Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'opalanie' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 12 wyników

  1. Kobiety używające samoopalaczy rzadziej korzystają z solariów czy opalają się na słońcu. Fałszywa opalenizna ogranicza zatem kontakt z promieniowaniem ultrafioletowym (Archives of Dermatology). Przez wiele lat postrzeganie opalonej skóry jako bardziej atrakcyjnej skłaniało ludzi do opalania się na słońcu, prowadząc do zwiększonej ekspozycji na promienie UV i nowotworów skóry. Celem naszego studium było sprawdzenie, jak produkty samoopalające wpływają na zachowania związane z opalaniem oraz ustalenie, czemu ludzie sięgają bądź nie po samoopalacze - wyjaśnia Suephy Chen z Emory University. W badaniu wzięło udział 415 kobiet. Wszystkie wypytano o zwyczaje związane z opalaniem. Okazało się, że 48% ankietowanych korzystało z samoopalaczy (ang. sunless tanning products, STPs), 70,6% opalało się na słońcu, a 26,06% na przestrzeni zeszłego roku co najmniej raz odwiedziło solarium. W grupie pań korzystających z STP, które opalały się również na dworze, 36,8% ograniczyło czas ekspozycji słonecznej właśnie z powodu samoopalaczy. W grupie kobiet uciekających się do STP i jednocześnie chadzających do solarium 38% respondentek wspominało o zmniejszeniu częstotliwości opalania w specjalnych łóżkach. Co istotne, panie często sięgające po STP z większym prawdopodobieństwem zmniejszały ekspozycję na promieniowanie UV. Studium unaoczniło, że dla 92,7% ankietowanych opalona skóra była bardziej atrakcyjna od śnieżnobiałej, a u 79,2% opalenizna poprawiała samopoczucie.
  2. Melanocyty wykrywają promieniowanie UVA, wykorzystując rodopsynę - światłoczuły barwnik, o którym wcześniej sądzono, że występują tylko w siatkówce oka. Prowadzi to do wytwarzania znaczących ilości melaniny w ciągu zaledwie paru godzin od ekspozycji, co pozwala zapobiec uszkodzeniom materiału genetycznego. Dotąd wiedziano o produkcji melaniny, która rozpoczyna się parę dni po zapoczątkowaniu uszkodzenia DNA przez promieniowanie UVB. Jak tylko znajdziesz się na słońcu, Twoja skóra wie, że oddziałuje na nią promieniowanie ultrafioletowe. To błyskawiczny proces, o wiele szybszy niż zakładano - wyjaśnia prof. Elena Oancea. Podczas eksperymentów laboratoryjnych studentka Oancea Nadine Wicks odkryła wraz z zespołem, że w melanocytach występuje rodopsyna. Udało się także prześledzić etapy uwalniania przez rodopsynę jonów wapnia. Sygnał ten zapoczątkowuje produkcję melaniny. W pierwszym eksperymencie Amerykanie sprawdzali, czy promieniowanie UV uruchamia wapniowy szlak przekazu sygnału (w cytoplazmie komórki wzrasta stężenie kationów Ca2+). Nic się nie stało, ale biolodzy podejrzewali, że skóra może wyczuwać światło jak oko. Dodali więc retinal - kofaktor receptorów opsynowych, a więc i rodopsyny. Gdy światło pada na siatkówkę, 11-cis-retinal (kofaktor) absorbuje foton i następuje przekształcenie w trans-retinal. Zmiana kształtu retinalu wywołuje odpowiadającą transformację białka rodopsyny, czyli opsyny. Kiedy to zrobiliśmy, zobaczyliśmy natychmiastową, masywną reakcję wapniową - opowiada Wicks. Później naukowcy zauważyli, że melanocyty zawierają RNA i białka rodopsyny. Kiedy na komórki oddziaływano promieniowaniem UV, redukcja poziomu rodopsyny ograniczała sygnalizację wapniową. Gdy brakowało retinalu, spadała produkcja melaniny. Ustalono też, że rodopsynę w melanocytach stymuluje raczej promieniowanie UVA niż UVB. Oancea i Wicks zastanawiają się, czy rodopsyna działa sama, czy współpracuje z nieznanym jeszcze receptorem. W przyszłości trzeba się też będzie ustalić, czy melanocyty natychmiast eksportują melaninę do innych typów komórek skóry, czy też pierwsze jej partie zatrzymują, chroniąc siebie.
