Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Search the Community

Showing results for tags 'owulacja'.



More search options

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Found 18 results

  1. Uczeni z Instytutu Nauk Multidyscyplinarnych im. Maxa Plancka – Melina Schuh, Christopher Thomas i Tabea Lilian Marx – są pierwszymi, którzy zobrazowali cały proces owulacji w czasie rzeczywistym. Obrazowanie, wykonane u myszy, pozwala na badanie jajeczkowania w wysokiej rozdzielczości przestrzennej oraz czasowej i przyczyni się do poszerzenia wiedzy w dziedzinie badań nad płodnością. Większość kobiet przechodzi owulację około 400 razy w życiu. W czasie fazy płodnej dojrzewanie rozpoczyna 15–30 jajeczek. Jednak tylko największe i najlepiej rozwinięte z nich biorą udział w owulacji, gdy są uwalniane do jajowodów. Owulacja regulowana jest przez złożone interakcje hormonów, a sam ten proces słabo rozumiemy. Jajniki znajdują się głęboko w organizmie kobiety, trudno uzyskać do nich dostęp badawczy. Ponadto owulacja zachodzi w wąskim okienku czasowym, nie sposób przewidzieć, kiedy jajniki uwolnią kolejne jajeczko. Nic więc dziwnego, że dopiero teraz udało się po raz pierwszy zobrazować ten proces. Możemy wyróżnić w nim trzy fazy. Pęcherzyk Graffa rozszerza się, kurczy i w końcu uwalnia jajeczko, mówi Melina Schuh, dyrektor Wydziału Mejozy w Instytucie Maxa Plancka. Faza pierwsza, rozszerzanie pęcherzyka, jest napędzana przez uwolnienie kwasu hialuronowego. Naukowcy śledzili pod mikroskopem jak w fazie tej zmienia się rozmiar i kształt pęcherzyka. W czasie owulacji do pęcherzyka napływa płyn, co powoduje jego znaczący wzrost, dodaje Christopher Thomas, współautor badań. Kwas hialuronowy jest niezbędny dla owulacji. Gdy naukowcy zablokowali jego wytwarzanie, pęcherzyk rozszerzał się w mniejszym stopniu i do owulacji nie doszło. Podczas drugiej fazy, kurczenia się pęcherzyka, komórki mięśni gładkich zewnętrznej warstwy pęcherzyka powodują jego kurczenie się. Gdy naukowcy zablokowali komórkom możliwość kurczenia się, pęcherzyk nie zmniejszył swojej objętości i do owulacji nie doszło. Gdy pęcherzyk pęka, co ma miejsce w trzeciej fazie, jajeczko zostaje uwolnione. Najpierw pęcherzyk wybrzusza się na zewnątrz, następnie pęka, uwalniając płyn pęcherzykowy, komórki ziarniste i, na końcu, jajeczko, mówi Marx. Po owulacji pęcherzyk przekształca się w ciałko żółte, które wytwarza progesteron przygotowujący macicę do implantacji embrionu. Jeśli jajeczko nie zostanie zapłodnione lub zapłodnione nie zagnieździ się w macicy, ciałko żółte zanika w ciągu 14 dni i rozpoczyna się kolejny cykl. Nasze badania wykazały, że owulacja to solidny proces. Co prawda do jej rozpoczęcia potrzebny jest sygnał z zewnątrz, jednak cała reszta przebiega już niezależnie od pozostałej części jajnika, gdyż wszystkie niezbędne zasoby i informacje są zawarte w samym pęcherzyku. Dzięki naszej metodzie obrazowania my i inne zespoły naukowe będziemy mogli w przyszłości jeszcze dokładniej zbadać ten mechanizm i zyskać nową wiedzę, która przyda się w badaniach nad płodnością u ludzi, cieszy się Schuh. « powrót do artykułu
  2. Kobiety, które właśnie skończyły jajeczkować, wykrywają węże lepiej niż na jakimkolwiek innym etapie cyklu miesiączkowego. Nobuo Masataka z Uniwersytetu w Kioto badał odruchy 60 zdrowych kobiet w wieku 29-30 lat. Na 3 etapach cyklu paniom pokazywano 9 zestawionych w macierz 3x3 fotografii: na 8 znajdowały się wyłącznie kwiaty, a na 9. wąż w kwiatach. Okazało się, że w porównaniu do wczesnej i późnej fazy folikularnej, czas reakcji ulegał w fazie lutealnej znacznemu skróceniu. U kobiet odruch strachu wzmacnia się w okresie, gdy mogą być w ciąży. Wcześniejsze badania wykazały, że nie tylko dorośli, ale także przedszkolaki i dzieci w wieku 8-14 miesięcy, a nawet nieczłowiekowate naczelne szybciej wykrywają na czarno-białych zdjęciach węże niż kwiaty. Japończycy podkreślają, że ich badania to pierwsza demonstracja "wewnątrzjednostkowej" zmienności aktywności modułu strachu. Poprawiona zdolność wyszukiwania wzrokowego ma związek ze wzmożoną lękowością fazy lutealnej. Przyczyn należy upatrywać w podwyższonym poziomie progesteronu i estradiolu. Progesteron wybiórczo zwiększa reaktywność ciała migdałowatego. Ponieważ niedawne badania obrazowe pokazały, że pod koniec fazy folikularnej spada aktywność amygdala, co ma związek z podwyższonym stężeniem estradiolu we krwi, Japończycy postulują, że lepsza wykrywalność węży po owulacji musi stanowić łączny efekt działania progesteronu i estradiolu. W fazie lutealnej rośnie też poziom kortyzolu, co odpowiada za zniekształcenie uwagowe w kierunku zagrażających bodźców.
