Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Search the Community

Showing results for tags 'rybołówstwo'.



More search options

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Found 4 results

  1. Na Wschodnim Timorze znaleziono najstarszy znany haczyk na ryby. Odkrycia dokonali naukowcy z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego (ANU) pracujący na stanowisku w jaskini Jerimalai. Znaleziska z Jerimalai dowodzą, że ludzie łowili ryby na otwartym morzu znacznie wcześniej, niż dotychczas sądzono. „Na miejscu znaleźliśmy ponad 38 000 rybich kości pochodzących z 2843 ryb. Ich wiek oszacowaliśmy na 42 000 lat" - mówi profesor Sue O'Connor, która stała na czele zespołu badaczy. „To pokazuje nam, że wcześni ludzie zamieszkujący wyspy Południowo-Wschodniej Azji mogli pochwalić się zadziwiająco dużymi umiejętnościami żeglugi. Byli ekspertami w polowaniach na takie ryby jak np. tuńczyki, których złowienie nawet dzisiaj nie jest łatwe" - dodaje Connor. „Na miejscu znaleźliśmy też wykonany z muszli haczyk, którego wiek oceniamy na 16-23 tysiące lat. To, jak sądzimy, najstarszy znany haczyk na ryby. Dowodzi on, że nasi przodkowie byli zręcznymi rzemieślnikami i rybakami. Co prawda nie wydaje się, by haczyk nadawał się do połowu ryb żyjących w wodach pelagialnych [oddalonych od brzegu - red.], ale możliwe, że w tym samym czasie robiono też inne typy haczyków" - stwierdza O'Connor.
  2. Do roku 2050 z oceanów mogą zniknąć wielkie ryby. Tak uważa Villy Christensen z Centrum Rybołówstwa University of British Columbia. Wielkim drapieżnikom - rekinom, tuńczykom i dorszom - grozi zagłada z powodu nadmiernych połowów. Już teraz zmniejszenie ich liczebności doprowadziło do dwukrotnego zwiększenia populacji małych, żywiących się planktonem gatunków, takich jak sardynki, sardele i kapelany. Tam, gdzie znikają drapieżniki, liczba ich dotychczasowych ofiar szybko rośnie, zagrażając równowadze całego ekosystemu. Gatunki te stają się podatne na choroby i pojawiające się naprzemiennie cykle przyrostów i spadków liczebności. Cykle takie powodują, że gdy ryby masowo wymierają, dochodzi do rozkwitu alg i pojawienia się bakterii zużywających olbrzymie ilości tlenu. To z kolei powoduje pojawianie się kolejnych martwych stref w oceanie. Christensen uważa, że należy namawiać ludzi na rezygnację z jedzenia dużych ryb drapieżnych na rzecz spożywania mało obecnie popularnych sardynek czy śledzi. Badania, zaprezentowane na dorocznym spotkaniu American Association for the Advancement of Science przeprowadzono na podstawie analizy ponad 68 000 zestawów danych dotyczących stanu ponad 200 ekosystemów morskich z lat 1880-2007.
  3. Podczas rozpoczętej właśnie konferencji Census of Marine Life naukowcy zaprezentują rekonstrukcję danych, z których będziemy mogli dowiedzieć się, jak przed wiekami kształtowała się liczebność zwierząt zamieszkujących światowe oceany. Naukowcy wykorzystali stare dzienniki pokładowe, teksty literackie, akty prawne, spisy celne towarów, spisy podatkowe, a nawet dostępne obecnie najróżniejsze trofea, które umożliwiły im oszacowanie liczby zwierząt morskich oraz zmiany w ich liczebności. Wiadomo na przykład, że na początku XIX wieku w wodach okalających Nową Zelandię rozpoczęła się masowa rzeź wielorybów biskajskich południowych. Jednak ludzie przestawili się na rybołówstwo morskie już znacznie wcześniej. Ze średniowiecznych dokumentów wiemy, że około roku 1000 zaczęła zmniejszać się liczba odławianych ryb słodkowodnych. Zdaniem Jamesa Barretta i Jen Harland z Cambridge University, Cluny Johnsone'a z York University i Mike'a Richardsa z Instytutu Maksa Plancka, to znak, że w tym czasie ludzie zaczęli coraz częściej spożywać ryby morskie. Przyczyną tej zmiany było spadające pogłowie ryb słodkowodnych, spowodowane nadmiernymi połowami i rosnącym zanieczyszczeniem wód. Dowody na to zebrano badając szczątki ryb oraz średniowieczne dokumenty z Anglii i północno-zachodniej Europy. Maria Lucia De Nicolo z uniwersytetu w Bolonii zauważa z kolei, że w XVI wieku wynaleziono doskonalsze statki i ludzie bardziej odważnie zaczęli zapuszczać w dalekie rejsy. Prawdziwa rewolucja w rybołówstwie morskim miała miejsce w połowie XVII wieku, gdy opracowano system ciągnięcia sieci przez dwa statki. Od tamtej pory niekorzystne zmiany zaczęły zachodzić błyskawicznie. Z dostępnych dokumentów wynika, że na początku XIX wieku na południe od Nowej Zelandii żyło od 22 do 32 tysięcy (+/- 5%) wielorybów biskajskich południowych. W roku 1925 przy życiu pozostało jedynie około 25 dorosłych samic. Dzisiaj gatunek powoli się odradza i w wodach okalających Nową Zelandię pływa około 1000 jego przedstawicieli. Znacznie wcześniej niż wielkim morskim