Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37632
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Wyszukiwarka Google trafi do milionów telefonów komórkowych. Koreański LG Electronics poinformował właśnie, że podpisał z amerykańskim koncernem umowę, na mocy której wyszukiwarka będzie preinstalowana na komórkach spod znaku LG. Telefony komórkowe LG współpracujące z Google’m, dadzą użytkownikowi łatwy dostęp do jego ulubionych serwisów internetowych i pozwoli im na nieprzerwane korzystanie z połączenia – mówi Paul Bae z LG. Pierwsze urządzenia LG z Google’m trafią na rynek w drugim kwartale bieżącego roku. Jedno naciśnięcie klawisza połączy użytkownika z wyszukiwarką lub też usługami takimi jak Google Maps, Gmail czy Blogger Mobile. Przed dwoma miesiącami Google podpisał podobną umowę z Samsungiem.
  2. Kobiety, które w czasie ciąży codziennie jedzą czerwone mięso, częściej rodzą synów, których sperma zawiera mniej plemników. Dzieje się tak dlatego, że rozwój spermy dokonuje się etapami przez całe życie (od okresu prenatalnego po dorosłość), a najważniejszy jest właśnie czas poprzedzający przyjście na świat. Jak zauważa Shanna Swan z Centrum Epidemiologii Reprodukcyjnej University of Rochester, nie wiadomo, co dokładnie wywołuje opisane skutki. Naukowcy spekulują, że chodzi obecny w wołowinie hormon wzrostu i inne związki chemiczne (Human Reproduction). W latach 1999-2005 zespół Swan przebadał 387 par matka-syn z pięciu amerykańskich miast. Mężczyźni urodzili się w latach 1949-1983, kiedy nie można było jeszcze kupić mięsa bez dodatków chemicznych. Matki, które dziennie zjadały przeciętnie jedną porcję czerwonego mięsa, uznawano za "zagorzałe miłośniczki wołowiny". Spośród 51 synów takich kobiet u niemal 18% stwierdzono obniżoną płodność. Dotyczyło to tylko 5% synów pań, które w czasie ciąży jadły najmniej wołowiny (tylko u nich liczba plemników spadała poniżej 20 mln na mililitr). Ogólne stężenie plemników było zaś o 24% wyższe niż w pierwszej z wymienionych grup. Nie ma jednak powodów do obaw, bo wszyscy badani mężczyźni byli w stanie naturalnie spłodzić dziecko, bez odwoływania się do specjalistycznych procedur medycznych. Ilość konsumowanej przez ciężarną wieprzowiny czy drobiu oraz to, ile wołowiny zjadali sami mężczyźni, nie miały wpływu na parametry męskiego nasienia. Aby stwierdzić, jaki dokładnie czynnik wpłynął na obniżenie płodności (pestycydy, hormony, tryb życia ciężarnej itp.), naukowcy zaproponowali porównanie młodych mężczyzn, urodzonych po 1988 roku, z Europy i USA. Na obszarze Starego Kontynentu zabroniono wtedy stosowania hormonów w hodowli bydła, a w Stanach nadal używa się 6 tego typu związków, z dwoma rodzajami estrogenów włącznie.
  3. Tabletka aspiryny dziennie o 25% zmniejsza, przynajmniej w przypadku kobiet, ryzyko śmierci. Związek taki został zaobserwowany na podstawie badań dokumentacji medycznej niemal 80 000 pań. Badacze, którzy prowadzili badania zwracają jednak uwagę, że inne duże studia nie wykazały takiego związku, należy więc sprawdzić, dlaczego oni otrzymali właśnie takie wyniki. Wspomniane badania przeprowadził Andrew Chan z zespołem z Harvard Medical School. Przeanalizowali oni informacje zebrane w latach 1980-2004 od 79 439 kobiet, które odpowiadały na pytania dotyczące przyjmowanych przez nie leków. W tym czasie z różnych przyczyn zmarło 9500 badanych. Uczeni dowiedzieli się, że panie, które przyjmowały aspirynę były o 25% mniej narażone na zgon, niezależnie od przyczyny. Szczególnie duże znaczenie miała aspiryna w przypadku śmierci związanej z chorobami serca. Tutaj ryzyko było mniejsze o 38%. W odniesieniu do nowotworów zauważono natomiast 12-procentowy spadek. Badacze zwracają uwagę, że znacznie aspiryny w zapobieganiu chorobom serca polega na tym, iż rozbija ona tworzące się w naczyniach krwionośnych skrzepy. Ma również działanie przeciwzapalne, co z kolei może chronić przed nowotworami. Ostrzegają jednak, przed poważnymi efektami ubocznymi aspiryny. Lek ten może powodować wrzody żołądka. Chan uważa, że dobroczynne efekty aspiryny mogą ujawniać się u specyficznych grup kobiet. Na przykład u tych, w rodzinach których zdarzały się choroby serca. Wciąż jednak nie wiadomo, dlaczego inne duże badania nie wykazały podobnych pozytywnych skutków zażywania aspiryny. Być może przyczyną różnic jest fakt, że Chan i jego zespół badali dokumentację medyczną kobiet, które nie brały udziału w żadnych eksperymentach, aspirynę przyjmowały z własnej woli, a więc mogły w ogóle bardziej dbać o zdrowie niż kobiety, które zgłosiły się do badań, które polegały na zleconym przez naukowców przyjmowaniu aspiryny.
