-
Liczba zawartości
37655 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
249
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Urazy mózgu to poważny problem medyczny - tak naprawdę nie potrafimy w żaden sposób mózgu naprawiać, musimy zdawać się na jego naturalne zdolności samoleczenia. Te są spore - w ciągu miesiąca od wypadku mózg intensywnie odbudowuje się, odtwarzając w miarę możliwości uszkodzone połączenia. Niestety, mimo to u wielu osób poszczególne obszary mózgu pozostają niesprawne. Jeśli inne części nie zdołają przejąć ich funkcji, odbija się to negatywnie na sprawności ofiar - są to zaburzenia równowagi, luki w pamięci, utrata niektórych naturalnych umiejętności (np. mówienia) i inne skutki. Dwójka naukowców postawiła sobie ambitny cel - znalezienie sposobu na wymuszenie budowy nowych połączeń pomiędzy odległymi częściami mózgu, które pozwoliłyby wielu chorym odzyskać sprawność intelektualną. Pedram Mohseni, profesor inżynierii elektrycznej i informatyki na Case Western Reserve University oraz Randolph J. Nudo, profesor fizjlogii molekularnej i integracyjnej w Kansas University Medical Center wspólnie stworzyli elektroniczne urządzenie, które zastępuje połączenia pomiędzy obszarami mózgu. Wyszli oni z założenia że wymuszona i sztucznie podtrzymywana komunikacja spowoduje wykształcenie dalekosiężnych aksonów (neurytów, stanowiących połączenia pomiędzy neuronami) pozwalających odległym obszarom mózgu na przejęcie funkcji uszkodzonych miejsc. Ich wynalazek to sterowany mikroprocesorem obwód udający zwyczajne połączenie, autorzy nazywają go interfejsem mózg-maszyna-mózg. Nie było to proste, mikroprocesor (wielkości monety) na bieżąco analizuje impulsy nerwowe mózgu i wybiera te, które ma przekazywać dalej - tak zwane potencjały czynnościowe. Są one odfiltrowywane od szumu oraz pozostałej aktywności komórek mózgu i przekazywane do wybranego miejsca. Aktualnie trwają eksperymenty laboratoryjne na szczurach, jeśli potwierdzi się ich bezpieczeństwo, rozpoczną się szerzej zakrojone testy. Do zastosowań medycznych jest jeszcze daleko - według ostrożnych szacunków testy na ludziach będzie można rozpocząć nie wcześniej, niż za 10 lat. Prace trwają od trzech lat, obecnie zostały dofinansowane kwotą prawie półtora miliona dolarów z programu medycznego amerykańskiego Departamentu Obrony - urazy mózgu to jedne z najczęstszych obrażeń u żołnierzy walczących np. w Afganistanie.
- 4 odpowiedzi
-
- Randolph J. Nudo
- Case Western Reserve University
- (i 5 więcej)
-
Czerniak, to jeden z najbardziej złośliwych nowotworów. Trudno się leczy i daje przerzuty do wielu organów. Badania nad mechanizmem jego rozprzestrzeniania się w organizmie ujawniły, że wykorzystuje on nasz układ odpornościowy. Każdego dnia od istniejącego guza nowotworowego odrywają się miliony komórek. Krążąc w układzie limfatycznym i krwionośnym czasem znajdują sobie nowe miejsce do „osadnictwa", tworząc nowy guz czyli tak zwany przerzut. Niektóre nowotwory rzadko dają przerzuty, inne są bardzo ekspansywne. Czerniak, powstający z melanocytów (komórek wytwarzających melaninę - barwnik skóry) jest w takim rozpowszechnianiu się mistrzem. Mechanizm pozwalający mu na to bada profesor Gavin Robertson z Pennsylvania State University. W eksperymentach wstrzykiwał on laboratoryjnym myszom duże ilości komórek ludzkiego czerniaka, badając ich gromadzenie się w płucach - jednym z ulubionych miejsc tego nowotworu. Rakowe komórki gromadziły się w pęcherzykach płucnych, ale szybko były stamtąd usuwane. Inaczej było, kiedy po komórkach nowotworu wstrzykiwano myszom neutrofile (granulocyty obojętnochłonne - komórki układu odpornościowego). W ich obecności ilość komórek czerniaka, które osadzały się w płucach rosła trzykrotnie, ponadto potrafiły się zakotwiczać i migrować przez ścianki naczyń, żeby tworzyć ogniska przerzutów. Udało się też zidentyfikować dokładniej mechanizm - komórki czerniaka wytwarzają i wydzielają duże ilości białka IL-8 (Interleukina 8), które przyciąga neutrofile. Daje to potencjalna szansę na opracowanie nowego leku ograniczającego ryzyko przerzutów - zakłócenie wydzielania IL-8 przez komórki zmniejsza szanse powstawania nowych ogniska nowotworu o 50%.
-
- Gavin Robertson
- Interleukina 8
- (i 6 więcej)
-
Naukowcy z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii, University of Melbourne oraz fińskiego Uniwersytetu Aalto pokazali sposób na wykrywanie spinu pojedynczego elektronu. Ich badania dają nadzieję na skonstruowanie jednego z najważniejszych elementów komputera kwantowego, czyli czytnika stanu pojedynczego elektronu. Zespół pracujący pod kierownictwem Andrei Morello i Andrew Dzuraka jako pierwszy w historii zmierzył spin pojedynczego elektronu w krzemie. Nasze urządzenie wykrywa spin pojedynczego elektronu w pojedynczym atomie fosforu umieszczonym na krzemie. Spin elektronu kontroluje przepływ elektronów w pobliskim obwodzie - mówi Morello. Teraz uczeni pracują nad skonstruowaniem urządzenia zapisującego dane w pojedynczym elektronie. Gdy im się to uda, połączą oba urządzenia, a z ich par będą budowali 2-bitowe bramki logiczne.
- 3 odpowiedzi
-
- Andrea Morello
- Andrew Dzurak
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
U osób po amputacjach pojawia się często złudzenie zwane kończyną fantomową, czyli wrażenie, że utracona ręka lub noga nadal istnieje. Okazuje się jednak, że występuje ono także u pacjentów z uszkodzeniami układu nerwowego, np. po udarze. Chorzy czują wtedy, że osłabiona kończyna znajduje się w zupełnie innym miejscu niż w rzeczywistości lub że porusza się, podczas gdy naprawdę spokojnie leży. Przedtem przypadki kończyn fantomowych u ludzi, którzy nie przeszli amputacji, uważano za izolowane, ale amerykański zespół uważa, że tego typu doświadczenie staje się udziałem ponad połowy rekonwalescentów po udarze (Cortex). Dr Daniel Antoniello z Albert Einstein College of Medicine współpracował z naukowcami z Uniwersytetów Kolorado, Florydzkiego oraz Nowojorskiego. Akademicy przeprowadzili wywiady z 50 pacjentami po przebytym udarze. Zespół stwierdził, że złudzenie kończyny fantomowej występowało u 27 osób, u wielu na co dzień. Niektórzy układali się np. wygodniej na łóżku, by zaraz potem stwierdzić, że niewładna ręka została pod plecami i bynajmniej nie leży wzdłuż tułowia. Inni czuli, że ich palce u rąk lub nóg się poruszają, podczas gdy nie miało to w ogóle miejsca. Naukowcy spotkali też osoby, które umiały nawet kontrolować kończyny fantomowe (wyciągały np. rękę, żeby się podrapać, ale "czynność" ta nie przynosiła ulgi). Antoniello uważa, że dotąd skala zjawiska była znacznie zaniżona, bo pacjenci obawiali się, że zostaną uznani za chorych psychicznie i wspominali o kończynach fantomowych rzadziej niż o innych objawach. Poza tym szczegółowe ustalanie obrazu ciała nie stanowi części standardowej oceny klinicznej osób po udarze.
