-
Liczba zawartości
37694 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
250
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Badacze z Niemiec i USA odnotowali w Panamie pierwszy przypadek uśmiercenia dzikiego leniwca trójpalczastego przez sowę – puchaczyka żółtobrzuchego (Pulsatrix perspicillata). Znaleźli radioobrożę i ciało zwierzęcia ze śmiertelnymi ranami. Jego organy wewnętrzne zostały zjedzone przez ptaka. Leniwiec trójpalczasty jest 2-krotnie większy i 4-krotnie cięższy od puchaczyka, który osiąga wysokość 45 cm i waży ok. 1,25 kg. Po raz kolejny okazuje się więc, że na lądzie te nadrzewne ssaki są kompletnie bezbronne. Potrafią jedynie niezgrabnie pełzać. Jedyną metodę ich samoobrony stanowi kamuflaż. Międzynarodowy zespół badał leniwce zamieszkujące wyspę Barro Colorado na Kanale Panamskim. Biolodzy zajmowali się różnymi aspektami ich zachowania, m.in. jak śpią na wolności. W ramach projektu zwierzęta chwytano i zakładano im obroże. Umożliwiało to śledzenie ruchów poszczególnych osobników. Podczas eksperymentu jeden z leniwców brunatnych (Bradypus variegatus) zszedł z pnia, a potem nagle przestał się przemieszczać. Sprawdzając, co się stało, naukowcy znaleźli ciało ssaka u podnóża drzewa. Analizy laboratoryjne ujawniły obecność licznych ran kłutych, których układ odpowiadał pazurom puchaczyka żółtobrzuchego. Brakowało narządów wewnętrznych leniwca. Odtwarzając przebieg zdarzeń, biolodzy przypominali, że inne drapieżniki, np. oceloty, zabierają i ukrywają ciało swojej zdobyczy. Skoro leniwce brunatne są dość dużymi zwierzętami, wydawałoby się, że powinny padać ofiarą wyłącznie dorównujących im wielkością myśliwych – harpii wielkiej (Harpia harpyja) czy wspomnianego ocelota. Tym większe było zaskoczenie wszystkich, w tym biorącego udział w projekcie Brysona Voirina z Instytutu Ornitologii Maxa Plancka, kiedy stwierdzono, że w tym konkretnym przypadku "morderczynią" stała się zwykła sowa. Leniwce są przystosowane do życia w koronach drzew. Poruszają się tak wolno, że trudno je wykryć, tym bardziej że w ich futrze zadomowiły się upodabniające je do otoczenia zielone glony. Problem z leniwcami polega jednak na tym, że gdy już ktoś je namierzy, prawie na pewno zginą – dodaje Voirin. Na domiar złego co ok. 8 dni schodzą z drzewa, by załatwić potrzeby fizjologiczne. Wtedy ryzykują najbardziej. Dla naszego nieszczęśnika wyprawa zakończyła się tragicznie.
- 1 odpowiedź
-
- wyspa Barro Colorado
- Panama
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W amerykańskim Narodowym Instytucie Standardów i Technologii powstał najdokładniejszy zegar atomowy na świecie. Bazuje on na pojedynczym atomie glinu i jest dwukrotnie bardziej dokładny niż jego wcześniejsza wersja korzystająca z atomu rtęci. Dokładność nowego zegara wynosi jedną sekundę na około 3,7 miliarda lat. Urządzenie to druga wersja "zegara z kwantową logiką". Został on tak nazwany, gdyż korzysta technologii obliczeniowych powstających na potrzeby przyszłych komputerów kwantowych. Zegary atomowe powstające na potrzeby nauki są daleko bardziej dokładne niż standardy czasu wyznaczane dla zastosowań "cywilnych". W USA taki standard wyznacza cezowy zegar NIST-F1, którego dokładność wynosi "zaledwie" 1 sekundę na 100 milionów lat. Paradoksalnie jest on, oficjalnie, najdokładniejszym zegarem na świecie. Międzynarodowa definicja (SI) określająca czym jest sekunda, korzysta właśnie z jednostki opisanej za pomocą zachowania atomu cezu, a więc, formalnie, zegar atomowy oparty na cezie jest najdokładniejszym urządzeniem do odmierzania czasu. Jak już wspomniano, nowy zegar korzysta z pojedynczego jonu glinu, umieszczonego w pułapce z pola elektrycznego. Jon wibruje z częstotliwością równą częstotliwości fali światła ultrafioletowego, a ta jest 100 000 razy wyższa, niż częstotliwość wykorzystana w NIST-F1 i innych podobnych zegarach na świecie. Niewykluczone, że w przyszłości cez straci swoją pozycję na rzecz glinu i to właśnie ten pierwiastek posłuży do opracowania nowego międzynarodowego standardu czasu. Tymczasem badacze z NIST pracują nad pięcioma różnymi zegarami atomowymi, korzystającymi z różnych pierwiastków i charakteryzującymi się różnymi właściwościami.
-
Naukowcy z MIT-u zaprezentowali pierwszy laser z germanu, który generuje fale światła o długości przydatnej w komunikacji. To jednocześnie pierwszy laser germanowy działający w temperaturze pokojowej. German, w przeciwieństwie do wielu innych materiałów, może być łatwo wykorzystany we współczesnym przemyśle półprzewodnikowym. Ponadto, co niezwykle ważne, skonstruowanie wspomnianego lasera dowodzi, że, wbrew wcześniejszym przewidywaniom, półprzewodniki z pośrednim pasmem wzbronionym mogą posłużyć do produkcji laserów. To niezwykle ważny krok w kierunku budowy komputerów przesyłających dane, a niewykluczone że i dokonujących obliczeń, za pomocą światła w miejsce elektryczności. Rosnąca wydajność obliczeniowa układów scalonych oznacza, że pomiędzy poszczególnymi komponentami komputera trzeba przesyłać coraz więcej danych. Wykorzystywanie do tego celu prądu elektrycznego ma tę wadę, że im szybciej chcemy przesłać informacje, tym więcej energii musimy zużyć. Znacznie bardziej wydajną metodą jest użycie światła, jednak tutaj pojawia się konieczność opracowania taniego sposobu integracji podzespołów optycznych i elektronicznych w jednym układzie scalonym. Wprowadzenie każdego nowego rodzaju podzespołów do układu scalonego to poważne wyzwanie. Trzeba bowiem znaleźć taki materiał, który pozwala na wyprodukowanie pożądanego podzespołu o potrzebnych właściwościach, a który jednocześnie dobrze wiąże się chemicznie z warstwami układu scalonego znajdującymi się pod nim i nad nim. Ponadto proces nakładania nowego podzespołu musi odbywać się w temperaturach i środowisku chemicznym odpowiednich dla innych materiałów tworzących układ scalony. Wiele takich materiałów źle "współpracuje" z krzemem, dlatego np. proces umieszczania w chipie laserów z arsenku galu jest bardzo skomplikowany i kosztowny. Tymczasem techniki pracy z germanem są dobrze poznane, znacznie prostsze i tańsze. German wykorzystywany jest od lat przez większość producentów półprzewodników. Służy on do produkcji rozciągniętego krzemu, w którym elektrony