  3. Studium naukowców z Uniwersytetu Północnej Karoliny sugeruje, że najlepiej ograniczyć opalanie na dworze czy wizyty w solarium do godzin porannych. Ze względu na nasilenie procesów naprawy DNA w organizmie ekspozycja na promieniowanie ultrafioletowe poczyni wtedy najmniejsze szkody. Zwracając uwagę na działanie zegara biologicznego i rytmy dobowe, możemy więc zmniejszyć ryzyko nowotworów skóry. Amerykanie prowadzili badania na myszach. Stwierdzili, że w porównaniu do opalania popołudniem, ekspozycja na identyczną dawkę promieniowania UV rankiem zwiększa u gryzoni ryzyko nowotworu skóry aż o 500%. Dr Aziz Sancar tłumaczy, że choć u myszy i u ludzi występują 24-godzinne cykle, zegary biologiczne zwierząt prowadzących nocny i dzienny tryb życia mają odwrócone fazy. Oznacza to, że ludzie są najbardziej wrażliwi na szkodliwe działanie ultrafioletu po południu, a myszy o poranku. Sancar sądzi, że ze względu na wyniki uzyskane przez jego zespół przedstawiciele naszego gatunku zrobią najlepiej, opalając się głównie w godzinach przedpołudniowych. Przed kategorycznym sformułowaniem zaleceń konieczne jednak będą dalsze badania na ludziach. Skąd pomysł na najnowsze studium? Przed 2 laty Sancar zauważył, że poziom białka XPA (ang. xeroderma pigmentosum group A), które odpowiada za naprawę uszkodzonego DNA, zmienia się sinusoidalnie w ciągu doby. Zaczęto się więc zastanawiać, czy cykliczna natura enzymu ma wpływ na wystąpienie nowotworu skóry. W ramach eksperymentu dwie grupy myszy wystawiano na oddziaływanie promieni UV: jedną o godzinie 4, drugą o 16. Okazało się, że zwierzęta napromieniowywane gdy zdolności naprawy były ograniczone do minimum (rano), zapadały na nowotwory skóry szybciej i 5-krotnie częściej, w porównaniu do ekspozycji w godzinach najintensywniejszej naprawy DNA (po południu). W kolejnym etapie badań naukowcy z Północnej Karoliny zamierzają sprawdzić na skórze ludzkich ochotników, jak szybko zachodzi naprawa DNA o różnych porach i czy poranki są rzeczywiście bezpieczniejsze od godzin późniejszych.
