Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36677
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    204

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Archeolodzy odkopali w północnym Iranie kolejny fragment drugiego pod względem długości muru obronnego Azji. Pozostałości po budowli ciągną się od Morza Kaspijskiego po góry Piškamar na odcinku aż 200 km (niektóre źródła wspominają o 155 km). Agencja prasowa Fars News poinformowała, że mur z prowincji Golestan, nazywany w tekstach historycznych Murem Gorgâna, Qazal Al'an czy tamą Firuz, miał w V i VI wieku n.e. chronić Persów przed najazdami Eftalitów. W pobliżu fortyfikacji zespół brytyjsko-irańskich naukowców natrafił też na 50-km odcinek kanału. Pełnił on funkcję wodociągu, doprowadzając do domostw życiodajny płyn z rzeki Gorganrud. Hamid Omrani, szef ekipy badawczej, wyjawił, że korzystano z niego do rewolucji islamskiej z 1979 roku. Wtedy to francuscy inżynierowie wybudowali zaporę Voshmgir. Grubość muru jest różna w poszczególnych regionach i waha się od 6 do 10 metrów. Uzależniono ją od warunków naturalnych i rodzaju gleby. Wieże także rozmieszczono nieregularnie. Najkrótszy oddzielający je odcinek to 10, a najdłuższy 50 km. Jest ich 40, mają różne rozmiary i kształty, najczęściej budowano je jednak na planie prostokąta. Chroniąc mur przed zniszczeniem w czasie realizacji projektów rolnych, archeolodzy oznaczali jego położenie, umieszczając w odpowiednich miejscach betonowe bloki. Dr Kiani, który kierował ekipą archeologów w 1971 roku, wierzy, że Qazal Al'an konstruowano w tym samym czasie, gdy Chińczycy pracowali nad swoim Wielkim Murem. Miało to miejsce za panowania dynastii Parthian. Remont przeprowadzono w III-VII wieku n.e. Ruiny umocnień badano też w 1999 roku, w czasie prac nad tamą Golestan, a konkretnie nad jednym z kanałów drenażowych. Zdjęcia muru można zobaczyć na witrynie poświęconej historii regionu.
  2. Naukowcy pracujący w szwajcarskim oddziale IBM-a w Zurychu stworzyli oprogramowanie pozwalające na uzyskanie trójwymiarowych awatarów pacjentów. Dane z tradycyjnych kartotek medycznych przechowywanych w formie cyfrowej są powiązane z trójwymiarową wirtualną postacią. ASME (Anatomic and Symbolic Mapper Engine) pozwala medykowi kliknąć myszką na wybranej części ciała awatara i zdobyć potrzebne informacje. To jak Google Earth, ale dla ciała. Mając nadzieję na przyspieszenie zwrotu w kierunku elektronicznego zapisu danych medycznych, chcieliśmy sprawić, by były one łatwo osiągalne dla pracowników służby zdrowia. Dlatego połączyliśmy dane medyczne z reprezentacją wizualną. Wyszliśmy z założenia, że jak najprostszy sposób manipulowania nimi może poprawić jakość opieki nad pacjentem - wyjaśnia nadzorujący przebieg projektu Andre Elisseeff. Lekarz, przeglądając konkretny obszar ciała pacjenta, będzie jednocześnie widział wszelkie wyniki badań (w tym zdjęcia wykonane różnymi technikami obrazowania medycznego). ASME korzysta również z SNOMEDU, usystematyzowanego słownika terminologii medycznej, który zawiera około 300 000 pojęć. Znakomicie poprawia on interakcje i łączy dane tradycyjne z obrazem 3D. Teraz naukowcy pracują nad zaimplementowaniem w ASME technologii mowy.
  3. Jedną z podstawowych słabości jakimi charakteryzują się współczesne samobieżne roboty jest niedoskonały system poruszania się. Naukowcy potrafią stworzyć mechanizmy bardzo przypominające ludzkie stawy, kości i ścięgna, jednak wyposażone w nie urządzenia są bardzo niestabilne i nie radzą sobie nawet z dość prostymi przeszkodami terenowymi. DARPA zaprezentowała właśnie robota, który potrafi poruszać się po bardzo trudnym terenie. Testy prototypowej wersji dały bardzo obiecujące rezultaty. Co więcej, robota stworzono o nowo opracowaną platformę LittleDog, co oznacza, że zastosowane w nim mechanizmy będzie można łatwo wykorzystać do budowy innych urządzeń. Na razie LittleDog porusza się po znanym sobie terenie. W przyszłym roku DARPA zorganizuje zawody, w których wezmą udział uniwersytety współpracujące z Agencją. Ich zadaniem będzie zbudowanie, na platformie LittleDog, urządzenia, które poradzi sobie w trudnym, nieznanym terenie. Pierwsze testy LittleDoga są na tyle obiecujące, iż uczeni już myślą o następnym kroku. Chcą odejść od bezpiecznego sposobu chodzenia, w którym urządzenie ma w każdym momencie trzy punkty podparcia. Mają zamiar skonstruować maszynę, która będzie poruszała się w sposób bardziej przypominający człowieka czy zwierzę. Chód będzie bardziej przypominał kontrolowane spadanie – mówi Jerry Pratt z Institute for Human and Machine Cognition na Florydzie. LittleDoga .
