Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37670
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    250

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Google zamierza rzucić wyzwanie Amazonowi i rozpocząć sprzedaż książek elektronicznych. W przeciwieństwie do Amazona, którego książki można czytać dzięki Kindle'owi, książki kupione w Google'u będzie można odczytać na wielu urządzeniach. Wyszukiwarkowy koncern już w tej chwili udostępnia fragmenty książek w ramach swojego kontrowersyjnego serwisu Google Books. Przedstawiciele firmy poinformowali, że do końca bieżącego roku uruchomią sklep z książką elektroniczną. Co ciekawe, wydawcy będą sami ustalać ceny, w jakich sprzedawane są ich publikacje. Z jednej strony może to zyskać Google'owi ich przychylność, jednak z drugiej, zbyt drogie książki spowodują, że klienci wybiorą ofertę Amazona. Na tę firmę z kolei narzekają wydawcy, gdyż, ich zdaniem, przedsiębiorstwo ustaliło zbyt niskie ceny na książkę elektroniczną. Wciąż jednak nie wiadomo, czy Google zrealizuje swoje obietnice. Firma już wcześniej mówiła o otwarciu elektronicznej księgarni. Ponadto ma problemy prawne w USA i Europie w związku z usługą Google Books. Koncern Page'a i Brina chce bowiem udostępnić w sieci pełne wersje dzieł, co do których nie jest jasne, jak wyglądają w ich przypadku kwestie prawa autorskiego. Po obu stronach Atlantyku trwa śledztwo, mające na celu sprawdzenie, czy taki ruch jest zgodny z prawem.
  2. Naukowcy uważają, że udało im się odkryć nowy rodzaj chmur. Są to chmury burzowe, którym nadano łacińską nazwę asperatus (chropowaty). Obecnie specjaliści z Królewskiego Towarzystwa Meteorologicznego zabiegają, by dodać je do oficjalnej nomenklatury. Jeśli im się uda, będzie to prawdziwy ewenement, ponieważ żadnych uzupełnień nie wprowadzano tu od 1953 roku. Nieznane wcześniej chmury obserwowano na całym świecie. Tworzą na niebie coś w rodzaju ciemnego, grudkowatego dywanu. To przypomina nieco patrzenie od spodu na powierzchnię wzburzonego morza – opowiada Gavin Pretor-Pinney, założyciel Towarzystwa Oceny Chmur, który jako pierwszy zidentyfikował asperatusy na zdjęciach przysyłanych przez zwolenników organizacji. Pracownicy próbują je wszystkie zaklasyfikować, ale z niektórymi się to nie udawało. Stąd pomysł, że być może sfotografowano coś nowego i jedynego w swoim rodzaju. Spodnia strona asperatusów jest grudkowata i jakby chropowata. Wyglądają bardzo burzowo, ale niektóre raporty sugerują, że w rzeczywistości chmury te przerywają się i nie dochodzi do burzy. Królewskie Towarzystwo Meteorologiczne gromadzi dane pogodowe na temat dni i miejsc, gdzie widziano asperatusy. Wszystko po to, by zrozumieć, w jaki sposób i dlaczego się tworzą. Nowo odkryte chmury pojawiały się nad równinami w amerykańskim stanie Iowa i nad Australią, a także ponad morzem w okolicach Grenlandii. Pofałdowany spód jest najprawdopodobniej wynikiem spotkania chłodnych i ciepłych mas powietrza na styku niższej i środkowej atmosfery. Efekt przypomina początkowe fazy mieszania oliwy z octem podczas przyrządzania winegretu. Profesor Paul Hardaker tłumaczy, że do utworzenia chmury o takim kształcie potrzeba dużo ciepła, a więc energii. Jest ona dość ciemna, co oznacza, iż stanowi duży rezerwuar skondensowanej pary wodnej. Po zakończeniu własnego dochodzenia Royal Meteorological Society wystąpi z wnioskiem do Światowej Organizacji Meteorologicznej o uwzględnienie asperatusa w Międzynarodowym Atlasie Chmur.
  3. Akademicy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara poinformowali o dokonaniu przełomowego odkrycia na polu kwantowego kontrolowania fotonów. Ich prace mogą mieć olbrzymie znaczenie na drodze do stworzenia komputerów kwantowych. Fizycy Max Hofheinz, John Martinis i Andrew Cleland opisali w jaki sposób użyli nadprzewodzącego złącza Josephsona do przygotowania rzadko spotykanych stanów kwantowych za pomocą promieniowania mikrofalowego. Naukowcy zamknęli fotony w mikrofalowej pułapce, w której światło odbija się w tę i z powrotem. Już wcześniej w takich pułapkach zamykali do 15 fotonów. Teraz udowodnili, że jednocześnie mogą zamknąć tam różną ich liczbę (0, 3 i 6). Stan kwantowy takiej pułapki można zmierzyć licząc fotony. Jednak, zanim je policzymy, pułapka znajduje się w kwantowej superpozycji, co oznacza, że przechowywane są w niej wszystkie możliwe rozwiązania, czyli 0,3 i 6. Cleland wyjaśnia: "superpozycja to podstawowe pojęcie mechaniki kwantowej. Po raz pierwszy udało się ją osiągnąć w sposób kontrolowany dzięki światłu. Naszą pułapkę można opisać jako kwantowy konwerter sygnału cyfrowego do analogowego". Konwertery takie są podstawowymi elementami współczesnych systemów komunikacyjnych. Prace naukowców z UCSB dają zatem nadzieję na rozwój kwantowej telekomunikacji.
