Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36662
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    202

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Naukowcy z Uniwersytetu Południowej Danii pracują nad ruchowymi grami elektronicznymi, które mogą same zmieniać różne swoje parametry, np. tempo, by podtrzymywać uwagę gracza. Aby stwierdzić, co uatrakcyjnia zabawę w oczach dzieci, akademicy zebrali grupę 56 maluchów w wieku od 8 do 10 lat. Przedstawiono im Miażdżyciela Robaków (Bug-Smasher). Gra polega na rozdeptywaniu światełek wyświetlanych na matach dotykowych. W poszczególnych wersjach zabawy robaki wyświetlają się z odmienną prędkością, towarzyszą też temu różne dźwięki. Po zakończeniu eksperymentu zapytano dzieci, która wersja najbardziej im się podobała. Duńczycy wzięli pod uwagę ich odpowiedzi, zsumowali je z pomiarami tętna i oceną stopnia zaangażowania w zabawę. W ten sposób uzyskali program, który potrafi oszacować, jak bardzo człowiekowi podoba się zabawa. W przyszłości zamierzają stworzyć gry, które mierzyłyby zainteresowanie w czasie rzeczywistym i wprowadzały jakieś zmiany, gdyby okazało się, że gracz jest już znudzony. Georgios N. Yannakakis i John Hallam mają nadzieję, że uda się ten cel osiągnąć w ciągu 2 lat. Zastanawiają się tylko, czy techniki pomiaru opracowane dla prostszych gier można z powodzeniem przeskalować, by wykorzystać je w bardziej skomplikowanych grach komercyjnych. Chętnych zapraszamy do zapoznania się ze stroną internetową projektu. Naukowcy z Uniwersytetu Południowej Danii pracują nad ruchowymi grami elektronicznymi, które mogą same zmieniać różne swoje parametry, np. tempo, by podtrzymywać uwagę gracza. Aby stwierdzić, co uatrakcyjnia zabawę w oczach dzieci, akademicy zebrali grupę 56 maluchów w wieku od 8 do 10 lat. Przedstawiono im Miażdżyciela Robaków (Bug-Smasher). Gra polega na rozdeptywaniu światełek wyświetlanych na matach dotykowych. W poszczególnych wersjach zabawy robaki wyświetlają się z odmienną prędkością, towarzyszą też temu różne dźwięki. Po zakończeniu eksperymentu zapytano dzieci, która wersja najbardziej im się podobała. Duńczycy wzięli pod uwagę ich odpowiedzi, zsumowali je z pomiarami tętna i oceną stopnia zaangażowania w zabawę. W ten sposób uzyskali program, który potrafi oszacować, jak bardzo człowiekowi podoba się zabawa. W przyszłości zamierzają stworzyć gry, które mierzyłyby zainteresowanie w czasie rzeczywistym i wprowadzały jakieś zmiany, gdyby okazało się, że gracz jest już znudzony. Georgios N. Yannakakis i John Hallam mają nadzieję, że uda się ten cel osiągnąć w ciągu 2 lat. Zastanawiają się tylko, czy techniki pomiaru opracowane dla prostszych gier można z powodzeniem przeskalować, by wykorzystać je w bardziej skomplikowanych grach komercyjnych. Chętnych zapraszamy do zapoznania się ze stroną internetową projektu.
  2. Microsoft udostępnił wersję beta Service Packa 1 dla systemu Windows Vista. Zestaw poprawek trafił w ręce 12 000 testerów. SP1 ma być gotowa do rynkowej premiery na początku przyszłego roku. Zestaw ma przede wszystkim poprawić wydajność i szybkość działania Visty. Jeden z testerów Microsoftu, Brandon LeBlanc, poinformował, że SP1 przyspieszyła proces startu systemu i spowodowała, że Vista szybciej reaguje na wydawane jej polecenia. Ponadto zauważył, że notebook zasilany bateriami pracuje dłużej z SP1, rozwiązano też problemy z siecią bezprzewodową i podłączeniem zewnętrznego monitora. Twierdzenia te nie zostały jeszcze zweryfikowane przez niezależne źródła.
  3. Podróż statkiem kosmicznym nie jest zbyt zdrowa dla ludzi. Osłabia kości, mięśnie i system immunologiczny. Zupełnie inny efekt wywiera jednak na pałeczki Salmonelli. Przeprowadzone eksperymenty wykazały, że po pobycie w przestrzeni kosmicznej Salmonella jest wielokrotnie bardziej zjadliwa, niż jej kuzynka, która pozostała na Ziemi. Z jednej strony jest to zła wiadomość: agencje kosmiczne, planujące długotrwałe załogowe loty (np. na Marsa) muszą liczyć się z tym, że osłabiony organizm astronautów zetknie się z bardzo groźnymi mikroorganizmami. Z drugiej jednak strony odkrycie to może pomóc w opracowaniu nowych metod terapii. Cheryl Nickerson, profesor w Instytucie Bioprojektów Stanowego Uniwersytetu Arizony zbadał bakterie, które trafiły w przestrzeń kosmiczną wraz z misją STS-115 z 2006 roku. Okazało się, że podczas przebywania w kosmosie w ekspresji 167 genów zaszły znaczne zmiany. Gdy „kosmiczną” Salmonellą zarażono myszy, odsetek śmiertelnych zachorowań był znacznie wyższy niż u zwierząt zarażonych Salmonellą, która nigdy w kosmosie nie przebywała. Uczony odkrył też, że najważniejszym globalnym regulatorem zmian, które zaszły w kodzie Salmonelli jest pojedynczy gen. Być może uda się go wykorzystać do opracowania lepszych leków zwalczających Salmonellę na Ziemi. Uczestnicy misji STS-115 celowo zabrali ze sobą Salmonellę zamkniętą