Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Search the Community

Showing results for tags 'złudzenie'.



More search options

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Found 15 results

  1. Według autorów kilku studiów, których wyniki opublikowano w aktualnym wydaniu pisma Journal of Vision, szybkie czytanie to złudzenie. Naukowcy podpierają swoje twierdzenia budową ludzkiego oka. Oczy działają bowiem jak reflektory rampowe, podświetlające tylko część sceny, tutaj strony. Pomimo że wydaje nam się, że widzimy naraz całą paginę, w rzeczywistości dostrzegamy tylko niewielką grupkę liter, na której spoczął właśnie nasz wzrok. Gordon Legge z University of Minnesota podkreśla, że zakres obejmowanych jednocześnie elementów waha się od 8 do 10. Czytanie jest możliwe dzięki ruchom sakkadowym oraz wodzącym gałek ocznych. Przeciętny człowiek wykonuje 4 ruchy gałek ocznych na sekundę, co pozwala przeczytać 4-5 słów na sekundę i 250-300 na minutę. Legge uważa, że ze względu na pojemność uwagi wzrokowej, przekroczenie granicy 300 słów na minutę jest niemal niemożliwe. Kiedy warunki (zewnętrzne i/lub wewnętrzne, zależne od czyjegoś stanu zdrowia) są gorsze od idealnych, okienko obejmujące analizowane elementy wzrokowe kurczy się. Dlatego np. osoby ze związanym z wiekiem zwyrodnieniem plamki żółtej czytają wolniej od ludzi zdrowych. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy noszą okulary, ponieważ muszą w większym stopniu polegać na "rozmazanym" widzeniu obwodowym. Zespół Legge'a analizował wpływ czcionki, kontrastu i odstępów pomiędzy literami na szybkość czytania. Okazało się, że spowalniająco działały małe literki, słaby kontrast oraz nietypowe odstępy między znakami. W momencie zamykania wydania pisma badacze nadal spierali się, jak mózg odzwierciedla większe sceny (np. obrazy czy ikony na ekranie komputera), skoro "okienko wzrokowe" jest tak ograniczone, że obejmuje tylko nieliczne litery. Brad Motter z Veterans Affairs Medical Center w Syracuse oraz Diglio Simoni badali zdolność wyszukiwania konkretnego obiektu na ekranie komputera. Zauważyli, że czas potrzebny na wykonanie zadania wydłużał się, gdy narastał tłok optyczny wokół tego przedmiotu. Zmieniał się on w zależności od liczby i bliskości innych obiektów.
  2. Źrenice zwężają się wraz ze zwiększaniem natężenia światła. Chroni to wnętrze gałki ocznej przed uszkodzeniami. Sprawę komplikuje jednak ostatnie studium psychologów z Uniwersytetu w Oslo, którzy wykazali za pomocą złudzenia wzrokowego, że zwężenie źrenic nie jest wyłącznie reakcją na warunki oświetleniowe. Wystarczy, że przez błąd w percepcji myślimy, że jest jaśniej. Podczas eksperymentu Bruno Laeng i Tor Endestad z Wydziału Psychologii Uniwersytetu w Oslo pokazywali badanym karty, na których widniały 2 rysunki. Oba odbijały tyle samo światła, ale jeden (np. Morning sunlight, czyli Światło poranka) wydawał się odbijać go więcej niż drugi (w tym przypadku Evening dusk, Wieczorna szarówka), przez co wydawał się jaśniejszy. Za pomocą kamer na podczerwień naukowcy śledzili zmiany w średnicy źrenic. Okazało się, że źrenica zwężała się nieco bardziej podczas fiksowania wzroku na obiektach, którym przypisywano większą jasność. Oznacza to, że nasz mózg próbuje przewidywać, co za chwilę nastąpi i instruuje źrenice, jak powinny w związku z tym zadziałać (odruchy źreniczne nie zależą zatem całkowicie od autonomicznego układu nerwowego). Tym razem popełnia jednak błąd. Norwegowie stwierdzili, że jest on szybko naprawiany, bo gdy ochotnicy mogli przyglądać się obrazkom nieco dłużej, dokonywano korekty. Mózg orientował się, że nie ma żadnych różnic w jasności i przy Świetle poranka źrenice otwierały się tak samo jak przy Wieczornej szarówce. Laeng i Endestad wykorzystali w studium 4 rysunki. Dwa dotyczyły trójkąta Kanizsy, który wydaje się jaśniejszy od otoczenia, chociaż nawet go nie narysowano (dzieje się tak, bo mózg tworzy subiektywne kontury), a reszta to wariacje na temat iluzji Asahi (Morning sunlight). Prof. Akiyoshi Kitaoka z Ritsumeikan University stworzył ją w 2005 r. Pomysłodawcą Evening dusk (także w zakresie nazwy) jest Laeng. Rysunek wykonał Kitaoka, który na swojej witrynie internetowej podkreśla, że przestrzeń ograniczona płatkami wydaje się ciemniejsza od otoczenia, mimo że w rzeczywistości taka nie jest.