  4. Gen umożliwiający ludziom mówienie wpływa na wokalizację także u myszy - udowadniają naukowcy z Instytutu Maxa Plancka. Opracowane przez nich zmodyfikowane genetycznie zwierzęta mogą posłużyć jako znakomity model do badań nad ewolucją mowy. Badany gen, zwany FOXP2, stał się obiektem intensywnych badań po tym, jak stwierdzono, iż jego mutacja powoduje upośledzenie mówienia i rozumienia mowy. Dalsze badania wykazały, iż białkowy produkt tego genu należy on do tzw. czynników transkrypcyjnych, czyli białek regulujących aktywność innych genów. Niestety, eksperymenty na ludziach były, oczywiście, niemożliwe ze względów etycznych. Próbą rozwiązania problemu było przeniesienie ludzkiej wersji FOXP2 do organizmu myszy. Było to dość ryzykowne, gdyż gryzonie pozbawione tego genu giną już po kilku tygodniach. Okazało się jednak, że wstawienie w jego miejsce genu ludzkiego jest możliwe, a zmodyfikowane zwierzęta przeżywają i nabierają nowych cech. Najważniejszą z zaobserwowanych zmian było nabycie przez mysie neurony zdolności do szybkiego wyciszania własnej aktywności w reakcji na powtarzające się impulsy elektryczne o odpowiednich parametrach. Liczne badania z ostatnich lat sugerują, że cecha ta jest bardzo istotna dla procesów uczenia. Kolejną zaobserwowaną różnicą była zmiana barwy ultradźwiękowych nawoływań emitowanych przez samce gryzoni. Niestety, dotychczas nie udało się ustalić, jaką rolę mogłaby odgrywać taka zmiana, lecz najprawdopodobniej nie ma ona charakteru ewolucji w kierunku uporządkowanej mowy. Jak uważa szef zespołu badającego to zagadnienie, Wolfgang Enard, wokalizacje [zmodyfikowanych genetycznie myszy] są co najwyżej podobne do płaczu dziecka. Choć do rozwiązania pozostaje jeszcze wiele zagadek, wyhodowanie zwierząt zawierających ludzki gen FOXP2 stanowi istotny krok naprzód. Wykorzystanie tych zwierząt do dalszych badań ułatwi pracę nad poszukiwaniem mechanizmu odpowiedzialnego za ewolucję mowy u ludzi.
  5. Serwis Annoyances.org donosi, że wraz z poprawką Microsoft .NET Framework 3.5 Service Pack 1 do komputerów wielu użytkowników trafiło... rozszerzenie dla Firefoksa. Wtyczka została zainstalowana bez osobnego pytania użytkownika o zgodę. Microsoft .NET Framework Assistant umożliwia Ognistemu Liskowi obsługę wielu technologii internetowych. Problem jednak w tym, że wraz z dodatkiem do Firefoksa trafiła jedna z najpoważniejszych luk z Internet Explorera. Co gorsza, wtyczka ma wyłączoną opcję usunięcia. Pozbycie się jej nie jest zatem proste. Aby to zrobić, należy uruchomić edytor rejestru (w Windows XP w menu Start klikamy Uruchom, wpisujemy polecenie regedit i naciskamy Enter; w Windows Vista i 7 regedit wpisujemy w menu Start w polu wyszukiwania), następnie należy przejść do: - w systemach 32-bitowych: HKEY_LOCAL_MACHINE⁄SOFTWARE⁄Mozilla⁄Firefox⁄Extensions - w systemach 64-bitowych: HKEY_LOCAL_MACHINE⁄SOFTWARE⁄Wow6432Node⁄Mozilla⁄Firefox⁄Extensions. Z klucza kasujemy wartość {20a82645-c095-46ed-80e3-08825760534b}. Zamykamy edytor rejestru. uruchamiany Firefoksa i w pasku adresowym piszemy about:config, naciskamy Enter. Znajdujemy ustawienia o nazwie general.useragent.extra.microsoftdotnet. Klikamy na nich prawym klawiszem myszy i wybieramy Reset. Restartujemy Firefoksa. Otwieramy Windows Explorera i przechodzimy do C:Windows/Microsoft.NETFramework/v3.5/Windows Presentation Foundation. Kasujemy folder DotNetAssistantExtension. Dodatek powinien zostać usunięty.
  6. Nie od dziś wiadomo, że szympansy radzą sobie doskonale z używaniem narzędzi. Naukowcy z Instytutu Maxa Plancka musieli jednak być mocno zaskoczeni, gdy zaobserwowali, że zwierzęta te potrafią korzystać kolejno z kilku przyrządów pełniących różne funkcje. Wszystko z uwielbienia do... miodu. Odkrycia dokonano podczas obserwacji małp zamieszkujących na terenie Parku Narodowego Loango w Gabonie. Podczas inspekcji terenów, na których szympansy zdobywały pożywienie, zaobserwowano całą kolekcję kawałków drewna, które musiały służyć jako zestaw do wyszukiwania podziemnych uli i wydobywania z nich słodkiego przysmaku. Różnorodność odnalezionych narzędzi jest prawdziwie imponująca. "Sondy", czyli cienkie, podłużne patyki, służyły do wykrywania podziemnych gniazd. Kolejny przyrząd, przypominający pałkę, służył do rozbijania uli. Zaraz później w ruch szły kawałki kory, wykorzystywane jako łyżki, dzięki którym wydobywanie miodu spod ziemi było znacznie prostsze i wygodniejsze. Kolejnym zaskakującym odkryciem było odnalezienie przyrządów wielofunkcyjnych. Najczęściej znajdowanym były narzędzia składające się z łyżkowatej końcówki na jednym końcu oraz urządzenia do rozszerzania otworu wybitego w gnieździe z drugiej. To pierwszy raz w historii biologii, gdy udało się zaobserwować pojedynczy przedmiot używany w więcej niż jednym celu. Obserwacja zachowań szympansów dostarcza wielu istotnych informacji. Nigdy dotąd nie udało się zaobserwować tak przekonującego dowodu na umiejętność zwierząt do planowania czynności składających się z wielu kroków. Co więcej, odnalezione w Gabonie narzędzia świadczą o zdolności szympansów do przewidywania zdarzeń i istnienia obiektów zakrywanych przez nieprzeźroczystą barierę. O odkryciu informuje czasopismo Journal of Human Evolution.
  7. Strach powoduje, że wzrasta zdolność identyfikowania zamazanych kształtów, upośledza jednak umiejętność dostrzegania drobnych szczególików. Mechanizm ten ma pomagać w błyskawicznym unikaniu niebezpieczeństw (Psychological Science). Patrzenie na przestraszoną twarz aktywuje w mózgu te same obszary, co strach odczuwany osobiście. Powoduje to skok wrażliwości na kontrasty, nie wiadomo jednak, czy poprawia widzenie jako takie. Bruno Bocanegra i René Zeelenberg z Uniwersytetu Erazma w Rotterdamie postanowili to sprawdzić. Pokazywali ochotnikom zdjęcia z przestraszonymi lub neutralnymi ludzkimi twarzami, a na następnie kleksy pokryte paskami różnej grubości. Okazało się, że w porównaniu do ludzi stykających się z brakiem wyrazu emocji, osoby, które widziały przerażoną fizjonomię, potrafiły lepiej określić orientację przestrzenną grubych pasów, natomiast gorzej sobie radziły z paskami cienkimi. Bojąc się, dobrze wiedzieć, co czai się w cieniu, a czy jest to różowe, czy karminowe, nie ma już tak wielkiego znaczenia...