  4. Medialny hałas wokół dziury ozonowej, jaki panował kilka lat temu, po raz pierwszy uświadomił ludziom niebezpieczeństwa promieniowania ultrafioletowego. Od tego czasu powszechne stało się używanie opalaczy z filtrami UV. Jednym ze składników kremów do opalania jest cynk, pojawiły się więc wątpliwości, czy nie przenika on do organizmu i czy nie może wywołać skutków ubocznych. Do tej pory trudno było to jednak dobrze ocenić, cynk jest jednym z mikroelementów niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania naszego metabolizmu. Jest więc on obecny stale w naszym organizmie i trudno odróżnić cynk przyswajany z pożywieniem od ewentualnie wchłoniętego przez skórę. Problem od strony technicznej rozwiązał profesor Brian Gulson, wykładowca na australijskim Macquarie University. Podczas badań, we współpracy z CSIRO, Australian National University oraz Australian Photobiology Testing Facility. Zespół badawczy wykorzystał specyficzny, stabilny izotop cynku o wysokiej czystości, co pozwoliło odróżnić go od cynku pochodzącego z innych źródeł i śledzić jego obecność w organizmie. W próbie terenowej, mającej naśladować naturalne warunki, grupie badanych osób płci obojga przez pięć dni, dwa razy dziennie aplikowano krem z filtrem UV, zawierający cynk. Od wszystkich pobierano próbki moczu i krwi i oznaczano w nich poziom cynku, w tym cynku pochodzącego z kremu. Dzięki tej technice po raz pierwszy bezspornie udało się wykryć w organizmie obecność cynku aplikowanego na skórę. Odkryto jego ślady u wszystkich badanych osób. Obecność śledzonego cynku wzrastała sześć dni po zakończeniu próby, jego ilość rosła liniowo wraz z każdą dawką. Jednocześnie porównywano zdolność penetracji cynku w zwykle stosowanej postaci od cynku w postaci nanocząsteczek - w tym drugim przypadku jego wchłonięta dawka była minimalnie większa. Jednak ilość cynku znalezionego we krwi była raczej niewielka: mniej niż 0,001% aplikowanej dawki i prof. Gulson uspokaja, że nie zmienia to wyraźnie całkowitej ilości tego pierwiastka, jaka normalnie znajduje się w organizmie, tym bardziej, że jego obecność w produktach podlega ścisłym rygorom. Przypomnijmy, że zalecana dzienna dawka cynku w diecie to 20 miligramów. Nie ma jeszcze odpowiedzi na zasadnicze pytanie o różnicę w aktywności cynku w postaci rozpuszczalnej i w postaci nanocząsteczek, badania zajmą jeszcze sporo czasu. Autorzy studium, opublikowanego w periodyku Toxicological Sciences, sugerują dalsze, długookresowe i szerokie badania przekrojowe. Jednocześnie uspokajają, że nie ma żadnych poszlak na szkodliwość kremów z zawartością cynku i zalecają normalne stosowanie filtrów UV, ponieważ zagrożenie nowotworami skóry jest bez wątpienia większe.
  5. Uzyskanie jednorodnej opalenizny na całym ciele może być niemożliwe, ponieważ niektóre fragmenty skóry są bardziej oporne na opalanie od pozostałych (Experimental Dermatology). Naukowcy z Uniwersytetu w Edynburgu wykazali, że skóra na pośladkach jest szczególnie oporna na oddziaływanie promieni słonecznych. Gdy ulegnie zaczerwienieniu, opala się gorzej od innych części ciała. Poza tym Szkoci ustalili, co pokrywa się z potocznymi obserwacjami, że osoby z piegami opalają się łatwiej od ludzi ich pozbawionych. W ramach badania sfinansowanego przez Komitet Badań Medycznych po raz pierwszy oceniano głębokość opalenizny, a nie zwykłe zaczerwienienie skóry. Autorów studium zainspirował fakt, że poszczególne nowotwory skóry występują w różnych okolicach ciała, mimo że wszystkie są przecież związane z wystawieniem na oddziaływanie promieniowania słonecznego. Zespół z Edynburga postanowił sprawdzić, czy ma to związek ze sposobem, w jaki opalają się określone rejony. W eksperymencie wzięło udział 100 ochotników. Skórę na ich plecach i pośladkach potraktowano 6 dawkami promieniowania UVB. Badanym wykonano specjalny zastrzyk, by zminimalizować napływ krwi, który występuje naturalnie w ciągu pierwszej doby od ekspozycji słonecznej. Dzieje się tak w wyniku rozszerzenia naczyń włosowatych, a efektem jest dobrze niemal wszystkim znany rumień. Wiele osób myli go z zaczątkami opalenizny, ale w rzeczywistości to objaw oparzenia słonecznego, czyli stanu zapalnego skóry. Po tygodniu dokonywano oceny skóry wolontariuszy, by stwierdzić, jaki kolor pozostał po całkowitym zniknięciu zaczerwienienia i wrażliwości na ucisk. W pewnym sensie jesteśmy złożeni z różnorodnych kawałków skóry, które zapewniają niejednakowy stopień ochrony przed promieniowaniem - podsumowuje prof. Jonathan Rees, szef uniwersyteckiego wydziału dermatologii.
