Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37642
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Intel postanowił aż pięciokrotnie zwiększyć swoje zaangażowanie finansowe w badania uniwersyteckie. W ciągu najbliższych pięciu lat koncern przeznaczy na finansowanie szkół wyższych aż 100 milionów dolarów. Firma przekaże wybranym centrom badawczym średnio po 2,5 miliona USD rocznie. Najważniejszym beneficjentem będzie centrum obliczeń wizualnych na Stanford University. Intel zainteresowany jest sześcioma rodzajami badań. Są wśród nich tematy związane z mobilnością, bezpieczeństwem i systemami wbudowanym. Zainteresowane uczelnie wyższe mogą starać się o dofinansowanie od Intela. Do każdego z centrów Intel oddeleguje 4 swoich pracowników. Ponadto koncern będzie mógł zażądać przydzielenia do badań dodatkowych osób. Z jednej strony to duża szansa dla uczelni i samych naukowców, gdyż większa niż kiedyś ich liczba będzie mogła brać udział w pracach nad najnowszymi technologiami. Z drugiej jednak istnieje obawa, że może to oznaczać zbytnie powiązanie uczelni z jednym koncernem. Dużo o tym dyskutowaliśmy. Intel chce, by badania były otwarte i by rozwiązywały te problemy, nad którymi będą zastanawiali się sami naukowcy, a więc nie będzie nacisków na to, byśmy robili coś, czego nie będziemy uznawali za ważne - mówi profesor Pat Hanrahan, który stanie na czele wspomnianego już centrum przetwarzania wizualnego na Stanford. Jego laboratorium będzie pracowało nad symulacjami w czasie rzeczywistym, opracowaniem technik łatwiejszego tworzenia treści wirtualnych, rozpoznawaniem obrazów, rzeczywistością rozszerzoną, rzeczywistością wirtualną, inteligentnymi kamerami i grafiką komputerową. Profesor Hanrahan zauważa sporą różnicę pomiędzy finansowaniem badań przez prywatne firmy oraz z pieniędzy podatników. Państwo przeznacza pieniądze zwykle na badania krótkoterminowe i obarczone stosunkowo małym ryzykiem. Większość pieniędzy od firm prywatnych otrzymujemy na najbardziej szalone, ryzykowne badania - mówi uczony. Justin Rattner, prezes ds. technologicznych Intela, rozwiewa wątpliwości. To nie będą zamknięte laboratoria. Rozmawiamy właśnie z naszymi partnerami, ale jeszcze nie jesteśmy gotowi ujawnić listy firm, które będą uczestniczyły w finansowaniu laboratoriów. Jesteśmy otwarci na propozycje ze strony innych przedsiębiorstw oraz instytucji stanowych i federalnych. Rattner nie wyklucza nawet współpracy z bezpośrednimi konkurentami Intela, jak AMD czy Nvidią. Wszystko zależy od tego, jakie będą ich cele i jakiego wsparcia finansowego będą gotowi udzielić - mówi. Dodatkową zaletą nowego programu Intela jest fakt, iż wymusza on współpracę pomiędzy uczelniami. Laboratorium profesora Hanrahana będzie współpracowało z uczonymi z siedmiu różnych placówek naukowych - z uniwersytetów Cornell, Harvarda, Princeton, University of Washington oraz Uniwersytetu Kalifornijskiego z Berkeley, Davis i Irvine. W samym Stanford University centrum będzie zatrudniało 50 świeżo upieczonych magistrów i 30 pracowników naukowych. Nigdy nie miałem do czynienia z sytuacją, w której z zewnętrznego źródło finansowano 50 osób. To bezprecedensowa decyzja dotycząca finansowania badań uniwersyteckich z pieniędzy prywatnych. Później ci ludzie [zatrudnieni w takich centrach - red.] trafią do różnych firm, co i im przyniesie wielkie korzyści - mówi Hanrahana. Oczywiście Intel będzie wymagał od finansowanych przez siebie centrów uzyskiwania wyników. Po trzech latach pracy każde z centrów zostanie ocenione i wówczas zapadnie decyzja, czy otrzyma ono pieniądze na kolejne dwa lata działalności. Niezwykle ważnym punktem projektu jest oddelegowanie specjalistów Intela do pracy na uniwersytetach. Intel chce pobudzić ducha wspólnoty pomiędzy uczelniami. Wypisywanie czeku i wpadnięcie od czasu do czasu na uczelnię, by sprawdzić postępy prac, nie rodzi interakcji wymaganej do tego, by osiągnąć jak najlepsze rezultaty. Chcemy stworzyć klimat uniwersyteckiej współpracy, która będzie miała duży wpływ na przyszłe badania nad nowymi technologiami - mówi Rattner. Zauważa przy tym, że właśnie zbyt słaba współpraca pomiędzy uczelniami a przemysłem powoduje, iż często świetnie pomysły rodzące się w głowach uczonych nie zostają w praktyce zrealizowane.
