Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37658
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    249

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Gdy portugalscy naukowcy przeanalizowali 57 próbek odchodów mew białogłowych (Larus Cachinnans), okazało się, że w jednej na dziesięć znajdowały się bakterie oporne na wankomycynę. Ornitolodzy sądzą, że ptaki zarażają się, jedząc wyrzucane przez ludzi odpadki. Zespół doktora Gilberta Igrejasa z Universidade de Trás-os-Montes e Alto Douro (UTAD) odkrył podobne lekooporne bakterie u innych padlinożerców, np. lisów i wilków. Na potrzeby badań akademicy zbierali odchody na leżącej u wybrzeży Portugalii wyspie. Wykorzystaliśmy nową metodę zwaną proteomiką, by wykryć maksymalną liczbę bakteryjnych białek, które wydają się w jakiś, jeszcze nieznany, sposób związane z opornością na antybiotyki. W ekskrementach zidentyfikowano kilka opornych na wankomycynę szczepów enterokoków. Migrujące ptaki, która latają i pokonują długie dystanse, mogą działać jak przenośniki bądź rezerwuary antybiotykoopornych bakterii, a w konsekwencji odgrywać ważną epidemiologicznie rolę w szerzeniu oporności – uważa Igrejas. Inne zwierzęta i ludzie zarażaliby się poprzez kontakt z odchodami, dajmy na to, mew.
  2. Chiny chcą wymusić na zagranicznych koncernach samochodowych przekazanie własności intelektualnej dotyczącej pojazdów elektrycznych. To już druga w ostatnim czasie, po ograniczeniu wydobycia metali ziem rzadkich, próba wymuszenia ustępstw na inwestorach podjęta przez rząd Chin. Państwo Środka przyjęło 10-letni plan w ramach którego Chiny mają stać się światowym liderem produkcji pojazdów elektrycznych. Chińczycy nie dysponują jednak odpowiednimi technologiami. Dlatego też Ministerstwo Przemysłu i Technologii Informacyjnej rozważa plan, w ramach którego koncerny, które chciałyby produkować w Chinach samochody elektryczne, będą musiały założyć spółkę z chińskim producentem samochodów. Chińczycy byliby mniejszościowymi udziałowcami i zyskaliby dostęp do zagranicznych technologii. Polityka Chin spotyka się z coraz większą krytyką, gdyż innym państwom nie podobają się próby zmuszania przedsiębiorstw do przekazania własności intelektualnej. Państwo Środka ma jednak na rynku pojazdów elektrycznych sporo do powiedzenia chociażby ze względu na to, że kontroluje 95% wydobycia metali ziem rzadkich.
  3. W toczącym się od dawna sporze pojawiły się nowe tropy, dlatego historycy sztuki zaczynają się skłaniać ku teorii, że dżins pochodzi nie z Francji, lecz z Włoch. Na trzech ujawnionych właśnie obrazach, przedstawiających scenki rodzajowe z lat 50. XVII w., widać zwykłych ludzi, których ubrania są uszyte z pierwocin dżinsu. Na jednym z nich ubrana w dżinsową spódnicę chłopka naprawia uszkodzoną garderobę. Na drugim nastolatka odziana w podartą dżinsową spódnicę żebrze o pieniądze. Na trzecim widnieje chłopak w ciemnoniebieskiej dżinsowej kurtce. W pierwszym i ostatnim przypadku wyraźnie widać, że tkanina jest błękitna, ale utkana na białej osnowie. Nieznanego artystę, najprawdopodobniej z północnych Włoch, szybko ochrzczono "Mistrzem Błękitnego Dżinsu". Jego prace trafiły właśnie na wystawę zorganizowaną w paryskiej Galerie Canesso. Uznaje się, że dżins powstał albo w Nimes we Francji (i ang. wyraz denim pochodzi od "de Nimes"), albo w Genui, a słowo jeans utworzono od francuskiej nazwy włoskiego miasta Gênes. Dysponujemy jedynie fragmentarycznymi dokumentami dot. produkcji i dostaw taniej tkaniny z Genui do północnej Europy. W połowie XVII w. pierwszy dżins dosłownie zalewał rynki Starego Kontynentu. Obrazy anonimowego malarza powstały, wg specjalistów, w okolicach Wenecji, co sugerowałoby, że dżins jest włoskim wynalazkiem, nadal jednak trudno o ostateczne rozstrzygnięcia. Dysponujemy relacjami angielskiego krawca, który twierdzi, że tkanina pochodzi z Genui. [Obrazy] stanowią nowy dowód odmalowujący zapominaną rzeczywistość historyczną – przekonuje kurator paryskiej wystawy Gerlinde Gruber. Przed wiekami dżins nosiły aż do zupełnego zdarcia uboższe warstwy społeczne. Nic więc dziwnego, że żaden egzemplarz nie trafił do kolekcji muzealnych.
  4. Pracując w odległych rejonach Niziny Amazonki na północ od Manaus, naukowcy wyizolowali wytworzone w ramach ekosystemu lasu deszczowego cząstki aerozolu atmosferycznego, które są stosunkowo wolne od wpływu człowieka. Studium opublikowano w piśmie Science. Aerozole atmosferyczne odgrywają bardzo ważną rolę. Mogą szkodzić naszemu zdrowiu, a także kształtować klimat, pochłaniając lub odbijając promieniowanie słoneczne i oddziałując na proces tworzenia chmur. Wyniki zespołu prof. Scota Martina z harvardzkiej Szkoły Inżynierii i Nauk Stosowanych mogą pomóc w stworzeniu modelu, który pokaże, jak zmiany w obrębie Niziny Amazonki wpłyną na regionalną i globalną atmosferę. Martin wyjaśnia, że zanim powietrze dotarło do aparatury badawczej, w ciągu 2 dni pokonało 1600 km. By uniknąć skażenia, eksperymenty prowadzono w środkowej Amazonii podczas trwającej od stycznia do marca pory deszczowej. Okresy pożarów i wycinki przypadają na porę suchą, w dodatku mają miejsce głównie w części południowej. Naukowcy pobierali próbki ze szczytu 40-metrowej wieży. Okazało się, że najbardziej istotne dla amazońskiego klimatu cząstki submikroskopowe można wywieść od atmosferycznego utleniania emitowanych przez rośliny lotnych związków organicznych (w ten sposób powstają wtórne aerozole organiczne). Takie izolowane cząsteczki udało się zaobserwować po raz pierwszy. Kiedy pobierasz cząstki na półkuli północnej i w innych rejonach antropogenicznych, [...] widoczne jest zanieczyszczenie sadzą, azotanami itp. Na dziewiczej Nizinie Amazonki naukowcy wykryli w centymetrze sześciennym kilkaset cząstek aerozolu (cieczy i ciał stałych, czyli pyłów), podczas gdy na terenach wysoce uprzemysłowionych ich stężenie to dziesiątki tysięcy cząstek na cm3. Z tego powodu klimatolodzy nie są w stanie odnotować jakiejkolwiek zmiany, gdy pojawią się dodatkowe cząstki pochodzenia naturalnego bądź sztucznego. Naukowcy dysponują sporą wiedzą na temat samego cyklu, ale chodziło o ustalenie wkładu ilościowego poszczególnych źródeł cząstek. [...] Nowe dane pomogą nam i naszym kolegom zrozumieć i określić ilościowo współzależność obiegu areozoli i wody w nienaruszonym systemie klimatycznym – wyjaśnia Ulrich Pöschl z Instytutu Chemii Maxa Plancka. Wg niego, jest to warunkiem wstępnym wiarygodnego modelowania i przewidywania zaburzeń antropogenicznych i ich wpływu na globalne zmiany. Międzynarodowy zespół ustalił, że powietrzu nad Niziną Amazonii większość (ponad 85%) typowych dla klimatu cząstek stanowiły cząstki bez zanieczyszczeń. Niskie stężenia areozoli i stosunkowo spora zawartość wtórnych areozoli organicznych oznacza, że oddziaływania między cząstkami, chmurami i opadami atmosferycznymi są w okolicach dziewiczych zupełnie inne niż w rejonach morskich i bardziej zanieczyszczonych.