  6. Pod wpływem promieniowania UVB dochodzi do uszkodzenia skóry i powstawania zmarszczek. Autorzy japońskiego studium wykazali jednak, że proces ten można ograniczyć za pomocą tlenu. W ramach studium u myszy, które umieszczano po wystawieniu na oddziaływanie promieniowania ultrafioletowego w komorze tlenowej, pojawiło się mniej zmarszczek i oznak uszkodzenia skóry niż u gryzoni stykających się wyłącznie z UVB. Podczas starzenia pojawiają się zmarszczki, a naskórek staje się cieńszy i szorstki. Pod powierzchnią skóry podlegającej regularnej ekspozycji na promieniowanie UVB zachodzą charakterystyczne zmiany, m.in. skórna angiogeneza. W powstawaniu nowych naczyń bierze udział kilka czynników transkrypcyjnych, w tym czynnik indukowany hipoksją (HIF-1, ang. hypoxia inducible factor), a konkretnie jego podjednostka alfa (HIF-1 jest heterodimerem złożonym z dwóch podjednostek – HIF-1α i HIF-1β - które należą do grupy czynników transkrypcyjnych), oraz czynnik wzrostu śródbłonka naczyń (ang. vascular endothelial growth factor – VEGF). Podczas eksperymentu Shigeo Kawada, Masaru Ohtani i Naokata Ishii z Uniwersytetu Tokijskiego podzielili bezwłose myszy na trzy grupy: 1) kontrolną, 2) wystawianą na oddziaływanie UVB i tlenu, 3) stykającą się wyłącznie z promieniowaniem UVB. Grupy 2. i 3. przez 5 tyg. trzy razy na tydzień napromieniano specjalną świetlówką, lecz tylko gryzonie z grupy UVB+HO (HO od hiperoksja – długotrwały nadmiar tlenu) trafiały po każdej sesji na dwie godziny do komory tlenowej. W ciągu 5 tyg. u myszy podlegających naświetlaniu pojawiły się zmarszczki, ale były one silniej zaznaczone w grupie, która nie uczęszczała do komory. W obu grupach doszło też do pocienienia naskórka, lecz znów w grupie 3. jego zakres oceniono jako większy. W porównaniu do grupy kontrolnej, wśród zwierząt naświetlanych UVB znacząco wzrósł poziom HIF-1α, podobnego zjawiska nie odnotowano zaś w grupie UVB+HO. Stężenie VEGF wzrosło w obu napromienianych grupach, ale w grupie 2. słabiej. Oznacza to, że nadmiar tlenu w tkankach ogranicza uszkodzenie skóry przez promieniowanie ultrafioletowe. Tak jak HIF-1 α i VEGF, ważną rolę w angiogenezie odgrywają metaloproteinazy macierzy zewnątrzkomórkowej (ang. matrix metalloproteinases, MMPs). Uważa się, że MMP-2 i MMP-9 szczególnie przyspieszają powstawanie zmarszczek, niszcząc zewnętrzne fragmenty komórek. Okazało się jednak, że w studium Japończyków poziom MMP-2 spadał pod wpływem ekspozycji na promieniowanie UVB, a MMP-9 się nie zmieniał i to nawet u myszy nieumieszczanych w komorze tlenowej. Wg autorów studium, fakt ten wskazuje, że wymienione metaloproteinazy nie są najważniejszymi czynnikami w procesie powstawania zmarszczek i angiogenezie, a przynajmniej nie są nimi na wczesnych etapach uszkodzeń wywoływanych przez UVB.
