Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36754
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    207

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Naukowcy z francuskiego instytutu INSERM (Institut National de la Santé et de la Recherche Médicale) odkryli mechanizm, za pośrednictwem którego karmienie piersią może zabezpieczać dziecko przed astmą (Nature Medicine). Badania prowadzono na myszach. Gdy wystawiano je na oddziaływanie alergenów, np. pyłków, były one przekazywane oseskowi wraz z mlekiem. To rozwijało odporność młodego na określone substancje. Na razie nie wykazano, że podobnie dzieje się w przypadku ludzi. Francuzi posłużyli się owalbuminą (to główny alergen białka jaja kurzego). Pozwolili ją wdychać matce, ale nie jej dziecku. Testy potwierdziły, że alergen był przekazywany myszce za pośrednictwem mleka. Zarówno u młodego, jak i matki wykształciła się odporność. Przed nadmiernym reagowaniem powstrzymywały układ odpornościowy limfocyty T CD4+ oraz transformujący czynnik wzrostu beta (TGF-beta) – wyjaśnia dr Valérie Julia.
  2. Człowiek tak bardzo zmienia warunki życia na Ziemi, że naukowcy proponują, by zacząć nazywać najnowszą epokę geologiczną antropocenem. Na razie oficjalnie żyjemy w holocenie, który rozpoczął się ok. 10 tys. lat temu. Termin antropocen jest pomysłem laureata Nagrody Nobla, chemika Paula Crutzena. Po raz pierwszy użył tego terminu przed sześcioma laty. Wg niego, rozwój ekonomiczny i wzrost liczebności populacji Homo sapiens wyznaczają początek nowej ery. W najnowszym numerze Geological Society of America Today eksperci z Leicester University i Geological Society of London zwrócili się do Międzynarodowej Komisji Stratygrafii z prośbą o rozważenie sprawy. Argumentują, że dominacja człowieka w takim stopniu fizycznie zmienia naszą planetę, iż nie ma sensu umieszczać w tej samej epoce okresów pre- i postindustrialnych. Naukowcy wskazali na kilka zjawisk, które pozwalają oddzielić od siebie te dwa okresy: 1) różnice we wzorcach odkładania i erozji osadów (obserwuje się je na całym świecie), 2) zmiany w obiegu węgla i temperaturach globalnych, 3) przeobrażenia świata roślin i zwierząt oraz 4) zakwaszenie oceanów. Obecnie trwają dyskusje, czy nazwą antropocen powinno się objąć cały holocen, czy też raczej odnieść ją do czasów następujących po rewolucji przemysłowej.
  3. Dwaj doktorzy z Cambridge, Oliver Jones i Julian Griffin, sygnalizują w najnowszym numerze The Lancet potrzebę gruntownego przebadania związku między trwałymi zanieczyszczeniami organicznymi (TZO) a insulinoopornością, która prowadzi do cukrzycy dorosłych. Naukowcy powołali się na szereg publikacji, które opisywały niezwykle silną zależność między stężeniem TZO, szczególnie związków chlorowcoorganicznych, a ryzykiem cukrzycy typu 2. Korelacja nie oznacza automatycznie związku przyczynowego. Ale jeśli naprawdę istnieje związek, jego skutki zdrowotne mogą być ogromne. Obecnie mamy bardzo mało informacji na ten temat. Badania nad cukrzycą dorosłych koncentrują się na genetyce i otyłości; prawie w ogóle nie rozważa się potencjalnego wpływu czynników środowiskowych, takich jak zanieczyszczenie – wyjaśnia kwestię Jones. Anglicy powołali się w swych rozważaniach na badania dr. D. Lee, które dały bardzo ciekawe rezultaty. U osób z niskim stężeniem TZO we krwi nie zaobserwowano np. związku między otyłością a cukrzycą. Muszą więc współwystępować 2 czynniki: trwałe zanieczyszczenia organiczne i nadmierna waga ciała. Jones uważa, że powinno się potraktować hodowle komórkowe bądź tkankowe TZO, a gdyby się okazało, iż rzeczywiście ekspozycja taka prowadzi do cukrzycy, objąć leczeniem osoby z grup ryzyka. Do trwałych zanieczyszczeń organicznych zalicza się wiele związków, m.in. DDT, polichlorowane bifenyle czy dioksyny. Są to toksyczne związki węgla lub ich mieszaniny, które długo nie ulegają rozkładowi i podlegają bioakumulacji.
  4. Japończycy uparcie trzymają się wizji robotów humanoidalnych. Kolejnym ich dokonaniem jest Robovie - android monitorujący tłum przechodniów, opracowany w Advanced Telecommunications Research Institute z Osaki. Maszyna nie tylko patrzy, ale też analizuje napotkane sytuacje. Na przykład jeśli robot uzna, że któryś z obserwowanych zgubił się, może zaoferować mu pomoc. Robovie zaprezentował swe możliwości podczas prób przeprowadzonych w jednym z centrów handlowych Osaki. Jego opiece oddano 100 metrów kwadratowych, które obserwował za pomocą zamontowanych w tym miejscu 16 kamer, sześciu laserowych dalmierzy oraz dziewięciu czytników RFID . Dzięki temu arsenałowi, mógł on obserwować nawet 20 osób jednocześnie, znając ich dokładne położenie oraz zachowanie. Te ostatnie było klasyfikowane do jednej z 10 kategorii. Jeśli maszyna zauważyła kogoś zdezorientowanego, zbliżała się do niego i proponowała pomoc w dotarciu do celu. Przy okazji przechodzień dowiadywał się o okolicznych sklepach i restauracjach, które warto odwiedzić. Twórcy robota zapowiadają kolejne testy w centrum handlowym, a nawet założyli oni stałą "bazę" na jego terenie. Zamiarem Japończyków jest wypróbowanie różnych sposobów komercjalizacji ich technologii. Od czerwca 2008 roku roboty-przewodniki mają być wypożyczane firmom rozważającym zatrudnienie mechanicznych pracowników.
  5. Mimo licznych doniesień o coraz doskonalszych technologiach, dzięki którym maszyny dysponują własnym "wzrokiem", eksperci ostrzegają przed nadmiernym optymizmem. Naukowcy ze słynnej uczelni MIT (Massachusetts Institute of Technology) twierdzą, że niemal ludzki sposób oglądania świata przez komputery w rzeczywistości jest efektem nie stopnia zaawansowania algorytmów analizujących obraz, lecz odpowiednio dobranych warunków testów i demonstracji. Według badaczy, czasy "inteligentnych" samochodów i sztucznych oczu dla niewidomych są bardziej odległe, niż mogłoby wynikać z obietnic niektórych zespołów badawczych. Co ciekawe, ostrzeżenie to jest wynikiem eksperymentu, który dał... zbyt dobre wyniki. Problemem okazało się powszechne testowanie systemów analizy obrazu za pomocą bazy zdjęć nazwanej Caltech101. Według MIT, obrazy znajdujące się w tej bazie zostały nieprawidłowo dobrane, co oznacza, że wytrenowane na niej oprogramowanie zawiedzie w rzeczywistych warunkach. Wspomniana kolekcja zawiera bowiem zdjęcia wykonane przez fotografów, którzy z reguły posługiwali się pewnymi metodami kompozycji kadru czy doboru tematów. W świecie rzeczywistym automat "zobaczy" przez kamerę zupełnie inne obrazy - mniej estetyczne, ale za to bardziej różnorodne i nie zawsze prawidłowo oświetlone. Zmienność obrazu może sprawiać problemy systemom, których struktura jest wzorowana na najprostszych mechanizmach analizy obrazu przez mózg. Modelom tym brakuje możliwości przetwarzania informacji na wyższym poziomie, gdzie już nie bada się jedynie położenia linii, ale kształty, powierzchnie czy odległości między obiektami. Naukowcy z MIT skonstruowali taki właśnie prymitywny model, aby sprawdzić rozmiary jego porażki w konfrontacji z bazą Caltech 101. Tymczasem ich "zabawka" spisała się doskonale, dorównując, a czasem nawet przewyższając pięć najnowocześniejszych obecnie systemów rozpoznawania obrazu. Następnie badacze przeprowadzili bardziej przemyślany test. Za pomocą obrazów samolotów i samochodów badali reakcję systemu na zmienne położenie, rozmiar i orientację obiektów pokazywanych komputerom. Mimo jedynie dwóch typów przedmiotów do rozpoznania, komputer miał spore problemy odróżnieniem ich od siebie. Wniosek okazał się niepokojący dla twórców komputerowego wzroku: "dobra jakość" modelu nie wynikała z jego rzeczywistych możliwości, lecz z obrazów testowych, które miały niewiele wspólnego z różnorodnością rzeczywistego świata. Autorzy opisanych badań wzywają do udoskonalenia obecnie stosowanych standardów oraz lepszego doboru materiałów "treningowych". Dzięki temu możliwe stałyby się dokładniejsze porównywanie różnych technologii i ocena postępów. Ponadto autorzy eksperymentu uważają, że nim komputery upodobnią się do ludzkiego mózgu, naukowcy powinni zrozumieć, dlaczego rozpoznawanie przedmiotów jest tak trudne, a możliwości mózgu - tak imponujące.
  6. Geny potrafią rozpoznawać na odległość inne podobne do siebie pod względem chemicznym geny, w dodatku w procesie tym nie pośredniczą białka ani inne biozwiązki (Journal of Physical Chemistry B). Opisywana zdolność pozwala wyjaśnić, w jaki sposób podobne geny odnajdują się i grupują, by rozpocząć rekombinację homologiczną, zwaną też uprawnioną. Polega ona na wymianie analogicznych funkcjonalnie i podobnych fizycznie fragmentów DNA (mogą to być całe geny lub tylko ich fragmenty). Oznacza to, że taki typ rekombinacji zachodzi między dwoma cząsteczkami DNA w miejscu ich całkowitej lub częściowej komplementarności. Odbywa się to w ramach przygotowań do podziału komórkowego. Rekombinacja homologiczna spełnia ważną rolę w ewolucji i doborze naturalnym, dzięki niej organizm może też naprawiać uszkodzenia DNA. Do tej pory naukowcy nie wiedzieli jednak, w jaki sposób odnajdywane są odpowiadające sobie pary genów. Badacze z Imperial College London przeprowadzili serię eksperymentów, w której zamierzali sfalsyfikować teorię stworzoną siedem lat temu przez dwóch członków zespołu. Zgodnie z nią, identyczne podwójne nici DNA odnajdują się wyłącznie na podstawie komplementarnych wzorców ładunków elektrycznych. Brytyjczycy chcieli sprawdzić, czy takie rozpoznanie jest możliwe w warunkach braku fizycznego kontaktu oraz pośrednictwa białek. Wcześniejsze badania wykazały, że białka są zaangażowane w proces identyfikacji jedynie w przypadku krótszych nici DNA (do 10 par komplementarnych zasad). Zachowanie DNA obserwowano w roztworze. Wcześniej kwas naznaczono "fluorescencyjnie", by było to łatwiejsze. Okazało się, że cząsteczki DNA z identycznym układem zasad zbierały się razem 2-krotnie częściej niż cząsteczki o innych sekwencjach. Odkrycie, że identyczne DNA wyszukują się w tłumie bez pomocy z zewnątrz, jest ekscytujące – cieszy się profesor Aleksiej Kornyszew. Naukowcy podkreślają, że zrozumienie etapu wstępnego rozpoznania pozwoli uniknąć błędów rekombinacyjnych. To ważne, bo uznaje się, że błędy te powodują szereg uwarunkowanych genetycznie chorób, np. nowotwory czy pewne postaci choroby Alzheimera, oraz przyczyniają się do starzenia.
  7. Brytyjska firma biotechnologiczna Oxitec, twierdzi, że znalazła sposób na poradzenie sobie z dengą – tropikalną gorączką rozpowszechnioną w części Azji i Ameryki Południowej. Sama denga ma bardzo nieprzyjemny, bolesny przebieg, jednak nie jest chorobą śmiertelną. Śmiertelna może natomiast być jej ostra odmiana – gorączka krwotoczna. Amerykańskie Centra Zapobiegania i Kontroli Chorób szacują, że na dengę zapada 100 milionów osób rocznie, a umiera nawet 5 milionów. W niektórych krajach jest ona jedną z głównych przyczyn śmierci dzieci. Dengę przenoszą komary z gatunku Aedes aegypti. Oxitec znalazł sposób na znaczne ograniczenie ich populacji. Naukowcy tej firmy zmienili genetycznie samca komara tak, by nosił w sobie „geny śmierci” przekazywane potomstwu. Po wypuszczeniu na wolność samce zapładniałyby partnerkę, a ich młode ginęłyby przed osiągnięciem dojrzałości płciowej. Kolejne pokolenia nie będą mogły się więc rozmnażać i populacja komarów ulegnie zmniejszeniu. Na razie Oxitec uzyskał dobre wyniki w laboratorium. Jeśli uda się je powtórzyć w warunkach polowych, to w najbliższym czasie populację Aedes aegypti można by zredukować nawet o połowę. Firma planuje uzyskać wszelkie niezbędne pozwolenia i w ciągu najbliższych trzech lat chce wypuścić olbrzymie ilości zmodyfikowanych komarów w Malezji. Badania Oxiteca spotkały się z olbrzymim zainteresowaniem. Światowe Forum Ekonomiczne przyznało badaczom Nagrodę Pionierów Technologii. Fundacja Billa i Melindy Gatesów wspomoże brytyjską firmę kwotą 5 milionów dolarów w ciągu najbliższych pięciu lat. Kolejne miliony napłyną z firm inwestycyjnych East Hill Management Company i Oxford Capital Partners. Technologia Oxiteca to odmiana stosowanej wcześniej z powodzeniem “radiologicznej sterylizacji insektów”. Wysterylizowane samce niektórych gatunków wypuszczano na wolność, gdzie łączyły się z samicami, ale do reprodukcji nie dochodziło. Technika naświetlanie nie działała jednak w przypadku komarów, które ginęły w wyniku jej zastosowania. Dlatego też konieczne było dokonanie manipulacji genetycznej. Zdaniem części naukowców propozycja Oxiteca jest znacznie lepsza, gdyż genetycznie zmodyfikowane zwierzęta mają zginąć, a nie opanować istniejące populacje. Jednak wypuszczeniu na wolność milionów genetycznie zmodyfikowanych owadów sprzeciwiają się organizacje ekologiczne oraz organizacje podobne do ETC Group, która specjalizuje się w obserwowaniu poczynań przemysłu. Ciekaw jestem, jaką odpowiedzialność ma zamiar wziąć na siebie Oxitec, gdy coś pójdzie nie tak – pyta Jim Thomas z ETC Grooup. Zwraca on uwagę na jeszcze jedno niebezpieczeństwo. Substancją, która umożliwiła zmutowanie komarów jest tetracyklina. Przyjęto założenie, że genetycznie zmodyfikowane komary nie zetkną się w przyrodzie z tetracykliną. Jednak substancja ta jest szeroko stosowana w rolnictwie – dodaje Thomas. Jego zdaniem wypuszczenie na wolność komarów Oxiteca może spowodować katastrofę. Brytyjczycy pracują też nad zmodyfikowanymi muszkami owocowymi czy zmienionym genetycznie szkodnikiem bawełny Pectinophora gossypiella.
  8. Badacze z amerykańskich Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH) twierdzą, że wypijanie codziennie co najmniej dwóch coca-coli (zarówno zwykłych, jak i dietetycznych) dwukrotnie zwiększa ryzyko powstawania kamieni i innych chronicznych chorób nerek. Wcześniejsze studia łączyły konsumpcję coli z otyłością i cukrzycą. Powodem jest wysoka zawartość cukru w tego typu napojach. W zeszłym roku naukowcy z NIH-u porównali nawyki żywieniowe 467 zdrowych i 465 osób z chorobami nerek. Kontrolowano wpływ wszystkich potencjalnie istotnych czynników. Wyniki opublikowano w piśmie Epidemiology. Wg Amerykanów, kwas fosforowy z coli wypłukuje wapń z kości, który wytrąca się potem w postaci kamieni, powoduje niewydolność nerek itp. Gazowane napoje niebędące colą nie wykazują podobnego działania.
  9. IBM poinformował, że Moskiewski Uniwersytet Państwowy złożył zamówienie na maszynę BlueGene. Superkomputer, który stanie w stolicy Rosji będzie wykonywał 27,8 miliarda operacji zmiennoprzecinkowych na sekundę (27,8 GFlops). Ma zostać wykorzystany do badań nad nanotechnologią oraz w pewnych specyficznych zastosowaniach, jak np. przy modelowaniu serca. Wydział Matematyki Obliczeniowej uniwersytetu zapłacił już około 5 milionów dolarów za dwa moduły superkomputera, które mają rozpocząć pracę w kwietniu bieżącego roku. Ich konstrukcja umożliwia dalszą rozbudowę i zwiększanie wydajności maszyny. Nowy rosyjski superkomputer będzie najpotężniejszą maszyną, jaka kiedykolwiek istniała na terenie byłego Związku Radzieckiego. Urządzenie trafi do pierwszej pięćdziesiątki listy TOP500, na której wymieniono 500 najbardziej wydajnych komputerów na świecie. BlueGene/L, najpotężniejszy superkomputer świata, który jest wykorzystywany przez amerykański Departament Energii, wykonuje ponad 478 miliardów operacji zmiennoprzecinkowych w ciągu sekundy.
  10. MPAA (Motion Picture Association of America), stowarzyszenie producentów filmowych, którego zadaniem jest m.in. walka z piractwem, przyznało się do błędu, w wyniku którego aż o 200% zawyżyło poziom piractwa w kampusach uniwersyteckich. Błędne informacje pochodzą z 2005 roku i zostały użyte przez MPAA m.in. podczas zeznań przed Kongresem czy do lobbowania za wprowadzeniem odpowiednich przepisów. MAPP informuje, że dane otrzymała od wynajętej przez siebie firmy konsultingowej LEK. Jeden z jej pracowników, podczas ich wprowadzania do systemu komputerowego popełnił błąd. W jego wyniku do MPAA trafiły informacje, że z powodu piractwa na kampusach wpływy ze sprzedaży filmów są zmniejszone o 44%. Teraz MPAA jeszcze raz przyjrzała się tym danym i po odkryciu błędu stwierdziła, ze wpływy te są zmniejszone o 15%. Przedstawiciele MPAA zapowiedzieli, że organizacja wynajmie niezależną firmę, która sprawdzi informacje dostarczane przez LEK. Tymczasem krytycy twierdzą, że nawet dane mówiące o 15-procentowym zmniejszeniu wpływów są zawyżone. Zdaniem Marka Lukera, wiceprzezesa organizacji EDUCASE, MPAA nie bierze pod uwagę faktu, że 80% studentów mieszka poza kampusami. Jego zdaniem przemysł filmowy traci wskutek studenckiego piractwa około 3% wpływów.
  11. Czekolada może osłabiać kości, sprzyjając złamaniom. Australijskie badania wykazały, że kobiety, które codziennie jedzą czekoladę, mają słabsze kości od pań ulegających słodkiej pokusie rzadziej niż raz w tygodniu. U czekoladoholiczek ogólna gęstość kości była niższa o 3,1%. Różnica nie jest jednak zbyt duża. Ponadto zdrowsze kobiety mogły nie tylko jeść mniej słodyczy, ale w ogóle lepiej się odżywiać i więcej gimnastykować. Kakao i czekoladę promuje się jako produkty o wielu właściwościach korzystnych dla układu sercowo-naczyniowego. Nie badano jednak ich wpływu na inne narządy wewnętrzne – twierdzi Jonathan Hodgson z Uniwersytetu Zachodniej Australii. Według niego, czekoladę błędnie postrzega się jako produkt zdrowy dla kości, bo obfituje w wapń i flawonole. Oprócz nich, zawiera jednak hamujące wchłanianie wapnia szczawiany i cukier, łączony z jego wydalaniem. Australijczycy zauważyli, że tak się właśnie dzieje, gdy zbadali grupę 1000 kobiet w wieku 70-85 lat. Losowo przydzielono je do jednej z dwóch grup: 1) przyjmującej przez kilka tygodni suplementy wapnia i 2) zażywającej placebo. W tym czasie panie miały prowadzić dzienniczek i notować ilość spożywanej czekolady. Po koniec eksperymentu określano całkowitą i miejscową gęstość mineralną kości, a także ich wytrzymałość. Kobiety rzadziej jedzące czekoladę miały mocniejsze kości od swoich bardziej łakomych rówieśniczek, a suplementacja wapniem w nikłym stopniu wpływała na uzyskane wyniki (American Journal of Clinical Nutrition). To kolejne badania zaburzające obraz czekolady jako zdrowego produktu. Nie tak dawno w czasopiśmie medycznym The Lancet ukazał się artykuł, którego autorzy stwierdzali, że z wielu czekolad usuwa się antyutleniające flawonole. W ten sposób przysmak pozbawia się charakterystycznego gorzkiego posmaku, ale nie tylko. Zanikają właściwości prozdrowotne, ale pozostaje sporo tłuszczu...
  12. Zmarła ostatnia osoba na świecie, która posługiwała się językiem eyak. Marie Smith Jones miała 89 i mieszkała w Anchorage. Pomagała naukowcom z University of Alaska sporządzić słownik, aby przyszłe pokolenia mogły się nauczyć jej rdzennego języka. Podobnie jak eyak, zanika aż 20 innych alaskańskich języków. Potomkowie Marie powiedzieli agencji Associated Press, że zgodnie z ich wiedzą, była ona ostatnią czystej krwi przedstawicielką Eyaków. Kobieta z uporem pokonywała przeciwności losu i nie ustawała w wysiłkach ochrony swojego języka. Ziemie Eyaków rozciągają się na długości ok. 500 km w Zatoce Alaskańskiej. Ich język należy do rodziny Na-Dené. Najbliżej spokrewnione z językiem eyak są języki atapaskańskie. Marie wyszła za mąż za białego rybaka z Oregonu. Mieli dziewięcioro dzieci, z których siedmioro żyje. Żadne nie uczyło się jednak języka eyak, ponieważ, jak wyjaśnia córka Bernice Galloway, w tamtych czasach mówienie w językach innych niż angielski było niemile widziane. Michael Krauss, profesor lingwistyki, z którym pracowała Marie, opowiada, że przez 15 lat czuła się bardzo osamotniona jako ostatnia osoba władająca swoim językiem. Była kimś jedynym w swoim rodzaju. W jeszcze większym stopniu niż każdy z nas...
  13. Australijska nastolatka Demi-Lee Brennan jest pierwszym na świecie człowiekiem, u którego po przeszczepie wątroby doszło do zmiany grupy krwi na grupę dawcy. Ponadto jego układ odpornościowy niemal całkowicie "podmienił" jej własny. Okazało się bowiem, że komórki macierzyste z wszczepionego narządu spenetrowały szpik kostny dziewczyny. Ryzyko odrzucenia zmalało właściwie do zera, można więc było zrezygnować z przyjmowania leków immunosupresyjnych (The New England Journal of Medicine). Po konsultacjach wewnątrzszpitalnych i na arenie międzynarodowej okazało się, że nikt nie słyszał wcześniej o takim przypadku. Lekarze ze Szpitala Dziecięcego Westmead, Uniwersytetu w Sydney i Australian National Liver Transplant Unit nadal zajmują się badaniem tego fenomenu. Gdy dziewczynka miała 9 lat, wystąpiła u niej niewydolność wątroby. Dziewięć miesięcy po przeszczepie zdumieni medycy zauważyli opisane wyżej zmiany. Jak mówi hepatolog, dr Michael Stormon, teraz Demi-Lee jest zdrową 15-latką. Przyznaje też, że mamy do czynienia z sytuacją przypominającą przeszczep szpiku kostnego, którego przecież wcale nie było. Obecnie Australijka jest pacjentką ambulatoryjną. Naukowcy zastanawiają się, czy przypadek Brennan może mieć jakieś implikacje dla transplantologii. W końcu jednym z podstawowych problemów jest ryzyko odrzucenia przeszczepionego organu. Niewykluczone, że dziewczynie poszczęściło się dzięki pewnemu splotowi wydarzeń. Po operacji doszło do zakażenia, co mogło pozwolić namnożyć się komórkom macierzystym dawcy.
  14. Firma Virgin Galactic pokazała gotowy projekt pasażerskiego statku kosmicznego, który rozpocznie komercyjne loty 2010 roku. Wcześniej, jak informowaliśmy, ujawniono też wygląd portu kosmicznego. Statek bazuje na pojeździe SpaceShipOne, został jednak w stosunku do niego powiększony. Nowy pojazd kosmiczny, nazwany SpaceShipTwo (SS2), jest w stanie zabrać osiem osób, w tym sześciu pasażerów. Jak poinformowali przedstawiciele Virgin Galactic, jest on już ukończony w 60%. W powietrze wzbije się dzięki pojazdowi White Knight Two (WK2), który jeszcze w bieżącym roku rozpocznie loty testowe. Twórcą oby pojazdów jest konstruktor Burt Rutan. Pojazdy będą startowały z Spaceport America w stanie Nowy Meksyk, a cała podróż potrwa około 2,5 godziny. SS2 wzbije się w tym czasie na wysokość 110 kilometrów, gdzie pasażerowie doświadczą przez kilka minut stanu nieważkości, zobaczą z góry naszą planetę i będą mogli podziwiać przestrzeń kosmiczną. Bilet kosztuje 200 000 dolarów. W tej chwili miejsca wykupiło już ponad 200 osób, dalsze 85 000 zarejestrowało się jako chętni na wyprawę. Richard Bronson, właściciel koncernu Virgin, mówi, że oferuje on również usługi dla firm. Jego pojazdy będą w stanie wynosić na orbitę małe ładunki. Możliwe więc będzie tanie umieszczenie na orbicie niewielkiego satelity. Oferta Virgin jest bardzo atrakcyjna. Obecnie osoba cywilna może polecieć w kosmos tylko dzięki Rosjanom. Bilet, nabywany za pośrednictwem Space Adventures, kosztuje 20 milionów dolarów, a pasażer dostarczany jest na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
  15. Wcześniaki, którym podaje się morfinę, mogą wyrosnąć na osoby bardziej wrażliwe na ból. Naukowcy z Uniwersytetu Południowej Karoliny odkryli bowiem, że szczury, którym tuż po urodzeniu podano morfinę, potrzebowały później większych jej dawek niż potraktowane placebo zwierzęta z grupy kontrolnej. Wcześniaki przechodzą wiele bolesnych procedur medycznych, dlatego podaje im się silne leki znieczulające. Efekt ich stosowania można oceniać za pomocą Profilu Bólu Wcześniaków (PIPP) oraz Skali Komfortu (CS). Morfinę wstrzykiwano szczurom w ciągu pierwszych 9 dni życia. Następnie po kilku tygodniach sprawdzano reakcję na ból. Dlaczego do eksperymentu wybrano właśnie te gryzonie? Ponieważ przychodzą na świat tak niedojrzałe, że można je porównać do ludzkich dzieci urodzonych przed terminem. Po 6 tys. są już jednak w wieku nastolatków. Wtedy właśnie szczury z grupy morfinowej wydawały się bardziej wrażliwe na ból od rówieśników z grupy placebo. Przejawiało się to szybszym wycofywaniem łapy podczas podgrzewania lampą i koniecznością podania większych dawek morfiny, by uśmierzyć wywołany przez badaczy ból. Inne badania dawały jednak rezultaty sprzeczne z opisywanymi. Kanadyjczycy zauważyli np., że niemowlęta obrzezane bez znieczulenia odczuwały silniejszy ból podczas szczepienia od maluchów nieobrzezanych. Wyników Amerykanów nie można zignorować, ponieważ jeśli istnieją efekty uboczne podawania morfiny, powinno się je dokładnie zbadać.
  16. Wielu z nas, szczególnie młodzi ludzie zafascynowani telefonami komórkowymi, na codzień używa skrótów takich jak np. GR8 (great – wspaniale), które przyspieszają porozumiewanie się za pomocą SMS-ów czy komunikatorów internetowych. Okazuje się jednak, że skróty to nie jest wynalazek naszych czasów. Używali ich przed 3000 tysiącami lat mieszkańcy Polinezji. Nie chodziło im jednak o szybkie komunikowanie się, a o zmniejszenie ilości koniecznych do zapamiętania danych. Polinezyjczycy nie posiadający pisma, musieli jakoś radzić sobie z liczeniem i zapamiętywaniem liczby najróżniejszych przedmiotów w miarę, jak komplikowała się struktura ich społeczeństwa. Pojawiła się klasa rządząca i rządzona, a z tym związane były różne powinności i obowiązki, rozwijał się handel, coraz więcej osób mieszkało w coraz bardziej odległych osadach. Doktor Andrea Bender z uniwersytetu we Freiburgu odkryła, że początkowo dość skomplikowane słownictwo dotyczące liczb, uległo uproszczeniu. Ułatwiało to przeprowadzanie w pamięci operacji arytmetycznych i zapamiętanie wyniku. To dokładnie ten sam proces, który wykorzystujemy obecnie pisząc „2k” zamiast „2000”. Odkrycie doktor Bender to kolejne z cyklu badań nad związkami między językiem a myślą. Jedne z takich badań, przeprowadzone na członkach amazońskiego plemienia Piraha sugeruje, że bez istnienia słów odpowiadających liczbom, nie może rozwinąć się poczucie istnienia liczb. Z drugiej jednak strony naukowcy badający brazylijskie plemię Munduruku odkryli, że podstawowe koncepcje matematyczne – czas, przestrzeń, liczba – istnieją w ludzkim umyśle niezależnie od języka. Doktor Bender dodaje do tych odkryć swoje, zgodnie z którym by lepiej poradzić sobie z zadaniem, ludzie bardzo kreatywnie zmieniają swoje narzędzia poznawcze i jeśli muszą w tym celu zmienić język, robią to.
  17. Wszyscy, który korzystają z komunikacji miejskiej, znają na pewno następujący dylemat: czekać na spóźniający się pojazd czy lepiej pójść na piechotę. Zgodnie z drugim prawem Soda ("Wcześniej czy później i tak musi nastąpić najgorszy z możliwych splotów okoliczności"), gdy zdecydujemy się na przechadzkę, w krótkim czasie miną nas co najmniej dwa autobusy. Matematycy z Uniwersytetu Harvarda i California Institute of Technology podeszli do zagadnienia pragmatycznie i wyliczyli, że opuszczenie przystanku jest błędem, a leniwe wyczekiwanie najlepszą strategią. Reguła nie sprawdza się tylko w sytuacjach skrajnych, gdy autobus jeździ rzadziej niż co godzinę, w dodatku na bardzo krótkiej trasie (ok. kilometra). Jeśli ktoś wybiera opcję "spacer", powinien to zrobić niezwłocznie. Autobus i tak przybędzie do celu wcześniej, ale widok przejeżdżającego obok pojazdu będzie wtedy mniej frustrujący, niż gdy poczekamy chwilę i dopiero potem się przejdziemy. Równanie Scotta Kominersa pozwala wyliczyć optymalny czas oczekiwania na autobus na każdym z przystanków wzdłuż trasy przed podjęciem decyzji o skorzystaniu z własnych nóg. Uwzględniono następujące zmienne: n – liczbę przystanków wzdłuż trasy, d – długość trasy, Vw – prędkość autobusu, Vb – prędkość rozwijaną przez piechura oraz p(t) – prawdopodobieństwo pojawienia się autobusu w określonym czasie. Kominers twierdzi, że wziął sobie do serca własne kalkulacje i raz na zawsze zmienił sposób podróżowania.
  18. Ludzie noszą buty od co najmniej 40 tysięcy lat. Erik Trinkaus i Hong Shang z Washington University w Missouri odkryli to, badając kształt i gęstość kości palców stopy szkieletu sprzed czterech dziesiątków milleniów. Znaleziono go w jaskini Tianyuan w pobliżu Pekinu. Naukowcy porównali stopę chińskiego praprzodka ze stopą współczesnego (XX-wiecznego) Amerykanina z miasta, Inuitów oraz innych rdzennych mieszkańców Ameryki. Buty zmieniają sposób, w jaki dana osoba chodzi, a więc i budowę samej stopy. W okowach obuwia palce zginają się w dużo mniejszym stopniu niż w przypadku chodzenia na bosaka, a sama stopa jest poddawana działaniu mniejszych sił. To dlatego współcześni Amerykanie mają słabe małe palce, bosonodzy Indianie bardzo silne i duże palce, a Inuici plasują się gdzieś między tymi dwoma grupami. Trinkaus i Shang stwierdzili, że palce stopy szkieletu przypominają palce Inuitów, co oznacza, że badana osoba regularnie nosiła buty (Journal of Archaeological Science).
  19. Włoscy badacze odkryli, że związki występujące naturalnie w skórze żaby mogą hamować wzrost wielolekoopornych szczepów bakteryjnych, odpowiedzialnych m.in. za zakażenia szpitalne. Od jakiegoś czasu specjaliści obawiają się, że grozi nam powrót do ery przedantybiotykowej. Cała nadzieja w białkach antydrobnoustrojowych (ang. antimicrobial peptides), a okazało się, że skóra żaby zawiera ich naprawdę dużo. Farmakolodzy testowali pięć peptydów antydrobnoustrojowych (temporyny A, B i G, eskulentynę-1b oraz bombininę H2), pobranych od 3 gatunków płazów: żaby trawnej (Rana temporaria), żaby wodnej (Rana esculenta) oraz kumaka górskiego (Bombina variegata). Badali ich wpływ na wielolekooporne szczepy bakteryjne. Okazało się, że temporyny były aktywniejsze w odniesieniu do bakterii Gram-dodatnich. Eskulentyna-1b wytwarzała reakcję antydrobnoustrojową w ciągu 2-20 min od ekspozycji, a bombinina przejawiała podobną aktywność w stosunku do wszystkich uwzględnionych w eksperymencie szczepów. Tę ostatnią uznano za najbardziej obiecujący składnik przyszłych leków.
  20. Obiegowe opinie o zaletach sporadycznych, acz burzliwych kłótni małżeńskich znajdują potwierdzenie w badaniach naukowych. Wstępne wyniki uzyskane przez naukowców z University of Michigan dowodzą, że porządna sprzeczka z aktywnym udziałem obojga małżonków ma dobroczynny wpływ na ich zdrowie. Tam natomiast, gdzie podejmowane są próby zapanowania nad emocjami, "nagrodą" za takie wysiłki jest wcześniejsza śmierć. W badaniach obejmujących okres 17 lat przyjrzano się 192 małżeństwom z miasta Tecumseh w stanie Michigan. Pary podzielono na cztery kategorie: do pierwszej zaliczono te najbardziej żywiołowe, dwie następne wyróżniały się spokojniejszym mężem lub żoną, w czwartej natomiast oboje hamowało wybuchy gniewu mimo kryzysowych sytuacji. Według naukowców, statystycznie w najgorszej sytuacji są najspokojniejsze pary, czyli te, gdzie zarówno mąż, jak i żona starają się nie odreagowywać niesprawiedliwych ataków partnera. Prawdopodobieństwo przedwczesnego zgonu jest u nich dwukrotnie wyższe, niż w pozostałych grupach: na 26 par zanotowano 13 zejść (25%), z czego w 27% przypadków umierał jeden z partnerów, a w 23% – oboje. W pozostałych 166 związkach takich przypadków było 41 (12,3%), przy czym śmierć jednego małżonka dotykała 19% rodzin, a obojga – jedynie 6%. W raporcie wzięto pod uwagę jedynie sytuacje, gdzie atak jednej ze strony był w ocenie drugiej niesłuszny i wywoływał u niej gniew. Ponadto uwzględniono takie czynniki, jak wiek, masę ciała, nałogi, ciśnienie krwi i różne schorzenia. Zdaniem naukowców, uzyskane wyniki można tłumaczyć brakiem umiejętności godzenia się po konflikcie. Najbardziej zagrożone są osoby, które zamiast skutecznie kończyć spór, tłamszą gniew i chowają urazę do innych. Prowadzący badania Ernest Harburg przypomina, że dotyczyły one stosunkowo niewielu par i krótkiego okresu czasu, przez co wyniki mogą być obciążone sporym błędem. Naukowcy zbierają obecnie uzupełniające dane z okresu 30 lat.
  21. Stosowane w telefonach karty SIM, z pozoru równie delikatne co same komórki, w rzeczywistości są nadspodziewanie trwałymi podzespołami. Jest to szczególnie cenna wiedza dla ekip zajmujących się badaniami miejsc katastrof czy zamachów terrorystycznych. Po serii swoistych tortur, badacze z University College London uznali, że karty są w stanie wytrzymać temperaturę 450 stopni Celsjusza, i że to jeszcze nie koniec ich możliwości. Testom poddano 12 kart używanych na terenie Wielkiej Brytanii, Irlandii oraz Szwecji. Najpierw za pomocą kwasu pozbawiono je plastikowej "skóry". Następnie 10 minut trwało podgrzewanie za pomocą gorącego powietrza – sześciu kart do temperatury 180 °C, pięciu do 450 °C, a jednej aż do 650 °C. Gdy układy ostygły, podjęto próbę odzyskania z nich informacji poprzez standardowe gniazdo komunikacyjne oraz sondy podłączone bezpośrednio do obwodów. Wszystkie karty z pierwszej grupy dały się odczytać bez utraty danych. Gorętsze SIM-y w większości były już niesprawne (4 z 5), a jedyny egzemplarz, który przetrwał, działał tylko przez chwilę. Karta, którą poddano najwyższej temperaturze nie nadawała się do odzyskania danych. Jak twierdzą naukowcy, istnieją bardziej zaawansowane metody, dzięki którym wydobywanie informacji mogłyby okazać się bardziej skuteczne. Ponadto w rzeczywistych sytuacjach temperatury, jakim poddawane są karty, często bywają stosunkowo niskie. Przykładem zakończonych sukcesem analiz kart SIM było śledztwo po zamachach bombowych w Madrycie. Między innym dzięki danym odzyskanym z dwóch telefonicznych zapalników, dochodzenie zakończyło się oskarżeniem podejrzanych.
  22. W raporcie Europejskiego Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób czytamy, że wszystkie dziewczynki powinny być szczepione przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego, który powoduje raka szyjki macicy. Program powszechnych szczepień nie tylko uratowałby życie wielu osób.Uważamy, że zastosowanie szczepionki jest prawdopodobnie opłacalne, a szczepieniu powinny podlegać dziewczęta, które nie rozpoczęły jeszcze życia seksualnego - mówi Johan Giesecke, główny naukowiec Centrum. Najbardziej efektywnymi szczepionkami są Gardasil (producent to Merck) i Cervarix (GlaxoSmithKline).Rak szyjki macicy zabija rocznie około 300 000 kobiet na całym świecie. Większość z nich pochodzi z krajów rozwiniętych.Obecnie pięć krajów UE - Wielka Brytania, Niemcy, Włochy, Francja i Austria - mają narodowe programy szczepień. Większość krajów rozważa jego wprowadzenie.W USA ciągle trwają spory. Władze federalne zalecają szczepionkę, natomiast niektóre organizacje konserwatywne zapowiadają próby blokowania programu szczepień. Eksperci nie są też zgodni, czy jest on opłacalny.Oczywiście nawet zaszczepione kobiety nie powinny zaniechać prowadzenia okresowych badań pod kątem raka szyjki macicy. Obecnie nie wiadomo bowiem, jak długo działa szczepionka. Nie jest ona skuteczna w wypadku, gdy do zakażenia doszło przed jej podaniem.
  23. Amerykański Departament Energii od roku testuje ciekawy system o nazwie GridWise. W ramach eksperymentu 112 domów w stanie Waszyngton wyposażono w urządzenia, które co 5 minut odbierają informacje o aktualnych cenach energii. Wraz z nimi mieszkańcy otrzymali urządzenia, które samodzielnie mogą zaprogramować. Decydują jaką temperaturę chcą utrzymywać w domu i o ile stopni może ona ulec obniżeniu w okresach, gdy energia jest najdroższa. GridWise składa się zatem z programowalnego przez użytkownika termostatu i urządzenia odbierającego informacje o cenach. Badania wykazały, że w domach, w których został zamontowany, rachunki za ogrzewanie spadły o 10%, a szczytowe zapotrzebowanie na energię zmniejszyło się o 15%.
  24. Naukowcy z University of Illinois zaobserwowali, że odizolowanie myszy od towarzystwa powoduje zmiany w zakresie enzymów mózgowych. Przywrócenie ich prawidłowego poziomu może więc znieść lub znacznie zmniejszyć poczucie osamotnienia oraz problemy pamięciowe. Badacze poszukiwali czynników, które wywołują lęk, zachowania agresywne oraz zaburzenia pamięci. Zaobserwowali, że przejawiające je zwierzęta cierpią jednocześnie z powodu spadku stężenia pewnego enzymu (5-alfa-reduktazy typu I). Jest on niezwykle ważny, ponieważ bierze udział w produkcji neurosteroidu usuwającego stres: allopregnanolonu (Proceedings of the National Academy of Science). Allopregnanolon (ALLO) jest w mózgu syntetyzowany z progesteronu w wyniku działania dwóch enzymów: wspomnianej wyżej 5-alfa-reduktazy typu I oraz dehydrogenazy 3-alfa-hydroksysteroidowej. U trzymanych przez miesiąc w osamotnieniu samców myszy wystąpił znaczny spadek poziomu pierwszego hormonu. Amerykanie sądzą, że za zestresowanie i zapominalstwo samotnych ludzi odpowiada ten sam mechanizm. Gdyby się to potwierdziło, w przyszłości można by zmniejszać poczucie samotności i polepszać funkcjonowanie intelektualne, uzupełniając stężenie 5-alfa-reduktazy lub bezpośrednio podając allopregnanolon. To jednak nie koniec biochemiczno-genetycznych odkryć dotyczących samotności. Nie od dziś wiadomo, że pewni ludzie czują się osamotnieni nawet wtedy, gdy nie mają po temu powodów, podczas gdy inni właściwie nigdy nie doświadczają tego uczucia. Okazuje się, że mogą za to odpowiadać (przynajmniej częściowo) różnice w ekspresji genów białych krwinek. Badacze z Uniwersytetu w Chicago dysponowali wynikami analizy mikromacierzy DNA 14 osób. Wypełniły one Skalę Samotności Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Sześć z nich spełniało kryteria samotności. W ich przypadku zmieniła się aktywność 209 genów: 78 ulegało nadekspresji, a reszta (131) przejawiała zmniejszoną aktywność.
  25. Brytyjski rząd wyciągnął w końcu lekcję z licznych przypadków utraty danych. Niedawno oficerowi Royal Navy skradziono laptop ze szczegółowymi informacjami na temat 600 000 osób, a przed czterema miesiącami służby podatkowe i celne straciły dane 25 milionów obywateli. Rząd Jej Królewskiej Mości wydał więc pracownikom zakaz wynoszenia z pracy laptopów i dysków twardych jeśli dostęp do nich nie został zaszyfrowany. Zakaz wchodzi w życie natychmiast, co zapewne początkowo zatruje życie wielu urzędnikom. Spora część danych nie jest szyfrowana i teraz będą oni musieli czekać, aż administratorzy zainstalują odpowiednie oprogramowanie. Zabezpieczenie informacji przechowywanych na urządzeniach przenośnych jest konieczne. Wystarczy wspomnieć, że od 2004 roku pracownicy samego tylko Ministerstwa Obrony stracili 347 laptopów. Można przypuszczać, że część z nich trafiła w ręce osób, które były zainteresowane nie samym sprzętem, co znajdującymi się w nim danymi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...