Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Mariusz Błoński

Administratorzy
  • Liczba zawartości

    3640
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    124

Zawartość dodana przez Mariusz Błoński

  1. A próbowałeś chociażby na Amazonie tych gier poszukać? Tam będziesz miał w oryginalnej wersji. My sobie trochę płyt posprowadzaliśmy z USA. Raz, że nie było ich w kraju, a dwa - te które były, były u nas droższe w przeliczeniu na złotówki. Więc zamiawaliśmy w USA. Jak się udało i przeszło bez cła, to byliśmy do przodu. Jak oclili, to wychodziło tak, jak w Polsce. Czekamy, aż dolar znowu spadnie i będziemy mogli znowu sobie kupić. Dla chcącego... A co do tematu rozważań. Ciekawy wpis znalazłem w Sieci: http://freegratis.salon24.pl/113250,wszyscy-dostaniemy-po-kieszeni
  2. Dlaczego? Jeśli chcesz w audycji wykorzystać czyjś utwór, to możesz się do tego kogoś zwrócić z pytaniem ile by to kosztowało, ew. czy zgodzi się bezpłatnie, a może w zamian za reklamę itp. itd. Próbowałeś?
  3. Mnie też dziwi patentowanie oprogramowania, z drugiej jednak strony nie widzę powodu, dla którego firmy software'owe miałyby być traktowane inaczej od wszystkich przedsiębiorstw i nie miałyby korzystać z ochrony. Same jednak przyznają, że z tą ochroną jest coś nie tak, bo to właśnie firmy software'owe najmocniej popierają zmiany w prawie patentowym. @divine_wrath: Ano nic. Korzystają ze swoich praw i pozywają Microsoft.
  4. No, z tym to nie do końca tak jest. W logo jest wyraźnie lis. Nazwa Firefox na określenie przeglądarki została wzięta z witryny jednego z ogrodów zoologicznych. Tam z kolei znalazła się przez pomyłkę, gdyż panda mała to "red panda". Logo i nazwa wskazują, że pierwotnie twórcom przeglądarki chodziło o lisa, no ale skoro zupa się rozlała zostali przy pandzie małej. Jednak systematyczna nazwa tego zwierzęcia to nie firefox. A poza tym... ognisty lis brzmi chyba fajniej, prawda?
  5. Wszystko pomieszałeś W Polsce prawo jest jakoś tak dziwnie skonstruowane, że upload jest legalny. Co do "własnego użytku", to przepis nie dotyczy osoby, która otrzymuje, ale tej, która daje. To znaczy, możesz, o ile posiadasz utwór legalnie, udostępnić go bliskim znajomym i rodzinie. Masz prawo skopiować każdą płytę i dać ją kumplowi czy bratu. Nie masz prawa dać jej obcej osobie. Stąd udostępnianie plików (nawet jeśli posiadasz je legalnie) w sieci P2P jest przestępstwem. Chyba, że udosŧepnisz je tylko i wyłącznie znajomym i rodzinie (w ustawie osoby te są określone jako pozostające w ścisłym związku osobistym bodajże).
  6. ???? Wilk zacytował PC Worlda No, ale skoro czytelnicy już nas mylą z takim gigantem, to jest dobrze. Może niedługo wykupimy IDG
  7. Jeśli autorzy by tracili, to nie podpisaliby kontraktów z wytwórniami. A podpisują, bo obie strony na tym zarabiają. Na pewno potrafisz pokazać, powiedzmy, 100 artystów, którzy zostali okradzeni przez wytwórnie, udali się do sądu i wygrali sprawę. Wśród wielotysięcznej rzeszy okradanych na pewno znalazło się 100 odważnych, prawda? Powtarzasz banały, ale.. potrafisz je uzasadnić? Potrafisz pokazać konkretne punkty konkretnego kontraktu, który byłby rażąco niekorzystny dla artysty? Pamiętaj, że w takim przypadku ma on sprawę w sądzie bankowo wygraną, bo prawo (przynajmniej polskie) nie tylko nie zezwala na podpisywanie rażąco niekorzystnych umów. Co więcej, nasze prawo autorskie przewiduje, że jak np. sprzedasz utwór wytwórni i okaże się, że zarobiła ona znacząco więcej pieniędzy, niż przypuszczaliście podpisując kontrakt, to ma ona obowiązek rozliczyć się z Tobą z nadwyżki. Co więcej, przynajmniej w odniesieniu do tekstów, jeśli wydawnictwo kupi od Cieibe tekst, zapłaci, ale go przez 2 lata nie opublikukje, to traci prawa do jego publikacji, tekst "wraca" do Ciebie, a więc możesz go ponownie sprzedać, ale pieniędzy nie musisz wydawnictwu oddawać. Gdzie tu kradzież? A może coś stworzyłeś (muzykę, napisałeś książkę) i jakieś wydawnictwo/studio Cię okradło?
  8. Proponujesz wprowadzić ceny i zarobki urzędowo regulowane? Urzędnicy zdecydują, który artysta zasługuje na jakie wynagrodzenie? Jeśli Ich Troje dostaje większe pieniądze, to tylko dlatego, że tak ich wycenia rynek. A rynkiem rządzą konsumenci, którzy kupują płyty, chodzą na koncerty, oglądają telewizję itp. itd. Pretensje powinieneś mieć do konsumentów. Może Michał & Co.wiedzieli, że taki kicz się dobrze sprzedaje i zależało im na dużej kasie? A może po prostu uwielbiają taką muzykę, robiliby ją bez względu na wszystko, a że akurat teraz i tutaj się to dobrze sprzedaje to korzystają. Identyczna motywacja może przyświecać Shannonowi. Robią to, co lubią, wiedząc, że nigdy nie zarobią tyle, co MW. A może jednak kiedyś zarobią? Może nagle setki tysięcy ludzi rzuci się kupować ich płyty? Ale wiesz od kogo to zależy? Od konsumentów...
  9. Zostanie też przeznaczona na utrzymanie panów z TPB. Tych samych, którzy wielokrotnie publicznie twierdzili, że dzieła/utwory można sobie brać za darmo. Więc dlaczego za darmo nie udostępnili własnych dzieł/utworów? Wiesz... Microsoft jak sprzedaje np. jakąś firmę, która do niego należy, też tych pieniędzy nie przeżera, inwestuje je w inne rzeczy, z których spodziewa się kolejnych zysków. Podobnie jest z kolesiami z TPB. Stworzyli coś, sprzedali, a zarobione pieniądze, jak każdy rozsądny biznesmen, inwestują, a nie przejadają. Pytam tylko: gdzie wsadzili swoje ideały?