  7. Osoby intensywnie korzystające z solariów mogą podpadać pod kryteria diagnostyczne uzależnienia. Poza tym często odczuwają one lęk czy niepokój oraz sięgają po alkohol i/lub narkotyki. Pomimo prób edukowania społeczeństwa odnośnie do niebezpieczeństw zdrowotnych związanych z naturalnym i niesłonecznym promieniowaniem UV, rekreacyjne opalanie staje się coraz popularniejsze wśród młodych dorosłych. Oprócz chęci poprawienia wyglądu, do opalania motywuje możliwość zrelaksowania się, poprawy nastroju i przebywania z przyjaciółmi – twierdzą dr Catherine E. Mosher z Memorial Sloan-Kettering Cancer Center w Nowym Jorku i dr Sharon Danoff-Burg z University at Albany. Wszystkie te wzmocnienia powodują, że powtarzająca się ekspozycja na promieniowanie ultrafioletowe prowadzi do wzorców zachowania przypominających uzależnienie od substancji psychoaktywnych. W 2006 r. Amerykanki zebrały grupę 421 studentów college'u. Panie zmodyfikowały dwa kwestionariusze wykorzystywane do badań przesiewowych w kierunku nadużywania alkoholu i innych substancji chemicznych, by móc je zastosować w związku z uzależnieniem od solariów. Poza tym w przypadku wszystkich ochotników przeprowadzano pomiary lęku, depresyjności i stosowania substancji psychoaktywnych. Wśród 229 osób, które korzystały z łóżek do opalania, średnia liczba wizyt w solarium w roku poprzedzającym eksperyment wynosiła 23. W zależności od wybranej definicji, uzależnienie stwierdzano u 90 (39,3%) bądź 70 badanych (30,6%). Studenci spełniający kryteria z większym prawdopodobieństwem niż pozostali donosili o objawach lękowych oraz zamiłowaniu do alkoholu, marihuany itp. Osoby uznane za uzależnione od opalania (tanorektycy) wspominały np. o poczuciu winy z powodu zbyt intensywnego korzystania z łóżek i chciały ograniczyć częstość/długość sesji. Jeśli związek między czynnikami afektywnymi a zachowaniami dot. opalania uda się potwierdzić, wyniki sugerują, że pierwszym krokiem, koniecznym do zmniejszenia ryzyka nowotworu skóry u osób często korzystających z solarium, może być leczenie zaburzenia nastroju, które leży u podłoża obserwowanego zjawiska. [...] Prawdopodobnie ludzie opalający się przez okrągły rok będą wymagać intensywniejszych wysiłków terapeutycznych, takich jak wywiad motywujący, niż jednostki korzystające z solariów okresowo, w odpowiedzi na zmiany nastroju czy specjalne wydarzenia.
  8. Bundestag, izba niższa niemieckiego parlamentu, przegłosował w piątek projekt ustawy zakazującej osobom w wieku do 18 lat korzystania z solariów. Nowe prawo jest odpowiedzią na gwałtownie wzrastającą liczbę zachorowań na nowotwory skóry. Jak wykazały badania przeprowadzone przez niemieckich dermatologów, z solariów korzysta regularnie (tzn. przynajmniej raz w miesiącu) aż 18 milionów Niemców, w tym 4 miliony osób w wieku poniżej 18 lat. Co ciekawe, z przeprowadzonego studium wynika, iż z opalania pod lampami ultrafioletowymi korzystają nawet dzieci w wieku 10 lat. Jeżeli ludzie poniżej 35. roku życia regularnie używają solariów, ryzyko zachorowania w pewnym momencie życia na czerniaka, trzeci najbardziej śmiertelny z wszystkich nowotwórów, wzrasta o 75 procent, wyjaśnia istotę problemu prof. Eckhard Breitbart, członek niemieckiego Stowarzyszenia Dermatologii Prewencyjnej (ADP). Im się jest młodszym, tym wyższe ryzyko, dodaje badacz. Każdego roku w Niemczech aż u 90 tys. osób wykrywa się raka podstawnokomórkowego skóry, kolejnych 30 tys. zapada na raka płaskokomórkowego, a około 20 tys. - na czerniaka złośliwego, chorobę uznawaną za jeden z najgroźniejszych rodzajów nowotworu. Niemieccy ustawodawcy liczą, że z pomocą nowej ustawy uda się ograniczyć rozmiary tej plagi.
