Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37670
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    250

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Naukowcy wykazali, że białko tau może się rozprzestrzeniać w mózgu, zamieniając zdrową tkankę w chorobową. Twierdzą oni, że ma ono cechy wspólne z białkami prionowymi, które wywołują m.in. chorobę Creutzfeldta-Jakoba. Kiedy wstrzyknie się je do mózgu zdrowej myszy, rozpoczyna się tworzenie typowych dla alheimeryzmu splątków neurofibrylarnych (ang. neurofibrillary tangles, NFTs). Badacze zastrzegają jednak, że chorobą Alzheimera nie można się zarazić. Prawidłowa forma białka tau znajduje się we wszystkich neuronach i podtrzymuje ich prawidłowe działanie. Zmieniona powoduje nadbudowywanie się splątków (dochodzi do zwyrodnienia włókienkowatego neuronów), co uznaje się za główną przyczynę alzheimeryzmu. Badacze ze Szpitala Uniwersyteckiego w Bazylei pobrali wycinki mózgu od myszy ze zmutowaną wersją ludzkiego białka tau. Następnie wykorzystali pozyskany z nich materiał, wstrzykując go zdrowym zwierzętom. Analizy wykazały, że prawidłowe białko tau zaczęło się gromadzić i tworzyć patologiczne agregacje. Co więcej, nowo powstałe NFTs mogło się przemieszczać do sąsiednich obszarów mózgu. Eksperci podkreślają, że białka prionowe zachowują się bardzo podobnie – nadają sobie taki kształt, który pozwala zainfekować okoliczną zdrową tkankę. Dotąd nikt jednak nie podejrzewał, że białko tau również przejawia właściwości zakaźne. To otwiera nowe ścieżki badań nad demencją. Pomogą one zrozumieć, jak rozprzestrzenia się nieprawidłowe [hiperfosforylowane] białko tau. Można też będzie ustalić, pod jakimi względami choroby prionowe i związane z agregacją białka tau są do siebie podobne – podkreśla współautor studium, dr Michel Goedert z Uniwersytetu w Cambridge. To ważne odkrycie, ponieważ splątki neurofibrylarne występują nie tylko u pacjentów z chorobą Alzheimera, ale także u parkinsoników czy w postępującym porażeniu nadjądrowym.
  2. Telaprevir, eksperymentalny lek z grupy inhibitorów proteaz, daje doskonałe rezultaty w leczeniu wirusowego zapalenia wątroby typu C (WZW C) - informują badacze z Duke University. Właśnie zakończyła się kolejna faza testów klinicznych preparatu. Przeprowadzone próby należały do tzw. II fazy testów klinicznych, czyli wstępnych eksperymentów mających na celu ocenę skuteczności oraz bezpieczeństwa opracowanej terapii. W studium wzięło udział 250 pacjentów cierpiących na WZW C, u których nie próbowano wcześniej żadnych metod leczenia. Eksperymentatorzy oceniali skuteczność 12-tygodniowej terapii telaprevirem w połączeniu z leczeniem dwiema substancjami stosowanymi standardowo w leczeniu WZW C - peginterferonem oraz rybawiryną - podawanymi, zależnie od grupy pacjentów, przez 12 lub 36 tygodni począwszy od dnia zakończenia podawania nowego leku. Wyniki leczenia porównywano z rezultatami stosowania standardowej metody leczenia przez 48 tygodni. Wyniki testów potwierdzają doskonałą skuteczność telapreviru. W połączeniu z 12-tygodniową serią dawek peginterferonu oraz rybawiryny doprowadził on do całkowitego usunięcia wirusa (tzn. doprowadzenia do stanu, w którym nie udało się go wykryć we krwi) odpowiedzialnego za chorobę aż u 61% pacjentów. Jeszcze lepsze wyniki uzyskano u pacjentów leczonych wg programu przedłużonego podawania nowego leku - pacjenci w tej grupie zostali całkowicie wyleczeni aż w 67% przypadków. Dla porównania, w grupie kontrolnej WZW C udało się usunąć u zaledwie 41% nosicieli. Jeszcze lepiej wypadła długotrwała obserwacja stanu zdrowia pacjentów. Wynika z niej, że nawrót pozornie zwalczonego nosicielstwa nastąpił u zaledwie 2% pacjentów leczonych przez 24 tygodnie (12 tyg. stosowania telapreviru + 12 tyg. terapii standardowej) oraz u 6% osób z grupy leczonej przez 48 (12+36) tygodni. U chorych leczonych wyłącznie rybawiryną i peginterferonem odsetek ten wynosił aż 23%. Co ważne, eksperymentalny lek okazał się także bardzo bezpieczny - najpoważniejszym efektem ubocznym jego podawania była wysypka. Powodzenie testów rodzi wielkie nadzieje na udoskonalenie terapii przeciwko WZW C. Szacuje się, że na świecie jest około 170 milionów nosicieli patogenu odpowiedzialnego za tę chorobę. Możliwe konsekwencje nosicielstwa to m.in. kilka rodzajów nowotworów oraz marskość wątroby. Nie powinien więc dziwić fakt, że poszukiwania leków trwają.