  8. Brytyjska firma Kiniki oferuje od maja linię strojów kąpielowych dla kobiet i mężczyzn, które przepuszczają 80% promieniowania słonecznego. W materiale znajdują się tysiące mikroskopijnych dziurek. Ma to zapewnić gładką opaleniznę bez śladów po ramiączkach czy szortach. Mimo otworków, dla postronnego obserwatora kostium wygląda całkowicie zwyczajnie. By nie było widać ciała jego właściciela, wykorzystano wzory abstrakcyjne i zwierzęce, np. panterkę, paski, cętki oraz motywy oka. Choć właściciel firmy, 58-letni John Walker, ostrzega klientów, że powinni smarować preparatami z filtrami przeciwsłonecznymi również skórę schowaną pod materiałem, eksperci obawiają się wzrostu częstości zachorowań na nowotwory skóry. Przypuszczają, że ludzie nie będą pamiętać o zabezpieczeniu albo po prostu zlekceważą przestrogi. Linia Tan Through sprzedaje się jak przysłowiowe ciepłe bułeczki.
  9. Co jest ważniejsze dla zachowania zdrowia: kontrola masy ciała czy dbałość o aktywność fizyczną? Z analizy stanu zdrowia futbolistów amerykańskich wynika, że sprawa jest znacznie bardziej zawiła, niż mogłoby się wydawać. Do udziału w studium zaproszono 504 zawodników grających w lidze NFL. Wykonano u nich serię testów oceniających ryzyko zachorowania na schorzenia układu krążenia, zaś uzyskane wyniki porównano do rezultatów analogicznych testów przeprowadzonych na grupie zdrowych Amerykanów w wieku od 23 do 35 lat. Pierwszym wynikiem, który wprost rzucał się w oczy, był bardzo wysoki wskaźnik BMI u futbolistów. Podobnie jak w licznych poprzednich badaniach zaobserwowano, iż, w myśl podręczników medycyny, ogromna część zawodników... cierpi na poważną otyłość. Mimo to, wyniki większości testów sugerowały, iż sportowcy są prawdziwymi okazami zdrowia. Stężenie glukozy we krwi sportowców było niższe, niż w grupie odniesienia, co uważa się za korzystny objaw. Organizmy zawodników lepiej radziły sobie także z przyswajaniem węglowodanów po posiłku. Mało tego - ich krew zawierała mniej triglicerydów oraz "złego" cholesterolu (LDL), za to więcej cholesterolu "dobrego" (HDL). Czy dobre wyniki podstawowych badań krwi "skazują" człowieka na zdrowie? Niestety, nie. Aż u 13,8% zawodników stwierdzono nadciśnienie (w grupie odniesienia dotyczyło to zaledwie 5,5% osób), często stwierdzano także tzw. ciśnienie podwyższone prawidłowe, uznawane za stan przedchorobowy (64,5% vs 24,2%). Badania epidemiologiczne z poprzednich lat wskazują także, że ryzyko przedwczesnej śmierci w niedługim czasie po zakończeniu kariery jest znacznie wyższe, niż u osób w tym samym wieku nieuprawiających sportu. Autorzy studium, badacze z Union Memorial Hospital w Baltimore, nie kryją zaskoczenia w związku z wynikami badania. Wysoka aktywność fizyczna oraz pomyślne wyniki większości testów laboratoryjnych są przecież uznawane za podstawowe wskaźniki dobrego zdrowia. Skąd więc bierze się zaobserwowana śmiertelność i wyjątkowo częste występowanie nadciśnienia? Odpowiedź na to pytanie będzie wymagała jeszcze wielu dodatkowych badań.
  10. Pierwszy raz w historii naukowcom z zespołu National Geographic udało się uwiecznić na filmie ujęcie, na którym wyraźnie widać, że posądzane od dawna o podkradanie zdobyczy rybakom kaszaloty, rzeczywiście tego dokonują. Wielkie ssaki nie są jedynymi zwierzętami, które łakomią się na owoce ludzkiej pracy, ale gracja i pomysłowość z jaką to robią, zadziwiła nawet najbardziej doświadczonych biologów morskich. Otóż Physeter catodon przegryzają sieci z jednej strony, podczas gdy drugi osobnik potrząsa nimi z drugiej, co przypomina strząsanie jabłek z drzewa. Aż trudno uwierzyć, że do tej pory nie udało się sfilmować przedstawicieli gatunku, który uważany jest za posiadacza największego mózgu spośród wszystkich zwierząt, jakie kiedykolwiek żyły na Ziemi, w trakcie owej czynności. Stało się tak ponieważ większość życia spędzają oni na głębokości dwóch kilometrów, gdzie kamery na niewiele się zdają. Tym razem wypłynęły na głębokość niespełna 100 metrów. Kiedy zobaczyliśmy tę ogromną sylwetkę wpływającą w kadr, zamarliśmy na moment - mówi Aaron Thode, jeden z uczestników wyprawy, spędzimy wiele lat, aby zobaczyć coś takiego ponownie. Zwierzęta mogły bez przeszkód obchodzić się z sieciami, bez najmniejszego uszczerbku, wygląda na to, że jest to zachowanie ćwiczone od dawna. [Kaszaloty] nie są przystosowane do precyzyjnego operowania swoją ogromną głową, dlatego rozwiązanie z potrząsaniem, wydaje się być bardzo zgrabnym posunięciem - kończy Thode. Odkrycie zostało dokonane między innymi dzięki grantowi fundacji National Geographic, która współfinansowała także badania nad akustycznym pomiarem wielkości waleni.
