Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'sport' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 14 wyników

  1. Botoks nie jest zwykłym wygładzeniem zmarszczek, wygląda bowiem na to, że zwiększa szanse na udaną randkę czy wygrane zawody sportowe. Osoba, która poddała się takiemu zabiegowi, nie wydaje się jednak bogatsza czy obdarzona lepiej wykształconymi umiejętnościami społecznymi. Zespół Stevena H. Dayana z University of Illinois badał, jak ludzie reagują na ostrzykiwane jadem kiełbasianym twarze. Liczyło się pierwsze wrażenie. Naukowcy posłużyli się zdjęciami wykonanymi przed i po zabiegu. Fotografie losowo podzielono na albumy, przy czym dana osoba mogła się pojawić w każdym z nich tylko raz. Następnie sędziowie opisywali pierwsze wrażenie, jakie odnieśli na widok twarzy. Mieli określić prawdopodobieństwo odniesienia sukcesu w kilku dziedzinach, np. podczas randki, w sporcie, biznesie, związku, a także atrakcyjność czy umiejętności społeczne delikwenta. Okazało się, że botoks poprawiał punktację uzyskiwaną w atrakcyjności, skuteczności randkowania i rywalizacji sportowej, ale już nie w finansach, długoterminowych związkach czy zdolnościach interpersonalnych. Jeśli chcemy skorzystać z usług chirurga w jakimś pozakosmetycznym celu, warto zatem sprawdzić, czy zastrzyki naprawdę pomogą go nam osiągnąć...
  2. Najnowsze badania nad funkcjonowaniem mięśni przynoszą rewolucję w naszej wiedzy. Okazuje się, że włókna mięśniowe posiadają rodzaj „pamięci", która pozwala im szybko wracać do dawnej formy. To nowość dla lekarzy i trenerów sportowców i kulturystów. Komórki mięśniowe są bardzo duże. Podczas intensywnych ćwiczeń potrafią jeszcze bardziej powiększać swój rozmiar, wchłaniając komórki satelitarne (rodzaj komórek macierzystych, umiejscowionych pomiędzy włóknami mięśni). Z tego powodu muszą zawierać więcej, niż jedno jądro komórkowe. Rozrastające się mięśnie potrzebują jeszcze więcej jąder, więc podczas treningu te się namnażają. Tylko to zapewnia im wystarczającą ilość matryc DNA do wytwarzania białek dających mięśniom siłę. Tak wygląda działanie naszej muskulatury. Dotychczas sądzono, a badania zdawały się potwierdzać, że kiedy mięśnie słabną (np. w wyniku bezczynności) dodatkowe jądra komórkowe są niszczone w procesie apoptozy (zaprogramowanej śmierci komórki). Kristian Gundersen, fizjolog z norweskiego University of Oslo odkrył, że jest inaczej. Dodatkowe jądra komórkowe pozostają, stanowiąc rodzaj „pamięci", która ułatwia raz wyćwiczonym mięśniom powrót do dawnej formy. Odkrycie to sprzeciwia się tezom zawartym wielu udokumentowanych i wysoko ocenianych pracach na ten temat. Jednak poza wynikami badań Gundersen ma jeszcze jeden argument: wybiórcze niszczenie części jąder komórkowych wymagałoby jakiejś specjalnej odmiany procesu apoptozy a nic takiego nie jest naukowcom znane. Doświadczenia na myszach przeprowadzone przez niego dowiodły, że najpierw (od szóstego dnia treningu) pojawiają się dodatkowe jądra komórkowe a dopiero potem (od dnia dziewiątego) rozrastają się włókna mięśni. Po 21 dniach treningu liczba jąder komórkowych w mięśniach wzrosła o 54%. W drugim doświadczeniu po dwóch tygodniach treningu siłowego u gryzoni przecięto nerwy prowadzące do badanych mięśni, powodując ich stopniowy zanik. Mimo że objętość mięśni w okresie badania spadła o 40%, liczba jąder komórkowych nie zmniejszyła