  3. Osadzając mózg w realiach Guliwera w krainie liliputów lub olbrzymów, można wpłynąć na ocenę wielkości obiektów oraz ich oddalenia. By to zademonstrować, naukowcy z Karolinska Institutet posłużyli się złudzeniem, dzięki któremu wcześniej przekonali ludzi o zamianie ciał z innymi ludźmi lub manekinami. Teraz ta sama technika pozwoliła badanym uwierzyć, że mają rozmiary lalki lub niemal 4-metrowego giganta. W podręcznikach można przeczytać, że mózg ocenia wielkość i oddalenie obiektów, biorąc pod uwagę rozmiary obrazu na siatkówce czy ruchy przedmiotu/człowieka w polu widzenia. Niektórzy naukowcy uważali jednak, że także nasze ciała wpływają na postrzeganie świata i że im człowiek jest wyższy, tym bliższe wydają mu się różne obiekty. Dotąd jednak nie dało się tego potwierdzić eksperymentalnie. W 2008 r. zespół Henrika Ehrssona umieszczał na głowie manekina dwie kamery, a obraz z nich przesyłano do ekranów umieszczonych tuż przed oczami badanych. Kiedy zatem kamery i głowa człowieka były ustawione w dół, ochotnik widział "ciało" manekina tam, gdzie normalnie znajdowałoby się jego własne. Iluzja zamiany ciała powstawała, gdy badany widział dotykanie pałeczką określonych fragmentów manekina i jednocześnie czuł dotyk na swoim brzuchu. Wrażenie pomniejszenia lub powiększenia ciała uzyskano w taki sam sposób. W scenariuszu lilipucim na ekranach przed oczami wolontariusz widział malutką lalkę. Przy dotykaniu zabawki identycznie stymulowano części jego ciała. Najnowsze eksperymenty potwierdziły, że wielkość ciała ma ogromny wpływ na postrzeganie przestrzeni wokół nas. Małe ciała widzą świat jako duży i vice versa – tłumaczy Ehrsson. Szwedzi prosili ludzi o ocenę wielkości klocków i przejście nad nimi z zamkniętymi oczami. Złudzenie pomniejszenia ciała powodowało, że badani uznawali przeszkodę za większą i bardziej oddaloną, przy powiększeniu obiekty zdawały się zaś mniejsze i bliższe podmiotowi. Jedną z metod oceny wielkości przez mózg jest porównywanie wielkości. Jeśli ktoś stoi obok drzewa, mózg przelicza wielkości jednego i drugiego. Wygląda jednak na to, że czucie własnego ciała stanowi podstawowe odniesienie i wpływa na działanie innych mechanizmów wzrokowych. Mimo że wiemy, jak duzi są ludzie, złudzenie sprawia, że inni wydają się nam olbrzymami; to bardzo dziwne doświadczenie – ujawnia dr Ehrsson, który osobiście wziął udział w eksperymencie. Ponieważ można połączyć złudzenie zamiany ciała ze złudzeniem pomniejszenia lub powiększenia, zespół zaczął snuć plany dotyczące praktycznych zastosowań takiego wrażenia. Niewykluczone, że znajdą je np. producenci gier wideo, w tym edukacyjnych.
