Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37642
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. W stresujących sytuacjach, kiedy dodatkowo wymagana jest współpraca z innymi ludźmi, kawa usprawnia funkcjonowanie poznawcze kobiet, lecz upośledza działanie pamięci i spowalnia podejmowanie decyzji u mężczyzn (Journal of Applied Social Psychology). Na wielu spotkaniach, łącznie z wojskowymi i innymi, na których podejmowane są decyzje, gros grupy stanowią mężczyźni. Ponieważ kofeina jest powszechnie spożywana na całym świecie, globalne skutki mogą być potencjalnie katastrofalne – przekonuje psycholog dr Lindsay St Claire z Uniwersytetu Bristolskiego. Naukowcom zależało na ustaleniu, co dzieje się z ciałem i zachowaniem już zdenerwowanego człowieka, np. uczestniczącego w ważnym zebraniu, który dodatkowo napije się jeszcze kawy. Brytyjczycy zebrali grupę 64 kobiet i mężczyzn i połączyli ich w jednopłciowe pary. Każda para miała wykonać szereg zadań, w tym przeprowadzić negocjacje, ułożyć puzzle i pogimnastykować pamięć. Ochotników poinformowano, że na końcu wystąpią publicznie, relacjonując uzyskane wyniki. Połowie par podano kawę bezkofeinową, reszta piła zwykłą kawę. Zespół psychologów zauważył, że wyniki uzyskiwane przez mężczyzn w testach pamięciowych były znacznie gorsze, gdy raczyli się małą czarną z alkaloidem. By dokończyć układanie, potrzebowali dodatkowych 20 sekund. W odróżnieniu od nich kobiety spożywające kofeinę były w stanie uporać się z puzzlami o 100 sekund szybciej od przedstawicielek grupy bezkofeinowej.
  2. Niewykluczone, że jesteśmy świadkami ważnego przełomu w historii motoryzacji. Firma QinetiQ opracowała system, który sprawdza poziom alkoholu we krwi kierowcy i uniemożliwia zapalenie silnika, jeśli obowiązujące normy zostały przekroczone. Podobne systemy są tworzone już od dawna, jednak wszystkie one było dość łatwo oszukać, gdyż zakładały, że kierowca przed uruchomieniem pojazdu dmuchnie w rodzaj wbudowanego alkomatu czy też mierzyły poziom alkoholu poprzez skórę dłoni trzymających kierownicę. Dadss (Driver Alcohol Detection Systems for Safety) firmy QinetiQ korzysta z czujników wbudowanych w klamkach i kierownicy, które mierzą poziom alkoholu w pocie oraz z sieci innych czujników rozmieszczonych wokół miejsca kierowcy, na bieżąco monitorujących zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Firmę QinetiQ odwiedził już amerykański sekretarz ds. transportu, który był świadkiem testów systemu. Nazwał go "optymalnym rozwiązaniem" i wyraził nadzieję, że amerykańscy producenci będą chcieli dobrowolne stosować go w swoich samochodach. Obecny przy testach szef Narodowej Administracji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA) uważa, że powszechne stosowanie Dadss mogłoby w samych Stanach Zjednoczonych uratować około 9000 ludzi rocznie. Dodał jednak, że system znajduje się we wczesnej fazie rozwoju i nie zostanie skomercjalizowany przez najbliższe 8 lat. Wynalazek skrytykowała natomiast Sarah Longwell z Amerykańskiego Instytutu Napojów. Jej zdaniem tego typu technologie nigdy nie będą działały perfekcyjnie i będzie dochodziło do sytuacji, w których trzeźwe osoby nie będą mogły skorzystać z samochodu. "Nawet jeśli trafność oceny będzie wynosiła 99,9% to i tak będziemy mieli każdego dnia dziesiątki tysięcy przypadków, kiedy samochód się nie uruchomi, gdy powinien" - stwierdziła.
  3. Yahoo! wydało oświadczenie, w którym stwierdza, że za problemy z Yahoo! Mail, których doświadczają użytkownicy Windows Phone 7 odpowiada Microsoft. Firma potwierdziła, że dotyczą one implementacji IMAP, jednak nie występują na innych platformach, a zatem to nie błędy ze strony Yahoo! są przyczyną nagłego wzrostu transferów. Jak czytamy w oświadczeniu Yahoo!, problem jest "specyficzny dla wybranego przez Microsoft sposobu implementacji IMAP dla Yahoo! Mail". Koncern zaoferował pomoc firmie z Redmond w rozwiązaniu problemu. Przypomnijmy, że dopiero przed tygodniem Microsoft zidentyfikował przyczynę niechcianych transferów, a wczoraj poinformował, że wina leży po stronie Yahoo!.
  4. Bill Gates postanowił... dobić polio. Obecnie wszystko wskazuje na to, że choroba prawie już nie występuje, jednak właściciel największej organizacji charytatywnej chce mieć pewność, że uda się ją całkowicie wyeliminować. Dlatego też na ostatnim Światowym Forum Ekonomicznym w Davos Gates zadeklarował przekazanie dodatkowych 100 milionów dolarów na walkę z polio. Walka ta jest skutecznie prowadzona od lat. Jeszcze w 1988 roku na całym świecie zanotowano 350 000 przypadków polio, a w ubiegłym roku było ich tylko 1500. Do sukcesu przyczynił się światowy program szczepienia dzieci. Wiele ofiar polio udaje się wyleczyć, jednak w niektórych przypadkach choroba atakuje rdzeń kręgowy i mózg, prowadząc do częściowego lub całkowitego paraliżu. Polio rzadziej zabija niż paraliżuje. Ocenia się, że obecnie na całym świecie żyje około 10 milionów osób fizycznie poszkodowanych przez polio. Światowa walka z chorobą skutecznie ograniczyła jej występowanie do czterech krajów: Pakistanu, Afganistanu, Indii i Nigerii. "Dopóki będzie ona występowała w tych czterech krajach, będzie się rozprzestrzeniała. Na początku roku mieliśmy jeden przypadek polio w Tadżykistanie. Doszło też do zachorowania w Kongo. Potrzebujemy jeszcze kilku lat i zintensyfikowania naszych wysiłków" - mówił Gates. WHO ma nadzieję, że w Tadżykistanie i Kongo polio zaniknie w bieżącym roku, a świat uda się uwolnić od tej choroby do końca 2012 roku. Określanie ścisłych dat jest jednak niemożliwe. Jeszcze niedawno wydawało się, że Angola jest wolna od polio, jednak w ubiegłym roku zanotowano tam zachorowania. Gates ze swoją inicjatywą dołączył do premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona i Rotary International. Premier zadeklarował, że do każdych zebranych pięciu funtów Zjednoczone Królestwo dołoży funta, a rotarianie zebrali dotychczas miliard USD na walkę z polio. Fundacja Billa i Melindy Gatesów wydała w ciągu ostatniej dekady 10 miliardów dolarów na prace nad różnymi szczepionkami i finansowanie programu szczepień.
