Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'sukces reprodukcyjny' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 10 wyników

  1. Naukowcy skonstruowali robota machającego szczypcami i w ten sposób pokazali, że samce australijskich krabów z gatunku Uca mjoebergi, które energiczniej machają przerośniętymi skrzypcami, są dla samic bardziej pociągające. Podczas eksperymentu na przybrzeżnej równinie błotnej ustawiono cztery mechaniczne ramiona Robocrab. Za ich pomocą biolodzy oceniali, jak rozmiary i prędkość poruszania szczypcami wpływają na sukces reprodukcyjny. W ramach zalotów samce stają obok swojej norki i zataczają kręgi przerośniętymi szczypcami. Jeśli pokaz podoba się samicy, wchodzi do norki wybrańca. Dr Sophie Callander z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego spędziła wiele godzin na obserwacjach. Zauważyła, że gdy samicę postawi się na środku areny – w odległości 20 cm od każdego Robocraba – wybierze "samca" z szybciej poruszającymi się i większymi szczypcami. Siła preferencji (szybkość reakcji) wzrasta, gdy inne szczypce są sporo wolniejsze i mniejsze. Australijka uważa, że eksperyment pozwolił wyjaśnić pozornie altruistyczne zachowania większych samców U. mjoebergi, które wydają się pomagać mniejszym samcom, gdy intruz próbuje odebrać im norkę. De facto jednak duże samce działają we własnym interesie, bo tylko na tle skromniej wyposażonych sąsiadów mogą wywrzeć na wybrance serca tak dobre wrażenie.
  2. Gdy niektóre rośliny zostaną uszkodzone przez żerujące zwierzęta, zaczynają rosnąć szybciej, stają się większe i odnoszą większy sukces reprodukcyjny niż w sytuacji, gdyby ich to nie spotkało. Biolodzy z Illinois odkryli, że dzieje się tak dzięki procesowi zwanemu endoreduplikacją. Pod wpływem traumy komórki roślinne zwiększają ilość DNA, nie przechodząc mitozy (Ecology). Jeśli rozmawiasz z biologami molekularnymi, mogą wiedzieć, czym jest endoreduplikacja, ale żadne z wcześniejszych badań nie spoglądało na nią z perspektywy sukcesu reprodukcyjnego całej rośliny. My próbowaliśmy połączyć jedno z drugim […] – wyjaśnia doktorant Daniel Scholes, który pracował pod nadzorem prof. Kena Paige'a. Amerykanie prowadzili eksperymenty na rzodkiewnikach pospolitych (Arabidopsis thaliana), czyli roślinach zielnych należących do rodziny kapustowatych, które w pewnych typach komórek wielokrotnie duplikują chromosomy. Początkowo w komórce znajduje się 10 chromosomów (po 5 od każdego rodzica), ale po jakimś czasie rekordzistki zawierają nawet 320 chromosomów. Scholes i Paige porównywali DNA dwóch kultywarów rzodkiewnika (kultywar to wyraźnie wyodrębniona, trwała odmiana hodowlana). W każdej z dwóch grup znajdowało się 160 okazów. Naukowcy symulowali działania zwierząt roślinożernych, obrywając połowie pęd centralny. Kultywar Columbia odżywał po wyskubaniu: odtwarzał pędy, liście i wytwarzał więcej nasion od nieuszkodzonych okazów. W przypadku drugiego kultywaru Landsberg erecta po uszkodzeniu tempo wzrostu się nie zmieniało i rośliny wytwarzały mniej nasion. Gdy biolodzy porównali liczbę chromosomów przed i po wyskubaniu pędu centralnego, zauważyli, że u Columbii dochodziło do przyspieszenia endoreduplikacji, a u L. erecta nie. Sądzimy, że sprzyja to sukcesowi reprodukcyjnemu Columbii – podkreśla Paige. Amerykanie uważają, że dodatkowy materiał genetyczny pozwala nasilić produkcję białek potrzebnych do wzrostu i rozmnażania, poza tym większa ilość DNA oznacza większe komórki. Wzrost wielkości pojedynczych komórek może ostatecznie prowadzić do wzrostu rozmiarów całej rośliny. Zwykle zakładamy, że jesteśmy uwięzieni w tym, co odziedziczyliśmy, ale odkryliśmy, że rośliny powiększają swój stan posiadania i po raz pierwszy zaczynamy rozumieć, jak to robią i dlaczego – podsumowuje Scholes.