  3. Jakiś czas temu pojawiły się doniesienia, że za pomocą głosu kobiety sygnalizują mężczyznom owulację. Tuż przed nią miały mówić wyższym głosem. Problem w tym, że tego typu badania polegały na "punktowym" porównaniu głosu nagranego w 2 fazach cyklu (z wysokim i niskim prawdopodobieństwem zapłodnienia). Kiedy naukowcy prześledzili zmiany zachodzące na przestrzeni całego cyklu miesiączkowego, okazało się, że skoków wysokości głosu jest więcej, trudno więc na tej podstawie wskazać najbardziej płodny moment. Pracami międzynarodowego zespołu kierowali prof. Julia Fischer z Niemieckiego Centrum Prymatologicznego, dr Stuart Semple z Roehampton University oraz dr Ofer Amir z Uniwersytetu w Tel Awiwie. Rezultaty badań opisano w artykule, który ukazał się w piśmie PLoS ONE. Analizując zebrane dane, akademicy zauważyli, że rzeczywiście kobiety posługują się wysokim głosem tuż przed jajeczkowaniem – to ten moment, który wcześniej uznano za wskazówkę dla mężczyzn – ale stwierdzili też, że wysokość głosu rośnie do tego samego poziomu co przed owulacją krótko po niej. Dodatkowo mężczyźni tylko nieco bardziej woleli wyższe przedowulacyjne głosy od tych nagranych dokładnie w trakcie jajeczkowania.
  4. Przeciwutleniacze są dodawane do jedzenia, napojów oraz kremów do twarzy. Tymczasem prof. Nava Dekel z Instytutu Nauki Weizmanna wykazała, że mogą one powodować problemy z płodnością u kobiet. Wyniki badań izraelskiego zespołu ukazały się w piśmie Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS). Gdy wprowadzono przeciwutleniacze do mysich jajników, poziom owulacji drastycznie spadł. Oznacza to, że w porównaniu do narządów niepoddanych żadnym zabiegom, w jajnikach eksperymentalnych z pęcherzyków Graafa uwalniało się i zmierzało ku miejscu potencjalnego zapłodnienia mniej komórek jajowych. Pod wpływem tego niespodziewanego odkrycia naukowcy zaczęli się zastanawiać, czy owulacja nie bazuje na eliminowanych przez antyoksydanty reaktywnych formach tlenu (RFT). Późniejsze badania wykazały, że tak. W jednym z eksperymentów zespół poddał niektóre pęcherzyki Graafa działaniu hormonu luteinizującego (LH), który doprowadza do rozpoczęcia owulacji, a inne potraktował nadtlenkiem wodoru, będącym jedną z form RFT. Niemal natychmiast stało się jasne, że H2O2 w pełni naśladował wpływ wywierany przez LH. Sugeruje to, że reaktywne formy tlenu, które powstają pod wpływem lutropiny, stanowią czynnik mediujący dla fizjologicznego bodźca stymulującego owulację. Dekel opowiada, że wyniki jej ekipy wpisują się w obraz płodności i poczęcia, który od kilku lat zyskuje systematycznie na ostrości. Coraz częściej potwierdza się bowiem, że procesy te dzielą wiele mechanizmów ze stanem zapalnym. Stąd substancje zapobiegające zapaleniu w innych rejonach organizmu stanowią przeszkodę w zajściu w ciążę. Co więcej, podczas przyszłych studiów może się okazać, że niektóre przeciwutleniacze są skuteczniejszą i bezpieczniejszą od stosowanych obecnie preparatów hormonalnych metodą antykoncepcji. Izraelczycy chcą teraz dokładniej poznać przebieg tego etapu owulacji i sprawdzić, jak zadziałają na myszy przeciwutleniacze podane w formie napojów i pokarmu.