poruszają się szybciej, niż w zwykłym krzemie. We współczesnej elektronice wykorzystywane są takie półprzewodniki jak krzem, german czy arsenek galu. Ten ostatni jest materiałem o bezpośrednim paśmie wzbronionym. W środowisku naukowym krążyła opinia, że materiały z pośrednim pasmem wzbronionym nigdy nie wygenerują światła laserowego - mówi Jurgen Michel z Electronic Materials Research Group, który brał udział w opracowaniu germanowego lasera. Tego uczą w szkole - wtóruje mu profesor Lionel Kimerling, szef grupy badawczej. Dzieje się tak dlatego, gdyż w półprzewodniku elektron znajdujący się w paśmie przewodzenia może przyjąć jeden z dwóch stanów. W jednym z nich uwalnia energię w postaci fotonu, w drugim - w inny sposób, np. w postaci ciepła. W materiałach o bezpośrednim paśmie wzbronionym stan, w którym emitowany jest foton, jest niższym stanem energetycznym. W półprzewodnikach o paśmie pośrednim, niższym stanem jest drugi z nich. Tak więc w sposób naturalny elektron emituje foton tylko w półprzewodnikach o paśmie bezpośrednim. Naukowcom z MIT-u udało się jednak zmusić elektrony germanu do przejścia w wyższy, emitujący fotony, stan energetyczny. Jedna z metod to wzbogacenie kryształu germanu o fosfor, który posiada pięć zewnętrznych elektronów, podczas gdy german ma ich cztery. Każdy atom fosforu daje zatem jeden dodatkowy elektron, który wypełnia niższy stan energetyczny powodując, że pobudzone elektrony germanu pozostają w stanie wyższym i emitują foton. Z wyliczeń uczonych wynika, że optymalny poziom domieszkowania germanu wynosi 1020 atomów fosforu na każdy centymetr sześcienny germanu. Obecnie udało im się opracować technologię, pozwalającą na domieszkowanie na poziomie 1019 i już zaobserwowano emisję światła laserowego. Drugim sposobem na zmuszenie elektronów germanu do przyjęcia wyższego stanu energetycznego jest zmniejszenie różnicy pomiędzy stanem wyższym a niższym, co zwiększa prawdopodobieństwo, iż elektrony znajdą się w wyższym stanie. Aby tego dokonać, uczeni rozciągnęli german umieszczając go w podwyższonej temperaturze na krzemie. Po schłodzeniu krzem nie skurczył się, a stygnące atomy germanu, próbując dopasować się do atomów krzemu, nieco zwiększyły odległości pomiędzy sobą. Odpowiednio manipulując kątem i odległościami wiązań atomowych, uczeni byli w stanie zmienić wartości poziomów energetycznych. Przy okazji, jak pochwalił się Kimerling, jego zespół wynalazł technikę umieszczania germanu na krzemie i kontrolowania całego procesu.
- 3 odpowiedzi
-
- Jurgen Michel
- światło
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bakterie obecne w trudno gojących i przewlekłych ranach są toksyczne dla larw, które mają je oczyszczać. Mikrobiolodzy z Danii mają nadzieję, że dzięki temu odkryciu uda się opracować skuteczniejsze metody terapii oraz nowe antybiotyki. Zastosowanie czerwi w leczeniu ran nie jest nowym pomysłem, metoda ta przeżywa jednak swój renesans od wczesnych lat 90. ubiegłego wieku. Naukowcy z Kopenhaskiego Centrum Leczenia Ran, Statens Serum Institut oraz Uniwersytetu Kopenhaskiego stwierdzili, że gdy jałowe larwy muchy plujki (Lucilia sericata) wprowadzi się do rany ciężko zainfekowanej pałeczką ropy błękitnej, nie są one w stanie wykonać zadania i giną po 20 godzinach. Podczas terapii czerwie albo nakłada się bezpośrednio na ranę, albo umieszcza się je w nylonowej siateczce w specjalnym opatrunku. Larwy usuwają martwiczą tkankę, a bakterie zostają strawione w ich przewodzie pokarmowym. Dodatkowo czerwie wydzielają substancje przeciwbakteryjne, zapobiegające stanom zapalnym i przyspieszające gojenie. Pałeczka ropy błękitnej to Gram-ujemna bakteria oportunistyczna, czyli wywołująca zakażenia – m.in. wewnątrzszpitalne - tylko u osób z obniżoną odpornością. Tworzy ona biofilmy, wewnątrz których mikroorganizmy porozumiewają się dzięki quorum sensing (sygnalizatorowi zagęszczenia), wykorzystując do tego celu cząsteczki związków chemicznych. W ten sposób P. aeruginosa wymykają się układowi odpornościowemu lub antybiotykom. Jak opowiada doktor Anders Schou Andersen, szef duńskiego zespołu badawczego, quorum sensing stanowi również klucz do toksyczności pałeczek dla larw muchy. Kiedy zablokowaliśmy ścieżki sygnałowe QS bakterii, wzrastała przeżywalność czerwi oraz ich zdolność oczyszczania ran. Wiadomo, że komunikacja między bakteriami zgromadzonymi w biofilmach prowadzi do produkcji toksyn, bez których mikroorganizmy te byłyby bardziej podatne na wyeliminowanie. W przyszłości mikrobiolodzy będą musieli dociec, za pośrednictwem jakiego mechanizmu pałeczki ropy błękitnej uśmiercają larwy. Potem wystarczy np. potraktować rany zakażone P. aeruginosa czynnikiem zaburzającym przesyłanie sygnałów przez bakterie.
- 1 odpowiedź
-
- rany
- przewlekłe
- (i 9 więcej)
-
Depresja matki w czasie ciąży zwiększa ryzyko wystąpienia zachowań aspołecznych u nastolatków z obszarów miejskich. Ponieważ kobiety, które w okresie dorastania same były agresywne, częściej miewają w czasie ciąży obniżony nastrój, koło zaburzonego zachowania się zamyka. Badanie podłużne psychologów z Uniwersytetu w Cardiff i Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego objęło 120 dzieci z okolic centrów miast. Wiele uwagi poświęca się wpływowi depresji poporodowej na niemowlęta, ale depresja przeżywana podczas ciąży również może oddziaływać na płód – zaznacza profesor Dale F. Hay. Wywiady z matkami nastoletnich obecnie dzieci przeprowadzano czterokrotnie: podczas ciąży, po porodzie oraz gdy dzieci miały 11 i 16 lat. Okazało się, że matki, które będąc w ciąży, zmagały się depresją, 4-krotnie częściej miały dzieci, wykazujące w wieku 16 lat agresję. W podobny sposób zachowywali się i chłopcy, i dziewczęta. Psycholodzy stwierdzili również, że kobiety brutalne jako nastolatki z większym prawdopodobieństwem miały obniżony nastrój w czasie ciąży. Związku między ciążową depresją a agresją nie można wytłumaczyć strukturą rodziny, wiekiem, wykształceniem, stanem cywilnym, pozycją społeczną czy ilorazem inteligencji matki lub epizodami depresyjnymi przeżywanymi przez nią na innych etapach życia dziecka. Hay zaznacza, że na razie nie wiadomo, jaki mechanizm miałby kierować dzieci na ścieżkę podwyższonego ryzyka zachowania aspołecznego.