  5. Wykorzystując wirtualną rzeczywistość i skoordynowaną z oglądaną w niej rzeczywistą stymulację ciała, można sprawić, że człowiek czuje się dużo grubszy, niż jest w rzeczywistości. Naukowcy uważają, że tego typu złudzenia uda się kiedyś uwzględnić w terapii zaburzeń obrazu ciała. Wcześniej inni naukowcy, np. z Oksfordu, także badali podobne zjawiska. Doskonałym przykładem jest złudzenie gumowej ręki, która przy odpowiednim scenariuszu zostaje uznana przez mózg za własną. Jeśli ręce własna i gumowa są dotykane lub potrząsane w ten sam sposób w tym samym czasie, w pewnym momencie ochotnik zaczyna czuć, że jego dłoń znajduje się tam, gdzie fałszywa dłoń z gumy. W najnowszym doświadczeniu zespołu Mela Slatera – pracownika Uniwersytetu Barcelońskiego i Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego – wzięło udział 22 ochotników. Wkładali oni specjalne gogle, na których wyświetlano obraz pałeczki uderzającej w dużo większy od ich prawdziwego brzuch. W ciągu czterech minut badani słyszeli przez słuchawki muzykę z nieregularnym rytmem i mieli go wystukiwać pałeczką na brzuchu. Gdy własnoręczne uderzenia skoordynowano z wirtualnymi stuknięciami, ludzie przeważnie wspominali, że odczuwają swoje ciało jako większe niż zwykle. Chociaż spodziewałem się takich wyników, zaskakuje mnie, jak liberalny jest mózg w zezwalaniu na oczywiste zmiany ciała – wyznaje Slater. Jak wykorzystać to złudzenie w praktyce? Skoro można przekonać kogoś szczupłego, że przytył, można też sprawić, że ktoś z nadmierną wagą wirtualnie schudnie. Jeśli dana osoba cierpi z powodu nadmiernej wagi, to prosty sposób na zademonstrowanie jej korzyści wynikających z przestrzegania zdrowej diety.
  6. Od kilkudziesięciu lat uważa się, że nieorganiczne azotany są szkodliwe dla zdrowia. Tymczasem zespół ze szwedzkiego Karolinska Institutet dowodzi, że azotany poprawiają funkcjonowanie mitochondriów komórkowych. Podczas swoich najnowszych eksperymentów profesor Eddie Weitzberg i jego zespół podawali przez trzy dni zdrowym ochotnikom taką ilość azotanów, jaką znajdziemy w 200-300 gramach szpinaku czy sałaty. Po tym czasie badani wsiadali na stacjonarny rower i byli poddawani próbom. Uczeni analizowali próbki ich mięśni i porównywali z wynikami osób, którym podawano placebo. Okazało się, że u osób spożywających azotany, mitochondria pracowały bardziej wydajnie, zużywały podczas wysiłku mniej tlenu, a jednocześnie produkowały więcej bogatego w energię ATP (adenozynotrifosforan) na każdą zużytą molekułę. Mitochondria odgrywają kluczową rolę w metabolizmie komórkowym. Poprawa ich pracy prawdopodobnie niesie ze sobą wiele korzyści dla ciała i wyjaśnia pozytywne skutki działania warzyw - mówi profesor Weitzberg. Wraz ze współautorem badań, profesorem Jonem Lundbergiem, opublikowali ich wyniki w piśmie Cell Metabolism. Są one szczególnie interesujące dla osób uprawiających sporty wytrzymałościowe. Pamiętać jednak należy, że azotany prawdopodobnie przyczyniają się również do dysfunkcji mitochondriów, cukrzycy i chorób sercowo-naczyniowych.
  7. Buddyjskiemu mnichowi z Bhutanu grozi pięć lat więzienia za pogwałcenie restrykcyjnego prawa antytytoniowego. Policja nie ujawniła danych osobowych 24-latka, wiadomo tylko, że złapano go z 72 porcjami tytoniu do żucia. Bhutan ma ambicje zostania pierwszym na świecie krajem, który byłby całkowicie wolny od tytoniu. Zakaz jego sprzedaży wprowadzono przed 6 laty. Wskutek tego w siłę rośnie jednak przemyt z sąsiednich Indii. Niektórzy twierdzą, że do Bhutanu dociera tyle kontrabandy, że zakaz nie ma praktycznie żadnego wpływu na ilość wypalanych papierosów. Lokalna gazeta Kuensel ujawniła, że mnich byłby pierwszą osobą, skazaną na mocy przegłosowanej w styczniu ustawy (zakazuje ona m.in. szmuglowania wyrobów tytoniowych). Wcześniejszy akt prawny z 2005 roku dawał policji prawo wchodzenia do mieszkań i poszukiwania tytoniu. Jeśli palacz nie ma listu przewozowego na importowane papierosy, a dozwolone są tylko niewielkie ilości tytoniu, można go aresztować. Podobnie zresztą jak handlującego nimi sklepikarza. Palaczom wolno importować do 200 papierosów lub do 150 g innych produktów tytoniowych miesięcznie. Aresztowany mnich nie miał listu przewozowego, który dokumentowałby zakup tytoniu w znajdującym się przy granicy z Bhutanem indyjskim mieście Jaigaon.
  8. TSMC potwierdził, że ma zamiar wybudować fabrykę półprzewodników, w której będą wykorzystywane 450-milimetrowe plastry krzemowe. To druga, po Intelu, firma, która skonkretyzowała swoje plany dotyczące prac z większymi niż dotychczas plastrami. Zgodnie z doniesieniami pierwsza tego typu linia produkcyjna ma powstać w Fab 12 i będzie wykorzystywana do produkcji 20-nanometrowych układów. Pilotażowa produkcja ma zostać uruchomiona w latach 2013-2014, a pełną gotowość linia uzyska w latach 2015-2016. Zdaniem analityków po tym, jak Intel i TSMC ogłosiły swoje plany dotyczące 450-milimetrowych plastrów, wkrótce podobne deklaracje usłyszymy od przedstawicieli Globalfoundries i Samsunga.
