Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37670
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    250

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Igor Smolyaninov z University of Maryland twierdzi, że czasoprzestrzenny bąbel Acubierre'a można symulować w metamateriałach. W roku 1994 meksykański fizyk Miguel Alcubierre zaproponował koncepcję napędu Warp, który ma działać dzięki rozszerzeniu czasoprzestrzeni za statkiem i jej ściśnięciu przed pojazdem. W rzeczywistości statek się nie porusza, ale znajduje się pomiędzy rozszerzającą się i ściskającą czasoprzestrzenią. Teoria względności mówi, że do rozpędzenia obiektu ponad prędkość światła potrzebowalibyśmy nieskończonej ilości energii. W powyższym przypadku obiekt (czyli statek kosmiczny) pozostaje nieruchomy, a więc ilość energii nie musi być nieskończona. Teraz Igor Smolyaninov zaprezentował analizę [PDF], w której zauważa, że skoro metamateriały pozwalają na manipulowanie polem elektrycznym i magnetycznym, to ich odpowiednia budowa umożliwi dowolne sterowanie falami elektromagnetycznymi. A skoro tak, i jeśli Alcubierre ma rację, to możliwe jest stworzenie takiego memtamateriału, kŧóry pozwoli na przeprowadzenie w jego wnętrzu symulacji napędu Warp. Z wyliczeń naukowca wynika, że napęd tego typu mógłby pozwolić na podróże z prędkością równą 1/4 prędkości światła.
  2. Sąd, na wniosek wierzycieli, oficjalnie ogłosił decyzję o upadłości firmy MKS Sp. z o.o., producenta pierwszego polskiego oprogramowania antywirusowego. Firma zostanie zlikwidowana. Jak oświadczył obecny prezes MKS, Mateusz Sell, upadłość ma pozwolić przedsiębiorstwu na uporządkowanie kwestii prawnych i powrót na rynek. MKS została założona w 1996 roku przez Marka Sella. Kłopoty firmy rozpoczęły się kilka miesięcy po śmierci Sella, który zmarł w czerwcu 2004 roku. W roku 2005 z powodu sporów pomiędzy spadkobiercami i obawiając się niepewnej przyszłości firmy z MKS odeszli wszyscy programiści, którzy założyli własne przedsiębiorstwo o nazwie ArcaBit. Franciszek Kędzierski, który pod koniec 2005 roku został powołany na stanowisko prezesa zarządu MKS, oskarżył swojego poprzednika, Włodzimierza Banaszaka, kierującego MKS-em w latach 1997-2006 o zawarcie niekorzystnych umów z ArcaBitem, którego współwłaścicielką jest jego córka. Drugim właścicielem firmy jest jej główny programista, Grzegorz Michałek. Pod adresem ArcaBitu pojawiły się również oskarżenia o kradzież kodów programu mks_vir. W roku 2008 prokuratura odrzuciła wszystkie zarzuty przeciwko Włodzimierzowi Banaszakowi, nie dopatrując się przestępstwa w jego działaniach. Spór o kody źródłowe wciąż nie został rozstrzygnięty. Jak wynika z opublikowanego niedawno oświadczenia Mateusza Sella, najważniejsze problemy MKS-a datują się na lata 2004-2007. Od tamtej pory spółka traci rynek i klientów, co doprowadziło ją w końcu do upadłości.
  3. Zbyt duże ilości sodu w diecie kojarzą się z nadciśnieniem i chorobami serca. Wygląda na to, że uda się go jednak zrehabilitować, ponieważ biolodzy z Tufts University odkryli, że pierwiastek ten odgrywa kluczową rolę w zapoczątkowaniu odpowiedzi regeneracyjnej po poważnym urazie. Amerykanie znaleźli sposób na zregenerowanie rdzenia kręgowego i mięśni za pomocą małocząsteczkowego leku, uruchamiającego napływ jonów sodu do uszkodzonych komórek. Nowa metoda nie wymaga terapii genowej. Można ją zastosować zarówno po urazie, jak i po wygojeniu rany. Wg twórców, jest raczej bioelektryczna niż chemiczna. Zespół z Tufts ustalił, że miejscowy wzrost stężenia kationów Na+ jest konieczny do zregenerowania ogona u młodych kijanek żaby szponiastej (Xenopus laevis). Ogon jest złożoną strukturą, ponieważ znajdują się tu rdzeń, mięśnie, naczynia i inne tkanki. Podobnie jak ludzie, u których opuszki regenerują się tylko w dzieciństwie, kijanki X. laevis także tracą z wiekiem swoje "cudowne" umiejętności. Okazało się jednak, że gdy osobniki pozbawione możności odtwarzania ogona podda się godzinnej terapii lekami, poradzą sobie na nowo z zapomnianym zadaniem. Znacznie powiększyliśmy okno czasowe skutecznego leczenia [wydłużono je do 18 godzin], demonstrując, że nawet gdy zaczną się tworzyć blizny, kontrola sygnałów fizjologicznych nadal może uruchomić regenerację. Sztuczne wywołanie napływu sodu na zaledwie godzinę pozwala przezwyciężyć szereg problemów, np. związany z wiekiem spadek zdolności regeneracyjnych czy wpływ medykamentów blokujących regenerację – opowiada dr Michael Levin. O wpływie kationów sodu na regenerację mówiono już wcześniej, ale po raz pierwszy udało się zidentyfikować molekularno-genetyczne podstawy napływu jonów. Pokazano też specyficzny model leczenia. Dotąd kanał sodowy Nav1.2 był znany jako kluczowy element działania m.in. neuronów. Teraz opisano jego rolę w regeneracji. Zespół Levina ustalił, że miejscowy wewnątrzkomórkowy wzrost stężenia jonów sodu jest niezbędny, by doszło do odtworzenia ogona kijanki po amputacji, a farmakologiczne zablokowanie transportu Na+ hamuje ten proces. Nowa metoda prowadziła do odbudowania ogona o prawidłowych rozmiarach i ubarwieniu, nie tworzyły się żadne nieprawidłowo położone struktury. Ogon żaby szponiastej jest uznawany za dobry model, ponieważ - podobnie jak u naszego gatunku - podczas regeneracji nie zachodzi tu m.in. transróżnicowanie, czyli przejmowanie przez w pełni zróżnicowaną komórkę fenotypu innej zróżnicowanej komórki (często bez podziału).