-
- nastolatek
- dziecko
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jedną z niespodzianek iPada był fakt, że urządzenie korzysta z procesora A4, który został przygotowany przez Apple'a. Jednak to, że firma Jobsa zechce projektować procesory, było jasne od kwietnia 2008 roku, kiedy to Apple kupiło firmę P.A. Semiconductor. To właśnie osoby, które przeszły wówczas do koncernu z Cupertino projektowały A4. Teraz część z nich odchodzi z Apple'a i zakłada własną firmę - Agnilux. Wśród tych, którzy opuszczają Jobsa jest Mark Hayter, jeden z głównych architektów P.A. Semi. Na razie o firmie Agnilux niewiele wiadomo. Więcej jest informacji na temat przyczyn odejścia z Apple'a. Podobno niektórzy pracownicy P.A. Semi opuścili koncern już kilka miesięcy po przejęciu P.A. Semi, gdyż uznali, że oferowane im opcje na akcje Apple nie są korzystne. Niewykluczone, że Agnilux zajmie się projektowaniem serwerowych procesorów ARM dla Cisco. Podobno już w Apple'u inżynierowie ci pracowali nad architekturą ARM. Układy takie pozwoliłyby na budowę energooszczędnych serwerów. Z drugiej strony nie wiadomo, w jaki sposób odejście części specjalistów zajmujących się projektowaniem procesorów wpłynie na plany Apple'a. Koncern zapewne życzyłby sobie, żeby w przyszłości iPody czy iPhone'y korzystały z jego własnych energooszczędnych procesorów. Zwykle potrzeba dwóch lat na stworzenie procesora od podstaw. Za kilka miesięcy przekonamy się, czy rezygnacja z pracy osób, które założyły Agnilux, wpłynęła na plany Apple'a.
-
Amerykanom udało się rozwikłać tajemnicę ruchu plemników, które, stosunkowo statyczne przed wytryskiem, w drogach rodnych kobiety zaczynają płynąć, przyspieszając dodatkowo w pobliżu komórki jajowej. Dotąd wiedziano, że ruch jest wyzwalany przez wzrost wewnętrznego pH wskutek wypływu protonów z komórki, należało jednak ustalić, jaki mechanizm reguluje ten proces. W tym celu Yuriy Kirichok i zespół z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco posłużyli się techniką "patch clamping", która pozwala na umieszczenie elektrod w oraz na komórce i jest zazwyczaj wykorzystywana do badania neuronów. Dzięki temu naukowcy mogli śledzić przepływ protonów przez błonę. Zauważyli, że w witce plemnika znajduje się dużo kanałów protonowych Hv1, reagujących na zmiany pH oraz stężenia cynku na zewnątrz komórki. Kiedy kanał się otwiera, ze środka wypływają protony, przez co wewnątrz rośnie pH i plemnik zaczyna się poruszać. Ponieważ pH macicy jest wyższe niż nasienia, różnica wartości pobudza męskie gamety do płynięcia. Wysokie stężenie cynku, występujące w drogach rodnych samicy i płynie nasiennym, zapobiega przedwczesnemu otwarciu kanałów protonowych, zanim plemnik osiąga stan gotowości. Gdy męskie komórki płciowe docierają do jajowodu, stężenie Zn nagle spada, a pH rośnie, co może odpowiadać za nadanie wyścigowi jeszcze większego tempa. Skoro kanały są wrażliwe na cynk, wyjaśnia to, czemu mężczyźni z niedoborem tego pierwiastka są mniej płodni. "Możesz sobie wyobrazić, że jeśli nie masz wystarczająco dużo cynku, plemniki uaktywniają się za wcześnie i wypalają się, zanim osiągną cel". Kirichok i inni odkryli też, że kanały otwierają się pod wpływem anandamidu. Wysokie jego stężenia znajdują się w pobliżu jaja. Anandamid wiąże się jednak z tymi samymi receptorami, co kannabinoidy z marihuany. Skutek? Prawdopodobnie taki sam jak przy zbyt niskich stężeniach cynku, ale trzeba to jeszcze potwierdzić. Kanały Hv1 plemników można wykorzystać podczas opracowywania leków wspomagających lub obniżających męską płodność.
- 1 odpowiedź
-
Naukowcy z Yale School of Medicine opracowali prosty i niezwykle tani test pozwalający na ocenę ryzyka stanu przedrzucawkowego - groźnej komplikacji ciąży wiążącej się ze znacznym podniesieniem ciśnienia krwi. Co ciekawe, głównym odczynnikiem potrzebnym do przeprowadzenia badania jest... pospolity pigment stosowany do niedawna do barwienia odzieży. Autorzy nowej metody, kierowani przez dr Irinę Buhimschi, wpadli na pomysł jej wykorzystania dzięki wcześniejszym odkryciom dotyczącym stanu przedrzucawkowego. W ostatnich latach okazało się bowiem, że zaburzenie to objawia się m.in. obecnością w moczu nieprawidłowo uformowanych cząsteczek białek. Od pewnego czasu wiadomo było także, że jeden z barwników azowych, zwany czerwienią Kongo, jest w stanie wiązać tego typu proteiny pojawiające się w preparatach pobranych z mózgów osób cierpiących na chorobę Alzheimera. Naukowcy postanowili więc sprawdzić, czy ta sama substancja może posłużyć do wykrywania wadliwych białek u kobiet cierpiących na stan przedrzucawkowy. Oceny skuteczności czerwieni kongo dokonano na 347 ciężarnych kobietach o różnym stopniu nasilenia nadciśnienia ciążowego lub stanu przedrzucawkowego. Zestaw do badania składał się z papierka nasyconego barwnikiem, zaś oceny ryzyka dokonywano na podstawie pomiaru ilości barwnika pozostałej na papierku po wypłukaniu go przez ewentualne patologiczne proteiny. Jak wykazał zespół dr Buhimschi, pozytywny wynik testu z czerwienią Kongo (tzn. stwierdzenie nadciśnienia lub stanu przedrzucawkowego) stwierdzono u 75-100% pań z różnym nasileniem tych schorzeń w czasie ciąży oraz u zaledwie 4% kobiet, które były od nich wolne aż do porodu. Co ważne, pozytywny wynik stwierdzano średnio z aż 14-tygodniowym wyprzedzeniem w stosunku do pojawienia się klinicznych objawów nadciśnienia lub stanu przedrzucawkowego. Na podstawie przeprowadzonego eksperymentu można śmiało stwierdzić, że test z wykorzystaniem czerwieni Kongo może już niedługo znaleźć zastosowanie w praktyce klinicznej. Jest to niezwykle ważne, gdyż rozwój stanu przedrzucawkowego może skończyć się poważnymi komplikacjami ciąży, ze śmiercią matki i płodu włącznie.