się. Pozostała na tym samym poziomie co najmniej przez trzy miesiące, co dla żyjących kilka lat myszy jest długim okresem. Studium dowodzi, że mięśnie, zachowując ilość jąder komórkowych, mogą - jeśli nie do końca życia, to przynajmniej przez długi okres - ze zwiększoną łatwością wracać do raz wypracowanej siły. Odkrycie to daje w medycynie nowe spojrzenie na leczenie niektórych schorzeń wiążących się z zanikiem mięśni oraz z zapobieganiu osłabieniu muskulatury u osób starszych. Będzie miało znaczenie również dla treningu sportowców czy kulturystów. Przynosi jednak również pewne dylematy: skoro raz wytrenowana muskulatura łatwiej wraca do szczytowej formy, to czy okres karnej dyskwalifikacji dla sportowców za używanie środków dopingujących nie jest zbyt krótki? Po okresie kary będą mieli nadal ułatwiony trening dzięki raz zastosowanym sterydom lub innym środkom. Pracę norweskiego fizjologa wysoko oceniają między innymi Bengt Saltin, fizjolog zajmujący się czynnością mięśni na duńskim University of Copenhagen oraz Lawrence Schwartz, specjalista biologii komórkowej na amerykańskim University of Massachusetts Amherst, uważając, że lepiej wyjaśnia funkcjonowanie mięśni niż dabania dotychczas uznawane za obowiązujące.
  3. Miłośnicy sportu i osoby dbające o dobrą kondycję z pewnością zainteresuje rynkowa premiera urządzenia o nazwie Fitbit. Ten niewielki klips, który można wrzucić do kieszeni lub nosić np. na pasku spodni, nieustannie zbiera informacje na temat ruchów wykonywanych przez właściciela i oblicza na ich podstawie ważne parametry dotyczące jego aktywnosci fizycznej. Sercem Fitbita jest akcelerometr, czyli miernik przyśpieszeń. Dzięki pomiarowi zmian własnego położenia w czasie wynalazek jest w stanie ocenić, jak wiele energii zostało zużyte na każdy ruch użytkownika, co pozwala na obliczenie liczby spalanych przez niego kalorii. Inne obliczane wartości to m.in. liczba wykonanych kroków, pokonany dystans, a także liczne zmienne określające jakość snu, takie jak czas potrzebny na zaśnięcie, liczba krótkich wybudzeń czy wreszcie całkowita długość snu. Większość danych zarejestrowanych przez Fitbit można przeglądać na wbudowanym wyświetlaczu OLED. Znacznie ciekawsza jest jednak możliwość korzystania z bezprzewodowej stacji dokującej. Za każdym razem, gdy użytkownik zbliży się do niej na odległość kilku metrów, Fitbit przekazuje zapisane informacje do stacji, a ta, za pośrednictwem komputera, wysyła je do prywatnego internetowego dziennika aktywności fizycznej. Po uruchomieniu dziennika użytkownik otrzymuje do dyspozycji pakiet dodatkowych opcji, takich jak możliwość wyznaczania sobie zadań/wyzwań czy rejestowania liczby kalorii przyjmowanych w posiłkach i zużywanych w związku z codzienną aktywnością. Nie zabrakło także elementu społecznościowego, czyli zestawu opcji umożliwiających komunikację z innymi użytkownikami Fitbita. Prostota jest bez wątpienia wielką zaletą nowego produktu, lecz wiąże się ona także z pewnymi ograniczeniami. Fitbit nie nadaje się bowiem m.in. do monitorowania aktywności podczas pływania i jazdy na rowerze, czyli sportów, podczas których niektóre części ciała poruszają się z wyraźnie inną intensywnością niż pozostałe. Fitbit jest aktualnie dostępny wyłącznie w USA i kosztuje 99 dolarów. Jego producent deklaruje jednak, że postara się jak najszybciej zdobyć zezwolenie na eksport urządzenia do innych krajów.