  9. Choć wiosna dopiero się zaczęła, a do wakacji pozostało dużo czasu, sporej części z nas marzy się już odpoczynek na zalanej słońcem plaży. Naukowcy również myślą z wyprzedzeniem o kąpielach słonecznych, a efektem ich pracy jest urządzenie, które ostrzega przed poparzeniem i chroni przed nowotworami skóry. Pracownicy Wydziału Chemii z University of Strathclyde obmyślili i skonstruowali wskaźnik zmieniający kolor, gdy pojawia się ryzyko poparzenia. Ponieważ jest on wrażliwy na promieniowanie ultrafioletowe, ostrzeżenie zostaje wystosowane, zanim zmiany na skórze staną się widoczne. To ważne, bo proces ten zajmuje od 4 do 8 godzin, a wtedy jest już za późno, by nie dopuścić do uszkodzeń. Miłośnicy opalania będą mogli nosić dozymetr w postaci opaski na nadgarstek. W normalnych okolicznościach bransoletka jest żółta, lecz gdy zbliża się granica, po której przekroczeniu skóra ulegnie poparzeniu, nagle staje się różowa. Urządzenie działa w oparciu o czynnik wydzielający kwas, który wyłapuje promienie UV i rozkłada się pod ich wpływem. Całości dopełnia barwnik, reagujący na pH roztworu. Stosując różne czynniki wyjściowe, można dostosować wskaźnik do potrzeb poszczególnych typów skóry.
  10. Po tym, gdy ponad 30 tys. osób dało się nabrać, że zalogowanie na witrynie ComputerTan.com włącza oprogramowanie wykorzystujące promieniowanie monitorów LCD, by zapewnić piękną opaleniznę, brytyjska organizacja charytatywna Skcin przyznała, że to mistyfikacja. Celem akcji było i jest nadal zwiększenie świadomości społecznej związanej z nowotworami skóry. Tradycyjnie w monitorach wykorzystuje się lampy typu CCFL (ang. Cold Cathode Fluorescent Lamps). Zmienne impulsy elektryczne pobudzają atomy, a te emitują elektrony, które powodują, że zgromadzony w lampie gaz zaczyna fluoryzować. Autorzy zamieszczonego na stronie WWW tekstu przekonywali, że pobudzając atomy za pomocą określonych częstotliwości, można spowodować, że CCFL będą emitować promienie świetlne o różnej długości: od podczerwieni po ultrafiolet (twórców prezentowanej technologii miał szczególnie interesować właśnie ten koniec spektrum). Twierdzili również, że ściśle kontrolując parametry prądu dostarczanego do CCFL, są w stanie regulować poziom i intensywność promieniowania, aby dostosować je do skóry użytkownika i jego doświadczeń z ComputerTan.com. Komputerowe opalanie miało eliminować ryzyko poparzenia. Zgodnie z opisem, najlepiej odbywać 3 sesje tygodniowo. Wtedy pobudzone promieniowaniem UVB melanocyty produkują więcej barwnika, który przemieszcza się w kierunku powierzchni skóry, gdzie ulega utlenieniu. Po zadeklarowaniu przez internautę chęci wzięcia udziału w darmowej sesji prezenterka zachwalała technologię. Potem wystarczyło nacisnąć guzik "start", by po krótkiej "kalibracji" monitora rozpocząć 5-minutowe opalanie. Gdy kontrolki znikały, pojawiały się świetlówki, które nie tylko coraz silniej się jarzyły, ale i wydawały charakterystyczny bzyczący dźwięk. Niespodziewanie na białym tle wyświetlał się napis: Nie daj się oszukać, promieniowanie UV szkodzi oraz seria zdjęć nowotworów skóry. Oprawa graficzna kampanii jest dziełem agencji reklamowej McCann Erickson.