w specjalnej tubie, w której nie mogły się rozwijać. Gdy tuba trafiła na orbitę, astronauci dostarczyli bakteriom odżywkę. Następnie po 24 godzinach, połowa bakterii została przeniesiona do innej tuby z kolejną porcją odżywki, a druga połowa została wymieszana ze środkiem chemicznym, który zahamował jej rozwój. Tymczasem na Ziemi w laboratorium przeprowadzono identyczny eksperyment, posłużono się takim samym sprzętem i odczynnikami. Symulowano przy tym identyczne warunki (temperatura, wilgotność itp.), jakie panowały na statku kosmicznym. Z jednym wyjątkiem: bakterie rozwijały się w warunkach ziemskiej grawitacji. Późniejsze porównanie obu szczepów wykazało, że u bakterii z kosmosu sam brak grawitacji spowodował zmiany w ekpresji 167 genów i produkcji 73 białek. „Kosmiczna” Salmonella stała się przez to bardziej śmiertelna. Badanie bakterii w warunkach braku grawitacji może wydawać się bezużyteczne dla osoby, która całe życie pozostanie na Ziemi. Jednak tak nie jest. Jeanne Becker z National Space Biomedical Research Institute mówi: Popatrzmy na to z perspektywy bakterii. Chce ona przeżyć w nieprzyjaznym środowisku: nieważne, czy mowa tutaj o braku grawitacji, ataku ze strony systemu odpornościowego czy antybiotyków. Sposób, w jaki bakteria odpowiada na stres – na przykład wytwarzając takie czy inne białka – może przydać się do zbadania biochemicznych mechanizmów obronnych, a to z kolei prowadzi do opracowania nowych metod terapii. Brak grawitacji wpływa też na ludzkie geny. Eksperyment przeprowadzony na hodowlanej kulturze komórek ludzkich nerek wykazał, że po pobycie w przestrzeni kosmicznej zaszły zmiany w ekspresji 1600 genów. Zespół Nickersona badał też wpływ lotu kosmicznego na Pseudomonas aerguinosa, bakterię, która wywołała jedyną jak dotychczas poważną infekcję na statku kosmicznym. Do zdarzenia doszło podczas słynnego feralnego lotu Apollo 13. Po udanym lądowaniu astronauta Fred Haise przez kilka tygodni chorował na bardzo ostrą infekcję prostaty. Wyniki badań nad Pseudomonas nie zostały jeszcze opublikowane.
  4. Witamina C pomaga nie tylko nam, ludziom, jest także niezbędna dla wzrostu roślin. Do takich wniosków doszli naukowcy z Uniwersytetu w Exeter (Wielka Brytania) i Shimane University (Japonia). W artykule opublikowanym na łamach pisma The Plant Journal opisano nowo odkryty enzym, fosforylazę GDP-L-galaktozy, który odpowiada za wytwarzanie witaminy C. Do tej pory wiedziano, że jest ona ważnym przeciwutleniaczem roślin, który pomaga im w walce ze stresem, czyli np. suszą, ozonem czy promieniami UV. Botanicy nie mieli jednak pojęcia, że bez witaminy C rośliny nie mogą rosnąć. Kiedy odkryliśmy, że enzym jest kodowany w dwóch genach, mogliśmy wyhodować rośliny, w których nie występowała witamina C. Odkryliśmy, że są niezdolne do wzrostu – wyjaśnia szef badań, profesor Nicholas Smirnoff z Uniwersytetu w Exeter. Okazało się też, że nieznana dotąd fosforylaza odpowiada za akumulację witaminy C w naświetlanych tkankach. Kwas askorbinowy chroni roślinę przed efektami ubocznymi takiej ekspozycji, bez której jednak nie dałoby się prowadzić fotosyntezy. Dzięki odkryciom brytyjsko-japońskiego zespołu można wyhodować rośliny odporniejsze na zmiany klimatyczne. To także ciekawy sposób na usprawnienie produkcji witaminy C. Obecnie kwas askorbinowy uzyskuje się w wyniku połączenia fermentacji i syntezy chemicznej. Tymczasem proces ten dałoby się znacznie uprościć...
  5. Z doniesień iSuppli wynika, że najnowszy, rozbudowany iPod Nano zapewnia Apple’owi spory margines zysku. Firma analityczna wylicza, że wyprodukowanie jednego nowego iPoda wyposażonego w 4 gigabajty pamięci i wyświetlacz kosztuje 58,85 USD. Tymczasem urządzenie to jest sprzedawane w cenie 149 dolarów. Bardzo dobrze firma Jobsa zarabia też na 8-gigabajtowej wersji. W sklepach wyceniono ją 199 dolarów, a koszt produkcji to 82,85 dolara. Tak więc na 4-gigabajtowym modelu Apple zarabia 60%, a na 8-gigabajtowym – 57%. Aby wykonać swoje wyliczenia, analitycy iSuppli zdemontowali obudowę iPoda i wyliczli koszt poszczególnych części. Należy przy tym pamiętać, że iSuppli nie liczyło kosztów związanych z rozwojem oprogramowania, własnością intelektualną, pakowaniem zczy dystrybucją. Analityk iSuppli Chris Crotty zauważa, że Apple jest mistrzem jeśli chodzi o zmuszanie dostawców podzespołów do konkurowania ze sobą. Na przykład kółko sterujące iPodem było początkowo dostarczane przez firmę Synaptics. Później Apple podpisało umowę z Cypress Semiconductor. A w najnowszych iPodach Synaptics ponownie powrócił do gry. Dzięki takiej polityce na samym tylko kółku Apple zarabia 13 centów. A że sprzedaje miliony iPodów, wymuszenie obniżki cen pozwala firmie zarobić miliony dolarów. Specjaliści oceniają, że wyprodukowanie najnowszego iPoda Nano jest o 31 dolarów tańsze, niż produkcja oryginalnego Nano, który trafił na rynek przed dwoma laty.