  5. Hiszpański projektant mody Manel Torres nawiązał współpracę z prof. Paulem Luckhamem, specjalistą w zakresie technologii cząstek z Imperial College London, by opracować sprej, który w kontakcie ze skórą tworzy bezszwową tkaninę. Powstały w ten sposób T-shirt można potem zdjąć, uprać i nosić na nowo. Na przedpremierowym pokazie dla mediów stworzenie koszulki na modelu zajęło Torresowi zaledwie kwadrans. W poniedziałek (20 września) szersza publiczność zapoznała się z nową technologią na organizowanej przez ICL imprezie Science in style. Hiszpan zaprezentował na niej swoją kolekcję wiosna/lato 2011. Wyjątkowy materiał składa się z krótkich włókien, łączonych w całość za pomocą polimerów. Po dołączeniu rozpuszczalnika do pojemnika ciśnieniowego lub pistoletu lakierniczego trafia ciekła postać tkaniny. Kiedy sprej dociera do skóry bądź innej powierzchni, rozpuszczalnik natychmiast odparowuje. Rozmaite tekstury i kolory da się uzyskać, stosując różne włókna, np. wełniane, lniane lub akrylowe. Torres podkreśla, że jako artyście marzyła mu się niepowtarzalna, komfortowa kreacja, jednak ukryty w nim naukowiec domagał się czegoś, co można by bez problemu wielokrotnie odtworzyć. Chciałem pokazać, jak nauka i technologia mogą pomóc projektantom opracowywać nowe materiały. Technologię autorstwa Torresa i Luckhama można zastosować nie tylko w modzie, ale i w medycynie (np. do uzyskiwania bandaży z wysterylizowanych pojemników lub "wstrzykiwania" leków bezpośrednio do rany), kosmetyce (nawilżane chusteczki), przemyśle chemicznym czy w samochodowej bądź meblowej tapicerce. By dogłębniej zbadać możliwości jej wdrożenia, panowie założyli firmę Fabrican Ltd. http://www.youtube.com/watch?v=ScvdFeh1aOw
  6. Dzięki współpracy Lawrence Berkeley National Laboratory oraz University of California, Berkeley, powstała nowa klasa materiałów zmiennofazowych. Tego typu materiały, dzięki możliwości zmiany faz pomiędzy stanem krystalicznym a amorficznym, świetnie nadają się do produkcji tanich, nieulotnych, energooszczędnych układów pamięci. Uczeni z Berkeley stworzyli nanokryształy ze stopów metalu i półprzewodnika. Nowy materiał nazwano BEAN od binary eutectic-alloy nanostructure (binarne nanostruktury eutektyczno-stopowe). Zmiana faz w BEAN, przełączanie ich pomiędzy stanami krystalicznym i amorficznym trwa nanosekundy i może być dokonana za pomocą prądu elektrycznego, lasera lub kombinacji obu tych metod. Nasze pierwsze BEAN stworzyliśmy ze stopu germanu i cyny. Byliśmy w stanie ustabilizować fazę krystaliczną i amorficzną oraz precyzyjnie dostroić kinetykę przełączania za pomocą prostej zmiany składu stopu - mówi Daryl Chrzan, jeden z twórców BEAN. Stop germanu i cyny został wybrany dlatego, że w temperaturze pokojowej może istnieć w dwóch stabilnych stanach - krystalicznym bądź amorficznym. Chrzan i współpracujący z nim Joel Ager oraz Eugene Haller wykazali, że nanokryształy stopu germanu i cyny umieszczone na amorficznym ditlenku krzemu tworzą nanostruktury, które są w połowie krystalicznym metalem i w połowie krystalicznym półprzewodnikiem. Szybkie schładzanie następujące po rozpuszczeniu stopu impulem lasera prowadzi do powstania metastabilnej, amorficznej fazy w temperaturze pokojowej. Natomiast umiarkowane rozgrzanie materiału i jego powolne stygnięcie oznaczało powrót do krystalicznej podwójnej struktury - informuje Chrzan. Ditlenek krzemu działa jak inteligentna i bardzo czysta próbówka, która więzi w sobie nanostruktury tak, że interfejs BEAN/ditlenek krzemu powoduje powstanie wyjątkowych właściwości zmiennofazowych - dodaje. Naukowcy nie zbadali jeszcze, jak odbywa się transport elektronów w materiale BEAN. Spodziewamy się, że w stanie amorficznym BEAN będzie wykazywało normalne, charakterystyczne dla metali przewodnictwo. W stanie podwójnym, BEAN będzie zawierał jedną lub więcej barier Schottky'ego, które mogą działać jak diody. Na potrzeby przechowywania danych, przewodzący stan metaliczny może oznaczać zero, a bariera Schottky'ego - jeden - wyjaśnia Chrzan. Teraz naukowiec i jego koledzy badają, czy BEAN może wytrzymać wielokrotne przełączanie pomiędzy stanami oraz czy może zostać zaimplementowany w układzie scalonym. Chcą też utworzyć model przepływu energii w systemie i na jego podstawie opracować optymalną metodę wysyłania impulsów elektrycznych i/lub świetlnych, w celu jak najlepszego wykorzystania właściwości zmiennofazowych.
