Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Mariusz Błoński

Administratorzy
  • Liczba zawartości

    3574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    115

Zawartość dodana przez Mariusz Błoński

  1. Różnicę między Polską a USA tłumaczyłbym właśnie kulturą, a nie zamożnością. Amerykanie mają znacznie głębiej zakorzenioną uczciwość. Znajomy Amerykanin opowiadał mi o licznych przypadkach tego typu, że np. student ściągał na egzaminie, to po egzaminie podchodził do niego kolega z roku i mówił mu, że widział ściąganie i żeby ściągający poszedł się przyznać, bo inaczej to ten kolega powie o tym profesorowi. Mam wrażenie, że tam jest mniejsze przyzwolenie na "kombinowanie". Gdyby to była kwestia zamożności, widzielibyśmy nie tylko prostą zależność pomiędzy zamożnością krajów, ale też zamożnością poszczególnych osób. Ja tymczasem, jak już mówiłem, mam na codzień wielokrotnie do czynienia z nielegalnym pobieraniem muzyki, filmów, programów komputerowych przez osoby, których dochody kilkukrotnie przekraczają średnią krajową.
  2. dziękuję Poprawione. Skąd wniosek, że konieczny jest powrót? Może nie było odwrotu?
  3. Nieprawda. W latach 90. słyszałem wypowiedź dwóch łysych naukowców we flejtuchach z Instytutu Antropologii im. Benia Tejkowera, że Berlin to zniekształcona słowiańska nazwa od słowa "berło", co dobitnie świadczy o tym, że Polacy (czyli ludzie) nie mogą pochodzić od Niemców, bo byli pierwsi.
  4. @Piotrek: istnieje więcej przesłanek ku temu, że cena nie wpływa na piractwo. Zresztą, co tu dużo gadać.... Gdy jeszcze korzystałem z naszej sieci osiedlowej widziałem, że największymi piratami byli ludzie, których zarobki przekraczały kilkukrotnie średnią krajową oraz studenci, jeżdżacy na wykłady terenowymi Toyotami, Hondami oraz osobowymi Volvo. Najwięksi piraci jakich znam zarabiają po kilkanaście tysięcy miesięcznie na rękę. To kwestia postrzegania rzeczywistości, a nie pieniędzy. Zresztą.. trudno mówić o tym, że Polaków jako narodu nie stać na legalne płyty, skoro stać ich na wydawanie na papierosy i alkohol więcej niż wynosi budżet NFZ. Co to koncernów, które uniemożliwiają kupno filmów online. Jak najbardziej umożliwiają. Tylko to też niczego nie zmienia. @Przemo: zgoda, że jest olbrzymia niespójność. Ot chociażby w Polsce, gdzie pobieranie jest legalne, a udostępnianie nielegalne. To z podpinaniem to normalny mechanizm prawny. Po prostu w ustawodastwie wielu krajów dopiero powoli zaczyna pojawiać się pojęcie piractwa, a że chodzi tutaj o naruszanie własności intelektualnej i znaków towarowych to jesteśmy w tych samych okolicach, co kradzież tekstu książki czy podróbka butów Nike'a. Moim zdaniem ludzie głównie usprawiedliwiają się twierdząc, że nie kradną, bo przecież nikogo niczego nie pozbawiają, co jest oczywistą bzdurą. A co do podatków, to ich nakładanie na nośniki jest tylko dowodem kretynizmu prawodawców i wyborców, którzy na nich głosują. Ale to nie jedyny idiotyzm jednych i drugich.
  5. Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Z tego, co można obserwować, cena nie ma najmniejszego wpływu na piractwo. Jego poziom uzależniony jest od łatwości, ryzyka wpadki oraz kultury osobistej. W supermarketach masz kosze pełne filmów po 5-10 złotych, a mimo to filmy te są pobierane z Sieci. To ile powinien kosztować taki film? 1 zł? Wtedy okazałoby się, że za ciężko ruszyć d... do sklepu (przecież trzeba wydać na benzynę lub bilet) i lepiej ukraść. To kwestia też tego, że mało kto jest twórcą, więc wiele osób uważa, że ściąganie z Sieci to nie kradzież. Jednocześnie analogiczna sytuacja - czyli pracodawca, który np. mówi pracownikowi że mu nie zapłaci (też chyba pracownik nie jest okradany, bo przecież, jak twierdzą obrońcy piractwa, nie można komuś zabrać rzeczy niematerialnej) - uznawana jest za coż złego, a to zapewne dlatego, ze pracownikami jest większośc osób lub też mają one pracowników w rodzinach. Cena nie gra żadnej roli. Filmy tak samo będą kradzione, niezależnie od tego, czy będą kosztowały 10 czy 100 złotych.