  4. Dwa rosyjskie przedsiębiorstwa ogłosiły właśnie, że do roku 2016 chcą uruchomić prywatną stację kosmiczną. Orbital Technologies oraz Rocket and Space Corporation Energia zapowiadają, że Komercyjna Stacja Kosmiczna (CSS) będzie przyjmowała turystów. Zostanie również wyposażona w laboratorium w którym na zlecenie będą przeprowadzanie eksperymenty. Stacja będzie obsługiwana przede wszystkim przez pojazdy Sojuz i Progress, jednak zostanie zaprojektowana tak, by mogły do niej dokować każde inne pojazdy kosmiczne. Będzie ona zatem gotowa do obsługi przedsiębiorstw z USA, Chin czy Unii Europejskiej. Przedstawiciele Orbital Technologies mówią, że już w tej chwili zgłaszają się do nich potencjalni klienci zarówno ze świata biznesu jak i nauki. Są zainteresowani przeprowadzaniem badań medycznych, eksperymentów z zakresu krystalizacji protein, przetwarzania materiałów czy obrazowania geograficznego. CSS będzie mogła również służyć jako stacja ratunkowa na wypadek awarii Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, gdyż ma zostać umieszczona w odległości zaledwie 100 kilometrów od niej.
  5. Specjaliści z University of Notre Dame, University of Wyoming i Kraig Biocraft Laboratories wyhodowali transgeniczne jedwabniki (Bombyx mori), które przędą pajęczą nić. To badanie stanowi znaczący przełom w opracowywaniu lepszych włókien jedwabnych do zastosowań medycznych i niemedycznych – podkreśla Malcolm J. Fraser Junior. Naturalne nici pajęcze mają szereg niezwykłych właściwości fizycznych, np. o wiele większą wytrzymałość na rozciąganie i elastyczność niż nici jedwabników. Przędzione przez zmodyfikowane genetycznie gąsienice sztuczne nici pajęcze są zaś bardzo podobne do oryginału. Jedwabne włókna można wykorzystać w wielu dziedzinach, głównie w medycynie, m.in. jako delikatny materiał na szwy, w przyspieszających gojenie bandażach albo w roli rusztowania podczas odtwarzania ścięgien i wiązadeł. Nici pajęcze znacznie rozszerzyłyby zakres zastosowań. Warto tu wspomnieć choćby o ulepszonych poduszkach samochodowych, nowej generacji ubrań dla sportowców czy kamizelkach kuloodpornych. Przed wyhodowaniem transgenicznych jedwabników w laboratoriach uzyskiwano jednak tylko niewielką ilość pajęczych nici. Jak łatwo się domyślić, były one drogie i nie dało się ich pozyskiwać w celach komercyjnych. Przedstawiciele firmy Kraig Biocraft uważali, że przy podejściu biotechnologicznym można by uzyskać włókna o znacznie szerszym wachlarzu właściwości, co więcej, dzięki wcześniejszemu "programowaniu" uzyskiwano by materiał idealny do wykonania konkretnego zadania, np. do aplikacji medycznych. Laboratoria nawiązały więc współpracę z Fraserem, który opatentował narzędzie genetyczne o nazwie piggyBac. Jest to rodzaj transpozonu, czyli sekwencji DNA przemieszczającej się na inną pozycję w genomie komórki dzięki procesowi zwanemu transpozycją. Fraser, biochemik Randy Lewis i genetyk molekularny Don Jarvis, który specjalizuje się w wytwarzaniu białek przez owady, zmodyfikowali genetycznie jedwabniki morwowe, włączając w ich genom fragmenty DNA pobrane od pająków. Gdy zwierzęta zaczynają prząść swój kokon, składa się on ze specyficznej mieszaniny nici typowych dla B. mori i pająków. Nowa nić jest znacznie elastyczniejsza i wytrzymalsza od zwykłego oprzędu, zbliżając się pod tym względem do pajęczego oryginału. Zrobiliśmy też duży krok naprzód w inżynierii genetycznej tych zwierząt, dlatego pozyskanie dodatkowych zmodyfikowanych osobników jest łatwiejsze. To pozwoli nam szybciej ocenić skuteczność manipulacji genetycznych w kontynuowanym procesie produkcji wyspecjalizowanych włókien jedwabnych – podkreśla Fraser. http://www.youtube.com/watch?v=WUFxdPVfG38
  6. Choć z mniejszą intensywnością, gazowane napoje działają na te same receptory w jamie nosowej, co chrzan czy musztarda (Journal of Neuroscience). Nasycenie dwutlenkiem węgla wywołuje dwa odrębne wrażenia. Sprawia, że coś wydaje się kwaśne, ale i palące. Wszyscy odczuwaliśmy to nieprzyjemne mrowienie w gardle, gdy za szybko przełknęliśmy gazowany napój. My, naukowcy, nie wiedzieliśmy jednak, które komórki i jakie cząsteczki w obrębie tych komórek odpowiadają za bolesne wrażenia towarzyszące piciu napoju z bąbelkami – opowiada prof. Emily Liman z Uniwersytetu Południowej Kalifornii. Wlewając nasyconą dwutlenkiem węgla solankę do naczynia z neuronami z obwodów czuciowych nosa i ust, Amerykanie stwierdzili, że gaz aktywuje tylko jeden rodzaj komórek – komórki wykrywające również musztardę. Dochodzi w nich do ekspresji genu TRPA1, który koduje białko będące kanałem jonowym neuronów nocyceptywnych, czyli bólowych. Okazało się, że komórki pozbawione TRPA1 dużo słabiej reagowały na CO2, a gdy gen wprowadzano do komórek niewrażliwych na dwutlenek, zaczynały na niego reagować. Skoro napoje gazowane mają coś wspólnego z bólem, czemu właściwie je pijemy? Choćby dlatego, że począwszy od XIX w. (1885 r.), badania wskazywały, że nasycanie CO2 ogranicza wzrost bakterii. Poza tym dla niektórych picie wody sodowej czy oranżady mogło być (i jest?) sposobem na wykazanie się odwagą. Jeszcze inni wspominają, że mrowienie działa na nich pobudzająco, w pewnym sensie bąbelki zastępują im więc kawę. Spożywanie napojów gazowanych powoduje nie tylko mrowienie. W 2009 r. zespół Charlesa Zukera z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego i Nicholasa Ryby z Narodowych Instytutów Zdrowia wykazał, że CO2 pobudza też receptory wykrywające kwaśny smak.