  10. Słaba manipulacja. Polska ma więcej wspólnego z PKB Rosji niż Kuwejtu, ale wsadziłeś Polskę i Kuwejt do jednej grupy, a Rosję do innej. PKB Ekwadoru jest bliżej Argentyny niż Pakistanu, ale znowu są u Ciebie w jednej grupie. Jeśli już, to grupy powinny wyglądać bardziej tak 1. Kuwejt 2. Włochy Tajwan Hiszpania 3 Izrael Korea Południowa 3. Arabia Saudyjska Estonia Tylko, że równie dobrze mógłbyś dzielić kraje ze względu na obszar, klimat, wyznawaną religię, języki urzędowe czy też fakt, że w XVII wieku należały do hiszpańskich Habsburgów. I z każdego z takich zestawień mógłbyś wyciągnąć jakieś wnioski. Jedyne, czego te zestawienia dowodzą, to tego, że piractwo nie ma nic wspólnego PKB i zarobkami ludności. Bo w biednej Dominikanie jest mniejsze niż w bogatym Kuwejcie, a w bogatej Hiszpanii jest mniejsze niż w biednym Peru. Powtarzam: brak korelacji. Trudno powiedzieć, jaka jest średna cena płyty z muzyką w Polsce. Myślę, że może to być 25-40 zł. I nikt mi nie wmówi, że większości Polaków na to nie stać. Wiem ile zarabiam, wiem ile kosztuje utrzymanie i zapewniam Cię, że większość Polaków stać na 2-3 płyty w miesiącu. Chociażby stąd to wiem, ze na hazard Polacy wydają rocznie 17 miliardów złotych, na wódkę, papierosy i słodycze kilkukrotnie więcej. To nie jest kwestia "nie stać". Czy ktoś, kto zarabia np. 1000 pln netto, a na papierosy wydaje miesięcznie 50 pln może powiedzieć, że go nie stać na płytę z muzyką? Stać go, ale woli wydać pieniądze na coś innego. Ponadto fakt nieposiadania wystarczających zasobów pieniędzy usprawiedliwia kradzież tylko wówczas, gdy chodzi o ratowanie życia (np. kradzież z głodu). @luckyone: opowiedz, jakim to kombinującym dorobkiewiczem jest programista zarabiający 6-10 tysięcy na rękę, górnik w KGHM, który ma z 5k na rękę? A to właśnie tacy ludzie kradną muzykę. Jakim dorobkiewiczem jest student, który jeździ samochodem za 80k? Albo inny student, który zarabia w McDonaldzie 800 pln i ma te pieniądze przeznaczone na rozrywki, bo na utrzymanie dają mu rodzice. Uważasz, że usprawiedliwieniem kradzieży gry jest fakt, że możesz ją przejść w tydzień? To tym bardziej usprawiedliwieniem kradzieży samochodu jest fakt, że do samochodu ciągle dokładasz pieniądze, a jeżdżąc po ulicach narażasz życie. Usprawiedliwieniem kradzieży ubrania jest fakt, że za jakiś czas będzie niemodne, sprane, a usprawiedliwieniem kradzieży czekolady jest fakt, że zjesz ją w 2 minuty i do tego może Ci nei smakować. I zupełnie nie masz racji pisząc, że "lepiej sprzedać 10 000 egzemplarzy po 10 złotych, niż kilkaset sztuk po 100 zł". Rynek jest nieco bardziej skomplikowany, niż Ci się wydaje. Jaką gwarancję dasz producentowi gry, że jeśli wyceni ją na 10 złotych to sprzeda 10 000 egzemplarzy? A co, jeśli sprzeda np. 1000 egzemplarzy? Poniesie straty. W tym samym czasie wyceniając ją na 50 zł sprzeda 800 sztuk i wyjdzie na zero. Konsumenci szukają jak najtańszych towarów, producenci próbują sprzedać je jak najdrożej. Cena ustala się po środku tych "chceń". Nie masz zależności, ze przy 10-krotnym obniżeniu ceny sprzedasz 10-krotnie więcej towaru. Na pewno jednak wyprodukowanie 10-krotnie większej liczby towarów zwiększa koszty (produkcja, dystrybucja, sprzedaż), a jednoczesne zmniejszenie ceny oznacza, że koszty stanowią większy procent w pojedynczej sztuce towaru. Innymi słowy - obniżając zbytnio cenę prosisz się o straty i w konsekwencji o bankructwo. Producent każdego towaru musi wyczuć, jaka cena przyniesie mu maksymalne zyski. I może są jakieś wzory na wyliczenie tego, ale co z tego, jeśli rynek jest nieprzewidywalny i ludzie, którzy wczoraj wydaliby na towar 100 złotych, dzisiaj z niewytłumaczalnych dla nich samych przyczyn nie chcą wydać nań 80 zł. Oczywiście, trzeba tutaj zauważyć, że szefowie studiów nagraniowych łżą w żywe oczy twierdząc, że przy zmniejszonym piractwie ceny spadną. Bzdura, ceny wzrosną, bo wzrośnie popyt. Jednak spowoduje to, że: 1. będzie więcej debiutów (przy zwiększonych zyskach wytwórnie będą miały pieniądze na pokrycie większych strat związanych z niepewną inwestycją w nieznanych wykonawców), 2. powstanie więcej studiów nagraniowych (po prostu rynek stanie się bardziej atrakcyjny i kolejne podmioty będą chciały na nim inwestować), a to z kolei spowoduje: 2a - spadek cen, 2b - wiekszy wybór dla klientów i konsumentów, 2c - możliwy upadek znaczenia Wielkiej Czwórki (pojawią się młode, prężne firmy, które będą mogły zarobić pieniądze i zyskać na znaczeniu).
  11. Wam też rzuca się w oczy obłuda tych gości od TBP? Całymi latami udostępniali za darmo owoce czyjejś pracy, ale sami swoich nie udostępnili za darmo. I co z tymi ich wydumanymi "ideami" o "dzieleniu się, wolności itp. itd"?
  12. Zgodzę się z opinią Mikroosa. Jednak jeśli Kessler ma rację i uda się "wyłączyć" to ostrzeżenie... Zauważ, że gdy masz ochotę na coś słodkiego, to zjesz sobie np. kawałek czekolady i ochota Ci przechodzi. A co w momencie, gdy nie przejdzie? Wręcz przeciwnie, będzie jeszcze silniejsza, bo wchłonąłeś "magiczną" czekoladkę? Olbrzymia większość ludzi sięgnie po drugą i trzecią. Teraz nie sięgają, bo przechodzi im ochota
  13. Z Win7 miałem do czynienia raptem przez jakieś 3 godziny, w ramach jego instalowania i instalowania innych rzeczy. Co mi się spodobało? Szybka prosta instalacja, bardzo szybko sam system działa. Rewelacyjnie radzi sobie ze sterownikami i instalowanymi programami. Nie miałem sterowników do drukarki. Więc wykrył drukarkę i skierowal mnie na stronę producenta, dokładnie na podstronę ze sterownikami. Tam nie było sterowników do Win7, więc ściągnąłem do Visty. Przy próbie instalacji wyskoczył błąd i komunikat o złej wersji systemu. Wystarczyło wtedy prawym klawiszem na plik ze sterownikami, dać Rozwiązywanie problemów, wskazać "Ten plik działał z inną wersją Windows", wskazać wersję, z którą działał (czyli Vistę w tym przypadku) i voila. Sterownik zainstalowany. Podobnie było z dwoma czy trzema programami, które początkowo nie chciały instalować się pod Win7. Kolega z kolei próbował zainstalować Win7 na jakimś archaicznym laptopie, do którego w ogóle nie było sterowników w Sieci. Wiec Winda odpaliła mu na podstawowych domyślnych ustawieniach (czyli była tragedia). Wystarczyło jednak, że kliknął Windows Update i Winda znalazła na serwerach MS wszystkie potrzebne sterowniki (okazało się, ze oni sami sobie je zarchiwizowali, bo wiedzieli, że kiedyś staną się niedostępne). Tak więc, jak na 3-godzinny bardzo ograniczony kontakt z OS-em - same pozytywy.
  14. Gdyby do obsługi młotka, potrzebna była jego konfiguracja, to wiele osób wbijałoby gwoździe cegłówką lub obuchem siekiery. Komputer jest takim właśnie młotkiem. Ponad 99% używających go nie korzysta z niego dla samego korzystania, ale po to, żeby popracować, pograć, posurfować po sieci. Do tego nie potrzebują znajomości systemu operacyjnego. To TYLKO narzędzie. Komputer ma być gotowy do pracy po włączeniu. I tyle. A jeśli trzeba w nim zainstalować OS, to ma to być jak najprostsze. Ja nie mam obecnie czasu na zabawy z systemem operacyjnym, poznawanie oprogramowania, grzebania się w funkcjach. I dla mnie system ma być taki, bym mógł na nim wydajnie pracować. Obecnie pracuję na Ubuntu, ale z mojeg punktu widzenia jest on zbyt mało wydajny (występują różne problemy, których pewnie mógłbym uniknąć, gdybym lepiej poznał Ubuntu i kilka innych programów), dlatego też mam zamiar przesiąść się na Win7. Jak mówię - mi jest potrzebny młotek, a nie przedmiot zachwytów, admiracji i niekończących się konfiguracji.
  15. Wskaźnik przestępstw w USA jest niższy od wskażnika dla Finlandii, Danii, Nowej Zelandii czy Wielkeij Brytanii. Bo ich prawo pozwala ubiegać się o kolosalne odszkodowania, więc producenci zabezpieczają się jak mogą. Co to ma wspólnego z piractwem? Przegrałeś Masz listę przypadkowo wybranych krajów. Pierwsze cyfry po nawiasie do PKB na głowę, po przecinku masz poziom piractwa. Pakistan (2525, 95) Ukraina (6916, 90) Paragwaj (4332, 80) Chiny (5345, 95) Argentyna (13244, 45) Brazylia (9570, 30) Bułgaria (11298, 25) Kolumbia (6958, 75) Dominikana (6709, Indie (2753, 60) Indonezja (3728, 92) Izrael (25918, 50) Kuwejt (57400, 95) Liban (10113, 80) Filipiny (3410, 89) Polska (15811, 30) Rosja (14743, 75) Korea Południowa (24712, 20) Tajwan (31900, 44) Tajlandia (8500, 60) Boliwia (4500, 100) Chile (14510, 40) Ekwador (7685, 95) Estonia (21252, 35) Węgry (18679, 30) Włochy (39934, 20) Łotwa (17518, 85) Malezja (13379, 50) Peru (7842, 45) Rumunia (11394, 35) Arabia Saudyjska (22907, 40) Hiszpania (31312, 10) Turcja (12481, 45)
  16. Różnicę między Polską a USA tłumaczyłbym właśnie kulturą, a nie zamożnością. Amerykanie mają znacznie głębiej zakorzenioną uczciwość. Znajomy Amerykanin opowiadał mi o licznych przypadkach tego typu, że np. student ściągał na egzaminie, to po egzaminie podchodził do niego kolega z roku i mówił mu, że widział ściąganie i żeby ściągający poszedł się przyznać, bo inaczej to ten kolega powie o tym profesorowi. Mam wrażenie, że tam jest mniejsze przyzwolenie na "kombinowanie". Gdyby to była kwestia zamożności, widzielibyśmy nie tylko prostą zależność pomiędzy zamożnością krajów, ale też zamożnością poszczególnych osób. Ja tymczasem, jak już mówiłem, mam na codzień wielokrotnie do czynienia z nielegalnym pobieraniem muzyki, filmów, programów komputerowych przez osoby, których dochody kilkukrotnie przekraczają średnią krajową.
  17. dziękuję Poprawione. Skąd wniosek, że konieczny jest powrót? Może nie było odwrotu?
  18. Nieprawda. W latach 90. słyszałem wypowiedź dwóch łysych naukowców we flejtuchach z Instytutu Antropologii im. Benia Tejkowera, że Berlin to zniekształcona słowiańska nazwa od słowa "berło", co dobitnie świadczy o tym, że Polacy (czyli ludzie) nie mogą pochodzić od Niemców, bo byli pierwsi.
  19. @Piotrek: istnieje więcej przesłanek ku temu, że cena nie wpływa na piractwo. Zresztą, co tu dużo gadać.... Gdy jeszcze korzystałem z naszej sieci osiedlowej widziałem, że największymi piratami byli ludzie, których zarobki przekraczały kilkukrotnie średnią krajową oraz studenci, jeżdżacy na wykłady terenowymi Toyotami, Hondami oraz osobowymi Volvo. Najwięksi piraci jakich znam zarabiają po kilkanaście tysięcy miesięcznie na rękę. To kwestia postrzegania rzeczywistości, a nie pieniędzy. Zresztą.. trudno mówić o tym, że Polaków jako narodu nie stać na legalne płyty, skoro stać ich na wydawanie na papierosy i alkohol więcej niż wynosi budżet NFZ. Co to koncernów, które uniemożliwiają kupno filmów online. Jak najbardziej umożliwiają. Tylko to też niczego nie zmienia. @Przemo: zgoda, że jest olbrzymia niespójność. Ot chociażby w Polsce, gdzie pobieranie jest legalne, a udostępnianie nielegalne. To z podpinaniem to normalny mechanizm prawny. Po prostu w ustawodastwie wielu krajów dopiero powoli zaczyna pojawiać się pojęcie piractwa, a że chodzi tutaj o naruszanie własności intelektualnej i znaków towarowych to jesteśmy w tych samych okolicach, co kradzież tekstu książki czy podróbka butów Nike'a. Moim zdaniem ludzie głównie usprawiedliwiają się twierdząc, że nie kradną, bo przecież nikogo niczego nie pozbawiają, co jest oczywistą bzdurą. A co do podatków, to ich nakładanie na nośniki jest tylko dowodem kretynizmu prawodawców i wyborców, którzy na nich głosują. Ale to nie jedyny idiotyzm jednych i drugich.
  20. Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Z tego, co można obserwować, cena nie ma najmniejszego wpływu na piractwo. Jego poziom uzależniony jest od łatwości, ryzyka wpadki oraz kultury osobistej. W supermarketach masz kosze pełne filmów po 5-10 złotych, a mimo to filmy te są pobierane z Sieci. To ile powinien kosztować taki film? 1 zł? Wtedy okazałoby się, że za ciężko ruszyć d... do sklepu (przecież trzeba wydać na benzynę lub bilet) i lepiej ukraść. To kwestia też tego, że mało kto jest twórcą, więc wiele osób uważa, że ściąganie z Sieci to nie kradzież. Jednocześnie analogiczna sytuacja - czyli pracodawca, który np. mówi pracownikowi że mu nie zapłaci (też chyba pracownik nie jest okradany, bo przecież, jak twierdzą obrońcy piractwa, nie można komuś zabrać rzeczy niematerialnej) - uznawana jest za coż złego, a to zapewne dlatego, ze pracownikami jest większośc osób lub też mają one pracowników w rodzinach. Cena nie gra żadnej roli. Filmy tak samo będą kradzione, niezależnie od tego, czy będą kosztowały 10 czy 100 złotych.
  21. ?? Jakiej ceny minimalnej?
  22. Co prawda szpitale metodystów to placówki prywatne, ale duża część z nich jest non-profit, zapewnia też opiekę pacjentom ichniego NFZ-u. Na stronie akurat tego szpitala jest coś takiego: "We provide transplants to patients regardless of race, sex, age, financial status, or place of residence." Co wskazuje, że najprawdopodobniej są non-profit. Przypuszczam, że Jobs zapłacił sporo za operację, ale nie po to, by metodyści się wzbogacili, a po to, by było z czego sfinansować operację kogoś, kto nie ma kasy Jobsa.
  23. No, chyba byłem złym prorokiem nie w porę: http://www.dziennik.pl/polityka/article403183/Poslowie_chca_skonczyc_z_golonka_w_telewizji.html "Gwiazdy programów kulinarnych zbyt często gotują tłusto i niezdrowo. Trzeba to zmienić - uznali posłowie sejmowej komisji zdrowia. Dlatego zwrócą się do stacji telewizyjnych, by Pascal Brodnicki, Robert Makłowicz czy Karol Okrasa promowali kuchnię zdrową i niskokaloryczną." To jak? Kto jest za? Przecież chodzi o dobro nas wszystkich...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...