  9. Amerykańska firma Sonitus Medical opracowała aparat słuchowy dla osób z jednostronnym niedosłuchem/głuchotą. System SoundBite wykorzystuje zęby do transmitowania dźwięków, bazuje więc na przewodzeniu kostnym przez czaszkę. Drgania są interpretowane przez ucho wewnętrzne jako fala dźwiękowa. Urządzenie obsługuje dźwięki z zakresu od 250 do ponad 12.000 Hz. SoundBite składa się z dwóch podjednostek: jedną (Behind The Ear, BTE) zakłada się jak zwykły aparat za ucho, a drugą (In The Mouth, ITM) na zęby trzonowe. Tak jak małżowina uszna BTE wychwytuje dźwięki. Moduł wyposażono w procesor sygnałowy (ang. digital signal processor, DSP), który odpowiada za cyfrową obróbkę sygnału, oraz drugi mikrofon do eliminowania zakłócających szumów. Poza tym projektanci uwzględnili nadajnik, przesyłający bezprzewodowo dźwięk do ITM. ITM przetwarza sygnał na nieodczuwalne dla właściciela aparatu wibracje i wysyła je do obojga uszu wewnętrznych. Konstrukcja SoundBite sprawia, że jest właściwie niewidoczny dla postronnego obserwatora. Nakładka na zęby przypomina nieco aparat ortodontyczny, nie powinna więc być niewygodna. Jest wykonywana na zamówienie, by pasować albo na górne lewe, albo na dolne prawe zęby. Elektronikę ITM, w tym ładowalną baterię, zabezpieczono akrylem stomatologicznym. Ostatnio SoundBite uzyskało pozwolenie Agencji ds. Żywności i Leków (FDA), dlatego Sonitus Medical planuje premierę produktu na rynku amerykańskim już w najbliższych miesiącach. Analizując wniosek Sonitus Medical, FDA opierała się na wynikach 2 badań klinicznych. Pierwsze przez miesiąc oceniało bezpieczeństwo i skuteczność systemu SoundBite na grupie 28 pacjentów. Rezultaty studium ukażą się w jednym z przyszłych numerów branżowego pisma Otology and Neurotology. Drugie półroczne badanie, które koncentrowało się na długoterminowych skutkach korzystania z aparatu, objęło 22 pacjentów. Po upływie 6 miesięcy 95% ochotników wspominało o usatysfakcjonowaniu produktem; identyczny odsetek badanych chętnie lub bardzo chętnie poleciłby urządzenie przyjacielowi z takim samym problemem słuchowym. Nie pojawiły się żadne medyczne, stomatologiczne lub audiologiczne efekty uboczne, wynikające z zastosowania urządzenia lub wdrożonej procedury. ITM nie uszkadzał zębów ani przyzębia. Ochotnicy nosili go na swoich naturalnych zębach, także tych z wypełnieniami i po leczeniu kanałowym, oraz na koronach i implantach.
  10. Wykonywane w przyszłości biopsje mogą być bezbolesne i nieinwazyjne, a wszystko dzięki technologii laserowej opracowanej na Uniwersytecie Stanowym Michigan. Przechodząc obecnie testy na nowotwory skóry, pacjenci muszą się poddać wycięciu paska skóry. Jest on następnie wysyłany do laboratorium i badany. Jak tłumaczy Marcos Dantus, być może już niedługo dzięki mikroskopom ramanowskim, generującym szybkie, ultrakrótkie pulsy laserowe, by zidentyfikować znajdujące się w danym miejscu cząsteczki, problematyczne znamię zostanie ocenione niemal natychmiast, bez związanego ze stresem czekania na wyniki. Opis nowej wybiórczej cząsteczkowo metody znajduje się w artykule opublikowanym na łamach Nature Photonics. Inteligentne lasery pozwalają nam selektywnie wzbudzać składniki – nawet te o niewielkich różnicach spektroskopowych. Możemy manipulować pulsami lasera, wzbudzając ten związek lub inny, opierając się na ich sygnaturach drganiowych. To zapewnia nam świetny kontrast – wyjaśnia Dantus. W przeszłości naukowcy mogli się zbliżyć do tego poziomu kontrastu, wprowadzając związki fluorescencyjne. Przy stymulowanej spektroskopii ramanowskiej (SRS) stosowanie markerów fluorescencyjnych przestaje już być konieczne. Obrazowanie SRS zapewnia większą specyficzność i możliwość mapowania konkretnych związków chemicznych w otoczeniu innych podobnych (interferencyjnych), np. cholesterolu w obecności lipidów. Wśród dodatkowych zastosowań aplikacji Amerykanie wymieniają dokładne badanie, jak związki chemiczne penetrują włosy i skórę oraz jak leki wnikają w tkanki i do jakich interakcji tkanka-lek w ogóle dochodzi. W ten sposób naukowcy zyskują szansę na zminimalizowanie skutków ubocznych związanych z zażywaniem danego medykamentu, co powinno przyspieszyć jego ewentualną komercjalizację. Poza tym Dantus wykorzystał opisywaną technologię obrazowania do wykrywania na odległość śladów niebezpiecznych związków.