  4. Zwykłe złudzenie może znacznie zmniejszyć, a nawet czasowo wyeliminować ból związany z chorobą zwyrodnieniową stawów. Naukowcy z University of Nottingham przekonali mózg, że boląca część dłoni rozciągnęła się bądź skurczyła. Okazało się, że w wyniku tego zabiegu ból odczuwany przez 85% badanych zelżał o połowę (Rheumatology). Do odkrycia doszło przez przypadek podczas uniwersyteckiego dnia otwartego w kwietniu zeszłego roku. Zwiedzających zaproszono wtedy do zapoznania się ze złudzeniami dotyczącymi obrazu ciała. Naukowcy chcieli w ten sposób zademonstrować działanie technologii MIRAGE. Dłoń jest tu filmowana w czasie rzeczywistym, a następnie obraz podlega zmianie przez odpowiedni program. Sama dłoń jest rozciągana lub ściskana, by mózg sądził, że staje się większa lub mniejsza. Dr Roger Newport opowiada, że takimi eksperymentami zachwycają się przeważnie dzieci, które próbują dociec, jak naukowcy zrobili to, co zrobili. W pewnym momencie zgłosiła się jednak babcia jednego z maluchów. Uprzedziła, byśmy byli delikatni, ponieważ cierpi na chorobę zwyrodnieniową stawów palców. Zademonstrowaliśmy jej iluzję rozciągania palców, kiedy stwierdziła "Moje palce już nie bolą!". Zapytała też, czy może wziąć maszynę ze sobą do domu. Osłupieliśmy. Nie wiem, kto był bardziej zaskoczony: ona czy my - opowiada dr Catherine Preston. Po tej niespodziewanej konstatacji naukowcy skontaktowali się z miejscową grupą wsparcia dla pacjentów z chorobą zwyrodnieniową stawów. Chcieli sprawdzić, czy na innych MIRAGE działa jak na kobietę z dnia otwartego. Zgłosiło się 20 ochotniów. Średnia wieku wynosiła 70 lat. U wszystkich oficjalnie zdiagnozowano chorobę zwyrodnieniową stawów dłoni i/lub palców. W dniu eksperymentu nikt nie zażywał silniejszego leku przeciwbólowego niż paracetamol. Przed włączeniem systemu chorych proszono o ocenę natężenia bólu na 21-punktowej skali, gdzie 0 oznaczało brak bólu, a 20 najbardziej nieznośny ból, jaki można sobie wyobrazić. Akademicy porówanali efekty uzyskane za pomocą MIRAGE'a ze zwykłym rozciąganiem lub ściskaniem bolących części dłoni. Inne testy kontrolne polegały na ściskaniu i rozciąganiu niebolących na co dzień okolic dłoni oraz wizualnym powiększaniu lub kurczeniu całej dłoni. Okazało się, że pod wpływem złudzenia wzrokowego ból znacznie zelżał - dyskomfort zmniejszył się u 85% badanych przeważnie o połowę (u 1/3 czasowo w ogóle zniknął, a wielu ochotników wspominało o wzroście ruchomości ręki). Jedni lepiej reagowali na rozciąganie, drudzy na ściskanie, a jeszcze innym ulgę przynosiło i jedno, i drugie. Efekt pojawiał się tylko podczas manipulowania bolącymi fragmentami dłoni.
  5. Wykorzystując wirtualną rzeczywistość i skoordynowaną z oglądaną w niej rzeczywistą stymulację ciała, można sprawić, że człowiek czuje się dużo grubszy, niż jest w rzeczywistości. Naukowcy uważają, że tego typu złudzenia uda się kiedyś uwzględnić w terapii zaburzeń obrazu ciała. Wcześniej inni naukowcy, np. z Oksfordu, także badali podobne zjawiska. Doskonałym przykładem jest złudzenie gumowej ręki, która przy odpowiednim scenariuszu zostaje uznana przez mózg za własną. Jeśli ręce własna i gumowa są dotykane lub potrząsane w ten sam sposób w tym samym czasie, w pewnym momencie ochotnik zaczyna czuć, że jego dłoń znajduje się tam, gdzie fałszywa dłoń z gumy. W najnowszym doświadczeniu zespołu Mela Slatera – pracownika Uniwersytetu Barcelońskiego i Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego – wzięło udział 22 ochotników. Wkładali oni specjalne gogle, na których wyświetlano obraz pałeczki uderzającej w dużo większy od ich prawdziwego brzuch. W ciągu czterech minut badani słyszeli przez słuchawki muzykę z nieregularnym rytmem i mieli go wystukiwać pałeczką na brzuchu. Gdy własnoręczne uderzenia skoordynowano z wirtualnymi stuknięciami, ludzie przeważnie wspominali, że odczuwają swoje ciało jako większe niż zwykle. Chociaż spodziewałem się takich wyników, zaskakuje mnie, jak liberalny jest mózg w zezwalaniu na oczywiste zmiany ciała – wyznaje Slater. Jak wykorzystać to złudzenie w praktyce? Skoro można przekonać kogoś szczupłego, że przytył, można też sprawić, że ktoś z nadmierną wagą wirtualnie schudnie. Jeśli dana osoba cierpi z powodu nadmiernej wagi, to prosty sposób na zademonstrowanie jej korzyści wynikających z przestrzegania zdrowej diety.
