-
Liczba zawartości
37640 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Odtwarzając właściwości stóp gekona, naukowcy amerykańscy opracowali wodoodporny, doskonale przylegający do tkanek bandaż. Przyda się on chirurgom oraz do opatrywania ran. Nad bandażem pracowało wielu badaczy, m.in. profesor Robert Langer z MIT i Jeff Karp z Harvard Medical School. Został on wykonany z tzw. biogumy. Do wyrzeźbienia powierzchni bandaża (mikrodolin i górek) wykorzystano technologię komputerową. Dzięki takiej strukturze materiał lepiej przylega do znajdujących się pod spodem powierzchni. Inne ekipy pracowały nad gekonopodobnymi klejami, które nadają się do stosowania w warunkach niskiej wilgotności. W odróżnieniu od nich, bandaż z biogumy może być wykorzystywany przy dużej wilgoci, np. w sercu, pęcherzu moczowym albo płucach. Jest biodegradowalny, dlatego można go bez obaw pozostawić w organizmie pacjenta (Proceedings of the National Academy of Sciences). Jest duże zapotrzebowanie na materiały medyczne wzorowane na taśmie klejącej – twierdzi Karp. Muszą one jednak spełniać kilka warunków. Po pierwsze, powinny zachowywać lepkość w wilgotnym otoczeniu. Po drugie, nie mogą wywoływać stanów zapalnych ani być toksyczne. Aby bandaż przylepiał się do "mokrych" tkanek, uczeni dodali warstwę kleju na bazie cukru. Podczas eksperymentów na próbkach jelit świń bandaż z klejem przylegał dwukrotnie silniej niż materiał bez wytłoczeń. Langer wymienia kilka pól zastosowań swojego wynalazku. Z pewnością przyda się on, by zapobiec "przeciekaniu" po wykonaniu pomostów omijających w przewodzie pokarmowym. Może także wspomagać lub zastępować szwy. Jest to również dobry sposób dostarczania leków i komórek w określone miejsce.
-
- Robert Langer
- wilgoć
- (i 6 więcej)
-
W El Kadada w Sudanie małżeństwo archeologów znalazło najstarszy dowód składania ofiar z ludzi w Afryce. Państwo Reinhold natrafili na neolityczny grób sprzed 5,5 tys. lat. Pochowany w nim człowiek był otoczony przez 3 inne poświęcone osoby, dwa psy oraz piękną ceramikę. Urny, żarna, koraliki i bransoletki zostaną przekazane Muzeum Narodowemu w Chartumie. Nie znam innego afrykańskiego znaleziska o takiej randze... Nie mamy niczego tak mocnego z wykopalisk prowadzonych w innych krajach. Reinhold, którego zespół pracował w okolicy od kilku miesięcy, opisuje grób jako najważniejsze neolityczne odkrycie archeologiczne w Afryce od lat 90. ubiegłego wieku. Okres, z którego pochodzi znalezisko, wiązał się z przekształceniem byłych myśliwych w społeczności rolniczo-rzemieślnicze. Pierwsza, jak ją nazywa Francuz, globalna rewolucja na zawsze zmieniła strukturę społeczną. Reinhold uważa, że znalezisko z El Kadada jest o 1000 lat starsze od znanych wcześniej spektakularnych sudańskich grobów zbiorowych. Rejon wioski doskonale nadawał się do celów rolniczych. Nie brak tu żyznych ziem, a w pobliżu przepływa Nil.
-
Toshiba oficjalnie poinformowała o porzuceniu formatu HD DVD. Japońska firma była tylko jednym z gigantów wspierających ten format. Popierał go również Microsoft, którego klienci dokupili wiele odtwarzaczy HD DVD do konsoli Xbox 360. Microsoft mówi, że porzucenie formatu przez Toshibę nie wpłynie negatywnie na sprzedaż konsoli, gdyż odtwarzacze HD DVD nie były weń wbudowane, a ich kupno było opcjonalne. Dotychczas klienci w USA nabyli 269 000 napędów HD DVD dla Xboksa 360. Oznacza to, że napęd jest najchętniej kupowanym urządzeniem peryferyjnym dla konsoli Microsoftu. Koncern Gatesa nie wydaje się jednak zmartwiony. Firma ogłosiła, że poczeka, co postanowi Toshiba, która produkuje wspomniany napęd. Microsoft popierał co prawda format konkurencyjny wobec Blu-ray, ale nie był z nim tak mocno związany, jak chociażby Sony, które wbudowało odtwarzacz Blu-ray w konsolę PlayStation 3. Co więcej Microsoft został oskarżony o to, że ogłaszając swoje poparcie dla HD DVD chce sabotować rozwój formatu optycznego przyszłej generacji. Koncern z Redmond miał jakoby w ten sposób wprowadzać zamieszanie na rynku i nakłaniać klientów do tego, by wstrzymali się z wyborem jednego z konkurujących formatów, a zamiast tego by korzystali z gier czy filmów udostępnianych za pośrednictwem Sieci przez takie usługi jak Xbox Live Video Marketplace. Microsoft miał więc ponoć na celu doprowadzenie do upadku obu formatów. W związku z wycofanie się Toshiby z rynku HD DVD pojawiły się spekulacje, jakoby Microsoft przygotowywał się do wykorzystania formatu Blu-ray. Przedstawiciele firmy oficjalnie mówią jednak, że jest jeszcze zbyt wcześnie by rozważać takie pomysły. Microsoft, mimo iż wsparł HD DVD, nigdy nie oświadczył, że nie będzie używał Blu-ray.
-
Brytyjczycy i Amerykanie znaleźli na Madagaskarze skamieniałą żabę sprzed 70 mln lat. Nadali jej przydomek Belzeżaba, ponieważ płaz z piekła rodem żywił się najprawdopodobniej młodymi dinozaurów. Naukowcy oceniają, że zwierzę ważyło ok. 4 kg i rozmiarami oraz kształtem przypominało spłaszczoną piłkę plażową. Stworzenie było skrajnie różne od gatunków widywanych współcześnie na wyspie; jego masa to dwukrotność tego, czym mogą się pochwalić te ostatnie. Ze szczegółami odkrycia badaczy z University College London (UCL) i Stony Brook University można się zapoznać w artykule opublikowanym na łamach pisma Proceedings of the National Academy of Sciences. Czterdziestocentymetrowa żaba była krewną współczesnych żab rogatych. Miała krótkie nogi i szeroki otwór gębowy z mnóstwem drobnych zębów – wyjaśnia prof. Susan Evans z UCL. Jeśli miała agresywny temperament swoich dzisiejszych następczyń i stosowała taktykę polowania z zasadzki, mogła być drapieżnikiem doskonale przystosowanym do unicestwiania małych zwierząt. Niewykluczone, że na jej dietę składały się owady, niewielkie kręgowce, np. jaszczurki, a może nawet i młode dinozaury. Badacze zgodnie podkreślają, że odkrycie z Madagaskaru potwierdza teorię, że wyspa, Indie i Ameryka Południowa były połączone do okresu późnej kredy. Żaba jest bowiem zupełnie inna niż płazy madagaskarskie, przypomina za to żaby rogate, uznawane pierwotnie za gatunek endemiczny kontynentu południowoamerykańskiego. Razem z Belzeżabą na Madagaskarze żyły mięsożerne dinozaury, roślinożerne krokodyle i olbrzymie węże. Ich ekspansja zaczęła się dużo wcześniej niż pierwotnie przypuszczano. W ramach wcześniejszych prac odnaleziono podobieństwa pomiędzy dinozaurami zamieszkującymi 3 wskazane wyżej regiony. Udało się to także w przypadku ssaków, ptaków i krokodyli.
