Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Search the Community

Showing results for tags 'uwaga'.



More search options

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Found 34 results

  1. Wiele badań poświęcono oglądaniu przez ludzi witryn internetowych czy książek, jednak kwestia skanowania wzrokiem menu to empiryczna tabula rasa. Restauratorzy zwykli zakładać istnienie tzw. słodkiego punktu tuż nad połową prawej strony karty dań, na który ludzie patrzą ponoć dłużej i częściej. Okazuje się jednak, że klienci pochodzą do menu jak do książki - sekwencyjnie. Prof. Sybil Yang z San Francisco State University stwierdziła, że czytając menu sekwencyjnie, przeciętny klient nie zatrzymuje się nigdzie na dłużej. Wygląda więc na to, że umieszczanie w "słodkim punkcie" dań do wypromowania nie ma większego sensu, bo punkt ten zwyczajnie nie istnieje. Amerykanka podkreśla, że czytanie karty dań różni się od czytania w innych kontekstach, bo mamy do czynienia z odbiorcą zmotywowanym do zapoznania się z całością [tekstu]. Yang przypomina studium grafika Williama Doerflera, który opublikował mapę punktów skupiania wzroku w menu. W zygzakowatym schemacie pierwsze skrzypce grała umieszczona nad środkiem prawej paginy (a jakże) jedynka, która miała ciągle i wciąż ściągać na siebie uwagę klienta. Pani profesor była zaskoczona tymi wynikami i zastanawiała się, czy to ona inaczej podchodzi do karty dań, czy też Doerfler się myli. Postanowiła to sprawdzić, dlatego zebrała grupę ochotników, którzy nosili skaner siatkówki na podczerwień i po przejrzeniu fikcyjnego menu mieli złożyć zamówienie. Analizując nagranie, Yang stwierdziła, że przeważnie ludzie wodzili wzrokiem od lewej do prawej i od góry do dołu dwustronicowego menu. Posuwali się wolno, co sugeruje, że czytali, a nie skanowali. Naukowcy nie znaleźli słodkiego punktu, na którym skupiano by się szczególnie długo, wspominają jednak o "kwaśnym punkcie", na który patrzono najkrócej. Znajdowały się w nim informacje o restauracji i spis sałatek (punkt ten obejmuje dół obu stron). Wszystko wskazuje na to, że klienci restauracji wybierają przystawkę i na niej budują resztę zamówienia.
  2. Korzystanie z urządzeń z ekranem dotykowym zwiększa prawdopodobieństwo, że kierowca zjedzie na drugi pas. Wyniki studium zespołu Kristie Young z Centrum Badania Wypadków Monash University ukazały się w piśmie Applied Ergonomics. Australijczycy zaznaczają, że przenośne urządzenia, które zabieramy ze sobą także do samochodu, nie zostały zaprojektowane głównie z myślą o kierowcach. Często mają drobną czcionkę lub dość skomplikowane menu, przez co kierowcy spędzają sporo czasu, próbując znaleźć konkretną rzecz. W eksperymencie Young wzięło udział 37 osób w wieku od 18 do 48 lat. Za pomocą komputerowego Testu Rozproszenia Kierowcy MUARC oceniano ich zdolność do utrzymania się na pasie i w bezpiecznej odległości za samochodem z przodu podczas wyszukiwania utworu w liście iPoda Touch. Ruchy oczu śledzono za pomocą aplikacji faceLAB. Byliśmy zainteresowani, czy w porównaniu do urządzeń niedotykowych, kierowcy spędzają więcej czasu, nie patrząc na drogę. Okazało się, że nie tylko dłużej nie patrzyli, gdzie jadą, ale także z większym prawdopodobieństwem zjeżdżali ze środka pasa i źle oceniali odległość od auta z przodu. Gdy kierowca nie patrzy na drogę, nie wychwytuje wzrokowych wskazówek ze środowiska, które pozwalają dokonać mikrokorekt [...]. Australijczycy tłumaczą, że by jakoś zaradzić rozproszeniu uwagi, kierowcy zwalniają i częściej spoglądają na urządzenie, ale w ten sposób wcale nie poprawiają sytuacji, bo krócej patrzą zarówno na odtwarzacz, jak i na drogę. Czas oglądania sytuacji na ulicy może być zbyt krótki, by zebrać wszystkie potrzebne informacje, a błędy z czasem się kumulują. Young opowiada, że w badaniach przeprowadzonych parę lat temu wśród kierowców ze stanu Wiktoria okazało się, że ponad 40% używa podczas jazdy przenośnego odtwarzacza muzyki. Około połowy stanowili młodzi kierowcy. W ramach najnowszego studium nie ustalano, czy ryzyko zmienia się z wiekiem i doświadczeniem kierowcy, ale Australijczycy sądzą, że tak. Dodają jednocześnie, że przydałoby się lepiej zintegrować przenośne urządzenia z samochodem i wprowadzić blokady systemowe, zezwalające na używanie podczas jazdy ograniczonej liczby opcji.
  3. Akupresura, wywodząca się z medycyny chińskiej metoda leczenia za pomocą uciskania określonych punktów ciała, poprawia funkcjonowanie poznawcze osób z łagodnym pourazowym uszkodzeniem mózgu (ang. traumatic brain injury, TBI). Odkryliśmy, że badani z lekkim pourazowym uszkodzeniem mózgu, których poddano akupresurze, lepiej funkcjonowali poznawczo, zdobywając znacznie więcej punktów w testach na pamięć roboczą niż przedstawiciele grupy kontrolnej. To zasugerowało nam, że akupresura może być skuteczną terapią dodaną dla osób z TBI – twierdzi prof. Theresa Hernandez z University of Colorado Boulder. Podczas eksperymentów wykorzystywano metodę Jin Shin. Zespół Hernandez wybrał 26 punktów na ciele (od głowy aż po stopy). Ochotnikami zajmowali się wykwalifikowani specjaliści od akupresury. Potraktujmy meridiany [hipotetyczne kanały energetyczne] jak autostrady, a uciskane punkty jak zlokalizowane koło nich miasta. Kiedy w Denver jest korek, który niekorzystnie wpływa na położone daleko od niego Boulder, zniesienie blokad energetycznych, lub jak w tym przypadku, zlikwidowanie korków [przywraca drożność]. Poprawia się albo płynność ruchu, albo stan zdrowia. W studium wzięło udział 38 pacjentów. Losowano ich do jednej z dwóch grup: 1) eksperymentalnej, u której specjaliści uciskali punkty akupresurowe bądź 2) kontrolnej, u której ci sami praktycy uciskali miejsca nieuznawane za punkty akupresurowe, co miało działać jak placebo. Ani naukowcy, ani sami badani nie wiedzieli, kto trafił do jakiej grupy. Później Amerykanie zastosowali kilka testów neuropsychologicznych. Pamięć krótkotrwałą badano za pomocą testu Digit Span Test (sprawdzano, ile cyfr z zasłyszanego ciągu pacjent zapamiętał i odtworzył w kolejności odczytywania i wspak). Okazało się, że osoby przechodzące akupresurę wypadały lepiej. Poza tym psycholodzy zastosowali Test Ridleya Stroopa, gdzie trzeba nazwać kolor słowa, ignorując jego napisane znaczenie. Bada on pamięć roboczą i uwagę. Na czas badania ochotnicy zakładali czepki z elektrodami, dzięki którym mierzono aktywność mózgu w odpowiedzi na różne bodźce. Wyniki pokazały, że osoby po akupresurze reagowali na bodźce szybciej niż grupa kontrolna. W przyszłości Hernandez chce sprawdzić, czy Jin Shin można by zastosować u żołnierzy powracających z frontu.