  6. U osób po amputacjach pojawia się często złudzenie zwane kończyną fantomową, czyli wrażenie, że utracona ręka lub noga nadal istnieje. Okazuje się jednak, że występuje ono także u pacjentów z uszkodzeniami układu nerwowego, np. po udarze. Chorzy czują wtedy, że osłabiona kończyna znajduje się w zupełnie innym miejscu niż w rzeczywistości lub że porusza się, podczas gdy naprawdę spokojnie leży. Przedtem przypadki kończyn fantomowych u ludzi, którzy nie przeszli amputacji, uważano za izolowane, ale amerykański zespół uważa, że tego typu doświadczenie staje się udziałem ponad połowy rekonwalescentów po udarze (Cortex). Dr Daniel Antoniello z Albert Einstein College of Medicine współpracował z naukowcami z Uniwersytetów Kolorado, Florydzkiego oraz Nowojorskiego. Akademicy przeprowadzili wywiady z 50 pacjentami po przebytym udarze. Zespół stwierdził, że złudzenie kończyny fantomowej występowało u 27 osób, u wielu na co dzień. Niektórzy układali się np. wygodniej na łóżku, by zaraz potem stwierdzić, że niewładna ręka została pod plecami i bynajmniej nie leży wzdłuż tułowia. Inni czuli, że ich palce u rąk lub nóg się poruszają, podczas gdy nie miało to w ogóle miejsca. Naukowcy spotkali też osoby, które umiały nawet kontrolować kończyny fantomowe (wyciągały np. rękę, żeby się podrapać, ale "czynność" ta nie przynosiła ulgi). Antoniello uważa, że dotąd skala zjawiska była znacznie zaniżona, bo pacjenci obawiali się, że zostaną uznani za chorych psychicznie i wspominali o kończynach fantomowych rzadziej niż o innych objawach. Poza tym szczegółowe ustalanie obrazu ciała nie stanowi części standardowej oceny klinicznej osób po udarze.
  7. Specjaliści z Bristolu dowodzą, że spożycie kawy nie wiąże się z rzeczywistym wzrostem czujności, a ludzie przywiązani do porannego picia małej czarnej doświadczają jedynie złudzenia. Brytyjczycy prowadzili eksperymenty z udziałem 379 ochotników. Przez 16 godzin poprzedzających rozpoczęcie studium powstrzymywali się oni od sięgania po kawę. Części badanych serwowano napój z kofeiną, a reszcie placebo. Następnie wszyscy uczestniczyli w szeregu testów, które wykazały niewielką zmienność w poziomie czujności. Wyniki opublikowano w periodyku Neuropsychopharmacology. W artykule akademicy dowodzą, że ludzie często sięgający po kawę rozwijają podwójną tolerancję: dotyczy ona zarówno stymulujących, jak i związanych z lękiem efektów spożycia kofeiny. Choć kawosze mogą uważać, że są po kawie pobudzeni, dowody wskazują, że doświadczają lekkiej poprawy samopoczucia, związanej z wyeliminowaniem zmęczenia stanowiącego część ostrego zespołu abstynencyjnego. Biorąc pod uwagę lęk i wzrost ciśnienia krwi po kofeinie, trudno więc mówić o prawdziwych korzyściach. Nasze studium pokazuje, że nie korzystamy na spożyciu kofeiny. Chociaż czujemy się pobudzeni, kofeina umożliwia nam jedynie powrót do normalności – przekonuje Peter Rogers z uniwersyteckiego Wydziału Psychologii Eksperymentalnej. Próbę badawczą dobrano w taki sposób, że połowa wolontariuszy nie spożywała w ogóle lub spożywała bardzo mało kofeiny, a resztę stanowiły osoby oznaczone jako umiarkowani/zagorzali konsumenci tego alkaloidu. Wszystkich poproszono o ocenę poziomu lęku, czujności i nasilenia bólu głowy przed i po podaniu kofeiny lub placebo. Badani rozwiązywali też zadania na komputerze. Pozwalały one oszacować pamięć, uwagę oraz czujność. Po podaniu placebo osoby spożywające na co dzień umiarkowane/duże ilości kofeiny wspominały o spadku czujności i nasileniu bólu głowy. Żaden z przedstawicieli tej grupy nie donosił o podobnych efektach po wypiciu kofeiny. Okazało się jednak, że poziom czujności po kofeinie nie był w ich przypadku wyższy od stwierdzanego u ludzi stroniących od alkaloidu bądź spożywających go niewiele, którym w ramach eksperymentu zaserwowano placebo. Oznacza to, że kofeina umożliwia kawoszom zwykły powrót do normalności. Naukowcy z Bristolu ustalili również, że genetyczna predyspozycja do doświadczania nie lęku nie odstrasza od picia kawy. W rzeczywistości osoby z wariantem genu zwiększającym lękowość spożywały nawet nieco więcej kawy niż ludzie go pozbawieni. Sugeruje to, że lekki wzrost napięcia stanowi część przyjemnego kawowego podniecenia.