  5. Mężczyźni z niższym poziomem hormonu stresu kortyzolu są dla kobiet atrakcyjniejsi od bardziej zestresowanych rywali. Zespół dr Fhionny Moore z Abertay University badał stężenia oraz kombinacje kortyzolu i testosteronu u młodych mężczyzn. Stworzono kolaże z wielu twarzy, uzyskując uśrednione obraz typowych fizjonomii. Dzięki temu można było stwierdzić, jak panie oceniają cechy wyglądu, związane z różnymi stężeniami hormonów. Wcześniejsze badania sugerowały istnienie związku między dużym stężeniem testosteronu a większą atrakcyjnością. W grę miały wchodzić korzyści zdrowotne, ponieważ tylko mężczyźni z silnym układem odpornościowym mogą sobie poradzić z wysokim poziomem hormonu płciowego. Nasze studium sugeruje jednak, że sprawy mają się zgoła inaczej. Pociąg do mężczyzn z niskim stężeniem kortyzolu był najsilniejszy w okresie owulacji. Interesujące, że nasze badania wykazały zwiększoną atrakcyjność mężczyzn ze spójnym profilem hormonalnym. Z tego powodu warianty niski kortyzol i niski testosteron lub wysoki kortyzol i wysoki testosteron były uznawane za bardziej pociągające od sytuacji, gdy stężenie jednego z hormonów było duże, a drugiego małe. Działo się tak tylko w niepłodnej fazie cyklu. Oznacza to, że wybory kobiet są różne w zależności od prawdopodobieństwa poczęcia. Brytyjskie studium składało się z dwóch eksperymentów. W pierwszym przyglądano się tylko stężeniom hormonów, a w drugim wykorzystano oprogramowanie, by uzyskać kompozyty twarzy, charakteryzujące się różnymi poziomami kortyzolu i testosteronu. Ochotniczkom pokazywano 4 zdjęcia: 1) osoby z wysokim stężeniem kortyzolu i wysokim testosteronu, 2) wysokim kortyzolem i niskim testosteronem, 3) niskim poziomem hormonu stresu i wysokim testosteronem i 4) niskim kortyzolem i niskim testosteronem.
  6. Zapach jajeczkującej kobiety powoduje u mężczyzn wzrost poziomu testosteronu. Oznacza to, że zamiast inwestować w pachnące kosmetyki, panie powinny raczej stawiać na swoją naturalną woń. Wcześniej podobne zjawisko zaobserwowano u zwierząt, dlatego psycholodzy Saul L. Miller i Jon K. Maner z Uniwersytetu Stanowego Florydy postanowili sprawdzić, czy podobnie reagują ludzie. Podczas dwóch studiów kobiety w różnych fazach cyklu spały przez 3 noce z rzędu w tej samej koszulce. Panowie wąchali później jeden z takich T-shirtów, a niektórym dawano koszulki kontrolne, których nikt wcześniej nie wkładał. Przed i po eksperymencie od ochotników pobierano próbki śliny, by zbadać, ile testosteronu zawierają. Okazało się, że u mężczyzn wąchających garderobę owulujących kobiet poziom testosteronu był później wyższy niż u panów obcujących z T-shirtami pań niejajeczkujących bądź kontrolnymi. Po powąchaniu koszulek wolontariusze mieli ocenić atrakcyjność woni. Jak łatwo się domyślić, najwyższe noty zdobyły zapachy kobiet owulujących, czyli najbardziej płodnych.
  7. W najpłodniejszej fazie cyklu kobiety uznają zalotnych mężczyzn za bardziej atrakcyjnych od pozostałych konkurentów. Dr Edward Morrison z Uniwersytetu w Portsmouth zauważył, że podczas owulacji panie wyraźnie preferują twarze "flirciarskie" (Archives of Sexual Behaviour). Pokazuje to, że atrakcyjność niekoniecznie jest ustaloną raz na zawsze właściwością twarzy. Zmieniając sposób, w jaki fizjonomia się porusza, możemy zwiększyć wrażenie wywierane na płci przeciwnej – wyjaśnia Morrison. Brytyjczycy stworzyli animacje twarzy, których ruchy odzwierciedlały mimikę realnych osób, ale wystandaryzowano je, pozbawiając wszelkich charakterystycznych, indywidualnych cech. Następnie 16 kobiet oceniło je na skali zalotności. Najmniej zalotna twarz: Inną grupę 47 pań zapytano, która fizjonomia jest, wg nich, najbardziej atrakcyjna. Poszczególne twarze należało ocenić na skali od 1 do 7. W płodnej fazie cyklu badane stale wybierały twarze skategoryzowane jako najbardziej zalotne. Mapując punkty fizjonomii, by zmierzyć zakres ich ruchu, naukowcy stwierdzili, że gros kobiet preferowało twarze o żywszej mimice. Ponieważ stopień ruchliwości nie był jedynym działającym czynnikiem, skłoniło to psychologów