  4. Co jest ważniejsze dla zachowania zdrowia: kontrola masy ciała czy dbałość o aktywność fizyczną? Z analizy stanu zdrowia futbolistów amerykańskich wynika, że sprawa jest znacznie bardziej zawiła, niż mogłoby się wydawać. Do udziału w studium zaproszono 504 zawodników grających w lidze NFL. Wykonano u nich serię testów oceniających ryzyko zachorowania na schorzenia układu krążenia, zaś uzyskane wyniki porównano do rezultatów analogicznych testów przeprowadzonych na grupie zdrowych Amerykanów w wieku od 23 do 35 lat. Pierwszym wynikiem, który wprost rzucał się w oczy, był bardzo wysoki wskaźnik BMI u futbolistów. Podobnie jak w licznych poprzednich badaniach zaobserwowano, iż, w myśl podręczników medycyny, ogromna część zawodników... cierpi na poważną otyłość. Mimo to, wyniki większości testów sugerowały, iż sportowcy są prawdziwymi okazami zdrowia. Stężenie glukozy we krwi sportowców było niższe, niż w grupie odniesienia, co uważa się za korzystny objaw. Organizmy zawodników lepiej radziły sobie także z przyswajaniem węglowodanów po posiłku. Mało tego - ich krew zawierała mniej triglicerydów oraz "złego" cholesterolu (LDL), za to więcej cholesterolu "dobrego" (HDL). Czy dobre wyniki podstawowych badań krwi "skazują" człowieka na zdrowie? Niestety, nie. Aż u 13,8% zawodników stwierdzono nadciśnienie (w grupie odniesienia dotyczyło to zaledwie 5,5% osób), często stwierdzano także tzw. ciśnienie podwyższone prawidłowe, uznawane za stan przedchorobowy (64,5% vs 24,2%). Badania epidemiologiczne z poprzednich lat wskazują także, że ryzyko przedwczesnej śmierci w niedługim czasie po zakończeniu kariery jest znacznie wyższe, niż u osób w tym samym wieku nieuprawiających sportu. Autorzy studium, badacze z Union Memorial Hospital w Baltimore, nie kryją zaskoczenia w związku z wynikami badania. Wysoka aktywność fizyczna oraz pomyślne wyniki większości testów laboratoryjnych są przecież uznawane za podstawowe wskaźniki dobrego zdrowia. Skąd więc bierze się zaobserwowana śmiertelność i wyjątkowo częste występowanie nadciśnienia? Odpowiedź na to pytanie będzie wymagała jeszcze wielu dodatkowych badań.
  5. Niemal każdy zawodowy sportowiec korzysta z usług masażysty. Robią tak skoczkowie i piłkarze, nie wspominając o kolarzach startujących w morderczych wyścigach wieloetapowych. Rzekomo pomaga im to w przywróceniu prawidłowego krążenia krwi i usunięciu nadmiaru kwasu mlekowego. Okazuje się jednak, że...wcale tak się nie dzieje. Zaskakującego odkrycia dokonali naukowcy z Queen's University. Do eksperymentu zaprosili 12 studentów, którzy, leżąc na wznak, przez dwie minuty zaciskali dłonie z siłą równą 40% maksymalnego osiągalnego dla nich ścisku. Następnie wykonano u nich serię pomiarów, których zadaniem było ustalenie dynamiki przepływu krwi oraz ilości kwasu mlekowego pozostającego w mięśniach. Z przeprowadzonego badania wynika, iż najlepszą formą regeneracji jest... chwila słodkiego lenistwa, a nie masaż. Bierny wypoczynek pozwalał bowiem na redukcję poziomu kwasu mlekowego w tempie aż o 1/3 większym, niż u uczestników poddanych masażowi. W podobnym stopniu poprawiała się szybkość odpływu krwi z mięśni. Minimalnie lepsze rezultaty uzyskano w przypadku odpoczynku aktywnego (rytmiczne powtarzanie zaciskania dłoni z siłą równą 10% siły maksymalnej), lecz nawet on nie dawał tyle, ile można było osiągnąć dzięki odpoczynkowi biernemu. To badanie obala powszechne przekonanie na temat rodzaju sposobu, w jaki masaż oddziałuje korzystnie na organizm, tłumaczy prof. Michael Tschakovsky, autor studium. Badacz zauważa przy tym coś, w co ciężko w to uwierzyć: nigdy dotąd nie przeprowadzono badań nad przepływem krwi przez mięśnie poddane masażowi. Wyniki wynikami, a wielu sportowców mogłoby przysiąc, że masaż działa i poprawia wydolność. Jeśli tak jest, to dlaczego? W świetle najnowszych badań można pokusić się o stwierdzenie, że... tego najprawdopodobniej nie wie nikt.