  6. Mężczyźni o niższych głosach mają więcej dzieci. Tacy panowie są przez kobiety uznawani za starszych, zdrowszych i bardziej męskich. Co zrozumiałe, mężczyzn pociągają z kolei kobiety o wyższych głosach, interpretowanych jako przejaw atrakcyjności, kobiecości, dobrego stanu zdrowia i podporządkowania. Wyższy głos brzmi też młodziej. Zespół profesora Davida Feinberga z McMaster University postanowił sprawdzić, czy i jak niski tembr głosu przekłada się na liczbę i przeżywalność potomstwa (Biology Letters). "Odkryliśmy, że wysokość głosu ojca nie wiąże się ze wskaźnikiem śmiertelności dzieci. Panowie z niskimi głosami odnosili jednak większy sukces reprodukcyjny, ponieważ rodziło im się więcej dzieci". Kanadyjczycy analizowali procesy zachodzące w tanzańskim plemieniu Hadza (Hadzabe'e), zamieszkującym tereny wokół jeziora Eyasi. To jedna z ostatnich prawdziwych kultur myśliwsko-zbieraczych. Nie stosuje się tam współczesnych metod kontroli urodzeń, dlatego naukowcy mieli dostęp do danych, na które nie wpływały żadne czynniki zewnętrzne.
  7. Długo oczekiwana gra ?Halo 3? ma zadebiutować 26 września. Jednak już w tej chwili jej nielegalne kopie krążą w sieciach P2P. Seria ?Halo? to wielki przebój dla konsoli Xbox.Specjaliści uważają, że piracka ?Halo 3? nie wpłynie negatywnie na wyniki sprzedaży legalnej wersji gry. Do uruchomienia wersji pobranej z P2P konieczna jest bowiem zmodyfikowana konsola Xbox. Tymczasem już w ubiegłym roku Microsoft zastosował w swoim serwisie Xbox Live, który umożliwia toczenie rozgrywek w Sieci, mechanizmy uniemożliwiające podłączenie modyfikowanych konsoli. W ten sposób koncern, jak mówi, chce chronić użytkowników legalnych konsoli i programów przed tymi, którzy, używając przerobionego sprzętu, uzyskiwaliby przewagę podczas rozgrywek.Nie wiadomo, skąd ?Halo 3? wzięło się w Sieci. Niektóre serwisy donoszą, że winien jest brytyjski sprzedawca, firma Argos. W wyniku popełnionego przez nią ?błędu administracyjnego? tytuł trafił w ręce piratów.
  8. DVD Copy Control Association (DVD CCA) wydało zgodę na wdrożenie technologii CSS Managed Recording. Oznacza to, że osoby, które pobrały z Sieci legalny plik z filmem, będą miały prawo wypalić go na płycie DVD i możliwe będzie jego odczytanie w stacjonarnym odtwarzaczu. Dotychczas sprzedawane pliki były zabezpieczone tak, iż ich nagranie na płytę nie było możliwe. Znacząco poszerza to możliwości zarówno sprzedawców, jak i nabywców plików. Prawdopodobnie na rynek trafią mniej popularne produkcje dla koneserów. Dotychczas nie opłacało się ich sprzedawać, gdyż nie było na nie masowego zapotrzebowania, a miłośnicy np. przedwojennego kina chcieliby nagrać pobrany film. Teraz będą mogli to zrobić. Pliki nadal będą chronione, dlatego też ich wypalenie będzie możliwe tylko na specjalnych płytach DVD z technologią CSS. Czyste płyty tego typu wkrótce powinny trafić do sklepów.
  9. W zależności od wieku kobiety suplementy wapnia chronią inne części jej kośćca. Na początkowych etapach menopauzy wzmacniają głównie przedramiona, natomiast później biodra. Projekt OSTPRE zrealizowano w Finlandii. Szefem naukowców był dr Risto J. Honkanen z University of Finland w Kuopio. To on przedstawił uzyskane przez zespół wyniki na 29. dorocznej konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Badań nad Kośćmi i Minerałami. Studium objęło 9.403 kobiety, urodzone w latach 1932-1941. Stan ich zdrowia obserwowano od 1989 roku. W latach 1989-1994 odnotowano 777 złamań, których przyczyną były zmiany osteoporotyczne. Dwieście siedemdziesiąt dziewięć przypadków stanowiły złamania przedramienia, a tylko 6 złamania biodra. W latach 1999-2004 doszło do 835 złamań, w tym 322 złamań przedramienia i 28 biodra. Za miarę ilości dostarczanego organizmowi wapnia uznano wielkość porcji nabiału. I tak w latach 1989-1994 średnia dzienna dawka Ca wynosiła 827 mg. Pozostała bardzo podobna do 1999 roku (848 mg). Ilość spożywanego wapnia nie pozwalała przewidzieć liczby złamań ani między 1989 a 1994 rokiem, ani między 1999 i 2004 rokiem. Jednak wyższe dawki tego pierwiastka chroniły przed złamaniami przedramienia w pierwszym, ale już nie w drugim z wymienionych przedziałów czasowych. Na zabezpieczenie mogły liczyć tylko te kobiety, które już na początku menopauzy zadbały nie tylko o zapewnienie sobie właściwych dawek wapnia, ale także poddały się hormonalnej terapii zastępczej.