  11. Firma uruchomiona przez naukowców z holenderskiego Uniwersytetu Twente opublikowała wyniki prac nad przenośnym detektorem pozwalającym na wykrywanie niemal dowolnych cząstek biologicznych zawieszonych w roztworze. Aparat działa w oparciu o analizę światła przechodzącego przez badaną próbkę. Sercem wynalazku jest tzw. laboratorium na szkiełku (ang. lab on a chip), czyli płytka, w której wydrążono rząd równoległych względem siebie kanalików. Wnętrze każdego z nich zostało pokryte warstwą przeciwciał zdolnych do wybiórczego wiązania cząstek biologicznych wchodzących w skład komórek mikroorganizmów lub cząstek wirusowych. Tak przygotowany układ jest następnie "ładowany" próbką krwi, śliny lub dowolnej innej wydzieliny ciała. O tym, czy badany materiał zawiera poszukiwane cząsteczki, można dowiedzieć się już po pięciu minutach od umieszczenia próbki w aparacie. Odczytu dokonuje się za pomocą układu optycznego złożonego z lasera oraz matrycy CCD - urządzenia znanego głównie z zastosowania jako detektor światła w cyfrowych aparatach fotograficznych. O obecności poszukiwanych cząsteczek, związanych przez przeciwciało znajdujące się na ściankach kanalika, świadczy zmiana właściwości fali świetlnej przenikającej przez miniaturowe "laboratorium". Autorzy urządzenia chwalą się, że pozwala ono na wykrycie pojedynczej cząstki wirusowej(!) w badanej próbce. Aparat umożliwia także precyzyjny pomiar stężenia poszukiwanych molekuł. Co więcej, dzięki odpowiedniemu dobraniu przeciwciał lub innych cząsteczek zdolnych do wychwytywania poszukiwanych substancji, możliwe jest szybkie dostosowanie aparatu do wykrywania niemal dowolnych cząsteczek. Aby zoptymalizować prace nad rozwojem wynalazku, Uniwersytet Twente uruchomił tzw. spin-off, czyli wyspecjalizowaną firmę zatrudniającą naukowców pracujących wcześniej w ramach uczelnianego projektu badawczego. Jak szacują założyciele spółki, rynkowy debiut aparatu może nastąpić już pod koniec 2010 roku.
  12. W Lawrence Livermore National Laboratory otwarto National Ignition Facility (NIF), miejsce w którym będzie pracował najpotężniejszy laser na świecie i gdzie będą prowadzone prace nad pozyskiwaniem energii w wyniku fuzji jądrowej. Zakład ma rozpocząć pracę pełną parą już w 2010 roku. Wówczas 192 gigantyczne lasery będą w stanie skupić swe wiązki na niewielkiej "pigułce" zawierającej wodór, rozpoczynając fuzję jądrową. Będzie to pierwszy system laserów, który wyprodukuje więcej energii, niż jej zużyje. Ma umożliwić rozpoczęcie pierwszej kontrolowanej reakcji termonuklearnej. NIF już zapisał się w historii nauki, jako pierwszy system, który dostarczył więcej niż megadżul energii. Po osiągnięciu w przyszłym roku pełnej mocy lasery dostarczą w sumie dwóch megadżuli energii. NIF ma jednak nie tylko rozpocząć epokę kontrolowanej reakcji termonuklearnej. Zakład posłuży do badań nad bronią jądrową. Stany Zjednoczone od ponad 20 lat nie wyprodukowały żadnej nowej głowicy jądrowej, a od 1992 roku nie przeprowadziły żadnej podziemnej próby z bronią jądrową. NIF pozwoli zachować starzejący się arsenał w dobrym stanie. W końcu trzecim z zadań National Ignition Facility będzie umożliwienie naukowcom badania tego, co dzieje się wewnątrz gwiazd. Otwarcie NIF spotkało się także z głosami krytyki. Budowa zakładu kosztowała 3,5 miliarda dolarów, a roczne koszty operacyjne wyniosą 140 milionów USD. Niektórzy uważają, że w czasie kryzysu gospodarczego są lepsze sposoby na wydawanie tak olbrzymich sum.
  13. We Włoszech powstał Dustbot, czyli robot, którego zadaniem jest wywożenie śmieci. Urządzenie można o każdej porze doby wezwać SMS-em. Jest ono w stanie jednorazowo transportować ciężar o wadze do 40 kilogramów, przystosowano go to poruszania się w wąskich uliczkach i może być też używany do zamiatania ulic. Dustbot wykorzystuje mapy i GPS, dzięki którym nie gubi się w mieście. Przy okazji za pomocą wbudowanych czujników monitoruje stan powietrza. Twórcy robota mają nadzieję, że w przyszłości urządzenie będzie mogło w dużej mierze wyeliminować z ulic śmieciarki, które jeżdżą o z góry ustalonych porach. Władze wielu miast na całym świecie już wyraziły zainteresowanie Dustbotem. Flota takich urządzeń mogłaby znacznie ułatwić utrzymanie czystości w dużych skupiskach ludzi.
  14. Kobiety cierpią z powodu uczucia nieadekwatności, niesprawdzenia się częściej niż mężczyźni. Dotyczy to zarówno sytuacji domowych, jak i związanych z pracą (Journal of Occupational and Organizational Psychology). Dr Jacqueline Mitchelson i zespół z Auburn University w Alabamie zbadali 288 dorosłych. Psycholodzy stwierdzili, że panie częściej uważały, że nie udaje im się sprostać własnym wysokim standardom rodzinno-zawodowym. Taki perfekcjonizm może zachwiać kruchą równowagę między pracą a życiem prywatnym. Osoby biorące udział w amerykańskim studium pracowały co najmniej 20 godzin tygodniowo i miały rodziny. Większość badanych była zamężna/żonata, a 80% miało przynajmniej jedno dziecko. W kwestionariuszu znalazły się rozmaite stwierdzenia, do których należało się ustosunkować, m.in.: Czas, który spędzam z rodziną, przeszkadza mi w realizacji obowiązków zawodowych; Kiedy wracam z pracy do domu, jestem zbyt skonany(a), by uczestniczyć w życiu rodziny. Na podstawie odpowiedzi ochotników podzielono na 3 kategorie: 1) ustawiających sobie wysoko poprzeczkę i czujących, że sobie z tym nie radzą (perfekcjonistów niezrealizowanych), 2) realizujących swoje wysokie wymagania (perfekcjonistów spełnionych) i 3) nieperfekcjonistów. W odniesieniu do pracy do kategorii 1. zaliczało się aż 38% kobiet i tylko 24% mężczyzn. Stosunek do życia rodzinnego był bardzo podobny. Niezadowolenie z siebie deklarowało 30% pań i niemal o połowę mniej panów (17%). Jak łatwo się domyślić, proporcja zadowolonych z siebie perfekcjonistów wyglądała dokładnie na odwrót – tutaj górą byli mężczyźni. Żadne ze znanych mi badań, w ramach których dokonywano podziału na podstawie rodzaju perfekcjonizmu, nie wykazało istnienia międzypłciowych różnic. Stąd moje zdziwienie. Nie jestem pewna, skąd się to bierze, musimy się lepiej przyjrzeć tej kwestii – podsumowuje dr Jacqueline Mitchelson. Naukowcy zastanawiali się, czy przyczyną mogą być schizofreniczne komunikaty dotyczące oczekiwań w stosunku do kobiet. Z jednej strony powinny one zostać w domu, by zajmować się dziećmi. Z drugiej, sugeruje im się, że nie mogą być kurami domowymi i powinny się realizować zawodowo. Niestety, często pogodzenie tych dwóch sfer jest trudne, jeśli nie niemożliwe...
