 lat młodsze, od DNA osób najbardziej leniwych. Taka była średnia dla całej badanej grupy. Porównawcze badania bliźniąt dały podobne wyniki. Uczeni przypuszczają, że u osób mniej aktywnych komórki mogą być bardziej narażone na negatywne działanie wolnych rodników oraz na zapalenia. Wiadomo też, że do skracania telomerów przyczynia się stres. Ćwiczenia fizyczne pomagają zaś go przezwyciężyć.
  4. Serwis QTRAX, który z wielką pompą wystartował w niedzielę, miał zrewolucjonizować sposób rozpowszechniania muzyki w Sieci. Witryna miała oferować legalne darmowe pliki MP3, a finansowana miała być z reklam. Tymczasem okazało się, że nie ma ona podpisanych umów z „Wielką Czwórką” przemysłu nagraniowego – EMI, Universalem, Warner i Sony BMG. Przedstawiciele QTRAX mówią, że właśnie finalizują rozmowy z nimi. Dzisiaj w nocy w serwisie miało pojawić się oprogramowanie umożliwiające pobieranie plików. Jednak się nie pojawiło. Zamiast tego można przeczytać oświadczenie, w którym QTRAX stwierdza, że wobec olbrzymiego zainteresowania, chce dostarczyć konsumentom produkt o jak najwyższej jakości. Dlatego też uruchamianie serwisu zostało rozłożone na etapy. Jeśli QTRAX spełni w końcu swoje obietnice, to witryna będzie oferowała olbrzymi katalog 25-30 milionów utworów. AKTUALIZACJA: Oprogramowanie jest dostępne. Mogą być jednak problemy z jego pobraniem. Nie wiadomo, czym są one spowodowane. QTRAX zapowiada, że stopniowo będzie też aktywował konta użytkowników. Wszystko wskazuje na to, że zainteresowanie internautów jest większe, niż oczekiwali założyciele serwisu.
  5. W Sieci pojawiło się darmowe narzędzie, które przyspiesza pracę z Windows Vista. vLite pozwala wybrać podczas instalacji te komponenty Visty, których nie chcemy instalować. Możemy wyrzucić wiele narzędzi, takich jak np. Windows Media Player, Windows Photo Viewer, MSN Installer, Wallpapers, SlideShow, Windows Mail i inne. Twórca vLite, Dino Nuhagic, mówi, że nie chodzi tutaj o zaoszczędzenie miejsca na dysku twardym, a o przyspieszenie pracy samego OS-u. Podczas instalacji Visty użytkownik otrzymuje całą gamę narzędzi, których może nie potrzebować. Ich wyeliminowanie powoduje, że system pracuje szybciej. Nuhagic zaleca jedna ostrożność. Użytkownicy vLite muszą być pewni tego, co robią. Zmiany są bowiem nieodwracalne i narzędzia, z którego zrezygnowaliśmy, nie będzie można później doinstalować. Nie wiadomo, ile osób pobrało vLite. Wiadomo, że na forum, na którym umieszczono informacje o tym programie, zainteresowało się nią 50 000 osób. Sam Microsoft przyznaje, że Windows Vista jest zbyt "ciężkim" systemem. Dlatego też koncern z Redmond zrezygnuje z tworzenia monolitycznych systemów. Przyszłe edycje Windows będą miały budowę modułową.
  6. Badania kameleonów w ich naturalnym środowisku wykazały, że zmiana kolorów może być nie tylko sposobem wtopienia się w tło, ale także, a może przede wszystkim, sygnałem społecznym. W ten sposób komunikuje się np. zainteresowanie osobnikiem płci przeciwnej lub jego brak. Devi Stuart-Fox i Adnan Moussalli z Uniwersytetu w Melbourne wybrali do badań afrykańskie kameleony karłowate. Za pomocą jaskrawych kolorów pokazujących się na boku dosłownie w mgnieniu oka samice wyrażają zainteresowanie samcem bądź odrzucenie jego zalotów, a samce sygnalizują agresję lub poddanie innemu samcowi. Biolodzy nie wiedzieli, czemu niektóre gatunki zmieniają barwy w większym stopniu od pozostałych. Przypuszczali, że wszystko zależy od otoczenia, w jakim żyją zwierzęta. Jeśli jest różnokolorowe, kameleony powinny być w stanie wytworzyć równie imponującą paletę barw. Gdy środowisko jest raczej jednobarwne, nie ma potrzeby aż tak się wysilać. Szybko okazało się jednak, że to nieprawda... Australijczycy zebrali samce reprezentujące 21 podgrup genetycznych kameleonów karłowatych. Zaaranżowali sytuację konfrontacji, ustawiając je naprzeciw siebie na gałęzi oraz mierzyli zachodzące na co dzień zmiany kolorów. Posługiwali się spektrometrem, ponieważ jaszczurki te widzą w ultrafiolecie. Jak podsumowuje Stuart-Fox, zależało im na ujrzeniu kameleona okiem innego kameleona. Na koniec naukowcy sprawdzili, jak postrzegają je żywiące się nimi drapieżniki: jastrzębie i dzierzby. Okazało się, że paleta barw kameleonów nie powiększała się wraz ze wzrostem zróżnicowania otoczenia. Gatunki najbardziej zmieniające barwy wytwarzały za to najwyraźniejsze wzory. Ewolucji "chodziło" więc przede wszystkim o czytelność komunikatów społecznych, a nie o ukrywanie. Kameleony nie muszą się obawiać drapieżników, ponieważ rozbłysk na boku pojawia się i zmienia w ciągu milisekund (PLoS Biology).