  10. Doktor Young Bae z Bae Institute zaprezentował urządzenie, które jeszcze niedawno istniało jedynie na kartach powieści science fiction. Mowa tutaj o Laserowym Napędzie Fotonowym (PLT - Photonic Laser Thruster), czyli ni mniej, ni więcej urządzeniu, które będzie napędzało statki kosmiczne dzięki strumieniowi fotonów. W prezentacji brał udział doktor Franklin Mead, jeden z czołowych badaczy nad zaawasowanymi systemami napędowymi, zatrudniony w Laboratorium Badawczym Lotnictwa Wojskowego (AFRL). To niewiarygodne urządenie. Z tego co wiem, nikomu wcześniej nie udało się go skonstruować. Spotkało się ono z ogromnym zainteresowaniem – powiedział Mead. Pisarze od dawna wykorzystywali na łamach swych powieści „napęd fotonowy”. Naukowcy jednak wątpili, czy fotony uda się kiedykolwiek wykorzystać do tego celu. Nie mają one bowiem masy spoczynkowej i ładunku elektrycznego. Nie mogłyby więc „pchnąć” statku kosmicznego, gdyż nie można ich zgromadzić i wystrzelić. System PLT przezwycięża ten problem, wielokrotnie odbijając strumień fotonów pomiędzy dwoma lustrami. W ten sposób można dodawać kolejne fotony do już wystrzelonych. Doktor Bae wykorzystał laser i skomplikowany system, który służył do wzmocnienia strumienia fotonów. Udowodnił, że energia fotonów mogłaby napędzać statki kosmiczne odbijając tysiące razy fotony pomiędzy nimi. System doktora Bae jest w stanie wzmocnić strumień aż 3000 razy. Niewielki laser ma dzięki temu moc porównywalną z potężnymi i dużo większymi systemami laserowymi. PLT może znaleźć zastosowanie na wielu polach. Najbardziej oczywistym jest napęd dla statków kosmicznych. Naukowcy oceniają, że pojazd wyposażony w nowy napęd, dotarłby na Marsa w ciągu tygodnia. Być może w przyszłości udałoby się przyspieszyć go nawet do prędkości bliskiej prędkości światła. Teraz jednak doktor Bae ma bardziej realny cel na myśli. Chce połączyć technologię PLT z Photon Tether Formation Flight (PTFF). PLT ma o 100 000 razy zwiększyć precyzję lotów kosmicznych w formacjach. Dzięki temu pozycję poszczególnych pojazdów formacji można by kontrolować z dokładnością do nanometra. To z kolei pozwoli na zbudowanie lepszych urządzeń służących do badania kosmosu. System PLT został po raz pierwszy pokazany w grudniu ubiegłego roku. Od tamtej pory kolejne demonstracje dowiodły, że rzeczywiście działa. Badaniami Bae Institute zainteresowały się NASA i AFRL.
  11. Pracujący pod kierunkiem profesora Masayuki Sumidy naukowcy z Instytutu Biologii Płazów Uniwersytetu w Hiroszimie wyhodowali przezroczystą żabę. Przez skórę widać wszystkie narządy wewnętrzne. Według Japończyków, zwierzę przyda się przy badaniu chorób i opracowywaniu metod ich leczenia. Lekarze będą bowiem w stanie sprawdzić stan organów czy naczyń krwionośnych w żywym organizmie. Sumida wyjaśnia, że przezroczystą żabę uzyskano w wyniku skrzyżowania dwóch gatunków japońskiej żaby brązowej (Rana japonica), u których stwierdzono mutację genetyczną odpowiadającą za charakterystyczną bladość powłok skórnych. Poprzez selektywne rozmnażanie ich potomstwa udało się stworzyć osobniki, których skóra pozostaje przezroczysta przez całe życie. Większość transparentnych gatunków to istoty żyjące w wodzie, a czteronożne zwierzęta o takiej aparycji są naprawdę bardzo rzadkie. Wprowadzając do genomu żaby geny kodujące fluorescencyjne białka można w prosty sposób obserwować ich aktywność. Gdy zwierzę zaczyna świecić, oznacza to, że geny pracują. Profesor Sumida uważa, że przezroczyste żaby sprawdzą się jako zwierzęta laboratoryjne. Dzięki nim łatwiej i taniej będzie obserwować rozwój nowotworów, wzrost i starzenie się narządów wewnętrznych oraz to, jak wpływają na nie różnego rodzaju substancje chemiczne. Zdjęcie żaby można zobaczyć w serwisie Pink Tentacle.
  12. Naukowcy z dwóch japońskich jednostek badawczych (Tokyo University of Science i Musashino Red Cross Hospital) opracowali robota, który potrafi wykonywać ruchy niezbędne do wygenerowania dźwięków ludzkiej mowy. Na razie są to głoski języka jego twórców. W przyszłości pomoże on przy rehabilitacji osób po przebytym udarze czy wypadku oraz ułatwi naukę języków obcych. Prototyp, na który składają się silikonowy język, żuchwa i sztuczne mięśnie, jest kontrolowany przez program komputerowy. Napisano go po przeanalizowaniu ruchów aparatu mowy, obserwowanych w czasie rezonansu magnetycznego. Teraz lekarze chcą uzupełnić prototyp o usta i podniebienie, bez których nie da się artykułować spółgłosek.
  13. Profesor Andrew Steckl z University of Cincinnati, który specjalizuje się w badaniach nad diodami LED, postanowił użyć do ich produkcji... spermę łososi. „Materiały biologiczne mają wiele cech ważnych z technologicznego punktu widzenia – elektroniczne, optyczne, strukturalne, magnetyczne” – tłumaczy profesor. Profesor szuka biologicznego materiału, który mógłby zostać wykorzystany jako warstwa blokująca elektrony w diodach. Im więcej elektronów jest blokowanych, tym więcej światła emituje dioda. Obecnie do ich blokowania wykorzystuje się przede wszystkim materiały nieorganiczne, jednak naukowcy od dawna próbują wykorzystać materiały organiczne, która mają znacznie lepsze właściwości. Jednak niektóre materiały, takie jak białka i DNA, są trudne do powielania – mówi Steckl. Szukał więc materiału, który jest łatwo dostępny, tani, nie trzeba go wykopywać z ziemi i nie podlega kontroli żadnego rządu ani organizacji. Sperma łososi uznawana jest za odpad. Jest wyrzucana całymi tonami. To materiał naturalny, odnawialny i całkowicie biodegradowalny – stwierdził naukowiec. Zauważa też, że materiał tego typu rozwiązuje podstawowy problem, jakim jest koszt. Koszt dla producenta, koszt dla konsumenta i koszt dla środowiska. W tej chwili profesor testuje próbki spermy łososi przysyłane mu przez naukowców z całego świata. W najbliższej przyszłości rozpocznie sprawdzanie innych materiałów biologicznych. Jego celem jest stworzenie diody LED, która w całości byłaby zbudowana z takich naturalnych, odnawialnych i biodegradowalnych materiałów. Badania Steckla są finansowane przez amerykańskie lotnictwo wojskowe.