  4. Uczeni od dawna zastanawiali się, które kraje mogą ponieść największe szkody w wyniku zderzenia Ziemi z meteorytem. Przeprowadzali symulację rozprzestrzeniania się fal tsunami czy trzęsień Ziemi. Dopiero teraz jednak mogli skorzystać ze szczegółowych informacji dotyczących gęstości zaludnienia poszczególnych obszarów oraz istniejącej infrastruktury. Po odpowiedniej obróbce komputerowej okazało się, że wśród tych, które najbardziej ucierpią znajdą się przede wszystkim Chiny i Stany Zjednoczone. Nick Bailey i jego zespół z University of Southampton w Wielkiej Brytanii opracowali specjalny program komputerowy, za pomocą którego przeprowadzili obliczenia. Sprawdzali tysiące wariantów, w których symulowano uderzenie asteroidów o średnicy od 100 do 500 metrów, poruszającego się z prędkością około 20 000 kilometrów na sekundę. Uczeni skupili się na małych asteroidach, ponieważ zderzenie z nimi jest bardziej prawdopodobne. Ciała niebieskie o średnicy kilkuset metrów uderzają w naszą planetę średnio raz na 10 000 lat, a te większe od 1 kilometra – raz na 100 000 lat. Ponadto małe asteroidy jest trudniej zauważyć. Możemy zostać uderzeni bez ostrzeżenia – stwierdził Bailey. Badania Brytyjczyków wykazały, co nie było zaskoczeniem, że największe straty poniosą te kraje, na wybrzeżach których żyje najwięcej osób. Najbardziej zagrożone są Chiny, Indonezja, Indie, Japonia i USA. Znacznie trudniejsze od oszacowania liczby ofiar, było wyliczenie strat gospodarczych. Gęstość zaludnienia i wielkość infrastruktury oszacowano na podstawie oświetlenia widocznego na nocnych zdjęciach satelitarnych. Okazało się, że największe straty ekonomiczne poniosą Stany Zjednoczone, które narażone są na fale tsunami z dwóch oceanów. Kolejnym krajem, którego gospodarka najbardziej ucierpi będą Chiny, a następnie Szwecja, Kanada i Japonia. Symulacje różnych scenariuszy dały też odpowiedź na pytanie, dotyczące najbardziej zgubnych dla ludzkości miejsc zderzenia asteroidów. Okazało się, że największe ofiary w ludziach spowoduje upadek ciała niebieskiego u azjatyckich wybrzeży Oceanu Spokojnego. Natomiast największe straty gospodarcze spowoduje asteroida, która spadnie w północnych rejonach Atlantyku. Wówczas fale tsunami uderzą w Europę i Amerykę Północną. Brytyjczycy nie sprawdzali natomiast scenariuszy, w których asteroida rozpada się w atmosferze i w Ziemię uderza wiele mniejszych kawałków. Clark Chapman z Southwest Research Institute w stanie Kolorado mówi, że konieczne są dalsze badania i przeprowadzanie podobnych symulacji dla poszczególnych krajów. Każde państwo ma bowiem inną infrastrukture i inne możliwości reagowania na zagrożenia. Czytaj również: Uratuj Ziemię i wygraj 50 000 USD Eksplodujące roboty w walce z asteroidami
  5. Naukowcy z Uniwersytetu w Pittsburghu stworzyli ciekawe oprogramowanie, które, jak sądzą, może stanowić konkurencję dla zwykłych emotikonów. Jak wyjaśnia Xin Li, Face Alive Icons wymaga wykonania tylko jednej fotografii własnej twarzy, najlepiej neutralnej. Użytkownik może wykorzystać zdjęcie zrobione aparatem wbudowanym w telefon komórkowy. Potem, gdy wstawi w odpowiednim miejscu e-maila czy SMS-a znak albo , program sam zmodyfikuje wyraz twarzy. Sheryl Brahnam z Uniwersytetu Stanowego Missouri uważa, że Face Alive Icons wypełnia lukę między emotikonami a awatarami. Li, który obecnie pracuje dla Google'a, przypomina, że to nie pierwszy przypadek tego typu wykorzystania zdjęć. Różnica polega jednak na tym, że kiedyś próbowano po prostu wysyłać konkretne zdjęcie. Często było ono zbyt duże, zwłaszcza dla urządzeń powoli pobierających dane z Internetu, czyli np. palmtopów i komórek. Li wymyślił, by urządzenie odbiorcy przechowywało profil twarzy nadawcy, a konkretnie jego elementy składowe. Za każdym razem, gdy w mailu albo SMS-ie pojawiałby się emotikon, oprogramowanie umożliwiałoby złożenie jak z puzzli konkretnej spersonalizowanej miny. Xin Li, Shi-Kuo Chang (Uniwersytet w Pittsburghu) oraz Choeh-Chih Chang (tajwański Industrial Technology Research Institute) stworzyli na początku generyczne modele obliczeniowe każdego wyrazu twarzy. Modele udało się opracować dzięki analizie zdjęć z bazy danych i wyodrębnieniu cech charakterystycznych dla danej emocji. Potem modele te stanowiły dla programu instrukcję, jak zbudować minę wyrażającą radość, zdziwienie itp. Po wykonaniu zdjęcia, trzeba kliknąć na obszarach kluczowych, aby Face Alive Icons zidentyfikował najistotniejsze z nich, a następnie rozłożył obraz na zestaw cech, które zmieniają się i pozostają takie same podczas procesu przekształcania. Powstały w ten sposób profil wysyła się tylko raz do każdej z osób umieszczonych na liście adresowej. Nie trzeba już dodawać zdjęć ani zwiększać wielkości pliku, a liczbę emotikonów da się stale powiększać. We wstępnych testach programu wzięło udział 8 osób, wszystkie z łatwością rozpoznawały generowane wyrazy twarzy (Journal of Visual Languages and Computing).
  6. Naukowcy szacują, że metan powstający w krowich jelitach podczas trawienia stanowi ok. 4% emitowanych do atmosfery gazów cieplarnianych. Profesor Winfried Drochner z University of Hohenheim w Stuttgarcie, który zajmuje się żywieniem zwierząt, wynalazł ograniczającą odbijanie się tabletkę dla bydła. To skuteczny sposób zwalczania efektu cieplarnianego ? cieszy się Niemiec.Tabletka wielkości pięści (tzw. bolus), połączona ze specjalną dietą i ścisłymi porami karmienia, ma wpłynąć na ilość powstającego metanu. Drochner chce w ten sposób polepszyć warunki życia zwierząt, a także rozsądniej wykorzystać energię powstałą w procesie fermentacji trawy (do tej pory była ona po prostu marnotrawiona). Moglibyśmy wykorzystać energię do wspomożenia krowiego metabolizmu. Pomysł jest prosty: zamiast wydalać metan, zwierzę mogłoby go użyć do wytworzenia glukozy. To z kolei nasiliłoby laktację, a każdy rolnik ucieszy się z dodatkowych litrów mleka.Spore rozmiary tabletki oznaczają, że mogłaby się ona powoli rozpuszczać w żołądku i uwalniać substancje mikrobiotyczne nawet przez kilka miesięcy.