  4. Antoine Gutzwiller wygrał przed sądem odszkodowanie za to, że... kupił laptopa z preinstalowanym oprogramowaniem. Mężczyzna twierdził, że nie miał wyboru i musiał kupić za 599 euro notebooka firmy Acer z systemem Windows XP, Microsoft Works, PowerDVD i Norton Antivirus. Kupił, mimo że, jak przyznał, nie chciał używać tego oprogramowania. Sąd w Puteaux we Francji stwierdził, że Acer powinien oddać Gutzweillerowi 311,85 euro za oprogramowanie oraz 500 euro za „nadużycie i poniesione wydatki”.
  5. W ofercie Nvidii znalazła się rodzina chipsetów ze zintegrowanym układem graficznym. Kości GeForce 7150 są przeznaczone dla płyt głównych z podstawką LGA775. Zastosowano w nich układy graficzne z serii GeForce 7. Dzięki obecności wydajnego procesora graficznego na płycie głównej, możliwe będzie obniżenie ceny całego zestawu komputerowego. Wszystkie z oferowanych chipsetów współpracują z procesorami Core 2, Pentium D, Pentium 4 oraz Celeron D. Obsługują DirectX 9 oraz Shader Model 3.0. Chipsety pozwalają na zastosowanie na płycie głównej 1 złącza PCI Express x16 oraz dwóch PCI Express x1. Ponadto użytkownik będzie mógł skorzystać z 4 gniazd SATA II i dwóch PATA i technologii Nvidia MediaShield. W najnowszej ofercie Nvidii znalazły się: Nvidia GeForce 7150 i nForce 630i, GeForce 7100 i nForce 630i oraz GeForce 7050 z nForce 630i, a także GeForce 7050 z nForce 610i. Trzy pierwsze zestawy współpracują z 1333-megahercową magistralą systemową i pozwalają na skorzystanie z 10 gniazd USB. Ostatni (GeForce 7050, nForce 610i) oferuje obsługę 1066-megahercowej FSB i 8 gniazd USB. Chipsety obsługują 800- (zestaw z GeForce 7150 i z 7100) lub 600-megahercowe pamięci DDR2 (pozostałe dwa zestawy). Układy graficzne GeForce 7150 i 7100 są taktowane zegarem o częstotliwości 600 MHz, a GeForce 7050 – 500 MHz.
  6. Cheyne Flanagan prowadzi na północ od Sydney szpital dla koali Port Macquarie. Pewnego dnia trafił do niej niezwykle rzadki osobnik o śnieżnobiałej sierści. Nie jest albinosem, bo ma czarny nos i oczy. Albinosa można spotkać dużo częściej od okazów z białym futrem, których w całej Australii jest ponoć tylko kilka. Zwierzęciu nadano imię Mick. Zostało znalezione przez strażnika leśnego. "Miś" nie widział, stwierdzono też u niego kilka chorób. Był chyba najlepiej strzeżoną osobistością w Nowej Południowej Walii. Zapewniono mu bowiem całodobową ochronę, w razie gdyby ktoś chciał go ukraść i sprzedać kolekcjonerowi. Mick przeszedł operację oczu (usunięto zmienioną chorobowo tkankę). Po tym, jak zaordynowano mu maść antybiotykową, powoli doszedł do siebie. Jego ślepota była wywołana zakażeniem chlamydiami. W odróżnieniu od ludzi, taka infekcja może być dla torbaczy śmiertelna. Kilka miesięcy później samca wypuszczono do buszu na terenie wschodniej Australii, ale nie określono dokładnie gdzie. Strażnicy mają śledzić poczynania Micka i stan jego zdrowia. Trzymaliśmy go w izolacji od innych zwierząt. Postąpiliśmy tak nie tylko ze względów zdrowotnych. Po prostu chcieliśmy, by jak najmniej osób wiedziało o jego istnieniu. Ostatecznie Mick nie został odrzucony przez brunatno-brązowych przedstawicieli swojego gatunku. Więcej zdjęć Micka można obejrzeć na stronie internetowej firmy Hydro Photograhics.
  7. Może poprzez kontrast z poruszającymi się zwierzętami, rośliny wydają się bardzo biernymi organizmami. Tak jednak nie jest. Josef Stuefer z Radboud University Nijmegen natrafił właśnie na ślad układu, za pośrednictwem którego poszczególne okazy się ze sobą porozumiewają i ostrzegają przed nadchodzącym niebezpieczeństwem. Sporo roślin zielnych, np. truskawki, koniczyna czy podagrycznik pospolity, wytwarza wąsy, czyli rozłogi. Są to wydłużone pędy, które płożą się nad powierzchnią gruntu. Zakorzeniają się w węzłach i tam wyrasta nowa roślina. Jest połączona z rośliną macierzystą, dopóki ta żyje lub dopóki nie zostanie od niej oderwana. To właśnie wewnątrz rozłogów biegną kanały wykorzystywane do komunikowania się. Układ do złudzenia przypomina sieć komputerową. Stuefer i zespół zademonstrowali, że za pośrednictwem nowo odkrytego "interkomu" koniczyny ostrzegają się nawzajem, że w pobliżu znajduje się wróg. Jeśli jedna roślina zostanie zaatakowana przez gąsienicę, pozostałe podłączone egzemplarze na pewno się o tym dowiedzą. Wzmocnią swoją odporność chemiczną oraz mechaniczną i staną się mniej atrakcyjnym kąskiem. Dzięki systemowi wczesnego ostrzegania rośliny zawsze o krok wyprzedzają najeźdźców. Eksperymenty wykazały, że znacznie zmniejsza to ponoszone straty. Niestety, połączenie w sieć ma też i swoje minusy. Jeśli jeden z jej elementów zostanie zakażony wirusem, infekcja obejmie wszystkie pozostałe.