-
- nadciśnienie
- ciąża
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wyniki wstępnych badań sugerują, że otyli ludzie, którzy przez jakiś czas po prostu przebywają wysoko nad poziomem morza, bez dodatkowego wysiłku zrzucają kilka zbędnych kilogramów i efekt ten utrzymuje się po powrocie na niziny. Naukowcy z zespołu doktora Floriana Lippla z Uniwersytetu Ludwiga Maximiliana w Monachium uważają, że ma to coś wspólnego z rozrzedzonym powietrzem, które zmniejsza apetyt i nasila metabolizm. Oznacza to spalenie większej liczby kalorii bez ćwiczeń. Co więcej, Niemcy stwierdzili, że u badanych następował wzrost poziomu leptyny, hormonu odpowiedzialnego za uczucie sytości. Dotąd ustalono, że pobyt na wysokościach rzeczywiście powoduje utratę wagi, ale u sportowców czy alpinistów, którzy dużo się tam ruszają. Współpracownicy Lippla zaczęli się więc zastanawiać, czy podobne zjawisko wystąpi u ludzi prowadzących raczej siedzący tryb życia. Zwerbowali 20 mężczyzn w średnim wieku 56 lat ze średnim BMI równym 34. Na co dzień mieszkali oni w Monachium (530 m n.p.m.). Najpierw na małej wysokości przez tydzień monitorowano ich poczynania, odnotowując zjadane pokarmy i ilość ruchu. Potem ochotnicy spędzali 2 tygodnie w klimatyzowanym ośrodku badawczym z góry Zugspitze, zlokalizowanym na wysokości 2650 metrów n.p.m. Mogli jeść i pić, na co tylko mieli ochotę, ale nie wolno im było intensywnie ćwiczyć - ruch ograniczano do wolnych spacerów. Po powrocie na niziny obserwowano ich jeszcze przez miesiąc. Średnio wolontariusze stracili 1,5 kg. To stosunkowo niedużo, ale w porównaniu do wyjściowej wagi, różnica była istotna statystycznie. Pobyt w górach naturalnie zmniejszył łaknienie. Mężczyźni obcinali spożycie przeciętnie o 734 kalorie. Naukowcy zaznaczają jednak, że efektu nie można wyjaśnić wyłącznie dietetycznymi "restrykcjami". Dołączyło się do nich zintensyfikowanie metabolizmu, co pozwoliło spalić więcej kalorii w stanie spoczynku, bez dodatkowych ćwiczeń. Niemcy zmierzyli poziom leptyny. Gdy jest jej więcej, czujemy się najedzeni, a kiedy mniej, pojawia się głód. Ponieważ u otyłych badanych podczas pobytu w górskim ośrodku nastąpił wzrost stężenia hormonu, nie powinno dziwić, że zaczęli mniej jeść. Lippl i inni nie wiedzą, czemu się tak stało. Wspominają jednak o studiach, w ramach których wykazano, że ludzkie komórki umieszczone w środowisku z niską zawartością tlenu (rozrzedzonym powietrzem) wytwarzają więcej leptyny. Choć naukowcy się tego nie spodziewali, obniżona waga utrzymała się po powrocie do domu. Działo się tak być może dlatego, że badani nieco więcej chodzili. Przypisuje się to efektowi treningu na wysokościach. Po stresach wywoływanych niedoborem tlenu i wyzwaniach związanych ze wspinaczką otyłe osoby czuły się sprawniejsze fizycznie i zdolne wytrzymać intensywniejszy wysiłek. Lippl podkreśla, że w przyszłości trzeba będzie powtórzyć bardziej rozciągnięte w czasie badania na liczniejszej próbie.
-
W najnowszym numerze czasopisma New England Journal of Medicine opublikowano pracę, której autorzy donoszą o nawiązaniu kontaktu z osobami uznanymi wcześniej za całkowicie nieświadome w związku z zapadnięciem w stan wegetatywny. Techniką umożliwiającą komunikację z chorymi był funkcjonalny rezonans magnetyczny (fMRI). Eksperyment przeprowadzono na 23 osobach podejrzewanych o przebywanie od dawna w stanie wegetatywnym. Każdej z nich zadano po kilka pytań pozwalających na stwierdzenie, czy rozumie ona przekazywane jej informacje i czy jest w stanie na nie zareagować. Aby ocenić, czy mózgi pacjentów reagują na zadawane im pytania, badacze zastosowali fMRI - metodę pozwalającą na badanie zmian aktywności neuronów w czasie rzeczywistym. Chorych poproszono na przykład, by za każdym razem, gdy chcą odpowiedzieć na zadane pytanie twierdząco, wyobrażali sobie grę w tenisa (aktywowały się wówczas rejony mózgu odpowiedzialne za planowanie ruchu). Odpowiedzi przeczące miały być z kolei sygnalizowane przez skojarzenia "przestrzenne", takie jak wyobrażenie sobie zagubienia na nieznanych pacjentowi ulicach, i pobudzanie odpowiedzialnych za nie neuronów. Po przeprowadzeniu serii badań okazało się, że u 4 z 23 pacjentów podejrzewanych o przebywanie w stanie wegetatywnym można wykryć świadomą reakcję na kontakt ze strony lekarzy. Od jednego z chorych, który poważnie ucierpiał 7 lat wcześniej w wypadku samochodowym, udało się nawet uzyskać 5 poprawnych odpowiedzi na 6 pytań dotyczących przebiegu jego życia. Byliśmy kompletnie zaskoczeni, kiedy zobaczyliśmy wyniki skanu [mózgu] pacjenta i zaobserwowaliśmy, że jest on w stanie poprawnie odpowiadać na zadane mu pytania dzięki prostej zmianie sposobu myślenia, cieszy się dr Adrian Owen, pracownik Medical Research Council w Cambridge. Zdaniem badacza dokonane odkrycie może zrewolucjonizować postępowanie z pacjentami uznawanymi za mentalnie "wyłączonych" z otaczającego ich świata. Z drugiej jednak strony można się jego zdaniem obawiać powstania zupełnie nieznanych wcześniej wątpliwości dotyczących takich kwestii, jak eutanazja czy tzw. uporczywa terapia. Rozwiązanie tych problemów będzie bez wątpienia wymagało złożonej i długotrwałej debaty społecznej.