-
- dr Daniel Antoniello
- rozpowszechnienie
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy zajmujący się klimatem wiedzą, że około roku 1970 doszło do spadku średnich temperatur na Ziemi. Dotychczas wyjaśniano to zjawisko zanieczyszczeniami powietrza, które blokowały dostęp promieni słonecznych. Bardziej restrykcyjne prawa ochrony środowiska, które wprowadzano w kolejnych dziesięcioleciach, spowodowały, że powietrze jest czystsze, a Słońce bardziej ogrzewa naszą planetę. Teraz jednak uczeni z USA i Wielkiej Brytanii odkryli, że zanieczyszczenie powietrza nie miało nic wspólnego ze spadkiem temperatury. Analiza danych ze wspomnianego okresu wykazała, że w latach 1968-1972 na półkuli północnej doszło do gwałtownego spadku temperatury powierzchni oceanów o 0,3 stopnia Celsjusza. Ochłodzenie miało miejsce przede wszystkim na Północny Atlantyku i jest w jakiś sposób związane z napływem zimnej wody z Arktyki. David Thompson z Colorado State University stwierdził: "Wiedzieliśmy, że w połowie XX wieku oceany na półkuli północnej zaczęły się schładzać, ale gwałtowne tempo spadku temperatury nas zaskoczyło". Naukowcy nie są w stanie wyjaśnić tego zjawiska. Nagłe wpłynięcie chłodnej wody z Arktyki do oceanów powoduje spadek temperatury i zmniejszenie zasolenia wód. Najprawdopodobniej nie ma to nic wspólnego z działalnością człowieka. Może ono jednak pokazywać, co się wydarzy, jeśli wskutek globalnego ocieplenia do oceanów napłyną olbrzymie masy zimnej, słodkiej wody.
- 7 odpowiedzi
-
- woda
- Północny Atlantyk
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W walce z wirusami nasz organizm wykorzystuje m.in. przeciwciała czy inteferon. Ostatnio Holendrzy odkryli, że u ludzi występuje system odpornościowy zidentyfikowany wcześniej u roślin. Esther Schnettler z Uniwersytetu w Wageningen i prof. Ben Berkhout z Akademickiego Centrum Medycznego w Amsterdamie zauważyli, że białko używane przez wirusy roślinne do przezwyciężenia obrony gospodarza upośledza również walkę z wirusem HIV u ludzi. Rośliny radzą sobie z wirusami, atakując, deaktywując i uszkadzając ich materiał genetyczny w procesie zwanym wyciszaniem z udziałem RNA. Wirusy walczą z tym mechanizmem, produkując blokujące go proteiny – białka supresorowe. Podczas eksperymentów Schnettler sprawdzała, czy mają one wpływ na nasz układ odpornościowy. Wraz z akademikami z Amsterdamu ustaliła, że zmutowane wirusy HIV, które nie są w stanie wytwarzać pewnego specyficznego białka, co skutecznie uniemożliwia im namnażanie, po dodaniu białka supresorowego wirusa roślinnego zaczynają się dzielić, osiągając miano wirusów typu dzikiego. [badanie wskazuje, że] proces wyciszania z udziałem RNA jest powszechnie występującym mechanizmem obrony przeciwwirusowej. Nasze odkrycia dają możliwość opracowania nowych leków. Na razie nie wiadomo, czy wyciszanie z udziałem RNA nie spełnia w ludzkim organizmie jakichś dodatkowych funkcji, które nie powinny zostać upośledzone przez medykamenty.
-
- Esther Schnettler
- mechanizm odpornościowy
- (i 6 więcej)
-
Fernando Wilson i Jim Stimpson z University of North Texas wyliczyli ile osób zginęło w wypadkach spowodowanych przez kierowców używających w czasie jazdy telefonu komórkowego. Naukowcy uzyskali z National Highway Traffic Safety Administration dane dotyczące wypadków, a z Federal Communication Commision otrzymali informacje na temat liczby połączeń i wysyłanych SMS-ów. Z ich obliczeń wynika, że w latach 2001-2007 w USA życie straciło około 16 000 osób, gdyż kierujący pojazdami rozmawiali przez komórki lub wysyłali SMS-y. Badacze zauważyli również, że na każdy milion nowych klientów telefonii komórkowej przypada 19-procentowe zwiększenie się liczby wypadków spowodowanych rozproszeniem się kierowcy. W 2008 roku śmierć poniosło z tego powodu 5870 osób. Już co szósty wypadek z ofiarą śmiertelną jest spowodowany rozproszeniem się kierowcy. Jednocześnie nie opracowano dotychczas sposobu walki z osobami używającymi telefonów komórkowych podczas prowadzenia samochodu. Zakazy niewiele dają. O ile pijanych kierowców można złapać, gdyż ich zidentyfikowanie jest proste, to przyłapanie rozmawiającego kierowcy jest niemal niemożliwe. Policjant musiałby być świadkiem takiego wydarzenia. Dlatego też tam, gdzie wprowadzono zakazy, są one nieskuteczne, o czym świadczy minimalna liczba wystawionych mandatów. Naukowcy nie mają pojęcia, jak walczyć z plagą, która staje się równie niebezpieczna jak plaga pijanych kierowców.
- 10 odpowiedzi
-
- Fernando Wilson
- wypadek
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W Instytucie Fraunhofera powstała pianka tytanowa, która świetnie nadaje się do tworzenia implantów kości. Ma ona taką samą strukturę jak naturalne kości, jest elastyczna i bardzo wytrzymała. Wspomaga ponadto odtwarzanie się kości. Tytanowe implanty stosuje się od dawna, jednak nie są one pozbawione wad. Implanty takie nie mają właściwości charakterystycznych dla ludzkich kości. Są mocniejsze i sztywne, przez co spoczywa na nich większy ciężar. To z kolei powoduje, że degenerują się kości w otoczeniu implantu. W efekcie implant się poluźnia i musi być co jakiś czas wymieniany. Wad tych pozbawiona jest tytanowa pianka. Jej struktura przypomina kość, a implanty są elastyczne. Ponadto istniejące w niej pory umożliwiają wzrost naturalnych kości. Podczas produkcji pianki wykorzystano proces stapiania proszku, który jest wykorzystywany np. przy produkcji ceramicznych filtrów. Najpierw poliuretanowa pianka wypełniana jest roztworem zawierającym środek wiążący i drobny proszek tytanowy. Proszek przyczepia się do komórek pianki. Następnie pianka i środek wiążący są odparowywane. Pozostaje tytanowa pianka o strukturze takiej, jak struktura kości. Dzięki takiej metodzie produkcji uzyskano równowagę pomiędzy odpowiednimi wytrzymałością i sztywnością. Tytanowa pianka powstała w ramach projektu "TiFoam".
-
Ludzie, którzy zamieszkują tradycyjnie miejskie obszary, są lepiej przystosowani genetycznie do zwalczania infekcji. Naukowcy doszli do takiego wniosku, sprawdzając, ile osób ma wariant genu zabezpieczający przed gruźlicą i trądem. Okazało się, że występował on częściej u mieszkańców rejonów z dłuższą historią urbanizacji, gdzie w pewnym okresie choroby były bardziej rozpowszechnione. W artykule opublikowanym na łamach pisma Evolution akademicy z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego (UCL), Uniwersytetu Oksfordzkiego i Royal Holloway, University of London dowodzą, że to przykład presji selekcyjnej w odniesieniu do oporności na choroby (presja selekcyjna to siła, z jaką czynnik selekcjonujący ukierunkowanie wpływa na daną populację, prowadząc do zmian w populacji genowej). W tym konkretnym przypadku w miastach dziesiątkowanych epidemiami tylko osoby z genami pozwalającymi pokonać chorobę mogły przeżyć i przekazać swoje cechy potomstwu. Duża gęstość zaludnienia i kiepskie warunki sanitarne w miastach stanowiły idealne warunki do rozwoju patogenów, co teoretycznie powinno sprzyjać szerzeniu się chorób. Badanie wykazało jednak, że w tego typu populacjach doszło do rozpowszechnienia genów oporności na różne choroby. Testując swoją teorię, dr Ian Barnes ze Szkoły Nauk Biologicznych Royal Holloway i prof. Mark Thomas z Wydziału Genetyki, Ewolucji i Środowiska UCL przeanalizowali próbki DNA z 17 populacji na terenie Europy, Azji i Afryki. Przejrzeli także literaturę z zakresu archeologii i historii, by odnaleźć najstarsze dane na temat pierwszych miast w danym regionie. Porównując wskaźnik genetycznej oporności na choroby z początkiem osadnictwa miejskiego, naukowcy wykazali, że w okolicy z długą tradycją miejską dzisiejsi obywatele z większym prawdopodobieństwem mają wersję genu zabezpieczającą w jakimś stopniu przed chorobą. Brytyjczycy zademonstrowali, że ochronny wariant występuje u niemal każdego człowieka z rejonów od Bliskiego Wschodu po Indie i w częściach Europy, gdzie miasta występują od tysięcy lat. To elegancki przykład ewolucji w działaniu. Wskazuje na rolę bardzo świeżego aspektu ewolucji człowieka jako gatunku, a mianowicie na rozwój spełniających rolę czynnika selekcyjnego miast – podsumowuje Barnes. Akademicy cieszą się, że w ten sposób udało im się wyjaśnić różnice w oporności na choroby w różnych rejonach globu.