  6. C-3BO, a bardziej swojsko Sam, to pocący się robot, który pomaga naukowcom z Uniwersytetu w Zurychu opracować lepsze ubrania dla osób uprawiających zimą sport. Na głowie i korpusie maszyny znajduje się 125 dysz, naśladujących ludzkie gruczoły potowe. Jak tłumaczy profesor Rene Rossi, "skóra" Sama osiąga temperaturę 34 stopni Celsjusza. Robot uprawia jogging, a w tym czasie naukowcy dokonują odpowiednich pomiarów. Ponieważ ciało nie może się za bardzo wychładzać, do tej pory wykorzystywano syntetyczne tkaniny. Nie wchłaniały one wilgoci, ale utrzymywały ją między włóknami, co miało gwarantować szybkie parowanie. Szwajcarzy pracują jednak nad czymś zupełnie innym. Zamierzają stworzyć włókna, które będą w stanie zmieniać wskaźniki przenikalności wilgoci i ciepła, dostosowując się do wahań ciepłoty ciała.
  7. Skończyłeś ciężki trening? Zasłużyłeś na solidny odpoczynek. Dla odzyskania sił nie wystarczy jendak położyć się wygodnie i leniuchować. Bardzo istotny dla skutecznej regeneracji jest skład pokarmów i napojów przyjmowanych po zakończeniu wysiłku. Badacze z firmy Precision Nutrition ustalili, że świetnym środkiem dla odbudowy zapasów energii jest napój zawierający mieszaninkę białek i węglowodanów. W eksperymencie wzięło udział piętnastu wytrenowanych kolarzy o różnym stopniu zaawansowania. Sportowcy mieli za zadanie przejechać na stacjonarnym rowerze jak największy dystans w ciągu 60 minut, po czym otrzymali, zależnie od grupy, trzy litry napoju o określonym składzie: w pierwszej grupie była to mieszanka zawierająca cukry, w drugiej zaś - roztwór zawierający węglowodany oraz białka. Pierwszą porcję płynu zawodnicy przyjęli zaraz po zakończeniu sesji treningowej, a dwie kolejne zostały podane w godzinnych odstępach. Po kolejnych dwóch godzinach kolarze przyjęli posiłek o wartości energetycznej 21 kcal/kg masy ciała, a po kolejnych dwóch rozpoczęli kolejną sześćdziesięciominutową próbę. Płynne suplementy węglowodanowo-białkowe podane wcześnie na wczesnym etapie sześciogodzinnego okresu regeneracji pomogły uczestnikom uzyskać lepsze wyniki i moc [przekazywaną z nóg na pedały - przyp. red.] podczas wykonywanej później próby czasowej - tłumaczy John Berardi z Precision Nutrition, jeden z badaczy odpowiedzialnych za przepowadzenie doświadczenia. Wyniki badania są bardzo jednoznaczne. Sportowcy przyjmujący mieszaninę białek i cukrów pokonywali podczas drugiej próby dystans zaledwie o ok. 2% mniejszy, niż w pierwszej sesji. W podobnym stopniu obniżyła się średnia moc ich nóg. Dla porównania, kolarze przyjmujący napój zawierający wyłącznie cukry przejechali w ciągu drugiego testu dystans aż o 7% mniejszy. Rezultaty testu mogą nie mieć wielkiego znaczenia dla osób uprawiających sport czysto rekreacyjnie, lecz dla bardziej zaangażowanych zawodników nawet tak drobne różnice mogą mieć ogromny wpływ np. na miejsce uzyskane w wyścigu. Dotyczy to, oczywiście, nie tylko kolarzy, lecz także dla sportowców usprawiających wiele innych dyscyplin. Pomimo wysokiej ceny preparatów zawierających proteiny warto więc przemyśleć modyfikację diety np. podczas zawodów. Eksperyment prowadzony przez zespół Berardiego przeprowadzono we współpracy z badaczami z Gettysburg College oraz The University of Western Ontario. Ich wyniki opublikowano na łamach czasopisma Journal of the International Society of Sports Nutrition.