  8. Firma analityczna Forrester Research uważa, że wojna formatów pomiędzy HD DVD i Blu-ray potrwa jeszcze 1,5 roku. Ceny odtwarzaczy są wciąż wysokie, a pozycja obu konkurujących formatów równie mocna. Obecnie nie widać więc zwycięzcy. Zdaniem firmy, która w 2005 roku przewidywała zwycięstwo Blu-ray, konsumenci będą czekali z wyborem formatu tak długo, aż spadną ceny urządzeń. Na mocną pozycję obu formatów wpływają z jednej strony obecność odtwarzacza Blu-ray w konsoli PlayStation 3, a z drugiej – tanie odtwarzacze HD DVD oferowane przez Toshibę. Forrester wciąż uważa, że walkę wygra Blu-ray. Jednak, by to osiągnąć, firmy promujące ten format będą musiały zmienić strategię. Przewaga Blu-raya została zniwelowana przez to, iż Paramount zdecydował się wydawać swoje produkcje tylko na HD DVD. Poza tym ceny sprzętu HD DVD spadły do poziomu akceptowalnego przez użytkowników. Zwolennicy Blu-ray muszą przed tegorocznymi świętami zaproponować odtwarzacz w cenie około 250 dolarów – stwierdził J.P. Gownder, analityk Forrester Research.
  9. Na jednych miasto i jego odgłosy wpływają kojąco, inni nie mogą i nie chcą przyzwyczaić się do wszędobylskiego hałasu. Naukowcy z 5 brytyjskich uniwersytetów rozpoczynają właśnie 3-letni program Pozytywne Dźwiękobrazy (Positive Soundscapes), dzięki któremu powstanie baza danych z dźwiękami korzystnie wpływającymi na postrzeganie otoczenia. Stosując się do tych wytycznych, architekci będą mogli zaprojektować przyjemniej brzmiące miasta i budynki. Projektem kieruje dr Bill Davis z Salford University. Milion funtów na sfinansowanie eksperymentu pozyskano z Engineering and Physical Sciences Research Council. Jakie odgłosy miasta uznano za przyjemne? M.in. "mlaskanie" opon podczas jazdy po mokrym czy wyboistym asfalcie, gwizd samochodów na odległej autostradzie, stukot pociągu i basy słyszane na zewnątrz dyskoteki. Inne typy w mniejszym stopniu zaskoczyły naukowców. Ankietowani wymieniali bowiem śmiech dziecka oraz dźwięki towarzyszące strojeniu instrumentów przez orkiestrę i ćwiczeniom deskorolkarzy w przejściu podziemnym. Davis zwraca uwagę, że dźwięk w środowisku, zwłaszcza generowany przez innych ludzi, najczęściej opisywano go w kategoriach czegoś natrętnego i niepożądanego. Współczesna akustyka koncentruje się na zmniejszaniu poziomu hałasu. Jeśli to jednak nie działa, czemu nie skupić się na dźwiękowym ulepszeniu miejsca, gdzie przyszło nam żyć? Inżynier sugeruje, by w pobliżu ruchliwych dróg stawiać więcej fontann, niewielkich wodospadów oraz "grających" rzeźb. Podobnie zieleń miejska i budynki powinny rozpraszać, tłumić i odbijać dźwięki. Ken Hume z Manchester Metropolitan University podkreśla, że planowanie przestrzenne podlega głównie zaleceniom estetyki wizualnej. Brakuje tu natomiast zupełnie czegoś, co można by nazwać estetyką dźwięku. Zespół Davisa poszukuje chętnych do badań. Będą oni spacerować po mieście, kategoryzując dźwięki, wezmą też udział w eksperymentach laboratoryjnych. Za pomocą skanera MRI uzyskamy informacje, jak mózg reaguje na różne odgłosy i czy uznaje je za przyjemne, czy przykre. Pierwsze wyniki pokazały, że ludzie mogą całkowicie zmienić ocenę dźwięku, gdy dowiedzą się, jaki odgłos słyszeli. W laboratorium wielu słuchaczy początkowo wolało odgłos autostrady od płynącej wody. Ponadto dźwięki nie są oceniane jedynie na podstawie natężenia. Wysokie dźwięki są nieprzyjemne nawet wtedy, gdy są ciche. Dlatego pisk wydawany przez skrzydła komara denerwuje, a basy dochodzące z klubu nocnego mogą uspokajać.
  10. Bawaria zdecydowała się na budowę pierwszej w Europie i drugiej na świecie linii kolei magnetycznej Maglev. Ruch pociągów odbywa się na niej dzięki zasilanym elektrycznie magnesom, które powodują, że cały skład unosi się nad torami. Można w ten sposób osiągnąć nawet 500 kilometrów na godzinę. Pociąg z pasażerami może mknąć z prędkością 450 km/h. Technologię magnetycznej kolei rozwija konsorcjum Transrapid, w skład którego wchodza m.in. Siemens i ThyssenKrupp. Dotychczas tylko Chiny zdecydowały się na komercyjne wykorzystanie Magleva. Niemal bezszelestne pociągi kursują tam pomiędzy lotniskiem a centrum finansowym w Szanghaju. Bawaria chce wybudować linię, która połączy lotnisko z centrum Monachium. Inwestycja ma kosztować 1,85 miliarda euro. Nie wiadomo, kiedy monachijski Maglev zostanie uruchomiony.