  7. Akademicy z Saint Louis University stworzyli ogniwa paliwowe, które przetwarzają cukier w energię elektryczną i mogą współpracować z każdym źródłem cukru. Mogą więc być zasilane zarówno napojami chłodzącymi jak i syropami owocowymi. Działają przy tym 3-4 razy dłużej niż obecnie stosowane baterie litowo-jonowe. Nowe urządzenie korzysta z enzymów, które produkują prąd z cukru. Jedynym produktem ubocznym procesu jest woda. Co ważne, baterie są całkowicie biodegradowalne. Shelley Minteer, doktor elektrochemii na Saint Louis University mówi, że przeprowadzone badania dowiodły, iż odnawialne źródła energii mogą być wykorzystywane w bateriach w temperaturze pokojowej i wytwarzać przy tym więcej energii, niż źródła oparte na metalach. Badacze przetestowali w roli paliwa glukozę, słodzone napoje, żywicę i wodę odgazowaną wodę sodową. Wszystkie one spisały się dobrze. Gorsze rezultaty osiągnięto jedynie używając słodzonych napojów gazowanych. Najlepszym natomiast źródłe energii okazał się zwykły cukier rozpuszczony w wodzie. Minteer uważa, że "słodkie” baterie najpierw trafią do telefonów komórkowych, nie wiadomo jednak, kiedy to się stanie, gdyż jej badania były finansowane przez Departament Obrony i przede wszystkim on jest zainteresowany wykorzystaniem ich w praktyce. Naukowcy skupią się teraz nad przedłużeniem żywotności baterii i testowaniem ich w różnych warunkach środowiskowych. Na razie nie ma żadnych informacji dotyczących ewentualnej masowej produkcji nowych urządzeń.
  8. W przyszłości będzie się dało wydłużyć ludzkie życie, wymieniając atomy w zjadanym przez nas mięsie. Naukowcy przetestowali już swój pomysł na laboratoryjnych nicieniach, które karmiono pożywką zawierającą naturalne izotopy. Okazało się, że żyły one do 10% dłużej. Według biochemika doktora Mikhaila Shchepinova, cięższe i bardziej stabilne izotopy mogą działać ochronnie na cząsteczki związków budujących ciało, szczególnie zaś zapobiegać uszkadzającemu działaniu wolnych rodników. Shchepinov argumentuje, że wiązania chemiczne podatne na działanie wolnych rodników stałyby się odporniejsze na rozerwanie, gdyby "normalne" atomy zastąpić "silniejszymi" izotopami. Ponieważ takie wiązania są dużo stabilniejsze, możliwe stałoby się spowolnienie procesów utleniania i starzenia. Biochemik tłumaczy, że jeśli nakarmimy zwierzęta paszą z izotopami, dostaną się one do naszych organizmów wraz z ich mięsem. Jakiś czas temu Shchepinov opublikował w piśmie Rejuvenation Research artykuł, w którym opisał, jak można wzmocnić izotopami białka, kwasy tłuszczowe oraz związki budujące DNA. Były pracownik Uniwersytetu w Oksfordzie wierzy, że opracowana przez niego technologia w ciągu najbliższych 3 lat zostanie zastosowana w karmie dla zwierząt, a następnie rozpoczną się testy kliniczne z udziałem ludzi. Czterdziestojednoletni chemik jest tak pewny swego, że zadeklarował, iż przetestuje zmodyfikowane filety z kurczaka na sobie i to już za kilka miesięcy. W doświadczeniach wykorzystuje się izotopy dwóch pierwiastków: węgla i wodoru, a szczególnie deuter (2H lub D, ciężki wodór) i węgiel-13. Deuter da się uzyskać z wody, a węgiel-13 z dwutlenku węgla. Jest to dość drogi proces, ale przeprowadzanie go na większą skalę mogłoby obniżyć koszty. Rosjanin założył firmę Retrotrope i szuka sponsorów, którzy sfinansowaliby jego pomysł.
  9. Microsoft poinformował, że Windows Vista sprzedaje się lepiej niż Windows XP. Od 30 stycznia bieżącego roku koncern sprzedał już 20 milionów kopii Visty. Windows XP w ciągu pierwszych dwóch miesięcy od swojego debiutu znalazł 17 milionów nabywców. Przedstawiciele Microsoftu są bardzo zadowoleni z tak dobrego startu nowego OS-u. W odniesieniu sukcesu pomógł Viście program, który zakładał, że osoby, które kupią pod koniec ubiegłego roku Windows XP otrzymają darmową aktualizację do Visty. Bill Mannion, odpowiedzialny za marketing produktów Windows potwierdza, że taka taktyka zdała egzamin, ale nie była czynnikiem decydującym. Wśród innych czynników należy też zwrócić uwagę na to, że obecnie sprzedaje się na świecie niemal o 100 milionów pecetów więcej, niż w 2001 roku, gdy debiutował XP. Zarówno Microsoft jak i producenci pecetów są zaskoczeni faktem niezwykłej popularności droższych wersji Visty. Ani jedni, ani drudzy nie spodziewali się, że Vista Ultimate – najdroższa z dostępnych w sklepach wersji – będzie cieszyła się tak wielką popularnością. Ultimate nabywana jest przede wszystkim przez osoby, które kupują bardzo wydajne maszyny w firmach specjalizujących się w produkcji pecetów dla graczy, takich jak Alienware. Z kolei HP, które sprzedaje przede wszystkim komputery przeznaczone na rynek domowy, zauważa szczególne zainteresowanie wersją Home Premium. Najtańszą wersję systemu operacyjnego – Home Basic – nabywają przede wszystkim osoby kupujące tańsze notebooki.