-
- Susan Evans
- Belzeżaba
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Robert Scoble na swoim blogu pisze, że kilkukrotnie był świadkiem powstawania programów, o których wiedział, że zmienią świat. Tak było w przypadku oprogramowania komputera Apple II, później były też PageMaker, Excel czy Photoshop oraz przeglądarka Netscape. Teraz, jak mówi, widział kolejną z takich rzeczy. Niestety, Scoble został związany tajemnicą i jedyne co ujawnił to fakt, iż oficjalna premiera nastąpi 27 lutego. Przyznał też, że pokazu dokonali Curtis Wong i Jonathan Fay, badacze zatrudnieni w Microsofcie. Dodał, że oprócz Wonga i Faya w prace zaangażowany był też Andy Wilson oraz kilka innych osób. Wilson jest członkiem zespołu Systemy Adaptacyjne i Interakcja. Wśród jego zainteresowań znajdują się takie działy jak: interakcja pomiędzy komputerem a człowiekiem, rozpoznawanie gestów, maszyny uczące się. Z kolei Jonathan Fay i Curtis Wong pracują w dziale Next Media, zajmującym się interaktywnymi mediami od telewizji poczynając, poprzez przekaz szerokopasmowy aż po gry. Można więc domniemywać, że tym, co wywarło tak olbrzymie wrażenie na Scoble'u jest jakiś nowy rodzaj interfejsu łączącego komputer i użytkownika, może nowy rodzaj wirtualnej rozrywki oferującej nieznany dotąd poziom interakcji pomiędzy człowiekiem a maszyną. Odpowiedź na to pytanie możemy poznać jeszcze przed 27 lutego. Scoble twierdzi bowiem, że technologia jest tak rewolucyjna, iż nie będzie możliwe utrzymanie jej w tajemnicy jeszcze przez ponad tydzień.
- 9 odpowiedzi
-
- Jonathan Fay
- Curtis Wong
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Odkryto alternatywną drogę działania kokainy
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Mechanizm wpływu kokainy na transportery dopaminy znany jest od dość dawna. Gdy sygnał dopaminowy dotrze do celu, mediator ten jest wychwytywany przez transporter i w ten sposób jego działanie jest zatrzymywane. Kokaina blokuje wychwyt dopaminy, przez co mediator dłużej utrzymuje swoje działanie, a pozytywne doznania trwają dłużej i są znacznie bardziej intensywne. Tak właśnie sądzono przez lata. Okazuje się jednak, że istnieje także inny mechanizm działania narkotyku. Zbadaniem tego zjawiska zajął się zespół z Laboratorium Narodowego Brookhaven, należącego do amerykańskiego Departamentu Energii. Okazuje się, że kokaina wywiera znaczący wpływ na metabolizm mózgu nawet u myszy, w których mózgach całkowicie zablokowano syntezę transporterów dopaminowych. Odkrycie to skłoniło naukowców do przeprowadzenia dalszych eksperymentów. Mają one doprowadzić do odkrycia sposobu działania kokainy na mózg gryzoni pozbawionych białkowego transportera dopaminy. Przy badaniu tego fenomenu posłużono się wysoce zaawansowaną i precyzyjną techniką, zwaną pozytronową tomografią emisyjną (PET). Metoda ta pozwala na wykrycie subtelnych zmian intensywności metabolizmu na podstawie pomiaru pochłaniania glukozy znakowanej radioaktywnym izotopem. Określając mechanizm działania kokainy na mózg myszy, badano zmiany zużycia glukozy przez poszczególne jego części. Zanim podano narkotyk, badane myszy wykazywały znacznie wyższą aktywność mózgu w rejonie wzgórza oraz móżdżku niż myszy typu dzikiego (tzn. takie, u których defekt transportera nie występuje). Było to spowodowane stale podwyższonym poziomem dopaminy. Odkrycie to, nieplanowane w przebiegu eksperymentu, sugeruje, że przekaźnik ten może być istotny dla regulacji poziomu glukozy w tych rejonach mózgu. Podwyższony poziom glukozy przywodzi na myśl nadaktywność wspomnianych części mózgu, jednak kwestia ta wymaga bliższych badań. Kolejne ciekawe, choć zupełnie nieplanowane odkrycie dotyczące myszy pozbawionych transportera dopaminy dotyczy ich zachowań. Zwierzęta te prezentowały bowiem spektrum objawów charakterystycznych dla zespołu nadaktywności psychoruchowej, czyli ADHD. Jak więc widać, naukowcy "mieli oczy dookoła głowy" - przy okazji swoich badań dokonali także odkryć zupełnie innych, niż planowali. Dostarczyli prawdopodobnie innym eksperymentatorom przydatnych modeli kilku ludzkich chorób. Po dogłębnym zbadaniu myszy pozbawionych aktywności genu dla transportera dopaminy, podano zwierzętom kokainę i ponownie przeprowadzono analizę aktywności ich mózgu. Po aplikacji narkotyku, ogólny poziom metabolizmu mózgu spadł, jednak - zgodnie z oczekiwaniami - zmiana ta była wyraźniejsza u myszy z funkcjonującym przenośnikiem dopaminy. U myszy z defektem tego białka wykryto także spadek tempa metabolizmu we wzgórzu. Sugeruje to wyraźnie, że kokaina wpływa nie tylko na system przekaźnictwa związany z dopaminą. Spekuluje się, iż alternatywny mechanizm działania narkotyku opiera się na transporcie noradrenaliny oraz serotoniny. Odkrycie to ma szansę wspomóc badania nad poszukiwaniem skutecznej terapii zwalczającej uzależnienie od kokainy. Szczegółowe wyniki badań zostaną opublikowane w majowym numerze czasopisma Synapse. -
Wysiłek pomaga mięśniom - teraz wiemy dlaczego
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
O korzystnym wpływie aktywności fizycznej na stan naczyń krwionośnych słyszeli chyba wszyscy. Mimo to do niedawna ciągle nie było wiadomo, dlaczego tak się dzieje. Teraz, dzięki badaniom wykonanym na Uniwersytecie Rochester, poznaliśmy odpowiedź na to pytanie. Stawka jest wysoka, bo aż 10 milionów osób w samych Stanach Zjednoczonych cierpi z powodu chorób obwodowych naczyń krwionośnych. Od pewnego czasu wiadomo, że sygnały pobudzające krążenie krwi w jednej tkance powodują pobudzenie rozwoju innych. Budzi to nadzieję na stworzenie leku, który - poprzez naśladowanie efektów wywołanych przez aktywność fizyczną - mógłby przyspieszyć gojenie ran i poprawić stan naczyń krwionośnych. Rozwiązanie zagadki tkwi w miejscu, gdzie nieliczni spodziewaliby się je znaleźć: poza komórkami. Chodzi o tzw. macierz pozakomórkową (ECM, od ang. Extracellular Matrix). Jest to złożona sieć białek, tworząca otoczenie komórek i swoiste "rusztowanie" determinujące