  11. W przeszłości psy uczestniczyły w testach na wykrywanie nowotworów pęcherza, płuc, jajników czy piersi. Dawało to różne rezultaty, jednak w najnowszych japońskich badaniach 8-letnia labradorka Marine zbliżyła się do trafności uzyskiwanej dzięki kolonoskopii. Wykrywała raka jelita grubego w próbkach oddechowych i stolca na wczesnych etapach choroby, co daje nadzieję na przyspieszenie prac nad sztucznym nosem diagnostycznym. Poczynaniami zespołu z Kyushu University w Fukuoce kierował dr Hideto Sonoda. Na przestrzeni kilku miesięcy wytrenowana suka przeszła w sumie 74 próby. W każdym teście prezentowano jej 5 próbek oddechowych lub kału, z których tylko jedna zawierała komórki nowotworowe. Próbki pobrano od 48 osób ze zdiagnozowanym rakiem jelita grubego na różnych etapach rozwoju oraz 258 zdrowych osób, a także pacjentów, którzy chorowali na raka w przeszłości. By nie było za łatwo, ok. ½ próbek pozyskano od ludzi z polipami. Są to łagodne zmiany, które mogą jednak ulec transformacji nowotworowej. Poza tym 6% próbek oddechowych i 10% próbek stolca zebrano od ochotników cierpiących na inne choroby układu pokarmowego, takich jak wrzody, nieswoiste zapalenie jelit, zapalenie uchyłków czy zapalenie wyrostka robaczkowego. W testach oddechowych Marine prawidłowo wskazywała nowotwór w 33 na 36 prób (świadczy to o 95-proc. trafności), a w testach kałowych w 37 przypadkach na 38 (98-proc. trafność). Labradorka radziła sobie szczególnie dobrze z próbkami od ludzi z wczesnymi etapami choroby. Nie dała się też zwieść próbkom świadczącym o innych zaburzeniach. Do celów medycznych trenowano ją od 2005 roku. Ponieważ labradory bardzo lubią pływać, wcześniej pracowała jako ratownik. Gdy prawidłowo wskazywała próbki, w nagrodę pozwalano jej się pobawić piłeczką tenisową. Ze względu na spore wydatki i czasochłonność szkolenia dla trenera i psa mogłoby być trudno wprowadzić ocenę przez psa do praktyki klinicznej. Poza tym zdolność do wyczuwania zapachów i do skupiania uwagi jest bardzo różna wśród psów, nie pozostaje też jednakowa u tego samego psa [jednego dnia może wypadać lepiej, drugiego dużo gorzej] – podkreśla dr Sonoda. Japoński naukowiec wyjaśnia, że specyficzny zapach nowotworu naprawdę istnieje, ale na razie nie wiadomo, o jakie konkretnie związki chemiczne chodzi. Tylko pies zna odpowiedź. W przyszłości trzeba więc zidentyfikować wyczuwane przez najlepszych przyjaciół człowieka lotne substancje i opracować czujnik do wykrywania nowotworu na wczesnym etapie. Obecna metoda wykrywania raka jelita grubego na podstawie obecności w kale krwi zapewnia tylko 10-proc. w wykrywaniu wczesnych etapów choroby.
  12. Logo Red Bulla wpływa na zachowanie ludzi. Biorąc udział w grze komputerowej, osoby prowadzące bolid z charakterystycznym złoto-czerwonym wizerunkiem jechały bardziej agresywnie i podejmowały większe ryzyko. Doskonale wpisuje się to w taktykę marketingową marki, która wydaje się udzielać konsumentom (Journal of Consumer Psychology). Profesorowie S. Adam Brasel i James Gips z Boston College zebrali grupę ochotników. Zasiadali oni w identycznie działającym samochodzie wyścigowym; każdy był jednak pomalowany na inne kolory i oznaczony innym logo, np. Coca-Coli czy Guinnessa. Ludzie umieszczeni w bolidach w kolorystyce i z logo Red Bulla przejawiali cechy często przypisywane marce: prędkość, moc, agresję i skłonność do podejmowania ryzyka. Miało to zarówno swoje pozytywne, jak i złe strony. Czasem ryzykanci w imponującym tempie pokonywali bez przeszkód całą trasę, a niekiedy lekkomyślność doprowadzała do wypadku i straty cennego czasu. W kontekście osiągnięć widzimy, że ludzie ścigający się w bolidach Red Bulla jadą szybciej i bardziej agresywnie, czasem bezmyślnie i albo radzą sobie naprawdę doskonale, albo posuwają się za daleko i wypadają okropnie. Może być tylko wyśmienicie albo beznadziejnie. Pomiędzy nie ma zbyt wiele miejsca na cokolwiek innego – wyjaśnia Brasel, dodając, że wszystko odbywa się poza świadomością konsumentów. Amerykanie nazywają to zjawisko nieświadomym primingiem marki. Duet z Bostonu udowodnił, że efekt primingu (zwiększenia dostępności pewnych kategorii poznawczych) wykracza poza sferę myślenia i kształtuje rzeczywiste działania konsumentów. Red Bull budował tożsamość marki, sponsorując takie wydarzenia, jak wyścigi lotnicze czy uliczne zawody saneczkarskie. Na witrynie brandtags.net, gdzie internauci mogą wpisywać słowa lub frazy kojarzące im się z markami, hasła w rodzaju "prędkość", "moc", "podejmowanie ryzyka" czy "lekkomyślność" pojawiają się w odniesieniu do Red Bulla 10-krotnie częściej niż w przypadku 14 innych najpopularniejszych marek napojów. To naświetla pewne niezamierzone konsekwencje reklamy środowiskowej i product placement. Mamy do czynienia z efektem, którego istnienia jako reklamodawcy nie byliśmy świadomi lub go ignorowaliśmy. Wszystkie otaczające nas marki mają prawdopodobnie większy wpływ na nasze zachowanie, niż nam się wydaje – podsumowuje Brasel.
  13. Rynkowe udziały przeglądarki Chrome przekroczyły 10%, sukcesy odnosi też Safari, a Internet Explorer i Firefox znajdują się w odwrocie. Net Application informuje, że w styczniu 2011 roku Chrome'a używało już 10,7% internautów. Miesiąc wcześniej było to o 0,72 pp mniej. Równie dobrze sprawuje się Safari wykorzystywane przez 6,3% internautów (wzrost z 5,89%). Tradycyjnie już najszybciej tracącą rynek przeglądarką jest Internet Explorer, którego udziały w ciągu miesiąca spadły z 57,08 do 56%. Nie najlepiej wiedzie się też Firefoksowi. Co prawda stracił on tylko 0,06 pp, jednak wynik 22,75% jest najgorszym od co najmniej roku. Warty odnotowania jest też sukces apple'owskiego systemu iOS, który jest używany podczas 2% wizyt w internecie. W niektórych krajach cieszy się on znacznie większą popularnością niż średnia światowa. Szczególnie upodobali go sobie mieszkańcy Singapuru (9,98% wszystkich odwiedzin w sieci). Duży odsetek notowany jest przede wszystkim w niewielkich krajach, chociaż zdarzają się też giganty, jak Australia (5,61%) czy USA (3,40%). W Polsce tylko 0,44% wizyt w sieci wykonano za pośrednictwem systemu Apple'a.
  14. Na początku bieżącego roku część użytkowników telefonów z systemem Windows Phone 7 zaczęło skarżyć się, że ich urządzenie wysyła i odbiera duże ilości danych, szybko wyczerpując limity transferu przysługujące w ramach miesięcznego abonamentu. Dość szybko okazało się, że winnym niepożądanych transferów nie jest sam system. Dotychczas jednak nie wiedziano, co się dzieje. Dopiero w ubiegłym tygodniu specjaliści Microsoftu wpadli na trop winnego, a dzisiaj zdecydowali się go wskazać. Okazuje się, że zawiniło... Yahoo!. Błąd w kodzie Yahoo! Mail, który informuje system Windows Phone 7 w jaki sposób należy synchronizować pocztę z tą usługą, spowodował, że transfery danych pomiędzy smartfonem, a skrzynką pocztową użytkownika mogły być nawet 25-krotnie większe niż to konieczne. Microsoft współpracuje już z Yahoo! i błąd powinien zostać naprawiony w najbliższym czasie. Jednak krytycy koncernu z Redmond pytają, dlaczego tak długo zajęło wskazanie winnego. I dlaczego Microsoft zdecydował się na to dopiero wówczas, gdy niezależny badacz, Rafael Rivera, samodzielnie odkrył przyczynę i zmusił firmę do ujawnienia źródła błędu.