  10. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles odkryli w ślinie biomarkery, które pozwalają odróżnić chorych z pierwotnym zespołem Sjögrena (pSS) od osób zdrowych. To duże uproszczenie procedury diagnostycznej, ponieważ nie trzeba badać krwi ani przeprowadzać biopsji. W zależności od zastosowanych kryteriów diagnostycznych, ocenia się, że na pSS cierpi od 0,6 do 3-4% populacji. Pierwotny zespół Sjögrena to jedna z najczęstszych chorób tkanki łącznej. Dotyka głównie kobiet (na 9 kobiet przypada tylko jeden chory mężczyzna), przy czym szczyt zachorowań to 4. i 5. dekada życia. W pSS gruczoły wydzielania zewnętrznego zostają nacieczone przez limfocyty T oraz B i komórki plazmatyczne (plazmocyty), a w surowicy krwi wykrywa się różne przeciwciała. Do objawów należą: suchość w ustach, suchość oczu i powiększenie ślinianek, przede wszystkim przyusznych. Ze względu na niedobór i pogorszoną jakość śliny nasilają się procesy próchnicze, pojawiają się grzybice oraz stany zapalne jamy ustnej. "Wysychają" górne drogi oddechowe i pochwa. Do tego dołączają się często ogólne osłabienie, podwyższona ciepłota ciała, bóle stawów, spadek wagi, suchość skóry, neuropatia nerwów czaszkowych, zmiany w płucach i/lub nerkach itp. U pacjentów z pSS aż o 40% wzrasta ryzyko zachorowania na chłoniaka. Podczas testów Amerykanie badali ślinę całkowitą. Uważają oni, że markery białkowe i genetyczne uwidaczniają stopień uszkodzenia gruczołów wydzielania zewnętrznego, nasilenie antywirusowej reakcji układu odpornościowego i procesów apoptozy.
  11. IBM jest autorem najszybszego optycznego układu nadawczo-odbiorczego. Pracuje on co najmniej ośmiokrotnie szybciej, niż inne urządzenia optyczne. Urządzenie jest na tyle szybkie, że może ono skrócić czas pobierania z sieci filmu HD z typowych kilkudziesięciu minut (oczywiście w wypadku korzystania z kilkumegabitowego łącza internetowego) do kilku sekund. Odbiornik-nadajnik IBM-a jest w stanie przesyłać dane z prędkością 160 gigabitów na sekundę. Co więcej jest ono proste i tanie w produkcji, dzięki czemu szybko powinno zostać zastosowane w praktyce. Zastosowana przez Błękitnego Giganta technologia pozwala na integrowanie urządzenia ze współcześnie sykorzystywanymi układami scalonymi. Szczegóły na temat nowego odbiornika zostaną przedstawione przez IBM-a 29 marca podczas Optical Fiber Conference w Anaheim.
  12. Naukowcy z całego świata nie ustają w wysiłkach, by polepszyć właściwości zdrowotne różnych pokarmów. Po wielu innych teraz przyszła kolej na pizzę. Chemicy żywności z University of Maryland odkryli, jak zwiększyć zawartość antyutleniaczy w cieście poprzez optymalizację metod pieczenia i fermentacji. Opowiedzą o tym na dorocznym (już 233.) spotkaniu Amerykańskiego Stowarzyszenia Chemicznego. Od jakiegoś czasu fachowcy wiedzą, że smak pizzy ulega poprawie po wydłużeniu czasu pieczenia i zwiększeniu temperatury w piecu. Teraz okazało się, iż takie właśnie warunki podnoszą stężenie antyoksydantów, zwłaszcza w ciastach przygotowywanych z pełnoziarnistej mąki pszennej. Aby zademonstrować wpływ różnych warunków wypiekania na zawartość antyutleniaczy, Jeffrey Moore przeprowadził testy na ciastach przygotowanych z mąki z dwóch różnych odmian pszenicy. Temperatura pieca wahała się od 204 do 288 stopni Celsjusza, a czas wypieku wynosił od 7 do 14 minut. Dłuższy czas pieczenia lub wyższe temperatury to wyższa zawartość antyutleniaczy. Dla przykładu: podczas dłuższego pozostawania w piecu stężenie substancji zwalczających wolne rodniki wzrastało nawet o 60%, a wskutek zwiększenia temperatury aż o 82%. Uzyskany wynik zależał od typu mąki i użytego testu. Moore podkreśla, że nie są jeszcze w pełni znane mechanizmy leżące u podłoża zaobserwowanego zjawiska. Jeśli cały proces jest dobrze kontrolowany, można jednocześnie zwiększać i czas wypieku, i temperaturę. Naukowiec postanowił sprawdzić, czy i co zmienia zróżnicowanie czasu fermentacji od 0 do 48 godzin. Dłuższy czas fermentowania to także większa zawartość przeciwutleniaczy, w niektórych przypadkach nawet o 100%. Najprawdopodobniej jest to wynik reakcji chemicznych zapoczątkowanych przez drożdże, które po prostu potrzebują więcej czasu, aby wydzieliły się antyoksydanty odkrywane w upieczonym cieście. W badaniach chemików z University of Maryland testowano tylko pizze pełnoziarniste. Moore przypuszcza, że warunki wypieku i fermentacji wpływają podobnie na ciasta z oczyszczonej mąki, ale efekt będzie słabiej zauważalny, ponieważ antyutleniacze znajdują się głównie w otrębach i bielmie. Eksperymentalne pizze zostały wypróbowane przez dziennikarzy. Ponoć były bardzo smaczne i przyjemnie chrupały w ustach, choć wiele osób spodziewało się czegoś zupełnie innego.