  14. Kaski rowerowe czy motocyklowe są dopasowane do kształtu czaszki Europejczyków, dlatego często bywają niewygodne dla Chińczyków. Dzięki stworzeniu bazy trójwymiarowych skanów głowy uda się to najprawdopodobniej zmienić. W ramach projektu SizeChina Roger Ball z Politechniki w Hongkongu przeprowadził obrazowanie czaszek ponad 2000 dorosłych z 6 różnych miejscowości Państwa Środka: Pekinu, Chongqing, Shenyang, Lanzhou, Hangzhou i Guangzhou. Na tej podstawie skonstruował modele pięciu najpopularniejszych kształtów głowy. Tył głowy Chińczyków jest nieco bardziej płaski, natomiast od góry czaszka jest bardziej zaokrąglona – tłumaczy Johan Molenbroek z Delft University of Technology, który doradzał Ballowi. Parametry czaszki Chińczyków przydadzą się nie tylko producentom kasków, ale także okularów czy słuchawek. O założeniach i etapach realizacji projektu SizeChina można poczytać na poświęconej mu witrynie internetowej. Zamieszczono tam także wiele ciekawych zdjęć.
  15. Dlaczego jeden zespół sędziów podejmuje decyzję w mgnieniu oka, a inne jury obraduje bez końca i długo nie może podjąć ostatecznej decyzji? Jakim sposobem ekspertom udaje się wybrać najpiękniejszą z pięknych spośród prawdziwych tłumów, które wzięły udział w konkursie? Aby odpowiedzieć na te i inne pytania, Jean-François Bonnefon, psycholog z Uniwersytetu w Tuluzie, postanowił zbadać proces podejmowania decyzji grupowych. Francuz jako pierwszy zajął się tzw. paradoksem doktryny. Pojawia się on, gdy sędziowie muszą ocenić kandydata pod kilkoma względami, a następnie podjąć wspólną decyzję. Kiedy pojawią się różne opinie, to, czy zostanie np. przyjęty do pracy, będzie w dużej mierze zależeć od sposobu podliczania głosów. Oto przykład. W skład jury wchodzi 7 osób, dajmy na to członków zarządu. Mają stwierdzić, czy awansować pracownicę. Idealna kandydatka na to stanowisko powinna być zarówno młoda, jak i trójjęzyczna. Czterech sędziów uważa, że kobieta rzeczywiście jest młoda, również czterech, że płynnie posługuje się 3 językami. Jednak tylko dwóch zgadza się co do tego, że posiada te dwie cechy jednocześnie. Gdyby decydować w oparciu o ich opinie, awans nie doszedłby do skutku. Jeśli kryteria zostaną rozważone oddzielnie, mogłaby świętować sukces. Bonnefon sprawdzał, jaką metodę głosowania wolą sędziowie i czy ich preferencję zmieniają się w zależności od sytuacji. Zebrał więc ponad 1000 wolontariuszy i przedstawił im opisany wyżej scenariusz. Okazało się, że większość ludzi opowiadała się za głosowaniem całościowym/na kandydaturę, uznawano je bowiem za prostsze. Kiedy jednak zmniejszało się prawdopodobieństwo wystąpienia kilku cech u jednego człowieka, wzrastała preferencja dla głosowania na poszczególne kryteria (Psychological Science). Psycholog podkreśla, że jeśli ludzie nie potrafią osiągnąć większości głosów, starają się podjąć jak najkorzystniejszą dla "podsądnego" decyzję.
  16. Ja się nudzę, ty się nudzisz... Wniosek? Nudzą się wszyscy. Nic bardziej mylnego. Nuda (przynajmniej w takim wydaniu, jakie znamy) wcale nie jest tak uniwersalnym uczuciem, jak nam się wydaje. Do takich wniosków doszła antropolog Yasmine Musharabash z Uniwersytetu Zachodniej Australii w Crawley. Badała ona nudę u aborygenów ze szczepu Warlpiri, których główną osadą jest Yuemdumu, znajdujące się na północny zachód od Alice Springs. Odkryła, że ich rozumienie nudy jest zupełnie różne od idei rozpowszechnionej w kulturze zachodniej. Przedstawiciele tego ludu nudzą się, gdy wokół nie ma ludzi, którzy mogliby dodać życiu kolorów czy znaczenia, a nie wtedy, gdy nie mają nic do zrobienia. Nuda Zachodu to, wg wielu ekspertów, "produkt" epoki historycznej. Musharabash twierdzi, że przed XVIII wiekiem ludzie się nie nudzili. Pierwotnie znużenie było przywilejem ludzi dysponujących nadmiarem wolnego czasu, czyli bezrobotnych, bogaczy oraz duchowieństwa. Potem nudzić zaczęli się wszyscy. Oznacza to, że uczucie to jest skutkiem ubocznym uprzemysłowienia i rozwoju tzw. klasy średniej. Przez długi czas na nudę spoglądano przez pryzmat moralności. Uznawano ją za grzech. Kierkegaard, XIX-wieczny duński filozof, teolog i pisarz, prekursor egzystencjalizmu, napisał nawet, że stanowi ona źródło wszelkiego zła. Do dzisiaj nuda kojarzy się z czymś niewłaściwym. Jak można się tak czuć przy rozbudowanych możliwościach współczesnego człowieka... Pani antropolog była zaskoczona, jak niewiele sytuacji Warlpiri uznają za nudne, zważywszy, że mieszkają w raczej sennej okolicy. Z tego powodu aborygeni nigdy nie oświadczają, że są znudzeni, ale czują się tak, gdy zostają sami. Niewiarygodnie długa podróż w towarzystwie nie jest nudna, ale staje się taka, gdy odbywa się ją samotnie. Fakt, że nuda rdzennych mieszkańców Terytoriów Północnych to odpowiednik naszej samotności, potwierdza język. Aborygeni z Yuemdumu używają angielskiego słowa "complain" (narzekać, utyskiwać, żalić się) na określenie braku kontaktów interpersonalnych. Ludzie z różnych części globu inaczej postrzegają czas. Pisał o tym chociażby Ryszard Kapuściński w swoim Hebanie. Aborygeni są na przykład mocno osadzeni w teraźniejszości. Musharabash podaje tu ciekawy przykład. Gdy psuje się samochód, nie warto siedzieć z założonymi rękoma lub gorączkowo próbować temu zaradzić. Lepiej pogawędzić i pospacerować z towarzyszami podróży czy napotkanymi ludźmi. Dopóki coś się dzieje, nie można się przecież nudzić.