- 3 odpowiedzi
-
Jak czytamy w The New York Times, Amazon prawdopodobnie kupił nowojorską firmę Touchco specjalizującą się w rozwoju ekranów wielodotykowych. Ponoć w taką technologię zostanie wyposażony Kindle, dzięki czemu będzie mógł bezpośrednio konkurować z iPadem. Firma Touchco zatrudnia zaledwie sześć osób i nie wypuściła na rynek jeszcze żadnego produktu. Rozwija ona bardzo obiecującą technologię o nazwie Interpolating Force-Sensitive Resistance (IFSR), która nie tylko pozwala na rozróżnienie siły nacisku, potrafi odróżnić dotyk palca od dotyku stylusa i, w przeciwieństwie do ekranów wykorzystanych w iPhonie czy iPadzie rozpoznaje nieograniczoną liczbę punktów, w których jednocześnie dotknięto wyświetlacza. Ponadto wyprodukowany za pomocą IFSR wyświetlacz może być całkowicie przezroczysty. To właśnie obawy o zmniejszenie czytelności ekranu powstrzymywały dotychczas Amazona przed wyposażaniem Kindle'a w ekran dotykowy. Jakby jeszcze tego było mało, technologia IFSR jest tańsza od konkurencji. Stworzone za jej pomocą wyświetlacze mogą kosztować jedynie 10 USD za stopę kwadratową. IFSR współpracuje też z kolorowymi wyświetlaczami. Ani Amazon, ani Touchco nie potwierdzają wieści o transakcji. Ta może być jednak prawdziwa, gdyż na witrynie Touchco pojawiła się informacja, że firma zaprzestała działalności.
-
- Interpolating Force-Sensitive Resistance
- wielodotykowy
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kobieta podziwiająca dzięki kamerze internetowej zachód słońca z drugiego końca kraju uratowała życie mężczyźnie, który zgubił się podczas robienia zdjęć w okolicach Sankt Peter-Ording na zamarzniętym Morzu Północnym. Czujna internautka zawiadomiła policję w Husum, że widzi sygnały z prośbą o pomoc, nadawane lampą błyskową przez zdezorientowanego fotografa. Mężczyzna nie umiał zlokalizować brzegu, ponieważ zewsząd otaczały go jednakowo białe tafle lodu. Jego wybawczyni znajdowała się w odległości kilkuset kilometrów - na południu Niemiec. Stróże prawa ustalili pozycję "rozbitka" i skierowali go na plażę, migając światłami radiowozu. Nieszczęśnik został następnie pouczony, jakie niebezpieczeństwa czyhają na lodzie na nieostrożnych miłośników przyrody. Z pewnością nie trzeba było mu tego dwa razy powtarzać... Jak opowiada rzeczniczka miejscowej policji Kristin Stielow, nie wiadomo, kim był mężczyzna około czterdziestki ani jego wybawczyni. Dodała też, że miejscowi wiedzą, że gdy zapadną ciemności, łatwo zgubić się na lodzie, ale turyści, tacy jak uratowany właśnie fotograf, często bywają lekkomyślni. W chwili, gdy cudownie ocalony stracił wyczucie położenia, temperatura zdążyła już spaść. Groziło mu więc śmiertelne wychłodzenie lub utonięcie w przeręblu.
-
- Morze Północne
- Husum
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wikileaks znalazła fundusze, które pozwolą jej na ponowne rozpoczęcie pracy. Witryna od grudnia nie publikowała żadnych dokumentów, gdyż udało się jej zebrać tylko nieco ponad 100 000 USD, a tymczasem roczne koszty wynoszą 600 tysięcy dolarów. Przedstawiciele Wikileaks poinformowali właśnie za pomocą Twittera, że w tej chwili dysponują kwotą 200 000 dolarów, co pozwala ponownie rozpocząć pracę. Na stronie głównej wciąż jednak widzimy prośbę o wsparcie. Nie wiadomo, kiedy zostaną opublikowane zapowiadane wcześniej tajne dokumenty o korupcji w sektorze bankowym, amerykańskim więziennictwie, Chinach, ONZ i wojnie w Iraku. W przeszłości witryna opublikowała informacje o więzieniu w Guantanamo, wiadomości przesyłane z pagerów w czasie ataków z 9 września 2001, dane o australijskim prawie antypirackim czy o rządowych "czarnych listach" zakazanych witryn internetowych.
-
Jak donosi Washington Post, Google negocjuje umowę z amerykańską Agencją Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), której celem ma być zwiększenie bezpieczeństwa wyszukiwarkowego koncernu i jego klientów. Eksperci z NSA, największej na świecie agendy wywiadu elektronicznego, pomogą Google'owi przeanalizować ostatnią serię ataków na korporacje. Umowa ma także zapewnić większe bezpieczeństwo wyszukiwarce i jej użytkownikom w przyszłości. Google i NSA odmawiają komentarzy w tej sprawie, jednak anonimowe źródła informują, że porozumienie zakłada też wymianę informacji. Nie oznacza to jednak, że Google złamie własne zasady. NSA nie uzyska dostępu do e-maili czy danych dotyczących zapytań zadawanych wyszukiwarce. Współpraca pomiędzy Google i NSA dotyka jednego z najbardziej drażliwych zagadnień internetu. W jaki sposób zapewnić użytkownikom prywatność, a jednocześnie chronić ich przez przestępcami czy agendami obcych państw. Najważniejsze pytanie brzmi: do jakiego stopnia Amerykanie mogą czuć się spokojni wiedząc, że Google wymienia informacje z NSA - mówi Ellen McCarthy, prezes Intelligence and National Security Alliance, organizacji zrzeszającej byłych i obecnych pracowników służb wywiadowczych, której celem jest poszukiwanie niebudzących zastrzeżeń sposobów na wymianę danych pomiędzy biznesem a rządem. Jak informują anonimowe źródła, ostatnia fala ataków przeprowadzonych z Chin była na tyle poważne, że to Google zaproponowało NSA współpracę. Od mniej więcej dekady coraz więcej firm technologicznych zwraca się do NSA z prośbą o pomoc. Jak mówi Greg Nojeim z Center for Democracy & Technology, organizacji zajmującej się ochroną prywatności, firmy mogą wymieniać z rządem informacje, jeśli pomaga to chronić ich własność i prawa.