  8. Mężczyźni, którzy przez parę minut spoglądają na wirtualny świat oczami kobiety, kiedy widzą ją z perspektywy trzeciej osoby, np. z lotu ptaka, mają w pewnych okolicznościach wrażenie, że przebywają w jej ciele (PLoS ONE). Mel Slater i jego współpracownicy z Uniwersytetu Barcelońskiego uważają, że źródłem złudzenia jest przekonanie rodem z realnego świata, że patrząc w dół, widzimy swoje własne ciało. W hiszpańskim eksperymencie mężczyźni wkładali wirtualne okulary i słuchawki. Zerkali w dół: raz z poziomu ziemi, a raz z lotu ptaka. Gdy badani patrzyli w kierunku podłogi, widzieli inne ciało. Dla mózgu było to silną wskazówką, by wygenerować złudzenie, że wirtualne ciało jest ich własnym. Psycholog zamierza w przyszłości wykorzystać ten fenomen do badania samoświadomości, w tym samoświadomości ciała. Niewykluczone też, że już niedługo powstaną gry komputerowe, których uczestnicy będą mieli wrażenie, że zamieniają się miejscami z bohaterami. W opisywanym studium 24 mężczyzn przez 2 min poruszało się po wirtualnym pokoju. Znajdowały się w nim siedząca dziewczyna i głaszcząca ją po ramieniu stojąca kobieta. Po krótkim rekonesansie panowie ustawiali się obok nich. Połowa ochotników nadal przez ok. 7 min oglądała sytuację własnymi oczami, reszta przyjęła perspektywę dziewczyny (spoglądając w dół, mężczyźni widzieli więc żeńskie ciało). Cyfrowa dziewczyna poruszała głową w tym samym bądź różnym czasie, co badani. Przedstawiciele obu grup czuli też dotknięcia w ramię, których czasowanie odpowiadało lub nie głaskaniu ramienia dziewczyny przez kobietę. Następnie wolontariusze zaczynali oglądać pomieszczenie z poziomu sufitu. Widzieli więc dziewczynę z perspektywy innej osoby, a nie właściciela ciała. Kobieta nadal ją głaskała, lecz panowie tego nie czuli. Nagle kobieta 3-krotnie uderzała dziewczynę w twarz. Ochotnicy, którzy wcześniej spoglądali na świat z perspektywy dziewczyny i czuli głaskanie w tym samym momencie, co ona, mieli nieodparte wrażenie, że podczas bicia znajdowali się wewnątrz niej. Dodatkowo doświadczali oni ostrzejszego spadku tętna niż panowie, którzy nie oglądali pomieszczenia oczami dziewczyny. Co ważne, badani, u których wystąpiła najsilniejsza reakcja fizjologiczna, mieli szczególnie silne wrażenie przebywania w kobiecym ciele. Czuli się osobiście zaatakowani przez kobietę i myśleli i potencjalnych obrażeniach ciała.
  9. Jedną z najbardziej frustrujących czynności związaną z obsługą komputera jest oczekiwanie na ściągnięcie pliku. Chris Harrison z Carnegie Mellon University uważa, że frustrację można zmniejszyć stosując wizualną sztuczkę, która oszuka nasz mózg sugerując, iż pobieranie odbywa się o 10% szybciej niż w rzeczywistości. Harrison i jego zespół postanowili wykorzystać wcześniejsze badania, z których wynika, że regularna stymulacja wywołuje efekt "zakrzywienia czasu", a sposób w jaki postrzegamy ruch jest zależny od kontekstu. Biorąc to pod uwagę uczeni stworzyli serię animowanych pasków postępu, z których jedne pulsowały z różną prędkością zmieniając kolor od jasno- do ciemnoniebieskiego, a w innych jasnoniebieskie prążki z różną prędkością wędrowały z lewa na prawo lub z prawa na lewo. Paski pokazano następnie 20 ochotnikom. Każdy z nich przedstawiał pobieranie pliku, które trwało dokładnie 5 sekund. Wielu badanych stwierdziło jednak, że tam, gdzie pulsowanie było szybsze, szybciej też odbywało się pobieranie. Ponadto ochotnicy stwierdzili też, że plik był pobierany szybciej wówczas, gdy kolor na pasku postępu przesuwał się w lewo, niż gdy biegł w prawo. Nieco podobnej sztuczki używa Apple. W Mac OS X prążki w pasku postępu przesuwają się ze stałą prędkością w lewo. Jednak z badań Harrisona wynika, że ta stała prędkość jest niekorzystna dla postrzegania tempa pobierania. Wielu osobom pobieranie wydawało się szybsze, gdy w miarę jego postępu kolor przesuwał się coraz wolniej. Podczas drugiego z eksperymentów postanowiono sprawdzić efekt "zakrzywiania czasu" i porównywano pasek ze zwalniającymi w miarę pobierania prążkami, z paskiem jednolitym. W czasie testu pobieranie z paskiem prążkowanym było stopniowo spowalniane, a z paskiem jednolitym - pozostawiane bez zmian. Iluzja świetnie zadziałała. Badani stwierdzili, że pobieranie trwało tak samo długo, mimo iż w rzeczywistości tam, gdzie pasek był prążkowany zajęło ono w pierwszym przypadku 5,61 sekundy, a w drugim 16,75 sekundy wobec, odpowiednio, 5 i 15 sekund przy pasku jednolitym. Uzyskano zatem iluzoryczne przyspieszenie pobierania o ponad 10 procent. Badania zespołu Harrisona zostaną zaprezentowane podczas 2010 Conference on Human Factors in Computing Systems.