  11. Naukowcy z MIT pracują nad zintegrowaniem elektroniki w zwykłym papierze. Jeśli im się to udao, na rynek mogą trafić pudełka, które będą poinformują o ciężarze zapakowanego w nie towaru czy książki komunikujące się głosowo z czytelnikiem. Marcelo Coelho z należącego do MIT-u MediaLab próbuje zintegrować papier z okablowaniem, czujnikami i układami scalonymi. Nazywa to przetwarzaniem komputerowym bazującym na pulpie papierowej. Jego zespół produkuje najpierw jedną warstwę papieru. Jest ona następnie pokrywana nadrukiem z atramentu przewodzącego prąd. Nadruk przykrywany jest kolejną warstwą papieru. W ten sposób otrzymujemy elektroniczną kartkę. Wystarczy nadruk w odpowiednim kształcie i kartka będzie pracowała jak głośnik. Ten sam nadruk spowoduje, iż zadziała jak czujnik dotykowy i będzie można ją wykorzystywać podobnie jak gładzik (touch-pad) w notebooku. Jeśli zamiast jednej warstwy atramentu, użyjemy dwóch, otrzymamy czujnik, który będzie reagował na zginanie. To może przydać się zarówno w książkach dla dzieci, w których kartki będą reagowały dźwiękiem na obracanie, czy w pudełkach, które samodzielnie zważą zawartość. Przewaga papieru nad innymi materiałami, które możemy uczynić interaktywnymi, tkwi w tym, że ciągle wygląda on i zachowuje się jak papier. Można go zginać, pisać po nim czy go drzeć - mówi Coelho.
  12. Wspólne badanie naukowców z Uniwersytetu w Pittsburghu i Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego ujawniło, że w przypadku anorektyczek wyspa (region mózgu odpowiadający za rozpoznawanie smaku) działa inaczej niż jej odpowiednik u zdrowych osób. Okazało się też, że pomiędzy tymi dwoma grupami istnieją różnice w zakresie przetwarzania informacji powiązanych z samoświadomością. Angela Wagner i Walter H. Kaye zebrali 32 kobiety. Szesnaście pań stanowiło grupę kontrolną, pozostałe chorowały na anoreksję, ale przeszły zakończoną sukcesem terapię. Wszystkim wykonano funkcjonalny rezonans magnetyczny (fMRI). W ten sposób Amerykanie sprawdzali, w jaki sposób ich mózg reaguje na przyjemne (sacharoza) i neutralne (woda destylowana) smaki. W efekcie po raz pierwszy empirycznie udowodniono, że anorektyczki przetwarzają dane dotyczące smaku inaczej niż osoby bez zaburzeń odżywiania. Wyspa (insula) i powiązane z nią regiony mózgu jednostek z anoreksją reagowały słabiej zarówno na sacharozę, jak i wodę destylowaną. Wszystkie te obszary są zaangażowane w rozpoznawanie smaku i ocenę, jak bardzo jest on dla danej osoby nagradzający. Co więcej, o ile u zdrowych wolontariuszek zaobserwowano silny związek między oceną atrakcyjności smaku a aktywnością wyspy, o tyle nie udało się to w przypadku badanych z anoreksją. Kaye uważa, że chorzy na anoreksję mogą mieć problemy z rozpoznawaniem smaku lub z reagowaniem na przyjemność związaną z jedzeniem. Ponieważ te same regiony mózgu są odpowiedzialne za regulację emocjonalną, być może jedzenie działa na nich awersyjnie, a nie nagradzająco. To by wyjaśniało wiele objawów anorexia nervosa, np. niechęć do jedzenia czy doprowadzanie do znacznej utraty wagi. Wiemy, że wyspa i połączone z nią obszary odgrywają ważną rolę w przetwarzaniu danych czuciowych z wnętrza ciała (introceptywnych), które determinują, jak dana osoba postrzega kondycję fizjologiczną organizmu jako całości. Przez długi czas sądzono, że introcepcja jest kluczowa dla samoświadomości, ponieważ pozwala na ustalenie związku między myśleniem i nastrojem a aktualnym stanem ciała. Brak świadomości introceptywnej może się przyczyniać chociażby do zaburzonego obrazu ciała, nieświadomości własnego niedożywienia oraz niewielkiej motywacji do zmiany tego stanu.
  13. Toshiba jest twórcą projektora TDP-EW25U. Spośród innych podobnych urządzeń projektor Toshiby wyróżnia fakt, iż może on pracować na wyjątkowo krótkich dystansach. Z odległości 91 centymetrów od powierzchni jest w stanie wyświetlić na niej obraz o przekątnej 60 cali. Jego jasność wynosi 2500 ANSI luemenów, rozdzielczość to 1208x800 punktów, a kontrast 2000:1. Projektor jest kompatybilny z technologią HDTV/DTV. Użytkownik TDP-EW25U będzie mógł podłączyć go do sieci zarządzanej przez system Windows Vista i skorzystać z bezprzewodowych łączy w standardzie 802.11b/g. Projektorem można sterować zdalnie za pomocą sieci, a jej administrator może odbierać powiadomienia o stanie urządzenia.