  3. Są niewielkie, lecz potrafią uprzykrzyć życie człowieka. W nocy żywią się naszą krwią, w dzień zaś ukrywają się w zakamarkach pościeli i materaców, na których śpimy. Mowa, oczywiście, o pluskwach domowych. Walka z nimi nie jest prosta, lecz, jak pokazują badania przeprowadzone przez naukowców z Ohio State University, połączenie dotychczasowych metod zwalczania tych insektów oraz środków zaburzających komunikację pomiędzy nimi zwiększa szanse na ich wyeliminowanie z naszych domów. Działanie stosowanych obecnie środków przeciw pluskwom opiera się na ich zdolności do ścierania naturalnej powłoki tłuszczowej chroniącej ciała owadów przed wysuszeniem. Metoda ta jest dość skuteczna, lecz tylko pod jednym warunkiem: zwierzę musi przejść po ziarenkach rozpylonego środka, stworzonego najczęściej na bazie krzemionki. Niestety, substancja ta ma tendencję do pylenia, przez co stosowanie jej w zbyt dużych ilościach nie jest możliwe, co utrudnia dostarczenie skutecznej dawki substancji. Zdaniem badaczy z Ohio State University, problem niedostatecznej skuteczności krzemionki można rozwiązać dzięki naśladowaniu naturalnych metod komunikacji tych drobnych zwierząt. W tym celu zastosowano dwie substancje, (E)-2-heksenal oraz (E)-2-oktenal - syntetyczne związki identyczne z feromonami służącymi pluskwom jako sygnał wysyłany w razie zagrożenia. Założenie eksperymentu było bardzo proste: jeżeli "przestraszy" się pluskwy opowiednimi chemikaliami, wpadną one w panikę i zaczną biegać dookoła, zwiększając prawdopodobieństwo otarcia się o kryształki krzemionki. Jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę. Jak wykazały testy laboratoryjne eksperymentalnej mieszanki, jej zastosowanie prowadziło do skrócenia czasu przeżycia pluskiew aż o 75% w stosunku do osobników nieeksponowanych na którykolwiek ze środków. Co ważne, środek zachowuje swoją skuteczność zarówno w stosunku do młodych, jak i dojrzałych owadów. Obecnie ciężko przewidzieć, czy i kiedy nowa metoda walki z pluskwami zostanie dopuszczona do użycia. Jeżeli jednak do tego dojdzie, możemy wejść w posiadanie skutecznego i, co równie ważne, bardzo taniego sposobu pozwalającego na usunięcie niechcianych gości z naszej pościeli.
  4. Ekspozycja ryb na estrogeny powoduje u nich znaczne obniżenie odporności przed infekcjami - twierdzą amerykańscy badacze. Wyniki przeprowadzonego przez nich studium dostarczają nowych danych na temat szkodliwości żeńskich hormonów płciowych i pozwalają na lepszą ochronę zwierząt. Impulsem do przeprowadzenia badań było zaobserwowanie współwystępowania trzech ważnych zjawisk: śmierci ryb, zaburzeń ich rozwoju płciowego oraz licznych zmian chorobowych w ciałach ryb zamieszkujących amerykańskie rzeki: Potomac oraz Shenandoah. Autorzy eksperymentu, kierowani przez dr Laurę Robertson z Amerykańskiej Misji Geologicznej (USGS), badali wpływ estrogenów na organizmy basów wielkogębowych - ryb występujących pospolicie we wspomnianych rzekach. Wcześniejsze obserwacje tych zwierząt wskazywały na częste występowanie zaburzeń różnicowania płci, objawiających się m.in. występowaniem niedojrzałych jaj wewnątrz jąder samców. Badacze z USGS szczepili basy dawką 17β-estradiolu, najważniejszego z estrogenów, po czym badali stężenie najważniejszych białek biorących udział w odpowiedzi immunologicznej. Zaobserwowano w ten sposób, że podanie żeńskich hormonów płciowych powoduje spadek poziomu hepcydyny - białkowego hormonu znanego głównie z udziału w gospodarce żelazem. Drugą, równie istotną, choć nie do końca potwierdzoną rolą tej proteiny jest jej zdolność do bezpośredniego niszczenia komórek licznych mikroorganizmów. Nasze badania sugerują, że związki naśladujące estrogeny mogą powodować zwiększenie podatności ryb wywołane przez blokowanie produkcji hepcydyny oraz innych białek związanych z odpornością, które pomagają rybom w walce z bakteriami chorobotwórczymi, podsumowuje dr Robertson. Zdaniem badaczki, działanie hepcyyny w walce z drobnoustrojami może mieć dwojaki charakter, polegający na bezpośrednim atakowaniu ich komórek oraz na zmniejszaniu dostępu do żelaza - pierwiastka krytycznego dla rozwoju licznych patogenów. Dokonane odkrycie pozwala zrozumieć przyczyny wymierania ryb, obserwowanego coraz częściej w rzekach przepływających przez tereny intensywnie użytkowane przez ludzi. Zdobyta wiedza pozwoli na udoskonalenie metod pozwalających na ochronę zwierząt przed negatywnym wpływem aktywności człowieka.
  5. Kryzys dotyka również Internetu. Jak podaje Interactive Advertising Bureau, po raz pierwszy od siedmiu lat internetowa branża reklamowa zanotowała spadek przychodów rok do roku. W pierwszym kwartale 2009 przychody zmniejszyły się o 5 procent, w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego i wyniosły 5,5 miliarda dolarów. Oznak kryzysu jest więcej. Wiele firm internetowych oraz z branży mediów, które jeszcze niedawno kupowały innowacyjne nowopowstające przedsiębiorstwa, teraz, w ramach obniżania kosztów, chce się ich pozbyć. Fundusze inwestycyjne i inwestorzy indywidualni, specjalizujący się w przejmowaniu małych przedsiębiorstw, rozwijaniu ich i sprzedaży z zyskiem, mówią, że wkrótce na rynku czeka nas wysyp ofert. W najbliższym czasie powinniśmy być świadkami wielu sprzedaży i wydzielania z większych firm mniejszych podmiotów, celem pozbycia się ich. Niedawno eBay zapowiedział wydzielanie Skype'a, Yahoo! zaczyna zamykać niedochodowe wydziały, jak np. Geocities, Tim Warner ma zamiar pozbyć się AOL. Z podobnymi zjawiskami mieliśmy do czynienia na początku bieżącego stulecia, gdy pękła bańka dotcomowa. Także i wtedy wielki firmy pozbywały się części aktywów, których nie chciały utrzymywać. Mike Kwatinetz, inwestor z Azure Capital Partners, mówi, że firmy internetowe często popełniają taki błąd, iż kupują start-upy nie patrząc na to, jak ich profil pasuje do profilu firmy. Przedsiębiorstwa muszą mieć strategię... Nie można kupować firmy tylko dlatego, że się nam ona podoba - mówi. Analityk Jeffrey Lindsay z Bernstein Research wyjaśnia, dlaczego nawet największe firmy podejmują błędne decyzje. Z jednej strony dysponują olbrzymimi zasobami gotówki i mają niewielkie długi, fundusze inwestycyjne potrafią dobrze zachwalać swój towar, a takie nazwy jak Twitter czy Facebook działają na wyobraźnię. Dają się skusić, a to przepis na katastrofę - mówi Lindsay i wymienia takie, nietrafione jego zdaniem zakupy, jak nabycie Flickra przez Yahoo!, YouTube'a przez Google'a czy ICQ, Netscape'a i Bebo przez AOL. Wcześniej czy później serwisy te albo zostaną sprzedane, albo zamknięte, gdyż ciągle tylko przynoszą straty.