  17. Nowotwór płuc to największy zabójca wśród nowotworów. Jedną z głównych przyczyn tego stanu rzeczy jest fakt, że we wczesnych stadiach przebiega on niemal bezobjawowo, generalnie wykrywany jest więc późno. Amerykańska firma Panacea Pharmaceuticals poinformowała właśnie, że znalazła sposób na wykrywanie tego typu nowotworu w bardzo wczesnych stadiach. Okazuje się, że w krwi 99% chorych występuje pewne białko, którego próżno szukać u zdrowych. Proteiny tej jest na tyle dużo, iż można ją wykrywać. Panacea Pharmaceuticals opracowało już odpowiednie testy i dały one bardzo obiecujące rezultaty. David Carbone, dyrektor Centrum Badań nad Nowotworami Uniwersytetu Vanderbilta zauważa, iż rak płuc to jedyny nowotwór, dla którego nie istnieją dopuszczone na rynek testy. Tymczasem wiadomo, że w przypadku palaczy i byłych palaczy ryzyko zachorowania jest od 10 do 50 razy większe, niż wśród osób zdrowych. Brak testu powoduje, iż w grupach ryzyka nie można wcześnie wykrywać choroby. Stosuje się co prawda tomografię komputerową do badania pacjentów nie wykazujących żadnych objawów, ale w wielu przypadkach badanie daje nieprawdziwe pozytywne wyniki co oznacza, że zdrowe osoby poddawane są biopsji i innym ryzykownym procedurom. Z tego powodu, jak mówi Carbone, aż 20% osób, którym usunięto część płuca z powodu podejrzenia nowotworu, w rzeczywistości nie chorowało. To pokazuje, jak bardzo potrzebne są wiarygodne testy, które pozwolą zweryfikować wyniki innych badań. Mark Semenuk, główny naukowiec Panacea Pharmaceuticals informuje, że we krwi chorych występuje proteina HAAH. Jest ona wykrywalna już na najwcześniejszym etapie rozwoju nowotworu, a można tego dokonać za pomocą obecnie stosowanych technik. HAAH jako biomarkerem nowotworu jako pierwszy zainteresował się Jack Wands, dyrektor Live Research Center w Brown Medical School, który jest konsultantem w Panacea. Bada on tę proteinę od sześciu lat. HAAH jest produkowana przez zdrowe komórki ludzkiego ciała i nie trafia do krwi. Jednak komórki nowotworowe niosą HAAH na swojej powierzchni i uwalniają ją do krwi. Wands odkrył, że HAAH zwiększa mobilność komórek, pozwalając nowotworowi na rozprzestrzenianie się. HAAH, jak stwierdził Wand, odgrywa podobną rolę w rozwoju raka mózgu, nerek, prostaty i przewodu pokarmowego. Naukowiec uważa, że osoby, w których krwi odkryte zostanie HAAH powinny być poddane dalszym badaniom na obecność nowotworu. Panacea Pharmaceuticals pracuje też nad lekarstwem, które zwalcza HAAH. Już w tej chwili firma posiada licencję na przeciwciało, które powoduje, iż system odpornościowy zaczyna zwalczać komórki nowotworowe z HAAH. Wstępne badania na myszach chorujących na nowotwory, podczas których wydzielana jest proteina, dały dobre wyniki. Obecnie trwają poszukiwania ochotników do testów klinicznych. Metoda opracowana przez Panacea wydaje się szczególnie obiecująca w przypadku tych nowotworów, których leczenie jest wyjątkowo trudne.
  18. Naukowcy z Massachusetts Institute of Technology (MIT) opracowali egzoszkielet, który ułatwia przenoszenie ciężarów. Mocuje się go w pasie i do nóg. W ten sposób plecak ważący 36 kg wydaje się aż o 80% lżejszy. Udało się to osiągnąć dzięki rusztowaniu z rurek, które ciągną się od dna plecaka po podeszwy butów. W ten sposób ciężar jest "przenoszony" z nóg na obuwie. Na wysokości bioder i kostek w egzoszkielecie zamontowano resory. Przy kolanach znajduje się z kolei zasilane z zewnętrznego źródła energii urządzenie, które pozwala wynalazkowi Amerykanów przystosować się do sposobu chodzenia konkretnej osoby. Wymaga ono udoskonalenia, ponieważ na razie prototyp zmienia dynamikę chodu. Pracujący nad egzoszkieletem inżynierowie zauważyli też, że organizm ludzi testujących jego działanie zużywa do 10% więcej tlenu. Dzieje się tak, ponieważ kompensowanie wpływu urządzenia na sposób poruszania się wymaga pewnego wysiłku. Conor Walsh, student, który zajmował się projektem, zgadza się co do tego, że egzoszkielet zdecydowanie zmienia chód, ale, wg niego, sprawia też, że odczuwa się mniejszy nacisk na górne partie ciała. Po ulepszeniu urządzenie może się przydać przedstawicielom wielu zawodów, m.in. żołnierzom i podróżnikom.