  4. Profesor Adrian Raine z University of Pennsylvania przeprowadził pilotażowe badania z 21 osobami, które popełniły przestępstwa urzędnicze czy gospodarcze, np. oszustwa związane z kartami płatniczymi czy realizacją ukradzionych czeków. Okazało się, że dwie struktury ich mózgów są zbudowane inaczej niż w przypadku niewchodzących w tego typu konflikt z prawem ludzi w podobnym wieku i o zbliżonej pozycji społecznej. Neurokryminolog podkreślił, że dobrze rozwinięte u nich cechy – podejmowanie adekwatnych i szybkich decyzji oraz wzmożona uwaga, dzięki której mocniej reagują na bodźce fizyczne i są silniej motywowani – pozwalają także osiągnąć sukces w biznesie. Problemem jest, jak widać, wykorzystanie zdolności we właściwym celu. Raine i jego kolega z uczelni prof. William Laufer zbadali 21 osób, które popełniły jakieś "przestępstwo w białych rękawiczkach", i 21 przedstawicieli grupy kontrolnej. W studium nie uwzględniono pracowników bankowości. Okazało się, że u tych pierwszych nastąpiło powiększenie rejonów odpowiedzialnych za przetwarzanie informacji społecznych, regulację emocjonalną i monitorowanie abstrakcyjnych nagród, np. pieniędzy. Odmienności stwierdzono w obrębie kory przedczołowej, zaangażowanej w planowanie, wyrażanie swojej osobowości, podejmowanie decyzji czy przejawianie właściwych społecznie zachowań, oraz w okolicy zbiegu płatów skroniowego i ciemieniowego (ang. temporoparietal junction, TPJ), którą łączy się z podejmowaniem moralnych decyzji. Raine wątpi, czy powinniśmy próbować odwrócić opisane zmiany w strukturze mózgu, zważywszy na ich przydatność w polityce i biznesie. Polityk musi być czasem bezwzględny, a biznesmen podejmować ryzyko. Ważne, by nie przekraczać cienkiej niekiedy granicy między przydatnością społeczną a przestępstwem. Profesor podkreśla, że wyniki badań są na razie wstępne. W ubiegłą środę (23 lutego) przedstawił je uczestnikom dorocznego spotkania American Association for the Advancement of Science (AAAS). Wspominał też o mniejszym ciele migdałowatym psychopatów oraz zwiększonej aktywności amygdala w odpowiedzi na bodźce prowokujące emocjonalnie u mężczyzn znęcających się nad partnerkami. Choć neurokryminologia przebyła daleką drogę od mierzenia czaszek przestępców (frenologii), pytanie o funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości nadal pozostaje aktualne. Jeśli kryminaliści cierpią na dysfunkcje mózgu z powodów pozostających poza ich kontrolą, czy powinni być uznawani za w pełni odpowiedzialnych za popełniane czyny?
  5. Wiele przeprowadzonych w ostatnich latach badań wskazywało, że kierowcy rozmawiający w czasie jazdy przez telefon komórkowy nie są w stanie dostatecznie skoncentrować się na drodze, co zwiększa ryzyko wypadków. Okazuje się jednak, że w pewnej sytuacji rozmowa przez komórkę może spełnić pozytywną rolę. Chodzi o znużenie, odczuwane np. pod koniec długiej drogi. Wtedy, wg naukowców z University of Kansas, zaangażowanie się w drugie zadanie może zwiększyć uwagę zwracaną na drogę i uratować życie. W półgodzinnym eksperymencie w symulatorze jazdy wzięło udział 45 osób. Paul Atchley i Mark Chan testowali ich uwagę i pamięć krótkotrwałą, posługując się różnymi przeszkodami, m.in. hamującym nagle samochodem czy billboardem popularnej sieci fast foodów. Części kierowców przydzielono na czas jazdy drugie zadanie, przy czym niektórzy wykonywali je dopiero pod koniec podróży. Reszta miała po prostu jechać. Uwagę oceniano za pośrednictwem zdolności utrzymania się na własnym pasie, reagowania w porę, by uniknąć zderzenia z hamującym z przodu autem i unikania gwałtownych manewrów. Amerykanie sprawdzali też, ile znaków zapamiętywali badani. Okazało się, że w porównaniu do ochotników wykonujących zadanie przez cały czas i zajmujących się wyłącznie jazdą, ludzie, którzy mieli coś zrobić dopiero w drugiej części podróży, lepiej trzymali się pasa i rzadziej popełniali wykroczenia. Chan i Atchley podkreślają, że choć rzeczywiście wyniki sugerują, że jakość jazdy się polepsza, wykonywanie drugiej czynności zawsze wiąże się z ryzykiem.
  6. Najlepszą metodą na zdobycie przez kobietę początkowego zainteresowania mężczyzny jest dotknięcie jego ramienia, choć powinno ono być na tyle krótkie, że świadomie nie da się go właściwie zauważyć. Psycholodzy z zespołu doktora Nicolasa Gueguena z Uniwersytetu Południowej Bretanii zaaranżowali eksperyment, w ramach którego 20-letnia kobieta, uznana przez panel 18 mężczyzn za przeciętnie atrakcyjną, podchodziła w barze do 64 losowo wybranych samotnych mężczyzn. Prosiła o pomóc w nawleczeniu klucza na breloczek. W połowie przypadków przed podziękowaniem i wróceniem do swojego stolika na 1-2 sekundy dotykała przedramienia pomocnika. Obserwatorzy zauważyli, że wśród muśniętych dłonią aż 1/3 zaczynała rozmowę z kobietą, podczas gdy w grupie niedotykanych na podtrzymanie kontaktu decydowało się tylko 16% panów. To kolejne badania wskazujące na moc dotyku. Poprzednie studium Gueguena zademonstrowało, że kobiety z większym prawdopodobieństwem zgadzały się na taniec, jeśli przed zaproszeniem mężczyzna delikatnie dotykał ich ramienia.
  7. Szum tła oddziałuje zarówno na intensywność smaku, jak i na postrzeganie kruchości. To dlatego, wg naukowców, jedzenie w samolocie lub na statkach wydaje się często tak niesmaczne (Food Quality and Preference). Podczas dwóch eksperymentów 48 ochotnikom zawiązywano oczy i proszono o ocenę intensywności smaku (słodyczy i słoności), kruchości pokarmów, a także ich ogólnego smaku/stopnia, w jakim dana pozycja w menu im smakowała. W tym czasie przez słuchawki odtwarzano im szum biały o różnym natężeniu (głośny lub cichy) albo w pomieszczeniu panowała cisza. Okazało się, że głośniejsze dźwięki zmniejszały wrażenie słodyczy i słoności, zwiększając jednocześnie subiektywne wrażenie chrupkości. Badani kosztowali m.in. ciastek i chipsów. Zgodnie z obiegową opinią jedzenie w samolocie nie należy do fantastycznych. Jestem pewien, że linie lotnicze robią wszystko, co w ich mocy [by zapewnić najwyższą jakość obsługi], więc mając to na uwadze, zastanawialiśmy się, czy istnieją inne powody, dla których jedzenie nie miałoby być dobre. Pomyśleliśmy, że może chodzi o szum tła - opowiada dr Andy Woods, naukowiec pracujący w laboratoriach Unilevera i na Uniwersytecie w Manchesterze. Brytyjczyk wspomina też, że NASA wyposaża astronautów w dobrze przyprawione pokarmy o silnym smaku. Niewykluczone, że poza mikrograwitacją powodem jest właśnie szum tła. Ponieważ nikt wcześniej nie przeprowadzał badań na ten temat, podjął się ich jego zespół. Czemu przy głośniejszych dźwiękach pokarmy wydawały się mniej słone/słodkie i bardziej chrupiące? Dowody wskazują, że efekt można sprowadzić do tego, gdzie kieruje się nasza uwaga – jeśli szum tła jest stosunkowo głośny, może odciągać uwagę od jedzenia. Wyniki demonstrują, że szum tła inaczej wpływa na właściwości jedzenia niezwiązane z dźwiękiem (słodycz, słoność) i na te przekazywane za pośrednictwem słuchu (kruchość). Co ciekawe, ogólne zadowolenie z jedzenia pokrywało się ze stopniem, do jakiego ochotnikom podobało się szum biały. Zagadnienie to będzie badane w ramach przyszłych eksperymentów.