  7. Kulik mniejszy (Numenius phaeopus), którego w 1986 r. zaobrączkowano na wchodzącej w skład Szetlandów wyspie Fetlar, jest najstarszym na świecie przedstawicielem swojego gatunku. Średnio te ptaki brodzące z rodziny bekasowatych żyją ok. 11 lat, a poprzedni rekordzista został zastrzelony w 1995 r. we Francji w wieku 16 lat. Przedstawiciele szkockiego oddziału Królewskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków (RSPB Scotland) poinformowali, że sędziwy kulik przyleciał na wyspę, by wziąć udział w godach. Po raz pierwszy spotkałem tego osobnika 24 lata temu podczas badania kulików mniejszych na Szetlandach na potrzeby mojej pracy doktorskiej – opowiada dr Murray Grant. Prawdopodobnie miał wtedy co najmniej 2-3 lata, ponieważ w tym wieku ptaki zaczynają się rozmnażać, dlatego było sporym zaskoczeniem, że odwiedził wyspę Fetlar po tak długim czasie. Grant dodaje, że nigdy nie spotkałby swojego starego druha, gdyby nie badania dotyczące spadku liczebności populacji na Szetlandach. Gdy nasze drogi skrzyżowały się po raz pierwszy, na wyspie Feltar rozmnażało się ok. 80 par kulików, teraz zostało ich prawdopodobnie mniej niż 25. Niestety, wydaje się, że podobny spadek jest typowy dla reszty Szetlandów. Nie wiadomo, dlaczego się tak dzieje, ale wszyscy mają nadzieję, że trwające właśnie studium wiele wyjaśni w tej materii.
  8. Były rzecznik prasowy Wikileaks ujawnił, że serwis przeżywa olbrzymie kłopoty. Daniel Domscheit-Berg jeszcze niedawno był człowiekiem numer 2 w serwisie i publikował pod pseudonimem Daniel Schmitt. Był też rzecznikiem niemieckiego oddziału Wikileaks. Niemcy są krajem szczególnie ważnym dla serwisu, gdyż wsparcia technicznego udziela mu niemiecka organizacja hackerska Chaos Computer Club, wiele poufnych dokumentów jest przekazywanych przez Niemców. Z Niemiec pochodzi też duża część wpływów finansowych Wikileaks. Do nieporozumień pomiędzy Julianem Assange, założycielem Wikileaks, oraz Domscheitem-Bergiem i innymi kluczowymi pracownikami serwisu doszło na tle sposobu zarządzania Wikileaks. Miesiąc temu Assange pozbawił Domscheita-Berga wszelkich funkcji, a ten uznał, że nie jest w stanie współpracować z Australijczykiem i odszedł z Wikileaks. Główny spór wybuchł w ciągu ostatnich tygodni. Współpracownicy Assange dowiedzieli się, że ich szef zawarł tajne porozumienie z mediami, którym dał dostęp do bazy zawierającej niepublikowane dotychczas materiały o wojnie w Iraku. Media uzyskają dostęp do nich 18 października. To, zdaniem wielu współpracowników, zbyt wcześnie. W tak krótkim czasie materiały z pewnością nie zostaną przejrzane i zredagowane tak, by nie można było na ich podstawie zidentyfikować osób pomagających Amerykanom. Tym samym osoby te zostaną narażone na śmierć. Assange nie dał się nikomu przekonać, że materiały nie powinny zostać jeszcze ujawnione. Dlatego też kilkanaście osób z Wikileaks już zrezygnowało ze współpracy lub planuje rezygnację. Jak mówi Domscheit-Berg, niemal wszyscy w Wikileaks pracują tylko nad materiałami dotyczącymi wojen w Iraku i Afganistanie, a tymczasem serwis jest w posiadaniu innych interesujących dokumentów, jednak Assange chce publikować tylko te, które dotyczą USA. W przeszłości przetwarzaliśmy i publikowaliśmy też drobne rzeczy, które miały znacznie lokalne, podobnie jak publikowaliśmy dokumenty o znaczeniu w skali państwa czy międzynarodowej - mówi były pracownik Wikileaks. Dodaje, że obecnie już tego nie robią. Próbował rozmawiać o tym z Assange, ale został oskarżony o nielojalność i nieposłuszeństwo. Do spięcia doszło też wówczas, gdy Berg zaproponował Assange by ten, w związku z oskarżeniami o gwałt, mniej udzielał się na forum publicznym. Śledztwo prowadzone w Szwecji przeciwko Julianowi to, moim zdaniem, osobisty atak na niego, ale nie ma bezpośredniego związku z Wikileaks. Uważałem, że Julian powinien nieco się wycofać, by w spokoju załatwić tę sprawę. Byłoby dobrze, gdyby dalej normalnie pracował, ale nie w świetle reflektorów. Jednak on uznał to za atak na swoją pozycję. Ponadto były rzecznik mówi, że Wikileaks nie jest już w stanie prawidłowo zarządzać napływającymi dokumentami. Assange nie słucha żadnych rad ani krytyki. Dla Domscheita-Berga skończyło się to rezygnacją z projektu. Cztery tygodnie temu zawiesił mnie, działając ja oskarżyciel, sędzia i kat w jednej osobie. Od tamtego czasu nie mam na przykład dostępu do swojego maila, a wiec olbrzymia część wykonanej pracy jest nieużyteczna. Zablokowano też dostęp wielu osobom, które pomagały. Wiem, że nikt z najważniejszych członków zespołu nie zgadza się z takim postępowaniem. Ale wygląda na to, że to nieważne. Wikleaks ma problem strukturalny. Nie chcę brać dłużej za to odpowiedzialności i dlatego zrezygnowałem - mówi Domscheit-Berg.
  9. Kardiomiopatie, czyli choroby mięśnia sercowego, w szczególności dotykają osób chorujących na cukrzycę, dwukrotnie częściej niż innym osobom, odpowiadają też za 80% zgonów wśród cukrzyków. Dobrym środkiem prewencyjnym okazuje się olej z czosnku. Zdrowotne właściwości czosnku, w tym zapobieganie chorobom mięśnia sercowego są znane, ale do tej pory niewiele było badań potwierdzających jego skuteczność w przypadku diabetyków. Naukowcy z zespołu Wei-Wen Kuo przeprowadzili eksperyment, podając szczurom chorym na cukrzycę olej z czosnku lub olej z kukurydzy. Grupa pierwsza, spożywająca czosnek, okazała się znacznie mniej podatna na choroby serca, w tym kardiopatie cukrzycowe. Czosnek, jak się okazało, neutralizuje również zbyt wysoki poziom cukru we krwi, potencjalnie chroniąc tym samym przed innymi powikłaniami cukrzycowymi. Korzystne właściwości czosnku, według autorów studium, wynikają głównie z wysokiej zawartości antyoksydantów. Zidentyfikowali oni ponad dwadzieścia poszczególnych substancji działających korzystnie na stan mięśnia sercowego. Studium ukazało się w periodyku Journal of Agricultural and Food Chemistry.