  15. Szkocja wzbogaciła się o kolejny wolno żyjący gatunek. Po latach ciężkiej pracy i apeli do rzek w Knapdale Forest wypuszczono trzy rodziny bobrów. Zwierzęta te zostały wytępione w Szkocji w XVI wieku. Bobry pochodziły z Norwegii, a organizacje starające się o odnowienie gatunku zauważają, że już w 24 europejskich krajach w 150 miejscach wypuszczono bobry po to, by powróciły one na tereny, które niegdyś zamieszkiwały. W Szkocji zdecydowano, że na razie odbędzie się próba, której celem jest sprawdzenie, jak pojawienie się bobrów wpłynie na środowisko naturalne. Krytycy reintrodukcji gatunku twierdzą, że bobry mogą mieć negatywny wpływ na szlaki migracyjne niektórych ryb, szczególnie pstrąga. Ekolodzy zwracają jednak uwagę, że w żadnym z krajów, w którym odnowiono gatunek, nie zanotowano tego typu problemów.
  16. Jednym z najważniejszych i najtrudniejszych zadań, z jakimi musi się zmierzyć ekipa ratowników docierających na miejsce katastrofy, jest szybkie odnalezienie poszkodowanych wymagających natychmiastowej pomocy. Problem ten może już niedługo pozostać przykrym wspomnieniem dzięki wynalazkowi rozwijanemu przez badaczy z firmy Boeing oraz Uniwersytetu Waszyngtońskiego. Problem z odszukaniem najbardziej poszkodowanych wynika z faktu, iż wielu rannych nie jest w stanie wezwać pomocy, a nawet jeżeli osoby te zdają się być w dość dobrym stanie, nie daje to gwarancji, że nie doszło u nich do poważnych uszkodzeń wewnętrznych. Rozwiązaniem tego problemu może być aparat do szybkiej oceny czynności układu krążenia. Prototyp opracowany przez amerykańskich ekspertów działa w oparciu o laserową wibrometrię dopplerowską. Technika ta, stosowana obecnie m.in. w wykrywaczach min oraz niektórych przyrządach lotniczych, polega na ocenie szybkości ciał na podstawie pomiaru ich wibracji. W przypadku układu krążenia źródłem drgań jest, oczywiście, bijące serce, wprawiające krew w ruch o niejednostajnym, pulsującym rytmie. Najlepszą jakość sygnału udaje się uzyskać podczas obserwacji szyi, gdyż przebiegają tam duże, dobrze "widoczne" tętnice szyjne. Odczyty o zadowalającej jakości udaje się jednak uzyskać także podczas obserwacji głowy, podbrzusza, a nawet stóp. Wibrometr radzi sobie także w warunkach dalekich od idealnych, np. wtedy, gdy poszkodowany jest ubrany w wiele warstw ubrań. Pierwszy egzemplarz urządzenia jest w stanie ocenić stan pacjenta w czasie 30 sekund, zaś jego zasięg wynosi około 4 metrów. Niestety, aparat jest dość duży i mierzy ok. 38x21x15 cm, w związku z czym konieczna będzie jego miniaturyzacja. Mimo to, wynalazcy nie tracą optymizmu. Ich zdaniem, komercjalizacja przyrządu powinna nastąpić już w przyszłym roku.
  17. Psycholodzy twierdzą, że sposób, w jaki ludzie trzymają swoje drinki, ujawnia cechy ich osobowości. Na podstawie technik picia można wyodrębnić osiem podstawowych typów. Dr Glenn Wilson z Królewskiego College'u Londyńskiego obserwował w zeszłym miesiącu ponad 500 gości barów sieci Walkabout. Naukowiec przyglądał się mowie ciała i wskazówkom dotyczącym otwartości. I tak z oparów dymu papierosowego wyłonili się bohaterowie jego analiz: Flirciarz, Plotkarz, Żartowniś, Strachajło/Nieśmiały, Królowa Lodu, Playboy, Macho i Zastarszony. Najbardziej podatni na zagadywanie byli, oczywiście, Flirciarz, Playboy i Żartowniś. Pozostali wydawali się bardziej zdystansowani, a do Zastraszonych lepiej się w ogóle nie zbliżać. Prosty akt trzymania drinka mówi o nas o wiele więcej, niż nam się wydaje czy też chcielibyśmy wyjawić, dlatego zawsze należy o tym pamiętać. 1. Flirciarz to zazwyczaj kobieta, więc lepiej mówić o Flirciarze. Trzyma kieliszek delikatnie, z prowokacyjnie rozstawionymi palcami. Może umieszczać drinka nad rowkiem oddzielającym piersi, by zwrócić na nie uwagę. Nierzadko zerka znad obrzeża naczynia, chcąc nawiązać kontakt wzrokowy podczas sączenia alkoholu. Zdarza się, że bawi się drinkiem, np. zanurzając w nim palec, a następnie oblizując. Jej serce najlepiej podbić równie kokieteryjnym zachowaniem. 2. Plotkarze to także w większości kobiety. Mają tendencję do zbijania się w grupy i obgadywania innych. Członkini klubu wzajemnej adoracji trzyma kieliszek z winem za czaszę, nie za nóżkę. Gestykuluje nim i wskazuje za jego pomocą różne obiekty i osoby. Pochyla się nad drinkiem, by móc konspiracyjnie szeptać z koleżankami. Grupa Plotkar jest ze sobą silnie związana, nie należy więc liczyć na to, że uda się do nich zbliżyć (jeśli ktoś miałby na to w ogóle ochotę). 