  7. Już w najbliższy piątek, 24 września, w Krakowie, Tarnowie i Nowym Sączu rozpocznie się Małopolska Noc Naukowców. Jak co roku zachęcamy miłośników nauki, by spędzili piątkowy wieczór i noc inaczej niż zwykle. Mieszkańcy Tarnowa i osoby, które zdecydują się odwiedzić to miasto, będą mogli brać udział w imprezach Nocy Naukowców już od godziny 17.00. Wtedy w Mościckim Centrum Kultury odbędzie się uroczyste otwarcie oraz rozstrzygnięcie konkursu filmowego "W pogoni za naukowcem". Godzinę później Noc ruszy pełną parą. Zobaczymy inteligentne domy i interaktywny plac zabaw dla dzieci. Zakłady Mechaniczne Tarnów S.A. zaprezentują nowoczesne linie produkcyjne, sprzęt wojskowy, a na zewnątrz zakładów odbędzie się strzelanie laserem do celu. Z kolei Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa pokaże kolekcję swoich skał, powie, co piszczy w tarnowskich rzekach, zaprezentuje robo show i animacje trójwymiarowe. Zainteresowani medycyną będą mogli obejrzeć sprzęt i zapoznać się z działaniem fantomów. Jeśli zaś odwiedzimy I LO zaskoczą nas śpiewające ogórki, przekonamy się czym jest kula plazmowa, pobawimy się kamieniem celtyckim, obejrzymy sztuczną krew i będziemy mogli zmierzyć się z matematycznymi łamigłówkami. Równie atrakcyjne zapowiada się krakowska część Małopolskiej Nocy Naukowców. Już o godzinie 18.00 rozpocznie się pokaz laserowy i zobaczymy Kabaret Fizyków. Laboratorium Wysokich Napięć AGH przygotowało burzę w laboratorium, a Katedra Informatyki - interaktywną wizualizację 3D. Zobaczymy zawody sumo robotów, turbiny wodne i samochód na ogniwo paliwowe. Naukowcy z Akademii Sztuk Pięknych przygotowali pokaz dawnych technik malarskich i rzeźbiarskich, przeprowadzą na naszych oczach analizę pigmentów pobranych z obrazu i pokażą, jak konserwować dzieła sztuki. Dzięki uczonym z Instytutu Ekspertyz Sądowych poznamy nowoczesne techniki śledcze, a Instytut Fizyki Jądrowej zaprasza na wycieczkę po XXI wieku z Wielkim Zderzaczem Hadronów i Projektem ITER w roli głównej. Ci, którzy zdecydują się na odwiedzenie Nowego Sącza, z pewnością nie pożałują. Wezmą bowiem udział w pokazie działania skaningowego mikroskopu elektronowego oraz poznają działanie bojowych środków trujących. Będą mogli też dowiedzieć się, jak działa i rozwija się telefonia GSM. Rodzice powinni zabrać ze sobą dzieci, gdyż specjalnie dla nich odbędzie multimedialny wykład o budowie i montażu komputera domowego. Bardzo interesująco zapowiadają się też wykłady o genezie i konstrukcji sztucznych zastawek serca oraz o wpływie pory dnia na wydolność fizyczną organizmu człowieka. Miłośnicy motoryzacji będą mieli niepowtarzalną okazję szczegółowego zapoznania się z budową wszystkich elementów "czterech kółek", a zwolennicy zdrowego trybu życia poznają zasady żywienia. Nie zabraknie oczywiście atrakcji dla osób zainteresowanych fizyką, chemią, matematyką i sztukami pięknymi. Zapraszamy zatem w najbliższy piątek, 24 września, do Krakowa, Tarnowa i Nowego Sącza. Szczegółowy program imprezy znajdziemy na stronie www.nocnaukowcow.malopolska.pl
  8. Naukowcy z Centrum Fotoniki Kwantowej na University of Bristol wierzą, że dzięki ich ostatnim pracom kwantowe komputery mogą pojawić się w ciągu najbliższych 10 lat, a nie, jak dotychczas przypuszczano, nie wcześniej niż za 20-25 lat. Uczeni z japońskiego Tohoku University, izraelskiego Instytutu Weizmanna oraz holenderskiego Uniwersytetu Twente, pracujący pod kierunkiem naukowców z Bristolu, udoskonalili tzw. kwantowe błądzenie losowe. Opracowana w Bristolu technika wykorzystuje dwa fotony, poruszające się po obwodach krzemowego układu scalonego. Dotychczas przeprowadzono wiele eksperymentów z kwantowym błądzeniem losowym, a cały proces może być dokładnie modelowany przez współczesną fizykę. Jednak wszystkie eksperymenty wykorzystywały jeden foton. Po raz pierwszy udało się do kwantowego błądzenia losowego zaprząc dwa fotony. Dzięki wykorzystaniu dwóch fotonów możemy prowadzić obliczenia, które są wykładniczo bardziej skomplikowane, niż wcześniej dokonywane kalkulacje. To początek nowej dziedziny badań nad kwantową informatyką. To przetarcie drogi ku powstaniu kwantowych komputerów, które umożliwią nam zrozumienie najbardziej skomplikowanych problemów naukowych - mówi profesor Jeremy O'Brien, dyrektor Centrum Fotoniki Kwantowej. Naukowcy już rozpoczęli prace nad laboratoryjnymi narzędziami badawczymi, wykorzystującymi losowe błądzenie dwóch fotonów. Zwiększenie liczby fotonów z jednego do dwóch było zadaniem bardzo trudnym, gdyż muszą one być identyczne pod każdym względem. Uczeni wierzą jednak, że teraz dodawanie kolejnych fotonów będzie łatwiejsze. Za każdym razem gdy dodamy foton, wykładniczo wzrośnie stopień skomplikowania problemów, które będziemy mogli rozwiązać. Z jednego fotonu mamy 10 wyników, system dwufotonowy daje 100 odpowiedzi, a taki, który składa się z trzech fotonów - 1000 - dodaje O'Brien.
  9. Mechanizmy neuronalne depresji poporodowej nadal pozostają w dużej mierze owiane tajemnicą, ale w ramach najnowszych eksperymentów wykazano, że zmagające się z nią świeżo upieczone matki inaczej przetwarzają negatywne emocje. Zespół Mary Phillips z Uniwersytetu w Pittsburghu zbadał funkcjonalnym rezonansem magnetycznym (fMRI) 14 nieleczonych kobiet z depresją poporodową i 16 kobiet, które również niedawno urodziły, ale nie wykazywały objawów baby bluesa. W czasie obrazowania wszystkie panie przyglądały się złym i smutnym twarzom albo wykonywały zadanie polegające na dopasowywaniu kształtów. Okazało się, że w porównaniu do kobiet bez zaburzeń afektywnych, u matek z depresją poporodową występowała obniżona aktywność w obrębie lewej grzbietowo-przyśrodkowej kory przedczołowej. Stwierdzono u nich również istotny statystycznie negatywny związek między nasileniem dolegliwości a aktywnością lewego ciała migdałowatego oraz korelację dodatnią między brakiem wrogości wobec niemowlęcia i aktywnością prawego jądra migdałowatego. Psycholodzy uważają, że obniżona aktywność grzbietowo-przyśrodkowej kory przedczołowej oraz zaburzona łączność tej części kory z amygdala w reakcji na widok twarzy wyrażających negatywne emocje może stanowić neurologiczne podłoże depresji poporodowej lub jej skutek. Phillips sugeruje, że problem z nawiązaniem więzi z dzieckiem stanowi w przypadku chorych przejaw ogólniejszej utraty zainteresowania kontaktami społecznymi. Wcześniej ten sam zespół wykazał, że osoby z depresją są bardziej wrażliwe na negatywne obrazy od ludzi zdrowych. U matek z depresją poporodową jest jednak zgoła inaczej – one blokują negatywy i w ogóle na nie nie reagują. Ponieważ podobnego zjawiska nie obserwowano w grupie kontrolnej, jest mało prawdopodobne, że odpowiada za to ciąża.