do wysnucia wniosku, że kobiety rozpoznają też w jakiś sposób wskazówki społeczne odnoszące się do wartości danej osoby jako potencjalnego partnera. Twarz jest rejonem, gdzie dochodzą do głosu najbardziej dobitne sygnały – to ludzki odpowiednik pawiego ogona. Chociaż uśmiech jest dość łatwo zinterpretować, cały czas przekazywane są też subtelniejsze komunikaty. Wykorzystujemy ruchy twarzy, by odczytać ludzkie intencje, np. czy ktoś nas lubi, czy nie. To pozwala nam właściwie pokierować wysiłkami zmierzającymi do przedłużenia gatunku. W ramach innych studiów wykazano, że w okresie owulacji kobietom bardziej podobają się panowie wyżsi, o bardziej męskich twarzach i niższych głosach. Stawiając na te cechy, kiedy są bardziej płodne, kobiety zwiększają szanse przekazania ich potomstwu. Wybór najwartościowszego partnera jest najbardziej fundamentalnym aspektem ludzkiego zachowania. Psycholodzy uważają, że po spotkaniu kogoś po raz pierwszy wstępna ocena zależy w 55% od wyglądu i mowy ciała, w 38% od sposobu mówienia, a tylko w 7% od tego, co mówił. Dr Morrison podkreśla, że trudno powiedzieć, co stanowi o czyjejś zalotności, a większość tego, co się na nią składa, postrzegamy zapewne bez udziału świadomości. Wydaje się jednak, że pod nieobecność innych wskazówek społeczne właściwości ruchów twarzy wpływają na to, jak oceniamy atrakcyjność. Jeśli chcemy kogoś zachęcić i przyciągnąć na przyjęciu bożonarodzeniowym, skuteczne flirtowanie powinno w tym pomóc. Flirtując, kobiety śmieją się, uśmiechają, nawiązują kontakt wzrokowy, często dotykają włosów i bez powodu poprawiają ubranie. Mężczyźni również nawiązują kontakt wzrokowy, rozkładają ręce i nogi oraz dotykają innych mężczyzn, np. klepiąc ich po ramieniu. Najbardziej zalotna twarz:
  8. W przeciwieństwie do innych wielkich kotów, gepardy jako jedyne nie posiadają jasnego cyklu życiowego. Na porę rozrodu nie wpływa ani długości dnia, ani wielkość opadów czy dostępności pokarmu. A występowanie jajeczkowania zdaje się zależeć jedynie od przypadku. Jednak najnowsze badania wprowadzają nieco porządku w ten nieład. Cykle życiowe ginących kotów od dawna spędzały naukowcom sen z powiek, brak wiedzy na ten temat skutecznie uniemożliwiał prowadzenie efektywnych programów, mających na celu reintrodukcję gatunków krytycznie zagrożonych. Sprawa była szczególnie nagląca w przypadku gepardów, bowiem ich liczbę na wolności IUCN szacuje jedynie na około 7 tysięcy osobników, a próby rozmnażania w ogrodach zoologicznych i ośrodkach badawczych zazwyczaj kończą się niepowodzeniem. Jednak najnowsze badania napawają optymizmem. Grupa badaczy z Wild Animal Park w San Diego natknęła się na pewną zależność. Zauważyli oni, że jeden rodzaj warczenia wydawany przez samce nasilał się tuż przed tym, gdy ich partnerki miały rodzić, a ponieważ dźwięki produkowane tylko przez jedną płeć można śmiało wiązać z reprodukcją, pracownicy przyjrzeli się im dokładniej. Badanie przeprowadzone przez grupę polegało na wprowadzeniu dojrzałej samicy na wybieg samców, odtwarzaniu wcześniej zasłyszanych nietypowych dźwięków oraz kontrolowaniu stężenia hormonów w jej odchodach. Okazało się, że niektóre odgłosy, nazwane „jąkającym warczeniem”, powodowały gwałtowny wzrost hormonów odpowiedzialnych za reprodukcję – estrogenu i progesteronu, a tym samym skutkowały natychmiastowym rozpoczęciem owulacji. Nigdy nie spodziewaliśmy się tak wyraźnego związku między wydawanymi odgłosami a poziomem hormonów – mówi Matt Anderson, szef grupy badaczy z Wild Animal Park – to prawdziwa niespodzianka. Mimo że używanie głosu przez ptaki do rozpoczęcia jajeczkowania nie jest niczym nadzwyczajnym, to u ssaków związek między dźwiękiem a reprodukcją zaobserwowano jedynie u przedstawicieli jelenia szlachetnego, którego samce rycząc, wyznaczają najdogodniejszą porę na rozpoczęcie owulacji u łań. Nowe odkrycia dobrze ilustrują jak dużo można zrobić dla polepszenia programów ochrony zwierząt poprzez obserwację ich zachowań i rejestrowanie zmian hormonów – podsumowuje Dan Blumenstein z Uniwersytetu Kalifornijskiego.
  9. Czerwone róże i serca to symbol miłości, nie na darmo śpiewano też piosenki o kobietach w czerwieni (Woman in red w wykonaniu Chrisa de Burgha), ponieważ mężczyźni postrzegają panie w garderobie tego koloru jako bardziej pociągające seksualnie (Journal of Personality and Social Psychology). Profesor Adrew Elliot i doktor Daniela Niesta z Rochester University stwierdzili to podczas prostego eksperymentu. Pokazywali mężczyznom zdjęcia kobiet. Za najseksowniejsze uznawano przedstawicielki płci pięknej w czerwonej garderobie lub uwiecznione na zdjęciach z czerwoną ramką. Panowie nie mieli pojęcia, jaką rolę w pociągu do określonej osoby odgrywa barwa. Czerwień jest dla ludzi niezwykle ważna i symboliczna od tysięcy bez mała lat. W starożytnych rytuałach posługiwano się ochrą (pigmentem o barwie zróżnicowanej od żółtej do brązowej), a współcześnie prostytutki pracują w dzielnicach czerwonych latarni. Amerykanie sądzą jednak, że reakcja na kolor jest uwarunkowana nie tylko kulturowo, ale i biologicznie. W końcu samce innych naczelnych, np. szympansów lub pawianów, są wabione przez czerwień u samic. W okresie owulacji kolor staje się bardziej nasycony, co stanowi widoczny z daleka sygnał seksualny. W ramach jednego z 5 eksperymentów mężczyznom pokazywano zdjęcia kobiet z czerwoną lub białą obramówką. Odpowiadali oni na serię pytań w rodzaju "Jak ładna jest, wg ciebie, ta osoba?". W innym scenariuszu czerwień zestawiano z szarym, zielonym i niebieskim. Kolory chromatyczne (czerwień, niebieski i zielony) dobierano pod względem nasycenia i jasności, by jedynym czynnikiem wpływającym na zachowanie była barwa. Ochotnicy oglądali też fotografie kobiety w czerwonej lub niebieskiej koszulce. Wypytywano ich nie tylko o atrakcyjność modelki, ale także o przebieg randki z nią. "Wyobraź sobie, że wybierasz się na spotkanie ze stoma dolarami w portfelu. Ile pieniędzy byłbyś skłonny wydać?". Za każdym razem okazywało się, że te same kobiety w czerwieni lub czerwonej ramce były najbardziej pożądane i godne królewskiego traktowania. Czerwień wpływa tylko na ocenę kobiet przez mężczyzn, nie oddziałuje na panie szacujące inne panie. W dodatku odnosi się tylko do atrakcyjności i nie ma nic wspólnego z przypisywaną niewiaście inteligencją i uprzejmością czy możliwością polubienia jej. Interpretacja koloru zależy od kontekstu. Czerwień jest postrzegana pozytywnie w przypadku mody czy związków damsko-męskich, ale już nie podczas egzaminów pisemnych albo zawodów sportowych.
  10. W najbardziej płodnym okresie cyklu kobiety zaczynają nieświadomie mówić wyższym głosem, by wykazać potencjalnemu partnerowi, jak bardzo są kobiece (Biology Letters). Greg Bryant i Martie Haselton z Centrum Zachowania, Ewolucji i Kultury Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA) poprosili 69 pań o nagranie głosu w płodnych i niepłodnych dniach cyklu. Okazało się, że im bliżej owulacji znajdowała się dana kobieta, tym bardziej wzrastał tembr jej głosu. Badacze zastrzegają, że nie była to drastyczna zmiana, ale wychwytywała ją aparatura i zapewne męskie ucho, bo do niego ją przecież adresowano. Największą różnicę odnotowano w przypadku dwóch dni poprzedzających jajeczkowanie. Amerykanów zadziwił też fakt, że zmiana tonu następowała tylko wtedy, gdy wśród zdań do wypowiedzenia znajdowała się formułka przedstawiania komuś: Cześć, jestem studentką UCLA. Jak wytłumaczyć zaobserwowane zjawisko? Bryant i Haselton przypuszczają, że mężczyzn pociągają u kobiet wyższe głosy i poddając się sugestiom instynktu, przedstawicielki płci pięknej zaczynają używać nieco wyższego tonu niż zazwyczaj. Wcześniej wykazano, że podczas menstruacji głos kobiet staje się bardziej zachrypnięty, niższy. Jak widać, coraz większa liczba badań wskazuje, że jak inne naczelne reagujemy na sygnały informujące o płodności.
  11. Grupa współpracujących ze sobą kanadyjskich i francuskich naukowców informuje o dokonaniu ważnego odkrycia dotyczącego kobiecej fizjologii. Badaczom udało się ustalić genetyczne podłoże procesu owulacji. Odkrycie jest efektem kooperacji pomiędzy ekspertami z Uniwersytetu w Montrealu oraz Uniwersytetu im. Ludwika Pasteura w Strasburgu. Ustalili oni, że za proces jajeczkowania jest odpowiedzialny gen Lrh1. Jak tłumaczy pracujący dla kanadyjskiej uczelni dr Bruce D. Murphy, Lrh1 jest kluczowy dla regulacji owulacji. Dotychczas jego udział w kobiecej płodności nie był jasny, lecz odkryliśmy, że gen reguluje liczne mechanizmy związane z owulacją, które mogą wpływać na proces zapłodnienia. Aby zbadać rolę genu, badacze skorzystali z bardzo popularnej metody - zastosowali model zwierzęcy. Na potrzeby eksperymentu przygotowano genetycznie zmodyfikowane myszy, w których gen Lrh1 był wybiórczo blokowany w jajniku. Zauważono, że jego inaktywacja skutecznie powstrzymuje jajeczkowanie. Dr Murphy uważa, że zdobytą wiedzę można zastosować w celu kontroli urodzeń - "wyłączenie" genu mogłoby skutecznie zablokować uwalnianie komórki jajowej z jajnika, co pozwoliłoby na zapobieganie ciąży. Co ważne, wiele wskazuje na to, że tak zaprojektowana metoda antykoncepcji byłaby pozbawiona większości efektów ubocznych związanych ze stosowaniem obecnych pigułek opartych o hormony steroidowe. Działanie tych ostatnich wykracza często daleko poza wpływ na kobiecy układ rozrodczy. Naukowiec proponuje także manipulowanie aktywnością Lrh1 w dokładnie odwrotnym celu. Jego zdaniem aktywacja genu mogłaby ułatwić wielu parom spełnienie marzenia o własnym dziecku. Jest to niezwykle istotne, gdyż niepowodzenia rozrodu dotykają aż piętnastu procent par w krajach rozwiniętych. Być może odpowiednia stymulacja owulacji na poziomie pojedynczych genów przyniosłaby rozwiązanie tego problemu. Wyniki badań międzynarodowego zespołu publikuje czasopismo Genes & Development.
  12. Androstadienon jest jednym z wielu męskich hormonów płciowych. Jego obecność wykryto w pocie, krwi oraz nasieniu. Choć jego rola z punkt widzenia męskiej fizjologii jest znikoma, dokonano ciekawego odkrycia związanego z tą substancją. Stwierdzono bowiem, że zaledwie jeden gen decyduje o tym, czy odczuwamy zapach andostadienonu jako przyjemny, czy odpychający. Inne osoby mogą nie poczuć tego zapachu w ogóle. Ponieważ androstadienon może stymulować podwzgórze mózgu u kobiet oraz poprawiać ich nastrój, postanowiono sprawdzić wpływ zdolności do odczuwania zapachu tego hormonu na rozwój relacji damsko-męskich. Mówiąc dokładniej: badania sprawdzą, czy zdolność do wykrycia zapachu androstadienonu jest konieczna do wywołania adekwatnej reakcji organizmu kobiety, czy też zmiany fizjologiczne są niezależne od "świadomego" wykrycia woni tego hormonu przez zmysł węchu. Wcześniej wykazano, że kobieca reakcja na androstadienon jest najsilniejsza w czasie owulacji. Prawdopodobnie ma to związek z faktem, że właśnie w tym czasie kobieta jest zdolna do reprodukcji. Dlatego też istotne może być zrozumienie związku pomiędzy zdolnością do odczuwania zapachu androstadienonu a rozwojem relacji damsko-męskich. Eksperyment ma objąć 60 kobiet, które właśnie w czasie jajeczkowania wykonają serię czterech testów. Każda z testowanych pań będzie oglądać odprężający film, w czasie którego kilkakrotnie otrzyma do powąchania jedną z ośmiu próbek (oczywiście nie będzie świadoma, z którą próbką ma do czynienia). Testowane zapachy, to: roztwory androstadienonu o sześciu różnych stężeniach, bezzapachowa próba odniesienia oraz ekstrakt z pomarańczy. W tym samym czasie badacze będą mierzyli parametry związane ze stresem i podnieceniem: temperaturę skóry oraz jej przewodność elektryczną. Dodatkowo, przed początkiem oraz po zakończeniu serii testów, ślina każdej z pań będzie testowana w celu określenia zawartości kortyzolu, jednego z hormonów stresu. Wzrost wartości któregokolwiek z tych parametrów jest fizjologiczną oznaką podniecenia seksualnego. Ta sama grupa badaczy, związana z Uniwersytetem Rockefellera, ustaliła wcześniej, że genotyp kobiety wpływa znacząco na zdolność odczuwania przez nią niektórych zapachów. Celem rozpoczętych właśnie eksperymentów będzie ustalenie, czy zdolność do odczuwania zapachu przekłada się na zmianę parametrów fizjologicznych oraz ostatecznie - na zachowanie. Wiedza ta może być istotna w zrozumieniu i leczeniu niektórych zaburzeń związanych z kobiecą seksualnością.
  13. Kołysanie biodrami w czasie chodzenia nie jest zamaskowanym sygnałem wysłanym przez kobietę, by zasygnalizować gotowość do rozmnażania. Naukowcy z Queen's University doszli do takiego wniosku po przebadaniu sposobu chodzenia wolontariuszek i porównaniu go z poziomem hormonów płciowych w ślinie. Okazało się, że seksownie kołyszące biodrami panie były w rzeczywistości w fazie cyklu najdalszej od owulacji. Czemu więc służy taki zabieg? Meghan Provost sądzi, że kobiety symulują płodność, by zawczasu odrzucić nieodpowiednich partnerów (Archives of Sexual Behavior). Provost analizowała chód ochotniczek. Następnie nagranie pokazywano 40 mężczyznom, którzy mieli ocenić atrakcyjność sposobu poruszania się danej kobiety. Uzyskane noty zsumowano z wynikami badań laboratoryjnych. Wyniki były tak zaskakujące, że zespół zdecydował się na powtórzenie eksperymentu z inną grupą mężczyzn. Najbardziej płodne w danym momencie kobiety w mniejszym stopniu poruszały biodrami, trzymały też kolana bliżej siebie. Wcześniejsze studia również wykazały, że kobiety ukrywają owulację przed wszystkim mężczyznami oprócz wybranego. Zapobiega to napastowaniu w okresie szczytu płodności. Poruszanie biodrami mogłoby być zbyt oczywiste, dlatego należało postawić na subtelniejsze sygnały, które widać/czuć tylko z bliska, np. zapach czy niewielkie zmiany w wyrazie twarzy. Inni eksperci, w tym dr John Manning, zgadzają się z teorią Provost. Wg niego, subtelne oznaki owulacji sprzyjają monogamii. Z ewolucyjnego punktu widzenia kobiecie zależy na wytworzeniu silnej więzi z jednym mężczyzną i niedopuszczeniu do walk samców w okresie płodności.
  14. Miesięczne wahania nastroju u kobiet mogą służyć celom ewolucyjnym, pomagając zajść w ciążę. Poziom hormonów płciowych, estrogenu i progesteronu, zmienia się w czasie cyklu. W fazie folikularnej (od ok. 6. do 14. dnia cyklu, czyli do momentu jajeczkowania), kiedy zachodzi dojrzewanie pęcherzyków, wydzielają się estrogeny. Podczas fazy lutealnej (od jajeczkowania do menstruacji) dominującym hormonem jest progesteron. Przygotowuje on macicę do zagnieżdżenia zapłodnionego jaja. Jean-Claude Dreher i zespół z National Institute of Mental Health w Bethesdzie postanowili sprawdzić, czy i jak fluktuacje hormonalne wpływają na pracę kobiecego mózgu. Badając 15 pań znajdujących się w różnych fazach cyklu, posłużyli się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym (fMRI). Przedstawicielki płci pięknej brały udział w grze z hipotetycznymi wygranymi pieniężnymi. W fazie przedowulacyjnej u kobiet przewidujących i otrzymujących nagrodę w większym stopniu uaktywniały się kora okołooczodołowa i ciało migdałowate. Ta pierwsza jest związana z podejmowaniem decyzji, nagrodą oraz przetwarzaniem danych emocjonalnych, amygdala to mediator reakcji emocjonalnych. Oznacza to, że w pierwszej połowie cyklu kobiety silniej przeżywają nagrody. Widać to było w pracy ich mózgu, dlatego same nie musiały o tym nawet wspominać. Nasze badania ujawniły istnienie w mózgu sieci modulowanych przez cykl miesiączkowy — donosi Dreher. Emily Stern z Weill Medical College (Cornell University) uważa, że spekulowanie, czy panie przed owulacją czerpią również większą przyjemność z seksu, zakupów lub jedzenia czekolady, nie ma sensu. Jej prace pokazały, jak działają różne obszary mózgu kobiety w poszczególnych fazach cyklu. Określone zachowania, o których wiadomo, że angażują układ nagrody, np. uzależnienie od narkotyków, mogą się nasilać w fazie przedowulacyjnej. I rzeczywiście, Dreher potwierdza, że w fazie folikularnej panie odczuwają większą przyjemność z zażywania kokainy oraz amfetaminy niż w fazie lutealnej. Ma on nadzieję, że okrycia ekipy z Bethesdy pomogą w leczeniu narkomanek i kobiet z zaburzeniami nastroju. Dodaje też, że wzrost dostępności, podatności i pożądliwości w okresie płodnym to większe szanse na zajście w ciążę. I o to chodziło Matce Naturze...
  15. Chcesz zajść w ciążę? Wybierz się na lody. Naukowcy z USA odkryli właśnie, że picie pełnotłustego mleka i jedzenie lodów jest dla starających się o potomstwo kobiet lepsze niż nabiał z małą zawartością tłuszczu (Human Reproduction). Dietetyczne jogurty i tym podobne produkty wydają się zwiększać ryzyko niepłodności z powodu braku owulacji. Okazało się, że u pań, które jadły co najmniej 2 porcje odtłuszczonego nabiału dziennie, ryzyko tego rodzaju niepłodności wzrastało niemal o 85% (w porównaniu do kobiet jedzących dietetyczne sery etc. tylko raz w tygodniu). Jeśli z kolei menu kobiety uwzględniało przynajmniej jedną porcję pełnotłustego nabiału dziennie, prawdopodobieństwo braku jajeczkowania obniżało się o 27%, przyjmując jako punkt odniesienia panie jedzące go raz w tygodniu lub rzadziej. Dr Jorge Chavarro, szef badań, a zarazem pracownik Wydziału Żywienia Harvard School of Public Health, uważa, że nauka dysponuje niezbyt wieloma danymi na temat związków między niepłodnością a niskotłuszczowym nabiałem, dlatego też uzyskane wyniki należy koniecznie potwierdzić. Jest to o tyle ważne, że dietetycy i lekarze, m.in. kardiolodzy, zalecają, by pić odtłuszczone mleko i jadać produkowane z niego towary. Chavarro sądzi, że starające się zajść w ciążę kobiety postąpią rozsądnie, wprowadzając zmiany w swoim menu. Zamiast jogurtu light warto wybrać zwykły. Nie wolno jednak przekraczać dziennego zapotrzebowania na kalorie, trzeba też ograniczać konsumpcję tłuszczów nasyconych, aby zwyczajnie nie podupaść na zdrowiu. Kiedy panie zajdą już w ciążę, będą pewnie musiały ponownie przestawić się na nabiał niskotłuszczowy. W ten sposób łatwiej jest kontrolować spożycie tłuszczów nasyconych. Spożywanie tłuszczów nabiałowych, lub substancji w nich rozpuszczalnych [które wspomagają działanie jajników — przyp. red.], może częściowo wyjaśnić negatywny związek między jedzeniem produktów light a niepłodnością z powodu braku owulacji — tłumaczy Chavarro. Wcześniejsze badania powiązały opisywany rodzaj niepłodności z laktozą (cukrem mlecznym), ale studium Chavarro nie potwierdziło tego ani nie wykluczyło. Podobnie było zresztą w przypadku konsumpcji wapnia, fosforu oraz witaminy D.