3. Żartowniś może być zarówno kobietą, jak i mężczyzną. Takie osoby piją dla towarzystwa i bardzo je cenią. Są serdeczne, dużo się śmieją. Wybierają alkohole butelkowane i popijają krótkimi łykami, by móc cały czas aktywnie uczestniczyć w rozmowie. Butelka jest trzymana luźno zaraz za szyjką. Wg psychologa, taka osoba zawsze chętnie powita w swoim gronie kogoś nowego. By ją do siebie przekonać, wystarczy rozśmieszyć imprezowiczów. 4. Nieśmiali są bardzo wycofani. Nigdy nie wypuszczają drinka z rąk, bo boją się, że ktoś go wtedy zabierze. Tacy ludzie chowają dłonie, a naczynie z alkoholem stanowi dla nich rodzaj społecznej podpory. Nigdy nie opróżniają szklanki czy kieliszka do końca, by w razie czego mieć na podorędziu jeszcze jeden łyk. Drink jest nieduży, często podaje się do niego słomkę, którą można mieszać ciecz w przerwach między piciem. Sposób i tempo picia są dostosowane do otoczenia. Nieśmiali rzadko coś inicjują i proponują od siebie. Da się ich rozbroić komplementami, które podbudowują ego. Trzeba się do nich zbliżać z wyczuciem, spokojnie. 5. Królowa Lodu to, oczywiście, kobieta. Jest zawsze chłodna i zdystansowana. Pije z kieliszka na wino lub niskiej szklanki. Trzyma je pewnie, a ręka ułożona w poprzek ciała tworzy zniechęcającą barierę. 6. Playboya opisywać właściwie nie trzeba. Zazwyczaj decyduje się na butelki lub drinki w wysokich szklankach (to takie falliczne à propos). Wykorzystuje je jako sugestywne rekwizyty. Jest zaborczy i nawiązuje kontakt dotykowy z towarzyszkami. 7. Macho wie, jak się go postrzega. Pije piwo z butelki lub cydr. Pewny siebie i arogancki, często posługuje się terytorialnymi gestami, by zagarnąć dla siebie jak najwięcej przestrzeni. Wilson tłumaczy, że przejawia się to np. odsuwaniem od siebie drinka i wychylaniem do tyłu na krześle. 8. Zastraszony, przeważnie mężczyzna, bywa wojowniczy (w końcu atak to najlepsza metoda obrony). Duża szklanka lub butelka stanowią symboliczną broń. Są trzymane pewnie, a Zastraszony często macha nimi, mówiąc, przed czyimś nosem. Tacy ludzie są często przemądrzali i wdają się w potyczki słowne. Wrogość wyrażają też za pomocą niewybrednych żartów.
  18. Zastąpienie jednego z białek budujących mięśnie szkieletowe jego odpowiednikiem występującym w sercu pozwala na zachowanie funkcji motorycznych organizmu - udowadniają australijscy badacze. Wywołanie analogicznego efektu w organizmie człowieka może uratować osoby cierpiące na poważne zaburzenia funkcji mięśni. Obiektem studium, prowadzonego przez zespół pod kierownictwem dr Kristen Nowak, były białka z rodziny aktyn. Proteiny te, kluczowe dla funkcjonowania mięśni, występują w organizmie w kilku różnych wariantach. Jeden z nich, zwany sercowym, w czasie życia płodowego występuje we wszystkich mięśniach szkieletowych oraz w mięśniu sercowym. Pod koniec ciąży zanika on jednak niemal zupełnie i pozostaje obecny wyłącznie w sercu. Zamiast niego, mięśnie szkieletowe zaczynają syntetyzować inny rodzaj aktyny, zwany szkieletowym. Jeżeli w komórkach dojrzewającego płodu dojdzie do mutacji genu kodującego aktynę "szkieletową", zwanego ACTA1, u rodzącego się dziecka można się spodziewać poważnych zaburzeń, prowadzących ostatecznie do śmierci w ciągu kilku pierwszych miesięcy życia. Badacze zaczęli w związku z tym zastanawiać się, czy zachowanie aktywności genu kodującego aktynę "sercową", noszącego nazwę ACTC, mogłoby zapobiec schorzeniom. Eksperyment zaproponowany przez dr Nowak wydawał się z góry skazany na niepowodzenie. Od dawna wiadomo bowiem, że przejście z ekspresji genu ACTA1 na ACTC zachodzi w organizmach wszystkich owodniowców. Zgodnie z teorią ewolucji sugerowało to, że jest to cecha korzystna i jej zachowanie świadczy o ważności tego procesu. Okazało się jednak, że jest zupełnie inaczej. Na potrzeby eksperymentu skrzyżowano myszy niewytwarzające aktyny "szkieletowej" z osobnikami zmodyfikowanymi genetycznie syntetyzującymi ludzką wersję aktyny "sercowej" zarówno w typowym miejscu jej występowania, jak i w mięśniach szkieletowych. Skrzyżowane gryzonie nie tylko nie ginęły po paru dniach od urodzenia, jak działo się w przypadku osobników o nieaktywnym genie kodującym aktynę "mięśniową", lecz także zachowywały sprawność fizyczną na poziomie porównywalnym ze zwierzętami zdrowymi. I choć pojedyncze włókna mięśni szkieletowych były u zwierząt skrzyżowanych nieznacznie słabsze, szybkość i wytrzymałość takich myszy była nawet lepsza, niż u osobników zdrowych. Zrozumienie procesu "przełączania się" mięśni z wykorzystywania jednego typu aktyny na drugi ułatwi badania nad ciężkimi chorobami dotykającymi noworodki. Co więcej, eksperyment przeprowadzony przez zespół dr Nowak pozwoli na opracowanie mysiego modelu tych schorzeń, dzięki czemu zdobywanie wiedzy na ich temat będzie znacznie prostsze.