- 2 odpowiedzi
-
- presja selekcyjna
- czynnik sekcyjny
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni Waszą inwencją twórczą i liczbą odpowiedzi! Oby tak dalej! Druga odsłona naszego konkursu dobiegła końca. Na kolejne badanie do zinterpretowania czekajcie już jutro. Trzej znakomici badacze dziwnologiczni, którzy tym razem otrzymują książkę „Dziwnologia" to: 1. mr_jackyle 2. Brandy 3. bayar (spostrzegawczość też się liczy ) Przypomnijmy zadane pytanie: Dlaczego dowcip, w którym bohaterami są kaczki, uważano za najśmieszniejszy? A oto interpretacje zwycięzców: 1. To wynika z kwaczego. Tym językiem posługiwała się prastara rasa Kwakozordów, na długo przed nadejściem Chaosu. Jak wszyscy zapewne wiecie na początku był Chaos - znany także jako TKW Ten Który Wie*. Do dziś naukowcy zastanawiają się jaki był pierwszy dźwięk podczas powstawania wszechświata. Powstała nawet teoria "pierwszego dźwięku", która traktuje o stworzeniu wszechrzeczy poprzez dźwięk (?!). Naukowcy są podzieleni. Jedni twierdzą, że pierwszy dźwięk ten przypominał odgłos młodej samicy kaczki w rui. Uczeni ci, są także zwolennikami teorii "dźwięku ręki". Pytani o to jaki dźwięk wydają ręce odpowiadją: "KLA!" i "SK!". Inni natomiast, po wieloletnim wsłuchiwaniu się w skały, twierdzą, że można usłyszeć pojedyncze zgłoski. Z danych jakie udało się im zgromadzić, wynika, że pierwszy sygnał dźwiękowy zaczynał się od tajemniczych liter KWA** Tak więc sprostujmy. Na początku był Chaos. A zaraz potem KWA! * Pseudonim ten otrzymał, ponieważ potrafił przewidzieć, po przeżuciu odpowiedniej dawki fekalilji , dokładne położenie Tego Który Zrobił. A przecież mógł to zrobić każdy. ** Słowa te były główną przyczyną rozważań Maxa Placka, które później doprowadziły do powstania działu fizyki zajmującego się mechaniką kwantową. 2. Próbując odpowiedzieć na pytanie, dlaczego żart z kaczkami w roli głównej wydaje się nam najzabawniejszy, chciałbym na wstępie zauważyć, że od zawsze przejawialiśmy skłonność do przypisywania innym ludziom cech zwierzęcych. Przeważnie takie działanie stanowi próbę jednoznacznego określenia profilu osobowościowego podmiotu. Kultura podkreśla cechy dominujące niektórych zwierząt - z pewnością pamiętamy z dzieciństwa historie, których bohaterami były spersonifikowane zwierzęta. Analizując dowcip o kaczkach nie będziemy jednak koncentrować się bezpośrednio na atrybutach zwierząt. Skupimy się natomiast na ludzkich cechach, które dostrzegamy w postaciach zwierzęcych. Kluczem do naszych rozważań nie będzie więc "personifikacja" lecz "animizacja", czyli obdarzanie ludzi cechami zwierząt. Mówimy przecież, że ktoś jest "uparty jak osioł", "pracowity jak mrówka", czy "zdrowy jak ryba". Powyższe konstrukcje semantyczne znajdują swoje wspólne źródło w obserwacji zachowań zwierząt. Jednak niewielu z nas potrafi przytoczyć kilka ciekawostek świadczących o nadzwyczajnym sprycie lisa. Statystyki odnośnie rybich chorób również nie są nam powszechnie znane. Nie możemy więc mówić tutaj o szeroko rozpowszechnionych faktach czy też o czynnościach jawnych, lub chociażby łatwych do zaobserwowania. Wiele z podobnych cech przypisywanych poszczególnym zwierzętom nie znajduje nawet poparcia w ich aktywności (lub jej braku). Podobnie jak wiele związków frazeologicznych porównania odnoszące się do zwierząt i ludzi muszą funkcjonować w sferze mitu. W rozpatrywanym dowcipie dwie kaczki prowadzą zgoła prosty dialog. Możemy odnieść wrażenie, że jest on pozbawiony jakiejkolwiek głębi emocjonalnej. W tym momencie nie będziemy podejmować się jego wnikliwej analizy, zastanowimy się natomiast, czy otoczenie, w którym dialog jest prowadzony zawiera w sobie czytelną symbolikę. Czy jest ono czymś w pełni jałowym? A może przepełnia je mnogość archetypów? Wspomniane kaczki funkcjonują w swoistym zawieszeniu pomiędzy dwoma porządkami - światem wody: tym, którego granice są wyraźnie określone a światem powietrza: przestrzenią nieskończoną i tym samym - nieosiągalną. Potrafimy więc zaakceptować tezę, że staw pełni tu funkcję symbolu domu rodzinnego. Przytłaczająca może się okazać myśl na temat istnienia wielu stawów, ich potencjalnej pospolitości. W tym momencie pozwolę sobie wysunąć twierdzenie, że żart o kaczkach wcale nie jest śmieszny w sposób, który na pierwszy rzut oka można określić jako absurdalny. Jego błyskotliwa pointa zawdzięcza swoją siłę, dokonanemu już na początku dowcipu, refleksyjnemu komentarzowi do codzienności. "Kwa", jest wspomnieniem przestrzelonych kuprów i symbolem nagłej utraty siły witalnej. Jednocześnie "Kwa" stanowi uzewnętrznienie potrzeby zmiany środowiska, potrzeby podróżowania. Podsumowując, żart o kaczkach jest najśmieszniejszy, bo demaskuje naszą skrywaną histeryczną myśl o przemijaniu, o wszechobecnej referencji pojęć. Nie możemy zapomnieć o tym, iż nasz dowcip jest przypowieścią o roli dialogu oraz o funkcjonującym równolegle do umysłowej więzi, pejoratywnym uczuciu kierowanym do istot nam podobnych. ps: przepraszam, poniosło mnie. Wyobraziłem sobie, że na przerwie piszę rozprawkę na polaka 3. Szybka analiza. Zacznijmy od statystyki. Mamy do przeanalizowania 7 dowcipów, składają się one z: 1: 15 wyrazów, 9 znaków interpunkcyjnych, 89 znaki. 2: 15 wyrazów, 9 znaków interpunkcyjnych, 91 znaki. 3: 15 wyrazów, 9 znaków interpunkcyjnych, 93 znaków. 4: 15 wyrazów, 9 znaków interpunkcyjnych, 88 znaków. 5: 15 wyrazów, 10 znaków interpunkcyjnych (!!!), 96 znaków. 6: 15 wyrazów, 9 znaków interpunkcyjnych, 91 znaków. 7: 15 wyrazów, 9 znaków interpunkcyjnych, 95 znaków. Po mozolnej analizie i porównywaniu wyników zauważyłem, że zdanie nr. 5, które zostało wytypowane jako najśmieszniejsze, wyróżnia się spośród innych liczbą znaków interpunkcyjnych. Poprosiłem o pomoc speców z IBM, którzy użyczyli mi swojego Roadrunner'a (jeden z najszybszych komputerów świata, kto czyta KW ten wie), za jego pomocą chciałem dowiedzieć się jaki to znak jest tym dodatkowy. Przez około 4 godziny wpatrywałem się w zielony napis "in progress..." wyświetlany na małym monitorze tegoż olbrzymiego komputera. Wynik przytoczę dosłownie, tak jak mi to wyświetlił ów komputer: ".". Pozostaje pytanie "Dlaczego akurat ona tak rozśmieszyła badanych?" Mam kilka hipotez: 1. Możemy podejrzewać, że ta KROPKA miała/ma jakiś wpływ na podświadomość ludzką. Może istnieje jakiś nieodkryty związek miedzy kropka a percepcją, poczuciem humoru. (Hipoteza nie wyjaśnia pozycji na których znalazły się inne kawały). 2. Kropka w zdaniu oznacza jego koniec. Może niektórzy z badanych odznaczali się niskim IQ i wciąż czekają na koniec żartów które nie miały końca. Nr. 5 jako jedyny się kończy definitywnie i wiemy kiedy się śmiać (udawać). (Kawały z kotami i krowami już ZNALI, wiec wiedzieli kiedy się śmiać, stąd ich wysoka pozycja). 