strukturę tkanki. W zależności od składu ECM, może ona współtworzyć wiele tkanek: od twardej i sztywnej tkanki kostnej po miękką tkankę łączną, tworzącą strukturę miękkich i delikatnych organów wewnętrznych. Do niedawna sądzono, że jedyną funkcją macierzy pozakomórkowej jest właśnie tworzenie podpory dla otaczających komórek. Okazuje się jednak, że ECM jest także istotnym ogniwem łańcuchu sygnalizacji odbywającej się wewnątrz tkanki. Kolejnym istotnym odkryciem dokonanym w ostatnich latach jest zrozumienie wpływu siły fizycznej na rozwój tkanek. Odkryto np., że regularne podnoszenie dużych ciężarów może powodować pogrubienie kości, a nacisk wywoływany przez przepływającą szybko krew może spowodować wzrost elastyczności naczyń, chroniąc przed arteriosklerozą. Zdobyte informacje skłoniły badaczy do zbadania mechanizmu, który powoduje zmianę "zachowania" ECM w wyniku przyłożenia siły fizycznej. Okazuje się, że odkształcanie mięśni szkieletowych przez wysiłek zmienia kształt cząsteczek białka zwanego fibronektyną. To z kolei skutkuje wysłaniem lokalnego sygnału, powodującego rozluźnienie mięśni gładkich otaczających naczynia krwionośne. Dzięki temu naczynie rozszerza się, a przepływ krwi przez mięśnie przyspiesza. Co ciekawe, odkryto także fragment cząsteczki fibronektyny, który wywołuje taką reakcję. Jest to grupa aminokwasów zdolna do bezpośredniej interakcji z otaczającymi komórkami i generująca biochemiczny sygnał powodujący rozluźnienie mięśni naczyń. Zmiana kształtu cząsteczki białka powoduje "wyeksponowanie" tego miejsca, normalnie ukrytego wewnątrz struktury, i uruchomienie kaskady sygnałów. Udowodniono także, że zablokowanie tego "aktywnego miejsca" fibronektyny przez przeciwciało blokuje przesyłanie sygnału i nie dochodzi do rozluźnienia mięśniówki naczyń. Odkrycie naukowców z Uniwersytetu Rochester może być istotne głównie dla osób, które z powodu chorób lub podeszłego wieku są niezdolne do intensywnego wysiłku, lecz stan naczyń krwionośnych zagraża ich zdrowiu. Być może odpowiednie naśladowanie funkcji fibronektyny wspomoże także gojenie rozległych ran, czyli proces zależny od wydajnego przepływu krwi, dostarczającej tkance substancji niezbędnych do odbudowy.- 5 odpowiedzi
-
- siła fizyczna
- ECM
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Choć nie ustają prace nad technologiami eliminującymi dwutlenek węgla z procesów technologicznych, niewiele z nich nadaje się do stosowania na szeroką skalę. Nie dziwi zatem postawa niektórych naukowców, którzy zamiast ostatecznie rozwiązać problem, próbują go obejść. Jeden z efektów takiej filozofii zaprezentowali niedawno badacze z Georgia Institute of Technology – opracowywany przez nich system ma umożliwić zbieranie, magazynowanie, transport oraz przetwarzanie węgla do postaci nieszkodliwej dla środowiska, a w przyszłości – nawet w syntetyczne paliwo. Pomysł na recykling CO2 nie jest ograniczony tylko do jednego typu maszyn przemysłowych. Dotyczy on bowiem zarówno małych samochodów osobowych, jak i potężnych elektrowni. Co ciekawe jednak, za większość dwutlenku węgla w atmosferze odpowiedzialne są te pierwsze. Problem niestety polega na tym, że trudno skonstruować mały i skuteczny system odzyskujący ten gaz z niewielkich silników spalinowych. Celem naukowców jest stworzenie takiego systemu, w którym samochody magazynują dwutlenek węgla pochodzący z paliwa, po czym oddają go podczas tankowania. Gaz następnie byłby przesyłany do wytwórni paliwa, która dzięki "czystej" energii przetwarzałaby go z powrotem w paliwo. Taki obieg zamknięty charakteryzowałby się zerową emisją gazów cieplarnianych. Niestety, spełnienie tych założeń wydaje się odległe w czasie. Obecnie pracownicy Georgia Tech doskonalą urządzenie CHAMP (ang. CO2/H2 Active Membrane Piston), służące do oddzielania dwutlenku węgla od paliwa oraz magazynowanie go w ciekłej postaci. Pozostały po tym procesie wodór służyłby do napędzania pojazdów, węgiel natomiast miałby trafić w miejsce bezpieczne dla środowiska. Możliwość wytwarzanie paliwa z CO2 i wody postanowiono zbadać w następnej kolejności.
- 1 odpowiedź
-
- przetwarzanie
- recykling
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
O niezwykłych możliwościach, jakie daje nam światło laserowe, przekonaliśmy się już wiele razy i nie raz się jeszcze przekonamy. Jeden z najnowszych sposobów jego wykorzystania opracował zespół naukowców z amerykańskich ośrodków National Institute of Standards and Technology oraz University of Colorado. Mowa o technice spektroskopowej analizy wydychanych gazów, dzięki której możliwe będzie tanie, szybkie i całkowicie nieinwazyjne wykrywanie różnorodnych chorób, m.in. astmy i nowotworów. Według autorów metody, jej podstawową zaletą jest możliwość jednoczesnej analizy wielu różnych cząsteczek w badanym gazie. Dzieje się tak, ponieważ próbka oddechu jest wpuszczana do obszaru między dwoma lustrami, tzw. komory rezonansowej. Te same lustra wielokrotnie odbijają impuls światła laserowego analizującego gaz. Liczba wspomnianych odbić jest tak duża, że oświetlana jest praktycznie cała objętość próbki. Porównując właściwości światła wchodzącego do komory z promieniem ją opuszczającym, można uzyskać niezwykle precyzyjne informacje na temat składu badanego gazu. Podczas prób przeanalizowano oddech grupy studentów. Natychmiast udało się zidentyfikować wśród nich palacza – wydychał on pięciokrotnie więcej tlenku węgla niż koledzy. Równie proste jest diagnozowanie niektórych chorób – na przykład nadmiar metylaminy wskazuje na problemy z wątrobą i nerkami, aceton może świadczyć o cukrzycy, a tlenki azotu – o astmie. Rzeczywista analiza jest znaczne dokładniejsza, ponieważ bierze pod uwagę całe grupy związków świadczących o danym schorzeniu. Choć wyniki te są bardzo obiecujące, dokładność opisywanej metody będzie musiała zostać potwierdzona podczas testów klinicznych. Po weryfikacji metoda ta będzie mogła dołączyć środków stosowanych podczas badań lekarskich.