  6. Z osadów pobranych z dna Oceanu Spokojnego wyizolowano bakterię, która może przydać się do oczyszczania wody z metali ciężkich. Profesor Geijao Wang i jego zespół z Uniwersytetu Rolniczego Huazhong w Wuhan opisali w czasopiśmie Microbiology wyniki swoich prac nad odmianą Mn32 Brachybacterium. Organizm bardzo efektywnie oczyszcza wodę z manganu, zamieniając go w nierozpuszczalne tlenki manganu. Co więcej, tlenki te absorbują dodatkowy mangan z roztworu. Brachybacterium absorbuje też znaczące ilości cynku i aluminium, którymi często zanieczyszczone są wody w pobliżu miejsc występowania przemysłu ciężkiego. Co prawda tlenki manganu mogą być wytwarzane przemysłowo i używane do absorbowania cynku i aluminium, jednak chińscy naukowcy zauważyli, że tlenki wytwarzane przez bakterię są dwu- i trzykrotnie bardziej skuteczne niż te, wytwarzane rzez człowieka. Dzieje się tak dlatego, że mają inną strukturę krystaliczną i większą powierzchnię, dzięki czemu mogą zaabsorbować więcej jonów metali. Profesor Wang rozpoczyna teraz badania nad Brachybacterium Mn32 w bioreaktorze. Ma nadzieję, że organizm będzie w stanie absorbować też inne metale i przyda się w walce z zanieczyszczeniami.
  7. Większość ludzi nie chce mieć narządu przeszczepianego od mordercy. Bardziej podoba im się perspektywa dawcy o nieposzlakowanej opinii i moralności. Dzieje się tak, ponieważ chorzy i nie tylko oni wierzą, że wraz z organem przejmuje się część cech jego poprzedniego właściciela. Profesor Bruce Hood z Uniwersytetu w Bristolu badał wpływ informacji dotyczących moralności potencjalnego dawcy. W jego eksperymencie wzięło udział 20 studentów, których poproszono, by wyobrazili sobie, że potrzebują przeszczepu ratującego życie. Pokazano im zdjęcia obcych osób i zapytano, w jakim stopniu byliby zadowoleni, otrzymując narząd właśnie od nich. Potem ochotnicy jeszcze raz widzieli te same fotografie, tym razem opatrzone komentarzem: to dobry, a to zły człowiek. Oceny dawcy bardzo spadały, gdy miał on być niegodziwcem, a wzrastały tylko nieznacznie, kiedy wolontariusze myśleli, że to ktoś uczciwy. Najsilniejszy negatywny efekt wystąpił w przypadku serca od mordercy. Profesor Hood wygłosił wykład na Cheltenham Science Festival. Opowiadał o pacjentach, którzy przekonywali go, że przez narząd utrzymywali psychiczną więź z dawcą. Niekiedy przejmowali ponoć jego wspomnienia czy upodobania. Niektóre zmiany psychologiczne [...] można doskonale wyjaśnić za pomocą fizjologii, ale sondaż przeprowadzony wśród chorych ujawnił, że ok. jeden na trzech przypisuje metamorfozę przejęciem osobowości dawcy. Naukowcy uważają, że jest to, oczywiście, wykluczone. Potwierdzono to zresztą w licznych badaniach.
  8. Amerykańscy badacze zidentyfikowali owada, który może pomóc w zwalczeniu rozwijającej się na terenie ich kraju epidemii dengi - choroby wirusowej powodującej ciężkie gorączki krwotoczne. Odkryty insekt skutecznie poluje na komary przenoszące wirusa, nie naruszając przy tym równowagi ekologicznej środowiska. Owad, który stał się obiektem zainteresowania naukowców, to Corethrella appendiculata - gatunek należący do muchówek długoczułkowych, żyjący głównie na południowym wschodzie USA. Jak wykazały obserwacje larw zwierzęcia, żywią się one komarami, lecz są przy tym dość wybredne. Zamiast polować na larwy komara Ochlerotatus triseriatus, występującego naturalnie na tym samym obszarze, muchówki wyraźnie preferują komary tygrysie (Aedes albopictus), zawleczone w latach 80. XX wieku z Azji. Pokonanie tych ostatnich jest dla naukowców niemałym wyzwaniem, ponieważ, w przeciwieństwie do komarów występujących w USA naturalnie, są one zdolne do przenoszenia wirusa dengi. Sekretem preferencji muchówek jest rozmiar ciała ich ofiar. Larwy komarów tygrysich są znacznie mniejsze od larw owadów występujących naturalnie w Ameryce, dzięki czemu są one łatwiejszą zdobyczą. Oznacza to, że wspomaganie rozrodu i uwalnianie larw C. appendiculata może stać się skuteczną bronią w walce z epidemią dengi.
  9. The Wall Street Journal dowiedział się, że Steve Jobs wraca do pracy w Apple'u. Prezes wziął w styczniu półroczny urlop. Wcześniej zauważono, że stan jego zdrowia się pogarsza, a że przeszedł w przeszłości operację raka trzustki, pojawiły się obawy, iż może już nie powrócić do Apple'a. Odejście Jobsa stawiałoby przyszłość firmy pod znakiem zapytania. Teraz pytanie, jakie zadają sobie inwestorzy i klienci brzmi, czy Jobs pojawi się na dorocznej konferencji deweloperów Apple'a (WWDC) po to, by pokazać nowego iPhone'a? Zdaniem analityków z Jobsem czy bez, nowy model telefonu zostanie pokazany. Steve Jobs ma wrócić do pracy jeszcze w bieżącym miesiącu, ale prawdopodobnie nie będzie się zajmował codziennym zarządzaniem firmą. Niezależnie od jego oficjalnych obowiązków, Apple'em będzie, przynajmniej jeszcze przez jakiś czas, kierował Tim Cook. Kierownictwo koncernu udowodniło, że potrafi radzić sobie nawet bez Jobsa. Od czasu, gdy odszedł on na chorobowe, cena akcji firmy wzrosła o 68%, co świadczy o dużym zaufaniu ze strony inwestorów. W tym samym czasie indeks giełdy Nasdaq wzrósł o 24%. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że Steve Jobs był w ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy poważnie chory. Z nieujawnionych powodów nie trawił białka, przez co niemal zagłodził się na śmierć.