  19. Amerykańscy naukowcy informują, że opracowali nowy sposób pozyskiwania komórek macierzystych, które mogą przydać się w całym szeregu terapii. Komórki uzyskiwane są z jąder. Komórki macierzyste wydają się przyszłością medycyny, jednak z ich wykorzystaniem wiążą się poważne problemy natury etycznej. Obecnie uzyskuje się je przede wszystkim z embrionów, które ulegają zniszczeniu. Dlatego też używanie komórek budzi sprzeciw licznych organizacji oraz obecnego rządu USA. Doktor Shahin Rafii (z Weill Cornell Medical College w Nowym Jorku) stwierdził, że komórki produkujące spermę w jądrach samców myszy, mogą również tworzyć komórki macierzyste. Opracował też sposób na łatwe ich pozyskiwanie. Naukowiec sądzi, że podobne komórki można znaleźć u mężczyzn. Wydaje się, że może być to świetne źródło łatwych do otrzymania i kształtowania komórek macierzystych o takich samych właściwościach, jak embrionalne komórki macierzyste – mówi naukowiec.
  20. Nokia pokazała swój najnowszy telefon komórkowy, model 6301, który wykorzystuje technologię UMA (unlicensed mobile access). Telefon będzie dostępny w Europie w czwartym kwartale bieżącego roku w cenie netto około 230 euro. UMA pozwala na prowadzenie rozmów za pomocą Internetu. Wystarczy, że telefon znajdzie się w zasięgu łącza Bluetooth lub Wi-Fi. Gdy tylko straci zasięg, automatycznie przełącza się do odpowiedniej sieci telefonii komórkowej (GSM, GPRS lub UMTS). Nokia po raz pierwszy pokazała UMA z lipcu ubiegłego roku. Dotychczas jedynym telefonem UMA był model 6086.
  21. Pracownicy włoskiego oddziału IBM-a planują pikietę przed.... wirtualną siedzibą firmy w Second Life. Zatrudnieni w Błękitnym Gigancie skarżą się, że olbrzymie zyski, jakie osiąga ich przedsiębiorstwo nie przekładają się na ich zarobki. Od wielu miesięcy negocjujemy, by IBM podniósł zarobki o 60 euro, zainwestował więcej w opiekę zdrowotną, ubezpieczenia i tak dalej – mówi Davide Barillari, przedstawiciel związków zawodowych. IBM proponuje podwyżkę o 6 euro oraz ograniczenie praw nowych pracowników. Ale to nie wszystko. Strajk jest związany z tym, że firma postanowiła ograniczyć premie, co oznacza, że każdy z pracowników straci w ciągu roku średnio 1000 euro – dodaje. Organizatorzy wirtualnego strajku informują, że odbędzie się on pomiędzy 25 a 30 września. Weźmie w nim udział około 500 awatarów reprezentujących pracowaników z 18 krajów. W Second Life znajduje się około 50 obiektów IBM-a. Barillari dodaje, że strajk to część większej akcji o nazwie „Unions 2.0”. Jej celem jest powołanie wirtualnych związków zawodowych.
  22. Cebula jest tak pospolitym składnikiem wielu dań, że przestaliśmy zwracać na nią uwagę. Tymczasem naukowcy z Hokkaido Tokai University w Japonii odkryli, że u osób, które cierpią na związaną najczęściej z wiekiem utratę pamięci, jedzenie lekko podgotowanej cebuli poprawia zdolność przypominania sobie różnych faktów. Eksperci mają nadzieję, że odkrycie to przyda się podczas obmyślania metod leczenia chorób neurodegeneracyjnych, takich jak alzheimeryzm czy parkinsonizm. Japońscy lekarze zaobserwowali, że jeden z przeciwutleniaczy cebuli łączy się z toksycznymi substancjami odkładającymi się w mózgu i ułatwia ich wypłukiwanie z organizmu. Związek ten zawiera siarkę i wchodzi w skład wielu roślin z rodziny czosnkowatych, w tym samego czosnku. Jak zauważa Ian Marber, dziennikarz specjalizujący się w tematyce zdrowotnej, ekstrakt z cebuli wspomaga działanie hipokampa, czyli struktury mózgowej odpowiedzialnej zarówno za emocje, jak i pamięć. By cebula zachowała właściwości propamięciowe, musi być podgotowana lub podsmażona na wolnym ogniu, ale nie przegotowana. Eksperci doceniają badania Japończyków, uważają jednak, że wpływ wywierany przez cebulę jest raczej słaby. W wielu kulturach jada się to warzywo w różnych postaciach od tysiącleci, ale mimo wszystko ludzie chorują na alzheimeryzm i cierpią na demencję. Ostatnie badania francuskie wykazały, że flawonoidy zmniejszają związaną z wiekiem utratę pamięci, tymczasem cebula zawiera więcej kwercetyny niż herbata czy jabłka. Wielu archeologów, botaników i historyków kulinarnych uważa, że cebula pochodzi z centralnej Azji. Inne badania sugerują z kolei, że zaczęto ją uprawiać w Iranie i zachodnim Pakistanie. Wszyscy zgadzają się co do tego, że "udomowiono" ją ok. 5000 lat temu. Obecnie to 6. pod względem wielkości upraw roślina świata. Nie tylko poprawia pamięć, ale także pomaga w walce z przeziębieniem, chorobami serca, cukrzycą oraz osteoporozą. Poprawia krążenie, obniża ciśnienie krwi, a także zapobiega tworzeniu się skrzepów, zmniejszając lepkość krwi. Podnosi poziom dobrego cholesterolu HDL, pomaga w oczyszczaniu oskrzeli z wydzieliny i zabija bakterie. Aby ograniczyć łzawienie, warto przed krojeniem potrzymać ją przez 30 min w lodówce. Pozostawienie korzeni także ogranicza wydzielanie się wywołujących je gazów. Dr Hiroyuki Nishimura, rektor Hokkaido Tokai University, otrzymał w zeszłym roku honorową nagrodę japońskiego urzędu patentowego za badania w zakresie chemii żywności.