  15. Od kilku lat ekscytujemy się możliwościami grafenu, który być może w niektórych zastosowaniach zastąpi krzem. Tymczasem grafenowi wyrósł właśnie bardzo groźny konkurent - molibdenit. Ten minerał z gromady siarczków (MoS2 - siarczek molibdenu) występuje na całym świecie, również w Polsce. Jest on używany w stopach stali oraz do produkcji lubrykantów. Dotychczas jednak nie badano jego właściwości elektronicznych. A te, jak informują uczeni z École Polytechnique Fédérale de Lausanne (EPFL), są niezwykle interesujące. To dwuwymiarowy [podobnie jak grafen - red.] materiał, bardzo cienki i łatwy do wykorzystania w nanotechnologii. Potencjalnie można go wykorzystać do produkcji LED, małych tranzystorów i ogniw słonecznych - mówi profesor Andras Kis. Uczony podkreśla jego przewagę nad krzemem i grafenem. Dzięki swojej dwuwymiarowej strukturze molibdenit pozwoli na produkcję mniejszych, w porównaniu z krzemowymi, podzespołów elektronicznych. W warstwie MoS2 o grubości 0,65 nanometrów elektrony mogą poruszać się równie swobodnie jak w warstwie krzemu o grubości 2 nanometrów - stwierdza Kis. A obecnie nie jesteśmy w stanie wyprodukować tak cienkich warstw krzemu jak monowarstwa siarczku molibenu - dodaje. Jednak to nie wszystko. Tranzystory wykonane z molibdenu pobierałyby o w stanie spoczynku o 100 000 razy mniej energii niż tranzystory krzemowe. Jakby jeszcze tego było mało, molibdenit ma też kolosalną przewagę nad grafenem. Otóż półprzewodniki wykorzystywane w elektronice muszą posiadać przerwę energetyczną, Jej szerokość ma podstawowe znaczenie w elektronice. Przerwa w molibdenicie ma wartość 1,8 eV, co czyni go świetnym materiałem na tranzystory. Wspomniany na wstępie grafen nie posiada w ogóle przerwy energetycznej i trzeba ją sztucznie tworzyć, co jest skomplikowanym procesem. Badania nad molibdenitem przyszły w samą porę. Przed kilkoma dniami IBM ogłosił, że grafen nie może zastąpić krzemu w tranzystorach. Okazało się bowiem, że grafenowych tranzystorów nie można całkowicie wyłączyć.
  16. Rok umiarkowanych ćwiczeń fizycznych może zwiększyć rozmiary hipokampa u starszych dorosłych, co prowadzi do poprawy pamięci przestrzennej. Wspólny projekt naukowców z Uniwersytetu w Pittsburghu, Uniwersytetu Stanowego Ohio, Rice University i University of Illinois to pierwsze studium skoncentrowane na seniorach, którzy już doświadczają atrofii hipokampa. Badania sfinansował National Institute on Aging, a ich wyniki ukazały się w piśmie Proceedings of the National Academy of Sciences. Do swojego eksperymentu Amerykanie zwerbowali 120 prowadzących siedzący tryb życia starszych dorosłych. Żadna z uwzględnionych osób nie miała demencji. Następnie akademicy przeprowadzili losowanie do dwóch grup. Jedna miała trzy razy w tygodniu chodzić przez 40 minut po specjalnym torze, druga ograniczała się do ćwiczeń rozciągających i nerwowo-mięśniowych. Przed rozpoczęciem, po upływie 6 miesięcy i po zakończeniu rocznego eksperymentu przeprowadzano badanie rezonansem magnetycznym. Okazało się, że u osób uprawiających marsze (ćwiczenia dotleniające) objętość lewego i prawego hipokampa wzrosła, odpowiednio, o 2,12 i 1,97%. U ludzi z drugiej grupy te same regiony zmniejszyły się, odpowiednio, o 1,40 i 1,43%. W podobnie zaplanowanych odstępach czasowych ochotników badano pod kątem pamięci przestrzennej. Grupa wykonująca ćwiczenia dotleniające wypadała lepiej niż na początku studium, co wiązało się ze zwiększeniem objętości hipokampa. Dodatkowo zespół oceniał kilka markerów zdrowia mózgu, w tym poziom neurotropowego czynnika pochodzenia mózgowego (ang. brain-derived neurotrophic factor, BDNF), czyli czynnika wzrostu syntetyzowanego w dendrytach. Reguluje on liczbę i kształt kolców koniecznych do uczenia przestrzennego i pamięci. Ustalono, że zwiększeniu rozmiarów hipokampa towarzyszyło podwyższenie poziomu BDNF. Prof. Kirk Erickson podkreśla, że atrofia hipokampa na późniejszych etapach życia nie jest, jak nam się wydaje, nieunikniona. Wykazaliśmy, że nawet rok umiarkowanych ćwiczeń może powiększyć tę strukturę. Na tym etapie mózg nadal pozostaje elastyczny.
  17. Podczas konferencji dla analityków, przedstawiciele Intela ujawnili kolejne szczegóły dotyczące błędu w chipsecie dla platformy Sandy Bridge. Wiceprezes Steve Smith zapewnił, że wszystkie układy przeszły rygorystyczne testy zarówno samego Intela jak i OEM. To nie jest problem funkcjonalny. W rzeczywistości to problem statystyczny - mówił. Intel ocenia, że w ciągu trzech lat degradacji może ulec około 5% z dostarczonych od 9 stycznia układów. Jednak jak na razie brak informacji o tym, by rzeczywiście doszło do takiego przypadku. Przypomnijmy, że w chipsetach z rodziny Series 6 (nazwa kodowa Cougar Point) może dochodzić do zwiększenia się stosunku liczby błędów do prawidłowych bitów (BER - bit-error rate) w module obsługującym interfejs SATA. Z czasem błędów może być tak dużo, że SATA przestanie działać.