-
Dzieci żyjące w pobliżu dróg mają niższy iloraz inteligencji od rówieśników oddychających czystym powietrzem. Może to być pewnym zaskoczeniem, ponieważ prędzej spodziewalibyśmy się wykrycia kolejnych związków z chorobami układu oddechowego czy sercowo-naczyniowego (American Journal of Epidemiology). Ocenia się, że wpływ zanieczyszczenia atmosfery na inteligencję jest porównywalny ze szkodami poczynionymi przez matkę wypalającą w czasie ciąży 10 papierosów dziennie lub widywanymi u maluchów wystawionych na oddziaływanie ołowiu – stwierdza dr Shakira Franco Suglia z Harvardzkiej Szkoły Zdrowia Publicznego. Amerykanie przyjrzeli się 202 małym obywatelom Bostonu (mieli od 8 do 11 lat), którzy uczestniczyli w studium dotyczącym palenia przez matkę. Odnieśli kilka miar funkcjonowania poznawczego do szacunkowej ekspozycji na oddziaływanie sadzy emitowanej przede wszystkim przez pojazdy napędzane dieslem. W im większym stopniu dzieci stykały się z nią, tym słabsze wyniki osiągały w testach na inteligencję. Związek pozostawał istotny nawet po uwzględnieniu innych ważnych czynników, np. palenia tytoniu przez osoby z najbliższego otoczenia. Wystawienie na działanie dużych ilości sadzy oznaczało średnio 3,4-punktowy spadek IQ. Dzieci z zanieczyszczonych rejonów słabiej wypadały także w zadaniach oceniających słownictwo, pamięć oraz uczenie. W jaki sposób zanieczyszczenie atmosfery oddziałuje na mózg? Najprawdopodobniej rozwija się stan zapalny i dochodzi do uszkodzenia tkanki przez wolne rodniki tlenowe. Harvardczycy domagają się dalszych pogłębionych badań, w ramach których sprawdzono by, jak zanieczyszczenie powietrza wpływa na rozwój intelektualny dzieci oraz czy zjawisko to nie przyczynia się w jakiś sposób do uruchomienia lub przyspieszenia procesu neurodegeneracji u pacjentów z alzheimeryzmem czy parkinsonizmem.
-
Ostatnio ekscytowaliśmy się odkryciem układu słonecznego podobnego do naszego. Tymczasem okazuje się, że prawdopodobnie Droga Mleczna roi się od układów posiadających skaliste planety. Michael Meyer, astronom z University of Arizona prowadzi Legacy Science Program, w którym korzysta z należącego do NASA teleskopu Spitzera. Meyer wraz z zespołem postanowili dowiedzieć się, jakie są szanse na formowanie się skalistych planet w okolicach gwiazd podobnych do Słońca. Podczas dorocznego spotkania Amerykańskiego Stowarzyszenia na rzecz Postępu w Nauce, Meyer przedstawił wyniki badań. Zdaniem jego zespołu wokół aż 20 do 60% gwiazd podobnych do Słońca mogą formować się planety o skalistym podłożu. Zespół Meyera, w skład którego weszli m.in. John Carpenter z California Institute of Technology, Eric Mamajek z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics i 11 innych astronomów z USA i Niemiec, zbadał sześć grup gwiazd o masie porównywalnej ze Słońcem. Gwiazdy podzielono na kategorie wiekowe. W jednej znalazły się ciała niebieskie liczące sobie od 3 do 10 milionów lat, w drugiej 10-30 milionów, następnie 30-100 milionów, 100-300 milionów, 300 milionów do miliarda lat oraz od miliarda do trzech miliardów lat. Teleskop Spitzera wykrywał pył wokół gwiazd w różnych długościach fali widma podczerwieni. Naukowców interesował pył widoczny w fali o długości 24 mikronów. Jego temperatura wynosi od -273 do + 26 stopni Celsjusza, a odległość od gwiazdy macierzystej jest porównywalna z odległością od Słońca planet znajdujących się pomiędzy Ziemią a Jowiszem. Odkryliśmy, że od 10 do 20% gwiazd z czterech najmłodszych grup posiada pył w zakresie 24 mikronów. Nie znaleźliśmy jednak gorącego pyłu wokół gwiazd starszych niż 300 milionów lat. Po prostu znika on w tej długości fali. Odpowiada to mniej więcej czasowi formowania się planet. Dane teoretyczne i meteorologiczne, którymi dysponujemy, każą nam przypuszczać, że Ziemia powstała w ciągu 10-50 milionów lat od czasu, gdy mniejsze ciała zaczęły się zderzać ze sobą – mówi Meyer. Odkrycie zespołu Meyera potwierdzają naukowcy z Smithsonian Astrophysical Observatory i University od Arizona, którzy przeprowadzali podobne badania. Ponadto Scott Kenyon i Ben Bromley już wcześniej opracowali teoretyczny model formowania się planet. Dobrze pasuje on do odkryć zespołu Meyera. Nasza praca sugeruje, że gorący pył, który wykryli Meyer i jego koledzy, to naturalny objaw formowania się skalistych planet. Przewidzieliśmy też, że wokół młodszych gwiazd pył będzie wykrywany w wyższych długościach i tak też się stało – mówi Kenyon. Meyer zauważa, że nie można jednoznacznie określić liczby gwiazd, wokół których mogą powstawać kamieniste planety, gdyż zdobyte przez jego zespół informacje można różnie interpretować. Wedle interpretacji pesymistycznej, skaliste planety formują się wokół 20% gwiazd podobnych do Słońca. Według optymistycznej – proces ten zachodzi wokół 62% gwiazd. Astronomów ucieszyło odkrycie Meyera. W przyszłym roku NASA rozpocznie misję Kepler. W jej ramach będzie można wykrywać planety w momencie przechodzenia pomiędzy Ziemią a ich macierzystą gwiazdą. Z kolei w 2016 roku pracę rozpocznie Giant Magellan Telescope (GMT). Phil Hinz, pionier w dziedzinie wykorzystania optyki adaptywnej w astronomii, mówi, że jeśli rzeczywiście skalistych planet jest tak wiele, to być może uda się którąś sfotografować.
- 2 odpowiedzi
-
Maleńkie wyspiarskie państwo Kiribati ustanowiło największy na świecie rezerwat morski. Phoenix Islands Protected Area (PIPA) ma powierzchnię równą stanowi Kalifornia, obejmuje nienaruszone przez człowieka rafy koralowe i osiem atoli. Położony jest w połowie drogi pomiędzy Hawajami a Fidżi. PIPA powstała przed dwoma laty i była wówczas trzecim pod względem wielkości rezerwatem morskim. Obecnie dwukrotnie powiększono jego powierzchnię. Minister ochrony środowiska Kiribati, Tetapo Nakara stwierdził: „rafy koralowe i populacje zamieszkujących wyspy ptaków są wyjątkowe, nietknięte przez człowieka – to prawdziwa dzika natura”. Rezerwat ma teraz powierzchnię 425 300 kilometrów kwadratowych. Dla porównania, powierzchnia Polski to mniej niż 313 000 km2. Kiribati ma nadzieję, że do końca bieżącego roku zakończy prace związane z ustanawianiem ochrony rezerwatu. Dla tego państewka to nie lada wyzwanie. Trzeba pamiętać, iż zamieszkuje je zaledwie około 100 000 osób, z czego 50 mieszka na jednej z chronionych wysp. Ustanawiając rezerwat państwo straci część dochodów. Będzie musiało ograniczyć w nim rybołówstwo, główną gałąź gospodarki. W 2001 roku Kiribati uzyskało z licencji na połów ryb około 33 miliony dolarów. Rząd ocenia, że wpływy z tego tytułu zmniejszą się obecnie o około 3 miliony USD. Ma jednak nadzieję, że część z tych pieniędzy uda się odzyskać dzięki rozwijającej się turystyczne. Przychody z niej stanowią już 20% budżetu.