  10. Inżynierowe Microsoftu obiecują, że w ciągu trzech lat dostarczą na rynek dotykowy tablet o grubości nie większej niż grubość tafli szkła. Tablet ma być kolejną generacją urządzenia Surface, które zadebiutowało w 2007 roku i w międzyczasie doczekało się rozszerzenia o niezwykle interesującą technologię Second Light. Bill Buxton, główny inżynier Microsoftu, mówi: Obecnie Surface korzysta z pięciu kamer, projektora i całej masy innych urządzeń. W przyszłości Surface będzie nie grubszy niż tafla szkła. Nie będzie zawierał osobnych kamer czy projektorów, gdyż będą one wbudowane w urządzenie. Najprościej myśleć o tym jak o dużym wyświetlaczu LCD, w którym każdy piksel składa się z czterech subpikseli. Będziemy mieli subpiksele czerwony, zielony i niebieski oraz dodatkowy subpiksel, działający jak czujnik dotykowy. Buxton tworzy też analogię do dziecięcej zabawy połączonymi za pomocą sznurka kubkami. Każdy z kubków działa jak mikrofon i głośnik jednocześnie. Inżynier uważa, że skoro każdy transduktor akustyczny (czyli mikrofon, ale i głośnik) może być zarówno odbiornikiem jak i nadajnikiem, to nie ma powodu, dla którego takich samych właściwości nie miałby wykazywać transduktor optyczny (czyli wyświetlacz, ale i kamera). Zdaniem Buxtona wystarczy tylko odpowiednio taki transduktor zaprojektować. Podczas tworzenia Surface'a wykorzystaliśmy podstawowe założenie, dzięki któremu wyświetlacz nie tylko emituje światło, ale działa też jak skaner. [...] Tym, co różni Surfac'e od innych urządzeń jest fakt, że możemy położyć na nim książkę czy czasopismo, a urządzenie to zeskanuje i przekształci na postać cyfrową. [...] Obecnie robimy to za pomocą kamer. [...] Obecnie udoskonalamy całość tak, by uzyskać cienkie, tanie i wydajne urządzenie. Mamy wiele lat doświadczenia w tworzeniu oprogramowania, więc nie będzie problemu z dopasowaniem programów do dostępnego sprzętu.
  11. Na dnie Oceanu Arktycznego odkryto bakterie, które należy uznać za organizmy o najdłuższym cyklu życiowym na Ziemi. Wystarczy powiedzieć, że w ich przypadku okres hibernacji może trwać nawet 100 mln lat. Zespół doktora Caseya Huberta z Geosciences Group na Newcastle University znalazł mikrorekordzistów przez przypadek, badając aktywność biologiczną w próbkach osadów z dna morskiego w okolicach archipelagu Svalbard. Naukowcy spodziewali się odkryć organizmy, które dobrze funkcjonują w niskich temperaturach i giną przy wyższych. Tymczasem okazało się, że występują 3 szczyty aktywności mikrobiologicznej: w temp. 20, po przekroczeniu 40 i przy ok. 55°C. Brytyjczycy natknęli się więc na nieznaną klasę termofili - organizmów żyjących w środowiskach o skrajnie wysokich temperaturach. Zanim temperatura nie przekroczyła 50°C, bakterie w postaci przetrwalników leżały spokojnie w osadach. Sekwencjonowanie ujawniło, że termofilne bakterie z Arktyki są spokrewnione z mikrobami z gorących, pozbawionych tlenu środowisk: skorupy oceanicznej i zbiorników ropy naftowej. Na początku września na konferencji Stowarzyszenia Mikrobiologii Ogólnej w Nottingham Hubert wyjaśniał, w jaki sposób, jego zdaniem, ciepłolubne organizmy trafiły do Arktyki. Mianowicie miały one być wyrwane z gorących nisz i przetransportowane przez prądy wznoszące (tzw. upwelling). Teraz pogrzebane w osadach arktycznych spory czekają na wyższe temperatury. Mogą tak czekać przez wiele milionów lat, by potem odbyć długą wędrówkę do cieplejszej warstwy podpowierzchniowej. Geomikrobiolog John Parkes z Cardiff University sądzi, że pojawienie się termofili w nietypowym dla nich miejscu da się wyjaśnić zupełnie inaczej. Całkowity obieg wody we wszechoceanie trwa ok. miliona lat. Zakopane osady mogą być z łatwością gdzieś "zaszczepione", gdyż ciecz przepływa przez nie w drodze powrotnej na powierzchnię.
  12. Stojąc w korkach zwykle narzekamy na remonty dróg czy brak autostrad. Jednak, jak dowodzą najnowsze badania, za korki odpowiadają zbyt agresywni oraz zbyt bojaźliwi kierowcy. Doktor Jorge Laval z Georgia Institute of Technology, ze współpracy z kolegami w uniwersytetu w Lyonie prowadził badania dotyczące zachowań kierowców i powstawania korków. Uczeni doszli do wniosku, że o ile do powstawania korków przyczyniają się roboty drogowe czy wypadki, to jednak najważniejszym czynnikiem sprawczym kierowcy zakłócający płynność ruchu. Zarówno ci zbyt agresywni jak i zbyt zachowawczy. Gdy podczas ruchu jeden z kierowców zmieni prędkość to zmiana ta przenosi się w tył. Wszyscy inni kierowcy robią to samo. W idealnej sytuacji, nie dojdzie wówczas do zablokowania drogi. Jednak w prawdziwym życiu nie wszyscy kierowcy odpowiednio dostosowują prędkość. Płynność ruchu zakłócana jest przez osoby jeżdżące agresywnie oraz bojaźliwie. Największy wpływ na zakłócenia ruchu mają kierowcy bojaźliwi. Gdy samochód przed nimi zwalnia, nerwowo próbują utrzymywać sporą odległość od niego, a później, gdy on przyspiesza, bojaźliwy kierowca zwleka ze zwiększaniem prędkości, chcąc zachować spory dystans. Drugim problemem są "królowie szos", agresywni kierowcy przekonani o swych wyjątkowych umiejętnościach. Ci z kolei naciskają hamulec w ostatniej chwili, gwałtownie zatrzymują samochód, zmuszając do podobnego manewru samochody znajdujące się z nimi. Ponadto zatrzymują w ten sposób pojazd bardzo blisko samochodu ich poprzedzającego, co powoduje, że nie ruszają płynnie i powodują opóźnienia, gdyż muszą poczekać, aż pojazd przed nimi wystarczająco się oddali. Doktor Eddie Wilson z Bristol University, specjalista od modelowania ruchu, mówi, że niezwykle trudno jest wyznaczyć punkt, w którym rozpoczęły się problemy, gdyż zakłócenie może skutkować korkiem w miejscu oddalonym nawet o 30 kilometrów. Jednak z jego doświadczeń wynika, że najwięcej problemów rodzi się w okolicach skrzyżowań, gdzie wielu kierowców w ostatniej chwili próbuje zmienić pas ruchu, zamiast przeprowadzić ten manewr wystarczająco wcześniej. Eksperci są pesymistami. Ich zdaniem, biorąc pod uwagę nieprzewidywalność ludzkiej natury, z korkami nie poradzimy sobie dopóty, dopóki samochodami będą kierowali ludzie. Problem może zniknąć dopiero wówczas, gdy powszechnie będą używane autonomiczne samochody kierowane przez komputery.