  11. Różne firmy coraz częściej produkują lustra, które pokazują, jak ludzie będą wyglądać w przyszłości. Poszczególne warianty to starzenie się przy zdrowym trybie życia oraz scenariusze uwzględniające np. palenie czy nadmierne spożycie alkoholu. Accenture Technology Labs stworzyło tzw. lustro perswazyjne, ukazujące, jak szkodliwe nawyki zmieniają z czasem twarz. Użytkownik wpisuje dane na temat przyzwyczajeń oraz wgrywa swoje zdjęcie. Urządzenie generuje obraz ilustrujący proces starzenia. Pokazuje, jak dana osoba może wyglądać po pół roku zdrowotnych nadużyć. Po co komu takie lustra? Ich twórcy chcieli, by unaoczniły, jak złe nawyki, m.in. palenie, nadużywanie alkoholu, przejadanie czy nadmierne opalanie, rujnują nasze zdrowie. Mogłoby to skłonić, przynajmniej niektórych, do zmiany zachowania. Obraz jest wart tysiąca ostrzeżeń. Z jednej strony przeraża, z drugiej – nagradza – podkreśla Andrew Fano z Accenture Technology Labs. Oprogramowanie może jednocześnie wyświetlić obrazy "przed" i "po", przez co różnice stają się bardziej widoczne. Badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis badają wpływ luster na ludzkie zachowanie. Publikacja wyników nastąpi najprawdopodobniej w maju, wtedy też Accenture zamierza "doszlifować" lustro, zanim trafi do przedstawicieli branży medycznej. Podobne do lustra perswazyjnego oprogramowanie opracowała firma Aprilage Development. Jedyna różnica polega na tym, w jak odległą przyszłość można dzięki niemu sięgnąć. Tutaj uwzględnia się dużo dłuższą perspektywę czasową. Dzięki temu udaje się np. stwierdzić, jak mogą wyglądać zaginione dzieci. Na witrynie internetowej producenta można obejrzeć film, który przedstawia zmiany na twarzy wybranych osób (scenariusze: palenie vs niepalenie, kąpiele słoneczne i otyłość), które zachodzą między 8.-10. a 60.-70. rokiem życia.
  12. Komitet Naukowy ds. Produktów Konsumenckich (Scientific Committee on Consumer Products; SCCP) napisał w raporcie dla Komisji Europejskiej, że urządzenia używane do osiągnięcia i podtrzymywania opalenizny, takie jak lampy UV czy łóżka, mogą znacząco zwiększać ryzyko zachorowania na czerniaka złośliwego skóry. Szczególnie ostrzegane są osoby należące do grupy wysokiego ryzyka: piegowate, z atypowymi i/lub licznymi znamionami, pochodzące z rodzin, w których ktoś chorował na czerniaka oraz podatne na oparzenia słoneczne. Ponieważ urządzenia opalające są bardziej niebezpieczne dla młodszych ludzi, Komisja doradza, by nie korzystały z nich osoby poniżej 18. roku życia. Aby zapobiec nadużyciom, Komisja apeluje do rządów państw członkowskich i producentów wyposażenia solariów o upewnienie się, że sprzęty zostały zaopatrzone we właściwe instrukcje obsługi i ostrzeżenia. Urzędy zajmujące się ustalaniem standardów powinny wprowadzić ograniczenia emisji promieniowania UV przez urządzenia opalające oraz opracować informację dla przemysłu i klientów. Solaria powinny się dostosować do tych rekomendacji. Komisja chce przekazać doniesienia SCCP organizacjom konsumenckim i rządom wszystkich krajów Unii Europejskiej. Informacja z ostrzeżeniem ma zostać przetłumaczona na wszystkie języki Wspólnoty. Pomoże przy tym Europejskie Stowarzyszenie Dermatologiczne (European Dermatologists Association). Konieczne będzie wniesienie poprawek do odpowiednich standardów (EN 60335-2-27:1997).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...