Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Mariusz Błoński

Administratorzy
  • Liczba zawartości

    3574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    115

Zawartość dodana przez Mariusz Błoński

  1. U nas też możesz zorganizować referendum w dowolnej bodajże sprawie. Trzeba "tylko" zebrać chyba z 500 000 podpisów pod inicjatywą. Dla zwykłego człowieka czy nawet przeciętnej organizacji to niemożliwe. Tym bardziej, że politycy odżegnują się od referendów. W najistotniejszych sprawach są im przeciwni, nawet wbrew logice. Tutaj najlepszym przykładem jest referendum ws. Traktatu Lizbońskiego. To de facto konstytucja. Dlaczego nie chcą nam podać jej pod głosowanie, skoro nad Konstytucją RP głosowaliśmy? Ale nawet... pozostaje też pytanie, czy referendum nie zostanie zmanipulowane pod konkretny wyniki. Taką manipulacją było referendum ws. UE. Wszelkie głosowania i referenda były wcześniej jednodniowe. Ws. wejścia do UE zmieniono zasadę dla tego jednego głosowania. I było dwudniowe. System referendalny jest b. daleki od doskonałości. A to co mamy obecnie w kraju... obywatele sami są sobie winni. Wybierają tak, a nie inaczej, a później narzekają, jaka to władza jest niedobra. No, ale skoro od lat wybierają ciągle tych samych ludzi, którzy występują pod zmieniającymi się szyldami, to czemu się dziwić.
  2. @WhizzKid: nie zgodzę się z Tobą. Pogrożenie paluszkiem za zabicie psa to zbyt niska kara. Ponadto z większości opisów wynika, że myśliwi to tchórze, którzy potrafią tylko z ukrycia strzelać do zwierząt. Przed właścicielami zabitych psów najczęściej uciekają. Ponadto nie zgadzam się z Twoją interpretacją obrony koniecznej. Jeśli spotykam w lesie obcego człowieka z bronią, który oddaje strzały w moim kierunku lub w pobliżu mnie i mojej rodziny, to mam wszelkie podstawy przypuszczać, że jego celem jest zamordowanie mnie. Mam prawo się bronić wszelkimi możliwymi metodami. Uczciwy człowiek nie włóczy się po lesie z bronią i nie strzela, gdy w pobliżu są ludzie. Zauważ też, że myśliwi dają sobie prawo do strzelania do psów, które całymi rodzinami są na spacerze, a jednocześnie uważają, że mogą ze swoimi psami wychodzić do lasu, spuszczać je ze smyczy i szczuć na zwierzynę. Innymi słowy - jest to stawiająca się ponad prawem klika.
  3. Dokładnie tak. Mam jednak nadzieję, że nigdy się z taką sytuacją nie spotkam.
  4. Innymi słowy Twój dzień pracy w more7.pl wygladał tak, że zaczynałeś robić to, co należało do Twoich obowiązków, a jedyne przerwy jakie sobie robiłeś to wyskoczenie do ubikacji (do której oczywiście biegłeś, by nie tracić czasu), jedyne przerwy jakie miałeś, to te wymagane prawem i są one pilnowane co do sekundy. Skupiałeś się tylko i wyłącznie na pracy, żadnego (oczywiście z wyjątkiem przewidzianych prawem przerw) rozmawiania ze współpracowanikami, żadnego wstania by rozprostować kości, zero oderwania wzroku od wykonywanej czynności, żadnego słuchania radia (jego włączanie kosztuje czas), nigdy nie zajrzałeś na żadną stronę WWW, która nie była związana z wykonywanymi obowiązkami, nie odbierałeś SMS-ów ani połączeń przychodzących na Twój prywatny telefon, gdy było za gorąco, nie zdejmowałeś swetra, a gdy było za zimno to go nie zakładałeś. Tak to mniej więcej wyglądało?
  5. Oni stworzyli jakiś produkt i próbują przedstawić jego zalety. Natomiast Ty proponujesz, by pracodawca ponosił koszty tam, gdzie można zrobić coś bezkosztowo.
  6. Trochę nie rozumiem takiej postawy. Sam od wielu lat uważam się za skrajnego liberała, ale nie widzę nic złego w raportach, które mogą uświadomić firmom, gdzie szukać oszczędności. Co więcej, jest to jak najbardziej liberalne i biznesowe podejście. 1. raport został stworzony przez prywatną firmę, która chce przy okazji sprzedać oprogramowanie do wyłączania nieużywanych komputerów, 2. twierdzenie, które pojawia się niżej, o wysokiej klasy specjalistach marnujących czas na wyłączanie komputera, jest całkowicie chybione, gdyż nikt nie wykorzystuje 100% czasu pracy, jeśli przeznaczą oni w sumie 6-7 minut na dobę na włączanie i wyłączanie sprzętu, to ani oni, ani ich pracodawca w niczym nie ucierpią 3. proponowane przez Ciebie rozwiązanie nazwałbym socjalistycznym, gdyż to, co proponujesz, to niepotrzebne zwiększanie zatrudnienia i generowanie kosztów tam, gdzie ich być nie musi. Zatrudnianie osoby do wyłączania komputerów czy też zlecanie tego zewnętrznej firmie jest bez sensu, gdyż równie dobrze mogą robić to pracownicy, którym już i tak firm za ten czas płaci 4. zaoszczędzone pieniądze (jak widzisz w skali dużych firm są to setki tysięcy dolarów), można przeznaczyć na inwestycje, prace badawczo-rozwojowe czy zatrudnienie wysokiej klasy specjalisty, który firmie jest rzeczywiście potrzebny, a nie na zatrudnianie pana Zenka, który potrafi tylko przyciskać guzik na obudowie
  7. Nie wiem, czy coś takiego jest we Wrocławiu. Prowincja w końcu, nie Stolyca
  8. Czy ktoś zna się na prawie dotyczącym wspólnot mieszkaniowych/własności lokali? Niestety, nie stać mnie na wynajęcie kancelarii prawnej, więc tą drogą....
  9. Art. 20 pkt. 1 Ustawy o prawie autorskim mówi: "Posiadacze urządzeń reprograficznych, którzy prowadzą działalność gospodarczą w zakresie zwielokratniania utworów dla własnego użytku osobistego osób trzecich, są zobowiązani do uiszczania [...] opłat w wysokości do 3% wpływów z tego tytułu [...] Wygląda więc na to, że kserowanie książek jest jak najbardziej legalne o ile robimy to na własny użytek. Pamiętajmy, że polskie prawo jest inne, niż amerykańskie. U nas jest luka, która pozwala na pobieranie nielegalnych treści.
  10. U nas to mógłby być jej koniec. Bo nie dość, że niedouczona gówniara zwraca uwagę profesorom co taki piękny CMS zrobili, to jeszcze się tym publicznie chwali.
  11. Chyba czas powtórzyć podstawówkę :-[ Dziękuję za zwrócenie uwagi.
  12. No to całkowicie się tutaj zgadzamy RIAA jest stowarzyszeniem założonym przez firmy, więc broni ich praw. Warto pamiętać, że twórcy podpisując umowy np. z koncernami nagraniowymi, przekazują im część praw do utworów (przynajmniej tak jest w Polsce). Oczywiście, że tak. A swoją drogą, czy nie sądzi Pan, że morderca ma prawo do opinii, iż morderstwa powinny być karane tak, jak przewiduje prawo?
  13. Nie ukradł z zamiarem rozpowszechniania, podpisywania itp. itd. I do sądu należy stwierdzenie, czy za każde naruszenie zapłaci 100 dolarów czy 100 000 dolarów. Zależy, jak obie strony będą przekonujące. Ale zapewne niechęć do zawarcia ugody nie będzie działała na jego korzyść. Zdecydował się na poniesienie znanego sobie ryzyka, jego sprawa. Uważasz, Wilku, że prawo powinno przewidywać mniejsze kary? A co wówczas z przypadkiem, który opisałem? Czy byłoby sprawiedliwe stwierdzenie, że za każde naruszenie przewidywana grzywna wynosi np. do 100 USD? Chcesz powołać niezależną komisję do zbadania mojego dysku? Proszę bardzo.
  14. E, znam takich co woleliby skrzynkę piwa
  15. O właśnie.. tu leży pies pogrzebany. Sam sobie. Pamiętasz sprawę kobiety, która była na zasiłku, też nielegalnie ściągała pliki, nie chciała ugody i przegrała w sądzie? Zasądzili jej jakąś olbrzymią grzywnę. I od początku było wiadomo, że kary nie zapłaci. Samo RIAA to przyznawało i mówili, że chodzi o przestrogę dla innych. Nie wiem, jak funkcjonuje amerykański system prawny, ale ze sprawy tej matki wydaje mi się, że nawet po wyroku w takich sprawach mogą dojść do ugody. @ Tomek: a co DoJ ma z tym wspólnego? Sądy w USA są niezawisłe. To one wydają wyrok. DoJ, jak rozumiem, stwierdził jedynie, że prawo jest OK. Zauważ, że prawo mówi o naruszeniu praw autorskich, a nie mówi, o jakie naruszenie chodzi. Wszystkich przypadków nie da się bowiem uwzględnić. To już robi sąd. Jak jakiś znany artysta ukradnie nieznanemu piosenkarzowi utwór i zarobi na nim miliony też będziesz uważa, że kara 150k za pojedyncze naruszenie jest zbyt duża? Uważasz, że to źle, że pod kątem konkretnego człowieka DoJ nie zmienia swojej interpretacji prawa?
  16. Hm... zastanawiam się, do czego kobiety są potrzebne mężczyznom.... wiesz może?
  17. No jak nie? A jak zbadasz kilka tysięcy dzieciaków odżywiających się zrównoważoną dietą wegetariańską, porównasz je z kilkoma tysiącami dzieciaków odżywiających się głównie hamburgerami i u tych drugich wyjdą gorsze wyniki w nauce (spowodowane chociażby miażdżycą, otyłością czy częstszymi nieobecnościami w szkole) to nie stwierdzisz, że hamburgery są szkodliwe? Skoro koedukacja powoduje, że osiągają gorsze wyniki, to jest szkodliwa, tak?
  18. Miałbyś rację gdybyś to Ty decydował o karze. Jednak decyduje o niej kodeks karny. A że jest on tekstem publicznie i łatwo dostępnym, każdy może sprawdzić, jakie kary mu grożą za jego czyny. Tannenbaumowi grozi do 150k od pliku, a Departament Sprawiedliwości orzekł, że zagrożenie nie jest przesadne. Zresztą, gdyby było, to już dawno komuś udałoby się to prawo obalić. Co nie znaczy, że Tannenbaum rzeczywiście otrzyma najsurowszy z możliwych wyroków. Wszystko zależy od sądu i ew. późniejszych apelacji. Mnie jednak ta ewentualna milionowa kara ani ziębi, ani grzeje. Sam podjął decyzję, zaryzykował i nie udało mu się. Skalkulował ryzyko i się pomylił. Nikt mu nie kazał podejmować tego ryzyka. Spodziewał się odnieść korzyści no i go złapano. Przypuszczam, że w Polsce znalazłaby się spora grupa ludzi, którzy zgodziliby się rozebranie się i spacerowanie w centrum Warszawy nago przez minutę w zamian za 10 000 PLN. Bo skalkulowaliby sobie ryzyko i wyszłoby im, że warto za tę kwotę narazić się na grzywnę i ew. wyśmianie przez grupę ludzi. Ale już nie zgodziliby się na zrobienie tego samego w centrum Teheranu. Chociaż, gdyby kwota wzrosła do 1 000 000 PLN, a karą za to był np. rok więzienia, to i chętni na spacer w Iranie by się znaleźli. Kwestia kalkulacji ryzyka oraz zysków i strat. Każdy powinien ponosić konsekwencje własnych decyzji. A przeciwko Tannenbaumowi przemawia to, że wiedział, iż popełnia przestępstwo i z łatwością mógł sprawdzić, co za to grozi. Poza tym miał dwukrotnie szansę na zakończenie sprawy bez procesu.
  19. Oczywiście, że dopuszczam. Kara może być przesadnie surowa. Jednak decydując się na popełnienie przestępstwa zgadzamy się de facto na każdy wymiar kary przewidziany prawem. Tannenbaum oszacował ryzyko i uznał, że mu się opłaci. Akurat jemu się nie opłaciło. Milionom innym się opłaca.
  20. I dlatego decyzja należy do sądu. Tannenbaum świadomie podjął ryzyko, teraz płaci za swoją decyzję. Jakoś mi go nie żal. Nawet jeśli każą mu ten milion zapłacić.
  21. Żaden koncern nie dyktuje nikomu żadnej kary. Prawo przewiduje do 150k USD za pojedyncze naruszenie. Decydując się na naruszenie, ryzykujesz taki właśnie maksymalny wymiar kary. Masz wybór. W USA za zabicie kogoś po pijaku możesz trafić na kilkanaście lat do więzienia. Jeśli odmówisz przyjęcia mandatu, możesz w efekcie ponieść surowszą karę, niż gdybyś go przyjął. Tannenbaum dwukrotnie odmówił zawarcia ugody, więc sprawa trafiła do sądu, który może wymierzyć mu określoną prawem karę. Jeśli nie chcesz ugody i decydujesz się na sprawę w sądzie, to musisz liczyć się z tym, że kara będzie surowsza, niż proponowana ugoda. Oczywiście, możesz też na takim rozwiązaniu zyskać, gdy sąd orzeknie lżejszą karę.
  22. Jeśli publicznie dostępne akty prawne nie są ostrzeżeniem, jeśli świadomość łamania prawa nim nie jest, to co nim jest? Rozjechanie po pijaku matki z dzieckiem przechodzącej po pasach też nazwiesz brakiem ostrzeżenia, że nie wolno pić za kierownicą? Pewnie niewielu ludzi otrzymuje wcześniej ostrzeżenie od policjantów czy prawników, że jak kogoś zabiją samochodem, to mogą pójść siedzieć. A wolność chyba droższa jest od pieniędzy, prawda? Cóż zatem za okrutną karę wymierza się pijakom... Poza tym... w przypadku Tannenbauma mogło skończyć się na 3500 dolarów. Jego wybór...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...