Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'terapia' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 25 wyników

  1. Naukowcy wciąż szukają nowych metod diagnostycznych, pozwalających na skuteczniejsze leczenie raka piersi. W tym kierunku badania prowadzi również dr Aleksandra Markiewicz, szukając w organizmie chorych źródła informacji, które pozwolą prognozować ich podatność na terapie lekowe. Aleksandra Markiewicz z Zakładu Onkologii Translacyjnej Instytutu Biotechnologii Medycznej i Onkologii Doświadczalnej Uniwersytetu Gdańskiego i Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego w ramach pracy zespołu od kilkunastu lat zajmuje się analizą krążących komórek nowotworowych od chorych na raka piersi. W ramach tych badań opracowano już metodę pozwalającą na izolację i analizę krążących komórek nowotworowych na poziomie pojedynczych komórek. Teraz naukowcy - dzięki współpracy z chirurgami, onkologami i patomorfologami - zbiorą materiał od kobiet chorych na raka piersi w trakcie leczenia, wyizolują krążące komórki nowotworowe i krążące DNA nowotworowe, aby przygotować je do analiz genomicznych. O pracach informował Uniwersytet Gdański na swoich stronach internetowych. W prowadzonych badaniach będziemy poszukiwali we krwi chorych na raka piersi krążących komórek nowotworowych oraz krążącego DNA nowotworowego, czyli komórek i ich materiału genetycznego, które zostały uwolnione do krwi z guza pierwotnego bądź przerzutów – tłumaczy w rozmowie z serwisem Nauka w Polsce dr Aleksandra Markiewicz. Zidentyfikowane krążące komórki nowotworowe naukowcy pobiorą i zbadają pod kątem obecności kilkuset zmian (mutacji) w ich DNA, które mogą świadczyć o wrażliwości czy oporności na leczenie. Specjalistyczny sprzęt, który pozwoli sprawniej pobierać pojedyncze komórki od chorych na raka piersi, a także wszystkie materiały i odczynniki niezbędne do izolacji i obróbki molekularnej tych komórek z pobranych próbek, zostanie zakupiony w ramach dofinansowania z programu OPUS 20 + LAP. Naukowcy sprawdzą też, czy podobny profil zmian obecny jest w guzie pierwotnym i krążącym DNA nowotworowym. Te dane chcemy dodatkowo skorelować z identyfikacją mechanizmów oporności nowotworu na leczenie – zapowiada dr Markiewicz. Obecność krążących komórek nowotworowych w organiźmie jest czynnikiem informującym o złej prognozie chorych. Jak tłumaczyła dr Markiewicz, wewnętrzna agresywność krążących komórek nowotworowych może być różna w zależności od ich charakterystyki molekularnej. Ta różnorodność sprawia też, że większość metod nie pozwala na wychwycenie szerokiego spektrum krążących komórek nowotworowych, przez co nasza wiedza na ich temat jest wciąż niewystarczająca – przyznała badaczka. Dlatego naukowcy chcą izolować wiele fenotypów (rodzajów) tych komórek i identyfikować charakterystyczne dla nich zmiany w DNA, które mogą być związane z ich agresywnością, bądź być celami terapii ukierunkowanych molekularnie – tłumaczy. Ponieważ krążące komórki nowotworowe są rzadkie i heterogenne, chcemy je profilować na poziomie każdej pojedynczej zidentyfikowanej komórki, co wymaga bardzo zaawansowanych metod profilowania – powiedziała dr Markiewicz. Badania tego typu są niezbędne, żeby pokazać, jak ewoluuje choroba nowotworowa w trakcie leczenia, i jakie parametry są najbardziej pomocne w ocenie skuteczności leczenia i ryzyka nawrotu - najszybciej, jak to możliwe. Liczymy na to, że uda się ustalić nowe cele terapeutyczne w oparciu o profilowanie właśnie tych krążących markerów (krążących we krwi komórek nowotworowych czy krążącego DNA nowotworowego) a nie tylko guza pierwotnego, który jest analizowany w klasycznym postępowanie diagnostycznym – powiedziała dr Markiewicz. Jak wyjaśniła, nowotwory charakteryzują się dużą heterogennością - w obrębie guza pierwotnego można znaleźć wiele populacji (klonów) komórek nowotworowych, różniących się między sobą profilem molekularnym i tym samym wrażliwością na terapie. Dr Markiewicz mówi, że w badaniach chce iść o krok dalej: nie tylko zbadać molekularną heterogenność guza pierwotnego, ale i komórek nowotworowych z niego uwolnionych, czyli krążących komórek nowotworowych, które mogą stanowić najbardziej agresywną grupę komórek nowotworowych w organizmie. Komórki te izoluje się z próbki krwi pobranej od pacjentki w czasie rutynowych badań. Jak zaznaczyła badaczka, ze względu na małą inwazyjność procedury pobierania krwi, proces ten może być powtarzany, co umożliwia częste monitorowanie zmian profilu molekularnego krążących komórek nowotworowych czy krążącego DNA nowotworowego i tym samym pozwala na bieżąco oceniać efektywność terapii. Możliwość szybkiej oceny rozwijającej się oporności byłaby dla lekarzy narzędziem pozwalającym na szybszą interwencję terapeutyczną, zmiany leczenia na inne, możliwie bardziej dopasowane do konkretnego pacjenta w danym momencie – podkreśliła. Możliwość wykorzystania krążących komórek nowotworowych czy krążącego DNA nowotworowego do monitorowania odpowiedzi na leczenie jest coraz częściej badana. My jednak włączamy do naszych analiz bardzo szerokie profilowanie różnych typów krążących komórek nowotworowych, które trudno uchwycić klasycznymi metodami detekcji. Dzięki temu liczymy na uzyskanie większej ilości informacji na temat choroby nowotworowej – podsumowała dr Markiewicz. Pytana, dlaczego właśnie takimi badaniami się zajęła, mówi, że zafascynowało ją podłoże molekularne i mechanizmy, jakie wykorzystują komórki nowotworowe do tego, żeby rozprzestrzeniać się w organizmie. Mimo że komórki nowotworowe wywodzą się z naszych własnych komórek, potrafią zaskakująco dobrze ukrywać się przed układem odpornościowym, z jednej strony wyłączać, z drugiej wyłączać programy molekularne w celu przeżycia i wzrostu. Wspaniale byłoby poznać, jak można przechytrzyć te komórki w celu ich unicestwienia – powiedziała badaczka. Analiz genomicznych na zebranym przez zespół dr Markiewicz materiale dokona zespół z niemieckiego Uniwersytetu w Ratyzbonie (będący pionierem badań na pojedynczych komórkach) pod opieką dr Zbigniewa Czyż i prof. Christopha Kleina. Współpraca polskich i niemieckich naukowców będzie możliwa w ramach programu OPUS 20 + LAP, na który zespół dr Markiewicz otrzymał dofinansowanie w wysokości 1 154 743 zł. Naukowcy z Uniwersytetu w Ratyzbonie otrzymali równoległe finansowanie z niemieckiej instytucji finansującej (Deutsche Forschungsgemeinschaft) na ten wspólny projekt pt. „Genomiczne profilowanie krążących markerów i sparowanych guzów pierwotnych od chorych na raka piersi". Według prognoz epidemiologicznych nowotwory staną się głównym zabójcą w XXI wieku. Na świecie obserwuje się wzrost zachorowań na raka piersi, dlatego coraz więcej chorych będzie leczonych na raka piersi. Wczesne wykrycie nowotworu wiąże się z lepszym rokowaniem, ale dobór właściwej terapii i monitorowanie odpowiedzi czy możliwych nawrotów choroby jest wciąż bardzo istotny dla kontroli choroby nowotworowej – powiedziała badaczka. « powrót do artykułu
  2. W chorobie Parkinsona dochodzi do zniszczenia neuronów istoty czarnej, które wytwarzają dopaminę. Leczenie polega więc na podawaniu leków przekształcających się w dopaminę lub zwiększających wydzielanie endogennego neuroprzekaźnika. Efektami ubocznymi terapii są m.in. hiperseksualność oraz hazard, a teraz do tej listy dopisano kolejną pozycję - niepohamowaną chęć poświęcenia się sztuce. Neurolodzy z mediolańskiego Centrum Parkinsonimu i Zaburzeń Ruchu (Centro Parkinson e Disordini del Moviment) zauważyli, że pod wpływem leczenia niektórzy pacjenci zaczęli nagle malować, rzeźbić czy pisać wiersze. Włosi badali grupę 36 chorych z parkinsonizmem (u 18 nagle pojawiła się działalność artystyczna, u 18 nie) oraz równoliczną grupę kontrolną zdrowych osób. Pacjentów kwalifikowano do podgrupy artystycznej, jeżeli po wdrożeniu terapii dopaminą zaczęli się przez 2 lub więcej godzin dziennie oddawać tworzeniu - wyjaśnia dr Margherita Canesi, wg której zapędy artystyczne nie są nieprawidłowymi zachowaniami, takimi jak zaburzenia kontroli impulsów czy stereotypie (powtarzanie bezcelowych lub rytualnych ruchów). W jakie rodzaje działalności artystycznej najczęściej angażowali się badani? Na pierwszym miejscu zdecydowanie uplasowało się malowanie i rysowanie (83%). Połowa ochotników poświęcała się pisaniu wierszy lub powieści, a 28% rzeźbieniu. U 78% ujawniało się zamiłowanie do więcej niż jednej dziedziny. Wyniki uzyskane w Teście Twórczego Myślenia Torrance'a przez twórczą podgrupę parkinsoników przypominały wyniki typowe dla grupy kontrolnej. Podgrupa bez zapędów twórczych nie wypadała już tak dobrze. Nie stwierdzono korelacji między punktacją zdobytą w Teście Torrance'a i Skali Impulsywności Barratta. Skoro nie chodzi o zaburzenia kontroli impulsów, skąd zatem nieodparta chęć tworzenia? Sądzimy, że popęd do kreatywności może stanowić przejaw wrodzonych zdolności, które [wreszcie] mogły ujrzeć światło dzienne. Niewykluczone, że dzieje się tak wskutek powtarzania nagradzających zachowań [dopamina jest neuroprzekaźnikiem układu nagrody].