3. Badanie było sfałszowanie. Ludzie którzy zostali poproszeni o dokonanie oceny zostali poinstruowani wcześniej, że oznakowane pytanie mają postawić na 1 miejscu. (Dlaczego? Może dowcip został objęty prawami autorskimi i jego twórca chce się na nim dorobić sporej kasy, a żeby to zrobić ów dowcip musi mieć dobre oceny. To jedno z przypuszczeń.) PS: Nie zwracałem uwagi na ogólna liczbę znaków, ponieważ nie jest ona sprzężona z pozycja kawałów (tz. Kaczki miejsce 1, koty 2, krowy 3,). PS2: Może to porostu czysty przypadek, że ten a nie inny A jak to zjawisko wyjaśnili doświadczeni uczeni? Badacze upatrują się wyjaśnienia tego zjawiska w dźwięku „k", które wywołuje w nas rozbawienie. Powodem może być osobliwe zjawisko psychologiczne, zwane mimicznym sprzężeniem zwrotnym. Ludzie uśmiechają się, kiedy są szczęśliwi, istnieją jednak poszlaki świadczące o tym, że prawidłowość ta funkcjonuje również w odwrotną stronę - ludzie czują się szczęśliwi, kiedy tylko się uśmiechają. W wielu przypadkach twarz układa się w uśmiech w wyniku wypowiedzenia na głos słowa zawierającego głoskę „k" (na przykład duck i quack); być może stąd właśnie kojarzymy ją z wesołością. Niezależnie od tego, czy takie wyjaśnienie „komediowego «k»" jest prawdziwe, pozwala ono bez wątpienia zrozumieć inny aspekt humoru - zaraźliwą naturę uśmiechu. Do zwycięzców w sprawie danych do wysyłki książki skontaktujemy się na pw lub maila. Gratulujemy!
-
Po podjęciu decyzji ludzie zaczynają dostosowywać swoją opinię o wybranej opcji, by uważać ją za wyraźnie lepszą. Robią tak, żeby uzasadnić swój wybór, bo w końcu dlaczego jedna z dwóch prawie tak samo dobrych rzeczy miałaby zasługiwać na "lepsze traktowanie", a druga nie... Okazuje się, że podobne zjawisko zachodzi również wtedy, kiedy nie wiemy, pomiędzy jakimi alternatywami wybieramy. Jakiś czas temu niektórzy psycholodzy zaczęli twierdzić, że wyniki mogą być zafałszowane przez niewłaściwe zaprojektowanie eksperymentu. Wg nich, badanym od początku bardziej odpowiada jedna z opcji (wolą np. pojechać do Barcelony niż do Berlina), ale z jakiegoś powodu nie pokazują tego podczas początkowej oceny. By to jakoś rozstrzygnąć, Tali Sharot i Raymond J. Dolan z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego oraz Cristina M. Velasquez z Lake Forest College postanowili ulepszyć scenariusz studium. Poprosili ochotników o ocenę listy celów wakacyjnych podróży, a następnie o wybieranie między parami. Później wolontariuszom powiedziano, że wezmą udział w podprogowym podejmowaniu decyzji. Mieli wybierać między dwiema nazwami państw czy miast, wyświetlanymi obok siebie na ekranie komputera przez zaledwie dwie milisekundy. W rzeczywistości nie pokazywano żadnych nazw, ale bezsensowne ciągi znaków, np. "%^!x *&()%, wskazania były więc całkowicie przypadkowe. Na samym końcu badanym powiedziano, jakie cele podróży niby wybrali i polecono znowu ocenić listę. Okazało się, że noty przypisywane zasugerowanej opcji wzrosły. Jeśli ktoś na ślepo wskazał, dajmy na to, Kenię, dawał jej lepszą ocenę niż na początku. Sharot cieszy się, że psycholodzy mieli rację co do podstawowej zasady. Efekt jest jednak słabszy niż ten, z którym mamy do czynienia przy "niezaślepionych" wyborach. Oznacza to, że ludzie rzeczywiście mają początkowe preferencje, choć nie zawsze są one na tyle silne, by ujawniły się w pierwszych ocenach. Zespół ustalił też, że tak rzeczywiście jest, posługując się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym (fMRI).
- 2 odpowiedzi
-
- Tali Sharot
- uzasadnić
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Uruchamiając Wielki Zderzacz Hadronów (Large Hadron Collider) w europejskim laboratorium CERN uczeni mieli głęboką nadzieję na nowe odkrycia. Doczekali się takiego wcześniej niż sądzili, zanim aparatura doszła do połowy zaplanowanej mocy. Wyniki zderzeń protonów z aparatu CMS dały zaskakujące wyniki, które naukowców wprawiły w takie zmieszanie, że pół-żartem mówią: te cząsteczki są w zmowie. Od kilku miesięcy przeprowadzane są kolizje proton - proton z najwyższymi dotąd używanymi energiami. Zderzające się z siłą siedmiu TeV (teraelektronowoltów) cząsteczki rozpryskują się na mniejsze cząsteczki, każde zderzenie pojedynczych protonów daje w efekcie ponad setkę różnych cząsteczek elementarnych, których pojawienie się i ucieczkę w losowych kierunkach rejestruje detektor CMS. Kiedy w połowie września Gunther Roland (z amerykańskiego MIT) oraz Guido Tonelli (University of Pisa i National Institute of Nuclear Physics we Włoszech) przeanalizowali dane z 350 tysięcy zderzeń, jakie przeprowadzono od marca do sierpnia odkryli, że część z rejestrowanych cząsteczek nie zachowuje się tak, jak powinna. Zamiast po pojawieniu się umykać w losowym kierunku, łączą się w pary („parują się"), biegnąc w dokładnie przeciwnych kierunkach. Zupełnie, jakby się umawiały - jak określili to badacze - i pozostawały w jakimś związku pomimo że osiągają prędkość bliską prędkości światła. Mimo że dotyczy to tylko kilku procent cząsteczek, odkrycie nie pasuje do istniejącego obrazu fizyki kwantowej. Przez jakiś czas szukano błędów w metodologii eksperymentów, które pozwoliłyby wyjaśnić anomalię w prosty sposób. Nie znaleziono takich, trzeba zatem stworzyć nowe hipotezy. Tonelli i Roland są pewni, że rozwiązania trzeba szukać na gruncie chromodynamiki kwantowej, czyli dziedziny fizyki zajmującej się potężnymi siłami działającymi w cząsteczkach subatomowych. Nie wiadomo jednak, jaki element chromodynamiki mógłby wyjaśnić ten fenomen. Próby wyjaśnienia anomalii podjął się teoretyk Larry McLerran (pracownik amerykańskiego Brookhaven National Laboratory w Upton). Uważa on, że przy odpowiednio olbrzymiej prędkości i energii zderzanych nukleonów wytwarza się nowy, ultragęsty stan materii, nazywany kondensatem kolorowego szkła (color glass condensate). „Kolorowego", ponieważ odnosi się do cząsteczek takich jak kwarki i gluony, których ładunki nazywa się kolorami. Zjawiskom w kondensacie kolorowego szkła towarzyszy ekstremalnie silne pole kolorowe - które można porównać do znanego nam pola elektrycznego lub magnetycznego. Podobnie jak rozpryskujące się w polu magnetycznym opiłki żelaza będą podążać wzdłuż linii pola, cząsteczki elementarne w detektorze CMS poruszają się wzdłuż linii pola kolorowego. Podobne wyjaśnienie McLerran proponował wcześniej dla zjawiska parowania się cząsteczej podczas zderzeń ciężkich jonów w aparaturze Relativistic Heavy Ion Collider w amerykańskim narodowym laboratorium w Brookhaven. Badania będą trwać, oczekuje się, że wraz ze zwiększaniem energii zderzeń zjawisko „zmowy cząsteczek", czyli łączenia się w pary będzie występować coraz częściej.