  3. Sukces reprodukcyjny zarówno mężczyzn, jak i kobiet zależy od pokarmów dostępnych na wczesnych etapach życia – twierdzą badacze z University of Sheffield (Ecology). Pracami zespołu, który zestawił ze sobą kościelne dane dotyczące porodów w XVIII-wiecznej Finlandii oraz informacje związane z plonami żyta i jęczmienia w tym samym czasie i miejscu, kierował dr Ian Rickard. Okazało się, że u kobiet i mężczyzn z biednych rodzin jedzenie spożywane we wczesnym dzieciństwie wiązało się z prawdopodobieństwem przekazania genów. Prawie połowa takich osób, które urodziły się w roku słabych plonów zarówno żyta, jak i jęczmienia, nie miała dzieci, zaś niemal każdy ubogi człowiek urodzony w roku obfitości obu zbóż spłodził dziecko przynajmniej raz w życiu. Uzyskane rezultaty wskazują, że pokarmy dostarczane (lub reglamentowane) w okresie prenatalnym czy wczesnym postnatalnym mogą ograniczać rozwój układu rozrodczego.
  4. W przypadku świstaków żółtobrzuchych (Marmota flaviventris) bycie ofiarą stadnej przemocy zwiększa szanse na przekazanie genów. Chcąc nie chcąc, taki osobnik znajduje się bowiem w centrum sieci społecznej. Z jednej strony inni się na nim wyżywają, lecz z drugiej wszyscy zwracają na niego uwagę (Proceedings of the National Academy of Sciences). Daniel Blumstein, biolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, podkreśla, że tego rodzaju taktyka sprawdza się u gatunków, które nawet przejawiając agresję, nadal pozostają stonowane. Ofiara przemocy wśród szympansów nie miałaby już szans na odniesienie z tego faktu jakichkolwiek korzyści. To naprawdę otworzyło nam oczy na znaczenie agresywnych kontaktów dla podtrzymywania struktury społecznej – podkreśla Blumstein. Amerykanie ustalili też, że tendencja do zostawania ofiarą jest dziedziczna, lecz do wykazywania agresji już nie. Uciekające się do przemocy gryzonie miały więcej okazji do kopulowania, co niewątpliwie wpływało na ich sukces reprodukcyjny. W przypadku osobników będących ofiarami agresji korzyści mogą przeważać nad stratami, ponieważ nie tylko "wchodzą" one we wrogie relacje z innymi członkami stada, ale i mają, niekiedy z tego tytułu, wielu przyjaciół. Jak tłumaczy Blumstein, bycie w grupie to coś bardzo istotnego, a ponieważ nie każdy może być osobnikiem alfa, musi tolerować pewną dozę agresji. Naukowcy od 1962 r. łapali, znakowali i obserwowali świstaki w Rocky Mountain Biological Laboratory w Kolorado. W ramach najnowszego studium przez 6 lat obserwowali kontakty 152 M. flaviventris. Biolodzy przyglądali się dziedziczonym cechom społecznym. Robili to, uznając, że dziedziczy się tylko coś istotnego z ewolucyjnego punktu widzenia. Okazuje się więc, że wchodzenie w rolę ofiary jest ważniejsze od znęcania się nad kimś, bo w genach przekazywane jest wyłącznie to pierwsze...
  5. Szanse na zajście w ciążę przez kobietę we wczesnym wieku średnim mogą zależeć od jej grupy krwi. Naukowcy z Uniwersytetu Yale i Albert Einstein College of Medicine badali 560 kobiet przechodzących leczenie bezpłodności. Przy tej okazji wykryli u pacjentek z grupą krwi 0 chemiczne symptomy małej liczby jajeczek. Amerykanie przyglądali się stężeniu hormonu folikulotropowego (FSH) u pań w średnim wieku 35 lat. Kobieta przychodzi na świat z określoną rezerwą jajnikową. Z wiekiem zmniejsza się zatem liczba pęcherzyków pierwotnych. Wysoki poziom FSH uznaje się za wskaźnik szybszego wyczerpywania rezerwy, co może utrudnić zajście w ciążę w wieku trzydziestu czy czterdziestu kilku lat. Po zbadaniu próbek krwi wyszło na jaw, że kobiety z grupą krwi 0 mają wyższe stężenia hormonu folikulotropowego. U grupy A były one niższe. Wiek kobiety pozostaje najważniejszym czynnikiem wpływającym na sukces reprodukcyjny. Podstawowy poziom FSH daje nam pojęcie o jakości i liczbie komórek jajowych – wyjaśnia dr Edward Nejat. Na razie nie wiadomo, czy i ewentualnie jak oddziałuje on na populację generalną, bo jak pamiętamy, wszystkie kobiety uwzględnione w studium zespołu leczyły się na bezpłodność.