  3. Chorzy z zaawansowanym wirusowym zapaleniem wątroby typu C lepiej reagują na leczenie, gdy podczas terapii piją kawę (Gastroenterology). Naukowcy z amerykańskiego National Cancer Institute zauważyli, że gdy przyjmując rybawirynę i peginterferon, ludzie wypijali 2-3 filiżanki kawy dziennie, 2-krotnie częściej reagowali na leczenie niż osoby niesięgające po małą czarną. Spożycie kawy było związane z niższym poziomem enzymów wątrobowych, ograniczeniem postępów przewlekłej choroby i zmniejszeniem częstości występowania nowotworu wątroby - ujawnia dr Neal Freedman. W grupie osób niepijących kawy wczesna odpowiedź przeciwwirusowa wystąpiła u 46%, u 26% w 20. tyg. leczenia w surowicy krwi nie wykryto RNA wirusa HCV, u 22% w 48. tyg. leczenia, a u 11% wystąpiła trwała odpowiedź przeciwwirusowa. Dla porównania, w grupie pijącej podczas terapii kawę wartości te wyniosły, odpowiednio, 73, 52, 49 i 26%. Większe spożycie kawy powiązano kiedyś z wolniejszymi postępami choroby wątroby istniejącej przed zakażeniem HCV oraz mniejszym ryzykiem rozwoju nowotworu wątroby, jednak relacji kawy i reakcji na terapię anty-HCV przyglądano się po raz pierwszy. Ponieważ w przypadku pacjentów uwzględnionych w Hepatitis C Antiviral Long-term Treatment against Cirrhosis Trial wcześniej nie powiodła się terapia interferonem, nie wiadomo, czy uzyskane wyniki można zgeneralizować na wszystkie grupy chorych. Amerykanie uważają, że w przyszłości trzeba będzie zatem zebrać grupę osób z mniej zaawansowaną chorobą, które nie były wcześniej leczone lub poddano je terapii lekami nowszej generacji.
  4. Przedstawicielom rasy białej koncentrowanie się na pozytywnych emocjach pomaga zwalczyć stres i wyjść z depresji. Azjatom tego typu terapia nie pomaga, a nawet może nawet zaszkodzić (Emotion). Fakt, że kładzenie nacisku na pozytywne emocje nie pomaga przedstawicielom rasy żółtej, powinno się uwzględnić, planując akcje pomocowe np. dla Japończyków poszkodowanych w marcowym trzęsieniu ziemi. Odmienności w reagowaniu są tym ważniejsze, że Azjaci stanowią 60% światowej populacji. Prof. Janxin Leu z University of Washington uważa, że w przypadku osób o żółtym kolorze skóry lepiej sprawdzi się terapia poznawczo-behawioralna oparta na uważności (ang. mindfulness-based cognitive therapy, MBCT), w ramach której zachęca się pacjentów do zwracania uwagi na dobre i złe zjawiska. Jednocześnie terapeuta podkreśla, że wszystko przemija: nie tylko dobro, ale i zło. Zespół Leu poprosił 633 studentów – azjatyckich imigrantów oraz Amerykanów pochodzenia azjatyckiego i europejskiego – o ocenę poziomu doświadczanego stresu, depresji oraz stwierdzenie, jak często czują się smutni, bezwartościowi albo zmagają się ze zmianami w zakresie snu i apetytu. Poza tym badani szacowali intensywność ewentualnych pozytywnych emocji, w tym pogody ducha, radości i zaufania. Im Amerykanie pochodzenia europejskiego doświadczali więcej pozytywnych emocji, o tym mniejszym stresie czy depresji wspominali. Nieco słabszy związek odnotowano u Amerykanów pochodzenia azjatyckiego, natomiast u Azjatów nie występowała żadna korelacja między pozytywnymi emocjami a depresją i stresem. Leu tłumaczy, że u Azjatów często występują mieszane emocje, co może mieć związek m.in. z buddyzmem, który postuluje, że szczęście prowadzi do cierpienia albo jest niemożliwe do osiągnięcia. W przypadku wygranej na loterii lub w konkursie przedstawiciel wschodniego kręgu kulturowego często odpowie: "Jestem tak szczęśliwy, że aż się boję". Zadowolenie z osiągnięć łączy się tu z obawą dotyczącą reakcji osób z otoczenia. Szczęście sygnalizuje, że później wydarzy się coś złego, [co w gruncie rzeczy sprowadza się do przekonania], że szczęście to coś przelotnego. Odmienność reakcji Azjatów może mieć też podłoże w koncepcji Yin i Yang, gdzie wspomina się o równowadze między dobrem a złem.
  5. Na politechnice w Montrealu powstał pierwszy na świecie zdalnie sterowany system dostarczania leków do wybranych komórek. Naukowcy pracujący pod kierunkiem profesora Sylvaina Martela wykorzystali urządzenie do rezonansu magnetycznego podczas zdalnego sterowania nośnikiem leków. Medykamenty zostały wprowadzone do organizmu żywego królika, powędrowały przez arterię do wybranego obszaru nerki, gdzie lekarstwo uwolniono. Terapeutyczne magnetyczne mikronośniki (TMMC- therapeutic magnetic microcarriers) zostały stworzone przez doktoranta Pierre'a Pouponneau'a, który pracował pod kierunkiem profesorów Jeana-Christophe'a Leroux oraz Martela. Nośniki zbudowane są z biodegradowalnych polimerów i mają średnicę 50 mikrometrów. Wewnątrz zamknięto lekarstwo - w tym przypadku była to doksorubicyna - oraz magnetyczne nanocząsteczki. Dzięki nim właśnie możliwe było wykorzystanie MRI do sterowania wędrówką kapsułek przez tętnicę wątrobową do nerek. Wyniki eksperymentu opublikowano w piśmie Biomaterials a autorzy wynalazku otrzymali już patent w USA.
