-
Liczba zawartości
37640 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Profesor Jean-Hilaire Saurat, szef oddziału dermatologii Szpitala Uniwersyteckiego w Genewie, poinformował na konferencji prasowej, że zatrucie w 2004 r. prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki dioksynami stanowiło przełom w zakresie metod leczenia tego typu przypadków. Specjalista wykluczył, że taka ilość toksycznych substancji mogła zostać połknięta przez przypadek lub że było to sfingowane. Zniekształcenia na twarzy i ciele to skutek 1000-krotnie większego stężenia dioksyn niż w organizmie przeciętnego człowieka. Według dermatologów, ospowate dzioby zadziałały jak miniaturowe wątroby. Utworzyły się one pod skórą, aby zaabsorbować i zniszczyć toksynę. Przypadkiem Juszczenki zajął się cały zespół lekarzy, m.in. z Ukrainy. Nie ulega wątpliwości, że to było bardzo poważne zatrucie dioksynami... Nie ma mowy, by taka ilość trucizny dostała się do organizmu przez przypadek – podkreśla Saurat. Prezydent Ukrainy twierdzi, że wie, kto odpowiada za to, co mu się stało i że wszystkie te osoby przebywają w Rosji. Oskarżył też Moskwę o utrudnianie śledztwa. Saurat i osobisty lekarz Juszczenki Rościsław Walichnowski postanowili przemówić, ponieważ po Kijowie krążą pogłoski, że Juszczenko udawał zatrucie, by zdobyć poparcie w wyborach sprzed 4 lat. W październiku ubiegłego roku prezydent naszego wschodniego sąsiada ujawnił, że przeszedł 24 duże operacje w kraju i za granicą. Lekarze walczyli o jego zdrowie i wygląda na to, że im się udało. Genewczyk ujawnił, że poza tym polityk poddawał się wielu mniejszym zabiegom. Przez 3 pierwsze lata doświadczał stałego, silnego bólu. Jego choroba to nieocenione źródło informacji nt. terapii masywnego zatrucia dioksynami. Dzioby na skórze to element reakcji obronnej organizmu. Nadano jej nazwę nabytego indukowanego dioksynami krwiaka skóry, w skrócie ADISH (ang. Acquired Dioxin-Induced Skin Haematoma). Podobne obrażenia obserwowano już w przeszłości, m.in. u ofiar wycieku w fabryce chemicznej w Seveso we Włoszech.
- 1 odpowiedź
-
- nabyty indukowany dioksynami krwiak skóry
- ADISH
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Najnowsze badania wykazały, że liście drzew potrafią utrzymywać niemal stałą temperaturę niezależnie od tego, czy rosną w Meksyku czy na północy Kanady. Naukowcy przyjrzeli się 39 gatunkom północnoamerykańskich drzew żyjących na obszarach rozciągających się na przestrzeni 50 stopni szerokości geograficznej. Okazało się, że ich liście niezależnie od pogody utrzymują temperaturę około 21 stopni Celsjusza, co pozwala im na wydajną fotosyntezę. Nowe odkrycie może zaważyć na metodach modelowania zmian klimatycznych w przeszłości i przyszłości, które bazują na obserwacji pierścieni przyrostów rocznych w drzewach. Naukowcy wnioskują o klimacie z przeszłości na podstawie obserwacji izotopów tlenu w pierścieniach. Tlen atmosferyczny składa się z dwóch izotopów: 16O i 18O. Temperatura wpływa na ich relatywną zawartość w drewnie, tak więc na tej podstawie można wysuwać wnioski co do przeszłych temperatur. Ponadto wpływ ma też wilgotność. Lżejszy z izotopów, 16O, łatwiej odparowuje, a więc większa koncentracja 18O świadczy o mniejszej wilgotności powietrza. Tak więc uczeni obserwując zmiany koncentracji wspomnianych izotopów w drzewie określali klimat nawet o miliony lat wstecz. Brent Helliker z University of Pennsylvania mówi, że ta technika zawsze wydawała mu się niewłaściwa. Zakładała bowiem, że temperatura korony drzewa była taka sama, jak temperatura otoczenia. Jako ekofizjolog roślin wiem, że taka sytuacja jest mało prawdopodobna - dodaje. Tym bardziej, że przebieg procesu fotosyntezy jest wrażliwy na temperaturę, a więc rośliny muszą w jakiś sposób chronić się przed kaprysami pogody. Zbyt niska temperatura może znacząco zwolnić proces fotosyntezy i roślina nie otrzyma niezbędnych składników odżywczych, a zbyt wysoka uszkadza błony komórkowe. Chyba nikogo nie zdziwi przypuszczenie, że kanadyjski niedźwiedź polarny będzie miał taką samą temperaturę ciała, co niedźwiedź na Florydzie. Z drugiej jednak strony, stwierdzenie, że kanadyjski świerk czarny może mieć taką samą temperaturę jak sosna na Karaibach, wywołuje zdziwienie. Drzewa nie są przecież endotermiczne. - mówi profesor Helliker. Uczony wraz z doktor Suzanną Richter postanowili użyć metody oznaczania izotopów tlenu do zbadania współczesnych drzew, a następnie porównali uzyskane dane z raportami pogodowymi. Oczywiście temperatura liści zmienia się w ciągu dnia, jednak ilość izotopów tlenu powinna wyznaczać średnią temperaturę liści gdy zmieniają one pobrany dwutlenek węgla w cukry. Badania naukowców wykazały, że średnia temperatura liści wynosi 21 stopni Celsjusza, niezależnie od szerokości geograficznej, w jakiej rośnie drzewo. Drzewa stosują różne strategie utrzymania temperatury. W cieplejszych regionach zmieniają kąt nachylenia liści tak, by padało na nie mniej słońca, zwiększają powierzchnię chłodzącą poprzez rosnące na liściach włoski czy też "pocą się", poświęcając część wody na chłodzenie. W regionach zimnych zbliżają liście do siebie tak, by wzajemnie chroniły się przed utratą ciepła. Badania Hellikera i Richter pokazują więc, że wnioskując o zmianach klimatycznych na podstawie pierścieni wzrostu, należy spojrzeć na roślinę jako na całość, a nie tylko na jej część.