-
Elizabeth Margulis i jej współpracownicy z University of Arkansas w Fayetteville jako kolejni naukowcy dorzucają swoje trzy grosze do dyskusji na temat bycia geniuszem w jakiejś dziedzinie. Tym razem Amerykanie skupili się na flecistach i skrzypkach. Zastanawiali się, co ma większe znaczenie: nadzwyczajne wrodzone zdolności czy też raczej ciężka praca. Okazało się, że to drugie... Wspierałoby to tezę ojca słynnych węgierskich szachistek, sióstr Polgar, których mózgi trenowano do osiągnięcia arcymistrzostwa od wczesnego dzieciństwa. Laszlo Polgar, z wykształcenia psycholog, twierdził, że mózg danej osoby można przekształcić w mózg geniusza w jakiejś dziedzinie, jeśli tylko będzie się dostatecznie dużo pracować. Wg niego, Mozart zaczął komponować w tak wczesnym wieku dzięki specyficznym metodom wychowawczym ojca. Do tej pory wiedziano, że mózgi muzyków charakterystycznie reagują na dźwięki muzyki. Teraz badanie obrazowe wykazało, że rejony mózgu odpowiedzialne za muzyczną "składnię" i barwy dźwięków uaktywniają się w większym stopniu w odpowiedzi na nagranie własnego instrumentu. Jeśli ochotnik był flecistą, odpowiedni obszar rozświetlał się mocniej w odpowiedzi na melodię graną na flecie, a w przypadku skrzypka działo się tak przy słuchaniu rzewnych dźwięków wyczarowywanych smyczkiem. Amerykanie uważają, że gdyby reakcja mózgu na muzykę była wrodzona, okazywałaby się tak samo silna bez względu na rodzaj użytego instrumentu (Human Brain Mapping). Wg Margulis, inne różnice pomiędzy muzykami i niemuzykami mogą być również w dużej mierze kwestią nauki. Muzycy mają więc inne mózgi, ale wcale się z nimi nie rodzą.
-
Podobno najlepszą rzeczą, jaka mogła przydarzyć się Intelowi, jest istnienie firmy AMD. Konkurencyjna firma nie jest w stanie zagrozić pozycji Intela, a jej przyszłość jest coraz bardziej niepewna. Jednak o przyszłość rynku procesorów nie powinniśmy się martwić. Niewielka mało znana firma Montalvo Systems chce bowiem rzucić wyzwanie twórcy procesorów Core. Układ nad którym pracuje wspomniane przedsiębiorstwo przypomina architekturą procesor Cell, jednak pracuje jak kości AMD czy Intela. Montalvo nie potwierdza poniższych doniesień i trzyma swoje prace w tajemnicy, a wszelkie informacje są nieoficjalne i w dużej mierze można je wywnioskować z wniosków patentowych złożonych przez tę firmę. Montalvo chce stworzyć wielordzeniowy procesor składający się z asymetrycznych rdzeni. Asymetrycznych, czyli różniących się między sobą wydajnością. Wielordzeniowce AMD i Intela wyposażone są w rdzenie o identycznej wydajności. Rozwiązanie Montalvo ma nad nimi tę przewagę, że będzie bardziej energooszczędne. Mniej wydajne, a więc zużywające mniej energii, rdzenie będą wykonywały mniej wymagające zadania. Co więcej będzie można do nich przesyłać i bardziej wymagające aplikacje na czas, w którym duża moc nie jest potrzebna. Na przykład program Microsoft Outlook zużywa podczas startu sporo mocy procesora, byłby więc uruchamiany na bardziej wydajnych rdzeniach, jednak do pracy potrzebuje już mniej mocy i wówczas zostanie przesłany do słabszych rdzeni. Asymetryczna architektura zapewnia też większą wydajność w wielu aplikacjach, pod warunkiem, że zostały one napisane pod jej kątem. Pierwszym układem, który wykorzystywał taki pomysł jest właśnie Cell. Składa się on z bazującego na PowerPC układu Power Processing Element (PPE), który pozwala mu pracować jako układ ogólnego przeznaczenia. PPE jest uzupełniony ośmioma układami wektorowymi SPE (Synergistic Processing Element). Architektura rdzeni została bardzo uproszczona, dzięki czemu Cell jest bardzo elastyczny i programowalny. Dzięki temu działa w prostszy sposób i daje możliwość łatwego dokładania kolejnych układów. Główną wadą Cella jest fakt, że nie działa na nim oprogramowanie wykorzystywane powszechnie we współczesnych pecetach. Montalvo chce zmienić tę sytuację i stworzyć procesor podobny do Cella, ale przeznaczony dla przeciętnego użytkownika. Taki pomysł spodobał się inwestorom, którzy wyłożyli dotychczas 73 miliony dolarów na badania. Montalvo chce, by wspomniany procesor trafił przede wszystkim do urządzeń przenośnych: notebooków, smartfonów czy palmtopów. Montalvo Systems została założone przez ludzi, którzy mają spore doświadczenie w budowie procesorów. Vinod Dham był w czasach rozwoju procesorów Pentium głównym architektem Intela, później pracował w firmach NexGen i AMD. Matt Perry, CEO Montalvo, to były szef Transmety, a Peter Song, główny architekt Montalvo, był założycielem firmy MemoryLogix, która próbowała zbudować energooszczędne układy kompatybilne z kośćmi Intela. Być może Intelowi wyrośnie w końcu prawdziwa konkurencja. Jak dotąd nikomu nie udało się zachwiać potęgą tej firmy. Próbowała już Transmeta, Cyrix, Rise, pozycji Intela nie zagroziło też AMD. W najbliższym czasie przekonamy się, jak potoczą się losy Montalvo Systems. Firma nie wyprodukowała jeszcze żadnego układu. Na razie pracuje nad jego planami.
- 11 odpowiedzi
-
- Montalvo Systems
- Intel
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bliźnięta jednojajowe wcale nie są identyczne genetycznie. Wyniki badań międzynarodowego amerykańsko-szwedzko-holenderskiego zespołu rzucają nieco światła na kwestię chorób dziedzicznych i z pewnością pomogą opracować użyteczne narzędzia diagnostyczne. Do tej pory nie umiano bowiem wyjaśnić, czemu jedno z bliźniąt zaczyna chorować np. na parkinsonizm, a drugie nie (American Journal of Human Genetics). Za zaobserwowane zjawisko odpowiadają niewielkie różnice genetyczne, które są dość powszechne – twierdzi Jan Dumanski. Badając te różnice u bliźniąt jednojajowych, będziemy mogli powiązać specyficzne zmiany genetyczne z genezą chorób – dodaje drugi z szefów ekipy, Carl Bruder. Akademicy badali 19 par bliźniąt monozygotycznych. Okazało się, że rodzeństwo miało identyczny genom, występowały jednak różnice w zakresie kopii określonych fragmentów DNA. U jednego osobnika mogło brakować pewnej kopii lub była ona zwielokrotniona. Wg naukowców, pozwala to wyjaśnić, czemu jedno z bliźniąt zapada na jakąś chorobę, a drugie pozostaje zdrowe.