  6. Wykorzystując wirtualną rzeczywistość i skoordynowaną z oglądaną w niej rzeczywistą stymulację ciała, można sprawić, że człowiek czuje się dużo grubszy, niż jest w rzeczywistości. Naukowcy uważają, że tego typu złudzenia uda się kiedyś uwzględnić w terapii zaburzeń obrazu ciała. Wcześniej inni naukowcy, np. z Oksfordu, także badali podobne zjawiska. Doskonałym przykładem jest złudzenie gumowej ręki, która przy odpowiednim scenariuszu zostaje uznana przez mózg za własną. Jeśli ręce własna i gumowa są dotykane lub potrząsane w ten sam sposób w tym samym czasie, w pewnym momencie ochotnik zaczyna czuć, że jego dłoń znajduje się tam, gdzie fałszywa dłoń z gumy. W najnowszym doświadczeniu zespołu Mela Slatera – pracownika Uniwersytetu Barcelońskiego i Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego – wzięło udział 22 ochotników. Wkładali oni specjalne gogle, na których wyświetlano obraz pałeczki uderzającej w dużo większy od ich prawdziwego brzuch. W ciągu czterech minut badani słyszeli przez słuchawki muzykę z nieregularnym rytmem i mieli go wystukiwać pałeczką na brzuchu. Gdy własnoręczne uderzenia skoordynowano z wirtualnymi stuknięciami, ludzie przeważnie wspominali, że odczuwają swoje ciało jako większe niż zwykle. Chociaż spodziewałem się takich wyników, zaskakuje mnie, jak liberalny jest mózg w zezwalaniu na oczywiste zmiany ciała – wyznaje Slater. Jak wykorzystać to złudzenie w praktyce? Skoro można przekonać kogoś szczupłego, że przytył, można też sprawić, że ktoś z nadmierną wagą wirtualnie schudnie. Jeśli dana osoba cierpi z powodu nadmiernej wagi, to prosty sposób na zademonstrowanie jej korzyści wynikających z przestrzegania zdrowej diety.
  7. Kobiety w ciąży nie powinny jeść pewnych pokarmów, takich jak miękkie sery pleśniowe, zwłaszcza z niepasteryzowanego mleka. Badanie przeprowadzone przez naukowców z brytyjskiej Agencji Ochrony Zdrowia (Health Protection Agency, HPA) wskazuje, że te same ograniczenia dietetyczne, związane z ryzykiem zapadnięcia na listeriozę, dotyczą również osób z chorobami nowotworowymi. Szczególną ostrożność powinni zachować ludzie przechodzący chemioterapię. I ciąża, i chemioterapia wiążą się z obniżeniem odporności organizmu. Listerioza jest bakteryjną chorobą zakaźną, wywoływaną przez Gram-dodatnie pałeczki Listeria monocytogenes. Zakażenie często przebiega bezobjawowo, ale gdy symptomy już wystąpią, przypominają grypę. Należą do nich gorączka, bóle mięśni, wymioty czy biegunka. Obecnie pacjentów, którym podawane są wysokie dawki chemioterapeutyków, należy przestrzegać przed zatruciami pokarmowymi. Opisywane studium sugeruje, że zalecenie to powinno się rozszerzyć na wszystkich chorych, poddawanych jakiemukolwiek leczeniu upośledzającemu odporność – podkreśla Martin Ledwick z Cancer Research UK. Zespół z HPA przejrzał przypadki 1413 osób, z wyłączeniem ciężarnych, które w latach 1999-2009zaraziły się w Anglii Listeria monocytogenes. Większość z nich cierpiała na schorzenia, które zwiększały podatność na zainfekowanie. Szczególnie narażeni byli pacjenci nowotworowi – ulegali zarażeniu 5-krotnie częściej od ludzi z innymi chorobami, np. cukrzycą. Największy odsetek zakażeń wyliczono dla chorych z nowotworami krwi. Nasze badanie pokazało, że ludziom przechodzącym terapie antynowotworowe oraz cierpiącym na szereg schorzeń, w tym cukrzycę oraz choroby nerek czy wątroby, powinno się doradzać, jak chronić swoje zdrowie. Bakterie z rodzaju Listeria mogą wywołać poważną chorobę lub w przypadku osób z inną groźną przypadłością prowadzić nawet do śmierci – podsumowuje dr Bob Adak z HPA.
  8. Poszukując substancji skutecznie zwalczających agresywne typy nowotworów mózgu, naukowcy na występującą w cebulach żonkili narcyklazynę. Swoje odkrycia opisali na łamach listopadowego wydania The FASEB Journal. By pomóc pacjentom z pierwotnymi nowotworami mózgu, m.in. glejakami, i przerzutami, w ciągu 3-4 lat zamierzamy doprowadzić do testów klinicznych pochodnych narcyklazyny – deklaruje dr Robert Kiss z Laboratorium Toksykologii Instytutu Farmakologii Université Libre de Bruxelles. Narcyklazyna miałaby stanowić uzupełnienie tradycyjnych metod terapii. Belgijski zespół wykorzystał techniki komputerowe, by zidentyfikować cel obierany przez narcyklazynę w komórkach nowotworowych. Od początku wydawało się, że będzie nim najpewniej czynnik elongacyjny eEF1A (elongacja to wydłużanie białek na rybosomie). Już wcześniej wykazano bowiem, że jego nadekspresja może skutkować transformacją nowotworową. Naukowcy przeszczepili też genetycznie zmodyfikowanym myszom komórki z przerzutów czerniaka złośliwego do mózgu. Okazało się, że gryzonie, którym podawano narcyklazynę, przeżywały znacznie dłużej niż zwierzęta nieleczone. Członkowie zespołu Kissa sądzą, że narcyklazyna wybiórczo hamuje namnażanie agresywnych komórek nowotworowych, nie wpływając przy tym negatywnie na zdrowe komórki.
  9. Łagodne położeniowe zawroty głowy (ŁNPZG) są wywoływane zmianami położenia głowy oraz szyi i mają związek z patologią ucha wewnętrznego. Czynnikami ryzyka wystąpienia tej dolegliwością są uraz głowy, starzenie się (wiek powyżej 60 lat) oraz zapalenie ucha. Kanadyjscy naukowcy skonstruowali jednak urządzenie DizzyFIX, dzięki któremu skuteczną rehabilitację można prowadzić samemu w domu. Objawy ŁNPZG pojawiają się, gdy chory spogląda w górę, przewraca się na łóżku, wstaje lub po coś się schyla. W wyniku uszkodzenia narządu otolitowego fragmenty kamyczków błędnikowych, które oderwały się np. podczas uderzenia w głowę, tworzą patologiczne złogi. Podczas ruchów dostają się one do kanałów półkolistych i przy pewnych ustawieniach głowy wywołują zawroty. W tzw. osklepkowym końcu kanału w galaretowatej masie zatopione są komórki rzęsate. Mogą one reagować na ruchy endolimfy hamowaniem bądź pobudzeniem. Osklepek jest ustawiony w poprzek kanału, dla kawałków kamyczków stanowi więc nieprzepuszczalną barierę. Wg jednej z teorii wyjaśniających patomechanizm ŁNPZG (cupulolithiasis), patologiczne złogi osadzają się na powierzchni osklepka, a kiedy go odchylają, dochodzi do napadu. Hipoteza canalolithiasis głosi z kolei, że fragmenty węglanu wapnia swobodnie unoszą się w endolimfie i tylko podczas określonych ruchów – dzięki grawitacji oraz siłom hydrodynamicznym – podlegają ssaniu pociągającemu i odkształcają osklepek. Narząd przedsionkowy zostaje pobudzony, a wtedy pacjent odczuwa zawroty głowy. Leczenie ŁNPZG może być farmakologiczne, często stosuje się jednak manewr Epleya (manewr repozycyjny). Jest on skuteczny, ale pacjenci miewają problemy z zapamiętaniem procedury: jak, pod jakim kątem i po jakim czasie obracać głowę. Z tego powodu dr Matthew Bromwich i zespół ze Szpitala Dziecięcego Wschodniego Ontario opracowali DizzyFIX. Urządzenie przymocowuje się do brzegu zwykłej czapki bejsbolowej. Można je kupić za 150 dolarów. Bromwich został dyrektorem wykonawczym firmy Clearwater Clinical Limited, która zajmuje się jego produkcją. Aparat składa się z plastikowej rurki, przyczepianej do nakrycia głowy w taki sposób, by chory ją widział. Wewnątrz znajduje się gęsta ciecz i kulka. Kiedy człowiek się rusza, obiekt również zmienia swoje położenie. Podczas ataku zadanie pacjenta polega na przeprowadzeniu kamyczka przez tubę. Kształt rurki zaprojektowano w taki sposób, by podczas kręcenia głowa powtórzyć manewr Epleya. Kulka przemieszcza się tylko wtedy, gdy właściciel czapki wykonuje manewr repozycyjny prawidłowo. W ramach studium Kanadyjczycy przetestowali DizzyFIX na 40 pacjentach z ŁNPZG. Po jednym tygodniu terapii u 35 osób (88%) zawroty głowy zniknęły. Co więcej, nie wystąpiły żadne poważniejsze komplikacje. W eksperymencie nie uwzględniono grupy kontrolnej, lecz Bromwich uważa, że wyniki uzyskane za pomocą tuby mocowanej do czapki są porównywalne do zabiegów wykonywanych pod nadzorem lekarza. Nawroty choroby są powszechne (dotyczą ok. 60% chorych) zarówno podczas terapii prowadzonej w domu, jak i pod okiem fachowca. W tym pierwszym przypadku wystarczy jednak tylko założyć czapkę, a w drugim trzeba sięgnąć po leki lub skonsultować się ponownie ze specjalistą.