-
- atak
- wymiana informacji
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Większa liczba receptorów = wyższa pozycja społeczna
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Wyższa pozycja społeczna i silniejsze wsparcie ze strony innych osób korelują z większą gęstością receptorów dopaminowych D2/D3 w prążkowiu, które odgrywa centralną rolę w motywacji i odczuwaniu nagrody. W obu tych procesach dopamina jest kluczowym neuroprzekaźnikiem. Oznacza to, że korzyści wypływające z wysokiego statusu nie mają wyłącznie charakteru zewnętrznego. Naukowcy z zespołu doktor Diany Martinez z Columbia University zebrali grupę zdrowych ochotników. Badano ich za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). Pozwoliło to zobrazować receptory dopaminowe mózgu. Okazało się, że ludzie osiągający wyższą pozycję społeczną z większym prawdopodobieństwem odbierają życie jako nagradzające i stymulujące, ponieważ w ich prążkowiu znajduje się więcej receptorów dopaminy - hormonu szczęścia. Wykazaliśmy, że niski poziom receptorów dopaminowych wiązał się z niską pozycją społeczną, a większa liczba receptorów z wyższym statusem. Ten sam rodzaj związku widać było podczas analizy doniesień wolontariuszy na temat wsparcia doświadczanego ze strony przyjaciół, rodziny czy innych osób znaczących. Wiele wskazuje, że mamy tu do czynienia z dwustronną zależnością. Osoby z gęsto rozmieszczonymi receptorami D2 są zapewne bardziej motywowane, by kontaktować się z ludźmi (jest to dla nich nagradzające), a to z kolei pozwala im osiągać różne cele i cieszyć się poparciem otoczenia. Jakiś czas temu doktor Nora Volkow, dyrektor Narodowego Instytutu Badań nad Uzależnieniami, wykazała, że niska liczba receptorów D2/D3 może zwiększać ryzyko alkoholizmu u osób z rodzin, w których ten problem pojawił się już wcześniej. Ustalenia badaczy z Columbia University uzupełniają jej doniesienia, skoro czynniki ryzyka uzależnienia od alkoholu - niska pozycja społeczna i ograniczone wsparcie - stanowią skutek obniżonej liczby receptorów dopaminowych.- 3 odpowiedzi
-
- wsparcie
- pozycja społeczna
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z University of California zsyntetyzowali związek o szerokim spektrum działania wobec wirusów zawierających otoczki lipidowe, takich jak HIV, Ebola czy wirus grypy. Dotychczasowe testy wykazały, że jego toksyczność jest na tyle niska, że nie można wykluczyć jego wdrożenia do praktyki klinicznej w ciągu najbliższych kilku lat. Opracowana substancja, należąca do pochodnych rodaniny, otrzymała roboczą nazwę LJ001. Jak wynika z przeprowadzonych dotychczas eksperymentów, najprawdopodobniej niszczy ona błony lipidowe otaczające niektóre wirusy i zapobiega w ten sposób infekcjom. Jednocześnie z testów na zwierzętach wynika, że pozostaje ona nieszkodliwa dla komórek, ponieważ posiadają one szereg mechanizmów pozwalających na regenerację uszkodzeń wywołanych ekspozycją na ten środek. Dotychczasowe testy wykazały skuteczność LJ001 wobec licznych wirusów, m.in. wirusa grypy typu A, pokswirusów (do grupy tej należy wirus ospy), paramyksowirusów (zaliczamy tu m.in. wirusa odry), czy flawiwirusów, odpowiedzialnych m.in. za wirusowe zapalenie wątroby typu C, żółtą febrę czy gorączkę Zachodniego Nilu. Autorzy studium, kierowani przez dr. Benhura Lee, liczą, że oddziaływanie nowej substancji na element strukturalny występujący u szerokiej grupy wirusów może pozwolić nawet na zwalczanie niezidentyfikowanych jeszcze patogenów (o ile, oczywiście, będą one posiadały otoczki lipidowe). Naukowcy z University of California złożyli już wniosek o ochronę patentową LJ001. O szczegółach odkrycia poinformowano na łamach czasopisma Proceedings of The National Academy of Sciences.
- 2 odpowiedzi
-
- lek przeciwwirusowy
- LJ001
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Larwy pszczół wytwarzają jedwabny oprzęd, by wzmocnić woskowe ścianki lokum, w którym dochodzi do przepoczwarzenia. Naukowcy z australijskiego CSIRO (Commonwealth Scientific and Industrial Research Organisation) uzyskali tę nić sztucznie, modyfikując genetycznie bakterie Escherichia coli. Badacze ręcznie wyciągali doskonałej jakości nić z "zupy" białek jedwabiu. Nie ustępowała ona wytrzymałością nici pozyskiwanej z gruczołu przędnego. By wytworzyć białka jedwabiu, posłużyliśmy się zrekombinowanymi komórkami E. coli, które we właściwych warunkach same organizowały się w sposób przypominający budowę gruczołu przędnego pszczół. Wiedzieliśmy wcześniej, że włókna można ręcznie wyciągać z zawartości owadzich gruczołów, dlatego wykorzystaliśmy tę informację, aby ręcznie wyciągnąć włókna z dostatecznie skoncentrowanej i lepkiej mikstury zrekombinowanych białek jedwabnych. Chcąc uzyskać półprzezroczystą stabilną nić, w rzeczywistości musieliśmy powtórzyć tę czynność dwukrotnie. Jak tłumaczy dr Sutherland, przedtem wielokrotnie próbowano doprowadzić do ekspresji jedwabi bezkręgowców w systemach transgenicznych, ale skomplikowany układ genów jedwabiu w branych wtedy pod uwagę organizmach oznaczał, że wytwarzanie nici poza gruczołami przędnymi było wyjątkowo trudne. Uprzednio zidentyfikowaliśmy cztery niewielkie, niepowtarzalne geny jedwabne pszczoły. To dużo prostszy układ, który sprawiał, że owad ten był doskonałym kandydatem do produkcji transgenicznego jedwabiu. Zdobytą z takim wysiłkiem nić można wykorzystać w lekkich, ale i wytrzymałych tkaninach lub zaawansowanych kompozytach używanych w lotnictwie i marynarce. Z pewnością znajdzie ona również zastosowanie w medycynie, a konkretnie w szwach, ścięgnach czy wiązadłach nowej generacji.
-
Naukowcy z Instytutu Psychiatrii Królewskiego College'u Londyńskiego i Karolinska Institutet w Sztokholmie po raz pierwszy wykazali, że istnieje związek między wyjątkowymi uzdolnieniami intelektualnymi a zaburzeniem afektywnym dwubiegunowym, zwanym również psychozą maniakalno-depresyjną. Przekonaniu temu wielokrotnie dawno wyraz na przestrzeni dziejów - szaleństwo z geniuszem łączyli m.in. starożytni myśliciele Arystoteles, Platon czy Sokrates – ale dotąd nauka nie zdołała stwierdzić, czy tak jest naprawdę. Odkryliśmy, że uzyskiwanie najlepszej oceny wiąże się z podwyższonym ryzykiem psychozy maniakalno-depresyjnej. Dotyczy to zwłaszcza nauk humanistycznych, w mniejszym zaś stopniu dziedzin ścisłych. Szczególnie silny związek stwierdzono w przypadku celującej oceny ze szwedzkiego lub muzyki, co wspiera wyniki wcześniejszych badań, wskazujące na współwystępowanie uzdolnień językowych oraz kreatywności muzycznej z zaburzeniem afektywnym dwubiegunowym- wyjaśnia dr James MacCabe. W grę wchodzi kilka rozmaitych wyjaśnień tego zjawiska. Po pierwsze, ludzie w stanie hipomanii (w okresie łagodnej manii/umiarkowanie podwyższonego nastroju) często bywają dowcipni i twórczy, wymyślając niespotykane rozwiązania, zastosowania przedmiotów itp. Po drugie, przejawiają też niezwykle silne reakcje emocjonalne, co bez wątpienia przydaje się w sztuce, literaturze czy muzyce. Po trzecie, osoba doświadczająca hipomanii jest bardzo wytrzymała, dzięki czemu może przez bardzo długi czas koncentrować się na zadaniu. Wspomaga ją przy tym zmniejszone zapotrzebowanie na sen. Szwedzi i Brytyjczycy tłumaczą, że uczniowie, u których widoczne są opisane style poznawcze, są w stanie zdobyć lepsze stopnie z wymienionych wyżej przedmiotów, ale jednocześnie predysponuje ich to do zachorowania na późniejszych etapach życia na psychozę maniakalno-depresyjną. Badacze wykorzystali dane z obowiązkowych egzaminów rocznych, zdawanych przez szwedzkich 15-16-latków w latach 1988-1997. Noty porównano z wypisami ze szpitali. Wszystko po to, by skojarzyć osiągnięcia szkolne z przyjęciami na oddział ze zdiagnozowanym w wieku 17-31 lat zaburzeniem afektywnym dwubiegunowym. Uwzględniono 713.876 osób. Okazało się, że w porównaniu do uczniów przeciętnych, ci z wybitnymi osiągnięciami szkolnymi jako dorośli niemal 4-krotnie częściej zapadali na zaburzenie maniakalno-depresyjne. Związek ten pozostawał zauważalny nawet po uwzględnieniu innych potencjalnie istotnych czynników, w tym wykształcenia rodziców i statusu socjoekonomicznego. Był on silniejszy w przypadku mężczyzn niż kobiet, ale kwestia ta wymaga jeszcze głębszego zbadania. Co ciekawe, uczniowie z najsłabszymi ocenami również byli bardziej zagrożeni psychozą od swych przeciętnych kolegów i koleżanek. W ich przypadku ryzyko zachorowania wzrastało ok. 2-krotnie. Psycholodzy uważają, że pewni ludzie, zwłaszcza z widocznymi objawami depresyjnymi – chodzi, oczywiście, o tych, którzy ostatecznie zapadają na cyklofrenię - mogą przejawiać style funkcjonowania poznawczego upośledzające ich osiągnięcia szkolne. Zaburzenia zachowania, zażywanie substancji psychoaktywnych i obniżony nastrój zwyczajnie przeszkadzają im w nauce.
