Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37670
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    250

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Ludzie wolą, by zwracać się do nich, wybierając prawe ucho i chętniej wykonają jakieś zadanie czy zastosują się do prośby, gdy "wnioskodawca" skieruje się raczej do prawego niż do lewego ucha. Doktorzy Luca Tommasi i Daniele Marzoli z Università G. d'Annunzio - Chieti e Pescara wykazali, że istnieje naturalne odchylenie stronne, podyktowane asymetrią funkcjonalną półkul mózgu (Naturwissenschaften). Jedną z najlepiej poznanych asymetrii jest dominacja prawego ucha w zakresie bodźców słownych. Ma to zapewne podłoże w specjalizacji językowej lewej półkuli. Większość badań w tym zakresie to typowe eksperymenty laboratoryjne, mało kto sprawdzał jednak, które ucho rzeczywiście dominuje w codziennym życiu. Tommasi i Marzoli obserwowali preferencję w zakresie ucha podczas kontaktów społecznych w hałaśliwych klubach nocnych. W pierwszym studium przyglądano się 286 klubowiczom, którzy rozmawiali, podczas gdy w tle grała głośna muzyka. W 72% sytuacji partner interakcji znajdował się po prawej ich stronie. Spostrzeżenie to potwierdza wyniki badań laboratoryjnych i kwestionariuszy. W ramach drugiego studium psycholodzy podchodzili do 160 imprezujących osób i mamrotali. Wypowiadali pozbawione sensu, niesłyszalne kwestie i czekali, którą stroną dany człowiek się do nich zwróci. Potem prosili o papierosa. Pięćdziesiąt osiem procent klubowiczów nastawiało prawe ucho, a 42% lewe. Tylko kobiety wykazywały konsekwentną preferencję prawego ucha. W tym przypadku nie zaobserwowano związku między liczbą otrzymanych papierosów a uchem, do którego dotarło pytanie. W ostatnim eksperymencie naukowcy celowo wypowiadali prośbę o papierosa do lewego lub prawego ucha 176 gości klubów nocnych. Okazało się, że dostawali więcej papierosów, kierując słowa do ucha prawego. Zdaniem Włochów, udało się potwierdzić, że prawe ucho/lewa półkula dominują w komunikacji werbalnej, a półkule specjalizują się w emocjach o różnych znakach: prawa w negatywnych (unikaniu), a lewa w pozytywnych (zbliżaniu).
  2. Naukowcy odkryli, że u kobiet z anoreksją stężenie neurotropowego czynnika pochodzenia mózgowego (ang. brain-derived neurotrophic factor, BDNF) jest niższe niż u kobiet zdrowych i takich, które wygrały już swoją walkę z chorobą. Jako że w przypadku anoreksji trudno zdefiniować wyzdrowienie, BDNF może się stać użytecznym biomarkerem. Wszystko wskazuje na to, że niski poziom czynnika neurotropowego jest odwracalny. Badacze z Chiba University mierzyli poziom BDNF u anorektyczek (29), kobiet zdrowych (28) i niewykazujących objawów choroby od co najmniej roku (18). Dodatkowo u wszystkich określano zdolność do zmiany zasad stosowanych do porządkowania zbioru obiektów. W tym celu posłużono się testem sortowania kart z Wisconsin (Wisconsin Card Sorting Task, WCST), który umożliwia ocenę funkcjonowania kory przedczołowej. Wiek wszystkich badanych był podobny. Poza tym panie z anoreksją i wyleczone nie różniły się pod względem najniższego życiowego wskaźnika masy ciała (BMI). Z eksperymentu wykluczono zdrowe osoby, które nigdy nie miały problemów z zaburzeniami odżywiania, z BMI niższym od 19 lub wyższym niż 26, a więc kobiety z niedowagą i otyłe. Stężenie neurotropowego czynnika pochodzenia mózgowego w surowicy było w grupie anorektyczek niższe niż w grupie kontrolnej i u pań po skutecznej terapii. Wykazano istnienie pozytywnej korelacji między stężeniem BDNF i BMI. Wyższe oznaczało mniejsze zatroskanie jedzeniem, kształtami ciała i wagą. Kobiety z najniższym poziomem BDNF miały najbardziej niekorzystny obraz siebie i cierpiały z powodu lęku oraz depresji. Choć badane z anoreksją popełniały więcej błędów w WCST niż przedstawicielki grupy kontrolnej, nie wykazano, by poziom BDNF wiązał się z wynikami osiąganymi w teście. Zdolność zmiany zasady nie była upośledzona u kobiet, które poradziły sobie z anoreksją. Niewykluczone, że stężenie BDNF jest w większym stopniu związane ze wskaźnikiem masy ciała (czy mówiąc inaczej: ze stopniem wygłodzenia) niż z samą anoreksją. Na razie relacja między neurotropowym czynnikiem pochodzenia mózgowego a BMI jest niejasna, ponieważ jedno ze studiów pokazało, że u ludzi z otyłością znacznego stopnia występuje niższy poziom BDNF niż u osób otyłych. Eksperci mają nadzieję, że uwzględnienie w przyszłych badaniach kobiet z niedowagą i otyłych pozwoli wyjaśnić zależności łączące BDNF, BMI i anoreksję.