  6. Co łączy samce altanników (Ptilonorhynchidae) z Michałem Aniołem? Okazuje się, że wykorzystanie perspektywy. W rzeźbie Dawida głowa jest nieproporcjonalnie duża, ręce długie, a dłonie duże, podczas gdy ptak, posuwając się w głąb konstrukcji, umieszcza w niej coraz większe obiekty. W jednym i drugim przypadku cel pozostaje ten sam: dzieło sztuki ma się wydawać bardziej regularne, a zniekształcenia są zamierzone, bo zwierzę i renesansowy mistrz wiedzieli, że obserwator będzie je podziwiać z określonego miejsca. W pierwszym przypadku najpierw z oddalenia, a w drugim z dołu. Prof. John Endler z Deakin University w Geelong tłumaczy, że dzięki zastosowanemu zabiegowi wnętrze altanki wydaje się mniejsze, co z kolei sprawia, że ustawiony w centrum samiec wygląda na większego. Poza człowiekiem, jedwabnica szara [Chlamydera nuchalis] jest pierwszym znanym zwierzęciem, które aranżuje widok ze zmienioną perspektywą ze względu na inne jednostki – wyjaśnia naukowiec. Tak jak w przypadku Dawida, trik działa tylko pod jednym określonym kątem. Ptaki upewniają się, że samice widzą altankę z właściwego miejsca, budując alejkę – dwa rzędy ustawionych w pionie patyków, które otwierają się na placyk. Badacze manipulowali geometrycznymi właściwościami dziedzińca. Kiedy odwróciliśmy gradient – umieszczając mniejsze obiekty dalej, a większe bliżej alei, w ciągu trzech dni ptaki przywracały odpowiednie stopniowanie wielkości. Nie wiadomo, czy samce dochodzą do ostatecznej koncepcji metodą prób i błędów, czy mają wrodzone poczucie perspektywy. Obecnie zespół Endlera sprawdza, czy stopniowanie wielkości ozdób wpływa na sukces reprodukcyjny. Australijczyk uważa, że jedwabnica tworzy sztukę. Zamiarem ptaka jest tworzenie wzorców wizualnych zmieniających zachowanie innych. Nasza definicja przyrównuje sztukę do umownych sygnałów, które nie stanowią części ciała artysty. W takim znaczeniu altanniki są artystami, a ich widzowie [samice] oceniają sztukę, co oznacza, że ptaki mają wyczucie artystyczne.
  7. Sukces reprodukcyjny kobiet i mężczyzn zależy od cech osobowości. W krajach z tradycyjnie wysokim wskaźnikiem urodzeń dużą liczbę dzieci mają kobiety z wyższym poziomem neurotyzmu i bardziej ekstrawertywni mężczyźni. Naukowcy wykryli także związek między matczynymi cechami osobowości a kondycją fizyczną potomstwa. I tak bardziej neurotyczne panie częściej miały dzieci ze zmniejszonym wskaźnikiem masy ciała (BMI), co świadczyło o niedożywieniu. Cechy osobowościowe są coraz intensywniej analizowane pod kątem indywidualnego determinowania wzorców płodności. Akademicy sprawdzają również, jak różnice w osobowości mogą być podtrzymywane przez dobór naturalny. Wcześniejsze studia prowadzono w społeczeństwach zachodnich, do omawianych badań wybrano jednak bardziej tradycyjne populacje z 4 wiosek w Senegalu. W przypadku obojga partnerów określano wpływ cech osobowości na liczbę i stan zdrowia potomstwa. Pod uwagę wzięto ekstrawersję, ugodowość, sumienność, neurotyczność i otwartość, czyli czynniki osobowości uwzględnione przez Paula Costę i Roberta McCrae w modelu Wielkiej Piątki (Big Five). Okazało się, że kobiety z większą niż przeciętnie tendencją do neurotyzmu (lękowe, przygnębione, emocjonalne) miały o 12% więcej dzieci od pań lokujących się poniżej średniej. Związek ten był silniejszy w przypadku kobiet o wyższej pozycji społecznej. Negatywny wpływ matczynego neurotyzmu na kondycję fizyczną potomstwa sugeruje, że gdy jest on wyjątkowo nasilony, rodzina ponosi związane z tym koszty. W przypadku mężczyzn akademicy ustalili, że mężczyźni z ponadprzeciętną ekstrawersją mieli o 14% więcej dzieci niż panowie lokujący się poniżej średniej. Nasze rezultaty pokazują, że osobowość inaczej determinuje wielkość rodziny kobiety i mężczyzny. Mężczyźni z największymi familiami są inni od kobiet z największymi rodzinami- podsumowuje dr Virpi Lummaa z University of Sheffield, która współpracowała z dr Alexandrą Alvergne z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego oraz Markusem Jokelą z Uniwersytetu Helsińskiego.