  13. Czy otyłość może mieć coś wspólnego z zakażeniem wirusowym? Wg naukowców ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego, jak najbardziej tak. Odkryli oni, że dzieci wystawione na kontakt ze pewnym szczepem adenowirusa są otyłe dużo częściej od swoich rówieśników (Pediatrics). Zespół doktora Jeffreya B. Schwimmera zbadał grupę 124 dzieci w wieku od 8 do 18 lat pod kątem obecności przeciwciał przeciwko adenowirusowi 36 (AD36). AD36 to jeden z ponad 50 szczepów adenowirusów, które mogą u człowieka wywoływać szereg problemów zdrowotnych, związanych z układem oddechowym czy pokarmowym. Jak na razie tylko AD36 połączono z otyłością. Na podstawie wskaźnika masy ciała u 67 dzieci stwierdzono otyłość. Specyficzne przeciwciała wykryto u 19 osób (15%), a większość AD36-pozytywnych cierpiała na otyłość (78%). Przeciwciała występowały u dzieci otyłych czterokrotnie częściej (u 15 z 67) niż u nieotyłych rówieśników (4 z 57). Dzieci AD36-pozytywne ważyły niemal o 22,6 kg więcej od dzieci AD36-negatywnych, a w samej grupie z nadmierną wagą ciała osoby ze specyficznymi przeciwciałami ważyły średnio o 15,8 kg więcej od niezakażonych adenowirusem otyłych kolegów i koleżanek. Taka liczba nadmiarowych kilogramów budzi poważne obawy w każdym wieku, ale u dzieci szczególne. Otyłość może być markerem przyszłych problemów zdrowotnych, takich jak choroby serca czy wątroby i cukrzyca. Dodatkowe 22,6 i 15,8 kg to więcej niż trzeba, by zwiększyć ich ryzyko – podkreśla Schwimmer. Amerykanin uważa też, że dzięki jego zespołowi przestanie się obarczać otyłych winą za zaistniały stan. "Nasze dane nadają wiarygodność koncepcji, że infekcja stanowi powód lub przyczynia się do otyłości". Już wcześniej wspominano o związkach AD36 z otyłością (i to zarówno u zwierząt, jak i ludzi), ale pozostawało wiele niewiadomych. Nikt nie miał pojęcia, jak często i pod jakimi warunkami dochodzi do zakażenia AD36, czemu adenowirus inaczej wpływa na różnych ludzi i czy wzrost wagi to wynik aktywnej infekcji czy utrzymujących się zmian w metabolizmie danej osoby. Schwimmer wskazuje na potencjalny mechanizm. W hodowlach komórkowych zaobserwowano bowiem, że wirus zaraża preadipocyty, czyli niedojrzałe komórki tłuszczowe, zmuszając je do szybszego rozwoju i bardziej nasilonego namnażania.
  14. Osoby narcystyczne potrafią świetnie przekonać innych, że ich pomysły są twórcze, choć w rzeczywistości bywają całkiem przeciętne. Okazuje się jednak, że grupy z kilkoma narcyzami w składzie naprawdę wpadają na ciekawsze czy bardziej nowatorskie rozwiązania, a w czasie burzy mózgów generują ich więcej (Personality and Social Psychology Bulletin). Narcyz i wybitny twórca wydają się mieć sporo wspólnych cech: pragną zwracać na siebie uwagę, nie zaprzątają sobie głowy zdaniem innych i są bardzo, niekiedy za bardzo, pewni siebie. Nie da się zaprzeczyć, że narcyz często zdobywa wysoką pozycję zawodową, dlatego zespół amerykańskich psychologów postanowił sprawdzić, czy ktoś taki dysponuje zdolnościami, których pozostali nie mają. Jack Goncalo i Sharon Kim z Uniwersytetu Cornella oraz Francis Flynn z Uniwersytetu Stanforda utworzyli 76 studenckich par. Jedną osobę z tandemu proszono o opracowanie i przedstawienie koledze lub koleżance koncepcji filmu. Generalnie rezultaty nie zwalały z nóg. Okazało się jednak, że gdy o filmie opowiadały najbardziej narcystyczne osoby, które zdobyły najwyższe wyniki w specjalnym Kwestionariuszu Narcyzmu (Narcissistic Personality Inventory), pomysł robił na oceniającym o ok. 50% większe wrażenie niż rozwiązania zaproponowane przez najmniej narcystycznych studentów. Psycholodzy oceniali reakcje "jury", sprawdzając, jak silnie zgadzało się ono z różnymi stwierdzeniami, np. "To nieprawdopodobne, by ktokolwiek wpadł wcześniej na taki pomysł na film". Naukowcy pokazali koncepcje dwóm niezależnym sędziom (zapoznawali się oni z wersją pisemną zarysu scenariusza). Dla nich wersje narcyzów i osób nienarcystycznych były właściwie tak samo twórcze. Jak można się domyślić, to sposób wypowiadania się narcyzów – entuzjastyczny, dowcipny i obliczony na roztaczanie osobistego czaru - wpływa na zaobserwowany efekt. Przy tej okazji autorzy studium przypomnieli, że w ramach wcześniejszych badań zademonstrowano, że ludzie łączą te właśnie cechy z kreatywnością. W kolejnym eksperymencie psychologów wzięło udział 292 innych studentów. Podzielono ich na czteroosobowe grupy i poproszono o stworzenie planu, jak poprawić wydajność realnie istniejących firm i organizacji. Zespoły 3-4 narcyzów wpadały na jakieś rozwiązania, ale nie przedyskutowały ich zbyt wielu, podobnie zresztą jak ekipy bez osób narcystycznych w składzie. Najwięcej idei pojawiło się w grupach, których połowę stanowili narcystyczni studenci.
  15. Witajcie! Pierwsza odsłona naszego konkursu dobiegła końca. Dziękujemy bardzo za tak wiele odpowiedzi. W związku z tym zwiększyliśmy liczbę nagród w pierwszej odsłonie do 5! Za to skróciliśmy czas jego trwania o jeden dzień i już dzisiaj są wyniki. Jeżeli nie zdążyliście wziąć udziału, to nie martwcie się - już jutro kolejne badanie naukowe do zinterpretowania! Z listą zwycięzców, ich odpowiedziami oraz interpretacją naukowców można zapoznać się w dziale Dziwnologia.
  16. Od ponad wieku wiadomo, że komórki nowotworowe mają odmienny metabolizm od zdrowych komórek i potrzebują gigantycznych ilości energii, dzięki której mogą się mnożyć w nieskończoność i rozprzestrzeniać w organizmie. Od stu lat wiadomo było, że to jest ich słaby punkt, ale dopiero teraz pojawiła się szansa na jego wykorzystanie. Cechą charakterystyczną rakowej przemiany materii jest zapotrzebowanie na glutaminę (amid kwasu glutaminowego) - aminokwas niosący energię komórkom. Od dawna szukano sposobu na odcięcie nowotworowych komórek od dostaw tego aminokwasu. Udało się to osiągnąć naukowcom z Cornell University, odkryta przez nich cząsteczka, nazwana 968, blokuje działanie enzymu glutaminazy, który przetwarza glutaminę. Komórki pozbawione metabolizmu glutaminy przestają się mnożyć i umierają, zagłodzone. Doświadczenia, jakie przeprowadził profesor Richard Cerione dowiodły, że 968 hamuje wzrost i niszczy raka piersi u myszy, a także raka prostaty, jajników i trzustki. Ponieważ zdrowe komórki nie mają podwyższonego zapotrzebowania na glutaminę, zablokowanie glutaminazy przez cząsteczkę 968 im nie szkodzi. Odkrycie daje nadzieję na nową generację skutecznych leków, bez poważnych skutków ubocznych.