  2. Zgodnie z oczekiwaniami w społeczeństwach zachodnich, dziewczynki powinny ładnie i schludnie wyglądać i być grzeczne. Chłopcy mogą zaś łobuzować, brudząc się przy tym. Filozof Sharyn Clough z Uniwersytetu Stanowego Oregonu uważa, że różnice w stereotypach płciowych mogą prowadzić do wzrostu częstości pewnych chorób – czytaj astmy, alergii i chorób autoimmunologicznych - u dorosłych kobiet. Hipoteza higieny, sformułowana przez epidemiologa Davida P. Strachana w 1989 r. na łamach British Medical Journal, została dobrze udokumentowana. Postuluje ona istnienie związku między nadmierną sterylnością (higienicznością) otoczenia a wzrostem zapadalności na astmę, alergie i choroby autoimmunologiczne. Wśród kobiet wskaźnik zachorowalności na nie jest wyższy, lecz rolę płci w tym kontekście bada się raczej rzadko. W artykule z najnowszego numeru pisma Social Science & Medicine Clough wymienia wiele badań socjologicznych i antropologicznych, które wskazują, że nasze społeczeństwo inaczej socjalizuje dziewczynki i chłopców. Odmienności wychowania zaznaczają się szczególnie w zakresie brudzenia. W przypadku dziewczynek jest ono zabronione, a u chłopców bywa nawet wskazane. Dziewczynki są częściej ubierane w rzeczy nieprzeznaczone do zabrudzenia, częściej niż chłopcy bawią się też w pomieszczeniach, a podczas zabawy są bardziej nadzorowane przez rodziców. Mamy do czynienia ze znaczną różnicą w rodzajach i liczbie patogenów, z którymi stykają się dziewczynki i chłopcy. To z kolei może wyjaśnić pewne różnice zdrowotne między kobietami i mężczyznami – uważa pani filozof. Clough podkreśla, że nie chodzi jej o to, by rodzice zaczęli nakłaniać córki do zajadania się ziemią i zachowywania na chłopięcą modłę. Bardziej zależałoby jej na tym, by epidemiolodzy i klinicyści spojrzeli na wyniki dotychczasowych badań właśnie przez pryzmat płci. Wiele studiów wskazuje, że w miarę jak kraje stają się coraz bardziej uprzemysłowione i zurbanizowane, wzrasta wskaźnik astmy, alergii i chorób autoimmunologicznych. Zademonstrowano np., że gdy w Indiach poprawiają się warunki sanitarne i rośnie uprzemysłowienie, choroba Leśniowskiego-Crohna staje się coraz powszechniejsza. Z raportów amerykańskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (Centers for Disease Control and Prevention, CDC) wynika, że kobiety chorują na astmę częściej niż mężczyźni – 8,9% vs. 6,5%. Poza tym panie częściej na nią umierają. Ze statystyk Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH) wynika zaś, że choroby autoimmunologiczne dotyczą kobiet 3-krotnie częściej niż mężczyzn. Ponad 90% komórek w naszym ciele jest raczej pochodzenia mikrobiologicznego niż ludzkiego. Wydaje się, że koewoluowaliśmy z bakteriami. Musimy badać tę relację w większym stopniu i nie tylko w kontekście jedzenia probiotycznego jogurtu. Wg Clough jesteśmy na razie na początku tej drogi, ale filozof nauki przyłącza się do grona ekspertów, którzy postulują, że odrobina brudu nikomu jeszcze nie zaszkodziła i warto od wczesnego wieku pozwalać dzieciom – zarówno chłopcom, jak i dziewczynkom - na przebywanie na dworze tak często, jak to możliwe.
  3. Esowaty kształt koników morskich od dawna zastanawiał biologów i amatorów. Teraz wydaje się, że zagadka uformowania ciała tych ryb została wyjaśniona. Wg akademików z Antwerpii, charakterystyczne wygięcie pozwala lepiej polować na ofiarę z dystansu (Nature Communications). W odróżnieniu od innych igliczniowatych, koniki nie podpływają do ofiary, ale czekają, aż sama przepłynie obok. Pobierają pokarm dzięki ssąco-wciągającym ruchom pyska. Dr Sam Van Wassenbergh posłużył się szybką kamerą i modelami matematycznymi i doszedł do wniosku, że wygięcie umożliwia konikom atakowanie ofiar znajdujących się w większej odległości od nich. Obracają głowę ku górze do przepływającej nad nimi zdobyczy. Jednocześnie częściowo prostują się w pierwszym "przegubie" (wciągają brzuch), przez co ich pysk zbliża się do skorupiaka bardziej, niż gdyby nadal miały proste kształty igliczniowatych, z których się wywodzą. Po tych manewrach można już zacząć wsysać danie. Wassenbergh uważa, że zmiana sposobu polowania na przyczajanie się i atak z ukrycia wymusiła zmianę kształtu ciała. Koniki przytwierdzają się ogonem do trawy morskiej i czekają na jedzenie przepływające w zasięgu uderzenia.
  4. Ćwiczenia poprawiają stan zdrowia osób z zespołem jelita drażliwego i zapobiegają ponownemu nasileniu objawów. Studium przeprowadzono w Szpitalu Uniwersyteckim Sahlgrenska w Göteborgu oraz Alingsås Hospital. Objęło ono 102 osoby z IBS (od ang. Irritable Bowel Syndrome) w wieku od 18 do 65 lat. Połowę wylosowano do grupy, która miała zwiększyć aktywność, a drugiej połowie kazano podtrzymać aktywność na zwykłym poziomie. Do wszystkich dzwonił fizjoterapeuta, który zapewniał im wsparcie. Grupie aktywnej zalecano wykonywanie trzy do pięciu razy w tygodniu przez 20-30 min umiarkowanie i bardzo energicznych ćwiczeń – wyjaśnia Elisabet Johannesson, licencjonowana fizjoterapeutka i jedna z autorek artykułu, który ukazał się w American Journal of Gastroenterology. Na początku eksperymentu i po upływie 3 miesięcy badanych poproszono o ocenę natężenia objawów zespołu jelita drażliwego, takich jak bóle brzucha czy biegunki/zaparcia, oraz ogólnej jakości życia. Grupa niezmieniająca dotychczasowego trybu życia doświadczyła spadku natężenia objawów o średnio 5 punktów. W aktywnej grupie odnotowano zaś aż 51-punktowy spadek – wylicza Riadh Sadik, lekarz odpowiedzialny za przebieg studium. Szwedzcy naukowcy wykazali także, że wśród osób z grupy podtrzymującej dawną aktywność pogorszenie objawów wystąpiło w 23% przypadków, w porównaniu do 8% przedstawicieli grupy aktywnej. Sadik podkreśla, że tylko w aktywnej grupie nastąpiła lekka zwyżka formy, co oznacza, że procentuje nawet niewielki wzrost nakładów na ćwiczenia. Dzięki ruchowi symptomy IBS stają się lżejsze i póki się ćwiczy, stan ten z dużym prawdopodobieństwem się utrzymuje.