  19. Uczonym z Forschungszentrum Dresden-Rossendorf (FZD) udało się, po raz pierwszy w historii, zmusić german do wykazania właściwości nadprzewodnika. Większość substancji chemicznych staje się nadprzewodnikami w bardzo niskich temperaturach lub pod bardzo wysokim ciśnieniem. Dotychczas jednak najczęściej używane w elektronice materiały - miedź, srebro, złoto czy german - nie wykazywały właściwości nadprzewodzących. Dlatego też badania niemieckich uczonych są tak istotne. Pozwolą bowiem zrozumieć, w jaki sposób z półprzewodnika można uczynić nadprzewodnik. Czyste półprzewodniki, takie jak krzem czy german, w niskich temperaturach niemal nie przewodzą prądu. Czynią to dopiero po wzbogaceniu atomami innych pierwiastków. Jednak by uzyskać nadprzewodnik z półprzewodnika konieczne jest wzbogacenie go olbrzymią liczbą obcych atomów, często większą, niż półprzewodnik jest w stanie przyjąć. Specjaliści z FZD wzbogacili german niemal sześcioma procentami galu. Na każde sto atomów germanu przypadało zatem prawie sześć galu. Udowodnili następnie, że warstwa germanu o grubości zaledwie 60 nanometrów może stać się nadprzewodnikiem. Jednak sam proces wzbogacania nie był łatwy. Jako że wprowadzanie obcych jonów mocno niszczyło powłokę germanu, należało ją następnie naprawić. W tym celu na FZD skonstruowano specjalną lampę, która na kilka milisekund mocno ogrzewała uszkodzone fragmenty kryształu, prowadząc do naprawienia się uszkodzeń. Wzbogacony german wykazywał właściwości nadprzewodzące w temperaturze 0,5 Kelvina. Uczeni twierdzą, że zmieniając różne parametry podczas wprowadzania jonów i wyżarzania lampą, będą w stanie podnieść tę temperaturę. Prace nad germanem dopiero się zaczynają. Co prawda był on tym materiałem, z którego budowano pierwsze tranzystory, jednak szybko został porzucony na rzecz krzemu. Obecnie wraz z postępem miniaturyzacji zbliżamy się do granicy, poza którą krzem, ze względu na swoje fizyczne właściwości, będzie ograniczał rozwój elektroniki. Stąd renesans germanu, który pozwoli na budowanie szybszych układów scalonych. Stąd też badania nad nadprzewodnictwem germanu. Niemcy nie są pierwszymi, którzy próbują stworzyć nadprzewodzące półprzewodniki. Przed dwoma laty naukowcy z Francji wzbogacili krzem borem uzyskując w ten sposób nadprzewodnik.
  20. Analizy cegieł i zaprawy murarskiej francuskich budynków z IX i X wieku dostarczają ważnych informacji na temat pola magnetycznego Ziemi w tym okresie. Naukowcy z zespołu Annick Chauvin z Université de Rennes 1 zbadali próbki materiałów używanych do skonstruowania średniowiecznego zamku i 4 kościołów środkowozachodniej Francji. Ich wiek określono za pomocą datowania radiowęglowego zaprawy. Potem akademicy zajęli się cegłami, w których zachował się zapis siły pola magnetycznego w czasie, gdy zostały uformowane. Na podstawie właściwości zaprawy i cegieł ustalono, że pole magnetyczne było w średniowiecznej Francji najsilniejsze w 840 roku i wynosiło ok. 70 mikrotesli. Obecnie w opisywanym rejonie sięga ono 48 mikrotesli. Nowe dane paleomagnetyczne są bardzo ważne, ponieważ dotąd naukowcy dysponowali zaledwie kilkoma takimi pomiarami dla średniowiecznej Francji. Archeolodzy mogą się nimi posłużyć podczas szacowania wieku namagnetyzowanych artefaktów z regionu. Dzięki cegłom da się ocenić siłę pola magnetycznego, ale nie jego kierunek, gdyż po ostudzeniu były one przemieszczane – tłumaczy Chauvin.
  21. Pacjenci z astmą stosują przeważnie inhalatory ciśnieniowe z dozownikiem, ale często wytwarzają one duże krople leku, które pozostają w górnych drogach oddechowych, nie docierając do miejsca przeznaczenia. Dlatego też Australijczycy z Monash University w Clayton skonstruowali urządzenie wyglądające jak zegarek, wykorzystujące mechanizm przypominający małe trzęsienie ziemi (Lab on a Chip). Leslie Yeo wyjaśnia, że starsi lub poważniej chorzy pacjenci mogą korzystać z tzw. nebulizerów. Dzięki nim do płuc dociera więcej leku. Bazują one na wprowadzaniu strumienia skompresowanego powietrza do próbki roztworu. Wytwarza się wtedy aerozol. Nowsze modele tego typu urządzeń wyposażono nawet w drgającą płytkę, która przepuszcza preparat przez rodzaj siatki, generując krople tej samej wielkości. Stosowane dotąd nebulizery są jednak duże i nieporęczne, a oczka siatki szybko się zapychają. Z tego powodu Yeo i zespół skonstruowali nowe urządzenie. Wytwarza ono tak drobne krople, że aż 70% dawki leku przechodzi przez układ oddechowy, sięgając płuc. To bardzo dużo, zważywszy, że nebulizery zapewniały zaledwie 30-proc. skuteczność. W wynalazku Australijczyków na płytce z niobanu litu (LiNbO3) umieszczono aluminiowo-chromowe paski (palce) o szerokości kilkudziesięciu mikrometrów. Wafel jest piezoelektrykiem, co oznacza, że przetwarza mechaniczny ruch na napięcie elektryczne i na odwrót. Gdy przez palce przepuszcza się oscylacyjny sygnał elektryczny, płytka drga i wytwarza się fala powierzchniowa. Przypomina to sposób, w jaki podczas trzęsienia ziemi drgania przemieszczają się przez skorupę naszej planety. Ekipa Yeo umieściła na powierzchni drgającej płytki niewielką ilość leku. Dostrojono natężenie sygnału elektrycznego (a więc trzęsienia), by powstawały krople określonych rozmiarów. Udało się uzyskać krople o przekroju mniejszym od 5 mikrometrów i stanowiły one aż 90% mgiełki. Testy urządzenia przeprowadzano na szklanym modelu ludzkich dróg oddechowych. Wkrótce rozpoczną się badania z udziałem owiec. W przyszłości tego typu aplikator mógłby być stosowany także do dostarczania szczepionek czy antybiotyków.