  13. Na łamach pisma Nature naukowcy opisali przypadek półjednojajowych bliźniąt. Pod względem podobieństwa genetycznego znajdują się one gdzieś pomiędzy identycznymi bliźniętami monozygotycznymi (jednojajowymi) i różniącymi się od siebie jak zwykłe rodzeństwo bliźniętami dwuzygotycznymi (dwujajowymi) — tłumaczy szefowa badań, Vivienne Souter. Jedyne znane na świecie bliźnięta półjednojajowe niemal na pewno narodziły wskutek zapłodnienia jednej komórki jajowej przez dwa plemniki. Jedno z rodzeństwa jest obojnakiem, drugie chłopcem, którego narządy płciowe rozwinęły się prawidłowo. Dzieci przyszły na świat w Stanach Zjednoczonych. Z oczywistych względów nie ujawniono, gdzie mieszkają ani jak się nazywają. Niestety, niemal nie mają szans na przeżycie. Pani Souter opisuje dwa możliwe scenariusze wydarzeń:Jajo zaczęło się dzielić, ale nie doszło do odseparowania tworzących się w wyniku tego procesu części. Każda z nich została zapłodniona przez inny plemnik, geny się wymieszały i dopiero wtedy zygoty się od siebie odłączyły.Bardziej prawdopodobne jest jednak, że dwa plemniki dostały się do jednej komórki jajowej, tworząc płód z potrójnym (69), a nie podwójnym zestawem chromosomów (46). Wymieszanie genów zachodziło wewnątrz podwójnie zapłodnionego jaja. Następnie odbył się podział i odrzucenie niepotrzebnych chromosomów. Bliźnięta półjednojajowe mają identyczny zestaw chromosomów matczynych i tylko w połowie identyczny zestaw chromosomów ojca. Przypadki podwójnego zapłodnienia u ludzi opisywano już wcześniej, ale potomstwo nie przeżywało. Souter zastanawia się, czy obecnie stosowane klasyfikacje bliźniąt nie są znacznym uproszczeniem.
  14. Inżynierowie z Laboratoriów Bella wyprodukowali krzemowe filtry dla sieci optycznych. Dzięki nim spadną koszty budowy i zwiększania przepustowości sieci komputerowych. Dodatkową zaletą krzemowych filtrów jest fakt, że pozwolą one na zastosowanie łączy optycznych w samych komputerach. Obecnie połączenia tworzone są z miedzi, w której sygnał płynie znacznie wolniej, niż w światłowodzie. Wykorzystanie w fotonice tanich materiałów jest kluczowym elementem, który umożliwi szersze wykorzystywanie przesyłania danych za pomocą światła. Fotonika czyli elektronika wykorzystująca fotony (światło) zamiast elektronów (prąd) tradycyjnie bazuje na drogich materiałach. Urządzenia takie jak lasery (wysyłają światło w łączach optycznych), detektory (odbierają sygnał z laserów), modularoty (kodują dane w strumieniu światła z lasera) i filtry (oczyszczają sygnał) tworzone są z drogiego arsenku galu czy fosforku indu. W 2005 roku inżynierom Intela udało się skonstruować pierwszy krzemowy laser. W ciągu ostatnich dwóch lat wiele uczelni i instytutów naukowych ogłosiło powstanie podobnych urządzeń opartych na krzemie. Teraz doszły do tego filtry – bardzo istotne komponenty sieci. Sygnał podróżujący w sieciach optycznych, ulega zakłóceniom. Filtry oczyszczają go z nich, odpowiednio modyfikując fazę fali światła i jej amplitudę. Światło, wpadając do krzemowego filtra, jest rozdzielane na wiele promieni. Każdy z nich wędruje następnie przez całą serię pętli, zwanych rezonatorami pierścieniowymi, w których dochodzi do wyregulowania fazy i amplitudy światła. Następnie promienie ponownie są scalane i tak oczyszczony sygnał wysyłany jest w dalszą podróż. Sanjay Patel, odpowiedzialny w Bell Labs za badania nad fotoniką mówi, że cała sztuczka polega na tym, by stworzyć takie rezonatory, żeby zadziałały one nawet wówczas, gdy nie będą miały idealnego kształtu, który w krzemie trudno jest osiągnąć. Innymi słowy, chodziło o stworzenie takiego filtra, który będzie działał nawet z uwzględnieniem naturalnych niedoskonałości krzemu. To nie filtr. To superfiltr – skomentował prace kolegów Alan Willner, profesor z University of Souther California. To kolejne z urządzeń, które umożliwi szybsze przesyłanie większej ilości danych na większe odległości, stwierdził. Sanjay Patel mówi, że krzemowe filtry powinny zostać zastosowane w praktyce w ciągu 3-5 lat.
  15. Europejska komisarz ds. konkurencyjności, Neelie Kroes, ponownie oskarża Microsoft. Tym razem pani Kroes twierdzi, że koncern nadużywa swojej pozycji w celu zdominowania rynku oprogramowania. Kroes zagroziła firmie nałożeniem grzywien. Microsoft powiększa swoje udziały w rynku i to mnie martwi – mówi komisarz. Jej zdaniem amerykańskie przedsiębiorstwo może użyć swojej pozycji na rynku serwerów do współpracy grupowej by zniszczyć konkurencję. Jeszcze w 1999 roku Microsoft miał w tym rynku 35-40% udziałów. Obecnie należy do niego aż 75% rynku. Komisja Europejska już przed trzema laty badała praktyki Microsoftu. Wówczas nałożyła na firmę rekordową grzywnę w wysokości 497 milionów euro za to, że nie udostępniła konkurencji wszystkich informacji na temat protokołów transmisji, wskutek czego komputery stacjonarne z systemem Windows lepiej współpracowały z serwerami Microsoftu niż z serwerami innych firm, takich jak Sun Microsystems czy producentami dystrybucji Linuksa. Microsoft odwołał się od decyzji argumentując, że część informacji stanowi jego własność intelektualną. Gdy przegrał apelację Komisja nałożyła kolejną grzywnę, tym razem 280,5 miliona euro. Teraz Neelie Kroes straszy kolejnymi karami. Microsoft ma czas do lipca na ustosunkowanie się do najnowszych zarzutów.