  10. Pracownicy brytyjskich Królewskich Ogrodów Botanicznych opublikowali pierwszą w historii globalną analizę bioróżnorodności roślin. Z Sampled Red List Index for Plants dowiadujemy się, że aż 20% spośród 380 000 gatunków roślin jest zagrożonych wyginięciem. Największe niebezpieczeństwo wisi nad nagonasiennymi, a wśród nich najbardziej zagrożone są sagowce, z których zagłada grozi aż 75% gatunków. Rośliny znikają z powodu zaniku habitatów wywołanych działalnością człowieka, głównie rolniczą. Do oceny stanu światowej flory skłoniło naukowców bardzo jednostronne podejście do kwestii ochrony przyrody, z jakim mamy od dawna do czynienia. Stephen Harris, kurator Oxford University Herbaria mówi: "Gdy ludzie myślą o ochronie przyrody, rzadko mają na myśli rośliny". Dodaje, że nie zaskoczyła go informacja o szczególnym niebezpieczeństwie wiszącym nad sagowcami. "Ich populacje mają bardzo małą liczebność i bardzo ograniczone zdolności do rozprzestrzeniania się" - stwierdza Harris. Królewscy botanicy nie badali, oczywiście, wszystkich roślin na wszystkich kontynentach. Zbadali 7000 gatunków z pięciu głównych grup roślin i milion przedstawicieli poszczególnych gatunków przechowywanych w zielnikach. Uczeni sprawdzali gdzie i kiedy dany przedstawiciel został zebrany. Tak uzyskane dana wprowadzili do komputerowej bazy, dzięki której stworzyli dokładną mapę gatunków. Do mapy dołączono informacje dotyczące utraty habitatów, by sprawdzić, czy na danym terenie konkretnemu gatunkowi coś zagraża. Następnie, na potrzeby określenia stopnia zagrożenia, wykorzystali kryteria IUCN. Mówią one np. o tym, że gatunek roślinny jest krytycznie zagrożony, gdy zajmuje mniej niż 10 kilometrów kwadratowych i występuje tylko w jednej lokalizacji. Uczeni mają zamiar przeprowadzić identyczne badania w roku 2015, co pozwoli im stwierdzić, czy z czasem sytuacja się pogarsza czy polepsza. Ich prace pozwolą też rządom poszczególnych państw lepiej prowadzić politykę na rzecz zachowania bioróżnorodności.
  11. Naukowcy z Uniwersytetu w Cambridge z powodzeniem przetestowali system, który pozwala śledzić ludzkie emocje za pomocą telefonu. EmotionSense, bo o nim mowa, wykorzystuje oprogramowanie do rozpoznawania mowy oraz czujniki wbudowane w smartfony. W ten sposób naukowcy mogą ustalić, jak różne czynniki, np. otoczenie, pora dnia czy relacje z innymi, oddziałują na uczucia. Wstępne wyniki sugerują, że technologia ułatwi zadanie psychologom, którzy próbują dociec, w jaki sposób emocjonalne wzloty – okresy szczęścia, stresu czy gniewu – zależą od miejsca, w którym jesteśmy, aktualnie wykonywanej czynności lub towarzystwa. Każdy [lub niemal każdy] ma telefon komórkowy, dlatego potencjalnie stanowi on idealne narzędzie do monitorowania zachowania albo stanu emocjonalnego dużej liczby ludzi – uważa dr Cecilia Mascolo. Akademikom zależy na metodzie, która nie byłaby inwazyjna i nie naruszałaby prywatności badanych. By zdobyć próbki mowy użytkownika do analizy, EmotionSense wykorzystuje dyktafony, które już występują w wielu komórkach. Porównuje się je ze specjalną biblioteką (Biblioteką Transkrypcji i Prozodii Emocjonalnej Mowy, ang. Emotional Prosody Speech and Transcripts Library). Zgromadzono w niej nagrania aktorów odczytujących daty i liczby w tonacji odpowiadającej 14 różnym kategoriom emocji. Próbki są przydzielane do jednej z 5 kategorii: 1) emocji szczęśliwych (należą tu np. uniesienie i zainteresowanie), 2) smutku, 3) strachu, 4) złości (przypisuje się tu również wstręt) oraz 5) emocji neutralnych (grupuje się tu m.in. znudzenie i bierność). Wbudowany w aparat telefoniczny GPS pozwala zestawić nagrania z lokalizacją użytkownika, a łączność bezprzewodowa umożliwia zidentyfikowanie znajdujących się obok osób. Poza tym komórka zapisuje dane dotyczące czasu i osoby, z którą rozmawiano. Dzięki odpowiedniemu oprogramowaniu wszelkie analizy są przeprowadzane w telefonie, eliminując konieczność przesyłania danych. Poza tym po zakończeniu interpretacji mogą być one usunięte, co gwarantuje zachowanie prywatności badanych. W tym roku Brytyjczycy testowali swój system na grupie 18 ochotników. Każdego na okres 10 dni wyposażono w telefon Nokia 6210 Navigator. Badanym polecono, by prowadzili dziennik stanów emocjonalnych (wystarczyło odpowiadać na zestaw standardowych pytań). Okazało się, że w ok. 70% przypadków wyniki telefonicznej analizy pokrywały się z rezultatami kwestionariusza. Psycholodzy stwierdzili też, że czynnikiem silnie wpływającym na uczucia było miejsce. Kiedy wolontariusze przebywali w domu, w danych dominowały szczęśliwe emocje (45% wszystkich odnotowanych uczuć), gdy znajdowali się w pracy, przeważał smutek (54%). Akademicy ustalili także, że wieczorem ludzie przejawiali intensywniejsze emocje niż o poranku i że częściej ujawniali je w mniejszych grupach niż w tłumie. Obecnie naukowcy pracują nad ulepszeniem systemu. Chcą precyzyjniej kategoryzować emocje i wyeliminować szum tła. Jeden z członków ekipy, dr Jason Rentfrow, cieszy się, że w przyszłości uda się "podrasować" metodologię badań. Będzie można zrezygnować z samoopisu, a to duży plus, bo ludzie nie pamiętają o szczegółach i nie potrafią prawidłowo oszacować częstotliwości angażowania w określone czynności.