  14. Żmudne ćwiczenie gam i nowych utworów pozwala nie tylko lepiej wypaść na koncercie, ale także korzystnie wpływa na zdolności językowe muzyka. Badacze z Northwestern University w Evanston podkreślają, że aby jak najlepiej wyćwiczyć i wykonać jakiś utwór, muzycy korzystają ze wszystkich swoich zmysłów. Wpływa to na działanie mózgu i zwiększa możliwości w zakresie umiejętności wykorzystywanych w czasie mówienia i czytania – wyjaśnia neurolog Nina Kraus. Procesy przetwarzania wzrokowo-słuchowego są w mózgach muzyków o wiele silniej wyrażone niż w mózgach osób niezwiązanych z muzyką. Ponadto ci pierwsi są bardziej wyczuleni na subtelne zmiany w dźwiękach mowy i muzyki. Nasze studium wskazuje, że zachodzące na wyższych poziomach przetwarzanie muzyki wpływa na proces początkowego automatycznego przetwarzania danych. Zmienia też trwale układy odbiorcze. Analiza danych multisensorycznych, czyli pochodzących z wielu różnych zmysłów, rozpoczyna się w pniu mózgu (Proceedings of the National Academy of Sciences).
  15. Rozdzielczość obecnie stosowanych technik drukarskich ograniczona jest fizycznymi właściwościami tuszy. We współczesnej technice nanodruku nie można uzyskać kropki o średnicy mniejszej niż 100 nanometrów. Tusz rozpływa się bowiem na papierze. Eric J. Toone, Robert L. Clark i ich zespół zaproponowali technologię o nazwie biokatalityczny druk mikrokontaktowy. Polega on na wykorzystaniu enzymów zamiast tuszu. Dzięki temu pojedyncza kropla może mieć średnicę 1 nanometra, co znakomicie poprawi rozdzielczość wydruku. Enzym, nałożony na papier, rozpuszcza jego fragment, pozostawiając nadruk przypominający znaki pozostawiane przez stare, gumowe pieczątki. Enzym nie rozprzestrzenia się w papierze, więc rozdzielczość tak uzyskanego druku jest bardzo duża.
  16. Naukowcy z Uniwersytetu Południowej Danii pracują nad ruchowymi grami elektronicznymi, które mogą same zmieniać różne swoje parametry, np. tempo, by podtrzymywać uwagę gracza. Aby stwierdzić, co uatrakcyjnia zabawę w oczach dzieci, akademicy zebrali grupę 56 maluchów w wieku od 8 do 10 lat. Przedstawiono im Miażdżyciela Robaków (Bug-Smasher). Gra polega na rozdeptywaniu światełek wyświetlanych na matach dotykowych. W poszczególnych wersjach zabawy robaki wyświetlają się z odmienną prędkością, towarzyszą też temu różne dźwięki. Po zakończeniu eksperymentu zapytano dzieci, która wersja najbardziej im się podobała. Duńczycy wzięli pod uwagę ich odpowiedzi, zsumowali je z pomiarami tętna i oceną stopnia zaangażowania w zabawę. W ten sposób uzyskali program, który potrafi oszacować, jak bardzo człowiekowi podoba się zabawa. W przyszłości zamierzają stworzyć gry, które mierzyłyby zainteresowanie w czasie rzeczywistym i wprowadzały jakieś zmiany, gdyby okazało się, że gracz jest już znudzony. Georgios N. Yannakakis i John Hallam mają nadzieję, że uda się ten cel osiągnąć w ciągu 2 lat. Zastanawiają się tylko, czy techniki pomiaru opracowane dla prostszych gier można z powodzeniem przeskalować, by wykorzystać je w bardziej skomplikowanych grach komercyjnych. Chętnych zapraszamy do zapoznania się ze stroną internetową projektu. Naukowcy z Uniwersytetu Południowej Danii pracują nad ruchowymi grami elektronicznymi, które mogą same zmieniać różne swoje parametry, np. tempo, by podtrzymywać uwagę gracza. Aby stwierdzić, co uatrakcyjnia zabawę w oczach dzieci, akademicy zebrali grupę 56 maluchów w wieku od 8 do 10 lat. Przedstawiono im Miażdżyciela Robaków (Bug-Smasher). Gra polega na rozdeptywaniu światełek wyświetlanych na matach dotykowych. W poszczególnych wersjach zabawy robaki wyświetlają się z odmienną prędkością, towarzyszą też temu różne dźwięki. Po zakończeniu eksperymentu zapytano dzieci, która wersja najbardziej im się podobała. Duńczycy wzięli pod uwagę ich odpowiedzi, zsumowali je z pomiarami tętna i oceną stopnia zaangażowania w zabawę. W ten sposób uzyskali program, który potrafi oszacować, jak bardzo człowiekowi podoba się zabawa. W przyszłości zamierzają stworzyć gry, które mierzyłyby zainteresowanie w czasie rzeczywistym i wprowadzały jakieś zmiany, gdyby okazało się, że gracz jest już znudzony. Georgios N. Yannakakis i John Hallam mają nadzieję, że uda się ten cel osiągnąć w ciągu 2 lat. Zastanawiają się tylko, czy techniki pomiaru opracowane dla prostszych gier można z powodzeniem przeskalować, by wykorzystać je w bardziej skomplikowanych grach komercyjnych. Chętnych zapraszamy do zapoznania się ze stroną internetową projektu.