ssakom zaszkodziliśmy mniejszym stworzeniom. Najnowsze odkrycia wskazują, że ludzie zaczęli pozyskiwać pokarm z mórz i oceanów być może już 300 000 lat temu. Z kolei z literatury greckiej z II wieku n.e. możemy domyślać się, iż już wtedy Rzymianie używali na morzu sieci. Gdy technologia został udoskonalona i na początku XIX wieku odławiano olbrzymią liczbę śledzi wystarczyło zaledwie kilkadziesiąt lat i niekorzystna pogoda by doprowadzić do upadku przemysłu zajmującego się połowem i przetwórstwem tych ryb. Tysiące kilometrów dalej, w okolicach Filipin ludzie w ciągu zaledwie 40 lat doprowadzili do 90-procentowego spadku populacji koników morskich. Jednocześnie rozwój żeglugi wywołał inwazję w różne części świata nieznanych tam gatunków, które były przewożone przez statki wraz z balastem. Tak w Ameryce Północnej pojawił się pewien ślimak przywieziony ze Szkocji z kamieniami balastowymi. Mimo tego, że mamy sporą wiedzę na temat niekorzystnego wpływu człowieka na środowisko, sytuacja w wielu przypadkach nadal nie ulega zmianie. Naukowcy sprawdzili bowiem, jakie ryby udało się złapać wędkarzom na Key West w latach 1956-2007. Okazało się, że średnia waga złapanej ryby spadła z 20 do 2,3 kilograma. Zmieniła się też częstotliwość łapanych ryb poszczególnych gatunków. Jeszcze w latach 1956-1960 dużą część połowu stanowiły duże drapieżniki, wśród nich rekiny o średniej długości ciała około 2 metrów. W roku 2007 większość złapanych ryb to przedstawiciele rodziny lucjanowatych, o średniej długości ciała rzędu 34,4 centymetra. Uczeni twierdzą, że trudno będzie doprowadzić do odrodzenia się bioróżnorodności wód. Spośród morskiej fauny mamy przede wszystkim przykłady odradzania się ssaków i ptaków. Znacznie rzadziej udaje się to w przypadku ryb i gadów. Z doświadczenia wiadomo, że aby gatunek mógł się odrodzić należy wprowadzić ograniczenia połowu lub w ogóle go zakazać, ochraniać obszary występowania, ograniczać zanieczyszczenia i ew. dostarczać zwierzętom pożywienie. Nawet i takie działania nie gwarantują sukcesu, który zależy też od stopnia wytrzebienia gatunku, długości życia jego osobników, okresów rozrodczych oraz czasu. Generalnie gatunki, których przedstawiciele żyją krócej, odradzają się szybciej. Często jednak trzeba odtwarzać cały łańcuch pokarmowy, by interesujący nas gatunek powrócił tam, gdzie niegdyś występował.
  4. Jak pogodzić ludzką potrzebę łowienia ryb, które lądują następnie na naszych stołach, z zapewnieniem bezpieczeństwa najcenniejszym gatunkom, a przy okazji zwrócić uwagę konsumentów na potrzebę ochrony przyrody? Ciekawym pomysłem może być konkurs na najlepszy projekt urządzenia, które umożliwi rybakom pracę bez nadmiernego narażania cennych zwierząt morskich. Organizatorem inicjatywy jest organizacja ekologiczna WWF. Aby dodatkowo zmotywować wynalazców, jej działacze przewidzieli nagrody o łącznej wartości 57,5 tysiąca dolarów amerykańskich dla autorów najciekawszych rozwiązań. "Przypadkowe łowienie" [ang. bycatch - przyp. red.] jest jednym z największych i najbardziej powszechnych zagrożeń dla rekinów, żółwi morskich, ryb oraz ssaków morskich żyjących w naszych oceanach, wyjaśnia istotę problemu Bill Fox, wiceszef WWF ds. rybołówstwa. Jego zdaniem, konkurs, nazwany "Smart Gear Competition" (można to przetłumaczyć jako "Konkurs Sprytnych Urządzeń"), jest doskonałym sposobem na uruchomienie kreatywnej wymiany pomysłów, której efektem może być wynalezienie urządzeń pozwalających rybakom na zmniejszenie szkodliwości połowów. Konkurs ma charakter otwarty i może w nim wziąć udział każdy, niezależnie od wykształcenia, zawodu czy doświadczenia w dziedzinie rybołówstwa. Jest więc doskonałą okazją nie tylko dla zawodowych konstruktorów, lecz także dla wynalazców-samouków, a nawet dla uczniów i studentów. Wystarczy, żeby zgłaszane pomysły wykazywały się takimi cechami, jak: innowacyjność, praktyczność, opłacalność stosowania, a także, oczywiście, skuteczność. W jury konkursu, które wybierze najciekawsze projekty, zasiądą zarówno naukowcy i przedstawiciele biznesu, jak i sami zainteresowani, czyli rybacy. Wyłoniony przez nich zwycięzca otrzyma nagrodę główną w wysokości 30 tys. USD. Na tym jednak nie koniec! Komisja planuje także przyznanie dwóch nagród dodatkowych w wysokości 10 tys. USD, zaś autor projektu najbardziej użytecznego na wodach przybrzeżnych wschodniej Afryki otrzyma dodatkowe wyróżnienie, a wraz z nim kolejną imponującą kwotę, czyli 7500 USD. Osoby zainteresowane wzięciem udziału w konkursie powinny nadesłać swoje zgłoszenia do 30 czerwca 2009 r. Odpowiedni kwestionariusz oraz szczegółowe informacje na temat Smart Gear Competition można znaleźć na stronie http://www.smartgear.org
×
×
  • Create New...