  8. Islandzcy badacze z firmy deCODE Genetics w Reykjaviku twierdzą, że poślubienie dalszego kuzyna lub kuzynki oznacza posiadanie większej liczby dzieci niż w przypadku związków ludzi jeszcze luźniej lub w ogóle niespokrewnionych. Po przeanalizowaniu rejestrów narodowych stwierdzili oni, że większa liczba potomstwa rodziła się w małżeństwach krewnych 3. i 4. stopnia (Science). Wg naukowców, kuzyni mogą być bardziej dopasowani biologicznie (unika się np. konfliktu serologicznego). Spostrzeżenie to nie odnosi się, oczywiście, do krewnych pierwszego i drugiego stopnia. Sukces reprodukcyjny stawał się natomiast udziałem dalszego kuzynostwa. Już wcześniej były na to dowody, nie dało się jednak stwierdzić, czy większa liczba dzieci to wynik podobieństw genetycznych, czy zjawisko powszechne w społeczeństwach pochwalających małżeństwa wewnątrz rodziny. Islandczycy dysponowali danymi genetycznymi ze 165 lat, które obejmowały ponad 160 tys. par, mogli więc rozstrzygnąć ten spór. Sprawę ułatwiała homogeniczność socjoekonomiczno-kulturowa populacji. Pomiędzy 1800 a 1824 rokiem pary kuzynów trzeciego stopnia miały 4,04 dziecka i 9,17 wnuka, a pary kuzynów 8. i wyższych stopni 3,34 dziecka i 7,31 wnuka. Podobne proporcje stwierdzono pomiędzy 1924 a 1949 rokiem. Pokrewieństwo czwartego stopnia także wiązało się z większą "dzietnością", ale już nie związki w bliższej rodzinie. Ostatni przypadek odzwierciedla zapewne genetyczne minusy, wynikające z rozmnażania się ludzi zbyt blisko spokrewnionych. Takie pary również miały więcej dzieci, ale umierały one młodo, nie doczekawszy się jeszcze własnego potomstwa. Każdy z nas dysponuje dwoma kopiami tego samego genu: jedną dostajemy od matki, drugą od ojca. Gdy jedna jest zmutowana, ratuje nas kopia od drugiego z rodziców. Jeśli są spokrewnieni, z większym prawdopodobieństwem oboje przekażą potomkowi wadliwy gen. Takie właśnie zjawisko można było zaobserwować w rodach królewskich, w których rodziło się wiele chorych dzieci z wadami genetycznymi. Badacze zauważają, że zwrot od małych społeczności w kierunku dużych aglomeracji miejskich był sytuacją nową w kategoriach ewolucyjnych. Jeśli związki w rodzinie zwiększały sukces reprodukcyjny, to miasta zmniejszały szanse na spotkanie i rozmnożenie osób spokrewnionych. Stąd niższy wskaźnik przyrostu naturalnego. W przeszłości poza większymi osadami często wiązano się z krewnymi, ponieważ znalezienie sobie partnera wymagało długiej wyprawy do sąsiedniej wioski. Współcześnie małżeństwa wewnątrz rodziny praktykuje się w niektórych społeczeństwach kultury wschodniej. W ten sposób unika się przygotowywania posagu, a majątek ulega scaleniu. Alan Bittles, który zajmuje się genetyką człowieka na Edith Cowan University, podkreśla, że małżeństwa krewnych są postrzegane jako coś złego dopiero od połowy XIX stulecia. Badacze deCODE Genetics nie dysponowali większą liczbą danych na temat stanu zdrowia dzieci z małżeństw krewnych, ale posiadanie jak największej liczby własnych dzieci uznaje się za wskaźnik sukcesu reprodukcyjnego, a pod tym względem "najlepsi" byli krewni trzeciego i czwartego stopnia.