- 5 odpowiedzi
-
- Jan Dumanski
- fragmenty DNA
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kobiety prowadzące stresujący tryb życia wykazują słabszą reakcję układu odpornościowego na wirusa brodawczka ludzkiego (HPV16), który wywołuje nowotwory szyjki macicy. Oznacza to, że kobiety, które wspominają o odczuwaniu silniejszego stresu, mogą być w większym stopniu zagrożone nowotworem szyjki macicy, ponieważ ich układ odpornościowy nie będzie w stanie zwalczyć wywołującego go wirusa – mówi dr Carolyn Fang. Badacze z Fox Chase Cancer Centre w Filadelfii poprosili 78 pań o wypełnienie kwestionariusza dotyczącego stresu odczuwanego każdego dnia ubiegłego miesiąca. Pytano także o traumatyczne wydarzenia z nieco odleglejszej przeszłości, np. rozwód czy śmierć kogoś bliskiego. Wszystkie ochotniczki miały nieprawidłowe wyniki cytologii. By uzyskać jak najwięcej danych, mierzono reakcję ich układu immunologicznego na HPV16. Wyniki porównano z informacjami uzyskanymi od 28 kobiet z prawidłowymi wynikami wymazu. U silniej zestresowanych wolontariuszek wystąpiła słabsza reakcja układu odpornościowego. Naukowcy podkreślają jednak, że schemat prowadzenia eksperymentu nie pozwala stwierdzić, czy stres upośledzał działanie obrony organizmu (związek przyczynowo-skutkowy), czy też raczej zjawiska te po prostu współwystępowały w czasie (Annals of Behavioural Medicine).
-
- układ odpornościowy
- reakcja
- (i 5 więcej)
-
Raymond Kurzweil, amerykański naukowiec i pionier w dziedzinie OCR, który udziela się także na wielu innych polach, uważa, że poziom inteligencji maszyn i ludzi zrówna się do 2029 roku. Wg niego, już wkrótce wszczepiane do mózgu niewielkie roboty poprawią jego działanie, co spowoduje wzrost IQ, a maszyny implantowane w innych częściach ciała przyczynią się do poprawy stanu zdrowia. Nanoboty dostaną się do ludzkiego mózgu za pośrednictwem naczyń włosowatych. Będą oddziaływać bezpośrednio na neurony. W ten sposób nie tylko wspomogą zapamiętywanie, ale i wchodzenie w pełnowymiarową rzeczywistość wirtualną. Dla inżyniera roboty są nieodłączną częścią naszej cywilizacji, jednak, wbrew przerażającym wizjom autorów książek SF, nie nastąpi inwazja, w wyniku której nasz gatunek zostanie zepchnięty na margines i zastąpiony sztucznymi bytami. Nie da się ukryć, że maszyny wykonują czynności przejęte po nas i robią to na takim samym (jeśli nie wyższym) poziomie. Osiągnięcie ludzkiego poziomu inteligencji z całym wachlarzem cech, m.in. inteligencją emocjonalną, będzie możliwe dzięki odpowiedniemu sprzętowi i oprogramowaniu. Już teraz mamy do czynienia z cywilizacją ludzkiej maszyny; wykorzystujemy technologię, by poszerzyć nasze horyzonty fizyczne i umysłowe, a w przyszłości nastąpi jedynie pogłębienie tego zjawiska. W tym miejscu warto przypomnieć, że Kurzweil jest jednym z kontynuatorów filozofii transhumanizmu.
- 11 odpowiedzi
-
Androstadienon jest jednym z wielu męskich hormonów płciowych. Jego obecność wykryto w pocie, krwi oraz nasieniu. Choć jego rola z punkt widzenia męskiej fizjologii jest znikoma, dokonano ciekawego odkrycia związanego z tą substancją. Stwierdzono bowiem, że zaledwie jeden gen decyduje o tym, czy odczuwamy zapach andostadienonu jako przyjemny, czy odpychający. Inne osoby mogą nie poczuć tego zapachu w ogóle. Ponieważ androstadienon może stymulować podwzgórze mózgu u kobiet oraz poprawiać ich nastrój, postanowiono sprawdzić wpływ zdolności do odczuwania zapachu tego hormonu na rozwój relacji damsko-męskich. Mówiąc dokładniej: badania sprawdzą, czy zdolność do wykrycia zapachu androstadienonu jest konieczna do wywołania adekwatnej reakcji organizmu kobiety, czy też zmiany fizjologiczne są niezależne od "świadomego" wykrycia woni tego hormonu przez zmysł węchu. Wcześniej wykazano, że kobieca reakcja na androstadienon jest najsilniejsza w czasie owulacji. Prawdopodobnie ma to związek z faktem, że właśnie w tym czasie kobieta jest zdolna do reprodukcji. Dlatego też istotne może być zrozumienie związku pomiędzy zdolnością do odczuwania zapachu androstadienonu a rozwojem relacji damsko-męskich. Eksperyment ma objąć 60 kobiet, które właśnie w czasie jajeczkowania wykonają serię czterech testów. Każda z testowanych pań będzie oglądać odprężający film, w czasie którego kilkakrotnie otrzyma do powąchania jedną z ośmiu próbek (oczywiście nie będzie świadoma, z którą próbką ma do czynienia). Testowane zapachy, to: roztwory androstadienonu o sześciu różnych stężeniach, bezzapachowa próba odniesienia oraz ekstrakt z pomarańczy. W tym samym czasie badacze będą mierzyli parametry związane ze stresem i podnieceniem: temperaturę skóry oraz jej przewodność elektryczną. Dodatkowo, przed początkiem oraz po zakończeniu serii testów, ślina każdej z pań będzie testowana w celu określenia zawartości kortyzolu, jednego z hormonów stresu. Wzrost wartości któregokolwiek z tych parametrów jest fizjologiczną oznaką podniecenia seksualnego. Ta sama grupa badaczy, związana z Uniwersytetem Rockefellera, ustaliła wcześniej, że genotyp kobiety wpływa znacząco na zdolność odczuwania przez nią niektórych zapachów. Celem rozpoczętych właśnie eksperymentów będzie ustalenie, czy zdolność do odczuwania zapachu przekłada się na zmianę parametrów fizjologicznych oraz ostatecznie - na zachowanie. Wiedza ta może być istotna w zrozumieniu i leczeniu niektórych zaburzeń związanych z kobiecą seksualnością.
- 4 odpowiedzi
-
- odpychający
- przyjemny
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Japońska telewizja NHK poinformowała, że Toshiba wstrzymała produkcję odtwarzaczy i nagrywarek HD DVD. Oficjalne oświadczenie poznamy w nadchodzącym tygodniu. Decyzja japońskiej firmy oznacza koniec wojny formatów optycznych najnowszej generacji i zwycięstwo Blu-ray. Toshiba to najważniejsza firma promująca HD DVD. Na swojej decyzji prawdopodobnie straci setki milionów dolarów. Sytuacja rynkowa nie pozwoliła jednak zarządowi przedsiębiorstwa na podjęcie innej decyzji. Kolejne studia filmowe i sieci sprzedaży ogłaszały rezygnację z HD DVD na rzecz Blu-ray. Ostateczny cios formatowi zadał Warner Bros., które taką właśnie decyzję ogłosiło w ubiegłym miesiącu. Wojna formatów powodowała, że wielu konsumentów nie wiedziało, czy kupić sprzęt pozwalający na odtwarzanie nośników HD DVD czy Blu-ray. Teraz, gdy sytuacja się wyjaśniła, można spodziewać się szybkiego rozpowszechnienia formatu nowej generacji.