- 4 odpowiedzi
-
- klimat
- izotop tlenu
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
We włoskim rezerwacie przyrody w Prato koło Florencji mieszka sarna z jednym rogiem pośrodku głowy. Jednoroczniak o wiele mówiącym imieniu Jednorożec przyszedł na świat w miejscowym Centrum Nauk Naturalnych, którym kieruje Gilberto Tozzi. U zwierzęcia musiała wystąpić jakaś wada genetyczna, ponieważ jego bliźniak urodził się z dwoma rogami. Tozzi po raz pierwszy spotkał się z takim przypadkiem. Wg niego, podobne anomalie mogły występować w przeszłości, stąd mit o jednorożcu, który nie byłby w takim razie li tylko wytworem ludzkiej wyobraźni. Część specjalistów uważa, że ukuty w starożytności mit o jednorożcu to pokłosie dywagacji dotyczących pochodzenia spiralnie skręconych siekaczy narwala. Jego właściciela błędnie uznano za zwierzę lądowe. Eksperci dodają, że sarny z jednym rogiem są rzadkie, ale jeszcze bardziej niezwykłe jest umiejscowienie rogu na środku głowy koziołka. Fulvio Fraticelli, dyrektor naukowy rzymskiego zoo, twierdzi, że róg nie znajduje się dokładnie na czubku, ale jest lekko przesunięty na jedną stronę głowy. Wg niego, świadczy to o tym, że koziołek nie jest wybrykiem natury, ale ofiarą wypadku z wczesnego dzieciństwa. Podobieństwo do mitologicznej istoty skłania ludzi do myślenia o nim w równie magiczny sposób. Nasz samczyk chyba wie, że jest inny od swoich pobratymców, dlatego tak trudno go dojrzeć - spekuluje Tozzi. Matka Jednorożca trafiła do Centrum parę lat temu, po tym jak w Apeninach została potrącona przez samochód.
-
Wbrew temu, co sądzi wielu Amerykanów, Stanom Zjednoczonym nie grozi utrata pozycji lidera w dziedzinie rozwoju nauki i technologii. Z najnowszego raportu RAND Corporation wynika, że znacznie wyprzedzają one swoich głównych rywali, Europę i Japonię. RAND zauważa, że kraje rozwijające się, takie jak Indie czy Chiny, błyskawicznie rozwijają swoje działy związane z badaniami i technologiami, jednak ich wkład w skali światowej jest wciąż minimalny. Czterdzieści procent światowych wydatków na badania naukowe i prace rozwojowe jest ponoszonych przez USA. Aż 70% wszystkich noblistów mieszka w Stanach Zjednoczonych. W kraju tym znajduje się też 30 z 40 najlepszych na świecie uczelni wyższych. Kryzys, o którym się mówi, tak naprawdę nie ma miejsca. Na świecie zmienia się wiele rzeczy, ale Stany Zjednoczone dobrze się do tych zmian dostosowują - powiedział Reutersowi jeden z autorów raportu, Titus Galama. W opracowaniu zauważono, że szybki rozwój jest możliwy dzięki zagranicznym studentom i naukowcom. USA nie byłyby w stanie rozwijać się równie szybko, gdyby musiały polegać tylko i wyłącznie na własnych obywatelach. Ameryka najwyraźniej oferuje zagranicznym studentom i naukowcom bardzo dobre warunki, gdyż około 70% obywateli obcych państw, którzy uzyskali doktoraty na amerykańskich uczelniach, decydują się na pozostanie w USA. Z danych RAND wynika, że niemal 60% tytułów doktorskich jest przyznawanych zagranicznym studentom. Pochodzą oni przede wszystkim z Chin, Tajwanu, Indii i Korei Południowej. Analitycy RAND uważają, że rząd USA powinien ułatwić pozostanie na terenie Stanów Zjedoczonych tym obywatelom obcych państw, którzy ukończyli miejscowe uczelnie.
- 2 odpowiedzi
-
- nauka
- Stany Zjednoczone
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ponieważ wiele dzieci z ADHD dotkliwie odczuwa efekty uboczne leczenia farmakologicznego (mdłości, bezsenność czy utratę wagi), dość często ich rodzice chwytają się metod alternatywnych. Stosują masaż, diety, np. hipoalergiczną lub bogatą w wielonienasycone kwasy tłuszczowe, suplementy oraz preparaty ziołowe. Wśród tych ostatnich w USA największą popularnością cieszą się wyciągi z dziurawca, różnych gatunków jeżówki i miłorzębu japońskiego. Niestety, najnowsze badania wykazały, że zażywanie dziurawca nie przynosi większych korzyści od łykania placebo (Journal of the American Medical Association). Zespół Wendy Weber z Bastyr University przeprowadził testy kliniczne dziurawca (Hypericum perforatum). Wzięło w nich udział 54 dzieci w wieku od 6 do 17 lat. Losowo podzielono je na dwie grupy. Członkowie pierwszej zażywali 300 mg Hypericum perforatum. Hyperycyna, składnik aktywny dziurawca, stanowiła 0,3% dawki. Pozostałe osoby zażywały placebo. Wszyscy przyjmowali tabletki trzy razy dziennie przez okres 8 tygodni. Na ten czas należało odstawić inne leki usuwające objawy zespołu nadpobudliwości psychoruchowej. Naukowcy nie odnotowali istotnych statystycznie różnic w zakresie zmian nasilenia objawów ADHD (nieuwagi oraz nadruchliwości). Nie było też znaczących różnic w zakresie liczby osób, które osiągnęły lepsze wyniki w skalach innych niż związane z ADHD. Podobnie stało się w przypadku częstości występowania objawów ubocznych, a więc wysypki, mdłości/wymiotów, bólów głowy i poparzeń słonecznych.