  5. Neurolodzy ze Stanford University stworzyli endoskop, który pozwala na wielomiesięczne monitorowanie wybranego obszaru w mózgu. Dzięki temu możliwe będzie np. śledzenie na bieżąco zmian zachodzących w mózgach mysich modeli cierpiących na choroby neurodegeneracyjne. Tradycyjna mikroskopia pozwala zajrzeć w głąb mózgu jedynie na odległość 700 mikronów. Co prawda ostatnie osiągnięcia na polu mikrooptyki umożliwiały na krótkie zerknięcie w głębsze struktury żywych tkanek, jednak po pierwsze niemal niemożliwe jest ponowne trafienie w dokładnie to samo miejsce, po drugie zaś - istnieje duże ryzyko uszkodzenia lub zainfekowania tkanki. Nowa technika zakłada wykorzystanie niewielkich (czterokrotnie węższych od ziarna ryżu) szklanych rurek, które umieszcza się głęboko w mózgu myszy. Po ich zastosowaniu tkanka nie ma kontaktu ze światem zewnętrznym, nie ma więc ryzyka infekcji. Aby monitorować mózg, wystarczy w rurkach umieścić mikroendoskop. Rurki pozwalają na powrót endoskopem w dokładnie te same miejsca. Dzięki temu możliwe jest np. obserwowanie wzrostu czy zanikania tkanki lub też wpływu eksperymentów na jej rozwój. Już podczas testowania nowej techniki zauważono ważny proces. Okazało się, że pewne oznaki rozwoju glejaka, o których wcześniej sądzono, iż występują jedynie w pobliżu powierzchni, pojawiają się w głębokich strukturach mózgu. Profesor neurologii Lawrence Recht mówi, że stopień złośliwości glejaka zależy od lokalizacji guza. Najbardziej agresywne tworzą się głęboko - stwierdza uczony. Obecnie nie wiadomo, dlaczego tak się dzieje, a nowa technika, jak ma nadzieję naukowiec, może pozwolić na zrozumienie tego mechanizmu. Autorami wynalazku są uczeni pracujący pod kierunkiem Marka Schnitzera - Robert Barretto, Tony Ko i Juergen Jung.
  6. IBM i Range Technology wybudują w pobliżu Pekinu olbrzymie centrum bazodanowe. Jego twórcy twierdzą, że będzie to największa azjatycka instalacja tego typu. Centrum o powierzchni 620 000 metrów kwadratowych zostanie uruchomione w 2016 roku. Stworzona tam chmura komputerowa służyć przede wszystkim chińskiemu rządowi, jednak zostanie również udostępnione bankom i przedsiębiorstwom prywatnym. Centrum, które będzie własnością Range Technology, stanie w mieście Langfang, położonym ok. 60 kilometrów na północ od Pekinu i będzie wspierało rozwój tworzonego tam huba informatycznego. Wykonawcą chmury będzie IBM. Błękitny Gigant poinformował, że Range Technology wyda w sumie 1,49 miliarda dolarów na Langfang Range International Information Hub, którego częścią będzie wspomniane centrum. Chiny stają się coraz ważniejszym graczem na rynku centrów bazodanowych i chmur obliczeniowych. W ciągu ostatnich czterech lat obroty samego tylko IBM-a zwiększyły się w Państwie Środka o 400 procent. Od ubiegłego roku jest ono, po USA, najważniejszym rynkiem bazodanowym dla IBM-a.
  7. Ludzie ze zdiagnozowaną psychopatią mają podobne problemy z okazywaniem empatii, jak ludzie po urazach okolic czołowych głowy. Nasze badania pokazały, że ludzie z objawami psychopatii zachowują się, jakby cierpieli na uraz czołowy mózgu – twierdzi dr Simone Shamay-Tsoory z Uniwersytetu w Hajfie, główna autorka studium. Psychopatia to zaburzenie osobowości, które przejawia się skrajnie aspołecznym zachowaniem, celowym krzywdzeniem innych oraz brakiem współczucia i empatii. Jedna z teorii wyjaśniających takie zachowanie odwołuje się do nieumiejętności stwierdzenia istnienia czyichś emocji. Trudno jednak nie zauważyć, że wielu psychopatów podejmuje złożone działania mające na celu wyrządzenie komuś krzywdy. Wskazuje to na zrozumienie mentalnych cech i stanów innych osób. W ramach wcześniejszych badań dr Shamay-Tsoory analizowała funkcjonowanie pacjentów z urazem płatów czołowych. Zademonstrowała, że mają oni problemy z okazywaniem empatii. Skojarzyło jej się to z deficytami emocjonalnymi psychopatii, dlatego postanowiła sprawdzić, czy podobieństwo jest przypadkowe, czy też obserwacje mają jakieś podstawy naukowe. W najnowszym studium porównano 17 osób ze zdiagnozowaną przez psychiatrów psychopatią (bez znanego urazu mózgu) z 25 pacjentami po przebytym urazie płatów czołowych. Wszyscy badani wzięli udział w komputerowym teście, oceniającym zdolność rozpoznawania cudzych emocji i okazywania empatii. Testowano też zdolność rozumienia rozumowania innych ludzi. Okazało się, że w obu grupach eksperymentalnych występowały podobne trudności ze współodczuwaniem. W dwóch grupach kontrolnych bez zaburzeń psychicznych i urazów mózgu występowała normalna zdolność do okazywania empatii. Stwierdzenie, że zachowanie psychopatyczne przypomina działania osoby z uszkodzeniem mózgu może prowadzić do wniosku, że w obu przypadkach powinny się sprawić podobne formy terapii – podsumowuje Shamay-Tsoory.
  8. W najbliższych dniach zostanie uruchomiony pierwszy system przewidywania "kosmicznej pogody". Informacje będą podawane przez założone w 2002 roku amerykańskie Center for Integrated Space Weather Modeling. Będzie ono z wyprzedzeniem od 1 do 4 dni podawało informację o strumieniach plazmy słonecznej oraz koronalnych wyrzutach masy, kierujących się w stronę Ziemi. "Kosmiczna prognoza pogody" to pierwsze tego typu przedsięwzięcie. Pojawienie się tego typu informacji jest niezwykle ważne w związku z rosnącymi obawami o wpływ coraz bardziej aktywnego Słońca na ziemską infrastrukturę. O problemach z tym związanych można poczytać w notkach Realna kosmiczna katastrofa oraz Nadchodzą słoneczne kłopoty.