-
Naukowcy z Uniwersytetu Południowej Kalifornii ogłosili rozpoczęcie pierwszej fazy badań klinicznych nowego elektronicznego implantu, częściowo zastępującego uszkodzoną siatkówkę oka. Badania nad protezą uszkodzonej siatkówki, prowadzone we współpracy z firmą Second Sight Medical Products, trwają już ponad 15 lat. Choć wygląda to na powolny i żmudny proces, właściciele Second Sight podkreślają, że kolejne etapy eksperymentów przebiegają zgodnie z założonym harmonogramem. Jest zbyt wcześnie na komentowanie wyników badań, jednak wszystkie egzemplarze naszego urządzenia działają zgodnie z założeniami mimo intensywnego użytkowania przez pacjentów, mówi Robert Greenberg, prezes firmy. Urządzenie, nazwane Argus II, jest drugą generacją elektronicznego implantu instalowanego częściowo wewnątrz siatkówki. Zgodnie z dokumentacją, badana jest jego skuteczność w niwelowaniu skutków barwnikowych zapaleń siatkówki - grupy chorób dziedzicznych atakujących ten narząd i prowadzących często do całkowitej ślepoty. Zestaw składa się z kamery umieszczonej poza okiem oraz sześćdziesięciu elektrod przesyłających sygnał do siatkówki. Obraz uzyskany dzięki Argusowi II jest co prawda bardzo prymitywny, lecz z pewnością jest istotnym krokiem naprzód w pracach nad tą technologią. Rozwój projektu był w znacznym stopniu wspierany przez liczne amerykańskie organizacje związane z rozwojem nauk medycznych. Istotny wkład od strony dostarczania niezbędnych technologii naukowcy zawdzięczają Departamentowi Energii. Jego doświadczenie w dziedzinie technologii materiałowych oraz mikroelektronicznych znacznie ułatwiły rozwój badań nad Argusem. Dziesięciu uczestników badań zostało wybranych spośród pacjentów czołowych amerykańskich klinik okulistycznych. Wcześniej wstępne testy tego nowatorskiego urządzenia prowadzono w kilku innych szpitalach w Europie i Meksyku. Argus II jest obecnie jedyną testowaną na człowieku elektroniczną protezą siatkówki. Testy poprzedniej generacji implantu prowadzono w latach 2002-2004. Ówczesna wersja urządzenia pozwalała na dostarczenie obrazu o rozdzielczości szesnastu pikseli (stąd nazwa: Argus 16). Mimo skromnych możliwości, implant pozwalał np. na odróżnianie jasności od ciemności, zliczanie widzianych obiektów oraz wykrywanie poruszania się widzianych przedmiotów. Z pewnością Argus II nie jest spełnieniem marzeń lekarzy i naukowców o przywracaniu wzroku, jednak niewątpliwie poprawi jakość życia osób poszkodowanych z powodu barwnikowych zapalenia siatkówki. Badania nad Argusem II mają potrwać około trzech lat. Chętni do zapoznania się ze szczegółami przebiegu badań klinicznych znajdą ich dokumentację w Sieci.
-
O tym, że niemal każde zwierzę wykorzystuje dźwięk w celu komunikacji, nie trzeba przekonywać nikogo. Zaskakujący może być jednak fakt, że istnieją zwierzęta "rozumiejące" naturę fali akustycznej i wykorzystujące ją do "filtrowania" wysyłanych przez siebie wiadomości. Odkryte niedawno zachowania amazońskich ptaków śpiewających z gatunku Basileuterus leucoblepharus pokazują wybitne zdolności adaptacji do właściwości akustycznych otoczenia. Ptaki należące do tego gatunku, po polsku określanego jako koronówka siwogłowa, dobierają zakres stosowanych dźwięków w zależności od tego, czy wysyłana informacja ma charakter "publiczny", czy też "prywatny". Samce tego gatunku oznaczają swój zasięg bytowania, używając dźwięków zdolnych do przebicia się nawet przez gęsty las. Z drugiej jednak strony, ptaki te bardzo niechętnie udzielają informacji o sobie: każdy z nich ma własną pieśń, charakterystyczną dla osobnika. Tę ostatnią jednak odśpiewują, używając dźwięków słyszalnych wyłącznie dla osobników znajdujących się w najbliższym otoczeniu. Co więcej, analizując nadchodzące z otoczenia pieśni innych samców, koronówki są w stanie wykryć osobnika znajdującego się poza zasięgiem wzroku. Pokazuje to bardzo wyraźnie, jak doskonale zwierzęta potrafią przystosować się do warunków otoczenia. Stworzony w ten sposób system komunikacji pozwala na efektywne wykorzystanie właściwości akustycznych ich miejsca bytowania. Lasy deszczowe stwarzają wspaniałe możliwości badania systemów komunikacji zwierząt. Ze względu na mnogość występujących tam gatunków, konieczna jest dla nich zdolność "filtrowania" dźwięków oraz nadawania ich w taki sposób, by były zrozumiałe dla określonej grupy odbiorców. Jest to kolejny istotny argument popierający starania o ochronę tych unikatowych na skalę światową rezerwatów dzikiej przyrody. Chętni do posłuchania ptasich pieśni znajdą je tutaj.
-
Escherichia coli, zwana po polsku pałeczką okrężnicy, jest najobficiej występującą w organizmie człowieka bakterią. Prawdopodobnie jest też najlepiej poznaną. Wykorzystywaliśmy ją już na wiele sposobów: od produkcji preparatów na potrzeby przemysłu spożywczego po wytwarzanie insuliny niosącej pomoc cukrzykom. Okazuje się jednak, że ludzka pomysłowość nie zna granic: naukowcy z Texas Agricultural and Mechanical University (TAMU) opracowali metodę wytwarzania energii z udziałem tej bakterii. Dzięki metodom inżynierii genetycznej udało się "udoskonalić" pałeczki E. coli tak, aby wytwarzały aż 140 razy więcej wodoru niż szczepy naturalne. Choć kierujący badaniami profesor Thomas Wood twierdzi, iż potrzebne są wciąż dalsze badania, już wstępne wyniki eksperymentu wydają się być bardzo obiecujące. "Bakteryjny" wodór jest czystym, wydajnym i w pełni odnawialnym źródłem energii, którą obecnie bezpowrotnie tracimy - chodzi np. o fermentujące na wysypiskach śmieci. Najpopularniejsza obecnie metoda produkcji wodoru to wytwarzanie go dzięki rozkładowi wody. Jest to jednak metoda droga i wciąż mało efektywna, przez co nie osiągnęła szczególnej popularności. Prace profesora Wooda nad E. coli mają szansę zmienić ten niekorzystny stan rzeczy. Co dokładnie zrobiono z genomem pałeczki okrężnicy? Usunięto z niego zaledwie sześć genów. Dzięki temu zwiększono aktywność naturalnego procesu fermentacji: bakterie pobierają cukier, a następnie wytwarzają z niego wodór oraz dwutlenek węgla. Co ważne, proces nie wymaga jakichkolwiek nakładów finansowych poza regularnym dostarczaniem odpadów organicznych. Pozwala to na wytwarzanie niezwykle taniej energii. Dodatkowo technologia ta w dużej mierze rozwiązuje problem składowania odpadów - w ogromnej części bowiem zamieniają się one w gaz. Największą wadą stosowania wodoru jako źródła energii jest bezpieczeństwo. Jak wiadomo, jest to gaz niezwykle wybuchowy, toteż wybudowanie bezpiecznej "elektrowni bakteryjnej" byłoby niezwykle drogie. Znaleziono jednak rozwiązanie i tego problemu: zamiast dostarczać odbiorcom gotowy produkt, prof. Wood proponuje dystrybucję samych bakterii i fermentatorów. Urządzenie wytwarzające ilość energii wystarczającą dla średniej wielkości domu ma objętość zaledwie jednego metra sześciennego. Do rozwiązania pozostaje tylko jeden problem: dzienne zużycie materii organicznej w typowym domu musiałoby wynosić około 80 kg. To wciąż stanowczo zbyt wiele. Chcielibyśmy wytworzyć bakterie, które będą potrzebowały nie osiemdziesięciu, a raczej ośmiu kilogramów paliwa - zapowiada profesor Wood. Z niecierpliwością czekamy na realizację tego zadania.