  3. Norwedzy rozpoczęli testy pierwszej pływającej turbiny wiatrowej. Mają nadzieję, że przed połową lipca na wybrzeże trafi z niej prąd. Budowanie turbin wiatrowych ma sens tam, gdzie najczęściej wieją wiatry o odpowiedniej sile. Niestety, większość takich miejsc znajduje się na otwartym morzu i konstruowanie mocowanej do dna turbiny jest zbyt drogie. Stąd też pomysł na wykorzystanie technologii stosowanych w pływających platformach wydobywczych i przetestowanie pływającej turbiny. Urządzenie zostało umieszczone w odległości 10 kilometrów od wybrzeża, w miejscu, gdzie głębokość wody sięga 220 metrów. Turbina o mocy 2,3 megawata jest utrzymywana w pionie dzięki potężnemu stalowemu cylindrowi o długości 100 metrów, który wypełniono balastem. Cylinder zanurzony jest całkowicie w w wodzie, a całość jest przymocowana do dna za pomocą trzech kabli. Taka konstrukcja daje gwarancję, że nie dojdzie do najgorszego, czyli obrócenia się turbiny do góry nogami. Nie oznacza to jednak, że na urządzenie nie czyhają żadne niebezpieczeństwa. Korozja, odpadki, kry lodowe czy gwałtowne sztormy mogą ją uszkodzić czy doprowadzić do przewrócenia się. Twórcy urządzenia, firma StatoilHydro informuje, że można je ustawiać na wodach o głębokości od 120 do 700 metrów. Jednak, jak zakładają pomysłodawcy pływających turbin, potencjalne korzyści usprawiedliwiają milionowe inwestycje. Wiatry na otwartym morzu się silniejsze i bardziej stałe, co pozwoli na większą produkcję prądu. Z kolei farmy turbin położone wiele kilometrów od lądu nie będą budziły tak dużych kontrowersji wśród ludności jak podobne farmy budowane na lądzie. Jako, że w większości przypadków w wodach głębszych niż 50 metrów nie opłaca się budować niczego stojącego na dnie, pływające turbiny mogą być idealnym rozwiązaniem dla takich krajów jak Norwegia, Japonia czy Włochy, które nie mają płytkich wód przybrzeżnych. Może być to też atrakcyjna oferta dla USA, które z farm budowanych na wodach oceanicznych mogą uzyskać 1000 gigawatów mocy, jednak aż 810 gigawatów można wyprodukować na wodach głębszych niż 30 metrów.
  4. Symantec ostrzega, że do wykorzystywanych przez cyberprzestępców narzędzi dodano mechanizmy pozwalające na przeprowadzenie ataku na niezałataną jeszcze lukę w microsoftowej technologii multimedialnej DirectShow. Oznacza to, że wkrótce możemy spodziewać się zwiększonej liczby ataków. Microsoft przed miesiącem poinformował o istnieniu dziury. Błąd występuje w systemach Windows 2000, Windows XP oraz Windows Server 2003. Pierwsze ataki na Windows XP oraz Server 2003 przestępcy przeprowadzili już w maju. Dotychczas notowano ich ograniczoną liczbę. Teraz może się to zmienić. Przestępcy próbują zachęcać internautów do odwiedzenia spreparowanej witryny, na której znajduje się spreparowany plik .avi zawierający szkodliwy kod. Podczas ataku na komputer ofiary ładowane są też liczne biblioteki .dll, które z kolei pobierają plik .exe. Ten instaluje się i pobiera konia trojańskiego, który dołącza komputer ofiary do botnetu. Microsoft nie opublikował jeszcze poprawek. Prawdopodobnie zostaną one udostępnione 14 lipca. Koncern zaleca użytkownikom systemów 2000, XP i Server 2003 by wyłączyli parsowanie plików przez QuickTime'a. Oprogramowanie to korzysta bowiem z microsoftowego DirectShow. Koncern z Redmond udostępnił narzędzie, które automatycznie wyłącza parsowanie. Dzięki innemu narzędziu można je będzie włączyć po zainstalowaniu przygotowywanej przez Microsoft łaty.
  5. Po raz pierwszy udało się wykazać, że używanie narzędzi – nawet przez kilka minut - przekształca mózgową mapę ciała. Allesandro Farné z Université Lyon I wykazał, że w takiej sytuacji zmienia się postrzeganie długości ręki. Oznacza to, że podczas posługiwania się różnymi przyrządami mózg włącza je do reprezentacji ciała (Current Biology). By sprawdzić, czy tak się rzeczywiście dzieje, Francuzi zaplanowali serię eksperymentów z udziałem 14 ochotników. Do ręki przyczepiono im mechaniczny chwytak. Dzięki niemu mogli zdobyć obiekty znajdujące się poza ich zasięgiem. Wkrótce po zakończeniu ćwiczeń ruchowych wolontariuszy proszono o określenie odległości, w jakiej znajdują się ich łokcie bądź czubek środkowego palca (czyli o wyznaczenie długości ramienia lub całej ręki; odpowiedni punkt był stymulowany dotykowo przez naukowców). Okazało się, że do prawdziwej długości systematycznie doliczano długość chwytaka. Chwytanie czy wskazywanie obiektów zachodziły prawidłowo, lecz ręka poruszała się wolniej i wykonanie zadań zajmowało więcej czasu. Farné uważa, że mózg włączył do reprezentacji ręki obszary kontrolujące narzędzie i jeszcze nie powrócił do stanu pierwotnego. Wg niego, z podobną plastycznością funkcjonalną mamy do czynienia podczas nauki posługiwania się przeszczepioną ręką bądź protezą. [...] Zdolność do inkorporacji narzędzi jest kluczowa dla posługiwania się nimi. Nie musimy patrzeć na usta lub dłoń, gdy myjemy zęby, ponieważ nasz mózg "przemienia" szczoteczkę w część naszego ciała.