  9. Pewne nietoperze z Borneo mieszkają w dzbankach roślin owadożernych. Nepenthes rafflesiana elongata korzystają z pozostawionych przez lokatorów odchodów, a latające ssaki z gatunku Kerivoula hardwickii skutecznie ukrywają się przed niechcianym towarzystwem. Wcześniej widywano wiewióreczniki korzystające z dzbanków roślin owadożernych jak z toalety, jednak po raz pierwszy udokumentowano, że jakieś ssaki w nich mieszkają. Rośliny owadożerne z rodzaju Nepenthes żyją na ubogich glebach, dlatego polują na owady, by pozyskać z nich odpowiednią do wzrostu ilość azotu. N. rafflesiana elongata występuje na bagnach torfowiskowych oraz w lasach wrzosowiskowych Borneo i ma imponującej wielkości dzbanki. Niestety, w ramach wcześniejszych badań wykazano, że chwyta do 7 razy mniej owadów niż inne gatunki Nepenthes na wyspie. Dr Ulmar Grafe i jego zespół dociekali, jak w takim razie rośliny te radzą sobie z niedoborami azotu. W ten sposób zauważono, że dzbanecznik wszedł w relację mutualistyczną z nietoperzem. Jak napisano w artykule opublikowanym w piśmie Biology Letters, K. hardwickii lokują się powyżej płynu trawiennego. I tak dzbanecznik zdobywa nawóz, a ssak korzysta z bezpiecznego schronienia, wolnego od wysysających krew pasożytów zewnętrznych, które często gromadzą się w gniazdowiskach nietoperzy – tłumaczy Grafe.
  10. Do sieci trafi największa na świecie kolekcja dokumentów dotyczących Holocaustu. Instytut Yad Vashem i Google nawiązały współpracę w celu udostępnienia archiwów Instytutu w internecie. Pierwsza porcja dokumentacji, zawierająca niemal 140 000 fotografii, została właśnie opublikowana. Twórcy projektu zachęcają też internautów do współpracy i przysyłania własnych materiałów oraz spisywania wspomnień i historii. Dokumenty trafiły do sieci m.in. dzięki eksperymentalnej technologii rozpoznawania tekstu, która ułatwia przeszukiwanie i nawigowanie. Wspomniana kolekcja jest dostępna na stronie Instytutu Yad Vashem.
  11. W bieżącym roku Google ma zamiar zatrudnić rekordową w swojej historii liczbę nowych pracowników. Pracę w koncernie znajdzie 6200 osób. Firma poszukuje m.in. inżynierów, projektantów, specjalistów ds. sprzedaży i pracowników administracyjnych. W ubiegłym roku przedsiębiorstwo zatrudniło 4500 nowych osób, a w rekordowym dotychczas roku 2007 - 6000. Szukamy najlepszych, z różnych dziedzin i z całego świata. Zatrudnimy tak wielu bystrych, kreatywnych ludzi, ilu będziemy mogli by mierzyć się z najpoważniejszymi wyzwaniami informatyki, takimi jak budowa od podstaw systemu operacyjnego bazującego na sieci, przeszukiwanie i indeksowanie 100 milionów gigabajtów danych czy prace nad samochodami, które będą samodzielnie jeździły - mówi Alan Eustace, wiceprezes z gruy Engineering and Research.
  12. Na University of East Anglia (UEA) odkryto gen, którego zablokowanie odpowiednimi lekarstwami może zapobiegać rozprzestrzenianiu się nowotworu. O istnieniu WWP2 poinformowano w najnowszym numerze pisma Oncogene. WWP2 atakuje i niszczy naturalne inhibitory, których celem jest zapobieżenie rozprzestrzeniania się komórek nowotworowych. Uczeni z UEA odkryli, że zablokowanie WWP2 prowadzi do zwiększenia poziomu inhibitorów i komórki nowotworowe pozostają nieaktywne. Jeśli zatem powstałby lek blokujący WWP2, to terapia nowotworowa mogłaby ograniczyć się do usunięcia pierwotnego guza, z przed rozprzestrzenianiem się choroby uchroniłoby zablokowanie WWP2. W późnym stadium nowotworu pojawiają się przerzuty, którym obecnie nie potrafimy zapobiegać. Obecnie wyzwaniem jest zidentyfikowanie potencjalnego leku, który przedostanie się do środka komórek nowotworowych i zniszczy wspomniany gen. To trudne, ale nie niemożliwe, a nasze badania ułatwiają to zadanie dzięki lepszemu zrozumieniu procesów biologicznych - mówi doktor Andrew Chantry, główny autor badań. Na trop genu uczeni wpadli badając naturalne inhibitory komórek nowotworowych.
  13. Zespół naukowców z Izraela, Holandii, Rosji oraz Indii opracował test do oceny inteligencji społecznej bakterii. Uzyskane wyniki mogą m.in. doprowadzić do powstania nowych antybiotyków i bazujących na bakteriach ekologicznych pestycydów. Pracami kierował prof. Eschel Ben-Jacob z Uniwersytetu w Tel Awiwie. To on odkrył 20 lat temu tworzące piękne wzory bakterie Paenibacillus vortex. Teraz zsekwencjonowano ich genom. Podczas sekwencjonowania powstał pierwszy test do oceny inteligencji społecznej bakterii. Okazało się, że P. vortex i dwa inne szczepy Paenibacillus mają najwyższy społeczny IQ (S-IQ) wśród 500 badanych taksonów. Izraelczycy przyglądali się genom, które umożliwiają bakteriom komunikowanie się, przetwarzanie informacji o środowisku, podejmowanie decyzji oraz wytwarzanie substancji o charakterze obronnym lub służących do atakowania. Badanie zespołu Ben-Jacoba pokazało, że patogenne baterie, z którymi stykamy się na co dzień, nie mają zbyt wysokiego S-IQ (plasują się w okolicach przeciętnej), lecz sprawy mają się z goła inaczej z bakteriami Vortex. Te okazały się prawdziwymi geniuszami. Gdyby porównać uzyskane przez nie wyniki do ludzkich IQ, ich społeczny iloraz inteligencji okazałby się o 60 punktów wyższy od przeciętnego IQ = 100. Odkrycia te da się wykorzystać w walce ze szpitalnymi superbakteriami. Przydadzą się one również rolnikom, którzy mogliby uwzględnić bakterie w recepturach zielonych pestycydów. Warto też wspomnieć o bakteriach brodawkowych, żyjących w symbiozie z korzeniami roślin. Pomagają one w pozyskaniu azotu, a w zamian dostają od korzeni węglowodany. Już teraz stosuje się je w uprawach, by zwiększyć produktywność roślin. Kiedy określimy, jak mądre są dane bakterie, możemy je wykorzystać jako fabryki biotechnologiczne i znaleźć dla nich optymalne zastosowanie rolnicze – uważa Alexandra Sirota-Madi.