  17. Microsoft udostępnił wersję beta Service Packa 1 dla systemu Windows Vista. Zestaw poprawek trafił w ręce 12 000 testerów. SP1 ma być gotowa do rynkowej premiery na początku przyszłego roku. Zestaw ma przede wszystkim poprawić wydajność i szybkość działania Visty. Jeden z testerów Microsoftu, Brandon LeBlanc, poinformował, że SP1 przyspieszyła proces startu systemu i spowodowała, że Vista szybciej reaguje na wydawane jej polecenia. Ponadto zauważył, że notebook zasilany bateriami pracuje dłużej z SP1, rozwiązano też problemy z siecią bezprzewodową i podłączeniem zewnętrznego monitora. Twierdzenia te nie zostały jeszcze zweryfikowane przez niezależne źródła.
  18. Podróż statkiem kosmicznym nie jest zbyt zdrowa dla ludzi. Osłabia kości, mięśnie i system immunologiczny. Zupełnie inny efekt wywiera jednak na pałeczki Salmonelli. Przeprowadzone eksperymenty wykazały, że po pobycie w przestrzeni kosmicznej Salmonella jest wielokrotnie bardziej zjadliwa, niż jej kuzynka, która pozostała na Ziemi. Z jednej strony jest to zła wiadomość: agencje kosmiczne, planujące długotrwałe załogowe loty (np. na Marsa) muszą liczyć się z tym, że osłabiony organizm astronautów zetknie się z bardzo groźnymi mikroorganizmami. Z drugiej jednak strony odkrycie to może pomóc w opracowaniu nowych metod terapii. Cheryl Nickerson, profesor w Instytucie Bioprojektów Stanowego Uniwersytetu Arizony zbadał bakterie, które trafiły w przestrzeń kosmiczną wraz z misją STS-115 z 2006 roku. Okazało się, że podczas przebywania w kosmosie w ekspresji 167 genów zaszły znaczne zmiany. Gdy „kosmiczną” Salmonellą zarażono myszy, odsetek śmiertelnych zachorowań był znacznie wyższy niż u zwierząt zarażonych Salmonellą, która nigdy w kosmosie nie przebywała. Uczony odkrył też, że najważniejszym globalnym regulatorem zmian, które zaszły w kodzie Salmonelli jest pojedynczy gen. Być może uda się go wykorzystać do opracowania lepszych leków zwalczających Salmonellę na Ziemi. Uczestnicy misji STS-115 celowo zabrali ze sobą Salmonellę zamkniętą w specjalnej tubie, w której nie mogły się rozwijać. Gdy tuba trafiła na orbitę, astronauci dostarczyli bakteriom odżywkę. Następnie po 24 godzinach, połowa bakterii została przeniesiona do innej tuby z kolejną porcją odżywki, a druga połowa została wymieszana ze środkiem chemicznym, który zahamował jej rozwój. Tymczasem na Ziemi w laboratorium przeprowadzono identyczny eksperyment, posłużono się takim samym sprzętem i odczynnikami. Symulowano przy tym identyczne warunki (temperatura, wilgotność itp.), jakie panowały na statku kosmicznym. Z jednym wyjątkiem: bakterie rozwijały się w warunkach ziemskiej grawitacji. Późniejsze porównanie obu szczepów wykazało, że u bakterii z kosmosu sam brak grawitacji spowodował zmiany w ekpresji 167 genów i produkcji 73 białek. „Kosmiczna” Salmonella stała się przez to bardziej śmiertelna. Badanie bakterii w warunkach braku grawitacji może wydawać się bezużyteczne dla osoby, która całe życie pozostanie na Ziemi. Jednak tak nie jest. Jeanne Becker z National Space Biomedical Research Institute mówi: Popatrzmy na to z perspektywy bakterii. Chce ona przeżyć w nieprzyjaznym środowisku: nieważne, czy mowa tutaj o braku grawitacji, ataku ze strony systemu odpornościowego czy antybiotyków. Sposób, w jaki bakteria odpowiada na stres – na przykład wytwarzając takie czy inne białka – może przydać się do zbadania biochemicznych mechanizmów obronnych, a to z kolei prowadzi do opracowania nowych metod terapii. Brak grawitacji wpływa też na ludzkie geny. Eksperyment przeprowadzony na hodowlanej kulturze komórek ludzkich nerek wykazał, że po pobycie w przestrzeni kosmicznej zaszły zmiany w ekspresji 1600 genów. Zespół Nickersona badał też wpływ lotu kosmicznego na Pseudomonas aerguinosa, bakterię, która wywołała jedyną jak dotychczas poważną infekcję na statku kosmicznym. Do zdarzenia doszło podczas słynnego feralnego lotu Apollo 13. Po udanym lądowaniu astronauta Fred Haise przez kilka tygodni chorował na bardzo ostrą infekcję prostaty. Wyniki badań nad Pseudomonas nie zostały jeszcze opublikowane.