  16. W swojej ostatniej pracy pt. What Do Robots Dream Of? Christoph Adami, profesor nauk stosowanych z Keck Graduate Institute w Claremont, udowadnia, że roboty nie różnią się od nas, ludzi, tak bardzo, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Naukowiec twierdzi, że maszyny także potrzebują stanu odmiennego od czuwania, czyli czegoś przypominającego sen. Podobnie jak my, powinny się stale upewniać co do swojej pozycji i sytuacji w otaczającym świecie. Ponadto działają lepiej, jeśli dysponują dokładniejszym obrazem siebie. Bongard i inni wykazali na przykład, że roboty wyposażone w algorytm umożliwiający wnioskowanie o budowie fizycznej na podstawie zebranych wcześniej danych czuciowych funkcjonują lepiej od maszyn, którym nie wbudowano takiej opcji. Co więcej, roboty korzystające z modeli samych siebie podczas planowania przyszłych działań mogą radzić sobie bez pomocy człowieka z odniesionymi "obrażeniami". Dostosowują po prostu chód do zaistniałych okoliczności i zmian strukturalnych. Według Adamiego, największym wrogiem robota jest niepewność otoczenia. Poruszając się po nim, maszyna musi polegać na mapach (dostarczonych przez człowieka lub samodzielnie stworzonych) oraz danych sensorycznych. Jeśli jednak środowisko się zmienia albo mamy do czynienia z szumem informacyjnym, robot zaczyna działać nieprawidłowo. Sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby maszyna dysponowała uwewnętrznionym modelem siebie, czyli pewnego rodzaju samoświadomością. Człowiek potrzebuje snu i nie chodzi tu tylko o odpoczynek czy marzenia senne. Podczas snu:analizujemy wydarzenia dnia, dzięki temu udaje nam się część z nich zrozumieć i "posegregować";włączają się mechanizmy pozwalające utrwalić wspomnienia (pamięć długotrwała);utrwalamy sobie wcześniej nabywane umiejętności (osoby, które zdrzemnęły się po nauce, osiągają lepsze wyniki od tych, którym nie dano takiej możliwości). Wyobraźmy sobie, że robot rozpoznaje w ciągu dnia jakiś teren. Natrafia w końcu na przeszkodę, która skutecznie go zatrzymuje. Gdyby mógł się zdrzemnąć, a inżynierowie wyposażyliby go w odpowiedni algorytm, przypomniałby sobie własne działania, stworzył model środowiska i wygenerował listę możliwych rozwiązań. Następnie wypróbowałby "w myślach" (czy właściwie snach) najlepsze, czyli takie, które pozwoliłyby zrozumieć charakter przeszkody. Rano maszyna obudziłaby się z gotowym rozwiązaniem.
  17. Intel potwierdził, że wybuduje w Chinach fabrykę układów scalonych. Nie będzie to jednak, jak głosiły krążące pogłoski, fabryka procesorów. W budowę zakładu koncern zainwestuje 2,5 miliarda dolarów. Będą w nim powstawały chipsety produkowane w technologii 90 nanometrów z 300-milimetrowych plastrów krzemowych. To najbardziej zaawansowana technologia, jaka będzie stosowana w Państwie Środka. I najbardziej nowoczesna, na jakiej transfer zgodził się rząd USA. Waszyngton kontroluje bowiem przepływ zaawansowanych technologii do krajów, które mogą stanowić zagrożenie dla USA. Fabryka powstanie w północnowschodnim mieście Dalian, a jej budowa zwiększy do 4 miliardów USD inwestycje Intela w Chinach. To jednocześnie największa jednorazowa zagraniczna inwestycja w dziedzinie IT w tym kraju. Paul Otellini, prezes Intela, powiedział, że Fab 68, bo takie oznaczenie będzie nosił zakład w Dailan, ma być najbardziej wydajną fabryką koncernu. Dziennikarze pytali Otelliniego, czy asortyment produktów zakładu zostanie kiedyś poszerzony o procesory. Prezes Intela stwierdził, że perspektywa wprowadzenia nowych produktów jest otwarta. Będziemy obserwowali jak ewoluuje rynek oraz polityka rządu. Plotki na temat budowy w Chinach przez Intela fabryki nowoczesnych procesorów, krążą od lat. Rząd ChRL z chęcią przywitałby taką inwestycję u siebie. Jednak Waszyngton pilnuje, by najbardziej zaawansowane technologie nie przedostały się do niektórych krajów, w tym do Chin. Ostatnio pojawiły się pogłoski, że rząd w Pekinie wydał zgodę na budowę fabryki oraz że Intel będzie w niej produkował procesory w technologii 90 nanometrów. Jeden z analityków zwracał jednak uwagę, że takie byłoby sprzeczne z dotychczasową polityką Intela. Z jednej bowiem strony koncern od lat nie wybudował fabryki procesorów tam, gdzie nie istniałby już wcześniej podobny zakład (pozwala mu to na skorzystanie z efektu skali), a z drugiej uruchamianie fabryki 90-nanometrowych układów w czasie, gdy prawdopodobnie wdrażany będzie już proces 32 nanometrów jest pozbawione sensu. Ostatnie pogłoski potwierdziły się tylko częściowo. Powstanie zakład korzystający z 300-milimetrowych plastrów i 90-nanometrowego procesu technologicznego, ale produkowane będą w nim chipsety, a nie procesory.
  18. Skype został zaatakowany przez nową odmianę konia trojańskiego Stration. Szkodliwy kod rozprzestrzenia się za pośrednictwem odnośnika rozsyłanego do posiadaczy Skype’a. Gdy użytkownik kliknie na link, jego lista kontaktów wysyłana jest na zdalny serwer. Użytkownicy Skype’a otrzymują wiadomość z informacją ‘sprawdź to’. Dołączony jest do niej odnośnik. Po kliknięciu połączenie przekierowywane jest na serwer, który przechowuje plik o nazwie file_01.exe – czytamy w komunikacie firmy Websense. Plik ten pobiera i uruchamia inne pliki, które otwierają w systemie użytkownika tylne drzwi, dając atakującemu dostęp do komputera.