  10. Jedzenie pieczonego rabarbaru - rzewienia - okazuje się korzystne dla zdrowia. Dwudziestominutowa obróbka cieplna znacznie zwiększa bowiem stężenie antynowotworowych polifenoli w tej bylinie warzywnej z rodziny rdestowatych. Na podwieczorek i nie tylko warto więc sięgnąć po drożdżowe ciasto lub tartę z rabarbarem... Naukowcy z Sheffield Hallam University i Scottish Crop Research Institut wyjaśniają, że polifenole wybiórczo zabijają bądź nie dopuszczają do wzrostu komórek nowotworowych. Wg nich, można opracować mniej toksyczne metody terapii, które byłyby skuteczne nawet w niepoddających się dotąd leczeniu przypadkach. Akademicy zamierzają wykorzystać uzyskane wyniki podczas studiów nad wpływem rabarbarowych polifenoli na leukocyty zmienione w przebiegu białaczki. Naukowcy planują wypracować jak najlepsze połączenie polifenoli i standardowych chemioterapeutyków. W ramach omawianego studium skupiono się na brytyjskim rabarbarze ogrodowym, zwłaszcza na odmianie z południowego Yorkshire. Warto przypomnieć, że przed wiekami Chińczycy pilnie strzegli tajemnic rzewienia i dopiero w XVI stuleciu pierwsze rośliny posadzono właśnie na Wyspach Brytyjskich. Wtedy jednak okazało się, że w odróżnieniu od odmiany orientalnej, ani rabarbar ogrodowy, ani kędzierzawy nie miały korzeni o osławionych właściwościach medycznych. Jak widać, nic straconego, bo uda się je zapewne wykorzystać w nieco inny sposób.
  11. Zbyt optymistyczne podejście utrudnia ludziom przestrzeganie diety. Wg japońskich psychologów, odrobina negatywnych emocji może pomóc w zmianie zachowania (BioPsychoSocial Medicine). Naukowcy przyglądali się wysiłkom otyłych osób, które w jednej z klinik uczestniczyły w programie zrzucania zbędnych kilogramów. Psycholodzy określili, do jakiego typu osobowościowego przynależą poszczególni pacjenci. Stwierdzili, że wszyscy stawali się bardziej optymistyczni, gdy wskazówka wagi opadała, co pozwalało im obstawać przy nowym trybie życia. Jeśli jednak ktoś zaczynał ze zbyt optymistycznym nastawieniem, początkowo miał problemy ze schudnięciem. Hitomi Saito z Doshisha University w Kioto i zespół sporządzili profile psychologiczne 101 otyłych pacjentów, którzy przechodzili półroczną terapię (poradnictwo, kontrola dietetyczna plus program ćwiczeń) w Kansai Medical University Hospital Obesity Clinic. Uczestnicy eksperymentu dwukrotnie wypełniali zestaw kwestionariuszy: przed przyjęciem do kliniki i po jej opuszczeniu. Szybko stało się jasne, że ludzie, którzy dzięki konsultacjom byli w stanie zwiększyć samoświadomość, chudli z większym prawdopodobieństwem niż ci, którym się ta sztuka nie udała. Wyniki wspierają wcześniejsze odkrycia, że nieco negatywnych emocji oddziałuje korzystnie na modyfikację zachowania, gdyż pacjenci bardziej się przejmują swoim stanem i chorobą. Ogólna poprawa nastawienia ma też, oczywiście, swoje plusy. To niezwykle ważne, by wspierać samoskuteczność i samokontrolę pacjentów, ponieważ pozwala im to opanować stres psychologiczny i podtrzymać zmniejszoną wagę.
  12. Eksperymentalna metoda leczenia stwardnienia rozsianego wywołuje u myszy całkowity odwrót choroby. Być może działa w ten sam sposób na ludzi – uważają kanadyjscy naukowcy. Badacze z McGill University i Jewish General Hospital wspólnie zaproponowali metodę GIFT15. Remisja następuje w wyniku stłumienia reakcji układu odpornościowego. Oznacza to, że można ją będzie wykorzystać w leczeniu innych chorób autoimmunologicznych, w tym choroby Leśniowskiego-Crohna, tocznia rumieniowatego układowego czy reumatoidalnego zapalenia stawów. Niewykluczone, że przydałaby się też do kontrolowania odpowiedzi układu odpornościowego u pacjentów z przeszczepionymi narządami. Stosowane dotąd terapie immunosupresyjne polegają na podawaniu odpowiednich związków chemicznych, GIFT15 wykorzystuje zaś własne komórki organizmu. Takie działanie pozwala precyzyjniej namierzyć i trafić w cel. Dr Jacques Galipeau i zespół połączyli w jedno dwa białka: GSM-CSF i interleukinę 15 (IL-15). W ten sposób uzyskali nowy hormon białkowy GIFT15, od którego pochodzi nazwa metody. Znacie mitologiczne zwierzęta, posiadające głowę orła i ciało lwa? Nazywa się je chimerami. W sensie lirycznym coś takiego właśnie stworzyliśmy. GIFT15 jest nowym hormonem złożonym z dwóch różnych białek, które po połączeniu dają zupełnie niespodziewany efekt biologiczny. W skrócie polega on na przekształceniu limfocytów B, w zwykłych okolicznościach odpowiadających za odpowiedź odpornościową humoralną, w komórki tłumiące reakcję odpornościową. W odróżnieniu od limfocytów T, przykłady naturalnie występujących immunosupresyjnych limfocytów B prawie nie są znane, dlatego pomysł ich wykorzystania do kontrolowania odporności jest prawdziwą nowością. Galipeau, który najwyraźniej lubuje się w obrazowych porównaniach, uważa, że pod wpływem GIFT15 limfocyty B przechodzą transformację na wzór Supermana lub à la dr Jekyll-mister Hyde, stając się potężnymi regulatorami. Można to przeprowadzić w szalce Petriego. Wystarczy pobrać limfocyty B od myszy i skropić je GIFT15, uzyskując efekt Jekylla-Hyde'a. Potem wprowadzamy je dożylnie gryzoniom ze stwardnieniem rozsianym, a choroba znika. Galipeau zastrzega tylko, że choroba musi być uchwycona we wczesnym stadium. Trzeba też potwierdzić skuteczność i bezpieczeństwo metody dla ludzi. U myszy nie zaobserwowano znaczących efektów ubocznych, a do wyleczenia starczała pojedyncza dawka.