  19. Witamina C pomaga nie tylko nam, ludziom, jest także niezbędna dla wzrostu roślin. Do takich wniosków doszli naukowcy z Uniwersytetu w Exeter (Wielka Brytania) i Shimane University (Japonia). W artykule opublikowanym na łamach pisma The Plant Journal opisano nowo odkryty enzym, fosforylazę GDP-L-galaktozy, który odpowiada za wytwarzanie witaminy C. Do tej pory wiedziano, że jest ona ważnym przeciwutleniaczem roślin, który pomaga im w walce ze stresem, czyli np. suszą, ozonem czy promieniami UV. Botanicy nie mieli jednak pojęcia, że bez witaminy C rośliny nie mogą rosnąć. Kiedy odkryliśmy, że enzym jest kodowany w dwóch genach, mogliśmy wyhodować rośliny, w których nie występowała witamina C. Odkryliśmy, że są niezdolne do wzrostu – wyjaśnia szef badań, profesor Nicholas Smirnoff z Uniwersytetu w Exeter. Okazało się też, że nieznana dotąd fosforylaza odpowiada za akumulację witaminy C w naświetlanych tkankach. Kwas askorbinowy chroni roślinę przed efektami ubocznymi takiej ekspozycji, bez której jednak nie dałoby się prowadzić fotosyntezy. Dzięki odkryciom brytyjsko-japońskiego zespołu można wyhodować rośliny odporniejsze na zmiany klimatyczne. To także ciekawy sposób na usprawnienie produkcji witaminy C. Obecnie kwas askorbinowy uzyskuje się w wyniku połączenia fermentacji i syntezy chemicznej. Tymczasem proces ten dałoby się znacznie uprościć...
  20. Z doniesień iSuppli wynika, że najnowszy, rozbudowany iPod Nano zapewnia Apple’owi spory margines zysku. Firma analityczna wylicza, że wyprodukowanie jednego nowego iPoda wyposażonego w 4 gigabajty pamięci i wyświetlacz kosztuje 58,85 USD. Tymczasem urządzenie to jest sprzedawane w cenie 149 dolarów. Bardzo dobrze firma Jobsa zarabia też na 8-gigabajtowej wersji. W sklepach wyceniono ją 199 dolarów, a koszt produkcji to 82,85 dolara. Tak więc na 4-gigabajtowym modelu Apple zarabia 60%, a na 8-gigabajtowym – 57%. Aby wykonać swoje wyliczenia, analitycy iSuppli zdemontowali obudowę iPoda i wyliczli koszt poszczególnych części. Należy przy tym pamiętać, że iSuppli nie liczyło kosztów związanych z rozwojem oprogramowania, własnością intelektualną, pakowaniem zczy dystrybucją. Analityk iSuppli Chris Crotty zauważa, że Apple jest mistrzem jeśli chodzi o zmuszanie dostawców podzespołów do konkurowania ze sobą. Na przykład kółko sterujące iPodem było początkowo dostarczane przez firmę Synaptics. Później Apple podpisało umowę z Cypress Semiconductor. A w najnowszych iPodach Synaptics ponownie powrócił do gry. Dzięki takiej polityce na samym tylko kółku Apple zarabia 13 centów. A że sprzedaje miliony iPodów, wymuszenie obniżki cen pozwala firmie zarobić miliony dolarów. Specjaliści oceniają, że wyprodukowanie najnowszego iPoda Nano jest o 31 dolarów tańsze, niż produkcja oryginalnego Nano, który trafił na rynek przed dwoma laty.
  21. Mężczyźni o niższych głosach mają więcej dzieci. Tacy panowie są przez kobiety uznawani za starszych, zdrowszych i bardziej męskich. Co zrozumiałe, mężczyzn pociągają z kolei kobiety o wyższych głosach, interpretowanych jako przejaw atrakcyjności, kobiecości, dobrego stanu zdrowia i podporządkowania. Wyższy głos brzmi też młodziej. Zespół profesora Davida Feinberga z McMaster University postanowił sprawdzić, czy i jak niski tembr głosu przekłada się na liczbę i przeżywalność potomstwa (Biology Letters). "Odkryliśmy, że wysokość głosu ojca nie wiąże się ze wskaźnikiem śmiertelności dzieci. Panowie z niskimi głosami odnosili jednak większy sukces reprodukcyjny, ponieważ rodziło im się więcej dzieci". Kanadyjczycy analizowali procesy zachodzące w tanzańskim plemieniu Hadza (Hadzabe'e), zamieszkującym tereny wokół jeziora Eyasi. To jedna z ostatnich prawdziwych kultur myśliwsko-zbieraczych. Nie stosuje się tam współczesnych metod kontroli urodzeń, dlatego naukowcy mieli dostęp do danych, na które nie wpływały żadne czynniki zewnętrzne.
  22. Długo oczekiwana gra ?Halo 3? ma zadebiutować 26 września. Jednak już w tej chwili jej nielegalne kopie krążą w sieciach P2P. Seria ?Halo? to wielki przebój dla konsoli Xbox.Specjaliści uważają, że piracka ?Halo 3? nie wpłynie negatywnie na wyniki sprzedaży legalnej wersji gry. Do uruchomienia wersji pobranej z P2P konieczna jest bowiem zmodyfikowana konsola Xbox. Tymczasem już w ubiegłym roku Microsoft zastosował w swoim serwisie Xbox Live, który umożliwia toczenie rozgrywek w Sieci, mechanizmy uniemożliwiające podłączenie modyfikowanych konsoli. W ten sposób koncern, jak mówi, chce chronić użytkowników legalnych konsoli i programów przed tymi, którzy, używając przerobionego sprzętu, uzyskiwaliby przewagę podczas rozgrywek.Nie wiadomo, skąd ?Halo 3? wzięło się w Sieci. Niektóre serwisy donoszą, że winien jest brytyjski sprzedawca, firma Argos. W wyniku popełnionego przez nią ?błędu administracyjnego? tytuł trafił w ręce piratów.