  10. Informacje wzrokowe w postaci ruchów wykonywanych przez perkusistę czy ksylofonistę mogą wpływać na to, jak odbieramy muzykę, stwarzając wrażenie, że dźwięki są dłuższe bądź krótsze niż rzeczywistości (Percussive Notes). Profesor Michael Schutz z Wydziału Muzyki McMaster University opisał w swoim najnowszym artykule, jak zawodowi muzycy zmieniają za pomocą gestów sposób słyszenia utworu przez audytorium. Sami nie zdają sobie sprawy, że posługują się jakimkolwiek trikiem. Analizując nagrania wideo światowej sławy marimbisty Michaela Burritta, kanadyjski naukowiec odkrył, że długość ruchu, którego uwieńczeniem jest uderzenie w instrument, nie wpływa na długość wydawanego w ten sposób dźwięku. Oznacza to, że dźwięki następujące po zamaszystym i krótkim ruchu są akustycznie nierozróżnialne. Gdy jednak uczestnicy eksperymentu oglądali podczas słuchania występ muzyka, dźwięki wydawały im się, odpowiednio, dłuższe lub krótsze w wyniku zintegrowania przez mózg danych wzrokowych i słuchowych. To coś podobnego do dobrze wszystkim znanego złudzenia brzuchomówcy, kiedy sądzimy, że docierający do nas głos wydobywa się z ust niemej kukiełki. Schutz zastanawia się nad tym, czy w takiej sytuacji jedne doświadczenia muzyczne są lepsze od innych. Skoro muzyk może przekazać swoje "intencje" za pomocą wskazówek wzrokowych, to czy płyty CD, pliki MP3 lub audycje radiowe pozbawiają wykonawców i słuchaczy istotnego wymiaru komunikacji muzycznej? Zawodowi muzycy wprowadzają w błąd nie tylko słuchaczy, ale i samych siebie. Wielu z nich uważa bowiem, że gesty naprawdę zmieniają dźwięk. No cóż, dźwięk staje się muzyką tylko w umyśle słuchacza, stąd ruchy zmieniające dźwięk w głowie odbiorcy robią więcej, niż tylko zmieniają percepcję. One ostatecznie zmieniają muzykę.
  11. Przed kilkoma miesiącami pisaliśmy o metamateriałach i stworzeniu z nich czapki-niewidki. Teraz okazuje się, że, przynajmniej teoretycznie, mogą one nie tylko powodować, by obiekty były niewidzialne, ale również, by wyglądały jak inne obiekty. Che Chan i jego zespół z Hongkońskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii uważają, że możliwe jest stworzenie takiego metamateriału, którego przenikalność elektryczna i magnetyczna byłaby komplementarna w stosunku do najbliższego otoczenia przedmiotu, co do którego chcemy, by wyglądał inaczej. Jeśli np. chcielibyśmy sprawić, by mysz wyglądała jak słoń, to "komplementarność" oznacza w tym wypadku, iż metamateriał "zeruje" wpływ, jaki wywiera mysz na promienie światła. Po zastosowaniu metamateriału światło, odbite od myszy, zostałoby zagięte z powrotem w jej kierunku, powodując "zniknięcie" zwierzęcia. To pierwszy krok, który musi zostać wykonany. Następnie metamateriał musiałby w taki sposób wpłynąć na światło, jak wpłynęłaby nań obecność słonia w miejscu myszy. Po zastosowaniu takiego metamateriału każdy, kto patrzyłby na mysz, ujrzałby słonia. Chan zauważa, że już stworzone metamateriały działają właśnie w taki sposób. Ukrywają obiekt tworząc złudzenie wolnej przestrzeni. Pozostaje pytanie, czy możliwa będzie praktyczna realizacja pomysłu naukowców z Hongkongu?