  18. Najlepszą metodą na zdobycie przez kobietę początkowego zainteresowania mężczyzny jest dotknięcie jego ramienia, choć powinno ono być na tyle krótkie, że świadomie nie da się go właściwie zauważyć. Psycholodzy z zespołu doktora Nicolasa Gueguena z Uniwersytetu Południowej Bretanii zaaranżowali eksperyment, w ramach którego 20-letnia kobieta, uznana przez panel 18 mężczyzn za przeciętnie atrakcyjną, podchodziła w barze do 64 losowo wybranych samotnych mężczyzn. Prosiła o pomóc w nawleczeniu klucza na breloczek. W połowie przypadków przed podziękowaniem i wróceniem do swojego stolika na 1-2 sekundy dotykała przedramienia pomocnika. Obserwatorzy zauważyli, że wśród muśniętych dłonią aż 1/3 zaczynała rozmowę z kobietą, podczas gdy w grupie niedotykanych na podtrzymanie kontaktu decydowało się tylko 16% panów. To kolejne badania wskazujące na moc dotyku. Poprzednie studium Gueguena zademonstrowało, że kobiety z większym prawdopodobieństwem zgadzały się na taniec, jeśli przed zaproszeniem mężczyzna delikatnie dotykał ich ramienia.
  19. W wierszu Andrzeja Waligórskiego "Cysorz to ma klawe życie", okazuje się jednak, że życie przedstawicieli europejskich rodów królewskich nie było w przeszłości aż tak usłane różami, jak mogłoby się wydawać. Badania profesora Manuela Eisnera z Uniwersytetu w Cambridge, które objęły 1513 władców, wykazały bowiem, że w latach 600-1800 w 45 europejskich monarchiach do 22% królewskich zgonów doszło w krwawych okolicznościach. Były to wypadki, zabójstwa i śmierć w bitwie. W artykule, który ukazał się w Journal of Criminology, aż 15% wszystkich zgonów uznano za skutek oczywistych morderstw – "odpowiada to średniemu wskaźnikowi 10 morderstw na każde 1000 lat panowania monarchy, a to znacznie więcej, niż wynosi wskaźnik zabójstw w najniebezpieczniejszych obecnie rejonach świata". Jest on nawet wyższy od wyliczonego dla największych bitew przeszłości. Mamy więc doskonały obraz intensywnej i brutalnej walki o dominację wśród przedstawicieli historycznej elity politycznej. Kryminolog z Cambridge podzielił przypadki królewskich śmierci na 4 kategorie. Najliczniej reprezentowaną jest zabójstwo w celu przejęcia tronu: panujący zostaje tu wyeliminowany, by jego miejsce mógł zająć konkurent. Cesarz bizantyjski Nicefor II Fokas został np. zamordowany w 969 r. we własnej sypialni przez żonę Teofano i jej kochanka Jana I Tzimiskesa. Generała obwołano cesarzem, gdy zgodził się ponieść karę za morderstwo i odseparować się od występnej kochanki. Do drugiej kategorii zalicza się przypadki zamordowania władcy z sąsiedztwa, by zagarnąć terytorium lub przypieczętować zwycięstwo. W scenariusz ten doskonale wpisuje się śmierć sułtana Granady Muhammada VI, którego zaproszono na pokojowe rozmowy z Piotrem I Okrutnym. Na zlecenie króla Kastylii i Leónu zamordowano go 25 kwietnia 1362 r. w Tabladzie koło Sewilli. W ten sposób Piotr I pomógł odzyskać tron Muhammadowi V. Kolejna kategoria to morderstwo w odwecie za zniewagę/osobiste żale. Albrecht I Habsburg zginął 1 maja 1308 r. Wracał wtedy z przyjęcia, na którym publicznie znieważył bratanka Jana Parracidę. Najrzadszą kategorią jest śmierć z ręki przypadkowej obcej osoby. W 1354 r. Jusuf I Mądry zginął z rąk maniaka, modląc się w meczecie. Szczególnie często ofiarą katów padali młodzi i zbyt delikatni monarchowie. Szczególnie okrutne wydaje się uśmiercenie Edwarda V i jego młodszego brata Ryszarda w Tower of London. Niejednokrotnie jedno morderstwo pociągało za sobą falę kolejnych. Do wielu aktów przemocy dochodziło w wyjątkowo chłodnych klimatach, np. Norwegii czy Nortumbrii, anglosaskim państwie z VI-IX wieku, położonym w południowej Szkocji i północnej Anglii. Do największej liczby królobójstw dochodziło we wczesnym średniowieczu. Potem, z biegiem stuleci, zdarzały się one coraz rzadziej. Wg Eisnera, powodem był rozwój prawodawstwa dotyczącego podziału i przekazywania władzy. Chodzi głównie o doktrynę uznającą króla za pomazańca bożego. Na jej mocy monarcha cieszył się niemal boskim statusem, dlatego akt zabicia go wydawał się świętokradztwem. Po XVI w. bardzo rzadko dochodziło do transferu władzy przez pozbawienie kogoś życia. Jeśli się tak działo, wymagało rozległego uzasadnienia prawnego, jak miało to np. miejsce podczas procesu kryminalnego Karola I Stuarta, który ostatecznie doprowadził do jego egzekucji [30 stycznia] 1649 r. Królobójstwa podyktowane ideologią i radykalizmem występowały do początków XX wieku.
  20. Mrówki to jedne z najbardziej fascynujących stworzeń na Ziemi i wdzięczny obiekt badań. Mimo to - jak uważają brytyjscy uczeni - ich rola w ekosystemie jest nadal niedoceniana, a mrówki to prawdziwi inżynierowie kształtujący środowisko. Dirk Sanders z brytyjskiego University of Exeter podczas badań terenowych w Niemczech studiował między innymi wpływ mrówek na okoliczne środowisko i jego różnorodność biologiczną. - W tym badaniu po raz pierwszy zajmowaliśmy tym, jak wielki jest ten wpływ i jego niuansami - mówi Sanders. - Co się okazuje: mimo że mrówki są drapieżcami, ich obecność prowadzi również do zwiększenia populacji i różnorodności innych grup zwierząt. Pełnią one rolę kluczową dla najbliższego środowiska, wpływając istotnie na sieć powiązań terenów trawiastych. Zasadniczo mrówki oddziałują na środowisko na dwa sposoby. Po pierwsze: zmieniają poziom i rozkład składników odżywczych w glebie - budują gniazda przenosząc znaczne ilości ziemi; żywią się szerokim wachlarzem substancji; hodują grzyby we własnym gnieździe. Już to wywiera wpływ na wiele grup zwierząt, począwszy od stawonogów rozkładających glebę (takich jak skoczogonki) po duże gatunki zwierząt, umieszczone wysoko w łańcuchu pokarmowym. Po drugie: polują na bardzo wiele gatunków zwierząt, dzięki pracy zespołowej również na zwierzęta dużo większe od siebie. A ich współpraca, liczebność i wojowniczość sprawiają, że są jako drapieżcy wyjątkowo efektywne. Dodać trzeba, że broniąc terytorium nie dopuszczają nie tylko innych mrówek, ale również konkurencyjnych gatunków. Niewielka ilość mrówek na danym obszarze (zarówno mrówek czarnych, Lasius niger, jak i czerwonych, Myrmica rubra) podnosi bioróżnorodność całego ekosystemu. Jednak przy wyższym zagęszczeniu populacji pozytywny efekt zanika, a przy jeszcze wyższym zaczyna przeważać wpływ mrówek jak drapieżników (zamiast budowniczych) i bioróżnorodność zaczyna spadać. Mrówki zatem okazują się jednym z najważniejszych elementów naturalnego środowiska.
  21. Woda jest, najprawdopodobniej, niezbędnym składnikiem do powstania życia, i dzieje się tak dlatego, że charakteryzuje się ona niezwykłymi właściwościami. Jedną z nich jest np. fakt, że zamarzając zwiększa swoją objętość. Dzięki temu lód pływa. Gdyby tonął, jeziora i oceany zamarzłyby, a wówczas trudno byłoby sobie wyobrazić powstanie i ewolucję złożonych form życia. Teraz George Reiter z University of Houston i jego koledzy odkryli kolejną niezwykłą właściwość wody. Przedstawili oni dowody sugerujące, że gdy uwięzimy molekuły wody w przestrzeni liczonej w nanometrach, powstaje "kwantowa" woda. Dzieje się tak, gdyż molekuły wody mogą tworzyć pomiędzy sobą wiązania wodorowe. Ponadto elektrony w molekułach donorowych i akceptorowych są nie do odróżnienia, mogą zatem swobodnie się pomiędzy nimi przemieszczać. Gdy molekuły takie zostają uwięzione na małej przestrzeni, tworzą szczególny typ sieci elektronicznej. Powstaje zatem pytanie, czy taka sieć różni się czymś od zwykłej interakcji elektronów zachodzących w wodzie. Reiter i jego zespół umieścili wodę w węglowych nanorurkach w temperaturze pokojowej i poddali ją bombardowaniu intensywnym strumieniem neutronów. Obserwując sposób rozpraszania się neutronów uczeni określali moment protonów znajdujących się wewnątrz nanorurek. Okazało się, że protony w wodzie zamkniętej w nanorurkach zachowują się odmiennie od protonów w wodzie znajdującej się w większym pojemniku. Odchylenie od dystrybucji momentów protonów od tego obserwowanego normalnie jest tak duże, że sądzimy, iż woda zamknięta w skali nano może być opisywana jako znajdująca się w jakościowo odmiennym stanie kwantowym - stwierdzili uczeni. Co więcej, nie wykluczają oni, że może istnieć jakiś rodzaj koherencji kwantowej w wodzie w skali nano. A jeśli tak, to w przyszłości prawdopodobnie uda się ją zmierzyć. Odkrycie to może mieć kolosalne znaczenie dla zrozumienia otaczającego nas świata. Musimy bowiem pamiętać, że woda w organizmach żywych w bardzo wielu momentach zostaje zamknięta w skali nano. Na przykład wówczas, gdy przechodzi przez kanały jonowe błon komórkowych. Nie od dzisiaj wiadomo, że przepływ przez te kanały jest o wiele rzędów wielkości bardziej intensywny niż wskazują współczesne modele dynamiki płynów. Niewykluczone, że dzieje się tak właśnie ze względu na nowe właściwości kwantowe wody. Reiter i jego koledzy zauważają jednocześnie, że nowo odkryte zjawisko występuje tylko wówczas, gdy woda jest otoczona przez neutralne molekuły, takie jak węgiel. Nie pojawi się ono w obecności wielu współcześnie używanych materiałów jak chociażby takich, wykorzystywanych do budowy membran do wymiany protonów np. w ogniwach paliwowych. To z kolei oznacza, że membrany takie można znacząco udoskonalić za pomocą węglowych nanorurek.
  22. Intel poinformował o znalezieniu błędu projektowego w chipsetach dla platformy Sandy Bridge. Układy z rodziny Series 6 (nazwa kodowa Cougar Point) zawierają błąd w module obsługującym interfejs SATA. Może to prowadzić z czasem do pogorszenia się wydajności urządzeń, które z niego korzystają. Intel zatrzymał wysyłkę wadliwych chipsetów ze swoich fabryk, poprawił projekt i rozpoczął produkcję układów pozbawionych tego błędu. Wadliwe kości po raz pierwszy opuściły fabryki Intela 9 stycznia, więc mogły trafić do rąk stosunkowo niewielkiej liczby użytkowników. Tym bardziej, że Cougar Point sprzedawano klientom końcowym tylko z czterodzeniowymi platformami Core i5 oraz Core i7 drugiej generacji.
  23. Jednym z zaskoczeń pierwszych badaczy kodu DNA było odkrycie, że tylko część genomu organizmów jest użyteczna. Użyteczne bowiem części kodu (kodujące, inaczej egzony) poprzedzielane są u eukariotów częściami niekodującymi (intronami), które u człowieka stanowią większość genomu. Uznając je za zbędne pozostałości ewolucji nadano im nawet nazwę „śmieciowego DNA". Pytanie, dlaczego nie zostało ono wyeliminowane, długo pozostawało otwarte, zwłaszcza, że podczas ekspresji genów i wytwarzania protein i peptydów introny muszą najpierw zostać wycięte, aby umożliwić poprawne działanie. Dopiero później stwierdzono, że introny pełnią jednak pewną rolę w mechanizmie regulacji syntezy białek. Pozostało jednak pytanie: dlaczego jedne organizmy eukariotyczne mają ledwie garstkę intronów, zaś u innych stanowią one większość genomu (u człowieka jest ich ponad 180 tysięcy)? Nieco światła na tę tajemnicę rzucają badania naukowców z University of Veterinary Medicine w Wiedniu. Ashley Farlow, Eshwar Meduri i Christian Schlötterer z Institute of Population Genetics na tej uczelni uważają, że to skutek wewnętrznej rywalizacji dwóch sposobów naprawy uszkodzonego DNA, jakie stosuje żywy organizm. Przerwana nić DNA może zostać odtworzona na dwa sposoby. Pierwszy, zwany homologiczną rekombinacją, daje gwarancję pełnego i poprawnego odtworzenia pierwotnej wersji, jest jednak czasochłonny i energochłonny. Dlatego istnieje alternatywny, prostszy sposób - połączenie zerwanych końców bez żadnej korekcji błędów. Nie daje on gwarancji pełnej poprawności, ale jest szybki i niezasobożerny. Te dwa szlaki naprawcze istnieją jednocześnie i mogą rywalizować o dostęp do naprawianego fragmentu DNA. W ewolucji gatunków zidentyfikowano okresy nasilonego przyrostu ilości niekodujących sekwencji i okresy, kiedy ilość intronów się zmniejszała. Tłumaczono to zazwyczaj zmieniającą się ewolucyjną presją środowiska. Tymczasem według zespołu Farlow jest to skutek właśnie rywalizacji tych dwóch metod naprawczych: homologicznej i niehomologicznej, ponieważ uszkodzenie sekwencji DNA może powodować zarówno pojawienie się nowych intronów, jak i utratę istniejących. Zatem w szczególnych okolicznościach szybciej ich ubywa, niż przyrasta. Z tej samej przyczyny ich ilość tak bardzo różni się u różnych organizmów. Badania obszarów DNA z których „wypadały" sekwencje niekodujące u much i robaków potwierdzają tę hipotezę.