  14. Nowe studium naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego rzuca nieco światła na ludzką zdolność przystosowania się do niedotlenienia. Dobierając przez 200 pokoleń muszki owocowe (Drosophila melanogaster) odporne na hipoksję, specjaliści zademonstrowali towarzyszące temu trwałe zmiany w genomie. Niedotlenienie wiąże się nie tylko z przebywaniem na dużych wysokościach (chorobą wysokościową) czy schodzeniem głęboko pod wodę. Występuje też przy zawale, udarze czy schorzeniach układu oddechowego, które ograniczają ilość tlenu docierającego do narządów wewnętrznych. Akademicy zdecydowali się na badanie owocówek, ponieważ ich mechanizmy molekularne są bardzo podobne do ludzkich. Uzyskane po 200-pokoleniowej hodowli owady tolerowały śmiertelne w normalnych warunkach niedotlenienie. Co więcej, przekazywały tę cechę potomstwu. Utrzymywała się ona nawet przy braku stresu wywołanego niedotlenieniem. Sugeruje to, że w grę wchodzi mechanizm genetyczny, a nie fizjologiczny. Zespół doktora Gabriela G. Haddada porównywał genomy specjalnie dobieranych D. melanogaster i grupy kontrolnej. W ten sposób wskazano specyficzne regiony DNA, głównie na chromosomie X, które odpowiadały za oporność na niedotlenienie. Kilka z tych regionów zawierało geny kontrolujące szlak sygnalizacyjny Notch. Jest on wykorzystywany przez różnorodne organizmy do regulowania przeznaczenia linii komórkowych. Wcześniej wykazano, że szlak ten jest nadmiernie aktywowany zarówno u niedotlenionych owocówek, jak i myszy. Aby potwierdzić, że rzeczywiście korzystne zmiany dotyczą właśnie Notch, Amerykanie zastosowali inhibitor gamma-sekretazy o nazwie DAPT. Zabieg ten znacznie zmniejszył przeżywalność przedstawicieli tolerującego hipoksję szczepu. Naukowcy stwierdzili również, że muszki bez mutacji lub z mutacjami prowadzącymi do ubytku funkcji (ang. loss-of-function mutation) wykazywały znaczny spadek tolerancji na hipoksję. Dla odmiany mutacje polegające na nabyciu funkcji (ang. gain-of-function mutation) bardzo zwiększały zdolność tolerowania niedotlenienia. Potwierdziliśmy, że wynikiem długoterminowego wystawienia na wpływ niedotlenienia są zmiany w DNA, a nie tylko w ekspresji genów – podsumowuje Haddad.
  15. Dziurawe może być lepsze - tak można podsumować nową technologię produkcji świecących diod, opracowaną przez akademickich inżynierów. Dzięki niej popularne LEDy mogą się stać nawet dwa razy wydajniejsze. Produkowane diody oparte są o cienkie błony z azotku galu (GaN), które są odpowiedzialne za powstawanie światła. Ich jasność jednak mocno zależy od doskonałości krystalicznej struktury azotku galu, nieuniknione defekty (czyli przesunięcia) sieci krystalicznej powodują znaczący spadek jasności. Dlatego w wielu laboratoriach toczą się badania nad produkcją doskonalszych kryształów. Salah Bedair i Nadia El-Masry z North Carolina State University uporali się z nimi w prostszy sposób. W błonie z GaN o grubości dwóch mikrometrów umieścili duże (w tej skali) puste przestrzenie o długości dwóch mikrometrów i średnicy ćwierć mikrometra. Wypełniały one połowę grubości błony. Defekty sieci krystalicznej wędrują zawsze do góry, aż do powierzchni błony, rzutując na jej sprawność. Jednak w tak przygotowanej błonie defekty zatrzymywały się w warstwie pustych przestrzeni, które działały jak pułapki. Dzięki temu do powierzchni docierało znacznie mniej defektów. W ten sposób ilość defektów na centymetrze kwadratowym błony spadła ze (średnio) 1010 do 107. Wprowadzenie pomysłu do masowego zastosowania będzie wymagało dodatkowego kroku technologicznego, ale pozwoli na zmniejszenie ilości defektów o dwa do trzech rzędów wielkości, co przełoży się nawet na dwukrotnie większą jasność przy tym samym poborze prądu - zwłaszcza w przypadku diod niskonapięciowych i świecących w ultrafiolecie.
  16. Jedną z największych wad dostępnych środków przeciwbólowych, zwłaszcza tych najsilniejszych, jest ryzyko uzależnienia. To się może zmienić, badania kliniczne przechodzi już nowy, silny środek przeciwbólowy, który nie będzie uzależniał. Istniejące środki przeciwbólowe można generalnie podzielić na dwa rodzaje. Pierwsze hamują działanie cyklooksygenazy - enzymu wiążącego się z wytwarzaniem odczucia bólu. Są to prawie wszystkie popularne leki, dostępne bez recepty. W przypadku silnych bóli konieczne staje się podawanie mocniejszych leków, tu stosuje się opioidy - działają one w mózgu, zwalczają nawet bardzo silne bóle i poprawiają samopoczucie pacjenta, ale obciążone są dużym ryzykiem uzależnienia się. Naukowcy ze Stony Brook University: Simon Halegoua, Gail Mandel i Paul Brehm są odkrywcami kanału sodowo-jonowego PN1/Nav 1.7, odpowiedzialnego za przesyłanie uczucia bólu. Ponieważ PN1 (Peripheral Neuron 1) występuje jedynie w nerwach peryferyjnych, właśnie takich jak te, odpowiedzialne za przesyłanie bólu, od początku upatrywano w tym odkryciu potencjalnego przełomu w leczeniu bólu. Leki wymierzone w PN1/Nav 1.7 mogą całkowicie zablokować przesyłanie bólu, a ponieważ nie wpływają w ogóle na centralny układ nerwowy, nie stwarzają ryzyka związanych z tym efektów ubocznych i nie uzależniają. To rewolucja w medycynie paliatywnej i opiece nad najcięższymi przypadkami: nowotworów, ciężkich poparzeń, artretyzmu, czy choćby migreny. Od rozpoczęcia badań w latach 90. ubiegłego wieku minęło dużo czasu, ale nareszcie zakończyły się sukcesem. Odpowiednie leki już są opracowane, zarówno w postaci tabletek, jak i maści i weszły właśnie w drugą fazę badań klinicznych w Anglii i Kanadzie. Jednocześnie Pfizer, we współpracy z Research Foundation of the State University of New York (właścicielem patentów na rozwiązania uczonych ze Stony Brook) wprowadza swój lek, który znajduje się w pierwszej fazie badań klinicznych w Stanach Zjednoczonych.