  12. Naukowcy z Uniwersytetu w Adelajdzie wyjaśnili na poziomie poszczególnych neuronów, jak kształtuje się złudzenie, że po zjechaniu z autostrady samochód niemal przestaje się poruszać (Proceedings of The Royal Society B). Komórki nerwowe szybko adaptują się do widoku poruszających się obiektów, np. jezdni. Okazuje się jednak, że dotyczy to tylko stymulowanej części neuronu. Jeśli pokazujemy zmieniający się obraz tylko jednemu oku, zaadaptuje się jedynie aktywowana przez ruch reprezentacja pola widzenia – twierdzi dr Karin Nordström. O istnieniu tzw. adaptacji do ruchu specjaliści wiedzą już od dawna, nowością jest jednak podejście zespołu z Adelajdy. Interesuje go bowiem nie reakcja całego mózgu, a poszczególnych neuronów. Za model ludzkich reakcji posłużyły Australijczykom bzygi (Syrphidae), owady z rzędu muchówek. Przypominają one osy, bo mają odwłok w żółto-czarne prążki. Wybrano właśnie je, bo ludzie i owady przetwarzają ruch w podobny sposób [...]. Najpierw naukowcy podłączyli do poszczególnych neuronów elektrody. Potem wyświetlali bzygom poruszające się czarne i białe pasy. Kiedy mózg owadów przyzwyczaił się do tego widoku, aktywność komórek nerwowych spadła. Początkowo widok wywoływał silną reakcję neuronalną, ale wystawienie na oddziaływanie pasów po raz drugi dawało o wiele słabszy wynik. Adaptacja do ruchu nie przenosi się na inne części tego samego neuronu. Kiedy odkrywa się pozostałe części pola widzenia neuronu i po raz pierwszy pokazuje pasy, reakcja znowu jest duża – wyjaśnia dr Nordström. Zgodnie z takim scenariuszem, gdyby ktoś jechał najpierw autostradą z zasłoniętym jednym okiem, a potem poruszał się po innej drodze z szybkością 50 km/h, odczuwałby prędkość jako mniejszą. Jeśli jednak na drogę mogłoby zerknąć zasłonięte oko, jazda z pięćdziesiątką na liczniku wydawałaby się relatywnie szybsza. W przyszłości akademicy zamierzają pokazywać owadom bardziej naturalne obrazy. Wtedy też ponownie ocenią reakcję neuronów.
  13. Starsi ludzie czują się o 13 lat młodsi, niż powinni na podstawie wieku metrykalnego. Trzy panie psycholog przeanalizowały wypowiedzi 516 kobiet i mężczyzn w wieku 70 lat i starszych. Wszyscy uczestniczyli w Berlińskim Studium Starzenia (Journals of Gerontology: Psychological Science). Jacqui Smith z University of Michigan nawiązała współpracę z Anną Kleinspehn-Ammerlahn i Daną Kotter-Gruehn z Instytutu Ludzkiego Rozwoju Maxa Plancka. Po zgromadzeniu ochotników przez 6 lat śledziły, w jaki sposób zmienia się ich percepcja wieku i zadowolenie z przebiegu procesu starzenia. Okazało się, że wszyscy czuli się trochę młodsi, niż byli w rzeczywistości i byli w dużym stopniu usatysfakcjonowani starzeniem. Panie spodziewały się, że przepaść między wiekiem metrykalnym i odczuwanym będzie się z biegiem czasu powiększać, tak się jednak nie stało. Być może odejmowanie sobie 13 lat jest w starszym wieku optymalnym złudzeniem. Kleinspehn-Ammerlahn, Kotter-Gruehn i Smith pytały też berlińczyków, jak oceniają swój wygląd: "Jak oceniasz swój wiek, przyglądając się sobie w lustrze?". Odpowiedzi udzielano poprzez wskazanie punktu na skali od 0 do 120. Na początku badań podłużnych ludzie odejmowali swojemu odbiciu ok. 10 lat. Pod koniec studium "przepaść" dzieląca wygląd i wiek metrykalny zmniejszyła się do mniej więcej 7 lat. Kobiety okazały się bardziej krytyczne i oceniały swój wygląd jako bardziej odpowiadający rzeczywistemu wiekowi. Ich wskazania świadczyły, że z wyglądu uznają się za 4 lata starsze od rówieśników. Za przyczynę zaobserwowanych różnic międzypłciowych można uznać wyższą samoświadomość kobiet oraz negatywny wpływ stereotypów związanych z brzydotą starzejącego się ciała. By ocenić zadowolenie z procesu starzenia, panie psycholog zadały wolontariuszom 5 pytań: 1) Czuję się tak samo żywotny jak w zeszłym roku, 2) Gdy staję się starszy, wszystko przychodzi mi trudniej, 3) Starzejąc się, staję się coraz bardziej bezużyteczny, 4) Starzejąc się, odkrywam, że jest lepiej, niż się spodziewałem, 5) Jestem teraz tak szczęśliwy jak wtedy, gdy byłem młodszy. Początkowo mężczyźni byli bardziej usatysfakcjonowani starzeniem niż kobiety. W ciągu 6 lat badań zadowolenie panów zmniejszyło się jednak w większym stopniu. Wpływał na to stan zdrowia. W niepublikowanej pracy Smith i zespół wykazali, opierając się także na Berlińskim Studium Starzenia, że w przypadku osób, które mimo identycznego wieku i stanu zdrowia czują się młodziej, spada ryzyko zgonu.