  24. Naukowcy wykazali, że sztuczna trzustka może pomóc ciężarnym kobietom z cukrzycą typu 1., zmniejszając liczbę martwych urodzeń i zgonów samych matek (Diabetes Care). Sztuczna trzustka to system ciągłego monitorowania stężenia glukozy, zintegrowany z pompą insulinową. Działają one w zamkniętej pętli, bez zaangażowania pacjenta. Gdy brytyjscy badacze zastosowali taki model u 10 ciężarnych z cukrzycą typu 1., okazało się, że zapewniał on właściwą dawkę insuliny we właściwym czasie, umożliwiając utrzymanie niemal prawidłowego poziomu cukru we krwi. Zarówno na wczesnych, jak i późnych etapach ciąży nocą nie dochodziło do niebezpiecznych spadków stężenia glukozy. Odkrycie, że sztuczne trzustki pozwalają podtrzymać prawidłowy poziom glukozy u tych kobiet, jest bardzo obiecujące – podkreśla dr Helen Murphy z Uniwersytetu w Cambridge. Ciąża stwarza dodatkowe zagrożenie dla kobiet z cukrzycą typu 1., ponieważ wahania hormonów niezwykle utrudniają utrzymanie stężenia glukozy w bezpiecznych granicach, zwłaszcza nocą. Dzieci takich chorych 5-krotnie częściej rodzą się martwe, 3-krotnie częściej umierają w pierwszych miesiącach życia i z 2-krotnie wyższym prawdopodobieństwem cierpią na różnego rodzaju wady wrodzone. Dwie na trzy kobiety z cukrzycą występującą przed zajściem w ciążę mają właśnie cukrzycę typu 1, a hipoglikemia (niedocukrzenie) w ciąży stanowi ważną przyczynę zgonów pacjentek. Wcześniej wykazano poprawę w zakresie kontroli poziomu glukozy i zmniejszoną hipoglikemię u dzieci z cukrzycą typu 1., u których sztuczną trzustkę (monitor plus pompę) zastosowano także w nocy. Studium z Cambridge jest jednak pierwszą tego typu próbą na ciężarnych z identycznym schorzeniem. Dla kobiet w ciąży z cukrzycą typu 1. samomonitorowanie jest szczególnym wyzwaniem. Dzieje się tak z powodu zmian fizjologicznych i hormonalnych. Wcześniejsze badania unaoczniły, że u ciężarnych diabetyczek stężenie cukru we krwi wykracza poza zalecaną normę średnio przez 10 godzin dziennie. Zwiększa to nie tylko ryzyko wad wrodzonych czy martwych urodzeń, ale i przedwczesnego porodu i makrosomii (masy płodu nadmiernej w stosunku do wieku płodowego). W takich okolicznościach zbliżenie się do normalnego poziomu cukru we krwi dzięki sztucznej trzustce wydaje się tym bardziej cenne.
  25. Bakterie z rodzaju Wolbachia, pasożyty przekazywane następnym pokoleniom wyłącznie za pośrednictwem komórek jajowych, kontrolują płeć potomstwa zainfekowanych pająków z gatunku Oedothorax gibbosus. Ponieważ w interesie mikroba leży rozrost populacji samic, nakłania swoje gospodynie do dzieworództwa lub uśmierca samce na wczesnym etapie rozwoju. Żyjące w cytoplazmie komórek (endosymbiotyczne) bakterie związane obowiązkowo lub warunkowo ze stawonogami mogą, jak widać, zwiększać swoje rozpowszechnienie w populacji, zmieniając reprodukcję gospodarzy. Dotąd wspominano o manipulacjach reprodukcyjnych wśród owadów (zwłaszcza błonkoskrzydłych, motyli, muchówek i chrząszczy), skorupiaków (równonogów) i roztoczy. Mimo że zaobserwowano, że endosymbionty są często spotykane u pająków i że proporcja płci pewnych gatunków pająków jest silnie sfeminizowana, dotąd dla tego rzędu nie zademonstrowano bezpośredniego związku między zakażeniem bakteryjnym a zmiennością stosunku płci. Samice O. gibbosus, pająka z rodziny Erigoninae, wykazują znaczne zróżnicowanie proporcji płci młodych i bywają zarażone co najmniej trzema różnymi bakteriami endosymbiotycznymi, zdolnymi do zmieniania reprodukcji gospodarza. Bram Vanthournout z Uniwersytetu w Gandawie, którego artykuł ukazał się właśnie w piśmie BMC Evolutionary Biology, ujawnia, że chodzi o riketsje oraz reprezentantów dwóch innych rodzajów – Wolbachia i Cardinium. Eksperymenty pokazały, że zmienność stosunku płci była dziedziczona w linii matczynej, a usunięcie bakterii za pomocą antybiotyków przywracało normalną proporcję liczby samców i samic. Lęgi samic zakażonych Gram-ujemnymi bakteriami Wolbachia były silnie sfeminizowane, podczas gdy u niezarażonych samic proporcja młodych obojga płci podlegała wyrównaniu. Ponieważ lęgi samic zarażonych okazały się znacznie mniejsze, uśmiercanie męskich płodów wydaje się najbardziej prawdopodobnym mechanizmem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...