- 1 odpowiedź
-
- osiągnięcia
- oceny
- (i 7 więcej)
-
Jednym z największych problemów związanych z leczeniem raka jajnika jest zapobieganie powstawaniu przerzutów. Nowotwór ten może rozsiewać się wyjątkowo łatwo za pośrednictwem płynu krążącego wewnątrz otrzewnej. Naukowcy z Georgia Institute of Technology znaleźli jednak sposób na wybiórcze wydobycie komórek nowotworowych z tej cieczy i ochronę innych organów przed powstaniem przerzutu. Opracowana metoda opiera się na wykorzystaniu magnetycznych nanocząstek. Zostały one przyłączone do peptydów (krótkich łańcuchów aminokwasowych) posiadających zdolność do wiązania receptora efryny A2 - jednego z białek, których nadmierną aktywność stwierdza się często w raku jajnika. Zgodnie z założeniami nowej techniki, opracowanej przez zespół Kennetha E. Scarberry'ego, po okresie inkubacji pozwalającym na przyłączenie się terapeutycznych kompleksów do ich celów wewnątrz komórek wystarczy użyć magnesów, by wybiórczo wydobyć komórki nowotworowe z badanej próbki. Skuteczność magnetycznych nanocząstek przetestowano dotąd na próbkach płynu otrzewnowego wyizolowanych od pacjentek cierpiących na raka jajnika. Z przeprowadzonych testów wynika, że osiągają one skuteczność wystarczającą do wydobycia komórek nowotworowych z badanego materiału. Potwierdzenie tych danych będzie jednak wymagało badań na pacjentkach, a nie tylko na pobranych od nich próbkach.
-
- rak jajnika
- nowotwór
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Specjaliści Microsoftu wpadli na trop przyczyny, dla której użytkownicy notebooków informują się, że Windows 7 szybko zużywa baterie ich maszyn. Część osób, które korzystały z Windows Visty zaczęły informować, że po zainstalowaniu Windows 7 czas pracy na bateriach znacząco się skrócił. Wstępne badania sugerują, że problem nie tkwi w bateriach czy w samym systemie operacyjnym, ale w BIOS-ie komputerów. To z zawartych w nim informacji korzysta Windows 7, gdy informuje użytkowników o stanie baterii. Z nieznanych jeszcze przyczyn system operacyjny dostaje z BIOS-u informację, iż bateria wymaga ładowania, podczas gdy w rzeczywistości pracuje normalnie. Microsoft nawiązał współpracę z producentami sprzętu i wspólnie próbują znaleźć powód występowania problemów. Firma jednocześnie przypomina, by użytkownicy nie ignorowali wszystkich ostrzeżeń, gdyż mogą być one prawdziwe.
-
Poruszamy się szybciej, kiedy reagujemy na czyjeś posunięcie niż wtedy, gdy sami inicjujemy jakąś akcję. Po raz pierwszy sugestię taką przedstawił laureat Nagrody Nobla fizyk Niels Bohr. Zainspirowały go filmy kowbojskie, w których rewolwerowiec sięgający po broń jako pierwszy częściej zostawał postrzelony. Teraz tę ogólną prawidłowość udało się potwierdzić podczas eksperymentów laboratoryjnych (Proceedings of the Royal Society B). W codziennym życiu niektóre z wykonywanych przez nas ruchów mają miejsce, ponieważ decydujemy się je wykonać, podczas gdy inne są wymuszoną reakcją na zewnętrzne wydarzenia. Sugestia Bohra odzwierciedla to potoczne przeczucie. My chcieliśmy sprawdzić, czy istnieją dowody na to, że ruchy reaktywne są szybsze od identycznych ruchów proaktywnych [inicjujących]. Zaaranżowaliśmy więc zawody, podczas których ludzie mieli naciskać ustawione w rzędzie guziki prędzej od przeciwnika. Nie było sygnału startu, zatem można było albo zacząć samemu, albo wystartować po akcji rywala, dokładnie jak w legendzie z rewolwerowcami - wyjaśnia dr Andrew Welchman. Psycholodzy stwierdzili, że badani, którzy reagowali na poczynania przeciwnika, wykonywali ruchy średnio o 21 milisekund szybciej od osoby rozpoczynającej wyścig, co nie oznacza, że byli podczas testu dokładniejsi. Welchman podkreśla, że istnienie takiego systemu reagowania w mózgu jest bardzo istotne z punktu widzenia walki o przetrwanie. Wydawałoby się, że 21 ms to niewielka różnica i prawdopodobnie nie ocaliłaby cię ona podczas pojedynku na Dzikim Zachodzie, gdyż reakcja na działania przeciwnika zajmuje mózgowi ok. 200 ms, ale może ona oznaczać śmierć lub życie przy próbie uniknięcia zderzenia z nadjeżdżającym autobusem. Psycholog opowiada, że Bohr testował swoją teorię pojedynków rewolwerowców z kolegą George'em Gamowem. Bohr przyjął postawę reaktywną i za każdym razem wygrywał, przez co udowodnił sobie, że ma rację – a przynajmniej tak się wydawało. W rzeczywistości był najprawdopodobniej doskonałym strzelcem. Teraz naukowcy zamierzają ustalić, czy za te dwa typy reakcji (inicjującą i reaktywną) odpowiadają dwa różne układy w mózgu. Uważają, że pewnym potwierdzeniem ich przypuszczeń mogą być pacjenci z chorobą Parkinsona, u których ruchy zamierzone są trudniejsze do wykonania od ruchów reaktywnych. Dlatego np. mają większy problem z podniesieniem piłki ze stołu niż ze złapaniem jej, gdy ktoś ją w nich rzuci. Gdyby okazało się, że deterioracji ulegają wyłącznie obszary związane z intencjonalnym działaniem, ułatwiłoby to opracowanie skutecznych metod rehabilitacji.