  13. Choć zwycięstwo nad nowotworem jest traktowane przez wielu jak zwycięski los na loterii, często jest ono dopiero początkiem nowego, równie trudnego etapu życia. Jak pokazują najnowsze badania, osoby po zakończeniu leczenia onkologicznego mają ogromne problemy ze znalezieniem pracy. Wnioski ze studium, przeprowadzonego przez badaczy z Akademickiego Centrum Medycznego w Amsterdamie, są przytłaczające. Na podstawie analizy aż 20000 przypadków stwierdzili oni, że aż 33,8% osób, które pokonały wyniszczającą chorobę, nie może znaleźć pracy. Dla porównania, wśród osób, które nie przeszły nowotworu, odsetek ten był ponaddwukrotnie niższy i wynosił 15,2%. Przeżycie nowotworu jest związane z bezrobociem, podsumowuje dr Angela de Boer, główna autorka badania. Bezrobocie było wyższe wśród osób, które przeżyły raka piersi, przewodu pokarmowego oraz nowotwory kobiecych organów płciowych, lecz odsetek osób bez pracy nie był wyższy wśród tych, którzy przeżyli nowotwory krwi, raka prostaty lub jądra. Wyniki uzyskane przez zespół z Amsterdamu są niezwykle istotne dla całego społeczeństwa, gdyż niemal połowa pacjentów, których udaje się wyleczyć, kończy terapię w wieku produkcyjnym (przed 65. rokiem życia). Jak pokazują liczne badania, osoby te chciałyby powrócić do aktywności zawodowej choćby po to, by znów poczuć się jak pełnoprawni uczestnicy życia społecznego. Niestety, nie zawsze jest to łatwe. Choć pacjenci po wyleczeniu nowotworu są uznawani za zdrowych, często borykają się z wieloma problemami. Wśród najczęstszych komplikacji wymienia się przewlekłe zmęczenie, ból, zaburzenia poznawcze, stany lękowe oraz depresję. Znacznie utrudnia to powrót do pracy, co odbija się negatywnie nie tylko na ich statusie majątkowym, lecz także na samopoczuciu. Analiza przeprowadzona przez zespół dr de Boer miała charakter podsumowania, w którym zestawiono dane zawarte w 36 publikacjach na temat badań przeprowadzonych w różnych rejonach świata. Pod lupą naukowców znalazło się aż 20366 pacjentów skutecznie wyleczonych z nowotworu oraz 157603 osób, które nigdy nie zachorowały na choroby z tej grupy. Jak oceniają autorzy studium, możliwym rozwiązaniem niekorzystnej sytuacji byłoby skuteczniejsze leczenie niekorzystnych objawów ubocznych terapii. Oprócz tego, liczni naukowcy uważają, że równie istotne jest uświadamianie pacjentów o możliwych trudnościach związanych z pozornym zamknięciem przykrego rozdziału w ich życiu. Stwarza to ogromne pole do popisu dla psychologów klinicznych, których w Polsce, niestety, jest jak na lekarstwo...
  14. Żucie gumy z wysoką zawartością składnika wiążącego fosforany może pomóc obniżyć stężenie tych związków u dializowanych pacjentów z przewlekłą chorobą nerek, zmniejszając jednocześnie ryzyko wystąpienia u nich chorób serca. Hiperfosfatemia to zjawisko częste u dializowanych chorych z przewlekłą chorobą nerek. Wielu z nich cierpi na nią nawet wtedy, gdy poziom fosforanów przyjmowanych z pokarmem jest regulowany farmakologicznie. Ponieważ w ślinie również stwierdza się podwyższone stężenie fosforanów, Vincenzo Savica i Lorenzo A. Cal z Uniwersytetów w Mesynie i Padwie postanowili sprawdzić, co się stanie, gdy podczas posiłków chorzy będą zażywać przepisane leki, a pomiędzy nimi żuć 2 razy dziennie specjalną 20-mg gumę. W pionierskim eksperymencie wzięło udział 13 osób. Pierwsze spadki zaobserwowano już w pierwszym tygodniu terapii, a po 14 dniach stężenie fosforanów w ślinie było mniejsze od wyjściowego o 55%, a we krwi o 31%. Po przerwaniu leczenia poziom fosforanów w ślinie powrócił do wartości odnotowywanych przed rozpoczęciem studium już po 15 dniach, lecz stężenie we krwi zrównało się z odczytami wyjściowymi dopiero po miesiącu. Wyniki uzyskane przez włoski zespół są wstępne i muszą zostać potwierdzone w badaniach na szerszą skalę z wykorzystaniem placebo. Nie da się jednak zaprzeczyć, że są naprawdę zachęcające.
  15. Badacze z Uniwersytetu Rochester zaprojektowali "genetyczną bombę", która umożliwia masową produkcję toksyn w komórkach nowotworowych. Co ważne, zdrowa tkanka pozostaje praktycznie nietknięta. Nowatorskie rozwiązanie wykorzystuje właściwości genu Rad51, którego podwyższona aktywność (ekspresja) w dzielących się szybko komórkach nowotworowych jest znana już od kilku lat. Naukowcy, prowadzeni przez dr Verę Gorbunovą, zmodyfikowali tę sekwencję, usuwając z niej fragmenty odpowiedzialne za ograniczane jej aktywności. Uzyskany w ten sposób gen wciąż był uruchamiany w intensywnie dzielących się komórkach nowotworowych, lecz, pozbawiony "hamulca", podlegały w nich znacznie silniejszej ekspresji. Komórki zdrowe niemal w ogóle nie korzystają z Rad51, ponieważ intensywność podziałów komórkowych w zdrowej tkance jest wielokrotnie niższa. Aktywność Rad51 w typowym nowotworze jest około pięciokrotnie wyższa, niż w zdrowej tkance, lecz dzięki usunięciu sekwencji ograniczającej ekspresję tego genu udało się uzyskać różnice aktywności rzędu kilku, a nawet kilkunastu tysięcy razy. Jak wykorzystać unikalną cechę zmodyfikowanego genu? Badacze z Rochester uznali, że najlepiej będzie połączyć ze sobą odpowiedni fragment Rad51 oraz sekwencję kodującą bakteryjną toksynę błoniczą, produkowaną przez bakterie z gatunku Corynebacterium diphteriae. Uzyskano w ten sposób gen, którego produktem była silna trucizna, lecz aktywował się on wyłącznie w komórkach nowotworowych, prowadząc do ich zniszczenia. Wstępne testy wykazały, że pomysł doskonale sprawdza się w praktyce. W warunkach laboratoryjnych udało się skutecznie zlikwidować komórki kilku nowotworów, m.in. włókniakomięsaka oraz raka piersi i raka szyjki macicy. Testy przeprowadzone równolegle na zdrowych komórkach nie wywołały w nich większych szkód. Obecnie badacze z Rochester pracują nad stworzeniem wirusa, który pozwoli na dostarczenie terapeutycznego genu do możliwie wielu komórek w żywym organizmie. Jeżeli się to uda i wydajność procesu będzie dostatecznie wysoka, być może pewnego dnia leczenie nowotworu będzie się ograniczało do prostych wstrzyknięć "genetycznej bomby". Zanim jednak stanie się to możliwe, konieczne będą wieloletnie badania.
  16. Co łączy nowotwór z pogodą? Okazuje się, że nie tylko ich nieprzewidywalność. Zdaniem badaczy z Uniwersytetu Stanu Arizona oba zjawiska są na tyle podobne, że komputerowe algorytmy używane do przewidywania zmian pogody mogą posłużyć także do optymalizacji leczenia choroby. Eksperyment przeprowadzili lekarze ze szpitala św. Józefa oraz naukowcy z Wydziału Matematyki czołowej uczelni stanu Arizona. Za pomocą najnowszych technologii używanych zwykle do prognozowania pogody, stworzono trójwymiarową mapę mózgu, na którą naniesiono następnie "wirtualny nowotwór". Przeprowadzone przez program symulacje wskazały fragmenty guza krytyczne dla jego dalszego wzrostu, co umożliwiło przewidzenie dalszego rozwoju patologicznej tkanki oraz zaplanowanie terapii. Po potwierdzeniu skuteczności algorytmu na serii modeli, badacze postanowili podjąć ryzykowną próbę na żywym pacjencie. Po wprowadzeniu zdjęć zajętego przez chorobę mózgu chorego, program przewidział efekty poszczególnych rodzajów leczenia (chemioterapia, radioterapia, interwencja chirurga) i wybrał najlepszy z nich. Jak się później okazało, prognoza przygotowana przez komputer okazała się bardzo zbliżona do rzeczywistego wyniku zastosowanej terapii. Wyniki studium okazały się najdokładniejszym i najbardziej zbliżonym do rzeczywistych przykładów odtworzenia wzrostu złośliwych guzów mózgu, twierdzi dr Mark Preul, jeden z lekarzy biorących udział w eksperymencie. Jego zdaniem, osiągnięty sukces może stać się początkiem nowej metody postępowania z pacjentami oddziałów onkologicznych: technologia użyta w tym badaniu może otworzyć drogę ku lepszemu planowaniu terapii, pozwalając na uzyskanie wyników korzystniejszych dla pacjenta.