  7. Firma analityczna Gartner twierdzi, że wojna formatów optycznych przyszłej generacji dobiega końca. Zwycięzcą okazał się Blu-ray. Ostatnie obniżki zaproponowane przez Toshibę, która wspiera HD DVD, to, według Gartnera, bezużyteczny opór. Gartner uważa, że obniżki mogą nieco przedłużyć życie formatu HD DVD, ale niewielka liczba filmów ukazujących się w tym formacie oznacza jego koniec. Sądzimy, że do końca 2008 roku Blu-ray wygra na rynku konsumenckim i wojna się zakończy – powiedział analityk Gartnera, Hiroyuki Shimizu. Niepomyślne dla HD DVD wieści dobiegają też ze strony handlowców. Sieć Woolworths ogłosiła, że nie będzie rozprowadzała filmów w tym formacie. Klienci kupują bowiem dziesięciokrotnie więcej Blu-ray niż HD DVD. Zdaniem Stevena McGunigela z Woolworths przyczyną takiego stanu rzeczy jest... konsola PlayStation 3. Jest ona wyposażona w czytnik Blu-ray, więc klienci mają na czym odtwarzać filmy. Nie tylko klienci wolą Blu-ray. Od połowy roku Warner Bros, New Line Cinema i HBO Home Video przestaną rozprowadzać swoje produkcje na HD DVD.
  8. Zegar biologiczny ukryty w komórkach skóry może ujawnić, czy nasz tryb życia jest dopasowany do jego wskazań. Wystarczy więc przeprowadzić biopsję i już wiadomo, czy dana osoba cierpi na zaburzenia snu lub rytmu dobowego i kim jest: sową czy skowronkiem. Zespół profesora Stevena Browna z Grupy Chronobiologii i Badań Snu Uniwersytetu w Zurychu opierał się na spostrzeżeniu, że podwzgórze (a konkretnie znajdujące się w nim jądra nadkrzyżowaniowe) działa jak centralny zegar, z którym synchronizują się zegary pojedynczych komórek. Wiadomo było, że w wyniku jego działania ich gen Bmal1 staje się bardziej aktywny w ciągu dnia. Aby sprawdzić, w jakim stopniu jedno zależy od drugiego, Szwajcarzy pobrali komórki skóry od 11 skowronków i 17 sów. Następnie wykorzystali wirusy, by wyposażyć je w gen świetlika umożliwiający świecenie. Dzięki temu komórki skóry zaczynały się jarzyć, gdy tylko Bmal1 stawał się aktywny. W rezultacie wydobywające się z nich światło zmieniało się w rytmie dobowym. Monitorując czas świecenia, naukowcy wykazali, że co najmniej u połowy wolontariuszy wzorce snu-czuwania komórek skóry były identyczne z opisami uzyskanymi po wypełnieniu kwestionariuszy. Zaobserwowano też istnienie rozbieżności. Dotyczyło to zwłaszcza 3 osób z sezonowymi zaburzeniami afektywnymi, czyli inaczej mówiąc, depresją sezonową (Proceedings of the National Academy of Sciences). Komórki skóry od osób wstających bardzo wcześnie świeciły najkrócej, a te pobrane od zwlekających się z łóżka najpóźniej jarzyły się dla odmiany najdłużej. Profesor Brown zachwyca się tym, że badając komórki z peryferii, można uzyskać wgląd w to, co dzieje się w mózgu...