- 1 odpowiedź
-
- kowboj
- dr Andrew Welchman
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Autorzy badań opublikowanych w ostatnim numerze Proceedings of the National Academy of Science (PNAS) zauważają, że lasy na wschodnim wybrzeżu USA rosną szybciej, a przyczyną tego zjawiska mogą być zmiany klimatyczne. Prowadzone przez 22 lata obserwacje wykazały, że ponad 90% drzew rośnie od dwóch do czterech razy szybciej, niż przewidywali naukowcy. Pod uwagę wzięto 55 grup drzew z lasów stanu Maryland, które były reprezentatywne dla całego Wschodniego Wybrzeża. Uczeni uważają, że ich szybszy wzrost został spowodowany zwięĸszonym stężeniem dwutlenku węgla w atmosferze. Z kolei drzewa, dzięki szybkiemu wzrostowi, zbierają z atmosfery więcej tego gazu, niwelując w pewnym stopniu jego wpływ na klimat. Autorzy badań, ekolodzy lasów Geoffrey Parker i Sean McMahon ze Smithsonian Institute mówią, że drzewa nie będą bez końca przyspieszały wzrostu. Mają bowiem do dyspozycji ograniczoną ilość wody i środków odżywczych w glebie. W pewnym momencie ich szybki wzrost ulegnie zatrzymaniu. Nie wiadomo, jak wpłynie to na poziom CO2 w atmosferze.
- 10 odpowiedzi
-
- dwutlenek węgla
- wzrost
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Osoby, korzystające z wersji RC systemu Windows 7 powinny pamiętać, że za kilka miesięcy stracą do niej legalny dostęp. O zbliżaniu się terminu, po którym nie będzie możliwe używanie Windows 7 RC, zostaniemy poinformowani przez sam system. Od 15 lutego raz dziennie wyświetli się przypomnienie na pasku zadań. Ponadto cztery godziny po włączeniu systemu zobaczymy okienko z informacją na ten temat, które będzie pojawiało się następnie co godzinę. Od 1 marca system zacznie, poza przypomnieniem na pasku zadań, restartować się co dwie godziny. Użytkownicy muszą pamiętać zatem, by często zapisywać dokumenty, nad którymi pracują. Prawo do używania Windows 7 RC wygasa 1 czerwca. Od tego dnia system będzie startował, ale użytkownik zobaczy czarny pulpit z informacją, że wersja systemu nie jest już legalna. OS będzie automatycznie restartował się co dwie godziny. Użytkownicy powinni więc albo wrócić do poprzednio wykorzystywanego systemu, albo zakupić pełną kopię Windows 7. Niestety, aktualizacja z wersji RC do pełnej edycji nie jest możliwa. Microsoft zaleca przeinstalowanie systemu na czystym dysku twardym.
- 2 odpowiedzi
-
- licencja
- system operacyjny
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ludzie, którzy spędzają dużo czasu w Sieci, częściej mają objawy depresji. Psycholodzy z Uniwersytetu w Leeds stwierdzili, że u niektórych osób wykształcił się przymus korzystania z Internetu (kompulsja), przez co czaty i serwisy społecznościowe zastąpiły kontakty z realnego życia. Wielu z nas korzysta z Internetu, by zapłacić rachunki, kupić coś czy wysłać maile, ale niewielki podzbiór populacji ma problem z kontrolowaniem czasu spędzanego online, co w pewnym momencie zaczyna kłócić się z codziennymi zadaniami i czynnościami – wyjaśnia dr Catriona Morrison. Uzależnieni spędzają proporcjonalnie więcej czasu, przeglądając zawartość witryn erotycznych czy grając online. Angażują się też w życie społeczności internetowych, ale płacą za to wysoką cenę. Brytyjczycy zauważyli bowiem, że w grupie tej częściej niż wśród nieuzależnionych występuje średnio nasilona i głęboka depresja. Nasze badanie wskazuje, że nadmierne korzystanie z Internetu jest związane z depresją, ale nie wiemy, co pojawia się pierwsze – czy to ludzie z depresją są przyciągani przez Sieć, czy to raczej Internet powoduje depresję. Jedno jest jasne, w przypadku niewielkiej grupy ludzi intensywne korzystanie z Sieci może być sygnałem ostrzegawczym o istnieniu tendencji depresyjnych. Studium psychologów z Leeds wykazało, że młodzi ludzie z większym prawdopodobieństwem uzależniają się od Internetu niż użytkownicy nieco starsi. Średnia wieku w uzależnionej grupie wynosiła 21 lat. Nasilenie depresji i zakres korzystania z Internetu badano u 1319 osób. Miały one od 16 do 51 lat. U 1,2% tej grupy stwierdzono uzależnienie.
- 1 odpowiedź
-
- witryna
- serwis społecznościowy
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Projekt budowy w Dubaju laguny w kształcie mapy świata rozpoczął się w 2003 roku. W ciągu 5 lat firma Nakheel Properties usypała fundamenty z 320 mln metrów sześciennych piasku. Na utworzenie wokół ochronnej bariery zużyto 37 mln ton skały. Potem zaczął się kryzys i wszystko ucichło. Ostatni wpis na witrynie World Islands pochodzi z 1 października 2008 r., a zdjęcia opublikowane przez należące do NASA Earth Observatory świadczą o tym, że 300 wysp powoli zlewa się w jedną i pogrąża w odmętach morza. Jak wynika z wpisu zamieszczonego na witrynie, na zdjęciach wykonanych przez Williama L. Stefanova, astronautę z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (MSK), nie widać właściwie żadnego postępu prac infrastrukturalnych. Oficjalnie jednak roboty zostały po prostu wstrzymane. Projektom dubajskich inżynierów nie można odmówić rozmachu, recesja pokrzyżowała jednak plany wszystkim tym, którzy chcieli zarobić, stawiając na wyspach hotele. Plany utworzenia sztucznych archipelagów były od początku krytykowane przez ekologów, wieszczących zniszczenie raf koralowych czy zmianę prądów morskich. Przestrzegali oni również przed drastycznym skokiem zapotrzebowania na wodę i prąd. Zdjęcie niszczejących wysp świata zostało wykonane 13 stycznia. Jego autor - jeden z członków 22. Ekspedycji - posłużył się cyfrową lustrzanką Nikon D2Xs. Fotografię obrobiono programem graficznym, zwiększając kontrast.