  6. Opublikowaną właśnie 33. lista najpotężniejszych superkomputerów świata rozpoczyna, podobnie jak w październiku 2008, Roadrunner. Ten wybudowany przez IBM-a komputer jest pierwszą maszyną w historii, której wydajność przekroczyła barierę petaflopsa (1,105 PFlops). Na drugim miejscu ponownie uplasował się Jaguar (1,059 PFlops) czyli system Cray XT5. Zmiany zaszły na trzeciej pozycji, gdzie znajdziemy maszynę IBM BlueGene/P o nazwie JUGENE. Stoi ona w niemieckim Forschungszentrum Juelich (FZJ) i w teście Linpack osiągnęła wydajność 825,5 teraflopsów. Teoretycznie i ona jest w stanie przekroczyć barierę petaflopsa. FZJ jest też właścicielem kolejnego komputera, który uplasował się w pierwszej 10. To zajmujący 10. miejsce komputer JUROPA, złożony z serwerów Bull Novascale i SunBlade x6048, o wydajności 274,8 TFlops. Oba niemieckie komputery to jedynie nieamerykańskie maszyny wśród 10 najpotężniejszych superkomputerów. W pierwszej 10 zaszły jeszcze dwie zmiany. Na miejscu 6. znajdziemy kolejny system Craya - Cray XT5 o nazwie Kraken. Maszyna zainstalowana na University of Tennessee osiąga 463,3 TFlops i jest najpotężniejszym na świecie komputerem wykorzystywanym przez uczelnię. Z kolei na 9. pozycji uplasował się IBM BlueGene/P o nazwie Dawn (415,7 TFlops). Warto wspomnieć też o chińskim Dawning 5000A z Szanghajskiego Centrum Superkomputerowego. Zajmujący 15. miejsce w zestawieniu sprzęt (180,6 TFlops) jest najpotężniejszym komputerem z systemem Windows HPC 2008. Nie powinniśmy również zapomnieć o Shaheenie, superkomputerze BlueGene/P z Arabii Saudyjskiej. Maszyna o wydajności 185,17 TFlops uplasowała się na 14. pozycji. Najwięcej superkomputerów z listy TOP500 pracuje w USA. Jest ich tam 291, czyli tyle samo, co w listopadzie ubiegłego roku. Europa umieściła na liście 145 systemów, czyli o 6 mniej niż w ubiegłym roku. Udziały Azji zwiększyły się z 45 do 47 maszyn. Jeszcze w listopadzie 2008 na liście TOP500 znajdowało się 6 polskich superkomputerów. Obecnie są cztery i uplasowały się na pozycjach 107. (Galera, Politechnika Gdańska), 281. (firma telekomunikacyjna), 300. (firma telekomunikacyjna) i 422. (Uniwersytet Warszawski). Największym producentem superkomputerów jest HP. Na liście znalazło się 212 maszyn tej firmy (42,40%). Na drugim miejscu jest IBM ze 188 komputerami (37,6%). IBM jest jednak liderem pod względem całkowitej zainstalowanej mocy obliczeniowej. Warto zwrócić też uwagę na legendarną firmę Cray, która ma na liście 20 maszyn, czyli 4%, ale cieszą się one dużą popularnością wśród nabywców najpotężniejszych z potężnych. Wśród pierwszej 50 jest aż 10 (czyli 20%) komputerów Craya. Błyskawicznie rosną wymagania stawiane przed maszynami z pierwszej światowej pięćsetki. Obecnie wydajność ostatniego komputera na liście wynosi 17,1 TFlops. Jeszcze pół roku temu było to 12,64 TFlops. Najsłabszy obecnie superkomputer uplasowałby się w listopadzie ubiegłego roku na 274. pozycji. Całkowita zainstalowana moc na TOP500 wynosi 22,6 PFlops, gdy jeszcze przed rokiem było to 11,7 PFlops. Wśród producentów procesorów bezapelacyjnie wygrywa Intel, którego układy znajdziemy w 399 systemach (79,8%). Koncern więc zwiększył swoje posiadanie o 4 punkty procentowe. Odbyło się to kosztem IBM-a i AMD. Procesory tej pierwszej firmy znajdziemy w 55 systemach, a drugiej - w 43. Jeszcze przed pół roku było to, odpowiednio, 60 i 59 systemów. Udział systemów operacyjnych praktycznie nie uległ zmianie. Liderem jest Linux zainstalowany na 443 superkomputerach (88,60%). Na drugim miejscu uplasował się Unix z 22 komputerami (4,40%), na trzecim Windows (5 komputerów, 1%), dalej BSD (1 komputer, 0,2%), a 29 maszyn (5,8%) używa systemów mieszanych. W ciągu pół roku Linux zyskał więc 4 systemy, Unix stracił 1, z rankingu zniknął Mac, a liczba systemów mieszanych zmniejszyła się o 2.
  7. Nawet tak znane zabytki jak Bazylika Mariacka w Krakowie mogą kryć wiele tajemnic. Przekonali się o tym archeolodzy, który pod podłogą bocznego ołtarza odkryli płytę nagrobną z XVI wieku. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", najpierw natrafiono na fragmenty rzeźby przedstawiające szaty i rękę. Pod ścianą i stopniami ołtarza znajdowała się reszta płyty. Rzeźbę wykonano z piaskowca i zatopiono w niej metalowy pierścień oraz krzyż. Naukowcy uważają, że jest to płyta nagrobna biskupa Piotra Lubarta, sufragana płockiego w latach 1514-1530.
  8. Opera jest muzyką serca i nie chodzi tu o emocje, jakie wywołuje, lecz o jej dobroczynny wpływ na narząd zaopatrujący nasze ciało w krew (Circulation). Dr Luciano Bernardi i jego zespół z Uniwersytetu w Pawii twierdzą, że muzyka operowa, np. Nessun dorma (Niech nikt nie śpi) Giacomo Pucciniego, w której pełno naprzemiennego stopniowego osłabiania (dimnuendo) i wzmacniania (crescendo) siły brzmienia, może pomóc w rehabilitacji osób po udarach. Co ważne, muzyka jest lekiem tanim i łatwym do zaordynowania. Włosi poprosili 24 zdrowych ochotników o wysłuchanie 5 losowo wybranych nagrań muzyki klasycznej. Podczas eksperymentu monitorowano reakcje ich ciała. Każdy z badanych dysponował słuchawkami. Wszystkim wykonywano EKG, mierzono ciśnienie, parametry oddechowe, przepływ w tętnicach mózgu oraz zwężenie podskórnych naczyń krwionośnych. Naukowcy posłużyli się fragmentami IX symfonii Beethovena, Turandota Pucciniego, kantaty nr 169 Bacha, Va', pensiero z Nabucco Giuseppe Verdiego oraz Libiamo ne lieti calici (Więc pijmy na chwałę miłości) z I aktu opery La Traviata Verdiego. Crescendo wpływało na organizm pobudzająco (podobnie jak szybsze tempo) i prowadziło do zwężenia podskórnych naczyń krwionośnych, wzrostu ciśnienia krwi, tętna i częstości oddechów. Dimnuendo działało odprężająco – serce zwalniało, spadało też ciśnienie – co z kolei przywodziło na myśl zmiany indukowane przez wolne tempo. Kiedy wciskano pauzę, oddech, puls i ciśnienie spadały, niekiedy poniżej wartości wyjściowych, od których rozpoczynano badanie. Pogłośnienie crescendo skutkowało umiarkowanym pobudzeniem, a ściszenie decrescendo relaksacją. Jak widać, za pomocą manipulowania muzyką da się kontrolować i ćwiczyć układ sercowo-naczyniowy. Co ciekawe, arie Verdiego, w których frazy muzyczne trwają 10 sekund, wydają się idealnie synchronizować z naturalnym rytmem sercowo-naczyniowym.
  9. Ponowne uruchomienie Wielkiego Zderzacza Hadronów zostało po raz kolejny przełożone. Urządzenie zostało wyłączone po awarii, do której doszło 19 września 2008 roku. Początkowo informowano, że LHC rozpocznie pracę w kwietniu 2009, a następnie start urządzenie przełożono na wrzesień. Teraz dowiadujemy się, że akcelerator zostanie uruchomiony w październiku. Przedstawiciele CERN powiedzieli również, że dopiero w sierpniu będą w stanie podać dokładną datę rozpoczęcia pracy Wielkiego Zderzacza Hadronów. Wówczas bowiem powinny zakończyć się wszystkie testy. Ponadto CERN nie zdecydował jeszcze, czy urządzenie będzie pracowało z energią 4 teraelektronovoltów czy 5 TeV. Obecnie najpotężniejszym działającym akceleratorem cząstek jest leciwy amerykański Tevatron, pracujący w Fermilab z energią 1 TeV.
  10. Anion ponadtlenkowy (O2-) jest wolnym rodnikiem i stanowi pierwszy produkt pośredni w łańcuchu redukcji tlenu cząsteczkowego. Wydaje się też, że mimo swojej toksyczności odgrywa podstawową rolę w migracji ptaków. To dzięki niemu nasi skrzydlaci przyjaciele "widzą" pole magnetyczne Ziemi (Biophysical Journal). Opisywane odkrycie jest dziełem przypadku. Ilia Solov, współpracownik głównego badacza Klausa Schultena z University of Illinois w Urbana-Champaign, nie wiedział, że anion ponadtlenkowy jest toksyczny. Stwierdził za to, że to idealny partner reakcji, która miałaby zachodzić z kryptochromem w ptasim oku. Kryptochromy są receptorami światła niebieskiego i występują u roślin oraz zwierząt. Przed 9 laty Schulten jako pierwszy postulował, że białka te stanowią sedno ptasiego zmysłu geomagnetycznego i potwierdził to później eksperymentalnie. Jego przypuszczenia były logiczną konsekwencją odkrycia, że pole magnetyczne może oddziaływać na reakcje chemiczne, jeśli przebiegają na tyle szybko, by podlegać czystej mechanice kwantowej. Przed naszym studium myślano, że to niemożliwe, ponieważ pole magnetyczne wpływa na cząsteczki zbyt słabo. Jak tłumaczy Schulten, takie reakcje chemiczne angażują transfer elektronów, co skutkuje swobodną zmianą spinów, działających jak osiowe kompasy. Kiedy pole magnetyczne się zmienia, np. podczas manewrów wykonywanych przez ptaka, zmienia się też biokompas w oku i dzięki temu zwierzę widzi, jak obrany przez niego kierunek ma się do północy lub południa. Inni badacze zauważyli, że kryptochrom, działając za pośrednictwem własnego spinu, wyszukuje reagenty o tzw. spinie zerowym. Sugerowali, że warunki spełnia tlen cząsteczkowy. My twierdzimy, że nie chodzi o łagodny tlen, którym wszyscy oddychamy, lecz o jego bliskiego kuzyna o ujemnym ładunku elektrycznym. Początkowo Schulten zlekceważył propozycje Solova, potem jednak zmienił zdanie. Zdałem sobie sprawę, że toksyczność jest tu tak naprawdę kluczowa. Organizm dysponuje wieloma mechanizmami zmniejszającymi ilość anionu ponadtlenkowego, zabezpieczając się w ten sposób przed uszkodzeniami komórkowymi. Daje to pewne korzyści, jako że jon musi występować w niewielkich, ale nie zbyt małych, stężeniach, by biokompas działał prawidłowo. W oczach ludzi również występuje kryptochrom, ale my nie widzimy pola elektromagnetycznego Ziemi. Ponieważ O2- przyspiesza procesy starzenia, nasza ewolucja przedłożyła długowieczność nad zdolności orientacyjne.
  11. Wielu hodowców twierdzi, że mówienie do roślin skutkuje. Teraz ich instynktowne przekonania zyskały potwierdzenie w postaci dowodów naukowych, choć wyniki odnoszą się głównie do ogrodniczek. Badacze z Królewskiego Towarzystwa Ogrodniczego w Wielkiej Brytanii stwierdzili bowiem, że sadzonki pomidorów rosną szybciej, gdy przemawiają do nich kobiety, a nie mężczyźni. Podczas miesięcznego eksperymentu okazało się, że pomidory zyskiwały do 5 dodatkowych centymetrów, gdy dochodził do nich melodyjny kobiecy głos. Nic dziwnego, że najlepsze wyniki osiągnęła Sarah Darwin, praprawnuczka słynnego Karola, jednego ze współzałożycieli Komitetu Naukowego Towarzystwa. Przeczytała ona fragment dzieła O powstawaniu gatunków i pobiła 9 innych głosów. Jej roślina była o 5 cm wyższa od sadzonki najlepszego ogrodnika płci męskiej i o 1,3 cm dłuższa od pomidora konkurenta zajmującego miejsce tuż za nią. Przewidywaliśmy, że męski głos będzie skuteczniejszy od żeńskiego, ale okazało się, że to panie pobiły panów. Nie mamy jednak pojęcia dlaczego. Możliwe, że posługują się szerszym zakresem tonów, co wpływa na fale dźwiękowe docierające do roślin. Te zaś stanowią rodzaj bodźca środowiskowego, tak jak deszcz lub światło – wyjaśnia Colin Crosbie. Otwarte dla publiczności próby rozpoczęły się dwa miesiące temu w należącym do Towarzystwa ogrodzie Wisley w hrabstwie Surrey. Odczytywano urywki różnych książek, m.in. Dnia Tryfidów Johna Wyndhama, Snu nocy letniej Szekspira oraz O powstawaniu gatunków Darwina. Spośród wielu nagranych podczas sesji głosów wybrano 10. To one miały przez miesiąc przemawiać do 10 sadzonek. Słuchawki przymocowano do doniczek, a warunki hodowli pomidorów były przez cały czas takie same. Brytyjczycy uwzględnili też dwie rośliny kontrolne, które rozwijały się pozostawione samym sobie. Kobiety zauważały, że ich sadzonki są średnio o cal (2,54 cm) wyższe od podopiecznych mężczyzn. Niektórzy panowie okazali się tak złymi lektorami, iż ich rośliny miewały się gorzej od roślin wzrastających w ciszy. Sarah Darwin była z siebie bardzo dumna, tym bardziej że w Muzeum Historii Naturalnej w Londynie zajmowała się przez jakiś czas hodowlą dzikich pomidorów z Galpagos.
  12. Działanie niektórych genów przypomina do złudzenia działanie komputerowych sieci rozproszonych - twierdzą naukowcy z Uniwersytetu Carnegie Mellon. Jak tłumaczą, pozwala to na błyskawiczne wykrywanie wadliwego działania poszczególnych genów i rekompensowanie ich aktywności przez aktywację innych sekwencji DNA. Przeprowadzone studium skupiało się na działaniu genów kodujących tzw. czynniki transkrypcyjne, czyli białka odpowiedzialne za regulację aktywności różnych sekwencji DNA. Geny kodujące czynniki transkrypcyjne stanowią zaledwie 5-10% wszystkich genów w genomie organizmu, lecz to one sterują większością procesów pozwalających komórkom na przetrwanie i adaptację do warunków otoczenia. Jak pokazały liczne badania prowadzone w ostatnich latach, część czynników transkrypcyjnych posiada własne kopie, zwane paralogami. Ich funkcja nie była dotychczas dokładnie znana, lecz naukowcy kierowani przez Ziva Bara-Josepha wykazali, że przechowywanie pozornie niepotrzebnych, zduplikowanych wersji genów ma krytyczne znaczenie dla ochrony komórki przed uszkodzeniami. Dzięki kompleksowej analizie aktywności licznych genów kodujących czynniki transkrypcyjne u drożdży piekarskich wykazano, że "wyłączenie" dowolnego z nich blokuje zwykle aktywność zaledwie 3% genów znajdujących się pod jego kontrolą. Pozostałą część utraconej aktywności rekompensowały z powodzeniem paralogi. Co ciekawe, większość z nielicznej grupy czynników transkrypcyjnych, które nie posiadały swoich paralogów, także były na swój sposób "zabezpieczone". W ich przypadku formą ochrony była możliwość bardzo ścisłej kontroli nad "obsługiwanymi" przez nie genami Sprawiała ona, że w razie mutacji genu kodującego dany czynnik transkrypcyjny często możliwe było utrzymanie przynajmniej częściowej aktywności kodowanego przez ten gen białka. Dokonane odkrycie pomoże badaczom w zrozumieniu przyczyn nieoczekiwanego zachowania komórek podczas wielu eksperymentów. Przez wiele lat naukowcy zastanawiali się, dlaczego blokowanie aktywności czynników transkrypcyjnych często nie dawało niemal żadnych efektów w postaci zmiany aktywności kontrolowanych przez nie genów. Zdobyta wiedza może więc ułatwić badania nad tak ważnymi zagadnieniami, jak wady rozwojowe czy liczne choroby nabywane przez ludzi na drodze mutacji.
  13. Choć związek pomiędzy otyłością i występowaniem cukrzycy typu 2. jest znany od dawna, jego podłoże nie było dotąd dokładnie znane. Powstawanie choroby tłumaczono nabywaniem przez organizm oporności na działanie insuliny, lecz nikt nie wiedział dokładnie, dlaczego tak się dzieje. Dzięki badaczom z instytutu Salk udało się zidentyfikować proces odpowiedzialny za to zaburzenie. Jak zaobserwował zespół kierowany przez dr. Marka Montminy'ego, rozwój cukrzycy zaczyna się od upośledzenia pracy retikulum endoplazmatycznego (ang. endoplasmic reticulum - ER) - wewnątrzkomórkowego systemu odpowiedzialnego m.in. za produkcję białek. Co ciekawe jednak, z eksperymentu na myszach wynika, że ewentualny rozwój choroby pod wpływem ekspozycji ER na niekorzystne warunki jest ściśle zależny od masy ciała. Aby sprawdzić wpływ ER na rozwój cukrzycy, badacze poddali myszy działaniu czynników upośledzających działanie tej struktury, po czym analizowali zachowanie białka CRTC2. Proteina ta, zdolna do regulowania aktywności licznych genów, może w pewnych warunkach uruchamiać w wątrobie syntezę glukozy, która trafia następnie do naczyń krwionośnych i powoduje cukrzycę. Jak się okazało, wystawienie komórek na niekorystne warunki otoczenia rzeczywiście wywołało cukrzycę, lecz tylko u zwierząt otyłych. U osobników o prawidłowej masie ciała białko CRTC2 także podlegało aktywacji, lecz uruchamiało... procesy regeneracji. Dodatkowym "efektem ubocznym" była obniżona produkcja glukozy, dzięki czemu komórki mogły oszczędzać energię i przeznaczyć ją na procesy naprawcze. Dokonane odkrycie ma niebagatelne znaczenie dla zrozumienia genezy cukrzycy typu 2. Teraz naukowcy liczą na to, że uda im się zidentyfikować substancje zdolne do przywrócenia ochronnej funkcji CRTC2 u osób otyłych.
  14. Z badań firmy TheInfoPro wynika, że Linux staje się coraz bardziej atrakcyjną ofertą dla firm korzystających z mainframe'ów. Aż 93% menedżerów w przedsiębiorstwach używających IBM-owskiego Integrated Facility for Linux (IFL) stwierdziła, że w ciągu najbliższych dwóch lat albo utrzyma na tym samym poziomie, albo zwiększy udziały opensource'owego systemu na tego typu maszynach. Czterdzieści dwa procent respondentów poinformowało, że planuje zwiększenie użycia Linuksa o 21-40%, a dziesięć procent pytanych zapowiedziało zwiększenie aż o ponad 76%. Zdaniem przedstawicieli firm wykorzystujących IFS na mainframe'ach, system spod znaku pingwina może poszczycić się wieloma rozwiązaniami, które czynią go idealną platformą dla bardzo wydajnych systemów przetwarzania danych. Wśród wymienianych cech znalazły się przede wszystkim mechanizmy tworzenia kopii zapasowych oraz odzyskiwania systemu w przypadku awarii, bezpieczeństwo i duży wybór aplikacji. Za najważniejszą cechę uznano jednak skalowalność ułatwiająca dodawanie kolejnych maszyn wirtualnych. Chwalono też samo IFL, które pozwala na efektywne wykorzystanie możliwości maszyny. Użytkownicy Linuksa na mainframe'ach mają też nadzieję, że może on być tańszym rozwiązaniem niż korzystanie z innych platform.
  15. Bobby Kotick, szef firmy Activision Blizzard, oświadczył, że jego przedsiębiorstwo może zaprzestać produkcji gier dla konsoli PlayStation 3. Zaczynam się martwić o Sony. PlayStation 3 zaczyna tracić i nie jest łatwo wspierać tę platformę. Tworzenie gier na konsole jest kosztowne, a Wii i Xbox sprzedają się lepiej - mówił Kotick. Dodał, że w przyszłym roku jego przedsiębiorstwo zastanowi się, czy tworzenie gier dla PS3 oraz PSP jest nadal opłacalne. Zdaniem Koticka, główną przeszkodą w rozpowszechnieniu się konsoli Sony jest jej wysoka cena. Z tego też powodu klienci wybierają konkurencyjne rozwiązania. W maju w USA sprzedano 290 000 Wiii, 175 000 Xboksa 360 i 131 000 PS3. Analitycy zwracają uwagę, że wydawcy gier już wcześniej skarżyli się na wysokie koszty, jednak Kotick jest pierwszym, który postawił sprawę tak jasno. To może dać Sony do myślenia. Tym bardziej, że ze względu na architekturę, tworzenie gier dla PS3 jest nieco trudniejsze niż na konsole konkurencji. Pociąga to za sobą wyższe koszty, a jednocześnie rynek gier dla PS3 jest mniejszy niż rynek gier dla Xboksa i Wii.
  16. Don Jackson, analityk bezpieczeństwa z firmy SecureWorks uważa, że pojawienie się Opera Unite zachęci cyberprzestępców do zwrócenia większej uwagi właśnie na Operę. Użytkownik Opera Unite może bardzo łatwo na swoim pececie uruchomić serwer sieciowy. Serwer ten łączy się następnie z serwerem proxy Opera Software i udostępnia swoje zasoby. Tymczasem, jak zauważa Jackson, serwery sieciowe są bardzo łakomym kąskiem dla cyberprzestępców. Mogą zatem chcieć wykorzystać serwery uruchamiane za pomocą Opera Unite tym bardziej, że raczej będą one słabiej chronione, niż serwery znajdujące się pod opieką zawodowych administratorów. Zwiększenie się liczby ataków na Operę jest tym bardziej prawdopodobne, że, jak wynika z badań Jacksona, większość cyberprzestępczych narzędzi już zawiera odpowiedni kod, który takie ataki powinien ułatwić. Jego zdaniem, pojawienie się narzędzi wyspecjalizowanych w atakach na Operę 10 i Operę Unite jest tylko kwestią czasu. Opera Software zapowiada, że będzie monitorowała sytuację i chroniła swoich użytkowników, jednak Jackson uważa, że jest to wyjątkowo trudne zadanie. Jego zdaniem cyberprzestępcy mogą użyć Opera Unite do przechowywania nielegalnie zdobytych danych oraz do uruchamiania centrów kontroli założonych przez siebie botnetów. Już wcześniej przed możliwym wykorzystaniem Opera Unite przez przestępców ostrzegał Tom Kelchner z Sunbelt Software.
  17. Płazy beznogie (Gymnophiona) żyją w glebie lub ściółce w strefie tropikalnej. Choć wydawałoby się, że sygnały wzrokowe są im w takich warunkach niepotrzebne, zwłaszcza że nie mają w ogóle oczu lub są one szczątkowe, niektóre gatunki pokrywają jaskrawe pasy, a inne są jednolicie żółte, różowe bądź niebieskie (Journal of Evolutionary Biology). Katharina C. Wollenberg z Politechniki w Brunszwiku i G. John Measey z South African National Biodiversity Institute opowiadają, że najnowsze obserwacje dowodzą, że płazy beznogie nie są zwierzętami, które spędzają całe życie pod ziemią. W ciągu dnia przedstawiciele wielu gatunków wypełzają od czasu do czasu na powierzchnię. Jest to o wiele bardziej niebezpieczny, ale również o wiele łatwiejszy sposób przemieszczania się. Para badaczy podkreśla, że nawet sporadyczne wizyty w świecie światła wystarczą, by w toku ewolucji pojawiły się wyraziste wzory na skórze. Wnioski wyciągnięto na podstawie statystycznej korelacji wykrytej u ponad 30 gatunków płazów beznogich. Okazało się, że tendencja do pojawiania się na powierzchni współwystępuje z kolorową/wzorzystą skórą. Niewykluczone, że taka cecha pozwala się zamaskować w terenie, gdzie Gymnophiona wynurzają się na powierzchnię. Poza tym warto w ten sposób zakomunikować drapieżnikom: uwaga, jestem trujący! Czy zwierzęta te rzeczywiście dysponują jakimiś toksynami, na razie nie wiadomo.
  18. Japońscy naukowcy odkryli, że zwykły sos winegret może zapobiec akumulowaniu się tłuszczu, a więc tyciu. Na razie wykazano, że tak się dzieje u myszy, ale niewykluczone, że również u ludzi (Journal of Agricultural and Food Chemistry). Tomoo Kondo i zespół podkreślają, że winegret jest stosowany jako lek już od starożytności. Ordynowano go w przypadku niezliczonych dolegliwości. Współczesne badania ujawniły, że spożywczy kwas octowy, jeden z podstawowych składników dressingów, pomaga w kontrolowaniu ciśnienia krwi, poziomu cukru oraz procesu gromadzeniu tłuszczu. Kiedy myszom laboratoryjnym jedzącym wysokotłuszczowe pokarmy podawano także kwas octowy, wzrost otłuszczenia ciała był u nich nawet o 10% mniejszy niż u gryzoni z grupy kontrolnej. Po raz kolejny potwierdza się, że kwas octowy włącza geny odpowiedzialne za produkcję białek rozkładających tłuszcze. Trzeba to będzie jednak potwierdzić w badaniach na ludziach.
  19. Izraelscy archeolodzy z Uniwersytetu Hajfy odkryli najstarszy kamieniołom w Ziemi Świętej, datowany na czasy Chrystusa. Na jego ścianach wykuto symbole chrześcijańskie, lecz nie tylko. Pieczara ma powierzchnię 4 tysięcy metrów kwadratowych i znajduje się 10 m pod pustynią koło arabskiego miasta Jerycho. Jak wyjaśnia Adam Zertal, kamieniołom wydrążono ok. 2 tys. lat temu, a korzystano z niego przez mniej więcej 500 lat. Wysoka na 3 metry główna komora jest podparta 20 kamiennymi filarami. Na jej ścianach widnieją symbole religijne, np. krzyże z 350 r. n.e. oraz emblematy legionów rzymskich. Zespół odkrył to miejsce 3 miesiące temu podczas sporządzania archeologicznej mapy regionu. Naukowcy zobaczyli dziurę w ziemi, przecisnęli się przez nią, a w środku czekała na nich niespodzianka. Na razie nie wiadomo, co działo się z pozyskiwanym tutaj materiałem skalnym, ale Zertal spekuluje, że wykorzystywano go do budowy m.in. świątyń.
  20. Sprawa Jamie Thomas-Rasset, która została skazana na grzywnę 1,92 milionów dolarów za nielegalne pobranie 24 utworów z Sieci, wciąż rozpala emocje. Tymczasem, pomimo iż sprawa została zakończona, skazana najprawdopodobniej nie zapłaci grzywny. Ma bowiem kilka innych możliwości. Już w 2005 roku RIAA proponowała pani Thomas-Rasset ugodę. Wówczas kobieta uparcie twierdziła, że jest niewinna i nie chciała zapłacić proponowanych przez RIAA od 3 do 5 tysięcy dolarów. Wszystko wskazuje na to, że RIAA nadal jest skłonna do ugody. Ratunkiem dla skazanej może być też sąd. Co prawda sprawa jest zakończona, ale ten sam sąd, który ją skazał może teraz rozpatrzyć wyrok z punktu widzenia jego konstytucyjności. Dotychczas sąd opierał się bowiem tylko i wyłącznie na zgromadzonych dowodach. Obrońcy Thomas-Rasset mogą jednak zwrócić się do sądu z wnioskiem o rozstrzygnięcie, czy nałożona grzywna nie narusza Ósmej Poprawki, która zabrania nakładania przesadnych grzywien. Jeśli Thomas-Rasset nie zawrze ugody z RIAA, najprawdopodobniej jej prawnik zwróci się do sądu o zbadanie zgodności wyroku z Konstytucją USA. Skazana może też odwołać się do sądu apelacyjnego, jednak pociągnie to za sobą wysokie koszty. Pani Thomas-Rasset może również złożyć wniosek o bankructwo. Nie wiadomo jednak, czy zostanie on rozstrzygnięty na jej korzyść. Nie wszystkie rodzaje długów można w ten sposób anulować, a poza tym Thomas-Rasset została uznana świadomego nielegalnego kopiowania treści, co przemawia na jej niekorzyść. Nadzieją najsłynniejszej obecnie piratki może być również wspierana przez AMD, Microsoft, Google'a czy Yahoo! grupa lobbingowa CCIA. Domaga się ona reformy przepisów o ochronie praw autorskich. Reforma ta może iść w kierunku znacznego zmniejszenia kar za piractwo. Obecna ustawa przewiduje, że w przypadku świadomego wielokrotnego naruszenia praw autorskich minimalny wymiar grzywny wynosi 750 USD za każde naruszenie. Szef CCIA już skrytykował wyrok w sprawie Thomas-Rasset.
  21. Najwyżej usytuowane mikroorganizmy na Ziemi, nie licząc tych żyjących w chmurach, znajdują się na wysokości ponad 6 tysięcy metrów, dowodzą najnowsze odkrycia. Steve Schmidt z Uniwersytetu Kolorado razem ze swoim zespołem zajmuje się badaniem miejsc, które niegdyś pokryte były lodowcem, a ostatnimi czasy, między innymi w związku z globalnym ociepleniem, zostały odsłonięte. Prace prowadzone przez Schmidta mają kluczowe znaczenie w poznaniu procesów sterujących klimatem na Ziemi, ale mogą okazać się pomocne także w przypadku poszukiwania życia na innych planetach, w warunkach ekstremalnie nieprzyjaznych. Jak sam mówi: moi współpracownicy, próbują sprawdzić, czy jest jakaś granica dla życia. Okazuje się, że tak. Jest nią poziom 6 tysięcy metrów nad poziomem morza (dokładnie 6,050 m). Właśnie na tej wysokości znaleziono "oazę życia". Bakterie oraz mchy, odkryte w wysokogórskim jeziorze niedaleko krateru wulkanu Socompa na granicy Argentyny i Chile, zajmują jedynie niewielką przestrzeń kwadratu o boku 9 metrów. Znajdująca się tam woda jest bogata w metan oraz dwutlenek węgla. Występuje tu ogromna różnorodność gatunków - mówi Schmidt, dodając jednocześnie, że w wodzie tuż obok oazy nie ma zupełnie niczego. Co ciekawe, znalezionym gatunkom nie przeszkadzają nawet ogromne dobowe wahania temperatury od -17,5 st. C do ponad 65,5. Wyprawa została zorganizowana między innymi dzięki grantom National Geographic Society.
  22. Bundestag, izba niższa niemieckiego parlamentu, przegłosował w piątek projekt ustawy zakazującej osobom w wieku do 18 lat korzystania z solariów. Nowe prawo jest odpowiedzią na gwałtownie wzrastającą liczbę zachorowań na nowotwory skóry. Jak wykazały badania przeprowadzone przez niemieckich dermatologów, z solariów korzysta regularnie (tzn. przynajmniej raz w miesiącu) aż 18 milionów Niemców, w tym 4 miliony osób w wieku poniżej 18 lat. Co ciekawe, z przeprowadzonego studium wynika, iż z opalania pod lampami ultrafioletowymi korzystają nawet dzieci w wieku 10 lat. Jeżeli ludzie poniżej 35. roku życia regularnie używają solariów, ryzyko zachorowania w pewnym momencie życia na czerniaka, trzeci najbardziej śmiertelny z wszystkich nowotwórów, wzrasta o 75 procent, wyjaśnia istotę problemu prof. Eckhard Breitbart, członek niemieckiego Stowarzyszenia Dermatologii Prewencyjnej (ADP). Im się jest młodszym, tym wyższe ryzyko, dodaje badacz. Każdego roku w Niemczech aż u 90 tys. osób wykrywa się raka podstawnokomórkowego skóry, kolejnych 30 tys. zapada na raka płaskokomórkowego, a około 20 tys. - na czerniaka złośliwego, chorobę uznawaną za jeden z najgroźniejszych rodzajów nowotworu. Niemieccy ustawodawcy liczą, że z pomocą nowej ustawy uda się ograniczyć rozmiary tej plagi.
  23. Jak dowiedział się The Wall Street Journal, prezes Apple'a Steve Jobs przeszedł w kwietniu przeszczep wątroby. Jeszcze w bieżącym miesiącu ma on wrócić do pracy. Na pewno jednak nie obejmie od razu wszystkich poprzednich obowiązków. Ani Apple', ani sam Jobs nie komentują doniesień prasy. Jobs udał się na urlop na początku bieżącego roku. Oficjalnie oświadczył, że przyczyną przerwy w pracy jest "nierównowaga hormonalna". Jobs przez wiele miesięcy wcześniej tracił na wadze i zastanawiano się, czy nie nastąpił u niego nawrót nowotworu. W 2004 roku zdiagnozowano u niego nowotwór trzustki. Steve Jobs w 1976 roku, wraz ze Steve'em Wozniakiem i Ronaldem Waynem, założył Apple'a. Odszedł z firmy w 1985, powrócił do niej w 1997, a w 2000 objął obowiązki prezesa. Uratował przedsiębiorstwo przed bankructwem i uczynił z niego potęgę, jaką jest obecnie.
  24. 49-letni Australijczyk Russell McPhee odzyskał władzę w nogach po 23 latach paraliżu. Zastosowana u niego terapia polegała na wstrzykiwaniu botoksu, znanego także jako botulina lub jad kiełbasiany. Przyczyną utraty kontroli nad kończynami był udar mózgu. Skala uszkodzeń organizmu była tak wielka, że lekarze opiekujący się mężczyzną obawiali się, że nigdy nie opuści on szpitala. Na szczęście po pewnym czasie okazało się, że sytuacja wygląda nieco lepiej, niż początkowo sądzono, lecz organizm chorego nie odzyskał kontroli nad nogami. Paraliż kończyn u Russella przybrał charakterystyczną formę. Zamiast całkowitej utraty zdolności do poruszania, mięśnie jego nóg wpadły w spazm, czyli stan nieprzerwanego napięcia. Jak się później okazało, nietypowa forma uszkodzenia pozwoliła pacjentowi na częściowe odzyskanie sprawności. Do leczenia Australijczyka wykorzystano botoks, czyli jad kiełbasiany - jedną z najsilniejszych toksyn znaną człowiekowi, wytwarzaną naturalnie przez beztlenowe bakterie Clostridium botulinum. Dzięki odpowiedniej dawce trucizny oraz doborowi miejsc jej wstrzyknięcia udało się zablokować aktywność neuronów odpowiedzialnych za spazm, pozwalając jednocześnie na odzyskanie częściowej kontroli nad ruchami zależnymi od woli. Po osiemnastu miesiącach leczenia Russell jest w dużym stopniu sprawny. Co najważniejsze, jest niemal samodzielny i porusza się po własnym domu, a nawet po najbliższym sąsiedztwie. Sam chory przyznaje, że pierwsze próby podniesienia się z wózka inwalidzkiego były wyjątkowo trudne. Nie wystarczy tylko otrzymać zastrzyk z botoksu, by potem pójść do łóżka i od rana móc chodzić. Potrzeba sporego nakładu ciężkiej pracy, opowiada. Na szczęście w jego przypadku odzyskanie sprawności było możliwe, ponieważ utrzymujący się latami stan ciągłego pobudzenia mięśni nie pozwolił na ich zanik. Ogromną inspiracją dla Russella był związek z jego partnerką, Kerry. To ona pomogła mu wyjść z depresji, w jaką wpadł, i to dzięki niej rozpoczął rehabilitację. Szczęśliwa para planuje teraz ślub i wszystko wskazuje na to, że pan młody podejdzie do ołtarza o własnych siłach.
  25. Na Duke University powstał robot, który całkowicie samodzielnie, bez najmniejszej pomocy człowieka, jest w stanie zlokalizować w ludzkim ciele odłamek i precyzyjnie skierować nań narzędzia chirurgiczne. Pomyślnie zakończone testy dają nadzieję, że w przyszłości na polach bitew zadebiutują autonomiczne urządzenie przeprowadzające proste zabiegi, a w szpitalach pojawią się roboty zdolne do precyzyjnego umiejscowienia w ciele napromieniowanych urządzeń niszczących nowotwory czy też do usuwania metalicznych obcych ciał wbitych w oko. Podczas prób urządzenie składające się ze sztucznego ramienia, nowoczesnego urządzenia do trójwymiarowej ultrasonografii oraz odpowiedniego oprogramowania nakierowało igłę precyzyjnie na odłamek. Najpierw jednak do ultrasonograficznego próbnika przymocowano magnes, który wywołał wibracje odłamka. Były one wystarczająco silne, by urządzenie precyzyjnie określiło jego lokalizację. Naukowcy eksperymentowali z igłą, ale nie będzie najmniejszych problemów z zastąpieniem jej narzędziem, które pozwoli wyciągnąć odłamek. Udowodniliśmy, że system działa, a jego założenia są prawidłowe. Normalnie, szczególnie w warunkach polowych, bardzo trudno jest wykryć małe odłamki - mówi Stephen Smith, dyrektor Ultrasound Transducer Group na Duke University. To, co dla ludzkiego oka jest niezwykle trudne, nie stanowi większego problemu dla dopplerowskiego radaru w próbniku.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...