  9. Feromony są wonnymi wydzielinami specjalnych gruczołów. Działają tylko na przedstawicieli tego samego gatunku. Spełniają wiele różnych funkcji, np. wabią partnerów seksualnych czy ostrzegają przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Amerykańska armia wsparła badania dotyczące identyfikacji i wyizolowania ludzkich substancji alarmowych. Innymi słowy: naukowcy poszukują woni strachu. Badacze z Uniwersytetu Stanowego Nowego Jorku pobierali próbki potu, moczu, krwi i śliny, mierzyli parametry oddechowe, wykonywali EKG, a także kompilowali informacje samoopisowe od 20 ochotników (11 mężczyzn i 9 kobiet). Oceny dokonywano w dwóch sytuacjach: 1) przed, w trakcie i bezpośrednio po pierwszym skoku ze spadochronem w tandemie i 2) przed, w trakcie i po ćwiczeniach na bieżni (trwały one tyle samo, co skok). W dołach pachowych umieszczano bawełniane gaziki. Naukowcy opracowali własną metodę sterylizowania oraz mocowania do ciała, by wyeliminować ich skażenie czy parowanie potu. Emocje wolontariuszy sondowano za pomocą krótkich kwestionariuszy. Badania w sytuacji eksperymentalnej i kontrolnej prowadzono w dwóch kolejnych dniach. W przypadku większości branych pod uwagę związków u mężczyzn zaobserwowano nasilenie ich emisji w warunkach silnego stresu emocjonalnego, podczas gdy u kobiet nie obserwowano żadnych zmian lub spadek stężenia. Na ubiegłorocznym Kongresie nt. Stresu Amerykanie ze Stony Brook University wygłosili wykład, podczas którego twierdzili, że ich wyniki wskazują, iż jakiś biologiczny czynnik powoduje, że stres emocjonalny jest zaraźliwy. Zapach potu osób skaczących pierwszy raz ze spadochronem aktywował jądro migdałowate i podwzgórze, czyli ośrodki zaangażowane w reakcję lękową. Wolontariusze nie umieli poprawnie zaklasyfikować próbek potu gimnastycznego i stresowego, oceniając je jako całkowicie nieawersyjne bądź lekko odstręczające. Stało się tak być może dlatego, że wdychanie woni uruchamiało ścieżki związane ze świadomą detekcją, a feromony działają na poziomie nieświadmości podczas zwykłego oddychania. U mężczyzn i kobiet odnotowano podobny poziom pobudzenia neuronów, być może pod wpływem feromonów płciowych. Rezultaty te współgrają ze spostrzeżeniami naukowców z Uniwersytetu Wiedeńskiego sprzed 6 lat. Pracownicy Instytutu Miejskiej Etologii Ludwiga Boltzmanna poprosili ochotników, by obejrzeli film z wkładkami pod pachą. Był to albo horror (Candyman), albo dokument. Inni badani umieli odróżnić wkładki noszone przez przedstawicieli tych dwóch grup, ale wspominali, że czują raczej zapach agresji niż strachu. Gdyby naprawdę istniały ludzkie substancje alarmowe, powinny też istnieć receptory do ich wykrywania. Odwołując się do stężenia określonych feromonów, można by badać sytuację na polu walki czy nastroje panujące w tłumach cywilów.
  10. Szympans Cheeta, który występował w serii filmów o Tarzanie, opublikuje swoją autobiografię. Ma teraz 75 lat (9 kwietnia skończy 76), co oznacza, że jest najstarszym naczelnym niebędącym człowiekiem. Wpisano go nawet do Księgi Rekordów Guinnessa. Gwiazdą Hollywood został w latach 30., potem musiał walczyć z uzależnieniem od alkoholu i nikotyny. Cheeta, a właściwie Jiggs, bo tak ma naprawdę na imię, mieszka obecnie w Kalifornii. Tam ogląda telewizję i maluje, a dochód z jego obrazów jest przeznaczany na ratowanie naczelnych. Cheeta posiada też swój profil w serwisie MySpace. Małpą zainteresowało się wydawnictwo Fourth Estate. Szympans ma własnego agenta literackiego. Pracuje z pisarzem, który pomaga mu stworzyć coś zabawnego, poruszającego i szczerego. Cheeta został schwytany w 1932 roku w liberyjskiej dżungli. Następnie Henry Trefflich, importer zwierząt, przewiózł go do Nowego Jorku. Musiał grać, by ocalić życie. Dosłownie. Inne zwierzęta, którym się nie powiodło, skończyły w laboratorium razem z psami, myszami i królikami – opowiada dyrektor wydawniczy Fourth Estate, który zachwyca się umiejętnościami aktorskimi Cheety i jego barwnym życiorysem. Książka pt. Ja, Cheeta, co nieodparcie kojarzy się z Ja, Klaudiusz Roberta Gravesa, ukaże się w październiku. Wydawca nie chce ujawnić wynagrodzenia, ale twierdzi, że to coś poważnego, a nie wiązka bananów...
  11. Wyświetlacze OLED niejednokrotnie udowodniły swą przewagę nad monitorami LCD. Pozwalają się nam one cieszyć obrazem o dużo wyższej jakości. Dotychczas jednak miały poważną wadę. Zastosowanie materiałów organicznych powodowało, że ich żywotność była znacznie mniejsza niż wyświetlaczy LCD. Toshiba Matsushita Display Technology poinformowała o opracowaniu nowej technologii, która, dzięki lepszemu zarządzaniu światłem, dwukrotnie wydłuża czas życia wyświetlacza OLED. Pozwala ona na dwukrotne zmniejszenie jasności obrazu przy jednoczesnym zachowaniu jego jakości. Dotychczas OLED-em o największej żywotności był telewizor XEL-1 Sony. Może on pracować przez 30 000 godzin. Oznacza to, że możemy oglądać telewizję po osiem godzin na dobę przez dziesięć lat. Dwukrotne wydłużenie tego czasu eliminuje wszystkie wątpliwości związane z wyświetlaczami OLED.