-
- hyperycyna
- placebo
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dlaczego rozstanie ze swoją własnością, nawet jeśli jest to wiekowy i mocno podniszczony przedmiot, bywa tak bardzo bolesne? Czemu stary dom jest tak cenny, mimo że nadaje się do kapitalnego remontu? By odpowiedzieć na to pytanie, psycholodzy zbadali za pomocą rezonansu magnetycznego mózgi osób doświadczających efektu darowizny (Neuron). Jak zauważa jeden z członków zespołu Briana Knutsona Scott Rick, sprzedaż czegoś, co się lubi, jest naprawdę bolesna. I chodzi tu raczej o lęk związany ze stratą własności, a nie o przecenianie wartości zbywanego obiektu. Amerykanie odtworzyli efekt darowizny w warunkach laboratoryjnych. Dwudziestu czterem praworęcznym osobom podarowano 2 spośród 6 wymarzonych gadżetów o łącznej wartości 60 dolarów. Następnie ochotnikom pokazywano zdjęcie jednego z sześciu urządzeń i proszono, by myśleli o jego kupnie albo sprzedaży. Po upływie czterech sekund podawano cenę. Następnie wolontariuszom polecano, by przez następne 4 sekundy ponownie zastanawiali się nad sprzedażą lub kupnem (to, o czym konkretnie myśleli, zależało od składu 2-elementowego zestawu, który otrzymali w prezencie). Ekipa naukowców zauważyła, że efekt darowizny naprawdę działa. Mogliśmy wyrażać chęć kupienia iPoda nano za jedyne 35 dol., ale już nie chcieliśmy go sprzedać za mniej niż 70 dolarów. Podczas eksperymentu obserwowano aktywność mózgu badanych. Gdyby w efekcie darowizny chodziło o przecenianie wartości produktu, rozświetlałoby się jądro półleżące (łac. nucleus accumbens). Tak się jednak nie działo, jądro było tak samo aktywne zarówno w warunkach sprzedaży, jak i nabywania. Zamiast tego wyszło na jaw, że gdy ochotnik rozważał pozbycie się swojego gadżetu, uaktywniały się wyspa, związana z doświadczaniem bólu, oraz przyśrodkowa kora przedczołowa (mPFC). Jeśli przedmiot był uznawany za szczególnie cenny, obserwowano silniejszą aktywność wyspy.
-
Wbrew naszym wczorajszym informacjom, AMD nie ma zamiaru rezygnować z procesora Kuma. Firma wydała krótkie oświadczenie, w którym zaprzecza krążącym pogłoskom. Te spekulacje są nieprawdziwe. Mamy zamiar zaprezentować dwurdzeniowy procesor o nazwie kodowej Kuma w drugiej połowie 2008 roku. Zostanie on wykonany w technologii 65 nanometrów i będzie korzystał z rdzeni Stars - oświadczył Jake Whitman, rzecznik prasowy AMD. Ponadto Whitman zaznaczył: Nigdy nie mówiliśmy, że Kuma będzie w jakikolwiek sposób związana z Phenomem. Dwurdzeniowy Phenom? Nigdy nie widziałem takiego w naszych planach. Nigdy nie używaliśmy takiego terminu.
-
Międzynarodowa Organizacja Normalizacyjna (ISO) wstrzymała proces standaryzacji microsoftowego formatu OOXML. Decyzja pozostaje w zawieszeniu na kilkanaście miesięcy. W kwietniu bieżącego roku ISO ogłosiło, że uznaje OOXML za międzynarodowy standard i dała krajom członkowskim 2 miesiące na złożenie protestu przeciwko tej decyzji. Sprzeciwiły się jej cztery kraje: Indie, Brazylia, RPA i Wenezuela. Skarżyły się one na to, iż OOXML uznano za standard dzięki tzw. szybkiej ścieżce, przez co nie było wystarczająco dużo czasu na jego dogłębne przedyskutowanie. Ponadto protestujący stwierdzili, że nie jest on w pełni kompatybilny z innymi formatami. Teraz protest czterech krajów będzie rozpatrywany przez sekretarza generalnego ISO oraz sekretarza generalnego Międzynarodowej Komisji Elektrotechnicznej (IEC). Obaj mają 30 dni na przeprowadzenie konsultacji i wydanie opinii. Po tym terminie muszą przekazać swoją opinię do Rady Technicznej ISO i Rady Standaryzacyjnej IEC. Ciała te podejmują decyzję, czy sprawie należy nadać dalszy bieg. Jeśli uznają, że protesty należy rozważyć, przewodniczący obu rad powołają specjalne komisje, które będą zastanawiały się, jak dalej postąpić. Cały proces może potrwać kilkanaście miesięcy.
-
Amerykańska firma Owl Power Company opracowała interesujący generator o nazwie Vegawatt. Produkuje on energię elektryczną ze zużytego oleju roślinnego i innych tłuszczów. Restauratorzy, zamiast pozbywać się niepotrzebnego oleju, mogą ponownie go użyć. Owl Power Company wylicza, że dzięki Vegawattowi miesięczne oszczędności osiągnięte na samodzielnej produkcji energii elektrycznej, podgrzewaniu wody oraz redukcji odpadów, które trzeba zutylizować, mogą wynieść nawet 850 dolarów. Prezesem Owl Power Company jest inżynier James Peret, który pracował nad silnikami samochodowymi napędzanymi olejem roślinnym. Obecnie opracował niewielki generator, który chce wypożyczać restauracjom za 400 dolarów miesięcznie. Jego zdaniem jest on idealnym rozwiązaniem dla wielu barów szybkiej obsługi McDonalds'a i podobnych firm. Około 200-300 litrów oleju pozwala, jak zapewnia Peret, zaoszczędzić do 30% energii elektrycznej. Obecnie Owl Power Company szuka firm, które zechcą wziąć udział w zaplanowanych na jesień testach systemu. Pierwsze generatory Vegawatt mają trafić do klientów już w przyszłym roku
- 2 odpowiedzi
-
Prosię, które boi się błota, zamiast się w nim tarzać, to prawdziwa rzadkość. Jego właściciele znaleźli jednak sposób, by mu pomóc – kalosze. Cinders ma 6 tyg. i wszystko wskazuje na to, że cierpi na mysofobię, czyli lęk przed zabrudzeniem. Z tego powodu spędza czas samotnie, podczas gdy jej rodzeństwo wesoło baraszkuje w błocie. Ellie, 12-letnia córka Andrew Keeble'a z Thirsk, właściciela prosięcia, wymyśliła, że zwierzęciu można by włożyć na raciczki maleńkie butki, noszone przy kluczach jako breloczki. Okazało się, że pasują doskonale. Państwo Keeble od lat zajmują się wędliniarstwem. Na farmie o powierzchni 1000 akrów hodują ok. 200 świń, nigdy wcześniej nie spotkali się jednak z podobnym problemem. Cinder na pewno nie trafi pod nóż, ponieważ rodzina bardzo się z nią zżyła. Para wybrała ją na maskotkę kampanii, w ramach której zbierane są pieniądze dla potrzebujących rolników. Krótki film z Cinder w roli głównej można obejrzeć na stronach BBC.