  17. Artykuł opublikowany właśnie w Geophysical Research Letters to pierwszy dokument opisujący masową migrację... koralowców. Naukowcy z Centrum Światowych Badań Środowiskowych w Tsukubie zauważyli, że znajdujące się wokół Japonii koralowce zaczęły przesuwać się na północ. Jeden z gatunków porusza się w kierunku bieguna północnego w tempie 14 kilometrów rocznie, w czym pomagają mu prądy oceaniczne. Migracja koralowców to kolejny dowód na globalne ocieplenie i zapowiedź czekających nas poważnych zmian. Badania Japończyków, pracujących pod kierunkiem Hiroyi Yamano, znajdują potwierdzenie we wcześniejszych, szczątkowych obserwacjach. W roku 2004 na Florydzie zauważono, że koralowce z gatunku Acropora cervicornis i Acropora palmata (oba to gatunki krytycznie zagrożone wyginięciem), występują bardziej na północ niż zwykle. Z kolei w Australii zaobserwowano, że zasięg występowania ryb żyjących na rafach koralowych przesunął się na południe. Japończycy sprawdzili ostatnie 80 lat zapisków o obecności koralowców w wodach okalających ich kraj. Zbadane dokumenty dowodzą, że z dziewięciu gatunków koralowców, na temat których zebrano odpowiednią ilość informacji, cztery przesunęły się na północ. Występowanie pięciu nie zmieniło się. Co ciekawe, wszystkie gatunki, których obszar występowania przesunął się na północ, są uznawana ze "zagrożone" bądź "bliskie wyginięcia". Uczeni są zdumieni tempem migracji. Jest ono niezwykle szybkie. Dla lądowych roślin i zwierząt tempo rozprzestrzeniania się gatunku wynosi mniej niż kilometr na rok. W przypadku zwierząt morskich notowano tempo rzędu 5 kilometrów rocznie. Paul Sammarco z Louisiana Universities Marine Consortium jest zdania, że w dzisiejszych oceanach powstanie nowa strefa, którą nazywa on "hipertropikalną". Będzie ona charakteryzowała się wyższymi niż obecnie temperaturami, całkowitym wyginięciem koralowców i pojawieniem się nowych ekosystemów. Sammarco zauważa, że o ile przesuwanie się koralowców jest dobrą wiadomością dla tych stworzeń, gdyż dzięki temu mogą przetrwać, to dla całego ekosystemu jest to zła informacja.
  18. Fujitsu jest prawdopodobnie autorem najbardziej ekologicznej myszki komputerowej. Urządzenie M440 można w całości poddać recyklingowi. Nie zawiera ono bowiem żadnych tworzyw sztucznych i jest w pełni biodegradowalne. Wszystkie części, poza metalowymi, zostały wykonalne z surowców odnawialnych, takich jak lignina, skrobia czy naturalne żywice. Producent urządzenia zapewnia, że pod względem funkcjonowania myszka w niczym nie ustępuje tradycyjnym przedmiotom tego typu. Jest nawet, zdaniem Fujitsu, o tyle wygodniejsza, że jej obudowa jest bardziej elastyczna niż plastikowych "gryzoni".
  19. W Mongolii Wewnętrznej znaleziono dinozaura wielkości papugi, który w kończynie przedniej miał tylko jeden palec. Od pobliskiego miasta Linhe nadano mu nazwę Linhenykus monodactylus. Unikatowy gad należał do grupy alwarezaurów, a więc długonogich, szybko biegających teropodów. Pracami międzynarodowego zespołu paleontologów kierował prof. Xing Xu z Chińskiej Akademii Nauk. Skamieniałość odkryto w skałach formacji Wulansuhai z późnej kredy. Jej wiek ocenia się na 84-75 mln lat. Stanowi ona bogate źródło sfosylizowanych kręgowców. Naukowcy znaleźli częściowy szkielet z kośćmi kręgosłupa, kończynami przednimi, fragmentem miednicy oraz niemal kompletnymi kończynami tylnymi. Linhenykus miał zapewne kilkadziesiąt centymetrów (kilka stóp) wysokości i ważył tyle, co większa papuga. Nietypową cechą tego gatunku były jednopalczaste dłonie z długim pazurem. Prawdopodobnie służył on do przekopywania ziemi w poszukiwaniu owadów. Wskazuje to na różnorodność ewolucyjnych modyfikacji dłoni u poszczególnych teropodów. Nielatające teropody zaczęły od pięciu palców, ale ewoluowały w kierunku tylko trzech palców u późniejszych form. Już tyranozaury z dwoma palcami wydawały się niezwykłe, ale dopiero jednopalczasty Linhenykus pokazuje, jak rozległe i złożone były naprawdę zmiany dłoni teropodów – wyjaśnia Michael Pittman z Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego, współautor odkrycia. Gros teropodów miało w kończynach przednich trzy palce, ale u większości alwarezaurów dwa zewnętrzne zostały bardzo zredukowane do postaci niezbyt użytecznych struktur. Linhenykus dysponował tylko jednym palcem, a jest uważany za stosunkowo prymitywnego alwarezaura. Nie wiadomo, czemu dokładnie zewnętrzne palce zanikły. Być może przestały być aktywnie podtrzymywane przez dobór naturalny. Szczątkowe struktury, takie jak nogi u waleni czy węży, mogą się pojawiać i znikać pozornie losowo w toku ewolucji. Linhenykus zwraca uwagę na szczątkowość zewnętrznych palców zaawansowanych alwarezaurów [...] – podsumowuje Jonah Choiniere, inny współodkrywca skamieniałości.