  17. Niemiecki Oktoberfest (chmielowe dożynki w bawarskim Monachium) to największy piwny festiwal na świecie, z dwustuletnią tradycją. Zapewne zalicza się też do najbardziej śmierdzących: sześć milionów ludzi przez ponad dwa tygodnie wypija ponad pięć milionów litrów piwa, pochłania niezliczone ilości kiełbasy i golonki. Wielkie namioty, gromadzące nawet do dziesięciu tysięcy osób (każdy wystawca ma swój namiot) nie zapewniają odpowiedniej wentylacji. Gromadzący się zapach rozlanego piwa, jedzenia, ludzkiego potu już po kilku dniach może znokautować nieprzywykłe osoby. Ten odór zazwyczaj maskował równie wszechobecny dym papierosów, ale od tego roku nie można na niego liczyć - władze Bawarii uchwaliły prawo zabraniające palenia tytoniu w namiotach, podczas imprez masowych. Wprawdzie w tym roku festiwal otrzymał wyjątkową „dyspensę", ale część wystawców wprowadziła zakaz palenia dobrowolnie. Część osób odpowiedzialnych za imprezę chce rozwijać systemy wentylacyjne, ale niemiecki przedsiębiorca Hubert Hackl oferuje tańszą i ponoś skuteczniejszą alternatywę: neutralizator biologiczny, czyli koktajl smrodożernych bakterii. Brązowy płyn, według zapewnień twórcy, doskonale zabija imprezowe zapachy; rozpylony w ilości 200 mililitrów na metr kwadratowy wsiąka wszędzie tam, gdzie źródła odoru: między deski, czy w ziemię, a odpowiednio dobrane bakterie rozprawiają się z zaduchem. Sam preparat ma roztaczać „przyjemny zapach próchnicy z nutką melasy i wodorostów". Skutkuje także na brzydkie zapachy toaletowe. Jest oczywiście nieszkodliwy, a rozłożona organiczna materia zamienia się w nawóz, dzięki któremu wiosną trawa będzie lepiej rosła. Wystawcy w większości sprawdzają wynalazek po raz pierwszy w tym roku, choć niektórzy testują go od dwóch lat. Sam pomysłodawca, Hubert Hackl nie jest nowicjuszem na tym rynku, dostarcza bowiem organizatorom Oktoberfest środki czyszczące już od 28 lat.
  18. Siedzący tryb życia to jeden z największych problemów zdrowotnych społeczeństw rozwiniętych. Co gorsza, dotyka znacząco młodzież. Jaki będzie wpływ zasiedziałego trybu życia na ich zdrowie, skoro nawet dla ich - za młodu jeszcze aktywnych - rodziców jest tak negatywny? Hiszpańscy naukowcy z University of Zaragoza (UNIZAR) przeprowadzili paneuropejskie badania na temat zachowań nastolatków i sposobu korzystania z elektronicznej rozrywki w czasie wolnym. Studium, będące częścią dużego, europejskiego programu badawczego HELENA opisuje powszechność siedzącego trybu życia dorastającej młodzieży. Przebadano ponad półtora tysiąca chłopców i ponad 1700 dziewcząt w wieku od 12 do 17 lat, mieszkańców dziesięciu dużych europejskich miast: Aten i Heraklionu (Grecja), Dortmundu (Niemcy), Ghentu (Belgia), Lille (Francja), Pécsu (Węgry), Rzymu (Włochy), Sztokholmu (Szwecja), Wiednia (Austria) oraz Zaragozy (Hiszpania). Uwzględniano ilość czasu spędzanego przed telewizorem, komputerem i konsolą do gier, czas korzystania z internetu i czas poświęcony nauce (poza godzinami szkolnymi). Uwzględniano dostępność komputerów, telewizorów i konsol w domach i własnych pokojach nastolatków a także sposób w jaki wpływa to na bierną rozrywkę (oglądanie telewizji). Obecność konsoli lub telewizora we własnym pokoju potraja ryzyko przekroczenia ilości czasu poświęconego telewizji, który uznawany jest za dopuszczalny (dwie godziny dziennie). Co ciekawe, komputer analogicznie zmniejsza ryzyko intensywnego oglądania telewizji. W dni powszednie 30% nastolatków przekracza ten czas, podczas gdy weekend wyraźnie sprzyja siedzeniu - liczba młodych ludzi siedzących przed telewizorem ponad dwie godziny dziennie rośnie dwukrotnie, aż do 60%. Zaobserwowano różnice pomiędzy płciami w korzystaniu z elektronicznej rozrywki, podczas kiedy chłopcy preferują gry wideo, dziewczęta w tym czasie wolą korzystać z internetu. Badania wielokrotnie wykazywały negatywny wpływ siedzącego trybu życia na zdrowie układu sercowo-naczyniowego, dlatego wśród zaleceń prozdrowotnych istotne jest nieprzekraczanie „bezpiecznej" ilości czasu poświęconego na telewizję. Hiszpańscy naukowcy popierają także zalecenie Amerykańskiej Akademii Pediatrii (American Academy of Pediatrics), aby w pokojach (sypialniach) nastolatków nie umieszczać telewizorów.
  19. Niewielu ludzi wie, że pierwszy zaprojektowany komputer nie składał się z elementów elektronicznych, tylko mechanicznych. W czasach wiktoriańskich wymyślił go genialny Charles Babbage. Do lat osiemdziesiątych można było jeszcze w Polsce zobaczyć mechaniczne kasy sklepowe, które przy braku prądu działały na korbkę. Od tego czasu zarzucono całkowicie - poza zabawą - mechaniczne maszyny liczące. Być może jednak, że powrócą one do niektórych zastosowań, tam, gdzie elektronika się nie sprawdza. Krzemowe układy scalone zapewniają niesamowitą szybkość obliczeń, ale mają jedną wadę: wrażliwość na temperaturę. Kryształy krzemu niszczeją już przy temperaturze około 250ºC, oparta na nich elektronika przestaje funkcjonować znacznie wcześniej. Do wzmacniania odporności krzemu można używać węglika krzemu, ale takie układy elektroniczne są powolne i wymagają wysokich napięć. Dlatego zespół inżynierów Case Western Reserve University pod kierunkiem Te-Hao Lee i Mehrana Mehregany'ego powrócił do idei układów mechanicznych. Ale nie będą one się już składać z wielkich przekładni i kół zębatych. Wszystko zostanie wykonane w nanoskali. Pierwszym sukcesem jest stworzenie mechanicznej wersji inwertera (bramki logicznej NOT), jednego z podstawowych elementów elektronicznych. Zamiast wykorzystywać półprzewodniki, konstrukcja wykorzystuje jednak miniaturowe dźwignie, poruszane dzięki sile przyciągania elektrostatycznego. Wykonany prototyp działał z prędkością 500 tysięcy przełączeń na sekundę i wykonywał poprawne obliczenia przy temperaturze nawet 550ºC. Wyniki są obiecujące, choć pozostaje do rozwiązania wiele trudności. Elementy mechaniczne zużywają się bardzo szybko w porównaniu do półprzewodnikowych, bo już po dwudziestu miliardach cykli. Znikoma jest prędkość takiego układu obliczeniowego, nawet w porównaniu ze współczesnym procesorem w telefonie komórkowym. To akurat nie musi być dużą wadą, bo oczywiście tak skonstruowany komputer nie będzie wykorzystywany w naszych domach, znajdą się dla niego niecodzienne zastosowania, jak na przykład w elementach kontroli silników rakietowych. Zespół uważa jednak, że możliwe jest zwiększenie wytrzymałości mechanicznych nanodźwigni o poziomu większego od współczesnych mikrokontrolerów oraz osiągnięcie prędkości przełączania liczonej w gigahercach. Aktualnie jednak trwają prace nad dodaniem bardziej złożonych elementów logicznych, jak rejestry oraz sumator. Tym, którym trudno wyobrazić sobie takie elementy, polecamy krótki film pokazujący działanie mechanicznego sumatora, analogicznego to tego, jaki znajduje się w każdym mikroprocesorze. Z tą różnicą, że zamiast elektronów używa się kulek. http://www.youtube.com/watch?v=GcDshWmhF4A
  20. Naukowcy z Emory University School of Medicine odkryli gen, który zmniejsza inteligencję u myszy. Jego zablokowanie sprawia, że gryzonie szybciej się uczą, lepiej zapamiętują i stają się wyraźnie inteligentniejsze. Gen RGS14, żartobliwie nazwany przez naukowców „genem Homera Simpsona" występuje także u człowieka. Czy to możliwe, że tak prosto można podnieść sprawność mózgu? RGS14 znany jest od około dziesięciu lat, do tej pory znany był z regulowania kilku molekuł odpowiedzialnych za przetwarzanie różnego typu sygnałów z mózgu związanych z uczeniem się i zapamiętywaniem. Standardowo jest on aktywny w jednym z rejonów hipokampa (tzw. rejonie CA2), obszaru mózgu który odpowiada za pamięć i przyswajanie nowej wiedzy. Niestety, akurat rejon CA hipokampa nie został jeszcze dobrze przebadany i nie wiadomo, jakie dokładnie funkcje pełni. Odkrycie, że gen RGS14 „hamuje" inteligencję było nowością. Jego działaniem zainteresował się zespół badawczy, w którego skład weszli farmakolog, dr John Hepler; jego studentka Sarah Emerson Lee oraz dr Serena Dudek z National Institute of Environmental Health Sciences. Zbadali oni, jak region CA2 reaguje na elektryczną stymulację u genetycznie zmodyfikowanych myszy z zablokowanym genem. Region CA2 funkcjonuje odmiennie od innych części mózgu - jest odporny na długoterminowe wzmacnianie a jego neurony są bardziej odporne na uszkodzenia od neuronów w innych częściach hipokampa. Zablokowanie genu RGS14 umożliwiło wzmacnianie długoterminowe a pobudzanie elektryczne powodowało tworzenie mocniejszych niż normalnie połączeń między neuronami. Wydaje się to mieć związek z lepszą pamięcią u modyfikowanych myszy, które lepiej potrafiły rozpoznawać pokazywane obiekty, oraz szybciej znajdowały wyjście z wodnego labiryntu, kierując się wizualnymi wskazówkami. Marzeniem jest - jak mówi John Hepler - znalezienie składnika pozwalającego na zablokowanie tego genu, co zwiększyłoby możliwości poznawcze. Ale wielkim pytaniem jest: dlaczego ludzie, czy myszy posiadają gen który czyni nas mniej inteligentnymi, „gen Homera Simpsona"? Zapewne nie dostrzegamy całego obrazu. Może być tak, że brak lub zablokowanie tego genu wyłącza jakieś ważne sygnały, albo zaburza równowagę uczenia się i zapamiętywania. Wprawdzie u myszy z zablokowanym genem RGS14 nie zauważono żadnych negatywnych czy ubocznych objawów, ale jakaś istotna zmiana w funkcjonowaniu mózgu mogła ujść uwadze badaczy. A przecież funkcjonowanie ludzkiego mózgu jest bardziej skomplikowane. Wiadomo, że część neuronów obszaru CA2 jest nieobecna w przypadkach schizofrenii, zaś brak innego jeszcze genu powoduje zmianę w zachowaniach społecznych. Niewykluczone, ze brak „genu Homera Simpsona" powoduje jakieś kłopoty tego rodzaju, ale też nie musi tak być. Badania prowadzone są nadal, jest więc nadzieja na rozwiązanie zagadek. I być może, w przyszłości, na genową kurację zwiększająca inteligencję.
  21. Firmy technologiczne należą do najbardziej wartościowych marek na świecie. Interbrands opublikowało właśnie tegoroczny ranking najbardziej wartościowych marek świata. Przy ocenie wartości brano pod uwagę wpływy firmy z ostatniego roku podatkowego. Najbardziej wartościową marką jest Coca-Cola z wpływami w wysokości niemal 70,5 miliarda USD. Kolejne trzy miejsca należą do firm z branży IT. Są to IBM (wpływy 64,7 miliarda), Microsoft (60,9 mld) oraz Google (43,5 mld). Wszystkie one zanotowały wzrost wpływów. O ile w przypadku IBM-a i Microsoftu wynosił on 7%, to Google może poszczycić się 36-procentowym wzrostem, który dał tej firmie awans z miejsca 7. na 4. Kolejnymi na liście firmami z branży IT są Intel (7. miejsce, 32 mld wpływów, wzrost o 4%), Nokia (8. pozycja, 29,5 mld, spadek o 15%) oraz HP (10. miejsce, 26,8 mld, wzrost o 12%). W pierwszej 20 znajdziemy też Cisco, Apple'a i Samsunga. Obecność aż 9 firm IT wśród 20 najbardziej wartościowych marek jasno wskazuje, jak olbrzymie znaczenie dla współczesnej gospodarki mają nowoczesne technologie.
  22. W rejonach Europy, gdzie ociepliło się od 1990 r., kukułki zwyczajne (Cuculus canorus) zmieniły gatunki ptaków, którym podrzucają swoje jaja. Kiedyś gustowały w niemigrujących lub przemieszczających się na niewielkie odległości, teraz wolą długodystansowców. Badaniem zmiany zwyczajów kukułek zajął się zespół Andersa Pape Møllera z francuskiego CNRS (Centre national de la recherche scientifique). Jak wyjaśnić zaobserwowane zjawisko? Møller tłumaczy, że kukułki odlatują na zimę do subsaharyjskiej Afryki. Wskutek ocieplenia klimatu ich dotychczasowe "ofiary" rozmnażają się jednak wcześniej i gdy C. canorus powraca wiosną, trudno byłoby podrzucić im jaja. Francuzi przeglądali muzealne i prywatne kolekcje jaj, rozmawiali z ludźmi obserwującymi ptaki i analizowali literaturę przedmiotu. W ten sposób stworzyli bazę danych z 32843 zapisami, sięgającymi wstecz do lat 50. XIX wieku. Określając trendy w składaniu jaj, Møller i inni sprawdzali, jakie były temperatury wiosenne w poszczególnych państwach w latach 1958-1989 i od roku 1990. W Europie doszło do punktowych zmian temperatur i dlatego, począwszy od 1990 r., w pewnych rejonach Skandynawii wiosną wskazania termometrów wzrosły o ponad 2 stopnie Celsjusza, podczas gdy na różnych obszarach Europy Wschodniej ociepliło się nieznacznie bądź w ogóle. W krajach, gdzie temperatury wzrosły najsilniej, przed 20 laty kukułki zaczęły w mniejszym stopniu interesować się gniazdami 49 gatunków ptaków migrujących na niewielkie odległości, m.in. rudzików zwyczajnych (Erithacus rubecula), pokrzywnic (Prunella modularis) czy świergotków łąkowych (Anthus pratensis). W tym samym czasie skupiły się bardziej na 73 gatunkach, które przebywają większe dystanse, np. trzcinniczkach (Acrocephalus scirpaceus). Wg Møllera, powodem zmiany kukułczych przyzwyczajeń nie jest skurczenie liczebności populacji ptaków migrujących na niewielkie odległości. Jeśli takie zjawisko miało w ogóle miejsce, to raczej wśród długodystansowców. Ornitolog zaznacza, że trend jest tak silny, że kukułki wyspecjalizowane w gatunkach przebywających niewielkie gatunki mogą wyginąć przez brak synchronizacji cyklów rozmnażania. W Europie istnieje ok. 20 linii kukułek, które przystosowały się do wykorzystywania określonych gatunków gospodarzy, uzyskując konkretny kolor i wzór jaj.
  23. Intel potwierdził, że umieszczony w internecie kod to główny klucz protokołu HDCP. Jego pojawienie się w sieci oznacza, że na rynek mogą trafić urządzenia typu set-top box oraz odtwarzacze Blu-ray i DVD, które będą omijały mechanizmy zabezpieczeń i pozwolą na kopiowanie i odtwarzanie chronionych treści. Protokół HDCP powstał po to, by tylko autoryzowane urządzenia były w stanie wykonywać kopie chronionych nim nośników. Główny klucz protokołu, który właśnie wyciekł, służy do tworzenia kluczy uwierzytelniających dla urządzeń konsumenckich. Teraz klucze takie będzie mógł generować każdy zainteresowany. Paul Kocher, prezes Cryptography Research uważa, że w ciągu 3-5 lat na rynek trafią urządzenia omijające HDCP. W Chinach powstaną telewizory, które będą korzystały z nielicencjonowanego HDCP - mówi Kocher. Każde urządzenie korzystające z ujawnionego klucza HDCP będzie w stanie przechwycić chronioną zawartość podczas transmisji w czasie rzeczywistym. To nie odpowiednik kopiowania płyt, ale raczej nagrywania obrazu telewizyjnego za pomocą kamery. Minusem takiego rozwiązania jest jedynie brak dostępu do niektórych opcji menu, takich jak np. włączanie i wyłączanie napisów. Już w roku 2001 specjaliści zwracali uwagę na błędy w HDCP. W sierpniu Niels Ferguson nazwał protokół "dziurawym", jednak nie ujawnił szczegółów. W październiku uczeni z Carnegie Mellon University stwierdzili, że wystarczy uzyskać klucze z co najmniej 39 urządzeń, by odtworzyć klucz główny. HDCP sprawia też problemy użytkownikom. Niektórzy skarżą się, że czasami nie mogą korzystać z legalnej zawartości. Przyczyną są tutaj niewielkie różnice w implementacji protokołu.
  24. Na Yale University powstał superkomputer, który potrafi przetwarzać informacje wizualne znacznie szybciej, niż dotychczas stosowane maszyny. Jego twórca, Eugenio Culurciello uważa, że NeuFlow będzie pewnego dnia w stanie kierować samochodem, gdyż sprawnie rozpozna na drodze ludzi, zwierzęta, pojazdy, drzewa i inne przeszkody. NeuFlow został zainspirowany sposobem działania wzroku ssaków i naśladuje naturalną sieć nauronową, dzięki czemu szybko interpretuje otaczający go świat. System korzysta ze specjalnego algorytmu dla rozległych sieci neuronowych używających sztucznych urządzeń wizyjnych. Autorem algorytmu jest Yann LeCun z New York University. LeCun i Culurciello mieli ten sam cel - opracowanie komputera zdolnego do prowadzenia samochodu. Dzięki ich wysiłkom NeuFlow jest w stanie w czasie rzeczywistym przetwarzać obrazy o rozdzielczości dziesiątków megapikseli i rozpoznawać znajdując się na nich obiekty. System jest też wyjątkowo wydajny. Wykonuje ponad 100 miliardów operacji na sekundę, korzystając przy tym z zaledwie kilku watów mocy. Standardowa karta graficzna dla peceta do przeprowadzenia podobnych operacji potrzebuje ponad 300 watów. Jeden z naszych prototypów przewyższa procesory graficzne pod względem wizyjnego rozpoznawania przedmiotów - mówi Culurciello. W zamierzeniach jego twórców cały superkomputer wizyjny ma być nie większy od portfela, a zatem bez problemów uda się go zmieścić w samochodzie. NeuFlow posłuży nie tylko do sterowania samochodami. Będzie można wbudować go w autonomiczne roboty czy w hełmy żołnierzy, zapewniając im 360-stopniowy kąt widzenia. http://www.youtube.com/watch?v=t4KR8laigzk
  25. Dotąd uważano, że to otyłość sama w sobie stanowi czynnik ryzyka astmy. Najnowsze badania wykazały jednak, iż prawdopodobieństwo astmy oskrzelowej u dzieci wzrasta, jeśli równowaga metaboliczna zostanie zaburzona przez złą dietę albo niedobór ruchu (American Journal of Respiratory and Critical Care Medicine). Nasze badania wykazały, że z rozwojem astmy w dzieciństwie mogą być związane wczesne nieprawidłowości w metabolizmie lipidów i/lub glukozy. Odkrycia sugerują także silny i bezpośredni wpływ szlaków metabolicznych na zaangażowane w patogenezę astmy mechanizmy odpornościowe, zarówno wrodzone, jak i nabyte – opowiada dr Giovanni Piedimonte z Wydziału Pediatrii Szkoły Medycznej Uniwersytetu Zachodniej Wirginii. Odkrycia Amerykanów sprawiają, że dieta i tryb życia zaczynają być postrzegane jako czynniki ryzyka astmy nawet u dzieci bez otyłości czy nawet nadwagi. Zespół przyjrzał się danym demograficznym, wskaźnikom masy ciała (BMI) i częstości występowania astmy w grupie 18 tys. dzieci w wieku od 4 do 12 lat, które brały udział w projekcie Coronary Artery Risk Detection in Appalachian Communities (CARDIAC). Specjaliści analizowali poziom trójglicerydów, wzięli też pod uwagę symptomy rogowacenia ciemnego (acanthosis nigricans, AN), a konkretnie jego formy łagodnej, związanej z otyłością i cukrzycą. Ogniska przebarwienia i brodawkujące w kolorach od brązowego po czarny pojawiają się głównie na skórze dołów podkolanowych, pachowych i łokciowych oraz na karku i szyi. Stanowią biomarker insulinooporności i hiperinsulinemii (wzrostu stężenia insuliny w surowicy). Naukowcy ustalili, że częstość występowania astmy generalnie wzrastała razem z BMI: była znacznie wyższa u dzieci z otyłością i otyłością olbrzymią niż u osób z prawidłowym wskaźnikiem masy ciała. Wydawało się jednak, że sam fakt podwyższonej wagi nie korelował z częstością astmy. Kontrolując różne zmienne, Amerykanie stwierdzili ostatecznie, że częstość występowania astmy wiąże się, niezależnie od BMI, z podwyższonym poziomem trójglicerydów i AN. Badane przez nas problemy metaboliczne mogły gmatwać szeroko upubliczniony związek epidemiologiczny między otyłością a astmą, ponieważ wysoki poziom trójglicerydów (dyslipidemia) i AN (insulinooporność) są bardzo powszechne w otyłości i zespole metabolicznym. Wszystko wskazuje na to, że dopiero po przekroczeniu pewnego progu czynniki metaboliczne zaczynają oddziaływać na proces zapalny i nadreaktywność dróg oddechowych. Piedimonte podkreśla, że aktywność fizyczna wydaje się równie ważna, co odpowiednia dieta i że subtelne zaburzenia metaboliczne prowadzące do wzrostu stężenia trójglicerydów oraz rogowacenia ciemnego są w stanie wywołać astmę nawet u dzieci z niedowagą. Dietę powinno się kontrolować nie tylko we wczesnym dzieciństwie. Dr Piedimonte zauważa bowiem, że badania na zwierzętach wykazały, że jeśli menu matki jest kaloryczne i obfituje w tłuszcze, oddziałuje to na stężenie trójglicerydów u jej potomstwa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...