  19. W Japonii powstały najmniejsze na świecie urządzenie tnące. Molekularnej wielkości nożyczki są sterowane za pomocą światła. Badacze zapowiadają, że będą przydadzą się one przy "operacjach” na genach, białkach i innych cząstkach. Długość nożyczek wynosi zaledwie 3 nanometry, czyli 3 milionowe części milimetra. Są więc 100-krotnie mniejsze niż długość fali światła ultrafioletowego. Co ciekawe, nożyczki, podobnie jak ich większy odpowiednik, składają się z trzpienia, rączki i ostrzy. Nanometrowe nożyczki stworzono z grup fenylowych, a więc składają się z węgla i wodoru. Rolę trzpienia odgrywa molekuła ferrocenu (C5H5FeC5H5). Ma ona budowę podobną do kanapki: atom żelaza znajduje się pomiędzy dwoma równoległymi pierścieniami C5H5. Pierścienie te swobodnie się obracają wokół atomu żelaza. Rola rączki nożyczek przypadła grupie fenylenowej, którą naukowcy połączyli z azobenzenem (C6H6-N=N-C6H6), molekułą, która reaguje na światło. Azobenzen, po oświetleniu światłem widzialnym, rozszerza się, pociąga za sobą rączkę i nożyczki się zamykają. W reakcji na światło ultrafioletowe kurczy się, otwierając ostrza nożyczek. To pierwsze zastosowanie, w którym jedne molekuły w sposób mechaniczny sterują innymi w odpowiedzi na impulsy świetlne – mówi Takuzo Aida, szef zespołu badawczego. To ważny krok na drodze do stworzenia molekularnych robotów – dodaje. Obecnie naukowcy pracują nad większą wersją swoich nożyczek, które, pracując w bliskiej podczerwieni, umożliwiałby przeprowadzanie zdalnych operacji wewnątrz ludzkiego ciała.
  20. Aby porównać śluz naturalny ze sztucznym, inżynierowie z MIT i Katolickiego Uniwersytetu w Louvain (CUL) skonstruowali robota-ślimaka, który potrafi wspinać się po pionowych ścianach niczym alpinista. Śluz ślimaka jest klejem, a zarazem substancją poślizgową. Dzięki niemu zwierzę przemieszcza się po powierzchniach niemal prostopadłych w stosunku do podłoża, nie odpadając od nich. Przyklejony do podłoża ślimak wypycha tylną część ciała ku przodowi. Dzięki temu odrywa się od łodygi czy betonowego murku, a następnie śluz znowu bezpiecznie przytwierdza go do nich. Naukowcy chcieli zbadać cykl rozkładu (odrywania od podłoża) i odnowy (ponownego przyklejania) kleju ślimaka, dlatego prześledzili właściwości syntetycznych śluzów, wyprodukowanych w oparciu o glinę i polimery. Wyliczyli też właściwości idealnego śluzu, który umożliwiałby wspinaczkę robotowi. Ważnym wnioskiem jest to, że prawdziwy śluz ślimaka nie jest potrzebny, by maszyna mogła wspinać się po ścianach. Możemy wyprodukować własny materiał adhezyjny, który pozwala na przemieszczanie się i to przy wykorzystaniu kupnych preparatów z farm ślimaków — wyjaśnia Randy Ewoldt z MIT. Jego współpracownik z CUL, Christian Clasen, dodaje, że dobre substancje poślizgowo-klejące to także żel do włosów, majonez, smar czy masło orzechowe (Soft Matter). Ewold jako pierwszy zetknął się z problemami zbierania śluzu od prawdziwych ślimaków, bo jest pionierem tego typu hodowli. Wabię ślimaki nagie lub oskorupione liściem sałaty. Gdy mam szczęście, przemierzą w poprzek całą ściankę akwarium i zostawią wystarczającą ilość śluzu, bym mógł ją zebrać.
  21. Japońscy naukowcy z Waseda University opracowali polimerową baterię, która może wytrzymać 1000 cykli ładowania. Bateria ma grupość jedynie 200 nanometrów, jest przezroczysta i elastyczna. Doktor Hiroyuki Nishide, jeden z twórców urządzenia, informuje, że czas jego ponownego naładowania wynosi zaledwie minutę. Urządzenie Japończyków to kolejny krok w kierunku praktycznego zastosowania polimerowych baterii. Uczonym z Kraju Kwitnącej Wiśni udało się bowiem przezwyciężyć jeden z problemów, który trapił twórców tego typu baterii. Dotychczas polimerowe baterie miał problemy z samoistnym wyładowaniem. W urządzeniu Nishidego, Konishiego i Sugi problem udało się przezwyciężyć. Technologia budowy polimerowych baterii wciąż znajduje się na etapie prototypu, jednak doktor Nishide uważa, że w ciągu najbliższych trzech lat tego typu baterie trafią do naszych domów. W przyszłości będą używane tam, gdzie wymagana jest duża moc, a nie duża gęstość energetyczna, na przykład w urządzeniach elektronicznych czy jako pomoc przy rozruchu silników elektrycznych samochodów – uważa Nishide.
  22. Dzieci autystyczne mają ogromne trudności z określaniem stanu emocjonalnego innych osób na podstawie wyrazu twarzy, zwłaszcza oczu i układu otaczających je mięśni. Naukowcy z Uniwersity of Nottingham wykazali jednak, że udaje im się to, jeśli oglądają animowane buzie (Child Development). Naukowcy zastosowali technikę zwaną zamrażaniem (freezing). Unieruchamiali albo usta, albo oczy (były one statyczne i neutralne), sprawdzając tym samym, jak ważne dla określenia stanu emocjonalnego drugiego człowieka są określone regiony twarzy. W pierwszym eksperymencie wzięło udział 18 dzieci z autyzmem w wieku od 10 do 14 lat. Radziły sobie zarówno z dynamicznymi, jak i statycznymi wyrazami twarzy, ale wypadły gorzej od osób zdrowych. Określanie czyjegoś stanu emocjonalnego było dla nich łatwiejsze, gdy dysponowały całościową mimiką niż wtedy, kiedy usta lub oczy w ogóle się nie poruszały i niczego nie wyrażały. W drugim eksperymencie również wzięło udział 18 dzieci autystycznych w wieku 11-15 lat. Były one równie skuteczne w rozpoznawaniu stanów emocjonalnych innych ludzi, co maluchy bez autyzmu i to bez względu na to, czy widziały same oczy, czy oczy umieszczone na twarzy. Wyniki wcześniejszych badań wskazywały, że dzieci i młodzież z autyzmem mają problemy z określeniem emocji na podstawie wyrazu twarzy, ale nasze rezultaty sugerują, że nie dzieje się tak w związku z niezdolnością do interpretowania wyrazu oczu — twierdzi Elisa Back. Co więcej, podczas wnioskowania o uczuciach dzieci autystyczne wydają się w dużej mierze polegać właśnie na oczach i ustach. Poprzednie studia bazowały na metodach polegających na prezentowaniu badanym statycznych fotografii. Eksperymenty naszego zespołu unaoczniły, iż dokładniejszą miarę zdolności osób autystycznych uzyskamy, odwołując się do zaawansowanych technik obrazowania cyfrowego z animowanymi wyrazami twarzy.