-
Zgodnie z wynikami dużych badań, które przeprowadzono w Chinach, powszechnie stosowany w tamtejszej kuchni barwnik/przyprawa – czerwony ryż drożdżowy (ang. red yeast rice) – zapobiega nowotworom i chorobom serca. Ryzyko zgonu z powodu raka spada o 2/3, szanse zapadnięcia na choroby serca o 33%, a ponownego zawału serca aż o 45% (American Journal of Cardiology). Czerwony ryż uzyskuje się w wyniku fermentacji grzybów strzępkowych Monascus purpureus na wypolerowanym ryżu. Ziarna ryżu nasącza się wodą. Potem można go od razu zaszczepić lub najpierw ugotować na parze (w ten sposób przeprowadza się sterylizację). Zaszczepienie polega na wymieszaniu ryżu ze sporami grzyba lub na dodaniu przygotowanego wcześniej biobarwnika. Całość należy potem inkubować przez 3-6 dni w temperaturze pokojowej. Po tym czasie każde ziarno charakterystycznie się wybarwi. Jądro będzie miało kolor jasnoczerwony, a zewnętrzna część buraczkowy lub, jak kto woli, purpurowy. Taki barwnik sprzedaje się pod kilkoma postaciami. Mogą to być wysuszone ziarna, proszek albo pasta z ugotowanego i pasteryzowanego ryżu. Omawiane studium prowadzono w ponad 60 szpitalach Państwa Środka. Wzięło w nim udział ok. 5 tys. pacjentów w wieku od 18 do 70 lat. Okazało się, że zażywanie tego suplementu o 1/3 zmniejsza prawdopodobieństwo konieczności przeprowadzenia dwóch zabiegów: wszczepienia bypassów oraz udrożniania naczyń. Wpływa też na ogólną liczbę zgonów (spadek o ok. 30%). Każdy pacjent codziennie zażywał albo 300-mg kapsułki z barwnikiem (sprzedawane w Chinach pod nazwą XueZhiKang, XZK), albo placebo. Stan zdrowia członków obu grup monitorowano i porównywano w ciągu 5 lat. Dr David Carpuzzi z Uniwersytetu Thomasa Jeffersona w Filadelfii, który brał udział w eksperymencie, twierdzi, że korzyści zdrowotne wynikające z zażywania XZK przewyższają te związane z leczeniem obniżającymi poziom cholesterolu statynami. Chińczycy stosują czerwony ryż drożdżowy od tysięcy lat. Ponoć poprawia on zarówno krążenie, jak i trawienie. Teraz pozostaje naukowo określić, za pośrednictwem jakiego mechanizmu oddziałuje on na organizm człowieka.
-
- Monascus purpureus
- choroby serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Eksperymenty przeprowadzone przez włoskich naukowców sugerują, że kapucynki rozumieją symboliczną wartość przedmiotów. Innymi słowy, są w stanie pojąć pewne proste zasady wymiany i siły nabywczej. Wspomniane badania prowadziła Elsa Addessi z Włoskiej Narodowej Rady Badań Naukowych. Najpierw pani Addessi wraz z zespołem nauczyli małpy, by kojarzyły żetony o różnym kształcie i rozmiarze z pożywieniem. Następnie, na podstawie obserwacji preferencji małp, podawane im pożywienie podzielono na trzy grupy: A, B i C. Do "A" zaliczono ulubione potrawy, do "B" takie, które były mniej lubiane, a do "C" - najmniej lubiane. Podczas tego eksperymentu zwierzęta dowiedziały się, że za jedną część pożywienia z grupy A mogą otrzymać dwie części z grupy B, a za jedną część z B dostaną dwie części z C. Oznaczało to również, że za jedną część z A otrzymają cztery części z C. Później pożywienie zastąpiono odpowiadającymi im żetonami. Naukowcy zauważyli, że małpy potrafiły przenieść wartość pożywienia na żetony i wymieniać je tak, jak prawdziwą żywność. Zauważono też jednak, że zwierzęta zachowywały się nieco inaczej, gdy miały do czynienia z pożywieniem, a inaczej - gdy z żetonami. W pewnym momencie musiały bowiem zdecydować, czy chcą wymienić pewną liczbę B na jedno A. Gdy w grę wchodziło pożywienie, ustalony przez małpy kurs wymiany był jak 3:1. W przypadku żetonów trzeba było małpom zaoferować znacznie więcej B, by były chętne oddać A. Pani Addessi przyznaje, że nie wie, dlaczego dochodziło do takich "zakłóceń". Mówi, że małpy równie dobrze rozumowały używając żetonów jak i jedzenia. Jedno z proponowanych wyjaśnień jest takie, że ogarnięcie wartości żetonów było dla nich trudniejsze. Dokładnie takie samo zjawisko występuje u ludzkich dzieci. Drugie wyjaśnienie mówi o tym, że małpom trudniej jest porównywać dwa abstrakcyjne - reprezentowane przez żetony - zestawy pożywienia. Zachowują się więc podobnie jak olbrzymia część dorosłych, którzy łatwiej wydają pieniądze za pomocą karty kredytowej, niż gdy muszą rozstać się z gotówką.
-
- handel
- abstrakcja
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kardiochirurdzy już od pewnego czasu dokonują operacji na bijącym sercu. Są to zabiegi skomplikowane, lecz pozwalają uniknąć otwierania klatki piersiowej pacjenta, zatrzymywania serca i włączania zastępczego krwioobiegu. Niektóre takie operacje można przeprowadzić na dorosłych pacjentach. Jednak u dzieci lub u dorosłych u których konieczne jest wykonanie skomplikowanych czynności, trzeba posługiwać się tradycyjnymi metodami. Sytuacji takich można by uniknąć, gdyby lekarze dysponowali realistycznymi i dokładnymi metodami obrazowania. Z pomocą przyszedł... przemysł gier wideo. Zespół Pedro del Nido i Nikolaya Vasilyeva z wydziału kardiochirurgii dziecięcej Szpitala Dziecięcego w Bostonie, wykorzystuje stereoskopowe okulary podczas eksperymentalnych operacji. Lekarze już wcześniej korzystali z wysoko zaawansowanych trójwymiarowych systemów ultrasonograficznych, jednak wciąż się mylili, gdyż przekazywanym obrazom brakowało głębi. Ordynator kardiochirurgii, Del Nido, zorientował się w pewnym momencie, że potrzebne jest widzenie stereoskopowe. Porównał wykorzystywane metody, do oglądania meczu baseballa w telewizji. To wystarczy do śledzenia akcji, ale nie [płaski obraz - red.] nie pozwala na złapanie piłki w locie - wyjaśnia. We współpracy z Robertem Howe z Uniwersytetu Harvarda doszli do wniosku, że trzeba wykorzystać technologię z gier wideo. Przekazywany obraz należy podzielić na dwa i wyświetlić każdy z nich pod nieco innym kątem. Następnie zwykłe okulary stereoskopowe wystarczą, by oglądać trójwymiarowy obraz i zyskać wrażenie głębi. Nikolay Vasilyev przeprowadził operację na świniach z ubytkiem przegrody międzyprzedsionkowej. Zabiegi były prowadzone bez otwierania klatki piersiowej, z narzędzia wprowadzono przez żyły. Podczas testów naukowiec zastosował 64 szwy: 32 umieścił posługując się standardową techniką trójwymiarowej ultrasonografii, a podczas zakładania 32 wspomagał się stereoskopowymi okularami. Testy wykazały, że dzięki okularom przyspieszył operacje o 44%. Umieszczenie pojedynczego szwu zajmowało mu 17,2 sekundy, podczas gdy z okularami trwało 9,7 sekundy. Ponadto okulary umożliwiły bardziej precyzyjne założenie szwów. Za ich pomocą odchylenie od ideału wynosiło średnio 3,8 milimetra, podczas gdy standardowo było ono równe 6,1 mm. Naukowców ucieszyły te wyniki, gdyż wskazują one, że wykorzystanie stereoskopowych okularów zmniejsza ryzyko związane z zabiegiem. Vasilyev uważa, że jeszcze w bieżącym roku mogą rozpocząć się pierwsze testy kliniczne na dzieciach z ubytkiem przegrody międzyprzedsionkowej. Z kolei zdaniem Del Nido, obrazowanie stereoskopowe pozwoli w przyszłości na dokonywanie znacznie bardziej skomplikowanych zabiegów na bijącym sercu, takich jak np. naprawa zastawek aorty czy zastawek mitralnych.