  17. Mamy kolejną złą wiadomość na temat bisfenolu A - związku używanego powszechnie m.in. do produkcji opakowań. Naukowcy z Uniwersytetu Cincinnati dowodzą, że powoduje on znaczne obniżenie skuteczności chemioterapii. Eksperyment, poprowadzony przez dr Nirę Ben-Jonathan, wykazał, że bisfenol A (BPA), związek używany podczas syntezy wielu tworzyw sztucznych używanych m.in. do produkcji różnego rodzaju opakowań, zwiększa produkcję białek odpowiedzialnych za ochronę komórek nowotworowych przed toksycznym działaniem chemioterapeutyków. Oporność na chemioterapię jest istotnym problemem dla pacjentów cierpiących na nowotwory, szczególnie tych, u których choroba silnie się rozwinęła lub doszło do przerzutów - tłumaczy dr Ben-Jonathan, zajmująca się badaniem właściwości BPA od ponad dziesięciu lat. Badaczka dodaje: ustalenie czynników składających się na rozwój tego zjawiska może pomóc nam zrozumieć, jakie cele powinniśmy atakować, by uczynić chemioterapię tak efektywną, jak to możliwe. Badania przeprowadzono po doniesieniach na temat innego związku, dietylostilbestrolu (DES). Przeprowadzone analizy wykazały, że substancja ta zwiększa ryzyko zachorowania na niektóre nowotwory i zmniejsza szansę na ich wyleczenie. Ze względu na podobieństwa strukturalne pomiędzy DES i BPA, naukowcy z Uniwersytetu Cincinnati postanowili zbadać, czy ten ostatni wykazuje podobne właściwości. Niestety okazało się, że tak, lecz mechanizm jego działania jest nieco inny. Aby zbadać wpływ bisfenolu A na komórki nowotworowe, użyto hodowli komórek raka piersi. Poddawano je ekspozycji na niewielkie dawki substancji, podobne do tych, które można wykryć we krwi typowego dorosłego człowieka. Eksperyment wykazał, że związek ten działa w sposób bardzo podobny do estrogenów. Co to oznacza? BPA nie przyśpiesza namnażania komórek nowotworowych w przeciwieństwie do DES, tłumaczy badaczka. Dodaje: jego działanie polega raczej na ochronie istniejących komórek przed śmiercią w reakcji na leki nowotworowe, przez co chemioterapia jest znacznie mniej skuteczna. Wpływ estrogenów na komórki raka piersi był znany już od dawna, lecz dotychczas nie było wiadomo, dlaczego choroba ta rozwija się także u osób po menopauzie, w których krwi stwierdza się znacznie niższe stężenie hormonów z tej grupy. Być może brakującym elementem tej układanki jest właśnie bisfenol A i jego wpływ na organizm. To nie pierwsze badania dowodzące szkodliwości BPA. Wcześniej udowodniono m.in. jego związek z otyłością, wzrostem ryzyka zachorowania na niektóre nowotwory oraz pogorszeniem zdolności uczenia się i zapamiętywania. Lawinowo pojawiające się doniesienia o niekorzystnym wpływie BPA na zdrowie człowieka spowodowały, że niektórzy producenci opakowań zaczęli stosować do ich wytwarzania inne, mniej szkodliwe substancje.
  18. Badacze z Wayne State University informują o obiecujących wynikach testów nad szczepionką, która w przyszłości ma szansę kompletnie wyleczyć aż 20-30% przypadków raka piersi u kobiet. Badania przeprowadzone na myszach potwierdzają stuprocentową skuteczność terapii przy braku toksyczności. Eksperymentalna terapia, której testy nadzorowała dr Wei-Zen Wei, polegała na wzbudzeniu w organizmie gospodarza reakcji immunologicznej na białko HER2. Należy ono do grupy receptorów reagujących na czynniki wzrostu tkanki nabłonkowej. Jest ono obecne na zdrowych komórkach, lecz w przypadku nowotworu dochodzi do jego nadmiernej syntezy lub niekontrolowanej aktywności, co prowadzi do nieprawidłowego rozrostu tkanki. Cechę taką wykazuje mniej więcej co czwarty nowotwór piersi u kobiet. Nowoczesna medycyna zna już kilka leków działających bezpośrednio na receptor HER2, lecz stosowanie niektórych z nich wywołuje poważne efekty uboczne. Dodatkowym problemem jest pojawiająca się w pewnym momencie oporność na leczenie. Uzyskane dotychczas informacje na temat skuteczności i bezpieczeństwa eksperymentalnej terapii pozwalają wierzyć, że wspomniane problemy mogą zostać zażegnane. Badacze potwierdzili nawet, że nowa metoda leczenia raka piersi działa nawet wtedy, gdy guz przestał reagować na stosowane zwykle preparaty. Głównym elementem terapii jest odpowiednio skonstruowany plazmid - niewielka cząsteczka DNA wystepująca w charakterystycznej, kolistej formie. Jest on zawieszany w roztworze zawierającym czynnik stymulujący odpowiedź immunologiczną, czyli tzw. adjuwant (różne rodzaje adjuwantów są dodawane do wszystkich stosowanych obecnie szczepionek niezależnie od ich przeznaczenia). Mieszanina jest dostarczana do organizmu myszy z zastosowaniem impulsów elektrycznych - w momencie przyłożenia napięcia dochodzi do chwilowego zaburzenia struktury błon komórkowych, dzięki czemu komórki "otwierają się" i pobierają plazmid wraz z adjuwantem. Podawane myszom DNA zawiera zmodyfikowany gen kodujący receptor HER2. Ze względów bezpieczeństwa jego sekwencja została skrócona, by wyeliminować zdolność białka do przekazywania sygnałów promujących podziały komórkowe. Gdy plazmid trafia do komórki, następuje synteza białek kodowanych przez zawarte w nim geny. Gwałtowna synteza ogromnej liczby cząsteczek receptora powoduje rozwinięcie skierowanej przeciwko niemu odpowiedzi immunologicznej. Na początku polega ona na eliminacji komórek zawierających plazmid, lecz na dalszym etapie układ odpornościowy "poszukuje" komorek wytwarzających HER2 i niszczy je. Co ważne, terapia oszczędza zdrowe komórki, posiadające na swojej powierzchni prawidłową liczbę receptorów. Przeprowadzony eksperyment nie jest pierwszą terapią nowotworu, w której głównym składnikiem są cząsteczki DNA. Kilka takich terapii, w tym jedna pochodząca z laboratorium dr. Wei, przechodzi obecnie testy kliniczne na ludziach. Obecnie jest jednak zbyt wcześnie, by precyzyjnie określić szansę na ich rejestrację i ostateczne dopuszczenie do użycia w rutynowej terapii. Opóźnienie to jest, oczywiście, spowodowane względami bezpieczeństwa. Z drugiej strony istnieje jednak nadzieja, że podobny typ szczepionek może być za kilka lat podawany osobom zdrowym, by zapobiegać rozwojowi nowotworów wykazujących nadprodukcję HER2.