  6. ?? Jakiej ceny minimalnej?
  7. Co prawda szpitale metodystów to placówki prywatne, ale duża część z nich jest non-profit, zapewnia też opiekę pacjentom ichniego NFZ-u. Na stronie akurat tego szpitala jest coś takiego: "We provide transplants to patients regardless of race, sex, age, financial status, or place of residence." Co wskazuje, że najprawdopodobniej są non-profit. Przypuszczam, że Jobs zapłacił sporo za operację, ale nie po to, by metodyści się wzbogacili, a po to, by było z czego sfinansować operację kogoś, kto nie ma kasy Jobsa.
  8. No, chyba byłem złym prorokiem nie w porę: http://www.dziennik.pl/polityka/article403183/Poslowie_chca_skonczyc_z_golonka_w_telewizji.html "Gwiazdy programów kulinarnych zbyt często gotują tłusto i niezdrowo. Trzeba to zmienić - uznali posłowie sejmowej komisji zdrowia. Dlatego zwrócą się do stacji telewizyjnych, by Pascal Brodnicki, Robert Makłowicz czy Karol Okrasa promowali kuchnię zdrową i niskokaloryczną." To jak? Kto jest za? Przecież chodzi o dobro nas wszystkich...
  9. Z tym się nie zgodzę. Niemcy wyraźnie zaczynają iść własną drogą. A gdy Niemcy idą własną drogą....
  10. ??? Jakoś nie pamiętam żadnego referendum nt. kształtu służby zdrowia. Co więcej, nie pamiętam, by kiedykolwiek dawano jakikolwiek wybór. Kiedy takie głosowanie się odbyło? Ponadto, tym mniej państwo ma prawo do decydowania o tym, co robisz ze swoim zdrowiem. Gdyby składka była dobrowolna, to rzeczywiście można narzucić pewne rygory i wtedy osoba, która chce składkę opłacać, musiałaby ich przestrzegać. Natomiast w sytuacji, gdy nie masz wyboru, i niezależnie od swoich chęci masz obowiązek opłacania składki, urzędnicy nie mogą niczego narzucać. Skoro POBIERAJĄ BEZWARUNKOWO, to i świadczyć usługi muszą BEZWARUNKOWO. Jak mówię - kolejny krok do coraz większej kontroli nad społeczeństwem. W takiej sytuacji i posługując się Twoją filozofią jedynym sensownym wyjściem jest wydanie pracodawcom zakazu wypłacania ludziom pieniędzy. Wynagrodzenie powinno być wypłacane w formie niezbywalnych innym ludziom bonów towarowych. Wówczas urzędnik będzie mógł zdecydować co człowiek ma jeść, jak się ubierać, z jakich towarów/usług/rozrywek korzystać. Bo przecież wszystko do dla dobra człowieka jest. No i wybranego w tajemniczym referendum modelu opieki zdrowotnej.
  11. Państwo jest od ochrony obywatela przed współobywatelami, a nie przed samym sobą. Urzędnik nie ma prawa decydować o tym, co robimy ze swoim zdrowiem/życiem tak długo, jak nie zagrażamy innym. A opalając się nikomu nie zagrażamy. To kolejny przepis dający urzędnikowi władzę nad obywatelem. No i krok do prowadzania kolejnych absurdów. Teraz ludzie łatwo przełkną zakaz opalania się w imię "ochrony przed nowotworem". Za 20 lat przełkną zakaz objadania się, w imię "ochrony przed otyłością". Zobaczcie, do jakich absurdów dochodzi. Zakazuje się palenia papierosów w miejscach publicznych, co jest zakazem słusznym, ponieważ dym papierosowy szkodzi osobom postronnym np. na przystanku autobusowym. Ale wprowadza się też zakazy palenia np. w knajpach. I społeczeństwo się na to zgadza, mimo iż knajpa nie jest utrzymywana z podatków, jest prywatną własnością i to właściciel powinien decydować, czy można w niej palić. Niedługo wprowadzą zakaz palenia we własnym mieszkaniu czy samochodzie. PS. Niemcy chcą też zakazać rozpowszechniania brutalnych gier (pojawił się nawet pomysł zakazu nabywania ich w sklepach internetowych w Austrii - ciekawe, jak chcieliby to egzekwować? Szykują anschluss? ). Takie pomysły też są, jak rozumiem, w porządku? Przeca chodzi o ochronę młodych przed zagrożeniem. Całkiem jak z solarium.