  23. Najbliższy żyjący krewny Harry'ego Houdiniego (naprawdę Erika Weisza) poinformował w piątek (23 marca) prasę, że będzie się domagał ekshumacji swojego przodka. który zasłynął na początku XX wieku jako cyrkowy "mistrz ucieczki". Powód: podejrzenie morderstwa. Magik zmarł 31 października 1926 roku w Detroit. Miał wtedy 52 lata. Stało się to kilka dni po tym, jak mistrz został wielokrotnie uderzony w brzuch przez ucznia college'u, który sprawdzał w ten sposób wytrzymałość mięśni iluzjonisty. Zdiagnozowano pęknięcie wyrostka robaczkowego. Nie przeprowadzono jednak autopsji, a plotki na temat otrucia pojawiły się niemal natychmiast. W zeszłym roku ożywili je William Kalush oraz Larry Sloman, autorzy biografii pt. Sekretne życie Houdiniego. Przypomnieli, że w Grace Hospital podano mu na krótko przed śmiercią "eksperymentalne serum". Przez kilka lat magik otrzymywał listy z pogróżkami od członków stowarzyszenia spirytualistów. Stali się oni wrogami magika, ponieważ spore fragmenty wystąpień poświęcał demaskowaniu oszukańczych trików stosowanych podczas seansów. Kalush i Sloman wspominają o datowanym na 1924 rok liście Artura Conan Doyla, w którym pisarz stwierdzał, że dzień zapłaty jest już bliski. Twórca Sherlocka Holmesa należał, jak łatwo się domyślić, do grona żarliwych zwolenników spirytyzmu. Ideę ekshumacji popiera Anna Thurlow, potomkini dwojga największych wrogów Houdiniego: medium Margery i jej męża doktora Le Roi Crandona. Prace na cmentarzu w Nowym Jorku rozpoczną się w poniedziałek. Ekipie patologów, antropologów, radiologów i toksykologów będzie przewodniczył James Starrs, znany chociażby z ekshumacji dusiciela z Bostonu, Alberta DeSalvy. Zbadamy jego włosy, paznokcie i każdy fragment kości.
  24. Badania na niewielkiej grupie ludzi wykazały, że gorzka czekolada poprawia działanie naczyń krwionośnych. Wyniki są na tyle obiecujące, że naukowcy planują powtórzenie eksperymentu z udziałem większej liczby wolontariuszy. Ich zgromadzenie nie będzie pewnie trudne... W badanej grupie zdrowych dorosłych jedzenie przez krótki okres gorzkiej czekolady spowodowało poprawę funkcjonowania [naczyń krwionośnych — przyp. red.] — wyjaśnia dr Valentine Yanchou Njike z Yale Prevention Research Center. Na 6 tygodni prób uczestników eksperymentu podzielono na 3 grupy. Pierwsza zjadała codziennie 227 gramów kakao bez cukru, druga tyle samo podstawowego składnika gorzkiej czekolady z cukrem, a trzecia placebo. Każdego dnia przed i po spożyciu kakao lub placebo naukowcy analizowali zmiany średnicy tętnicy ramieniowej w odpowiedzi na zwiększenie przepływu krwi (fachowo nazywa się to wazodylatacją indukowaną przepływem, ang. flow mediated dilation, FMD). Wskaźnik FMD wzrósł u ludzi konsumujących kakao (o 2,4% w grupie bez cukru i 1,5% w grupie z cukrem) i spadł o 0,8% w grupie placebo. Do końca eksperymentu dotrwało 39 osób.
  25. Największy wydawca romansów na świecie, firma Harlequin Enterprises, poszukuje idealnych mężczyzn na okładki swoich książek. W sobotę (24 marca) na castingu w Toronto pojawiło się aż 200 panów. Szukamy mężczyzn, którzy nie są modelami, ale mogą się pochwalić cechami pociągającymi kobiety: seksapilem, wrażliwością, pięknem i dobrą kondycją fizyczną — mówi rzeczniczka firmy, Marleah Stout. Zależy nam na prawdziwym facecie... takim, jaki przychodzi na myśl, kiedy wyobrażamy sobie czy fantazjujemy o idealnym mężczyźnie. W zeszłym roku Harlequin sprzedał w 94 krajach świata 131 milionów książek. Przeciętna czytelniczka to kobieta w wieku ok. 42 lat. Paniom nie podobał się ponoć kontrast między wyglądem mężczyzn z okładki, czyli szczupłych i młodych modeli, a cechami opisywanych w romansie postaci: dojrzałych i muskularnych przedstawicieli płci brzydszej. Trudno było uwierzyć, że dwudziestokilkulatek z fotografii to miliarder w kwiecie wieku. Stąd pomysł wydawcy, by uwiarygodnić ich image. Podczas castingu mężczyźni prezentowali swoje wdzięki, paradując z nagim torsem i kapeluszem kowbojskim na głowie. Wybrani przez jury kandydaci wzięli udział w sesji zdjęciowej na okładkę. Za godzinę pracy otrzymywali do 250 dolarów kanadyjskich.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...