  12. Wbrew temu, co świadomie o sobie myślimy i mówimy, jako gatunek jesteśmy predysponowani do uznawania różnych kwestii za prawdziwe. To dlatego im bardziej ambiwalentna odpowiedź na dane pytanie, tym bardziej jesteśmy skłonni uznawać, że jest ona prawdziwa. Trzech amerykańskich psychologów, Rick Dale, Michael Spivey i Chris McKinstry, poprosiło studentów college'u o udział w teście. Składał się on z pytań o zróżnicowanym stopniu niejasności. Przy okazji śledzono ruchy ręki towarzyszące kliknięciu na guzik z napisem "tak" lub "nie". Naukowcy przypuszczali, że pytania w rodzaju "Czy morderstwo jest czasem uzasadnione?" będą uznawane za niejednoznaczne i spowodują "stan rozerwania" między odpowiedziami twierdzącą i przeczącą, podczas gdy pytania typu "Czy kangur może skakać do tyłu?" będą z dużym prawdopodobieństwem oznaczać wybór odpowiedzi "nie". Uzyskane wyniki świadczą o tym, że człowiek myśli i działa jednocześnie. Wcześniej sądzono, że proces podejmowania decyzji przebiega w podsystemie poznawczym, a dopiero potem ośrodek ten dzieli się wynikiem swoich rozważań z innymi częściami mózgu. Dynamiczne dane wykazały, że ruchy ramienia ochotnika były wolniejsze i bardziej zakrzywione w kierunku drugiej alternatywy w przypadku odpowiedzi przeczących. Oznacza to, że mamy tendencję do przyjmowania, że wszystkie twierdzenia są prawdziwe. Ze szczegółami eksperymentu można się zapoznać na łamach pisma Psychological Science.
  13. Samsung i Hynix zawarły porozumienie, którego celem jest opracowanie układów pamięci przyszłej generacji. Obie firmy zainwestują w sumie 9,46 milionów dolarów, a ich prace będą częścią większego programu wspieranego przez rząd Korei Południowej. Siedmioletni program rozpoczął się w 2004 roku. Kosztem 52,58 miliarda wonów mają powstać pamięci SST-MRAM (spin torque transfer MRAM), które do zapisywania danych wykorzystują spin elektronów, oraz inne urządzenia. Koreańczycy uważają, że ich firmy muszą ze sobą współpracować, by pokonać japońską konkurencję. Toshiba, NEC i Fujitsu również chcą wspólnie opracować układy STT-MRAM. Jeśli wyprzedzą Koreańczyków i ich technologia się rozpowszechni, to koreańskie firmy będą musiały płacić olbrzymie sumy za licencje. Obecnie wydają setki milionów dolarów za prawo do wykorzystywania technologii DRAM czy NAND flash.
  14. Randall Stephenson, szef AT&T powiedział podczas obrad Światowego Forum Ekonomicznego, że jego firma jest bardzo zainteresowana rozwiązaniami, które pozwolą odfiltrować z sieci nielegalny ruch P2P. To tak jakby być w sklepie i widzieć, że ktoś kradnie DVD. Zareagujesz? - mówił Stephenson.Jeśli AT&T zastosuje rozwiązania pozwalające zablokować nielegalną wymianę danych, to uderzy to nie tylko w klientów tej firmy. Trzeba bowiem pamiętać, że olbrzymia część ruchu w Sieci w którymś momencie przechodzi przez infrastrukturę należącą do amerykańskiego giganta.Nie wiadomo, dlaczego firma jest zainteresowana takimi rozwiązaniami. Przyczyna może być prozaiczna i wcale nie chodzi tutaj o walkę z piractwem. Według różnych szacunków od 30 do 90 procent całego ruchu w Internecie generowane jest przez sieci P2P. Blokując je AT&T zyska możliwość zróżnicowania swojej oferty. Osoby, które będą chciały korzystać P2P będą musiały wykupić odpowiednią taryfę. Ci, którym P2P nie jest potrzebne, zapłacą od nich taniej.Być może byłoby to w pewnym mierze rozwiązaniem problemów piractwa. Providerzy tacy jak AT&T dzieliliby się ze studiami filmowymi i muzycznymi opłatami wnoszonymi przez osoby korzystające z sieci P2P. Ci, którzy z nich nie korzystają, nie płaciliby za zawartość pobieraną przez innych.
  15. Dwóch naukowców z Robert H. Smith School of Business na University of Maryland przeprowadziło badania, z których wynika, iż użytkownicy korzystający z serwisu eBay oszczędzaja rocznie miliardy dolarów. Wolfgang Jank i Galit Shmueli przyjrzeli się danym z roku 2003 i 2004. Stwierdzili, że przed pięciu laty konsumenci zaosczędzili 7 miliardów dolarów, które byliby skłonni wydać, a w roku 2004 oszczędności sięgnęły już 8,4 miliarda USD. Przekładając te dane na rok 2007 naukowcy uważają, że ubiegłoroczne oszczędności sięgnęły 19 miliardów USD. W swoich badaniach uczeni chcieli sprawdzić nadwyżkę konsumenta. Jest to różnica między maksymalną ceną jaką konsument jest skłonny zapłacić za dany towar, a ceną, którą rzeczywiście płaci. Online’owe aukcje dają badaczom możliwość sprawdzenia nadwyżki konsumenta. W tradycyjnym sklepie jest ona niezwykle trudna do oszacowania, gdyż sprzedający nigdy nie wie ile kupujący byłby skłonny zapłacić za jego towar. Tymczasem na aukcjach internetowych zwykle wstawiamy maksymalną kwotę, którą chcemy zapłacić, a licytacja odbywa się automatycznie.
  16. Naukowcy z Venter Institute, którego współzałożycielem jest słynny Craig Venter, zakończyli drugą z trzech faz projektu, którego celem jest stworzenie sztucznego życia. Uczeni stworzyli kompletną kopię genomu bakterii. Udało się im skopiować coś, co już istnieje. Nie stworzyli więc nowego nieznanego w przyrodzie organizmu. Nie potrafią też spowodować, by powstał z niego żywy organizm. Gdyby się to udało człowiek byłby w stanie tworzyć np. rośliny wychwytujące z atmosfery olbrzymie ilości węgla, bakterie zmieniające trawę w paliwo czy produkujące lekarstwa. Naukowcy mówią jednak, że jeszcze sporo czasu upłynie, zanim będzie to możliwe. Wciąż bowiem nie rozumiemy, w jaki sposób powstaje samo życie. Venter jest jednak przekonany, że z czasem uda się przezwyciężyć wszystkie bariery i kiedyś ludzie będą tworzyli nowe formy życia. David Magnus, dyrektor Centrum Etyki Biomedycznej na Uniwersytecie Stanforda przestrzega, że gdy nauczymy się to robić, będziemy mogli tworzyć zarówno organizmy pożyteczne jak i niebezpieczne.
  17. Naukowcy z francuskiego instytutu INSERM (Institut National de la Santé et de la Recherche Médicale) odkryli mechanizm, za pośrednictwem którego karmienie piersią może zabezpieczać dziecko przed astmą (Nature Medicine). Badania prowadzono na myszach. Gdy wystawiano je na oddziaływanie alergenów, np. pyłków, były one przekazywane oseskowi wraz z mlekiem. To rozwijało odporność młodego na określone substancje. Na razie nie wykazano, że podobnie dzieje się w przypadku ludzi. Francuzi posłużyli się owalbuminą (to główny alergen białka jaja kurzego). Pozwolili ją wdychać matce, ale nie jej dziecku. Testy potwierdziły, że alergen był przekazywany myszce za pośrednictwem mleka. Zarówno u młodego, jak i matki wykształciła się odporność. Przed nadmiernym reagowaniem powstrzymywały układ odpornościowy limfocyty T CD4+ oraz transformujący czynnik wzrostu beta (TGF-beta) – wyjaśnia dr Valérie Julia.
  18. Człowiek tak bardzo zmienia warunki życia na Ziemi, że naukowcy proponują, by zacząć nazywać najnowszą epokę geologiczną antropocenem. Na razie oficjalnie żyjemy w holocenie, który rozpoczął się ok. 10 tys. lat temu. Termin antropocen jest pomysłem laureata Nagrody Nobla, chemika Paula Crutzena. Po raz pierwszy użył tego terminu przed sześcioma laty. Wg niego, rozwój ekonomiczny i wzrost liczebności populacji Homo sapiens wyznaczają początek nowej ery. W najnowszym numerze Geological Society of America Today eksperci z Leicester University i Geological Society of London zwrócili się do Międzynarodowej Komisji Stratygrafii z prośbą o rozważenie sprawy. Argumentują, że dominacja człowieka w takim stopniu fizycznie zmienia naszą planetę, iż nie ma sensu umieszczać w tej samej epoce okresów pre- i postindustrialnych. Naukowcy wskazali na kilka zjawisk, które pozwalają oddzielić od siebie te dwa okresy: 1) różnice we wzorcach odkładania i erozji osadów (obserwuje się je na całym świecie), 2) zmiany w obiegu węgla i temperaturach globalnych, 3) przeobrażenia świata roślin i zwierząt oraz 4) zakwaszenie oceanów. Obecnie trwają dyskusje, czy nazwą antropocen powinno się objąć cały holocen, czy też raczej odnieść ją do czasów następujących po rewolucji przemysłowej.
  19. Dwaj doktorzy z Cambridge, Oliver Jones i Julian Griffin, sygnalizują w najnowszym numerze The Lancet potrzebę gruntownego przebadania związku między trwałymi zanieczyszczeniami organicznymi (TZO) a insulinoopornością, która prowadzi do cukrzycy dorosłych. Naukowcy powołali się na szereg publikacji, które opisywały niezwykle silną zależność między stężeniem TZO, szczególnie związków chlorowcoorganicznych, a ryzykiem cukrzycy typu 2. Korelacja nie oznacza automatycznie związku przyczynowego. Ale jeśli naprawdę istnieje związek, jego skutki zdrowotne mogą być ogromne. Obecnie mamy bardzo mało informacji na ten temat. Badania nad cukrzycą dorosłych koncentrują się na genetyce i otyłości; prawie w ogóle nie rozważa się potencjalnego wpływu czynników środowiskowych, takich jak zanieczyszczenie – wyjaśnia kwestię Jones. Anglicy powołali się w swych rozważaniach na badania dr. D. Lee, które dały bardzo ciekawe rezultaty. U osób z niskim stężeniem TZO we krwi nie zaobserwowano np. związku między otyłością a cukrzycą. Muszą więc współwystępować 2 czynniki: trwałe zanieczyszczenia organiczne i nadmierna waga ciała. Jones uważa, że powinno się potraktować hodowle komórkowe bądź tkankowe TZO, a gdyby się okazało, iż rzeczywiście ekspozycja taka prowadzi do cukrzycy, objąć leczeniem osoby z grup ryzyka. Do trwałych zanieczyszczeń organicznych zalicza się wiele związków, m.in. DDT, polichlorowane bifenyle czy dioksyny. Są to toksyczne związki węgla lub ich mieszaniny, które długo nie ulegają rozkładowi i podlegają bioakumulacji.
  20. Japończycy uparcie trzymają się wizji robotów humanoidalnych. Kolejnym ich dokonaniem jest Robovie - android monitorujący tłum przechodniów, opracowany w Advanced Telecommunications Research Institute z Osaki. Maszyna nie tylko patrzy, ale też analizuje napotkane sytuacje. Na przykład jeśli robot uzna, że któryś z obserwowanych zgubił się, może zaoferować mu pomoc. Robovie zaprezentował swe możliwości podczas prób przeprowadzonych w jednym z centrów handlowych Osaki. Jego opiece oddano 100 metrów kwadratowych, które obserwował za pomocą zamontowanych w tym miejscu 16 kamer, sześciu laserowych dalmierzy oraz dziewięciu czytników RFID . Dzięki temu arsenałowi, mógł on obserwować nawet 20 osób jednocześnie, znając ich dokładne położenie oraz zachowanie. Te ostatnie było klasyfikowane do jednej z 10 kategorii. Jeśli maszyna zauważyła kogoś zdezorientowanego, zbliżała się do niego i proponowała pomoc w dotarciu do celu. Przy okazji przechodzień dowiadywał się o okolicznych sklepach i restauracjach, które warto odwiedzić. Twórcy robota zapowiadają kolejne testy w centrum handlowym, a nawet założyli oni stałą "bazę" na jego terenie. Zamiarem Japończyków jest wypróbowanie różnych sposobów komercjalizacji ich technologii. Od czerwca 2008 roku roboty-przewodniki mają być wypożyczane firmom rozważającym zatrudnienie mechanicznych pracowników.
  21. Mimo licznych doniesień o coraz doskonalszych technologiach, dzięki którym maszyny dysponują własnym "wzrokiem", eksperci ostrzegają przed nadmiernym optymizmem. Naukowcy ze słynnej uczelni MIT (Massachusetts Institute of Technology) twierdzą, że niemal ludzki sposób oglądania świata przez komputery w rzeczywistości jest efektem nie stopnia zaawansowania algorytmów analizujących obraz, lecz odpowiednio dobranych warunków testów i demonstracji. Według badaczy, czasy "inteligentnych" samochodów i sztucznych oczu dla niewidomych są bardziej odległe, niż mogłoby wynikać z obietnic niektórych zespołów badawczych. Co ciekawe, ostrzeżenie to jest wynikiem eksperymentu, który dał... zbyt dobre wyniki. Problemem okazało się powszechne testowanie systemów analizy obrazu za pomocą bazy zdjęć nazwanej Caltech101. Według MIT, obrazy znajdujące się w tej bazie zostały nieprawidłowo dobrane, co oznacza, że wytrenowane na niej oprogramowanie zawiedzie w rzeczywistych warunkach. Wspomniana kolekcja zawiera bowiem zdjęcia wykonane przez fotografów, którzy z reguły posługiwali się pewnymi metodami kompozycji kadru czy doboru tematów. W świecie rzeczywistym automat "zobaczy" przez kamerę zupełnie inne obrazy - mniej estetyczne, ale za to bardziej różnorodne i nie zawsze prawidłowo oświetlone. Zmienność obrazu może sprawiać problemy systemom, których struktura jest wzorowana na najprostszych mechanizmach analizy obrazu przez mózg. Modelom tym brakuje możliwości przetwarzania informacji na wyższym poziomie, gdzie już nie bada się jedynie położenia linii, ale kształty, powierzchnie czy odległości między obiektami. Naukowcy z MIT skonstruowali taki właśnie prymitywny model, aby sprawdzić rozmiary jego porażki w konfrontacji z bazą Caltech 101. Tymczasem ich "zabawka" spisała się doskonale, dorównując, a czasem nawet przewyższając pięć najnowocześniejszych obecnie systemów rozpoznawania obrazu. Następnie badacze przeprowadzili bardziej przemyślany test. Za pomocą obrazów samolotów i samochodów badali reakcję systemu na zmienne położenie, rozmiar i orientację obiektów pokazywanych komputerom. Mimo jedynie dwóch typów przedmiotów do rozpoznania, komputer miał spore problemy odróżnieniem ich od siebie. Wniosek okazał się niepokojący dla twórców komputerowego wzroku: "dobra jakość" modelu nie wynikała z jego rzeczywistych możliwości, lecz z obrazów testowych, które miały niewiele wspólnego z różnorodnością rzeczywistego świata. Autorzy opisanych badań wzywają do udoskonalenia obecnie stosowanych standardów oraz lepszego doboru materiałów "treningowych". Dzięki temu możliwe stałyby się dokładniejsze porównywanie różnych technologii i ocena postępów. Ponadto autorzy eksperymentu uważają, że nim komputery upodobnią się do ludzkiego mózgu, naukowcy powinni zrozumieć, dlaczego rozpoznawanie przedmiotów jest tak trudne, a możliwości mózgu - tak imponujące.
  22. Geny potrafią rozpoznawać na odległość inne podobne do siebie pod względem chemicznym geny, w dodatku w procesie tym nie pośredniczą białka ani inne biozwiązki (Journal of Physical Chemistry B). Opisywana zdolność pozwala wyjaśnić, w jaki sposób podobne geny odnajdują się i grupują, by rozpocząć rekombinację homologiczną, zwaną też uprawnioną. Polega ona na wymianie analogicznych funkcjonalnie i podobnych fizycznie fragmentów DNA (mogą to być całe geny lub tylko ich fragmenty). Oznacza to, że taki typ rekombinacji zachodzi między dwoma cząsteczkami DNA w miejscu ich całkowitej lub częściowej komplementarności. Odbywa się to w ramach przygotowań do podziału komórkowego. Rekombinacja homologiczna spełnia ważną rolę w ewolucji i doborze naturalnym, dzięki niej organizm może też naprawiać uszkodzenia DNA. Do tej pory naukowcy nie wiedzieli jednak, w jaki sposób odnajdywane są odpowiadające sobie pary genów. Badacze z Imperial College London przeprowadzili serię eksperymentów, w której zamierzali sfalsyfikować teorię stworzoną siedem lat temu przez dwóch członków zespołu. Zgodnie z nią, identyczne podwójne nici DNA odnajdują się wyłącznie na podstawie komplementarnych wzorców ładunków elektrycznych. Brytyjczycy chcieli sprawdzić, czy takie rozpoznanie jest możliwe w warunkach braku fizycznego kontaktu oraz pośrednictwa białek. Wcześniejsze badania wykazały, że białka są zaangażowane w proces identyfikacji jedynie w przypadku krótszych nici DNA (do 10 par komplementarnych zasad). Zachowanie DNA obserwowano w roztworze. Wcześniej kwas naznaczono "fluorescencyjnie", by było to łatwiejsze. Okazało się, że cząsteczki DNA z identycznym układem zasad zbierały się razem 2-krotnie częściej niż cząsteczki o innych sekwencjach. Odkrycie, że identyczne DNA wyszukują się w tłumie bez pomocy z zewnątrz, jest ekscytujące – cieszy się profesor Aleksiej Kornyszew. Naukowcy podkreślają, że zrozumienie etapu wstępnego rozpoznania pozwoli uniknąć błędów rekombinacyjnych. To ważne, bo uznaje się, że błędy te powodują szereg uwarunkowanych genetycznie chorób, np. nowotwory czy pewne postaci choroby Alzheimera, oraz przyczyniają się do starzenia.
  23. Brytyjska firma biotechnologiczna Oxitec, twierdzi, że znalazła sposób na poradzenie sobie z dengą – tropikalną gorączką rozpowszechnioną w części Azji i Ameryki Południowej. Sama denga ma bardzo nieprzyjemny, bolesny przebieg, jednak nie jest chorobą śmiertelną. Śmiertelna może natomiast być jej ostra odmiana – gorączka krwotoczna. Amerykańskie Centra Zapobiegania i Kontroli Chorób szacują, że na dengę zapada 100 milionów osób rocznie, a umiera nawet 5 milionów. W niektórych krajach jest ona jedną z głównych przyczyn śmierci dzieci. Dengę przenoszą komary z gatunku Aedes aegypti. Oxitec znalazł sposób na znaczne ograniczenie ich populacji. Naukowcy tej firmy zmienili genetycznie samca komara tak, by nosił w sobie „geny śmierci” przekazywane potomstwu. Po wypuszczeniu na wolność samce zapładniałyby partnerkę, a ich młode ginęłyby przed osiągnięciem dojrzałości płciowej. Kolejne pokolenia nie będą mogły się więc rozmnażać i populacja komarów ulegnie zmniejszeniu. Na razie Oxitec uzyskał dobre wyniki w laboratorium. Jeśli uda się je powtórzyć w warunkach polowych, to w najbliższym czasie populację Aedes aegypti można by zredukować nawet o połowę. Firma planuje uzyskać wszelkie niezbędne pozwolenia i w ciągu najbliższych trzech lat chce wypuścić olbrzymie ilości zmodyfikowanych komarów w Malezji. Badania Oxiteca spotkały się z olbrzymim zainteresowaniem. Światowe Forum Ekonomiczne przyznało badaczom Nagrodę Pionierów Technologii. Fundacja Billa i Melindy Gatesów wspomoże brytyjską firmę kwotą 5 milionów dolarów w ciągu najbliższych pięciu lat. Kolejne miliony napłyną z firm inwestycyjnych East Hill Management Company i Oxford Capital Partners. Technologia Oxiteca to odmiana stosowanej wcześniej z powodzeniem “radiologicznej sterylizacji insektów”. Wysterylizowane samce niektórych gatunków wypuszczano na wolność, gdzie łączyły się z samicami, ale do reprodukcji nie dochodziło. Technika naświetlanie nie działała jednak w przypadku komarów, które ginęły w wyniku jej zastosowania. Dlatego też konieczne było dokonanie manipulacji genetycznej. Zdaniem części naukowców propozycja Oxiteca jest znacznie lepsza, gdyż genetycznie zmodyfikowane zwierzęta mają zginąć, a nie opanować istniejące populacje. Jednak wypuszczeniu na wolność milionów genetycznie zmodyfikowanych owadów sprzeciwiają się organizacje ekologiczne oraz organizacje podobne do ETC Group, która specjalizuje się w obserwowaniu poczynań przemysłu. Ciekaw jestem, jaką odpowiedzialność ma zamiar wziąć na siebie Oxitec, gdy coś pójdzie nie tak – pyta Jim Thomas z ETC Grooup. Zwraca on uwagę na jeszcze jedno niebezpieczeństwo. Substancją, która umożliwiła zmutowanie komarów jest tetracyklina. Przyjęto założenie, że genetycznie zmodyfikowane komary nie zetkną się w przyrodzie z tetracykliną. Jednak substancja ta jest szeroko stosowana w rolnictwie – dodaje Thomas. Jego zdaniem wypuszczenie na wolność komarów Oxiteca może spowodować katastrofę. Brytyjczycy pracują też nad zmodyfikowanymi muszkami owocowymi czy zmienionym genetycznie szkodnikiem bawełny Pectinophora gossypiella.
  24. Badacze z amerykańskich Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH) twierdzą, że wypijanie codziennie co najmniej dwóch coca-coli (zarówno zwykłych, jak i dietetycznych) dwukrotnie zwiększa ryzyko powstawania kamieni i innych chronicznych chorób nerek. Wcześniejsze studia łączyły konsumpcję coli z otyłością i cukrzycą. Powodem jest wysoka zawartość cukru w tego typu napojach. W zeszłym roku naukowcy z NIH-u porównali nawyki żywieniowe 467 zdrowych i 465 osób z chorobami nerek. Kontrolowano wpływ wszystkich potencjalnie istotnych czynników. Wyniki opublikowano w piśmie Epidemiology. Wg Amerykanów, kwas fosforowy z coli wypłukuje wapń z kości, który wytrąca się potem w postaci kamieni, powoduje niewydolność nerek itp. Gazowane napoje niebędące colą nie wykazują podobnego działania.
  25. IBM poinformował, że Moskiewski Uniwersytet Państwowy złożył zamówienie na maszynę BlueGene. Superkomputer, który stanie w stolicy Rosji będzie wykonywał 27,8 miliarda operacji zmiennoprzecinkowych na sekundę (27,8 GFlops). Ma zostać wykorzystany do badań nad nanotechnologią oraz w pewnych specyficznych zastosowaniach, jak np. przy modelowaniu serca. Wydział Matematyki Obliczeniowej uniwersytetu zapłacił już około 5 milionów dolarów za dwa moduły superkomputera, które mają rozpocząć pracę w kwietniu bieżącego roku. Ich konstrukcja umożliwia dalszą rozbudowę i zwiększanie wydajności maszyny. Nowy rosyjski superkomputer będzie najpotężniejszą maszyną, jaka kiedykolwiek istniała na terenie byłego Związku Radzieckiego. Urządzenie trafi do pierwszej pięćdziesiątki listy TOP500, na której wymieniono 500 najbardziej wydajnych komputerów na świecie. BlueGene/L, najpotężniejszy superkomputer świata, który jest wykorzystywany przez amerykański Departament Energii, wykonuje ponad 478 miliardów operacji zmiennoprzecinkowych w ciągu sekundy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...