  23. O charakterze człowieka wnioskujemy na podstawie ubioru czy sposobu poruszania się. Stosunkowo mało badań poświęcono jednak temu, o czym rozmawiamy, spotykając kogoś po raz pierwszy. W zeszłym roku Rentfrow i Gosling przeprowadzili ciekawy eksperyment. Połączyli ludzi w pary (jednopłciowe i mieszane) i dali im 6 tygodni na wzajemne poznawanie się. Podczas analizy uzyskanych wyników zauważyli, że najpopularniejszy temat rozmów stanowiła muzyka. Jakie informacje na temat czyjejś osobowości możemy w ten sposób zdobyć? Dlaczego są one tak użyteczne na początku znajomości? W ciągu pierwszego tygodnia o gustach muzycznych dyskutowało aż 58% par. Pozostałe tematy konwersacji (filmy, książki, telewizja, ubrania/moda oraz futbol) stanowiły zbiorczo tylko 37% wszystkich poruszanych kwestii. Mając to na uwadze, naukowcy postanowili sprawdzić, czy i w jakim stopniu muzyka stanowi dobry wskaźnik cech osobowościowych. Poprosili wolontariuszy o ocenę czyjegoś charakteru tylko na podstawie listy 10 ulubionych utworów muzycznych. Porównano to z profilem uzyskanym podczas badania standardowymi testami osobowościowymi. Uwzględniały one tzw. Wielką Piątkę Paula T. Costy i Roberta McCrae: neurotyczność, ekstrawersję, otwartość na doświadczenia, ugodowość i sumienność. Uzyskano dość dużą zgodność wyników. Na podstawie "listy przebojów" danej osoby najtrafniej można było wnioskować o jej otwartości na doświadczenia, a w dalszej kolejności o ekstrawersji i stabilności emocjonalnej. Niewiele mówiła natomiast o sumienności. Jakie osoby lubią jaką muzykę? Ekstrawertycy gustują w wokalistach (i wokalistkach). Miłośnicy country są ludźmi stabilnymi emocjonalnie, a jazz wybierają intelektualiści. Dlaczego wybieramy taki a nie inny gatunek muzyczny? Naukowcy zaproponowali kilka wyjaśniających teorii: 1) pewne rodzaje muzyki uznajemy po prostu za przyjemniejsze z przyczyn estetycznych lub poznawczych; 2) muzyka pomaga nam kontrolować i dostrajać emocje; 3) muzyka jest powiązana z tożsamością. Słuchamy utworów, których wyraz odpowiada temu, jak postrzegamy samych siebie. Najprawdopodobniej wszystkie te hipotezy są po trosze prawdziwe. W badaniach Rentfrowa i Goslinga średnia wieku wynosiła ok. 18 lat. Nastolatki rzeczywiście dużo rozmawiają o muzyce, czy jednak to samo można powiedzieć o innych grupach wiekowych? Jeśli nie, co byłoby głównym tematem konwersacji dorosłych w różnym wieku? Warto to sprawdzić...
  24. Specjaliści z firmy LifeGem wyprodukowali 3 sztuczne diamenty, ekstrahując najpierw niewielką ilość węgla z pukla włosów Ludwiga van Beethovena. To pierwsza znana osoba, którą postanowiono upamiętnić w ten właśnie sposób. Jasnobłękitny 0,56-karatowy kamień ma być sprzedany na eBayu. Trwająca 30 dni aukcja rozpoczyna się 19 września. Niewykluczone, że cena sięgnie nawet miliona dolarów. Do tej pory złożono 23 oferty, najwyższa to 73.100 dol. Zysk zostanie przeznaczony na cele charytatywne. Drugi brylant należy do Johna Reznikoffa, który podarował pukiel producentowi, a trzeci pozostanie w LifeGem, by zapoczątkować całą serię kamieni znanych osobistości. Dziesięć włosów słynnego kompozytora pozyskano z kolekcji włosów sławnych osób University Archives w Westport. Eksperci z Chicago spalili włosy bez dopływu tlenu. Uzyskali 130 miligramów węgla. Podzielili go na 3 kupki i poddali działaniu bardzo wysokich temperatur (3000 stopni Celsjusza), a przez następne dwa tygodnie wysokich ciśnień. Potem jublierzy zajęli się szlifowaniem kamieni. Szefostwo firmy liczy na duże zainteresowanie aukcją brylantu. Mamy nadzieję, że kupią go wysokiej klasy muzycy, tacy jak sir Elton John czy Paul McCartney – podsumowuje dyrektor wykonawczy LifeGem David Hampson. Na eBayu będzie jednak dostępny dla każdego. John Reznikoff, szef University Archives, trafił do Księgi rekordów Guinnessa za sprawą największej i najcenniejszej kolekcji włosów należących do znanych współcześnie osób i postaci historycznych, m.in. Napoleona, Alberta Einsteina oraz Abrahama Lincolna. W przeszłości obcinanie włosów i chowanie ich w medalionie było niezwykle modne. Reznikoff zbiera włosy od przeszło 50 lat. Szacuje się, że pukiel Beethovena ma ok. 200 lat. Jego autentyczność została potwierdzona. Na Beethovena zdecydowano się z dwóch powodów. Po pierwsze, jest znany na całym świecie. Po drugie, nie był politykiem, nie wzbudza więc szczególnych kontrowersji.
  25. HP zaoferuje dyski SSD (Solid State Drive) w całej serii swoich notebooków. Urządzenia będą sprzedawane wraz z maszynami HP Compaq z linii 2710p, 2510p, 6910p i 8000. Początkowo użytkownik będzie mógł zażyczyć sobie tylko 64-gigabajtowego dysku. Koszt notebooka wzrośnie wówczas o około 1000 dolarów. HP to nie jedyny producent, który postanowił zaproponować klientom SSD. Podobne plany mają Dell i Alienware. Urządzenia SSD w przeciwieństwie do obecnie stosowanych HDD (hard disk drive) nie wykorzystują obracających się talerzy, ale pamięci flash. Dzięki rezygnacji z ruchomych części dyski pracują ciszej, są bardziej niezawodne i bardziej odporne na uszkodzenia. Charakteryzują się przy tym wyższą wydajnością, mniejszym wydzielaniem ciepła i mniejszym zużyciem energii.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...