  22. Coraz więcej lekarzy i psychologów zwraca uwagę na szkodliwość... wysyłania SMS-ów. Problem gwałtownie narasta w USA, gdzie ostra konkurencja na rynku sprawiła, że operatorzy telefonii komórkowej oferują w ramach abonamentu nieograniczoną liczbę wiadomości tekstowych. Efekt jest taki, że przeciętny amerykański nastolatek wysyła w ciągu miesiąca 2272 wiadomości tekstowych. W ciągu roku zaobserwowano dwukrotny wzrost tej liczby. Tak intensywne korzystanie z klawiatury telefonu komórkowego wywołuje nie tylko bóle palców, ale może być groźne dla życia. Nastolatkowie wysyłają SMS-y podczas przechodzenia przez ulicę czy kierując samochodami. Piszą wiadomości tekstowe w czasie lekcji czy pobytu w restauracji. Lekarze i psycholodzy coraz częściej zauważają niekorzystne objawy tej SMS-owej psychozy: lęki, roztargnienie, pogorszenie się ocen w szkole, uszkodzenia palców i bezsenność. Doktor Martin Joffe z Greenbrae w Kalifornii przeprowadził ankietę wśród uczniów dwóch szkół średnich i odkrył, że wielu z nich wysyła kilkaset SMS-ów w ciągu doby. "To SMS co kilka minut. Dowiedziałem się, że piszą wiadomości także w środku nocy. To z kolei powoduje, że pokolenie, które i tak już ma problemy z bezsennością, tylko sobie tych problemów dodaje". Zjawisko masowego SMS-owania jest zbyt świeże, by można było wyciągnąć jakieś ogólne wnioski, jednak specjaliści uważają, że perspektywy nie wyglądają zbyt optymistycznie. Psycholog Sherry Turkle, dyrektor Initiative on Technology and Self na MIT, która od trzech lat bada wpływ SMS-ów na rozwój młodzieży, uważa, że technologia ta może zmienić sposób, w jaki młodzi ludzie dojrzewają. Wśród zadań, przed którymi stoi dorastający człowiek, jest odłączenie się od swoich rodziców oraz znalezienie czasu i spokoju, by zastanowić się na tym, kim chce się być. SMS-y utrudniają te zadania - mówi Turkle. Pani psycholog zauważa, że technologia ta bardzo ułatwia pozostawanie w niezwykle bliskim kontakcie, a więc utrudnia osiągnięcie niezależności. Już teraz spotykamy młodych ludzi, którzy wysyłają do swoich matek po 15 SMS-ów dziennie, pytając np. o to, jakie buty powinni włożyć - dodaje Turkle. Z kolei nadchodzące co kilka minut wiadomości tekstowe uniemożliwiają skupienie się i uspokojenie. Ponadto sam fakt, że przychodzą, wymusza jak najszybsze odpisanie. W ten sposób młodzież nie ma szans, by nauczyć się wyciszenia, zastanowienia czy cierpliwości.
  23. Amerykańscy badacze zidentyfikowali mechanizm dokujący, który umożliwia powstawanie synaps. Już wcześniej wykazano, że mutacje genów kodujących substancje odpowiadające za przyleganie komórek są powiązane z autyzmem. Mechanizm uwieczniono dzięki obrazowaniu fluorescencyjnemu. Biolodzy pracowali z neuronami pobudzającymi, pozyskanymi od nowo narodzonych szczurów. Obserwując hodowlę, zauważyliśmy dwie komórki nerwowe podczas aktu tworzenia się synapsy – opowiada prof. Philip Washbourne z Uniwersytetu w Oregonie (UO). Porównuje on neuroliginy z błony neuronów receptorowych do molekularnego przylepca. Naukowcy z UO i Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis zauważyli, że przypominające miniaturowe palce wypustki cytoplazmatyczne jednego neuronu (filopodia) są wychwytywane przez cząsteczki neuroligin drugiego neuronu. Co więcej, neuroliginy wykorzystują co najmniej dwa kolejne białka – PSD-95 i receptory NMDA – by wspólnie stworzyć rodzaj rusztowania, utrzymującego w miejscu części składowe synapsy. Nieprawidłowo ukształtowane synapsy i szlaki nerwowe mogą stanowić przyczynę wielu chorób i zaburzeń, w tym autyzmu czy upośledzenia umysłowego. To m.in. dlatego odkrycie Amerykanów jest tak ważne. Ponieważ synapsy tworzą się nieprzerwanie (w sumie u jednego człowieka jest ich ok. 100 bilionów), nietrudno o błędy genetyczne dotyczące syntezy związków, bez których nie powstaną...
  24. Serial ATA International Organization oficjalnie ogłosiła powstanie standardu dla interfejsu SATA 3.0. Przewiduje on transfer rzędu 6 gigabitów na sekundę i opisuje wiele usprawnień interfejsu. Wśród nich warto wymienić nowy mechanizm wbudowanego kolejkowania zadań (NCQ) dla izochronicznej wymiany danych pomiędzy aplikacjami audio i wideo czy też specyfikację dla złącza Low Insertion Force, które będzie stosowane w 1,8-calowych urządzeniach pamięci masowych. W standardzie opisano też złącze dla 7-milimetrowych optycznych napędów pamięci masowych dla notebooków.
  25. Intel oświadczył, że rekordowo wysoka grzywna, jaką na koncern nałożyła Komisja Europejska, nie spowoduje zmiany wcześniej ogłoszonych planów. Firma nie ma zamiaru ani rezygnować z zaplanowanych inwestycji, ani wstrzymać wypłaty dywidendy. Mamy na tyle duże obroty z działalności operacyjnej, by inwestować, zapłacić grzywnę i wypłacić dywidendę - powiedział Steven Smith, główny księgowy Intela. Warto tutaj zauważyć, że Intel nie zamierza się poddać i odwołał się od wyroku KE, więc na razie nie musi płacić grzywny. Jej wysokość jest co prawda rekordowa, jednak 1,44 miliarda dolarów nie jest kwotą, która mogłaby wstrząsnąć Intelem. W roku podatkowym 2008 z terenu samej tylko Unii Europejskiej Intel uzyskał przychód 7,144 miliarda dolarów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...