  19. Badania nad fizjologią naczyń krwionośnych mają wiele istotnych zastosowań. Pozwalają lepiej zrozumieć ludzki organizm, poprawić skuteczność wspierających ich terapii, mają też nieocenioną wartość poznawczą. Ich przeprowadzenie bywa jednak problematyczne, gdyż ze względu na swoją bolesność lub stopień ryzyka mogą być trudne do zaakceptowania z punktu widzenia etyki. Z tego powodu poszukuje się modeli badawczych, umożliwiających poszerzanie wiedzy bez ingerencji w ciało człowieka. Jeden z nich, zapowiadający się bardzo obiecująco dla badaczy, opracowali naukowcy z Helmholtz Association of German Research Centres, niemieckiego zrzeszenia ośrodków badawczych. Opracowana przez Niemców metoda pozwala na stworzenie w organizmie myszy fragmentu układu krwionośnego, który rozwija się z ludzkich komórek i jest dokładnym odzwierciedleniem unaczynienia ludzkich narządów. Pozwala to rozwiązać odwieczny dylemat badaczy: czy lepiej jest narażać w wyniku badań ludzi, czy też ryzykować zafałszowaniem danych z powodu różnic w fizjologii człowieka i myszy. Technika opiera się na zaobserwowanym wcześniej zjawisku samorzutnego skupiania się komórek nabłonka naczyń krwionośnych (endotelium) w grudki zwane sferoidami. Helmut Augustin, jeden z twórców modelu, tłumaczy: Rozproszone komórki endotelium są skazane na śmierć. Ich skupianie się w sferoidy stabilizuje je. Utworzone sferoidy zanurza się w syntetycznej sieci kolagenowej, a następnie podaje do ciała gryzonia. Tak stworzony fragment układu krwionośnego może przetrwać nawet kilka miesięcy. W tym czasie wchodzi w interakcje z mysimi komórkami i włącza się do systemu krwionośnymi biorcy tego nietypowego przeszczepu. Myszy, na których przeprowadza się ten eksperyment, nie mogą być dobrane przypadkowo. Zwierzęta używane do takich badań rodzą się z upośledzeniem odporności, dzięki czemu ich organizmy nie odrzucają obcej tkanki tak, jak miałoby to miejsce przy przeszczepie do ciała zdrowego gryzonia. Transplantacja ludzkich naczyń krwionośnych do organizmu innego gatunku daje badaczom wspaniałe możliwości. Dzięki stworzonej przez Niemców metodzie możliwe stanie się prowadzenie analiz, które nie byłyby dostępne z zastosowaniem alternatywnych modeli. Pozwoli to nie tylko na poszerzenie wiedzy o fizjologii człowieka, lecz także ułatwi wykonywanie wielu obserwacji związanych np. z testowaniem nowych leków.
  20. Chińczycy zidentyfikowali 396 genów, które zwiększają podatność na uzależnienie od narkotyków i innych substancji psychoaktywnych. Badacze skupili się na 4 z nich: kokainie, opiatach, alkoholu oraz nikotynie. Udało się opisać 5 głównych szlaków molekularnych, które doprowadzają do uzależnienia (PLoS Computational Biology). Tego typu mapowanie przydaje się podczas diagnozowania złożonych chorób, np. nowotworowych, pomagając zawęzić zestaw branych pod uwagę genów oraz kodowanych przez nie białek. Analizy pomagają onkologom sprecyzować, z jakim nowotworem mają do czynienia oraz sformułować przewidywania dotyczące przebiegu choroby. Te szlaki mogą leżeć u podłoża odczuwanej nagrody oraz mechanizmów reagowania i powinny się stać celem efektywnej terapii całej gamy uzależnień. Chińczycy przejrzeli ponad 1000 publikacji, które ujrzały światło dzienne w ciągu ostatnich 30 lat. Wszystkie traktowały o związkach genów lub regionów chromosomów z uzależnieniami. W ten sposób sporządzono listę 1500 takich genów. Ponieważ niektóre z nich uaktywniały się częściej, ostatecznie liczba pozycji zmniejszyła się do 396. Wg ekspertów, geny odpowiadają za 60% podatności na uzależnienia.
  21. W przyszłym miesiącu w Holandii otwiera swoje podwoje pierwszy na świecie ośrodek leczenia nawykowego obgryzania paznokci. Powstaje on w miejscowości Venlo. Jego dyrektorem został Alain-Raymond van Abbe z Instytutu Patologicznej Onychofagii (Institute for Pathological Onychophagy, IPO). Naukowiec twierdzi, że opracował wraz ze swoim zespołem metodę uniemożliwiającą obgryzanie paznokci. To pierwsza placówka, która zajmuje się tym poważnym problemem. Spodziewamy się klientów z całego świata. Wstępne próby ujawniły ponoć niemal 100-procentową skuteczność holenderskiej terapii. Pacjenci zgłaszający się do ośrodka mogą się więc spodziewać całkowitego wyleczenia w ciągu zaledwie miesiąca. To niezwykle kusząca perspektywa dla kogoś, kto próbował już wszystkiego, by zerwać ze zgubnym nałogiem. Leczenie było skuteczne w przypadku 98% uczestników pierwszej tury testów klinicznych. Bardzo niewiele osób powróciło do dawnego zwyczaju. Badania wykazały, że paznokcie obgryza 15% dorosłych, aż 45% młodzieży oraz 33% małych dzieci. W holenderskim centrum do palców przymocowuje się specjalne urządzenie, które nie przeszkadza w wykonywaniu codziennych czynności, ale uniemożliwia obgryzanie. W tym czasie klienci przechodzą intensywną terapię psychologiczną, mogą też korzystać z poradnictwa.
  22. Australijska firma biotechnologiczna informuje o opracowaniu technologii dostarczania leków antynowotworowych bezpośrednio do komórek rakowych. Taki sposób leczenia pozwalałby uniknąć zatruwania całego organizmu chorego, do którego dochodzi podczas tradycyjnej chemioterapii. Dostarczenie leku bezpośrednio do komórki pozwoliłoby wielokrotnie zmniejszyć dawki leków i byłoby łatwiej tolerowane przez organizm pacjenta. Firma EnGeneIC stworzyła nanometrowej wielkości komórki, zawierające leki. Dzięki umieszczonym na powierzchni przeciwciałom, namierzają one komórki rakowe i przyczepiają się do nich. Australijczycy zapewniają, że podczas testów na naczelnych dowiedziono, że metoda jest całkowicie bezpieczna i zaobserwowano regresję nowotworów. EnGeneIC chce, o ile otrzyma zgodę odpowiednich władz, jeszcze w bieżącym roku rozpocząć testy na ludziach. Jennifer MacDiarmid, naukowiec biorący udział w pracach nad nową terapią, mówi, że po raz pierwszy istnieje realna szansa na stosowanie u pacjentów indywidualnego leczenia antynowotworowego. Jak to działa Do transportowania leków australijscy uczeni wykorzystali bakterie. Udało im się zmusić je do takiego podziału, by po nim pozostawały za każdym razem małe "baloniki” cytoplazmy, które można napełnić różnymi lekami. Te "baloniki” uczeni nazwali EDV (EnGeneIC Delivery Vehicle – pojazd dostawczy EnGeneIC). Są łatwe i tanie w produkcji oraz mogą zostać wykorzystane do dostarczania leków. Wyglądają jak bakterie, ale nie mają chromosomów i nie są żywe. A ponieważ mają sztywną błonę, nie dochodzi do ich zniszczenia podczas wstrzykiwania do ciała pacjenta i mogą dostarczyć lek w konkretne miejsce – mówi MacDiarmid. EDV mogą selektywnie wybierać swój cel dzięki odpowiednim przeciwciałom umieszczonym na ich powierzchni. Jedno z przeciwciał przyczepione jest do EDV i łączy się za pomocą specjalnej molekuły z drugim przeciwciałem, które jest specyficzne dla konkretnego rodzaju białka. Na przykład może to być receptor Her2, specyficzny dla komórek raka piersi. Dodatkową zaletą takiego rozwiązania są niewielkie rozmiary EDV. Ten "pojazd” ma jedynie 400 nanometrów średnicy, może więc przemieszczać się w układzie krwionośnym i bez najmniejszego problemu przedostaje się do guza. W ciągu 2 godzin po iniekcji, ponad 30% leku trafia do guza – mówią uczeni. Podczas testów na myszach EDV wypełniono lakiem, który zwalcza raka piersi, białaczkę i raka jajników. Następnie wstrzyknięto go zwierzętom. Zauważono u nich znaczne zmniejszenie się guzów, a jednocześnie organizm, dzięki niższej dawce, został znacznie mniej obciążony niż przy wykorzystaniu tradycyjnej chemioterapii. Podobne wyniki uzyskano podczas testów na psach. Eksperymenty na świniach i małpach wykazały, że EDV nie jest toksyczne i nie powoduje znaczącej reakcji immunologicznej. Dobrą wiadomością jest też fakt, że, jak dotąd, nie znaleziono leku, którego EDV nie mógłby dostarczyć, a stosowane dzięki nowej metodzie dawki są tysiące razy mniejsze, niż przy wykorzystaniu metod tradycyjnych. Co więcej EDV prawdopodobnie można wykorzystać też podczas innej nowatorskiej metody leczenia – interferencji RNA (RNAi).
  23. Prowadzeni przez doktora Chawnshanga Changa naukowcy z Centrum Medycznego University of Rochester odkryli, że substancja chemiczna "spokrewniona" z kurkuminą (żółtym barwnikiem wchodzącym w skład curry) może zwalczać tzw. chorobę Kennedy'ego. Jest to uwarunkowana genetycznie choroba neuronu ruchowego: rdzeniowo-opuszkowy zanik mięśni (ang. SBMA, spino-bulbar muscular atrophy). Dotyka ona tylko chłopców, a objawy pojawiają się w wieku dorosłym, po 30. roku życia. Należą do nich, m.in.: osłabienie i zanik mięśni, ginekomastia, zanik jąder, niepłodność (jest to wynik dysfunkcji receptorów androgenowych). Mylnie chorobę Kennedy'ego rozpoznaje się jako stwardnienie zanikowe boczne (SLA). Kiedy oznaczony symbolem ASC-J9 syntetyczny związek podawano myszom ze wszczepionym nieprawidłowym ludzkim genem AR, znacznie spowalniano rozwój choroby. Gryzonie stawały się bardziej mobilne, lepiej chodziły i rzadziej powłóczyły kończynami. Mięśnie zdawały się pracować normalnie. Co więcej, zwierzęta żyły o 40% dłużej od myszy, których nie poddano terapii i mogły mieć potomstwo. W neuronach ruchowych ponad 4-krotnie wzrosła aktywność czynnika wzrostu VEGF (Nature Medicine). Chcąc wpłynąć na receptory androgenowe, podczas badań usuwa się z organizmu substancje, które naturalnie wiążą się z nimi i je aktywują, np. testosteron. Chang podkreśla, że może to powodować wiele efektów ubocznych, dlatego jego zespół szukał czegoś, co bezpośrednio wpływałoby na receptory. Dzięki temu myszy leczone ASC-J9 były płodne. Próby kliniczne trzeba powtórzyć na ludziach.
  24. Badacze z University of Wales poinformowali o stworzeniu programu komputerowego, który może pomóc w leczeniu alkoholizmu. Miles Cox, profesor z University of Wales, który specjalizuje się w psychologii uzależnień, powiedział, że w życiu codziennym uwaga alkoholików jest bardzo często rozpraszana przez obiekty związane z alkoholem. Takim obiektem może być zarówno widok butelek z trunkami na wystawie sklepowej, jak i wyraz "piwo" na szyldzie restauracji. Osoby nieuzależnione mijają takie obiekty obojętnie, dla alkoholików są one jedna trudne do zignorowania. Zaczynają myśleć o smaku alkoholu, o tym jak dobrze się po nim czują – mówi Cox. To reakcja znana z badań Pawłowa – dodaje Damaris Rohsenow, dyrektor Centrum Badań nad Alkoholizmem i Uzależnieniami w Brown Medical School. Badania przeprowadzone za pomocą rezonansu magnetycznego wykazały, że u alkoholików, którym pokazano zdjęcia trunków, aktywują się obszary mózgu odpowiedzialne za pamięć i zwiększa się aktywność układu nagrody. U osób nieuzależnionych nie stwierdzono podwyższonej aktywności tych obszarów. Cox jest autorem programu, który ma pomóc alkoholikowi w radzeniu sobie z obiektami kojarzącymi się z alkoholem. Oprogramowanie pokazuje serię obrazków. Pierwszym z nich jest butelka alkoholu otoczona cienką ramką. Zadaniem pacjenta jest zidentyfikowanie koloru ramki. Na kolejnych obrazkach ramka staje się coraz cieńsza. Im szybciej pacjent rozwiązuje test, tym staje się on trudniejszy. Na końcu butelka z alkoholem prezentowana jest obok butelki z wodą sodową. Obie otoczone są ramkami, a użytkownik programu musi zidentyfikować kolor ramki wokół butelki z wodą. Program uczy ignorowania butelki alkoholu w sytuacjach, w których coraz trudniej jest tego dokonać. Podobne sposoby wykorzystywane były dotychczas podczas badania u alkoholików ich zdolności do skupienia uwagi, nigdy nie używano ich jednak podczas terapii. Podczas testów oprogramowania badano grupę 100 osób, które średnio wypijały 72 jednostki alkoholu tygodniowo (jednostka to ilość alkoholu równoważna tej, znajdującej się w kieliszku wina). Badanych wybrano spośród osób, które nie zgłaszały chęci leczenia, nie były leczone, ani nie wiedziały, że eksperyment ma działać leczniczo. Po jego przeprowadzeniu wszystkie jednak wyraziły chęć picia mniejszych ilości alkoholu. W ciągu kolejnych 4 tygodni uczestnicy leczenia wzięli udział w czterech 40-minutowych sesjach, podczas których wykorzystano opisywany program komputerowy. W sumie podczas tych sesji przed każdym z nich postawiono 2000 zadań związanych z ignorowaniem alkoholu. Po takim treningu badani byli mniej podatni na rozpraszające sygnały związane z alkoholem. Ponadto sygnalizowali, że mają mniej problemów z wysokoprocentowymi napojami, potrafią lepiej kontrolować swoje picie i wykazywali większą niż wcześniej chęć do zmian. O 12 jednostek miesięcznie spadało też ich średnie tygodniowe spożycie alkoholu. Efekty leczenia utrzymywały się też po kolejnych 3 miesiącach. Specjaliści uważają, że osiągnięte rezultaty są obiecujące, jednak jest zbyt wcześnie, by mówić o sukcesie. Zauważają, że dla wielu alkoholików nałóg jest tylko jednym z problemów, który jest przyczyną innych. Cox przygotowuje się obecnie do długoterminowych i zakrojonych na szerszą skalę testów.
  25. Lalki i pluszowe misie mogą pomóc osobom z chorobą Alzheimera w kontaktach i komunikowaniu się z innymi ludźmi. Zespół z Newcastle General Hospital badał ich pozytywny wpływ na pacjentów, po tym jak zauważono przywiązanie pewnej starszej pani do misia ofiarowanego jej przez syna. Chorzy przywiązują się do zabawek, dbają o nie, dzięki nim zyskują temat do rozmów. Wyniki studium zaprezentowano na konferencji Brytyjskiego Towarzystwa Psychologicznego (British Psychological Society). Dowody wskazują na to, że pacjentom powinno się oferować możliwość interakcji albo opiekowania się czymś, co dawałoby im poczucie posiadania czy odpowiedzialności za coś. Lalki wydają się łagodzić podniecenie lub niepokój, pomagają przezwyciężyć trudności komunikacyjne i wycofanie. Są niekiedy używane w "scenariuszach reminiscencji" (czyli przypominania) wcześniejszych nagradzających ról życiowych, np. rodzica. W niewielkim studium 14 pensjonariuszy domu opieki w Newcastle dostało albo lalkę, albo misia. Ich zachowanie oceniano po upływie 12 tygodni. Badacze zauważyli, że kontakty chorych z personelem i innymi pacjentami uległy poprawie. Dr Ian James powiedział, że używanie zabawek przy pomaganiu chorym z demencją już wcześniej było postrzegane jako cenny, niewymagający stosowania leków sposób radzenia sobie z zaburzeniami zachowania. Nam udało się przyjrzeć efektom wykorzystywania zabawek przez dłuższy czas. Sprawdzaliśmy też, czy pacjenci wybierają misie, czy raczej lalki. Mamy nadzieję, że nasze odkrycia pozwolą doradzać personelowi medycznemu innych placówek przy wykorzystaniu omawianej techniki. Zauważyliśmy, że osoby, które wcześniej w ogóle nie mówiły, zaczynały mówić. Zajmowanie się lalką nie cofa demencji, ale z pewnością poprawia jakość życia. Obecnie rozszerzono nieco zakres eksperymentu i ok. 50 osób ma misie lub lalki. Clive Evers, dyrektor ds. informacji Stowarzyszenia Alzheimerowskiego (Alzheimer's Society), podkreśla: Te ekscytujące i innowacyjne badania unaoczniają, jak istotne na każdym etapie demencji jest angażowanie ludzi w znaczące działania. Terapie przywiązania i przypominania są jedynymi sposobami nawiązania kontaktu z bardzo chorymi ludźmi. Evers dodaje jednak, że należy pamiętać, iż zabawki nie są dobre dla każdego pacjenta. Domy opieki muszą szukać takich form aktywności, które pasowałyby do konkretnej indywidualności.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...