  16. Według wyników badań obejmujących ponad 116 tys. pań, częstość występowania nowotworów piersi jest niższa wśród kobiet, które miały problemy z zajściem w ciążę z powodu zaburzeń owulacji. Dr Kathryn L. Terry i zespół z Harvardzkiej Szkoły Zdrowia Publicznego w Bostonie przeanalizowali dane zebrane podczas Studium Zdrowia Pielęgniarek (Nurses' Health Study II). Dotyczyły one kobiet w wieku od 25 do 42 lat. Informacje nt. niepłodności i owulacji oceniano co 2 lata, począwszy od 1989 roku, a przypadki raka piersi odnotowywano do końca 2001 roku. W czasie trwania eksperymentu u 1357 pacjentek zdiagnozowano inwazyjnego raka piersi (Archives of Internal Medicine). U kobiet z zaburzeniami owulacji nowotwór występował o 25% rzadziej niż wśród pań niemających takich problemów. Ryzyko wystąpienia raka piersi było najniższe u przedstawicielek płci pięknej, u których podczas leczenia niepłodności wywoływano owulację. Opisane wyniki mogą uspokoić pacjentki i lekarzy, trudno jednak ocenić wpływ leków na niepłodność na najdłużej przyjmujące je kobiety.
  17. Japoński operator komórkowy NTT DoCoMo wprowadza na rynek telefon, który sygnalizuje owulację. Komórka opiera swoje wyliczenia na danych dotyczących cyklu kobiety i na trzy przed najbardziej płodnym momentem zaczyna dzwonić. Najnowszy model jest odpowiedzią projektanta Momoko Ikuty na spadającą w zatrważającym tempie liczbę urodzeń w Kraju Kwitnącej Wiśni. Jeszcze nigdy nie była ona bowiem tak niska. W aparat wbudowano także kilka innych funkcji, które mają przyciągać płeć piękną: dodatkową pamięć na przepisy kulinarne oraz opcję uruchamiania dzwonka, gdy kobieta chce odwrócić od siebie niechcianą uwagę.
  18. Amerykańskie badania dowodzą, że w kwestiach rozrodczości jesteśmy bardziej podobni do zwierząt, niż nam się wydaje. Okazało się, że kobiety, które przechodzą owulację, sygnalizują to... ubiorem. Uczeni przyjrzeli się studentkom college'u i odkryli, że podczas owulacji ubierały się one bardziej modnie i nosiły więcej biżuterii niż zwykle. Wkładały spódnice zamiast spodni, odsłaniały więcej skóry i bardziej podążały za modą – mówi Martie Haselton z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, która przewodziła zespołowi badawczemu. W artykule, który ukazał się w piśmie Hormony i zachowanie, naukowcy zauważają, że ich badania obalają dotychczasowe mniemanie, jakoby przedstawicielki płci pięknej Homo sapiens były jedynymi samicami, które skrywają fakt, iż znajdują się w najbardziej płodnym okresie. W świecie zwierząt zauważamy wydzielanie w tym czasie intensywnego zapachu czy też zmiany koloru skóry. Ludzka owulacja jest bardzo trudna do wykrycia. Okazuje się jednak, że panie podświadomie ją sygnalizują. W badaniu wzięło udział 30 młodych kobiet, które nie wiedziały, co jest jego celem. Poproszono je o kilkakrotną wizytę w laboratorium w ciągu miesiąca. Naukowcy przeprowadzali z nimi wywiady, zrobili testy, by dowiedzieć się, w jakiej fazie cyklu się znajdują oraz dwukrotnie je sfotografowano – raz w fazie płodnej i raz w najmniej płodnej. Zdjęcia pokazano następnie 42 mężczyznom i kobietom, z których część była starsza od badanych kobiet. Zadano im pytanie: Na którym ze zdjęć panie starają się wyglądać bardziej atrakcyjnie?. Okazało się, że w 60% przypadków wskazano na zdjęcia pochodzące z fazy płodnej. Szczególnie interesująca była obserwacja kobiet, które zwykle chodziły w niemal identycznych strojach, jakby "umundurowane”. Mimo że na obu fotografiach ubrane były w taki sami lub podobny kostium, podczas owulacji pojawiały się w ich stroju drobne, subtelne dodatki, jak chociażby więcej biżuterii. Wyniki najnowszych badań potwierdzają wcześniejsze spostrzeżenia zespołu pani Haselton, który doniósł, iż w czasie fazy płodnej kobiety częściej flirtują i oglądają się za mężczyznami.
×
×
  • Create New...