- 3 odpowiedzi
-
- Wielki Zderzacz Hadronów
- LHC
- (i 9 więcej)
-
Naukowcy powoli zgłębiają tajemnicę powstania życia, a kolejne eksperymenty pokazują, jak mogło się ono tworzyć i powielać w środowisku podmorskich gorących źródeł. Ale angielscy uczeni pokazali, że równie dobrym środowiskiem mógł być... lód. To jak było? Gorące kominy termalne na dnie oceanów są - teoretycznie - wymarzonym miejscem na proces powstania życia. Różnice temperatur, nasycenie wieloma związkami chemicznymi, obieg wody w miniaturowych kanałach, wszystko to sprzyja bogatym i powtarzalnym reakcjom chemicznym. Zresztą już Karol Darwin myślał o miejscu powstania życia jako ciepłym źródle. Ale biolog Philipp Holliger z Laboratorium Biologii Molekularnej (Laboratory of Molecular Biology) w Cambridge, wraz ze swoim zespołem udowodnił, że reakcje replikacji zachodzą doskonale w środowisku lodu, a w każdym razie lepiej, niż w temperaturze pokojowej. Mikroskopijne spękania i kanaliki w w lodzie stanowią dobre miejsce dla procesu powstawania molekuł RNA. Podczas procesu zamarzania lód „pozbywa się" rozpuszczonych substancji, stężenie soli i zanieczyszczeń w pozostającej wodzie rośnie, obniżając jej punkt zamarzania. Pozostające w lodzie „kieszonki" z wodą mogą być do tego niezłym środowiskiem. Zespół Hollingera odtworzył takie warunki w laboratorium, umieszczając w mikroskopijnych probówkach wodę, sole, cząsteczki będące cegiełkami, z których mogło powstać życie, rybozymy - enzymy RNA mogące uruchamiać reakcje: pełen zestaw, który powinien być zdolny do powielenia samego siebie. Takie, identyczne, zestawy schładzano do różnych temperatur. Okazało się, że w testowanych lodowych probówkach rybozymy nie tylko potrafiły budować nici RNA, ale radziły sobie z tym znacznie lepiej, niż w temperaturze pokojowej. Gdy jest ciepło, reakcja toczyła się szybko, ale szybko ustawała. Natomiast w zimnych warunkach toczyła się powoli, ale zachodziła znacznie dalej, z łatwością wyprzedzając swoim zaawansowaniem ciepłą „konkurencję". Nie wszystko oczywiście jest jasne i pomimo wykazania, że reakcja taka może zachodzić w lodzie, do ukończonego procesu replikacji droga jeszcze odległa, udało się na razie doprowadzić budowę nici RNA do długości 32 cegiełek, podczas gdy pełen rybozym ma długość 190. Mimo niekompletności, wynik jest znakomity, jak uważa Pierre-Alain Monnard z University of Southern Denmark. Problem, jak zachodziły reakcje biologiczne, zanim mogły liczyć na ochronne środowisko komórki, długo trapił naukowców. Eksperyment pokazał, że takim przytulnym, bezpiecznym miejscem mogły być lodowe kanaliki. Czy mogły w nich zachodzić również inne, potrzebne reakcje i jak one wyglądały - pozostaje to polem dla następnych eksperymentów. Badania struktury mikroporów w lodzie powstającym wody o różnym zasoleniu sugerują, że lepszym środowiskiem mogła być zamarzająca słodka woda. Takie warunki istnieją na wielu planetach i księżycach, a nawet niektórych kometach naszego układu słonecznego. Jeśli rzeczywiście życie może powstawać również w lodzie, oznacza to, że może być znacznie bardziej rozpowszechnione we Wszechświecie.
- 1 odpowiedź
-
- Laboratory of Molecular Biology
- Philipp Holliger
- (i 4 więcej)
-
Uważa się, że odpowiednie otoczenie: tereny rekreacyjne, ścieżki rowerowe i deptaki sprzyjają ograniczaniu epidemii otyłości. Dlatego naukowcy wielokrotnie apelowali o takie rozwiązania. Tymczasem w badaniach jakoś nie chce wyjść takie powiązanie otoczenia i aktywności. Dwa duże badania przeprowadzili kanadyjscy uczeni z University of Alberta, Jedno z nich, przekrojowe, obejmowało ponad 1500 osób ankietowanych w 2008 roku. Kolejne, długookresowe, obejmowało ponad 800 osób, ankietowanych w latach 2002-2008. Uwzględniano stan zdrowia, BMI (indeks masy ciała), status socjoekonomiczny i inne czynniki demograficzne, dietę, aktywność fizyczną, otoczenie (sprzyjanie pieszym spacerom, bliskość terenów rekreacyjnych) oraz powód wybrania tego właśnie miejsca do zamieszkania. Część wyników zgadzała się z założeniami o oczekiwaniami: np. większy wskaźnik BMI u osób z niższym statusem socjoekonomicznym; osoby które celowo zamieszkały w sąsiedztwie sprzyjającym pieszemu przemieszczaniu się zachowywały masę ciała, zaś te, dla których sąsiedztwo nie miało znaczenia, miały tendencję do jej zwiększania. Zaskoczyły natomiast wyniki ankiet osób, które deklarowały celowe zamieszkanie w pobliżu terenów rekreacyjnych. U tych osób w badaniu długoterminowym zaobserwowano przybieranie na wadze. Uczeni są skonsternowani tym wynikiem, ponieważ przeczy on tezie, że osoby takie są aktywniejsze fizycznie, a zatem powinny łatwiej utrzymywać masę ciała pod kontrolą. Dane z ankiet nie pozwalają na zrozumienie tego zjawiska. Autorzy badania na razie spekulują, że ankietowani mogą różnorako rozumieć określenie „tereny rekreacyjne". Nie pytano także o powody poszukiwania bliskości takich terenów: możliwe, że wybierano takie a nie inne sąsiedztwo np. ze względu na dzieci. W każdym razie, jak wynika badań, powiązanie typu otoczenia, nawet wybieranego z rozmysłem, z aktywnością fizyczną i masą ciała nie jest tak jednoznacznie, jak do tej pory sądzono.