- 18 odpowiedzi
-
Na Uniwersytecie Yale została stworzona nowa technika leczenia skomplikowanych złamań. Badania przeprowadzone na zwierzętach dowodzą, że usunięcie szpiku z uszkodzonej kości, połączone z podawaniem hormonów anabolicznych, pozwala na szybkie odtworzenie kości w miejscu złamania. Dotychczas podstawową metodą leczenia złożonych, trudno leczących się złamań było ich mechaniczne zespalanie. Używano w tym celu metalowych śrub, płytek, drutów itp. Co jednak zrobić w sytuacji, gdy kości są zbyt kruche, by stanowić solidne oparcie dla takiego połączenia? Odpowiedź jest prosta: poprosić o pomoc lekarzy i biotechnologów. Nowatorska procedura została opracowana przez naukowców z Uniwersytetu Yale we współpracy z firmą Unigene. U zwierząt pozwala ona połączyć fragmenty uszkodzonej kości nawet u osobników cierpiących na choroby znacznie osłabiające strukturę kości (badań na ludziach jeszcze nie przeprowadzono). Dotychczas najczęściej stosowaną metodą wspomagania leczenia było podawanie sterydów anabolicznych. Okazuje się jednak, że gdy dodatkowo usunie się z wnętrza kości szpik, pozwoli to na przyśpieszenie leczenia i wytworzenie kości znacznie mocniejszej niż przy stosowaniu tradycyjnej terapii. Ma to ogromne znaczenie dla osób chorych np. na osteoporozę, u których zrastanie się kości nie tylko zachodzi wolniej, ale także odtworzona tkanka jest wyjątkowo podatna na ponowne złamanie. Doktor Agnes Vignery, szefowa zespołu badającego to zagadnienie, mówi: Ta technologia pozwoli na radykalną zmianę sposobu leczenia złamań stawów biodrowych, kręgów czy skomplikowanych uszkodzeń kości długich. Dodaje: Dotychczas w takich sytuacjach potrzebna była interwencja chirurga, stosowanie inwazyjnych metod i sztucznych materiałów. Tego typu zabiegi mogą odbić się bardzo niekorzystnie na kondycji m.in. osób starszych. Nowa technologia umożliwia nie tylko uzyskanie lepszych efektów, ale także ograniczenie obciążenia, jakiemu poddani są pacjenci w związku z leczeniem. Szef firmy Unigene dodaje, że metoda ta pozwala także całkowicie wyeliminować stosowanie sztucznych, bardzo drogich materiałów. Zastąpione są one naturalną tkanką kostną, produkowaną przez sam organizm chorego. Wyniki badań opublikowano w prestiżowym czasopiśmie Tissue Engineering.
- 1 odpowiedź
-
- Unigene
- Uniwersytet Yale
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jednym z popularnych chwytów stosowanych przez filmowców są nagłe poruszenia całego kadru, służące do podkreślenia pokazywanego chaosu czy dezorientacji. Zastanawiające jest jednak to, że na co dzień nie zauważamy dygoczącego świata, mimo że nasze oczy poruszają po kilka razy na sekundę. Rozwiązaniem zagadki zajęli się niemieccy uczeni z University of Munster. Badacze zauważyli, że każdemu spojrzeniu towarzyszy seria procesów zachodzących w naszym mózgu. Okazało się między innymi, że na 50 milisekund przed przeniesieniem wzroku w nowe miejsce, mózg koncentruje swą uwagę na obszarze docelowym. W ten sposób poprawia się czułość neuronów przetwarzających obraz, a zarazem nasila się reakcja na to, co zobaczymy. Kolejnym zjawiskiem jest dynamiczne angażowanie komórek do analizowania obrazu wokół przyszłego "celu". Dzięki dodatkowej pracy mózgu, postrzegamy detale znajdujące się w nowym miejscu zanim jeszcze skoncentrujemy na nim wzrok. Właśnie ta znajomość powoduje, że widzimy stabilny obraz świata. Choć już teraz wyniki uzyskane przez niemieckich naukowców są bardzo ciekawe, to jeszcze nie koniec ich pracy. Liczą oni, że zebrane informacje pomogą przy tworzeniu nowej generacji komputerowych systemów rozpoznawania obrazu.
- 18 odpowiedzi
-
- mózg
- poruszenia
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kto z mieszkańców bloków doświadczył dwutygodniowego remontu u sąsiada, ten nie będzie się mógł doczekać wprowadzenia w życie wynalazków, którymi zajmują się naukowcy z Imperial College London, Duke University w Karolinie Północnej czy Hong Kong University of Science and Technology. Celem teoretycznych jeszcze prac jest bowiem stworzenie systemu "maskowania akustycznego", czyli spowodowanie, aby dźwięki otoczenia omijały wybrany fragment przestrzeni. Badacze opracowali matematyczny model materiałów o właściwościach umożliwiających uzyskanie wspomnianego efektu. Zaprojektowane przez nich tworzywa należą do grupy tzw. metamateriałów, znanych z dość niezwykłych cech (np. niektóre z nich mają ujemny współczynnik załamania światła). Osiągnięcie uczonych jest tym bardziej godne uznania, że wielu ich kolegów uważało trójwymiarowy efekt maskowania dźwięku za niemożliwy do uzyskania. Jeszcze dalej zaszli pracownicy hiszpańskiego Polytechnic University of Valencia. Doktor Jose Sanchez-Dehesa Moreno informuje, że jego zespół ma już pierwszy projekt urządzenia pozwalającego np. na ukrycie łodzi podwodnej przed sonarami. Ma się ono składać z prętów o odpowiednio dobranych rozmiarach oraz właściwościach mechanicznych. Podobna osłona mogłaby poprawić akustykę sal koncertowych, albo wyciszyć wnętrza budynków. Twórcy wspomnianych metamateriałów przestrzegają jednak, że będą one działały tylko w pewnym zakresie częstotliwości dźwięku. Liczą oni, że zakres ten okaże się wystarczająco szeroki, mógł znaleźć praktyczne zastosowania.
- 6 odpowiedzi
-
- dźwięk
- maskowanie
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: