Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37665
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    250

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Kingston zaprezentował pierwszy zestaw układów pamięci o pojemności 12 gigabajtów stworzony z myślą o współpracy z intelowskimi procesorami z rodziny Core i7. Zestaw składa się z trzech 4-gigabajtowych kości taktowanych zegarem 1600 MHz. Ich timingi wynoszą 9-9-9-27. Urządzenia z serii HyperX pracują przy napięciu 1,65V. Trzykanałowe układy tworzą najbardziej pojemny zestaw z rodziny HyperX. Są jednocześnie najdroższym spośród dostępnych na rynku pakietem pamięci. Trzeba za nie zapłacić 1400 dolarów.
  2. Trąd towarzyszy ludzkości od wieków. Na łamach pisma PLoS ONE antropolodzy opisują najstarszy przypadek zakażenia bakterią Mycobacterium leprae. Miało ono miejsce 4000 lat temu, a szkielet z charakterystycznymi zmianami chorobowymi znaleziono w Indiach – w Balathal. Gwen Robbins z Appalachian State University opowiada, że ciało zostało pochowane ok. 2500-2000 r. p.n.e. Balathal to duża niegdyś osada, która rozwijała się prężnie między 3700 a 1800 r. p.n.e. Najnowsze dowody świadczą o tym, że trąd występował na terenie Indii przed końcem szczytowego okresu cywilizacji doliny Indusu. Na ich podstawie można wnioskować o drogach rozprzestrzeniania się tej choroby po świecie. Naukowcy od jakiegoś czasu spekulowali, że trąd pochodzi z Indii bądź Afryki, a do Azji i Europy dostał się z powracającymi z podbojów wojskami Aleksandra Macedońskiego. Najstarsze z odkrytych wcześniej szkieletów datowano na 300-400 r. p.n.e. Pochodziły one z Egiptu i Tajlandii. Wśród chorób zakaźnych trąd należy do tych najsłabiej poznanych. Dzieje się tak dlatego, że mykobakterie niełatwo wyhodować do celów badawczych, a poza człowiekiem na trąd chorują jedynie pancerniki długoogonowe (peba). W 2005 roku w czasopiśmie Science przedstawiono dwie teorie dotyczące M. leprae. Monot i zespół uważali, że choroba pojawiła się po raz pierwszy w Afryce w późnym plejstocenie i wydostała się poza Czarny Kontynent 40 tys. lat temu. Pinhasi i jego ekipa twierdzili dla odmiany, że te same dowody genomiczne można zinterpretować zupełnie inaczej. Wg nich, trąd narodził się w Indiach i rozprzestrzenił się poza nie w późnym holocenie po pojawieniu się dużych centrów miejskich i intensyfikacji kontaktów handlowych. Szkielet zbadany przez indyjsko-amerykański zespół znaleziono pod popiołem ze spalania krowich odchodów. Nie był kompletny, ale na kościach wokół nosa i policzków, a także na kolcu nosowym, żebrach, kręgach oraz kończynach widniały typowe dla trądu wgłębienia. Ekipa wykluczyła inne możliwe wyjaśnienia stanu szkieletu, w tym gruźlicę i zakażenie kości. Przy gruźlicy obecna byłaby osteoporoza kręgosłupa, której tu nie stwierdzono. Zmarłego leżał w kamiennym "przedziale" o grubych ścianach. Antropolodzy stwierdzili, że był to mężczyzna pod czterdziestkę.
  3. Galusan epigalokatechiny, aktywny składnik zielonej herbaty, przeszedł testy kliniczne u chorych z przewlekłą białaczką limfatyczną (PBL). Pacjenci dobrze tolerowali wysokie dawki substancji w postaci kapsułek, a liczba limfocytów spadła u jednej trzeciej uczestników eksperymentu (Journal of Clinical Oncology). Odkryliśmy, że pacjenci nie tylko tolerowali ekstrakt z zielonej herbaty w bardzo dużych dawkach, ale także że wielu z nich zaobserwowało pewną regresję choroby. Większość ochotników rozpoczynających studium z powiększonymi węzłami chłonnymi wspominała o 50-proc. lub większym skurczeniu ich rozmiarów – opowiada dr Tait Shanafelt, hematolog będący szefem projektu z ramienia Mayo Clinic. Obecnie nie ma lekarstwa ma PBL. Zgodnie ze statystykami, u ok. połowy pacjentów z wczesnym etapem białaczki występuje agresywna postać PBL, co prowadzi, niestety, do szybkiej śmierci. Amerykanie mają nadzieję, że galusan epigalokatechiny ustabilizuje chorobę na początkowym stadium lub – w połączeniu z innymi metodami terapii - zwiększy skuteczność leczenia. Obecnie trwa druga tura testów klinicznych z udziałem podobnej liczby wolontariuszy, co w pierwszej turze. Wszyscy otrzymywali najwyższe z uprzednio stosowanych dawek. W pierwszym studium 33 pacjentów zażywało 8 różnych dawek Polifenonu E, którego podstawowym aktywnym składnikiem jest właśnie galusan epigalokatechiny. Dawki wynosiły od 400 do 2000 miligramów dwa razy dziennie. Okazało się, że nawet przy 2x2000 mg na dobę nie osiągnięto maksymalnej tolerowanej dozy.
  4. Ocena cech profilu danej osoby na serwisie społecznościowym daje podobne wyniki jak decyzje o lubieniu czy nie podejmowane w oparciu o wrażenia po spotkaniu twarzą w twarz (Journal of Experimental Social Psychology). Ludzie, którzy są ekspresyjni w tonie głosu i mimice twarzy, są także społecznie ekspresyjni na Facebooku. Zamieszczają dużo zdjęć, tworzą albumy z fotografiami i wydają się dużo rozmawiać z innymi użytkownikami – podkreśla Max Weisbuch, psycholog z Tufts University. Zespół Weisbucha zgromadził grupę 37 studentów (19 mężczyzn i 18 kobiet). Podczas kilkunastominutowej rozmowy mieli się wzajemnie poznać, zadając pytania. Wszyscy myśleli, że spotykają się z innym studentem, w rzeczywistości był to jednak pomocnik eksperymentatora. Po wykonaniu zadania oceniał on sympatyczność badanego. Brał przy tym pod uwagę, jak często się uśmiechał, w jaki sposób mówił i ile danych o sobie ujawnił. Tuż po pierwszej części eksperymentu psycholodzy ściągnęli z serwisu społecznościowego Facebook profile ochotników i poprosili panel 10 studentów z innego uniwersytetu o ocenę "lubialności" właścicieli. Sędziowie mieli pełny dostęp do wszystkich danych. Przeciętny profil zawierał ok. 282 zdjęć i 868 komentarzy od znajomych. Najwyższe noty na skali sympatyczności zebrały profile najbardziej ekspresyjne, czyli wypełnione fotografiami i postami. Pokrywało się to z ocenami współpracowników naukowców, którzy po osobistym spotkaniu uznali te same osoby za najbardziej przystępne i posługujące się ożywioną mową ciała. Ludzie, którzy podczas rozmowy dużo o sobie opowiadali, ujawniali również sporo informacji na Facebooku. Niestety, nie byli oni aż tak doceniani jak powściągliwsi badani. Psycholodzy przekonują, że nie powinno dziwić, że informacje zdobyte podczas zaimprowizowanej konwersacji prowadzą do takich samych wniosków jak analiza żmudnie niekiedy wypracowanego profilu. Internauci nie kłamią w nim, ponieważ mają doskonałych weryfikatorów w postaci znajomych. Lepiej za to skupić się na wyeksponowaniu prawdziwych pozytywnych cech.
  5. Nosicielstwo pasożytów wywarło na nasz gatunek znacznie większy wpływ, niż dotychczas sądzono - uważają włoscy uczeni. Z przeprowadzonych przez nich badań wynika, iż obecność parazytów w organizmie człowieka prowadzi do wyselekcjonowania osobników posiadających mutacje korzystne z punktu widzenia reakcji na obecność niechcianego gościa. Włoscy naukowcy, kierowani przez Matteo Fumagalliego, pobrali materiał genetyczny od około 1000 osób z różnych krajów świata. Próbki poddano porównawczej analizie, której celem było porównanie sekwencji DNA w genach kodujących interleukiny - białka służące jako nośniki informacji związanych z odpowiedzią immunologiczną. Celem studium było wyszukanie drobnych zmian, zwanych polimorfizmami pojedynczego nukleotydu (ang.Single Nucleotide Polymorphisms - SNPs), w poszczególnych grupach etnicznych oraz porównanie częstotliwości ich występowania z prawdopodobieństwem nosicielstwa zwierząt pasożytniczych na obszarze zamieszkiwanym przez daną grupę. Spośród 91 analizowanych genów aż 44 wykazywały SNPs wskazujące na wykształcenie drogą selekcji naturalnej. Mówiąc najprościej, oznacza to, że niemal połowa genów dla interleukin przeszła mutacje, które pozwoliły ich nosicielom na lepsze dostosowanie się do obecności pasożytów. Co więcej, częstotliwość występowania korzystnych SNPs na danym obszarze niemal idealnie pokrywała się z różnorodnością parazytów żyjących w określonym miejscu. Autorzy studium zaobserwowali także pewien wpływ innych patogenów człowieka, takich jak wirusy, grzyby czy bakterie. Zbieżność SNPs u człowieka z występowaniem mikroorganizmów była jednak znacznie niższa, ponieważ te ostatnie ewoluują znacznie szybciej od drobnych zwierząt prowadzących pasożytniczy tryb życia. Oznacza to, że adaptacja organizmu człowieka bywała zwykle zaledwie przejściowa, przez co po pewnym czasie zanikała.
  6. Międzynarodowy zespół naukowców ukończył projekt sekwencjonowania genomu myszy domowej (Mus musculus). Dostarczył on wielu cennych informacji, które mogą być przydatne dla badaczy z zakresu medycyny i fizjologii. Najważniejszym odkryciem dokonanym przez naukowców ze Stanów Zjednoczonych, Szwecji i Wielkiej Brytanii jest zidentyfikowanie genów lub ich kopii występujących u myszy, lecz nieobecnych w genomie człowieka. Sporym zaskoczeniem może być fakt, iż sekwencji takich odkryto aż 4000. Jest to niezwykle istotna wiadomość, ponieważ pozwoli ona na ustalenie przyczyn, dla których niektóre aspekty funkcjonowania naszych organizmów są zupełnie odmienne. Mysz domowa jest dopiero drugim (po człowieku) gatunkiem ssaka, którego informację genetyczną udało się zsekwencjonować w całości. Mało tego - studium przeprowadzono na wielu różnych odmianach M. musculus, dzięki czemu możliwe będzie np. dobieranie szczepów zwierząt optymalnych do określonych rodzajów eksperymentów. Ku zaskoczeniu naukowców okazało się, że niektóre fragmenty genomu myszy ewoluują zadziwiająco szybko. Zaobserwowane zmiany musiały bowiem zajść w ciągu ostatnich 90 milionów lat, czyli po wyodrębnieniu się linii rozwojowej tego gatunku. Nowe odkrycia są niezwykle istotne i mogą nam pomóc w oddzieleniu genów fundamentalnych dla procesów życiowych, identycznych u wszystkich ssaków, od tych, które sprawiają, że myszy są tak bardzo odmienne od ludzi, tłumaczy prof. Chris Ponting, pracownik Uniwersytetu Oksfordzkiego, jeden z głównych autorów studium. Badaczy bez wątpienia czeka jeszcze mnóstwo pracy, zanim konsekwencje różnic genetycznych między ludźmi i zwierzętami zostaną dokładnie opisane. Jest to ogromne wyzwanie, lecz wiedza zdobyta dzięki jego podjęciu może nas zadziwić...
  7. Słuchanie meczów piłkarskich podczas jazdy samochodem fatalnie wpływa na zachowanie i koncentrację kierowcy. W kluczowych dla gry momentach prowadzący przyspieszają, wyprzedzają, jadą zbyt blisko auta z przodu oraz zmieniają pasy. Zespół profesora Michaela J. Ponta z Uniwersytetu w Leicester zauważył, że w miarę postępów gry wzrastająca liczba sytuacji podbramkowych czy goli stanowi istotny czynnik rozpraszający. Badania zostały zlecone przez firmę ubezpieczeniową i zrealizowane z wykorzystaniem symulatora jazdy. W raporcie Football Focus napisano, że ok. 2 mln kierowców powoduje wypadki lub unika ich o włos, słuchając w radiu relacji sportowych. Pilotażowe studium wykazało, że zachowanie fanów futbolu bardzo się różni od działania osób sporadycznie zainteresowanych relacjami sportowymi. Miłośnicy piłki nożnej zmieniają prędkość jazdy w znacznie większym zakresie i podjeżdżają bliżej do innych pojazdów. W rozstrzygających momentach meczu zwiększają szybkość na o kilkanaście kilometrów na godzinę wyższą niż ta, z którą się zwykle poruszają. Zaobserwowano też przypadki gwałtownego ograniczenia prędkości, choć warunki na drodze się nie zmieniły. Ponadto badanie ujawniło, że 12% fanów odrywa wzrok od drogi podczas słuchania relacji sportowych, a 15% puszcza kierownicę. U osób, które słuchają audycji sportowych podczas jazdy, ale nie są fanami piłki nożnej, nie stwierdzono tak niebezpiecznych zachowań. Specjaliści uważają, że miłośnicy futbolu powinni, dla dobra swojego i pozostałych użytkowników drogi, rezygnować z prowadzenia samochodu podczas ważnych dla nich meczów.
  8. Zespół pod kierunkiem Aleksa Zettla z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley opracował wyjątkowo gęste układy pamięci, które mogą przechowywać informacje nawet przez miliard lat. Dane w tych elektromechanicznych układach są zapisywane dzięki różnicy w położeniu nanocząsteczek żelaza zamkniętych w pustej nanotubie. Z obu stron jest ona zamknięta elektrodami, a cząstka może znajdować się w dowolnym miejscu tuby. Pozycję cząsteczek można niezwykle dokładnie kontrolować za pomocą prądu elektrycznego. Odczyt danych odbywa się dzięki pomiarowi oporności urządzenia. Gęstość takiego układu pamięci sięga 1 terabita na cal kwadratowy, a jego stabilność termodynamiczna wynosi miliard lat.
  9. Red Hat złożył w szwajcarskim sądzie federalnym skargę na postępowanie Federalnego Biura Budynków i Logistyki, które bez przetargu zawarło z Microsoftem kontrakt o wartości niemal 14 milionów franków szwajcarskich rocznie. Biuro prawdopodobnie zrezygnowało z ogłaszania przetargu gdyż, jak uważają jego przedstawiciele, tylko Microsoft produkuje oprogramowanie, które jest mu potrzebne. Red Hat nie zgadza się z taką argumentacją zauważając, że firma dostarcza swoje rozwiązania do innych szwajcarskich organizacji.
  10. Niejeden kierowca jadący przez zakorkowane miasto marzy o latającym samochodzie, który pozwoliłby mu szybko dostać się do celu. Okazuje się, że o podobnym pojeździe myśli też... DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency - Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych). Co prawda kilkukrotnie pisaliśmy już o urządzeniu Terrafugia, ale nie jest to "prawdziwy" latający samochód, a raczej samolot ze składanymi skrzydłami, który może poruszać się też po drogach. Wymaga lotniska, a jego właściciel musi mieć za sobą kurs pilotażu. Naukowcom z DARPA marzy się jednak prawdziwy samochód mogący wzbić się w powietrze. Na przyszły rok zarezerwowali więc 2 miliony dolarów na badania w ramach programu "Transformer (TX) wehicle". W jego ramach będą prowadzone prace nad hybrydowym elektrycznym silnikiem śmigłowym, urządzeniami do przechowywania energii, karoserią o zmiennej geometrii oraz zaawansowanymi mechanizmami kontroli lotu. Pojazd taki ma przewozić od 1 do 4 osób, powinien zapewniać dwugodzinny lot na jednym zbiorniku paliwa oraz ma być sterowany przez "przeciętnego żołnierza", co pozwala się domyślać, że do kierowania nim nie będą potrzebne umiejętności pilotażu. Opis wskazuje na to, że DARPA chce stworzyć samochód napędzany płynnym paliwem, którego silnik w czasie jazdy ładowałby akumulatory. Pojazd zostałby wyposażony też w silnik elektryczny i śmigła o zmiennej geometrii umożliwiające pionowy start i poziomy lot. Z kolei słowa dotyczące karoserii o zmiennej geometrii mogą dotyczyć możliwości wysuwania skrzydeł lub też zastosowania innego rozwiązania umożliwiającego lot. Ponadto, biorąc pod uwagę fakt, iż w pojeździe mają znaleźć się zaawansowane systemy kontroli lotu oraz że może on przewozić 1 osobę (np. ratownika medycznego), możemy przypuszczać, że zostanie on wyposażony w autopilota. Przypuszczenie takie ma o tyle sens, że wówczas rzeczywiście pojazd mógłby być kierowany przez osobę bez przeszkolenia lotniczego. Po co wojsku takie pojazdy? Mogą się przydać zarówno do ewakuacji rannych, poruszania się w terenie, w którym nie ma dróg, unikania zasadzek czy min, jak też do szybkiego przemieszczania grup żołnierzy podczas walk w mieście. Jeśli DARPA osiągnie swój cel i zbuduje taki pojazd, niewykluczone, że po jakimś czasie powstanie jego cywilna wersja i na drogach zobaczymy prawdziwe latające samochody.
  11. Powszechnie używany lek przeciwnowotworowy – kapecytabina (Xeloda) - może spowodować zanik linii papilarnych. Jak łatwo się domyślić, brakujące lub niepełne odciski palców oznaczają problemy z identyfikacją (Annals of Oncology). Jeden z chorych został nawet zatrzymany na 4 godziny przez amerykańskie służby graniczne. Tyle trwała procedura, po której ostatecznie został on wpuszczony na terytorium Stanów Zjednoczonych. Lekarz pechowego podróżnego, dr Eng-Huat Tan z Narodowego Centrum Onkologicznego w Singapurze, doradza, by udający się do USA pacjenci zażywający Xelodę mieli przy sobie zaświadczenie od onkologa. Tan opowiada, że kilku innych chorych także donosiło na blogach o zaniku odcisków palców pod wpływem leku. Niektórzy mieli w związku z tym problem z wjazdem do USA. Jego pacjent to 62-latek, u którego zdiagnozowano nowotwór głowy i szyi z przerzutami. Mężczyzna dobrze zareagował na chemioterapię. Kapecytabinę przepisano mu, by zapobiec nawrotom. Jest to szeroko stosowany lek, może on jednak powodować chroniczne zapalenia dłoni i podeszw stóp, prowadząc do łuszczenia się skóry, krwawień lub tworzenia się pęcherzy. Nic dziwnego, że z czasem linie papilarne zanikają. Pacjent doktora Tana czuł się nieźle, polecono mu więc, by zażywał niewielką dawkę kapecytabiny. W grudniu zeszłego roku – po 3 latach leczenia – mężczyzna poleciał z wizytą do mieszkających w Stanach krewnych. Problem z wjazdem wypłynąłby nie tylko w USA, ale we wszystkich krajach, które wymagają identyfikacji odcisków. Co gorsza, nie wiadomo, kiedy u konkretnego chorego zanikną linie papilarne, a Singapurczyk nie był najwyraźniej świadomy, że coś takiego już mu się przytrafiło.
  12. Amerykańskie siły zbrojne opracowują nowe urządzenie oraz technologie służące do przeprowadzania cyberataków i obrony przed tego typu zagrożeniami. Szczególną uwagę zwraca się przy tym na takie przygotowanie narzędzi, by zaawansowane ataki mogły być przeprowadzane przez osoby nieposiadające specjalistycznej wiedzy. Jedno z testowanych narzędzi pozwala na zaatakowanie sieci bezprzewodowych, w tym satelitów komunikacyjnych, VoIP oraz systemów SCADA. Jako że niewiele osób ma wiedzę konieczną do przeprowadzenia takiego ataku, powstają narzędzia ułatwiające jego rozpoczęcie. Jedno z nich to urządzenie z ekranem dotykowym, na którym będzie można ustawić odpowiednie dane, takie jak prędkość przeprowadzania ataku, obszar, który ma obejmować czy akceptowalne odchylenia od celu i przypadkowe "ofiary". Wszelkie informacje dotyczące rozwijanych technologii są bardzo skąpe i nieoficjalne. Przedstawiciele Dowództwa Strategicznego Stanów Zjednoczonych (USSTRATCOM) oficjalnie twierdzą, że nic im nie wiadomo o rozwijanych nowych technikach cyberataku.
  13. Z nieoficjalnych informacji zdobytych przez Gazetę Wyborczą wynika, że we Wrocławiu powstanie centrum badawczo-rozwojowe firmy IBM. Jeszcze dzisiaj ma zostać podpisana odpowiednia umowa. Wrocławski oddział IBM Research będzie dziewiątym ośrodkiem tego typu należącym do Błękitnego Giganta. Ma on powstać na Praczach Odrzańskich we Wrocławskim Centrum Badań EIT+. IBM oraz EIT+ będą współpracowały na polach nano- i biotechnologii. Umowa zostanie podpisana na pięć lat, z możliwością przedłużenia. Władze Wrocławia chcą, by obok IBM Research powstało też centrum informatyczno-usługowe IBM-a.
  14. W ciągu ostatnich kilku lat wzrasta liczba zgłaszających się do lekarza kobiet, które uskarżają się na objawy neurologiczne dotyczące nóg. Powodem są za ciasne dżinsy. Jedną z takich osób jest 28-letnia Parmeeta Ghoman, która przyznaje, że zdarza jej się poświęcać dla mody. Dość często nosi bardzo wysokie obcasy czy torebki o wadze dobrych kilku kilogramów. W grudniu zeszłego roku wybrała się z przyjaciółmi na kolację. Włożyła wtedy superobcisłe spodnie. W pewnym momencie zorientowała się, że czuje pieczenie przemieszczające się w górę i w dół ud. Gdy wstała, miała wrażenie unoszenia się nad ziemią, straciła bowiem czucie w nogach. To typowe symptomy meralgii z parestezjami. Pojawiają się wtedy zaburzenia czucia na bocznej powierzchni uda. Powodem jest ucisk nerwu skórnego bocznego uda. Zazwyczaj dolegliwość ta dotyczy budowlańców i policjantów, którzy noszą ciężkie, zatrzymujące się na biodrach pasy, oraz kobiet w ciąży i ludzi otyłych. Ostatnio do lekarzy trafia coraz więcej młodych kobiet – miłośniczek ekstremalnych rurek. Ich waga jest prawidłowa, ale dżinsy zdecydowanie za ciasne. U niektórych osób nerw [skórny bocznego uda] jest szczególnie podatny na kompresję - tłumaczy dr John England, neurolog z Nowego Orleanu i członek Amerykańskiej Akademii Neurologii. Ryzyko zaburzeń czucia wzrasta po założeniu szpilek. Dr William Madosky opowiada, że wtedy miednica wysuwa się ku przodowi, co zwiększa nacisk na nerw. Na szczęście nieprzyjemny stan jest przejściowy. Po usunięciu nacisku nerw się regeneruje. Lekarze zaznaczają, że dla większości pacjentek wyjaśnienie ich dolegliwości stanowi tak dużą ulgę, że bez oporów dokonują przeglądu garderoby, zastępując spodnie mocno przylegające do ciała nieco luźniejszymi.
  15. Obrońcy zwierząt obawiają się, że spadek liczebności rekinów sprowadzi niebezpieczeństwo na manty, ponieważ azjatyccy szefowie kuchni nie zrezygnują z serwowania tamtejszego przysmaku – zupy z płetwy rekina. Zupa z płetwy rekina jest popularnym daniem kuchni chińskiej. Przyrządza się ją od czasów dynastii Ming. Jak towar luksusowy jest w Państwie Środka uznawana za symbol bogactwa i prestiżu. Manty występują w wodach przybrzeżnych. Ponieważ pływają powoli blisko powierzchni, stanowią łatwy łup. Do tej pory nie odławiano ich komercyjnie. Polowali na nie tylko rybacy używający harpunów, którzy zdobytym w ten sposób mięsem zaspokajali własne potrzeby. Popyt na manty zaczął jednak rosnąć, ponieważ zagęszcza się nimi tradycyjną zupę. Eksportuje się nie tylko diabły morskie (Manta birostris), ale i spokrewnione z nimi ryby z rodzaju Mobula. W indonezyjskim porcie Lamakera kiedyś odławiano kilkaset mant, teraz zaś ok. 1500 rocznie. Tim Clark, biolog morski z Uniwersytetu Hawajskiego, opowiada, że w tanich wersjach chińskiego delikatesu miesza się chrząstkę z niskogatunkowymi płetwami rekinimi. Różne części skrzeli diabłów morskich są stosowane w medycynie chińskiej. Są one suszone, a następnie rozdrabniane na proszek. Choć sama manta może ważyć 2,5 tony, skrzela stanowią niewielką jej część. Mimo to na targu kosztują sporo. Łuki skrzelowe (peng yu sai), które u żywego zwierzęcia odfiltrowują plankton, mają, wg chińskich medyków, oczyszczać krew z toksyn. Rynek zupy z płetwy rekina rośnie w tempie 5% rocznie, a liczebność populacji rekinów gwałtownie spada. Eksperci z Shark Trust szacują, że w ciągu ostatnich 15 lat przetrzebiono 80% rekinów atlantyckich.
  16. Początek przekwitania spowalnia u kobiet uczenie. Na szczęście wszystko wraca do normy w okresie postmenopauzalnym. Naukowcy zbadali 2362 panie w wieku od 42 do 52 lat, które w ciągu 3 miesięcy poprzedzających rozpoczęcie eksperymentu miały co najmniej jedną miesiączkę. Ochotniczki przetestowano pod kątem pamięci słownej, roboczej i prędkości przetwarzania informacji. Funkcjonowanie kobiet porównywano na 4 etapach: 1) przedmenopauzalnym (brak zmian w miesiączkowaniu), 2) wczesnym okołomenopauzalnym (nieregularności w miesiączkowaniu przy jednoczesnym braku 3-miesięcznych przerw), 3) późnym okołomenopauzalnym (brak miesiączki przez 3 do 11 miesięcy) i 4) pomenopauzalnym (brak okresu od roku). Badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles zauważyli, że szybkość przetwarzania danych wzrastała w miarę powtórzeń na trzech etapach życia - 1., 2. i 4. Wyniki uzyskiwane przez kobiety znajdujące się w późnej fazie perimenopauzalnej nie poprawiały się już w takim samym stopniu i odnotowane polepszenie stanowiło jedynie 28% wzrostów sprzed okresu przekwitania. Gdy pod lupę wzięto pamięć werbalną, w porównaniu do etapu 1., spowolnienie postępów było widoczne podczas całej menopauzy, czyli zarówno w stadium 2., jak i 3. Poprawa u kobiet zmagających się z początkiem menopauzy to zaledwie 29% wzrostów pomenopauzalnych. Wyniki Kalifornijczyków tylko potwierdzają to, co mówiły same zainteresowane: aż 60% przekwitających kobiet wspominało o problemach z pamięcią.
  17. Naukowcy z instytutu Scripps Oceanography opracowali metodę pozwalającą na ustalenie wielkości ciał oraz niektórych organów wewnętrznych kaszalotów na podstawie wytwarzanych przez nie dźwięków. Technika ta może stać się ważnym narzędziem dla badaczy pracujących nad ochroną tych morskich gigantów. Idea identyfikacji osobników kaszalota na podstawie dźwięków ma już kilkadziesiąt lat, lecz nigdy dotąd nie udało się połączyć analizy akustycznej oraz nagrywania zachowań zwierząt za pomocą kamer. Przełomu dokonało dwoje badaczy: Delphine Mathias i Aaron Thode. Przez długi czas za największą przeszkodę w badaniach nad kaszalotami uznawano znaczną głębokość, na której zwierzęta te polują. Naukowcy wykorzystali jednak fakt, iż te morskie olbrzymy podkradają się w pobliże łodzi rybackich i wyławiają ryby schwytane, lecz jeszcze nie wyłowione przez ludzi. Wyjątkowo atrakcyjnym celem dla waleni były kutry łowiące ryby zwane anoplopomami (A. fimbria). Ich załogi chwytają ryby na rzędy krótkich sznurów z doczepionymi hakami zawieszone wzdłuż kilkusetmetrowej liny. Badania ułatwiał dodatkowo fakt, iż dźwięki wytwarzane przez kutry najwyraźniej wabiły kaszaloty. Nietypowa forma "kradzieży" jest dla waleni na tyle atrakcyjną formą zdobywania pożywienia, że rezygnują one ze swojej naturalnej tendencji do polowania w samotności i pozyskują pokarm wspólnie. Nie jest to jednak proste - jeden z osobników musi chwycić linę i potrząsać nią, podczas gdy pozostałe czatują i chwytają ryby, które odczepiły się od haków. Przy tak skomplikowanej strategii polowań było oczywiste, że sprawna wymiana informacji jest rzeczą niezbędną. Dźwięki wabiące walenie do łodzi zidentyfikowano już kilka lat temu, lecz naukowcy postanowili pójść za ciosem i dokonać bardziej szczegółowych obserwacji zwierząt za pomocą kamer. Efektem takiego podejścia był przełomowy materiał dźwiękowo-wizualny, na podstawie którego udało się uzyskać nowe, istotne informacje na temat kaszalotów. Analiza zebranych informacji pozwoliła na zaobserwowanie wyraźnej zależności pomiędzy rozmiarem zwierzęcia i charakterystyką wytwarzanych przez nie fal dźwiękowych. Co więcej, analiza sygnałów akustycznych pozwala na określenie rozmiaru organów wewnętrznych odpowiedzialnych za wytwarzanie niektórych rodzajów cennego dla ludzi wielorybiego tłuszczu. Badania Mathias i Thode'a mogą mieć istotne znaczenie dla ochrony waleni. Dokładna identyfikacja ich populacji jest bowiem rzeczą kluczową dla ustalenia kondycji osobników oraz szans gatunku na przetrwanie.
  18. W laboratoriach Sharpa powstało najcieńsze ogniwo słoneczne. Grubość urządzenia wynosi zaledwie 0,8 milimetra. Ogniwo o wymiarach 67,5x41x0,8 mm zapewnia moc rzędu 300 miliwatów, napięcie 4,5 wolta i natężenie 67 mA. Może ono być używane w urządzeniach przenośnych jako dodatkowe źródło zasilania. Nowe ogniwo jest elastyczne, można je zatem będzie zastosować na obudowie laptopa, telefonu komórkowego czy przenośnej konsoli do gry. Dzięki temu przedłużymy czas pracy na bateriach i zyskamy dodatkowe źródło taniej, ekologicznej energii. Masowa produkcja nowych ogniw rozpocznie się w czerwcu. Docelowo Sharp chce ich wytwarzać 100 000 miesięcznie.
  19. Podczas rozpoczętej właśnie konferencji Census of Marine Life naukowcy zaprezentują rekonstrukcję danych, z których będziemy mogli dowiedzieć się, jak przed wiekami kształtowała się liczebność zwierząt zamieszkujących światowe oceany. Naukowcy wykorzystali stare dzienniki pokładowe, teksty literackie, akty prawne, spisy celne towarów, spisy podatkowe, a nawet dostępne obecnie najróżniejsze trofea, które umożliwiły im oszacowanie liczby zwierząt morskich oraz zmiany w ich liczebności. Wiadomo na przykład, że na początku XIX wieku w wodach okalających Nową Zelandię rozpoczęła się masowa rzeź wielorybów biskajskich południowych. Jednak ludzie przestawili się na rybołówstwo morskie już znacznie wcześniej. Ze średniowiecznych dokumentów wiemy, że około roku 1000 zaczęła zmniejszać się liczba odławianych ryb słodkowodnych. Zdaniem Jamesa Barretta i Jen Harland z Cambridge University, Cluny Johnsone'a z York University i Mike'a Richardsa z Instytutu Maksa Plancka, to znak, że w tym czasie ludzie zaczęli coraz częściej spożywać ryby morskie. Przyczyną tej zmiany było spadające pogłowie ryb słodkowodnych, spowodowane nadmiernymi połowami i rosnącym zanieczyszczeniem wód. Dowody na to zebrano badając szczątki ryb oraz średniowieczne dokumenty z Anglii i północno-zachodniej Europy. Maria Lucia De Nicolo z uniwersytetu w Bolonii zauważa z kolei, że w XVI wieku wynaleziono doskonalsze statki i ludzie bardziej odważnie zaczęli zapuszczać w dalekie rejsy. Prawdziwa rewolucja w rybołówstwie morskim miała miejsce w połowie XVII wieku, gdy opracowano system ciągnięcia sieci przez dwa statki. Od tamtej pory niekorzystne zmiany zaczęły zachodzić błyskawicznie. Z dostępnych dokumentów wynika, że na początku XIX wieku na południe od Nowej Zelandii żyło od 22 do 32 tysięcy (+/- 5%) wielorybów biskajskich południowych. W roku 1925 przy życiu pozostało jedynie około 25 dorosłych samic. Dzisiaj gatunek powoli się odradza i w wodach okalających Nową Zelandię pływa około 1000 jego przedstawicieli. Znacznie wcześniej niż wielkim morskim ssakom zaszkodziliśmy mniejszym stworzeniom. Najnowsze odkrycia wskazują, że ludzie zaczęli pozyskiwać pokarm z mórz i oceanów być może już 300 000 lat temu. Z kolei z literatury greckiej z II wieku n.e. możemy domyślać się, iż już wtedy Rzymianie używali na morzu sieci. Gdy technologia został udoskonalona i na początku XIX wieku odławiano olbrzymią liczbę śledzi wystarczyło zaledwie kilkadziesiąt lat i niekorzystna pogoda by doprowadzić do upadku przemysłu zajmującego się połowem i przetwórstwem tych ryb. Tysiące kilometrów dalej, w okolicach Filipin ludzie w ciągu zaledwie 40 lat doprowadzili do 90-procentowego spadku populacji koników morskich. Jednocześnie rozwój żeglugi wywołał inwazję w różne części świata nieznanych tam gatunków, które były przewożone przez statki wraz z balastem. Tak w Ameryce Północnej pojawił się pewien ślimak przywieziony ze Szkocji z kamieniami balastowymi. Mimo tego, że mamy sporą wiedzę na temat niekorzystnego wpływu człowieka na środowisko, sytuacja w wielu przypadkach nadal nie ulega zmianie. Naukowcy sprawdzili bowiem, jakie ryby udało się złapać wędkarzom na Key West w latach 1956-2007. Okazało się, że średnia waga złapanej ryby spadła z 20 do 2,3 kilograma. Zmieniła się też częstotliwość łapanych ryb poszczególnych gatunków. Jeszcze w latach 1956-1960 dużą część połowu stanowiły duże drapieżniki, wśród nich rekiny o średniej długości ciała około 2 metrów. W roku 2007 większość złapanych ryb to przedstawiciele rodziny lucjanowatych, o średniej długości ciała rzędu 34,4 centymetra. Uczeni twierdzą, że trudno będzie doprowadzić do odrodzenia się bioróżnorodności wód. Spośród morskiej fauny mamy przede wszystkim przykłady odradzania się ssaków i ptaków. Znacznie rzadziej udaje się to w przypadku ryb i gadów. Z doświadczenia wiadomo, że aby gatunek mógł się odrodzić należy wprowadzić ograniczenia połowu lub w ogóle go zakazać, ochraniać obszary występowania, ograniczać zanieczyszczenia i ew. dostarczać zwierzętom pożywienie. Nawet i takie działania nie gwarantują sukcesu, który zależy też od stopnia wytrzebienia gatunku, długości życia jego osobników, okresów rozrodczych oraz czasu. Generalnie gatunki, których przedstawiciele żyją krócej, odradzają się szybciej. Często jednak trzeba odtwarzać cały łańcuch pokarmowy, by interesujący nas gatunek powrócił tam, gdzie niegdyś występował.
  20. Gawrony, ptaki z rodziny krukowatych, posługują się narzędziami nie gorzej, a może nawet lepiej od szympansów. Potrafią je samodzielnie wykonać, dostosowywać do różnych zadań, a nawet korzystać w określonej kolejności z dwóch przyrządów. Badacze z Queen Mary, University of London i Uniwersytetu w Cambridge przeprowadzili serię eksperymentów z ptakami trzymanymi w niewoli. Wyniki opublikowane w Proceedings of the National Academy of Sciences były dużym zaskoczeniem, ponieważ na wolności gawrony nie korzystają z narzędzi. I tak Cook, Fry, Connelly i Monroe stały się prawdziwymi bohaterami. Okazało się np., że bez wcześniejszego treningu ptaki potrafiły wybrać kamień właściwej wielkości, by zrzucić go przez rurkę (przypominającą tę w malakserze) na platformę, która opadała, uwalniając przy okazji robaka. W zależności od wybranego scenariusza gawrony posługiwały się bezbłędnie dużym i ciężkim, małym i lekkim bądź wydłużonym kamieniem. Zawsze dobierały więc odpowiedni kształt oraz rozmiar. Dzięki temu udawało im się osiągnąć ten sam cel za pomocą różnych środków, co oznacza sporą elastyczność działania. Kiedy odpowiednie narzędzie znajdowało się poza ich zasięgiem, zwierzęta korzystały z innego przyrządu (tzw. metanarzędzia), by je zdobyć. Naukowiec wstawiał kolejno do klatki 3 zapadnie z pionową rurką o różnym przekroju. W dwóch urządzeniach z rurką o szerszym przekroju znajdowały się kamienie: w jednej mniejszy, w drugiej większy. Na trzeciej zapadni spoczywał robak. By go zdobyć, trzeba było najpierw pozyskać mały kamyczek (rurka prowadząca do platformy była wąska). Eksperymentator wkładał też do woliery duży kamień, z którego należało skorzystać, by uwolnić mały kamyk. Gawrony zdawały egzamin śpiewająco. Posługując się hakiem, gawrony wyciągały pokarm z tub o zróżnicowanym kształcie. Co więcej, potrafiły wygiąć prosty kawałek druta, aby sobie ten hak stworzyć. Do tej pory analogiczne zachowanie obserwowano u jednej zaledwie samicy wrony brodatej (Corvus moneduloides) z Nowej Kaledonii – Betty. W omawianym studium z wyzwaniem wyciągnięcia wiaderka z pokarmem poradziły sobie przy pierwszym podejściu 3 z 4 badanych gawronów. Uważamy, że to pierwszy nierodzący wątpliwości przykład zwierzęcego wglądu, gdyż gawrony wykonały hak w pierwszej próbie, a wiemy, że nie miały wcześniejszych doświadczeń z wyginaniem haczyków z drutu – opowiada dr Nathan Emery. Brytyjczycy sądzą, że umiejętność posługiwania się narzędziami może być u gawronów produktem ubocznym złożonej inteligencji fizycznej, a nie przystosowawczą specjalizacją jak u wron brodatych. Corvus moneduloides wydłubują za pomocą narzędzi gąsienice. Umiejętność ta wykształciła się u nich zatem pod wpływem nacisków środowiskowych. Gawrony mogą zaś pozyskiwać pokarm z innych źródeł, np. ludzkich śmieci. Wygląda więc na to, że zdolność korzystania z przyrządów i rozumienia fizycznych właściwości materiałów pojawiła się u wspólnego przodka krukowatych.
  21. Obowiązująca przez dziesiątki lat teoria dotycząca zakłóceń występujących w tranzystorach prawdopodobnie jest fałszywa. Może to oznaczać, że wkrótce nie będziemy w stanie produkować mniejszych i bardziej wydajnych układów scalonych dopóty, dopóki nie powstanie prawdziwa teoria wyjaśniająca szumy. Jason Campbell i jego zespół z Narodowego Instytutu Standardów i Technologii badali fluktuacje pomiędzy stanami on i off w coraz mniejszych tranzystorach. Odkryli w ten sposób, że obowiązujący od dziesiątków lat standardowy model wyjaśniający zakłócenia nie pasuje do faktów. Teoria zwana modelem tunelowania elastycznego mówi, że wraz ze zmniejszaniem się rozmiarów tranzystora, częstotliwość zakłóceń jest coraz większa. Jednak Campbell i jego koledzy wykazali, że nawet w tranzystorach o rozmiarach jednego nanometra częstotliwość ta jest ciągle taka sama. Oznacza to, że cały model wyjaśniający to zjawisko jest nieprawidłowy. Dotychczas nie stanowiło to większego problemu ze względu na spore rozmiary tranzystorów. Te jednak bardzo szybko stają się coraz mniejsze i wkrótce przemysł może natknąć się na problem, z którym sobie nie poradzi, gdyż nie będzie wiadomo jak. Jest to szczególnie ważne w tranzystorach o małej mocy, gdyż w ich przypadku fluktuacje pomiędzy on i off są szczególnie duże. To poważna przeszkoda na drodze rozwoju tranzystorów dla zastosowań wymagających małej mocy. Musimy zrozumieć na czym polega problem, zanim go naprawimy. Kłopot w tym, że w tej chwili nie mamy pojęcia co się dzieje - mówi Campbell.
  22. W południowym Peru na wysokości niemal 4 tys. m n.p.m. odkryto świetnie zachowaną skamielinę leniwca sprzed 5 mln lat. Jest on o ok. 4 mln lat starszy od egzemplarzy znajdowanych wcześniej na terenie Ameryk. Prehistorycznego leniwca znaleziono pod cementową podłogą domu w andyjskim regionie Espinar podczas zakładania instalacji wodnej. W pobliżu znajdowały się również fragmenty innego zwierzęcia sprzed 5 mln lat – olbrzymiego pancernika. Wykopaliska były finansowane przez rząd francuski. Leniwiec mierzył nieco ponad 3 metry, był roślinożerny i przemierzał naszą planetę w mio-pliocenie – wylicza Rodolfo Salas z peruwiańskiego Muzeum Historii Naturalnej. Znalezienie go jest bardzo ważne, gdyż to pierwszy kompletny szkielet sprzed 5 mln lat. Wcześniej w Amerykach odkopywano tylko fragmenty kośćca, w dodatku datowano je na plejstocen, czyli na epokę trwającą od 1,8 mln do 11 tys. lat temu. Dzięki temu będzie można lepiej poznać ewolucję ssaków w Andach.
  23. Wydawałoby się, że w dziedzinie horrorów nic już nie może zaskoczyć, podobnie jak w przypadku armatury sanitarnej i papieru toaletowego. Japończycy, mistrzowie grozy, znów jednak zaskoczyli. Koji Suzuki, autor sfilmowanej powieści Ring, dał się przekonać wytwórni papieru Hayashi Paper Corp. do napisania horroru, który został w całości wydrukowany na kolejnych kawałkach rolki. Kropla składa się z 9 rozdziałów i traktuje o złym duchu z publicznej toalety. Czytanie horroru w otoczeniu przypominającym scenerię z książki może być, wg przedstawicieli producenta, niezapomnianym przeżyciem. Każda rolka jest pakowana oddzielnie w czarny woreczek z nadrukiem. Całość przypomina okładkę lub plakat, a zamazana twarz z cieknącą z oka łzą (krwią) wygląda naprawdę niepokojąco. Powieść wydano na razie po japońsku, a między znakami widnieją niebieskie plamy krwi. W najnowszym horrorze Suzuki odwołuje się do wierzeń z Kraju Kwitnącej Wiśni, zgodnie z którymi duchy i złe moce zamieszkują najmniejsze pomieszczenia w domu. Sprzedaż Kropli rozpocznie się 6 czerwca. Za 86-centymetrową rolkę trzeba będzie zapłacić 210 jenów, czyli ok. 2,20 dol.
  24. Wg badaczy z Cambridge, średniowieczni rybacy po raz pierwszy wypłynęli na otwarte morze ok. 1000 r. Być może nigdy by do tego nie doszło, gdyby nie rozrost populacji, zanieczyszczenie rzek i jezior oraz zmniejszenie liczebności dużych ryb słodkowodnych. Ości znajduje się na terenie wykopalisk archeologicznych z całej północno-zachodniej Europy. Postanowiliśmy złożyć w całość wszystkie zebrane wiadomości – wyjaśnia dr James Barrett. Wymagało to m.in. oznaczenia, do jakiego gatunku należą kości i z jakiego okresu pochodzą. Dość szybko okazało się, że pod koniec pierwszego tysiąclecia naszej ery nastąpił zdecydowany zwrot od ryb słodkowodnych ku morskim. By to ustalić, naukowcy posłużyli się zwykłą proporcją. Wyliczali, jaki odsetek stanowiły gatunki słodkowodne, np. szczupaki, a jaki ryby morskie, w tym śledzie i dorsze. Wg Barretta, szukając przyczyn zmiany menu, nie można polegać na jednoczynnikowym rozwiązaniu. Po dokładnym obejrzeniu ości ryb słodkowodnych z Yorku, gdzie zebrano dużą kolekcję, łatwo zauważyć, że długość zwierząt malała z czasem. Na tej podstawie można wyciągnąć uprawniony wniosek, że ryby słodkowodne nie były już w stanie zaspokoić zapotrzebowania. Co do tego doprowadziło? Brytyjczycy uważają, że nadmierne odławianie oraz budowanie tam przy młynach. W owym czasie w północno-zachodniej Europie doszło też do ekspansji miast. Nawet gdyby dostawy ryby utrzymały się na dotychczasowym poziomie, nie udałoby się w ten sposób wyżywić rozrastających się społeczności. Badania zespołu doktora Barretta stanowią część projektu Historia Populacji Zwierząt Morskich (History of Marine Animal Populations, HMAP). Jego pomysłodawcami są naukowcy pracujący nad międzynarodowym programem Census of Marine Life.
  25. Białko kojarzone dotychczas niemal jednoznacznie z rozwojem nowotworów jest istotnym czynnikiem regulującym procesy starzenia - udowadniają naukowcy z amerykańskiej instytucji Buck Institute for Age Research. Jeżeli analogiczny mechanizm zostanie odkryty także u ludzi, możliwe będzie znaczne wydłużenie czasu życia poprzez regulację aktywności pojedynczej cząsteczki. Proteiną badaną przez amerykańskich badaczy był HIF-1, czyli czynnik indukowalny przez niedotlenienie (ang. hypoxia-inducible factor 1). Białko to, wytwarzane w reakcji na obniżone wysycenie tkanek tlenem, stymuluje serię przemian prowadzących do poprawy ukrwienia i utlenowania danego regionu ciała. Niemal oczywista jest więc idea wykorzystania tej cząsteczki do powstrzymania rozwoju nowotworów poprzez "uduszenie" rozrastającej się tkanki. Z informacji opublikowanych przez czasopismo PLoS Genetics wynika jednak, że ta sama substancja może wzmacniać prozdrowotne działanie diety o obniżonej wartości energetycznej. Do swoich badań naukowcy z Buck Institute for Age Research wykorzystali nicienie Caenorhabditis elegans. Zwierzęta podzielono na kilka grup zawierających zmodyfikowane genetycznie osobniki wytwarzające różną ilość HIF-1. Następnie osobniki z każdej populacji rozdzielono na dwie grupy, karmione różną ilością pożywki. Autorom eksperymentu udało się wykazać, że nadmierna synteza HIF-1 blokuje korzystne działanie restrykcji kalorycznej. Zupełnie odwrotnie reagowały organizmy zwierząt wytwarzających bardzo niską ilość badanej proteiny - zaobserwowano u nich wydłużenie czasu życia nawet w przypadku stosowania standardowej, wysokoenergetycznej diety. Zaobserwowany efekt wynika z aktywności retikulum endoplazmatycznego - wewnątrzkomórkowej jednostki wyspecjalizowanej m.in. w wytwarzaniu białek. Jest to istotna przesłanka na korzyść hipotezy sugerującej, iż bezpośrednią przyczyną starzenia się jest akumulacja nieprawidłowo uformowanych cząsteczek protein. Zgodnie z tą teorią, nagromadzenie wadliwych molekuł może prowadzić do obumierania komórek i całego organizmu. Wyników zebranych na podstawie badań nad C. elegans nie można, oczywiście, w prosty sposób uznać za prawdziwe w odniesieniu do ludzi. Jest to jednak istotna wskazówka mogąca doprowadzić do opracowania nowych sposobów kontrolowania starzenia w naszych organizmach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...