- 4 odpowiedzi
-
- tereny rekreacyjne
- BMI
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jednym z największych problemów transplantologii są odrzucenia organów przez organizm biorcy. Osoby z przeszczepami profilaktycznie biorą leki osłabiające system odpornościowy, ale to nie likwiduje problemu, a ponadto leki te mają wiele skutków ubocznych. U około 25 procent pacjentów z przeszczepioną nerką i aż 40 procent z przeszczepionym sercem w ciągu roku od operacji pojawia się ostry odrzut. Wykryty zbyt późno powoduje uszkodzenie odrzuconego organu i konieczność nowego przeszczepu. Aby tego uniknąć, potrzebne są regularne, często inwazyjne badania. Przykładowo u osób z przeszczepionym sercem trzeba często wykonywać echokardiogram, zaburzenia pracy serca mogą być oznaką odrzutu. Potwierdzenie tego wymaga pobrania i zbadania fragmentu przeszczepionej tkanki, po czym stosuje się odpowiednio dobrane środki immunosupresyjne. Jest to uciążliwa, mało efektywna procedura, z negatywnymi skutkami ubocznymi. Być może niedługo, bo w ciągu trzech do pięciu lat odejdzie ona do lamusa, jak obiecują naukowcy z Centrum Medycznego Stanford University. Doktor Atul Butte wraz z zespołem opracowuje rewolucję w tej materii: prosty test krwi, który natychmiastowo wykaże odpornościową reakcję organizmu na wszczepiony organ, pozwalając uniknąć wielu komplikacji. Osoby z ostrą reakcją dostaną leki szybciej i lepiej dobrane, mniejsze dawki środków immunosupresyjnych będą mogli otrzymywać również ci, u których przeszczep przyjmuje się dobrze. Test opiera się na wyszukiwaniu białek, które pojawiają się masowo podczas reakcji immunologicznej. Aby zidentyfikować te białka, zespół wykorzystał dostępne dane na temat zachowania się tkanek na poziomie komórkowego mRNA, pozwoliło to z grubsza określić kilkadziesiąt protein, które mogą posłużyć za znaczniki. Ograniczając tę liczbę do dziesięciu, dla których istniały już laboratoryjne testy, przebadano próbki krwi szeregu osób po przeszczepie, ostatecznie typując trzy białka wiarygodnie indykujące nadchodzący problem. Sam proces wykrywania protein oparty jest na istniejącej już technologii ELISA (enzyme-linked immunosorbent assay), który jest powszechnie stosowany np. do identyfikowania anginy, dzięki czemu opracowanie komercyjnej technologii jest względnie łatwe i szybkie. Zespół badawczy złożył już odpowiedni wniosek patentowy, zapowiada też badania nad analogiczną metodą wykrywania wielu chorób, które dziś trudno zdiagnozować, na przykład raka trzustki, który z powodu późnego wykrywania ma bardzo wysoką śmiertelność.
-
- Atul Butte
- test krwi
- (i 4 więcej)
-
Naukowcy IBM-a są autorami przełomowych badań, dzięki którym możliwe stało się obserwowanie, studiowanie i zapisywanie zachowania atomów w czasie rzeczywistym. Odkrycie będzie miało olbrzymi wpływ na przyszłe technologie budowy układów elektronicznych. Pozwala ono bowiem obserwować zachowania atomów w odstępach nanosekund, a nie, jak dotychczas, milisekund. Dzięki nim możliwe będzie np. zbadanie, jak długo atom jest w stanie przechowywać informacje czy w jaki sposób przebiegają obliczenia na poziomie atomowym, co pozwoli na budowanie mniejszych i bardziej wydajnych układów scalonych. Badania IBM Research przyczynią się też do szybszego rozwoju energetyki słonecznej, pozwalają bowiem obserwować, w jaki sposób foton uderzający w ogniwo słoneczne, zamienia się w elektron. Uczeni będą mogli też zrozumieć aktywność magnetyczną i elektryczną atomów, dzięki czemu zbudują lepsze układy do przechowywania danych. Jeśli nie możesz zobaczyć, jak zachodzi jakiś proces, musisz go wydedukować z nieprecyzyjnych pomiarów - mówi Andreas Heinrich z IBM Research. Opracowana przez naukowców Błękitnego Giganta technika obserwacji zakłada wykorzystanie specjalnie zmodyfikowanego skaningowego mikroskopu tunelowego. Atomy są poddawane działaniu prądu elektrycznego, a mikroskop klatka po klatce rejestruje ich zachowanie. Uczeni z IBM-a mają nadzieję, że podobną technikę będzie można wykorzystać w wielu laboratoriach na świecie, gdyż modyfikacje mikroskopu zostały dokonane przez nich samych, a nie przez producenta, zatem mogą być też przeprowadzone przez ich kolegów z innych ośrodków.
- 2 odpowiedzi
-
- obserwacja
- atom
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Chemicy z Instytutu Koloidów i Interfejsów Maxa Plancka wynaleźli technologię, która pozwala na niemal kompletne przekształcenie naturalnej matrycy – użyłkowania liścia – w magnetyczny cementyt (węglik żelaza). By się to udało, potraktowali liść octanem żelaza, azotem i ciepłem. Jak zapewniają twórcy, metodę można wykorzystać do odtworzenia w węglikach metali wszystkich zawierających węgiel struktur. Naturalne formy są bardzo użyteczne z kilku względów. Po pierwsze, zazwyczaj wykazują wysoką stabilność mechaniczną. Po drugie, w związku z dużymi powierzchniami, wspaniale nadają się na wzorce pod katalizatory czy elektrody. Badacze z Poczdamu zainteresowali się właśnie węglikiem metalu, ponieważ ma właściwości magnetyczne, przewodzi prąd i wykazuje dużą wytrzymałość na wysokie temperatury i naprężenia. Ze względu na stabilność materiałowi niezwykle trudno było nadać konkretną formę, ale Niemcy znaleźli na to sposób. Zaczęli od zanurzenia ożyłkowania liścia kauczukowca w roztworze octanu żelaza. Później osuszyli je powietrzem ogrzanym do temperatury 40 stopni Celsjusza. Na końcu przyszła kolej na azot i kolejne ogrzanie, tym razem do temperatury 700 stopni Celsjusza. Strukturę odtworzono co do najmniejszego szczegółu – chwali się przeprowadzająca eksperyment Zoe Schnepp. Potraktowany gorącem octan żelaza z unerwienia liścia przekształca się w cementyt, który ulega następnie zredukowaniu przez węgiel z nerwacji do węglika żelaza. Użyłkowanie stanowi zarówno formę, jak i dostarcza węgiel do przebiegu reakcji. W rezultacie przekształciliśmy organiczną strukturę w jednym kroku. To odróżnia naszą metodę od innych technik, które także wykorzystują biologiczne formy do uzyskania struktur nieorganicznych. Naukowcy od jakiegoś czasu pozyskują tlenki metali, wychodząc od naturalnych materiałów, np. liści. Jednemu zespołowi udało się już wygenerować węglik krzemu [karborund] ze wstępnie przetworzonych materiałów naturalnych. My rozwinęliśmy ten proces. Aby sprawdzić, czy liść uległ całkowitemu przekształceniu w węglik żelaza, badacze umieścili go w ogniwie elektrolitycznym jako anodę. Na użyłkowaniu gromadził się tlen, a na katodzie wodór. Eksperyment potwierdził, że większość liścia przekształciła się w węglik żelaza. Poza tym zawiera on niewielką domieszkę węgla. Za pomocą magnesu trwałego Niemcy wykazali też, że unerwienie uzyskało właściwości magnetyczne węglika żelaza.
-
- katalizator
- matryca
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Vobis przygotował specjalną ofertę dla studentów, którzy planują zakup komputera, ale chcą sami zdecydować, jaki system operacyjny będzie w nim zainstalowany. Od dziś w salonach firmy oraz sklepie internetowym Vobis.pl można kupić notebooka Asus K50C. Atutami urządzenia są m.in.: brak preinstalowanego systemu operacyjnego, atrakcyjna cena i elegancka obudowa. Ale to nie wszystko - Vobis przygotował też dodatkową ofertę promocyjną dla studentów. Dla większości klientów kupowanie komputera bez zainstalowanego systemu operacyjnego nie jest najlepszym rozwiązaniem. Ale w przypadku studentów sytuacja wygląda nieco inaczej, ponieważ dla wielu z nich system dostarczony wraz z komputerem jest właściwie zbędny - z różnych powodów. Studenci wielu uczelni mają możliwość nieodpłatnego skorzystania z systemu operacyjnego Windows firmy Microsoft (w ramach programu licencyjnego MSDN AA). Kolejną grupę stanowią osoby, które nie korzystają z Windows, lecz z któregoś z dostępnych na rynku alternatywnych systemów operacyjnych - np. jednej z dystrybucji Linuksa. Dlatego też dla wielu studentów kupowanie komputera z Windows nie ma sensu - dużo lepszym pomysłem będzie wybranie komputera bez systemu i zainstalowanie go we własnym zakresie. I taką właśnie ofertę znaleźć można w salonach Vobis oraz sklepie internetowym Vobis.pl. Wydajny i elegancki Asus K50C wyposażony jest w dwurdzeniowy procesor Intel Celeron D220 (taktowany zegarem 1,2 GHz), ekran o przekątnej 15,6" oraz rozdzielczości 1366 x 768 pikseli, zintegrowaną kartę graficzną Intel GMA 4500, 2 GB pamięci RAM oraz dysk twardy o pojemności 250 GB. Całość zamknięta jest w eleganckiej obudowie, która nie tylko dobrze wygląda, ale ma też istotną zaletę użytkową - na pokrytej drobnymi wzorami powierzchni nie będzie widać śladów palców czy rys. Model K50C wyposażony jest także w dużą, wygodną klawiaturę (z klasycznym zestawem klawiszy numerycznych). Komputer dysponuje technologią ASUS SHE (Super Hybrid Engine), która odpowiada za zarządzanie energią w zależności od tego, z jakich aplikacji korzysta użytkownik (co przekłada się na wydłużenie czasu pracy na bateriach - do czterech godzin). Ciekawostką jest również rozwiązanie o nazwie ASUS IceCool - czyli system wentylacyjny zaprojektowany tak, by temperatura miejsca podparcia rąk w obudowie notebooka przez cały utrzymywana była na poziomie niższym niż przeciętna ciepłota ciała ludzkiego. Asus K50C bez systemu operacyjnego dostępny jest w sieci sklepów Vobis Digital oraz w sklepie internetowym Vobis.pl - cenę ustalono na 1799 zł. Urządzenie objęte jest 24-miesięczną gwarancją. Pełną specyfikację komputera można znaleźć na stronie: http://www.vobis.pl/produktinfo.aspx?symbol=879420. Prezenty dla studentów Opisany powyżej komputer nie jest jednak jedyną nowością w ofercie Vobis, która powinna zainteresować studentów. Firma przygotowała również specjalną ofertę promocyjną, dzięki której każdy student, który kupi notebooka (dowolnego - oferta dotyczy wszystkich komputerów przenośnych), dostanie w prezencie pakiet aplikacji zabezpieczających Norton Internet Security 2010 (o wartości 99 zł) oraz możliwość kupienia torby na komputer za pół ceny. Więcej informacji na temat promocji można znaleźć na stronie: http://www.vobis.pl/tylko_dla_studenta/
-
Komputery kwantowe - przyszłość informatyki, która brzmi bardziej niesamowicie, niż technologie z filmów science-fiction. Na drodze do ich realizacji zrobiono kolejny krok - użyto lasera do schłodzenia cząsteczek. Kwantowe komputery mają działać szybciej dzięki wykorzystaniu kwantowych bitów informacji, czyli kubitów. W tej roli uczeni obsadzali w swoich eksperymentach albo atomy, albo „sztuczne atomy". Czym jest sztuczny atom? To grupa wielu atomów, zachowująca się na poziomie kwantowym jak pojedynczy atom. I jedno, i drugie rozwiązanie ma wady: splątane atomy nie komunikują się ze sobą wystarczająco silnie na potrzeby obliczeń, sztuczne atomy spisują się tu doskonale, ale z powodu swojej masy sprawiają inny problem: zbyt łatwo poddają się zakłóceniom ze świata zewnętrznego. Czy nie da się znaleźć innego rozwiązania? Narzuca się wykorzystanie cząsteczek chemicznych, ale z różnych powodów również się to dotąd nie sprawdzało. Jeden z tych problemów właśnie rozwiązali naukowcy z Yale University: David DeMille, Edward Shuman i John Barry. Jeśli chcemy stworzyć kwantowy komputer, potrzebujemy możliwości manipulowania jego kubitami, a to jest trudne ponieważ każda manipulacja zakłóca ich stan kwantowy. Ponadto cząsteczki bez przerwy poruszają się, wibrują i obracają. Jak wiadomo, ruch cząsteczek to inaczej temperatura, jeśli chcemy cząsteczkę uciszyć, musimy obniżyć jej temperaturę blisko zera absolutnego, czyli -273,15 °C. Jak można schłodzić pojedynczą cząsteczkę? Udało się to zrobić z wykorzystaniem lasera. Wielu może zdziwić, w jaki sposób laser, kojarzony raczej z wysoką temperaturą można wykorzystać do chłodzenia? Promień lasera to najprościej mówiąc: strumień fotonów, które trafiając w cząsteczkę, poruszają nią. Jeśli cząsteczkę umieścimy pomiędzy dwoma przeciwległymi promieniami, to ograniczymy jej ruchy i przytrzymamy. A mniej ruchu to niższa temperatura. Chłodzenie laserem wykorzystywano już do pojedynczych atomów, ale nie stosowano wcześniej tej metody do cząsteczek, ponieważ mają one nieregularne kształty i zachowują się nieprzewidywalnie. Dlatego osiągnięcie zespołu DeMille'a jest takim sukcesem. Schłodzili oni niemal do zera absolutnego cząsteczkę monofluorku strontu, ale zamierzają ją rozwinąć i zastosować również do cząsteczek innych związków. To rewolucja - mówią autorzy. Technika znajdzie zastosowanie nie tylko przy konstruowaniu kwantowych komputerów, ale również do wielu innych eksperymentów. Jednym z nich jest uzyskanie efektu tunelowania kwantowego, ale przyda się również do precyzyjnych pomiarów struktury molekuł, czy wynajdywania nowych, nieznanych dotąd cząsteczek.
- 7 odpowiedzi
-
- John Barry
- Edward Shuman
- (i 6 więcej)
-
Oksytocyna wybiórczo poprawia zdolności społeczne osób nie za dobrze radzących sobie w tej dziedzinie, natomiast wywiera niewielki wpływ na towarzyskich "wyjadaczy" (Psychological Science). Naukowcy z Mount Sinai School of Medicine i Columbia University chcieli sprawdzić, czy hormon kojarzony z miłością i przywiązaniem może sprawić, że będziemy lepiej rozumieć innych ludzi. Podczas ich eksperymentu 27 dorosłych mężczyzn przyjmowało donosowo oksytocynę lub placebo. Następnie badani wykonywali zadanie oceniające trafność empatyczną. Oglądali nagrania wideo ludzi rozmawiających o wywołujących emocje wydarzeniach i mieli stwierdzić, jak, wg nich, czuli się bohaterowie filmików. Choć wszyscy panowie byli zdrowi, psycholodzy sprawdzali, czy różnice w umiejętnościach społecznych (tzw. kompetencji społecznej, którą oceniano za pomocą samoopisowej skali do wyliczania "ilorazu autyzmu" Autism Spectrum Quotient) wpłyną jakoś na reakcję na oksytocynę. Okazało się, że hormon zwiększał trafność empatyczną, ale tylko u osób o słabo rozwiniętych zdolnościach społecznych. Powszechnie uważa się oksytocynę za substancję zwiększającą empatię i zrozumienie innych u wszystkich ludzi. Wyniki naszego studium temu przeczą – przekonuje szefowa projektu badawczego dr Jennifer Bartz. Osoby rozwinięte społecznie zawsze dobrze sobie radziły, oceniając uczucia bohaterów nagrań wideo (nie miało znaczenia, czy zażywały oksytocynę, czy placebo). Mężczyźni ze słabiej wykształconymi umiejętnościami społecznymi mieli zaś spore problemy ze współodczuwaniem po placebo, ale ich wyniki ulegały znacznej poprawie, jeśli podawano im hormon. Po zażyciu oksytocyny wypadali równie dobrze, co jednostki uzdolnione społecznie.
-
- placebo
- współodczuwanie
- (i 6 więcej)
-
Różnorodność gatunków roślinnych i zwierzęcych wzrasta w miarę przemieszczania się od biegunów południowego i północnego w kierunku równika. Co ciekawe, reguła ta nie obowiązuje w przypadku bakterii glebowych (Environmental Microbiology). Wydaje się, że reguły określające wzorce różnorodności roślin i zwierząt są odmienne od reguł dotyczących bakterii – ujawnia prof. Paul Grogan z Queen's University. Odkrycie jest bardzo istotne, ponieważ do podstawowych zadań ekologii należy wyjaśnienie wzorców dystrybucji gatunków oraz zrozumienie czynników biologicznych i środowiskowych, które determinują, czemu taksony występują tam, gdzie występują. Akademicy badali skład i zróżnicowanie genetyczne populacji bakterii glebowych z 29 miejsc rozsianych na terenie Kanady, Alaski, Islandii, Grenlandii i Szwecji. Naukowcy zakładali, że próbki pobrane w odległości 20 m będą bardziej podobne w kategoriach bakteryjnej różnorodności niż próbki gleby z punktów, które dzieli 5500 km (tak bowiem miałyby się sprawy z genetycznym podobieństwem populacji roślin i zwierząt). Ustalono, że każda próbka zawierała tysiące gatunków bakterii, w tym 50% unikatowych. Okazało się, że nie ma w ogóle związanych z odległością wzorców podobieństwa, nawet przy porównywaniu próbek pobranych w tej samej okolicy z próbkami z innej części kontynentu. To mnie naprawdę zdumiało – podsumowuje Grogan.
-
Hiszpańska stacja telewizyjna Telecinco oskarżyła w 2008 roku YouTube o naruszanie jej praw autorskich - umieszczanie w internecie odcinków seriali i programów, zanim wyemitowała je telewizja miało powodować wymierne straty finansowe. Pierwszy wyrok sądu był niekorzystny dla firmy Google, która jest właścicielem najpopularniejszego serwisu z filmikami. Oczywistą rzeczą było odwołanie, odkąd sąd apelacyjny zwrócić sprawę do ponownego rozpatrzenia, wszyscy z niepokojem czekali na werdykt, który bez wątpienia będzie mieć wpływ na charakter internetu. To najważniejsze rozstrzygnięcie prawne w Europie w temacie praw własności intelektualnej - uważa Bill Echikson, rzecznik Google dla południowej i wschodniej Europy. Ostatecznie rozstrzygnięcie sądu okazało się korzystne dla YouTube, a pośrednio także dla innych serwisów hostujących filmy oraz inne treści. Przyjęto za słuszną interpretację Google, że serwis nie jest dostawcą treści, a jedynie usługą udostępniającą miejsce i pasmo transmisyjne użytkownikom, którzy tym samym ponoszą pełną odpowiedzialność za umieszczane przez siebie treści. Uznano także wyjaśnienie firmy o niemożliwości zachowania kontroli nad działaniami wszystkich użytkowników, czy kontrolowaniem wszystkich filmów, których liczba przekracza 500 milionów. Oferowane przez Google narzędzia do kontroli zawartości, z jakich korzystają zainteresowane firmy, uznano tym samym za wystarczające. Telewizja Telecinco jest kontrolowana przez włoskiego nadawcę Mediaset, którego właścicielem jest z kolei Silvio Berlusconi, premier Włoch.
- 2 odpowiedzi
-
- Telecinco
- hosting wideo
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czy wysokość mostu może wpływać na atrakcyjność osoby na nim stojącej? W 1974 roku dwóch profesorów psychologii, Donald Dutton i Arthur Aron, przeprowadziło nietypowy eksperyment na mostach łączących brzegi rzeki Capilano w Kolumbii Brytyjskiej. Jeden z tych mostów był kołyszącą się kładką zawieszoną około sześćdziesięciu metrów nad skałami; drugi znajdował się znacznie niżej i miał solidniejszą konstrukcję. O wpływie wysokości mostu na atrakcyjność przeczytacie w dziale Dziwnologia
-
Napędzany siłą ludzkich mięśni skrzydłowiec Snowbird jest pierwszym tego typu statkiem powietrznym, który okazał się zdatny do długotrwałego lotu. Jak zapewniają jego twórcy z Uniwersytetu w Toronto, utrzymał stałą wysokość i prędkość przez 19,3 sekundy. Pokonał dystans 145 metrów ze średnią szybkością 25,6 km/h. Snowbird pobił rekord 2 sierpnia na terenie Klubu Szybowcowego Great Lakes w Tottenham, jednak wniosek o jego uznanie sporządzono dopiero we wrześniu. Fédération Aéronautique Internationale ma go potwierdzić na swoim październikowym spotkaniu. Pilotem i "motorem" skrzydłowca był doktorant Todd Reichert, który uważa, że Snowbird stanowi ucieleśnienie wielowiekowego marzenia aeronautycznego. Pojazd waży zaledwie 42,5 kg, a rozpiętość jego skrzydeł to 32 m (pod tym względem, i tylko pod nim, przypomina zresztą Boeinga 737). Zeszłego lata Reichert specjalnie zrzucił 8 kg, by łatwiej mu było latać Snowbirdem. Ciekawe, co na taką wersję skrzydłowca powiedziałby Leonardo da Vinci, który sporządził swój projekt w 1485 r.? Warto dodać, że do przełomu doszło dzięki wielu ludziom. Poza Reichertem nad pojazdem powietrznym pracowało bowiem kilkudziesięciu innych studentów, a doradzał im emerytowany prof. James D. DeLaurier, znany z pierwszej praktycznej realizacji skrzydłowca w 2006 r. Ze zdjęciami dokumentującymi przebieg prejektu można się zapoznać na serwisie Flickr.
- 5 odpowiedzi
-
- długotrwały lot
- rekord
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zdaniem profesora Thomasa Lipperta, dyrektora Centrum Superkomputerowego Juelich w Niemchczech, systemy eksaskalowe pojawią się przed końcem przyszłej dekady. Obecnie na liście TOP 500 wymieniono trzy maszyny pracujące w petaskali, czyli ich wydajność wynosi co najmniej petaflops Skala eksa- zaczyna się od tysiąca petaflopsów. Innymi słowy superkomputery, których wydajność będzie liczona w eksaflopsach będą wykonywały trylion (1018) operacji zmiennoprzecinkowych na sekundę. Jedną z firm, dokonują dużych inwestycji na polu przetwarzania w eksaskali jest Intel. Koncern podpisał umowy z instytucjami specjalizującymi się w problematyce eksaskali. W ich ramach trzy laboratoria wchodzące w skład Intel Labs Europe skupiają się tylko i wyłącznie na pracach nad eksaskalowym przetwarzaniem. Steve Pawlowski, szef intelowskiego wydziału Central Architecture and Planning, mówi, że współczesna technologia nie pozwala na tworzenie komputerów o wydajności eksaflopsów, dlatego też konieczne jest opracowanie nowych rozwiązań. Jednak nie będzie to łatwe. Głównymi zadaniami, które trzeba rozwiązać są energooszczędność, problemy z przetwarzaniem równoległym, niezawodność działania, współpraca z układami pamięci, dostępność przestrzeni do przechowywania danych oraz przesył informacji. Konieczne też będzie opracowanie nowego oprogramowania. Profesor Lipperta uważa, że eksaflopsowe komputery mogą wykorzystywać nawet 10 milionów rdzeni. Obecnie żaden z superkomputerów nie wykorzystuje więcej niż 300 000 rdzeni, co uświadamia, jak trudnym zadaniem będzie stworzenie maszyny eksaflopsowej.
- 4 odpowiedzi
-
- Intel
- superkomputer
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: