Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'turbina wiatrowa' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 7 wyników

  1. Zużyte łopaty turbin wiatrowych stanowią coraz poważniejszy problem ekologiczny. Obecnie są składowane na wysypiskach, a ich liczba szybko rośnie. A co, gdyby można było je... zjeść? Podczas odbywającego się właśnie spotkania Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego naukowcy z Michigan State University (MSU) zaprezentowali nowy materiał na łopaty, które po zużyciu można by przerobić na nowe łopaty lub zamienić w szereg innych produktów, w tym w żelki spożywcze. Piękno naszego wynalazku polega na tym, że po zakończeniu cyklu życia łopaty, materiał, z którego została wykonana można rozpuścić na części składowe i użyć znowu. I tak bez końca, mówi doktor John Dorgan, jeden z twórców nowego materiału. Łopaty turbin są wykonywane z włókna szklanego. Niektóre firmy opracowały co prawda technologię przerabiania włókna na mniej wartościowy materiał, ale większość łopat kończy na składowiskach. A z tym jest coraz większy problem. Jako, że turbiny są tym bardziej efektywne, im są większe, produkuje się je coraz większe. Co gorsza wiele firm wymienia łopaty na długo przed przewidywanym czasem ich eksploatacji, by zamontować większą turbinę. Dogan i jego koledzy stworzyli materiał na łopaty składający się z włókna szklanego oraz syntetycznego i naturalnego polimeru z roślin. Powstała w ten sposób żywica na tyle wytrzymała, że można ją wykorzystywać w turbinach czy przemyśle motoryzacyjnym. Następnie materiał taki został rozpuszczony do świeżego monomeru, usunięto z niego mechanicznie włókno szklane, a z monomeru wykonano nowy materiał o – co niezwykle ważne – identycznych właściwościach jak materiał oryginalny. Co interesujące, nowy materiał może znaleźć wiele innych zastosowań, w zależności od domieszek. Naukowcy stworzyli jego wersję, która nadaje się do wykonania blatów kuchennych i kranów. Można go też kruszyć i wykorzystywać w technologii formowania wtryskowego. Bardzo interesującą cechą nowego materiału jest też możliwość przetworzenia go na produkt o wyższe wartości. Za pomocą odpowiednich technik materiał ze zużytych łopat turbin można przerobić na szkło akrylowe (PMMA), z którego powstaną szyby czy reflektory samochowowe, a z kolei PMMA można przerabiać na superchłonny polimer wykorzystywany w pieluszkach. Możliwe jest też uzyskanie mleczanu potasu, który po oczyszczeniu zostanie wykorzystany w żelkach czy napojach. Uzyskaliśmy z naszego materiału mleczan potasu jakości spożywczej. Taki sam, jaki jest używany w moich ulubionych żelkach, mówi Dorgan. Naukowcy z Michigan chcą teraz wyprodukować łopaty do turbin średniej wielkości, by przeprowadzić testy polowe. Zauważają, że obecnie na rynku brak jest odpowiedniej ilości bioplastiku, by zaspokoić ew. zapotrzebowanie na nowe turbiny. Na początku ich produkcja musiałaby być dość ograniczona z tego powodu, mówi Dorgan. Uczony zauważa, że nie powinniśmy mieć oporów przed jedzenie słodyczy, które kiedyś były turbiną wiatrową. Atom węgla pochodzący z rośliny jest takim samym atomem węgla jak ten pochodzący z paliw kopalnych. To część globalnego obiegu węgla. My wykazaliśmy, że możemy z biomasy stworzyć wytrzymałe tworzywo sztuczne, a następnie zamienić je na pożywienie, stwierdza uczony. « powrót do artykułu
  2. Naukowcy z California Institute of Technology (Caltech) twierdzą, że wydajność turbin wiatrowych można bardzo łatwo zwiększyć co najmniej 10-krotnie. Wystarczy... odpowiednio dobrać umiejscowienie turbiny. Specjaliści doszli do takich wniosków po przeprowadzeniu badań na eksperymentalnej 1-hektarowej farmie wiatrowej w pobliżu Los Angeles. Badania prowadził zespół kierowany przez profesora Johna Dabiri, specjalisty ds. aeronautyki i bioinżynierii. Na wspomnianej farmie stoją 24 wiatraki o wysokości 10 metrów. Wykorzystują one turbiny typu VAWT (vertical-axis wind turbines) o rozpiętości 1,2 metra każda. To turbiny o pionowej osi obrotu. Znane są od lat, jednak ich zastosowanie ograniczały możliwości technologiczne i materiałowe. Mają one jednak potencjalnie wyższą sprawność energetyczną od powszechnie stosowanych turbin o osi poziomej HAWT. Mają też prostszą konstrukcję, pracują przy wietrze wiejącym z różnych kierunków i o różnej sile. Pracują ponadto ciszej i są bezpieczniejsze. Profesor Dabiri zauważa, że obecnie buduje się farmy wiatrowe, które wykorzystują turbiny HAWT. Muszą one stać w dużej odległości od siebie, nie tylko dlatego, by skrzydła nie zahaczały o siebie. Ruch wirnika zakłóca bowiem przepływ powietrza, przez co sąsiednia zbyt blisko umiejscowiona turbina, byłaby mniej efektywna. Ograniczenia te powodują, że na farmie korzystającej HAWT zdecydowana większość energii wiatru jest marnowana. Próbuje się temu zaradzić budując wysokie turbiny, które wykorzystują wiatr o wyższej energii. To z kolei oznacza wyższe koszty, większe problemy inżynieryjne i większy wpływ na środowisko. Z wyliczeń Dabiriego wynika jednak, że wiatry wiejące na wysokości 10 metrów są na tyle silne, teoretycznie zapewniłyby całej ludzkości wielokrotnie więcej energii, niż jest zużywane. To pokazuje, jak ważne jest wyłapanie jak największej ilości energii wiatru pojawiającego się na obszarze farmy. Dabiri uważa, że to tego celu najlepiej nadają się turbiny VAWT, gdyż można je umieszczać bardzo blisko siebie, przechwytując niemal całą energię wiatru z danej wysokości. Uczony, po obserwacji... ryb poruszających się w ławicy wysnuł wniosek, że VAWT można umieścić jeszcze bliżej siebie niż zwykle, jeśli sąsiadujące turbiny będą obracały się w przeciwnych kierunkach. Latem ubiegłego roku Dabiri wraz ze swoim zespołem postanowili sprawdzić prędkość obrotową i wydajność 6 turbin ustawianych w różnych konfiguracjach. Jedna turbina znajdowała się w ustalonej pozycji, a 5 pozostałych przemieszczano. Testy wykazały, że ustawienie turbin w odległości 4 średnic wirnika od siebie, czyli około 5 metrów, całkowicie eliminowało aerodynamiczne interferencje pomiędzy nimi. W przypadku turbin HAWT odległość ta wynosi 20 średnic. VAWT okazały się też znacznie bardziej wydajne. Można było z nich uzyskać 21-47 watów na każdy metr kwadratowy terenu. Z HAWT podobnej wielkości pozyskuje się 2-3 watów. Obecnie Dabiri z zespołem prowadzą podobne eksperymenty z użyciem 18 turbin VAWT. Ich celem jest udoskonalenie komercyjnych turbin i sposobu ich instalacji tak, by farmy wiatrowe stały się co najmniej 10-krotnie bardziej wydajne od obecnie stosowanych rozwiązań.
  3. Do roku 2030 zapotrzebowanie Chin na energię elektryczną wzrośnie dwukrotnie. To oznacza poważny wzrost zanieczyszczeń, który nie będzie problemem tylko Państwa Środka, ale całego świata. Obecnie aż 80% energii Chiny uzyskują z węgla, a każdego roku powstają setki nowych elektrowni, które mają zaspokoić potrzeby tego olbrzymiego kraju. Na szczęście Pekin inwestuje też w odnawialne źródła energii. ChRL już w tej chwili jest jednym z czołowych producentów energii z wiatru. Zainstalowana moc wynosi 12,2 gigawata (4. miejsce na świecie po USA, Niemczech i Hiszpanii), czyli odpowiada mocy około 25 typowych elektrowni węglowych. Nie wszystkie chińskie turbiny są jednak podłączone do systemu energetycznego. W rzeczywistości wiatr dostarcza jedynie około 3 gigawatów, czyli 0,4% chińskiej energii. Tymczasem amerykańscy naukowcy przeprowadzili badania, z których wynika, że Chiny inwestując w energetykę wiatrową mogą zmniejszyć emisję zanieczyszczeń o 30%. Jednak nie jest to takie proste, jak się wydaje. Justin Wu, analityk z firmy New Energy Finance, zauważa, że podłączenie turbin wiatrowych do ogólnokrajowej sieci to zadanie niezwykle skomplikowane ze względu na nieprzewidywalność wiatrów. Dodaje, że podłączenie wszystkich chińskich turbin wymagałoby sporych inwestycji. Obecna technologia uniemożliwia całkowite zaspokojenie potrzeb kraju tylko z energii wiatru. Konieczny jest bowiem dalszy postęp w dziedzinie niwelowania faktu, że wiatry wieją nieregularnie. Bez prawdziwego przełomu nie będzie możliwe wykorzystanie tylko i wyłącznie wiatru - mówi Wu. Jego zdaniem taki przełom może zostać dokonany przez firmy energetyczne, ale musiałyby one dostać budżetowe pieniądze na niezwykle kosztowne badania i inwestycje. Tymczasem Międzynarodowa Agencja Energetyczne uważa, że do roku 2030 Chiny muszą zainstalować dodatkowe 800 gigawatów mocy, by zaspokoić rosnące potrzeby. Autorzy wspomnianego raportu twierdzą, że większość tej mocy można pozyskać z wiatru.
  4. Norwedzy rozpoczęli testy pierwszej pływającej turbiny wiatrowej. Mają nadzieję, że przed połową lipca na wybrzeże trafi z niej prąd. Budowanie turbin wiatrowych ma sens tam, gdzie najczęściej wieją wiatry o odpowiedniej sile. Niestety, większość takich miejsc znajduje się na otwartym morzu i konstruowanie mocowanej do dna turbiny jest zbyt drogie. Stąd też pomysł na wykorzystanie technologii stosowanych w pływających platformach wydobywczych i przetestowanie pływającej turbiny. Urządzenie zostało umieszczone w odległości 10 kilometrów od wybrzeża, w miejscu, gdzie głębokość wody sięga 220 metrów. Turbina o mocy 2,3 megawata jest utrzymywana w pionie dzięki potężnemu stalowemu cylindrowi o długości 100 metrów, który wypełniono balastem. Cylinder zanurzony jest całkowicie w w wodzie, a całość jest przymocowana do dna za pomocą trzech kabli. Taka konstrukcja daje gwarancję, że nie dojdzie do najgorszego, czyli obrócenia się turbiny do góry nogami. Nie oznacza to jednak, że na urządzenie nie czyhają żadne niebezpieczeństwa. Korozja, odpadki, kry lodowe czy gwałtowne sztormy mogą ją uszkodzić czy doprowadzić do przewrócenia się. Twórcy urządzenia, firma StatoilHydro informuje, że można je ustawiać na wodach o głębokości od 120 do 700 metrów. Jednak, jak zakładają pomysłodawcy pływających turbin, potencjalne korzyści usprawiedliwiają milionowe inwestycje. Wiatry na otwartym morzu się silniejsze i bardziej stałe, co pozwoli na większą produkcję prądu. Z kolei farmy turbin położone wiele kilometrów od lądu nie będą budziły tak dużych kontrowersji wśród ludności jak podobne farmy budowane na lądzie. Jako, że w większości przypadków w wodach głębszych niż 50 metrów nie opłaca się budować niczego stojącego na dnie, pływające turbiny mogą być idealnym rozwiązaniem dla takich krajów jak Norwegia, Japonia czy Włochy, które nie mają płytkich wód przybrzeżnych. Może być to też atrakcyjna oferta dla USA, które z farm budowanych na wodach oceanicznych mogą uzyskać 1000 gigawatów mocy, jednak aż 810 gigawatów można wyprodukować na wodach głębszych niż 30 metrów.
  5. W sierpniu ubiegłego roku firma Ecotricity, która specjalizuje się w produkcji turbin wiatrowych, zatrudniła grupę doświadczonych inżynierów, by zerwali skarpety Jeremy'emu Clarksonowi i zburzyła krzywdzący stereotyp samochodów elektrycznych. Teraz, po zaledwie siedmiu miesiącach pracy, zbliża się dzień "zrywania skarpet". Wspominani inżynierowie w przeszłości pracowali dla Lotusa, byli zatrudniani przez najlepsze zespoły Formuły 1 do rozwiązywania problemów technicznych, konstruowali takie samochody jak Lotus Elan, Corvette 2R1 czy Jaguar XJR15. Teraz zbudowali samochód elektryczny, który rozpędza się od 0 do 100 km/h w ciągu czterech sekund, jego prędkość maksymalna wynosi ponad 225 km/h, a jego baterie można całkowicie załadować w czasie przerwy obiadowej. Dale Vince, szef Ecotricity mówi, że celem projektu jest "przekonanie angielskiej klasy średniej, że samochody elektryczne mogą być szybko projektowane, wyglądać pięknie, być tanie w użyciu i działać dzięki energii wiatru". Budowa pojazdu, który nie ma jeszcze nazwy, rozpoczęła się od wizyty w serwisie eBay i zakupieniu tam Lotusa Exige. W ciągu siedmiu miesięcy powstał elektryczny samochód dorównujący osiągom sportowym maszynom napędzanym benzyną. W ciągu kilku najbliższych tygodni mają rozpocząć się pełne testy pojazdu. Już teraz jednak warto zauważyć, że opracowanie samochodu trwało wyjątkowo krótko i było bardzo tanie. Prace pochłonęły jedynie 200 000 funtów. Fordowi zajęłoby to lata i wydaliby miliony funtów- mówi Ian Doble, szef zespołu projektowego.
  6. Czy estetycznym i cieszącym wzrok balonem można z powodzeniem zastąpić turbinę wiatrową? Wg Iana Edmondsa, konsultanta z Solartran w Brisbane, jak najbardziej tak. W ten sposób uzyskuje się olbrzymi silnik z balonem odgrywającym rolę tłoka (Renewable Energy). Słońce podgrzewa znajdujące się wewnątrz zbiornika powietrze. Balon unosi się ku górze, uruchamiając połączony z nim liną naziemny generator. Gdy balon dociera na wysokość 3 km, część gazu jest wypuszczana. Nie trzeba zatem trwonić energii na ściąganie statku powietrznego w dół. "Urządzenie przypomina silnik dwusuwowy o pojemności 45 mln litrów i 3-kilometrowym skoku tłoka, który wykonuje jeden cykl na godzinę". Decydując się na taki rodzaj zasilania, należy się nastawić na wydatki analogiczne jak przy budowie elektrowni wiatrowej. Przy średnicy zbiornika balonu wynoszącej 44 m uzyskuje się do 50 kilowatów energii, co wystarczy do zasilenia ok. 10 domów. Edmonds udowadnia, że podwojenie rozmiarów czaszy skutkowałoby 10-krotnym wzrostem ilości uzyskiwanej energii. Wygląda też na to, że o ile turbina może być tylko i wyłącznie turbiną, balon dałoby się wykorzystać również do celów rekreacyjnych. Wystarczyłoby doczepić gondolę, by podróż po okolicy stała się rzeczywistością.
  7. Pasjonaci z Holandii, m.in. z Politechniki w Delft, pracują nad projektem ekologicznej dyskoteki, która ma zostać otwarta już w przyszłym roku w Rotterdamie. Światła będą się palić, dopóki ludzie będą tańczyć czy w jakikolwiek inny sposób się poruszać, a ich pot zostanie wykorzystany do spłukiwania toalet. Prototyp podłogi-generatora prądu został już przetestowany podczas kilku imprez masowych. Holendrzy planują również, że w Sustainable Dance Club zostaną wykorzystane materiały z odzysku, turbiny wiatrowe oraz panele słoneczne. Kolor ścian ma się zmieniać w odpowiedzi na ciepło wydzielane przez ciała bawiących się ludzi. Poczyniliśmy ważny krok naprzód, uznając klubowiczów za źródło energii – podkreślają projektanci i architekci. Dzięki nim dyskoteka będzie ograniczać pobór prądu z zewnętrznych źródeł. Projekt składa się z kilku modułów, a podłoga jest tylko jednym z nich. Oprócz tego kluby i organizatorzy festiwali z całego świata, a zgłosiło się ich naprawdę wiele, mogą zamawiać specjalną butelkową ścianę, gdzie wkłada się puste opakowania i w ten sposób tworzy dzieło sztuki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...