  10. To, czy małe jaszczurki okażą się samcami, czy samicami, jest kwestią bardziej skomplikowaną niż dotąd uważano. U małego górskiego gatunku z Australii i Tasmanii czynnikiem determinującym płeć okazała się np. wielkość jaj (Current Biology). Z dużych jaj wykluwały się samice, a z małych samce. Kiedy tuż po złożeniu z [dużego] jaja usunie się trochę żółtka, na świat przyjdzie samiec, nawet jeśli chromosomy są żeńskie. Gdy do [małego] jaja wprowadzi się nieco dodatkowego żółtka, urodzi się samica, nawet gdy chromosomy są męskie – opowiada Richard Shine z Uniwersytetu w Sydney. U ssaków i wielu gadów płeć jest determinowana przez chromosomy płciowe (samice to XX, a samce XY). U aligatorów, krokodyli czy żółwi morskich na płeć wpływają jednak warunki środowiskowe, np. temperatura w gnieździe. W przypadku scynek Bassiana duperreyi nie funkcjonuje dylemat albo genetyka, albo środowisko. Już wcześniej Australijczycy wykazali, że temperatura gniazda może "unieważniać" zapis genetyczny i w niektórych przypadkach z jaj XX wylęgają się samce, a z jaj XY samice. Tym razem okazało się, że ważną kwestią jest sama wielkość jaj. Mimo odnotowanej korelacji, Shine nie wierzył w istnienie związku przyczynowo-skutkowego. Dopiero eksperymenty jego kolegi Rajkumara Raddera przekonały go, że tak rzeczywiście jest. Australijczyk uznaje, że w sprawie determinacji płci jaszczurek trzeba jeszcze wiele wyjaśnić. Wg niego, dla każdego gatunku można sporządzić przepis, jak uzyskać samice, a jak samce. Nasz efekt alokacji żółtka to zapewne tylko czubek góry lodowej.
  11. Microsoftowi wciąż nie wyrósł poważny konkurent na rynku pakietów biurowych. Do MS Office'a należy 80% rynku przedsiębiorstw, a jedynie 8% z nich używa jakiejś alternatywy. Sheri McLeish, analityk z firmy Forrester Research, uważa, że przyszły rok może być decydujący dla przyszłości rynku pakietów biurowych. Po pierwsze Microsoft kończy wsparcie dla MS Office'a 2000 i 2003. Programów tych używa około 20% przedsiębiorstw, które wciąż jeszcze nie zdecydowały się na zakup nowszych wersji. Po drugie, Office 2010 ukaże się dopiero w pierwszej połowie przyszłego roku. Oba te fakty mogą znacząco wpłynąć na rynkowe udziały Microsoftu i jego konkurentów. Jeśli sytuacja ekonomiczna wciąż będzie zła, wiele firm używających starszych wersji Office'a może zdecydować się na instalacje tańszego lub darmowego oprogramowania firmy innej niż Microsoft. Jeśli jednak gospodarka otrząśnie się szybko z kryzysu, większość przedsiębiorstw wybierze oprogramowanie z Redmond. Z drugiej strony firmy, które z jakichś powodów chcą lub muszą dysponować najnowszymi edycjami programów, mogą nie zechcieć czekać do przyszłego roku na Office'a 2010. Pani McLaish zauważa przy tym, że kluczowym czynnikiem decydującym o wyborze pakietu biurowego jest jego kompatybilność z oprogramowaniem Microsoftu. Zdecydowana większość firm tak czy inaczej nie będzie w stanie całkowicie pozbyć się programów z rodziny MS Office.
  12. Po miesiącach prac Google opublikowało przeglądarkę Chrome w wersjach dla systemów Mac OS X oraz Linux. Wyszukiwarkowy gigant ostrzega jednak użytkowników, by jej nie pobierali. W celu zdobycia jak największej liczby opinii ze strony deweloperów, przygotowaliśmy wczesną deweloperską wersję Chrome'a dla Mac OS X-a i Linuksa. Jednak, błagamy, NIE POBIERAJCIE JEJ. Chyba, że jesteście deweloperami lub czerpiecie przyjemność z używania niekompletnego, nieprzewidywalnego i potencjalnie ulegającego awariom oprogramowania - czytamy na oficjalnym blogu Chrome'a. Udostępnionej wersji brakuje wielu podstawowych elementów, takich jak opcja drukowania, instalowania dodatków czy zmiana domyślnej wyszukiwarki. Zawiera ona także poważne błędy. Jednak sam fakt pojawienia się deweloperskiej wersji Chrome'a dla Mac OS X-a i Linuksa jest znaczący. Obecnie jedynie Firefox i Opera są dostępne w wersjach na te dwa systemy i Windows.
  13. Naukowcy z Uniwersytetu w Sewilli zakończyli pierwszą fazę konstruowania inteligentnego chipa, który pomaga w regulowaniu cukrzycy. Za pomocą miniigieł o długości 200 mikronów pobiera się płyn śródmiąższowy. Cały proces jest bezbolesny, a za pomocą tego samego mechanizmu można by też wstrzykiwać insulinę. Na komórkę pacjenta regularnie przychodziłyby SMS-y informujące o poziomie glukozy. Profesor José Manuel Quero podkreśla, że dzięki układowi da się też dozować inne leki, nie tylko insulinę. W pierwszym roku trwania projektu Mireia skupiono się na rozwikłaniu kilku problemów związanych z konstrukcją igieł. W nadchodzących miesiącach Hiszpanie zamierzają optymalnie połączyć elementy plastra, ocenić rezultaty i wprowadzić ewentualne poprawki. Wybraliśmy biokompatybilny materiał - fotowrażliwy polimer SU8, który przetwarzaliśmy za pomocą różnych technik, by uzyskać igły i zastosować je w elastycznym drukowanym obwodzie [złączu FPC, flexible printed circuit] – wyjaśnia Carmen Aracil Fernández. Do wyekstrahowania płynu śródmiąższowego zastosowano patent Uniwersytetu w Sewilli. Miniaturową strzykawkę uzyskuje się tu dzięki połączonej z igłą niewielkiej płytce z dziurką. Na wierzchu znajduje się membrana, którą można w kontrolowany sposób zniszczyć. Obecnie zespół pracuje nad układem czujników i innych elementów – laboratorium na chipie – skupiającym się na fizyce i mechanice bardzo małych objętości płynów (ang. micro-fluidics).
  14. Nadtlenek wodoru, czyli popularna woda utleniona (H2O2), jest związkiem o ogromnym znaczeniu dla układu immunologicznego. Od wielu lat wiadomo, że komórki odpornościowe wytwarzają go w celu zniszczenia ciał obcych, lecz najnowsze badania wskazują na jeszcze jedną, bardzo istotną rolę tej substancji. Jak wykazali naukowcy z Uniwersytetu Harvarda, wzrost stężenia nadtlenku wodoru w tkance pozwala komórkom odpornościowym na zidentyfikowanie miejsca uszkodzenia tkanki. Odkrycia dokonano podczas badań nad metodą wykrywania tzw. reaktywnych form tlenu, czyli aktywnych chemicznie związków o charakterze silnych utleniaczy, do których zalicza się m.in. wodę utlenioną. Naukowcy, kierowani przez dr. Philippa Niethammera, nacinali płetwę ogonową ryb Danio rerio, po czym obserwowali zmianę koncentracji reaktywnych form tlenu w tkance z wykorzystaniem nowej techniki. Metoda opracowana przez naukowców z Uniwersytetu Harvarda polegała na wzbogaceniu genomu D. rerio o gen kodujący białko zmieniające swoją barwę pod wpływem reaktywnych form tlenu. Ku zaskoczeniu badaczy okazało się, że stężenie tych ostatnich w zranionej tkance rosło zaraz po powstaniu uszkodzenia, nie zaś po rozwinięciu się stanu zapalnego i zgromadzeniu się komórek odpornościowych, jak oczekiwano. Niespodziewany przebieg eksperymentu skłonił akademików do wykonania serii testów na rybach, u których zablokowano aktywność genu odpowiedzialnego za syntezę nadtlenku wodoru. Jak się okazało, zmodyfikowane zwierzęta nie były w stanie reagować na uszkodzenie tkanki, ponieważ ich komórki odpornościowe traciły swoją zdolność do wykrywania miejsca zranienia i migracji w jego kierunku. Oczywiście, jest jeszcze zbyt wcześnie, by zakładać istnienie analogicznego zjawiska w organizmie człowieka. Jeżeli jednak nadtlenek wodoru odgrywa równie istotną rolę także w naszej fizjologii, może to oznaczać przełom w badaniach nad licznymi chorobami związanymi z patologicznym funkcjonowaniem układu odpornościowego.
  15. Profesor Peter McOwan z Queen Mary, University of London opracował 2 serie nagrań ze sztuczkami iluzjonistycznymi opatrzonymi komentarzem matematycznym – Matematyka w magii oraz Krzątaninia. W ten sposób dorzucił swoje 3 grosze do 3-letniego projektu More Maths Grads. Jego pomysłodawcy chcą zachęcić większą liczbę osób do zgłębiania tajemnic królowej nauk; szczególnie skupiają się zaś na niedoreprezentowanych dotąd grupach. Wykładowca zaznacza, że wiele wspaniałych numerów prestidigitatorskich działa dzięki ukrytym regułom matematycznym. Nagrania są tak przygotowane, by pokazać, że moc matematyki może bawić i frapować, a nieostrożnych nawet pozbawić ciężko zarobionych pieniędzy. We wszystkich filmikach występuje prawdziwa publiczność. Najpierw triki są rozbierane na czynniki pierwsze, a potem tłumaczone od strony matematycznej. Aż chce się uczyć...
  16. Specjaliści z Institute of Food Research w Norwich stworzyli miksturę, która po dodaniu do mlecznych napojów dwukrotnie wydłuża uczucie sytości. Obecnie przygotowywane są eksperymenty, które mają pomóc w stwierdzeniu, czy emulsja na bazie oliwy, wody i stabilizatorów używanych w piekarnictwie sprawdzi się też w przypadku przetworzonych pokarmów stałych. Najskuteczniejszy wariant mieszanki sprawił, że kiperzy czuli się najedzeni aż przez 12 godzin. Projekt badawczy trwał 3 lata. Naukowcy testowali dwa emulgatory: Tween 60 i Span 80 (monooleinian sorbitolu). Okazało się, że Tween 60 rzeczywiście stabilizował emulsję w żołądku, a Span 80 pozwalał jej się rozwarstwić na oliwę i olej. Napój podawany 11 ochotnikom w postaci shake'a miał smak kawy. Przez pół doby co godzinę wykonywano skany ich żołądka, by sprawdzić, w jakim stopniu jest nadal wypełniony. Zadanie monitorowania żołądka należało do akademików z Uniwersytetu w Nottingham, którzy posłużyli się obrazowaniem echoplanarnym (ang. echo-planar imaging, EPI). Po godzinie w żołądkach osób pijących napój z Tweenem znajdowała się 2-krotnie większa objętość treści. Działo się tak, ponieważ substancja ta nie dopuszczała do oddzielenia wody od oliwy. Niestabilna emulsja szybko rozdzielała się na wodę i tłuszcze, a jego krople się ze sobą zlewały. Do jelita cienkiego trafiała najpierw woda, a tuż za nią podążała, a właściwie unosiła się na powierzchni warstwa tłuszczu. Podczas analizy próbek krwi okazało się, że u osób spożywających ustabilizowaną miksturę występowało więcej cząsteczek tłuszczów. Odkrycie zespołu z Institute of Food Research oznacza, że z tą samą ilością tłuszczu można przyrządzić dwa posiłki, zapewniające niejednakowe uczucie nasycenia. W przetworzonych pokarmach tłuszcz występuje zazwyczaj w postaci rozproszonych kropli. Jeśli wskutek zabiegów inżynierów chemików pozostają one stabilne podczas trawienia, oddziałuje to na wytwarzanie hormonów regulujących uczucie głodu.
  17. Oglądanie telewizji przez dzieci powoduje, że rodzice mniej do nich mówią, przez co dzieci mogą mieć problemy z posługiwaniem się językiem. Badania prowadzone przez Dimitria Christakisa z Centrum Zdrowia, Rozwoju i Zachowania w Instytucie Badawczym Dzieci w Seattle pokazały np., że w ciągu każdej godziny, którą dziecko spędza przed telewizorem, dorośli wypowiadają do niego 770 wyrazów mniej niż zazwyczaj. Podczas badań 329 dzieci w wieku od 2 miesięcy do 4 lat okazało się, że średnio w ciągu godziny rodzice wypowiadają do nich 941 słów, o ile nie oglądają telewizji. "Wiedzieliśmy, że oglądanie telewizji przez najmłodszych powoduje u nich opóźnienia w rozwoju językowym i problemy z koncentracją uwagi, jednak dotychczas nie wiedzieliśmy, dlaczego tak się dzieje" - mówi Christakis. Im więcej dziecko ogląda telewizji, tym mniej słów zna i rozumie. Rodzice często nie zdają sobie z tego sprawy. Wydaje im się, że dbają o rozwój dziecka, gdyż np. siedzą z nim na podłodze i razem się bawią. Jednak jeśli zabawa odbywa się przy włączonym telewizorze, to znacznie mniej ze sobą rozmawiają. Różnice w posługiwaniu się językiem zaczynają się wyrównywać w wieku około 16 miesięcy. Badacze nie sprawdzali czy rodzaj oglądanego programu wywołuje jakieś różnice w rozwoju. Uważają jednak, że o ile nie ma pełnej zgodności co do tego, czy telewizja szkodzi dzieciom, można z pewnością powiedzieć, że im nie pomaga. Z tego też powodu Amerykańska Akademia Pediatrii zaleca, by dzieci przed ukończeniem 2. roku życia w ogóle nie oglądały telewizji.
  18. W krajach Europy Wschodniej zaatakowano 20 bankomatów z systemem Windows XP. Firma TrustWave uważa, że to tylko test i wkrótce można spodziewać się dużej fali ataków w USA i na zachodzie Europy. Zaatakowane maszyny zostały zarażone szkodliwym kodem, który przechwytuje dane z kart bankomatowych oraz numery PIN. Kod zawiera również własny interfejs użytkownika, który pozwala cyberprzestępcy na odczytanie ukradzionych danych za pomocą specjalnej karty. Analizy wykazały, że szkodliwy kod najprawdopodobniej nie ma możliwości wysyłania ukradzionych danych przez Sieć, ale pozwala na ich zapisanie na magnetycznym nośniku włożonym do bankomatowego czytnika karta. Okazało się również, że przestępcy wyposażyli swój program w funkcję, dzięki której możliwe jest wyjęcie z bankomatu kasetki z pieniędzmi. To oprogramowanie jest niepodobne do żadnego innego. Daje atakującemu całkowitą kontrolę nad bankomatem, pozwala zdobyć wszystkie dane, numery PIN i pieniądze z każdej maszyny. Sądzimy, że to dopiero początek, a przyszłe wersje szkodliwego kodu zostaną wyposażone w nowe funkcje, takie jak np. zarażanie kolejnych bankomatów przez Sieć. Jeśli przestępca uzyska dostęp do jednej maszyny, szkodliwy kod będzie ewoluował i automatycznie rozprzestrzeniał się na inne systemy - napisali specjaliści z TrustWave. Infekcja jest przeprowadzana za pomocą pliku isadmin.exe, który stanowi część oprogramowania Borland Delphi Rapid Application Development. Po jego uruchomieniu właściwy szkodliwy kod jest istalowany w pliku lsass.exe w katalogu głównym systemu Windows. Następnie dochodzi do manipulacji usługę Protected Storage, wskutek czego fałszywy lsass.exe jest uznawany za prawdziwy, w miejsce autentycznego pliku znajdującego się w podkatalogu system32. Szkodliwe pliki wyposażono też w mechanizm autostartu na wypadek awarii, dzięki czemu zawsze pozostają aktywne.
  19. W przeszłości obturacyjny bezdech senny (OBS) powiązano z zaburzeniami procesu uczenia czy wzrostem ryzyka przedwczesnej śmierci. Najnowsze badania zespołu z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii wskazują jednak na coś znacznie gorszego – w mózgu osoby z OBS zachodzą zmiany przypominające te widywane u chorych z udarem bądź umierających (Journal of Cerebral Blood Flow and Metabolism). Australijczycy jako pierwsi prześledzili sekunda po sekundzie, co dzieje się w mózgu śpiących ludzi z OBS. Zwykło się uważać, że bezdechowe chrapanie w żadnym razie nie wywołuje żadnych ostrych skutków w działaniu mózgu, ale to oczywista nieprawda – podkreśla profesor Caroline Rae. Prof. Rae i współpracownicy z Uniwersytetu w Sydney posłużyli się spektroskopią rezonansu magnetycznego. Zbadali 13 mężczyzn z głębokim i nieleczonym obturacyjnym bezdechem sennym. Okazało się, że nawet umiarkowany spadek saturacji krwi tlenem wpływał znacząco na stan bioenergetyczny mózgu. Oznacza to, że niedobór tlenu podczas snu jest bardziej szkodliwy niż podczas czuwania, być może dlatego, że normalne mechanizmy kompensacyjne wtedy nie działają. Podczas krótkich nawet epizodów OBS spada poziom adenozynotrifosforanu (ATP, związku będącego uniwersalnym zapasem energii), wzrasta zaś stężenie fosforu nieorganicznego. Nie dochodzi przy tym do zmiany pH mózgu ani poziomu fosfokreatyny. Nie uruchamiają się zatem mechanizmy chroniące przed niedoborem tlenu. Skoro to, co dzieje się (i powtarza) w mózgu osoby z OBS przypomina udar czy umieranie, powinna się zmienić społeczna percepcja chrapania – postuluje profesor Rae. Ludzie patrzą na osoby, które chrapią, i uważają, że to jest śmieszne. Musimy z tym skończyć. Rae zaznacza, że nie wiadomo, czemu ciało reaguje w ten sposób na niedobór tlenu. Może to rodzaj niedokrwiennego uodporniania. Niewykluczone, że mózg resetuje swój status bioenergetyczny, by stać się bardziej odpornym na niedobór tlenu.
  20. Guo i Vorobyev, którzy badając wpływ oddziaływania lasera femtosekundowego na różne metale znacząco ulepszyli żarnik tradycyjnej żarówki, informują o kolejnym ważnym odkryciu. Tym razem udało im się tak zmienić powierzchnię metalu, że znacząco wzmocnili zjawiska kapilarne zachodzące na styku woda-metal. Ich prace mogą pomóc w produkcji wykorzystujących ciecz systemów chłodzących układy scalone. Możemy zmienić strukturę powierzchni niemal każdego metalu tak, że jesteśmy w stanie kontrolować sposób, w jaki reaguje on z przepływającym płynem. Możemy kontrolować kierunek tego przepływu i zdecydować, czy w ogóle płyn ma się przemieszczać - mówi Chunlei Guo. Wraz z Anatoliyem Vorobyevem jest on w stanie stworzyć taką powierzchnię, która spowoduje, iż dzięki zjawiskom kapilarnym płyn będzie przemieszczał się z prędkością 1 centymetra na sekundę. Przy wielkościach liczonych w skali nano molekuły metalu oddziałują na molekuły wody silniej, niż inne molekuły wody. To pozwala na przepływ. Stworzenie za pomocą lasera odpowiednich kanałów na powierzchni metalu umożliwia sterowanie tym przepływem. Na udostępnionym filmie możemy zobaczyć, jak woda błyskawicznie "wspina się" po powierzchni metalu.
  21. W 2004 roku w Greenwich w Londynie odkopano zapieczętowaną butelkę antyczarownicową z XVII wieku. W przeszłości znajdowano wiele takich pojemników – w sumie około 200 - ten jest jednak wyjątkowy, bo zachował swoją zawartość: paznokcie, włosy, ponakłuwane serce ze skóry, kłaczki z pępka i gwoździe. Pod koniec XVI i w XVII wieku takie butelki były często zakopywane, by odpierać złe czary. Pełniły więc funkcję ochronną (British Archaeology). Wykopano ich tak wiele, ale zawartość wszystkich po prostu przepadła. To pierwsza, którą otwarto przy zachowaniu naukowej procedury – opowiada Alan Massey, emerytowany chemik z University of Loughborough. Badał on magiczne artefakty, w tym zapieczętowaną buteleczkę. Kilka wieków temu Brytyjczycy (i nie tylko oni) wierzyli, że wiele chorób i innych nieszczęść to efekt działalności czarownic. Wnętrze butelki i uryna symbolizowały drogi moczowe wiedźmy. W założeniu gwoździe oraz paznokcie miały jej przeszkadzać w oddawaniu moczu, a bolesne doświadczenia powinny skłonić do odwołania zaklęcia. Pokryte glazurą z soli naczynie znajdowało się 1,5 m pod ziemią. Znaleźli je archeolodzy z The Maritime Trust. Podczas potrząsania z butelki dochodziło grzechotanie i pluskanie. Po prześwietleniu promieniami rentgena okazało się, że w jej szyjce utknęły ścinki paznokci i gwoździe, co oznacza, że tkwiła w gruncie do góry nogami. Dalsze badania za pomocą tomografu komputerowego wykazały, że chlupocząca ciecz to ludzki mocz. Znajdowała się w nim kotynina, a więc metabolit nikotyny, co oznacza, że osoba sporządzająca rekwizyt paliła. Jej paznokcie były ładnie przycięte, co wskazuje, że pochodziła z wyższych warstw społecznych. Brian Hoggard, specjalista ds. czarownic, który pomagał badać butelkę, podkreśla, że wcześniej wiedzę na temat zawartości tego typu naczyń czerpano z tekstów sprzed kilkuset lat. Sugerowały one, co powinno do nich trafić, ale nie było wiadomo, z czego ludzie naprawdę korzystali. W żadnym przepisie nie wspominano o siarce, lecz Massey odkrył kiedyś naczynie z pozostałościami czegoś w rodzaju zapałek. Siarka musiała pochodzić z ekshalacji wulkanicznych zwanych solfatarami, emitujących dwutlenek węgla, parę wodną i siarkowodór, z którego wytrącała się siarka. Twórca butelki dokonał swego rodzaju recyklingu, posłużył się bowiem starym dzbanem na wino.
  22. Amerykański Departament Sprawiedliwości prowadzi śledztwo przeciwko firmom Google, Apple, Yahoo i Genentech. Urzędnicy podejrzewają, że złamały one przepisy antymonopolowe dotyczące zatrudniania pracowników. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że DoJ podejrzewa, iż firmy te doszły do porozumienia, w ramach którego zgodziły się, że nie będą próbowały podbierać sobie wysokich rangą pracowników. Jeśli takie porozumienie ma miejsce, to ogranicza ono konkurencyjność, gdyż pracownicy nie mają szans na wybranie najbardziej korzystnej oferty pracy. To kolejne śledztwo, w które zamieszane są Google i Apple. DoJ bada też sprawę zasiadania tych samych osób w radach nadzorczych obu firm. Nowe władze Departamentu chcą też rozpocząć śledztwo w sprawie pozycji Google'a na rynku wyszukiwarek.
  23. Nastrój zmienia sposób, w jaki nasz układ wzrokowy filtruje informacje. Wg psychologów z Uniwersytetu w Toronto, oznacza to, że powiedzenie "oglądać świat przez różowe okulary" jest nie tylko metaforą, ale i rzeczywistością biologiczną (Journal od Neuroscience). Dobre i złe humory dosłownie zmieniają tryb działania kory wzrokowej i to, jak widzimy. Nasze studium ujawnia, że w pozytywnym nastroju kora odbiera więcej danych, a negatywne emocje skutkują widzeniem tunelowym – podkreśla Adam Anderson. Kanadyjczycy przeprowadzili badanie funkcjonalnym rezonansem magnetycznym (fMRI). Wszystko po to, by określić wpływ nastroju – dobrego, neutralnego i złego – na przetwarzanie informacji w korze wzrokowej. Na początku naukowcy pokazywali ochotnikom serię obrazów, które miały ich wprowadzić w konkretny humor. Potem pojawiał się rodzaj kolażu – na środku widniała twarz, a w tle obiekt wskazujący na lokalizację sceny, np. dom. By skupić uwagę wolontariuszy na fizjonomii, proszono o określenie płci jej właściciela. Gdy ludzie byli w złym humorze, w ogóle nie dostrzegali obrazów w tle. Kiedy oglądali dokładnie tę samą scenę w dobrym nastroju, zbierali więcej informacji: odnotowywali istnienie nie tylko twarzy, ale i domu. Psycholodzy stwierdzili to, obserwując aktywność kory parahipokampalnej (która przetwarza dane odnośnie do miejsca) oraz jak reaguje ona na dane nadchodzące z pierwszorzędowej kory wzrokowej. W pozytywnym nastroju ludzie mogą przetwarzać większą liczbę obiektów ze swojego otoczenia, co jest zarówno czymś dobrym, jak i złym, ponieważ zagraża rozproszeniem uwagi. Dobry humor poszerza okno, przez które postrzegamy świat. Dzięki temu widzimy wszystko z globalnej, integrującej perspektywy. Nie jest to jednak korzystne, jeśli zadanie wymaga zawężenia uwagi, np. podczas obsługiwania złożonej aparatury lub przeglądania bagażów podróżnych na lotnisku. Zły humor utrzymuje stan zawężenia uwagi, nie dopuszczając do uwzględnienia informacji spoza podstawowych obszarów zainteresowania – podsumowuje Taylor Schmitz, główny autor studium.
  24. Żółwie słoniowe i inne gady z Galapagos muszą się zmierzyć z nowym wyzwaniem. Miejscowe komary zasmakowały bowiem w ich krwi, a w połączeniu z nasileniem turystyki oznacza to wzrost ryzyka zachorowań choćby na zimnicę. Naukowcy z Uniwersytetu w Leeds, Londyńskiego Towarzystwa Zoologicznego i Parku Narodowego Galapagos odkryli, że choć lądowi przodkowie komarów wolą krew ssaków, a z rzadka ptaków, wyspiarskie populacje Aedes taeniorhynchus zmieniły obyczaje i żerują głównie na gadach: żółwiach słoniowych i legwanach morskich. Jest to o tyle przerażające, że gatunek ten przenosi wirusa gorączki zachodniego Nilu. Za pomocą analizy genetycznej stwierdzono, że komary pojawiły się na Galapagos ok. 200 tys. lat temu, nie zostały więc zawleczone przez ludzi. W odróżnieniu od populacji zamieszkujących stały ląd, które upodobały sobie namorzyny i solniska nadmorskie, roje z archipelagu zapuszczają się do 20 km w głąb wysp i można je spotkać nawet na wysokości 700 m n.p.m. Zmiana w sposobie żerowania jest, wg badaczy, przystosowaniem do życia na Galapagos. Mieszka tu niewiele ssaków, a człowiek zawędrował na Wyspy Żółwie dopiero 500 lat temu. Różnice genetyczne między moskitami z Galapagos a komarami ze stałego lądu są tak duże, jak między gatunkami. Sugeruje to, że owady z wysp ewoluują w kierunku utworzenia nowego gatunku – uważa Arnaud Bataille z Uniwersytetu w Leeds. Na razie na Galapagos nie odnotowano przypadków zachorowań ani na malarię, ani na gorączkę zachodniego Nilu. Na archipelagu komary są jednak bardzo rozpowszechnione i "gnębią" wiele zwierząt, co oznacza, że jakakolwiek nowa choroba przybędzie z kontynentu, rozprzestrzeni się błyskawicznie wśród lokalnej fauny. Wskutek długotrwałej izolacji, zwierzęta nie są na nic uodpornione. Komary z Wysp Żółwich mogą "podłapać" patogeny od pasażerów na gapę, którzy, nieproszeni, zameldują się np. na pokładzie samolotu. To dlatego jakiś czas temu rząd Ekwadoru wprowadził obowiązek spryskiwania środkami owadobójczymi samolotów. Wkrótce podobnie będą traktowane także łodzie.
  25. Choć nanotechnologia jest jedną z najmłodszych dziedzin nauki, już dziś widać doskonale jej ogromny potencjał. Stopniowo znajduje ona coraz więcej zastosowań także w badaniach z zakresu medycyny, czego doskonałym przykładem są srebrne nanocząsteczki o działaniu przeciwzakrzepowym, opracowane przez naukowców z uniwersytetu Banaras Hindu w indyjskim mieście Balapur. Wytworzenie zakrzepu, czyli złogu komórek powstającego w naczyniach krwionośnych pod wpływem niepożądanej aktywacji układu krzepnięcia krwi, może być stanem bezpośredniego zagrożenia życia. Istnieją co prawda leki ograniczające ryzyko tego patologicznego stanu, lecz ich skuteczność bywa niewystarczająca, a dodatkowo zwiększają one ryzyko samoistnego wystąpienia krwawień. Naukowcy z Indii liczą, że stworzone przez nich nanocząsteczki, swoją średnicą nieprzekraczające 1/50000 średnicy ludzkiego włosa, mogą pomóc rozwiązać ten niezwykle istotny problem. Badania nad nowym wynalazkiem przeprowadzono w warunkach laboratoryjnych, a następnie na myszach. Z ostatniej serii testów wynika, że podanie innowacyjnego środka pozwala na obniżenie prawdopodobieństwa powstawania zakrzepów aż o 40%. Nie stwierdzono przy tym poważnych działań niepożądanych leku. Szczegółowa analiza wykazała, że działanie nanocząsteczek jest możliwe dzięki wnikaniu do wnętrza płytek krwi i blokowania tzw. ziarnistości, czyli pęcherzyków przechowujących składniki potrzebne do przeprowadzenia procesu krzepnięcia. Co więcej, drobiny zawieszone we krwi utrudniają komórkom wchodzenie w kontakt, co dodatkowo chroni przed powstaniem zakrzepu. Autorzy wynalazku podkreślają, że może on okazać się niezwykle przydatny w medycynie. Połączenie zdolności do blokowania aktywności płytek krwi oraz znanych od dawna właściwości antybakteryjnych sprawia, że srebro może stanowić idealną powłokę np. dla stentów, czyli implantów utrzymujących drożność naczyń krwionośnych. Zanim będzie to jednak możliwe, konieczne będzie przeprowadzenie testów oceniających bezpieczeństwo i skuteczność takiego rozwiązania.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...