  8. Niewielka firma biotechnologiczna udostępniła na rynku prosty test genetyczny, którego celem jest ustalenie predyspozycji dziecka do sukcesu w poszczególnych dyscplinach sportu. Czy to początek ery "programowania" sportowców od wczesnego dzieciństwa? Badanie jest wyjątkowo proste i nie wymaga od poddawanej mu osoby żadnego wysiłku. Wystarczy zapłacić 149 dolarów, odebrać pocztą zestaw i za pomocą zamieszczonego w nim wacika pobrać próbkę nabłonka z wewnętrznej strony policzka. Następnie odsyła się pobrany materiał do producenta testu, firmy Atlas Sports Genetics (ASG). Opisywany test ma na celu wykrycie, który z wariantów (alleli) genu ACTN3 posiada badana osoba. Gen ACTN3 koduje alfa-aktyninę 3, białko wytwarzane w mięśniach szkieletowych. W zależności od tego, który allel występuje u danej osoby, jej organizm wytwarza włókna mięśniowe o różnych właściwościach. Możliwe jest więc posiadanie mięśni "wolnych" lub "szybkich", w zależności od tego, który rodzaj alfa-aktyniny 3 jest wytwarzany u danej osoby. Oznacza to, że niektóre osoby są "urodzonymi sprinterami", ale ich szanse np. w biegach maratońskich będą marne. Przedstawiciele ASG kierują swoją ofertę głównie do rodziców dzieci w wieku do ośmiu lat. Ich zdaniem, organizmy tak młodych osób są jeszcze zbyt mało rozwinięte, by jakiekolwiek testy fizjologiczne mogły wykryć ich predyspozycje. Jeśli jednak zostaną one ustalone odpowiednio wcześnie, możliwe będzie rozpoczęcie treningów pozwalających na doskonalenie wrodzonych zdolności. Oferta budzi wiele kontrowersji. Niektórzy eksperci, tacy jak dr Theodore Friedmann, kierownik programu terapii genowej na Uniwersytecie Kalifornijskim, twierdzi wprost: [to] próba sprzedawania nowej wersji "oleju z węża". Badacz ma tu na myśli mityczne lekarstwo, pomagające rzekomo zwalczyć wszelkie znane dolegliwości. W rzeczywistości, jego zdaniem, tego typu testy są ciągle w powijakach i podejmowanie na ich podstawie decyzji jest praktycznie bezpodstawne. Podobne badania są oferowane w niektórych krajach już od pewnego czasu. Tym razem przyszedł czas na wprowadzenie komercyjnych analiz ACTN3 w Stanach Zjednoczonych. Biorąc pod uwagę szaleńczy pogoń Amerykanów za wynikami w sporcie, istnieje duża szansa (lub, jak mówią niektórzy, ryzyko), że test stanie się prawdziwym hitem. Jaki wpływ wywrze oferta ASG na dzieci i rodziców? Uważam, że jest to dość kłopotliwe, ponieważ nie sądzę, że rodzice będą z tego rozsądnie korzystali, twierdzi ekspert z zakresu filozofii i etyki, William Morgan. Jego zdaniem, tego typu testy dokładaja się to do szaleństwa na punkcie sportu, ponieważ niektórzy rodzice kompletnie oszaleją na punkcie wyników. Tak czy inaczej, test wchodzi właśnie na rynek. Czy pozwoli na wychowanie następców Michaela Phelpsa lub Usaina Bolta, przekonamy się najprawdopodobniej za kilka lat.