  12. I bardzo słusznie. Dzięki za zwrócenie uwagi.
  13. A ja myślałem, że dzieci powinni wychowywać rodzice, a nie urzędnik. Ciekawe, kiedy wprowadzą zakaz jedzenia słodyczy i tłustych rzeczy. Przeca w skali całego kraju powodują one znacznie więcej problemów zdrowotnych niż solaria.
  14. Raczej tym, że wcześniej w rodzinie był 1 komputer i stał on w pokoju taty lub starszego brata. Teraz dziecko ma go u siebie w pokoju, dziadek też ma komputer itp. itd...
  15. Wiesz, jeśli mamy niewielki fundusz typu venture capital, który zarządza śmiesznymi 10 miliardami USD, to taki fundusz jest w stanie np. zainwestować w 50 start-upów po 40 milionów USD. Przy 80-procentowym ryzyku 10 z tych star-upów wypali. A jak wypali, to te niech te 10 uda się po trzech latach od inwestycji sprzedać w sumie za 3-4 miliardy. Mamy 50-100 procent zysku w 3 lata - całkiem przyzwoicie.
  16. Księżyca nie kontroluje żadna organizacja. Jest rodzajem terytorium międzynarodowego. A bombki nie możesz, bo konwencje międzynarodowe zabraniają wynoszenia broni w kosmos.
  17. Znaczy, to wina MS, prawda? Najfajniejsze jest to, że gdyby to wtyczka MS psuła jakiś program Google'a to mielibyśmy całą górę narzekań na celowe działanie, wykorzystywanie monopolu, szkodzenie konkurencji i spistek. A tak wytłumaczenie jest proste - wina MS
  18. Myślę, że trudno takie rzeczy podać. Dokonano po prostu pewnego odkrycia, które w przyszłości zaowocuje dalszymi pracami i pojawieniem się pewnych rozwiązań technicznych. Przypuszczam, że dopiero jak ktoś zacznie prace nad zastosowaniem odkrycia w praktyce, to dowiemy się, jakie mogą być z tego konkretne zyski.
  19. I bardzo dobrze. Za to bardzo niedobrze, że za budowę bierze się państwo. To powinno być prywatne przedsięwzięcie. Państwo, w ramach zachęty, może wykupić grunt i zagwarantować odbiór określonej ilości energii. Inaczej może skończyć się tym, że będziemy mieli kolejnego nieefektywnego molocha do którego przez lata trzeba będzie dokładać z budżetu. Po co nam to?
  20. Swoją drogą, ciekawe czy kretyński komunistyczny przepis o autoryzacji wywalą w końcu z prawa prasowego.
  21. http://www.rp.pl/artykul/2,321345_Intencje_to_jedno__przepisy_to_drugie.html Jak widać nie biją piany, a przestrzegają, czym się to może skończyć.
  22. Na stronie Ministerstwa znalazłem slajdy z prezentacji, która odbyła się w lutym. I na tych slajdach są takie rzeczy: - rozszerzenie definicji prasy na publikacje prasowe ukazujące się w formie elektronicznej - wprowadzenie obowiązku rejestracji tytułów prasowych ukazujących się w formie elektronicznej To może oznaczać dosłownie wszystko. I, znając urzędy, obawiam się, że będzie oznaczało np. to, że na wszelki wypadek trzeba będzie rejestrować. Bo praktyka pewnie będzie taka: niby np. blogów nie trzeba będzie, ale potem się okaże, że jak jakiś bloger narazi się jakiemuś urzędnikowi czy politykowi, to zostanie skazany za brak rejestracji bloga i będziemy mieli straszak.
  23. No, akurat ocena pracy "liberalnej" PO to insza inszość
  24. Wiesz... Zdrojewski mówi, że on "nie chce", ale każde najmniejsza nawet niejasność w ustawie będzie powodem, by np. urzędnik lokalny ciągał po sądach człowieka, który odważył się go skrytykować na swojej stronie, a Ministerstwo Finansów będzie mogło rozpocząć akcję pt. "ratujemy budżet" i napuści skarbówki, by postraszyły i spowodowały, żeby ludzie masowo rejestrowali blogi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...