  9. Mężczyźni z antyspołeczną osobowością wydają się przyciągać kobiety. Widać to w przypadku czarnych charakterów przedstawianych w filmach, ale także w życiu. Najnowsze odkrycia psychologów mogą pomóc w wyjaśnieniu, czemu tzw. czarna triada (narcyzm, psychopatia i makiawelizm) nadal występuje w ludzkiej populacji i nie została wyeliminowana w toku ewolucji. W normalnych okolicznościach taki osobnik stałby się wyrzutkiem: porzucony przez innych, także przez partnera, umarłby z głodu lub padłby ofiarą drapieżników. Jednak bycie odrobinę złym popłaca, ponieważ sprzyja bujnemu życiu erotycznemu. Peter Jonason i zespół z Uniwersytetu Stanowego Nowego Meksyku w Las Cruces zebrali grupę 200 studentów college'u. Wypełniali oni test osobowościowy, dzięki któremu można było ocenić natężenie 3 cech czarnej triady. Pojawiały się tam pytania dotyczące życia seksualnego ochotników, np. o liczbę partnerów i o to, czy kiedykolwiek poszukiwali przelotnych związków. Okazało się, że ci mężczyźni, którzy zdobyli najwięcej punktów w skalach mierzących makiawelizm, narcyzm i zamiłowanie do przeżywania dreszczyku, mieli jednocześnie największą liczbę partnerek i najczęściej szukali przelotnych związków. Podobnej korelacji nie zaobserwowano u kobiet. Johanson opowiedział o uzyskanych wynikach na konferencji Stowarzyszenia Ludzkiego Zachowania i Ewolucji w Kioto. Podkreślił, że doskonałym uosobieniem opisywanego mężczyzny jest James Bond. Jest jawnie nieprzyjemny, wyjątkowo ekstrawertywny i lubi wypróbowywać nowości: zabijanie ludzi czy kolejne kobiety. Źli chłopcy pociągają kobiety podobnie jak agent Jej Królewskiej Mości. Romansując z wieloma paniami, rozprzestrzeniają swoje geny i nie muszą przy tym chcieć zajmować się swoim potomstwem..."Ta strategia wydaje się działać. Przecież cechy te są nadal obecne w populacji – podsumowuje Johanson. Podobne zjawisko występuje w różnych kulturach. Na tej samej konferencji David Schmitt z Bradley University w Peorii zaprezentował wstępne wyniki badań ponad 35. tys. ludzi z 57 krajów. On także zaobserwował związek czarnej triady z sukcesem reprodukcyjnym. Matthew Keller z University of Colorado w Boulder zaznacza, że trzeba jeszcze wyjaśnić, czemu trzy wymieniane cechy nie rozpowszechniły się w społeczeństwie bardziej. Wg niego, jest to rodzaj związanych z nimi kosztów. Razem z Johansonem zaproponował nawet teorię, że triada jest najskuteczniejsza, gdy występuje stosunkowo rzadko. Inaczej ludzie nauczyliby się jej wystrzegać...
  10. Mężczyźni o niższych głosach mają więcej dzieci. Tacy panowie są przez kobiety uznawani za starszych, zdrowszych i bardziej męskich. Co zrozumiałe, mężczyzn pociągają z kolei kobiety o wyższych głosach, interpretowanych jako przejaw atrakcyjności, kobiecości, dobrego stanu zdrowia i podporządkowania. Wyższy głos brzmi też młodziej. Zespół profesora Davida Feinberga z McMaster University postanowił sprawdzić, czy i jak niski tembr głosu przekłada się na liczbę i przeżywalność potomstwa (Biology Letters). "Odkryliśmy, że wysokość głosu ojca nie wiąże się ze wskaźnikiem śmiertelności dzieci. Panowie z niskimi głosami odnosili jednak większy sukces reprodukcyjny, ponieważ rodziło im się więcej dzieci". Kanadyjczycy analizowali procesy zachodzące w tanzańskim plemieniu Hadza (Hadzabe'e), zamieszkującym tereny wokół jeziora Eyasi. To jedna z ostatnich prawdziwych kultur myśliwsko-zbieraczych. Nie stosuje się tam współczesnych metod kontroli urodzeń, dlatego naukowcy mieli dostęp do danych, na które nie wpływały żadne czynniki zewnętrzne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...