  9. Zmiana szkoleniowca drużyny sportowej rzadko przynosi jakiekolwiek pozytywne efekty - donoszą szwedzcy naukowcy. Szczególnie złym pomysłem jest wprowadzanie zmian w trakcie sezonu. Uzyskane wyniki są efektem analizy danych z rozgrywek szwedzkiej ligi hokeja na lodzie w sezonach od 1975/76 do 2005/06. Zebrane informacje na temat postępów poszczególnych drużyn pokazują jasno, że wymiana szkoleniowca bardzo rzadko przynosi oczekiwane rezultaty. Nie przeszkadza to jednak menedżerom poszczególnych klubów, którzy zwolnili ze stanowiska aż pięciu trenerów (na 12 drużyn) w samym tylko poprzednim sezonie. Czy wyniki przeprowadzonego studium zmienią ich nastawienie do problemu? Najprawdopodobniej przekonamy się o tym w przyszłym sezonie. Jeden z autorów badania, Leif Arnesson z Mid Sweden University, tłumaczy, że wyniki analizy pokazują dość jasno, że w każdym z tych przypadków zmiana trenera była błędem. Dodaje: jeżeli myślisz o zmianie szkoleniowca, powinieneś przynajmniej unikać wykonywania tego ruchu w trakcie sezonu. Nasza rada dla osób odpowiedzialnych za zatrudnianie trenerów jest więc taka: "nie zmieniaj selekcjonera za żadne skarby, jeśli masz dobrego trenera, gdy jesteście w połowie sezonu, lub drużyna ma kłopoty". Wiele wskazuje na to, że uzyskane wyniki są dość uniwersalne. Liczne badania pokazują, że te same zasady sprawdzają się w przypadku wielu innych dyscyplin, np. piłki nożnej. Czyżby oznaczało to, że nawet najlepszy specjalista na stanowisku trenera nie uczyni cudu? Możliwe. Być może wyjaśnia to też fenomen naszej reprezentacji, która nad wyraz często "gra jak nigdy, a przegrywa jak zawsze"...
  10. Oficjalnie nie są uznawani za sportowców i nie widzieliśmy ich na ostatnich Igrzyskach Olimpijskich, jednak dla milionów miłośników gier komputerowych są sportowcami i cieszą się wśród swoich fanów taką samą popularnością jak gwiazdy piłki nożnej czy tenisa. Mowa o osobach zawodowo zajmujących się graniem w gry komputerowe. To nie tylko sposób życia, ale również sposób na życie. Najlepsi są w stanie zarobić setki tysięcy dolarów rocznie. I, podobnie jak gwiazdy "prawdziwego" sportu, używają środków dopingujących. Australijski portal GamePlayer sporządził listę takich "wspomagaczy". Możemy więc się dowiedzieć, że zawodowi gracze używają np. amfetaminy. Ma ona wzmagać czujność, koncentrację i wiarę w swoje zdolności. Drugim z popularnych środków dopingujących jest metylofenidat, czyli Ritalin. To lek podawany dzieciom chorym na ADHD. Jednak, jako że stymuluje ośrodkowy układ nerwowy, jest poszukiwany tez na czarnym rynku. Pomaga on skupić się na zadaniu i wzmaga uwagę. Bardzo podobnym środkiem, również używanym przez graczy, jest deksamfetamina. GamePlayer informuje też o produkcie zwanym FpsBrain. Zdaniem producenta, "optymalizuje on percepcję, koncentrację oraz poprawia szybkość reakcji". FpsBrain, którego nazwa jasno wskazuje, iż powstał specjalnie na potrzeby graczy, zawiera m.in. kofeinę i l-tyrozynę. Oczywiście w zestawieniu nie mogło zabraknąć też najpopularniejszego środka pobudzającego - kofeiny. Redaktorzy GamePlayera zastanawiają się, czy w czasie zawodów nie należy wprowadzić kontroli antydopingowej.
  11. Gdy zawodnicy i fani jakiejś dziedziny sportu słyszą rozmowę na jej temat, aktywuje się część mózgu odpowiedzialna za planowanie i kontrolowanie określonych ruchów (Proceedings of the National Academy of Sciences). Sian Beilock, psycholog z Uniwersytetu w Chicago, wyjaśnia, że szczególne zainteresowanie, dajmy na to, piłką nożną albo krykietem poprawia zdolności językowe związane z tą działką ludzkiej aktywności, ponieważ w czasie dyskusji obszary mózgu odpowiedzialne w zwykłych okolicznościach za ruch w czasie gry (motoryczne) pozwalają lepiej zrozumieć język ulubionego sportu. Co więcej, zmiana funkcji tego rejonu zachodzi nawet wtedy, gdy przysłuchujący się relacji sam nie ma zamiaru się ruszać. Amerykanie prowadzili eksperymenty z 12 hokeistami, 8 fanami tej dziedziny sportu i 9 osobami, które nigdy nie widziały rozgrywek. Swobodne żonglowanie funkcją danego obszaru oznacza, że dorosły mózg jest bardziej elastyczny niż do tej pory sądzono. Wykazaliśmy, że działania niezwiązane z językiem, takie jak gra lub oglądanie programów sportowych, nasilają zdolność danej osoby do zrozumienia języka typowego dla jej ulubionej dziedziny [...]. Wywierały one trwały efekt poprzez zmiany w sieciach neuronalnych: ścieżki związane ze zrozumieniem łączyły się z obszarami aktywnymi podczas uprawiania sportu. Beilock uważa, że odkrycie jej zespołu ma duże znaczenie dla procesu uczenia. Angażując się w działanie, można będzie zwiększyć rozumienie językowe dotyczące opanowywanego materiału. Podczas eksperymentu 29 ochotników słuchało zdań związanych z hokejem (strzałami na bramkę, obroną itp.) i codziennymi czynnościami (dzwonieniem do drzwi, zamiataniem podłogi itp.). W tym czasie wykonywano im funkcjonalny rezonans magnetyczny (fMRI). Potem wszyscy badani wypełniali testy, które pozwalały ocenić zrozumienie zasłyszanych zdań. Wolontariusze nie różnili się pod względem rozumienia opisów powszednich czynności, ale zagorzali fani hokeju i gracze dużo lepiej wychwytywali sens zdań dotyczących sportu. Jak wykazały skany, nie chodziło tu wyłącznie o obycie ze słownictwem i zasadami, lecz głównie o plastyczność mózgu...
  12. W Tokio powstała designerska ścianka wspinaczkowa. Zaprojektowano ją w studio Nendo. W klubie fitness Illoiha próżno szukać haków czy uchwytów. Zamiast tego oczom zdziwionych amatorów sportu ukazują się ramy obrazów, luster, półki z bibelotami, rogi jelenia, klatki dla ptaków oraz wazony na kwiaty. Architekci chcieli w jakiś sposób wyrazić ideę stawania się pięknym przez ruch, dlatego zdecydowali się na temat wspinaczka skałkowa na alei Omotesando [to ulica, od której rozpoczyna się słynna tokijska dzielnica mody — przyp. red.]. Projektanci połączyli modę ze sportem, mając nadzieję, że zachęci to nowych klientów klubu do stylowego fitnessu oraz ruchu jako takiego. Wspinanie się po elementach wystroju wnętrz nie jest, wbrew pozorom, proste, ponieważ trudno odnaleźć punkt podparcia dla stóp oraz dobre do uchwycenia miejsca.
  13. Komputer i Internet są bardzo często obwiniane za odciąganie ludzi od aktywności fizycznej. Tymczasem okazało się, że jeśli ktoś spędza wiele godzin przed ekranem peceta albo laptopa, prędzej czy później będzie miał ochotę sprawdzić zawartość witryn dotyczących sportu i fitnessu. Programy ćwiczeń wykorzystujące Sieć jako medium są tak samo skuteczne jak źródła drukowane, jeśli chodzi o nakłanianie dorosłych prowadzących siedzący tryb życia do regularnej aktywności fizycznej. Po jednym roku badań internauci ćwiczyli tygodniowo od 80 do 90 minut (Archives of Internal Medicine). Studium objęło 249 dużo siedzących dorosłych, którzy zostali losowo przypisani do jednej z trzech grup. Jedna korzystała ze strony o ruchu stworzonej przez naukowców. Drugiej podano adresy sześciu witryn opracowanych przez lekarzy i organizacje promujące fitness. Trzeciej grupie materiały prozdrowotne dostarczono za pośrednictwem maila. Wszyscy prowadzili dzienniczki z zapisem dziennej aktywności, wypełniali też kwestionariusze. Te ostatnie były pomyślane w taki sposób, by podtrzymać ich zapał do ćwiczeń. Jak tłumaczą badacze, różnica polegała na tym, że grupa korzystająca z zaprojektowanej przez nich witryny otrzymywała pocztą elektroniczną natychmiastową informację zwrotną. Po roku wszystkie grupy zachowywały się podobnie — skonstatował zespół dr Bess H. Marcus ze Szkoły Medycznej Brown University w Providence. Zarówno osoby otrzymujące materiały e-mailem, jak i korzystające ze specjalnie skonstruowanej strony WWW gimnastykowały się przeciętnie 1,5 h tygodniowo. Osoby samodzielnie wyszukujące informacje na zasugerowanych witrynach ruszały się tylko nieznacznie mniej, bo 80 min tygodniowo. Eksperci zalecają, by dorośli przez większość dni tygodnia poświęcali co najmniej 30 min na umiarkowanie obciążające ćwiczenia fizyczne, np. energiczny marsz.
  14. Kobiety, które gimnastykują się przez 4 lub więcej godzin tygodniowo, zmniejszają swoje szanse na pomyślne zajście w ciążę w wyniku zapłodnienia in vitro. Mimo że ćwiczenia fizyczne przynoszą wiele korzyści zdrowotnych, nie dotyczy to zapłodnienia pozaustrojowego — twierdzi dr Mark D. Hornstein z Brigham and Women's Hospital w Bostonie. Nasze dowody nie są jednak tak silne, by zachęcać kobiety do zarzucenia ćwiczeń na rzecz siedzącego trybu życia. Zespół badawczy oceniał różne aspekty zapłodnienia in vitro u 2232 kobiet, które przeszły pierwszy zabieg między 1994 a 2003 rokiem. Jak wskazuje raport, generalnie regularna aktywność fizyczna nie obniżała ani nie zwiększała szans na posiadanie dziecka w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego. Jednak uprawianie sportu przez 4 lub więcej godzin w tygodniu w okresie od roku do 9 lat zmniejszało szanse na urodzenie żywnego dziecka o 40% (w porównaniu do kobiet nieangażujących się w żadne ćwiczenia). W dodatku wyższy poziom aktywności zwiększał ryzyko nieprawidłowego zagnieżdżenia się zapłodnionego jaja oraz poronienia. Badacze szukali także potencjalnych związków między wskaźnikiem masy ciała (BMI) a powodzeniem lub niepowodzeniem donoszenia ciąży powstałej w wyniku zapłodnienia in vitro. Ryzyko niepłodności zwiększa się bowiem zarówno u kobiet z niedowagą, jak i z nadwagą. Nie zaobserwowano jednak różnic dotyczących związku ćwiczeń fizycznych i losów ciąż z zapłodnienia pozaustrojowego w różnych grupach wagowych. Wyniki ukazały się w Obstetrics & Gynecology. Wiadomo jednak, że wymagają one potwierdzenia, konieczna jest też dalsza eksploracja zagadnienia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...