  20. Na rynku pojawił się nowy konkurent dla OpenOffice'a i MS Office'a. To LibreOffice, którego twórcami są byli developerzy OpenOffice, zawiedzeni planami Oracle'a wobec pakietu biurowego, przejętego przez koncern wraz z zakupem firmy Sun Microsystems. We wrześniu ubiegłego roku założyli oni The Document Foundation i rozpoczęli prace nad LibreOffice. Już pod koniec września zaprezentowano pierwszą wersję LibreOffice, a dzisiaj miała miejsce premiera pierwszej stabilnej edycji pakietu. LibreOffice 3.3 jest rozpowszechniany na licencji GNU LGPL i współpracuje z systemami Linux, Mac OS X, BSD, Unix oraz Windows. Pakietowi zdecydowano się nadać numer 3.3 po to, by ludzie nie myśleli, że to całkiem nowe oprogramowanie. Twórcy nowego pakietu zapewniają, że już w kolejnej wersji - 3.4 - zobaczymy wyraźne różnice pomiędzy bardzo podobnym obecnie OpenOffice i LibreOffice. Obiecują również, że od marca bieżącego roku będą publikowali aktualizowany na bieżąco terminarz swoich prac wraz z zapowiedziami premier kolejnych wersji LibreOffice. Nowy pakiet biurowy można pobrać bezpłatnie ze strony projektu.
  21. Badacze z Uniwersytetu Technologicznego w Sydney postanowili ułatwić życie użytkownikom tabletów i opracowali wirtualną klawiaturę, która wyświetla się tam, gdzie dotykany jest ekran urządzenia. Autorami interesującego rozwiązania są Christian Sax i Hannes Lau. Stworzyli oni technologię o nazwie LiquidKeyboard. Powstała ona z myślą przede wszystkim o ekranach dotykowych wrażliwych na nacisk, ale można ją stosować również w obecnie dostępnych ekranach dotykowych. Gdy położymy na ekran cztery palce, pod nimi pojawią się klawisze. Specjalne oprogramowanie bada pozycję palców, mierzy dotykaną powierzchnię i na tej podstawie ocenia siłę nacisku. Dłoń można przesuwać, a wraz z nią przesuwane są wirtualne klawisze. Każdemu z palców przypisano odpowiadające mu klawisze na fizycznej klawiaturze, a zatem osoby potrafiące bezwzrokowo pisać na klawiaturze nie powinny mieć większych problemów z obsługą LiquidKeyboard. Obecnie system Australijczyków działa tylko na iPadzie. Jego twórcy obiecują, że pojawi się też wersja na Androida i dla każdej innej platformy, która zdobędzie popularność na rynku tabletów. http://www.youtube.com/watch?v=47okf4aykUg
  22. Wyższe temperatury w pomieszczeniach zimą mogą się przyczyniać do epidemii otyłości w społeczeństwach rozwiniętych – dowodzą naukowcy z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego (Obesity Reviews). Naukowcy prześledzili dowody przemawiające za związkiem przyczynowo-skutkowym między zmniejszoną ekspozycją na zimno a wzrostem liczby przypadków otyłości w USA i Wielkiej Brytanii. Zmniejszona ekspozycja na zimno może dwojako wpływać ma zdolność utrzymania prawidłowej wagi. Po pierwsze, w takich warunkach spada wydatkowanie energii na utrzymanie odpowiedniej ciepłoty ciała. Po drugie, zmniejsza się zdolność organizmu do wytwarzania ciepła. Analizując dostępne dane, brytyjscy badacze stwierdzili, że temperatury w domu zimą wzrosły w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Poza tym nastąpiło ujednolicenie temperatur w poszczególnych gospodarstwach domowych. Zespół doktor Fiony Johnson odniósł się też do funkcji brunatnej tkanki tłuszczowej, która spala tłuszcz i wytwarza w ten sposób ciepło. Wydaje się, że jej powstawanie w organizmie uruchamianie jest przez wystawianie na oddziaływanie niskich temperatur. Najnowsze badania wskazują, że zwiększenie ilości czasu spędzanego w cieple prowadzi do utraty tłuszczu brunatnego, co z kolei ogranicza zdolność spalania kalorii. Dr Johnson podkreśla, że przez wzrost oczekiwań związanych z komfortem cieplnym, powszechny dostęp do centralnego ogrzewania i klimatyzacji coraz rzadziej doświadczamy łagodnego stresu termicznego. Spalanie mniejszej liczby kalorii zaburza równowagę energetyczną ciała, a stąd już prosta droga do nadwagi i otyłości. Epidemiolog zwraca też uwagę na fakt, że poszukując środowiskowych przyczyn nieprawidłowej wagi, skupiliśmy się głównie na diecie i aktywności fizycznej, tym czasem inne czynniki mogą także odgrywać jakąś rolę.
  23. Fryderyk Chopin cierpiał na regularnie pojawiające się halucynacje wzrokowe. Naukowcy, którzy właśnie opublikowali artykuł na ten temat w Medical Humanities, uważają, że działo się tak z powodu padaczki wywodzącej się z płata skroniowego. Naukowcy zwracają uwagę, że dobrze udokumentowane napady melancholii przypisywano depresji lub zaburzeniu afektywnemu dwubiegunowemu, ale przypadki halucynacji zwykle w analizach pomijano. Identycznie postępowali lekarze naszego rodaka. W najnowszym studium akademicy przyglądali się nie tylko samoopisom Chopina, ale także relacjom jego bliższych i dalszych znajomych. Wykonując w 1848 r. na prywatnym koncercie w Anglii II sonatę fortepianową b-moll, w pewnym momencie kompozytor wstał i wyszedł. Zdarzenie to zostało odnotowane przez krytyka muzycznego dziennika Manchester Guardian (dzisiaj nosi on nazwę The Guardian). W liście do córki George Sand z tego samego roku Fryderyk wyjaśnił, co się właściwie stało. Podczas gry zobaczył wynurzające się z instrumentu potwory, więc uciekł, by się uspokoić. Sama George Sand uwieczniła w swoich dziennikach wyprawę z Chopinem do Hiszpanii z 1838 r. Zatrzymali się tam w klasztorze, dla niego pełnym strachów i duchów. Ponoć często wyglądał, jakby zobaczył coś okropnego: był blady, miał dzikie oczy i bardzo plastycznie opowiadał o swoich wizjach. O innych takich samych incydentach wspominają zarówno George Sand, jak i jego uczennica Friederike Müller-Streicher. Sam Chopin opisał w 1844 r. kohortę nękających go zjaw. Manuel Vázquez Caruncho i inni autorzy artykułu z Medical Humanities, halucynacje występujące w schizofrenii czy stanach dysocjacyjnych przyjmują raczej postać głosów. Halucynacje pojawiają się też w migrenach, ale tutaj utrzymują się nawet przez pół godziny, a u Chopina przychodziły i odchodziły w mgnieniu oka. Poza tym aury bez bólu głowy są typowe raczej dla pacjentów w wieku powyżej 50 lat, a muzyk zmarł przecież w wieku 39 lat. Lekarze wzięli też pod uwagę zespół Charlesa Bonneta – rzadki zespół psychoorganiczny, charakteryzujący się halucynacjami wzrokowymi. Najczęściej chorzy widują ludzi i zwierzęta, a omamy wzbudzają poczucie zagrożenia. Syndrom jednak wykluczono, ponieważ Chopin nie miał zaburzeń wzroku, np. zwyrodnienia plamki żółtej. Na różne swoje dolegliwości Chopin zażywał laudanum. Wywoływane przez niego halucynacje nie pasują jednak do dostępnych opisów, poza tym Fryderyk miał omamy przed rozpoczęciem kuracji nalewką z opium. Po wyeliminowaniu tylu różnych możliwości najlepszym wyjaśnieniem doświadczeń muzyka zaczęła się wydawać padaczka skroniowa. Daje ona złożone halucynacje wzrokowe. W dodatku zazwyczaj są one krótkotrwałe i stereotypowe.
  24. Hiszpańscy naukowcy udokumentowali nowe zachowanie kani czarnej (Milvus migrans). Wydaje się, że za pomocą reklamówek na zakupy ptaki te wyrażają swój status i fizyczne możliwości. Im większa kolekcja fragmentów toreb w gnieździe, tym więcej piskląt i lepsze terytorium. Badania prowadzono w Parku Narodowym Doñana na Półwyspie Iberyjskim. Dr Fabrizio Sergio i jego zespół uważają, że paski, pozyskiwane przede wszystkim ze starych reklamówek, stanowią sygnał ostrzegawczy dla innych ptaków, że właściciel gniazda będzie zaciekle walczyć o swój teren. Ludzie, którzy pracowali z kaniami czarnymi, a nawet kaniami rudymi [Milvus milvus], ich kuzynkami, zauważyli, że gniazda tych ptaków często były usiane śmieciami, ale teraz po raz pierwszy badano funkcję tej dekoracji. To nie tylko biały plastik – chociaż oczywiście go preferują; ptaki mogą wykorzystać cały szereg materiałów, z tkaninami i papierem włącznie – podkreśla Sergio z Estación Biológica de Doñana. Park Narodowy Doñana został założony w 1969 r., a w 1984 r. wpisano go na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego Ludzkości UNESCO. Mieszka tu kilkaset par kań czarnych. Ptaki zaczynają poszukiwać ludzkich śmieci ok. 20 dni przed złożeniem w gnieździe jaj. Sergio i jego współpracownicy chcieli sprawdzić, czy zdobienie śmieciami stanowi komunikat, a jeśli tak, to jaki. Przez 5 lat obserwowali więc zachowanie kań. Okazało się, że najwięcej plastiku gromadziły najsilniejsze ptaki w średnim wieku (tzw. prime age, który przypada na okres między 7. a 12. r.ż.). Najmłodsze i najstarsze osobniki nie mogły i jak się później okazało, nie chciały, zademonstrować tak imponujących kolekcji. Właściciele największych hałd toreb najlepiej bronili też terytorium i zagarniali dla siebie całą przynętę podkładaną przez biologów. Nic dziwnego, w końcu są oni w najlepszej kondycji fizycznej (osiągają największy sukces reprodukcyjny i przeżywalność), a plastik pozwala im to wyrazić i zapobiega niepotrzebnym krwawym walkom. Gdy Hiszpanie podrzucali plastik do gniazd, gdzie prawie go nie było, kanie od razu przystępowały do usuwania go. Segio uważa, że młode lub starsze ptaki nie chcą wypowiadać wojny, której nie będą w stanie wygrać.
  25. Splątanie kwantowe to zdumiewające zjawisko, w którym dwie cząstki elementarne (elektrony lub fotony) są tak ze sobą wirtualnie połączone, że zawsze posiadają taki sam stan, przy czym nie ma dla nich znaczenia odległość. Choć wydaje się to przeczyć rozsądkowi, efekt ten nie tylko jest potwierdzony, ale i wykorzystywany w kwantowej kryptografii, może także znaleźć zastosowanie w budowie kwantowych superkomputerów. Ze splątaniem wiąże się zjawisko nazywane kwantową teleportacją, czyli przeniesienie kwantowej informacji w przestrzeni. Dwaj australijscy uczeni z University of Queensland: S. Jay Olson i Timothy Ralph dołożyli kolejną cegiełkę do niesamowitości tego efektu, publikując teorię, że kwantowe splątanie rozciąga się nie tylko w przestrzeni, ale i czasie. Oznacza to, że można kwantową informację „wysłać" w przyszłość z pominięciem czasu pomiędzy. Tym samym wszystkie obserwowane efekty tego stanu i zastosowania mogą zostać wykorzystane na nowe, zaskakujące sposoby. Wyjaśnienie ich teorii jest zaskakująco intuicyjne: jeśli nie można opisać jednej cząstki bez uwzględnienia drugiej, to musi to dotyczyć nie tylko przestrzeni, ale także czasu. Koncepcja ta jest oczywiście mocno podparta odpowiednim aparatem matematycznym, zresztą, według słów autorów - z punktu widzenia matematyki nie ma różnicy, czy opisujemy przestrzeń, czy czas. Koncepcja spotkała się z przychylnym przyjęciem innych naukowców, w tym uczonych z University of Nottingham, którzy mieli okazję oglądać prelekcję Olsona i Ralpha na konferencji. Nie należy oczywiście rozumieć tego zjawiska jako prawdziwego przeskoku w czasie, a raczej jako „pominięcie" pewnego wycinka czasu. Naukowcy już zastanawiają się, jak zweryfikować ponadczasowe splątanie kwantowe i jakie praktyczne zastosowania mogłoby ono mieć. Najodważniejsze pomysły mówią o zastosowaniach typu przechowywania danych w czarnych dziurach. Weryfikacja tej koncepcji będzie jednak przede wszystkim kamieniem milowym fizyki kwantowej w wielu dziedzinach, jak na przykład przetestowanie efektu Unruha-Daviesa (dotychczas istniejącego tylko teoretycznie), wreszcie powie wiele na temat trafności kwantowych teorii pola. Jeśli koncepcja się nie potwierdzi, uważają naukowcy, będzie to równie znaczące dla naszego rozumienia świata materii.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...