  14. Badacze z Karolinska Institutet zdołali przekonać uczestników pomysłowych eksperymentów, że "ciało" manekina lub innych ludzi jest ich własnym (PLoS ONE). W pierwszym wariancie badania do głowy manekina przymocowywano dwie kamery. Obraz wyświetlano na dwóch małych ekranach, umieszczonych tuż przed oczami ochotnika. Dzięki temu prostemu zabiegowi manekin i człowiek postrzegali to samo. Kiedy kamery na głowie lalki i głowa delikwenta były skierowane w dół, tam, gdzie powinny być jego własne nogi, widział on kończyny manekina. Potem naukowcy dotykali dwoma pałeczkami brzucha kukły i wolontariusza. Ten ostatni obserwował tułów manekina, lecz jednocześnie czuł ukłucie na swojej własnej skórze. Wskutek tego pojawiało się wrażenie zamiany ciała. To pokazuje, jak łatwo zmienić postrzeganie przez mózg fizycznego ja – opowiada szef projektu dr Henrik Ehrsson. Drugi eksperyment przeprowadzano w parach. Kiedy ludzie zwracali się ku sobie, by podać sobie ręce, ciało drugiej osoby było uznawane za własne. Jak to możliwe? Ochotnicy i ochotniczki widzieli siebie z zewnątrz podczas potrząsania czyjąś dłonią, ale doświadczali tego jako inna osoba. Wrażenie poruszania ręką uznawano za pochodzące raczej z nowego niż starego ciała – wyjaśnia Valeria Petkova, pomocnica Ehrssona. O istnieniu i sile złudzenia świadczył strach, który pojawiał się tylko wtedy, gdy nóż przykładano do ramienia osoby z kamerami na głowie. W przypadku własnej kończyny reakcja nie występowała. Co ciekawe, wrażenie podmiany ciała rozwijało się także wtedy, gdy ludzie połączeni w pary bardzo się od siebie różnili, a nawet byli innej płci. Mózgu nie dało się jednak oszukać w taki sposób, by uznał za ciało obiekt nieożywiony, np. stół.
  15. Złudzenie gumowej ręki to nie tylko kwestia psychiki, ale i jak najbardziej realnych odczuć fizycznych. Dzięki odkryciom naukowców z Oksfordu może uda się lepiej zrozumieć stany związane z zaburzonym postrzeganiem siebie czy tego, co przynależy do własnego ciała, np. autyzm, zaburzenia odżywiania, schizofrenię lub funkcjonowanie po udarze (PNAS). Podczas doświadczenia w polu widzenia badanego obok prawdziwej ręki kładzie się gumową dłoń. Chwilę potem jego własna ręka zostaje ukryta za przepierzeniem. Jeśli ręce własna i gumowa są dotykane lub potrząsane w ten sam sposób w tym samym czasie, człowiek próbuje skoordynować to, co czuje (potrząsanie własnej dłoni) i widzi (potrząsanie dłoni gumowej). W pewnym momencie ochotnik zaczyna czuć, że jego dłoń znajduje się tam, gdzie fałszywa dłoń z gumy. Dr G. Lorimer Moseley opowiada, że takie osoby uznają gumową rękę za własną. Wraz z profesorem Charlesem Spence'em i naukowcami z Włoch oraz Holandii odkrył, że włączenie gumowej ręki do zakresu własnego ja (self) niesie za sobą fizyczne koszty. Własna dłoń staje się obca, odrzucona, co skutkuje mierzalnym spadkiem temperatury. Złudzenie gumowej dłoni to wspaniała metoda manipulowania poczuciem ja. Uzmysławia nam, że wyczucie ciała, tego, czym jesteśmy, jest chwiejne. Wrażenie posiadania ciała to podstawowy aspekt samoświadomości. Czujemy, że nasze ciało należy do nas i stale się gdzieś znajduje. Osoby z anoreksją, epilepsją, wieloobjawowym zespołem bólowym (ang. complex regional pain syndrome, CRPS) i innymi zaburzeniami psychologiczno-neurologicznymi cierpią z powodu nieprawidłowego obrazu ciała. Pacjenci z CRPS często np. wypierają się własnej kończyny, niekiedy uznają, że jest ona większa niż w rzeczywistości. Zaburzenia obrazu ciała skutkują obniżeniem temperatury po jednej stronie lub w wybranej kończynie. Chcieliśmy sprawdzić, czy uda nam się to odtworzyć eksperymentalnie. Czy będziemy w stanie manipulować wrażeniem posiadania ciała i doprowadzić do spadku temperatury. To właśnie widzieliśmy. Wyczucie fizycznego ja to połączenie tego, z czym przychodzimy na świat i informacji, które nieustannie docierają do mózgu z różnych części ciała. Teraz dowiedliśmy, że to dwustronna zależność. Umysł także może wpływać na tkanki – podsumowuje Moseley.
×
×
  • Create New...