-
W Rihabie w północnej Jordanii odkryto podziemne katakumby, które są najprawdopodobniej najstarszym kościołem chrześcijańskim świata. Uznaje się, że powstał on między 33 a 70 rokiem n.e. Stanowił miejsce kultu i domostwo w jednym. Archeolodzy sądzą, że znalazło tu schronienie 70 prześladowanych wyznawców Chrystusa z Jerozolimy. Jaskinia znajduje się pod kościołem Św. Jerzego, który należy do najstarszych tego typu przybytków na świecie. Wg doktora Abdula Qader Al-Hassana, dyrektora Centrum Badań Archeologicznych w Rihabie, katakumby są miejscem, w którym oddawano cześć Bogu przed wybudowaniem kościoła. Schodzi się do nich po kilku schodkach. Piwnica ma długość ok. 12 i szerokość mniej więcej 7 m. Można w niej wydzielić dwie części: mieszkalną i apsydę z kamiennymi siedzeniami. Al-Hassan podkreśla, że jak dotąd znaleziono jeszcze tylko jedną jaskinię z kolistą apsydą, która także pełniła funkcję chrześcijańskiej świątyni. Archeolodzy odkryli potłuczoną ceramikę i lampy z inskrypcją "Jerzy". Do jaskini prowadzi tunel, który łączył ją ze zbiornikiem wody. Naukowcy chcą oczyścić zarówno tunel, jak i cysternę. Już teraz znaleziono przy nich kolejne inskrypcje, monety i krzyże z żelaza. Badacze mają nadzieję, że uzyskają w ten sposób wiele informacji na temat życia pierwszych chrześcijan. Inni eksperci odnoszą się do tych rewelacji z rezerwą. Czekają na wyniki datowania artefaktów. Trudno się im dziwić, ponieważ najstarszy odkryty kościół chrześcijański pochodzi z III wieku.
- 22 odpowiedzi
-
- kościół chrześcijański
- Rihab
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Humanoidalny robot Asimo ma na swym koncie kolejne ważne osiągnięcie. Tym razem jest w stanie zrozumieć, co mówi każda z 3 wypowiadających się jednocześnie osób. Zdolność tę wykorzystano do wydania werdyktu w popularnej grze kamień, nożyce, papier. W przyszłości Asimo poradzi sobie z większą liczbą mówiących i bardziej skomplikowanymi wypowiedziami (na razie było to tylko jedno słowo). Robot mógł zostać jurorem dzięki oprogramowaniu HARK, stworzonemu przez 2 Japończyków: Hiroshi Okunę z Uniwersytetu w Kioto oraz Kazuhiro Nakadai z Instytutu Badawczego Hondy w Saitamie. HARK działa w dwóch etapach. Najpierw za pomocą zestawu umieszczonych wokół głowy i ciała ośmiu mikrofonów stwierdza, skąd dochodzi konkretny głos (źródło dźwięku) i wyizolowuje go z pozostałych. Zanim przejdzie do drugiego etapu, czyli obróbki z wykorzystaniem oprogramowania do rozpoznawania mowy, sprawdza, jak dobrze udało się wyekstrahować żądany dźwięk. Japończycy zaznaczają, że kontrola jakości jest niezwykle istotna, ponieważ dodatkowe odgłosy zaburzają rozpoznawanie mowy. To dlatego przed przystąpieniem do 2. etapu automatycznie blokowane są wszystkie fragmenty, które zawierają w tle dużo szumu z określonego zakresu częstotliwości. Dzięki HARK w pewnych okolicznościach Asimo już teraz działa lepiej niż człowiek. Nie tylko radzi sobie z efektem cocktail party, tzn. umie się skoncentrować na jednym z wielu głosów, ale także z efektem księcia Shotoku – tj. wsłuchuje się w kilka dźwięków jednocześnie. Według japońskiej legendy, książę Shotoku wysłuchiwał próśb 10 osób jednocześnie – podaje gwoli wyjaśnienia Okuno. Na razie Asimo nie jest tak dobry, jak arystokrata, ale z trafnością wahającą się w zakresie od 70 do 80% potrafi rozpoznać proste kwestie wypowiadane przez 3 osoby. Gdy wydłużono zdania, odtwarzając eksperymentalnie sytuację składania zamówienia przez trzech klientów restauracji, trafność spadła jednak do 30-40%. Inni specjaliści zaznaczają, że nowa zdolność robota bazuje na istniejących wcześniej elementach (mikrofony, oprogramowanie do rozpoznawania mowy), ale zostały one twórczo połączone. Działają w maszynie, w dodatku w czasie rzeczywistym i umożliwiają nawiązanie bardziej rozbudowanego kontaktu. W zeszłym miesiącu Okuno i Nakadai zaprezentowali swoje osiągnięcia na 2008 IEEE International Conference on Robotics and Automation w Pasadenie.
- 5 odpowiedzi
-
- ekstrahować
- słyszeć
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pojawia się coraz więcej informacji na temat kolejnego systemu operacyjnego Apple'a o nazwie kodowej Snow Leopard. Ze szczątkowych danych możemy się dowiedzieć, że firma Jobsa skupia się przede wszystkim na zapewnieniu wydajności i bezpieczeństwa. Podczas apple'owskiej Worldwide Developers Conference Steve Jobs mówił o przetwarzaniu równoległym i procesorach wielordzeniowych. Apple zastosuje w systemie technologię Grand Central, która ma znakomicie ułatwić developerom oprogramowywanie wielordzeniowych procesorów. Snow Leopard ma jak najefektywniej wykorzystywać możliwości najnowszego sprzętu. Można również spodziewać się, że nowy system zaprzęgnie procesor graficzny do pomocy jednostce centralnej. W komputerach z Panterą Śnieżną GPU nie będzie wykorzystywany tylko i wyłącznie do obliczania grafiki, ale jego niewykorzystane moce będą gotowe do wsparcia CPU. Wiadomo też, że Snow Leopard będzie standardowo wspierał Microsoft Exchange 2007. Obsługa tego środowiska zostanie zaimplementowana w programie pocztowym (Mail), książce adresowej (Address Book) oraz kalkulatorze (iCal). Olbrzymia zmiana czeka również podsystem pamięci. Nowy system będzie mógł obsłużyć teoretycznie nawet 16 terabajtów (!) pamięci RAM. To 500-krotnie więcej, niż możliwości obecnie wykorzystywanego Mac OS X-a. Pantra Śnieżna zapożyczy też co nieco z iPhone'a. Jej użytkownicy skorzystają z QuickTime'a X, nowoczesnej multimedialnej platformy odpowiedzialnej również za obsługę Internetu. Z zapowiedzi Apple'a wynika, że debiutu Snow Leoparda powinniśmy spodziewać się mniej więcej w ciągu najbliższych 12 miesięcy.
-
- Pantera Śnieżna
- system operacyjny
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Główny konkurent Intela, firma AMD, prawdopodobnie zrezygnował z prac nad dwurdzeniowym procesorem Kuma z rodziny Phenom korzystającym z najnowszej mikroarchitektury K10. Powody takiej decyzji są niejasne. Można jednak przypuszczać, że zmagająca się z problemami finansowymi firma zdecydowała, że nie warto ponosić dalszych kosztów, gdyż profity ze sprzedaży dwurdzeniowych procesorów są zbyt niepewne. Jeśli te informacje się potwierdzą, będą oznaczały, że przynajmniej przez jakiś czas AMD będzie dostarczała na rynek dwurdzeniowe Athlony 64 X2 ze starszej generacji K8. Obecnie portfolio procesorów AMD jest mniej atrakcyjne niż propozycja Intela. Kuma z pewnością wpłynęłaby pozytywnie na ofertę AMD, jednak prawdopodobnie nie poprawiłaby jej sytuacji finansowej. Być może AMD zdecydowało, że "przeskoczy" etap dwurdzeniowych K10 i od razu zaproponuje układy z większą liczbą rdzeni.
-
- dwurdzeniowy procesor
- K10
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
BBC realizuje wyjątkowo ambitny plan. Firma chce, by każdy wyprodukowany przez nią program i każdy odcinek, który powstał w ciągu jej 80-letniej historii, miał osobną stronę WWW. Stacja chce w ten sposób bardziej zainteresować widownie swoją ofertą. Jej szefowie zauważyli bowiem, że zwykle na innych witrynach jest więcej informacji o BBC, niż na stronach samej BBC. W ciągu ostatnich 3 miesięcy powstało już 160 000 nowych stron dotyczących tego, co słynna brytyjska stacja stworzyła. Jak zapowiedziała Jana Bennett, dyrektor ds. wizyjnych, powstanie w ten sposób najbogatsze cyfrowe archiwum telewizyjno-radiowe na świecie. Swój pierwszy program telewizyjny BBC nadało w sierpniu 1932 roku. Niedługo potem rozpoczęto regularne emisje. Bennett zapowiedziała, że na witrynie znajdą się nie tylko informacje o samych produkcjach, ale internauci dowiedzą się również, gdzie można dany program zobaczyć.
-
- serwis
- strona www
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Belgijscy naukowcy wyizolowali i nazwali bakterię, która tak jak Helicobacter pylori wywołuje wrzody żołądka (International Journal of Systematic and Evolutionary Microbiology). Ta ostatnia odpowiada za spory odsetek wrzodów, ale w części pobieranych wycinków śluzówki znajdowano podobne niezidentyfikowane bakterie. Odkąd po raz pierwszy spotkano się z nimi 18 lat temu, mikrobiologom nie udawało się ich wyhodować w laboratorium. Dokonali tego dopiero badacze z Universiteit Gent. Analizy genetyczne wykazały, że nowa bakteria jest spokrewniona z H. pylori. Z tego powodu, a także dlatego, że pozyskano ją z wrzodu świni, nadano jej nazwę Helicobacter suis (łac. suis - świni). Margo Baele wyjaśnia, że odkrycie belgijskiego zespołu jest ważne z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, u świń wrzody mogą powodować nagły zgon, co stanowi poważny problem ekonomiczny. Po drugie, istnieje ryzyko zakażenia ludzi. Ludzie wchodzący w bliski kontakt ze świniami w większym stopniu ryzykują zarażeniem. Oznacza to, że H. suis mogą być przenoszone ze zwierząt na człowieka.
-
Biolodzy morscy z Marine Conservation Society (MCS) protestują przeciwko masowemu wypuszczaniu balonów w powietrze. Ostatnio zwyczaj ten stał się popularny. W ten sposób upamiętniano zmarłych, osoby zaginione oraz akcje charytatywne. Naukowcy wskazują na zagrożenia, jakie stwarza to dla zwierząt, które zjadają pęknięte baloniki. Masowe wypuszczanie balonów zostało zakazane w wielu miejscach na świecie, ale liczba balonów znajdowanych na brytyjskich plażach wzrosła ponad 3-krotnie w ciągu ostatnich dwunastu lat: z 3,4 do 11,5 na kilometr kwadratowy. Żółwie połykają plastikowe i gumowe pozostałości, przez co dochodzi do zablokowania światła jelita. Zwierzęta umierają z głodu w wodach pełnych prawdziwego pokarmu. Podobne niebezpieczeństwa zagrażają delfinom, waleniom, rekinom, rybom czy ptakom. W przypadku mniejszych egzemplarzy istnieje też ryzyko zaplątania we wstążeczkę albo uduszenia. Stąd akcja "Don't Let Go", o której opowiedziała dziennikarzom Gill Bell z MCS. Dla mieszkańców morza kolorowy obiekt pływający na powierzchni jest czymś do zjedzenia. W ciągu 10 lat na plażach odnotowaliśmy 260-proc. wzrost liczby balonów, a to tylko plaża. Sądzimy, że w toni wodnej jest ich dużo, dużo więcej. Przedstawiciele MCS próbują przekonać brytyjskie władze i organizatorów imprez, by świętować ważne okazje w inny sposób. Sugerują też, że jeśli już muszą się pojawić balony, lepiej je wypełnić zwykłym powietrzem, a nie lekkim helem. Baloniki z tym ostatnim ulatują wysoko, a następnie pokonują wiele kilometrów. Miłośnicy dzikiej przyrody przyznają, że lateksowe balony ulegają ostatecznie biodegradacji, ale jest to wolny proces, zwłaszcza w wodzie. Zanim więc znikną, wiele, niekoniecznie dobrego, może się jeszcze wydarzyć...
-
- Gill Bell
- neibezpieczeństwo
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Krowi mocz, który od dawna stanowi ważny składnik hinduskiej medycyny, być może już wkrótce stanie się lekiem przeciwcukrzycowym. Badacze z Wydziału Farmakologii i Toksykologii College'u Weterynaryjnego w Hebbal prowadzili analizy pod kątem zastosowań terapeutycznych krowiego moczu. Już w pierwszym roku trwania studium okazało się, że wykazuje on właściwości przeciwcukrzycowe. Przetestowano je na szczurach laboratoryjnych, u których indukowano cukrzycę. Gryzoniom codziennie podawano doustnie niewielkie ilości uryny (odpowiednik 25-30 ml w przypadku dorosłego człowieka). Zauważono, że poziom glukozy we krwi zwierząt z grupy eksperymentalnej był niższy niż członków grupy kontrolnej. W plazmie krwi odnotowano także wyższe stężenie insuliny. Profesor K. Jayakumar zapewnia, że zespół postara się potwierdzić te rewelacje w przyszłych badaniach. Naukowcy zamierzają zidentyfikować mechanizm działania moczu krowiego, a także oczyścić i wyizolować substancję czynną, która zostanie następnie opatentowana. Poza tym prowadzone są badania nad innymi zastosowaniami terapeutycznymi bydlęcej uryny. Jayakumar wyjaśnia, że laboranci sprawdzają, czy stymuluje ona komórki beta wysp Langerhansa, czy wspomaga ich regenerację. Istotne jest też określenie skutków długotrwałego stosowania krowiego moczu. Badania finansuje rząd stanu Karnataka.
-
Pacjenci bardzo często, niestety, zapominają o zażywaniu przepisanych im lekarstw. Chorzy na gruźlicę nie są tu wyjątkiem. Studenci z MIT-u wpadli jednak na proste rozwiązanie problemu: system, który za łyknięcie pigułek oferuje korzyści materialne, tutaj darmowe minuty na rozmowy telefoniczne. Nawet współcześnie gruźlica stanowi duży problem. Aby wytępić prątki Mycobacterium tuberculosis i nie dopuścić do wykształcenia lekooporności, konieczna jest bowiem systematyczna półroczna antybiotykoterapia. Studenci z grupy "X Out TB" (Wyplenić Gruźlicę) przetestowali swój pomysł na chorych z Nikaragui. Ich metoda stanowi zgrabne połączenie testu paskowego z SMS-owym systemem raportującym. Pasek zmienia kolor po zanurzeniu w moczu pacjenta, który zażył lekarstwo (związki nasączające pasek reagują z metabolitami medykamentu). Wtedy pojawia się też na nim numer. Pacjenci otrzymują urządzenie dozujące jeden pasek na dobę. Gdy przejdą pomyślnie test połknięcia antybiotyku, mają ok. 2 godzin na wysłanie kodu z paska do centralnej bazy danych. Jeśli wskaźnik stosowania się do zaleceń lekarza jest wystarczająco wysoki, przydziela im się darmowe minuty. Czemu wybrano taką właśnie nagrodę? Ponieważ łatwo jest rozpisać sposób wynagradzania, a większość pacjentów ma już telefony komórkowe. Elizabeth Leshen, jedna z członkiń "X Out TB", dodaje, że łatwo namówić operatorów do wygospodarowania darmowych minut, w dodatku nie trzeba samodzielnie tworzyć żadnej infrastruktury. Wynalazek studentów z MIT-u przyda się do monitorowania systematyczności stosowania leków przeciwgruźlicowych przez mieszkańców krajów rozwijających się, którzy nie mieszkają w pobliżu praktyki lekarskiej.
- 1 odpowiedź
-
Naukowcy z Ohio State University opracowali metodę powstrzymywania robaków komputerowych przed infekowaniem kolejnych maszyn. Robaki, które samodzielnie wyszukują i zarażają kolejne komputery, stanowią poważny problem. Przyczyniają się do wyłączeń komputerów i przestojów całych sieci. W 2001 roku robak Code Red w ciągu 14 godzin zainfekował 350 000 komputerów. Specjaliści szacują, że na całym świecie straty w produktywności spowodowane działaniem Code Red wyniosły 2,6 miliarda dolarów. Ness Shroff i jego koledzy postanowili znaleźć sposób na wczesne zatrzymanie tego typu infekcji. Kluczowym czynnikiem jest monitorowanie aktywności poszczególnych komputerów w Internecie. Gdy któryś z nich zaczyna nagle skanować wiele innych maszyn, jest to najczęściej wynik działalności robaka, który szuka kolejnych ofiar. Oczywiście każdy użytkownik wielokrotnie w ciągu dnia poleca swojemu komputerowi by wykonał skan, czyli, innymi słowy, odnalazł potrzebny mu adres IP. Robaki także sprawdzają adresy IP, ale czynią to ze znacznie większą częstotliwością i na znacznie większej grupie przypadkowych adresów. Głównym problemem było więc odróżnienie tych dwóch sytuacji: skanowania dokonywanego przez komputer na polecenie użytkownika oraz poszukiwania kolejnych ofiar przez zainfekowaną maszynę. W 2006 roku, gdy Shroff pracował na Purdue University, doktorantka Sarah Sellka zasugerowała mu stworzenie matematycznego modelu rozprzestrzeniania się robaków komputerowych we wczesnych stadiach infekcji. Po stworzeniu modelu i przeprowadzeniu symulacji naukowcy stwierdzili, że właściwą liczbą skanów, po której należy zablokować komputer jest 10 000. To znacznie więcej połączeń z adresami IP, niż przeciętna maszyna wykonuje w ciągu miesiąca. Z drugiej strony zainfekowany komputer bardzo szybko wykona więcej niż 10 000 skanów. Robak musi rozprzestrzeniać się tak szybko, gdyż inaczej nie przetrwa - wyjaśnia Shroff. Stworzone przez naukowców oprogramowanie zatrzymało testową infekcję robakiem Code Red. Podczas eksperymentów w 95% przypadków szkodliwy program nie był w stanie zarazić więcej, niż 150 komputerów. Akademicy użyli też Code Red II, robaka, który znacznie szybciej i efektywniej zaraża komputery. W 77% przypadków robakowi nie udało się wydostać poza sieć lokalną, w której rozpoczęła się infekcja. W 10-20 procentach przypadków przedostał się do jeszcze jednej sieci, ale nie był w stanie się z niej wydostać, a w 3 do 13% - zainfekował więcej niż jedną sieć, ale jego postępy zostały znacznie spowolnione. W każdym momencie obserwowano olbrzymi spadek aktywności robaka już w ciągu pierwszej godziny. Oprogramowanie powstrzymujące robaka powinno być zainstalowane w sieci, która ma być chroniona. Jej administratorzy muszą wziąć pod uwagę też fakt, że w przypadku infekcji, automatycznie odłączy ono zarażone komputery od Internetu. Oczywiście po usunięciu szkodliwego kodu możliwe będzie ponowne włączenie maszyny do sieci. Zdaniem Shroffa, dla większych firm nie będzie stanowiło to problemu. Może jednak przeszkadzać w pracy niewielkim przedsiębiorstwom.
- 7 odpowiedzi
-
- skanowanie
- infekcja
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Miłośników X muzy nie trzeba przekonywać, że kino wywiera duży wpływ na człowieka. Teraz udało się zdobyć na to namacalny dowód. Neurolodzy z New York University i Uniwersytetu Monachijskiego wykazali, że niektóre filmy bardzo silnie uaktywniają duże obszary kory u wszystkich widzów (Projections: The Journal for Movies and Mind). Wielkość efektu zależy od kontentu, a także sposobu zmontowania i wyreżyserowania. Uri Hasson, Barbara Knappmeyer, Nava Rubin, David Heeger i Ohad Landesman (USA) oraz Ignacio Vallines (Niemcy) posłużyli się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym i analizą korelacji interpersonalnej (ISC). W ten sposób określili międzyosobnicze podobieństwa w aktywności określonych rejonów mózgu widzów. W kinie niektóre filmy przeprowadzają widzów przez zbliżoną sekwencję stanów percepcyjnych, emocjonalnych i poznawczych. [...] Powinno to znaleźć odzwierciedlenie w podobieństwie aktywności mózgu, a więc wysokich wskaźnikach ISC. W ramach eksperymentu ochotnikom pokazano półgodzinne fragmenty 3 filmów: 1) Dobry, zły, brzydki Sergia Leone z 1966 r., 2) Pohamuj swój entuzjazm Larry'ego Davida oraz 3) Pif-paf! Nie żyjesz z serii Alfred Hitchcock Presents. Podstawą dla porównań były reakcje na chaotyczną relację z koncertu. Nagranie wideo trwało 10 min. Film Hitchcocka wywołał podobne reakcje w ponad 65% kory nowej wszystkich widzów. Dobry, zły, brzydki oddziaływał identycznie na 45% kory. A oto rezultaty, dużo gorsze, pozostałych nagrań: Pohamuj swój entuzjazm – 18%, relacja z koncertu w Washington Square Park – mniej niż 5%. Jak widać, Hitchcockowi zawsze udawało się (i nadal udaje) przejąć kontrolę nad umysłami widzów. W wielu wywiadach podkreślał zresztą, że swoje filmy konstruuje w sposób niezwykle świadomy: na podstawie "nauki reakcji publiki". W czasie opisywanego eksperymentu bardzo różne obszary mózgu wielu osób włączały i wyłączały się niemal w tym samym momencie. To jak stworzenie orkiestry z mózgów zgromadzonych przed ekranem ludzi. Naukowcy podkreślają, że wysokie współczynniki ISC nie oznaczają, że widzowie oglądają dany film nieuważnie, bez większego zaangażowania. ISC odzwierciedla jedynie zdolność reżysera do wywoływania u wszystkich obserwatorów podobnych reakcji, co można uznać za wskazówkę, że widzowie przetwarzają i postrzegają film w zbliżony sposób. Niskie ISC może zaś oznaczać zarówno duże (np. podczas kontemplacji dzieła awangardowego), jak i małe (np. wskutek rozproszenia uwagi) zaangażowanie w zrozumienie treści filmu, stąd obserwowane różnice.
- 2 odpowiedzi
-
- Alfred Hitchcock
- film
- (i 4 więcej)
-
Naukowcy z California Institute of Technology (Caltech) twierdzą, że w mikrofalowym promieniowaniu tła (CMB) znajdują się informacje, pochodzące sprzed powstania wszechświata. Istnienie CMB uznaje się za najmocniejszy dowód na poparcie teorii Wielkiego Wybuchu. W 1992 roku satelita Cobe wykrył niewielkie zakłócenia w tym promieniowaniu. Doktor Adrienne Brickcek wraz z kolegami z Caltech wysuwa obecnie teorię, że fluktuacje te to dowód, iż nasz wszechświat "wypączkował" z wcześniejszego wszechświata. Wysuwając swoje twierdzenia naukowcy opierają się na danych z satelity WMAP, który od 2001 roku bada CMB. Amerykanie wysunęli tę teorię, gdyż z danych WMAP wynika, że z jednej strony wszechświata fluktuacje mikrofalowego promieniowania tła są o 10% silniejsze, niż z drugiej strony. Ich zdaniem, może to być przypadek, ale taka struktura mogła też zostać "odziedziczona" po poprzednim wszechświecie. Mówimy, że przed Wielkim Wybuchem nie istniał czas. Tymczasem powinniśmy mówić, że nie wiemy, czy wcześniej coś istniało, a jeśli istniało, to co to było - stwierdził podczas prezentacji profesor Sean Carroll, współautor badań. Teoria uczonych z Caltechu wymaga jeszcze dopracowania, jeśli jednak mają oni rację, to po raz pierwszy mamy do czynienia z informacjami pochodzącymi sprzed początków naszego wszechświata.
- 80 odpowiedzi
-
- czas
- mikrofalowe promieniowanie tła
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: