Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Search the Community

Showing results for tags 'kontuzja'.



More search options

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Found 4 results

  1. Udawane kontuzje i teatralne wpadanie ślizgiem na pole karne, by wymusić rzut karny to formy oszukiwania, które wg najnowszego międzynarodowego sondażu, najbardziej denerwują fanów futbolu. W studium naukowców z Uniwersytetu w Sheffield wzięło udział ponad 500 kibiców krajów, które już niebawem wezmą udział w Mistrzostwach Świata w RPA. Wywiad ujawnił, że za drużyny popełniające największe wykroczenia przeciwko fair play uznawani są Włosi i Argentyńczycy. Podczas badania oceniano oddanie piłce nożnej oraz postawy fanów wobec różnych rodzajów nieczystej gry i ustalano, czy ankietowani potępiliby je w wykonaniu członków własnej i/lub przeciwnej drużyny. Padło też pytanie, jaki kraj jest uznawany za najgroźniejszego rywala rodzimego zespołu. Prawie 80% osób nie pochwalało udawania kontuzjowania przez zawodnika przeciwników. Aż 75% respondentów nie podobało się nurkowanie w pole karne, by skłonić sędziego do podyktowania rzutu karnego, 74% potępiło posługiwanie się ręką przy zdobywaniu gola, a 70% skrytykowało wyolbrzymianie urazu odniesionego podczas starcia w bloku. Postrzeganie przewinień różniło się u respondentów z poszczególnych nacji. Włosi i Hiszpanie najrzadziej uznawali wślizgiwanie się w pole karne za oszustwo. Psycholodzy nie byli zaskoczeni odkryciem, że kibice spoglądali przychylniejszym okiem na przewinienia własnych niż cudzych piłkarzy. Chodziło tu zwłaszcza o faule taktyczne czy rękę, by nie dopuścić do zdobycia bramki przez rywala. Wyniki pokazały, że najrzadziej za oszustwo uznawano grę na czas oraz wdawanie się w dyskusję z sędzią i nakłanianie go do zmiany zdania. Ponad 75% respondentów uważało, że niektóre kraje oszukują częściej od innych. Za najgorszych uznano Włochów, a tuż za nimi uplasowali się Argentyńczycy. Na ocenę ankietowanych wpływały lokalne i historyczne konflikty. Wielu badanych dostrzegało największych oszustów w sąsiadach lub typowało historycznego rywala sportowego. Wyjątkiem okazali się kibice brytyjscy, wśród których 60% życzyłoby sobie pokonania Niemców, ale tylko dla 1% niemieccy piłkarze byliby szczególnie skłonni do nieczystej gry. Podobny trend odnotowano wśród Australijczyków typujących Anglię na najgroźniejszego przeciwnika i jednocześnie wierzących w jej uczciwość. Omawiany sondaż stanowi część większego studium. Podczas Mistrzostw Świata jego autorzy zamierzają określić, do jakiego stopnia tendencja do oszukiwania jest skutkiem osobistych postaw, cech drużyny lub konkretnych sytuacji meczowych. Psycholodzy chcieliby również ustalić, czy jakakolwiek zmienność w zakresie oszustw danego kraju odpowiada wynikom ankietowania kibiców i jakie cechy graczy, zespołów i sytuacji najsilniej oddziałują na natężenie oszukiwania.
  2. Na terenie Unii Europejskiej rozpoczęły się testy nowego implantu stymulującego odbudowę tkanki kostnej i chrzęstnej. Wynalazek, opracowany przez naukowców z MIT przy współpracy z kolegami z Uniwersytetu Cambridge, ma ułatwić rekonstrukcję stawów uszkodzonych np. w przebiegu chorób lub w wyniku wypadków. Eksperymentalny produkt ma dwojakie działanie. Po pierwsze, zawarte w nim związki aktywnie stymulują odbudowę leczonej tkanki. Po drugie, stanowi on podporę dla dzielących się komórek i wspomaga odtworzenie prawidłowej struktury stawu. Implant opracowany przez specjalistów z MIT jest zbudowany z dwóch warstw. Pierwsza z nich, widoczna na załączonym zdjęciu jako część powyżej poziomej linii przecinającej gąbczastą strukturę, to część odpowiadająca za stymulację powstawania tkanki kostnej. Dolna pobudza wytwarzanie tkanki chrzęstnej, tworzącej naturalną powłokę ścierających się ze sobą powierzchni stawowych. Źródłem komórek odbudowujących uszkodzoną tkankę jest szpik kostny. To z niego, dzięki stymulacji przez składniki implantu, uwalniane są tzw. mezenchymalne komórki macierzyste, zdolne do migracji i integracji w sprzyjających miejscach. Po opuszczeniu szpiku identyfikują one implant i wiążą się z nim, a następnie przekształcają się w komórki tkanki kostnej i chrzęstnej. Dotychczasowe testy wynalazku, przeprowadzone na kozach, zakończyły się sukcesem - uszkodzoną tkankę udało się odbudować w czasie do 16 tygodni. Teraz przyszedł czas na badania na ludziach. Od ich wyników będzie zależało ewentualne dopuszczenie nowej technologii do powszechnego zastosowania w klinikach.
  3. Może to zabrzmieć dziwnie, ale im więcej rowerzystów porusza się po drogach, tym mniejsze jest prawdopodobieństwo ich udziału w wypadku. Twierdzą tak naukowcy z australijskiego University of New South Wales, opierając swoją hipotezę na badaniu zachowań cyklistów w kilkunastu krajach. Przeprowadzona analiza dowodzi, że zwiększenie intensywności ruchu rowerowego w miastach znacznie zmniejsza ryzyko kolizji z pojazdami silnikowymi oraz prawdopodobieństwo odniesienia poważnej kontuzji lub śmierci. Co więcej, znacznie spada także zagrożenie dla pieszych. Zdaniem autorów badań dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, większa liczba rowerzystów oznacza mniejszą liczbę krążących po mieście samochodów, będących głównym zagrożeniem dla cyklistów. Po drugie, masowy ruch rowerowy w miastach wymusza na kierowcach zmianę zachowania i zwiększenie ostrożności. Ogólnie przyjmuje się, że podwojenie liczby rowerzystów zwiększa liczbę wypadków zaledwie o jedną trzecią, co oznacza znaczny spadek częstotliwości występowania obrażeń. W niektórych państwach władze dodatkowo ułatwiają życie miłośnikom "rowerowania", opracowując z myślą o nich przyjazne prawo oraz budując infrastrukturę zmniejszającą kolizyjność ruchu rowerzystów z ruchem samochodów. Wprowadzane są także ograniczenia prędkości w newralgicznych punktach miast. Naukowcy zauważają, że powszechność ruchu rowerowego znacznie wpływa na zachowania kierowców. Jak tłumaczy dr Chris Rissel, jeden z autorów badania, wygląda na to, że kierowcy pojazdów silnikowych dostosowują własne zachowanie w obecności osób jeżdżących na "dwóch kółkach", ponieważ oczekują napotkać lub napotykają większą ich liczbę. Wzrastający odsetek cyklistów oznacza także, że rośnie prawdopodobieństwo, że kierowcy sami są rowerzystami, dzięki czemu są znacznie bardziej świadomi obecności użytkowników jednośladów i lepiej do nich nastawieni. Ankiety przeprowadzonych w Australii pokazują, że obawa o własne bezpieczeństwo jest jedną z najważniejszych barier powstrzymujących ludzi od podróżowania rowerem. Także osoby jeżdżące regularnie uskarżają się na poczucie strachu o własne zdrowie i życie. Zdaniem doktora Rissela zebrane informacje powinny wpłynąć na sposób promowania transportu rowerowego przez władze, które nadmiernie zwracają uwagę na zagrożenia związane z ruchem rowerowym, których cykliści i tak są świadomi. Jak, zdaniem naukowca, władze powinny wobec tego dbać o popularyzację "dwóch kółek"? Powinniśmy stworzyć środowisko przyjazne dla jeżdżenia rowerem i akcentować pozytywne aspekty używania roweru zamiast skupiać się na negatywach, na czele z przeprowadzaniem "kampanii bezpieczeństwa" skupiających się na rowerzystach, lecz nie na kierowcach samochodów oraz warunach drogowych. Przypominanie ludziom o kontuzjach i ryzyku, noszeniu kasków oraz wożeniu elementów odblaskowych przynosi niezamierzony efekt umacniania się obaw przed jeżdżeniem.
  4. Świat lekarzy i medycyny wiele razy służył jako inspiracja dla twórców hollywoodzkich scenariuszów. Tym razem przyszedł czas na rewanż. Wiele wskazuje bowiem na to, że jedna z technik komputerowych stosowanych powszechnie w filmach ma szansę stać się ważnym krokiem naprzód w diagnostyce kontuzji oraz w badaniach nad ich przyczynami. Nad nowatorskim urządzeniem wykorzystującym tę technologię pracują naukowcy z Uniwersytetu Stanu Ohio (OSU - Ohio State University). Sercem nowatorskiego laboratorium jest zestaw niewielkich reflektorów, osiem bardzo szybkich kamer oraz, oczywiście, komputer, którego zadaniem jest integracja wszystkich spływającyh do systemu danych. Dr Ajit Chaudari, pracujący w Centrum Medycznym Uniwerstetu uniwersytetu, opisuje urządzenie bardzo krótko i jednocześnie trafnie: To taki sam typ sprzętu, jakiego używano do tworzenia efektów specjalnych w filmach takich, jak "Matrix", albo w grach komputerowych. Celem badań jest uchwycenie minimalnych nieprawidłowości w ruchach ciała, które pozwoliłyby wykryć początki kontuzji zanim jeszcze pojawią się pierwsze jej objawy. Szczególnie duże nadzieje pokładane są w analizie ruchliwości kolan i ramion. Zasada działania maszyny jest bardzo prosta. Biegacz jest umieszczany na specjalnie przygotowanej stacjonarnej bieżni, pozornie przypominającej tę znaną z siłowni. Podobieństwo to jest jednak mylące, gdyż zastosowane przez naukowców z OSU urządzenie jest najeżone czujnikami nacisku. Dodatkowo na poszczególnych częściach ciała umieszczane są reflektory, których zadaniem jest odbijanie światła wysyłanego w kierunku badanej osoby przez odpowiednio ustawione lampy. Informacje o odbiciu światła, rejestrowane za pomocą kamery, są następnie kolekcjonowane przez komputer równolegle z danymi z bieżni i poddawane szczegółowej analizie. Technologia stworzona przez Amerykanów mogłaby pomóc wielu grupom osób. Pierwszą i najbardziej oczywistą są, rzecz jasna, sportowcy. Na tym jednak nie koniec. Tą samą metodą możnaby określać stopień uszkodzenia organów związanych z ruchem np. u osób pracujących fizycznie lub szczególnie zagrożonych kontuzjami. Dodatkowym efektem analiz mogłoby być poszukiwanie bezpośrednich przyczyn powstawania urazów oraz sposóbów ich zapobiegania. Niestety, laboratoria podobne do tego uruchomionego na OSU to wciąż rzadkość. Cena zakupu tak skomplikowanego zestawu urządzeń oraz przygotowania odpwoiedniego laboratorium jest wciąż nie do przeskoczenia dla większości uczelni i szpitali. Istnieje jednak nadzieja, że z czasem, gdy ceny związane z wdrożeniem tego typu systemów spadną, badania biomechaniczne z ich użyciem będą tak popularne, jak hollywoodzkie filmy...
×
×
  • Create New...