  8. Przebywanie przez dłuższy czas w towarzystwie osób rozmawiających przez telefon komórkowy może być irytujące, o czym dobrze wiedzą korzystający z komunikacji miejskiej. Psycholodzy wyjaśnili, czemu się tak dzieje. Wysłuchiwanie tylko połowy konwersacji rozprasza w większym stopniu niż słyszenie obu stron. Oznacza to, że na inne zadania można wygospodarować mniejszą pojemność uwagi. Lauren Emberson, doktorantka z Uniwersytetu Cornella, zainteresowała się tym zagadnieniem, studiując jeszcze w Kanadzie. Dojeżdżając codziennie z daleka na uczelnię, zauważyła, że kiedy ktoś w autobusie rozmawiał przez komórkę, nie była w stanie niczego robić. W grę nie wchodziło nawet słuchanie muzyki. Na potrzeby eksperymentu Emberson nagrała rozmowy dwóch par współlokatorek z akademika. Każdą konwersację utrwalono zarówno w postaci dialogu, gdzie słuchacz miał dostęp do wypowiedzi każdej ze stron, jak i jego połówek, czyli kwestii tylko jednej kobiety. Doktorantka nagrała również monologi wszystkich studentek, które podsumowywały rozmowę. Ścieżki dźwiękowe odtwarzano badanym, gdy wykonywali na komputerze zadania wymagające uwagi, np. śledzili przesuwającą się na ekranie kropkę za pomocą kursora. Okazało się, że ochotnicy osiągali dużo gorsze wyniki, gdy słyszeli tylko rozmowy połówkowe. Autorka badań uważa, że opisywane zjawisko jest wywołane tendencją mózgu do ignorowania bodźców przewidywalnych, w tym przypadku dostępnej w całości konwersacji, i zwracania uwagi na wszystko, co zaskakuje, czyli półdialogu.
  9. Czy kultura wpływa na budowę i działanie mózgu? Zbiorcza analiza wielu badań na temat zachowania czy przebiegu procesów poznawczych u ludzi Wschodu i Zachodu świadczy o tym, że tak. Denise C. Park z Uniwersytetu Teksańskiego i Chih-Mao Huang z University of Illinois przebrnęli przez pokaźną liczbę studiów. Ustalili, że reprezentujący kultury kolektywistyczne Azjaci przetwarzają informacje w sposób bardziej całościowy, podczas gdy przedstawiciele nastawionego indywidualistycznie Zachodu skupiają się raczej na poszczególnych obiektach. Na tym jednak nie koniec, ponieważ różnice dotyczą także uwagi, kategoryzacji i wnioskowania. Gdy w ramach jednego z wybranych eksperymentów pokazywano ochotnikom zdjęcia pływającej ryby, Japończycy zapamiętywali więcej szczegółów z tła niż Amerykanie. Podczas badań angażujących technologię śledzenia ruchów gałek ocznych okazało się, że ludzie z Zachodu spędzali więcej czasu, patrząc na obiekt centralny, a Chińczycy skupiali się bardziej na tle. W odniesieniu do twarzy stwierdzono, że ci pierwsi zwracają uwagę zarówno na rejon oczu, jak i ust, a ci drudzy spoglądają na centralną część fizjonomii. Tandem naukowców z USA zwrócił uwagę na fakt, że śledzenie zmian w przebiegu procesów poznawczych dostarcza informacji na temat starzenia się oraz przekształceń uwarunkowanych kulturowo. W przypadku odtwarzania swobodnego (ang. free recall), pamięci roboczej i tempa przetwarzania informacji decydujący okazał się wpływ starzenia, a nie doświadczeń kulturowych. Co ciekawe, w miarę upływu lat ludzie zmierzają w kierunku bardziej zrównoważonej reprezentacji siebie i innych, przez co obywatele Zachodu stają się mniej skoncentrowani na sobie, a Azjaci w większym stopniu skupieni na własnym ja. Liczne badania sugerowały, że kultura oddziałuje na funkcjonowanie mózgu, co jednak z kulturowym wpływem na jego budowę? Całkiem niedawno Park i Michael Chee z Duke-National University of Singapore wykazali, że w porównaniu do Azjatów, u osób mieszkających na Zachodzie grubsza jest kora w odpowiadających za wnioskowanie płatach czołowych, natomiast u przedstawicieli Wschodu bardziej rozbudowała się kora w obszarach percepcyjnych. Park i Huang uważają, że zastosowanie rezonansu magnetycznego do badania neuroanatomicznych różnic międzykulturowych może być trudne z kilku powodów. Pomijając wartości kulturowe, obie grupy różnią się przecież jeszcze pod wieloma innymi względami. Poza tym, żeby móc porównywać wyniki uzyskiwane przez poszczególne zespoły badawcze, trzeba by pamiętać o wykorzystywaniu identycznych urządzeń do MRI z takim samym oprogramowaniem.
  10. Autorzy niewielkiego studium zauważyli, że u otyłych dzieci z cukrzycą typu 2. występują problemy poznawcze, dotyczące m.in. uwagi i pamięci, których nie ma u równie otyłych maluchów wolnych od cukrzycy. Ponieważ w badaniu wzięło udział 36 dzieci, za wcześnie na wyciąganie wniosków, że to cukrzyca odpowiada za różnice między grupami. Nie wiadomo też, na ile i czy w ogóle ograniczenie możliwości intelektualnych szkodzi młodym diabetykom. Dr Antonio Convit, psychiatra z Langone Medical Center Uniwersytetu Nowojorskiego, uważa, że jego zespół uchwycił moment powstawania ewentualnego uszkodzenia mózgu. Musimy zacząć patrzeć na tę chorobę w bardziej złożony sposób, a nie tylko skupiać się na jej wpływie na oczy, nerki czy stopy. Amerykanin uważa, że cukrzyca typu 2. odpowiada obecnie, przynajmniej w USA, za 40% przypadków cukrzycy u dzieci. W przeszłości dotyczyła ich głównie cukrzyca typu 1., stąd zarzucona już nazwa tej jednostki chorobowej – cukrzyca młodzieńcza. Ze względu na lawinowy wzrost liczby otyłych dzieci i nastolatków zwiększyło się jednak rozpowszechnienie cukrzycy typu 2. w tej grupie wiekowej. Monitorując wpływ cukrzycy na młody mózg, Convit i inni przeprowadzili eksperyment z osiemnaściorgiem otyłych nastolatków z cukrzycą typu 2. i równoliczną grupą otyłych rówieśników. Po przebadaniu baterią testów okazało się, że diabetycy wypadli gorzej od pozostałych pod względem uwagi, pamięci i planowania. Mieli też niższy iloraz inteligencji. Różnice były istotne statystycznie, ale poszczególnych wskaźników nie zsumowano, nie wiadomo więc, o ile dokładnie (procentowo) spadły wyniki chorych dzieci. Amerykanie podejrzewają, że cukrzyca wpływa na naczynia krwionośne mózgu. Na szczęście opisane wyżej niekorzystne zjawiska zanikają wraz z wyeliminowaniem cukrzycy typu 2., dlatego tak ważne jest, by unormować wagę nastolatków.
  11. Jeśli będziemy śpiewać starszym ludziom z demencją, pomożemy im w tworzeniu nowych wspomnień (Neuropsychologia). Już wcześniej zespół profesora Petra Janaty z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis ustalił, że muzykoterapia może spowolnić postępy choroby Alzheimera, poprawiając funkcjonowanie pamięci, zwłaszcza autobiograficznej. Amerykanin proponował posłużenie się znaczącymi utworami z przeszłości, by w ten sposób stworzyć ścieżkę dźwiękową czyjegoś życia i pomóc w przywołaniu na hasło w postaci dźwięku wspomnień szczególnych miejsc czy osób. Stwierdzono więc, że muzyka pomaga w odpamiętywaniu, nie było jednak wiadomo, czy ułatwia nabywanie nowych informacji. Brandon Ally z Uniwersytetu Bostońskiego i zespół usłyszeli o przypadku mężczyzny z alzheimeryzmem, który potrafił opowiedzieć o aktualnych wydarzeniach, jeśli córka wyśpiewywała mu wiadomości na melodię znanych piosenek popowych. Wyglądało to na anegdotę, dlatego naukowcy postanowili sami sprawdzić, czy takie podejście naprawdę działa na pacjentów z demencją. Dali 13 osobom z chorobą Alzheimera i 14 zdrowym równolatkom do czytania wierszyki z czterdziestu nieznanych im dziecięcych piosenek. W połowie przypadków w tle odtwarzano piosenkę, a pozostali usłyszeli jedynie deklamację słów. Wszystkim badanym ponownie pokazano wierszyki, tym razem bez towarzyszenia muzyki. Pomieszano je z kolejną czterdziestką nieznanych wierszy. Okazało się, że seniorzy z alzheimerem potrafili rozpoznać 40% pierwotnych wierszy, jeśli towarzyszyła im muzyka i tylko 28% utworów z towarzyszeniem recytatora. Zdrowi ludzie rozpoznawali 80% utworów, bez względu na to, czy towarzyszyła im muzyka, czy deklamacja. Ally sądzi, że śpiewana nauka sposobu przyjmowania leków na początkowych etapach choroby Alzheimera może pozwolić pacjentom nieco wydłużyć okres samodzielnego życia. Na razie nie wiadomo, czemu takie podejście działa, ale bostończycy podejrzewają, że muzyka angażuje długo oszczędzane przez chorobę ośrodki podkorowe, niewykluczone też, że chodzi o pobudzenie, a w związku z tym o nasilenie uwagi.
  12. Dzieci z autyzmem postrzegają cienie inaczej od rówieśników. O ile ci ostatni mogą im się przyglądać i na tej podstawie wnioskować, jaki obiekt je rzuca, u chorych maluchów cień wydaje się zaburzać zdolność rozpoznania obiektów i osób. Kiedyś uznawano autyzm głównie za zaburzenie społeczne, coraz więcej dowodów świadczy jednak o tym, że wiążą się z nim różne nieprawidłowości czuciowe. O ile dotknięte nim osoby potrafią np. skuteczniej od ludzi zdrowych wyszukiwać figury ukryte w większym obrazie, o tyle słabiej radzą sobie z bodźcami złożonymi, np. zdjęciami z pikselozą. Niektórzy badacze uważają nawet, że deficyty sensoryczne stanowią przyczynę części towarzyszących autyzmowi zaburzeń zachowania. Pewne teorie zakładają, że różnice czuciowe są wynikiem szumu w postrzeganiu świata przez mózg. Dlatego też szczegóły wybijają się na pierwszy plan, zanika zaś szerszy kontekst, w jakim się pojawiają i funkcjonują. Z tego powodu psycholodzy z Uniwersytetu w Padwie postanowili sprawdzić, jak autycy interpretują cienie. Zwykle w takich okolicznościach ludzie przeprowadzają wnioskowanie o obecności, liczbie, względnym położeniu i rodzaju obiektów. Umberto Castiello i zespół zebrali grupę 20 dobrze funkcjonujących dzieci z autyzmem i równoliczną grupę zdrowych dzieci. Wszystkim pokazywano komputerową wersję znanych obiektów o rozpoznawalnych kształtach, np. jabłka, banany, widelce czy noże. W ramach eksperymentu manipulowano obecnością, położeniem i kształtem rzucanego przez obiekty cienia. Wazon mógł np. rzucać przewidywalny cień klepsydry bądź nie rzucać go w ogóle. Dzieci miały informować badaczy, że udało im się rozpoznać przedmiot. Okazało się, że gdy cień pasował do obiektu, brzdące bez autyzmu szybciej odgadywały jego tożsamość. Rozpoznanie zajmowało im średnio 310 milisekund, podczas gdy w sytuacji niedopasowania cienia i przedmiotu czas ten ulegał wydłużeniu do 340 ms. Gdy cienia nie było w ogóle, dzieci podawały odpowiedź dopiero po 330 ms. U autyków sama obecność cienia – nieważne, czy był dopasowany, czy nie – zaburzała rozpoznawanie obiektu. W obu sytuacjach na określenie, co rzuca dany cień, chorzy badani potrzebowali średnio nieco poniżej 350 ms. Wszystko zmieniało się radykalnie, gdy cień znikał. Wtedy dzieci z autyzmem rozpoznawały przedmioty błyskawicznie, bo po 310 ms. Włosi uważają, że działo się tak, gdyż u osób z zaburzeniem cień przestawał być wskazówką czy dodatkowym źródłem informacji, a stawał się wspominanym szczegółem zagarniającym całą uwagę. Castiello sugeruje, że pomieszczenia zwiększające skuteczność uczenia dzieci z autyzmem powinny być wyposażone w wiele źródeł światła. Minimalizuje to szanse na pojawienie się cieni.
  13. Kiedy zaczynamy myśleć o niebieskich migdałach, więcej mrugamy. Psycholodzy sądzą, że w ten sposób tworzy się fizyczna bariera między umysłem a światem zewnętrznym (Psychological Science). Daniel Smilek z University of Waterloo opowiada, że gdy błądzimy myślami, obszary mózgu przetwarzające przebieg wydarzeń stają się mniej aktywne. W związku z tym dywagowaliśmy: OK, jeśli tak jest, może da się zauważyć, że ciało zaczyna robić coś, co zapobiega dostarczaniu do mózgu informacji z zewnątrz. Najprostsza rzecz, jaka się może wydarzyć, to częstsze zamykanie oczu. Stąd pomysł, by sprawdzić, jak zamyśleni ludzie mrugają. W ramach eksperymentu 15 ochotników czytało na komputerze fragment książki. W tym czasie czujnik śledził ruchy ich oczu, w tym mrugnięcia i słowa, na które w danym momencie patrzyli. W losowych odstępach czasu w komputerze uruchamiał się alarm dźwiękowy. Wtedy badani musieli stwierdzić, czy zwracali uwagę na czytany tekst, czy myśleli o czymś innym, m.in. o wcześniej czytanych ustępach. Okazało się, że wolontariusze rzeczywiście mrugali częściej, gdy zdarzało im się błądzić myślami niż wtedy, kiedy skupiali się na zadaniu. Smilek podkreśla, że psycholodzy nie mogą nie dostrzegać faktu, że procesy poznawcze, np. uwaga, przebiegają w mózgu stanowiącym część ciała, a ciało jest zanurzone i działa w świecie. Umysł nie ignoruje świata sam z siebie, pomagają mu w tym powieki.
  14. Szkoccy naukowcy uważają, że goryle dysponują czymś na kształt teorii umysłu, która pozwala im trafnie przypisywać innym osobnikom określone stany emocjonalne. Jeśli zwierzęta widzą, że podczas zabawy towarzysz zaczyna się nudzić, przymilają się do niego, by nie stracić kompana. Nie robią tego jednak, gdy nie ma takiej potrzeby (Animal Cognition). Richard Byrne i Joanne Tanner z Uniwersytetu św. Andrzeja filmowali małpy z ogrodu zoologicznego w San Francisco. Bawiąc się zabawką i z drugim gorylem, naczelne wydawały się wiedzieć, czy czynność sprawia koledze bądź koleżance przyjemność. Goryle zachęcały towarzyszy zabawy, gdy tracili zainteresowanie lub uprawiały samoutrudnianie, kiedy zdawały sobie sprawę, że mogą wygrać, [całkowicie wytrącając tym partnera z równowagi] – opowiada Byrne. To pierwszy zaobserwowany u zwierząt przypadek śledzenia przebiegu relacji towarzysza z trzecim obiektem. Byrne zaznacza, że lwy, psy, niedźwiedzie czy koty nigdy się tak nie zachowują, ponieważ nie zależy im na podtrzymaniu zabawy, lecz wyłącznie na wygranej. Dotąd widywano tylko szympansy bonobo, które angażowały się w pośredniczone obiektami relacje z innymi. Podobne zabawy odnotowywano u goryli podczas 5 różnych lat, co więcej, na filmach utrwalono 5 różnych par małp. Podczas gier zwierzęta dysponowały piłką, torbą czy kawałkiem skóry, na którym koncentrowała się uwaga obu osobników. Zadanie polegało na zdobyciu lub utrzymaniu się w posiadaniu przedmiotu. W części sytuacji role (posiadacza i zdobywającego) wielokrotnie się zmieniały, w części przy piłce ciągle utrzymywał się jeden osobnik, ale zachęcał on towarzysza do podjęcia wysiłku: szukał spojrzenia, wykonywał gesty, powtarzał schemat postępowania kompana lub podejmował zabawę po chwili przerwy. Naukowiec dodaje jednak, że małpy nie przechodzą, niestety, testu na przypisywanie innym fałszywych przekonań. Oznacza to, że nie potrafią w pełni zrozumieć, że inni dysponują wiedzą czy przekonaniami różnymi od ich własnych, przez co niecałkowicie przyjmują cudzą perspektywę. Podczas testu fałszywych przekonań przedstawia się scenariusz, w ramach którego dwie osoby bawią się np. zabawką. Na końcu zostaje ona ukryta w pudełku. Gdy jedna z nich opuszcza pomieszczenie, druga przekłada zabawkę do torby. Po zarysowaniu takiej sytuacji badanego pyta się, gdzie po powrocie do pokoju pierwsza osoba będzie szukać zabawki. Ktoś dysponujący teorią umysłu będzie sobie zdawał sprawę, że zajrzy do pudełka, lecz dzieci poniżej 4.-5. roku życia stwierdzą, że w torbie, ponieważ same widziały, że zabawka tam trafiła. Dość często wykorzystuje się tzw. test Sally-Ann. Psycholog przedstawia dzieciom dwie lalki. Długowłosa Sally umieszcza pod poduszką słodycze i wychodzi. Pod jej nieobecność krótkowłosa Ann przekłada łakocie do swojej kieszeni. Maluchy mają powiedzieć, gdzie sięgnie Sally, kiedy wróci i będzie szukać cukierków. Zwierzętom można przedstawiać wersję testu, która nie wymaga posługiwania się językiem.
  15. Synestezja wymaga skupienia uwagi. Psycholodzy wykazali bowiem, że rozpraszając kogoś, zdolność widzenia kolorów słów można czasowo wyłączyć (Cognition). Jak wyjaśnia dr Anina Rich z Macquarie University w Sydney, synestezja występuje u jednego na 2000 mężczyzn i jednej na 1000 kobiet. Australijka chciała sprawdzić, czy da się zaburzyć zdolność widzenia barw liter i cyfr, odwracając uwagę ochotników. Wcześniejsze badania wykazały, że synestetycy wolniej identyfikują kolory, jeśli nie pasują one do synestetycznej barwy widzianej uprzednio bądź demonstrowanej w tym samym czasie litery/cyfry (w porównaniu do sytuacji, gdy barwa rzeczywista i synestetyczna są takie same). W eksperymencie Rich 15 synestetyków i 15 niesynestetyków proszono o skupienie się na serii czarno-białych obrazków, wśród których znalazły się dwa docelowe obiekty: białe koło z przecinającą je w miejscu średnicy kratką oraz szara litera. Na końcu wyświetlano barwny kwadrat, zgodny bądź niezgodny z synestetycznym kolorem pokazanej badanemu litery. Kiedy wolontariuszy poproszono o opisanie położenia kratki na białym kole i stwierdzenie, czy szara litera pojawiła się, czy nie, udawało się to tylko wtedy, gdy między wyświetleniem docelowych obiektów upłynęło dostatecznie dużo czasu. Wykorzystywano tzw. mrugnięcie uwagi (ang. attentional blink), czyli niezdolność do postrzegania bodźca następującego w ciągu 0,5 s po pierwszym. Kiedy badani mieli szukać szarej litery i nazywać tak szybko, jak to tylko możliwe, kolor kwadratu umieszczonego na końcu sekwencji, u synestetyków występowało nałożenie niepasującej barwy figury i synestetycznej barwy litery. Gdy jednak patrzyli na białe koło i potem nazywali kolor kwadratu, to jeśli szara litera pojawiała się w ciągu 350 ms po pierwszym obiekcie, a więc podczas mrugnięcia uwagi, nie odnotowano synestetycznego nakładania. Wg Rich, oznacza to, że zdolność ta została całkowicie wyłączona. Australijka zaznacza, iż uwaga moduluje stopień ujawniania się synestezji.
  16. Naukowcy znaleźli mózgową sygnaturę świadomości. Nie zależy ona od intensywności, synchronizacji ani czasu trwania aktywności nerwowej. Akademicy z Princeton zauważyli, że jeśli postrzegamy jakiś obraz świadomie, za każdym razem wzorzec aktywności jest taki sam. Jeśli obraz jest przetwarzany na poziomie nieświadomości, pobudzenie jest inne. Zespół Aarona Schurgera dywagował, że kiedy mózgowi wielokrotnie prezentuje się ten sam bodziec, np. zdjęcie, to jeśli zwraca się na niego świadomą uwagę, wzorzec aktywności zawsze będzie właściwie identyczny. Gdy jednak nie stanie się on przedmiotem świadomej uwagi, wzorce pobudzenia za każdym razem będą inne. Umiejąc odróżnić skany mózgu wskazujące na świadomość bądź nieświadomość, można by obiektywnie diagnozować pacjentów z urazami mózgu. Chcąc przetestować swoją hipotezę, Amerykanie zbadali za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) 12 ochotników. Wolontariuszom pokazano serię obrazów. Zdjęcia twarzy bądź domów miały wywołać świadomą reakcję, a tzw. bodźce niewidzialne nieświadomą. Te ostatnie konstruowano z dwóch rysunków – albo twarzy, albo domu – z których każdy demostrowano tylko jednemu oku. W parze tło jednego rysunku było jasnozielone, a sam obiekt bladopomarańczowy. W drugim barwy podkładu i przedmiotu zamieniano. Kiedy mózg styka się z takimi sprzecznymi danymi wejściowymi, godzi je, tworząc żółtą plamę. Świadomie człowiek widzi więc żółtawy placek, choć nieświadomie postrzega twarz lub dom. Skany płatów skroniowych ochotników potwierdziły przypuszczenia zespołu Schurgera. Za każdym razem przy świadomym przetwarzaniu bodźca generowano podobne wzorce aktywności. Kiedy identyczny obraz analizowano nieświadomie, zmienność pobudzenia była o wiele większa.
  17. Osoby znane ze swej wielozadaniowości multimedialnej, które jednocześnie rozmawiają przez telefon, komunikator, piszą e-maile i przeglądają serwis społecznościowy, łatwo się rozpraszają. Naukowcy spodziewali się znaleźć cechę lub czynność, w której są szczególnie dobre, tymczasem natrafili na szereg niekompetencji. Profesor Eyal Ophir z Uniwersytetu Stanforda, jeden z członków zespołu naukowców, jest tym bardzo zaskoczony. Stwierdzono bowiem, że w porównaniu do monozadaniowców, ludzie regularnie bombardowani kilkoma strumieniami danych elektronicznych naraz są gorsi pod względem zdolności skupiania uwagi, kontroli pamięci i szybkiego przełączania się między różnymi zadaniami. Badacze podzielili 100 studentów na dwie grupy: 1) medialnych wielozadaniowców i 2) monozadaniowców. Następnie wzięli oni udział w 3 testach. W jednym z nich wyświetlano zestawy dwóch czerwonych prostokątów. Mogły występować same bądź przedzielone 2, 4 lub 6 niebieskimi prostokątami. Każdy zestaw pokazywano 2-krotnie. Należało zadecydować, czy przy drugiej demonstracji czerwone figury były ustawione tak samo, jak za pierwszym razem. Wszystkich poinstruowano, by ignorować niebieskie figury. Monozadaniowcy nie mieli z tym najmniejszego problemu, lecz wielozadaniowcy byli stale rozpraszani przez błękitne prostokąty. Osiągali wyjątkowo złe wyniki. Naukowcy wykazali, że wielozadaniowcy nie umieją ignorować bodźców, założyli więc, że są być może lepsi od pozostałych w przechowywaniu i organizowaniu danych, czyli w zakresie pamięci. Postanowili to sprawdzić. W drugim eksperymencie ochotnicy stykali się z ciągami liter. Mieli zapamiętywać, kiedy dana litera pojawiała się ponownie. Monozadaniowcy wypadali świetnie. Wielozadaniowcom szło coraz gorzej, ponieważ w miarę postępowania testu dochodziło do nagromadzenia liter, a badani mieli kłopot z przechowywaniem ich w formie posortowanej – wyjaśnia Ophir. Oznacza to, że ta hipoteza również nie jest prawdziwa. Nadeszła pora na ostatni test. Skoro wielozadaniowcy nie odfiltrowują niepotrzebnych danych i nie organizują swoich wspomnień, to może przynajmniej potrafią się sprawnie przełączać między zadaniami. Niestety, tego także nie potrafią. Studentom pokazywano jednocześnie obrazki liter oraz cyfr/liczb i instruowano, na których mają się skupić. Kiedy chodziło o cyfry, musieli powiedzieć, czy są parzyste, czy nieparzyste. Gdy koncentrowano się na literach, należało rozstrzygnąć, czy są samogłoskami, czy spółgłoskami. Jak łatwo się domyślić, monozadaniowcy pobili wielozadaniowców na głowę. Ophir podkreśla, że ci drudzy zawsze korzystają ze wszystkich dostępnych informacji. Na swoje nieszczęście nie umieją ich posegregować. Psycholodzy sprawdzają, czy wielozadaniowcy rodzą się tacy, czy też uszkadzają umiejętność sprawowania kontroli poznawczej przez imanie się zbyt wielu rzeczy naraz. Nie ma jednak wątpliwości, że multizadaniowcy nie funkcjonują zbyt dobrze. Nie odfiltrowują informacji niepotrzebnych z punktu widzenia aktualnie wykonywanego zadania i bardzo ich to spowalnia.
  18. Słuchanie meczów piłkarskich podczas jazdy samochodem fatalnie wpływa na zachowanie i koncentrację kierowcy. W kluczowych dla gry momentach prowadzący przyspieszają, wyprzedzają, jadą zbyt blisko auta z przodu oraz zmieniają pasy. Zespół profesora Michaela J. Ponta z Uniwersytetu w Leicester zauważył, że w miarę postępów gry wzrastająca liczba sytuacji podbramkowych czy goli stanowi istotny czynnik rozpraszający. Badania zostały zlecone przez firmę ubezpieczeniową i zrealizowane z wykorzystaniem symulatora jazdy. W raporcie Football Focus napisano, że ok. 2 mln kierowców powoduje wypadki lub unika ich o włos, słuchając w radiu relacji sportowych. Pilotażowe studium wykazało, że zachowanie fanów futbolu bardzo się różni od działania osób sporadycznie zainteresowanych relacjami sportowymi. Miłośnicy piłki nożnej zmieniają prędkość jazdy w znacznie większym zakresie i podjeżdżają bliżej do innych pojazdów. W rozstrzygających momentach meczu zwiększają szybkość na o kilkanaście kilometrów na godzinę wyższą niż ta, z którą się zwykle poruszają. Zaobserwowano też przypadki gwałtownego ograniczenia prędkości, choć warunki na drodze się nie zmieniły. Ponadto badanie ujawniło, że 12% fanów odrywa wzrok od drogi podczas słuchania relacji sportowych, a 15% puszcza kierownicę. U osób, które słuchają audycji sportowych podczas jazdy, ale nie są fanami piłki nożnej, nie stwierdzono tak niebezpiecznych zachowań. Specjaliści uważają, że miłośnicy futbolu powinni, dla dobra swojego i pozostałych użytkowników drogi, rezygnować z prowadzenia samochodu podczas ważnych dla nich meczów.
  19. Choć to zaskakujące, okazuje się, że luki pamięciowe występują częściej u ludzi młodszych niż starszych. O dziwo to ci pierwsi mają problem z przypomnieniem sobie, gdzie np. położyli komórkę lub o czym mówili/myśleli przed kilkoma sekundami. Amanda Clark i zespół z University of Waterloo zbadali 30 osób poniżej 25. roku życia i 24 ludzi w wieku od 60 do 80 lat. Kanadyjczycy chcieli obliczyć, ile momentów zapomnienia dziennie występuje w każdej grupie wiekowej. Ochotnicy wzięli udział w 2 eksperymentach dotyczących uwagi. Pierwsze z zadań polegało na naciskaniu guzika za każdym razem, gdy na ekranie pojawiała się jakaś cyfra, chyba że było to 3. W ten sposób psycholodzy zamierzali wyłapać błądzenie myślami. Przy drugim eksperymencie wolontariusze mieli w określonej kolejności naciskać guziki ułożone w kształcie diamentu. W założeniu zadanie przypominało rutynowe czynności. Gdy ludzie zaczynali działać automatycznie, naukowcy zmuszali ich do wprowadzenia zmian. Okazało się, że młodsze osoby popełniały więcej błędów. To one wspomniały również o większej liczbie przypadków charakterystycznego zapominalstwa w codziennym życiu. Psycholodzy mówią o kilku możliwych wyjaśnieniach zaobserwowanego zjawiska. Po pierwsze, starsi ludzie wypracowali strategie radzenia sobie z lukami pamięciowymi i zaburzeniami uwagi, umieszczając np. klucze zawsze w tym samym miejscu (na tacy pod lustrem albo na haczyku przy drzwiach wejściowych). Starsi ludzie wykonują różne zadania dokładniej, lecz ceną za to jest wydłużenie poświęconego na nie czasu. Po drugie, osoby w jesieni życia nie wspominają niekiedy o lukach w pamięci, bojąc się zdiagnozowania demencji czy innej choroby. Niewykluczone też, że nie zdają sobie sprawy z popełnianych pomyłek.
  20. Rysowanie (choć niektórzy woleliby określenie gryzmolenie) podczas słuchania nudnego wywodu lub rozmowy wcale nie świadczy o błądzeniu myślami czy snuciu marzeń o niebieskich migdałach. Wg psychologów, czynność ta pomaga w skupieniu się na istotnych szczegółach przekazu (Applied Cognitive Psychology). Dr Jackie Andrade, psycholog z Uniwersytetu w Plymouth, zebrała grupę 40 osób. Wszyscy byli członkami Komitetu Badań Medycznych z Cambridge. Poproszono ich o wysłuchanie nieciekawej wiadomości telefonicznej. Trwała ona 2,5 minuty, a głos wymieniał imiona ludzi i nazwy miejsc. Zadanie polegało na zapisywaniu wyłącznie danych osób udających się na imprezy. Dwudziestu ochotnikom polecono, by cieniowali kontury na dostarczonych im arkuszach. Mieli nie zwracać zbyt dużej uwagi na staranność. Ponieważ nie było to swobodne i dowolne bazgranie, czynność nie zwiększała samoświadomości badanych. Żadnego uczestnika eksperymentu nie poinformowano, że w rzeczywistości przeprowadzany jest test pamięciowy. Po wysłuchaniu komunikatu wolontariusze mieli przypomnieć sobie 8 nazwisk imprezowiczów, a także miejsca, gdzie się udawali. Rysujący wymieniali średnio 7,5 nazwiska, a niebazgrający zaledwie 5,8 (oznacza to 29-proc. przewagę tych pierwszych). Jeśli ktoś wykonuje nużące zadanie, np. wysłuchuje nudnej rozmowy telefonicznej, może zacząć fantazjować. Bujanie w obłokach rozprasza, co pogarsza uzyskiwane wyniki. Proste zadanie, takie jak rysowanie, może wystarczyć, by zapobiec błądzeniu myślami, nie oddziałując przy tym na poziom wykonania głównego zadania.
  21. Gdy kobiety zmoże jesienno-zimowa szaruga i zachorują na grypę lub przeziębienie, utyskują więcej niż mężczyźni. Zamiast więc mówić o przewrażliwieniu panów i tzw. męskiej grypie, przy której lekki ból gardła urasta do rangi zagrożenia życia, powinno się raczej operować terminem "żeńskie chorowanie". Do tej pory uznawano, że płeć brzydsza przesadza, by wycisnąć maksimum sympatii z kilku prychnięć i kaszlnięć. Wg najnowszego brytyjskiego sondażu, to kobiety przyznają się do częstszego i silniejszego "podkręcania" objawów. Chodzi im o zwrócenie na siebie uwagi i możliwość niepójścia do pracy w ramach zwolnienia lekarskiego. Mężczyźni podchodzą do złego samopoczucia jak prawdziwi stoicy i starają się niczego nie rozdmuchiwać. Gladeana McMahon, członkini Brytyjskiego Stowarzyszenia Poradnictwa i Psychoterapii, uważa, że kobiety mogą przekształcać chorobę w czas zapłaty za uwagę poświęcaną innym na co dzień. "Kobiety generalnie mówią więcej o swoich uczuciach, a mężczyźni wydają się perorować więcej, kiedy są chorzy. Oto źródło mitu dotyczącego męskiej grypy. [...] W świetle uzyskanych wyników wydaje się jednak, że panie zabiegają o dostrzeżenie tego, co normalnie robią. Jeśli nie udaje im się to w codziennym trybie, realizację tej potrzeby zapewnia im domaganie się odrobiny sympatii w czasie choroby. Brytyjski sondaż objął 2300 dorosłych osób. Okazało się, że 91% kobiet czuje się podczas choroby źle lub bardzo źle; podobnie swój stan opisują 2/3 mężczyzn. Panie przyznają się też do towarzyszącej przeziębieniu nadwrażliwości emocjonalnej. Płcie różnią się nie tylko stylem chorowania, ale i zdrowienia. Aż 40% mężczyzn wyznaje, że powrót do normy to kwestia zaledwie dnia lub dwóch, podczas gdy dla ¼ respondentek odzyskanie pełni zdrowia oznacza 8-10-dniową rekonwalescencję. Na korzyść pań przemawia zaledwie jedno zjawisko. Bardziej zajmują się kwestiami zapobiegania oraz aktywniej zwalczają chorobę. Za to panowie częściej nie leczą się sami i zasięgają porady lekarza.
  22. Jaką technikę tańca powinien wybrać samotny mężczyzna w klubie nocnym, by zwrócić na siebie uwagę kobiet i stać się obiektem ich westchnień? Najlepiej taką, która stała się sławna dzięki Johnowi Travolcie i jego roli Tony'ego Manero w Gorączce sobotniej nocy. To naprawdę działa! Dr Peter Lovatt i inni psycholodzy z Hertfordshire University nie polecają za to zdecydowanie stylu tatusia, zademonstrowanego przez Davida Brenta w serialu telewizyjnym Biuro. Mężczyzna wykonuje wtedy figury popularne w różnych stylach tańca, poruszając się przy tym z lekkością słonia w balecie. Serca wybranki nie da się też zdobyć szuraniem, czyli przenoszeniem ciężaru ciała z nogi na nogę, do którego od czasu do czasu dodaje się wymachy rękoma. Lovatt wyjaśnia, że taniec w klubie nocnym jest odpowiednikiem zachwalania swoich walorów w okresie godowym przez samce innych gatunków. Chciałem sprawdzić, jakie cechy tańca [...] sprawiają, że mężczyzna jest postrzegany jako bardziej męski, dominujący czy atrakcyjny. Doktor nieprzypadkowo zdecydował się na badanie tej właśnie kwestii, ponieważ w przeszłości był zawodowym tancerzem. Nakręcił 15 filmików wideo, obrazujących różne style tańca. Uwiecznił na nich samego siebie, ale zamazał sylwetkę, tak by widać było tylko charakter ruchu, a nie konkretną osobę. Pokazał nagrania 55 kobietom i poprosił, by określiły, jak męskie, dominujące i atrakcyjne są jego ruchy. Okazało się, że tancerz przestępujący nieśmiało z nogi na nogę był oceniany najniżej we wszystkich trzech kategoriach. Zamaszyste ruchy tatusia również uznawano za nieatrakcyjne, ale jednocześnie za najbardziej dominujące. Doskonale skoordynowane, złożone i wyważone ruchy były przez panie oceniane najwyżej. Psycholodzy mają nadzieję, że uzyskane przez nich wyniki pomogą mężczyznom w każdym wieku – zarówno nastolatkom, jak i osobom starszym, które częściej twierdzą, że nie są dobrymi tancerzami. Levatt opowiada, że nie każdy jest w stanie wyzwolić w sobie Travoltę, ponieważ na płynność, koordynację i złożoność ruchów wpływa stężenie testosteronu, które oddziaływało na konkretnego człowieka w okresie ciąży. Najlepsze rozwiązanie dla kogoś, kto ma w zwyczaju robić małe kroczki, to wykonywanie co jakiś czas kilku losowo wybranych ruchów. Kobiety postrzegają takiego mężczyznę jako bardziej dominującego i atrakcyjnego. To proste: silniej przyciągasz wzrok, gdy wykonujesz ruchy, których nikt się nie spodziewa. Jeśli z kolei dany mężczyzna rozrzuca szeroko ręce i robi wielkie kroki, polepszy swoją sytuację, gdy będzie się "otwierać", czyli rozkładać na boki ręce i nogi, i zamykać do taktu muzyki. Brytyjczycy opisują też pokrótce wiadomości przekazywane poprzez wybór określonego stylu tańca. I tak np. Hip-hop wymaga dużych, asymetrycznych i, wydawałoby się, przypadkowych ruchów, stanowi więc klarowny wyraz dominacji. Zobaczmy więc, jak tańczy "tatusiek" bez szans u płci pięknej: I jak robi to Travolta:
  23. Ofiary czy świadkowie napadów z bronią w ręku pamiętają często wszystkie szczegóły związane z narzędziem zbrodni, nie mogąc powiedzieć właściwie nic na temat wyglądu sprawcy. Naukowcy z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego rozgryźli, jaki mechanizm kryje się za efektem skupienia się na broni (ang. weapon focus effect). Przyczyną są ograniczenia naszej pamięci wzrokowej. Przez pół wieku uznawano, że przyglądając się przemocy, jesteśmy w stanie przechować w pamięci roboczej 4-5 elementów. Brytyjczycy wspominają o góra dwóch elementach i twierdzą, że wzrokowa pamięć robocza ulega nierównomiernemu rozłożeniu na całości pola widzenia. Jednym przedmiotom/ludziom poświęca się więcej uwagi, innym mniej. Gros zasobów pamięci mózg kieruje na elementy interesujące, a tło zostaje właściwie wyeliminowane (Science). Tak więc, gdy ktoś wpada z obrzynem do banku, zapamiętujemy szczegóły lufy, rękojeści itp., ale trudno nam jako świadkom powiedzieć cokolwiek o ubiorze lub kolorze oczu napastnika. Niewiele detali rejestrowanych przez pamięć roboczą to zarazem ubóstwo powstających na tej podstawie śladów pamięciowych. Chodzi o alokowanie pamięci roboczej na obiektach najważniejszych. Nasza pamięć jest ograniczona, więc musi być używana elastycznie – wyjaśnia szef zespołu badawczego, dr Paul Bays. Podczas eksperymentów wolontariusze spoglądali na ekran komputera, na którym widniał zestaw obiektów. Potem w nieco innym miejscu pojawiał się tylko jeden z nich. Zadanie polegało na stwierdzeniu, czy przedmiot przesunął się w lewo, czy w prawo. Dokładność przypominania sobie pierwotnego położenia spadała ze wzrostem liczby wyświetlanych elementów, ale nie zaobserwowano ostrego spadku osiąganych wyników po przekroczeniu uznawanej dotąd za krytyczną granicy 4 obiektów. Jeśli psycholodzy zwiększali znaczenie jakiegoś obiektu, np. uciekając się do krótkotrwałych rozbłysków, w następnych testach był lepiej zapamiętywany. Działo się to jednak kosztem innych elementów. Kiedy przyglądamy się jakiejś scenie, nie zapamiętujemy wszystkich szczegółów, ale pewien ogólny zarys i 1-2 szczegóły – podsumowuje profesor Masud Husain.
  24. Psycholodzy z University of Virginia i brytyjskiego Uniwersytetu w Plymouth stwierdzili, że nie zawsze szczęśliwe dzieci są najlepszymi uczniami. Gdy konieczne jest zwracanie uwagi na szczegóły, pozytywnie nastrojone maluchy wypadają gorzej od pozostałych (Developmental Science). Naukowcy zorganizowali całą serię eksperymentów. Wzięły w nich udział dzieci w różnym wieku. Dobry bądź zły humor wywoływano za pomocą muzyki (utworów Mozarta lub Mahlera) i krótkich filmów (fragmentów Króla lwa lub Księgi dżungli). Potem małych ochotników proszono o wykonanie zadania. Polegało ono na wyszukaniu prostej figury, np. trójkąta, w większym obrazku, np. domu (test CEFT, Children's Embedded Figures Test). Zarówno w przypadku humoru indukowanego dźwiękami, jak i klipem dzieci smutne i nastrojone neutralnie wypadały lepiej od zadowolonych z życia. Uczucie zadowolenia wskazuje, że wszystko idzie dobrze, co prowadzi do globalnego stylu przetwarzania informacji. Smutek sugeruje, że coś jest nie tak, prowadząc do uruchomienia myślenia skoncentrowanego na detalach, analitycznego – wyjaśnia dr Simone Schnall z Uniwersytetu w Plymouth. Brytyjka podkreśla, iż dobry humor sprawdza się w sytuacjach wymagających kreatywności, przeszkadza zaś, gdy trzeba się skoncentrować na szczegółach.
  25. Wspomnienia sprzed 3. roku życia praktycznie nie istnieją. Naukowcy nie wiedzą, czemu się tak dzieje. Jedna z teorii głosi, że w okolicach 36. miesiąca następuje gruntowne przeorganizowanie rozrastającego się mózgu, który nie ma potem dostępu do zniszczonych lub zepchniętych do głębszych struktur śladów pamięciowych. Badacze z Duke University wykazali, że niemowlęta także tworzą i przechowują wspomnienia. Dzięki ich eksperymentom wiemy, że w pierwszych 3 latach życia naprawdę coś się w tej dziedzinie dzieje. Już 6-miesięczne maluchy są w stanie szczegółowo zapamiętać ważne wydarzenia. Monitorując aktywność elektryczną mózgu i przeprowadzając proste testy na uwagę, naukowcy zademonstrowali, że do 8. miesiąca życia większość dzieci tworzy wspomnienia równie łatwo jak dorośli. W ciągu pierwszych 18 miesięcy życia czas przechowywania śladów pamięciowych stopniowo się wydłuża (obrazowo można powiedzieć, iż w tym okresie mózg tworzy sieć magazynową). Patricia Bauer, psycholog z Duke University, tłumaczy, że w wieku 6 miesięcy zapamiętujemy coś na mniej więcej dobę, a w wieku dwóch lat potrafimy o tym nie zapomnieć już przez rok. Problem polega na tym, że małe dzieci zapominają szybciej niż dorośli i starsze maluchy. Pani Bauer porównuje ludzki mózg do sita. W dorosłym sicie są mniejsze otworki, a w młodziutkim większe, przez które informacje wyciekają dużo szybciej. Dodatkowo akademicy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis zaobserwowali, że dzieci matek z cukrzycą ciążową mają problemy z tworzeniem najwcześniejszych wspomnień. Sugerowałoby to, iż niedobór tlenu i żelaza w życiu płodowym zaburza zapamiętywanie po przyjściu na świat. U pań w stanie błogosławionym zapotrzebowanie na żelazo podwaja się. Dzieje się tak, gdyż organizm kobiety musi wytworzyć ertytrocyty dla płodu (a Fe wchodzi w skład cząsteczki hemoglobiny). Wahania poziomu cukru we krwi mogą doprowadzić do niedoboru żelaza, co z kolei wpływa na rozprowadzaną ilość tlenu.
×
×
  • Create New...