  12. Brytyjski komisarz ds. informacji zapowiedział, że jeśli okaże się, iż przez swoje zaniedbania firma ACS:Law dopuściła do wycieku danych brytyjskich internautów, może zostać ukarana grzywną w wysokości do 500 000 funtów. ACS:Law to firma prawnicza, która ściga osoby podejrzewana o nielegalną dystrybucję chronionych prawem plików. Ostatnio firmowa witryna doświadczyła ataku typu DDoS, a po jej powrocie do sieci okazało się, że pliki z danymi tysięcy osób są publicznie dostępnie. Jeśli śledztwo wykaże, że upublicznienie danych nastąpiło nie wskutek ataku, a niedbalstwa, firmie grozi grzywna. ACS:Law od dawna jest na celowniku organizacji broniących prywatności i praw konsumenckich, gdyż stosuje kontrowersyjne metody postępowania. Wiele osób prywatnych przygotowuje się też do wniesienia oskarżeń przeciwko firmie. ACS:Law identyfikuje adresy IP komputerów podejrzewanych o piractwo, a następnie uzyskuje prywatne dane ich właścicieli kontaktując się z dostawcami internetu. Jednak taka metoda uzyskiwania prywatnych danych prawdopodobnie nie jest zgodna z prawem. Później do podejrzanych wysyłane są listy z żądaniem zapłacenia grzywny. Wiele osób twierdzi, że zostało niesłusznie oskarżonych. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że wśród danych, które wyciekły, znalazły się nazwiska 5000 osób podejrzewanych o nielegalną wymianę filmów pornograficznych.
  13. „Ciszej tam z tyłu" - to zapewne jedna z najbardziej typowych kwestii dla nauczycieli. Jednak przekonanie, że hałas tylko przeszkadza, obalają szwedzcy naukowcy. Badaniami nad wpływem szumu na koncentrację i zapamiętywanie zajął się Göran Söderlund ze Stockholm University. Badanie objęło ponad pięćdziesięcioro dzieci z norweskich gimnazjów (ungdomsskole, 13-16 lat), wśród których były zarówno uważne i skupione na lekcjach - według oceny nauczycieli - jak i zwyczajowo roztargnione i nieuważne. Zadaniem było zapamiętanie jak największej ilości odczytywanych słów, testy prowadzono raz w ciszy, raz zaś w obecności tzw. białego szumu (szum biały to szum o płaskim widmie, czyli jednakowo intensywny w całym swoim paśmie). O ile dzieciom zwykle uważnym i skoncentrowanym ten dodatkowy czynnik przeszkadzał, o tyle dzieci mające kłopoty z koncentracją odnotowały znaczącą poprawę wyników. Nie jest znany mechanizm tego zjawiska, według Söderlunda możliwym wyjaśnieniem jest akustyczny rezonans stochastyczny. Jest to zjawisko, w którym sygnał (dźwięk) zbyt słaby do usłyszenia staje się wyraźniejszy po nałożeniu nań szumu o odpowiednim natężeniu. To pierwsze znane badanie sugerujące powiązanie pomiędzy szumem i zjawiskiem rezonansu stochastycznego a zdolnościami poznawczymi i koncentracją. Nie jest to może zwiastun czasów, w których nauczyciel będzie wołał na lekcji „hej, tam z tyłu, głośniej proszę", ale może stanowić bardzo dobry sposób na poprawę wyników nauczania u osób słabszych, alternatywę dla na przykład środków farmakologicznych.
  14. Eksperci twierdzą, że już w przyszłym roku w USA może skończyć się pula adresów IP, które ma do dyspozycji ten kraj. Oferujący jedynie 4,3 miliarda unikatowych IP protokół IPv4 wciąż dominuje w internecie, a jego następca - IPv6 - nie może się rozprzestrzenić. Adresów IP błyskawicznie ubywa z powodu rosnącej popularności urządzeń przenośnych. Dzięki nim coraz więcej gospodarstw domowych korzysta z sieci, a w pojedynczym gospodarstwie znajduje się coraz więcej urządzeń, które potrzebują własnych adresów. Rozwiązaniem problemu kurczącej się przestrzeni adresowej jest zastosowanie protokołu IPv6. Korzysta on ze 128-bitowych adresów, dzięki czemu można ich stworzyć aż 2128. To olbrzymia liczba pozwalająca na przydzielenie każdemu mieszkańcowi Ziemi aż 295 adresów. Przejście na system IPv6 jest niezwykle powolne, gdyż wymaga od firm dużych inwestycji. Ponadto nie ma gwarancji, że nowe technologie będą bezproblemowo współpracowały z obecnie wykorzystywanymi.
  15. Na University of Illinois skonstruowano igłę, dzięki której można wstrzyknąć kwantową kropkę do wnętrza jądra komórki. To pozwala na obserwowanie procesów tam zachodzących. Z kolei zrozumienie tych procesów umożliwi szybszy postęp genetyki. Dotychczas do badania tego, co dzieje się w jądrach komórek wykorzystywano proteiny i barwniki. Jednak są one duże i wrażliwe na światło, co bardzo utrudnia ich użycie w połączeniu z mikroskopem. Kropki kwantowe mają tę przewagę, że są bardzo małe, można im nadać fluoroscencyjne barwy czyniąc je łatwymi do śledzenia i są stabilne w świetle. Wiele osób korzysta z kwantowych kropek monitorując procesy biologiczne i uzyskując informacje na temat środowiska komórek. Jednak umieszczenie kwantowych kropek w komórce i wykorzystanie ich w zaawansowanych badaniach to poważny problem - mówi profesor Min-Feng Yu z University of Illinois. Yu oraz jego koledzy - Ning Wang i Kyungsuk Yum - stworzyli nanoigłę działającą jak elektroda, która pozwala na dostarczenie kwantowych kropek w precyzyjnie wyznaczone miejsce jądra komórki. Później można je śledzić za pomocą standardowego mikroskopu fluorescencyjnego. Technika ta daje nam fizyczny dostęp do środowiska wewnątrz komórki. To prawie tak jakbyśmy mieli narzędzia chirurgiczne pozwalające nam tam operować - mówi Yu. Nanoigła to pojedyncza tuba o szerokości 50 nanometrów pokryta cienką warstwą złota. Napełnia się ją kropkami kwantowymi, które są uwalniane do komórki po przyłożeniu niewielkiego napięcia. To pozwala na uzyskanie niezwykle precyzyjnej kontroli. Możemy umieścić nanoigłę w konkretnej lokalizacji i poczekać, aż rozpocznie się konkretny proces biologiczny, który chcemy badać, i wówczas uwalniamy kropki kwantowe. Dotychczasowe techniki nie pozwalały na taką kontrolę - dodaje Yu. Uczeni chcą w przyszłości przystosować swoją igłę do pracy z różnymi typami molekuł tak, by można było za jej pomocą dostarczać np. fragmenty DNA, proteiny czy enzymy. To narzędzie typu wszystko w jednym - mówi Wang. W komórkach zachodzą trzy podstawowe typy procesów: chemiczne, elektryczne i mechaniczne. Igła ma wszystkie trzy właściwości. Jest mechanicznym próbnikiem, elektrodą i systemem dostarczania związków chemicznych - dodaje.
  16. Ivana Božić, doktorantka z Uniwersytetu Harvarda, stworzyła model matematyczny, który pokazuje, że pojedyncza mutacja nie wystarczy, by sprowokować wzrost nowotworu. Średnio zwiększa ona tempo podziałów komórkowych o zaledwie 0,4%. Oznacza to, że [...] konieczna jest wolna, stała akumulacja wielu mutacji w jednej komórce na przestrzeni lat. Szefowa studium, którego wyniki ukazały się w piśmie Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS), podkreśla, że skoro do zezłośliwienia zmiany potrzeba wielu zachodzących na przestrzeni dłuższego czasu mutacji, potwierdzają się obserwacje epidemiologów i klinicystów. Wg nich, w przypadku licznych nowotworów rzucają się bowiem w oczy heterogenność (niejednorodność) i losowość. Mimo że dane pochodzące z sekwencjonowania genomu nowotworów są pouczające, uzgodnienie ich z obserwacjami epidemiologicznymi i klinicznymi stanowi spore wyzwanie. Nasz nowy model matematyczny zaczyna łagodzić ten rozdźwięk. Božić wpisuje się w popularny ostatnio nurt badań, których autorzy próbują różnicować dwa typy mutacji w guzach: kierownicze i tzw. pasażerskie (te pierwsze mają decydujący wpływ na proces nowotworzenia, a drugie jedynie się dokładają). Naukowcy odkryli, że w większości guzów litych w kodujących genach występuje od 40 do 100 mutacji, choć średnio tylko od 5 do 15 z nich ma rzeczywisty wpływ na wzrost nowotworu. Pozostałe wiążą się jakoś z mutacjami napędzającymi, ale nie przynoszą guzowi bezpośrednich korzyści. Guzy zaczynają się rozwijać przy pierwszej mutacji dającej przewagę nad innymi komórkami, pozwalając im rosnąć nawet minimalnie tylko szybciej od sąsiadów. Gdy mutacje kierownicze powoli akumulują się w danej komórce, dochodzi do przyspieszenia procesu – coraz szybszy podział komórkowy skutkuje coraz szybszym pojawianiem się mutacji kierowniczych. Wszystko wskazuje na to, że czas upływający między mutacjami kierowniczymi w tworzącym się guzie jest kluczowy dla losów pacjenta. Ustaliliśmy np., że jednostka, u której przez 20 lat nie dochodzi do drugiej mutacji kierowniczej w tej samej komórce, może nigdy nie doświadczyć wzrostu guza do masy większej niż kilka tysięcznych grama. Jeśli jednak druga mutacja kierownicza nastąpi w ciągu 5 lat, w ciągu 25 lat może się rozwinąć guz ważący kilkaset gramów. Wyliczenia te pokrywają się z obserwacjami onkologów, że potrzeba ok. 30 lub więcej lat, by z początkowych komórek urósł nowotwór. Zespół Božić przetestował trafność modelu na dwóch dobrze zbadanych nowotworach: glejaku wielopostaciowym i gruczolakoraku trzustki. Naukowcy zaprezentowali równanie, które pozwala opomiarować korzyści wynikające z każdej mutacji kierowniczej i ustalić, ile ich występuje w danym guzie.
  17. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, częstotliwość, czyli wysokość zawołań różnych gatunków kotów ma więcej wspólnego z rodzajem ich terytoriów niż z wielkością (Biological Journal of the Linnean Society). Doktorzy Gustav i Marcell Petersowie z Forschungsmuseum Alexander Koenig w Bonn przeanalizowali średnią częstotliwość dźwięków wydawanych przez 27 gatunków kotowatych (Felidae), sprawdzając, jak się zmieniają w zależności od zamieszkiwanego obszaru. Niektóre koty występowały na pustyni, podczas gdy inne przemykały się przez gęstą dżunglę czy las. Okazało się, że zawołania gatunków żyjących na otwartych przestrzeniach były niższe od odgłosów wydawanych przez zwierzęta z zarośniętych terenów. Niemcy skupili się na zawołaniach służących do komunikowania na duże odległości (poza lwami, koty są bowiem samotnikami). Ustalili, że gatunki żyjące w bardziej otwartych habitatach, np. lwy i koty pustynne, zwane inaczej arabskimi, wydają niższe dźwięki, a zwierzęta ze środowisk z gęstszą roślinnością, np. żbiki, pantery mgliste i kot marmurkowy, używają wyższych częstotliwości. Petersowie są zaskoczeni uzyskanymi wynikami, ponieważ większość badań nad transmisją dźwiękową zwierzęcych sygnałów akustycznych wskazywała, że w gęsto porośniętych habitatach przeważają niższe częstotliwości. Jedno z wcześniejszych studiów wykazało np., że sygnały o wyższej częstotliwości są wytłumiane przez gęstą roślinność, podczas gdy na otwartej przestrzeni sygnały o niższej częstotliwości ulegają zaburzeniu przez turbulencje powietrzne. Akademicy dywagowali, że być może duże koty wydają po prostu niższe dźwięki od mniejszych przedstawicieli swojej rodziny. To rzeczywiście mogłoby wyjaśnić, czemu ryk lwa jest tak głęboki w porównaniu do miauczenia mniejszych kotów, ale okazało się, że gdy badano dziedzictwo genetyczne każdego gatunku, wielkość nie miała żadnego związku z dominującą częstotliwością generowanych dźwięków. Oznacza to, że na ostateczne rozstrzygnięcie, czemu sygnały kotowatych podlegają innemu schematowi niż zawołania innych zwierząt, trzeba będzie poczekać.
  18. Popularne antydepresanty – selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny (SSRI) – zmieniają sposób dokonywania oceny moralnej i prowadzą do zmniejszenia agresywności zachowania. Naukowcy z Uniwersytetu w Cambridge odkryli, że gdy lek aplikowano zdrowym osobom, przez co zwiększał się poziom neuroprzekaźnika w szczelinie synaptycznej, pojawiała się u nich nasilona awersja do krzywdzenia innych. Tego typu działania były postrzegane jako absolutnie zabronione. Nasze studium sugeruje, że te leki wpływają na jednostkowe wyczucie dobra i zła, co, oczywiście, przekłada się na dokonywane codziennie wybory. Co ciekawe, najsilniejszy efekt zaobserwowano u ludzi, którzy byli naturalnie wysoce empatyczni. Sugeruje to, że serotonina wzmaga zatroskanie o innych, przez co perspektywa skrzywdzenia ich staje się jeszcze gorsza [niż zwykle] – podkreśla Molly Crockett. Psycholodzy z Cambridge prezentowali ochotnikom tzw. dylematy moralne, w których zestawiano korzyści (np. ocalenie 5 istnień) z bardzo szkodliwymi działaniami (np. zabiciem niewinnej osoby). Okazało się, że osoby, które zażyły SSRI, częściej uznawały szkodliwe działania za moralnie naganne, mimo że mogły prowadzić do dobrych skutków. Podobne wyniki uzyskano w drugim teście. W ramach gry finansowej badani mogli zaakceptować lub odrzucić uczciwy bądź nieuczciwy sposób dzielenia sumy pieniędzy. Normalnie ludzie odrzucają nieuczciwe oferty, ponieważ wiąże się to z karą finansową dla "naciągacza", jednak ochotnicy zażywający selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny dokładnie z tego samego powodu powstrzymywali się od takiego działania. Wcześniejsze studium zespołu pokazało, że przy obniżonym stężeniu serotoniny chętniej bierzemy odwet za czyjeś nieuczciwe zagrania.
  19. Oto kolejne badanie naukowe do zinterpretowania i kolejne 3 książki „Dziwnologia" do zdobycia! Przypominamy zasady: co wtorek umieszczamy wyniki jednego niecodziennego badania Dziwnologii. Waszym zadaniem jest zinterpretowanie wyników na swój sposób: naukowy, zabawny, całkiem absurdalny. Najciekawsze 3 odpowiedzi w każdym tygodniu zostają nagrodzone książką Richarda Wisemana. Z pytaniem można zapoznać się w dziale Dziwnologia.
  20. Antynowotworowe działanie wielu naturalnych substancji jest znane. Zalicza się do nich kurkuminę, która w rękach angielskich uczonych ma szansę zamienić się w lek zapobiegający nawrotom raka po chemioterapii. Kurkumina to związek występujący w kłączach kurkumy, czyli ostryżu. Kurkuma jest powszechnie używana przyprawą i barwnikiem żywności, jest przeciwutleniaczem, mającym działania przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe i przeciwgrzybicze. Co do jej działania przeciwnowotworowego uczeni nie zawsze byli zgodni, ale naukowcy z University of Leicester dowiedli, że nie tylko wzmacnia efekt chemioterapii, ale zapobiega nawrotom nowotworu. W guzie nowotworowym zawsze jakaś część komórek wykazuje odporność na podawane leki, te komórki, pozostając nawet po udanej kuracji, mogą być źródłem odnowienia się choroby. Doktor Karen Brown i doktor Lynne Howells pracują nad lekiem działającym bezpośrednio na te lekooporne komórki, które wykazują się odmiennymi właściwościami od reszty guza. Kurkumina zmniejsza ich lekooporność, pozwalając na dokładniejsze zniszczenie raka. Badania prowadzone są dzięki funduszom od organizacji charytatywnej Hope Against Cancer.
  21. Najnowsze badania Pew Research Center pokazują, że media technologiczne najwięcej uwagi poświęcają firmie Apple. Autorzy studium przeanalizowali 437 informacji związanych z technologiami, które zostały uznane za najważniejsze przez dziennikarzy z 52 różnych mediów, w tym z 11 gazet, trzech telewizji kablowych, trzech serwisów informacyjnych należących do sieci telewizyjnych, 12 witryn WWW i 10 stacji radiowych. Z danych wynika, że aż 15,1% informacji, które ukazały się pomiędzy 1 czerwca 2009 a 30 czerwca 2010, dotyczyło firmy Apple. Google'a wspomniano w 11,4% informacjach, a Microsoft w zaledwie 3%. Większość treści dotyczących Apple'a przedstawiało tę firmę w pozytywnym świetle. Aż 42% opisywało ją jako innowacyjną i lepszą od innych, a dodatkowe 27% podkreślało pozytywne znaczenie miłośników marki Apple'a. Google określany był tylko jako innowacyjny, a i to zaledwie w 20% przypadków, gdy wspominano o tej firmie. O Microsofcie pisano niewiele i, co gorsza dla koncernu, praktycznie nie wspominano go w kontekście rywalizacji na rynku urządzeń mobilnych. Informacje na ten temat były zdominowane przez doniesienia na temat Apple'a i Google'a. Pomijając kwestie konkretnych firm, w informacjach dotyczących technologii dominują dwa przekazy. Pierwszy można opisać jako "technologia czyni życie bardziej produktywnym" (23%), a drugi "internet nie jest bezpieczny" (18%).
  22. Astronomowie prześcigają się w szukaniu nowych sposobów na poszukiwanie planet krążących wokół innych systemów planetarnych. A jak postrzegaliby nasz Układ Słoneczny obserwatorzy z odległych gwiazd? Wbrew pozorom nie jest to pusta ciekawość. Obserwacje astronomiczne już od dawna nie bazują na „patrzeniu". Dane wizualne są tylko jednym ze źródeł informacji dla symulacji komputerowych, matematycznych modeli, skomplikowanych wyliczeń. Obserwacje w różnych zakresach promieniowania są pożywką dla wykorzystania wiedzy na temat praw fizyki. Dociekanie, jak wygląda nasza planetarna okolica z daleka może stanowić ciekawy przyczynek dla poszukiwań systemów podobnych do naszego. Z tego powodu zadaniem tym zajęli się naukowcy NASA, zaprzęgając do tego superkomputery. A skoro już zabrali się za symulację, sprawdzili również, jak zmieniał się wygląd naszej okolicy w czasie. Najbardziej widocznym elementem naszego systemu słonecznego wbrew pozorom nie są wielkie planety, ale drobnica - tak zwany pas Kuipera, czyli krążące poza orbitą Neptuna zbiorowisko skalnych i lodowych brył, z których najmniejsze to milimetrowe okruszki i cząsteczki pyłu, największymi są zaś planety karłowate: Pluton, Haumea i Makemake. Najważniejsze są wbrew pozorom te drobne, tworzą one bowiem widoczny w podczerwieni z daleka pierścień pyłu. Jakich informacji może dostarczyć obcoplanetarnym astronomom obserwacja takiego pierścienia? Drobne cząstki są bardzo wrażliwe na zakłócenia grawitacji (zwane rezonansem grawitacyjnym), ich ruch ulega więc zmianie pod wpływem planet. Zwłaszcza pobliski Neptun powoduje wyraźne zawirowania w materii pasa Kuipera, razem z nim „porusza się" obszar o mniejszym zapyleniu. Analizując je, odległy obserwator byłby w stanie stwierdzić obecność planety, jej masę i parametry ruchu. Sprawdzono, jak wyglądałby pas Kuipera gdyby był bardziej gesty, a także zasymulowano, jak wyglądał w różnych okresach przeszłości. Okazuje się, że dawniej był znacznie bardziej gęsty i jaskrawy. Co astronomów podekscytowało szczególnie: wyglądał niemal identycznie, jak pierścień pyłowy, który zaobserwowano wokół gwiazdy Fomalhaut, gdzie zaobserwowano jedną z ezgoplanet. Planowane jest rozwinięcie symulacji przez dodanie kolejnych elementów, w tym pasa asteroid. Być może w ten właśnie sposób - przez porównanie - najłatwiej rozpoznamy układu planetarne podobne do naszego. O przedsięwzięciu zespół NASA's Goddard Space Flight Center opowiada w krótkim filmie, który polecamy obejrzeć: http://www.youtube.com/watch?v=op1mSSfLbiY
  23. Wyciąg z kory sosny nie obniża ciśnienia krwi ani nie powoduje spadku zagrożenia ze strony innych czynników ryzyka chorób serca. Dr Randall Stafford ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Stanforda podkreśla, że wyniki 12-tygodniowego studium dołączają do coraz większej puli dowodów, że suplementy w postaci przeciwutleniaczy nie poprawiają funkcji serca (Archives of Internal Medicine). Mimo że istnieją dobre przesłanki biologiczne, by zakładać, że antyoksydanty będą korzystnie wpływać na zdrowie serca, nasze studium jako kolejne wskazuje na to, że tak jednak nie działają. Mamy tu również do czynienia z ogólniejszym przekazem: że wiele suplementów diety nie ma zaplecza w postaci dowodów potwierdzających ich skuteczność. Amerykańskie studium jest największym jak dotąd randomizowanym studium kontrolowanym (z zastosowaniem losowego doboru ochotników i uwzględnieniem zażywającej placebo grupy kontrolnej), w którym badano wpływ wyciągu z kory sosny na ciśnienie krwi. Choć niektóre z wcześniejszych badań sugerowały, że ekstrakt zwalczający wolne rodniki obniża ciśnienie, Stafford wskazuje na błędy metodologiczne. W większości z nich badani wiedzieli bowiem, że przyjmują wyciąg, nie pomyślano też o grupie placebo. Co więcej, w części eksperymentów ochotnicy zażywali oprócz ekstraktu z kory sosny także inne leki, co utrudniało lub wręcz uniemożliwiało rozstrzygnięcie, który ze związków odpowiadał za zaobserwowany efekt. Akademicy z Uniwersytetu Stanforda zebrali grupę 130 osób z nadwagą, u których stwierdzano przekroczenie norm dot. ciśnienia krwi (nikt nie zażywał leków na nadciśnienie). Stafford podkreśla, że członkowie zespołu przypuszczali, że taki będzie profil pacjentów skłaniających się ku suplementom jako alternatywnej metodzie terapii. Członkowie grupy eksperymentalnej zażywali wyprodukowany w Japonii ekstrakt z kory sosny, a pozostali placebo. Tym pierwszym podawano 200 mg preparatu dziennie (to średnia dawka z zakresu uwzględnianego we wcześniejszych studiach). Przed rozpoczęciem badania oraz po 6 oraz 12 tygodniach pobierano próbki krwi i mierzono ciśnienie. Poza tym ochotników stale monitorowano, by mieć pewność, że w trakcie eksperymentu nie zmieniła się ich dieta, zażywane leki i waga. Amerykanie stwierdzili, że nie uległo zmianie ani ciśnienie, ani inne czynniki kształtujące ryzyko chorób serca, tj. poziom cholesterolu czy glukozy, a także masa ciała i stężenie białka C-reaktywnego. Przez cały okres badania w obu grupach pozostawały one mniej więcej takie same. Przeprowadziliśmy dodatkowe analizy, żeby zobaczyć, czy istniały podgrupy pacjentów, którzy mogli czerpać korzyści z suplementacji. Niestety, nikogo takiego nie było. Stafford zaznacza, że wyciąg z kory jest bezpieczny, choć nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Inne suplementy nie przeszły jednak często rygorystycznych testów i nie wiadomo, czy zamiast pomagać, nie szkodzą.
  24. Jimmy Wales, założyciel Wikipedii, ostro skrytykował serwis Wikileaks. Podczas World Capital Markets Symposium w Kuala Lumpur, Wales ostro zaatakował Wikileaks za narażanie życia ludzi poprzez ujawnianie niektórych tajnych dokumentów dotyczących wojny w Afganistanie. Ponadto twórca Wikipedii uznał, że serwis nie powinien używać słowa "wiki", gdyż, jego zdaniem, zakłada ono, iż w tworzeniu serwisu biorą udział użytkownicy, a tymczasem Wikileaks nie pozwala użytkownikom na edytowanie treści. Dystansuję się od Wikileaks. wolałbym, żeby nie używali takiej nazwy, gdyż nie są Wiki. Oni najpierw zdobyli rozgłos dzięki użyciu Wiki w nazwie, co jest bardzo niefortunne - powiedział Wales. Nazwa myli też wiele osób, które uważają, że Wikipedia i Wikileaks mają ze sobą coś wspólnego. Jednak obu serwisów nic nie łączy. Odnosząc się do ujawnienia tajnych dokumentów przez Wikileaks, Wales powiedział: Myślę, że bardzo ważnym jest żebyśmy, gdy wchodzimy w posiadanie wrażliwych informacji, mieli odpowiedzialnych dziennikarzy, którzy je posortują. To znacznie lepsze podejście niż wrzucanie do sieci każdej informacji i przyczynianie się do śmierci ludzi.
  25. Microsoft i Wordpress zawarły porozumienie, na mocy którego miliony osób korzystających z platformy blogowej Windows Live Spaces będą mogły automatycznie przenieść się na platformę Wordpress. Koncern z Redmond ma zamiar zamknąć Live Spaces. Już dzisiaj internauci próbujący założyć bloga na platformie Microsoftu są przekierowywani na Wordpress.com. Z blogowych usług Microsoftu korzysta obecnie około 30 milionów osób. Ich blogi oraz towarzyszące im zdjęcia czy komentarze zostaną przeniesione automatycznie, a adresy URL - przekierowane. Każdy z użytkowników ma pół roku na przeniesienie bloga za pomocą narzędzia Auttomatic. Po przeniesieniu autorzy zyskają możliwość powiązania swojego bloga z komunikatorem Messenger, dzięki czemu będą mogli automatycznie informować znajomych z listy kontaktów Messengera o nowych wpisach na blogu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...