  23. DVD Copy Control Association (DVD CCA) wydało zgodę na wdrożenie technologii CSS Managed Recording. Oznacza to, że osoby, które pobrały z Sieci legalny plik z filmem, będą miały prawo wypalić go na płycie DVD i możliwe będzie jego odczytanie w stacjonarnym odtwarzaczu. Dotychczas sprzedawane pliki były zabezpieczone tak, iż ich nagranie na płytę nie było możliwe. Znacząco poszerza to możliwości zarówno sprzedawców, jak i nabywców plików. Prawdopodobnie na rynek trafią mniej popularne produkcje dla koneserów. Dotychczas nie opłacało się ich sprzedawać, gdyż nie było na nie masowego zapotrzebowania, a miłośnicy np. przedwojennego kina chcieliby nagrać pobrany film. Teraz będą mogli to zrobić. Pliki nadal będą chronione, dlatego też ich wypalenie będzie możliwe tylko na specjalnych płytach DVD z technologią CSS. Czyste płyty tego typu wkrótce powinny trafić do sklepów.
  24. W zależności od wieku kobiety suplementy wapnia chronią inne części jej kośćca. Na początkowych etapach menopauzy wzmacniają głównie przedramiona, natomiast później biodra. Projekt OSTPRE zrealizowano w Finlandii. Szefem naukowców był dr Risto J. Honkanen z University of Finland w Kuopio. To on przedstawił uzyskane przez zespół wyniki na 29. dorocznej konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Badań nad Kośćmi i Minerałami. Studium objęło 9.403 kobiety, urodzone w latach 1932-1941. Stan ich zdrowia obserwowano od 1989 roku. W latach 1989-1994 odnotowano 777 złamań, których przyczyną były zmiany osteoporotyczne. Dwieście siedemdziesiąt dziewięć przypadków stanowiły złamania przedramienia, a tylko 6 złamania biodra. W latach 1999-2004 doszło do 835 złamań, w tym 322 złamań przedramienia i 28 biodra. Za miarę ilości dostarczanego organizmowi wapnia uznano wielkość porcji nabiału. I tak w latach 1989-1994 średnia dzienna dawka Ca wynosiła 827 mg. Pozostała bardzo podobna do 1999 roku (848 mg). Ilość spożywanego wapnia nie pozwalała przewidzieć liczby złamań ani między 1989 a 1994 rokiem, ani między 1999 i 2004 rokiem. Jednak wyższe dawki tego pierwiastka chroniły przed złamaniami przedramienia w pierwszym, ale już nie w drugim z wymienionych przedziałów czasowych. Na zabezpieczenie mogły liczyć tylko te kobiety, które już na początku menopauzy zadbały nie tylko o zapewnienie sobie właściwych dawek wapnia, ale także poddały się hormonalnej terapii zastępczej.
  25. Doktor Young Bae z Bae Institute zaprezentował urządzenie, które jeszcze niedawno istniało jedynie na kartach powieści science fiction. Mowa tutaj o Laserowym Napędzie Fotonowym (PLT - Photonic Laser Thruster), czyli ni mniej, ni więcej urządzeniu, które będzie napędzało statki kosmiczne dzięki strumieniowi fotonów. W prezentacji brał udział doktor Franklin Mead, jeden z czołowych badaczy nad zaawasowanymi systemami napędowymi, zatrudniony w Laboratorium Badawczym Lotnictwa Wojskowego (AFRL). To niewiarygodne urządenie. Z tego co wiem, nikomu wcześniej nie udało się go skonstruować. Spotkało się ono z ogromnym zainteresowaniem – powiedział Mead. Pisarze od dawna wykorzystywali na łamach swych powieści „napęd fotonowy”. Naukowcy jednak wątpili, czy fotony uda się kiedykolwiek wykorzystać do tego celu. Nie mają one bowiem masy spoczynkowej i ładunku elektrycznego. Nie mogłyby więc „pchnąć” statku kosmicznego, gdyż nie można ich zgromadzić i wystrzelić. System PLT przezwycięża ten problem, wielokrotnie odbijając strumień fotonów pomiędzy dwoma lustrami. W ten sposób można dodawać kolejne fotony do już wystrzelonych. Doktor Bae wykorzystał laser i skomplikowany system, który służył do wzmocnienia strumienia fotonów. Udowodnił, że energia fotonów mogłaby napędzać statki kosmiczne odbijając tysiące razy fotony pomiędzy nimi. System doktora Bae jest w stanie wzmocnić strumień aż 3000 razy. Niewielki laser ma dzięki temu moc porównywalną z potężnymi i dużo większymi systemami laserowymi. PLT może znaleźć zastosowanie na wielu polach. Najbardziej oczywistym jest napęd dla statków kosmicznych. Naukowcy oceniają, że pojazd wyposażony w nowy napęd, dotarłby na Marsa w ciągu tygodnia. Być może w przyszłości udałoby się przyspieszyć go nawet do prędkości bliskiej prędkości światła. Teraz jednak doktor Bae ma bardziej realny cel na myśli. Chce połączyć technologię PLT z Photon Tether Formation Flight (PTFF). PLT ma o 100 000 razy zwiększyć precyzję lotów kosmicznych w formacjach. Dzięki temu pozycję poszczególnych pojazdów formacji można by kontrolować z dokładnością do nanometra. To z kolei pozwoli na zbudowanie lepszych urządzeń służących do badania kosmosu. System PLT został po raz pierwszy pokazany w grudniu ubiegłego roku. Od tamtej pory kolejne demonstracje dowiodły, że rzeczywiście działa. Badaniami Bae Institute zainteresowały się NASA i AFRL.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...