Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Search the Community

Showing results for tags 'pokolenie'.



More search options

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Found 4 results

  1. Rozwód w młodszym wieku bardziej niekorzystnie wpływa na zdrowie niż rozwód na późniejszych etapach życia. Wg prof. Hui Liu, socjolog z Uniwersytetu Stanowego Michigan, starsi ludzie mają więcej zdolności, które pozwalają im radzić sobie ze stresem. Liu analizowała samoopisy zdrowia 1282 osób, biorących udział w badaniu podłużnym Americans' Changing Lives (ACL). Wyliczała różnicę w statusie zdrowotnym ochotników, którzy w 15-letnim okresie studium pozostali w związku małżeńskim i osób, które się rozwiodły. Poza tym, że zestawiano osoby w konkretnym wieku, dokonywano też porównań międzypokoleniowych (było to możliwe, bo w ACL wyodrębniono 4 fale). Okazało się, że różnica w stanie zdrowia była większa w młodszym wieku. Wśród badanych urodzonych w latach 50., którzy rozwiedli się, mając od 35 do 41 lat, zgłaszane problemy zdrowotne były liczniejsze w porównaniu do grupy stale zamężnych/żonatych uczestniczek i uczestników studium niż w przypadku osób rozwodzących się dopiero w wieku 44-50 lat. Z perspektywy pokoleniowej negatywny wpływ zdrowotny rozwodu był silniejszy wśród przedstawicieli wyżu demograficznego. Osoby reprezentujące starsze pokolenia miały się lepiej. Spodziewałabym się, że rozwód stanowi mniejszy stres dla młodszego pokolenia, bo jest tu bardziej rozpowszechniony. Wygląda jednak na to, że nacisk na zawieranie związków małżeńskich i trwanie w nich bez względu na okoliczności był w poprzednich pokoleniach tak silny, że rozwodzili się tylko najnieszczęśliwiej żonaci. Nic więc dziwnego, że później odczuwali ulgę i nie czuli się gorzej, tylko lepiej. Ogólnie studium Liu wykazało, że rozwodzący się doświadczali szybszego pogorszenia stanu zdrowia niż pozostający cały czas mężami czy żonami. Nie znaleziono różnic w stanie zdrowia badanych rozwiedzionych i zamężnych/żonatych przez cały okres studium. Sugeruje to, że ze stanem zdrowia nie wiąże się sam status związku, ale jego zmiana i stres wywołany rozpadem relacji.
  2. Wylęgarnie do tego stopnia wypływają na łososiowate, że w ciągu życia zaledwie jednego pokolenia dobór naturalny utrwala cechy pomagające przeżyć w tym specyficznym środowisku. Dzieje się to kosztem zdolności utrzymania się przy życiu i rozmnożenia na wolności. Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Oregonu, których artykuł ukazał się właśnie w piśmie Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS), byli zaskoczeni tempem zachodzenia zmian ewolucyjnych. Amerykanie wykazali, że wylęgarnie oddziałują na genetykę ryb, nie ma więc mowy o czasowym efekcie środowiskowym. Od jakiegoś czasu wiemy, że ryby, które przyszły na świat w wylęgarni, mają więcej problemów z przeżyciem i rozmnożeniem na wolności. Dotąd nie było jednak jasne, czemu się tak dzieje. Nasze studium wykazało, że intensywne procesy ewolucyjne w wylęgarni błyskawicznie faworyzują ryby, które doskonale poradzą sobie w sztucznych warunkach, kosztem sukcesu reprodukcyjnego na wolności - tłumaczy prof. Michael Blouin. Amerykanin podkreśla, że zoolodzy są zgodni, że ryby z wylęgarni doskonale nadają się do odłowu, ale zmiany genetyczne, jakim podlegają, rodzą uzasadnione wątpliwości odnośnie do skutków krzyżowania ryb dzikich i hodowlanych, o używaniu tych ostatnich do odnowy dzikich populacji nie wspominając. Raport opublikowany na łamach PNAS to pokłosie 19-letnich badań w rzece Hood. Blouin i inni sprawdzali, czemu ryby z wylęgarni gorzej radzą sobie "w dziczy". Pod uwagę brano kilka wyjaśnień, m.in. chów wsobny między bliskimi krewnymi, nieintencjonalną selekcję pod kątem udomowienia oraz zdolność niektórych osobników do przystosowania się do nietypowego środowiska wylęgarni. Wyniki pokazały, że zachodzi dobór ułatwiający udomowienie. Akademicy stwierdzili, że kiedy pojawia się smolt (stadium rozwojowe łososia szlachetnego), najlepiej funkcjonują osobniki przystosowane właśnie do warunków wylęgarni. Nie wiadomo, na jakie dokładnie cechy działa dobór w wylęgarniach. Wydaje się, że na zdolność radzenia sobie ze skrajnym zatłoczeniem. Jeśli uda się określić, co w wylęgarniach sprawia, że ryby gorzej sobie radzą na wolności, w przyszłości będzie można wyeliminować problem.
  3. Bakterie z rodzaju Wolbachia, pasożyty przekazywane następnym pokoleniom wyłącznie za pośrednictwem komórek jajowych, kontrolują płeć potomstwa zainfekowanych pająków z gatunku Oedothorax gibbosus. Ponieważ w interesie mikroba leży rozrost populacji samic, nakłania swoje gospodynie do dzieworództwa lub uśmierca samce na wczesnym etapie rozwoju. Żyjące w cytoplazmie komórek (endosymbiotyczne) bakterie związane obowiązkowo lub warunkowo ze stawonogami mogą, jak widać, zwiększać swoje rozpowszechnienie w populacji, zmieniając reprodukcję gospodarzy. Dotąd wspominano o manipulacjach reprodukcyjnych wśród owadów (zwłaszcza błonkoskrzydłych, motyli, muchówek i chrząszczy), skorupiaków (równonogów) i roztoczy. Mimo że zaobserwowano, że endosymbionty są często spotykane u pająków i że proporcja płci pewnych gatunków pająków jest silnie sfeminizowana, dotąd dla tego rzędu nie zademonstrowano bezpośredniego związku między zakażeniem bakteryjnym a zmiennością stosunku płci. Samice O. gibbosus, pająka z rodziny Erigoninae, wykazują znaczne zróżnicowanie proporcji płci młodych i bywają zarażone co najmniej trzema różnymi bakteriami endosymbiotycznymi, zdolnymi do zmieniania reprodukcji gospodarza. Bram Vanthournout z Uniwersytetu w Gandawie, którego artykuł ukazał się właśnie w piśmie BMC Evolutionary Biology, ujawnia, że chodzi o riketsje oraz reprezentantów dwóch innych rodzajów – Wolbachia i Cardinium. Eksperymenty pokazały, że zmienność stosunku płci była dziedziczona w linii matczynej, a usunięcie bakterii za pomocą antybiotyków przywracało normalną proporcję liczby samców i samic. Lęgi samic zakażonych Gram-ujemnymi bakteriami Wolbachia były silnie sfeminizowane, podczas gdy u niezarażonych samic proporcja młodych obojga płci podlegała wyrównaniu. Ponieważ lęgi samic zarażonych okazały się znacznie mniejsze, uśmiercanie męskich płodów wydaje się najbardziej prawdopodobnym mechanizmem.
  4. Z badań międzynarodowego operatora telefonii komórkowej T-Mobile wynika, że znacznie wzrosła liczba mężczyzn, którzy wkładają wiele uczucia w pisanie SMS-ów i nawet wiadomości do znajomych oraz przyjaciół tej samej płci kończą wirtualnym pocałunkiem (x). Zjawisko to rozpowszechniło się na tyle, że zaczęto mówić o nowym pokoleniu – metrotekstualistach, co nie bez powodu kojarzy się z opisanym po raz pierwszy przez Marka Simpsona metroseksualistą. Analiza odpowiedzi ujawniła, że aż 22% panów regularnie włącza całusy do SMS-ów przeznaczonych dla przyjaciół płci męskiej. Metrotekstualność jest najbardziej rozpowszechniona wśród osób w wieku 18-24 lat. Tutaj aż 75% mężczyzn systematycznie zamieszcza iksy w treści wiadomości, a 48% przyznaje, że praktyka ta stała się czymś powszednim wśród ich znajomych. Dwadzieścia trzy procent przedstawicieli tej grupy wiekowej dopuszcza wirtualne pocałunki nawet w ramach wymiany SMS-ów pomiędzy ludźmi niebędącymi bliskimi przyjaciółmi. Tego typu zwyczaje upowszechniły się również wśród starszych mężczyzn: jeden na 10 panów powyżej 55. roku życia także kończy wiadomość do kolegi całusem. Co ważne, podpisy odzwierciedlają pewną modę. Wg 52% respondentów, na oznaczenie pocałunku powinno się używać małej litery "x". Za wielką opowiada się jedynie 17%, a jedna osoba na trzy nie poprzestaje na jednej literze, rozmnażając cmoknięcia do wersji "xxxx". Psycholog kliniczny Ron Bracey podkreśla, że od wieków mężczyzn cechowała rezerwa emocjonalna. Upowszechnienie telefonów komórkowych i serwisów społecznościowych oznacza, że większa część komunikacji odbywa się na poziomie niewerbalnym i przez to wydaje się, że panom łatwiej jest dzielić się uczuciami z innymi, zwłaszcza z przyjaciółmi płci męskiej.
×
×
  • Create New...